Nowelizacja (22 stycznia 2024) 3 224
Europejscy kartografowie XVI-XVIII wieku przedstawiali wiele miast na terenie Zagóru, Syberii i Dalekiego Wschodu Wschód. Teraz nie ma żadnych. Czy istniały, a jeśli tak, to gdzie istniały i dlaczego jeszcze nie ma położenia żadnego z nich?…
Starożytne zaginione miasta na mapach Rosji
Na średniowiecznych mapach Europy Trans-Ural, Syberia i Daleki Wschód są pełne miast, ale sceptycy zadają pytanie: jeśli istniały, to gdzie są teraz i dlaczego do tej pory nie odnaleziono żadnego? Czy to oznacza, że wszystkie te karty są podróbkami? Pomyślmy razem.
W Internecie zamieszczono ogromną liczbę map, pasujących do okresu od XVI do XVIII wieku, z których niektóre szczegółowo omówiliśmy w naszych poprzednich publikacjach. Ogólnie rzecz biorąc, dość szczegółowo i poprawnie odwzorowują rzeczywisty świat – na przykład, jeśli weźmiesz europejską część Rosji, są dość dokładne i nadają się do orientacji (chociaż w tej części kraju można znaleźć wiele niespodzianek na mapach). Kiedy jednak przenosimy się poza Ural, dzieje się coś dziwnego: kartografowie, jakby zgodni, zaczynają przedstawiać tam rzeczy niesamowite, których współcześni historycy nie chcą brać pod uwagę nawet w formie wersji.
Co więcej, wszystkie te mapy są całkowicie jednomyślne w swoich “bajkach” – na 99% z nich znajdziesz Tartarię, Lukomorye, miasto Perm Wielki (kilkaset lat przed jego założeniem), miasto Grustina (na miejscu współczesnego Tomska), miasto Chanbalik (podobno starożytny Pekin), leżące daleko na północ od Muru i cały kraj miast na Dalekim Wschodzie wzdłuż brzegów Tartaru, którą można przypuszczalnie utożsamiać z rzeką Kołym.
Jednocześnie widać też, że na tych mapach linia brzegowa wschodniej Syberii i Dalekiego Wschodu leży znacznie dalej na północ niż dziś – czyli tam, gdzie my mamy już morze, oni mają jeszcze ląd i niektóre miasta też tam są oznaczone. Znowu wygodnie jest śledzić ją wzdłuż rzeki Kołyma/Tartar – bliżej źródła jej zakręty są dobrze rozpoznawalne na mapach, a następnie na mapie wpada do jeziora i płynie dalej, a w naszej rzeczywistości – morze już wypływa z jeziora.
Jak to wszystko wytłumaczyć?
Sceptycy mają dwie odpowiedzi:
1. Wszystkie te mapy są celowymi XVIII-wiecznymi falsyfikatami, stworzonymi w celu tego a tego.
2. Wszystkie te mapy są fikcją, a ich autorzy nigdy nie byli na wyznaczonych terytoriach.
Oba te argumenty są jednak zbyt słabe, by traktować je poważnie, a tym bardziej w formacie, w którym nie ma alternatywy. Przede wszystkim dlatego, że WSZYSTKIE mapy świata są z XVI-XVIII wieku (i globusy!) Zgadza się.
Nie ma znaczenia, czy znajdziesz je w Internecie, w Muzeum Historycznym w Moskwie, na Zamku Radziwiłłów w Nieświeżu koło Mińska, w jakimś muzeum prowincjonalnym w Rosji, Francji, Portugalii, Turcji czy jakimkolwiek innym kraju.
Po prostu nie ma innych map, które oferowałyby inny obraz świata. Czy to wszystko podróbki? Gdzie zatem są wszystkie “prawdziwe” karty?
A co najważniejsze, kto i dlaczego tak tytanicznie pracował nad dystrybucją fałszywych map wschodniej Rosji na całym świecie?
Zgodzisz się, że o wiele łatwiej jest coś ukryć, przemilczeć lub zniszczyć, niż stworzyć obraz czegoś, co rzekomo nigdy się nie wydarzyło. I znowu, cóż z tego dla “europejskich konspiratorów” – tak solono Imperium Rosyjskie! – Czy narysowałeś kilkadziesiąt dużych (starożytnych) miast, które nigdy wcześniej nie znajdowały się na jego terenie?
