Przypominamy 3 częściowy tekst sprzed blisko 5 lat, zawierający wiele treści o charakterze FUNDAMENTALNYM.
Pierwsza cześć artykułu autorstwa komentatora Marcina dotyczy religii abrahamowych ( judaizm, chrześcijaństwo i islam) i ich wpływie na stosunki społeczne, gospodarcze, polityczne i cywilizacyjne w całym świecie.
Autor w sposób logiczny i udokumentowany przedstawia zasady tych religii i niezwykłą skuteczność ich oddziaływania w stworzeniu cywilizacji: PAN i NIEWOLNIK, której oparło się niewiele krajów świata, w tym Chiny i Indie. Do roli PANÓW wykreował judaizm swoich „samowybrańców”, natomiast pozostałe dwie religie wykreowały posłusznych NIEWOLNIKÓW !!!
Fundamenty tych trzech monoteistycznych religii są niestety fałszywe w świetle faktów historycznych, co udowadniają m.in. następujące opracowania:
1) Kolejny tekst Opolczyka (poniżej) jako część II, który ustosunkowuje się do wielu wybranych fraz z tekstu Marcina ( opublikowanego także na blogu Opolczyka) istotnie je rozwijając i uzupełniając.
2) Artykuł izraelskiego dziennikarza na naszej stronie pt.: Czy moim Rodakom potrzebna jest prawda , czy wystarczy mit ? Nawet , jeżeli jest to mit narodu wybranego ! razem z linkami zawartymi w komentarzu Marcina do tego tekstu.
3) O kłamstwach Starego Testamentu można poczytać na linku: https://www.klubinteligencjipolskiej.pl/2015/04/klamstwa-starego-testamentu/.
4) 3 książki izraelskiego profesora historii z Uniwersytetu w Tel-Awiwie – Shlomo Sanda pt. „Kiedy i jak wynaleziono naród żydowski”, „Kiedy i jak wynaleziono Ziemię Izraela. Od Ziemi Świętej do ojczyzny” i „Dlaczego przestałem być Żydem. Spojrzenie Izraelczyka” .
5) Większość artykułów spośród 12 zamieszczonych w kolejności przed niniejszym tekstem ( wykaz linków na końcu).
W III części uzupełnimy powyższe opracowania, historią tworzenia Nowego Testamentu i dokonamy syntetycznego podsumowania istoty i różnic tych trzech religii oraz zaproponujemy odmienne zasady światopoglądowe do badań otaczającej rzeczywistości zarówno materialnej, jak i duchowej.
Proponowane kierunki są także odmienne od dogmatycznego podejścia świeckiej religii, czyli „nauki”, żyjącej w symbiozie z tradycyjnymi religiami dla utrzymania istniejącego STATUS QUO, czyli władzy. Jest to możliwe poprzez trzymanie ludzkości w ciemnocie w ramach Nowego Porządku Świata, nazywanego poprzednio globalizmem, internacjonalizmem i kolonializmem.
Redakcja KIP
I. Marcin: Dlaczego religia jest tak ważna, dlaczego problemem jest chrześcijaństwo?
Dlaczego tak prawdziwe jest stwierdzenie Karola Modzelewskiego: „(…) bez Kościoła czeka nas (czytaj: żydów) w Polsce zgroza”.
Dlaczego wszelkie poważne zmiany świadomości zbiorowej powinniśmy zacząć od porzucenia chrześcijaństwa, szczególnie rzymskiego katolicyzmu i budowy czy rekonstrukcji jakiegoś przyzwoitego systemu wierzeń?
Czym zatem jest religia?
Religia to system wierzeń i rytuałów definiujących filary rzeczywistości w konkretnej społeczności. Religia kreuje sferę świętą, sacrum, nie podlegającą racjonalnej weryfikacji.
To religia usiłuje odpowiedzieć na pytania podstawowe, typu:
Jaki jest cel mojego istnienia?
Kim są ludzie wokół, np. bliźnimi czy konkurentami?
Czym jest zbiorowość w której żyję, co nas łączy?
Jak się zachowywać wobec ludzi wokół, bliźnich czy konkurentów?
Po co żyjemy?
Co się stanie po śmierci? I tak dalej …
Homo sapiens jest stworzeniem nieracjonalnym, w każdym razie zdrowy psychiczne człowiek jest stworzeniem nieracjonalnym, ponieważ obok czy ponad sferą racjonalną kieruje się wskazówkami z metafizycznego obszaru Dobra i Zła.
Etyka, moralność – nie podlega racjonalnej weryfikacji, stoi ponad rozumem. Każda kultura próbuje odkryć owo nadnaturalne Dobro i Zło w konkretnych warunkach przyrodniczych i społeczno-gospodarczych.
Człowiek jest zwierzęciem społecznym i religia ma za zadanie ujednolicić tą sferę życia w grupie (plemieniu, narodzie). Religia odpowiada na pytania podstawowe, kreuje fundamenty światopoglądu u wszystkich członków grupy (także dysydentów, którzy mogą się sprzeciwiać poszczególnym elementom narzuconego światopoglądu) i tworzy zorganizowane społeczeństwo.
W społecznościach plemiennych religia jest pewnie organicznym tworem kultury, wyrazem dorobku członków plemienia, łącznikiem z życiowym dorobkiem poprzednich generacji.
W zhierarchizowanych organizacjach państwowych religia to instrument władzy sprawowanej nad masami przez „grupy kontrolujące kluczowe środki produkcji” (Karol Marks). W takich organizacjach religia jest częściowo tożsama ze „szlachetnym kłamstwem”, o którym rozprawiał Platon w „Państwie”.
To mit, który ma wyjaśnić, dlaczego jedni są „na górze” a inni „na dole” i uzasadnić to odwołując się do metafizycznego porządku świata, najlepiej z wykorzystaniem pojęć Dobra i Zła.
Zhierarchizowany porządek społeczny uzyskuje w ten sposób nadnaturalne usankcjonowanie będąc wyrazem działalności tych samych sił, które wywołują burze, opady deszczu czy śniegu i rządzą porami roku.
Fragment Listu świętego Szawła do Rzymian, rozdział 13 (http://biblia.deon.pl/rozdzial.php?id=282):
1 Każdy niech będzie poddany władzom, sprawującym rządy nad innymi. Nie ma bowiem władzy, która by nie pochodziła od Boga, a te, które są, zostały ustanowione przez Boga.
2 Kto więc przeciwstawia się władzy – przeciwstawia się porządkowi Bożemu. Ci zaś, którzy się przeciwstawili, ściągną na siebie wyrok potępienia.
3 Albowiem rządzący nie są postrachem dla uczynku dobrego, ale dla złego. A chcesz nie bać się władzy? Czyń dobrze, a otrzymasz od niej pochwałę.
4 Jest ona bowiem dla ciebie narzędziem Boga, [prowadzącym] ku dobremu. Jeżeli jednak czynisz źle, lękaj się, bo nie na próżno nosi miecz. Jest bowiem narzędziem Boga do wymierzenia sprawiedliwej kary temu, który czyni źle.
5 Należy więc jej się poddać nie tylko ze względu na karę, ale ze względu na sumienie.
6 Z tego samego też powodu płacicie podatki. Bo ci, którzy się tym zajmują, z woli Boga pełnią swój urząd.
7 Oddajcie każdemu to, mu się należy: komu podatek – podatek, komu cło – cło, komu uległość – uległość, komu cześć – cześć.
Który książę czy inny władca nie polubi takiego boga?
Ten sam bóg, który sprawiał, że słońce kręciło się wokół ziemi, nakazywał ludowi bezwzględne posłuszeństwo władzy. Czy można znaleźć lepszy fundament pod budowę zhierarchizowanego społeczeństwa?
Można. Demoniczni bramini korzystali w Indiach z koncepcji reinkarnacji i tłumaczyli, że ludzie wykonujący pogardzane zawody, żyjący od kołyski do grobu w biedzie i poniżeniu, są sami sobie winni. Godny pożałowania w życiu doczesnym status dalitów, niedotykalnych, wynikał z grzechów, które popełniły ich dusze w poprzednich wcieleniach. Czy można to przełamać? Czy należy to przełamywać skoro jest to „kara boska”?
Choć bramini byli jeszcze bardziej kreatywni, to trzeba przyznać świętemu Szawłowi perfidną pomysłowość, tym bardziej, że bezwzględne nakazy Szawła nie są zgodne z zachowanym nauczaniem jego rzekomego mistrza i boga, Jezusa „Chrystusa” na temat posłuszeństwa władzy.
Problem z religiami abrahamowymi polega na tym, że nakazują one bezwzględne, ślepe posłuszeństwo swojemu bogu oraz jego hierarchii. Takie religie to fundament budowy cywilizacji, która zawsze potrzebuje niewolników. Z punktu widzenia funkcjonariuszy organizacji religijnej i jakiejkolwiek innej to oczywiście wielka zaleta.
Dzięki temu takie organizacje mogą działać jak jeden organizm, dzięki synergii mogą osiągać efekty niedostępne dla zwykłych ludzi. Tak działają mrowiska, ule i wiele innych grup zwierzęcych, u ludzi na przykład wojsko. Ślepe posłuszeństwo jest warunkiem sprawnego działania. Czy jednak o to chodzi Słowianom? O całkowicie bezmyślne funkcjonowanie w społeczeństwie realizującym (rzekomo) wspólne dobro?
Ślepego posłuszeństwa uczy mit o Abrahamie, któremu żydowski bóg kazał zabić jedynego syna a Abraham ten rozkaz wykonywał. Tylko że im ten bóg obiecuje panowanie nad światem, i jak widać z historii ostatnich tysiącleci, zdaje się obietnicy dotrzymywać. Święci rabini uczą że w czasach mesjańskich, które podobno nadchodzą, każdemu żydowi będzie usługiwać 2800 niewolników.
Chrześcijanie również mają być bezwzględnie posłuszni, im ten bóg, czy gorszy wariant tego boga – Jezus „Chrystus” – obiecuje w nagrodę jedynie „życie wieczne” czy „zbawienie” po śmierci, co jest niesłychanie trudne do zweryfikowania za życia.
