Publikujemy drugi fragment z 5 tomów “Splecionego Wszechświata” oraz książki ” Trzy fale ochotników”, Wydawnictwa Indygo, autorstwa Dolores Cannon, która przedstawia w nich wyniki własnych badań świata duchowego prowadzonych przez ponad 40 lat z udziałem tysięcy osób. Jej badania znacznie poszerzyły obraz rzeczywistości, w jakiej żyjemy, zarówno w zakresie bliższym naszemu doświadczeniu w sferze fizycznej, jak i nie fizycznej, na którą nauka akademicka nie chce się zapuszczać. Prezentujemy w kolejnym odcinku wybrane fragmenty z książek.
Redakcja KIP
—————–
Nowa Ziemia
Podczas zajęć w Chicago w roku 2006 mówiłam na temat ewolucji Nowej Ziemi. Opisywałam wizję, którą miała Annie Kirkwood, wizję o Ziemi rozszczepiającej się na dwie oraz to, jak ten podział na dwie osobne Ziemie nie miałby być zauważany i dlaczego ludzie na jednej z nich nie mieliby być świadomi tego, co działo się na drugiej?
Ci, którzy wznieśli swe częstotliwości i wibracje, zostaliby wzniesieni do Nowej Ziemi, gdy ta ewoluuje i wznosi się na inny poziom, stając się w ten sposób niewidzialna dla tych, którzy „zostali z tyłu”. W tym pomyśle było kilka rzeczy, które mnie niepokoiły. Zawsze lubiłam mieć wszystkie odpowiedzi – wygląda na to, że to przez moją wielką ciekawość. Czułam, że istniały luki i dziury, które należało wypełnić. Kawałki informacji, które wymagały wytłumaczenia.
Niektórzy ludzie z publiczności zadawali pytania, jak to się może dziać, że jedni ludzie na Ziemi nie będą świadomi tego, co się dzieje z tymi drugimi. Nagle przeżyłam olśnienie. Przyszła do mnie myśl, która błyszczała rozsądkiem. Zawsze mądrze jest ufać tym przebłyskom intuicji i wiedzy, ponieważ często pochodzą od naszych opiekunów. Ta myśl nadeszła do mnie z tego samego źródła, które daje mi te wszystkie informacje poprzez moich klientów. Powiedziałam nagle: „Prawdopodobne wytłumaczenie tego właśnie wpadło mi do głowy”.
Wcześniej na tym wykładzie ogólnie omawiałam teorię równoległych wszechświatów i żyć, które są tworzone przez nasze myśli i decyzje. W Księdze Pierwszej Splecionego Wszechświata opisałam teorię, o której nigdy wcześniej nie słyszałam, a która dała mi wiele do myślenia. W skrócie mówi ona: każdy w danym momencie ma przed sobą decyzję, zwykle jest to więcej niż jeden wybór. Nazywam to: „wejściem na skrzyżowanie”. Trzeba zdecydować, czy iść w jedną stronę, czy w drugą. Może być to decyzja o małżeństwie, o rozwodzie, pracy lub o czymkolwiek innym. Rozmyślamy nad każdym wyborem i dużą porcję energii przeznaczamy na decyzję, w którą stronę pójść. Potem ją podejmujemy. Wszyscy doświadczyliśmy tych „wyborów”.
Wiem, że gdybyśmy wybrali pójście w innych kierunkach, nasze życia byłyby zupełnie inne. My decydujemy i wybieramy tylko jeden kierunek. Jednak, co dzieje się wtedy z energią, którą wysłaliśmy w kierunkach, których nie wybraliśmy? One również stają się rzeczywistością! Stają się kolejnym światem lub wymiarem i są tworzone natychmiast, by wywoływać te inne decyzje – tworzą one kolejnego „ciebie” biorącego udział w tym scenariuszu.
To był prosty przykład, ponieważ to nie tylko się dzieje, gdy mamy przed sobą ważne decyzje. To się dzieje za każdym razem, gdy decyzja jest podjęta, kolejny „ty” oddziela się, by zagrać tę rolę. Wszystkie te role są tak samo realne jak ta, na której się koncentrujemy w naszym obecnym życiu. Nie jesteśmy świadomi tych innych części siebie i tego, że tak jest i jest to mądre.
Nasz ludzki umysł nigdy nie byłby w stanie sobie z tym poradzić. W naszym ludzkim umyśle nie ma po prostu takich uwarunkowań, które pomogłyby tę całą złożoność zrozumieć. To dlatego nigdy nie będziemy mieć wszystkich odpowiedzi. Nie ma możliwości, by to rozumieć. Zatem oni (w swej mądrości) wybrali, które z tych kawałków informacji nam dać w czasach przebudzenia, byśmy mieli trochę więcej z tej rozszerzonej informacji.
Gdy nasze umysły poszerzą się, by objąć te nowe idee i teorie, oni dadzą nam więcej tych małych kawałków. Osobiście jestem wdzięczna za te informacje, które nam podarowano. To pokazuje, że nasze umysły się budzą. To jedyny sposób, byśmy mogli poradzić sobie z wizją, w której nasza Ziemia zmienia częstotliwość i wibrację, by przejść do innego wymiaru.
Informacje, które otrzymuję teraz, byłyby dla mnie całkowicie niezrozumiałe trzydzieści lat temu, gdy zaczynałam swoją pracę. Zatem wiem, że dorosłam i widzę, jak przekłada się to w książkach, które od lat piszę.
Objawienie, które przeżyłam podczas wykładów w Chicago pokazało mi, że możliwym powodem, dla którego ludzie na każdej z tych Ziem nie będą świadomi siebie nawzajem, jak i tego, co się dzieje, może być to, że jest to podobne do konceptu kreacji równoległych wszechświatów i wymiarów, tylko w o wiele większej skali. Jeśli nie będziemy świadomi tych innych części nas samych odgrywających swe decyzje w światach stworzonych przez energie, na których się koncentrowaliśmy, wtedy ludzie na tych dwóch Ziemiach nie będą siebie świadomi.