Cóż to za logika, skoro to “fałszerstwo” tylko czyni naszą historię starożytną i wzbogacającą, podczas gdy historycy zorientowani na Zachód, poczynając od czasów Millera, wręcz przeciwnie, zawsze starają się ją skracać, łączyć z jakimiś Normanami, przesuwać punkt wyjścia do czasów chrztu, a Syberię nie wstydzą się nazywać “krainą ahistoryczną”, w której nigdy nic istotnego się nie wydarzyło. To właśnie ten obraz świata niszczą takie mapy.
Przeanalizujmy drugi argument sceptyków, że stare mapy to niewinne bajki, wymysły i fantazje ludzi, którzy nigdy nie byli w tych miejscach.
Cóż mogę powiedzieć? Otóż nie byli i to nie jest argument, bo oczywiste jest, że w tym przypadku mieli inne mapy i źródła, które uważali za absolutnie wiarygodne i wykorzystywali w swojej pracy. Mercator nigdy nie był w Arktyce, ale jakimś cudem stworzył mapę z dokładną linią brzegową Eurazji.
I znowu, kiedy kartografowie czegoś nie wiedzieli, nie fantazjowali, zostawiali pustą plamę (stąd to wyrażenie), a w szczególności istnieje wiele map Atlantyku, na których odbija się tylko linia brzegowa (lub jej części) Ameryki Północnej i Południowej, a potem już tylko pustka.
Na innych mapach Ameryki w ogóle nie istnieją, ponieważ nie były jeszcze znane. Zauważ, że kartografowie po prostu ich NIE rysują, ale zgodnie z logiką sceptyków mogliby puścić wodze fantazji i np. narysować 3-4-5 kontynentów o dowolnych konturach i mitycznych miastach.
Przypomnijmy raz jeszcze, że europejska część Eurazji i Azja Środkowa są dość dokładnie odzwierciedlone przez kartografów przeszłości. Czy to możliwe, że pokazali tu dobry wynik, a na wschodzie był jakiś “knebel”? Czy to nie dziwne?
Ponownie, wszystko to nie zostało “namalowane” dla własnej przyjemności lub dla rozrywki publiczności. Mapy (w przeciwieństwie zresztą do tych samych kronik historycznych, które w swej istocie znacznie bliższe są baśniom i legendom) są praktycznym narzędziem, maksymalnie skoncentrowanym na oddaniu autentycznej rzeczywistości, z którego nieustannie korzystali władcy, cesarze, kupcy i kompanie handlowe.
Czyli wszyscy ci, którzy mają środki i władzę i którzy w rzeczywistości zamówili te karty na własne potrzeby. Bez nich statki handlowe nie będą pływać, nie będzie można zaplanować kampanii wojskowej, trudno zrozumieć, jak zachować się wobec tego czy innego sąsiedniego państwa… (A teraz po raz kolejny sugerujemy, abyśmy zastanowili się, czy to możliwe, że przed Siemionem Remezowem nie było ani jednej rosyjskiej mapy, albo że Iwan Groźny lub, powiedzmy, kupcy nowogrodzcy robili wszystko, co robili, nie mając do dyspozycji ani jednej mapy?)
Krótko mówiąc, kartograf nie tylko nie zostanie pochwalony za swój “fałszywy trop/fantazję”, ale jest bardzo prawdopodobne, że zostanie ścięty, gdy jego oszustwo zostanie wykryte – a to nieuchronnie się stanie. I zauważ, że to dlatego na mapach nie ma krain Cyklopów, Centaurów czy Psoglawian, nic naprawdę mitycznego ani niewiarygodnego, chociaż są one obecne w legendach różnych ludów.
Dlatego opinia, że stare karty, które nie odpowiadają naszemu wyobrażeniu o przeszłości, to “bajki” wygląda po prostu śmiesznie, niepoważnie i odzwierciedla jedynie dumę współczesnego człowieka, który z jakiegoś powodu uważa się o rząd wielkości mądrzejszy od swoich przodków.
