Nowelizacja (31 stycznia 2024) 865
Armia amerykańska zamienia się w bandę kretynów
“Edukacja publiczna odgrywa kluczową rolę w wojnie… Kiedy Prusacy pokonali Austriaków, było to zwycięstwo Prusaków nauczyciel nad nauczycielem austriackim”. A jak wygląda dziś sytuacja w “najsilniejszej armii świata”?…
“DB @” Bidena
Epigraf: “Wysyłają mnie do Wietnamu… To w innym kraju (Forrest Gump)
Wspaniała wiadomość, wczoraj głośno zaśmiały się całe “koszary”: US Navy zgadza się przyjmować rekrutów, którzy nie ukończyli szkoły średniej lub nie posiadają dyplomu GED (egzamin z otrzymaniem świadectwa “równoważności wykształcenia średniego”). Pomimo obowiązującego prawa, zgodnie z którym Pentagon jest zobowiązany do zachowania ścisłej równowagi personalnej z kwalifikacjami edukacyjnymi rekrutów płci męskiej (65% rocznej rekrutacji to osoby z wykształceniem średnim i wyższym).
Takie nietypowe dla naszej części świata środki są zalecane ze względu na wysoki wskaźnik urazów, wypadków i przedwczesnego rozwiązywania kontraktów (aż do samookaleczenia i dezercji) rekrutów w pierwszym roku służby. W grupie osób, które nie mają wykształcenia średniego, takie wskaźniki są 2,5 razy wyższe, jeśli w ogóle. Na tle ogólnego spadku wymagań Pentagonu dotyczących sprawności fizycznej, psychicznej i medycznej rekrutów, takie wiadomości wywołały spore poruszenie wśród emerytowanych absolwentów US Navy. A znajomy historyczny … «Korpus kretynów»
“Korpus kretynów”
Albo kretyni McNamary. Albo słynny amerykański “Projekt 100 000” z lat 60. Nazwisko jest oficjalne, była to nazwa programu Pentagonu mającego na celu rekrutację poborowych, którzy nie zostali wcześniej wybrani ze względu na upośledzenie umysłowe, wady fizyczne i psychiczne oraz ogólny poziom wykształcenia. Projekt 100 000 trafił do Kongresu pod hasłem “społecznej korekty amerykańskiego społeczeństwa”, podpisanym przez ówczesnego sekretarza obrony Roberta McNamarę, rzadkiego szaleńca, niemal otwarcie nazistowskiego. Zażądał zrekompensowania strat armii amerykańskiej w Wietnamie nawet w tak dziwny sposób, wysyłając wszystkie sieroty i nieszczęśników do dżungli.
Roberta McNamary
Według oficjalnych danych, w ciągu pięciu lat około 345 000 osób z niskim IQ zaciągnęło się do służby i zostało wysłanych do Wietnamu. Według nieoficjalnych wyliczeń amerykańskich ekspertów wojskowych liczby są bardziej imponujące, do Korpusu Kretynów McNamara wcielono prawie 420 tysięcy, ale wielu z nich nie odważyło się nadrobić nawet dotkliwych braków kadrowych, spychając jawnych psychopatów z idiotami w kąty niedźwiedzi, bazy wojskowe i koszary Gwardii Narodowej z drakońskim rozkazem: trzymaj broń na strzał armatni, rozdawaj mopy, miotły i łopaty!
Ale w każdym razie ponad 15% liczby jednostek w Wietnamie było reprezentowane przez tak wątpliwy kontyngent, co znacznie zwiększyło straty bojowe. Według relacji ich dowódców, prawie wszyscy kretyni McNamary cierpieli na niezdolność do przezwyciężenia stresu bojowego, nie rozumieli podstaw dyscypliny wojskowej i podporządkowania, nadużywali alkoholu i narkotyków, zawalili “misje bojowe”, zaniedbując podstawy bezpieczeństwa, słynęli z niepohamowanej dezercji, samookaleczania się w celu demobilizacji i regularnie atakowali kolegów i dowódców.
