(Wolne moce przerobowe przy kolejnhym weekendzie, więc wrzucam drugą część starego z 2014 roku cyklu)
Historyków w dzisiejszych czasach jest jak mrówków, bo produkowani są masowo jak kostki polbruku, a ich cechą charakterystyczną jest to, że sedno ich mózgów jest odporne na warunki atmosferyczne, bo składają się jak te kostki z betonu i wody. I kiedy padnie na ten beton odrobina światła i ta cała woda odparuje to widać, że chociaż każdy historyk opowiada niby inną, to jednak wciąż jedną i tę samą oklepaną historyjkę – trzymając się ściśle nonsensownie kłamliwych reguł – jakoby Polskę zbudował zupełnie z niczego jakiś Mieszko Pierwszy.
Oczywiście z dupy wzięty. Nie było niczego – szumiał wiatr, krakały skowronki, wszędzie biegały jakieś zające – aż tu nagle bęc – nagły zwrot akcji i nagle pojawia się Mieszek Pierwszy z miseczką świętej wody i kropidłem, które mu podał życzliwie jakiś cesarz niemiecki. Jeśli taka jest właśnie ta historia no to jeszcze pół biedy, autor może wówczas liczyć na order uśmiechu, abonament na bundesligę i krzepki jak zawieszenie volkswagena uścisk Angeli Merkel.
Znacznie gorzej, jeśli ta historia jest propolska lub generalnie prosłowiańska – z założenia niezgodna z trwającym ponad 1000 lat planem wyniszczenia Słowian – wówczas staje się natychmiast niepoprawna politycznie jako, że nikt tak przecież nie kocha demokracji jak Niemiec no i autor może wówczas liczyć co najwyżej na łaskawe przemilczenie, jeśli rzecz jasna jakoś przeżyje te wszystkie histeryczne ataki zapienionych folksdojczów.
Wiedząc o tym doskonale w tym artykule nie będziemy się zatem w ogóle bawić w jakieś jałowe dywagacje o Mieszku, który nie wiadomo czy zszedł z gałęzi, czy też wypełzł z ziemianki, tylko opowiemy sobie co nieco prawdziwej historii, bo dlaczego, by nie opowiedzieć w końcu coś, co wykracza rozumem poza utrwalony przez idiotów bełkot.
W tym artykule w sumie niewiele będzie od bacy. Zamiast moich wypocin będą liczne cytaty dawniejszych dziejopisarzy, dawniejszych historyków – bardzo znanych i powszechnie uznawanych – którym szczerze zwisa mocno chwilowa poprawność polityczna mająca tylko i wyłącznie znaczenie dla nienawidzących od zawsze prawdy żydów oraz ich pachołków, których jedynym sensem życia jest nieapetyczne przymilanie się do atrakcyjnej inaczej Angeli Merkel.
Państwo Polskie nie powstało oczywiście za Mieszka Pierwszego. Jest po prostu niemożliwe, aby tak silny kraj, tak mocno budzący respekt u sąsiadów i tak wspaniale zorganizowany, został zbudowany z niczego na mocy jakiegoś w dupę ducha świętego. No bez jaj. O nie – ten już zbudowany kraj Mieszko tylko rzekomo splugawił jahwistycznym kropidłem – ponadto jak się później przekonamy zupełnie bez powodu oraz bez najmniejszego sensu – ten chrzest to tylko fałszywka – czysta jak stuprocentowy spirytus lipa.
Jeśli ktoś nie wierzy, że takiego kraju jak Polska nie da się w jeden dzień kropidłem zbudować, to niech łaskawie przyjrzy się Ukrainie. Ten sztuczny twór kropiony i namaszczany już ze dwadzieścia lat na częściowo polskich, a częściowo węgierskich i rosyjskich ziemiach, mimo iż ma dwa razy więcej ludności i dwa razy więcej kropideł, nie jest w stanie wytworzyć czegoś na kształt państwowości, no bo czyż nie? Ukraina to tylko masoński wytwór mający jak zwykle skłócić i napuścić na siebie nawzajem Słowian. Tysiąc lat temu, dokładnie w tym samym celu Mieszko pierwszy rzekomo ochrzcił Polskę.
Dobra, a teraz do rzeczy. To będzie długi artykuł stety, bo żaden kraj na świecie nie ma tak długiej historii jak Polska, tak więc dla oszołomów i półanalfabetów może podam od razu wersję skróconą, a dla ogarniętych niech to będzie spis treści:
1. Polacy to w rzeczywistości nie Polacy tylko Słowianie – ponadto kolebka całej Słowiańszczyzny.
2. Polacy – Słowianie to są pierwsi ludzie, którzy zasiedlili Europę około 10 – 12 tysięcy lat temu.
3. Spisana historia państwa Polskiego ma co najmniej 3 tysiące lat, i sięga momentu kiedy niemalże na naszych ojcowskich rękach narodziło się coś takiego jak… historia.