Mapy nie mogą być ani masowymi podróbkami, ani bajkami
Reasumując, zwróćmy uwagę, że mapy z XVI-XVIII wieku NIE mogą być bajkami ani masowymi fałszerstwami (choć niewątpliwie istnieją jakieś fałszywe mapy).
Co więcej, jeśli wybierzesz, na których źródłach chcesz się skupić w pierwszej kolejności, mapy mają więcej wiary niż kroniki z powodów już wymienionych.
Wszak w tych ostatnich, w przeciwieństwie do map, zadanie rzetelnego odzwierciedlenia przeszłych wydarzeń jest implikowane, ale nie zawsze spełnione – wręcz przeciwnie, często starają się ukształtować przeszłość konieczną dla właściwej przyszłości…
Tu było miejsce na wszelkiego rodzaju korekty i korekty – przeszłość jest przeszłością, należy do świata ideologii, pojęć, filozofii, światopoglądu i tak dalej. Mapa jest narzędziem, i to bardzo praktycznym.
Pozostaje więc tylko założyć, że mapy odzwierciedlały prawdziwą rzeczywistość swoich czasów, w co trudno nam dziś uwierzyć, bo nic o niej nie wiemy. Ale to nie znaczy, że nie istniała! Być może świat się zmienił i z jakiegoś powodu kroniki tego nie odnotowały.
Ale gdzie te wszystkie miasta są zaznaczone na mapach?
Następnie przejdźmy do innego pytania.
Jeśli stare mapy są choć częściowo poprawne, to gdzie są te wszystkie ogromne miasta Trans-Uralu?
Dlaczego jeszcze ich nie odnaleziono?
Czy jest możliwe, aby ktokolwiek lub coś zataiło istnienie wysoko rozwiniętej kultury i cywilizacji w taki sposób, że nie pozostał po niej żaden ślad?
Oto, co o tym myślimy:
1. Tak naprawdę nigdy ich nie szukano
Zacznijmy od tego, że nikt nigdy na poważnie nie szukał tych “micznych” miast za Uralem, na Syberii, na Dalekim Wschodzie. Na przykład, czy znasz jakieś ekspedycje badawcze na dużą skalę w tych miejscach, które próbowały odkryć te miasta? Czy korzystałeś z tych map jako przewodnika?
Jeśli tak, napisz w komentarzach. W domenie publicznej istnieją tylko pojedyncze wzmianki o samotnych badaczach-amatorach, którzy, nawiasem mówiąc, odkrywają wiele interesujących rzeczy.
Ale naprawdę rozległe ekspedycje są obecnie po prostu niemożliwe, ponieważ nikt w świecie naukowym nigdy ich nie usprawiedliwi. To jest “kraina niehistoryczna” i “wszyscy już wiedzą”, że nie ma tam czego szukać. Zorganizować kosztowną wyprawę w celu sprawdzenia, czy warto gdzieś nad rzeką Leną miasto Nayan, w którym urodził się “mityczny” król Wschodu, prezbiter Jan. Pfffff!! Z kogo się śmiejesz, alternatywy są szalone? Stanowiska neolityczne, pozostałości kozackich twierdz pionierskich, osadnictwo dżungarskie – tym zajmiemy się na poważnie.
Jednocześnie porównaj, na przykład, skalę takich badań w Rosji i, powiedzmy, w Egipcie. Ta ostatnia, jak się wydaje, została już rozkopana na całym świecie, a niekończące się ekspedycje z różnych krajów świata z najnowocześniejszym sprzętem udają się tam co najmniej od XIX wieku.
I – co najbardziej zaskakujące – wciąż coś znajdują! Oznacza to, że możesz kopać przez wieki na jednym stosunkowo ograniczonym obszarze, a i tak nie wszystko zostanie znalezione. A jakie mamy terytorium? Pracy starczyłoby na tysiąc lat, pod warunkiem, że jej intensywność byłaby taka sama jak w Egipcie.
2. Budownictwo kamienne nie jest jedynym wyznacznikiem kultury wysokiej
Z jakiegoś powodu, jeśli chodzi o starożytne miasta, większość ludzi (w tym badaczy) od razu wyobraża sobie jakieś kamienne metropolie podobne do Baalbek. A oni krzyczą – no cóż, my tego nie mamy! Ale to tylko jedna z możliwości, która, nawiasem mówiąc, jest bardziej związana z klimatem i zasobami, ale nie jest jedynym wyznacznikiem wysokiego poziomu wiedzy i kultury budowniczych. Tam, gdzie były skały i równiny, budowano z kamienia, a tam, gdzie były morza lasów, tam, wyobraźcie sobie, z drewna!
