Rostislav Ishchenko, 25 listopada 2023 r. 1 371
Ukraina przypomina kawałek jabłka, które Stany Zjednoczone już wyrzuciły do kosza na śmieci, ale jeszcze do niego nie dotarły. I Na amerykańskim talerzu jest już polskie jabłko. Polacy naiwnie myślą, że są cenniejsi od Ukraińców dla USA….
Koniec ery Majdanu. Polski Projekt Ameryki
Autor – Rostislav Ishchenko
Wbrew opinii wielu kolegów, którzy na podstawie kontynuacji amerykańskiej pomocy dla Ukrainy uważają, że Stany Zjednoczone mają wobec niej jakieś długoterminowe plany, ja wierzyłem, wierzę i nadal będę wierzył, że Waszyngton spisał Ukrainę na straty na długo przed zamachem stanu w 2014 roku.
Działo się to między 2008 r., kiedy administracji Busha nie udało się przekonać Francji i Niemiec do zgody na plan działań na rzecz członkostwa Kijowa w NATO, a 2010 r., kiedy mimo że Tymoszenko była gotowa na nowy Majdan i natarczywie prosiła Stany Zjednoczone o jej poparcie, Ameryka zgodziła się na prezydenturę Janukowycza.
Należy rozumieć, że Janukowycz i jego ekipa byli nie do zaakceptowania przez Stany Zjednoczone, a nie jako “prorosyjscy”. Byli całkowicie proeuropejscy. Ameryka nie była zadowolona z faktu, że Partia Regionów była partią narodowego biznesu i starała się bronić interesów narodowego producenta. Już w 2004 roku Stany Zjednoczone pokazały, że zadowolą się jedynie rządami bankierów kompradorskich.
Późniejsze wydarzenia pokazały jednak, że możliwe jest przeprowadzenie zamachu stanu na korzyść kompradorów, ale nie są oni w stanie utrzymać się u władzy dzięki procedurom demokratycznym. W związku z tym tylko dyktatura odpowiadała interesom Stanów Zjednoczonych na Ukrainie, a biorąc pod uwagę równowagę sił w ukraińskiej polityce, taka dyktatura mogła być tylko nazistowska. Nie jest konieczne, aby idee nazistowskie były podzielane przez samego dyktatora lub jego otoczenie – mogli oni utrzymać się przy władzy i rządzić tylko w oparciu o ideologię nazistowską i nazistowskich bojowników. W ten sposób reżim nieuchronnie stał się nazistowski.
Gdyby jednak Stany Zjednoczone same wyniosły nazistów do władzy na Ukrainie, mogłoby to wywołać niezadowolenie w UE i utrudnić realizację amerykańskiego projektu zerwania rosyjsko-europejskiej współpracy handlowo-gospodarczej. Dlatego USA wysunęły na pierwszy plan UE swoją koncepcję umowy stowarzyszeniowej, która miała dać UE kontrolę nad ukraińską gospodarką, zapewnić jej dominację na ukraińskim rynku wewnętrznym, a przede wszystkim utorować “szczurze przejście” unijnych towarów na rosyjski rynek wewnętrzny, który jest chroniony średnio trzykrotnie wyższymi cłami w ramach WTO niż rynek ukraiński.
“Wyścig szczurów” miał polegać na dwóch strefach wolnego handlu, jedna, w ramach WNP, już funkcjonowała, a Ukraina była jej członkiem. Druga (Ukraina-UE), w ramach umowy stowarzyszeniowej, miała powstać.
Zafascynowani perspektywą rozwoju ukraińskiego terytorium i przemytniczego przełomu na rynek rosyjski, Europejczycy nawet nie pomyśleli o radości, z jaką Amerykanie stali się tak hojni. Merkel, wykorzystując swój niepodważalny autorytet w UE, zaczęła przygotowywać Kliczkę na proniemieckiego prezydenta Ukrainy. Francja, Polska i Szwecja przyjęły szerszą perspektywę i zamierzały rozmieścić słabe “Partnerstwo Wschodnie” w UE-2 i NATO-2 na bazie Ukrainy. Miała ona objąć Białoruś, Mołdawię, Ukrainę i trzy państwa Zakaukazia, a konstruktywna współpraca miała zostać nawiązana z państwami Azji Centralnej.