Ślepego posłuszeństwa uczyć mogą nie tylko religie abrahamowe. Chrześcijaństwo i islam idą jednak dalej, ponieważ nadają specjalny, boski status „narodowi wybranemu”, który ma wyższą pozycję ponad ludzkością, dokładnie według postulatów judaizmu. Różni rabini przebąkują że te „gorsze” religie abrahamowe po prostu stanowią narzędzie judejskiego imperializmu. Otwarcie powiedział to kiedyś Marcus Eli Ravage (https://opolczykpl.wordpress.com/2012/05/10/chrzescijanstwo-widziane-oczami-biografa-rothschildow/).
TU MOŻE PASOWAĆ MAPA RELIGII ABRAHAMOWYCH:
W tym miejscu, w świetle obserwowanych kłopotów, w których znaleźli się ludzie z cywilizacji judeochrześcijańskiej, warto postawić tezę:
MOŻE JEZUS „CHRYSTUS” PO PROSTU NAS OSZUKUJE?
Może „Chrystus”, a zwłaszcza demoniczny święty Szaweł, który samodzielnie zreinterpretował nauczanie Jezusa, którego nigdy na oczy nie widział, użył tego nauczania do budowy społeczeństwa niewolniczego, w którym „dzieci gorszego boga” – Jezusa „Chrystusa” – będą niewolnikami „narodu wybranego” dokładnie według przepowiedni starożytnych judejskich proroków?
Wysłannicy Jezusa „Chrystusa”, jak tu weszli, to bardzo dużo czasu poświęcili na niszczenie słowiańskiej, a także pruskiej czy germańskiej kultury. Dlatego mało wiemy o starych bogach. Na tyle na ile udaje się rekonstruować stare wierzenia, posiłkując się porównaniami do obszarów, gdzie przetrwały one w lepszej formie, chociażby w Mongolii czy na Syberii, to rodzimi bogowie nie byli panami wymagającymi ślepego posłuszeństwa, byli raczej przyjaciółmi, depozytariuszami jakiegoś fragmentu uniwersalnej wiedzy o życiu człowieka, większej lub mniejszej grupy społecznej czy samej przyrody.
Jeśli wymagali posłuszeństwa, to w zamian oferowali realne korzyści związane podążaniem według praw życia, które oni lepiej znali. Byli przewodnikami i przyjaciółmi a nie panami.
Wątpliwe czy Perun, Swaróg i Swarożyc potrafiliby zbudować społeczeństwo niewolnicze, w jakim przyszło nam żyć. Jezus „Chrystus” każe być nam posłusznymi władzy niewolnikami, nie obiecuje żadnych realnych korzyści oprócz nieweryfikowalnego „zbawienia” i „życia wiecznego”.
MOŻE JEZUS „CHRYSTUS” PO PROSTU NAS OSZUKUJE?
Oficjalnie dzisiaj deklaruje się w propagandzie „wolność religijną”.
Czy tak jest w istocie? Dogmaty organizujące świadomość zbiorową to nie tylko religia w rozumieniu tradycyjnym. Zwłaszcza w modernistycznej i postmodernistycznej wersji cywilizacji judeochrześcijańskiej sporo dogmatów, być może większość, jest narzucana pod hasłem „nauki”.
Klasycznym przykładem jest teoria ewolucji, rzekomo naukowa, w rzeczywistości jest oparta na dogmacie mówiącym o tym, że „ewolucja wyewoluowała”. Teoria ewolucji determinuje postrzeganie świata, narzuca wizję stosunków społecznych opartych na walce i konkurencji a nie na współpracy.
Ewolucja i promowany „światopogląd naukowy”, w rzeczywistości oparty nie na niezależnym poszukiwaniu Prawdy, a na ciasnej dogmatyce, to bardzo ważna część religii obowiązującej w „wolnym świecie”.
Podobną rolę do teorii ewolucji w organizacji świadomości zbiorowej odgrywa „holokaust”. „Holokaust” również nauczany jest w szkołach i eksploatowany w przemyśle rozrywkowym. Narzuca on nie-żydom kompleks winy i postrzeganie każdego aktu agresji ze strony żydów jako uzasadnionego aktu samoobrony.
Symetrycznie: indoktrynacja żydów „holokaustem” prowadzi do wytworzenia u nich kompleksu wiecznej ofiary, dzięki czemu każdy akt agresji wobec otoczenia będzie uznawany przez nich jako usprawiedliwiony akt samoobrony. Przecież bronią się przed następnym „holokaustem”!
Dzisiaj większość dogmatów narzucających masom światopogląd jest opakowana jako „nauka” a nie tradycyjna religia, dlatego państwa mogą deklarować „wolność religijną” w sferze tradycyjnej religii. Jednak niewolnicze społeczeństwa „wolnego świata” są skonstruowane wokół ciasnej dogmatyki religijnej, tak samo jak poprzednie cywilizacje.
Poza tym organizacje religijne korzystają z dotacji i zwolnień podatkowych i dobrze rozumieją swoją rolę w porządku społecznym. W polskich szkołach uczy się teorii ewolucji jako „nauki” i jednocześnie podstaw religii rzymsko-katolickiej.
Według naturalistycznej teorii ewolucji człowiek jest jedynie istotą materialną, jego świadomość to produkt elektrochemicznej aktywności mózgu. Człowiek nie ma duszy niezależnej od ciała. W religii chrześcijańskiej zaś dogmatem jest istnienie nieśmiertelnej duszy.
Jaki sens ma uczenie dzieci w tej samej szkole:
– teorii ewolucji, która twierdzi że człowiek nie ma niezależnej od ciała duszy, oraz
– religii chrześcijańskiej, która naucza dogmatu o tym, że człowiek ma autonomiczną duszę a Jezus „Chrystus” zmarł na szubienicy aby dusza każdego wierzącego że on jest bogiem, po śmierci ciała udała się na wieczne wakacje, obcowała w niebie ze świętymi i – być może – piła drinki z parasolką na Mauritiusie?
Przecież te poglądy są wzajemnie sprzeczne.
Tylko pozornie. Jak zauważył święty George Orwell, człowiek potrafi wyznawać wzajemnie sprzeczne poglądy w tym samym czasie tak długo, jak nie uświadomi sobie ich sprzeczności. Ta umiejętność nazywa się „dwójmyśleniem” (https://pl.wikipedia.org/wiki/Dw%C3%B3jmy%C5%9Blenie).
Szkoła może narzucać „dwójmyślenie” ponieważ w religii chodzi zupełnie o coś innego niż wyjaśnienie fenomenu życia. W religii chrześcijańskiej chodzi o narzucenie postrzegania świata według paradygmatu: wszechmocny pan i ja, robak marny. To dlatego chyba nikt nie uświadamia sobie tej sprzeczności.
Paradygmat narzucany przez religię – potężny władca i pokorny sługa – jest później przerzucany na stosunki społeczne. W rzeczywistości chrześcijaństwo uczy ślepego posłuszeństwa ziemskiej władzy na wzór posłuszeństwa chrześcijańskiemu bogu i jego ziemskim funkcjonariuszom.
Tożsame doktrynalnie i bardzo zbliżone w rytuałach do pierwotnego chrześcijaństwa przyjętego w czasach cesarza świętego Konstantyna jako religia Cesarstwa Rzymskiego jest prawosławie. Niedawno w podlaskiej cerkwi prawosławny ksiądz nauczał swoje owieczki podczas niedzielnej liturgii że „chrześcijanin powinien być pokorny jak Jezus „Chrystus”, powinien być rabem (niewolnikiem) bożym”.
A czy Jezus faktycznie był tak pokorny, naprawdę był „rabem bożym”? A co począć ze zdarzeniem znanym jako „oczyszczanie Świątyni” (https://pl.wikipedia.org/wiki/Oczyszczenie_%C5%9Bwi%C4%85tyni), kiedy Jezus wszedł na dziedziniec Świątyni i niesprowokowany zaatakował pokojowo usposobionych, nikomu nic nie wadzących, cinkciarzy, lichwiarzy i pomniejszych handlarzy?
Teolodzy twierdzą że ten akt wandalizmu walnie przyczynił się do skazania i egzekucji Jezusa, który wówczas zagroził najpotężniejszym gangsterom w Jerozolimie: cinkciarzom, lichwiarzom i współpracującym z nimi kapłanom, otrzymującym z zysków cinkciarzy pokaźną „działkę”. Rzekomo pokorny „rab boży” nadepnął im wtedy na odcisk.
Dobrze wiemy, że cesarz Konstantyn nie uwierzył, że Jezus „Chrystus” go „zbawi”, czy zapewni mu „życie wieczne”. Cesarz szukał religii, która potrafi zapewnić mu posłusznych niewolników.
To dlatego tysiąc siedemset lat temu rozpoczęła się światowa kariera chrześcijaństwa. Okazuje się że nawet dzisiaj, w celu podkreślenia kluczowego w tej religii przesłania, duchowni są gotowi zakłamywać publicznie dostępny, ziemski życiorys swojego własnego boga!
[PASOWAĆ MOŻE ILUSTRACJA
lub
SPORY WYBÓR JEST POD HASŁEM „CLEANSING OF THE TEMPLE”: https://www.google.com/search?q=cleansing+the+temple&source=lnms&tbm=isch&sa=X&ved=0ahUKEwj_l8CqpebfAhUmlIsKHcH9BKcQ_AUIDigB&biw=1536&bih=760#imgrc=_]
Z chrześcijaństwem chyba naprawdę jest coś nie-tak. Jak rozumieć wygłoszony przez premiera Morawitzky’ego plan(?) rechrystianizacji Europy polskimi rękoma (https://gloria.tv/article/1wjx7Jpo4dcq4jfPat996QRZZ)?
Dlaczego żydowski bankster chce mieć poddanych-chrześcijan?
Coś dziwnego dzieje się na świecie. W Chinach Ludowych trwa prowadzona z wielkim rozmachem akcja chrystianizacji narodu (https://www.houstonchronicle.com/news/houston-texas/houston/article/China-officially-atheist-could-have-more-12633079.php). Gazeta z Houston donosi, że w 2030 roku w Chinach może mieszkać więcej regularnie chodzących na nabożeństwa chrześcijan niż Stanach Zjednoczonych!
To oczywiście nie jest spontaniczny proces. W chrystianizacji Chin bardzo aktywna jest chińska diaspora ze Stanów Zjednoczonych, Kanady, Australii czy Malezji i nie działa ona sama, otrzymuje pieniądze z zewnątrz. Singapur jest ważnym ośrodkiem edukacji religijnej. Singapur, z powodu roli tej jałowej wyspy w światowej polityce i gospodarce, nazywany jest przez Malajów „małym Izraelem”.
