PODBÓJ SYRII BYŁ NIEUNIKNIONY – OTO DLACZEGO

Zamieszczone w dniu 9 grudnia 2024 r., autor: State of the Nation

Zmiana reżimu w Syrii: kolejny krok w kierunku “Wielkiego Izraela” ?

Alan Sabrosky
Recenzja Unz


“Bo oni zasiali wiatr
i będą zbierać wicher”.
(Ozeasza 8:7)


Upadek rządu Assada w Syrii z pewnością zostanie przyjęty ze znaczną satysfakcją w Jerozolimie i Waszyngtonie. Obie stolice Syjonistycznego Kodominatu od dawna widziały Assadów, podobnie jak Saddama Husajna w Iraku i Muammara Kaddafiego w Libii. Wszystko to było przeszkodą dla izraelskich planów w regionie.

Wszystkie trzy były również celem tej nikczemnej polityki “zmiany reżimu”, na którą zwrócono uwagę w USA po 11 września, podobnie jak cztery inne kraje w regionie. Teraz ostatni z tej trójki upadł, choć znacznie później, niż przewidywali w 2001 r. głównie żydowscy neokonserwatywni “jastrzębie” (nazywani tak, ponieważ wszyscy opowiadali się za wojną, ale bardzo niewielu kiedykolwiek służyło w mundurach).

Co więc spowodowało upadek?

Dynamika wewnętrzna w Syrii z pewnością odegrała swoją rolę, ale skupię się tutaj na czynnikach zewnętrznych. Głównym powodem była niesłabnąca presja i znaczne środki wpompowywane w różne bojówki i dżihadystów próbujących obalić reżim syryjski. Pieniądze mówią, a tutaj mówiły bardzo głośno. Podobnie jak częste izraelskie ataki lotnicze i artyleryjskie na Syrię. Chronione przez USA siły rosyjskie w Syrii niewiele mogły zrobić dla swojego sojusznika.

Z drugiej strony, liczebnie niewielka, ale politycznie znacząca, otwarta obecność wojskowa USA na miejscu w Syrii miała swój własny wpływ, podobnie jak ograniczone, ale strategicznie znaczące bezpośrednie ataki wojskowe USA i innych państw NATO na syryjskie siły i instalacje rządowe. Wizerunek ma znaczenie, a tutaj miał ogromne znaczenie.

Syryjski Assad nigdy nie mógł się z tym równać. Tylko Rosja (w bardzo ograniczonym stopniu) i Iran (w jeszcze mniejszym stopniu) zrobiły naprawdę wiele. Ale Rosja jest uwikłana w ukraińskie “dziecko smoły”, a Iran zabezpiecza się w oczekiwaniu na amerykańską “zmianę reżimu”. Niedobór silnych, w miarę wiarygodnych sojuszników również się liczy, i to w tym przypadku, ale nie w dobrym tego słowa znaczeniu.

Po drugie, Syria przegrała wojnę informacyjną i propagandową, i to w bardzo duży i decydujący sposób. Zdominowane przez Żydów media w USA i większości Europy upewniły się, że praktycznie każde twierdzenie, bez względu na to, jak absurdalne, dżihadystów i innych antyrządowych elementów w Syrii było traktowane jako prawda Ewangelii. Niewielu w tradycyjnych mediach zakwestionowało ich twierdzenia, chociaż wielu to zrobiło w alternatywnych mediach i na platformach społecznościowych.

To nie wystarczyło. Izrael może rozerwać Gazę na strzępy i zabić dziesiątki tysięcy cywilów, ale wszelka krytyka jego prawdziwych zbrodni wojennych jest niemal powszechnie potępiana w mediach i zachodnich stolicach jako “okrutny antysemityzm”, który musi zostać stłumiony i ukarany. Ta krytyka nie była tego rodzaju, ale pokazuje wyjątkowy stopień żydowskich wpływów na całym Zachodzie. Podkreśla to również trafność aksjomatu, że “prawda jest pierwszą ofiarą wojny”, przynajmniej zawsze, gdy w grę wchodzi Izrael lub jego interesy.

