19 listopada, 2023 bitomat
Лариков Юрий Романович – Łarikow Jurij Romanowicz
Autor: В. Ушкуйник
Tytuł oryginału: ПАМЯТКА РУССКОМУ ЧЕЛОВЕКУ
Парадоксы истории – 1970s
Autor: V. Ushkuynik
(WSKAZÓWKA) NOTATKA DLA ROSJANINA (ROSYJSKIEGO CZŁOWIEKA)
Paradoksy historii – NY 1982
Kilka słów o autorze
PRAWDA ABSOLUTNA JEST TYLKO W NIEBIE
Prawie wszystkie fakty historyczne wspomniane w tej książce są niezaprzeczalne.
A FAKTY, jak powiedział Lenin, są „RZECZĄ UPARTĄ”, jednak każdy czytelnik może wyciągnąć z nich wnioski na swój własny sposób, jeśli nie jest zadowolony z wniosków wyciągniętych przez autora.
В. Ushkuynik to pseudonim Jurija Romanowicza Larikowa. Yuri R. Larikov urodził się w 1896 roku w rodzinie profesora matematyki na Uniwersytecie Moskiewskim. Po ukończeniu gimnazjum, aby zdobyć wykształcenie, wyjechał do Niemiec, gdzie został studentem Uniwersytetu w Heidelbergu. Jego studia zostały przerwane wraz z wybuchem I wojny światowej. Po powrocie do ojczyzny Jurij Romanowicz wstąpił do Michajłowskiej Oficerskiej Szkoły Artylerii, po ukończeniu której został wysłany do armii czynnej. Od pierwszych dni wojny domowej zgłosił się na ochotnika do Białego Ruchu, aktywnie uczestnicząc w ofiarnej walce rosyjskich patriotów z siłami, które postawiły sobie za cel zniszczenie Rosji i zniewolenie narodów rosyjskich. Tragiczny koniec tej walki przeżył na Dalekim Wschodzie, skąd w 1921 r. udało mu się przenieść do Chin. Po utworzeniu w Chinach w 1927 r. Rządu Narodowego pod przywództwem Chiang Kai-sheka, Jurij Romanowicz Larikov oddał się do dyspozycji chińskiej armii, która rozpoczęła walkę z komunistycznymi oddziałami Mao Dze-tunga. W latach 30. wstąpił do Akademii Sztabu Generalnego Chińskich Sił Zbrojnych. W latach japońskiej agresji na Chiny, Jurij Romanowicz, pozostając w chińskiej armii, wniósł znaczący wkład w poprawę jej skuteczności bojowej poprzez szereg wynalazków modernizujących chińską artylerię. Później wziął udział w wojnie domowej po stronie Rządu Narodowego i był pierwszym obcokrajowcem uhonorowanym stopniem generała majora w chińskiej armii. Po zwycięstwie komunistów w wojnie domowej, Yuri ewakuował się na wyspę Tajwan wraz z oddziałami lojalnymi wobec Rządu Narodowego. Tam do 1968 r. kierował Instytutem Badawczym Ministerstwa Wojskowego Rządu Narodowego. Dożywszy 93 lat, Jurij Romanowicz Lirikow zmarł 10 czerwca 1989 r. w Tajpej. Pozostając przez całe swoje długie życie głęboko wierzącym prawosławnym chrześcijaninem, człowiekiem rosyjskiej kultury, wiernym tradycjom narodu z którego pochodził, związanym silnymi więzami pamięci i miłości z Ojczyzną, Jurij Romanowicz miał głębokie poczucie szacunku i uznania dla narodu chińskiego, pośród którego żył przez 67 lat. Jest to najlepszy dowód na to, że głęboka patriotyczna świadomość własnej narodowości nie powinna być powodem wstrętu do innych narodów. Wręcz przeciwnie, taka świadomość daje inteligentnemu, myślącemu, życzliwemu człowiekowi zdolność rozumienia i kochania ludzi, których światopogląd, religia, psychologia, kultura i zwyczaje znacznie różnią się od cech narodowych, które odziedziczył po swoich przodkach. Po opanowaniu wielu języków europejskich i konwersacji w języku chińskim, oprócz ojczystego rosyjskiego, Jurij Romanowicz miał okazję być na bieżąco z bieżącymi wydarzeniami społecznymi i politycznymi na całym świecie, czytając czasopisma z różnych krajów. Zastanawiając się, analizując i porównując fakty i zjawiska, które stały się mu znane, doszedł do własnych wniosków na temat przyczyn, które doprowadziły do rosyjskiej katastrofy i jej podstawowych sił napędowych. Swoje przemyślenia na ten temat przedstawił w niewielkiej książeczce, czy też, jak mawiano jeszcze niedawno, broszurze. Oczywiście można nie zgadzać się z wieloma przemyśleniami autora, ale niezależnie od tego, co nakreślił, jest w stanie skłonić każdego otwartego i niezależnie myślącego czytelnika do głębokich przemyśleń.
Wołgograd • 1997
Drukowane na zamówienie Społeczności rosyjskiej regionu Wołgogradu
Może krwi zdążyła już przepłynąć pod mostem historii od dnia, w którym zbuntowana kompania batalionu rezerwowego WOŁYŃSKIEGO PUŁKU GWARDYJSKIEGO przyłączyła się do tłumu i wywołała powstanie w Sankt Petersburgu. Mało znaczący sam w sobie „bunt chlebowy”, który mógł być łatwo zlokalizowany gdyż niczego groźnego początkowo nie stanowił, przekształcił się w olbrzymią eksplozję. Nikt i nigdy nie przepuszczał w owych odległych czasach, że “dzika, opuszczona, biedna i despotyczna Rosja” była „kamieniem węgielnym”, na którym opierał się pokój, ład i pomyślność wszystkich narodów naszej małej kuli ziemskiej. Wielu ludzi nie rozumie, bądź nie chce zrozumieć do dnia dzisiejszego tej prostej rzeczywistości. Mgła wymyślonych wypaczeń i zniekształceń tak gęsto spowiła historię Rosji. Bo nie tylko cudzoziemcy, lecz i sami Rosjanie już dawno utracili wszelką orientację i nie rozumieją istoty tak przeszłych jak też i obecnych wydarzeń. Mimo ustawicznych zmian gabinetowych i wszelkich innych nieporządków, bezładu i niespójności rosyjskiego mechanizmu państwowego zwycięstwo Rosji i jej sojuszników nad Niemcami i Austrią było w końcu 1916r. zupełnie pewne, gdyż armia była dobrze wyposażona i zaopatrywana, całkowicie spokojna i pewna, od generała do szeregowca – zbliżającego się zwycięstwa. Rewolucja spotkała się początkowo z dużymi oporami ale jednocześnie z wielkim entuzjazmem, szczególnie w stolicach Imperium. Ludność ozdobiona czerwonymi kokardami, wyśpiewywała głośno proste piosenki:
Chwała tobie wolności.
Tra la la la la
Wszak z rosyjskiego narodu
Tyś ciężar zdjęła!
nie rozumiejąc, w swoim naiwnym entuzjazmie, że ten „ciężar” był niezbędnym dla okrętu balastem, który nadawał mu stateczność i odporność na burze. Okręt pozbawiony balastu traci stateczność i tonie… „Wielka bezkrwawa” rewolucja nie była, jak wszystkim wiadomo, rewolucją agrarną ani proletariacką.
Analizując ten okres rosyjskiej historii, można łatwo wyciągnąć fałszywy wniosek, że władze carskie doprowadziwszy kraj do progu zwycięstwa „nagle” osłabły, nie znalazły w sobie siły do przestąpienia tego progu i oddały ster rządów w ręce przypadkowych „amatorów”. Po wielu latach całkowitego milczenia, wyczerpujące wyjaśnienie tej kwestii dał żyd Grigorij Aronson Jakoklewicz(GAJ)(NŻ) w długim artykule wydrukowanym w październiku 1959 roku w gazecie „Nowoje Russkoje Słowo„. W tym nadzwyczajnym co do ważności i prawdziwości artykule, Grigorij Jakowlewicz Aronson bez jakichkolwiek zastrzeżeń i otwarcie stwierdził, że rewolucja lutowa w Rosji była dziełem rąk rosyjskich tajnych lóż masońskich, afiliowanych do żydowsko – francuskiego „Wielkiego Wschodu”. Aleksandr Fiodorowicz Kiereński, który jeszcze w tym czasie żył, nie tylko w pełni potwierdził słowa Aronsona, ale dodał, że będąc związany „masońską przysięgą”, nie miał prawa zabierać głosu w tej sprawie. Jak podaje Aronson, wszyscy członkowie Rządu Tymczasowego byli masonami. Innymi słowy “zwycięscy” mieli pod ręką wcześniej przygotowane kadry, które od razu przejęły władzę. Działalność lóż masońskich w Rosji po pierwszej rewolucji była zupełnie niezauważalna dla przeciętnego obywatela, jednakże obejmowała ona szerokie kręgi szczególnie wśród grup, które miały wpływ na funkcjonowanie aparatu państwowego. Uważano, że przynależność do masonerii jest czymś bardzo postępowym, modnym i niewątpliwie korzystnym w sensie awansu w służbie i zdobywaniu różnych dóbr materialnych. Masoni zajmowali wiele czołowych stanowisk w aparacie administracyjnym imperium rosyjskiego i mieli decydujący wpływ na przebieg wydarzeń.Nie było żadnych tajemnic państwowych, które nie byłyby natychmiast znane rosyjskim masonom i niezwłocznie przekazywane przez ich kierownictwo do Paryża, do loży macierzystej. Jakie sekrety mogły umknąć ich uwadze, jeśli nawet bliski krewny cara, Wielki Książę Mikołaj Michajłowicz, znany historyk (wojskowy), mający dostęp do wszystkich ważnych archiwów w kraju, był członkiem jednej z rosyjskich lóż masońskich.
[1 -ID]
W swoich pamiętnikach W. Ks. Aleksander Michajłowicz, brat Mikołaja Michajłowicza wspomina o nadzwyczaj ważnym fakcie, mało znanym szerszym kręgom. Autor stwierdza, że dla stłumienia ewentualnych rozruchów car rozkazywał przesunąć z frontu do Piotrogrodu trzynaście gwardyjskich pułków kawalerii. A dalej Wielki Książę pisze tak: „Później dowiedziałem się, że zdrajcy znajdujący się w kwaterze głównodowodzącego pod wpływem liderów Dumy Państwowej, ośmielili się ten rozkaz zmienić”. A zatem masoni zasiadający w Dumie polecili swoim braciom masonom, zajmującym wysokie stanowiska w kwaterze głównodowodzącego zmienić rozkaz cara i tym samym otworzyli drogę rewolucji lutowej i wszystkim tym „dobrodziejstwom”, które przyniosła ona Rosji i całemu Światu. Słowa cara zanotowane w jego dzienniku, że „wokół zdrada, tchórzostwo, kłamstwa”, odnoszą się prawdopodobnie i do tego epizodu zmieniającego cały bieg historii i gubiącego w ostatecznym rachunku samego imperatora, całą jego rodzinę oraz wielu zdrajców włącznie z W. Ks. Mikołajem Michajłowiczem. Masoni, ci niewidzialni wrogowie rosyjskiego imperium, rozpoczęli swoją działalność w początkach ubiegłego stulecia, kiedy to powracająca z Francji carska gwardia przyniosła do kraju ziarna, z których wyrosła rewolucja lutowa. Rzecz jasna, że loże masońskie zaistniały w Rosji również i wcześniej, jednak działalność ich nie miała wówczas znaczenia.
Organizowanie się i tworzenie nowych lóż na północy i południu kraju, można odnieść do lat 1815 – 1820. W grudniu 1825 roku, kiedy nie ogłoszone zrzeczenie się tronu przez W. Ks. Konstantego wywołało zamieszki w Petersburgu, masoni doszli do wniosku, że czas dokonania przewrotu już nastąpił i wyprowadzili niektóre jednostki gwardyjskie na Plac Senacki. Jak wiadomo, źle przygotowane powstanie zostało zdławione głównie dzięki osobistym, energicznym działaniem cara Mikołaja I. Organizacja masońska została rozgromiona i zeszła do podziemia. Ukryci w mroku i otoczeni tajemnicą masoni nieustannie kontynuowali swoją destabilizującą działalność zgodnie z dewizę ”im gorzej dla Rosji tym lepiej dla masonów”. W osobie Piotra Arkadiewicza Stołypina, administracyjnego talentu, człowieka wyjątkowo silnej woli i odwagi masoni widzieli swojego śmiertelnego wroga. Rozumieli oni doskonale, że dopóki Stołypin jest u władzy, dopóty żadnych „wielkich wstrząsów” być nie może. Polowali na niego jak na dzikiego zwierza. Stołypin został zamordowany w Kijowie 1 września 1911 roku.
Adwokat przysięgły Mordka Bogrow (Dmitrij Grigorjewicz, Mordechaj Gierszkowicz), syn bardzo zamożnych kijowskich Żydów, w tajemniczych okolicznościach zwerbowany do policji jako tajny agent, wyznaczony został też nie wiadomo przez kogo do ochrony cara i Stołypina. Podczas spektaklu w teatrze kijowskim Bogrow podszedł do siedzącego na parterze Stołypina i ranił go śmiertelnie wystrzałem z pistoletu. Na przesłuchaniu Bogrow nikogo nie wydał i został wkrótce powieszony. Żydom groził pogrom ze strony zbulwersowanych mordem mieszkańców Kijowa i tylko energiczne działania władz, które ściągnęły do miasta trzy pułki Kozaków, zapobiegły nieszczęściu.
Jak później wyjaśniono, rankiem w dniu zamachu Bogrow spotkał się z Bronsztejnem (Trocki) w jednej z kijowskich kawiarni, niewątpliwie w celu otrzymania szczegółowych instrukcji. Należy zaznaczyć, że w początkach swojej politycznej kariery Trocki był masonem 9 stopnia wtajemniczenia. Do ponurych myśli skłania fakt wyznaczenia tak podejrzanej osoby jak Bogrow do ekipy ochrony cara i Stołypina. Niewątpliwie było to działanie świadomie uknute. Łopuchin, naczelnik departamentu policji, był masonem. Zabójstwo Stołypina było pierwszym uderzeniem dzwonu zapowiadającego światu rychły koniec carskiej Rosji. Bardzo możliwe, że Stołypin, który rozumiał lepiej od innych niebezpieczeństwo wojny dla Rosji, mógłby jej zapobiec gdyby żył latem 1914 roku, kiedy inne lub te same! „ciemne siły” organizowały zabójstwo austriackiego następcy tronu w Sarajewie. Jak potwierdzili w późniejszym czasie terroryści „Czarnej ręki”, do której należał Gawrył Pryncyp, zabójcy Franciszka Ferdynanda byli związani z lożami masońskimi Europy.
[2 -ID]
Piotrogrodzki „masoński przewrót” był całkowitym zaskoczeniem dla walczącej armii. Większa jej część przyjęła z niedowierzaniem, zdumieniem i obawą o przyszłość, W pierwszych dniach po rewolucji armia była wprost ogłuszona tą nieoczekiwaną nowiną i czuła instynktownie, że w niedalekiej przyszłości wszystkich czeka coś strasznego. Niewielu wybranych rozumiało to dobrze. Inni przeczuwali tylko nadejście wielkich nieszczęść, ale nie wyobrażali sobie ich skali.. Nawiasem mówiąc, jeszcze na długo przed zgonem Aronsona, w 1955 roku, Katarzyna Kuskowa(KK)(EK)(EK)(EK) blisko związana z masońskimi kręgami w Rosji, wskazała na ich wpływ na rewolucję. W gazecie „Rossija” 30 czerwca 19X1(błąd) roku napisała: „Masoneria odegrała ogromna rolę w przygotowaniu rewolucji przez swoje wpływy w wyższych sferach społeczeństwa i w wojsku”.
(bitomat – wątek spoza ksiażki: „.. Rzeczywiście, na początku 1917 roku loże masońskie istniały w prawie wszystkich większych miastach Rosji. Oprócz tych już wymienionych powyżej – w Rydze, Samarze, Jekaterynburgu, Saratowie, Kutaisi, Tyflisie, Odessie, Mińsku, Witebsku, Wilnie. Ale najważniejsze nie był zasięg geograficzny, ale penetracja przedstawicieli masonerii do wszystkich najważniejszych ośrodków rządowych, politycznych i społecznych w kraju. Miał miejsce proces, który masoni nazywali „obejmowaniem władzy przez ludzi sympatyzujących z masonerią ..”. ŻYCIE DLA CARA (Prawda o Grigoriju Rasputinie))
Przygotowanie prowadzane był systematycznie i permanentnie. Jako główny obiekt wybrano nieszczęsną cesarzową, na którą wylewano kubły, najbardziej brudnych pomyj, przedstawiających sobą, jak później udowodniono, plugawe kłamstwa. Jadowite plotki puszczane przez masonów w sferach wyższych szybko przechodziły w masy i przygotowywały ich moralny rozkład. Kulminacyjnym punktem tej walki przeciw dynastii było podstępne zabójstwo Rasputina przez Księcia Jusupowa i jego wspólników.
(bitomat: „.. Jusupowie byli najbogatszym rodem w Rosji, nie dorównywała im nawet panująca rodzina Romanowów. Swój majątek pomnażali przez kilka pokoleń. Posiadali cztery pałace w Sankt Petersburgu, trzy pałace w Moskwie, 37 posiadłości w różnych częściach Cesarstwa, kopalnie węgla i rud żelaza, posiadłości ziemskie oraz fabryki, młyny zbożowe oraz pola naftowe..” – tyle, że byli oni Turkami)
Nie może być jednak żadnych wątpliwości, że będąc ożeniony z siostrzenicą masona W. Ks. Mikołaja Michajłowicza, należał do najwyższych sfer rosyjskiej arystokracji. Nie mógł nie wiedzieć o działalności masonerii w Rosji a także o tym, jakie zadania ona realizuje. Obecnie po upływie ponad sześćdziesięciu lat trudno sobie wyobrazić, jaki „psychologiczny szok” wywarła na szerokich masach ludności rosyjskiej ta zbrodnia dokonana przez ludzi, którzy dzięki swojej wysokiej pozycji społecznej mogli liczyć na bezkarność. Większość ludzi oceniało to morderstwo „starca” jako wyraźny sygnał, że kraj stoi na skraju przepaści za sprawą jakichś wewnętrznych wrogów otaczających cesarzową i że „patrioci” doprowadzeni do ostateczności, byli zmuszeni dla dobra kraju usunąć ze sceny jednego z tych wrogów. Szary lud rosyjski zrozumiał to morderstwo jeszcze prościej: „Skoro najznakomitsi panowie zaczynają w Pitrze(2) zabijać ludzi według własnej woli, to znaczy, że sprawa jest do dupy w szwach, wszystko zniknęło, nie ma już żadnych praw – i wszystko jest dozwolone”. Wściekłe napady na władzę ze strony lewicowych delegatów do Dumy Państwowej a szczególnie samego Kiereńskiego, rozdmuchiwane przez „postępową prasę”, w której prawie wszyscy pracownicy w tym okresie byli Żydami, miały również swój wpływ na rozkład mas.
Głównym czynnikiem, który wpłynął na rozkład aparatu państwowego w stolicy imperium, był masoński jad, systematycznie sączony do wszystkich organów administracji, które wprost odmówiły działalności w najbardziej krytycznym momencie i całkiem świadomie dopuściły do małego buntu o „kromki chleba”, który przekształcił się we wszechrosyjską i wszechogarniającą rewolucję. Masoni jej oczekiwali i byli w pełni do niej przygotowani, na co wskazuje sam fakt składu „Rządu Tymczasowego„, do którego weszli tylko i wyłącznie masoni. Nie wolno było dalej zwlekać – wygrana wojna na froncie zewnętrznym stanowiłaby śmiertelną klęskę dla wewnętrznych wrogów imperium i zniwelowałaby do zera ich destrukcyjną działalność trwającą już około stu lat.
W 1917 roku były zakłócenia w transporcie mąki do miast. Powód był wprawdzie błahy, ale czas nie czekał. Zwycięska Rosja byłaby w krótkim czasie pierwszym państwem świata i wszystkie miliony wydane przez „obce siły” trzeba było na jej rozpad i dezorganizację spisać na straty. Znany amerykański bankier żydowski Jakob Schiff (Henry/ Heinrich) często chwalił się tym, że upadek carskiej Rosji, to w głównej mierze robota jego rąk (raczej kieszeni). Ze strony rosyjskiej, główny udział w rozpadzie imperium brały wyższe kręgi społeczeństwa i wojska, akurat te elementy, które dobrobyt a także beztroskie życie zawdzięczały carskiemu imperium, a więc ludzie, którzy byli z tym ustrojem związani. Paradoksalne to, ale fakt! Wiele lat temu hrabia Fiodor Wasiljewicz Rostopczyn odnotował to w swoim znanym epigramie tak: ”W Europie szewc, żeby zostać magnatem buntuje się – zrozumiała rzecz! U nas rewolucję robi arystokracja. .. Dla szewców, którzy jej chcieli?”
(bitomat: Żart hrabiego Rostopczyna o dekabrystach, Н. А. Некрасов
В салонах Москвы повторялась тогда
Одна ростопчинская шутка:
В Европе сапожник, чтоб барином стать,
Бунтует, – понятное дело!
У нас революцию сделала знать:
В сапожники, что ль, захотела?..?
Источник:”Русские женщины. Княгиня М.Н.Волконская” )
[3 -ID]
Mikołaj I uratował większość swoich przodków na Placu Senackim naszą szlachtę od smutnego losu bycia szewcami w obcym kraju, chociaż niektórych zesłał na Syberię, aby oczyścić umysły. Uważam jednak, że w ogóle życie tych zesłańców na odległej Syberii było o wiele lepsze i łatwiejsze niż ich prawnuków na zesłaniu. Wielu z nich faktycznie zostało szewcami, a jeden z potomków słynnego masona z początku ubiegłego wieku, księcia Siergieja Pietrowicza Trubetckoja, przebywającego na wygnaniu na Syberii, pracował jako stolarz w Ameryce.
Jak wiadomo, zadaniem Rządu Tymczasowego, na czele którego stał próżny, zarozumiały, samowładny gaduła Aleksandr Fiodorowicz Kiereński, było doprowadzenie do utworzenia zgromadzenia ustawodawczego. Byłoby bardziej poprawnie nazwać to zgromadzenie nie „ustawodawczym” a „rozbiorowym”, bowiem zakreślonego wcześniej planu, podtrzymywanego przez masonów, separatyści różnej maści mieli głosować za podziałem imperium na jego części składowe. Znany amerykański, polityczny komentator, żyd Edward Weital stwierdził pewnego razu na szpaltach dziennika „Newsweek” całkiem wyraźnie, że pokój t.j. oczywiście pokój żydowski, nie może być zapewniony dopóki Rosja nie zostanie rozbita’.
To, co w Ameryce nazywają „establishmentem”, a co w istocie jest „rządem światowym” uzyskało dzięki rosyjskim masonom kontrole nad tym ogromnym, największym pod względem obszaru państwem świata. Jest samo przez siebie zrozumiałe, niestety nie dla wszystkich, że we własnym interesie tego „Rządu Światowego” należało utrzymać ten kraj w całości, nie narażając go na jakiekolwiek niebezpieczne socjalistyczne eksperymenty. Miano zamiar przekształcić Rosję w szereg małych „demokratycznych” oczywiście (!) republik i spokojnie kierować nimi z zewnątrz z dużą korzyścią i wygodą dla tego „rządu”, ale jak to często bywa w naszym życiu, powstało całkiem nie to, co przewidziano… Masoni, posiadający ogromne doświadczanie w tajnej i wywrotowej działalności burzeniu swojej ojczyzny, nie mieli żadnego pojęcia o twórczym, konstruktywnym działaniu i o tej dyscyplinie wewnętrznej, która powinna łączyć w jedno całą administracyjną strukturę państwa. W swoim upojeniu „wolnością” całkowicie zapomnieli o istnieniu wspaniałego „chłopa Kamaryńskiego”, który wkrótce wkroczył na scenę i pokazał się w całej krasie.
(bitomat: Chłop Kamaryński nawiązanie do tańca ludowego ale też do analfabetyzmu. Jan Ciechanowicz Herbarz polSko-rosyjski, Biesy – Fiodor Dostojewski )
Mówiono, że sam Aleksandr Fiodorowicz Kiereński w ostatnich tygodniach swoich rządów rozpaczliwie wołał, że dopiero teraz zrozumiał jakie doświadczenie administracyjne posiadał rząd carski, który potrafił utrzymać ład i porządek w całej Rosji. Jak należało oczekiwać, jednym z pierwszych aktów rządów masońskich w Rosji było nadanie pełnych praw obywatelskich wszystkim Żydom zamieszkałym w tych czasach na obszarze kraju, których liczebność dochodziła do 3% wszystkich mieszkańców Imperium. Oprócz tego powołano natychmiast specjalną komisję, składającą się prawie wyłącznie z samych Żydów, dla wyszukania tych osób ze składu administracji, którzy według od dawna zakorzenionej w całym świecie „żydowskiej legendy” byli odpowiedzialni za organizowanie żydowskich pogromów na południu Rosji. Nastąpiła konsternacja. Takich ludzi nie znaleziono i sprawa szybko została zatuszowana. Lecz legenda, tak jak i też inne legendy z tego samego źródła, jest bardzo żywotna i niekiedy pojawiała się w ostatnim czasie na szpaltach zachodnich gazet.