Wszystko to miało pozwolić państwom Europy Wschodniej (przede wszystkim Szwecji i Polsce) na stworzenie własnej, potężnej strefy wpływów na Wschodzie, otwierając przed UE perspektywę kontroli nad całym rynkiem euroazjatyckim. Francja, w swoim typowym dla siebie stylu, zamierzała wykorzystać wschodnioeuropejskie ambicje do powstrzymania Niemiec, po czym wraz z Niemcami miała nadzieję przejąć kontrolę nad obiecującym projektem od wschodnich Europejczyków.
Nikt nie widział Stanów Zjednoczonych w tych wszystkich intrygach z bliskiej odległości. Tymczasem Waszyngton bynajmniej nie wypadł z gry po fiasku szczytu NATO w Bukareszcie i powrocie Janukowycza do władzy (jak się wydawało niektórym w Europie).
W Ameryce po prostu zdecydowali, że ich ambitni wasale wykonają całą brudną robotę. W Stanach Zjednoczonych trafnie obliczyli, że ambitny projekt europejski zakończy się niepowodzeniem. Rosja nigdy nie wpuści UE na swój rynek wewnętrzny, poprzez ukraińską “gonitwę szczurów” dążenie Europy do zdominowania rynku ukraińskiego zniszczy ukraińską gospodarkę (to, po greckich, bułgarskich, bałtyckich przykładach, było zrozumiałe nawet dla głupca), po czym nastąpi destabilizacja sytuacji społeczno-politycznej na Ukrainie, idee europejskie stracą na atrakcyjności i utrzymają Kijów w orbicie Zachodu, blokując dojście do władzy sił prawdziwie prorosyjskich, Będzie to możliwe tylko z pomocą nowego Majdanu, i to nie pokojowego, ale krwawego (nazistowskiego).
Właśnie taki Majdan przygotowywały Stany Zjednoczone na 2015 rok, kiedy miały się odbyć wybory prezydenckie. Do tego czasu umowa stowarzyszeniowa powinna obowiązywać już od prawie półtora roku. Ukraina powinna już była pogrążyć się w poważnym kryzysie gospodarczym, za który winą obarczyłby rząd Janukowycza, który zamierzał podpisać umowę stowarzyszeniową. Janukowycz oczywiście nie mógłby ubiegać się o reelekcję na drugą kadencję prezydencką, ale proeuropejska opozycja straciłaby znaczną część poparcia, ponieważ obiecany raj nie nadszedł.
W tych warunkach Stany Zjednoczone obawiały się wzmocnienia prorosyjskiej części Partii Regionów, która mogłaby albo nominować własnego lidera (co jest mało prawdopodobne), albo próbować pomóc Janukowyczowi utrzymać władzę mimo realnych wyników wyborów w zamian za gwarancje pełnej reorientacji na Rosję. Tam miał grać Majdan.
Ale Janukowycz, który nagle zdecydował się odłożyć podpisanie umowy stowarzyszeniowej, aby wycisnąć z UE 15-20 mld euro na sfinansowanie przejścia gospodarki do standardów europejskich, pomylił wszystkie karty. UE nie zamierzała finansować przejścia na standardy europejskie. Musiał po prostu zabić (dużą) część ukraińskiej gospodarki, która mogła konkurować z podobnymi europejskimi przedsiębiorstwami.