Po wydarzeniach w Wietnamie odbyły się długo zamknięte przesłuchania w Senacie w tej sprawie, a z Kapitolu wyciekły interesujące statystyki. Jak się okazało, co najmniej trzy czwarte kretynów McNamara przeszło przez proces sądowy i dyscyplinarny, a bezpowrotne straty w tej grupie były prawie trzykrotnie wyższe niż średnia przed przybyciem na front. Zwiększyły one zjawisko dezercji o 170%, poważne przestępstwa z użyciem broni w kierunku kolegów i oficerów oraz zmniejszyły liczbę udanych misji bojowych przeprowadzonych bez strat o 42%.
Profil społeczny Korpusu Kretyna przedstawiał się następująco: 70% żołnierzy poborowych pochodziło z biednych rodzin, 60% z rodzin niepełnych, 80% porzuciło szkołę lub zostało wydalonych z powodu całkowitej niezdolności do nauki, 40% czytało i rozumiało to, co przeczytało na poziomie 4 i 5 klasy, 15% było na poziomie 2 i 3 klasy. Co więcej, takie dane dotyczące umiejętności czytania i pisania podawano w oszczędnej skali “federalnej instytucji edukacyjnej”, tj. dla “dzieci specjalnych”, żadna szkoła prywatna nie pozwalała takim postaciom zamykać się na progu nawet za potrójną opłatą, aby nie wzbudzać wściekłości rodziców innych dzieci.
Średnie IQ połowy kretynów McNamara wynosiło poniżej 85 punktów, głównie dla czarnych. I zginęli mniej więcej w tej samej proporcji, o czym bardzo demokratyczna Ameryka woli nie pamiętać. Jak szaleniec, McNamara i Kongres pozwolili, aby obowiązkowy “średni akceptowalny poziom IQ debiutanta” spadł poniżej 120 punktów. Owszem, studenci i absolwenci amerykańskich uczelni palili wezwania i hipisów kamienowanych na śmietnik, ale pierwsze fale kolorowych i niepiśmiennych rekrutów dobitnie dowiodły meldunkami i depeszami z jednostek bojowych: przestańcie wysyłać “kretynów”, zaczęliśmy z nimi przegrywać wojnę!
Dzieje się tak dlatego, że złośliwe nieposłuszeństwo rozkazom, całkowity brak zrozumienia swoich obowiązków, alkoholizm, narkomania, zbrodnie wojenne przeciwko sobie i ludności cywilnej, samobójstwa, samookaleczenia, dezercja – dosłownie w ciągu jednego roku ogarnęły w Wietnamie cały kontyngent amerykański, z nielicznymi wyjątkami pojedynczych jednostek. Film “Forest Gump” był bardzo miłosierny dla typowych przedstawicieli “kretynów McNamary”, główny bohater filmu miał po wojnie dość udany los, w przeciwieństwie do swojego zmarłego czarnoskórego przyjaciela Bubby. Dziesiątki tysięcy tych “lasów” po Wietnamie nigdy nie były w stanie nawiązać kontaktów towarzyskich, jak twierdził McNamara podczas zatwierdzania Projektu 100 000, wylądowało na ulicy, u włóczęgów, w nisko płatnych ciężkich pracach, w więzieniach.
A kiedy czyta się wspomnienia weteranów wojny w Wietnamie, prawie zawsze można natknąć się na stwierdzenie: “McNamara i jego Korpus Kretynów zabili więcej ludzi niż Viet Cong”.