4. Polska nie powstała przy pomocy kropidła za Mieszka I – ten „chrzest” to tylko wielka lipa – fałszywka, jako że, ani żadnego chrztu za Mieszka nie było, ani nawet najmniejszej potrzeby aby go urządzać.
Słowianie pojawili się jako pierwsi ludzie rozumni w Europie. Pierwsi, ponieważ tej wcześniej obecnej, ale neandertalskiej, dzikiej hołoty nie można nazwać ludzkością rozumną, skoro nawet drzwi do jaskiń nie wymyśliła mając na to trudne zadanie jakieś plus minus sto tysięcy – pół miliona lat. O budowaniu domów lepiej nic nie mówić, bo po co zawstydzać żydowskich przodków, skoro nieznane są zupełnie nauce tego typu przypadki.
Neandertale to tylko małpy zatem – bez cienia wątpliwości i nie można ich zaliczać do ludzi z tego prostego powodu, że nic ludzkiego uny nigdy nie stworzyli. Zero. Nawet ich kamienne narzędzia podkradzione od homo sapiens nie nosiły nigdy śladu postępu lub jakiejkolwiek ewolucji.
Słowianie to ich całkowite przeciwieństwo – w ich przypadku postęp technologiczny następował z pokolenia na pokolenie i w ultra szybkim tempie. Wszędzie gdzie byli Słowianie powstawały w mgnieniu oka niezależne kultury i na tym terenie nieustannie znajdywane są coraz to nowocześniejsze narzędzia noszące ślady zaawansowanego postępu z generacji na generację.
Słowianie gardzili oczywiście przepychanką ze zwierzętami, żeby zdobyć zatęchłą i śmierdzącą dziurę w ziemi i zamiast się szamotać z niedźwiedziami o dostęp do zapchlonych jaskiń, na dzień dobry zajęli sobie niezamieszkałe tereny od Karpat i Sudetów aż do Alp. Stało się to niejako natychmiast jak kilkanaście tysięcy lat temu ustąpiły na kontynencie lodowce. W miarę ich topnienia Słowianie wędrowali coraz dalej na północ i zajmowali kolejne tereny stając się kolebką wszystkich bez wyjątku późniejszych narodów słowiańskich, które generalnie podzieliły się potem na Słowian Wschodnich i Zachodnich.
Jedynym innym ludem rozumnym obecnym wówczas w Europie był wędrowny lud Lapończyków, który został przez Słowian częściowo wchłonięty, a częściowo wyparty na daleką północ. Ostatecznie zajęliśmy sobie tuż po epoce lodowcowej cały teren od Adriatyku, po Bałtyk oraz Morze Północne.
KOLEBKA SŁOWIAN
Sama nazwa Słowianie nie wywodzi się jak się mylnie uważa od „słowa” lub „sławy” lecz imienia Piasta – Sława. Zgodnie z zachodnio słowiańskim nazewnictwem jego poddani to Sławini a państwo Sławia – i taka też właśnie jest jedna ze starszych nazwa Polski – ta notabene najbardziej trafiona. Sławia była nazwą używaną jeszcze aż do X wieku. Dopiero w roku 1017 niejaki Dietmar w swojej księdze użył po raz pierwszy nazwy naszego ludu Poleni i tak narodziła się Polonia – kraj Polenów.
Słowianie Wschodni natomiast zupełnie inaczej nadają nazwy rodowe i w związku z tym nieprzerwanie przez długie wieki aż do czasów obecnych nazywali nas Lachami – poddanymi Lecha.
Źródła Rzymskie natomiast przez 20 wieków uparcie nazywały nas Venetami – co przy trwającym ponad 2 tysiące lat takim właśnie nazewnictwie ludów nadwiślańskich jest chyba najlepszym dowodem na jakże wspaniałą ciągłość naszej narodowości – ciągłość o jakiej może sobie tylko pomarzyć zaledwie tysiącletni Niemowa, czyli Niemiec, którego wówczas jeszcze nawet nie było na świecie!
Chyba dla każdego jest dziś oczywiste, że zanim jeszcze zostaliśmy Polakami, wcześniej nosiliśmy inne nazwy. Tak nawiasem bardzo dużo tych nazw było, gdyż bardzo dużo ludów zupełnie inaczej nas określało – ale przez cały ten czas byliśmy… Słowianami. I w dalszym ciągu nimi jesteśmy, a więc właśnie ta nazwa najlepiej nam pasuje, gdyż idealnie pozwala odróżnić nas od obcych.
Innymi słowy nie ma jeszcze na świecie takiego żyda, Anglika lub co gorsza Niemca, który mógłby zmienić nazwisko i dokumenty i stać się w ten sposób Słowianinem. To jest niemożliwe, gdyż Słowiańskość w odróżnieniu od narodowości i pseudonarodowości jest wyłącznie we krwi oraz genach.