Jedna Ziemia podążać będzie w kierunku decyzji lub wyboru, a druga przejdzie w innym kierunku. Każda z nich odegra swoją własną alternatywną historię. To będzie zależeć od ludzi. W obecnym czasie każdy podejmuje swoje osobiste decyzje odnośnie ścieżki, którą chce podążać. Energia jest obecna i staje się silniejsza. Wpływa fizycznie na nasze ciała. Nasza własna wibracja i częstotliwość ulega zmianie.
Wierzę, że nadal wszystko to zależy od naszych decyzji i od tego, do której Ziemi jesteśmy przyciągani w naszej wolnej woli. Jedyną różnicą, z którą teraz mamy do czynienia, jest to, że „oni” powiedzieli, że to się jeszcze nigdy wcześniej nie zdarzyło na tak wielką skalę.
Nigdy jeszcze w historii tego wszechświata cała planeta nie zmieniała częstotliwości i wibracji, by przejść do innego wymiaru. To największe zdarzenie we wszechświecie i wszyscy w innych wymiarach i galaktykach śledzą to, co się tutaj dzieje. Czy jesteście w stanie tego dokonać? Czy jesteśmy w stanie to osiągnąć?
* * *
W kwietniu 2007 roku zostałam zaproszona do rozmów w aszramie Sivananda na Rajskiej Wyspie na Bahamach. Wielokrotnie przemawiałam na Szkoleniu Nauczycieli Jogi w Odosobnieniu i naprawdę lubię przebywać w towarzystwie tych szlachetnych ludzi. Na ten wyjazd zabrałam ze sobą brudnopis tej książki [Spleciony Wszechświat – Księga 3] do dalszej pracy, ponieważ wiedziałam, że będę spędzać czas w odosobnieniu całkowicie odcięta od telewizora, komputerów i telefonów.
Miałam większość materiału przygotowanego do tej książki, ale miałam też wiele pytań bez odpowiedzi. Usiadłam na małym ganku mojej małej chatki pod palmą kokosową, wpatrując się w spokojne i zadziwiające fale, pieszczące plażę. Zastanawiałam się nad tematem, o którym miałam mówić wieczorem w świątyni, gdy słowa zaczęły zalewać mój mózg. Każdy, kto jest pisarzem, będzie wiedział, co mam na myśli. Chwyciłam notatnik i próbowałam je uchwycić, zanim znikną w otchłani.
Pisząc tę książkę i łącząc ze sobą setki fragmentów, które zdobyłam podczas wielu, wielu sesji, zaczęłam dostrzegać przesłanie, które „oni” chcieli przekazać. To było zbyt duże, aby przeszło przez jedną osobę. Aby przekazać mi całą historię, teorię, koncepcję – niezależnie od tego, jak chcielibyście to nazwać – trzeba ją było podawać kawałek po kawałku poprzez wiele osób. Ja byłam tą, która musiała złożyć tę układankę w całość.
Samodzielnie te historie są interesujące, ale razem tworzą niesamowity obraz. Z całą pewnością istnieje plan ocalenia ludzkości i ma większy zasięg, niż można sobie wyobrazić.
Pod koniec lat 1940. i na początku 1950. po pojawieniu się bomby atomowej i energii jądrowej we wszechświecie rozeszło się wezwanie. Widać to było po napływie obserwacji UFO w tamtych czasach. Oni powiedzieli, że rozwój i eksplozja zwróciły ich uwagę, i musieli przybyć i zobaczyć, co ta prymitywna planeta planuje.
Wiedzieli, że nie będziemy w stanie sobie z tym poradzić. A przez nasze gwałtowne skłonności moglibyśmy równie dobrze dokonać zniszczenia naszej planety. Nie można było do tego dopuścić. Mogłoby to spowodować efekt domina, który byłby odczuwalny we wszechświecie i zakłócałby inne planety i wymiary. Ale jak to powstrzymać i sprawować nad tym kontrolę, nie naruszając podstawowej dyrektywy o nieingerencji?
Planeta stawała się coraz bardziej negatywna, co było spowodowane przez ludzi żyjących tutaj przez tysiące istnień, gromadzących w sobie coraz więcej karmy. Nie wypracowali tego i utknęli. Skoro nie potrafili rozwiązać swoich własnych problemów, to z pewnością nie zdołaliby wyeliminować przemocy i wojen oraz problemów ekologicznych naszej planety.
Tak długo, jak szliśmy własną drogą i nie krzywdziliśmy nikogo oprócz nas samych, oni nie mieli powodu, aby ingerować. Mieliśmy wolną wolę, a oni mogli tylko patrzeć bezradnie, jak pogrążaliśmy się głęboko w negatywności. To był nasz wybór. Wynalezienie energii atomowej nacisnęło przycisk alarmowy i trzeba było coś zrobić. Ale to coś nie mogło być sprzeczne z podstawową dyrektywą o nieingerencji. Nawet jeśli to było dla naszego dobra, nie mogli po prostu wkroczyć i powstrzymać tego.
Podjęto decyzję. Jeśli nie mogą pomóc z zewnątrz, to może mogliby pomóc od wewnątrz. Rozesłano wici do ochotników, którzy chcieliby przyjść i żyć w ciele fizycznym jako człowiek – do tych, którzy wcześniej nie żyli na Ziemi, a zatem nie nagromadzili karmy. Mieli czystą i potężną, pozytywną energię, która pochodziła bezpośrednio od Boga, ze Źródła.