[4 -ID]
(bitomat: „.. Aleksander Kiereński – adwokat, premier jedynego rządu demokratycznego, wytrawny publicysta, filosemita, mason, znakomity mówca, mistrz autokreacji, ulubieniec liberalnej inteligencji ..” – Kiereński. Czerwony liberał – Andrzej Andrusiewicz)
Obecnie w obiegu jest i drugi ciekawy wariant historii rosyjskiej. Lutowa masońska rewolucja, która nadała Żydom pełne prawa obywatelskie, wykreślona została całkowicie z kronik historii przez niektórych amerykańskich „ekspertów od spraw rosyjskich”. Natomiast czynny udział żydów w przewrocie komunistycznym tłumaczy się w ten sposób, jakoby Lenin i spółka pierwsi nadali Rosji wszystkie prawa obywatelskie Żydom i tym samym zdobyli ich wdzięczne serca. To, co tworzyło się w ciągu wieków, masoni z pomocą „kamaryńskich chłopów” (półanalfabetów i analfabetów) zdołali zrujnować w ciągu półwiecza. Nieznany rosyjskiemu organizmowi bakcyl komunizmu nie miałby żadnych szans na odniesienie sukcesu, jeśliby masoni tego nie pragnęli i nie przygotowali dla niego najbardziej odpowiedniej gleby, czegoś w rodzaju sztucznej pożywki, na jakiej rozwijają się mikroorganizmy w laboratorium. Także według oświadczenia samego Lenina, nawet w tych najbardziej dla nich sprzyjających warunkach, bolszewicy nie mieliby żadnych szans na zwycięstwo, gdyby nie znaleźli całkowitego poparcia wśród setek tysięcy małomiasteczkowych Żydów, ewakuowanych w czasie I wojny światowej z zachodnich guberni do centralnej Rosji. Ich kadry utworzyły tam szkielet administracji, który uratował komunizm w najbardziej krytycznym okresie jego istnienia i zapewnił jego ostateczne zwycięstwo. Z taką samą pełną otwartością jak Aronson o udziale masonów w Rewolucji Lutowej pisał inny żyd, profesor Salomon Izrailevich Goldelman (Goldelman ur. Shulem Goldelman, w Izraelu – Shalom Goldelman) o tym, jak Żydzi z małych miasteczek podtrzymali i obronili rewolucję Lenina oraz jaką czarną niewdzięcznością spadkobiercy Lenina odpłacili im za to. – (Biuletyn „Instytutu Naukowego Badawczego ZSRR”, Nr 4/32 —1959, Monachium).
(Bitomat: Oto autentyczne słowa Lenina zacytowane w przełomowym artykule Goldelmana: „Te żydowskie elementy zostały zmobilizowane przeciwko sabotażowi. W ten sposób mieli okazję uratować rewolucję w tym krytycznym okresie. Mieliśmy możliwość przejęcia aparatu administracyjnego tylko dlatego, że mieliśmy na wyciągnięcie ręki ten zasób inteligentnej i wykształconej siły roboczej”. – Todor Diczew, Nikola Nikołow – „Złowieszczy spisek” – strona 39)
W artykule tym przytoczone zostały niżej przedstawione słowa Lenina, wypowiedziane do jego przyjaciela Żyda Dimansztajna. Artykuły profesora Goldelmana i dziennikarza Aronsona są „kluczowe” a takie rzadko pojawiają się na szpaltach współczesnej prasy. Na mgnienie oka jak wybuch magnezu oświetlają one ciemne zakątki historii. Ale błysk jest krótki, oczy publiczności przywykły do mętnej mgły i wszystko zostało zapomniane.Zadaniem autora niniejszej pracy było odnalezienie w tych błyskach światła jakiegoś spójnego obrazu. Można mieć nadzieję, że w ten sposób wiedza o pewnych faktach lepiej zachowa się w pamięci potomnych. Słowa Lenina przytoczone w znakomitym artykule Goldelmana były takie: ”Te żydowskie elementy były mobilizowane przeciw sabotażowi Rosjan i w ten sposób Żydzi mieli możność obrony rewolucji w tym krytycznym okresie. My zaś mogliśmy przejąć aparat administracyjny tylko dlatego, że mieliśmy pod ręką taką rezerwę mądrej i wykształconej siły roboczej” Wszystko jest jasne i dokładnie tak było. Nieliczni jeszcze pozostali przy życiu, którzy widzieli na własne oczy dni rewolucji w Rosji, dobrze pamiętają tę „siłę” i jak ona rozprawiała się z narodem rosyjskim. Liczba „mobilizowanych” Żydów dochodziła do 1.4 miliona osób a bardzo znaczna część „poborowych” skierowana została do szeregów tworzonego „Czeka” i zajęła w nim wszystkie kierownicze stanowiska.
[5 -ID]
Niejaki Joseph Novak (Jerzy Nikodem Kosiński / Józef Lewinkopf), były komunista i być może żyd (bitomat: na pewno), potwierdził w pełni słowa Lenina w artykule, który ukazał się w „Saturday Evening Post – Joseph Novak „The ordeal of the jews””, 28 maja 1960. nr 48. str 101-103 (232)
Pisał tak: „Rosyjscy Żydzi uciskani przez carów, związali swój los z rewolucją 1917 r. od samego początku i podtrzymywali ideały komunizmu. Inteligencja żydowska stała na czele rewolucji i była jej siłą przywódczą w najcięższym okresie. Lecz radziecka rewolucja tak jak i inne pożarła swoje dzieci”.
(bitomat: Org: „.. The Jews in Russia, persecuted by the czars, tied their fate to the 1917 Revolution from its very beginning, and supported the ideals of communism. The Jewish intelligentsia took its stand at the head of the Revolution and led it during its most difficult period. But the Soviet Revolution, as other revolutions, devoured its children. ..” – Webarchive – str. 103.)
Tu trzeba wspomnieć o drugim „paradoksie” rosyjskiej historii, o którym nikt, nigdzie i nigdy nie wspomniał żydowsko-francuski „Wielki Wschód” przez swoje rosyjskie „córy” przejął władzę nad olbrzymim krajem Rosją. Zawrót głowy od sukcesów, rozumie się samo przez się, był proporcjonalny do wielkości zdobyczy. Jednak przełknąć jej nie udało się i smaczny kęsek w ostatniej chwili został brutalnie wyrwany z gardła. Lenin z Europy przy pomocy Niemców, a Trocki z Nowego Jorku przy pomocy bankierów Żydów ściągnęli do Rosji kilkuset zawodowych rewolucjonistów, wśród których co najmniej 9/10 było Żydami. Bardzo bogaty mający tajemnicze powiązania żyd Aleksandr Parwus (Aleksander Izrael Łazariewicz Helphand / Israel Lazarevich Gelfand) odgrywał poważną rolę w tych ciemnych machinacjach importu owego niebezpiecznego towaru na rosyjską ziemię. Znalazłszy się w Petersburgu ten „zaczyn” zaczął przejawiać szaloną aktywność. Importowani rewolucjoniści przyciągnęli na swoją stronę masy półanalfabetów lub w ogóle analfabetów, „kamaryńskich chłopów” i poprowadzili ich do szturmu na już dotknięty zgnilizną masońską „Rząd Tymczasowy”. Ta cała demokratyczna farsa skończyła się przy pierwszym uderzeniu. Kiereński przebrany w ubiór kobiety uciekł do Finlandii.
Rozpoczęła się straszna i krwawa epoka wojennego komunizmu, wojna domowa i całkowite rozprzężenie państwa. Obecnie jasne jest, że żydowska elita zgubiła Rosję przy pomocy niedużej grupy renegatów Żydów, wspieranych przez Żydów z małych miasteczek, którzy w swej politycznej naiwności nie mieli żadnego pojęcia, na kogo podnoszą rękę. Innymi słowy, słodki owoc zwycięstwa światowej masonerii nad Rosyjskim Imperium po głuchej wojnie trwającej ponad sto lat został wyrwany przez, żydowską grupę etniczną zamieszkałą w tym czasie na terytorium kraju i grupę przywiezioną przez Lenina i Trockiego dla realizacji ich planów… Czyż nie jest to gorzki i przykry paradoks historii?
Wyższe sfery żydowskie straciły głowy od takiego nieoczekiwanego afrontu; uciekły się nawet do terroru: założyciel Czeka, żyd Urycki został zabity przez młodego bogatego Żyda Kannegisera a sam Lenin był ciężko zraniony przez Żydówkę Dorę Kapłan. Przejście całej masy małomiasteczkowych Żydów na stronę bolszewików, co dało im zwycięstwo, nie miało żadnego ideologicznego podkładu. Od „najbardziej demokratycznego państwa na świecie” jak nazywał swoją grupę masonów Kiereński, Żydzi już otrzymali pełne prawa obywatelskie i otwierały się przed nimi najszersze możliwości przeniknięcia do wszystkich dziedzin handlu i gospodarki narodowej kraju. Jak magnes przyciąga niepowstrzymanie do swoich biegunów opiłki żelazne, tak też i Żydzi z całej Rosji przyssali się ze wszystkich stron do nowych organów władzy, czyniąc je trwałymi i odpornymi w okresie okrutnych i krwawych lat wojny domowej.
[6 -ID]
Trudno sobie wyobrazić, że wśród Żydów istniało w tym smutnym okresie sprzysiężenie i że mieli oni jedno ogólne dla wszystkich kierownictwo. Można raczej przypuszczać, że cała ich masa znajdowała się pod wpływem swego rodzaju „rasowego instynktu”, który jak magnes ciągnął ich do biegunów władzy. Rząd Tymczasowy uczynił ich „równymi wśród równych”, ale komunizm stworzył znacznie bardziej ponętne perspektywy: nie równości lecz panowania nad gojami i pełną władzę nad ich życiem i mieniem. Było to zgodne z gorącymi marzeniami żydostwa, wyrażonymi w następującej formule:
„Niezłomna nadzieja Izraela dotyczy dwóch spraw: po pierwsze, że kiedyś wróci on do ziemi obiecanej Chanaan oraz po drugie, że pojawi się w Izraelu „Książę Mesjasz”, który zmusi cały świat do kłaniania się jego Bogu i zrobi swój naród właścicielem świata”.
Nie, to zdanie nie jest wzięte z „Protokołów Mędrców Syjonu” lecz z bardzo rozpowszechnionej w Ameryce „Kolumbijskiej Encyklopedii”, gdzie można je znaleźć pod hasłem „Judaizm” na stronie 1026 wyd. z 1950r. Jeśli pierwsza rewolucja rosyjska była wynikiem masońskiego spisku i bazowała na kontynuowaniu prac przygotowawczych, to druga komunistyczna była właśnie jej przeciwstawieniem: żadnego spisku nie było, wszystkiego dokonano całkowicie otwarcie i zamiast przygotowania działania nowej władzy bardzo często improwizowano lokalnie, bez żadnego planu. Jak można się domyśleć, powszechne przejście wszystkich mas żydowskich na stronę bolszewików związane dla nich ze zbiorowym ryzykiem było dla wszystkich zjawiskiem nieoczekiwanym.
Oczywiście, że Lenin i Trocki mieli nadzieję, iż przyciągnę na swoją stronę znaczną część żydowskich młodych „aktywistów” lecz o tym, żeby pozyskać prawie półtora miliona żydowskich pracowników, nikt z przywódców bolszewizmu nawet nie mógł marzyć. Nikt również nie potrafił przepowiedzieć przyszłości. Bolszewicy niejednokrotnie stali na krawędzi przepaści i ich zniszczenie nieuchronnie pociągnęłoby za sobą prawie całkowite wyniszczenie Żydów na całym terytorium Rosji, a szczególnie na Ukrainie, gdzie żyd i bolszewik byli prawie synonimami dla białogwardzistów, którzy nie mieli dla nich litości. Z drugiej strony, bez żadnego dla siebie ryzyka całe rosyjskie żydostwo mogłoby okazać zorganizowane wsparcie dla Rządu Tymczasowego i zapewnić mu tym samym zdecydowaną przewagę w walce z bolszewikami. Dlatego, można prawie z pełnym przeświadczeniem stwierdzić, że w tym przypadku w masach żydowskich nie decydował rozum lecz wyczucie, intuicja. U ciągu wieków w ich duszach kultywowano nienasyconą żądzę panowania nad gojami – panowanie twardo im obiecane w Talmudzie. Rozpad państwa rosyjskiego stanowił dla nich całkowicie wyjątkowy przypadek, sprzyjający realizacji tego okrutnego marzenia Izraela i dawał im do ręki możliwość „bycia wszystkim” tam, gdzie dotąd byli oni niczym. Los został wyzwany i kierując się nie rozumem, lecz ukształtowanym przez Talmud instynktem nienawiści i pogardy dla gojów. Żydzi bez zastanowienia rzucili się w nurt rosyjskiej krwawej rewolucji i nie u boku tych, którzy już im dali równouprawnienie, lecz tych, którzy obiecali dać coś znacznie ważniejszego. Strona materialna miała również sporą siłę przyciągającą dla żydowskich kadr, które opanowały władzę, wchodząc w skład nowego rządu. Trudno sobie nawet wyobrazić na jaką skalę występowało trwonienie mienia państwowego przez żydowskich panów, którzy dorwali się do władzy. Ciągnęli wszystko i wszędzie tam, gdzie tylko mogli. Żadne nawet najbardziej przybliżone obliczenie tej zorganizowanej przez naród „zwycięzców” grabieży jest oczywiście niemożliwe.
[7 -ID]
Wystarczy przytoczyć kilka przykładów:
– bezcenne kolekcje znaczków zabitego cara ukradł z pałacu osobiście sam Bronsztein Trocki. Jak mówię, kolekcja ta spoczywa dotychczas w sejfach jednego z żydowskich banków w Nowym Jorku.
– Najlepsze w świecie kolekcje rosyjskich monet zebrane przez W. Ks. Georgija Michajłowicza zrabowała grupa Żydów a następnie przewiozła je potajemnie do Ameryki i tam rozsprzedała częściami bogatym numizmatykom.
– „Kodeks Synajtikus” przypadkowo znaleziony przez barona Tyszandorfa w jednym z klasztorów Synaju właśnie w momencie, kiedy zakonnicy postanowili go już spalić razem z nagromadzonymi gratami, był sprzedany przez Żydów za 100 tys. funtów szterlingów Muzeum Brytyjskiemu. Ten Kodeks oraz Koran Omara zalany jego własną krwią były chronione w bibliotece Ermitażu i uważane za najbardziej drogocenne książki świata. Kodeks został sprzedany jawnie a Koran zaginął bez śladu i do tej pory nie wiadomo, u kogo się znajduje.
(bitomat: Cesarska Biblioteka Publiczna: Metryka Litewska w Petersburgu – „.. W ostatnich czasach po wzięciu Taszkentu dostał się do biblioteki sławny Koran Samarkandski, najcenniejsza pamiątka świata mahometańskiego. Na tym rękopisie ma być ślad krwi Osmana…” – KRAKÓW. Nakładem księgarni K. Bartoszewicza. W drukami A. Kozińskiego, ulica Szewska 1. 21. 1884. str 9.)
Znany żyd Solomon „Solly” Joel Sol Barnato był głównym pośrednikiem w sprzedaży wielu kosztowności zrabowanych w cerkwiach i u osób prywatnych. Była ich taka nieprawdopodobna ilość, że jednostkę pomiarową drogocennych kamieni nie był karat, który zazwyczaj jest stosowany, lecz drewniana skrzynka od cygar… Po całkowitym przejęciu przez Żydów aparatu administracyjnego kraju zostali oni jego rzeczywistymi gospodarzami. Robert Wilton, Anglik, który przebywał w Rosji będąc korespondentem „Timesa”, poinformował, że po zdobyciu władzy przez bolszewików z 556 osób zajmujących wyższe stanowiska administracyjne w Rosji 447 było Żydami. Raz uchwyciwszy władzę w swoje chciwe łapy Żydzi nie mieli żadnego zamiaru jej wypuszczać, co potwierdza etniczny skład rządu radzieckiego tuż przed druga wojnę światową. Z 500 członków wyższej radzieckiej administracji 83% było Żydami, 5% Rosjanami, 5% Łotyszami i 6% innej narodowości. Czyli w stosunku procentowym, Żydów w składzie radzieckiego aparatu rządowego było nawet nieco więcej o 3%, niż w pierwszym porewolucyjnym okresie.
Tym czytelnikom, których interesują stosunki rosyjsko żydowskie ogromnie polecam wnikliwe przeczytanie bardzo obiektywnej książki Andrzeja Dikiego(AD) (Andrey Ivanovich Dikiy/Zankevich) str. 8 – „Żyd w Rosji i w ZSRR” – ros. (wersja angielska – Wild Andrei. Jews in Russia and the USSR) i wydanej w Nowym Jorku w 1957r. Warto odnotować, że wśród kupujących te książki byli również urzędnicy radzieckich instytucji w USA i dziesiątki tomów poszło do Związku Radzieckiego.
[8 -ID]
Następny paradoks historii dla wielu okaże się jeszcze bardziej zadziwiający. Stosunek liczby „kadrowych” komunistów, to jest tych, którzy byli przewiezieni przez Trockiego z Ameryki i przez Lenina z Europy, do liczby „mobilizowanych” małomiasteczkowych Żydów był w przybliżeniu jak 1:2000 /700:1400000/. Byłoby całkowitym absurdem przypuszczać, że ci Żydzi wszyscy nagle, jak za skinieniem czarodziejskiej różdżki Lenina przemienili się w ateistów marksistów. Ponad wszelką wątpliwość ogromna większość z nich pozostała taka sama jaką była wcześniej: małomiasteczkowymi Żydami ze wszystkimi ich tradycjami, kulturą, mentalnością i wierzeniami. Byli oni takimi pseudo bolszewikami jak Portugalczycy i Hiszpanie maranami (Marani, nazwa Żydów, którzy w XIV w. w Portugalii i Hiszpanii przyjmowali chrzest, aby uchronić się od wypędzenia z tych krajów), którzy pozostali przez setki lat pseudokatolikami. Nowiutkie legitymacje partyjne jak listki figowe tylko ledwo, ledwo osłaniały ich prawdziwą tożsamość. Powołując tych „nowych książąt” do panowania i zarządzania Rosją, Lenin nie zdawał sobie sprawy, jaką świnię podłożył swojej starej gwardii z konieczności oczywiście, albowiem innego wyboru nie miał. Jak wiadomo, stosunku mas żydowskich do gojów nie można nazwać życzliwym. Jednakże swoich własnych renegatów i zdrajców żydostwa Żydzi nienawidzą ze znacznie większą intensywnością niż gojów. „Prawdziwi komuniści” żydzi byli właśnie tymi zdrajcami judaizmu. Judaszowie fałszywym religijnym fanatyzmem, szkodliwym dla narodu żydowskiego. Lew Bronsztein/Trocki syn ukraińskiego Żyda, młynarza był bohaterem dla wszystkich Żydów świata, którzy wynosili go pod niebiosa I PORÓWNYWALI NIE BEZ PODSTAWY z Napoleonem.. Należy przyznać, że był on człowiekiem wyjątkowego rozumu, pomysłowości i energii. On pierwszy zrozumiał znaczenie wielkich oddziałów kawalerii w wojnie na południu Rosji a utworzenie przez niego armii konnych właśnie przyniosło bolszewikom zwycięstwo nad białogwardzistami. Jego imię było zawsze obok imienia Lenina i ponad wszelką wątpliwość nikt nie zrobił tak dużo dla zwycięstwa komunizmu w Rosji jak Trocki.
I jeszcze jeden paradoks historii!
Kiedy Lenin umarł w 1924r. w 54 roku życia, z przyczyn całkowicie niezrozumiałych i do tej pory przez nikogo niewyjaśnionych na miejsce Lenina został wybrany nie Trocki, jak wszyscy, oczekiwali, lecz mało komu znany Stalin, który, niczym szczególnym się dotąd nie wsławił. Natomiast żydowski Napoleon Trocki został z hańbą zesłany do środkowej Azji, później wydalony z ZSRR i w końcu zginął z ręki anonimowego Żyda w Meksyku, dokąd zabójca po długich przygotowaniach potrafił się podstępnie przedostać. Większość innych współpracowników Lenina i Trockiego zostało wściekle i bezlitośnie zamordowanych w piwnicach GPU przez swoich własnych rodaków, którzy obwinili ich o najbardziej nieprawdopodobne przestępstwa.
Kiedy stary bolszewik Kamieniew/Rozenfeld/ został wezwany przed sąd, jego oskarżycielami byli: Walenty Oldberg, Fritz David (Kruglijańskij), Konon Yurin Berman, Izaak Reigold i Riczard Pikel, jako sędziowie występowali naczelnicy oddziałów NKWD Abram Słucki, Michaił Frinowski, Karl Pauker i Stanisław Redens. Cała dziewiątka to Żydzi! Dziwne, prawda?
[9 -ID]
Drugi współpracownik Lenina, Bucharin, oświadczył na procesie, że krajem obecnie kieruje nie partia lecz tajna policja, co było naturalnie prawdą. Bucharin mógł dodać, że na czele tej policji stoją „zmobilizowani” małomiasteczkowi Żydzi i wówczas wszystko byłoby całkowicie jasne i zrozumiałe. W dniu śmierci Lenina, który nawiasem mówiąc prawdopodobnie został otruty, jest bardzo możliwe, iż Żydzi – pseudo bolszewicy, będąc świadomi swej siły, już zaczynali uprawiać swoją własną politykę. Jako podwójny zdrajca masonerii i żydostwa Trocki był dla nich osobistością znienawidzoną i całkiem nie do przyjęcia. Stalin, posiadający „niejasną przeszłość” (w pewnym okresie był agentem policji przy rządzie carskim), był człowiekiem. najbardziej odpowiednim, którego łatwo było trzymać w ręku. O tym, że Żydom było wiadomo już od dawna o tej stronie życia Stalina napisano długi dokumentalnie potwierdzony artykuł, wydrukowany w czasopiśmie „Life” wkrótce po śmierci “Wodza”.
Pozostało tylko bez wyjaśnienia, DLACZEGO tak długo 19 trzymano tę historię w ścisłej tajemnicy…. Autorami tego artykułu byli Isaac Don Lewin (Levin/Levine)(IDL) i Walter Krywicki (Germanowicz /Krivitsky/Samuel Ginzberg) (WK)(WK2).
* (vol 34 nr 11 16 marzec 1953 str. 20-34) – ale nie jest to artykuł podpisany przez wyżej wymienionych.
Dokładnie tak samo, jak to zrobili zwycięzcy masoni, którzy postawili swoich przedstawicieli na czele rządu, zwycięzcy Żydzi umieścili swoich ludzi na wszystkich najważniejszych stanowiskach w nowym rządzie. Rozumiejąc wyjątkową ważność organów bezpieczeństwa wewnętrznego dla swojej władzy postawili sobie za cel przeniknięcie do ich szeregów, które w krótkim czasie stały się swego rodzaju „rządem w rządzie” posiadającym całkowicie autonomiczną organizację i nawet rodzaj sił zbrojnych i które były bezpośrednio podporządkowane szefowi organów bezpieczeństwa. Znany angielski polityczny komentator E. Krankschau (Edward Crankshaw), uważany w pewnym czasie za jednego z najlepszych znawców Związku Radzieckiego, niejednokrotnie wspominał w swoich artykułach, że tajna policja jest „kluczem” do władzy w ZSRR. A „klucz” ten był całkowicie w kieszeni Żydów: — posługiwali się nim dla umocnienia i podtrzymania swojego panowania.