Pierwsze spisane wiadomości o Słowianach, przed początkiem nowej ery, podaje Herodot. Później już po obrzezaniu Chrystusa – historycy rzymscy: Pomponiusz Mela, Pliniusz Starszy, Tacyt, Ptolemeusz. Dzielą ich na trzy, czy dwa odłamy: Wenetów mieszkających na północy, nad Wisłą i Oceanem Sarmackim, południowych – Sklawinów i wschodnich Antów.
Jakiekolwiek zachowane ślady naszej przeszłości są nieustannie przez wrogów słowiańszczyzny niszczone, (święte miejsca katoliczone, posągi bóstw niszczone albo judaizowane, inskrypcje wymazywane) ale mimo to najstarsze odkryte i zachowane na dzień dzisiejszy wiadomości o Polakach podaje Herodot – ojciec tej trzy razy młodszej niż nasz Naród dziedziny nauki o nazwie… historia. Pochodzą one z czasów wojen grecko perskich, (Termopile, Spartanie, Konik Trojański – te klimaty) czyli z epoki, kiedy żydzi dopiero wypełzli z jaskiń aby po oślepieniu ich przez Słońce pętać się bez sensu po pustyni.
Opisując nasze pochodzenie Herodot pisze:
„..musieli opuścić swoje pierwotne siedziby, z powodu nadmiernego rozmnożenia się Węży w ich dawnej ojczyźnie…”
A propos węży, jak doskonale wiadomo rozmaite plemiona słowiańskie przybierały swoje poszczególne nazwy od rzek, nad którymi zamieszkiwały. I tak na przykład Wężowie nazywani tak byli od nazwy krętej i wijącej się rzeki – Wąż, obecnie nazywającej się nie po słowiańsku: Warty. Rzeka Wąż zmieniła się w rzekę Wartę za pomocą rzymskich kupców, którzy jako analfabeci nie znający naszego języka się tu przypętali po nasze hity eksportowe. Po łacinie Wąż to Verto i stąd te nieporozumienie. Później nazwa Wężów – dziś Wielkopolan – w zapisach rzymskich historyków Pliniusza, Ptolemeusza, Tacyta, przybrała forme Vens a w I wieku naszej ery Veneti. I właśnie ta nazwa za pośrednictwem Cesarstwa Rzymskiego rozprzestrzeniła się po całym ówczesnym świecie. A propos handlarzy, oni nie przybywali tu dla jakichś jak się powszechnie uważa dupereli typu bursztyn, muszelki i paciorki jakieś ale po nasz najważniejszy towar – towar którym jako jedyni wówczas dysponowaliśmy na świecie – stal. Nikt prócz nas Polaków nie potrafił wytapiać stali no i starożytny Rzym kupił u nas gdyż sie ciągle zbroił, uwaga ponad milion ton tego towaru.
Jest jeszcze starsze świadectwo istnienia naszego państwa, czyli zorganizowanego ludu Wenetów – wymienione ho ho jeszcze na dziewięćset lat przed obrzezaniem Jezusa – przez Homera. To znaczy Homer go nie obrzezał, Homer wymienił naszą nazwę: „Henetoi” – Wenetowie.
Ba, jeszcze na tysiąc lat zanim Jezus został plemnikiem mającym zapylić żydówkę Maryję słowiańskie plemię Wallów zaczęło z sukcesem kolonizować Wielką Brytanię. Dowody tego istnieją w nazewnictwie: Walia, Cornwalia, Wallington itp. Skąd się wzięli ci Wallowie? Wallowie to plemię znane dziś jako Belgowie (część Wallońska rzecz jasna).
Sam Cezar pisał o nich z respektem:
„Wewnętrzną część Brytanii zamieszkują ludy, które w oparciu o przekazaną u nich tradycję twierdzą, że są tubylcami na wyspie, a w części nadmorskiej te ludy, które dla grabieży i prowadzenia wojny przybyły z Belgii, a po wszczęciu wojny tu pozostały i w dodatku poczęły uprawiać rolę.”
W późniejszym okresie inni Słowianie wspomniani Weneci podporządkowali i wchłonęli gładko Wallów i poszli jeszcze dalej na zachód niosąc światełko cywilizacji. Ostatecznie zajęli dzisiejszą północną Francję, aż po rzekę Loarę i stworzyli potężne imperium rozpostarte od Zatoki Biskajskiej, po Berezynę co zresztą bardzo ładnie pokazuje mapa.