Musieli być bardzo ostrożni, aby nie wpaść w ten świat i nie stworzyć karmy. Wielu z nich jest chronionych przed tym bardzo realnym zagrożeniem. Chcieli wykonać swoją pracę w zakresie wprowadzania i rozpowszechniania pozytywnej energii, aby przeciwdziałać i rozproszyć negatywność. Potem mogliby wrócić do „domu”. Już wcześniej wspomniałam w tej książce o trzech falach ochotników, co odkryłam w ciągu trzydziestu lat pracy.
W miarę zbliżania się do nadejścia Nowej Ziemi, czas ma znaczenie. Teraz nie ma już czasu, żeby czekać, aż ochotnicy staną się osobami dorosłymi. Tym samym odkryłam, że ochotnicy wchodzą w ciała dorosłych głównie wtedy, gdy ludzie mieli doświadczenie z pogranicza śmierci. To nie jest opętanie, ale odbywa się to przy pełnej zgodzie i wiedzy duszy, która odchodzi. Jest to inna wersja tradycyjnego doświadczenia walk-ina. Bardzo mądrze. „Oni” są zdeterminowani, aby ocalić nas i naszą piękną planetę wbrew nam. To doskonały sposób na obejście podstawowej dyrektywy. Nie ingerują, jeśli mają współpracę wszystkich zaangażowanych dusz.
Ziemia jest żywą istotą, która płacze, aby ją ocalić. Próbuje pozbyć się najeźdźców, oczyszczając się przez powodzie, tsunami, trzęsienia ziemi, erupcje wulkanów. To jest wołanie o pomoc. To jest tak, jakby Ziemia pozbywała się swojej własnej karmy, zanim inkarnuje w inną egzystencję. To nieskazitelne, piękne, doskonałe, nowe środowisko, w którym zacznie od nowa i zabierze ze sobą tych, którzy są w stanie dostosować się do nowych wibracji i częstotliwości, aby stworzyć nowy świat.
Stary świat zmierza do zniszczenia. Jednak nie może to być całkowite fizyczne zniszczenie samej planety, ponieważ to spowodowałoby zakłócenia w polach wibracyjnych innych planet i wymiarów we wszechświecie. Tak więc Ziemia postanowiła rozdzielić się na dwa światy, zostawiając tych, którzy chcą dalej żyć w strachu i w przemocy, aby kontynuowali na „starej” Ziemi. I stworzyć „nowy” dom dla tych, którzy chcą się rozwijać i ewoluować. Te dwa typy nie mogą już żyć obok siebie na tej samej planecie. Sprawy za bardzo się zmieniły. Więc wibracje i częstotliwość muszą być zmienione.
Wszystko jest energią. Wszystko wibruje z różnymi częstotliwościami. Nawet skały, meble itp. wibrują, tylko w znacznie niższej, gęstszej częstotliwości. Dopóki wszystko i wszyscy na Ziemi wibrują w tej samej, niskiej częstotliwości, rzeczy pozostaną takie same. Częstotliwość musi być zwiększona, aby Ziemia mogła się rozdzielić i wejść w nowy wymiar.
To samo dzieje się z naszymi ziemskimi ciałami. W miarę jak uczymy się lekcji na płaszczyźnie fizycznej, możemy „awansować” do innego wyższego wymiaru po stronie duchowej i nie musimy wracać do ziemskiej szkoły. Możemy rozwijać się, ponieważ wyrośliśmy na ziemskiej szkole. W ten sposób sama Ziemia przygotowuje się do „awansu”, do opuszczenia znanego status quo i do przejścia w coś znacznie wyższego.
Jednak Nowa Ziemia bez ludzi i istnień w wielu różnych formach byłaby pustym domem, czterema ścianami bez duszy w środku. Musiał zaistnieć sposób, w jaki ludzie także ewoluowaliby, aby móc iść razem z Ziemią. Ludzie również musieliby zwiększyć wibracje.
Łatwiej było powiedzieć, niż zrobić, biorąc pod uwagę, przez jak wiele eonów ludzkość była tu uwięziona. Wtedy zrozumiałam. Karma, którą ludzie mieli przed przyjściem na ten świat, pozostanie ze „starą” Ziemią. To właśnie tam karma będzie nadal istnieć. Nie ma ona udziału w Nowej Ziemi.
Ci ochotnicy pochodzą z miejsca, które nigdy nie znało przemocy, nienawiści i strachu. W obecnym czasie przynoszą tę wibrację pozytywności na Ziemię. To jest jak „efekt setnej małpy”. Jeśli uzyskamy wystarczającą liczbę ludzi niosących pozytywne wibracje, to przyćmi to i osłabi negatywne wibracje. To zlikwiduje lub zmniejszy ich wpływ jedynie przez same liczby.
Podczas jednej sesji zapytałam o katastrofy mające obecnie miejsce, w których tysiące ludzi giną i masowo opuszczają planetę. Powiedziano mi, że skończyli pracę tutaj i zgłosili się na ochotnika, aby odejść stąd i zrobić miejsce dla nowo przybywających. Wtedy zrozumiałam. Robią miejsce dla większej liczby tych ochotników z pozytywną energią, którzy mają tutaj przyjść. Możemy zwyciężyć samymi liczbami. Kiedy masa krytyczna zostanie osiągnięta i wystarczająco dużo ludzi zwiększy wibracje i częstotliwości, wtedy narodzi się Nowa Ziemia. To jest plan, który uratuje świat.
