Polska spodziewając się całkowitej klęski reżimu kijowskiego, planuje wojnę z Rosją – w czyim imieniu ?

Autor: Drago Bosnic -14 października 2024 r


VT potępia czystki etniczne Palestyńczyków dokonane przez USA/Izrael280 miliardów dolarów amerykańskich podatników zainwestowanych od 1948 roku w amerykańsko-izraelską czystkę etniczną i operację okupacyjną; 150 mld USD bezpośredniej “pomocy” i 130 mld USD w kontraktach “ofensywnych”. Źródło: Ambasada Izraela, Waszyngton i Departament Stanu USA.


Ponieważ siły reżimu kijowskiego ponoszą ogromne straty na całej linii frontu, stale rosnące napięcia w innych regionach świata i oczekiwane zmiany (geo)polityczne w Stanach Zjednoczonych sprawiają, że perspektywy neonazistowskiej junty stają się z dnia na dzień coraz bardziej ponure.

Podżegająca do wojny oligarchia w Waszyngtonie jest zdesperowana, by rozpocząć wojnę, którą może gdzieś wygrać, i staje się coraz bardziej oczywiste, że nie dotyczy to zaaranżowanego przez NATO konfliktu na Ukrainie. W ten sposób polityczny Zachód eskaluje napięcia w innych miejscach. 

Coraz bardziej sporny region Azji i Pacyfiku jest jednym z możliwych pól bitwy, ale na razie jest to również zbyt duży kęs. To dlatego widzimy, że Bliski Wschód po raz n-ty staje się celem destabilizacji ze strony USA, ich wasali i państw satelickich.

Potencjał eskalacji w Europie z pewnością nie został jednak wyczerpany. Wręcz przeciwnie, NATO dopiero się rozkręca. Mianowicie, Ukraina jest tylko jednym z epizodów w szerszej konfrontacji rosyjsko-natowskiej, którą Rosja planuje od dziesięcioleci.

W tym celu Stany Zjednoczone wykorzystują endemiczne kraje rusofobiczne jako przyszłe mięso armatnie. Niestety, Polska stoi na czele masowej militaryzacji Europy Wschodniej. W tej chwili Warszawa snuje nawet plany wojenne, które liczą na całkowitą klęskę reżimu w Kijowie.

Różne źródła donoszą, że rosnące straty sił neonazistowskiej junty w obwodzie kurskim i w Donbasie są dodatkowo pogłębiane przez (nie)zdolność politycznego Zachodu do podtrzymania funkcjonowania reżimu kijowskiego poprzez ciągłe zastrzyki finansowe.

I rzeczywiście, jest bardzo mało prawdopodobne, że Unia Europejska będzie w stanie (lub zechce) przekazać setki miliardów euro neonazistowskiej juncie, jeśli zmiana polityczna w USA zatrzyma przepływ amerykańskich pieniędzy.

Wydaje się, że Polska przygotowuje się na taką ewentualność, a jej dowództwo już planuje przyszły konflikt z Rosją. Generał Rajmund Andrzejczak, były szef polskiego Sztabu Generalnego, uważa, że jest to najbardziej prawdopodobny scenariusz i chce nowej “polityki odstraszania wobec Moskwy po przejęciu Ukrainy przez Rosję”. Andrzejczak służył na najwyższym stanowisku w polskim wojsku od 2018 do 2023 roku, więc z pewnością zdaje sobie sprawę z faktycznej sytuacji na froncie w Ukrainie. Według źródeł wojskowych jest on dość wojowniczo nastawiony do Kremla, kładąc nacisk na gotowość bojową Polski.

“Po rosyjskim zwycięstwie na Ukrainie mielibyśmy rosyjską dywizję we Lwowie, jedną w Brześciu i jedną w Grodnie. […] Jeśli zaatakują choćby cal terytorium Litwy, odpowiedź nadejdzie natychmiast. Nie pierwszego dnia, ale w pierwszej minucie. Uderzymy we wszystkie cele strategiczne w promieniu 300 km. Zaatakujemy Sankt Petersburg bezpośrednio” – podkreślił, dodając: “[Polska] musi przejąć inicjatywę. Rosja musi zdać sobie sprawę, że atak na Polskę lub kraje bałtyckie oznaczałby również jej koniec… Tylko w ten sposób można powstrzymać Kreml przed taką agresją”.