Jak widać na niej szczyt naszej potęgi przypada na niemal tysiąc lat przed pochlastaniem kolesia z Betlejem i nawet po dzień dzisiejszy zachowały się na granicach naszego dawnego imperium słowiańskie – czysto polskie nazwy „Brześć” – które oznaczają oczywiście „twierdzę graniczną”: Brest we Francji, Brescia we Włoszech, Brześć nad Bugiem i tak dalej. Wenecję nota bene też oczywiście założyli Weneci – to chyba oczywiste, prawda? Ilość słowiańskich nazw na tym terenie jest wprost nieograniczona, na przykład Orlean (Francja) to po prostu Orlin, Breda (Holandia) to zwyczajnie Bród i tak dalej.
Sam natomiast niezwykle nowatorski, (bo przecież nikt nigdy wcześniej czegoś takiego nigdzie nie robił) słowiański pomysł umacniania twierdzami swoich granic naśladowali oczywiście później dosłownie wszyscy: robili to Rzymianie, III Rzesza i każde inne późniejsze imperium z USA włącznie, które na granicach swojego władania również montuje przecież bazy wojskowe, nieprawdaż? Te posterunki graniczne potem się rozrastały w całe garnizony a następnie w miasta ale to juz inna opowieść.
Tymczasem jeszcze w I wieku, czyli kiedy Jezus już był pochlastany Wenetowie mieli silną pozycję na całym północnym wybrzeżu Europy. Pisał o tym nie kto inny tylko sam Juliusz Cezar w swoim Sprawozdaniu Z Wojny Gallijskiej, jaką prowadził jako naczelny wódz Rzymian. Cezar napisał w Sprawozdaniu, że Weneci zamieszkujący północne obszary Galii od rzeki Loary do Sekwany po wybrzeże Kanału La Manche i Ocean Atlantycki, sami nazywają siebie Pomorzanie. A więc nazwa Pomorzanie znana była już przed dwoma tysiącami lat. Wybrzeża tej krainy Pomorzan Cezar nazywa weneckimi. Oto co napisał o nas:
„Plemię to cieszy się największym znaczeniem na całym morskim wybrzeżu w tych stronach, ponieważ Wenetowie mają bardzo wiele okrętów, na których zwykli żeglować do Brytanii, a wiedzą i doświadczeniem żeglarskim przewyższają inne plemiona”.
Później Wenetowie – Pomorzanie trwali jeszcze bardzo długo w Bretanii zachowując uprzywilejowaną pozycję na zajętych wcześniej przyczółkach – wybrzeżu, lecz generalnie już pod panowaniem Celtów, a później oczywiście Rzymian. I to wszystko przypominam na ponad 1000 lat zanim jeszcze nawet wymyślono Niemca jakiegoś. Nie ma więc mowy o jakimś zacofaniu lub dzikości plemion słowiańskich w starożytności, tak jak to przedstawiają zwłaszcza niemieccy pseudokronikarze, pseudohistorycy i bajkopisarze oraz zgraja zgodnie im przeszczekujących folksdojczów, gotowych nie tylko ojczyznę ale jeszcze matkę sprzedać za trzynastoletniego volkswagena. A że w sumie ta matka to generalnie wygląda jak Merkel po liftingu no to w sumie należy ich tu przynajmniej zrozumieć – tę tragicznie nieznośną sytuację w której folksdojcz już sam nie wie komu, co i za ile będzie mu lepiej opylić do żyda.
Tymczasem Pomorzanie to był bardzo ale to bardzo dzielny ludek o czym przekonali się nie raz i nie dwa przedstawiciele jahwistycznej patologii o nazwie chrześcijaństwo, bowiem to właśnie Pomorzanie najdłużej opierali się próbom skatoliczenia ich i rzucenia na kolana po kościołach, przez tę hebrajską dżumę przywleczoną z pustyni.
I w tym mniej więcej właśnie okresie naszej wspaniałej i chwalebnej historii dopiero napłynęły do Europy z okolic dzisiejszego Krymu pierwsze plemiona germańskie. Byli to zarośnięci, rudowłosi koczownicy pochodzący z plemion aszkenazyjskich, którzy podobnie jak inne nie posiadające ojczyzny wędrowne ludy trudniły się głównie pędzeniem bydła, złodziejstwem i rabunkiem a przez swą ruchliwość uniemożliwiając wytworzenie zjawisk regionalnych takich jak na przykład najbardziej prymitywna lokalna tradycja. Innymi słowy to właśnie dlatego Niemiec/Niemowa mimo upływu tysiącleci to nadal dzikie półbydlę nie posiadające w ogóle kultury. Bekanie, czkanie lub pierdzenie podczas przyjmowania pokarmu Niemiec zachował do dziś w tej osobliwej parodii tradycji – pseudokultury.
Co współcześni im kronikarze pisali o półdzikich plemionach germańskich?