Po trzecie, warto zauważyć, że w tym wydarzeniu powstańcze milicje i lokalni dżihadyści zrobili syryjskim siłom rządowym to, co wspierani przez USA mudżahedini zrobili rządowi afgańskiemu i ich sowieckim sojusznikom, a później talibowie (operacyjni potomkowie pierwotnego mudżahedina) zrobili innemu afgańskiemu rządowi i jego amerykańskiemu patronowi. Wydaje się, że lokalne rządy mają bardzo duże trudności z przeciwstawieniem się powstańcom, którzy mają zewnętrzne schronienie, zewnętrzną pomoc, albo jedno i drugie.

We wszystkich trzech przytoczonych wyżej przypadkach powstańcy mieli jedno i drugie. W Syrii siły rządowe musiały również zmagać się z bezpośrednimi atakami wojskowymi ze strony Izraela, USA i innych państw NATO. Utrudniało im to to, że w zasadzie walczyli z tymi zewnętrznymi siłami, trzymając jedną rękę mocno związaną za plecami.

Poza obroną, syryjskie siły rządowe mogły tylko od czasu do czasu angażować się w pojedynki artyleryjskie z Izraelczykami, ale nie mogły odpowiadać na ataki lotnicze w naturze. Rosjanie nie mogli im też pomóc, inaczej niż defensywnie. Każda próba bezpośredniej odpowiedzi na amerykańskie, izraelskie lub inne ataki oznaczała bezpośrednią konfrontację z USA, Izraelem osłanianym przez swoją amerykańską marionetkę lub NATO. Syryjczycy nie byli w stanie zrobić tego w pojedynkę, a Syria po prostu nie była na tyle warta dla Rosji, by ryzykować takie zaangażowanie.

Refleksje

Minie trochę czasu, zanim implikacje tego wszystkiego staną się jaśniejsze (być może “mniej mętne” byłoby bardziej trafne). Spodziewam się, że obecni urzędnicy syryjskiego rządu i wyżsi dowódcy wojskowi zastanawiają się, czy w przyszłym tygodniu będą jeszcze żywi. Nie jestem specjalistą od spraw syryjskich, ale historyczne osiągnięcia w tych sytuacjach nie są dla nich pocieszające.

Spodziewam się jednak, że główną kwestią ze strony zwycięzców będzie rola, jaką przeznaczyli dla nich ich zagraniczni patroni. Czy chcemy, aby nowy rząd syryjski był drugim Egiptem, przynajmniej jeśli chodzi o Izrael? A może chodzi o coś innego?

Cokolwiek to jest, siły powstańcze – nawet te silnie zinfiltrowane – okazały się wyjątkowo trudne do przewidzenia lub kontrolowania, a nawet wpływania, gdy już dojdą do władzy. Przypomnijmy, że ludzie, których USA uzbroiły do walki z Sowietami w Afganistanie, przekształcili się w talibów, którzy użyli części tej broni i technik, aby zmusić Amerykanów do kolejnej upokarzającej klęski.

Izraelskie doświadczenia z tymi rzeczami są jeszcze bardziej problematyczne. W latach osiemdziesiątych wysoki rangą izraelski oficer powiedział mi, że udało im się zinfiltrować każdy arabski rząd i ruch, opierając się głównie na sefardyjskich Żydach. Kiedy więc Izrael założył Hamas w latach 80. jako przeciwwagę dla OWP, spodziewam się, że myśleli, że zrobili dobry interes. A jednak i to zmieniło się na przestrzeni lat. Zinfiltrowany czy nie, dał Izraelowi bardziej “interesujący” czas, niż się spodziewał.