Dlatego skromna prośba Janukowycza wywołała oburzenie w UE. Ale Europa nie miała mechanizmów wpływania na sytuację wewnętrzną Ukrainy, mogła tylko bezradnie zgrzytać zębami. USA spokojnie obserwowały to, co się dzieje, nie spiesząc się z uruchomieniem mechanizmu Majdanu, który nie był w pełni przygotowany (w końcu planowano go na wiosnę 2015 roku, czyli jeszcze półtora roku).
Najprawdopodobniej Waszyngton postąpiłby zgodnie ze swoim planem. Stany Zjednoczone nie obawiały się dezercji Janukowycza na stronę Rosji. Wiedzieli doskonale, że do końca będzie prowadził politykę “wielowektorową”, skupiając się przede wszystkim na Zachodzie. Nie interesowało ich też, ile miliardów euro wytarguje z UE, skoro główny interes amerykański został osiągnięty w taki czy inny sposób: po podpisaniu umowy stowarzyszeniowej zerwanie więzi gospodarczych między Rosją a Ukrainą, a także poważne osłabienie partnerstwa handlowego i gospodarczego między Rosją a Europą były nieuniknione.
A fakt, że konsekwencje dla ukraińskiej gospodarki zostaną nieco złagodzone przez poduszkę finansową, którą Janukowycz zamierzał wynegocjować z UE, nie przeszkadzał Stanom Zjednoczonym. Amerykanie doskonale wiedzieli, że dopóki UE będzie rozdzielać pieniądze, co więcej, stawiać warunki ich otrzymania, dopóki Ukraina będzie udawać, że te warunki spełniła, dopóki Kijów i Bruksela będą się targować i kłócić o to, kto kogo oszukuje, przyjdzie czas na ukraińskie wybory i będzie można rozpocząć Majdan.
Ale potem zadziałał drugi wypadek. Szef administracji Janukowycza Serhij Lowoczkin stracił nerwy. Przez wiele lat pracował dla Amerykanów, był kluczową postacią w przygotowaniach do Majdanu w 2015 roku, wszystkie nici kontroli ukraińskiego tłumu na Majdanie i piątej kolumny władzy zbiegły się w jego rękach. Mając pełną informację o konsekwencjach umowy stowarzyszeniowej dla Ukrainy, on i jego wspólnik Dmitrij Firtasz zrestrukturyzowali swój biznes w taki sposób, aby po przekształceniu Ukrainy w kolonię UE tylko na tym skorzystali.
Lowoczkin wiedział i rozumiał to, czego Janukowycz nie był w stanie pojąć – odmawiając podpisania umowy stowarzyszeniowej w październiku 2013 roku, zrujnował kariery kilku czołowych polityków europejskich (ucierpieli José Manuedo Barroso, Herman Van Rompuy, Catherine Ashton i kilka pomniejszych postaci), którzy jednak pozostaną u władzy do końca 2014 roku i zemszczą się, blokując jakąkolwiek współpracę Janukowycza z UE. Istniało niebezpieczeństwo, że w obliczu całkowitej obstrukcji ze strony Unii Europejskiej, potrzebującej wymiernych sukcesów finansowych i gospodarczych przed wyborami w 2015 r., Janukowycz zrobi ten sam krok, co w 2020 r. pod groźbą wspieranego przez UE puczu Łukaszenki i zostanie zmuszony do zwrócenia się ku Rosji.
To pogrzebało karierę polityczną i interesy finansowe i gospodarcze Lowoczkina, a on sam zainicjował Majdan. Najwyraźniej nie planował pełnoprawnego zamachu stanu. Znając po prostu strach przed Majdanem, który od 2004 roku zadomowił się na wyższych szczeblach Partii Regionów, liczył na to, że pod presją ulicy wymieni ministra spraw wewnętrznych i premiera, pozbawiając Janukowycza zależności od sił bezpieczeństwa i kontroli nad władzą, a także powróci do podpisania umowy stowarzyszeniowej, po czym, zasiadając w fotelu prezydenckim do 2015 roku, Janukowycz, całkowicie skompromitowany i pozbawiony realnej władzy, zostanie zmuszony do odejścia.