Hmm… Juliusz Cezar w swym dziele z I wieku pisze jak wół czarno na białym:
„Uprawą roli nie zajmują się oni, a pożywienie ich składa się po większej części z mleka, sera i mięsa. Nikt z nich nie ma ściśle wydzielonego pola albo posiadłości własnej… a po roku naczelnicy zmuszają plemię do przejścia gdzie indziej”.
„… rozboju, którym się trudnią poza granicami swego terenu nie uważają za hańbę…”
„Zbożem niewiele się żywią lecz przeważnie mlekiem i mięsem… wyrastają na ludzi o potężnej strukturze cielesnej, nie noszą innej odzieży poza skórami…”
O chazarskim rodowodzie dzisiejszych Niemców bardzo mało lub niewiele się mówi, co jest dziwne, bo to przecież aż nadto tłumaczy ich tysiącletnią, zwierzęcą nienawiść do Słowian, ale w starożytności mówiło i pisało się sporo. Bezcenny dla tych, którzy mają otwarte ale niewidzące oczy jest zapis lekarza kalifa kardobańskiego Chasdaja do króla chazarskiego Józefa, w którym pisze:
„Królowie świata usłyszawszy o jego wielkości (kalifa kordobańskiego) i potędze, ślą mu upominki i starają się darami i kosztownościami względy jego pozyskać. Między tymi jest król Aszkenazów (Niemców), król Gebalimów (Chorwatów/Polaków), którzy są al-Sekalab (Słowianami), król Konstantyny i inni królowie.”
Król „Gebalimów” w tym liście znaczy król górali, gdyż w języku arabskim gibel znaczy góra. Później jeszcze wrócimy do naszych tajemniczych górali, czyli kim oni byli konkretnie ale to za chwilę…
Tymczasem pozostawmy w spokoju już tych nieszczęśliwych Germanów, bo po prostu szkoda miejsca na tę dzicz, mając do omówienia inne plemiona słowiańskie, które tworzą dzisiejszą Polskę oraz Ukrainę.
I tak, historyk grecki Herodot, żyjący w latach 485-425 przed okaleczeniem Chrystusa, opisując Stytię wymienia jej sąsiadów – Neurów. Siedziby ich umieszcza po północnej stronie górnego Dniestru, na obszarze Podola i Wołynia. Wymienia też ich kraj – Ziemię Nurską leżącą nad Bugiem. Herodot podaje, że Neurowie zajęli ziemie, na których siedzą, na około 100 lat przed wyprawą Dariusza na Scytów czyli około połowy VII wieku przed skrzywdzeniem Jezusa. Musieli opuścić swoje pierwotne siedziby z powodu nadmiernego rozmnożenia się „Węży” w ich dawnej ojczyźnie, jak pamiętamy. Ci Wężowie to oczywiście dzisiejsi Wielkopolanie, których nazwa pochodzi od rzeki Warty – dawniej Węża, o czym także już jest nam wiadomo. Badania archeologiczne oczywiście w pełni potwierdziły relację Herodota wykazując bardzo silny związek kultury Nurów z kulturą łużycką umiejscowioną na obszarze Wielkopolski.
Warto też przy okazji wspomnieć, że nazwa Wisły – Vistula/Vistla jest od tysiącleci niezmienna i istnieje nawet na mapach cesarza Agryppy.
Na mapie Pomponiusza zresztą tak samo:
Nazwa Odry też ma źródło słowiańskie – dzisiejsza nazwa pochodzi od słowa Otra, bo rzeka ta płynąc niemal do nich równolegle, wręcz ociera się o zbocza łańcucha Sudetów.
Całkiem zabawne są nieudolne spory zachodnich nieporadnych historyków dotyczące znaczącego w starożytności ludu Chorwatów. Nazwa Chorwat/Chorwaci pojawia się bowiem w starożytności nieustannie i wszyscy ci idioci udają, że nie wiedzą skąd się ona wzięła i łudzą sie w swojej debilności, że to nie są Słowianie a tymczasem dla obeznanych z językami Słowian sprawa Chorwatów jest stosunkowo prosta. Otóż nazwa ta pochodzi od słowa Hory – Góry i oznacza Słowian żyjących pośród gór – Horali, czyli po prostu górali. Litery G i H o czym mało ludzi wie na Zachodzie często są bowiem wymienne u Słowian Wschodnich i Słowian Zachodnich jak chociażby nazwisko Hitler, które u sąsiadów ze wschodu wymawia się jako Gitler, jasne? Hospodar – Gospodarz i tak dalej. Tak samo to działa w drugą stronę, na przykład mało słowiańską nazwę ale pochodzącą z leżącej na dalekim wschodzie chazarii „Gołota” u nas powinno sie wymawiać „Hołota” aby wymawiać ją prawidłowo i oddać jej he he… poprawne znaczenie.