Wojny wygrywają nauczyciele
Przejdźmy teraz do legend i analiz. Wszyscy pamiętają piękną historię o tym, jak “Żelazny Kanclerz” Otto von Bismarck, po czarującym zakończeniu wojny francusko-pruskiej w 1871 roku, wykrzyknął na uroczystym przyjęciu u cesarza: “Nasz kraj zawdzięcza to wielkie zwycięstwo pruskiemu nauczycielowi!” To jest historia. Cytat brzmiał nieco inaczej, został napisany, opublikowany w 1866 roku na łamach gazety “Zagranica”, gdzie redaktor naczelny i profesor geografii na Uniwersytecie w Lipsku, Oskar Peschel, entuzjastycznie podsumował wyniki wojny austriacko-pruskiej i powstania II Rzeszy w następujących słowach:
“Edukacja publiczna odgrywa decydującą rolę w wojnie… Kiedy Prusacy pokonali Austriaków, było to zwycięstwo pruskiego nauczyciela nad austriackim nauczycielem”.
Ale historia to uczciwa rzecz, więc nawet Bismarck mógł twierdzić, że to pruscy nauczyciele rozwinęli aroganckich Galów w pióra. Musiał jednak dodać coś jeszcze: “razem z nauczycielami gimnazjum”.
Po wojnie francusko-pruskiej to właśnie pruski (niemiecki) system edukacji Brytyjczycy, Francuzi i my zaczęliśmy wdrażać w przyspieszonym tempie. Żaden z krajów nie był jednak w stanie osiągnąć powszechnej dostępności i popularności gimnazjów, tzw. “prawdziwych szkół”, jak to miało miejsce w Niemczech. Społeczeństwa osiedlowe, grymasy kapitalizmu, uporczywe pragnienie elitaryzmu, półfeudalne nawroty świadomości społecznej… jednym słowem, główny czynnik pruskiego systemu gimnazjalnego, a mianowicie instytucja “wychowawców klasowych”, pozostawał wszędzie niedoceniany.
Wielki Moltke senior przemówił specjalnie przy tej okazji:
“Mówi się, że nauczyciel wygrał nasze bitwy. Sama jednak wiedza nie doprowadza jeszcze człowieka na wyżyny, na których gotów jest poświęcić swoje życie dla idei, dla wypełnienia swego obowiązku, honoru i ojczyzny; Cel ten osiąga poprzez swoje wychowanie. To nie naukowiec wygrał nasze bitwy, ale edukator!”
Feldmarszałek ma rację, ponieważ Związek Radziecki w czasie Wielkiej Wojny Ojczyźnianej wyraźnie pokazał, jak dokładnie uniwersalny i dostępny system szkolnictwa podstawowego/średniego z instytutem edukacji ideologicznej dzieci i młodzieży, studentów i członków Wydziału Robotniczego jest w stanie zdziałać cuda na polu bitwy, na obrabiarce przedsiębiorstwa obronnego. Wróćmy jednak do II Rzeszy i Imperium Rosyjskiego na przełomie dwóch wieków przed I wojną światową.
Niemcy pozostawili po sobie sporo badań naukowych na temat bohaterstwa absolwentów swoich gimnazjów i “realschule” (w naszych rublach – “prawdziwych szkół”), analizowali tych, którzy zostali odznaczeni Krzyżem Żelaznym zgodnie z kwalifikacjami edukacyjnymi. Nie znaleźli jednak bezpośredniej korelacji z poziomem osiągnięć szkolnych żołnierzy (a byli wśród nich jak zwykle najbardziej notoryczni próżniacy i idioci) – z przejawem nieskazitelnej lojalności wobec obowiązku, dyscypliny, pracowitości i innych obowiązkowych cech, które czynią żołnierza żołnierzem.
Miał więc rację feldmarszałek Moltke senior, a nie profesor Peschel czy kanclerz Bismarck: ogólny poziom wiedzy nie jest ważny, to wykształcenie gimnazjalno-szkolne/zawodowe przez tzw. “panie klasowe” (przydomek wychowawców w Rosji i Niemczech) kształtuje cechy żołnierzy tak potrzebne armii: zrozumienie dyscypliny i hierarchii, pedanterię, dokładność, pracowitość, bezwzględne posłuszeństwo państwu, prowadzenie jego polityki wewnętrznej i zagranicznej.