Drugi ekspert do spraw radzieckich, sam zresztą komunista i żyd z pochodzenia Isaac Deutscher, uczynił pewnego razu bardzo interesujące wyznania, kiedy to opłakiwał na szpaltach lewicowego amerykańskiego czasopisma „The Reporter” wydawanego przez Żyda Maksyma Askoli przedwczesną zgubę Berii (Ławrientij Pawłowicz Beria), jako „liberała” i „błyskotliwego administratora”, jak go sam określił. Według tego autora, radzieckie siły zbrojne po zwycięskiej wojnie stały się wg starej rosyjskiej tradycji nosicielami idei „szowinizmu i nacjonalizmu” i wrogami liberałów. (IDA)(ID)(ID)(ID)(ID) Serię ofiar rozpoczął Beria…
Do tego tematu jeszcze wrócimy później a na razie można tylko wspomnieć, że tenże sam dziennik opublikował pewnego razu artykuł niejakiej Klary Sterling (Claire Neikind), w którym wspomniała, że we wszystkich radzieckich państwach satelickich tajna policja była pod kontrolą Żydów, co samo wpłynęło na nasilenie „antysemityzmu” w tych krajach. Sterling nawet proroczo uprzedzała (to był jeszcze 1956r.), że na Węgrzech, gdzie 70% tajnej policji i wszyscy jej naczelnicy byli w tym czasie Żydami, skończy się kiedyś dużym pogromem, co też zdarzyło się w czasie węgierskich rozruchów.(CNA)(AS) Tłum łapał Żydów na ulicach, zabijał na miejscu i wieszał na słupach i płotach… Starzy „leninowcy” bolszewicy nie stanowili większego niebezpieczeństwa dla małomiasteczkowych żydów. Być może, że bestialskie wymordowanie tych twórców komunizmu w Rosji i przy pomocy jak można przypuszczać, jako kozła ofiarnego Stalina było dokonane na zarządzenie z góry, jako kara za ich antymasoński bunt, którego przebaczenia nie było możliwe. Można powiedzieć z przekonaniem, że była to kontynuacja terroru, rozpoczętego przez Leonida Kanegissera (Joakimovich/Akimowicz) i Kaplan (Fanny Jefimowna, Dora Kapłan, właśc. Feiga Chaimowna Rojtblat) na samym początku rewolucji. Żydowscy oprawcy dręczyli i znęcali się nad swoimi rodakami w bardzo okrutny i podły sposób, czego by oczywiście nigdy nie robili, gdyby byli tylko wykonawcami woli „azjatyckiego despoty” Stalina. Jednak zorganizowany na ogromną skalę spisek w jednostkach radzieckich sił zbrojnych stanowił najbardziej realne i śmiertelne niebezpieczeństwo dla małomiasteczkowych Żydów. To, co wydarzyło się latem 1953 roku, mogło się zdarzyć już piętnaście lat wcześniej i zmienić cały bieg historii świata, Ostrze spisku wojskowego skierowane było oczywiście nie przeciw „dyktatorowi”, lecz przeciwko Berii z jego komunistami i wszystkimi małomiasteczkowymi Żydami z Kaganowiczem (Łazar Moisiejewicz Kaganowicz) na czele. Masoni, samo przez się zrozumiale, okazali istotne wsparcie dla dwóch Żydów – Berii i jego bliskiego towarzysza broni Izraiłowicza (Israel/Izrail Izrailewicz Pliner) w wynajdywaniu różnych argumentów częściowo fałszywych, pociągających za sobą śmierć wielu tysięcy łudzi. W końcu 1938 roku, kiedy Żydzi kończyli już czystkę w armii radzieckiej, jej straty w stanie osobowym wynosiły w przybliżeniu około 30 tys. osób z kadry dowódczej. Wśród nich było:
186 z liczby 22O dowódców brygad,
110 z liczby 195 dowódców dywizji,
57 z liczby 85 dowódców korpusów,
13 z liczby 15 dowódców armii
oraz wszyscy bez wyjątku dowódcy okręgów wojskowych itd. Jak widać z powyższych liczb, czystka była bardzo ostra i radykalna. Jest zrozumiałe, że musiała ona w następstwie osłabić gotowość bojową armii. Źródła niemieckie potwierdzają obecnie, że właśnie ta czystką była główną przyczyną, mającą wpływ na decyzję Hitlera w sprawie napadu na Związek Radziecki. Byłoby rzeczą dziwną, gdyby Hitler pominął taką wyjątkową okazję. Kto mógłby przewidzieć, że potencjalny przeciwnik hitlerowskich Niemiec nagle sam pozbawi się doświadczonego kierownictwa własnej armii i tym samym niejako otworzy wrota na wtargnięcie wroga. Paradoks i to jeszcze jaki! Historycy zagraniczni, którzy już dawno nie odważyli się mówić prawdy z obawy przed żydami, w żaden sposób me mogą rozwiązać problemu tych krwawych czystek w armii radzieckiej wobec śmiertelnego zagrożenia ze strony Niemiec i próby Stalina zawarcia układu z Hitlerem dla jego uspokojenia. Prawdziwe podłoże i kulisy tej historii leżą znacznie głębiej. Zwłaszcza, jak zaznacza Izaak Deutscher w „konserwatywnych” kręgach wojskowych, już w latach przedwojennych zaznaczał się silny ruch przeciw „żydowskiemu jarzmu”, które było wielokrotnie gorsze od tatarskiego. Żydzi znaleźli się wobec dwóch wrogów wewnętrznego i zewnętrznego. Istniała mała nadzieja, aby z wrogiem zewnętrznym dogadać się w jakiś sposób i odwlec na pewien czas jego agresję. Wyboru po prostu nie było: albo my /Żydzi/ albo armia /tj, Rosjanie/. Wersja, że spisek był skierowany przeciw osobie Stalina, a nie przeciw tym, którzy nim kierowali i stali za jego piecami, stanowi oczywiście zupełny absurd i zamiar okłamania tylko tych, których znany amerykański publicysta i pisarz Henryk Menken nazywał ”Bubus Amerykanus” lub w wolnym przekładzie „amerykańskimi głupolami”. Czy można przyjąć wersję, że znajdując się w obliczu groźnego niebezpieczeństwa, którym były dla nich hitlerowskie Niemcy, żydzi poszliby na straszne ryzyko, pozbawiając radzieckie siły zbrojne dowództwa dla ratowania Stalina? Jeśliby tu nie chodziło o ich własną skórę, „pretoriańska gwardia” w Związku Radzieckim zdławiłaby natychmiast swojego „Wodza”, gdyby on tylko zapragnął, w obliczu bezlitosnego wroga Żydów – Hitlera, zniszczyć najlepsze kadry dowódcze swej armii. Teraz jakby “paradoksalnie” to się nie wydawało, dla lepszego zrozumienia tych wydarzeń, które miały miejsce w Rosji w owych latach, musimy zrobić małą wycieczkę w czasie, w daleką przeszłość, kiedy to Rosja jako taka jeszcze nie istniała na mapie.
[10 -ID]
Ma nizinach nadwołżańskich istniało wówczas bardzo bogate i silne państwo chazarskie. Chazarowie ze względu na swoje pochodzenie byli turko-tatarami. Pozostając pół koczownikami, posiadali oni w tamtym okresie duże miasta i prowadzili rozległy handel ze wszystkimi sąsiadami. Handel „żywą siłą” tj. niewolnikami był ich główną specjalnością. Dla uzupełnienia zasobów Chazarowie często dokonywali najazdów na słowiańskie plemiona i pojmanych jeńców brali na sprzedaż. W siódmym i ósmym stuleciu naszej ery judaizm zaczął przenikać przez konstantynopolskich rabinów do Chazarów, najpierw do wyższych klas tej społeczności a później rozprzestrzeniał się także wśród prostej ludności. Warto nadmienić, że w rosyjskich legendach wspomina się niekiedy „Wielkiego Żydowina”, z którym rosyjscy bohaterowie staczali boje na „Dzikich Polach”. Samo przez się rozumie się, że ten „żydowin” nie był palestyńskim Żydem Semitą, lecz chazarskim najeźdźcą grabiącym słowiańskie wioski. Doprowadzeni do rozpaczy Słowianie dokonali w 965 r. głębokiego napadu na Chazarię pod wodzą kijowskiego księcia Światosława i przy pomocy finansowej Bizancjum, któremu Chazarowie również sprawiali dużo kłopotów i nieprzyjemności. Spalili wówczas i rozgrabili główne chazarskie miasta: Itil, Białą Wieżę i Semender, po czym z bogatą zdobyczą powrócili do siebie do domu. Nie sposób przypuszczać, że wbrew prawom i obyczajom tych czasów, Słowianie nie odpłacili swoim dręczycielom Chazarom tą samą monetą i nie pognali w niewolę po zwycięstwie tylu chazarskich jeńców, ilu można było schwytać i sprzedać. Jeśli dostarczenie czarnych niewolników z Afryki na plantacje do Ameryki było sprawą dosyć trudną, to przepędzić tłum chazarskich jeńców, posadziwszy ich na ich własne wozy i konie, przez stepy południowej Rosji była rzeczą prostą i łatwą do wykonania. Należy przypuszczać, że i dług zaciągnięty w Bizancjum przez Światosława został spłacony tą samą monetą, tj. chazarskimi niewolnikami rzuconymi na rynek w dużej liczbie po dokonaniu owego zwycięskiego najazdu. Więcej niż 80% populacji żydowskiej żyjącej dziś na świecie należy do tzw. „aszkenazyjskiej” grupy wschodnich Żydów, którzy od swych pobratymców należących do południowo-zachodniej grupy „sefardyjskiej” różnią się znacznie nie tylko obyczajami, lecz również wyglądem zewnętrznym. Jak niektórzy rosyjscy historycy od dawna przypuszczali, większość „wschodnich” Żydów nie jest Semitami, lecz Turko-Tatarami, właśnie potomkami tych Chazarów, którzy najpierw byli rozbici przez Światosława, a później dobici przez Dżyngis Chana i uciekli do Europy Wschodniej pod naciskiem jego hord. Nawet w samym Izraelu są obecnie, wprawdzie nieduże, grupy społeczne, które są przekonane o prawdziwości tej historii. Jeżeli na ogół wszyscy wybitni działacze żydowscy i syjonistyczni należą do grupy „wschodnich” Żydów, to z przyczyn w pełni zrozumiałych ta historyczna prawda nie cieszy się wśród ich dużą popularnością. Jednak ku ich wielkiemu zmartwieniu, bardzo znany w kręgach europejskiej inteligencji pisarz Artur Koestler, sam wywodzący się ze wschodnich Żydów wydał niedawno nową książkę pod tytułem „Trzynaste pokolenie”, w której wyraźnie i przekonująco udowadnia, że on sam i wszyscy jego rodacy Żydzi „aszkenazyjscy” w żaden sposób nie mogą być Semitami, lecz są w prostej linii potomkami Chazarów.
Jak Koestler słusznie twierdzi, takie silne i żywotne plemię jak Chazarowie w żaden sposób nie mogło zniknąć bez śladu z powierzchni ziemi. Jako naród koczowniczy przenieśli się po prostu na zachód pod naciskiem Mongołów i osiedlili się w Europie Środkowej, powiększając tam liczbę swoich rodaków zagarniętych siłą i sprowadzonych przez Światosława.
Znani w Polsce i na Ukrainie jako „ŻYDZI”, ci przesiedleńcy z nizin nadwołżańskich byli właśnie tymi „Żydami”, o których wspominają stare pieśni rosyjskie. Jak to zwykle bywa, po przyjęciu nowej wiary, neofici zaczęli wykonywać wszystkie obrzędy z jeszcze większa gorliwością, niż to czynili sami Żydzi semickiego pochodzenia, dodając do tych obrzędów również swoje chazarskie obyczaje. Trudno oczywiście twierdzić, że wschodni żydzi nie mają domieszki krwi semickiej. Wielu Żydów Semitów żyło w Chazarii a część Żydów zachodnich, ratując się przed Krzyżakami przeniosła się do wschodniej Europy i zamieszkała ze swoimi współwyznawcami Chazarami. Lecz turecko – tatarska krew pozostała dominującą wśród tzw. Żydów „aszkenazyjskich”.
(Hanna Zaremska – Instytut Historii PAN – Chazaria – państwo na pograniczu kultur)
[11 -ID]
Sam tego nie podejrzewając oczywiście Koestler uchylił swoimi historycznymi badaniami rąbek tej zasłony, która zakrywała do tej pary przed oczami niewtajemniczonych niektóre dziwne „obyczaje” chazarskich władców Kremla. Na 54 stronie jego książki jest taki wiersz:
„Grabscy i współcześni historycy są zgodni, że chazarski system rządzenia miał podwójny charakter: Kagan był przedstawicielem władzy religijnej a Bek państwowej”. (Trzynaste plemię – po polsku)
Koestler dodaje, że prawie nigdy nie widziany przez zwykłych śmiertelników Kagan był w rzeczywistości pełnoprawnym władcą Chazarów, a Bek był tylko jego pomocnikiem wykonującym funkcje administracyjne. Po przejęciu władzy w swoje ręce, potomkowie Chazarów postępując zgodnie ze swymi starymi obyczajami, nie tylko wprowadzili również podwójny system kierowania społeczeństwem w ujarzmionym przez siebie kraju, ale co już zupełnie nieprawdopodobne i wręcz dziwne wprowadzili swojego Kagana potomka chazarskich chanów Łazara Kaganowicza nazwanego przez emigrantów „Bladym strażnikiem Kremla” a Stalina wyznaczyli jego Bekiem…
Kaganowicz był jednym z nielicznych komunistów Żydów, który nigdy nie zmienił swojego rodowego nazwiska, składającego się z dwóch części: Kagan tj. „chazarski chan” i przyrostka owicz, oznaczającego pochodzenie, jak na przykład Ruryk – owicz. Innymi słowy i bez żadnej wątpliwości Łazar Kaganowicz był w prostej linii następcą tj. męskim potomkiem ostatnich chanów chazarskich i „zgodnie z prawem” otrzymał władzę pod przykrywką stanowiska Sekretarza Partii. Nieprzypadkowo na stronie 363 wyżej wspomnianej książki Dikiego rozdział pt. ”Sprawująca rządy klasa w ZSRR przed II wojną światową, 1936 – 1939 r.” rozpoczyna się tak: Sekretariat Komitetu Centralnego WKP/b/ J. W. Stalin /Dżugaszwili/, Ł. M. Kaganowicz.
(Kopia na webarchive – str: 314.)
[12 -ID]
Czy wiele osób jeszcze pamięta o tej dwoistości władzy w ZSRR, o tym, że na czele partii stał nie jeden sekretarz, wszystkim znany Stalin, lecz był jeszcze drugi, ukryty w głębokim cieniu chazarski chan, Kaganowicz? Chociaż był on prawie niezauważalny, to jednak naczelna władza była w jego rękach, a Bek Stalin był tylko jego administracyjnym pomocnikiem. Trocki (Lew Dawidowicz Trocki/Bronstein), rozumie się samo przez się, że na taką rolę w żaden sposób się nie godził i mógł tylko obawiać się czegoś, gdyż zbyt wiele wiedział. Potęga „chana” nie była mitem, gdyż „klucz do władzy” czyli cały złożony aparat tajnej policji znajdował się w rękach brata stryjecznego Kaganowicza, gruzińskiego pół żyda Ławrentija Berii, który stał również na czele komisji broni atomowej. Koestler również pisze, że u Chazarów istniał zwyczaj rytualnych zabójstw a w niektórych przypadkach zabijali rytualnie nawet swojego własnego chana. Warto w tym miejscu zaznaczyć, że i w naszych czasach Chazarowie, lub inaczej mówiąc Żydzi wschodniej Europy, do których należą wszyscy niemal mieszkańcy Nowego Jorku w liczbie przeszło trzech milionów przestrzegają nadal krwawych obyczajów swoich przodków i jedzą tylko mięso „koszerne”, rytualnie zabijanej zwierzyny, której gardło podrzyna się na krzyż w obecności „cadyków”, pobierających za to pieniężne wynagrodzenie. Jest rzeczą ciekawą, że w samym Nowym Jorku i w jego okolicach, z obawy przed „hańbieniem” się Żydów, konsumentów mięsa, żadnego mięsa oprócz „koszernego” nie sprzedaje się i nie podaje w restauracjach. Innymi słowy mieszkańcy nieżydowskiego pochodzenia tego miasta – giganta, których liczba wielokrotnie przewyższa ilość żyjących w nim ”Chazarów” musi podporządkować się woli mniejszości i jeść to, co jedzą ich „panowie”… Na 41 stronie swojej książki Koestler mówi o tych zabójstwach tak:
„Zobaczymy, że składanie ludzkich ofiar również było praktykowane przez Chazarów włączając rytualne zabójstwa carów w końcu ich panowania”.
[13 -ID]
Słowa te pozwalają zrozumieć istotne znaczenie i sens tego nikczemnego przestępstwa naszego krwawego stulecia, tj. zabójstwa ostatniego rosyjskiego imperatora i jego rodziny w nocy z 16 na 17 lipca 1918 r. w mieście Jakaterynburg. Oficjalna wersja przyjęta w encyklopediach i innych pracach naukowych, że bolszewicy z miasta obawiali się uwolnienia jeńców przez nacierające oddziały białych i dlatego postanowili ich zgładzić – jest niezgodna z prawdę. W samej rzeczy miasto w tym czasie nie było okrążone przez wrogów. Wszystkie drogi na zachód były w rękach bolszewików i mogli również wywieść aresztowanych tak, jak wydostali się oni sami. Oprócz tego łączność telegraficzna z Moskwą nie była przerwana ani na chwilę i władze Jekaterynburga nigdy by nie zdecydowały się działać samodzielnie w tak ważnej sprawie. Na samym początku tego stulecia, jeszcze przed pierwszą wojną światową, w maleńkich sklepikach w byłym Królestwie Polskim sprzedawane były spod lady dość prymitywnie odbite widokówki przedstawiające żydowskiego „cadyka” z Torą w jednej ręce i z białym ptakiem w drugiej. Ptak miał głowę cara Mikołaja II z imperatorską koroną, w dole obrazka był następujący napis w języku jidisz:
”Ta ofiara ze zwierzęcia niech będzie moim oczyszczeniem ono będzie moim zastępstwem i oczyszczającą ofiarą”.
To nie wymysł i nie oszczerstwo. Autor sam widział taką widokówkę i kiedy napisał o tym w jednym z austriackich dzienników, to jakiś czytelnik potwierdził jej istnienie i dodał, że także on trzymał ją w rękach, kiedy żył w młodości w Polsce, gdzie jego ojciec był oficerem. W czasie śledztwa ustalono, że w czasie zabójstwa cara i jego rodźmy, w przeddzień tej zbrodni, do Jekaterynburga przybył z centralnej Rosji specjalny pociąg, składający się z parowozu i jednego wagonu pasażerskiego. W nim przejechał osobnik w czarnej odzieży, z wyglądający jak żydowski rabin.
Osoba ta zbadała piwnicę domu i pozostawiła na ścianie kabalistyczny napis, który niektórzy rozszyfrowują w następujący sposób:
„KRÓL JEST POŚWIĘCONY. KRÓLESTWO ZOSTAŁO ZNISZCZONE”
Jak teraz potwierdzają radzieckie podręczniki historii, rozkaz zabicia cara, jego rodziny i bliskich razem w liczbie jedenastu osób został wydany osobiście przez Żyda Jakowa Swierdłowa (Stewart Swerdlow znany w sieci to potomek) i był przez niego przekazany do wykonania Szaji Gołuszczekinowi, ówczesnemu przewodniczącemu Uralskiej Rady.
Jekaterynburg „na cześć” zabójcy został przemianowany na Swierdłowsk a jeden z krążowników radzieckiej floty nosił również jego nazwisko. Swierdłow przeżył swoje ofiary mniej niż rok. Jak podano pobili go w czasie mitingu robotnicy jednej z Morozowskich manufaktur i w następstwie tego pobicia zmarł w 1918 roku, w wieku trzydziestu pięciu lat.. Oficjalnie podano, że jego śmierć była wynikiem zapalenia płuc. Wykonawca zabójstwa Gołoszczekin wyznaczył z kolei Żyda Jankiela Jurowskiego, syna Chaima Jurowskiego, zesłanego na Sybir za złodziejstwo. Jankiel dobrał sobie szajkę profesjonalnych zabójców czekistów, składającą się z trzech Rosjan, siedmiu Węgrów i jednej osoby o nieznanej narodowości. Mówią, że w tej liczbie Węgrów biorących udział w zabójstwie był również Imre Nodżi – (późniejszy ulubieniec zachodniej prasy), rozstrzelany przez wojska radzieckie po powstaniu w 1956r. Jurowski osobiście zastrzelił z rewolweru cara i następcę tronu, którego ojciec trzymał w ramionach. Carewicz Aleksiej cierpiący na hemofilię miał w tym czasie 14 lat. Istnieje dokument podpisany przez Lenina, Trockiego, Zinowiewa, Bucharina, Dzierżyńskiego, Kamieniewa i Petersena datowany na 27 lipca I9l8r. o dostarczeniu głowy cara i jej identyf1kacji. W świetle wyżej wspomnianych faktów staje się rzeczą oczywistą, że jekaterynburskie zabójstwo „było ROZMYŚLNYM RYTUALNYM MORDERSTWEM zaplanowanym znacznie wcześniej, dokonanym całkowicie i wyłącznie przez Żydów – Swierdłowa, Gołosżczekina i Jurowskiego. Wschodni żyd Jurowski był tym „cadykiem”, który własną ręką „złożył na ofiarę” cara największego chrześcijańskiego państwa świata oraz jego następcę. Jak należy przypuszczać według obyczajów Chazarów, cała działalność Kagana – Łazara Kaganowicza pozostawała jak zwykle w głębokiej tajemnicy. Bek Stalin był zawsze na widoku i jako nieograniczony w swoich prawach „wschodni despota” ponosił pełną odpowiedzialność za całą wewnętrzną i zewnętrzną politykę państwa. Wychowany w ciągu lat na tym prymitywnym kłamstwie, przeciętny czytelnik, zarówno rosyjski jak i zagraniczny po prostu nie może wyobrazić sobie innego prawdziwego obrazu tego, co rzeczywiście miało miejsce za kulisami radzieckiej historii..
[14 -ID]
Prasa zagraniczna prawie nigdy nie wspomniała osoby drugiego, a właściwie pierwszego sekretarza partii, ale emigranci czuli, że ten zagadkowy sekretarz COŚ TAM robi, lecz nigdy nie mogli określić co mianowicie. Koestler w swojej znakomitej książce udzielił na to zupełnie jasnej odpowiedzi: do czasu nieudanej próby obalenia przez siebie „Kagana”, jego ”Bek” stanowił tylko maskę dla prawdziwego władcy tego kraju i dla jego żydowskiego otoczenia. Z opisu dalszych wydarzeń czytelnik zrozumie istotę tych słów, jeśli oczywiście nie utracił całkowicie zdolności samodzielnego myślenia. Osobiście samemu Kaganowiczowi przypisuje się tylko dwa przedsięwzięcia mające jakieś tajemnicze i rytualne znaczenie wymagające widocznie przyłożenia jego osobistej chazarskiej „pieczęci”. Przez niego mianowicie został wydany rozkaz o zniszczeniu wspaniałej majestatycznej świątyni Chrystusa Zbawiciela w Moskwie, zbudowanej na cześć wojny ojczyźnianej 1812 r. Ozdobiona przez najlepszych artystów malarzy w kraju była ona bezcennym historycznym pomnikiem mówiąc szczerze, nie tylko Moskwy lecz całej Rosji, podobnie jak katedra Notre Dame w Paryżu. Zbudowana „na wieki” świątynia z trudem poddawała się zburzeniu i tylko przy pomocy materiałów wybuchowych udało się tego dokonać i to po żmudnym wysiłku. Wreszcie została rozbita a część materiałów budowlanych wykorzystano na budową metra. ABSOLUTNIE ŻADNEJ KONIECZNOŚCI ani potrzeby zburzenia nie było, tak, jak nie było sensu w zamordowaniu jedenastu ludzi w piwnicach domu Ipatiewa w Jekaterynburgu. Na miejscu tej świątyni wzniesiono baseny kąpielowe i nic więcej. Świątynia zastała zburzona wyłącznie dlatego, że była ona SYMBOLEM chrześcijańskiego państwa – caratu, nad którym władzę zagarnęli Chazarowie.
Drugim widocznie dziełem „chana” było wyniszczenie najlepszej części południowo rosyjskiego (ukraińskiego) chłopstwa, przeprowadzonego pod pretekstem „rozkułaczenia”. Rezultatem tego był straszliwy głód i śmierć milionów ludzi. Podpis „chana” pod przedsięwzięciem można wyjaśnić tylko tym, że jako rytualna ofiara ten pogrom Ukrainy był spóźnioną o całe tysiąclecie zemstą Chazarów, których książę Świętosław tak okrutnie rozgromił. Było to spełnienie zemsty na odwiecznym wrogu. Dla tych, którzy mają wątpliwości, że takie sprawy są możliwe w dwudziestym wieku, przypomnę jeszcze raz, że rozproszeni po całym świecie Chazarowie do tego czasu święcie przestrzegają prastarych rytuałów uboju zwierząt, których mięso spożywają. Żydzi Ameryki uważają się za najbardziej kulturalną, postępową i wolnomyślną etniczną grupę tego kraju. Jednakże, jak już było powiedziane wyżej, ci „liberałowie” i bardzo często ateiści uporczywie stosują się do archaicznych przepisów religijnych odziedziczonych po stepowych przodkach, którzy przeszli na judaizm wiele setek lat temu. Jak Koestler potwierdza w swojej książce, Chazarom, to jest Żydom wschodniej Europy nie były obce mordy rytualne. Co ciekawsze ta „krwawa obmowa” doprowadza zawsze Żydów do dzikiej wściekłości i zastraszeni przez nich goje bardzo rzadko ważą się teraz poruszać to zagadnienie. O rytualnych mordach dosyć często wspomina się w historii poszczególnych krajów Europy a w Szwajcarii do tej pory zachował się pomnik jednej z ofiar takiego rytualnego mordu. Na początku tego stulecia wydarzył się klasyczny przypadek rytualnego zabójstwa na Ukrainie w Kijowie. Ofiarą był chłopiec Juszczyński(CJ). Znaleziono go martwego z dużą ilością ran zadanych mu widocznie jakimś ostrym narzędziem w rodzaju szydła. Żyd Menahem Mendel Bejlis, którego widziano w towarzystwie chłopca był podejrzany o to morderstwo. Uczony ksiądz Justyn Bonawentura Pranajtis, czytający Talmud w oryginale, został wezwany w sprawie obwinionego jako ekspert i udowodnił na procesie, że rytualne morderstwa to nie mit lecz rzeczywiście zdarzają się takie w żydowskiej sekcie Chasydów. Żydzi całego „świata podnieśli wówczas straszny krzyk i nawet posunęli się do gróźb pod adresem rządu rosyjskiego, który nie miał przecież nic wspólnego z tą historią. Zebrali oni dużo pieniędzy na pomoc dla Bejlisa uchodzącego wśród nich za bohatera i ofiarę gojów. Za 200 tys. rubli tj. sumę jak na te czasy wręcz fantastyczną pozyskano najlepszego adwokata Wasilija A. Maklakowa (Vassili lub Basile Maklakoff – Francja), któremu w końcu udało się, choć nie bez wysiłku, wygrać tę sprawę. Uwolniony Bejlis obsypany pieniędzmi został wywieziony przez Żydów do Ameryki (oczywiście), gdzie jak mówią, jego potomkowie mieszkają do tej pory. A kto zabił wtedy w tak straszny sposób Juszczyńskiego, pozostało nieujawnione na zawsze…
[15 -ID]
Bestialskie wymordowanie współpracowników Lenina, czystka wśród kadry wojskowej umocniły w znacznym stopniu władzę żydowskiego drobnego mieszczaństwa w Związku Radzieckim. W ogólnym zarysie obraz aparatu administracyjnego kraju przed drugą wojną światową był następujący: W zawoalowanej formie, najwyższa władza spoczywała w rękach KAGANA Kaganowicza i jego najbliższego żydowskiego otoczenia. Władza wykonawcza należała do jego BEKA tj. Dżugaszwili, który służyć miał również jako „kozioł ofiarny” w razie potrzeby. Żadnych ważnych samodzielnych decyzji podejmować on NIE MÓGŁ a jego bezgraniczny „despotyzm” był tylko iluzją dla „maluczkich” jak mówią Polacy.