Koniec końców ci dzielni Chorwaci osiedli w sporej części na Bałkanach i ten bałkański kocioł jest tak skomplikowany, że to zupełnie odrębna opowieść… dodam tylko jeszcze, że słowo Chrwat oznacza u nich dziś „Dzielny Strażnik” i chodzi tu o to, że dzielnie stoi na straży południowych rubieży Słowiańszczyzny – i za to właśnie ich również spotyka od zawsze wyłącznie zwierzęca i ślepa nienawiść ze strony Aszkenazów/Niemców – której najnowszym przejawem była barbarzyńska wojna przeciwko bezbronnej i bombardowanej ludności cywilnej całej Jugosławii po to tylko aby ją wymordować, pozbawić przemysłu a następnie okraść z surowców naturalnych – identyczny scenariusz jak obecnie na tak zwanej Ukrainie.
Do około szóstego wieku przed betlejemskim pochlastaniem istniało gigantyczne państwo Chorwatów/Wenetów, które później podzieliło się na Morawy, Serbię i tak dalej.
Podział, dosyć trwały na Słowian Północnych i Słowian Południowych nastąpił, kiedy szukające sobie miejsca na Ziemi zacne plemię Madziarów nadeszło ze wschodu po czym wbiło się pomiędzy nas klinem, aby po krótkiej szamotaninie na terenie niemal całej Europy przetrzepać co nieco dupy Germanom no i ostatecznie osiąść sobie na stałe tam, gdzie dziś są Węgry. Madziarowie nie są Słowianami ale są niezwykle sympatycznym ludem, słyną z gościnności i lojalności wobec słowiańskich sąsiadów.
O Madziarach mówi sie potocznie bratanki w bardzo pozytywnym znaczeniu ale tak naprawdę nie są z nami spokrewnieni lecz pochodzą od nieustannie zniesławianego przez zachodnich pseudohistoryków walecznego i dzielnego plemienia Hunów – którym od tysięcy lat żydowska propaganda obrabia dupę w sposób jawnie krzywdzący oraz niesprawiedliwy robiąc z nich nieudolnie dzikich barbarzyńców, zamiast twórców zaawansowanej kultury. Identycznie tak nawiasem mówiąc, jak Madziarów propaganda nieustannie zniesławia starożytny Babilon – jedyne imperium, które nie prześladowało żydów. Jest ono w „podzięce” nieustannie szkalowane i przedstawiane jako siedziba rozpusty, zepsucia podczas kiedy było ono tak naprawdę kolebką wspaniałej i niestety zniszczonej przez koczowników kultury, po której są wręcz niezliczone artefakty świadczące o jej wspaniałości i wysokim rozwoju na polu kultury.
O pochodzeniu od Hunów Węgrów – Madziarów najdobitniej świadczy ich nazwa Hungaria oraz fakt, że z całego świata tylko na Węgrzech nadaje się chłopcom imię Atylla – na cześć ich najwspanialszego wodza.
Ponieważ dosłownie wszyscy przybysze z południa oraz zachodu zmierzający w kierunku naszej ziemi najpierw oczywiście napotykali się na Słowian żyjących w górach – Horali, to właśnie dlatego już przed dwoma tysiącami lat wszystkie plemiona Słowiańskie nazywano wśród cudzoziemców generalnie Chorwatami.
Rozmiary naszego imperium oczywiście nie ograniczały się do gór i były naprawdę imponujące, bo Teofilakt Simokatles, pisał jeszcze w końcu VI wieku, że Sklawinowie (Słowianie) sięgali swymi siedzibami Oceanu Zachodniego – Morza Północnego.
Niezależnie od niego potwierdza to także nienagłaśniany ale bardzo ważny dokument mówiący o granicach państwa polskiego – Kronika Galla Anonima, w której jak byk pisze:
„Polska … ma zaś za sąsiadów… od zachodu Danię i Saksonię…”
Tak więc tylko ślepy może twierdzić od tego momentu, że nie wie jak wielka była niegdyś Polska. A tylko głupiemu może się naiwnie wydawać, że tak wielki kraj nie miał wielkiej liczby wojska oraz znamienitych władców wydających mu rozkazy no i żył sobie… no właśnie jak? Bez zarządu? Luźnymi stadami?
Oczywiście to bez sensu i dlatego właśnie, aby nas ogłupić zaborcy oraz okupanci wymazali niewygodną im genealogię naszych władców spychając tych sprzed Mieszka w krainę legend albo baśni.
Pomijając oczywiste niemieckie brednie jakoby pierwszym władcą Polski był Mieszko I który ówczesną Polskę pokropił kropidłem, (którą to wersję zna każdy na wylot ze szkolnej propagandy) należy teraz oczywiście przedstawić prawdziwych i wcześniejszych władców, o których żaden Niemiec albo żyd nigdy nie odważy się słowem wspomnieć.
Prawdziwa historia jest dosłownie sensacyjna i w prawdziwej co się okazuje?