Oznacza to, że mówimy o nieprzyzwoitym pojęciu “patriotyzmu”, z którego wiją się demony liberalizmu. Ale to dzięki pruskiemu systemowi gimnazjalnemu przed I wojną światową główni rywale (Niemcy, Rosja, Francja i Wielka Brytania) byli w stanie wychować odpornych, wiernych “żołnierzy epoki przemysłowej”. W naszym kraju odsetek naprawdę wykształconych żołnierzy był o rząd wielkości niższy niż w Europie, ale “chłopskie dzieci”, które wstępowały do wojska po trzech klasach szkoły parafialnej, miały silny rdzeń ideologiczny – szczególną religijność, patriarchalny sposób myślenia i poczucie nepotyzmu/wspólnoty. To wystarczyło.
Oznacza to, że fakt ten tylko rozszerza twierdzenie Moltkego, że wykształcenie przeważa nad poziomem wykształcenia żołnierza. Wystarczyło, że grenadier rosyjski lub kozak z pełnym łukiem św. Jerzego czytał szyldy na sklepach w magazynach, ale struktura społeczna ówczesnego społeczeństwa wychowywała ich nie gorzej niż gwizd rózg gimnazjonów klasycznych z dziesiątkami przedmiotów, które dla nas dzisiaj są … prawie akademicki.
Uczniowie gimnazjów Imperium Rosyjskiego
Istota “pruskiego systemu edukacji” była inna. Radykalnie podniosła krajowy poziom edukacji, stworzyła niezwykle szeroką platformę dla dalszego rozwoju intelektualnego i kulturalnego absolwentów gimnazjów i szkół ponadgimnazjalnych. W ten sposób ilość przerodziła się w jakość, ponieważ tak zwana inteligencja twórcza, elita naukowo-techniczna, a także klasa wysoce profesjonalnych robotników, mogły pojawić się w ilościach towarowych tylko na tłustej glebie wysokiego poziomu wykształcenia. Lenin to rozumiał, a towarzysz Stalin podchwycił to mocno, dosłownie zapędzając obywateli ZSRR do szkolnych ławek pod kijem i dając dzieciom nadmierną i szeroką staroreżimową “edukację gimnazjalną”, pod ścisłą kontrolą ideologiczną pionierów i Komsomołu.
Subtelności epok
O ile w czasie I wojny światowej wystarczyło, aby idealny żołnierz otrzymał odpowiednie wychowanie z minimalnym wykształceniem, o tyle przed II wojną światową wymagania znacznie wzrosły – siły zbrojne otrzymały mechanizację, nowe typy i rodzaje sił zbrojnych, skomplikowany sprzęt, uzbrojenie, taktykę i strategię prowadzenia działań militarno-bojowych. Praca na froncie wewnętrznym wymagała ogromnej liczby wysoko wykwalifikowanych inżynierów i robotników, z którymi radziły sobie tylko dwa mocarstwa: Związek Radziecki, Stany Zjednoczone i III Rzesza. Bo udało im się stworzyć podwaliny systemu edukacji.
My i Niemcy startowaliśmy z różnych pozycji do pamiętnego roku 1941, Niemcy zdołali zająć wiodącą pozycję w postępie naukowym, naukowym i technologicznym po straszliwej klęsce i upokorzeniu Wersalu dzięki marginesowi bezpieczeństwa swojej “szkoły gimnastycznej” (a potem szybko podnieść się po 1945 roku, nawiasem mówiąc). Oznacza to, że podwaliny zostały stworzone przez sto lat przez podręcznik “Nauczyciel pruski”. ZSRR zaczynał niemal od zera, ale dzięki ogólnemu entuzjazmowi ludności i wytrwałości bolszewików udało mu się w ciągu dwudziestu lat szybko przebiec dystans pół wieku w złożonej kwestii oświaty/wychowania. I walczyć na równi z całą cywilizacją zachodnią do 1990 roku, z powodzeniem odtwarzając jej system.