Nieograniczona władza KAGANA opierała się w całości nie na partii komunistycznej i nie na jej Komitecie Centralnym, które spełniały rolę parawanu – co prawda dosyć przejrzystego, a na niesamowicie złożonej i silnej organizacji organów bezpieczeństwa wewnętrznego, których główny sztab znajdował się w ogromnym bloku należącym wcześniej do towarzystwa ubezpieczeniowego przy ulicy Łubiańskiej w Moskwie, w pobliżu Kremla. W ciągu szesnastu lat na czele tego aparatu bezpieczeństwa stał: gruziński półżyd Ławrentij Beria, którego, jak powiedział pewnego razu Deutscher, nienawidził i bał się cały kraj. Można powiedzieć z pełną odpowiedzialnością, że w całej historii ludzkości nikt i nigdzie nie potrafił utworzyć czegoś podobnego do radzieckiego systemu tajnej policji, która przenikała do wszystkich zakamarków życia i miała swoich agentów, tak zwanych „sekcyjnych” w każdej komórce aparatu państwowego. W zarządzie tej policji znajdowali się również wszyscy pracownicy przymusowych obozów pracy w Związku Radzieckim, w których tak skutecznie mielono żywą biologiczną siłę kraju i łamano ludzkie dusze. Wynalezienie tych znakomitych obozów jest „zasługą” Żyda Frankiela, co o dziwo, pisma zachodnie skromnie przemilczają. Między Bogiem a prawdą należałoby przyznać pokojową nagrodę Nobla także Frankielowi, zasłużył on na nią nie mniej niż jego ziomek i kolega po fachu Henry Kissinger, który zgotował wielu ludziom Azji śmierć i obozowe życie, czyli skazał na stopniowe zniszczenie miliony ludzi…
[16 -ID]
Cała etniczna grupa Żydów oczywiście znajdowała się całkowicie po stronie „ich – naszego” rządu i okazywała mu pełne poparcie i pomoc polegającą głównie na tym, że jej członkowie prowadzili gorliwie obserwację gojów i donosili na nich kierownictwu, jeśli spostrzegli cokolwiek podejrzanego w ich postępowaniu. W każdym razie, jakby „super paradoksalnie” to nie brzmiało, wschodni Żydzi postanowili zrekonstruować w połowie XX wieku system rządzenia panujący w ich ojczystej Chazarii około X wieku naszej ery, lecz pod płaszczykiem rosyjskiego quasi komunizmu! Cały kościec tej władzy już istniał, lecz tylko został obciągnięty czerwoną skórą: Kagan, jako najwyższa prawie niewidoczna władza, zanim Bek, wykonawca jego woli. Chazarska gwardia pod kierownictwem współpracownika Kagana i „wdzięczni mieszkańcy” wspierający swojego chana przeciw ujarzmionym obcoplemieńcom.
Jak pisał z dużym uznaniem na stronach znanej brytyjskiej encyklopedii z 1953r. żyd prof. Jakob Markus (Nie wiem czy to on):
„Uczyniono ogromny wysiłek ażeby tępić wyjęty spod prawa antysemityzm.”. Karą za to „przestępstwo” były TRZY lata pracy przymusowej w obozach, co dla ludzi o słabym zdrowiu równało się śmierci. Można przypomnieć, że w „despotycznej” carskiej Rosji za obrazę samego cara skazywano na jeden miesiąc aresztu lub 300 rubli grzywny. Dlatego nie ma w tym nic dziwnego, że tacy wybitni żydzi wschodni jak Ben Gurion, Golda Mejer, Mojsze Hertzog(na razie nie znaleziono) i inni, badali radziecki system rządzenia i zachwycali się nim, o czym pisał na szpaltach Readers Digest (grudzień l968r.) znany amerykański pisarz Lester Velie.
(Bitomat: w źródłach podano: Welt/Веди org/Vely. Żaden nie istnieje. Istnieje natomiast Velie, urodzony w Rosji (Ukraina) w rodzinei żydowskiej, piszący ówcześnie dla Readers Digest – urodzony jako Leov Vielishansky „.. Mr. Velie was an accomplished magazine journalist and served as a writer and editor for Reader’s Digest, Collier’s, New York Journal of Commerce and other publications…”)
„.. On two fateful days in June 1967, the United States arfd the Soviet Union came perilously close to war. Over the hot line from Moscow, the Russians were threatening to intercede in the Arab-Israeli conflict. The United States stood ready to stop them if they tried. Why did the two superpowers risk a confrontation that might have brought nuclear disaster to the world? The answer lies in the character and content of the Middle East. This strategic, tension-ridden area links three continents, contains 60 per cent of the world’s oil reserves, and provides the shortest air and sea routes between Europe and southern Asia. For 20 years it has been a critical arena in the Cold War and a prime target of Soviet foreign policy. In this revealing book, Lester Velie unmasks the Soviet designs on the Middle East. He shows how, despite the blunder of the Six-Day War — which cost the U.S.S.R. $2,000 million — the Kremlin has gone on to entrench and expand its power in this area. The countdown to a new and more ominous confrontation has already begun ..” – Lester Velie.
[17 -ID]
Będąc potomkami Chazarów i rozumiejąc istotę radzieckiego ustroju, nie mogli nie wpadać w zachwyt, widząc jak ich ziomkowie kierują największym krajem świata. Powtórzmy jeszcze raz: Armia Radziecka została pozbawiona kierownictwa w obliczu wroga nie przez azjatyckiego despotę Stalina lecz przez wschodnich Żydów, którzy ratowali swoją władzę i własną skórę przed zbliżającym się groźnym niebezpieczeństwem nie z Zachodu lecz z wnętrza kraju, którego byli włodarzami. Tak więc wydarzył się jeszcze jeden paradoks: pół żyd Beria poniósł na złotym półmisku. „głowę dowództwa” wrogich mu sił zbrojnych, w darzę ćwierć żydowi Hitlerowi, co było początkiem zguby i jednego i drugiego.
Czytelnikom którzy mają wątpliwości co do żydowskiego pochodzenia „Fuhrera”, poleca się przeczytać albo jego biografię napisaną przez profesora uniwersytetu z Getyngi G. Koestlera albo książkę „Hitler założyciel Izraela”(PDF-PL) Kardela Hennecke. Ojciec Hitlera Schinklgruber był synem z nieprawego łoża żydowskiego bankiera z Gratzu i jego służącej. Rodzina bankiera nazywała się Frankenberger. (Study Suggests Adolf Hitler Had Jewish and African Ancestors)
Interesujące, że gdy Kardel napisał swoją książkę wydaną w 1974r. nawet nie wiedział o istnieniu broszury Koestlera, która natychmiast zniknęła z półek księgarskich wykupiona przez Żydów. Kardel pisze również, że prawie wszyscy w bliższym otoczeniu Hitlera to ludzie mający domieszkę krwi żydowskiej z wyjątkiem zabitego na samym początku kapitana Ernsta Rehma, który był „czystym aryjczykiem”. Feldmarszałek Erhard Milch i Adolf Eichman uśmierceni przez Żydów w Izraelu byli też Żydami czystej krwi. Opisywanie przebiegu drugiej wojny światowej nie wchodzi w zakres tej książki. Niemniej, odnotujemy tylko kilka ciekawych epizodów.
(bitomat: jeśli chodzi o Milcha, to podają, że umarł w Niemczech)
Zdradziecka napaść Hitlera była strasznym ciosem dla żydowskiego drobnomieszczaństwa. Jak wiadomo, na Kremlu nawet nie chcieli wierzyć w tę nieoczekiwaną wiadomość, oznaczającą prawdziwą zgubą wszystkich wschodnich Żydów, oczywiście nie tylko z ręki Hitlera, lecz także z rąk wszystkich narodów zamieszkałych w Związku Radzieckim. Jeśli w starej Rosji tzw. „antysemityzm” był zjawiskiem sporadycznym i nie miał takiej ostrej formy, to teraz w pojęciu samych Żydów, większość mieszkańców Związku Radzieckiego odnosiła się do nich z nienawiścią i pogardą, oczywiście z wyjątkiem „dysydentów”. Paradoks – przegranie wojny już przez Niemcy wygranej pozostaje nadal do tej pory zagadką.
[18 -ID]
Niemcy, wzorując się na Napoleonie, obecnie często winią mrozy, które ich zgubiły pod Moskwą. Radzieccy historycy w celu uwieńczenia laurami Stalina przypisywali zwycięstwo geniuszowi „Generalissimusa”, a teraz, w całości przypisują je partii komunistycznej. Spróbujmy znaleźć częściowe wyjaśnienie przebiegu tej kampanii w charakterze dwóch osób, od których zależały najważniejsze decyzje dotyczące tej wspaniałej operacji. Jak podaje Koestler w swojej książce o Chazarach nie Kagan lecz Bek stawał na czele sił zbrojnych kraju na początku działań bojowych. Stosownie do tego obyczaju Bek Stalin został ogłoszony Naczelnym wodzem Wojsk Związku Radzieckiego. KTO wyznaczył feldmarszałka Georgija Konstantynowicza Żukowa na stanowisko głównodowodzącego szefa sztabu, tego nie wiemy. Najprawdopodobniej był to wybór samego Stalina i wybór wyjątkowa udany. Jak autor słyszał osobiście od ludzi służących pod dowództwem Żukowa, był on znany w kręgu wojskowych jako „antysemita” i dlatego jego mianowanie na tak odpowiedzialne stanowisko nie mogło w żaden sposób wyjść od chazarskiego otoczenia Stalina. W tych pierwszych chwilach wojny żydzi bez wyjątku wpadli w całkowitą panikę i rozprężenie; postanowili oni w miarę możliwości nie wchodzić nikomu w oczy. Stalin, który według oświadczenia samego Żukowa, nie był wcale jakimś niedokształconym półgłówkiem, niezdolnym nawet do czytania mapy geograficznej, przekazał w sposób rozsądny całe prowadzenie działań bojowych swojemu szefowi sztabu i tylko wspierał jego decyzje swoim autorytetem. Inaczej wygląda ta sprawa u Niemców. Łatwe zwycięstwa w Europie i całkowite zniszczenie w pierwszych tygodniach wojny wszystkich armii pierwszego uderzenia Związku Radzieckiego zupełnie zawróciło w głowie „Fuhrerowi”, który stracił zdolność racjonalnego myślenia.
Dysponując armią wyśmienitą pod względem woli walki, zdolności bojowej i uzbrojenia, na czele której stali najlepsi generałowie, Hitler, jak rozzuchwalony gracz po szczęśliwej passie postawił wszystko na jedną kartę i wszystko też przegrał, gubiąc własny naród i samego siebie.
W rezultacie Niemcy głównie dlatego wojnę przegrali, że działaniami bojowymi kierował poprzez zawodowych wojskowych amator Hitler, a Związek Radziecki wygrał ją mimo bardzo tragicznego początku dlatego, że w imieniu amatora Stalina działaniami bojowymi dowodził wybitnie utalentowany zawodowiec marszałek Żukow. Żukow, tak jak Suworow wspaniale rozumiał psychikę żołnierza. Pomimo pozbawienia wojsk kierownictwa, ducha armii ożywiała nienawiść żołnierzy do ich żydowskich panów, których uprzywilejowana pozycja w kraju była znana wszystkim i każdemu. Kiedy Niemcy byli już niedaleko Moskwy, wiele magazynów kwatermistrzowskich miasta było rozgrabionych przez mieszkańców, gdyż wojskowa ochrona magazynów się rozbiegła. W tym czasie Żukow wydał rozkaz, tylko przez niego podpisany, niezwłocznego rozstrzelania około pół tuzina oficerów przeważnie pułkowników, byłych komendantów tych rozgrabionych magazynów. którzy zdezerterowali ze swoich posterunków. Wszystkie BEZ WYJĄTKU NAZWISKA rozstrzelanych były żydowskie jak np.: Blumental itd.. Autor osobiście czytał ten telegram TASS-a w dziennikach Szanghajskich. W myśl obowiązujących przepisów agencje radzieckie o takich rozstrzeliwaniach nigdy nie podawały informacji do publicznej wiadomości.
[19 -ID]
Było rzeczą oczywistą, że Żukow tym rozkazem opublikowanym również na jego osobisty rozkaz chciał podkreślić w ten sposób, że taryfy ulgowej dla Żydów nie będzie i na żadne pobłażanie nie mają co liczyć. Ponad wszelką wątpliwość rozkaz ten od razu podniósł wysoko prestiż szefa sztabu i zapewnił mu zaufanie żołnierzy i oficerów. Oczywiście także nie bez wpływu Żukowa wprowadzono pagony, ordery itd. w armii. To wszystko zagrażało panowaniu Chazarów, jednakże na okres wojny, od wyniku której zależała cała ich przyszłość a nawet życie trzeba było przyhamować. Oprócz tego, dopóki „klucz do władzy” czyli tajna policja była w ich rękach, nie było szczególnych podstaw do obawy o przyszłość. Beria był przecież szefem radzieckiego kontrwywiadu wojskowego i trzymał całą armię pod swoją bezpośrednią kontrolą. Bestialskie wymordowanie polskich oficerów w Katyniu, które najpierw przypisywano Niemcom a później Rosjanom, było w rzeczywistości zorganizowane przez Berię i jego żydowskich pracowników kontrwywiadu. Wyżej wspomniana Klara Sterling pisała w swoim artykule o „klasycznym” polskim antysemityzmie. Polscy oficerowie byli właśnie nosicielami tego „klasycznego antysemityzmu” i zostali wymordowani jako potencjalni wrogowie Żydów. Zniszczenie radzieckiej wyższej kadry dowódczej przed wojną i wymordowanie oficerów polskich w Katyniu były zjawiskiem wywodzącym się z tego samego źródła. Zwycięstwo w II wojnie światowej, które zadecydowało o losach świata, kosztowało ogromne ofiary, miliony istnień ludzkich. Ze wszystkich etnicznych grup Związku Radzieckiego największe straty ponieśli Rosjanie i Ukraińcy a najmniejsze Żydzi, ulokowani w intendenturze, oddziałach ochrony i oczywiście w szeregach tajnej policji, która jeszcze rozszerzyła swoją działalność przez objęcie wywiadu wojskowego.
Jak to jednak zwykle bywa, po zwycięskiej wojnie, w masach mieszkańców ZSRR podniosła się żarliwa fala patriotyzmu i nacjonalistycznej dumy, lub według określenia Deutschera „szowinizmu”. Tu można nawiasem dodać, że zachodnie dzienniki NIGDY nie nazywają tym imieniem nawet najbardziej dzikich wystąpień syjonistów, ale też nie omijają żadnej okazji, aby rosyjskiego patriotyzmu nie określić „szowinizmem”… Zderzenie „rosyjskiego szowinizmu” z „chazarskim patriotyzmem” było tylko kwestią czasu. Ucisk, panoszenie się i dominacja żydostwa wytworzyły sytuację nie do zniesienia. Ludzie radzieccy zaczęli sobie uświadamiać własną siłę i pokrzepieni zwycięstwem nad wrogiem zewnętrznym wzięli się ostro do obalenia wroga wewnętrznego. Dzięki skoncentrowanemu wysiłkowi i skrzętnym zabiegom zachodniej prasy znajdującej się pod całkowitą żydowską kontrolą okres rosyjskiej historii w przybliżeniu od 1945 do 1950 roku pozostaje do dzisiaj osnuty jakąś mgłą tajemnicy. Przyczyna tych niedomówień jest bardzo prosta. Mówiąc prawdę nie wspominając o walce ludzi radzieckich z Żydami było wprost niemożliwe. Z kolei wspominanie o tym było surowo zakazane, gdyż mogłoby to ujawnić cały szereg bardzo drażliwych spraw. jak np: SKĄD przyszła żydowska władza, przez KOGO I CZYM była wspierana, KTO faktycznie kieruje ZSRR, itd.
[20 -ID]
Jednakże, jak to się mówi prędzej czy później „szydło wyjdzie z worka”. W Ameryce.. wydawane jest bardzo poważne pismo pod tytułem „Nowości Ameryki i Świata” (U. S. News and World Report), którego wydawcą był wcześniej żyd David Lawrence. Tak więc, kiedy znany renegat Nikołaj Chochłow, agent radzieckiej tajnej policji, pojawił się po raz pierwszy w USA, został natychmiast zaproszony do redakcji tego dziennika celem przeprowadzenia wywiadu zarejestrowanego na taśmie i opublikowanego później w powyższym dzienniku w numerze ze stycznia 1955r.
(bitomat: Webarchive:USNWR 1955: Vol 38 str 31,33,53, 1955-01-21: Vol 38 Iss 3, str 42,43)
Być może, Chochłow był zamroczony wódką lub upoiło go poczucie własnej ważności, bowiem gadał tego dnia takie rzeczy, których nigdy zapewne nie odważyłby się powtórzyć. Oczywiście za taką otwartość ktoś mocno natarł mu uszy i Chochłow zapamiętał tę lekcję na zawsze. Niżej część tego wywiadu w tłumaczeniu:
Chochłow „w 1938 r., kiedy Beria zastał ministrem NKWD, utworzył wokół siebie grupę oddanych sobie ludzi.
Pytanie: czy byli to czekiści?
Odpowiedź: Większość z nich była czekistami. W 1940 r. Wiktor Abakumow Siemionowicz został jego pomocnikiem. Ten służył Berii ślepo i naiwnie. Faktycznie Beria trzymał w swoim ręku całą tajną policję. On mianował Abakumowa szefem oddziału specjalnego, który miał swoich agentów w każdej jednostce wojskowej. Agenci ci obserwowali żołnierzy, walczyli z tzw. szpiegami i wszystkimi, którzy rzekomo odstępowali od generalnej linii partii.
Pytanie: W jaki sposób Abakumow wpadł w tę nieprzyjemną historię?
Odpowiedź: Teraz dotknęliśmy kwestii żydowskiej w Związku Radzieckim. Żydzi często uważali siebie nie tylko za obywateli kraju, w którym zamieszkują, lecz także za członków Międzynarodowego Ruchu Syjonistycznego. Mają oni swoją własną historię i tradycje, toteż w Związku Radzieckim niekiedy byli bardziej zainteresowani swoim żydowskim narodem niż zagadnieniami światowego komunizmu. Andriej Żdanow i jego grupa nie mogli tego żydom przebaczyć. Dlatego w roku 1948 on i ludzie podzielający jego pogląd, ROZPOCZĘLI WALKĘ PRZECIW Żydom. (State-Sponsored Anti-Semitism in Postwar USSR.)
Pytanie: „Jakie były losy tej walki?
Odpowiedź: Andriej Żdanow zmarł w 1948r. i niezwłocznie Beria i Abakumow zorganizowali w Leningradzie proces przeciw tym komunistom. Twierdzili, że grupa obwiniająca Żydów o kosmopolityzm TO NIE KOMUNIŚCI lecz rosyjscy szowiniści. Osoby zajmujące bardzo wysokie stanowiska w partii, administracji i gospodarce trafiły pod sąd. Wielu z nich zostało rozstrzelanych a inni uwięzieni. (bitomat: Sprawa Leningradzka),SL
Pytanie: Kiedy to było?
Odpowiedź: Na początku 1949r., kiedy Abakumow był ministrem bezpieczeństwa i kierował tym procesem. To było krótkotrwałe zwycięstwo. ZWYCIĘSTWO BERII, MALENKOWA I ABAKUMOWA. Ale SPISEK PRZECIW ŻYDOM ZOSTAŁ ZLIKWIDOWANY. Było to w latach 1949 – 1951.
[21 -ID]
„Czytelnikowi należy zwrócić szczególną uwagę na następujące fakty: Nikt nie ciągnął Chochłow za język, aby zaczął mówić o Żydach. Rozpoczął tę rozmowę z własnej inicjatywy i co jest szczególnie charakterystyczne, że zaraz po ucieczce ze Związku Radzieckiego nagle zrozumiał jak to zagadnienie jest ważne dla jego ojczyzny. Więc chciał podzielić się swoja wiedzą z nowymi „gospodarzami”, Lecz za tę szczerość żydzi nie pogłaskali go po głowie, co było do przewidzenia. Otóż na kolejnym wystąpieniu przed komisją Kongresu i w innych miejscach zaczął niespodziewanie lawirować i omijać to delikatne zagadnienie, o którym tak jasno mówił w pierwszym wywiadzie i tylko się plątał, oświadczając ni stąd ni zowąd, że Żydzi w Związku Radzieckim są ofiarami komunizmu! Całkowicie potwierdził, że żydowskie drobnomieszczaństwo w ZSRR pozostało takie samo jakim było kiedyś do chwili „zmobilizowania” go do partii bolszewików i wcale nie stało się komunistami, lecz przekształciło partię na swój żydowski sposób. Nawet po zwycięskiej II wojnie światowej żydzi byli na tyle silni w Związku Radzieckim, że mogli OTWARCIE rozpocząć zbiorowy proces w Leningradzie przeciw swoim wrogom, proces który ciągnął się przez trzy lata. Można łatwo domyśleć się JAKĄ liczbę obwinionych można było „obrobić” w Leningradzie w ciągu tak długiego okresu. Między innymi wśród osądzonych tzw, „szowinistów” był również przyjaciel Nikity Chruszczowa – Froł Kozłow, który dostał się do Workuty, skąd został zwolniony dopiero w 1954 roku.
A teraz ciekawe porównanie: wówczas, kiedy drukowane były te zdania, gazety podały, że w Związku Radzieckim sądzą dwóch Żydów – Aleksandra
Ginzburga i Natana Szczarańskiego (Szarański). Przy pomocy syjonistycznej propagandy „cały świat” nagle ogarnęło oburzenie. Ameryka groziła różnymi represjami na znak protestu itd. Natomiast, gdy nie dwóch żydowskich dysydentów lecz DZIESIĄTKI TYSIĘCY ROSJAN została fałszywie obwinionych o tzw. „straszne przestępstwo szowinizmu” i uśmierconych przez Żydów w Leningradzie, NIKT z zachodnich „humanistów” nie pisnął w ich obronie! Nawet emigranckie gazety jakoś nie zwróciły specjalnej uwagi na te tak ważne procesy leningradzkie . . . Bardzo popularnego wśród mas Żdanowa sądzić otwarcie było niebezpiecznie. Dlatego, jak mówiono w Związku Radzieckim, został on otruty przez Żydów. Chochłow otwarcie nie powiedział o tym, jednak w sposób pośredni potwierdził jednym nieostrożnym słowem „niezwłocznie”. Gwałtowna śmierć Żdanowa była z kolei oczekiwanym sygnałem do rozpoczęcia tzw. oczyszczenia szeregów partyjnych z niebezpiecznych dla Żydów elementów. W tych szczerych słowach Chochłowa zawiera się nadzwyczaj ważne przyznanie się, na które najczęściej nikt nie zwracał uwagi. „Czystka” w szeregach partii z „szowinistów” dokonywana była w latach szczytu sławy „Generalissimusa” Stalina, kiedy to Stalin, zgodnie ze wszystkimi bez wyjątku „ekspertami od spraw radzieckich” zarówno zagranicznymi jak i rodzimymi był nie tylko nieograniczonym „despotą” lecz i „superdespotą”, na którego każde skinienie ludzie reagowali strachem i drżeniem oraz słuchali jak posłuszni i wierni niewolnicy. Jednakże, jak bardzo wyraźnie podkreślił Chochłow, proces leningradzki i likwidacja fizyczna wrogów Żydów NIE BYŁY ZWYCIĘSTWEM DESPOTY STALINA, LECZ ZWYCIĘSTWEM BERII i jego współtowarzyszy. Żdanow, jak wiadomo, był przyjacielem Stalina i poza wszelką wątpliwość rozpoczął swoją kampanię antyżydowską nie bez jego aprobaty, co wyraźnie potwierdzają inne wydarzenia w Związku Radzieckim. Innymi słowy, leningradzka rozprawa nad wrogami Żydów stanowiła również groźne ostrzeżenie dla samego „despoty”. Strzeż się a jak nie to….