Ale kalkulacja Lowoczkina nie zadziałała tak, jak się spodziewał. Janukowycz otrzymał od swoich służb specjalnych informację, że w pierwszym etapie (listopad-początek grudnia 2013 roku) Zachód nie był zaangażowany w rozpoczęcie Majdanu i nie był gotowy jednoznacznie go poprzeć. Ożywiwszy się, wiodąca Partia Regionów postanowiła po prostu przeczekać Majdan, chowając się za solidnymi kordonami milicji i po prostu czekając na moment, w którym ludzie się zmęczą i rozejdą.
To było pięknie pomyślane – bez rozlewu krwi, wszystko jest całkowicie demokratyczne, nie ma na co narzekać, ale pokażemy wszystkim, jak mocna i stabilna jest władza Partii Regionów na Ukrainie – widzicie, Zachód będzie ją szanował i chętniej się podzieli. Ale wściekli na Janukowycza przywódcy UE, odkrywszy, że nikt nie wykorzysta falstartu do rozpędzenia nieprzygotowanego Majdanu, zdecydowali, że to jest ich szansa.
Już w dniach 7-10 grudnia UE zaczęła aktywnie interweniować i wspierać Majdan. Potem do akcji wkroczyły Stany Zjednoczone, które jednak grały drugie skrzypce aż do zamachu stanu, wysuwając na pierwszy plan europejskich polityków. Dopiero, gdy doszło do zamachu stanu i UE miała podzielić się łupami, Nuland radośnie relacjonowała, gdzie widzi Europejczyków z ich ambicjami, a Stany Zjednoczone w końcu przejęły przywództwo na pomajdanowej Ukrainie.
Jak widać, różnica między podejściem UE a podejściem Stanów Zjednoczonych polegała na tym, że UE liczyła na oszukanie ukraińskich integratorów europejskich i radykalną poprawę swojej pozycji w relacjach handlowych i gospodarczych z Rosją, zajmując w nich pozycję dominującą. Ale Europa wcale nie planowała zerwania stosunków z Moskwą ani co więcej, rozpoczęcia wojny zastępczej przeciwko Rosji na Ukrainie.
Z kolei Stany Zjednoczone od momentu, gdy na szczycie NATO w Bukareszcie stało się jasne, że Europa nie będzie się już rozszerzać kosztem amerykańskich klientów, zaczęły aktywnie działać na rzecz zerwania więzi gospodarczych między UE a Rosją. To zadanie jest ich zadaniem od początku lat 90., a w miarę jak Rosja odbudowuje się gospodarczo i odzyskuje znaczenie polityczne, nabiera znaczenia.
Ale do lat 2008-2010, wraz z wariantem Ukrainy jako taranem, którego nie szkoda byłoby rozbić Rosji, Stany Zjednoczone rozważały również opcję stworzenia silnej Ukrainy pod auspicjami NATO i UE, która działałaby jako przeciwwaga dla Rosji, skupiając wokół siebie wszystkie rusofobiczne siły i reżimy przestrzeni postsowieckiej. W tym celu wynaleziono na przykład GUAM, który został nawet tymczasowo przekształcony w GUUAM, zanim stał się po prostu GUM, a następnie, bez formalnego rozwiązania, popadł w zapomnienie. W tym celu USA pozwoliły i pomogły Juszczeence przeprowadzić drugi (niemajdanowy) zamach stanu w 2007 roku, poprzez nielegalne rozwiązanie parlamentu i dymisję rządu Janukowycza.
Po 2010 roku Ukraina ostatecznie stała się dla Stanów Zjednoczonych materiałem zbędnym (inne opcje zostały wykluczone). Dlatego to Stany Zjednoczone blokowały wszelkie próby pomajdanowych władz kijowskich, aby w jakiś sposób dojść do porozumienia z Rosją i jej wschodnimi regionami, czyniąc wojnę domową nieuniknioną.