Chińskie chrześcijaństwo, budowane między innymi przez misjonarzy szkolonych w Singapurze, najpewniej będzie zbliżone do najprymitywniejszych form anglosaskiego protestantyzmu, będzie przesycone uwielbieniem dla syjonizmu i tworu syjonistycznego, doktryną „sola fide” i łączoną z „sola fide” „ewangelią sukcesu” i jej kultem pieniądza. Obrzydlistwo.
Nie jest chyba przypadkiem że właściciele niewolników w Amerykach, czy to anglojęzyczni, francuskojęzyczni, używający kastylijskiego czy portugalskiego, w obawie przed buntami zawsze poświęcali dużo sił i środków niszczeniu kultury importowanego z Afryki inwentarza.
W ramach niszczenia kultury mieszali swój nowy majątek z różnych plemion i zakątków Afryki oraz narzucali nową religię, zawsze chrześcijaństwo.
Czy pan Morawitzky nie marzy o rechrystianizacji Europy z pobudek podobnych do tych, które nakazywały właścicielom niewolników chrystianizować swój czarny inwentarz?
Roli religii w organizowaniu świadomości zbiorowej, w tym destrukcyjnej roli chrześcijaństwa, chyba nie doceniamy, a wydaje się to być duży błąd.
Komentator Marcin
II. Opolczyk: Uwagi i odniesienia do wielu myśli Marcina ( w kolorze czerwonym)
[ Powyższy tekst Marcina został też opublikowany na blogu Opolczyka, którego uwagi i rozwinięcia wielu wątków postanowiliśmy przytoczyć tu prawie w całości. – red. kip]
Odnośnie: „Wysłannicy Jezusa „Chrystusa”, jak tu weszli, to bardzo dużo czasu poświęcili na niszczenie słowiańskiej, a także pruskiej czy germańskiej kultury. Dlatego mało wiemy o starych bogach. Na tyle na ile udaje się rekonstruować stare wierzenia, posiłkując się porównaniami do obszarów, gdzie przetrwały one w lepszej formie, chociażby w Mongolii czy na Syberii, to rodzimi bogowie nie byli panami wymagającymi ślepego posłuszeństwa, byli raczej przyjaciółmi, depozytariuszami jakiegoś fragmentu uniwersalnej wiedzy o życiu człowieka, większej lub mniejszej grupy społecznej czy samej przyrody. Jeśli wymagali posłuszeństwa, to w zamian oferowali realne korzyści związane podążaniem według praw życia, które oni lepiej znali. Byli przewodnikami i przyjaciółmi a nie panami.
.
Wątpliwe czy Perun, Swaróg i Swarożyc potrafiliby zbudować społeczeństwo niewolnicze, w jakim przyszło nam żyć. Jezus „Chrystus” każe być nam posłusznymi władzy niewolnikami, nie obiecuje żadnych realnych korzyści oprócz nieweryfikowalnego „zbawienia” i „życia wiecznego”.”
No właśnie – bogowie Słowian byli przewodnikami i przyjaciółmi, a nie panami. I nauczycielami!!!. Uczyli jak żyć w harmonii z Przyrodą. I oczywiście, że Perun, Swaróg i Swarożyc nigdy nie zamierzali budowy społeczeństwa niewolniczego! Im by coś takiego nigdy do głów nie przyszło. Nie tylko by tego nie potrafili (bo nie mieli natury tyranów) ale przede wszystkim tego by niech chcieli.
Chcieli wzbudzać u Słowian szacunek do siebie czyli do Praw Natury, a nie paniczny strach przed „gniewem bożym”. Chcieli by Słowianie ich kochali, a nie w strachu na kolanach żebrali o miłosierdzie i „zbawienie”. Im wystarczało, że Słowianie oddawali im cześć i przy okazji wielu ich świąt w podzięce Im tańczyli, śpiewali, bawili się i byli radośni.
Uczyli afirmacji życia, radości z życia, a nie pokutnictwa, cierpiętnictwa i strachu przed „piekłem” i „wiekuistym potępieniem”. Chcieli być czczeni, kochani, ale nigdy nie wymagali ślepej w nich wiary oraz niewolniczego posłuszeństwa im i ich kapłanom, narzucającym bzdurne dogmaty.
Byli opiekunami, a nie bezwzględnymi tyranami żądnymi absolutnej, tyrańskiej władzy dla siebie i swoich kapłanów. A jeśli wymagali posłuszeństwa – to tylko Prawom Natury, których byli uosobieniem. I jeśli Słowianie tym Prawom byli posłuszni – żyło im się po prostu lepiej. Nie groziła im np. katastrofa ekologiczna, czego o współczesnej cywilizacji powiedzieć nie można.
Tu dodam jeszcze, że wcale nie tak mało wiemy o słowiańskich, o naszych bogach. Wiedza o nich przetrwała w nieomal niezakłamanej formie wśród prostego, wiejskiego, gnębionego pańszczyzną ludu do co najmniej XIX wieku. A wtedy zainteresowali się nim pierwsi badacze kultury słowiańskiej i etnografowie. Dzięki nim wiemy dużo o naszych starych bogach.
Kapitalne znaczenie ma tu np. krótki cytat Zoriana Dołęgi-Chodakowskiego z jego dzieła ” O Sławiańszczyźnie przed chrześcijaństwem” :
„Trzeba pójść i zniżyć się pod strzechę wieśniaka w różnych odległych stronach, trzeba śpieszyć na jego uczty, zabawy i różne przygody. Tam, w dymie wznoszącym się nad głowami, snują się jeszcze stare obrzędy, nucą się dawne śpiewy i wśród pląsów prostoty odzywają się imiona Bogów zapomnianych.”
Zorian (Adam Czarnocki) znalazł na polskiej i ruskiej wsi jeszcze w pierwszych dekadach XIX wieku nadal żywą pamięć o starych bogach. Nadal odprawiano ku ich czci obrzędy i nucono na ich cześć pieśni (nie za głośno by szpicle plebanowi nie donieśli).
Ale dlaczego wiejski prosty lud, gnębiony pańszczyzną, dziesięcinami i różnymi „powinnościami” na panów i kler, zamiast szukać ratunku i pocieszenia u żydowskiego „zbawiciela”, „dobrego pasterza”, trwał z uporem przy starych bogach? Wszak nadjordański „zbawiciel” obiecywał przecież „niebo” wszystkim pokornym i uciśnionym.
Rozwiązanie tej zagadki leży w tym, że jego obietnice dotyczyły tylko tych, którzy będą w niego (i w jego domniemanego „boga-ojca”) ślepo wierzyć i będą im niewolniczo posłuszni.
Lud wiejski, jakkolwiek politycznie i społecznie był od wieków zniewolony, zachował duchową wolność. I pamiętał starych dobrych bogów, którzy nie straszyli „wiekuistym potępieniem”. Byli opiekunami, a nie tyranami każącymi pościć i pokutować, by wejść do Nawii – do niej u Słowian trafiali wszyscy.
Byli dobrzy starzy bogowie, nie zaś podstępni jak „dobry pasterz”, u którego ceną „wiekuistego zbawienia” było wyrzeczenie się dobrych bogów i zrobienie z siebie duchowego niewolnika, ślepo posłusznego „bogom cudzym”.
Natomiast ówczesna elita, szlachta, jakkolwiek dominowała politycznie i społecznie nad ludem, była duchowo zniewolona, była duchowym rabem kleru, nadjordańskiego „zbawiciela” i jego domniemanego, psychopatycznego, biblijnego „boga-ojca”.
Dobrze że autor komentarza, „Marcin” w cudzysłów wziął „Chrystusa”. Należy na każdym kroku uprzytamniać ludziom, że „Chrystus” to nie drugie imię galilejskiego „zbawiciela”, wykreowanego przez oszustów na krysta – pomazańca Jahwe – a jedynie przydomek.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Pomazaniec
.
Jedynie do owej „germańskiej kultury” mam wątpliwości. Tacytowi Germanie byli to w większości Słowianie i (bliżej Renu) Celtowie. Niemiecka historiografia przywłaszczyła sobie ich jako „proto-Niemców” – choć ci mieszkali wtedy jeszcze w Gotlandii (Skandynawia). Tak więc gdy wysłannicy krysta przyszli tu (na nasze ziemie), niszczyli kulturę Słowian, a potem Prusów. Tych ostatnich niestety już z pomocą skatoliczonych Piastów.
Odnośnie „Homo sapiens jest stworzeniem nieracjonalnym”
.
Tu dodam, że nawet zwolennicy tzw. „naukowego” poglądu na świat, ateiści i racjonaliści, także są nieracjonalni. Wprawdzie mają rację twierdząc, że biblijny Jahwe jest bogiem urojonym, wyssanym z palca i że Joszue/Jezus także bogiem nie jest.
Ale wyciąganie na podstawie tego wniosku, że w ogóle nie istnieje wymiar wyższy i że nie ma bytu czy bytów niematerialnych, nazywanych potocznie bogiem czy bogami jest nieracjonalne (znacznie bardziej racjonalnymi od racjonalistów w tej kwestii są agnostycy).
Nie można wprawdzie udowodnić, że te byty istnieją, ale tak samo nie można udowodnić, że nie istnieją. Racjonalny człowiek musi po prostu przyznać, że ludzkie zmysły i rozum są b. ograniczone i że człowiek nie jest w stanie zmysłami i rozumem pojąć wszystkiego.
Twierdzenia ateistów i racjonalistów odnośnie nie istnienia bogów w ogóle jest dogmatem, który trzeba przyjąć na wiarę – przez co są lustrzanym odbiciem tych, których za wiarę w żydowskich wymyślonych bogów, słusznie zresztą, krytykują.
Odnośnie „W społecznościach plemiennych religia jest…”
.
Tu muszę skorygować autora. Wierzenia ludów pierwotnych żyjących w związkach plemiennych, przedcywilizacyjnych, nie były religią. Były Wiarą/Wiedzą zdobywaną i kształtowaną przez dziesiątki tysięcy lat.
Była to wiedza przednaukowa, ale wiedza. Np. wiedzieli wszyscy dzicy poganie, że są dziećmi Matki Ziemi. Im by nigdy nie przyszło do głów, by ich świętą Matkę czynić sobie poddaną.