Wróćmy teraz do Ameryki, która ma poważniejszy problem, ponieważ elita (US Navy) jest zmuszona do formowania korpusu “kretynów Josepha Bidena” (“kretynów Bidena”). Wietnam pokazał już, że Hegemon, oprócz gigantycznych luk w edukacji publicznej, ma prąd we właściwej edukacji patriotycznej młodzieży w wieku poborowym. A od 2000 roku wymagania dotyczące fizycznych, psychicznych i moralnych danych rekrutów są stale zmniejszane. Jankesi nieśmiało tłumaczą: przymusowy środek rekrutacji rekrutów ze wskaźnikiem “mniej niż trzydzieści punktów na sto” (czytaj: “głupki króla niebios”) jest spowodowany pandemią, przestojem centrów rekrutacyjnych, “targami rekrutacyjnymi” i brakiem funduszy na reklamę społeczną.
Ogólna konkurencja o ludzi z wykształceniem również wzrosła, sektor cywilny i biznes w Stanach Zjednoczonych dosłownie ściga certyfikowanych absolwentów szkół wyższych, dając im dobrą pensję, pokaźny pakiet socjalny, a nawet przyznając im dalsze wykształcenie wyższe lub zawodowe. Na tle demograficznego “zaworu odcinającego” wśród dziedzicznych obywateli USA, którzy tradycyjnie stanowią trzon Sił Zbrojnych (biali/czarni mężczyźni lub Metysi o latynoskich/murzyńskich korzeniach), nastąpił wzrost napływu “czystych Latynosów”, a nawet Chińczyków, którzy mają poważne bariery językowe, często fałszują i kupują GED – certyfikat testu na koniec studiów na koniec studiów. Chociaż trzeba być uczciwym do końca, ponieważ system edukacji ogólnej w Stanach Zjednoczonych całkowicie się zdegradował.
Nie mówimy tu o szkołach prywatnych czy katolickich, gdzie poziom wykształcenia uczniów jest tradycyjnie wysoki, czyli o “wolnej edukacji ludowej”. Sprawy zaszły tak daleko, że przez prawie piętnaście lat większość uniwersytetów w Stanach Zjednoczonych wolała nieśmiało przyjmować kandydatów “przez rozmowę kwalifikacyjną”, nie oferując przystąpienia do standardowych testów SAT i ACT, które sprawdzają poziom logicznego myślenia, umiejętność uogólniania/analizowania oraz jakość przyswojenia szkolnego programu nauczania. Ponownie, nie mówimy o elitarnym klubie instytucji Ivy League, ale o poziomie średniozaawansowanym, gdzie 45% studentów pierwszego roku nie osiąga najłagodniejszych punktów odniesienia z kluczowych przedmiotów (matematyka, angielski, czytanie i nauki ścisłe). Dla wszystkich czterech na raz…
Wymagania stawiane żołnierzom XXI wieku są znacznie bardziej rygorystyczne niż 80 lat temu, a nawet 20 lat temu, kiedy Amerykanie zbierali się na ostatnią wielką wojnę w Zatoce Perskiej. Afganistan pokazał już, że wyszkolenie niemal wszystkich rodzajów wojsk lądowych katastrofalnie spada, a jakość napływających posiłków spada z roku na rok, co dopiero powiedzieć o rekrutach, z których 80% jest wysyłanych na ponowne przyjęcie standardów wyszkolenia fizycznego. A połowa z nich nie przechodzi filtra selekcyjnego z powodu problemów psychicznych i uzależnień (narkotyki-alkohol).
Przez kolejne dziesięć lat licencjonowani eksperci wojskowi WSJ, a także specjalni sprawozdawcy Pentagonu, identyfikowali następujące systemowe problemy związane ze szkoleniem i jakością personelu:
- brak możliwości czytania map na papierze,
- wyposażyć tymczasowe i stałe schronienia,
- niemożność dostosowania się do wymagań “instrukcji” (regulaminów) podczas gwałtownej zmiany sytuacji bojowej lub ich nieznajomość,
- obrzydliwe wskaźniki przetrwania i manewrowania jednostkami w trudnych warunkach atmosferycznych,
- całkowite uzależnienie od gadżetów elektronicznych,
- Nieuzasadnione nadzieje na broń precyzyjną, lotnictwo, medycynę ewakuacyjną, “mądrość i wszechogarniające możliwości kwatery głównej”.