[22 -ID]
Paradoksalnie, że żydzi – Chazarzy niszczyli gospodarzy tego kraju, w którym żyli podtrzymując, że tak powiem „tradycje swoich dalekich duchowych przodków żydów – Semitów, którzy wymordowali 75 tys. „Szowinistów” – Persów z przed około 2.500 laty (co podaje Księga Estery)(KE,NP), Na cześć tej krwawej rzezi zostało ustanowione wielkie święto Purim, obchodzone dotychczas przez wszystkich ortodoksyjnych Żydów świata. Należy przypuszczać, że Żydzi radzieccy również ustanowiliby „Purim Nr 2” na cześć zwycięstwa w leningradzkich procesach, gdyby Żukow nie zamienił ich zwycięstwa w wielką klęskę. Jakby dla zaznaczenia analogii między tymi wydarzeniami, w Związku Radzieckim była także własna Estera, tj. Róża Kaganowicz(RS), ostania żona Stalina. Jak wiadomo, Róża była siostrą samego „Chana” Lazara Kaganowicza. Stalin, podobnie jak perski car w czasach Estery, był całkowicie w rękach żydów otaczających jego „tron”, co potwierdza następujący historyczny fakt. W czasie rozpoczęcia procesów leningradzkich, tj. w 1949 roku Stalin osiągnął 70 rok życia. Ben Gurion przesłał mu wtedy z tej okazji telegram z gratulacjami i pozdrowieniami, a nawet „Time” nie mógł przyjąć z entuzjazmem pochwał Ben Guriona, nazywając ten dokument najbardziej niegodnym w historii dyplomacji Izraela. Telegram ten udowadnia, że jeszcze w tym roku, tj. w końcu lat czterdziestych Stalin był marionetką żydów i wcale nie rozpoczął swojej walki z nimi. Proces leningradzki daje pełne prawo do przypuszczeń, że wbrew mniemaniu wszelkich „ekspertów”, ani czystka w partii, ani czystka w armii w latach przedwojennych NIE BYŁY dziełem Stalina, lecz Kaganowicza i Beri i przy czynnym udziale licznej grupy „małomiasteczkowych” Żydów podtrzymujących swoje panowanie.
W radzieckich czasopismach wojskowych w pewnym okresie często pojawiały się nekrologi tych, którzy zginęli w czasie rozprawiania się Berii i Izrajełowicza z ludami radzieckimi. Prawie wszystkie takie artykuły zawierały jednakowe stereotypowe sformułowania: „Taki to a taki zginął jako ofiara KULTU OSOBY STALINA”. Dziwne, że do tej pory nikt, jak się wydaje, nie zwrócił uwagi na ostatnie trzy słowa tego zdania. Wydaje się, że powiedzieć o kimkolwiek, że padł ofiarę Stalina, byłoby znacznie prostsze. Lecz w jakim celu tutaj wpleciono „kult”? W istocie w tych słowach jest całkowicie konkretny sens, a mianowicie pod pojęciem „kult” należy rozumieć istnienie grupy wyznawców, którzy go utworzyli i podtrzymują dla własnej wygody i rożnych korzyści. I tak np., u Semitów istniał kult boga Molocha, do którego rozpalonego łona Semici wrzucali żywe niemowlęta. Dla każdego jest zrozumiałe, że te nieszczęsne dzieci nie były ofiarami samego Molocha, lecz jego czcicieli. Bez nich nie byłoby ani Molocha, ani składania ofiar. Stalin miał być owym Molochem, którego kultem się zasłaniając, żydzi niszczyli swoich wewnętrznych wrogów pod postacią „ofiary Bogu”. Było to i wygodne i bezpieczne a potem odciągało uwagę głupców – „humanistów” od ciemnych i krwawych działań samych wyznawców kultu.
[23 -ID]
Należy zaznaczyć, że prasa światowa zazwyczaj bardzo wrażliwa na wszystko dotyczące żydów, jak też masonów, nie zareagowała w ogóle ani na artykuł Aronsona ani też na rewelacyjną szczerość Chochłowa. Nie było nawet sprostowania, ani sprzeciwu. Również bez żadnego aplauzu przepadła na zawsze broszura Koestlera o tym, że Hitler był wnukiem Żyda. Pierwsza po wojnie próba zrzucenie żydowskiego jarzma zakończyła się niepowodzeniem i zniszczeniem wielu tysięcy jego przeciwników. Postanowiono zmienić taktykę i ponownie uderzyć na wroga, lecz nie z centrum a z peryferii tj. z zagranicy.
W Pradze całkiem nieoczekiwanie dla wszystkich, jesienią l952r. został aresztowany generalny sekretarz partii, żyd, Rudolf Slánský (Salzmann) i wraz z nim grupa innych wybitnych żydów. W trybie doraźnym od 20 – 25 listopada osądzono 13 ludzi, z których 11-tu było Żydami. Zostali skazani na śmierć i natychmiastowe rozstrzelanie. Wśród nich był również Slánský. Proces ten został rozpoczęty przez Klementa Gottwalda przyjaciela Stalina i poza wszelką wątpliwością za jego zgodą i na jego polecenie. Właściwe nazwisko Slanskiego brzmiało Salzman. PO RAZ PIERWSZY OD POCZĄTKU ISTNIENIA KOMUNIZMU OFICJALNIE, podano, że „syjoniści i rząd Izraela są agentami amerykańskiego imperializmu”. Było to bez mała otwartym wypowiedzeniem wojny światowemu żydostwu, co jak zwykle w środkach masowego przekazu Zachodu przeszło prawie bez echa. Stalin niezwłocznie wsparł Gottwalda i rozpoczął „proces żydowskich lekarzy„.. O rozpoczęciu „czystki” ogłosiła agencja TASS 13 stycznia 1953r. W tym kontekście warto przytoczyć krótki cytat z artykułu niejakiego White’a zapewne Żyda, wydrukowanego w „Riders Digest” w czerwcu 1961 r. ”W ostatecznym” rachunku w dniu 13 stycznia 1953r. nastąpiło najstraszniejsze uderzenie. Tytuły gazet wrzeszczały, że 9 wybitnych moskiewskich lekarzy – większość z nich, jak podawano, była żydami: przyznało się do tego, że lecząc zatruwali swoich pacjentów na Kremlu z polecenia amerykańsko-żydowskiego zjednoczonego Komitetu JOINT, kierującego działalnością w diasporze żydowskiego spisku światowego. W ciągu 3 miesięcy niezliczona liczba żydów została aresztowana… Potem, miłościwie, 5 marca 1953 roku Stalin zmarł”. Nie tak trudno domyślić się, KTO dokonał tego „aktu miłosierdzia”. Delegacja komunistów francuskich zwiedzających Moskwę, zaraz po śmierci Stalina, mówiła całkiem otwarcie, że „Dyktator” miał lekki atak serca w napadzie wściekłości, kiedy to zagroził wysiedleniem wszystkim Żydów do Birobidżanu. A faktycznie otaczający go agenci Berii pochwycili swojego „władcę”, położyli na łóżku i przydusili poduszkami.
[24 -ID]
9 marca, syn Stalina Wasyl nagle zniknął. W dzienniku „Time” napisano, iż jego zniknięcie związane jest z tym, że wyrażał wątpliwość, czy śmierć jego ojca nastąpiła naturalnie. Z kolei 14 marca po obiedzie na Kremlu zmarł także Gottwald, jak mówiono, otruty przez agentów Berii. W ten sposób zbliżyliśmy się do najważniejszego okresu historii współczesnej, który z polecenia „posiadających władzę” jest do tej pory otoczony głębokim milczeniem. Po straceniu „zdrajcy” Beka, na jego stanowisko został natychmiast wyznaczony naczelnik „Pretoriańskiej Gwardii”, Ławrentij Beria, maskowany oczywiście Malenkowem, nie posiadającym wszakże żadnej władzy. Sam „Chan” Łazar Kaganowicz, jak należało pozostawał, zawsze w cieniu, lecz ponad wszelką wątpliwość, władza faktycznie zresztą tak jak dotąd była w jego rękach.
W tym miejscu celowe będzie wspomnieć o pewnym epizodzie z amerykańskiej historii organicznie związanym z sowieckimi wydarzeniami, co jednak, zgodnie z „niepisanym prawem” nigdy nie było tak rozpatrywane przez Żydów. W Ameryce aresztowano dwoje Żydów męża i żonę, Rozenbergów. Wykradli oni tajemnicę nowej broni atomowej i przekazali ją do Moskwy, tj. do Berii, który był przewodniczącym Komitetu Broni Atomowej Związku Radzieckiego. Jak to zwykle bywa w takich przypadkach, sprawa ta nie obeszła się bez zdrady i Razenbergów wydał w ręce władz amerykańskich ich krewny, również żyd. W Ameryce przewodniczącym takiego samego Komitetu był również żyd, „admirał” Strauss, który nigdy nie był marynarzem, lecz za zezwoleniem Roosewelta uzyskał stopień admiralski. Rozenbergowie zastali złapani na gorącym uczynku. Żadnych wątpliwości co do ich przestępstwa nie było. Jednakże opinia publiczna całego Świata została zmobilizowana przez Żydów w ich obronie. Kiedy Rozenbergowie zostali zgodnie z prawem skazani na karę śmierci, petycje o ich ułaskawienie szły ze wszystkich stron kuli ziemskiej włącznie z Watykanem. Najbardziej wrzawę podnosił „Wielki Wschód”, żądając rewizji sprawy. W końcu Juliuszowi i Etel Rozenbergom dano po wyboru: albo wydadzą tych, którym podlegali, albo pójdą na śmierć, osierocając swoich dwóch synów, których bardzo kochali. Rozenbergowie wybrali to drugie i zginęli jak bohaterowie. Woleli śmierć niż zdradę. Samo to może świadczyć, że nie byli płatnymi agentami lecz działali w głębokim przekonaniu o słuszności swojego czynu. Oprócz tego i to jest bardziej niezwykłe obydwoje byli ludźmi głęboko religijnymi i przez cały czas, kiedy znajdowali się w więzieniu, odwiedzał ich rabin Irving Kozłow(IK,IK) w celu podtrzymania na duchu. On właśnie, na ich prośbę, dokonał obrządku pogrzebowego zgodnie ze wszystkimi zasadami żydowskiego rytuału.
[25 -ID]
Z tego można wyciągnie prosty wniosek, że Rozenbergowie NIE BYLI KOMUNISTAMI. Wyrok śmierci na nich wydał również żyd o nazwisku Irving Robert Kaufman(IK), co jak pisano otwarcie w amerykańskich gazetach, było swego rodzaju aktem rytualnym, bowiem nie goj tylko swój, żyd złożył w ofierze swoich współplemieńców. Obecnie po raz pierwszy od wielu lat, spróbujmy znaleźć wyjaśnienie, co zmusiło Rozenbergów do złożenia siebie w ofierze i DLACZEGO ofiara ta została przyjęta?
Wzrost rzekomego „szowinizmu” w Związku Radzieckim po zwycięskiej wojnie stanowił zagrożenie dla żydowskiej władzy w tym kraju. Syjoniści rozumieli to doskonale i zdecydowano się wesprzeć swoich w ZSRR przekazując w ich ręce tajemnicę tej najstraszniejszej nowej broni, co dawało im niezwłocznie ogromną przewagę w ich walce z Rosjanami, a szczególnie z armią, będącą zgodne z przekonaniem Deutschera, tradycyjnie „gniazdem rosyjskiego szowinizmu”. Wzmocniona bronią atomową nowego typu „Pretoriańska gwardia” „Chana” nie musiałaby obawiać się swoich wrogów wewnętrznych i każda próba buntu byłaby łatwo zdławiona. Rozenbergowie działali na rozkaz wydany z żydowskich wyższych kręgów władzy, przekazany im przez samego „Admirała”. Informacji tej nie mógł w żaden sposób ujawnić i wybrali śmierć. Nie ma wątpliwości, że mając w swoich rękach ogromną” siłę, żydowskie kierownictwo mogło zmusić sąd amerykański do zamiany kary śmierci na więzienie. Widocznie jednak byłoby to niebezpieczne, bowiem wieloletnie więzienie mogłoby złamać ich psychicznie i łamiąc przyrzeczenie milczenia mogliby wszystko powiedzieć. Wiedzieli zbyt dużo i dlatego skazano ich na śmierć z całą świadomością oraz z przestrzeganiem obrządku zgodnie z ich „prawem”. Po egzekucji „zbuntowanego niewolnika „Generalissimusa ” rozpoczęła się epoka ”stu dni” Berii, jak to określił tenże Isaak Deutscher w swoim artykule zamieszczonym w dzienniku „Reporter” w dniu 1 września 1953r., tj. zaraz po śmierci Berii. Opłakując jego śmierć Deutscher opisuje, że zginął akurat w momencie rozpoczętych głębokich reform, których głównym celem była decentralizacja kierowania krajem i utworzenia autonomicznych związków republikańskich. Inaczej mówiąc, niezwłocznie po zdobyciu pełnej władzy żydzi – syjoniści zaczęli wprowadzać w życie swój główny program czyli rozczłonkowanie Związku Radzieckiego na poszczególne części składowe. Miało to byt wkrótce dokonane, jednak nie zdążono, gdyż Zgromadzenie Ustawodawcze zostało zduszone w zarodku.
[26 -ID]
Deutscher w tym artykule nawet nie wspomina osoby Malenkowa uważając go za pionka, nie posiadającego żadnej władzy. W samej rzeczy „sprawowanie władzy” przez duumwirat Kaganowicz – Beria było kontynuowane nie “sto dni” jak policzył Deutscher, ażeby zaokrąglić tę liczbę analogicznie do „stu dni” Napoleona po jego powrocie z wyspy Elby, lecz przez 113 dni, dokładnie od 8 marca do 27 lipca 1953r. Ogólne znaczenie tych stu trzynastu dni pozostaje nadal ukryte przed wzrokiem niewtajemniczonych, stanowiła jedną z największych tajemnic! O ile mi wiadomo, tylko jeden piszący te słowa z pośród wielu różnych politycznych komentatorów świata zachodniego dał ich właściwą ocenę w swoich artykułach, które ukazały się obecnie w konspiracyjnym piśmie: „Zbiorowy rozsądek”. Sprawa wyglądała następująco: niezwłocznie po śmierci Stalina, Beria i Abakumow, jak oświadczył Chochłow, rozpoczęli pogrom radzieckich „szowinistów”, na czele których stali Semyon Ignatiew i Mikhail Riumin. Wszyscy Żydzi zostali zwolnieni z więzień a na ich miejsce posadzono Rosjan. Tysiące ich zostało rozstrzelanych, natomiast lekarze – spece od trucia „zrehabilitowani”.
Po umocnieniu swojej władzy falą nowego terroru „liberał” Beria zabrał się do przeprowadzania wspomnianych wyżej wewnętrznych reform. Wszystko co wyżej powiedziano, jest obecnie dość dobrze znane i należy do historii. Istnieje jednak i druga strona medalu, na którą „zwykli śmiertelnicy” nie mają prawa spojrzeć nawet jednym okiem. Burze drugiej wojny światowej starły z powierzchni ziemi siłę wojenną takich państw jak Japonia i Niemcy, osłabiły Francję i Anglię i pozostawiły „na szczycie” tylko dwóch, zwycięzców: Stany Zjednoczone i Związek Radziecki. Oprócz tego TYLKO te dwa państwa były w tamtych latach uzbrojone w rakiety jądrowe. I „dziwnym zbiegiem okoliczności” zarówno w jednym jak i w drugim kraju produkcją tej „ostatecznej” broni kierowali Żydzi: Lewis Strauss (Lichtenstein) w Ameryce i Beria w Związku Radzieckim. Wszystkim, którzy interesują się polityką międzynarodową już od dawne jest wiadome, że USA od dawna jest opanowane przez wroga wewnętrznego tj. żydowskie lobby. Prasa radziecka określa czasem tę ciemną siłę „żydowską mafią”, która dyktuje administracji swoją wolę. Oni wynoszą na „fotel” wygodnego im prezydenta i oni też zrzucają go, jeśli próbuje działać zbyt samodzielnie. Losy Kennedy’ego, Nixona są jaskrawym przykładem tego jak „ośrodek lobby żydowskiego” karze swoje nieposłuszne marionetki. Nieco ograniczony ”Jimmi” powiedział niedawno wprost, że on dobrze wie, od kogo zależy pozycja prezydenta Stanów Zjednoczonych i nigdy nie zaryzykuje działać przeciw interesom żydów.
[27 -ID]
Przedwyborcze przemówienia Cartera i Forda zawierały takie mnóstwo niesmacznych i niskich pochlebstw w stosunku do tych „władców Ameryki”, że czytanie ich jest wprost odrażające. Nixon przed swoim upadkiem często powtarzał: —”ŻYDOWSKA KABAŁA DOBIERA SIĘ DO MNIE, AŻEBY MNIE ZGŁADZIĆ”. Nie wierzycie? Przeczytajcie najbardziej rozpowszechniany amerykański dziennik „TIME” z 5 kwietnia 1976 r. a na stronie 87 znajdziecie to znakomite zdanie.
(bitomat: Z oryginału: One sign of that attitude was Nixon’s frequent protest, „The Jewish cabal is out to get me.„)
Liberalny senator J. William Fullbraigt powiedział pewnego razu przez radio, że dwie trzecie wszystkich jego kolegów w senacie jest przekupionych przez żydowską klikę i ślepo spełnia jej wolę. Za tę wypowiedź usunięto go z senatu, ale co ciekawe NIKT nie mógł oskarżyć go o kłamstwo i pociągnąć do odpowiedzialności za zniesławienie. Londyński „TIMES”, pismo poważne i w żadnym wypadku nie „antysemickie”, zamieścił w czasie jednego z kryzysów na Bliskim Wschodzie takie zdanie: „Warunkiem udziału państw europejskich w NATO nie było nigdy ZOBOWIĄZANIE DO WSPARCIA IMPERATYWÓW SYJONISTÓW, FINANSUJĄCYCH WYBORY AMERYKAŃSKICH PREZYDENTÓW. (listopad 1973r.). Słowo „prezydent” użyte zostało nieprzypadkowo w liczbie mnogiej. Innymi słowy, ta brytyjska gazeta całkiem wyraźnie potwierdza, że „wolna demokratyczna Ameryka” istnieje tylko w wyobraźni amerykańskich „głupoli”. Tak ich nazywał Menken, a w rzeczywistości, Ameryka już od dziesiątków lat przekształcona w żydowską kolonię jest ślepo uległa „panującej rasie” i płaci jej ogromną kontrybucje pod różnymi postaciami…
(Bitomat: Chodzi zapewne o Alana Menkena, który później zrealizował muzykę do muzykalu: Music Theatre International Gains Worldwide Rights to SISTER ACT, AMERICAN IDIOT and MURDER BALLAD)
Ostatnim niezależnym amerykańskim prezydentem był Hoover. Wszyscy następni byli tylko pionkami w rękach żydowskich mentorów, z których najgłośniejszym był znamienity „wszechmocny” Bernard Baruch, niekoronowany żydowski król. „Doradca pięciu prezydentów”.. Jego władza była nieograniczona i wszystkim znana. Czytelnik powinien zawsze pamiętać jedno ze zdań z kolumbijskiej encyklopedii , że „ostatecznym celem żydowskiego syjonizmu jest ustanowienie PANOWANIA ŻYDÓW NAD CAŁYM ŚWIATEM.” Należy to rozumieć, że jeśli to żydowskie panowanie na ziemi nastąpi, to ma ono trwać wieki i NIKT nie potrafi go już zburzyć. Więc jakkolwiek wydaje się to bezsensowne, dzień kiedy Stalin „wydał swoje ostatnie tchnienie w poduszkę”, przyciśniętą do jego ust przez jakiegoś nieznanego czekistę – Szmula, był nie tylko końcem „Dyktatora” lecz i początkiem PANOWANIA ŻYDÓW NAD ŚWIATEM.
[28 -ID]
Paradoksalne to, ale jednak fakt! Dwie największe potęgi świata, posiadające broń atomową były całkowicie w ich rękach i perspektywy dla nich na przyszłość zdawały się wręcz oszałamiające. Czegoś podobnego nie było do tej pory w przeszłości w całym okresie istnienia ludzkości. Nieliczna grupa „wybrańców”, mogła przy pomocy broni jądrowej łatwo utrzymać w strachu i posłuszeństwie cały świat i dyktować mu swoją wolę. Idea nowej strasznej broni zrodziła się przecież w mózgach ich współrodaków i zgodnie z ich logikę działania „wybrane plemię” powinno uchwycić owoce tych prac mających ułatwić ujarzmienie świata. WSZYSCY wrogowie Żydów znaleźli się w potrzasku. Nie było żadnej zorganizowanej siły na świecie, która mogłaby się im przeciwstawić i być dla nich niebezpieczna. Zjednoczone syjonistyczne siły USA i Związku Radzieckiego stanowiły pełną gwarancję bezpieczeństwa Żydów przed wszystkimi potencjalnymi wrogami. Nasycenie do granic możliwości tzw. „sekcyjnymi” (funkcjonariusze organów Berii) sił zbrojnych Związku Radzieckiego zabezpieczyło przed wykorzystaniem wojska w celu ewentualnego przygotowania przeciw Żydom spisku. Niebezpieczne dla nich elementy zostały zniszczone po zlikwidowaniu Generalissimusa. Horyzont był całkowicie czysty i bezchmurny. Pozostało tylko rozpoczęcie przebudowy świata według nowego żydowskiego porządku i zbieranie plonów tego kolosalnego zwycięstwa dzisiaj i w przyszłości… Z pełnym prawem i bez żadnych obaw żydowscy władcy świata mogli w końcu krzyknąć ”L’AUENIR ESI NOUS!” (przyszłość należy do nas). Należy sądzić, że powtarzali oni to nie raz w ciągu tych stu trzynastu dni… To jednak co wydarzyło się później nie było już paradoksem, lecz czymś bardzo zbliżonym do cudu. Początek był bardzo prosty.
Zbliżał się jak zwykle okres letnich manewrów i marszałek Żukow poprosił o zezwolenie na przerzucenie do Moskwy w ramach planu ćwiczeń dwóch dywizji pancernych rozmieszczonych w rejonie Uralu. Zezwolenie takie otrzymał i wkrótce dwie dywizje przybyły pod stolicę. Te dywizje pancerne, po ich przerzuceniu z Uralu rozmieszczone zostały wokół Moskwy i posłużyły jako wsparcie likwidacji przez Żukowa centrum żydowskiej władzy w Związku Radzieckim tj. sztabu tajnej policji na Łubiance. Bez tej realnej siły żadne próby powstania przeciw hegemonii Żydów byłyby po prostu niemożliwe. Ten kto nie ma pojęcia jak duża siła była dotychczas skoncentrowana w rękach Berii, powinien przeczytać i pomyśleć o następujących zdaniach opublikowanych przez amerykańską prasę tuż po jego upadku. Otóż w numerze żydowskiego amerykańskiego dziennika „Newsweek” z 20 lipca 1953r. napisano, że do momentu klęski Berii „jego państwo w państwie” NKWD, składało się z OKOŁO MILIONA ludzi, z których połowa zorganizowana była jak prawdziwa armia posiadająca własną artylerię, czołgi i lotnictwo. On właśnie był decydentem produkcji broni atomowej w Związku Radzieckim, o czym była już mowa. Beria jak wiadomo był jedynym i pełnym dysponentem tej armii. Aresztować takiego człowieka, jak to się mówi „gołymi rękami” było po prostu niemożliwe.
[29 -ID]
Chociaż już upłynęło ponad ćwierć wieku od momentu klęski żydowskiej władzy w Związku Radzieckim a świat ciągle przeżywa wszystkie, i to w ostrej formie, bezpośrednie następstwa tego celnego uderzenia, nikt dotąd jeszcze nie zna dokładnie wszystkich szczegółów moskiewskiego przewrotu. Zadziwiające, że jest nam znana ze wszystkimi szczegółami gwałtowna śmierć imperatora Pawła I zamordowanego 1 marca 1801 roku w zamku Michajłowskim w Petersburgu, która zdarzyła się prawie dwieście lat temu, natomiast to, co zaszło współcześnie, jest owiane tajemnicą. Oczywiście, ktoś świadomie stara się w miarę możliwości zatuszować i usunąć z ludzkiej pamięci ten fakt. Ale dlaczego? Oto jest pytanie. Wersję, o której autor dowiedział się od jednego z zagranicznych „naocznych świadków”, że centrum Moskwy było wtedy odcięte od świata w ciągu kilku dni czołgami Żukowa, otaczającymi zwartym pierścieniem bulwary, należy uważać za zmyśloną i mało prawdopodobną. W amerykańskim dzienniku „TIME” z 20 lipca 1953r. artykuł pad tytułem „ROSSIJA” rozpoczyna się następująco: „Koniec tego, który wykańczał”. Po Sadowym Bulwarze z jego ożywionym ruchem pojazdów w kierunku północnej części Moskwy przejechał oddział radzieckich czołgów i samochody ciężarowe z żołnierzami. Godzina 12.05 dnia 27 czerwca. Takie zjawiska zdarzają się w Moskwie nieczęsto i dlatego zagraniczni dyplomaci odnotowali to z zainteresowaniem. Dalej dziennik podaje, że wieczorem tego samego dnia odbyło się galowe przedstawienie nowej opery „Dekabryści” w Teatrze Wielkim, na którym byli obecni wszyscy z wyższego kierownictwa Kremla z wyjątkiem Berii. Nasuwa się wniosek, że prawdopodobnie celem operacji tej kolumny była likwidacja Berii. Kilka dni później Prezydium formalnie zwolniło Berię ze wszystkich jego funkcji i obowiązków i poleciło oddać go pod sąd. Powód oskarżenia zdrada. To wszystko jednak pozostawało tajemnicą dla szerszego ogółu i dopiero 6 lipca „Izwiestia” krótko pedały, że jeden z byłych wybitnych członków rzędu poniesie wkrótce zasłużoną karę za odchylenia od linii partii. Dziennik „Newsweek” z tego dnia relacjonuje wydarzenia moskiewskie następująco: 27 czerwca po południu czołgi i samochody z uzbrojonym wojskiem przetoczyły się z łoskotem po Sadowym Bulwarze w Moskwie . . . Czołgi i wojsko były widoczne z okien nowego gmachu ambasady amerykańskiej. Przemieszczały się w kierunku Kremla. Niedaleko od Kremla kilka kwartałów Sadowego Bulwaru znajduje się Pałac Łubiański. Po jednej stronie tego pałacu znajduje się masywna, ponura sylwetka budynku kwatery głównej ministerstwa spraw wewnętrznych, w której Ławretij P. Beria miał swoją oficjalną rezydencję. Był tam doskonale urządzony apartament, składający się z szesnastu pokoi… Dalej wspomina się o przedstawieniu opery „Dekabryści”, na którym nieobecność Berii została zauważona. Następne zdanie informowało: ….Są podstawy, aby przypuszczać, że Beria został aresztowany już 27 czerwca i że Armia Radziecka otrzymała rozkaz przełamania oporu resortu Berii. I wreszcie w najbardziej wpływowej gazecie świata „New York Times” z 11 lipca 1953r., należącej do kilku żydowskich spokrewnionych ze sobą rodzin Ochs(O), Dreifuss, Suleberger, ukazał się artykuł samego Sulebergera, w którym napisano: „Przypuszcza się, że zgarnięcie Berii miało miejsce 27 czerwca, kiedy w Moskwie pojawiły się czołgi. W tymże dniu zauważono nieobecność Berii na przedstawieniu w Operze a przez kilka godzin po południu na ulicach Moskwy widziano także żołnierzy”. Trzeba zaznaczyć, że wszystkie te trzy czołowe organy prasy amerykańskiej miały w tym czasie swoich korespondentów w Moskwie i nie korzystały wyłącznie z wiadomości przekazywanych przez agencje telegraficzne. W tejże gazecie z 14 lipca jest zdanie, że Armia tj. marszałek Żukow „jest głównym sprawcą upadku Berii”. „Londyńskie wieczorne wiadomości” z 29 lipca 1953 roku pisały, że władza w Moskwie znajduje się w rękach wojskowego triumwiratu, na czele którego stoi marszałek Żukow… Według oficjalnych danych radzieckich Beria został „gdzieś i przez kogoś” aresztowany za „zdradę”, po upływie kilku miesięcy osądzony i stracony… Pewien Austriak, po spędzeniu kilku lat w radzieckich obozach, przekazał autorowi informację, że Beria został już aresztowany 27 czerwca na Kremlu, przeprowadzony podziemnym przejściem do Butyrskiego więzienia i tam rozstrzelany tego samego dnia wieczorem.