Przypadek ISIS i syryjskich dżihadystów jest jeszcze bardziej interesujący. Otóż “fałszywe flagi” (atakowanie kogoś i wmawianie ludziom, że robi to ktoś inny) jest czymś w rodzaju izraelskiej specjalności. Motto Mossadu, najbardziej znanej izraelskiej organizacji wywiadowczej, brzmi trafnie: “Przez oszustwo, czy będziesz prowadzić wojnę?

Mossad i jego siostrzane organizacje żyją zgodnie z tym mottem od momentu powstania Izraela. Na całym świecie pomagali im ludzie z podwójnym obywatelstwem izraelskim, czyli Żydzi bez izraelskiego obywatelstwa, niektórzy chrześcijańscy syjoniści i jawni najemnicy.

Przykłady można mnożyć. Trzy z nich o szczególnym znaczeniu dla USA to na przykład afera Lavon w Egipcie (1954), atak na USS Liberty (1967) i ataki z 11 września 2001 roku. Warto je sprawdzić (NIE ufaj ani Wikipedii, ani wyszukiwarce Google!), ale oto początek tej ostatniej.

Przypadek ISIS jest jeszcze bardziej intrygujący. Przypuszczalnie jest to wojownicza organizacja islamska, która wydaje się mieć wyjątkowo duże trudności z trafieniem w izraelskie lub amerykańskie cele gdziekolwiek na świecie. Był to problem, którego Al-Kaida Osamy bin Ladena, dysponująca mniejszymi aktywami, oczywiście nie podzielała.

Pomimo środków na wystawienie floty białych pick-upów Toyoty z ciężką bronią w łóżkach i innymi akcesoriami, uznali za “prawie” nie do pokonania wyzwanie uderzenie w tych, którzy powinni być ich głównymi wrogami. Ciekawe, prawda? Zastanawiam się, ilu przywódców ISIS dzieliło się drinkami ze swoimi kontaktami z Mossadu i CIA.

Ostatni to syryjscy dżihadyści, co z pewnością jest najbardziej fascynującym aspektem syryjskiej układanki. Ciągle mówi się nam, że ci ludzie to islamscy fanatycy, którzy spędzają noce na marzeniach o tym, jak zabijać niewiernych, a całe dnie próbują to zrobić (a może to jest na odwrót?). Ale najwyraźniej są “dobrzy” dżihadyści i “źli” dżihadyści. Ci pierwsi to ci, którzy wykonują rozkazy zachodnich rządów (w tym Izraela) i atakują kraje muzułmańskie. Ci ostatni to ci, które najwyraźniej tego nie robią.

Peering z wyprzedzeniem

Przewidywanie tego, co wydarzy się po upadku syryjskiego rządu, jest w najlepszym razie ryzykowne. Spodziewałbym się co najmniej, że nowi władcy wydadzą Rosjanom rozkaz odejścia. Oczywiście, Rosjanie mogą nie wyjechać, tak jak Stany Zjednoczone zignorowały żądania wielu słabszych rządów, aby opuścić UE. Imperialne mocarstwa, nawet jeśli słabną i znajdują się w chaotycznym świecie, często takie są.

Być może dowiemy się nieco więcej o ISIS i tych “dobrych” dżihadystach w Syrii. Co dokładnie zrobią u władzy? Czy będą jak talibowie w Afganistanie? Jeśli nie, to co by to mówiło o ich rzeczywistym charakterze i charakterze ich przywódców? W najlepszym razie czasy skłaniające do refleksji.

Bardziej oczywiste jest, że to, co wydarzyło się w Syrii, ośmieli Izraelczyków do radzenia sobie z Palestyńczykami wewnątrz i Libanem i Hezbollahem na zewnątrz, zwłaszcza gdy Trump zostanie prezydentem i uzna izraelską suwerenność nad Wschodnią Jerozolimą i Zachodnim Brzegiem. Trump jest jeszcze bardziej zobowiązany Izraelowi niż większość prezydentów USA i Izrael na tym zbije.