Dlaczego nasi przodkowie nie używali drewna? Jest tego dużo, materiał ten jest przyjazny dla środowiska i łatwy w użyciu – duża rodzina może samodzielnie zbudować drewnianą wieżę o kilku piętrach bez dźwigów, niewolników i wszystkiego innego niezbędnego do przenoszenia ciężkich bloków kamiennych.
W rzeczywistości drewniane wieże są najprostszą i najbardziej logiczną rzeczą w naszej okolicy, co można założyć w oparciu o normalną logikę i racjonalne podejście.
I znowu, z punktu widzenia filozofii wszechświata, w konstrukcji z drewna może być o rząd wielkości więcej etyki (a więc i poziomu kultury?). Dom stoi tak długo, jak długo mieszkają w nim ludzie. Nie ma tu żadnego celu, aby “zostawić po sobie ślad” na wieki. Używajcie jej, kiedy jej potrzebujecie, prosperujcie i radujcie się, ale nie zmieniajcie oblicza ziemi.
Po twojej śmierci niech nowi ludzie przyjdą do tego miejsca, uznają je za nieskazitelne i zbudują tam własną wieżę z drewna. A potem i ona zgnije, zamiast ściętych wyrosną nowe drzewa i ten cykl życia będzie wieczny. Jest to życie w harmonii z Naturą, co jest istotą “pogańskiego” (światopogląd wedyjski/przedchrześcijański).
I na odwrót – gdyby każdy człowiek pozostawił swój materialny ślad na Ziemi, który przetrwałby setki/tysiące lat po jego śmierci, to nie starczyłoby miejsca ani zasobów. Widzimy tu raczej pychę i drapieżne podejście niż mądrość i wzniosłość myśli.
3. Miasta z przeszłości mają inny cel
Inną kwestią jest to, że ludzie w przeszłości w zasadzie nie starali się tłoczyć w wielkich metropoliach. Po co? Każdy potrzebuje własnego miejsca i przestrzeni do życia.
Dlatego wielu autorów całkiem logicznie i rozsądnie pisze, że miasta są właśnie takimi specyficznymi “ogrodzonymi miejscami”, do których ludzie przyjeżdżali NA CZAS, aby rozwiązać pewne zadania: coś sprzedać i kupić (w tym celu magazyny towarów są odgrodzone), przedyskutować coś ważnego (veche, zbieractwo), zebrać się na wielkie święto, gdzie przyjadą również dalsi krewni i klany i gdzie zostaną zawarte nowe sojusze małżeńskie.
A potem wszyscy wrócą na swoje (!) miejsca – czytaj, wolnostojące drewniane wieże. Innymi słowy, miasto jest po prostu miejscem spotkania w czasie i przestrzeni. “Wydarzenie” się kończy i wszyscy wychodzą.
W związku z tym miasto starożytności jest z definicji dość małe pod względem powierzchni (choć nie umniejsza to jego znaczenia) – jest to po prostu niewielki placyk, na którym znajduje się świątynia/sanktuarium, miejsce targowania się/veche i kilka kluczowych budynków gospodarczych.
Nie ma tu żadnych mieszkańców jako takich, z wyjątkiem kapłanów-sług świątyni, a następnie jakiegoś warunkowego księcia/dowódcy wojskowego/wojewody, którzy z czasem mogli uznać za wygodniejsze posiadanie stałego miejsca zamieszkania/dworu w mieście, niż udawanie się tam, aby rozwiązać każdy problem.
Tak najczęściej wyglądały opisywane przez niemieckich kronikarzy słowiańskie miasta nad Bałtykiem, które z reguły były zbudowane z drewna. Przeczytaj więcej o Arkonie, Retrze, Szczecinie i Vinecie. Spróbuj znaleźć takie miasto po kilku wiekach spustoszenia gdzieś na polarnym Uralu. Będziesz po nim chodził nogami i nie zrozumiesz tego. Dobrze, jeśli zostały jakieś ziemne wały lub w ogóle nic. A 400 lat temu tysiące ludzi i kupców mogło przybyć tam na warunkowe dożynki, a jego sława rozeszła się po całym kraju.