Oczywiście, ludzie nie mają świadomej pamięci, dlaczego tu przybyli w tym czasie. I tak właśnie powinno być. Dobrze odegrają swoją rolę. Ci, którzy wciąż pogrążają się w negatywności, pozostaną ze starą Ziemią, z tym, co stworzyli. Zanim zdadzą sobie sprawę, że coś się dzieje, będzie już za późno. Nie mogą zmienić częstotliwości i wibracji na tyle szybko, aby pójść za tym. To musi być stopniowe, w przeciwnym razie byłoby to zbyt traumatyczne dla fizycznego ciała. W ten sposób następuje separacja, dwie Ziemie oddzielają się, a życie toczy się swoją drogą: pozytywną i negatywną.
Odkryłam, że wielu z tych ochotników prowadzi ciche, skromne życie. Nie przyciągają uwagi. Wpływają w cichy i subtelny sposób. Podczas sesji wielu z nich mówi, że są tu tylko po to, aby „być”. Wpływają na innych tylko przez swoją obecność i aurę, którą emanują. Łączą się z innymi bez żadnego wysiłku z ich strony, a wielu osobom pomaga przebywanie w ich obecności lub fizyczny dotyk.
To bardzo proste, a zarazem bardzo doniosłe. Nie będzie heroicznych, dramatycznych wysiłków, aby ocalić nasz świat. To stanie się przez prostą obecność i dotyk miłości tych bezinteresownych jednostek.
* * *
Gdy ludzkie życie zostało na tej pięknej planecie stworzone, zadecydowano oddać ją istocie mającej inteligencję oraz wolną wolę i zobaczyć, co ona będzie w stanie z nią zrobić. We wszechświecie istnieje bardzo niewiele planet, które miały wolną wolę. Niektóre z nich badałam w innych moich książkach. Jednak oprócz wolnej woli istniała kolejna ważna zasada, zasada nieingerencji.
Często wspomina się o niej w serialach filmowych, takich jak Star Trek, i nie jest to bynajmniej fikcja. Jest to bardzo realna i bardzo dokładnie przestrzegana przez wszystkich gwiezdnych ludzi zasada. Oznacza ona niewtrącanie się w rozwój danych cywilizacji.
Powiedziano mi, że istniał tylko jeden wyjątek od tej zasady i było nim to, że gdy jakaś cywilizacja dochodziła do punktu w swoim rozwoju, w którym mogła zniszczyć całą planetę, wtedy można było wkroczyć i tę destrukcję powstrzymać. Gdyby na nią pozwolono, miałaby wpływ na całą galaktykę. Kto by pomyślał, że taka mała planeta, jak Ziemia może mieć taki wpływ?
Jesteśmy małą, celowo odizolowaną planetą, która jest jakby objęta kwarantanną tutaj w tym naszym małym obszarze układu słonecznego. Oni się nas obawiają, boją się tego, co moglibyśmy uczynić stosując przemoc. Jest to główny powód, dla którego jesteśmy obserwowani od wielu eonów czasu. Taka destrukcja mogłaby się roznieść w systemie słonecznym, galaktyce, a nawet w innych wymiarach, gdzie zakłócilibyśmy i zniszczyli inne, nieznane nam cywilizacje. Konsekwencje byłyby przerażające. Teraz wiemy już, że to był powód do przysłania tu czystych dusz, jako ochotników, by pomóc Ziemi i powstrzymać właśnie takie wydarzenia.
Obecnie dzięki swojej pracy wiem już, że na przestrzeni czasu wiele cywilizacji zostało tu zniszczonych. „Oni” powiedzieli mi, że za każdym razem, gdy jakaś cywilizacja osiągała tutaj intelektualny szczyt wiedzy i perfekcję w umysłach, dochodziło do tego, że ludzie ci mogli robić niesamowite rzeczy. Jednak za każdym razem (włączając w to Atlantydę) ludzie nadużywali swej mocy i zaczynali wytwarzać rzeczy, które służyły bardziej chciwości i sile niż ulepszaniu ludzkiego życia.
W przypadku Atlantydy, jak wiemy, używano kryształów do kreacji ekstremalnych sił. Przeciwstawiano się tam również prawom natury i używano manipulacji genetycznej, by łączyć ze sobą i tworzyć istoty półludzkie i półzwierzęce. Z pewnością było to przekroczenie pewnych granic. Jednak jak powiedziała moja córka, Julia: „Oni nadal tylko działali w ramach wolnej woli”.
To, że musiano wtedy zniszczyć tę cywilizację, nadal nie miało wcześniej dla nas sensu. Powiedziała: „Ostatecznie, reguła jest regułą”. Ona zazwyczaj jest bardzo dokładna, jeśli chodzi o przestrzeganie reguł i wie, że zostały one stworzone z jakiegoś powodu. Atlantydzi robili rzeczy, których nie powinni robić, ale nie zagrażało to wybuchem planety. To prawda, kryształy były dość silne i nie były używane odpowiednio, ale jaki był wiodący powód tego, że zdecydowano zburzyć im całą cywilizację? To właśnie był ten brakujący element, o którym wcześniej nie myślałam, do czasu, gdy Joan mi o nim opowiedziała. Teraz jest to oczywiste.
Atlantydzi osiągnęli ten sam poziom, na którym my jesteśmy obecnie. Eksperymentowali z ciemną materią i nie znali faktycznych reperkusji tych działań, które mogły spowodować wybuch i zniszczyć całą planetę. Zatem dlatego „postanowiono” zadziałać wbrew pierwszej zasadzie nieingerencji. Takie zniszczenie w historii naszej Ziemi miało miejsce już tak wiele razy wcześniej, że nie chciano ponownie zaczynać od samego początku.
Za każdym razem takie „możliwości” musiały być danej cywilizacji odbierane, a ona sama odbudowywana od prymitywnego poziomu. Wiele technologii i czasu było zatracane, a ludzkość w swym rozwoju ponownie musiała się wspinać. Tym razem nie chciano, by to się znów zdarzyło, i aby pomóc planecie, wysłano do wszechświata i ochotników wezwanie o pomoc.