Co więcej, po usunięciu Syrii Assada z gry, Iran przesunie się na regionalny front. Żadna osoba w USA nie może być teraz nawet poważnym kandydatem na prezydenta, nie będąc w kieszeni Izraela, nie mówiąc już o tym, że została wybrana na ten urząd, ale te dwie amerykańskie frakcje polityczne mają różne priorytety.

Oznacza to, że neokonserwatyści gromadzący się w administracji Trumpa są pewni, że uznają to za doskonałą okazję do zrealizowania swojego programu z 2001 r. i zneutralizowania Iranu. Znając ich, oni i żydowskie pieniądze będą naciskać (być może powinienem powiedzieć “szturchnąć”) Trumpa, by zrobił jedną z trzech rzeczy: (1) poparł Izrael w ataku na Iran, (2) przyłączył się do Izraela w robieniu tego, lub (3) zaatakował Iran bez Izraela.

Efektem netto jest znacznie bardziej niebezpieczny rok 2025 niż w ostatnich latach i nie były one do końca radosne. Stoimy w obliczu niepokojów społecznych w kraju i kolejnych wojen za granicą, jeśli Trump rzeczywiście wprowadzi swój program w życie. Dla Izraela klęska Syrii i prezydentura Trumpa dobrze wróżą jego marszowi ku “Wielkiemu Izraelowi”. Dla Palestyńczyków. Libańczycy i wielu innych w tym sensie, sprawy przybrały zły obrót, a stał się prawie niewyobrażalnie gorszy. Dla Amerykanów to naprawdę trudne czasy.

Alan Ned Sabrosky (doktor, Uniwersytet Michigan) jest weteranem Korpusu Piechoty Morskiej Stanów Zjednoczonych od dziesięciu lat. Służył w Wietnamie w 1St Dywizji Piechoty Morskiej i jest absolwentem US Army War College. Z dr Sabrosky’m można się skontaktować pod adresem docbrosk@comcast.net

___
https://www.unz.com/article/regime-change-in-syria-another-step-towards-greater-israel/

Comments

  1. adamd says:

    Ot wojny cywilizacji, a w ramach każdej cywilizacji wojny plemienne…
    Długo czekali wszyscy na takie czasy, kiedy można spełnić choć w części
    przepowiednie – bajki, którymi żyli określeni ludzie na określonym terenie gdzie się one rodziły. Były imperia… i upadły, lecz spadkobiercy tych potęg cały czas żyją i w podświadomości mają zapisaną chęć powrotu do tych czasów kiedy byli “kimś”.
    Nie dziwi mnie postępowanie Turcji, czy Iranu które przez wieki panowały nad określonymi ziemiami a ślady ich bytności są widoczne gołym okiem.
    Egipt, to stara kultura zawłaszczona przez, Arabów którzy nie odczuwają więzi z jej pozostałościami. Wiem.. bo tam pracowałem.
    Maghreb i Kartagina, kolejne miejsce legenda..
    Trzy lata mieszkałem na jej obrzeżu i nie robi wrażenia jak ją się zwiedza.
    Trochę ruin, maleńki port zabytek, ale legenda o Kartaginie istnieje.
    Konfrontacja z przeszłością jest zabawna.. Stacja benzynowa, podchodzi pracownik a wygląda jak Polak z polskiej legendy, jasna cera, jasne blond włosy i postura słowiańska. Zagadałem do niego po polsku, zdziwienie i pytanie co chcę bo nie rozumie. Obaj się obśmialiśmy kiedy dowiedział się, że w Polsce wygląda jak rasowy Słowianin.. wiesz to wszystko to geny, odpowiedział. Jesteśmy w Kartaginie i nikt nie wie kto tu bywał wieki temu, a dowodem na to jestem ja.
    Stare kultury, cywilizacje, cały czas istnieją a potomkowie ich żyją między nami.
    Pojawia się powrót do przeszłości? Ale w atomowym wydaniu..
    Ostatecznie, przyjemnie jest być obywatelem Imperium, to nobilituje i pozbawia kompleksów najgorszego łapserdaka, ale obywatela tegoż.

Wypowiedz się