4. Wciąż są znaleziska
Spójrzmy teraz na argument sceptyków, że “nic jeszcze nie znaleziono”. W rzeczywistości jest to dalekie od przypadku. Wiele zostało znalezione i nadal jest znajdowane, ale zawsze jest jakieś wyjaśnienie wyrwane z kontekstu, które nie próbuje połączyć wszystkich tych odkryć razem, ale raczej lokalizuje, a tym samym umniejsza ich znaczenie, a wręcz przeciwnie, “analizuje” poszczególne znaleziska na różne warunkowe “kultury” – tu są jakieś lebedyańskie, tam – nevolińskie, tam – permski styl zwierzęcy, jest coś jeszcze…
O nie! Są to po prostu różne regiony wykopalisk i najprawdopodobniej wszystkie mają tę samą kulturę. Z charakterystycznymi lokami, jeleniami, scenami myśliwskimi itp. I nawet bardzo wyraźnie widać, który to jest – scytyjski.
Oczywiście istnieją lokalne różnice i różne style, ale dziwne byłoby również, gdyby styl pracy na całym kontynencie był w 100% identyczny. Na przykład w stosunkowo nowożytnej historii Rosji istnieją dziesiątki rodzajów malowania przedmiotów gospodarstwa domowego – malarstwo Zhostovo, Gzhel, Khokhloma, Mezen itp. Nikt jednak nie mówi, że są to zasadniczo różne kultury i narody.
W rzeczywistości cała Eurazja od Dniepru i Krymu po Daleki Wschód jest terytorium osadnictwa Scytów (i Sarmatów, których starożytni autorzy określają jako część Scytów). Na starożytnych mapach wszystkie te krainy są oznaczone jako Scytia i Sarmacja.
Jednocześnie aż do XX wieku nikt nawet nie wątpił, że historia Rosji zaczyna się od historii Scytii, a Scytowie są naszymi bezpośrednimi przodkami (co nie zaprzecza faktowi, że Scytowie mogli dać początek wielu innym ludom ziemi, tak jak niektóre prababki i pradziadkowie są przodkami ogromnej liczby różnych prawnuków).
Na przykład w “Legendzie o Słoweńcu i Ruse” istnieje legenda, że po założeniu Słowińska i Rusi (=W. Nowogród i Stara Ruś) Scytów zaczęto nazywać Słoweńcami i Rusią. Przeczytaj szczegółowy artykuł, w którym zebrano wszystkie najbardziej uderzające dowody tego bezpośredniego związku między Scytami, Rusami i Słowianami.
Na późniejszych mapach te same terytoria zostały przemianowane na Tartarię, często z adnotacją, że Tartaria w przeszłości nazywała się Scytią. Zauważmy, że istniała również taka koncepcja kartograficzna jak Tartaria moskiewska – czyli starożytna stolica Rosji jest ponownie nierozerwalnie związana z Tatarią i Scytią. W rzeczywistości Ruś (w tym Nowogród/Słowańsk), Moskwa, Tartaria i Scytia to to samo. To ta sama kultura i ci sami ludzie.
Tak więc scytyjskie kurhany zostały znalezione i są znajdowane wszędzie – od Krymu po Syberię. W rzeczywistości od końca XVIII wieku do początku XX wieku rozpętała się prawdziwa “gorączka złota” – czyli po prostu plądrowanie tych właśnie kopców przez poszukiwaczy skarbów.
Jak zauważył doktor nauk historycznych Aleksander Pyżikow, istnieje nawet specjalny termin “bumping” – czyli przeszukiwanie i otwieranie kurhanów w celu uzyskania eleganckich złotych przedmiotów.
Scytyjskie złoto wydobywano z ziemi dosłownie tonami i najczęściej po prostu wysyłano do przetopienia. Dopiero na przełomie XIX i XX wieku wykopaliska te zaczęły nabierać cywilizowanego charakteru i służyć celom naukowym oraz zachowaniu naszego dziedzictwa.