Okazuje się, że ani Mieszko I nie był pierwszy ani też żadnego chrztu Polski nie dokonał. To wszystko są brednie!
Istnieje bowiem dokument z czasów wcześniejszych od Mieszka „Żywot świętego Metodego” i w nim pisze:
„Pogański książę wielce silny siedzący u Wiślan”
Wielce silny a więc nie jakiś drobny leszczyk tylko władca Wiślan – władca Polski.
Kim on był?
Na pewno nie katolikiem, gdyż dalej pisze:
„„… urągał chrześcijanom i szkody im wyrządzał”.
Taki hardy był ówczesny władca. Otrzymał więc zwyczajową wśród kościelnej mafii propozycję nie do odrzucenia od Swiętopełka – władcy Wielkiej Morawy:
„Dobrze by było synu, abyś się dał ochrzcić dobrowolnie na swojej ziemi, bo inaczej będziesz w niewolę wzięty i zmuszony przyjąć chrzest na cudzej ziemi … Tak się też stało”.
Wynika stąd, że ówczesny władca państwa Wiślan został podstępnie uprowadzony i przymuszony przez Świętopełka Wielkomorawskiego do przyjęcia chrztu. I rzeczywiście władcę polskiego pod warunkiem uwolnienia, zobowiązano następnie szantażem do wprowadzenia u siebie chrześcijaństwa.
Książę ten słowa dotrzymał i do Polski z Wielkiej Morawy powrócił już ze zgrają sępów, czyli tą mafijną „świtą duchownych”, aby móc od razu przystąpić do jahwistycznych działań.
Chrześcijaństwo wprowadzał on od roku 874 wbrew rodzimej wierze naszego ludu, pod przymusem, nie zyskując oczywiście tym samym nawet cienia uznania u poddanych.
Kto był tym podłym władcą, który pod wpływem ordynarnego szantażu na naszą ojczyznę sprowadził tę nadjordańską dżumę o nazwie chrześcijaństwo?
No cóż jako, że był za tę właśnie zdradę powszechnie znienawidzonym niszczycielem rodzimej tradycji i rodzimej wiary, pomników i kapliczek mu nie stawiano ale kim on był, można dowiedzieć się z treści jego przezwiska podanego oczywiście w „Kronice Polskiej” Galla Anonima. Przezwiska, gdyż jego prawdziwe imię za karę zostało już na zawsze z historii przez naszych przodków wymazane.
POPIEL – takim pogardliwym mianem uwieczniła znienawidzonego księcia historia.
Skąd ta nazwa?
Pop – to nazwa duchownego w obrządku greckim
jel – to nazwa czynności – oznacza trzymać – w tym przypadku kogoś trzymającego z popami.
Po dziesięciu latach po zasyfieniu chrześcijaństwem Polski, korzystając z kłopotów Świętopełka z Niemcami, Popiel nieco się ogarnął i podniósł bunt w 883 roku, przeciwko podporządkowaniu jego księstwa Świętopełkowi – bo w końcu ten kretyn zatrybił i zrozumiał, że to przecież TYLKO O TO chodziło z tym całym chrztem temu morawskiemu skurwielowi. Świętopełk chciał wymusić na nas chrzest oczywiście tylko po to, aby występować w roli „starszego brata” – tak samo zresztą jak za Mieszka usiłował potem uczynić cesarz Niemowów Otto.
To nie jest bowiem jakieś „nawracanie” lub „cywilizowanie”, lecz tylko brutalne wzięcie pod kontrolę – zupełnie identyczny proces jak współczesna „demokracja” nie mająca oczywiście nic wspólnego z jakąś demokracją lub cywilizowaniem, a tylko brutalnym wzięciem kolejnych krajów pod swoją pasożytniczą kontrolę.
Po spóźnionym buncie Popiela wybuchła wojna – pierwsza religijna wojna na naszych nie znających w ogóle tego syfu wcześniej ziemiach. Książęta skrajnych ziem polskich: Selencji, Obotrytów, Pomorzan, Prusów i Sudawii, wrogo nastawieni do nowej wiary, oczywiście nie stawili się ze swoimi wojskami u boku zdradzieckiego władcy no i Popiel poniósł klęskę. Nie mając oparcia w kraju, podwinął ogon, usiadł na konika i wypieprzył na Bałkany, aż dotarł do Chorwackiej Zahlumii, zaś Świętopełek za odniesione zwycięstwo składał jakiemuś boziowi dziękczynienie w Bernie 23 czerwca 884 roku gdyż od tamtej wojny Kraków znalazł się w jego władaniu – pisze o tym dokument perski z 888 roku.