* * *
Kiedy duch wybiera powrót na Ziemię, aby przejść kolejny cykl życia ludzkiego w ciele fizycznym, przychodzi wraz z planem tego, co chce wtedy osiągnąć. Spotkał się już ze starszyzną i mistrzami, przeszedł przez życie, które właśnie opuścił, i podjął decyzje, plany oraz cele. Zawarł umowy z innymi duchami, z którymi wiązał się, by spłacić długi. Za ich zgodą będzie wypracowywać pewne kwestie i uczyć się określonych lekcji. Wraca na Ziemię z ładnym małym planem zawiniętym jak świąteczny prezent.
Problem polega na tym , że jest to planeta wolnej woli. To właśnie czyni Ziemię tak trudną. I każdy przychodzi ze swoim miłym małym planem. I z powodu wolnej woli plany, nadzieje i lęki czasami zderzają się. Również duch inkarnuje z wymazanymi wszystkimi wspomnieniami, a przede wszystkim z wymazanym planem. Tylko podświadomość pamięta.
Zapytałam raz, dlaczego nie możemy pamiętać? Czy to nie byłoby ułatwienie? Powiedziano mi: „To nie byłby test, gdybyś znała odpowiedzi”.
Więc przybywamy na Ziemię i myślimy, że jesteśmy gotowi stawić czoło wyzwaniom, które zostaną postawione na naszej drodze, gdy będziemy pracować nad naszymi celami, marzeniami, aspiracjami lub wyzwaniami. Ale często nie jesteśmy tak przygotowani, jak nam się wydaje. Zawsze wygląda to łatwiej z drugiej strony. Podczas gdy przeżywamy frustrację fizycznego życia, zostajemy wciągnięci we wszystko to, co czyni nas „ludźmi”.
Mamy nadzieję, że przejdziemy przez to i zdamy test do następnej „klasy”. Albo sknocimy i będziemy musieli wrócić, i zrobić to od nowa. Nie możesz przejść do następnej klasy, dopóki nie ukończysz lekcji i nie zdasz testów. Możesz cofnąć się w nauce, ale nie możesz pominąć lekcji. Istnieją bardzo surowi nauczyciele z bardzo surowymi zasadami i przepisami. Jednak paradoksalnie, ci nauczyciele są bardzo mili, sprawiedliwi i wyrozumiali.
Tak jak wchodzimy w życie z planem, mamy także plan naszego odejścia z tego życia. Wszyscy decydują o sposobie na odejście, jeszcze zanim wejdą w życie. O tym mówi się bez emocji i należy to rozumieć w ten sposób. Żadna z tych informacji nie jest znana na świadomym poziomie i prawdopodobnie jest to bardzo mądre, że nie pamiętamy tych planów.
Ludzie zawsze mówią, że nie chcą umierać, nie chcą zachorować i nie planują opuszczać swoich bliskich. Zdecydowanie zaprzeczyliby, że zaplanowali własną śmierć. Ale to wszystko jest częścią planu znacznie wykraczającego poza naszą wiedzę i zrozumienie. Dlatego jedynym sposobem spojrzenia na to naszymi ograniczonymi ludzkimi umysłami jest usunięcie wszystkich emocji.
Istnieją różne powody, dla których duch decyduje, że czas opuścić fizyczność. Ukończył swój cel, swój plan i wypracował całą potrzebną w tym życiu karmę. W takim przypadku nie ma potrzeby kontynuacji. W innych przypadkach decyduje, że inni będą się rozwijać znacznie szybciej bez udziału jego obecności. W takich przypadkach duch decyduje się zrezygnować z dalszego rozwoju, aby inni, którzy są zbyt uzależnieni, mogli pójść sami swoją drogą. Innymi słowy, mogą „dorastać”. Przyczyny te często nie są widoczne i można je odkryć dopiero po wielu poszukiwaniach duszy.
Innym ciekawym scenariuszem jest to, że życie niektórych ludzi jest tak sztywno powiązane z jednym łańcuchem zdarzeń, że przejście w celu osiągnięcia celu życiowego staje się niemożliwe. Być może nie osiągnęli ziemskiego celu z powodu niewłaściwych wyborów dokonanych z wolnej woli. Więc decydują się umrzeć, wydostać się z sytuacji i zacząć od nowa, mając nadzieję, że następnym razem nie wpadną w tę samą pułapkę.
Ciekawą i bardziej odpowiednią alternatywą jest sytuacja, gdy życie danej osoby „umiera” w inny sposób. Osoba ta jest również zamknięta w łańcuchu zdarzeń, co nie pozwala na osiągnięcie celów. Straciłaby zbyt dużo czasu, gdyby fizycznie zginęła, aby zacząć od nowa. Albo może potrzebne warunki fizyczne nie były obecne w innej linii czasu. Zamiast umrzeć postanawia rozpocząć od nowa, tworząc śmierć swojego życia w inny sposób. Tracąc wszystko, co jest jej bliskie, szczególnie wszystkie jej fizyczne dobra materialne. Taki scenariusz pozwoliłby skupić się na tym, co naprawdę jest ważne w życiu i nie jest to dobytek, niezależnie od tego, jak mocno się go trzyma.
Teraz, gdy wszystko zostało zabrane, może zacząć od początku i zacząć od nowa, w kierunku swojego prawdziwego celu w życiu, po co tak naprawdę tu przyszła. Stała się zbyt zanurzona w materialnym świecie, więc wszystko musiało zostać usunięte. Bez tych materialnych rozpraszaczy może teraz podążać we właściwym kierunku.