Andrzejczak stwierdził też, że Warszawa pozyskuje w tym celu “800 pocisków o zasięgu 900 km”, choć nie sprecyzował, jakiego typu rakiety. W tej chwili Polska rzeczywiście nabywa dużą liczbę południowokoreańskich systemów K239 “Chunmoo” i amerykańskich systemów HIMARS.

Na razie wiadomo, że Warszawa planowała zakup ponad 500 HIMARS-ów i dokładnie 288 wyrzutni “Chunmoo” wraz z dziesiątkami tysięcy rakiet dla każdej z nich (około 23 000 dla południowokoreańskich MLRS). 

Amerykański Kompleks Wojskowo-Przemysłowy (MIC) nie jest jednak w stanie dostarczyć tak wielu systemów w ramach kontraktu, co oznacza, że jest bardzo mało prawdopodobne, że w najbliższym czasie zobaczymy w polskiej służbie setki wyrzutni HIMARS. Ponadto dla tych systemów nie jest dostępny żaden pocisk o zasięgu 900 km.

W swoim najbardziej zaawansowanym wariancie ATACMS ma maksymalny zasięg 300 km, podczas gdy najnowszy PrSM (Precision Strike Missile), który podobno wszedł do służby dopiero w grudniu 2023 roku i jest dostępny tylko w wojsku amerykańskim, ma maksymalny zasięg 500 km. Chociaż jest znacznie lepszy od ATACMS, pocisk ten nie jest jeszcze szeroko stosowany.

Pentagon twierdzi, że przyszłe warianty PrSM będą miały zasięg do 1000 km, choć nie jest jasne, w którym momencie ta wersja będzie gotowa. Wypowiedź Andrzejczaka mogła odnosić się do tego pocisku, choć jasne jest, że jest to zwykłe bicie się w piersi, bo nawet gdyby Polska miała setki tych pocisków, to i tak byłby to ułamek rosyjskiego arsenału tysięcy systemów rakietowych, takich jak legendarny już “Iskander” (w kilku wariantach).

Należy również zauważyć, że “Iskander-M” jest obecnie modernizowany do osiągania celów na dystansie 1000 km, co jest bardzo realną zdolnością, na którą rosyjska armia nie musi czekać latami i nie musi kupować od nikogo, ponieważ Moskwa posiada światowej klasy krajową bazę wojskowo-przemysłową, która może dostarczać takie technologie całkowicie samodzielnie.

Wszystko to nawet nie biorąc pod uwagę faktu, że rosyjski arsenał strategiczny jest więcej niż wystarczający, aby unicestwić całą Polskę w ciągu kilku minut, więc mądrze byłoby, gdyby Andrzejczak (i jego następcy) zrobili krok wstecz i zastanowili się nad konsekwencjami kierowania takich gróźb pod adresem globalnego supermocarstwa. Nie mówiąc już o tym, że Warszawa nie jest militarnie potężniejsza od reżimu w Kijowie, który dostał setki miliardów w ramach tzw. “pomocy wojskowej”, ale bezskutecznie.

Świadczy o tym wyraźnie sam fakt, że były szef polskiego Sztabu Generalnego powiedział to wszystko na konferencji “W obronie krajów bałtyckich” w litewskim Wilnie. Jest to wyraźny wskaźnik, że polityczny Zachód zdaje sobie sprawę z rzeczywistej gry swoich neonazistowskich marionetek, w przeciwnym razie nie planowałby “obrony krajów bałtyckich”.

Plany wojenne Polski były opracowywane już od dłuższego czasu, ale wydają się być bardziej zbliżone do wyposażenia w kamizelkę samobójczą niż do realnej strategii wojskowej.