Wiedzieli też że są częścią Przyrody, a nie jej panami i właścicielami. To dopiero cywilizacje, także te pogańskie (Sumer, Egipt, Indie, Grecja, Rzym) przerobiły Wiarę/Wiedzę dzikich plemiennych pogan w religię – a więc system wierzeń, które elicie, rzekomo z woli boga/bogów, dawały prawo panowania nad poddanymi.
Jednym z elementów fabrykowania religii było wymyślenie hierarchicznego panteonu, mającego być uzasadnieniem dla hierarchicznej struktury społecznej.
Najbardziej zdegenerowaną formą religii są religie abrahamowe. Judaizm w biblijnych opisach wręcz gloryfikował czystki etniczne dokonywane na gojach. Podobnie postępowali krystowiercy wobec pogan, „heretyków”, „bezbożników”, „czarownic” oraz każdego, kto odważył się próbować myśleć samodzielnie.
Odnośnie „Fragment Listu świętego Szawła ” i „Jak książę czy inny władca nie może lubić takiego boga?”
.
No właśnie – który „bóg” (w przypadku, gdy chodzi o Jahwe, należy „boga” chyba brać w cudzysłów) byłby tak przydatny krystowierczym elitom, jak ten biblijny. Myślę też, że przydomek „święty” przy Szawle/Pawle także należy brać w cudzysłów – „świętym” jest on tylko dla wyznawców nadjordańskich idoli.
Dla mnie jest podstępnym mistrzem wojny ideologicznej. To on i jego klika „ewangelistów” wykreowały gojom na idola nadjordańskiego „zbawiciela”, a judaistyczną, rasistowską, zbrodniczą Tanach na krystowiercze „Pismo święte starego testamentu”.
Odnośnie „Demoniczni bramini korzystali w Indiach z koncepcji reinkarnacji…”
.
Dobrze, że autor poruszył temat braminów i hinduizmu. Są w Polsce słowianofile stawiający znak równości między Słowianami i Ariami i szukający podobieństw pomiędzy rasistowskimi Wedami a Wiarą/Wiedzą Słowian. Często ich „biblią” są tzw. „Wedy aryjsko słowiańskie” – ewidentna i prymitywna fałszywka rosyjskich pseudo-rodzimowierców.
Z Ariami mamy wprawdzie wspólnych praprzodków i podobną haplogrupę – ale to już wszystko. Ariowie w Indiach natrafili na wysoko rozwiniętą cywilizację z istniejącym już systemem stanowym. Szybko ulegli cywilizacyjnej degeneracji, przejęli dwie najwyższe warstwy społeczne (braminów i rycerzy) spychając autochtoniczną ciemniejszą ludność do warstw niższych, służebnych, a najciemniejszą do kast najniższych i pozakastowych dalitów: https://pl.wikipedia.org/wiki/Dalit
W tym celu spreparowali Wedy tak, aby ta rasistowska segregacja rasowa była uzasadniana „wolą niebios” i powszechnym w Indiach przekonaniem o realności reinkarnacji – to za „grzechy” z poprzedniego wcielenia bogowie zsyłają „grzesznika” ponownie na świat jako nieczystego dalitę.
Tu dodam, że nie mam wątpliwości, iż twórcy judaizmu w ich „naukach” i przepisach dotyczących „czystości” i „zanieczyszczeń” korzystali właśnie z tradycji wedyjskiej. Przy czym wszystkich nie-żydów – gojów – jako „nieczystych”, zepchnęli do pozycji odpowiadającej w hinduizmie pozakastowym pogardzanym dalitom. Goje dla ortodosyjnych żydów to nieczyste, nieobrzezane „wieprze”.
.
Odnośnie „Problem z religiami abrahamowymi polega na tym, że nakazują one bezwzględne, ślepe posłuszeństwo bogu oraz doczesnej hierarchii (…). Czy jednak o to chodzi Słowianom? O całkowicie bezmyślne funkcjonowanie w społeczeństwie realizującym (rzekomo) wspólne dobro?”
.
O mądrości i wiedzy Słowian świadczy fakt, że przez tysiąclecia żyli w egalitarnych wspólnotach, a ich panteon nie był hierarchiczny (dopiero u schyłku Słowiańszczyzny pojawiły się przenikające z zewnątrz szkodliwe tendencje wyróżniania i stawiania jednego z bogów nad innymi).
Słowianie obserwowali Przyrodę, Siły Natury i widzieli, że wszystko razem działa harmonijnie. W ich panteonie każdy bóg miał jakiś ściśle określony zakres kompetencji, żaden nie panował nad innymi, a wspólne i uzupełniające się działania bogów dawały właśnie harmonijny świat. Wzorując się więc na panteonie tworzyli społeczności niechierarchiczne i harmonijnie funkcjonujące, nie znające poddaństwa, niewolnictwa i podległości jednego człowieka drugiemu.
.
Odnośnie „Chrześcijanie również mają być bezwzględnie posłuszni, im ten bóg, czy gorszy wariant tego boga – Jezus „Chrystus” – obiecuje w nagrodę jedynie „życie wieczne” czy „zbawienie” po śmierci, co jest niesłychanie trudne do zweryfikowania za życia.”
.
Gdyby kryst Joszue obiecywał jedynie „życie wieczne” posłusznym i ślepo wierzącym, bez żadnych sankcji wobec pozostałych, nie byłoby jeszcze tak źle.
Ale w „ewangeliach” kilkadziesiąt razy straszył pozostałych, co ich czeka, jeśli będą nieposłuszni i niewierzący ślepo w niego i w Jahwe – otchłań i wiekuisty ogień piekielny, gdzie będzie płacz i zgrzytanie zębów.
Tu należy zaznaczyć, że nigdy nie dowiemy się, które z ewangelicznych słów Joszue są rzeczywiście jego, a co wymyślili i włożyli mu w usta ewangeliści. Ewangeliczna postać Joszue, wszystkie jego „cuda” i większość „nauk” (jakieś 95%) jest literacką fikcją autorów, którzy wykreowali go tak, aby nim jak najbardziej ogłupić i zniewolić strachem przed potępieniem gojów.
.
Odnośnie „Chrześcijaństwo i islam nadają specjalny, boski status „narodowi wybranemu”, który ma wyższą pozycję ponad ludzkością, dokładnie według postulatów judaizmu. Te „gorsze” religie abrahamowe po prostu stanowią narzędzie judejskiego imperializmu, o czym lojalnie informował Marcus Eli Ravage”
To widzę akurat nieco inaczej – owszem, liczna jest grupa tzw. „syjonistycznych krześcijan”, zwłaszcza wśród protestantów w usraelu:
http://www.miesiecznik.znak.com.pl/6982013philip-earl-steelechrzescijanski-syjonizm/
https://pl.wikipedia.org/wiki/Syjonizm#Syjonizm_chrze%C5%9Bcija%C5%84ski
Inaczej jest w katolicyzmie, który sam siebie doktrynalnie definiuje, a przynajmniej do Vaticanum II definiował jako „nowy naród wybrany”. Wg tego dogmatu żydzi, odrzucając Joszue jako mesjasza, utracili „wybraństwo” na rzecz – no właśnie – katolików czyli nowego narodu wybranego.
Przez wieki katolicy próbowali wszelkimi metodami „nawracać” żydów. Obecnie większość hierarchów kk reprezentuje chyba pogląd, że wyznawcy obu tych religii są „narodami wybranymi”.
Według islamu natomiast żydzi zafałszowali „słowo boże”, przez co Allah/Jahwe odwrócił się od nich i zesłał Mahometa, aby ten, jako potomek abrahamowego pierworodnego syna Ismaela, przywrócił w Koranie semickim (abrahamowym) Arabom prawdziwe słowo boże.
Muzułmanie stawiają znacznie większy opór judejskiemu imperializmowi, przez co bombardowane i okupowane były lub są kraje jak: Afganistan, Irak, Libia czy Syria, a nie Hiszpania, Polska, Włochy czy Niemcy.
Natomiast w pełni zgadzam się z oceną Ravage odnośnie krystowierstwa – było narzędziem największego w historii podboju, dokonanego bez użycia siły i czyniącego z miliardów gojów duchowych niewolników Jahwe i wykreowanego im na „zbawiciela” Joszue.
.
Odnośnie „Może „Chrystus”, a zwłaszcza demoniczny święty Szaweł, który samodzielnie zreinterpretował nauczanie Jezusa, którego nigdy na oczy nie widział, użył tego nauczania do budowy społeczeństwa niewolniczego, w którym „dzieci gorszego boga” – Jezusa „Chrystusa” – będą niewolnikami „narodu wybranego” dokładnie według przepowiedni starożytnych judejskich proroków”
.
O tym już wspominałem – Szawel nie interpretował Joszue. To on nadzorował, jak mają wyglądać „nauki” Joszue w ewangeliach. Natomiast jako żydowski patriota naturalnie chciał, aby wyssane z palca „proroctwa” o panowaniu żydów nad gojami i całym światem zostały zrealizowane, aby „stały się ciałem”.
I właśnie, aby gojów podbić, należało ich ogłupić, duchowo zniewolić, zniszczyć ich własne kultury, zastąpić je kultem żydzizmu, szczuć krystowierców na pogan i innowierców, różne odpryski krystowiersta na siebie, a samym po cichutku przejmować nad nimi lichwą kontrolę.
Odnośnie „Klasycznym przykładem jest teoria ewolucji, rzekomo naukowa, w rzeczywistości oparta na dogmacie mówiącym o tym, że „ewolucja wyewoluowała”. Teoria ewolucji determinuje postrzeganie świata, narzuca wizję stosunków społecznych opartych na walce i konkurencji a nie współpracy”
Jest zwykłym oszustwem podszywanie się zwolenników tzw. „darwinizmu społecznego” pod teorię ewolucji Darwina. Nie kładł on głównego nacisku na walkę między osobnikami tego samego gatunku. Dostrzegał, jako dobry obserwator, także przykłady współpracy wewnątrz- a nawet międzygatunkowej (np w ostrzeganiu się nawzajem przez zwierzęta różnych gatunków przed grożącym atakiem drapieżników).
Podkreślał za to powolne zmiany osobników danego gatunku zwierząt zależne od zmieniających się warunków otoczenia. Podkreślał, że te osobniki, które lepiej i prędzej przystosowują się do zmieniających się warunków, mają większą szansę przeżycia i przedłużenia gatunku.