[30 -ID]
Według innych danych Beria został „przez kogoś” zabity na Kremlu, prawdopodobnie 27 czerwca i cała jego olbrzymia organizacja straciwszy przywódcę rozpadła się bez żadnego postronnego nacisku, co wydaje się mało prawdopodobne. Najprawdopodobniej sprawa ta przedstawiała się następująco. Żadnego „wielkiego spisku” podobnego do spisku Michaiła Tuchaczewskiego oczywiście nie było i być nie mogło. Dlaczego? Po prostu zostałby on natychmiast wykryty przez licznych agentów Berii i wszyscy jego uczestnicy zostaliby zlikwidowani. Być może, że w plany Żukowa zostali wtajemniczeni niektórzy oficerowie dwóch dywizji pancernych, które on ściągnął z Uralu. Któryś z tych dowódców albo osobiście Żukow zastrzelił Berię w czasie posiedzenia na Kremlu, co nastąpiło między 16.00 a 16.30 po południu. Natychmiast po tym zabójstwie oficerowie Żukowa zajęli centralę telefoniczną Kremla i na jego rozkaz skierowali nieduży oddział czołgów i transporterów z wojskiem na Lubiankę. Pojawienie się tej uzbrojonej siły było tak zaskakujące, że nikt z kierownictwa resortu Berii nie potrafił zorganizować oporu. To też cały sztab zastał opanowany błyskawicznie, a w tej liczbie również prawa ręka Berii, sam Izrailewicz, który dopiero niedawno powrócił z obozu sybirskiego. W obozie tym przesiedział on wiele lat. Jak wiadomo nikt z mieszkańców Moskwy w dniu tym nie słyszał strzelaniny na ulicach miasta, nie było także żadnych rozruchów, ba, nawet Opera „Dekabryści” nie została odwołana. Innymi słowy „Wielka Rosyjska Rewolucja” odbyła się na wzór „Wielkiej Proletariackiej Rewolucji Kulturalnej” Mao Zedonga, trwające latami z wielkim szumem, gwałtem i trzaskiem, lecz przekradła się do historii „jak złodziej nocy” i chociaż jej rezultaty znane były we wszystkich zakątkach świata, to jednak ogromna większość ludzi nie rozumie jej znaczenia i nawet nie chce uznawać za fakt dokonany? Ponieważ władza żydów w Związku Radzieckim nie miała głębokich korzeni i opierała się wyłącznie na terrorze tajnej policji, to zniszczenie jej ”Łubiańskiej Centrali” przez czołgi i żołnierzy Żukowa pociągnęło za sobą niezwłocznie i nieuchronnie całkowite rozbicie tego systemu władzy oraz stopniowe wypieranie żydów z całego aparatu administracyjnego kraju. Można z całą pewnością powiedzieć, że Beria został zabity na miejscu i jego „proces” mający trwać rzekomo kilka miesięcy, był tylko inscenizacją. Nadzwyczaj ostrożny marszałek Żukow nie mógł pozostawić żywym tak niebezpiecznego wroga, jakim był Ławrentij P. Beria. I ponad wszelką wątpliwość przy tak niespodziewanym uderzeniu na Łubiańskie centrum sił tajnej policji oficerowie zajęli wszystkie stanowiące największą tajemnicę archiwa tej dziwnej organizacji, ze spisami, rejestrami i korespondencją z żydowskimi ugrupowaniami poza Związkiem Radzieckim.
[31 -ID]
W minionym okresie głównymi „oficerami łącznikowymi między radzieckimi żydami – syjonistami i Syjonistami Europy byli Wiaczesław Mołotow i jego żona zwana „Perłą”, będąca komisarzem wytworni kosmetyków i przemysłu rybnego. Jak w dowcipach mówiono: jej perfumy – pachniały rybami, a ryby perfumami, „Perła” była żydówką z rodziny Karp (czyżby dlatego została wyznaczona szefem rybnego interesu ) i miała w Ameryce wielu bogatych żydowskich krewnych, również o nazwisku Karp, których często odwiedzała. Tutaj warto wspomnieć o jednym bardzo ważnym epizodzie: otóż zaraz po zlikwidowaniu Berii i rozbiciu żydowskiego centrum na Łubiankach, Mołotow zjawił się w Ameryce. Pierwszą wizytę złożył u Barucha, z którym prowadził długie rozmowy. Baruch tuż przed tym złamał nogę i prawie nie mógł się poruszać, lecz gdy tylko otrzymał tę straszną wiadomość polecił podstawić sobie samochód i pojechał _do samego Eisenhowera, będącego w tym czasie prezydentem. Z trudem wygramolił się po schodach i o czymś sam na sam rozmawiał z generałem. Powstaje całkiem naturalne pytanie. Jak beriowski aparat tajnej policji mógł nie zauważyć ”spisku marszałka Żukowa” i nie zniszczyć w zarodku oraz wszystkich uczestników tak, jak to bywało niejednokrotnie w przeszłości w podobnych przypadkach? Odpowiedź na to pytanie będzie bardzo prosta i równie paradoksalna. Spisek nie został wykryty przez wszechobecnych sekcyjnych tylko dlatego, że w gruncie, rzeczy ŻADNEGO SPISKU nie BYŁO. W wydanych w Ameryce „pamiętnikach” Chruszczowa wspomina się o tym spisku, lecz pamiętniki te zostały ponad wszelką wątpliwość sfabrykowane przez nowojorskich żydów, którzy nawet nie zadali sobie trudu, ażeby zbadać jak należy to, o czym pisali.
Tak na przykład pisze się w nich, że goście Stalina doprawiają solą do smaku podane im śledzie, a sam Chruszczów siedzi za stołem obok Swietłany Alilujewej, która przecie już od dwóch lat leżała w grobie. Wkrótce po śmierci Stalina w zachodniej prasie ukazała się króciutka wiadomość, że w niektórych garnizonach na Syberii miały miejsce powstania, szybko jednak stłumione przez czekistów. Rozpowszechniano tez pogłoskę, że Generalissimus nie zmarł śmiercią naturalną, lecz został zamordowany. Wiele wskazuje na to, że wersja o śmierci Stalina, pochodząca niewątpliwie od Berii i jego „informacyjnego aparatu”, i przyjęta na zachodzie bez zastrzeżeń, nie w pełni przyjęta była w Związku Radzieckim. Godnym uwagi jest fakt, że gdy Swietłana, córka Stalina, pojawiła się na scenie „zachodniego świata” to na jej spotkanie został natychmiast oddelegowany żyd, niejaki Greenbaum?, który przyjął ją w Londynie. Zapewne otrzymał instrukcję, o czym można rozmawiać, a co należy przemilczeć. I nie przypadkowo ograniczyła się ona tylko do tego, że nazwała Berię „złym duchem” jej ojca, podżegającym go do wszelkich przestępstw. W rzeczywistości ten „zły duch” nie „podjudzał” Stalina, lecz „rozkazywał” i przekazywał nakazy ”Kagana” Kaganowicza i jego żydowskiego otoczenia, które „Bek” powinien bezwzględnie wykonywać.
[32 -ID]
Czy możecie sobie wyobrazić, że najlepsi lekarze w Moskwie „traktowali” dyktatora tak samo, jak fryzjerzy ubiegłego stulecia, gdy na tabliczkach fryzjerskich pisali: „Tną, golą się i krwawią”? Zwyczaj „przysysania” niczym pijawki tych „mentorów” z Udeanu do Gojów, którzy mogą być albo pożyteczni, albo niebezpieczni, jak Swietłana, był praktykowany przez Żydów od niepamiętnych czasów, co widać na przykładach w Biblii. Zakres tych „mentorów” jest niezwykle szeroki: od Bernarda Barucha, „mentora” amerykańskich prezydentów, po Arona Simanowicza, „mentora” i osobistego sekretarza Starszego Rasputina. Ponadto bliskimi „przyjaciółmi” Rasputina byli dwaj inni Żydzi: słynny awanturnik Ivan Fedorovich Manusevich-Manuilov (Izaak Todresovich) i bankier „Mitya” Rubinstein (Dmitrij Leonowicz, Lwowicz), który następnie zginął w tajemniczych okolicznościach w Nowym Jorku. Niejaki Rudolf Kummer napisał nawet książkę „Rasputin – narzędzie Żydów”(RNŻ), co być może było prawdą. Stając się teraz „szlachetnym i bogaty”, dzięki łasce swoich żydowskich patronów, Aleksander Sołżenicyn ma także swojego własnego „sekretarza-mentora”, Żyda Evgenie Solomonovną Ginzburg. Wszystko to nie ma, jak się wydaje na pierwszy rzut oka, żadnego szczególnego związku z REWOLUCJĄ marszałka Żukowa. Tak naprawdę, jeśli w dalszym ciągu będziemy wierzyć słowom wszystkich osób znajdujących się pod kontrolą „mentorów”, nigdy nie będziemy w stanie zobaczyć prawdy.
Proponuje się czytelnikowi, ażeby sam dokonał odpowiedniego wysiłku umysłowego i postarał się usunąć ze swej świadomości to wszystko, co wtłaczały mu do głowy w ciągu ostatnich dziesięcioleci żydowskie i pro żydowskie źródła i spojrzeć na te wydarzenia pod zupełnie innym kątem widzenia. Wówczas i TYLKO wówczas potrafi zrozumieć PRAWDĘ i postępować tak, jak mu podpowie rozum i sumienie a nie słychać podszeptów krypto-żydów, często pod mnóstwem przeróżnych masek, niekiedy nawet najbardziej nieoczekiwanych…
Przenieśmy się teraz myślą do Moskwy i postawmy się na miejscu marszałka Żukowa i Generalissimusa Stalina. Żukow był jego najbliższym współpracownikiem, wszystkim znany dzięki żydowskiej propagandzie jako „antysemita”. Przypomnijmy sobie rozkaz o rozstrzelaniu dezerterów żydów, wyrażające oczywiście w pełni pragnienie Żdanowa, Rjumina, Ignatiewa(SI) i wielu setek tysięcy innych rosyjskich tzw, „szowinistów”, którzy marzyli o zrzuceniu z siebie znienawidzonego przez wszystkich żydowskiego jarzma. Dla samego Żukowa i innych oficerów armii radzieckiej było całkiem zrozumiałe, że jeżeli nie rozprawi się z Berią, wkrótce następna druga „czystka” kadr wojskowych jeszcze bardziej radykalna od tej, którą przeprowadzano w okresie Tuchaczewskiego. Po zwycięstwie nad Hitlerem i nad Stalinem konieczność tolerowania obcoplemiennych sił zbrojnych jak je syjoniści określali całkowicie odpadła. Natomiast, jak pokazały pierwsze lata powojenne, siła ta dla Żydów była niebezpieczna. Po utworzeniu autonomicznych obwodów i zniszczeniu najbardziej aktywnych „szowinistów”, żydzi przygotowywali się do utworzenia na miejsce regularnej armii milicji ludowej, podporządkowanej bezpośrednio organom bezpieczeństwa.
[33 -ID]
Żukow po likwidacji Stalina, był kolejnym kandydatem do zgładzenia i przez cały czas znajdował się pod czujną obserwacją agentów Berii. Nie zdecydowano się, ażeby sądzić go jawnie, gdyż najpierw planowano jego otrucie na jednym obiadów tak, jak to uczyniono z Gottwaldem. Organizowanie jakichkolwiek spisków w sytuacji Żukowa było wprost technicznie niemożliwe. Zarówno on, jak i wszyscy inni doskonale rozumieli, że KAŻDY z jego najbliższych oficerów i żołnierzy sztabowych mógł być agentem Berii i że znaczny procent z nich takimi agentami było. Najprawdopodobniej rzecz się miała następująco: Żukow znał osobiście dowódców tych dwóch dywizji pancernych i był przekonany, że wykonają oni ślepo każdy jego rozkaz. Gdy dywizje zostały wyładowane z transportu i gotowe były do manewrów, Żukow wezwał tych dowódców do sztabu i ustnie przekazał im swój rozkaz: natychmiast po powrocie do swoich oddziałów rozpoczęć atak na Łubiankę. Ryzyko było zbiorowe, ale Żukow po prostu nie miał wyboru: był człowiekiem skazanym przez Żydów na zagładę i oczywiście był o tym przekonany. Bardzo możliwe, że pierwsza część programu a szczególnie otoczenie Moskwy przeprowadzono pod pozorem manewrów, co było nie tak trudne do zorganizowania. Przejście czołgów z piechotą na nich jako desantem z zewnętrznego pierścienia bulwarów na Łubiankę mogło być wykonane błyskawicznie. Jeden z dowódców dywizji znajdował się w czołgu na czele kolumny i przekazywał przez radio rozkazy dla swej kolumny. Można stwierdzić z całą pewnością, że do tego decydującego momentu, kiedy ”kości zostały rzucone” i odstąpić od zamiaru było już niemożliwe, nikt z niższego stanu osobowego dowódców i szeregowych żołnierzy nie miał pojęcia, że biorą udział w tak wielkim i niezwykle ważnym historycznym wydarzeniu, które powinno zmienić losy świata, a nie w zwykłych „letnich manewrach”!
Trudno sobie wyobrazić, jaką wręcz mityczną trwogę żywili wszyscy bez wyjątku mieszkańcy Związku Radzieckiego przed Berią i jego „organami bezpieczeństwa”. One to zniszczyły „Starą Gwardię” Lenina i być może również i jego samego; one skazały na śmierć Trockiego, organizatora Armii Czerwonej i zwycięstwa z „białymi”; one pozbawiły kierownictwa radzieckiej siły zbrojnej tuż przed rozpoczęciem agresji Hitlera na Związek Radziecki; one zgnoiły w „krwawych obozach Frenkela”(AG) miliony najlepszych ludzi radzieckich; one otruły Żdanowa i zniszczyły wiele tysięcy „rosyjskich szowinistów” w Leningradzie; one udusiły samego „niezwyciężonego Generalissimusa” i zniszczyły tych, którzy wspierali go w walce z żydami .. Stłumić to nieprzezwyciężone uczucie trwogi w szerokich rzeszach ludu było problemem prawie nie do rozwiązania; a genialny naczelny dowódca Żukow rozumiał to świetnie. To też oficerowie przyzwyczajeni do żelaznej dyscypliny, po prostu ślepo jechali za czołgiem dowódcy i wspierali go, gdy wdarł się do Łubiańskiej cytadeli i zaczął gromić opryszków Berii. Najazd był zupełnie nieoczekiwany, to też żadnego zorganizowanego oporu funkcjonariusze „bezpieczeństwa” stawiać nie mogli. Kiedy dowódcy czołgów zrozumieli, że jeśli dotąd zwycięstwo nad czekistami zdawało się zupełnie niemożliwe, to w tej chwili zostało osiągnięte za jednym uderzeniem „z marszu”, to oczywiście wtedy dobrali się do skóry swoich odwiecznych wrogów z dużą żarliwością, zapałem, i zadowoleniem, Rosyjskie Imperium tworzone przez carów w ciągu trzystu lat zostało zburzone przez masonów w ciągu sześciu miesięcy.
[34 -ID]
Żydowska władza w Związku Radzieckim zbudowana “na kościach i krwi”, tworzona była przez nich w ciągu trzydziestu pięciu lat: czołgi marszałka Georgija Żukowa zgniotły je dosłownie w ciągu kilku minut. Było to możliwe, gdyż władza Żydów nie miała żadnych głębszych korzeni w społeczeństwie i opierała się tylko i wyłącznie na aparacie tajnej policji. To też uderzenie stalowych wozów, zadane w samo serce tego aparatu oznaczało jego kres i doprowadziło do upadku ich władzy. „Łubiański Bastion” był przygotowany jako silny umocniony punkt oporu, zdolny do przetrzymania długiego okresu najbardziej zaciętego naporu tłumu. Jednakże w kalkulacjach żydów w żadnym wypadku nie brano pod uwagę możliwości niespodziewanego ataku czołgów, a nawet ich pojawienia się w samym centrum miasta. „Pogrom Łubiański” pod względem swego znaczenia stoi bez porównania wyżej niż znakomite „Lodowoje pobojowisko” księcia Aleksandra Newskiego, które zburzyło marzenie Teutonów o rozbiciu Słowian. Żukow zabił nie marzenie, lecz już urzeczywistniony fakt zniewolenia całego globu przez syjonistów. Po zgładzeniu Berii Żydzi dokonali próby odbudowy swojej władzy przez partię, lecz tenże marszałek Żukow pokrzyżował te plany w zarodku: przywiózł do Moskwy wojskowym transportem lotniczym terenowych, deputowanych, którzy głosowali przeciw Żydom i ich współpracownikom i w ten sposób unicestwił tę ich ostatnią próbę. Po rozbiciu „łubianki” Żukow postawił Kreml przed faktem dokonanym i zaproponował pozostałym przy życiu „rosyjskim szowinistom” sformowanie nowego rzędu. Nowy „Bek” Beria, który zastąpił Stalina, został jak wiadomo zabity. Chan współczesnej Chazarii Kaganowicz został wygnany na dyrektora jakiejś fabryki. Mołotowa wysłali do Mongolii, itd.
Ponieważ ogromna większość Radzieckiej administracji składała się z żydów i ich zwolenników, ten „proces wypierania”, z konieczności przebiegał dość wolno, szczególnie w dołach. Cały olbrzymi aparat tajnej policji zorganizowany przez Uryckiego i doskonalony następnie przez kolejnych Żydów Jeżowa i Berię trzeba było przebudować od góry do dołu. I samo przez się rozumie się, że teraźniejsze KGB jest tylko cieniem tej starej instytucji, na czele której stał najbardziej znienawidzony człowiek w Związku Radzieckim, Ławrentij Beria. W strasznych „Obozach Frenkiela„, gdzie w „dawnych dobrych czasach” zwierzchnictwa Berii liczba więzionych dochodziła wielu milionów, teraz według słów „dysydenta Sacharowa wszystkich więźniów politycznych jest zaledwie około dwóch tysięcy (Newsweek, 14 marca 1977r,). Cios zadany światowemu żydostwu był na tyle potężny, że ich „szczyt” stracił na pewien czas głos i nie wiedział jak ma reagować. „Doły” jeszcze nie orientowały się w tej strasznej dla nich tragedii, która zdarzyła się w Związku Radzieckim. To też wielu z nich w dalszym ciągu odnosiło się z zachwytem do kraju, który dopiero co pokonał Hitlera.
[35 -ID]
Ponad wszelką wątpliwość w pierwszych latach po klęsce żydowskiej władzy w Związku Radzieckim, Żydzi wykorzystali wszystkie możliwe dla nich sposoby do jej odzyskania. I dopiero po przekonaniu się, że sprawa ich została całkowicie przegrana, zostali w końcu zmuszeni wypowiedzieć „Rosji” totalną wojnę. Trzeba zaznaczyć, że prasa światowa, znajdująca się niemal całkowicie pod kontrolą żydów teraz prawie zawsze nazywa Związek Radziecki „Rosją”, to jest taką nazwą, która ze starego przyzwyczajenia, wywołuje odruch nienawiści w duszach żydowskich. 15 lipca 1957 roku tj. po czterech latach od „Rewolucji Żukowa”, Ben Gourion, urodzony w Płońsku żyd (Dawid Griin), wypowiedział następujące znamienne słowa, podane przez agencje ”UPI”: „Chociaż na początku swojego istnienia Izrael korzystał z moralnego wsparcia Rosji i materialnego ze strony Czechosłowacji, obecnie, ku naszemu wielkiemu ubolewaniu i zmartwieniu oba te państwa, bez żadnych ku temu podstaw, zmieniły się w najgorszych wrogów Izraela”. Ta krótka lecz jakże dosadna dyrektywa, jak Żydzi powinni teraz postrzegać Związek Radziecki, ukazała się dopiero po dwóch latach a mianowicie 8? września 1959 roku i uzupełniona została w długim artykule w Londyńskim „Time”. Jak zwykle w tej gazecie, bez podpisu, w którym szczegółowo i dokładnie tłumaczono, że sytuacja Żydów w Związku Radzieckim radykalnie zmieniła się. W tym artykule jest na przykład takie zdanie: ”Nie ma wątpliwości, że wpływ żydów w sowieckiej hierarchii BYŁ POWAŻNY w latach zaraz po rewolucji 1917 roku, OBECNIE ZNIKNĄŁ.
Kilka lat temu znany amerykański pisarz James Milzener wypowiedział znamienne zdanie, którego pełnego znaczenia być może sam nie zrozumiał: „Żydzi całego Świata nienawidzą nowej władzy radzieckiej MESJANISTYCZNĄ NIENAWIŚCIĄ”. Dlaczego? Jak wiadomo, pogromów w Związku Radzieckim nie ma, Żydów nie wysiedla się do Birobistanu, co planował zrobić Stalin, nie rabuje się ich i nie uciska. Ponad wszelką wątpliwość żyją oni w Związku Radzieckim o wiele, wiele razy lepiej, niż Arabowie w Izraelu. Żydów nie tylko nie wygania się z kraju, ale jak to zdarzyło się wiele razy w czasie długiej historii narodu żydowskiego, lecz na odwrót, powstrzymuje się ich od emigracji… Skądże więc w ich sercach zrodziła się zaiste piekielna ”mesjanistyczna” nienawiść do tych, których uważają za przedstawicieli Rosji? Wyjaśnienie tego dziwnego zjawiska maże być tylko jedno. Otóż obiekt owej nienawiści ośmielił się dokonać czynu, który spowodował szkodę nie do naprawienia „mesjanistycznej misji” całego wybranego narodu żydowskiego. Tą misją było panowanie na światem, częściowo osiągnięte z wielkim wysiłkiem przez żydowskiego współczesnego mesjasza Berię. Panowanie to okrutnie i nieoczekiwanie zostało zniszczone przez rosyjskiego chłopa Żukowa. Żukow dokonał przewrotu indywidualnie. Jednak jego zdumiewające zwycięstwo zostało osiągnie tylko dlatego, że stały za nim miliony „rosyjskich szowinistów”. Dlatego też piekielny ogień „mesjanistycznej” nienawiści skierowano na całą Rosję. Odzwierciedlenie tego znajdujemy codziennie na szpaltach międzynarodowej burżuazyjno- syjonistycznej prasy. Nie można nawet stopnia nasilenia obecnej nienawiści do tej, jaką Żydzi przejawiali w przeszłości w odniesieniu do carskiej Rosji. Wówczas ich wrogość do państwa rosyjskiego miała racjonalne motywy. Teraz to nienawiść obłędna, która przybiera różne formy.
