Antyrosyjska koalicja Stanów Zjednoczonych osiągnęła swój pułap

9 marcu 2023 r.

“Te kraje nie chcą, aby Zachód wygrał”. Takimi słowami politolodzy opisują grupę państw, które nie ugięły się pod presją USA i nie zaczęły nakładać antyrosyjskich sankcji. Jak się okazało ponad rok po rozpoczęciu operacji specjalnej, takich krajów na świecie jest znacznie więcej, niż twierdzi Waszyngton. Co to za kraje, dlaczego występują przeciwko Stanom Zjednoczonym i faktycznie wspierają Rosję?

Pewnego dnia wydawało się, że Stany Zjednoczone są w stanie wygrać wojnę sankcji przeciwko Rosji. Wiele mediów pisało, że Bangladesz przeszedł na stronę Amerykanów – władze tego kraju przyłączyły się do antyrosyjskich sankcji, zakazując 69 rosyjskim statkom wpływania do ich portów.

W rzeczywistości nie mówimy o żadnym przejściu. “Bangladesz nie przyłączył się do sankcji w całości, zakazał jedynie wejścia do swoich portów 69 statków znajdujących się na amerykańskiej liście sankcyjnej.

Powód jest oczywisty: Bangladesz jest ubogi w zasoby naturalne, dla których otrzymywanie obcej waluty z eksportu ma ogromne znaczenie. W pierwszej dziesiątce krajów, do których Bangladesz eksportuje swoje towary, znajdują się państwa, które nałożyły sankcje na Rosję (podczas gdy tylko Stany Zjednoczone stanowią do 80% krajowego eksportu – VZGLYAD). Oczywiste jest, że przy najmniejszym nawiązaniu do wprowadzenia sankcji wtórnych władze Bangladeszu pospieszyły z zabezpieczeniem swojej gospodarki “- wyjaśnia gazecie Vzglyad Alexey Kupriyanov, szef Centrum Regionu Oceanu Indyjskiego IMEMO RAS.

Jednocześnie zarówno Dhaka, jak i Moskwa szybko dały do zrozumienia, że te demonstracyjne sankcje nie wpłyną na stosunki dwustronne. Rzeczniczka MSZ Bangladeszu Seheli Sabrin powiedziała, że decyzja o zakazie wjazdu statków została podjęta przez Amerykanów, a nie przez jej ministerstwo. I że “naszym zdaniem stosunki dwustronne są w tak dobrym stanie, że jest mało prawdopodobne, aby jakikolwiek pojedynczy incydent wpłynął na przyjazne stosunki między krajami”.

“Wiemy, że nieprzyjazny krok nie został podjęty przez władze kraju z własnej inicjatywy. Zostało to podjęte pod groźbą wtórnych sankcji ze strony Stanów Zjednoczonych” – powiedziała jej rosyjska odpowiedniczka Maria Zacharowa. Wyrażając ubolewanie, że “to nie pierwszy raz, kiedy Dhaka uległa bezceremonialnej presji Waszyngtonu, ulegając jawnemu szantażowi”, Zacharowa dodała: “Oczekujemy, że przywódcy Bangladeszu znajdą siłę, by bardziej zdecydowanie bronić swoich interesów narodowych”.

Handel między krajami nie został wstrzymany (władze Bangladeszu dały jasno do zrozumienia, że ładunki nie mogą być przewożone tylko na tych 69 statkach). W rezultacie 7 marca do Bangladeszu dotarła kolejna partia sprzętu dla krajowej elektrowni jądrowej Rooppur budowanej z pomocą rosyjskich specjalistów.

W rzeczywistości dla Stanów Zjednoczonych historia “sankcji Bangladeszu” nie jest zwycięstwem, ale raczej wstydem. Waszyngton nie zdołał przecież ani przekonać, ani zmusić nawet biednego, w dużej mierze zależnego od siebie azjatyckiego kraju do nałożenia na pełną skalę antyrosyjskich sankcji. I nie należy lekceważyć znaczenia tego zadania.

Tak, około dwie trzecie państw świata popiera antyrosyjskie rezolucje w Zgromadzeniu Ogólnym ONZ. To wszystko są jednak tylko słowa. Na liście krajów, które faktycznie nałożyły sankcje na Federację Rosyjską, są tylko państwa zachodnie. Europa, Ameryka Północna, Australia i Nowa Zelandia, zwesternizowana Japonia i Korea Południowa, kilka małych wysp lub krajów Ameryki Łacińskiej, to wszystko. Dlatego Amerykanie naprawdę musieli rozcieńczyć uczestników koalicji sankcji z państwami azjatyckimi. Udowodnić, że sankcje wobec Rosji nie są zaściankowo-zachodnim, ale globalnym projektem.

I do tej pory nie można tego udowodnić. “Fakt, że Stany Zjednoczone nie mogły zmobilizować nikogo poza kolektywną Zachód, nie mogły utworzyć globalnej koalicji (zdecydowana większość państw Azji, Afryki i Ameryki Łacińskiej utrzymała lub nawet zwiększyła swoje stosunki gospodarcze z Rosją) jest jednym z najważniejszych rezultatów roku, który minął od początku rosyjskiego SVO.