Skalę tego, co się działo, można oddać z notatek Aleksandra Teplouchawa (zbierał on permskie antyki na Uralu, a jego kolekcja stała się później podstawą albumu “Starożytności Kamy Chud”, 1902): wskazał on, że rocznie do Wiatki przywożono do 30 pudów srebra i 20 pudów złotych przedmiotów do przetopienia (!) z całego regionu (pud = 16,38 kg, czyli roczna objętość jest bliska tony). Jednocześnie “srebrne rzeczy znalezione w ziemi są zrobione z dobrego srebra, lepszego niż nasze, lepiej się topi i mniej czernieje w powietrzu”.
Nasuwa się pytanie – kto i w jaki sposób wyprodukował taką ilość niezliczonych skarbów, które jakością wykonania nie ustępowały najwytworniejszym przykładom antycznej biżuterii (o której pisał nawet osławiony Młynarz, choć w dziwny sposób “uznał”, że wszystko to zostało przywiezione do Scytii z zewnątrz)? Oczywiście, wszystkie te terytoria musiały mieć rozwinięte metalurgię, sztukę, a więc i kulturę.
5. Istnieje wiele konwencjonalnie naturalnych obiektów
Ale znaleziska archeologiczne to nie wszystko. Istnieje cały wykaz konwencjonalnie naturalnych obiektów o ogromnie dziwnych kształtach – o kątach prostych, w formie ścian wykonanych z tego samego rodzaju bloków ułożonych jeden na drugim, w formie prostych wydłużonych ścian które zdają się być stopione, a także wszelkiego rodzaju idealnie równych kul i piramidalnych gór.
Gornaya Shoriya, Lena Pillars, Vottovaara w Karelii, Alazei Kigilyaks w Jakucji, Champ Island Balls, itd., itp. Nie powiemy, że wszystkie te obiekty są w rzeczywistości dziełem człowieka – tego nie wiemy i, jak rozumiecie, nikt nie przeprowadził badań w tej sprawie. Ale równie dobrze może być tak, że przynajmniej niektóre z tych przedmiotów są rzeczywiście stworzone przez człowieka. To tyle, jeśli chodzi o dowody na istnienie wysoko rozwiniętej cywilizacji z tymi właśnie kamiennymi budowlami.
Swoją drogą, tutaj niezwykle stosowne będzie przypomnienie, jak wyglądają prawdziwe piramidy PRZED wykopaliskami – jak góry porośnięte lasem, krzakami i warstwą darni. Tak było w Meksyku ze słynnym kompleksem piramid oraz w Bośni z piramidami Osmanagića. Dopóki nie rozpoczęły się tam wykopaliska i konstrukcja nie została oczyszczona z warstwy ziemi i ziemi, można śmiało powiedzieć, że było to tylko wzgórze lub góra. Nic poza podejrzanie prostymi krawędziami wskazywało na coś innego.
Liczne (!) wzgórza na terenie Rosji wyglądają dokładnie tak samo – jeden do jednego. Znajdują się również w okolicach Gelendżyka, na Uralu i na Dalekim Wschodzie. Archiwalne zdjęcie z 1931 roku przedstawiające wzgórza Brata i Siostry w Primorye jest orientacyjne. Nawiasem mówiąc, “Brat” został wysadzony w powietrze w 1956 roku w celu zagospodarowania wapienia (!).
Na szczególną uwagę zasługują takie obiekty, jak niezarośnięte polany w lasach, które również występują w obfitości poza Uralem. Są one doskonale widoczne z map satelitarnych oraz z okna samolotu – stanowią idealnie płaską regularną siatkę, która zachowuje swoje proporcje mimo wszelkich zakrzywień terenu.
Nie ma przekonujących dowodów na to, że polany te są dziś przez kogokolwiek utrzymywane (zwłaszcza na takich przestrzeniach i w tak odległych miejscach – byłaby to tytaniczna i niezwykle kosztowna praca), niemniej jednak nie są one zarośnięte i niektórzy badacze zwracają uwagę, że pod warstwą darni znaleźli w nich kamienne bloki/bloki.