[36 -ID]
Nie bez podstaw, wszystkim dobrze znany laureat pokojowej nagrody Nobla, zasługujący na kryminał żyd, Kissinger w swojej książce „Konieczność wyboru” (o której, jak się obecnie uważa nie warto mówić) wzywał amerykanów ażeby zmasowanym atakiem rakiet jądrowych skończyć z Rosją bez żadnego wypowiadania wojny. Po upływie pewnego czasu, kiedy drugi żyd Schlesinger został sekretarzem obrony Stanów Zjednoczonych, wszystkie amerykańskie rakiety dalekiego zasięgu poprzednio wycelowane na miasta w Związku Radzieckim, na rozkaz Schlesingera nacelowane zostały na radzieckie wyrzutnie rakietowe. O tym nawet nikt nie śmiał pisnąć w prasie amerykańskiej, lecz fakt jest niezbity. Wkrótce potem wydarzyła się całkiem niewiarygodna historia, która do tej pory pozostała bez żadnego logicznego wyjaśnienia. Pewnego dnia prezydent Ford wezwał do siebie do Białego Domu sekretarza obrony, wielce zuchwałego i pewnego siebie, brutalnego żyda Schlesingera i bez żadnych osłonek usunął go ze składu członków rządu.
[37 -ID]
Amerykańska prasa straciła głowę i nie mogła wymyślić nic lepszego jak podanie do publicznej wiadomości bezsensownego domysłu, że dwóch Żydów nie doszło do porozumienia między sobą, że Kissinger nagle zmusił Forda do zwolnienia Schlesingera. Był to przypadek bez precedensu w historii USA i wydaje się, że dlatego zasługuje on na uwagą i wnikliwą analizę. Warto przy tym zwrócić uwagę, że stanowisko sekretarza obrony, inaczej ministra wojny, faktycznie jest w Stanach Zjednoczonych trzecim z kolei co do ważności i znajduje się bezpośrednio za stanowiskiem sekretarza stanu. Jednak wszystkie dzienniki wolały nałożyć pieczęć milczenia na tę informację i po paru dniach wszystko poszło w zapomnienie. Dziwne, nieprawdaż? Dla każdego jest zrozumiałe, że ministrów nie wyrzuca się z gabinetu jak lokaja, który popełnił kradzież, a szczególnie takich jak Schlesinger. Tym bardziej, że Ford był przez cały czas swojej prezydentury pionkiem w rękach żydowsko-syjonistycznego lobby. Jeżeli zaistniałyby tylko jakiekolwiek normalne rozbieżności pomiędzy Fordem a Schlesingerem lub Kissingerem, to ponad wszelką wątpliwość odejście Schlesingera z gabinetu byłoby zorganizowane w typowy „dyplomatyczny” sposób: tzn. on sam podałby się do dymisji albo „z przyczyn rodzinnych” albo ”ze względu na stan zdrowia”. Wszystko wówczas było przyjęte, jak to jest w zwyczaju, i amerykańscy dziennikarze nie musieliby pod naciskiem okoliczności wymyślać różnych bredni. Ażeby zrozumieć istotę tej siły, która mogła tak łatwo i po prostu wysadzić Schlesingera z gabinetu, niczym korek od butelki szampana należy przypomnieć trzy stosunkowo niedawne epizody historii światowej: W 1956 roku, kiedy połączone siły zbrojne Izraela, Wielkiej Brytanii i Francji napadły na Egipt i niemal go zniszczyły, działania wojenne zostały niespodziewanie przerwane a Egipt uratowany. Wszyscy, którzy w tym czasie czytali gazety, powinni pamiętać, że interwencja USA i ONZ nastąpiła faktycznie dopiero po zakończeniu konfliktu zbrojnego i była jedynie prymitywną próbą zatuszowania owego wielce haniebnego faktu. Bowiem uczestnicy tej wojennej awantury przestraszyli się ostrzeżenia Moskwy, że użyje rakiet wobec agresorów i dlatego zaniechali kontynuowania agresji. Kiedy żyd Dillon, vel Łapowski, będąc amerykańskim posłem w Paryżu, oświadczył w wywiadzie radiowym, że nic innego jak tylko groźba użycia radzieckich rakiet zatrzymała agresję zachodnich sojuszników, po kilku dniach został zdjęty ze stanowiska. A gdy autor mniejszego tekstu zapytał redaktorów „Time” czy Dillon powiedział prawdę nie dali jasnej odpowiedzi i napisali, że stracił on swoje stanowisko dlatego, że nie zwrócił się z pytaniem do Departamentu Stanu, który to powinien odpowiedzieć na tak drażliwe pytanie. Eden w swoich pamiętnikach wyjaśnił fiasko tej wojennej wyprawy zupełnie inaczej – rzekomo SOJUSZNIKOM NIE WYSTARCZYŁO PIENIĘDZY na prowadzenie dalej wojny i dlatego zmuszeni zostali do szybkiego zaprzestania działań bojowych.
[38 -ID]
Zdradzenie kontrrewolucjonistów kubańskich przez USA pozostanie ciemną plamą w historii tego kraju. Tym, którzy już zapomnieli, jak to było, można przypomnieć, co następuje: Kontrwywiad amerykański przygotowywał od dłuższego czasu wysadzenie przeciwników Fidela Castro na Kubie i obiecał kontrrewolucjonistom wsparcie amerykańskim lotnictwem morskim, co oczywiście miało być decydującym czynnikiem ich zwycięstwa. Kiedy wszystko było przygotowane i amerykański lotniskowiec „Boxer” zajął pozycję niedaleko od miejsca wysadzenia dywersantów, znajdujących się już w drodze na Kubę, prezydent Kennedy całkiem niespodziewanie, podobno pod wpływem „złego snu” jak wówczas gorzko żartował, wydał nagle rozkaz przerwania wszelkiego zbrojnego wsparcia dla kontrrewolucjonistów i pozostawienia ich własnemu losowi, który jak wszystkim wiadomo był żałosny. Kennedy wziął całą odpowiedzialność na siebie a jego popularność w społeczeństwie katastrofalnie spadła… U rzeczywistości cała ta historia miała zupełnie inne podłoże, o którym „amerykańscy głupole” nie powinni w ogóle wiedzieć. Radziecki wywiad znał cały ten kubański węzeł i tylko oczekiwał na jego realizację. Kiedy operacja się już rozpoczęła, Kennedy został powiadomiony, że radzieckie lotnictwo wykona atak na Izrael w przybliżeniu z taką samą siłą, z jaką amerykanie zamierzają uderzyć na Kubę. Żydowskie otoczenie Kennedy’ego wpadło w dziką panikę i zmusiło go do niezwłocznego wstrzymania amerykańskiego udziału w tej awanturze. Kennedy nigdy nie mógł wybaczyć Żydom tego upokorzenia, które po części było przyczyną Jego późniejszej …osobistej tragedii. Admirał Elmo Zumwald, żyd z pochodzenia, będący swego czasu jednym z szefów sztabu USA i znający oczywiście kulisy wojennej operacji na Bliskim Wschodzie, powiedział w swojej niedawno wydanej książce, że Związek Radziecki swoimi zapowiedziami aktywnej interwencji przeciwko działaniom wojennym nieraz wyrwał z rąk Izraela zasłużone przezeń zwycięstwo nad Arabami. W przypadku Schlesingera trudno podejrzewać bezpośrednią radziecką interwencję, lecz raczej tylko wpływ pośredni. Radziecki sztab, jak pisały amerykańskie gazety, ograniczył się do „pomruków” i wystrzelenia kilku rakiet celów rozmieszczonych na Oceanie Spokojnym. Jak podano, trafienia były bardzo udane, rozrzut nieznaczny i na tym sprawa została zakończona. Mądry, zdecydowany i odważny generał Georg Braun był lotnikiem operacyjnym i skończył dwa fakultety! uzyskał rozgłos dlatego, że przeciwstawił się swoim bezpośrednim szefom Żydom a w tym i J. R. Schlesingerowi, którzy faktycznie byli gotowi rozpętać wojnę, której fatalny rezultat Braun już wcześniej przepowiedział. Natomiast prezydent Ford był człowiekiem ograniczonym, pionkiem w rękach żydowskiego otoczenia i nie można było na nim polegać.
[39 -ID]
Uzyskawszy wsparcie swoich kolegów w sztabie, Braun przekazał Fordowi ultimatum: ażeby natychmiast usunął Schlesingera ze stanowiska. Ultimatum wojskowych zostało wsparte groźbami, do których można tylko snuć domysły. Te groźby miały na tyle zdecydowany i ostry charakter, że Ford musiał wezwać do siebie do Białego Domu nic jeszcze nie podejrzewającego sekretarza obrony i wtedy właśnie zwolnił od razu z miejsca z jego stanowiska. Ażeby osłodzić tę gorzką pigułkę, Żydzi zmusili głupiego „Jimmi” do utworzenia dla Schlesingera nigdy dotąd nie istniejącej i nikomu niepotrzebnej instytucji z kolosalnym budżetem i ogromną liczbą personelu. W „TIME” nawet podkreślone, że na nowym stanowisku Schlesinger będzie miał dalsze możliwości wpływania na Pentagon. Celem wzmocnienia jego wpływu Żydzi zmusili „Jimmiego” do wyznaczenia na wakujące stanowisko sekretarza obrony nowojorskiego Żyda Harolda Brauna (nie mylić z Georgiem Braunem). Żydzi wielokrotnie domagali się usunięcia gen. Georga Brauna, gdyż posądzali go o antysemityzm. Później lekarze stwierdzili u niego raka prostaty i pod tym pretekstem został zdjęty ze stanowiska. Na jego miejsce został mianowany Dawid Jones; należy sądzić, że był to bardziej znośny dla żydów generał niż poprzednik George Braun, który wkrótce podejrzanie szybko zmarł w szpitalu. “Rejwach” na skalę międzynarodową podniesiony przez żydów w związku ze sprawą Szczarańskiego i także w Związku Radzieckim, nieustępliwość Izraela w ekspansjonistycznej polityce na Bliskim Wschodzie, całkowita zależność bezwolnego i dosyć bliskiego żydom Cartera o czym niejednokrotnie sam mówił oraz „odejście” generała Brauna ze stanowiska przełożonego szefów sztabów nie zapowiadało niczego dobrego. Być może, że sprawa ta zbliża się w ogóle do rozwiązania i to rozwiązania w sposób najbardziej tragiczny. Nie wiadomo, czy jest w Związku Radzieckim dowódca takiej klasy, jakim był zmarły marszałek Żukow. Warto odnotować, że ani u siebie w kraju ani poza jego granicami NIKT i NIGDY nie dokonał pełnej oceny działalności tego wyjątkowego naczelnego dowódcy, któremu równego nie było w historii!. To nie błąd pisarski i nie przesada. Zwycięstwa Żukowa trzykrotnie radykalnie zmieniły bieg historii i rozbiły TRZY MITY, a mianowicie:
1. Mit o niezwyciężoności wspaniałej armii japońskiej w krwawych bojach pod Chałchin Gołem we wschodniej Mongolii;
2. Mit o żelaznych, niezwyciężonych hordach hitlerowskiego „‘Wehrmachtu” w walkach pod Moskwą; i najważniejszy
3. Wielowiekowy żydowski mit, głoszony przez nich, że ich zrządzeniem losu przeznaczeni są do panowania nad światem.
[40 -ID]
Ten ostatni rozwiał się w czasie klęski na Łubiance… Zwycięstwo nad Niemcami było niejako następstwem wygranej bitwy na rzece Chałchin Goł w 1936r. Ta zupełnie klasyczna w aspekcie koncepcji i realizacji operacyjnej bitwa stoi znacznie wyżej od znakomitego zwycięstwa Hannibala nad Rzymianami pod Kannami. Lecz KTO pamięta o niej teraz, zaledwie po czterdziestu latach? Hannibal swoim zwycięstwem osiągnął tylko sukces taktyczny, natomiast Żukow osiągnął sukces strategiczny, który miał profitować po trzech latach. Japonia, pamiętając „mongolską lekcję” nie odważyła się rozpocząć nawet na małą skalę dywersyjnej kampanii przeciw Związkowi Radzieckiemu tuż po napaści Niemiec na Związek Radziecki, co pomieszało wszystkie karty Hitlera. Żukow zaryzykował przerzucenie syberyjskich doborowych dywizji pod Moskwę w celu złamania natarcia Niemców tylko dlatego, że Japonia została pasywna w wbrew zdrowemu rozsądkowi i jej interesowi nie wsparła militarnie Hitlera z Dalekiego Wschodu. Japonia straciła w mongolskich walkach około 50.000 swoich najlepszych żołnierzy.
Jak zwykle Japończycy bili się do końca i ogromna większość z tych 50.000 poległa. Urny z prochami zabitych oficerów i żołnierzy przewozili do kraju przez Charbin nocami, ażeby ukryć straty przed społeczeństwem. Armia Czerwona straciła wtedy około 10.000, z których wielu było rannych i powróciło później do czynnej służby wojskowej. Sprawą podstawową nie były oczywiście straty, lecz sam fakt rozbicia doborowych jednostek cesarskiej armii przy równych warunkach pola walki. Jak wiadomo, obie armie walczyły na obcym terytorium, bez zabezpieczenia skrzydeł i musiały podwozić przez cały czas wzmocnienie i zaopatrzenie ze swoich baz tyłowych. Był to bój manewrowy, w którym Żukow wykazał całe swoje dowódcze mistrzostwo. Japońscy generałowie nie rozszyfrowali w porę zamiarów Żukowa i wpadli w pułapkę. Zamiast ataku od czoła jak to przewidywali Żukow szybkim manewrem obszedł wojska japońskie i zaatakował je ze skrzydeł, niszcząc całkowicie. Ta sromotna klęska wywołała niebywały „szok” i ponad wszelką wątpliwość poważnie wpłynęła na psychikę japońskiej kadry dowódczej. Jeżeliby Żukow odznaczał się takimi cechami napoleońskimi jakimi szczycił się Tuchaczewski, to oczywiście mógłby całkowicie zmienić bieg historii, gdyż możliwości ku temu były, lecz ich nie wykorzystał.
[41 -ID]
Nowy, ”po beriowski” rząd radziecki, który zawdzięczał swoje istnienie tylko i wyłącznie Żukowowi, odpłacił mu posądzeniem o zdradę. Żukowa odwołano ze stanowiska naczelnego dowódcy Sił Zbrojnych Związku Radzieckiego „zaocznie” podczas jego wizyty na Bałkanach. Dowodzi to ponad wszelką wątpliwość, że bano się jego „na górze” i dla własnego bezpieczeństwa zdecydowano się wyrwać z jego rąk tę niebezpieczną broń tj. radzieckie siły zbrojne, którymi on tak po mistrzowsku dowodził…
Teraz imię Jego wstydliwie ścierane jest z kart historii zarówno na Zachodzie jak i na Wschodzie. Płomień „mesjanistycznej ” żydowskiej nienawiści stara się wypalić i wymazać Żukowa z ludzkiej pamięci. Zaś na szpaltach prasy amerykańskiej wzmiankuje się o nim z rzadka jako o „srogim” dowódcy, pędzącym nierozważnie swoich żołnierzy na pola minowe. Nawiasem mówiąc, czy rzeczywiście szef sztabu głównodowodzącego siłami zbrojnymi Związku Radzieckiego miał kiedykolwiek możliwość zajmowania się takimi drobnymi detalami jak walki na szczeblu taktycznym? W Związku Radzieckim historycy często zamieniają nazwisko Żukowa nazwiskami podległych mu: generałów, przypisując im jego zasługi i zwycięstwa. Należy przypuszczać, że po pięćdziesięciu latach imię człowieka, który tak radykalnie zmienił bieg wydarzeń historycznych, zostanie zapomniane całkowicie i oczywiście zniknie z kart oficjalnej historii. Jednak żołnierze, którzy szturmowali Łubiankę, gromili Japończyków w Mongolii i zdobywali Berlin, przekazują swoim dzieciom legendy o współczesnym „Św Jerzym Zwycięskim”, pod dowództwem którego służyli i walczyli…
Jest wielce prawdopodobne, że „zaczyn Żukowa” żyje do tej pory w szeregach Armii Radzieckiej. To, że flota radziecka stoi na odpowiednio wysokim poziomie, potwierdził nie kto inny, jak wspomniany wyżej amerykański admirał Elmo Zumwald. Jak podała żydowska gazeta “Nowe Rosyjskie Słowo” (8 sierpnia 1975 r.) admirał ten powiedział m.in.: ”W naszych czasach za najwybitniejszego dowódcę marynarki wojennej należy uważać głównodowodzącego radzieckich wojennomorskich sił admirała Siergieja Gorszkowa. Pod kierownictwem Gorszkowa radziecka Flota składająca się pod koniec drugiej wojny światowej w większości z niewielkich okrętów wojennych obrony wybrzeża, przekształcona została w bojową siłę najwyższej klasy, zdolną niewątpliwie do górowania nad flotą amerykańską na akwenach wodnych całego świata. Dalej, jeszcze ciekawsze wyznanie: ”W momencie (1973r.) kiedy wojska izraelskie okrążyły trzecią armię egipską i zagroziły jej całkowitym zniszczeniem, przywódcy radzieccy złożyli prezydentowi Nixonowi ULTIMATUM: Izrael ma odsunąć swoje wojska od okrążonych Egipcjan, w przeciwnym razie ZSRR wyśle swoje wojska z pomocą okrążonym wojskom arabskim. Waszyngton wywarł nacisk na Izrael, zobowiązując go do realizacji wymagań radzieckich. Sadat jak wiadomo, odpłacił zdradą swoim wybawcom. Natomiast Fidel Castro uratowany w podobny sposób okazał jednak wdzięczność. Zmarły prof. E. Messner na szpaltach gazety „Rossija” (z 5 listopada 1971r.) pisał, że ”dwa marzenia o światowym państwie nie mogą współistnieć. Dlatego obecnie syjoniści (a z nimi Żydzi w ogóle) prowadzą NA CAŁYM ŚWIECIE kampanię antyradziecką”. I tu spotykamy się z drugim historycznym paradoksem mogącym łatwo doprowadzić świat do „globalnej” katastrofy: Walka legendarnego rosyjskiego herosa Ilii Muromca z „wielkim żydowiną” rozpoczęła się na „Dzikim Polu” przed tysiącem lat i kontynuowana jest obecnie z jeszcze większą zaciętością oraz przelewem krwi. Dziś cały świat stanowi jedno „Dzikie Pole” i tylko zamiast „Czubarego” Ilii pełzają czołgi, które dla zastraszenia wroga wyrzucają nie włócznie lecz rakiety. Najstraszniejszą groźbę dla żydów – syjonistów jest oczywiście DUCHOWE ODRODZENIE się tego potężnego kraju, który nieco przedwcześnie uznali praktycznie już ujarzmiany na wieki. W tym sensie znamienne i ciekawe są słowa korespondenta żydowskiego dziennika „Newsweek” wydrukowane w numerze z 14 września 1970r.: „ROSJA PATRZY W SWOJĄ PRZESZŁOŚĆ”. Rzadki radziecki fenomen to poszukiwanie swojej przeszłości. Ruch idzie od samych dołów i korzysta z oficjalnego błogosławieństwa Kremla…
[42 -ID]
Ponownie zrodziło się zainteresowanie rosyjską przeszłością, trącono czułą struną świadomości mas. To upojna mieszanka religijnego odrodzenia, patriotyzmu, narodowego i mistycznego entuzjazmu nawet z domieszką stalinizmu. Dlatego nic dziwnego, że wśród najgorliwszych uczestników tego ruchu można znaleźć przedstawicieli przeróżnych środowisk np. studentów, oficerów, funkcjonariuszy KGB, pisarzy z nawet dysydentów. Tylko w ostatnich latach próba ponownego odnalezienia utraconej tożsamości historycznej przybrała wspaniałą podobna do nacjonalistycznej psychozy formę. Natomiast w żydowskiej interpretacji to narodowe obudzenie określa się oskarżycielsko „rosyjskim szowinizmem”, przejawu którego Beria starał się zlikwidować w czasie “leningradzkich procesów”. Po wielu latach „żydowskiego jarzma” naród rosyjski zaczyna znajdować swoją własną ROSYJSKĄ DUSZĘ, której pełny rozwój nastąpić może w oparciu się na własnej kulturze i historycznej ciągłości. Żyd, rabin Sznajder, autor artykułu “Czas rosyjskich Żydów zbliża się ku końcowi” („Łuk”, listopad 1966r.) wspomina, że religia żydów w Związku Radzieckim dogorywa, jednocześnie konstatuje ze zdziwieniem, że obecnie przyszłość chrześcijaństwa w ZSRR jest bardziej zapewniona niż kiedykolwiek od czasu rewolucji bolszewickiej”. W tym nic oczywiście niczego dziwnego. Bowiem wraz z odejściem ze sceny takich żydowskich „intelektualistów” jak słynny Jemielian Jarosławski (z rodziny Gubelman), wkładający swoją duszę w walkę z chrześcijaństwem, sytuacja wierzących w Związku Radzieckim polepszyła się teraz znacznie. Jednak „Emeliani Gubelmani” odcisną i inne straszne piętno na historii Rosji, którego naród ten nie zapomni.
Amerykańscy komentatorzy porównując siłę bojową swojego kraju i Związku Radzieckiego czegoś nie dopowiadają i unikają tego widocznie świadomie, Chodzi mianowicie o pewien bardzo ważny czynnik biologiczny w społeczeństwie – proporcje ilościowe kobiet i mężczyzn. Zgodnie z danymi statystycznymi publikowanymi wielokrotnie w radzieckich dziennikach, liczebność kobiet w Związku Radzieckim przewyższa prawie o 20% liczebność mężczyzn. Niekiedy dodaje się, że wśród populacji średniego pokolenia ta nierównowaga dochodzi do nieprawdopodobnych wielkości tj. do 50% , czyli że na 100 mężczyzn przypada 150 kobiet. Bezpośrednią już odczuwalną konsekwencją tego jest, że liczba urodzin zmniejsza się a przyrost ludności w niektórych częściach kraju dochodzi do zera. Powszechnie wiadomo, że Związek Radziecki przy obecnej liczbie swoich mieszkańców nie może pozwolić sobie na luksus jeszcze jednej „wielkiej” wojny. Byłoby to samobójstwem narodu w całym tego słowa znaczeniu. Jak wiadomo, Niemcy ponieśli również ogromne straty, walcząc w czasie pierwszej wojny światowej na dwóch frontach. Jednakże w tym kraju liczba mężczyzn nie zmniejszyła się tak katastrofalnie, jak to nastąpiło w Związku Radzieckim. O co tu chodzi?
[43 -ID]
„Najlepsi z gojów”, jak powiedziano w Talmudzie, „powinni być zniszczeni”. W ten sposób ludność tubylczą pozbawia się bojowników i dowódców oraz zapewnia się utrzymanie jej w podległości przez nieliczną rasę panujących.
„Maszynki do mielenia mięsa”, obozy karne Naftali AronowiczaFrenkela przepuszczały przez siebie co roku miliony najlepszych rosyjskich ludzi, których likwidowano planowo i systematycznie. Wszystkie te ofiary zwalono na konta Stalina co dotychczas pokutuje jako efekt ich propagandy. Te masowe likwidacje i wojna zmieniły rażąco korzystny dla Rosjan stosunek procentowy między mężczyznami i kobietami w Związku Radzieckim.
W artykule „Z notatek rosyjskiego chirurga” Golachowskiego, wydrukowanym w „Nowym Rosyjskim Słowie” z dnia 13 października l979r. przeczytać możemy takie zdanie: „W latach trzydziestych przeszła fala masowych represji obejmująca miliony mężczyzn, wobec czego kobiety zmuszone były zastępować ich wszędzie”. Współczesny poeta radziecki Iwan Rukawicyn zawarł tę prawdę w czterech wierszach, dając obiektywną ocenę tego okresu rosyjskiej historii: „Zamroczenie umysłów doprowadziło do wielkich zaburzeń. I powstała władza Żydów, bezlitosna w swej istocie”. Ponieważ istotę tej okrutnej władzy było nie karanie za wykroczenia czy przestępstwa lecz wyniszczenie gojów.
Po drugiej wojnie światowej Żydzi dążyli do wyciągnięcia maksymalnych korzyści pod pretekstem, że wielu ich ziomków zginęło w obozach koncentracyjnych Hitlera, przesadzając celowo liczbę swoich ofiar (w przybliżeniu dwukrotnie). Spekulacja na tych „martwych duszach” ciągnie się do dnia dzisiejszego, o czym świadczy rejwach podjęty wokół filmu „Holokaust” (Zagłada). Jednak dokładna liczba obywateli Związku Radzieckiego różnych grup etnicznych, która została unicestwiona w obozach Frenkela i katowniach Berii pozostanie prawdopodobnie ponurą zagadką na zawsze. Jedno można powiedzieć z całą pewnością: tych radzieckich ludzi było bez porównania więcej niż domniemanych sześć milionów Żydów ofiar Hitlera.
[44 -ID]
Dlatego też, gdyby Hitler rzeczywiście wymordował taką liczbę Żydów, byłaby to jedynie zasłużona zemsta za ich zbrodnie w Rosji… „Dzieło” żydowskich oprawców narodu rosyjskiego zostało zatajone „ze względu na przyzwoitości” przez dziki azjatycki despotyzm „Przywódcy” i nikt nie był szczególnie zainteresowany dowiedzeniem się, JAK i przy pomocy jakich „sił mistycznych” sam „Przywódca” trzymał w ślepej uległości kilkunastu swoich wiernych gwardzistów , ale SETKI TYSIĘCY uzbrojonych ludzi, na czele których stoją bardzo inteligentne, bardzo zdeterminowane i zwarte elementy żydowskie.