Taki incydent wystąpił u członka mojej rodziny. Przez dziwny, niekontrolowany zestaw okoliczności stracił absolutnie wszystko, co materialne: dom, biznes, zawód i wszystkie materialne posiadłości. Wtedy wydawało się to okrutnym zrządzeniem losu lub karą Boga. To było bardzo trudne do zrozumienia. Ale czas pokazał, że był to sposób na popchnięcie go w innym kierunku. W kierunku, w którym powinien był zmierzać, ale został złapany w pułapkę innego sposobu życia.
Mówi się, że gdy jedne drzwi się zamykają, otwierają się kolejne. W tym przypadku drzwi były nie tylko zamknięte, ale zostały zatrzaśnięte. Nie miał wyboru, musiał pójść w innym kierunku. Nie było odwrotu. Tyle razy to, co wydaje się katastrofą, często jest zakamuflowanym błogosławieństwem.
Pewien klient podał inny przykład drastycznego rozwiązania. Podczas rozmowy opowiedział mi o strasznym incydencie, który miał miejsce, kiedy był młodszy. Został zaatakowany w zaułku w dużym mieście i wielokrotnie ugodzony nożem przez gang, a następnie pozostawiony na śmierć. Udało mu się wyczołgać na ulicę, gdzie ktoś go znalazł i zabrał do szpitala. Prawie umarł i został w szpitalu przez dłuższy czas, odzyskując zdrowie. Jedną z rzeczy, którą chciał poznać podczas naszej sesji, był cel tego strasznego doświadczenia. Dlaczego to się stało? Podczas sesji, kiedy skontaktowałam się z podświadomością i zadałam to pytanie, odpowiedź była bardzo zaskakująca. Podświadomość oznajmiła: „Och, to była grupa jego przyjaciół, którzy zgłosili się na ochotnika, aby mu pomóc”. Pomyślałam: z takimi przyjaciółmi jak oni, kto potrzebuje wrogów! Nie wyglądało to na coś, co zrobiłby przyjaciel!
Podświadomość wyjaśniła, że wszystko zostało zaaranżowane po drugiej stronie. Życie mężczyzny zmierzało w złym kierunku i nie był w stanie powrócić na swoją ścieżkę bez drastycznych działań, które zmieniłyby jego życie. Było wiele subtelnych prób przyciągnięcia jego uwagi, a kiedy te nie działały, został przeprowadzony atak.
Jest to drastyczne, dramatyczne, niewytłumaczalne, tak, ale pokazuje skrajności, do których zmierza wszechświat, aby odmienić czyjeś życie bez konieczności fizycznego odejścia z tego świata. To prawdopodobnie byłby następny krok, gdyby ten nie zadziałał.
Gdy dusza postanowi, że nadszedł czas, aby opuścić ciało fizyczne, zaaranżuje wydarzenia, żeby umrzeć. Ciekawa kwestia została poruszona w moim materiale regresyjnym: jednym z dzisiejszych problemów jest placówka medyczna. Jeśli dana osoba umiera w szpitalu, często lekarze starają się utrzymać ją przy życiu za pomocą całego dostępnego, wspaniałego sprzętu. Również rodzina nie chce, aby osoba opuściła fizyczne ciało, nawet jeśli jest tak zniszczone, że nie może już utrzymać życia i nie ma sensu pozostawanie w nim. Tak więc najszybszym, najłatwiejszym sposobem z najmniejszym prawdopodobieństwem zakłóceń jest śmierć w wypadku lub podczas klęski żywiołowej itp.
Niektóre z tych metod opuszczenia życia są nazywane „dziwacznymi wypadkami” i mogą być dość dziwne. Zawsze wierzyłam, że jeśli nadejdzie czas, aby odejść, stanie się to nawet wtedy, gdy siedzisz w swoim pokoju. Zdarzają się przypadki, gdy samoloty lub samochody rozbijają się o dom i zabijają kogoś.
Kiedy to pisałam, pod koniec 2003 roku nastąpiło straszliwe trzęsienie ziemi w Bam w Iranie, gdzie zginęło ponad 41 000 ludzi. Zanim oddałam tę książkę do druku, potężne trzęsienie ziemi o sile 9,3 i tsunami miało miejsce w Boże Narodzenie 2004 roku u wybrzeży Indonezji. W ostatnim czasie prawie 200 000 osób zdecydowało się odejść w masowym exodusie. W tym samym czasie wiele osób zginęło w osuwiskach błotnych i lawinach w innych częściach świata.
Jak podałam w tym rozdziale, ludzie często decydują się na wspólne odejście. O tym wszystkim decyduje się na poziomie podświadomości i ustaleń (lub jak powiedziała Patricia „próby”). Dla tych, którzy nie powinni uczestniczyć w tego typu ucieczce lub nie powinni znajdować się w takim miejscu, zostaną również dokonane ustalenia. Zdarzyło się to wielu osobom, które właśnie spóźniły się na skazany na zagładę lot lub miały wypadek w ostatniej chwili. Albo wyszły z domu później, bo miały rozmowę telefoniczną.
Wierzę również, że nasi aniołowie Stróże odgrywają w tym dużą rolę. Próbują ostrzec nas subtelnymi kuksańcami i sugestiami lub „głosem w naszej głowie”. Czasami ich metody na zabezpieczenie nas nie są tak subtelne. Musimy nauczyć się zwracać szczególną uwagę na naszą intuicję i „odczucia”.
* * *
W mojej pracy kwestia samobójstwa zawsze budziła wątpliwości. W mojej książce Between Death and Life (Życie nie kończy się śmiercią) powiedziano, że samobójstwo nigdy nie jest usprawiedliwione. Że nigdy nie ma pozytywnego efektu i że osoba zawsze musi powrócić i przeżywać te same okoliczności z tymi samymi ludźmi.