Z propagowanym przez wyznawców dzikiego złodziejskiego kapitalizmu „darwinizmem społecznym” teoria Darwina i sam Darwin nie mają nic wspólnego. Podszywają się pod Darwina, aby ich złodziejstwo na globalną skalę „unaukowić”..
Odnośnie „Symetrycznie: indoktrynacja żydów „holokaustem prowadzi do wytworzenia u nich kompleksu wiecznej ofiary, dzięki czemu każdy akt agresji wobec otoczenia będzie uznawany przez nich jako usprawiedliwiony akt samoobrony”
Dokładnie tak! W propagandzie zachodu obowiązuje dogmat – nie wolno nigdy przedstawiać żydów/Żydów jak sprawców. Zawsze muszą być ofiarami. Naturalnie po to, aby ich elity miały pretekst do różnych roszczeń.
I to ich elity potrzebują „antysemityzmu” jak usychająca roślina wody. Zarówno do tresury gojów jak i własnych poddanych w Izraelu i diasporze. Czekam, kiedy roszczeniowcy żydowscy zażądają od Egiptu i Iraku odszkodowań za biblijne niewole „egipską” i „babilońską”. Obym nie wykrakał, bo wiem, że zaglądają na mój blog także „czytelnicy” z Izraela (kilkaset wkliknięć) i mogą rzeczywiście moje szyderstwo z ich chciwości i pazerności wziąć za dobrą monetę.
Odnośnie „Jednak niewolnicze społeczeństwa „wolnego świata” są skonstruowane wokół ciasnej dogmatyki religijnej, tak samo jak poprzednie cywilizacje”
Obecnie dominującą „religią świecką” zachodu jest tzw. „poprawność polityczna”. Równie załgana i równie ogłupiająca jak religie abrahamowe. Łatwo jest poznać, jakiego jest chowu – potępia wszystkie nacjonalizmy jako złe.
Jedynie wyjątkowo szowinistyczny syjonizm jest dobrym i słusznym patriotyzmem, no bo wszyscy tak nie lubią tych biednych Żydów, nie wiadomo za co, a oni tylko się bronią przed „antysemitami” i złymi Palestyńczykami i Arabami.
Odnośnie „Chrześcijaństwo uczy ślepego posłuszeństwa.”
I tępej, ślepej, bezrefleksyjnej wiary w wymyślone bzdury, co paraliżuje intelekt człowieka. Natomiast ślepe posłuszeństwo paraliżuje jego wolę.
Odnośnie „A czy Jezus faktycznie był tak pokorny, naprawdę był „rabem bożym”? A co począć ze zdarzeniem znanym jako „oczyszczanie Świątyni”
Autor sam pisał o dwójmyślniu typowym u wierzących. Oni uwierzą we wszystko.
Wierzą np. że Joszue odkupił grzechy ludzi, mimo, że grzesznicy nadal wg doktryny idą do piekła. Ale jeśli idą do „piekła” – to jakie i czyje „grzechy” Joszue „odkupił”?
Zresztą krystowiercy powiedzą, że Joszue dobrze zrobił, że ze świątyni wypędził handlarzy i lichwiarzy, gdyż profanowali świątynię. Zapominają, że Jahwe był patronem handlarzy, kupców, lichwiarzy, właścicieli niewolników, a nawet cudzołożnic i stręczycieli własnych żon.
Wszak taki Abraham, protoplasta „narodu wybranego”, oszukał faraona, podsunął mu własną żonę do łóżka i zarobił na jej seksualnych usługach majątek. Jahwe nie ukarał go ani za oszukanie faraona, ani za zarabianie na „cudzołóstwie” żony. Nie ukarał i jej. Ukarał nieświadomego oszustwa faraona.
https://opolczykpl.wordpress.com/2012/07/17/slowo-boze/
Tak więc handlarze i lichwiarze jak najbardziej pasowali do świątyni Jahwe. A Joszue, co widać ze źródeł żydowskich, jedyne co robił, to zamieszanie w judaizmie, chcąc wybić się na judaistycznego Husa, Lutra czy Kalwina i mieć własną judaistyczną sektę ze ślepo posłusznymi mu wyznawcami.
Odnośnie „Cesarz Konstantyn nie wierzył, że Jezus „Chrystus” go „zbawi” ani zapewni mu „życie wieczne”. Cesarz szukał religii, która zapewni mu posłusznych niewolników.”
Krystowierstwo od pewnego momentu stało się problemem dla Rzymu. W czasach Konstantyna krystowiercy stanowili jakieś 10 % mieszkańców, w ogromnej większości niewolników i biedoty. Ale wbrew naukom Szawła/Pawła i doktrynie nie byli pokornymi poddanymi. Wywoływali zamieszki, obrażali Rzymian szydząc z nich, że kłaniają się „bałwanom”. I świadomie łamali rzymskie prawo oraz okazywali nieposłuszeństwo dekretom kolejnych cesarzy.
Rzym miał i bez nich problemy – wojny domowe, bunty w różnych prowincjach i niezmiernie długie granice najeżdżane przez „barbarzyńców”.
Wydaje mi się, że Konstantyn legalizując krystowierców chciał ich „uspołecznić” i dowartościować – a w zamian oczekiwał, że uznają w nim władcę rządzącego „z woli bożej”, przez co będą mu (i jego następcom) od teraz posłuszni.
Oczywiście, że Konstantyn nie wierzył w Joszue. Zalegalizował krystowierstwo w 313 roku. Spęd w Nicei zwany I soborem urządził w roku 325 i narzucił podczas niego tzw. „nicejskie wyznanie wiary”, a w roku 330 w Konstantynopolu w centrum miasta kazał ustawić kolumnę na swoją cześć (o wysokości 50 metrów), na której szczycie stał jego posąg przedstawiający go jako pogańskiego, greckiego boga Apollina.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Kolumna_Konstantyna
A to jednoznacznie pokazuje. że nadal był poganinem, a na dodatek nadal sam siebie kreował na boga. To dopiero Konstancjusz I, ksywa „wielki”, w pełni docenił przydatność krystowierstwa dla rządzących. Wiedział, że nikt na poważnie nie wierzy w boskość cesarzy. Krystowierstwo dawało przynajmniej władzę „z woli boga”. I dlatego to on zdelegalizował pogaństwo i „herezje”. I od tego momentu (końcówka IV wieku) rozpoczęły się masowe prześladowania pogan i „heretyków” oraz marsz krystowierstwa do opanowania prawie całego świata.
Krystowierstwo od początku miało zapędy globalistyczne i budowało ówczesne krystowiercze NWO – krystowierczy Nowy Porządek Świata, w którym wszyscy mieli być zmuszeni wierzyć w żydowskiego „boga” Jahwe i w jego domniemanego syna, galilejskiego obrzezanego cieślę, wykreowanego najpierw na zbawiciela i „syna bożego”, a później na „boga” współistotnego „bogu-ojcu” – psychopacie Jahwe.
Czego krystowiercy nie wiedzieli – ich zadaniem było przygotowanie gruntu – odmóżdżenie i ogłupienie gojów, by później na gruzach krystowierstwa powstało „właściwe” NWO – to współczesne – żydo-banksterskie, chroniące syjonizm.
Odnośnie „Coś złego dzieje się na świecie. W Chinach Ludowych trwa prowadzona z wielkim rozmachem akcja chrystianizacji”.
W sprawie Chin bardziej martwi mnie wprowadzony tam odgórnie dziki kapitalizm, który skutecznie rozbija struktury społeczne Państwa Środka. Czy krystowierstwo podbije kiedykolwiek Chiny – wątpię. Nawet jeśli faktycznie będzie tam kiedyś więcej praktykujących krystowierców niż w usraelu (niezatapialnym lotniskowcu Izrala) i tak będą nieznacznym marginesem. Jeśli w usraelu praktykuje, powiedzmy, 100 milionów usraelitów, to jest to prawie 1/3 populacji. W Chinach będzie to jakieś 7 % mieszkańców, czyli margines.
Chiny nie są ateistyczne. Mao nie udało się wytępić pogańskich wierzeń. Zdecydowana większość mieszkańców nadal przywiązana jest do tradycyjnych tam trzech pogańskich systemów nazywanych „religiami” – konfucjonizmu, taoizmu i buddyzmu. I trudno mi jest wyobrazić sobie, że prymitywne krystowierstwo z nimi wygra bez wsparcia władz Chin jako świeckiego ramienia kościoła.
A przy okazji – Chiny są pięknym przykładem pogańskiej tolerancji – na przestrzeni wielu wieków konfucjonizm, taoizm i buddyzm pokojowo koegzystowały ze sobą.
Tradycyjny Chińczyk, gdy rodziło mu się dziecko, witał je w obrządku taoistycznym, ślub brał w rycie konfucjonizmu, a gdy ktoś z jego rodziny umierał, wołano do niego buddyjskiego mnicha, by ducha umierającego przeprowadził na drugą stronę życia.
Podobna koegzystencja pogaństwa z którąkolwiek z religii abrahamowych jest absolutnie wykluczona – będzie bezwzględnie zwalczana jako bałwochwalstwo.
Odnośnie „Nie jest chyba przypadkiem że właściciele niewolników w Amerykach, czy to anglojęzyczni, francuskojęzyczni czy mówiący po portugalsku, zawsze narzucali niewolnikom religię, właśnie chrześcijaństwo. Czy pan Morawitzky nie marzy o rechrystianizacji Europy z pobudek podobnych do tych, które nakazywały narzucać chrześcijaństwo czarnym niewolnikom ich właścicielom?”
Oczywiście, że pan Morawitzky (z prawem powrotu do Izraela) pragnie połowę gojów w Europie trzymać w krystowierstwie.
Druga połowa ma być wyznawcami poprawności politycznej i ma „walczyć” z krystowierstwem na fałszywych barykadach.
Przy czym Europejczyków chce pan Morawitzky krystianizować, a sam tu i tam paraduje w jarmułce. Po czym widać, kto stoi za nim i jego rekonkwistą.
I oczywiście, że właścicielom niewolników było na rękę wpajanie im krystowierstwa – religii dla niewolników.
Niedawno na blogu miałem dyskusję o tym właśnie. I choć niewolnictwo zdecydowanie potępiam, myślę że np. niewolnicy w Rzymie mieli pod tym względem lepiej nawet niż pańszczyźniany lud w krystowierczej Europie, bo choć byli niewolnikami, nikt nie narzucał im wiary w rzymskich bogów. Przynajmniej duchowo mogli zachować wolność.