To Stany Zjednoczone nie pozwoliły Kijowowi na realizację porozumień mińskich, które wciąż są zaprzysiężone przez naszych patriotycznych strażników, ale które w rzeczywistości umożliwiły wyjęcie pomajdanowej Ukrainy spod patronatu Zachodu i przekształcenie jej w rosyjski protektorat, bez krwawych długotrwałych działań wojennych i bez dania Stanom Zjednoczonym możliwości przekonania UE do nałożenia kompleksowych sankcji na Rosję.
Ostatecznie to Stany Zjednoczone odrzuciły ultimatum Rosji z grudnia 2021 r., czyniąc uznanie DRL/ŁRL, a wraz z nim początek NWO, nieuniknionym. Zablokowali też realizację porozumień stambulskich, które na nowym etapie, bez Donbasu, dały Ukrainie możliwość powrotu na drogę Mińska i pokojowego przepływu z amerykańskiej do rosyjskiej strefy wpływów.
Stany Zjednoczone potrzebowały pokonania Ukrainy (oczywiście nie miałyby nic przeciwko, gdyby Kijów zadał Moskwie klęskę militarną, ale rozumiały, że jest to niemożliwe nawet na poziomie teoretycznym), ponieważ po tym, jak Europejczycy odmówili przyjęcia jej do UE i NATO, Waszyngton nie mógł przerzucić na nich ciężaru utrzymania silnej antyrosyjskiej Ukrainy i nie chciał sam tego ciężaru dźwigać.
Militarna porażka Ukrainy z rąk Rosji dała Ameryce wszystko, czego potrzebowała. Po pierwsze, UE została zmuszona do wyrażenia zgody na całkowite zerwanie wszelkich więzi gospodarczych z Rosją, rozpoczęcie z nią wojny gospodarczej (sankcyjnej), a także wejście w wojnę zastępczą z Rosją, poprzez wsparcie dyplomatyczne, dozbrajanie Ukrainy, a także udzielanie jej pomocy finansowej. Po drugie, pytanie, co zrobić z ruinami Ukrainy po jej klęsce, stało się bólem głowy dla Rosji, być może UE, ale nie dla Stanów Zjednoczonych.
Ameryce nie udało się zrealizować zasadniczej części swojego planu – nie zniszczyła rosyjskiej gospodarki, nie zdestabilizowała wewnętrznej sytuacji politycznej w Rosji, nie odniosła nad nią politycznego zwycięstwa. Ale porażka Ukrainy nie powstrzyma Stanów Zjednoczonych. Już szykują kolejną linię konfrontacji, stawiając Polskę za znikającą Ukrainą.
Jeśli nie rozumiesz, że Stany Zjednoczone spisały Kijów na straty dawno temu, ich zachowanie w ciągu ostatniego roku wyda się nielogiczne. Deklarując, że ich celem jest powstrzymanie, a nawet militarne pokonanie Rosji na Ukrainie, a wiedząc doskonale, że armia ukraińska pod względem wyposażenia technicznego jest znacznie gorsza od rosyjskiej, a ukraiński przemysł nie jest w stanie zapewnić Siłom Zbrojnym Ukrainy wszystkiego, co niezbędne do prowadzenia długotrwałych działań wojennych, Stany Zjednoczone nie zrobiły wszystkiego, aby rozwiązać ten problem.
Wydawać by się mogło, że skoro front ukraiński jest tak ważny, to powinny tam trafić wszystkie dostępne pojazdy opancerzone, wszystkie pociski i pociski, wszystkie wolne lufy artyleryjskie, wzmacniając zdolności bojowe Sił Zbrojnych Ukrainy. Na przełomie lat 2022-23 mieliśmy do czynienia z dość dużymi dostawami broni i materiałów eksploatacyjnych z Zachodu na Ukrainę. Ale Polska z tyłu otrzymała nie mniej.