Jak wiadomo, ponad 80% urzędników radzieckich w administracji składało się również z żydów. Trudno sobie wyobrazić, żeby ta żydowska klika nie podjęła wcześniej środków dla okiełznania swojego „wodza” jak to zdarzyło się w 1953r. gdy „stalinowskie czystki” nie były inspirowane właśnie przez samych Żydów? Takie „uproszczenie historii” jest możliwe w naszych czasach tylko przy pomocy masowej hipnozy, którą światowe mas media uprawiają wobec ludzkich mózgów. Najbardziej dzikie i nieprawdopodobne rzeczy systematycznie powtarzane na szpaltach dzienników i periodyków stają się z czasem „dogmatami wiary” i wątpić w nie nikomu się nie pozwala. Te środki masowego przekazu Żydzi doskonale wykorzystują do swoich celów, do urabiania opinii publicznej, szczególnie młodzieży, kształtując ją w duchu kosmopolitycznym. Mit o „sześciu milionach ofiar Hitlera” może służyć jako doskonała ilustracja takiego „dogmatu”.
Powróćmy jeszcze raz do powojennego „buntu” przeciw żydowskiemu systemowi w początkach lat 50-tych.. Stalin był tylko biblijnym „żydowskim Molochem”, któremu w ofierze składano te osoby, które żydzi z tych lub innych względów uznali za niewygodne. Jak całkiem słusznie powiedziała Swietłana, córka Stalina, Beria główny wykonawca woli chana Kaganowicza był tym żydowskim niejako rytualnym kapłanem, rzucającym do rozpalonego przez siebie mózgu Stalina nazwiska osób, których Żydzi skazali już na śmierć jako niebezpiecznych dla nich i ich polityki. W jednym ze swoich przemówień Chruszczów mówił również, że Baria, i jego współpracownicy przekraczali wszelkie granice prawdopodobieństwa w wymyślaniu oskarżeń przeciwko tym ludziom, których zdecydowali się zniszczyć. Wszystka to było robione oczywiście nie po to, aby dogodzić despocie, lecz w celu zabezpieczenia swoje własnej skóry i obezwładnienia „rosyjskich szowinistów”. W Ameryce mieszka jeden bardzo mądry i światły żyd i wydaje się, że jest on byłym rosyjskim profesorem Danił Burstin, główny bibliotekarz Kongresu USA. On właśnie wypowiedział takie celne zdanie: „Amerykanie żyją w świecie pseudo faktów sztucznie ukształtowanych dla nich przez ich własną prasę„. Użył nie słowa „prasa” lecz „media”, co oznacza ogół wszystkich środków informacji /lub raczej dezinformacji/. tj. telewizję, radio, prasę itd. kształtujące współczesną amerykańską świadomość w odpowiednich dla Żydów kierunkach.
[45 -ID]
Jeden z bliższych doradców Nixona, przypuszczalne Harry Robbins Bob Haldeman niefortunnie wypaplał, że w Nowym Jorku istnieje tajne “Centrum”, gdzie co tydzień zbierają się czołowi przedstawiciele tych „mediów” dla rozpatrywania zagadnień, w jakim świetle należy przedstawiać społeczeństwu informacje polityczno-gospodarcze i militarne. Czasopismo TIME z 7 sierpnia 1978r. podało, że w samym tylko Waszyngtonie na tzw. przygotowanie „opinii publicznej” metodami przekupstwa wykwalifikowanych pracowników (szczególnie żydów) wydaje się w ciągu roku około miliarda dolarów. Wiele dziesiątków lat temu słynny amerykański dziennikarz John Swinton (JS), jako jeden z redaktorów największej i najbardziej wpływowej gazety NEW YORK TIMES należącej do żydowskiej rodziny Ochs Dreifus Suleberger, palnął pewnego razu (prawdopodobnie w stanie nietrzeźwym) na bankiecie prasy rzeczywistą prawdą, że nikt w USA nie ma niezależnej i mówiącej prawdę prasy. ”Nikt nie ośmieli się powiedzieć prawdy i wyrazić swego rzetelnego poglądu”. Dziennikarze sprzedają siebie i swoją ojczyznę za kawałek chleba i stają się tylko i niewolnikami bogatych i nieznanych im często decydentów, stojących za ich plecami. Swoje wystąpienie zakończył: ”Ci ludzie pociągają sznurki a my tańczymy. Nasz czas, nasze talenty, nasze życie, nasze zdolności to wszystko stanowi własność tych ludzi. My jesteśmy niczym innym jak intelektualnymi prostytutkami”. (IP)
(bitomat: „.. „There is not one of you who dares to write your honest opinions, and if you did, you know beforehand that it would never appear in print. I am paid weekly for keeping my honest opinion out of the paper I am connected with. Others of you are paid similar salaries for similar things, and any of you who would be so foolish as to write honest opinions would be out on the streets looking for another job. If I allowed my honest opinions to appear in one issue of my paper, before twenty-four hours my occupation would be gone.” / „The business of the journalists is to destroy the truth, to lie outright, to pervert, to vilify, to fawn at the feet of mammon, and to sell his country and his race for his daily bread. You know it and I know it, and what folly is this toasting an independent press?” / „We are the tools and vassals of rich men behind the scenes. We are the jumping jacks, they pull the strings and we dance. Our talents, our possibilities and our lives are all the property of other men. We are intellectual prostitutes.” Source: Labor’s Untold Story, by Richard O. Boyer and Herbert M. Morais, published by United Electrical, Radio & Machine Workers of America, NY, 1955/1979…” – Are Mass Media Journalists ‚Intellectual Prostitutes’?)
Słowa te wypowiedziane około 70 lat temu są nadal aktualne. Społeczeństwo zmuszają teraz do wierzenia w te najoczywistsze kłamstwa niezależnie od tego, w jakiej by prymitywnej i ordynarnej formie nie były one wypowiedziane przez te prasowo radiowo telewizyjne „prostytutki”… Są ludzie, którzy interesują się, czy istnieje możliwość odwrócenia biegu historii i odtworzenia systemu władzy „wybranego narodu” w Związku Radzieckim. Odpowiedź raczej jest negatywna. Warunki powstałe po masońskiej rewolucji wiosną 1917r, były zupełni wyjątkowymi i oczywiście nie mogą powtórzyć się w przyszłości. Jeśli w latach przed rewolucją tylko jedna nieduża grupa ludzi widziała jasno nadchodzące niebezpieczeństwo i nazywała je całkiem dokładnie „żydomasonerią”, to obecnie nauczonymi gorzkimi, doświadczeniami naród rosyjski w większości zrozumiał, że był winien strasznego rozbicia ojczyzny. Jak wiadomo, żydowska prasa opisując swego czasu „rosyjski antysemityzm” oskarżała w nim nie naród jako taki lecz cztery “ciemne siły”; rząd, cerkiew, policje i „czarną sotnię”. Według słów żydów i tak zwanych ”szabesgojów” (słówko puszczane kiedyś w obieg z trybuny państwowej Dumy przez znakomitego w swoim czasie deputowanego Władimir Mitrofanowicz Puriszkiewicz i oznaczające gojów wysługujących się za pieniądze żydom) wszystko byłoby wspaniałe a rosyjscy ludzie wprost lubiliby swoich Żydów z całej duszy. Nie byłoby nawet śladu „przeklętego antysemityzmu”, gdyby te cztery „siły” nie istniały. Więc co się właściwie wydarzyło?
[46 -ID]
„Ciemne siły reakcji” odeszły w daleką przeszłość. W Rosji Radzieckiej wyrosło zupełnie nowe pokolenie, ludzi wolnych od wpływu idei czarnoseciństwa. Jednak zaistniał nowy bardzo nieprzyjemny dla żydostwa paradoks: mianowicie, jeżeli w przeszłości „antysemityzm” (wytwarzany przez samych Żydów) był zjawiskiem sporadycznym, lokalizowanym w tych rejonach, gdzie znajdowały się duże skupiska Żydów, jak np. w Besarabii, to teraz rozprzestrzenił się na cały Związek Radziecki i obecnie wszystkie grupy etniczne bez wyjątku nienawidzą i pogardzają swoimi współobywatelami Żydami. Wśród państw „satelitów” sprawa przedstawia się jeszcze gorzej: gdyby rządy komunistyczne nie powstrzymywały swoich narodów, to sprawa, ta skończyłaby się ogromnym pogromem, jak to wydarzyło się na Węgrzech w 1956r. Brzmi to paradoksalnie, ale nienawiść do żydów jednoczy teraz narody Związku Radzieckiego i jego satelitów silniej niż sama doktryna komunistyczna. Kopiując stare chwyty prasa amerykańska głosi obecnie, że antysemityzm podtrzymywany jest przez rządy państw komunistycznych ze względów politycznych, albo mówiąc inaczej idzie ”z góry w dół”. W rzeczywistości dzieje się całkiem odwrotnie. Jednak prawdę ukryć trudno i niekiedy wymyka się ona nawet samym Żydom.
Tak np. niejaki żyd Eli (Eliezer) Wiesel zamieścił artykuł w amerykańskim dzienniku ”Saturday_Ewening Post” z 19 list. 1966r. o żydach w Związku Radzieckim („Żydowskie milczenie” / „Jew of Silent”), w którym znajduje się takie oto charakterystyczne zdanie: „żydzi Rosji pozostawiają swoje domy nie dlatego, że są przeciwnikami tego reżimu lub ze względu na ciężkie warunki egzystencji. Wielu Rosjan żyje w znacznie gorszych lub takich samych warunkach. Żydzi chcą wyjechać tylko z powodu antyżydowskiego klimatu, który nie ważne z czyjej winy teraz panuje w ich rodzinnym kraju”. Czyż nie prawda, że jest to wyznanie arcyciekawe? Dlaczego pan Wiesel okazał się tak skromnym i nie podzielił się wiadomościami z czytelnikami tego dziennika, kto faktycznie jest winien tego sztucznie podnoszonego „nowego antysemityzmu” w Związku Radzieckim i wśród jego satelitów. Autor słyszał od wielu osób, które mieszkały w ZSRR, że obecnie wielu młodych żydów żeni się z Rosjankami i przyjmuje przy rejestracji nazwiska swoich żon. Dzieci ich są wychowywane w rosyjskim duchu i w ten sposób tysiące żydów wprost „rozpływa” się wśród innych etnicznych grup Związku Radzieckiego. Proces asymilacji przebiega pod naciskiem „antyżydowskiego klimatu” i najwidoczniej dosyć skutecznie. Ta właśnie atmosfera prawdopodobnie stanowi lepszą gwarancję, że odrodzenie żydowskiego panowania i w Związku Radzieckim i w krajach satelickich chyba nie może teraz nastąpić.
[47 -ID]
Lekcja historii była bardzo droga i pozostanie w narodowej pamięci bardzo długo. Ponieważ wschodni Żydzi nie są Semitami, ale turecko-Tatarami, pojawia się kolejny dziwny paradoks, a mianowicie: Rosja w połowie XX wieku ponownie doświadczyła „jarzma tatarskiego”, ale tylko, że tak powiem, w nowoczesnym stylu.
Czy możliwa jest, przy współczesnym rozwoju techniki wojennej trzecia wojna światowa?
Mówiąc warunkowo, oczywiście NIE. Autor całkowicie podziela pogląd gen. Brauna przytoczony wyżej, że wojna jądrowa byłaby bezmyślnością, gdyż nie byłoby w niej zwycięzców. Jacyś „amerykańscy stratedzy”, wywodzący rozumie się z żydowskich kręgów, proponowali co prawda taką „dżentelmeńską kombinację” tj. „zawarcie umowy przez największe potęgi”: mianowicie USA i ZSRR, mają przyrzec, że nie będą stosować „broni jądrowej przeciwko sobie, a tylko przeciwko państwom sojuszniczym tej lub drugiej strony.Proste i miłe, lecz nie bardzo logiczne: gdyż masowe użycie pocisków atomowych może wywołać wyzwolenie niebezpiecznych produktów reakcji jądrowej w najbardziej nieoczekiwanych miejscach, a w tym również i na terytorium kraju, z którego odpalono rakiety z bronią termojądrową w głowicach. Wiele lat temu przy wybuchu wulkanu Krakatau w Indonezji pył wulkaniczny w znacznej ilości został przeniesiony prądami powietrznymi do Ameryki Południowej. Pierwiastki radioaktywne po wybuchu rakiet jądrowych mogą powrócić z powrotem na głowy wysyłających te rakiety i spowodować wiele nieszczęść, jeśli nawet sam „odbiorca” nie będzie w stanie odpłacić nadawcy taką samą monetą…
W teorii możliwości użycia broni jądrowej istnieje również taki znany paradoks: otóż kraje o wysokim stopniu rozwoju uprzemysłowienia i z gęsto zaludnionymi ośrodkami mogą łatwo skonstruować najbardziej skomplikowane rakiety dalekiego zasięgu. Jednak ze względu na swoją strukturę, w żaden sposób nie są przystosowane do przetrwania ataku tej broni nawet w bardzo małej skali, właśnie z powodu ogromnych aglomeracji. Przykład nie za górami.
[48 -ID]
Parę lat temu miasto Nowy Jork nieoczekiwanie pogrążyło się w ciemności. Coś wydarzyło się w centralnym punkcie rozdzielczym zasilania w energię elektryczną tego kolosalnego miasta i jego życie zostało wstrzymane na kilka godzin. Rezultat był taki: nieokiełznany tłum „ciemnych sił” rzucił się natychmiast na rabowanie sklepów, głównie żydowskich. Żydzi – jak wiadomo nie cieszą się szczególną popularnością wśród Murzynów i ci niezwłocznie skorzystali z okazji ograbienia swoich „przyjaciół”. Nastrój tłumu, był na tyle niebezpieczny, że władze nie zdecydowały się na użycie sił zbrojnych w celu zapobieżenia grabieżom. Straty rozboju sięgały miliarda dolarów, co daje możliwość zrozumienia skali i rozmachu uderzenia rakietowego. Prasa amerykańska oczywiście zgodnie z zaleceniem czynników wyższych starała się zatuszować tę smutną i wstydliwą historię, lecz oczywiście oba sztaby armii zarówno USA jak i ZSRR dokonały niezwłocznie pełnej analizy tego przypadku i wyciągnęły odpowiednie wnioski. Życie w Ameryce prawie całkowicie zurbanizowane jest w pełni uzależnione od regularnego i nieustannego zasilania w energię elektryczną. Mieszkańcu są tak do tego przyzwyczajeni, że nikt o tym nawet nie pomyślał, aby coś podobnego mogło się wydarzyć, jak nie myślą o tym, że jutro powinno pojawić się na horyzoncie słońce. W całej Ameryce zasilanie w energię jest dokonywane przez stosunkowo niedużą ilość stacji rozdzielczych, których miejsca rozmieszczenia są wszystkim znane. Stacje te są wyposażone w precyzyjną i delikatną aparaturę, której naprawienie w krótkim czasie jest zupełnie niemożliwe. Z kolei to wszystko zmieść z powierzchni ziemi rakietami jądrowymi jest bardzo proste a na to potrzebne są zaledwie sekundy. Zużycie rakiet będzie również bardzo ograniczone i szczególna dokładność trafienia nie jest wymagana, dlatego, że mieszkańcy miast pozostają ”bez ognia, wody i żywności”, natychmiast zbuntują się i rozniosą do szczętu wszystko co dostanie się pod rękę. Amerykańska armia najemników nasycona teraz murzynami w służbie wojskowej do poziomu aż 30% nie potrafi zaprowadzić porządku w kraju, a raczej na odwrót: żołnierze sami zaczną ograbiać mieszkańców i całe życie kraju będzie sparaliżowane w bardzo krótkim czasie. Nie więcej niż dwie trzy rakiety wystarczy na każdy ośrodek rozdzielczy energii i większego skoncentrowania produktów rozpadu jądrowego nie będzie. Innymi słowy niebezpieczeństwo skażenia pierwiastkami radioaktywnymi będzie lokalne i nie będzie rozprzestrzeniać się na inne kraje świata.
[49 -ID]
Nietrudno zrozumieć, że dokonanie rozbicia i ośrodków energetycznych jest wielokrotnie łatwiejsze niż zniszczenie wszystkich rakiet dalekiego zasięgu nieprzyjaciela, co proponował dokonać żyd Henry Kissinger i zamierzał zrealizować drugi żyd James Schlesinger. Poza tym Ameryka znajduje się w sytuacji nie do pozazdroszczenia, jak rodzic, którego „dziecko” żyje pod groźbą zniszczenia przez wroga. Trzy a maksymalnie pięć rakietowych głowic jądrowych dużej mocy może całkowicie zdemontować Izrael i sprowadzić jego opór do zera. Arabowie wyczyszczą co po uderzeniu pozostanie i problem Bliskiego Wschodu będzie rozwiązany. Pozostaje pod znakiem zapytania, jak USA będą reagować na takie uderzenia Związku Radzieckiego. Najprawdopodobniej nijak oprócz zwyczajnych krzyków w rodzimej prasie. Jednocześnie z odpaleniem rakiet na Izrael, Związek Radziecki może uprzedzić USA, że w przypadku jakiejkolwiek reakcji ze strony Waszyngtonu, pół tuzina rakiet zostanie wystrzelonych na Nowy Jork. Kilka lat temu żydowsko-masońska gazeta „Nowoje Russkoje Słowo/New Russian World” wychodząca w tym mieście, pisała o takiej strasznej możliwości i dodała, że według wiadomości agencyjnych Nowy Jork będzie głównym celem dla radzieckich rakiet. Co do tego oczywiście nie ma wątpliwości! Zapędzeni w ślepy zaułek i oślepieni „mesjańską nienawiścią” Żydzi, mogą zdecydować się na rozpoczęcie wojny jądrowej, zdając sobie sprawę, że oni sami również zginą. W głębi ich duszy żyje to, co w Ameryce nazywa się „kompleksem Samsona”, który może ich pchnąć do zbiorowego samobójstwa. Pozostaje jednak pod znakiem zapytania, czy Pentagon wesprze Żydów i czy zawrą Stany Zjednoczone i Izrael taki „pakt podwójnego samobójstwa”? można przypuszczać, że pogląd gen. Brauna podziela wielu innych pracowników sztabu amerykańskich sił zbrojnych, którzy wcale nie zamierzają pójść na śmierć z powodu „żydowskiej mafii”. W rezerwie pozostaje jeszcze „chiński gabinet” lecz i tu wynika jakiś poważny brak rozwiązania. Wygnanie „Bandy czworga” i przedwczesna śmierć Lin Biao (Lin Yurong) kilka lat wstecz, zmieszały wszystkie karty Żydów. W chwili obecnej tj. w końcu 1979r, światowa walka Ilii Muromca z żydowiną znajduje się w takim stanie jak przed wiekami. Z Chińczykami dzieje się coś niepomyślnego a próba wywołania konfliktu zbrojnego między Chinami i Związkiem Radzieckim nie została porzucona. Koncepcja ta, nawiasem mówiąc, została wcześniej puszczona w obieg przez Ben Guriona. Zmieniono Front.
[50 -ID]
Kontynuowana jest obecnie intensywna działalność wśród społeczeństwa radzieckich satelitów w celu utworzenia „siły odśrodkowej”, mającej wyprowadzić ich z czasem ze strefy wpływów Radzieckich. Ruch „dysydentów” wewnątrz tych krajów inspirowany i wspierany jest materialnie i politycznie przez wiadome siły. W samej Ameryce zostało postawione zadanie przed prasą „podjudzania” mieszkańców Stanów Zjednoczonych przeciwko Związkowi Radzieckiemu i przygotowanie oraz nasilenie „psychozy wojennej”. Na całym świecie prowadzona jest skrycie zacięta walka światowego żydostwa z radzieckim kierownictwem. Ostatecznym celem (podobnie jak w przeszłości) jest całkowite rozbicie ZSRR na jego części składowe i zorganizowanie grupy „niezależnych demokratycznych państw” na jego terytorium. Jednak teraz na horyzoncie pojawiło się nowe niebezpieczeństwo: Chiny przebudziły się i zrzuciły z siebie wielkie okowy szczególnej „komunistycznej herezji”, znanej pod nazwą „Maoizmu”. Stanęły one na bardziej racjonalnej pozycji pragmatyzmu, do którego wśród Chińczyków istniała zawsze duża skłonność. W książce wspomnień z dzieciństwa Gieorgija Grebenszczikowa jest mowa o „babci Kasianikha”, która przepowiadała, że ludzie Zachodu obudzą „Chiny o żółtych nogach” i wtedy nikt nie będzie w stanie ich powstrzymać… Są duże szanse, że intuicja „Babci Kasjanikhy”, która wiele lat temu mieszkała na wsi Ałtaj, okaże się trafniejsza niż wszystkie plany polityków! Kto przeżyje, zobaczy!
ZAKOŃCZENIE
Dobrze będzie zakończyć tę broszurę jeszcze jednym historycznym paradoksem. Na początku bieżącego stulecia rosyjskie „czarnosecinne” gazetki takie jak „Вече,Veche” (rada, wiec), „Колокол” (Dzwon), „Русское Знамя” (Rosyjski Sztandar), ”Киевлянин” (Kijowianin) i inne, uprzedzały swoich niezbyt licznych czytelników, że Rosji grozi zguba od ”żydomasanów”. Rosyjska inteligencja i wyższe kręgi społeczeństwa odnosiły się z głęboką pogardą a nawet z nienawiścią do tych gazet, chociaż ich nie czytywały i uważały, że wierzyć im może tylko „woźni i sklepikarze”, jak wtedy mawiano. Nawet trzymanie w ręku takiej gazety w publicznym miejscu kompromitowało inteligentnego człowieka, narażając go na miano „reakcjonisty lub obskuranta”. W postępowych i rewolucyjnych kręgach Rosji carskiej te organy były przedmiotem złośliwych szyderstw i naigrawań. Po upływie ponad pół wieku wnukowie tych samych rosyjskich inteligentów, wówczas z taką pogardą odnoszących się do urojeń kołtunów, doszły do smutnego wniosku, że nie ich dziadkowie lecz „obskuranci” mieli stuprocentową rację i że „żydomasoni” jakimi byli takimi i pozostali tj. najgorszymi wrogami rosyjskiego narodu. Znana amerykańska gazeta „Christian Science Monitor” w numerze z 9 listopada 1978r. przytacza tłumaczenie artykułu prof. Walerego Emeljanowa(Desyjonizacja), który ukazał się w ”Komsomolskiej Prawdzie” o ośmiu milionach nakładu, w której tenże radziecki prof. dokładnie opisuje działalność żydowsko – masońskiego bloku w krajach zachodnich i jego dążenie do zdobycia władzy nad światem. W artykule tym jest znamienne zdanie: „Rząd Cartera stanowi największe skupisko Żydów i masonów, jakiego Ameryka jeszcze nigdy dotąd nie znała”, co jest faktem bezspornym. Warto odnotować, że żydowsko – amerykańska gazeta „Nowe Rosyjskie Słowo” z 6 grudnia 1978r. zamieściła obszerną recenzję tego artykułu a rosyjski dziennik religijny „Prawosławna Ruś” (Nr 22/1978) również opublikował o nim recenzję,. Piszący te słowa przeczytał streszczenie artykułu prof. Emeljanowa z uczuciem głębokiej radości i satysfakcji. Z oblicza śmiertelnego wroga Rosji zerwana została publicznie maska a społeczeństwo radzieckie teraz wyraźniej rozumie, kto jest jego nieprzyjacielem. To ułatwia walkę i może przynieść zwycięstwa. Diagnoza choroby świata postawiona przez rosyjskiego prof. jest prawidłowa i precyzyjna. — Cześć mu za to i chwała.
A broszura, którą właśnie przeczytałeś, napisana PRZED publikacją artykułu Emelyanova, może służyć jako dodatkowa ilustracja straszliwego i nieodwracalnego ZŁA, które „żydowscy masoni” sprowadzili na Rosję, a wraz z nią na całą ludzkość…
В. Ushkuynik
NOTATKA DLA ROSJANINA
Paradoksy, historie
ROSYJSKA ŚCIEŻKA
O rosyjskiej ideologii dzisiaj
LR 010204/10.04.97. Podpisano w druku 28.08.97.
Format 60X84/16. Str. 5,58. Uch.-nzd. l. 6,0.
Nakład 7 000 sztuk. Zamówienie 97/206
Wydrukowano z gotowych folii
w Wołgogradzkim Przedsiębiorstwie Poligraficznym „Offset”.
400001, Wołgograd, 6, KIM str.
W indeksie widnieje wpis: Organizacja została zlikwidowana
ГОСУДАРСТВЕННОЕ УНИТАРНОЕ ВОЛГОГРАДСКОЕ ПОЛИГРАФИЧЕСКОЕ ПРЕДПРИЯТИЕ „ОФСЕТ”
Организация ликвидирована
Oprócz powyższej treści, w ksiażce znajduje się jeszcze: РУССКИЙ ПУТЬ. О русской идеологии сегодня – ROSYJSKA ŚCIEŻKA – O dzisiejszej rosyjskiej ideologii.
Przetłumaczę w wolnym czasie, jeśli tematyka jest równie interesująca.
Bitomat: Opracował w linki, wyszukał osoby na stronach polskich, angielskich, rosyjskich, korzystając z oryginału w języku rosyjskim, translacji angielskiej i tłumaczenia w j. polskim, uzupełnił treść z powodu braków niektórych zdań (te które zauważyłem). Starałem się odnaleźć wszystkie osoby i publikacje i wygląda na to, że jeśli chodzi o postacie, to jest komplet. Pozostaje uzupełnienie o resztę publikacji prasowych, bo nie wszystkie odnalazłem.
Jeśli ktoś posiada dane uzupełnijące w postaci linków do archiwalnych publikacji – proszę o kontakt.
Opublikowano za: https://bitomat.wordpress.com/2023/11/19/wskazowki-dla-kazdego-czlowieka/
Wypowiedz się
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.