Odnośnie „Roli religii w organizowaniu świadomości zbiorowej, w tym destrukcyjnej roli chrześcijaństwa, chyba nie doceniamy a wydaje się to być duży błąd”
.
I tutaj widzę poprawę. Wprawdzie do milionów ludzi to nadal nie dociera i programowani są bredniami o „zasługach” kościoła i katolicyzmu dla Polski, ale ich ubywa.
Przybywa natomiast tych, którzy destrukcyjną rolę tak krystowierstwa jak i kk dostrzegają.
Tu ostrzegam przed tzw. „antyklerykalizmem”, który mówi mniej więcej tak – samo krystowierstwo wcale nie byłoby takie złe, gdyby nie ten kościół i nie ci wstrętni pazerni księża.
Jest na odwrót – krystowierstwo jako takie, same w sobie, jest znacznie gorszą trucizną duchową niż reprezentujący go kler.
Na koniec jeszcze kilka wyjaśnień ogólnych. W pełni zgadzam się z autorem w sprawie wybitnej szkodliwości krystowierstwa. Było i jest po prostu żydowskim oszustwem, zniewalającym u wierzących rozum i wolną wolę.
A to było warunkiem zdobycia przez żydowskie elity finansowe panowania nad całym zachodem. Ponadto było i jest kultem żydzizmu wściekle niszczącym kulturę Słowian.
W tekście pisząc żydzi z małej litery miałem na myśli wyznawców judaizmu, gdyż tak właśnie oni sami się definiują – są żydami, czyli wyznawcami judaizmu.
Do XVIII wieku nie istniał naród żydowski we współczesnym tego słowa znaczeniu, a żydzi nie byli wspólnotą etniczno-narodową a wspólnotą religijną. Większość współczesnych żydów nie ma nawet korzeni semickich – są potomkami niesemickich konwertytów na judaizm. Przy czym, ponieważ judaizm jest religią wyssanego z palca „narodu wybranego”, każdy konwertyta stawał się jego członkiem, czyli żydem.
Postępująca w Europie, zwłaszcza w krajach protestanckich, dzięki oświeceniu laicyzacja, oraz pojawienie się nacjonalizmów wywołały zamęt i w środowisku żydowskim. Coraz więcej żydów porzucało judaizm, przez co przez fundamentalistów byli traktowani jako nie-żydzi, nieomal jako goje. I wtedy narodził się syjonizm – czyli świecka podstawa identyfikacji żydowskiej.
Nie był nią już judaizm, a tęsknota za odbudową Syjonu – Izraela. Tak wymyślono naród żydowski, których członków nazywa się obecnie Żydami.
Słowo żyd pisane z małej litery odnosi się i obecnie tylko do wyznawców judaizmu. Żydów nie łączą więzi etniczne, są wśród nich nawet czarnoskórzy Żydzi.
Przydatni np. jako mięso armatnie przeciwko semickim Palestyńczykom.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Felaszowie.
Łączy ich jedynie ideologia „ziemi obiecanej” – Syjonu. Pisał o tym profesor żydowski Szlomo Sand, za co został okrzyczany w Izraelu „antysemitą”:
https://palestyna.wordpress.com/2009/12/09/narod-zydowski-zostal-wymyslony/
.
Ale sztuczne wymyślenie narodu nie dotyczy tylko Żydów. Niezwykle przypomina ich tzw. „naród amerykański”. Początkowo stanowili go uciekinierzy z różnych krajów europejskich, wśród których aż roiło się od szumowin i zwykłych bandytów.
Podbój indiańskich ziem stanowiących dzisiaj usrael jakże często przypominał biblijny podbój Kanaanu przez Izraelitów – czystki etniczne i zabór ziem mordowanych gojów – Indian. Zaborcom i grabieżcom, którym z ust nie schodziły wolność i demokracja, dano wymyśloną na poczekaniu flagę w paski i gwiazdki, oraz hymn, którego ostatnia zwrotka kończy sią słowami: A to niech będzie nasze motto: „W Bogu pokładamy ufność”.
A w jakim „bogu” pokładają ufność? Oczywiście w tym żydowskim. Do dzisiaj jako przejaw patriotyzmu w usraelu należy powtarzanie przy każdej okazji jak katarynka: „God bless Amerika”.
A jaki to „bóg” ma chronić usrael? Naturalnie ten żydowski.
I jeszcze ta ich megalomania – podszywają się pod całą Amerykę. I nie dostrzegają, że ich statua wolności dla wielu narodów i krajów jest symbolem zniewolenia i okupacji.
Nadal uważają się za awangardę i światowego chorążego wolności. A są kastetem do bicia niepokornych gojów w rękach żydo-banksterów. I niezatapialnym lotniskowcem Izraela.
Dzisiaj usraelitami są ludzie wszystkich ras i kolorów skóry, pochodzący z wszystkich kontynentów i setek nacji. A jednak wszyscy oni, ta żałosna zbieranina, uważa się za jednorodny „naród amerykański”
God bless America – żydowski boże chroń usrael, by nadal gorliwie służył Wall Street, FED-owi, City of London i syjonistycznym władzom Izraela.
..
Kończąc już powrócę jeszcze do zacytowanego na początku fragmentu o dobrych słowiańskich bogach. Nawet gniewny niekiedy Perun, ciskający piorunami nie był złośliwy, a jego gniew (pioruny ciskane z nieba) mijał zawsze szybko.
Nasi bogowie naprawdę byli dobrzy, byli przewodnikami i nauczycielami. A pamiętam, jak w pierwszych miesiąca prowadzenia blogu polskiego podrzucono mi „podstawy założeń wyznaniowych” jednego z największych i najstarszych związków rodzimowierczych. Nie chcę wymieniać go z nazwy. Ogarnęło mnie osłupienie, wręcz zgroza, gdy wyczytałem w nim, że jego członkowie „(…) uważają bowiem, że ich słowiańscy przodkowie byli wyznawcami tego samego Boga, któremu na swój sposób cześć oddają także chrześcijanie, muzułmanie i pozostali.”
Jak związek rodzimowierczy może przyrównywać, wręcz utożsamiać naszych dobrych, przyjacielskich bogów z nadjordańskim biblijnym psychopatą, który na kartach ST wielokrotnie zapędzał wyznawców do zbrodniczych czystek etnicznych i grabieży cudzych ziem. I który obiecał im wywyższenie ponad wszystkie narody świata, poza tymi, które mają wytępić („Wytracisz więc wszystkie narody, które twój Bóg, Jahwe, wyda tobie. Nie będziesz znał litości nad nimi.” Powtórzonego prawa 7, 2).
I obiecał im, że nad resztą narodów będą panowali tak, jak tego będą chcieli – co obecnie realizują!
U wszystkich naszych bogów słowiańskich razem wziętych nie ma nawet ułamka tej mściwości, krwiożerczości, nienawiści i pogardy do obcych, „niewybranych”, jaką widać u boga Abrahama, Mojżesza, wyznawców judaizmu i krystowierstwa. Mam nadzieję, że w międzyczasie i do autorów tego zdania dotarło, że pisząc je wyrządzili ogromną krzywdę naszym bogom, przyrównując ich do biblijnego psychopaty.
opolczyk
III. Redakcja KIP: Historia ewangelii, synteza religii abrahamowych i nowe kierunki światopoglądowe
- Historia tworzenia Nowego Testamentu
Niewielu chrześcijan przeczytało i dokładnie przeanalizowało Stary i Nowy testament z poziomu chłodnej bezstronnej analizy, a nie „na kolanach”, z „wyłączonym” umysłem. Gdyby jeszcze wgłębili się w historię, a nie zaspokajali się tylko hagadą, to doszliby do jeszcze większych i bardziej zdumiewających wniosków. Ale tą pracę każdy musi wykonać sam, jeśli mu miła jest gorzka prawda, a nie słodkie kłamstwa i fałszerstwa.
Ewidentne fałszerstwa Starego Testamentu udowadnia bardzo wiele opracowań, w tym wymienione na wstępie. Stary i Nowy Testament zostały w dużym stopniu napisane w oparciu o przekazy kultur i religii na bliskim wschodzie, a więc egipskiej, babilońskiej, akadyjskiej, perskiej i kultury Sumerów.
Żadna z ewangelii Nowego Testamentu nie została spisana z relacji naocznych świadków, żyjących współcześnie z Jezusem ewangelistów: Marka, Mateusza, Łukasza i Jana, lecz dopiero najwcześniej w 40 lat po jego śmierci czyli ok. roku 70. Najstarszą jest Ewangelia przypisana przez Ojca Kościoła Papiasza „Janowi Markowi” (a nie św. Markowi uczniowi Jezusa), żyjącemu współcześnie z Pawłem i Barnabą – znającemu ich, napisana została około 70 roku n. e.; Ewangelia św. Mateusza – przypisana temu uczniowi Jezusa, także przez Papiasza, powstała około roku 90 n.e., podobnie jak Ewangelia św. Łukasza. Natomiast Ewangelia św. Jana powstała między rokiem 100 – 110 rokiem n. e., została przypisana uczniowi Jezusa Janowi przez Ireneusza ojca Kościoła dopiero około roku 180 n.e. Przez długi czas za równie ważne uważano ewangelie św. Piotra, św. Tomasza czy Objawienie św. Jana. Jedynym apostołem (choć rzeczywiście nie był jednym z uczniów Jezusa, bo żył później), który był naprawdę autorem przypisywanych mu tekstów Nowego Testamentu był św. Paweł..[1]
W dekadach, jakie upływały od pojawienia się Jezusa do spisania ewangelii, skrupulatnie przekazywano jego słowa i krótkie opowieści o jego czynach. Ewangelie są więc ostatnim stadium „długiego rozwoju” tych przekazów. Ich autorzy wstawili fragmenty w sztuczne ramy, aby móc lepiej opowiedzieć treść. Określenia czasu i miejsca, takie jak: „skoro tylko”, „udał się”, „pod wieczór” czy „nad morzem”, albo „na górze” są na ogół wstawkami redakcyjnymi. Ponieważ przebieg wydarzeń nie ma w ewangeliach charakteru historycznego, na podstawie zawartych w nich tekstów nie da się napisać biografii Jezusa.[2]
W 139 roku n.e. Marcjon napisał jakby „miniewangelię”. Włączył do niej tylko Ewangelię św. Łukasza i dziesięć listów św. Pawła. Pozostałe teksty odrzucił, uznając je za „żydowskie fałszerstwa”. Popadł w konflikt z młodym kościołem, ponieważ odrzucał Stary Testament. Jego Bóg był wyłącznie miłosierny nie karzący. Młody kościół upierał się jednak przy Starym Testamencie i tekstach wcześniej odrzuconych przez Marcjona.