6. Istnieją bezpośrednie i pośrednie dowody wielkiego kataklizmu
Wreszcie, istnieje wiele materialnych (!) dowodów na to, że w stosunkowo niedalekiej przeszłości Ziemi (200-400 lat) mogło dojść do jakiejś poważnej katastrofy – klimatycznej, spowodowanej przez człowieka, związanej ze zmianą biegunów lub czymś innym. Na poparcie tego mówią:
– liczne idealnie okrągłe jeziora zapadliskowe, których jest najwięcej na Syberii;
– zwiększone promieniowanie tła w tych kraterach i wykrywanie cezu podczas badań;
– radykalna zmiana linii brzegowej Syberii Wschodniej i Dalekiego Wschodu (w porównaniu z mapami) oraz pojawienie się rozległej strefy pustyń w Afryce, gdzie znowu, sądząc po mapach, płynęły rzeki i stało wiele miast;
– mamuty, które znajdują się bezpośrednio z niestrawionym pokarmem w żołądku, co wskazuje, że zamarzły dosłownie natychmiast;
– “młode lasy” Syberii, gdzie nie sposób znaleźć drzew starszych niż 200 lat – porównaj z lasami Kanady o podobnej strefie klimatycznej;
– Geopolityczny podział świata w XIX wieku, począwszy od wojen napoleońskich i wojny angielsko-amerykańskiej z 1812 roku.
Osobno warto wspomnieć o zasypanych budynkach – mało kto się dziwi, że dosłownie w każdym mieście – Rosji, Europie, Ameryce – stare budynki zapadają się w ziemię. Wizualnie widać to w oknach piwnic, które kiedyś były piętrami mieszkalnymi – teraz często wystają z ziemi tylko o 1/5 – 1/4.
Okazuje się jednak, że wcale nie mówimy o jednym piętrze (co można wytłumaczyć podniesieniem jezdni): podczas renowacji naukowcy ze zdziwieniem stwierdzają, że budynki schodzą pod ziemię na 3-4 piętra, a te podziemne kondygnacje mają okna i zewnętrzną dekorację dekoracyjną, to znaczy podczas ich budowy wcale nie zakładano, że zostaną zakopane w jakimkolwiek celu.
Biorąc pod uwagę fakt, że jest to zjawisko absolutnie wszechobecne i wydaje się, że kiedyś (i nie tak dawno temu) z nieba naprawdę wylewały się strumienie gliny i błota, łatwo zrozumieć, że wszystkie 2-3 piętrowe budynki z przeszłości są teraz po prostu POD ZIEMIĄ.
Możemy spacerować po starych miastach i nie podejrzewać, że są gdzieś pod naszymi stopami. Ponownie pozostaje pytanie, ile budynków zostało zakopanych w różnych częściach świata – jeśli było nierównomiernie, to całkiem możliwe, że Syberia doznała najbardziej katastrofalnych zniszczeń, dlatego zachowała się tam minimalna liczba budynków.
Nie będziemy szczegółowo rozwodzić się nad wszystkimi tymi tematami – nie są one naszą specjalizacją i były już wielokrotnie poruszane przez innych, więc jeśli chcesz, łatwo jest znaleźć je w domenie publicznej i zagłębić się w bazę dowodową zebraną przez odpowiednich autorów.
Najważniejsze jest to, że wszystko to, w połączeniu z innymi wymienionymi powyżej powodami, może być powodem, dla którego nasze starożytne miasta za Uralem i na Syberii nie zostały jeszcze odnalezione. Nie znaleziono nie oznacza, że nie istniały.
Być może przed nami jeszcze wiele odkryć dotyczących naszej własnej przeszłości. I kto wie, może w przyszłości te wieki zapomnienia i niewiary zostaną nazwane “Wiekami Ciemnymi”, a te pojęcia, które są teraz tak gorliwie strzeżone przez sceptyków, a które wielu uważa za jedyne prawdziwe, zostaną nazwane plagą i zasłoną, za którą prawda nie była widoczna. Poczekajmy i zobaczmy.
Artefakty i starożytne miasta Syberii, których nie ma w podręczniku historii. Z Daarii do Tatarii
https://rutube.ru/play/embed/a713571bccc90f76b99e9e3c2ae700cb
Opublikowano za: Dlaczego starożytne miasta Syberii nie zostały odnalezione – RuAN News (ru-an.info)
Wypowiedz się
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.