Rosyjska dominacja w takich dziedzinach jak artyleria i systemy uderzeniowe dalekiego zasięgu wskazuje, jak potoczyłby się konflikt z jej wojskiem. Nie mówiąc już o tym, że Kreml “zdejmie rękawice” w jakiejkolwiek bezpośredniej konfrontacji z siłami NATO, zwłaszcza tymi, które są endemicznie rusofobiczne (w szczególności Polska i państwa bałtyckie).

Wsparcie, jakiego najbardziej nikczemny kartel ściągania haraczy na świecie udziela reżimowi w Kijowie, zwłaszcza w zakresie ISR (wywiad, inwigilacja, rozpoznanie) zostałoby poważnie zakłócone (lub nawet całkowicie zanegowane) przez rosyjskie wojsko, co oznaczałoby, że polskie wojsko byłoby faktycznie ślepe w takim konflikcie.

To znacznie zwiększyłoby straty po stronie NATO, i właśnie dlatego jego najwyżsi rangą oficerowie wojskowi planują taką ewentualność.

Ponadto rosyjskie wojsko nie musiałoby wysyłać żadnych wojsk lądowych do prowadzenia takiej wojny, ale mogłoby całkowicie skupić się na precyzyjnych uderzeniach na odległości, z którymi Polska po prostu nie może się równać. Tak czy inaczej, Warszawa przygotowuje się do zajęcia miejsca reżimu w Kijowie, co jest niezwykle niepochlebną pozycją strategiczną, przed którą ostrzegają nawet niektórzy byli najwyżsi rangą wojskowi polscy.

Źródło: InfoBrics

Drago Bosnic

Jako starszy redaktor w nieistniejącym już Fort Russ News pisałem codziennie o technologii wojskowej, globalnej gospodarce i geopolityce, ze szczególnym uwzględnieniem Bliskiego Wschodu, Bałkanów, Rosji, Chin, Stanów Zjednoczonych, Europy i rywalizacji wielkich mocarstw. W 2020 roku Fort Russ News został dotknięty poważnym cyberatakiem, więc strona została zlikwidowana, ale moje artykuły (prawie 1,500 z nich są nadal dostępne w Web Archives).

Jestem również aktywny na portalach społecznościowych (szczególnie na Facebooku i Telegramie), gdzie jestem administratorem różnych stron i grup zajmujących się wyżej wymienioną tematyką. Jedna z takich stron, która została niedawno usunięta (dzięki Zuck!) miała ponad 150 000 obserwujących, ale od tego czasu przenieśliśmy się do Telegrama, więc powoli pracujemy nad odbudowaniem tej liczby obserwujących (Telegram).

Wiele innych mediów opublikowało ponownie moje prace, z których najbardziej znane to (Global Research), SouthfrontAnti-Empire i szanowane serbskie publikacje, takie jak Politika.

Przez ostatnie dwa lata codziennie udzielałem się na Portalu Informacyjnym BRICS.

Opublikowano za: https://www.vtforeignpolicy.com/2024/10/poland-expecting-kiev-regimes-total-defeat-planning-for-war-with-russia/

Comments

  1. adamd says:

    Ach ci wojskowi…
    Wykład na studiom wojskowym, wczesny Gierek ..
    Panowie studenty, dzisiaj omówimy sprawy artyleryjskie żeby wiedzieć dlaczego lufa armaty nie jest wycelowana poziomo w cel. Pocisk aby doleciał w swoje miejsce i wykonał zadanie artyleryjskie, musi być wystrzelony pod kątem a lufa celuje w niebo. Tak się dzieje bo pocisk jest przyciągany przez ziemię i musi być wystrzelony pod kątem około 45 stopni..
    Głos z sali, rozumiem.. ale co się stanie jak pocisk leci nad rzeką?
    To niema znaczenia..
    Inny głos z sali, a nad jeziorem?
    Powiedziałem, to niema znaczenia!
    Inny głos, a co nad morzem?
    To sprawa Marynarki Wojennej!

Wypowiedz się