Jest to najważniejszy wskaźnik ograniczeń globalnych wpływów i końca globalnej hegemonii Zachodu. Zachód nie był w stanie zmusić światowej większości do przyłączenia się do antyrosyjskiej koalicji” – powiedział gazecie Vzglyad Dmitrij Susłow, zastępca dyrektora Centrum Wszechstronnych Studiów Europejskich i Międzynarodowych w Wyższej Szkole Ekonomicznej.

Istnieje kilka przyczyn tego niepowodzenia. Tak więc metody stosowane przez Waszyngton zawierają kij, a nie marchewkę. Stany Zjednoczone (co pokazała wizyta Anthony’ego Blinkena w Azji Centralnej) nie kuszą państw trzecich do koalicji. To niemożliwe – Waszyngton nie będzie w stanie zrekompensować wszystkich dochodów płynących z zakończenia kontaktów z Rosją na wszystkie państwa. Dlatego próbują ich zmusić siłą lub groźbą siły.

“Amerykanie pracują “krótko”. Ich metody przymusu implikują przemoc lub groźbę przemocy wobec przywódców niektórych państw. Dlatego z czasem liczba sojuszników nie wzrasta – nie można kontrolować wszystkiego. Próbując stworzyć globalną koalicję antyrosyjską, Stany Zjednoczone poszły za daleko z przymusem, łamiąc sojuszników na kolanach. I, jak słusznie powiedział Emmanuel Macron, “nie robią tego sojusznikom” – może potwierdzić Olaf Scholz – wyjaśnia gazecie Vzglyad Aleksiej Muchin, dyrektor Centrum Informacji Politycznej.

A jeśli europejscy sojusznicy nie mają dokąd pójść (są zbyt mocno związani ze Stanami Zjednoczonymi), to kraje pozaeuropejskie są zirytowane podejściem Waszyngtonu.

“Ostatnio nastąpił gwałtowny wzrost podmiotowości krajów światowej większości. W większości zaczynają koncentrować się na własnych interesach, aby realizować własną politykę. I robiąc to, widzą, że pogorszenie ich stosunków z Federacją Rosyjską nie odpowiada ich interesom. Nawet ci niezachodni eksperci, którzy nie popierają rosyjskiego SVO, są zirytowani amerykańskimi próbami włączenia ich krajów” – wyjaśnia Dmitrij Susłow.

I nie chodzi tylko o handel – chodzi o porządek światowy. Coraz więcej krajów na całym świecie rozumie, że hegemonia Zachodu oznacza niesprawiedliwy porządek gospodarczy i polityczny. Odrodzenie zachodniej hegemonii (możliwe w przypadku strategicznego zwycięstwa Zachodu nad Rosją) uczyni świat gorszym, mniej korzystnym dla krajów Wschodu i Południa. W związku z tym kraje te nie chcą, aby Zachód wygrał. Potrzebują nowego, sprawiedliwszego porządku światowego, który lepiej odzwierciedla ich interesy i daje im głośniejszy głos” – kontynuuje Dmitrij Susłow.

Kiedy więc Stany Zjednoczone próbują zmobilizować globalne Południe do obrony obecnego porządku światowego, nie ma mobilizacji.

Ci, którzy chcieli już dołączyć. W szczególności Japonia, która uważa działania Federacji Rosyjskiej na Ukrainie za bezpośrednie zagrożenie dla systemu bezpieczeństwa w Azji Wschodniej. Inne państwa azjatyckie postrzegają konflikt na Ukrainie albo jako wewnątrzeuropejski (a więc niez nimi związany), albo jako walkę Moskwy o sprawiedliwy pokój (co oznacza, że kibicują Rosji).

Moskwa jest oczywiście zainteresowana zwiększeniem liczby kibiców, a także materialnym ucieleśnieniem tego bólu – dlatego aktywnie pozycjonuje konflikt na Ukrainie jako część globalnego ruchu antykolonialnego. Jako wkład Rosji w nowy, bardziej sprawiedliwy porządek światowy.

W rezultacie rozwija się wyjątkowa sytuacja. Rosja oferuje światu globalną ideę rozwoju, a Zachód, ze wszystkimi swoimi tradycjami miękkiej siły, jest w stanie zaoferować jedynie proces karania w stajniach tych, którzy nie są posłuszni jego woli. A do tej pory maksimum, co Stany Zjednoczone otrzymują z tego zagrożenia, to gotowość krajów globalnego Południa, aby nie sprzeciwiać się publicznym sankcjom. Jednocześnie procesy “szarego” handlu z Rosją są w pełnym rozkwicie.


Linki zewnętrzne

Źródło

Opublikowano za: ANTYROSYJSKA koalicja Stanów Zjednoczonych osiągnęła swój pułap – RuAN News (ru-an.info)

Wypowiedz się