Sesje w tej sekcji i w niektórych innych moich książkach skłoniły mnie do zastanowienia się, czy to prawda. Czy samobójstwo jest kiedykolwiek uzasadnione? Czy zawsze niesie ze sobą negatywną karmę? Czy też istnieją okoliczności łagodzące? Natrafiłam na wiele przypadków, w których osoba w innym życiu znalazła się w sytuacji nie do zniesienia, z której nie było wyjścia. Gdzie samobójstwo było jedyną drogą do zakończenia cierpienia. Czy w tych okolicznościach jest to uzasadnione? W tych przypadkach stwierdzono, że była to opcja wbudowana w plan zaprojektowany w dane wcielenie.
Dzięki moim badaniom wydaje mi się, że główne okoliczności, w których nie byłoby to uważane za korzystne, to sytuacja, gdy kontrakty są łamane. Kiedy dokonujemy oceny naszego dotychczasowego życia po stronie duchowej i przechodzimy (z naszymi doradcami) do tego, co jest potrzebne do wypracowania w następnym życiu, zawieramy umowy ze współuczestniczącymi duszami. Zgadzają się wrócić i pomóc nam wypracować błędy z przeszłości.
Te zobowiązania i umowy są traktowane bardzo poważnie i stanowią część naszego planu. Istnieje wiele rodzajów umów. Niektóre z nich są długoterminowe, takie jak małżeństwa, narodziny i wychowywanie dzieci. Niektóre są krótkoterminowe, jak przyjaciele i znajomi, którzy są, aby nam pomagać przez pewien czas.
Jednym z przykładów krótkiej umowy byłaby jednorazowa przygoda seksualna skutkująca narodzinami dziecka. Ojciec zgodził się być tam tylko po to, aby zapewnić dziecku możliwość przyjścia na świat, a następnie umowa się skończyła.
Wykonujemy więc różne rodzaje umów o różnym stopniu zaangażowania. Te kontrakty są traktowane poważnie, ponieważ inne dusze zgodziły się poświęcić czas swojego własnego rozwoju, aby pomóc ci awansować. Oczywiście, być może zgodziły się również pójść z tobą do przodu.
Kiedy osoba staje przed tym, co jej zdaniem jest przeszkodą nie do pokonania w życiu (i pamiętaj: są to tylko przeszkody, które sama ustawiła, aby uczyć się z nich), i wybiera samobójstwo jako środek ucieczki, to łamie umowy. To zakłóca plany tych wszystkich innych osób. Samobójca w dalszym ciągu musi wrócić i skończyć tę klasę. Ta osoba nie zdała egzaminu. Nie „uciekła”. Musi ponownie odegrać rolę w tych samych okolicznościach, w tej samej obsadzie. Tylko następnym razem jest to o wiele trudniejsze.
Ale ponieważ osoba złamała wszystkie te zobowiązania, wszystkie te umowy, to czy uczestniczące dusze ponownie będą chciały pomóc? Może nie. Mówią: „Zatrzymałem swój postęp, aby pomóc ci w twoich lekcjach, a ty mnie zawiodłeś. Stchórzyłeś. Dlaczego ponownie powinienem to zrobić dla ciebie? Będziesz teraz musiał czekać na swoją kolej, podczas gdy ja będę dalej ewoluował. Dałem ci szansę, teraz nie wiem, czy mogę ci ponownie zaufać w wypełnianiu twoich zobowiązań”. W tym przypadku wzrost jest znacznie zahamowany. To, co powinno zostać wypracowane w ciągu jednego życia, zajmie teraz wiele czasu.
* * *
Temat morderstwa to także ciekawa koncepcja, gdy patrzy się na to usunąwszy emocje. W mojej książce Between Death and Life) mówiliśmy o różnych sposobach spłacenia morderstwa. To nigdy nie jest tak: „Ty mnie zabiłeś, więc ja zabiję ciebie!”. To tylko utrzymuje w ruchu koło karmy. Jest na to sposób, który nazywa się „delikatnym sposobem”. Na przykład być może będziesz musiał zająć się swoją ofiarą w następnym życiu. Będziesz musiał poświęcić jej całe swoje życie i nie będziesz mógł skupić się na sobie i swoich pragnieniach. Twoje pragnienia będą musiały być odłożone na bok, podczas gdy wszystko będzie skupiać się na drugiej osobie. To może być niepełnosprawne dziecko, rodzic, który potrzebuje opieki, może nawet wymagający szef.
Jeśli jesteś w takiej sytuacji, może to być inny sposób patrzenia na to. To jest pozbawione sensu w obecnym życiu, ale kiedy badasz przeszłe życie, staje się to jasne i uzasadnione. Poniżej znajduje się fragment sesji, jaką odbyłam z kobietą, która jest bardzo dobrą uzdrowicielką w tym życiu, ale która również miała wiele trudności w relacjach i była maltretowana w dzieciństwie przez rodziców.
Monique przeszła przez dwa przeszłe życia. W pierwszym została zabita przez najeźdźców jako młoda nastolatka. Została dźgnięta mieczem w brzuch. W drugim życiu była rzymskim żołnierzem dokonującym zabójstw. On zmarł jako wojownik z mieczem w brzuchu, ponownie. Wyjaśniło to obecne uporczywe problemy Monique z brzuchem. W tamtym życiu przyszedł jako żołnierz, aby doświadczyć drugiej strony. „To była część lekcji, aby zapamiętać, jak wcześniej został zabity i jakie to było odczucie, gdy zabijał innych”. Nie chciał żyć życiem pełnym przemocy, ale tak właśnie wtedy się żyło. Nauczył się lekcji, że mordowanie w ten sposób jest błędem i ludzie, którzy zostali zamordowani, również nauczyli się lekcji.