Pod koniec II wieku n.e. stworzono pierwszą wersję Nowego Testamentu. Nawiązuje do tego fragment tekstu Muratori, pochodzącego z około 200 roku n.e., wymieniając cztery ewangelie, Dzieje Apostolskie, trzynaście listów św. Pawła, listy Filemona i Tytusa, pierwszy i drugi list Tymoteusza, list Judasza, dwa listy św. Jana oraz dwa Objawienia św. Jana i Piotra.
Dopiero po 367 roku n.e. (a więc po soborze w Nicei w 325 r., gdzie zapadły decyzje, które spowodowały zaginięcie większości wcześniejszych kopii Pisma Świętego i wielu dokumentów odnoszących się do panowania Rzymian w Judei z okresu nauczania i śmierci Chrystusa, ponieważ były niezgodne z nowymi dogmatami wiary) powstała wersja, którą znamy dziś jako Nowy Testament. Biskup Aleksandrii, Anastazy Wielki, stworzył kanon Pisma Świętego, w którym Nowy Testament zawierał 27 ksiąg. Określił je jako „źródło zbawienia” i stwierdził: „Tylko tu spisano nauki wiary”. Dopiero około 400 lat po narodzinach Chrystusa uznano te 27 ksiąg za miarodajne dla Religi chrześcijańskiej[3], a więc już po kolejnych decyzjach II Soboru w Konstantynopolu.
„Teksty pierwotne” ewangelii w ogóle nie istnieją, a jedynie wiele spośród 5000 kopii sporządzonych w okresie od IV do X wieku z których każda jest inna i w których stwierdzono co najmniej 80 tysięcy (!) rozbieżności. Najstarsza kopia pochodzi z 350 roku. Każda kopia była poprawiana przez kolejnych autorów zgodnie z ich odczuciami i według aktualnych potrzeb.[4] Między ewangeliami występuje też szereg sprzeczności.
Współautor nowoczesnego przekładu Biblii dr Johannes Lehmann tak ocenia: “Autorzy ewangelii nie są biografami, lecz interpretatorami; nie rozjaśnili oni tego co przez pokolenia zostało zaciemnione, a właściwie zaciemnili to, co było jasne. Nie pisali historii, oni ją <robili>“[1]
[1] J. Lehmann, Jezus Report, DÜsseldorf 1970
Marcin Luter uznawał wprawdzie obowiązujące 27 ksiąg, ale dokonał ich oceny. Listy św. Jakuba, listy Judasza, list do hebrajczyków, drugi list św. Piotra i Objawienie św. Jana uznał za mniej wartościowe. Umieścił je na końcu swojego wydania Biblii, rozpoczynając ją tekstami jego zdaniem bardziej wartościowymi. To skłoniło Sobór Trydencki w 1546 roku do stwierdzenia: „Kto wszakże całych ksiąg lub części ich wszystkich, czytanych w katolickim Kościele, za święte nie uznaje i kto świadomie i z rozwagą wzgardzi przekazy, o których była mowa, będzie wykluczony”. W ten sposób Kościół Katolicki postanowił, że wszystkie teksty kanoniczne są równie święte i że nie wolno dokonywać w nich żadnych skreśleń. Stanowisko to potwierdzono na Soborze Watykańskim I (1869-1870) i II (1962-1965).[5]
Teologowie te przedstawione sprawy dobrze znają, ale publicznie milczą, nie dając świadectwa prawdy.
- Syntetyczne ujęcie istoty i różnic w religiach abrahamowych
Sam fakt, że wszystkie religie monoteistyczne: judaizm, chrześcijaństwo, islam, w tym jego odmiana polityczno-fundamentalistyczna wahabizm/salafizmu, wywodzą się z tego samego rejonu na Bliskim Wschodzie powinien budzić wiele pytań m.in. kto je stworzył ? i dlaczego są takie różnice między nimi ?
W związku z tym, przedstawiamy główne myśli przewodnie trzech religii monoteistycznych: chrześcijaństwa, judaizmu, islamu, w tym wahabizmu/salafizmu, wywodzących się z Bliskiego Wschodu:
1) Chrześcijaństwo:
- wszystko rozdaj,
- nadstaw drugi policzek,
- miej ciągle poczucie winy, począwszy od „grzechu pierworodnego”,
- powinieneś znosić wszelkie cierpienie i być uległy jak niewolnik – „boży rab”
- masz wierzyć, a nie wiedzieć i samodzielnie myśleć,
- z Bogiem możesz rozmawiać tylko za pośrednictwem pasterzy, którzy prowadzą stado;
- jak będziesz posłuszny Bogu, czyli pasterzom, to będziesz „zbawiony”, jak nie będziesz słuchał, to będziesz w piekle potępiony.
2) Judaizm:
- jesteś wybrany by rządzić Światem,
- wszystko jest twoje,
- „Holokaust” jako cierpienie jest ofiarą zbiorowego „Chrystusa” – nową religią,
- innowierców traktuj jak bydło (goim)
- wal w mordę, kto stoi na drodze realizacji twoich celów ( o przepraszam w „drugi policzek”),
- masz słuchać rabina, i tylko w tym zakresie wiedzieć i myśleć,
- z „bogami” możesz rozmawiać tylko za pośrednictwem rabinów, którym winien jesteś ślepe posłuszeństwo,
- żyjesz tylko w sferze materialnej, a życie duchowe nie istnieje.
Stary Testament ( Tanach), także w katolickim przekładzie, jednoznacznie potwierdza składanie ofiar z ludzi w judaizmie. I to trwa do dzisiaj, co potwierdzają dziesiątki, jeśli nie setki dobrze udokumentowanych przypadków nie tylko ten z Trydentu, o którym pisze Grzegorz Braun (Licencja na mord rytualny – Grzegorz Braun)
Judaizm w wielu odłamach jest jedynie przykrywką dla kultu Szatana/Lucyfera, co dokumentuje strona amerykańskich emerytowanych analityków wywiadu wojskowego www.veteranstoday.com opierając się na badaniach m.in. Aleksandra Sołżenicyna i Davida Icke. Więcej na ten temat na:
O tym, że na światowych szczytach każdej władzy jest bardzo wielu satanistów, którzy składają ofiary z ludzi, głównie dzieci, podaje obecnie wiele źródeł. Przytoczymy tu wyznanie topowego holenderskiego bankiera: Topowy Bankier UJAWNIA – Światem Rządzi Satanistyczny Spisek
3) Islam ( islam tradycyjny – sunnici, szyici – z wyjątkiem różnych fanatycznych sekt, na czele z wahabizmęm/salafizmem )
- nie nadstawiaj drugiego „policzka”,
- toleruj innych i inne religie na zasadzie wzajemności;
- czyń w zgodzie z tym co mówisz i wyznajesz,
- módl się codziennie do Allacha, jak niewyróżniony wśród niewyróżnionych,
- z Bogiem rozmawiaj wzorując się na imamach, wybieranych ze społeczności.
4) Wahabizm/Salafizm (Islamska fundamentalistyczna sekta wojny założona przez kryptożyda Muhammada Ibn Abd al-Wahhaba w XVIII wieku; obecnie jego wyznawcy stanowią około 4% populacji całego islamu )
- jesteś wybrany do nawrócenia wszystkich niewiernych;
- zabijaj wszystkich niewiernych, także odszczepieńców z innych religii islamskich;
- przestrzegaj najbardziej restrykcyjne zapisy Koranu,
- kobieta nie jest człowiekiem i jest po to by tobie służyć;
- słuchaj imamów z wahabickich/salafickich i innych fanatycznych sekt i wykonaj wszystko co ci każą;
- wykonaj wszystko co wymaga Allach („bogowie”), włącznie z zabijaniem innych ludzi, a będziesz w raju.
Historia dowodzi, że Islam tradycyjny, jest ze wszystkich religii abrahamowych najbardziej pokojowy. Nie należy go jednak mylić z różnymi fanatycznymi sektami jak np. wahabizm/salafizm, która została stworzona przez kryptożyda Muhammada Ibn Abd al-Wahhaba w XVIII wieku na terenie Arabii w celu zniszczenia tradycyjnego islamu. Także obecnie na bazie drakońskich reguł tej sekty stworzono na Bliskim Wschodzie szereg organizacji terrorystycznych jak Al-Kaida, IZIS, i wiele innych.
Ich celem jest niszczenie innych państw muzułmańskich, zwłaszcza takich gdzie różne religie, w tym chrześcijańskie żyły ze sobą pokojowo od setek lat, jak: Irak, Libia, Syria, Jemen. Te organizacje terrorystyczne zostały stworzone przez Izrael, USA i Arabię Saudyjską ( gdzie religią państwową jest wahabizm/salafizm) z udziałem Kataru, Emiratów Zatoki Perskiej, Wielkiej Brytanii i Francji.
Przyczyną wojen toczonych przez Syjonistyczny Zachód z krajami muzułmańskimi jest ich opór wobec banksterskiego kapitalizmu i nie wyrażanie zgody na oddanie ich Banków Centralnych we władanie Rothschildom, tak jak w ponad 160 krajów świata. A docelowym zamierzeniem jest spowodowanie wojny religijnej chrześcijaństwa ze światem muzułmańskim w interesie judaizmu.
- Upadek lichwiarskiej antycywilizacji i co dalej
Fanatyzmowi lub częściej dogmatyzmowi religijnemu towarzyszy niestety fanatyzm i dogmatyzm naukowy. Zdominowanie życia religijnego, jak i świeckiego przez dogmaty, a nawet fanatyzm, pozwala na sprawowanie rządów elicie, która posiada w ręku możliwość tworzenia i zarządzania pieniądzem w skali globalnej oraz kształtowania świadomości mas. Jednakże szybko rosnąca świadomości ludzi na całym świecie, przede wszystkim dzięki internetowi powoduje, że ta lichwiarska, antyludzka cywilizacja rozpada się na naszych oczach. Ta sytuacja wymaga stworzenia nowych paradygmatów na miarę nowej cywilizacji
Nie dogmatyczne podejście do religii i do nauki, zwłaszcza w oparciu o fizykę kwantową, biologię molekularną i genetykę wskazuje, że między nimi są niewielkie różnice lub nie ma ich wcale, czyli, że można połączyć to co racjonalne i materialne, z tym co duchowe.