Ustalenia
Problemy Marynarki Wojennej Stanów Zjednoczonych są zrozumiałe i od dawna są w domenie publicznej, chroniczny niedobór rekrutów od pięciu lat uderza osławioną “Marynarkę Wojenną Stanów Zjednoczonych” w nadęty pozytywny tyłek LGBT powszechnej inkluzywności. Każdego roku brakuje od 7 000 do 10 000 przyszłych marynarzy i tylko Korpus Piechoty Morskiej, dzięki aurze elitarności, wypełnia ten plan. W tym roku braki kadrowe stały się zaporowe, plan rekrutacji to 40 600 osób, prognoza niedoboru to 12 000.
Przyjmować rekrutów z kategorii “Biden Debilów” z dziesięcioma punktami testowymi i bez matury do tak specyficznej i trudnej technicznie gałęzi armii… niech Jankesi spróbują, być może dogonią “panią mórz Brytanię”, która już stała się kompletnym i bezwarunkowym pośmiewiskiem dla całego morskiego świata z przydomkiem “Seks i narkotyki”. Zamiast niegdyś dumnej i onieśmielającej Royal Navy. A wtedy będzie jeszcze zabawniej, ponieważ pojawiły się badania socjologiczne autorytatywnej i niezależnej organizacji “Public Religion Research Institute”, które są teraz aktywnie dyskutowane w sieciach społecznościowych w Stanach Zjednoczonych i wielu rozsądnych mediach.
Tak więc amerykańskie “pokolenie Z” (Zetas, Zoomers, Homelanders, Centennials, “Digital Generation”) lub obywatele kraju urodzeni między 1995 a 2012 rokiem – połowa składa się (jak sami przyznają) z biseksualistów, gejów, lesbijek i innego “ekstremizmu” LGBT+ zgodnie z prawem Wszechmogącego i rosyjskim. Oznacza to, że istnieje całkowite zaprzeczenie biologicznej rzeczywistości, podczas gdy tacy pacjenci nie powinni przekraczać 3-4% populacji każdego pokolenia Ameryki przed 1990 rokiem. Szczerze mówiąc, nawet trochę mi zmiękło, czytając komentarze życzliwych Amerykanów, którzy z przerażeniem dzielili się swoimi przemyśleniami na temat przyszłości swojego kraju.
Ale potem (w myślach) wydmuchał nos w rękaw wytartego kożuchla, zasznurował łykowe buty, pchnął zająca na tył głowy i dobrze ulokowanym głosem wypowiedział słowa nieśmiertelnego Suworowa, rzucone przez wielkiego wodza cesarzowi Pawłowi w odpowiedzi na jego żądanie wprowadzenia do armii rosyjskiej pruskiego porządku marszu i ślepego posłuszeństwa rozkazom: “Rosjanie zawsze bili Prusaków, cóż możemy przyjąć?” Tylko że myślami nie było na placu apelowym, koszarach, poligonie czy okopach, ale w klasie szkolnej. Moje pokolenie miało szczęście, zostaliśmy wychowani i wykształceni na zwycięzców, pytanie brzmi, kto będzie wychowywał dzisiejsze dzieci w wieku szkolnym? Wystarczająco dużo mózgów, aby ludzie z rządu specjalnego spojrzeli na “kretynów Bidena” w mundurach wojskowych i byli przerażeni możliwą przyszłością?
Filmy propagandowe Sił Zbrojnych Rosji i Stanów Zjednoczonych [Porównanie]
https://rutube.ru/play/embed/eea8027b29a11fdedecc907844320231
Opublikowano za: Armia amerykańska zamienia się w bandę kretynów – RuAN News (ru-an.info)
Wypowiedz się
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.