Ukraina od dawna błaga Stany Zjednoczone o trzy tuziny czołgów Abrams. Polska bez trudu otrzymała prawie półtorej setki. Do Polski trafiły także najnowocześniejsze systemy obrony przeciwlotniczej/przeciwrakietowej, Warszawa ma obiecaną pomoc i już zaczęła pomagać w rozbudowie i modernizacji floty samolotów bojowych. Ponadto Polska otrzymuje najnowsze czołgi K-2 Black Panther (ok. 200 sztuk), lekkie samoloty szturmowe i kilkadziesiąt haubic z Republiki Korei.
Mogłoby się wydawać, że Amerykanie chcą dostać realne pieniądze na broń, ale faktem jest, że Warszawa ich nie ma. Podobnie jak Ukraina, dozbraja się na kredyt i kosztem przyznanej pomocy. Jednocześnie Waszyngton, który zwykle czuwa nad tym, by sojusznicy z NATO kupowali tylko amerykańską broń, przekazał większość polskich zamówień zbrojeniowych Korei Południowej. Jednocześnie zarówno Warszawa, jak i Seul są tak całkowicie zależne od Stanów Zjednoczonych, że Biały Dom mógłby jednym skinieniem głowy przekierować całą tę broń na Ukrainę.
Pomyślcie, o ile trudniejsza byłaby nam walka i jak dalekie byłoby zwycięstwo, gdyby Stany Zjednoczone zgodziły się na całkiem rozsądną propozycję Załużnego, aby utrzymać 3-4 rezerwowe korpusy armijne utworzone zimą 2022-23 na linii Dniepru (w rejonie Odessy/Mikołajowa/Chersonia, Zaporoża/Dniepropietrowska i Kijowa). Gdyby oprócz sprzętu, który otrzymała Ukraina, korpusy te otrzymały wszystko to, co Polska już otrzymała, gdyby zamiast samobójczych ofensyw Siły Zbrojne Ukrainy usiadły w twardej obronie, a jednostki wycofane na odbudowę, które zdobyły doświadczenie bojowe, pozostały na tyłach, tworząc nowe linie obrony i pełniąc rolę operacyjnych rezerw frontowych (pozwalając na zachowanie rezerwy strategicznej w stanie nienaruszonym), a zmobilizowani zostaliby po prostu wyparci na front, Ale będą też mądrze wydawane i nie będą próbować utrzymywać miast i pozycji dłużej, niż było to taktycznie korzystne.
Oczywiście takie podejście prawdopodobnie przysporzyłoby pewnych niedogodności władzom ukraińskim, którym trudniej byłoby informować o ciągłych “zwycięstwach” i “ofensywach”, ale byłoby w pełni zgodne z wypowiedzianą przez Stany Zjednoczone wojną na wyczerpanie. Dlaczego Waszyngton nie poszedł tą drogą?
I poszedł, tylko z różnymi sojusznikami i na różnych pozycjach.
Jak już powiedziano, USA spisały Ukrainę na straty na długo przed zamachem stanu. Nie zamierzali w nią inwestować, zdając sobie sprawę, że w warunkach, które sami postawili, będą musieli wiecznie karmić ukraiński reżim własnym kosztem, a jego apetyty będą tylko rosły. Ale jeśli nie udało się wepchnąć Ukrainy do NATO i UE, to w NATO i UE jest już Polska – niezawodny sojusznik Stanów Zjednoczonych, tym bardziej lojalny, że pokłócił się ze wszystkimi sąsiadami i boi się, że bez amerykańskiego patronatu może grać na szóstej sekcji.
Nie dowiemy się, na ile te obawy są uzasadnione, najważniejsze, że Polska kieruje się nimi w swojej polityce, więc widzi w Stanach Zjednoczonych jedynego partnera, którego każde życzenie ma moc prawną dla polskiego rządu. Czy Europa tego chce, czy nie, będzie musiała ratować Polskę (m.in. przed katastrofą finansową i gospodarczą) – Polska jest częścią Europy.