Że jest to możliwe daje dowód nieżyjący od 1993 r., genialny polski uczony, filozof, ksiądz prof. Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Włodzimierz Sedlak, człowiek o niezwykłej sile charakteru i prawości, nonkonformista, twórca bioelektroniki, który zszedł w swoich badaniach na poziom subatomowy ( znacznie poniżej atomów, protonów itp.) elementarnych niezniszczalnych cząstek energii – fotonów, tachionów itp. Uchodził za wybitnego uczonego zarówno w USA, jak i ZSRR, który 8 razy nominował go do nagrody Nobla (Sic!!!). Lecz nie dostał dlatego, że po pierwsze był Polakiem, a po drugie była księdzem, a po trzecie – Komitet Noblowski nadaje nagrody „swoim” i politycznie użytecznym.
Jeszcze kilka wieków wstecz W. Sedlak byłby napewno sądzony za głoszenie herezji, i spalony na stosie, tak jak Giordano Bruno – włoski filozof i poeta lub Kazimierz Łyszczyński – polski filozof, sędzia i żołnierz. U Sedlaka doznania mistyczne i naukowe tworzą jedną uzupełniającą prawdę. Jego fenomen bierze się i stąd, że przywraca utraconą harmonię między racjonalną stroną ludzkiej natury, a jej duchowym kształtem.
Przytaczamy szereg jego myśli jako propozycje nowego światopoglądu, które możemy określić jako duchowo-intelektualne:
- Jestem zwolennikiem otwartego Wszechświata i otwartego myślenia. Mój rozum nigdy nie zaakceptuje żadnych limitów, których nie mógłbym przekroczyć, żadnego nienaruszalnego tabu. Ja muszę wywlekać sprawy nietykalne, one są najciekawsze.
- Boga zawsze kalibrujemy według siebie, dostrzegamy go zgodnie z własną mądrością i głupotą własną, odpowiednio do naszej ludzkiej perspektywy i horyzontów ludzkich.
- Największą sztuką jest mówić mądrze, ale realnie, mówić jedynie to, co w wykonaniu okaże się prawdziwe.
- Spostrzeganie i myślenie ludzkich grup niewiele różni się od reakcji stada kur na podwórku. Wszędzie widzą bezużyteczne detale i drobiazgi, a ożywiają się na widok jakiegoś nasionka. Wówczas rzucają się naprzód, by wydziobać, zanim je świnia zje.
- Iluż wokół starców, często w młodym wieku. Oni znaleźli się u celu i niczego już nie wchłoną, niczego nie zrozumieją… To egzystencja rośliny ludzkiej, która odbywa ostatnią wegetacyjną fazę. Jej życie pozbawione jest wszelkich zainteresowań i radości. Gdyby choć potrafiła się cieszyć tym, co kiedyś zrobiła…
- Wielu uczonym wydaje się, że są u wrót nieomylności poznawczej, a są to tylko epizody, które tworzą niepotrzebny nikomu tuman informacji. Mityczny Olimp mózgów, geniusze dwuwymiarowego świata twierdzą, że innego świata nie ma. To należy do poezji i bajkopisarstwa. Ci uczeni są jak bębenki tybetańskie: cięgiem gadają bzdury, cięgiem eksplodują zawiścią, cięgiem wybijają ten sam rytm…
- Każde dobro czynione przez człowieka nigdy nie ginie; ono wzrasta, dając sumę dobra świata ludzkiego… Ale i każda podłość prowadzi do wzrostu zła globalnego.
- Życie w całkowitym spokoju, bez jakichkolwiek przeszkód i trudności, oznaczałoby, nadzwyczaj szybką degenerację człowieka. Nasza inwencja eksploduje zazwyczaj w sytuacjach przegranych, a wysiłek jest najlepszym segregatorem na mędrców i idiotów; mędrzec łamie przeszkody, idiota łamie siebie… Człowiek z natury musi być czynny, twórczy, bez względu na to, czy posługuje się nową generacją komputerów, czy też obsiewa dziesięć akrów pola.
- Jeśli dawniej wiedzę przyrodniczą i religię stawiano na dwóch przeciwległych krańcach, to dziś krzyżują się one w gigantycznych promieniu ludzkiego poznania. Zaczynamy wreszcie pojmować, że między światem rzeczywistym, a niematerialnym jest nieskończona ilość przejść.
- Pole bioenergetyczne istot żywych jest fizycznym przejawem niefizycznych pól.
- Umysły lękliwe nie dochodzą do niczego. One nie odkrywają nowych światów i nie stają w zawody z nieznanym. Lękliwe umysły uważają, że Bóg zakreślił człowiekowi granice poznania. A ja? Ja nie znam granicznych miedz, których nie mógłby przekraczać śmiertelny. Ja nie wiem, gdzie się kończą ludzkie możliwości i zaczyna boskie działanie…
Na podsumowanie, należy stwierdzić, że wszelkie obecne kodeksy etyczne i moralne z Dekalogiem na czele, można zastąpić jedną prostą zasadą regulująca stosunki międzyludzkie:
CZYŃ DRUGIEMU TYLKO TO, CO CHCESZ, ABY TOBIE CZYNIONO.
Jest to istotne, zwłaszcza w kontekście Dekalogu, gdzie używane słowo nie, nie działa na podświadomość, o czym wiedzą psychologowie.
Redakcja KIP
[1] W.J. Langbein „Tajemnice Biblii”, Wyd. Prokop, Warszawa 2000, s. 141,142
[2] „Der Spiegiel“ nr 23/1996, s. 65
[3] W.J. Langbein „Tajemnice Biblii”, Wyd. Prokop, Warszawa 2000, s. 142,143
[4] W.K. Kulczyk, Wprowadzenie do nauk Gurdżijewa, Wyd. Ravi, Łódź 2004, s. 155
[5] W.J. Langbein „Tajemnice Biblii”, Wyd. Prokop, Warszawa 2000, s. 143
Od Redakcji KIP:
Poniższy zestaw 13 materiałów kolejno zamieszczonych i 5 uzupełniających, zawiera koncentrat informacji i wiedzy fundamentalnych światopoglądowo.
Rabini
Autor „Wojny i Pokoju” Lew Tołstoj o wierze żydów oraz chrześcijan
Biblia – żydowska księga zbrodni – wyssana z palca
Biblijne korzenie żydowskiego rasizmu
Chrześcijaństwo widziane oczami biografa Rothschildów
UKRYTA TYRANIA, czyli TAJEMNICE BABILONU
Archonci (3) Karmapolis: Wywiad z Johnem Lashem o Kodeksie z Nag Hammadi, gnozie, Archontach i religiach
[ Archonci (1): Pochodzenie Archonów
Archonci (2) Gnostycy, Annunaki, Archonci i Gadzia Agenda]
Crimen Sollicitationis, czyli „zamiatanie pod dywan według… ‘boskiego prawa’ ”!?.
Ludzie w ornatach od mokrej roboty (3)
[ Cześć 1 zamieszczona na linku: https://www.klubinteligencjipolskiej.pl/2019/05/tajna-struktura-w-lonie-kosciola-katolickiego-w-polsce/
Cześć 2 zamieszczona na linku: https://www.klubinteligencjipolskiej.pl/2019/11/czego-krwawa-luna-szukala-w-laskach/
https://www.klubinteligencjipolskiej.pl/2019/11/kosciol-trampolina-dla-syjonizmu-w-polsce/ ]
Frankiści
Christopher Jon Bjerknes: STAROŻYTNY ŻYDOWSKI PLAN PRZEJĘCIA ŚWIATA ZA POMOCĄ LICHWY
Handel dziećmi na mięso, seks i rytuały satanistyczne – Ewa Pawela
W uzupełnieniu do treści aktualny komentarz:
Adrem 14:02 on 1 Styczeń 2023Bezpośredni odnośnik | Odpowiedz
A potem , od 325 roku, powstały ” jedynie słuszny” kościół katolicki dał radę im wszystkim.
Zakonnicy, czyli uzbrojeni siepacze rzymscy , wybijali tych ” kacerzy” w pień, jeśli nie chcieli oni przyjąć jedynie słusznej interpretacji świętych pism.
Uciekali więc oni w góry, z całymi rodzinami, aby uniknąć nowego chrztu albo śmierci.
I stąd się wzięło słowo : poganin ( pagane), które oznacza wieśniaka z gór.
Tak więc rzym miał zawsze skuteczne metody budowania religii, albowiem, jak powszechnie wiadomo: łagodna perswazja jest dużo mniej skuteczna niż łagodna perswazja i kij.
I to się sprawdziło i wobec Słowian, i wobec Indian i w pozostałych przypadkach.
Nauczeni tym pozytywnym doświadczeniem muślimy robili i robią to samo.
Wygląda na to, że wszystko, co wyrosło z judaistycznego pnia jest mordercze.
Tyle że inne religie takie jak np. buddyzm, które teraz uchodzą za łagodne, też na początku tak zdobywały swoich wyznawców. W świątyniach buddyjskich w Tybecie trafiają się jeszcze artefakty w postaci… skór zdartych z szamanów.
W Nowym Roku życzę więc wszystkim, aby się wreszcie obudzili z religijnego letargu.
N.p. Skowyt-19
“Skowyt-19, skowyt agentury lichwiarzy”
– https://pppolsku.wordpress.com/2020/04/12/jak-dokonac-internowania-pol-miliarda-ludzi#Skowyt-19
Skowyt-19 został przekształcony w skowyt inflacji, ale skowyt propagandy już przygotowuje kolejne objawienie lichwiarzy.
Inflacja jest dziełem tzw. banków centralnych, które od 2008. roku (operacji lichwiarzy tzw. “kryzysu finansowego”)
– https://pppolsku.wordpress.com/2016/08/07/kryzgospody/
FED, EBC zaczęły na potęgę, bez jakiejkolwiek kontroli i hamulców, zalewać rynki świeżo wygenerowanymi bilionami dolarów i euro, przy zerowym oprocentowaniu, tzn. systematycznie i celowo przygotowywały eksplozję inflacji.
Mogę tylko bezradnie powtórzyć za podwójną noblistką:
“Niczego w życiu nie należy się bać, należy to tylko zrozumieć.”