Przed przyjściem tutaj wiedzieli, że będą tego doświadczać. „To więcej niż lekcja. Doświadczenie tego, co czuła druga osoba, i zdanie sobie sprawy, że nie chcesz tego”. Nagromadził karmę z powodu tego, co robił jako żołnierz. „Nie słuchał swojego wewnętrznego głosu, który mówił, że nie powinien tego robić. Mógł odłożyć na bok swoją dumę i nie zrobił tego. Mógł dokądś odejść, ale widać, że w tamtym czasie rodzice myśleli, że to był zaszczyt”. Teraz musiał odpracować karmę. Zapytałam: „Z ludźmi, których zabił?”.
M: Nie, niekoniecznie z ludźmi, których zabił, ale z ludźmi, którzy zostali zabici w ten sposób. Więc być może mógłby być lekarzem, uzdrowicielem, aby uzdrowić tych, którzy zostali tak okropnie zranieni albo stracili nogę, albo oko. Więc mógł im w ten sposób pomóc i zobaczyć, jak ta osoba cierpiała.
D: Więc nie musi to być ta sama osoba, którą zabił.
M: Nie, po prostu ktokolwiek.
D: Kiedy już nauczymy się lekcji, możemy zmienić ją na korzyść i pójść inną drogą. Czy ma to sens?
M: Tak. To długa droga od tej wojennej fali, z której pochodził.
D: Co decyduje się robić, kiedy wrócił. Czy będzie kimś, kto będzie pomagał?
M: Będzie pomagał, ale będzie też kimś, kto ma ukochanych bliskich, którzy zostaną zranieni i zginą.
D: Jaki jest cel posiadania bliskich, którzy będą zranieni?
M: Bo będzie doświadczał tego, czego doświadczyli bliscy tych, których zabił.
D: Zawsze widzicie obie strony, prawda? (Tak)
Była to ciekawa koncepcja, która naturalnie pojawia się w czasach wojny, kiedy zabija się bardzo wiele osób. Ciężko byłoby spłacić zabójstwo każdej z ofiar i każdej poświęcić bardzo dużo czasu. Okoliczności muszą być więc powtórzone, a spłata polegałaby na pomocy innym, którzy wystąpili w roli ofiary.
Przychodzi również kolej na ranienie lub zabicie ukochanych osób. To zawsze wydaje się takie niesprawiedliwe, gdy patrzy się na to tylko z perspektywy obecnego życia. „Dlaczego Bóg był tak niesprawiedliwy? Dlaczego ten człowiek został ranny lub zabity, a był takim dobrym człowiekiem?”. Może teraz spojrzymy na to z perspektywy innych osób zaangażowanych w grę. Nie ma znaczenia, czy pamiętamy te życia, gdzie te wydarzenia miały miejsce. Co ma być, to będzie!
Oczywiście w mojej pracy odkryłam, że można pozbyć się wszelkiej pozostałej karmy poprzez przebaczenie innym za ich złe uczynki wymierzone przeciwko nam. Ale co ważniejsze, trzeba wybaczyć sobie. To zawsze dotyka obie strony. Każda historia ma zawsze dwie strony. To nie jest łatwe do wykonania, ale jeśli chcesz zatrzymać koło karmy, musisz to zrobić.
* * *
W mojej pracy odkryłam, że więcej dusz czeka w kolejce na niepełnosprawne ciała niż na te normalne. Jest to łatwe do zrozumienia z punktu widzenia duchowego. Plan reinkarnacji na Ziemi to spłacenie jak najwięcej karmy w ciągu jednego życia, aby uniknąć konieczności powrotu. Więcej karmy można spłacić przez niepełnosprawne ciało.
Dusza, a także opiekunowie (rodzice itp.), uczy się ogromnej lekcji. I ci ludzie zgodzili się, zanim wcielili się w to życie, że zadbają o jednostki i pomogą im najlepiej, jak to możliwe. Wszystko w życiu dotyczy lekcji, choć niektóre są trudniejsze od innych.
Ponadto, jakie lekcje wyciąga każdy, kto styka się z osobą niepełnosprawną? Jak reaguje obserwator? Osoby niepełnosprawne uczą wszystkich, z którymi się stykają. Nie powinno się nad nimi litować ani unikać ich. Powinny być zaakceptowane i powinno podziwiać się je za wybranie trudnej ścieżki w tym życiu.
O autorce:
Dolores Cannon urodziła się w roku 1931 w St. Louis w stanie Missouri w USA. W roku 1968 po raz pierwszy zetknęła się z zagadnieniem regresji hipnotycznej, kiedy jej mąż, hipnotyzer amator, wprowadził w stan transu koleżankę z pracy, aby pomóc jej pozbyć się nadwagi za pomocą pohipnotycznej sugestii. W trakcie seansu odkrył jej poprzednie wcielenia. Ta sprawa zainteresowała Dolores, jednak mogła ona poświęcić się jej dopiero dwa lata później, gdy jej mąż został zwolniony ze służby i przenieśli się całą rodziną do Arkansas. Wtedy to zapoczątkowała swoją karierę pisarską. Pisała artykuły do rozmaitych czasopism oraz magazynów. Studiowała różne metody hipnozy i w rezultacie stworzyła własną technikę. Przez lata pracy z różnymi pacjentami zgromadziła ogromne archiwum składające się z uzyskanych od nich informacji. Określała siebie mianem badacza ludzkiej psychiki poszukującego „zaginionej” wiedzy. Przez kilka lat współpracowała z Mutual UFO Network (MUFON). Do czasu swojej śmierci w roku 2014 napisała 21 książek, z których kilka ukazało się w języku polskim.
Przełożyła Irmina Petruczi
Źródło: “Nexus”, nr 147 (styczeń-luty 2023)
{ Wytłuszczenia i kursywa pochodzą od Redakcji KIP]
Wypowiedz się
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.