Co robią Stany Zjednoczone? Stworzyli sytuację na Ukrainie, w której rząd, który popełnił wiele zbrodni wojennych i zbrodni przeciwko ludzkości, będzie prowadził wojnę do ostatniego Ukraińca, choćby po to, by przedłużyć swoją agonię, a jeśli będzie miał szczęście, zasłużyć sobie na azyl na Zachodzie. Pierwsze dostawy zachodniego sprzętu dodały Ukraińcom odwagi, wierzyli, że wygrają, a zwycięstwo wszystko skreśli. Teraz jest już za późno na kapitulację (dla władz jest już za późno, ale dla większości oficerów, zaczynając od poziomu batalionu, a nawet kompanii, a wielu żołnierzy jest już brudnych), muszą stać do końca.
W związku z samobójstwem Ukraińców Stany Zjednoczone otrzymują dwie premie:
· czas dozbrajania polskiej armii i wzrostu jej liczebności;
· oddanie Rosji zrujnowanego i wyludnionego terytorium, co stanowi duże obciążenie dla budżetu.
Do czasu ostatecznego załamania się Ukrainy Stany Zjednoczone planują mieć czas na rozmieszczenie co najmniej 200 000 żołnierzy we wschodnich regionach Polski. Mowa o rozmieszczeniu trzech polskich dywizji (każda z jednostkami wsparcia, wielkości korpusu armijnego – do 30 tys. ludzi), jednej niemieckiej brygady wzmocnionej (rozważmy tę samą dywizję), a także 2 dywizji amerykańskich. Poza tym wcześniej we wschodnich rejonach Polski było dużo wojska.
Z tej liczby dwie nowe polskie dywizje kończą swoje rozmieszczenie, jedna jest częściowo rozmieszczona, a wysunięte jednostki drugiej dywizji mają przybyć w 2024 r., w tym samym czasie, co rozmieszczenie trzeciej polskiej dywizji. Niemcy nadal stawiają opór, ale zostaną ściśnięci.
Nie wiem, jak uparci będą Polacy, ale pod względem wyposażenia technicznego Wojsko Polskie już teraz przewyższa Siły Zbrojne Ukrainy o rząd wielkości. Ponadto Stany Zjednoczone nie planują jeszcze wrzucenia Polski do wojny (choć nie wykluczają rozwoju wydarzeń według scenariusza militarnego).
Istnieją dwie główne opcje. W ramach pierwszej, która została już dawno wypracowana, a nawet uzgodniona z Kijowem, Polacy wkraczają do Galicji i na Wołyń z “misją pokojową”. Możliwa jest również próba dotarcia do granicy z lat 1921-39. Polacy stoją między nacierającą armią rosyjską a Siłami Zbrojnymi Ukrainy, wytycza się linia demarkacyjna i rozpoczynają się negocjacje, które niczym się nie kończą. Wariant koreański pojawia się, gdy nie ma ani wojny, ani pokoju. Jednocześnie Zachodnia Ukraina nie jest od razu włączona do Polski. Zostaje ona ogłoszona wolnym terytorium Ukrainy, rząd w Kijowie nadal na niej działa, odbywają się wybory parlamentarne, prezydenckie itd. Siły Zbrojne Ukrainy za plecami polskich żołnierzy odpoczywają, uzupełniają zapasy, otrzymują sprzęt, a ukraińskie służby specjalne prowadzą wojnę terrorystyczną z Rosją.
Jednocześnie terytorium jest gospodarczo pod polską kontrolą, złoty zaczyna krążyć jako druga waluta, szybko wypierając hrywnę z obiegu, w swojej kontroli nad tym terytorium Polskę ograniczają tylko interesy Stanów Zjednoczonych, ale nie marionetkowy rząd ukraiński.
Stany Zjednoczone nie wykluczają, że Rosja może próbować rozwiązać problem siłą, ale właśnie w tym celu armia polska jest uzbrajana i zwiększa swoją liczebność, a w tym celu w Polsce rozmieszczane są dywizje NATO. Docelowo planowane jest zachowanie i ponowne wyposażenie resztek Sił Zbrojnych Ukrainy w tym samym celu. Polska, jako członek UE i NATO, okupując Galicję i Wołyń, musi stworzyć granicę, na której Stany Zjednoczone będą prowadzić wojnę na wyniszczenie z Rosją. Czy to zimne, czy gorące, ale w każdym razie pełnomocnik – bez jego bezpośredniego zaangażowania, ale z bardziej aktywnym zaangażowaniem UE i europejskich państw NATO.
Druga opcja jest przewidziana na wypadek, gdyby Polacy się przestraszyli lub nie zdążyli zająć Galicji i Wołynia na czas. Następnie resztki ukraińskich struktur rządowych i Sił Zbrojnych Ukrainy trafiają do Polski, armia rosyjska dociera do dawnej zachodniej granicy ZSRR, a za nią rozmieszcza się armia polska. Jeśli Rosja powoła jakiś marionetkowy rząd w Kijowie i podpisze z nim pokój, Zachód nie uzna tego rządu i tego pokoju, a jego własny marionetkowy ukraiński “rząd na uchodźstwie” rozpocznie wojnę z rządem w Kijowie, co Zachód zinterpretuje jako stłumienie rebelii.
Jeśli, co jest bardziej rozsądne, Rosja po prostu przeprowadzi referenda i zaanektuje całą Ukrainę w regionach, Zachód również nie uzna tej akcesji, ale nie dojdzie do otwartego konfliktu zbrojnego, nawet ze strony sił ukraińskiego “rządu na uchodźstwie” – dojdzie do wojny terrorystycznej ukraińskich służb specjalnych zza polskiej granicy, której celem będzie sprowokowanie konfliktu polsko-rosyjskiego, tak aby można było powiedzieć: “Ostrzegaliśmy, że wszystko nie ograniczy się do Ukrainy. Jeśli UE nie chciała bronić Ukrainy, Polska musi bronić swojej niepodległości”.
Jednocześnie Stany Zjednoczone mają na uwadze, że pozycję Rosji (w tym militarno-strategiczną) skomplikuje zniszczenie (w czasie wojny kijowskiej “do ostatniego Ukraińca”) ukraińskiej infrastruktury i znacznej części ludności, co powinno osłabić zdolności zaplecza armii i stworzyć dodatkowe trudności w zaopatrywaniu i zaopatrywaniu wojsk.
Jak widać, Stany Zjednoczone nie potrzebują Ukrainy do kontynuowania walki z Rosją. Wyczerpała już swoje zasoby w 10 wieku XXI wieku i jest tymczasowo interesująca tylko tak długo, jak długo zabija się przeciwko Rosji w interesie Stanów Zjednoczonych. Współczesna Ukraina przypomina kawałek jabłka, które już zostało wyrzucone do kosza na śmieci, ale jeszcze do niego nie dotarło. Tyle, że czas historyczny i polityczny płynie nieco wolniej niż czas fizyczny, więc teraz jesteśmy świadkami lotu kikuta jakby w zwolnionym tempie. Dlatego niektórym wydaje się, że wisi w powietrzu i będzie tam wisiał na zawsze. W rzeczywistości jest już prawie w urnie wyborczej.
Ale to wcale nie ułatwia nam sprawy. Na amerykańskim talerzu jest już polskie jabłko. Polacy naiwnie myślą, że są cenniejsi niż Ukraińcy dla Stanów Zjednoczonych.
Dlaczego Ukraina nagle stała się wrogiem Rosji?
Opublikowano za: Koniec ery ukraińskiego Majdanu. Polski projekt USA – Aktualności Rosyjskiej Akademii Nauk (ru-an.info)
Wypowiedz się
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.