Tak że Popiel nie jest legendarny, nie jest baśniowy, nie jest wymyślony. O Popielu, który zadżumił chrześcijaństwem Polskę wspomina również Konstantyn Porfirogeneta w swoim De administrando imperio pisząc:
„… ród prakonsula i patrycjusza Michała, syna Wyszewica księcia Zahlumian, wyszedł od nieochrzczonych mieszkających nad Wisłą zwaną Ditcike. W Zahlumii Popiel został księciem tej krainy, a jego potomkowie Wyszewic później syn jego Michał utrzymywali łączność z papieżami w latach 914-929…”
Książę Popiel uchodząc z ówczesnej Polski doskonale wiedział, że w Dalmacji znajdzie zrozumienie u chrześcijan – rodaków – prawosławnych Serbów/Chorwatów, gdzie też przyjęto go życzliwie i obdarzono nawet księstwem.
A zatem to dlatego dzisiejsi Serbowie i Chorwaci, wywodzący się z Polski, zachowali swe narodowe nazwy i mają tę samą mowę, a sztuczne podziały wprowadzili im dopiero w czasie niewoli ich zaborcy – Turcy i Bułgarzy.
Po ucieczce Popiela, na nowego władcę Polski, obrano w roku 885 opiekuna jego dzieci i wychowawcę, nazywanego od pełnionych na dworze obowiązków – piastunem, czyli PIASTEM. Piasta określano Chościskowicem czyli podległym Chościskowi (Popielowi). Nie był więc synem księcia lecz jego dworzaninem.
O następcy Popiela – Piaście wiemy, że został wybrany na księcia Wiślan, lecz jakie imię nosił – nie podają żadne polskie źródła. Zagadkę tę jednak, można rozwiązać korzystając z kronik czeskich i niemieckich, w których znajduje się brakująca część potrzebnych informacji.
Otóż niezwykle ważną wiadomość podaje Kosmas pisząc, że książę Bolesław (czeski) zniszczył w 936 r. gród Stodorzan Brennę należącą do Tęgomira i zamordował jego córkę a swoją matkę – księżnę Dragomirę, następnie zwrócił gród Chorwatom – Sławnikowi. Na podstawie tych danych wiemy, że księstwo Stodor niewątpliwie stanowiło część Chorwacji, a jego władcą był Sławnik noszący przydomek Ziemowit (936 rok). Potwierdzeniem tego jest fakt nazywania Polski, w omawianym okresie, na zachodzie Europy – Sławią lub Sławinią od imienia władcy – Sław, Sława, podobnie jak od imion władców nazywano Francję – Kraj Franków, Anglię – Kraj Anglów, Ruś – Kraj Russów…
W „Żywocie pięciu braci” i „Żywocie św. Romualda” Bolesław Chrobry nazywany jest „królem Sławonii” a Cesarz Otto III pisze o wydarzeniach w Polsce: „in Slawonia”. Piast nosił więc imię – SŁAW, a jego ród i potomkowie to Sławnicy. Z rodu Sławników wywodził się na przykład święty Wojciech, który był ostatnim przedstawicielem tego polskiego książęcego rodu w Czechach.
Po upadku Wielkiej Morawy w 904 roku książę Piast opanował Morawy i Czechy, a na ich obszarze osadził namiestnika ze swego rodu – Sławnika. Sławników tych, z rodu Piasta-Sława, osadzonych w Czechach, wymordowano doszczętnie w 955 roku. Ocalał tylko przebywający akurat w Polsce święty Wojciech i jego brat – Radzym.
Okazja do odwetu na Wielkiej Morawie, która nasz kraj zmusiła do chrztu za czasów tego tchórzliwego nieudacznika Popiela nadarzyła się, kiedy następcą Świętopełka został Mojmir Drugi. Wówczas to Węgrzy, Polacy i Czesi się skrzyknęli i unicestwili Wielką Morawę raz na zawsze.
A więc genealogia władców Polski (oraz ich przydomki/przezwiska) wyglądają już tak:
Popiel – Chościsko (884) – władca Państwa Polskiego
Piast – Sław (885 – 915) Chościskowic – znaczy podległy Chościskowi
Ziemowit Sławnik – syn Sława (915 – 937).
Lestko (937 – 943) – przezwisko zdrobniałe znaczy lekko, beztrosko, wesoło – Beztroski.
Ziemomysł (943 – 960) – tytuł złożony z dwóch słów: ziemia i myśl – Troszczący się o Kraj.
Mieszko (960 – 990) – z łaciny oznacza Silny władca.
Tak, że brednie niemieckie o rzekomym chrzcie Polski dokonanym przez Mieszka I za błogosławieństwem jakiegoś cesarzyka Ottona są tylko nie mającymi oparcia w faktach bredniami, gdyż chrześcijaństwo w Polsce czyli Kraju Wiślan wprowadził książę Popiel, ponadto pod przymusem, co oczywiście unieważnia je z samego założenia, w roku 874, co już samo w sobie jest nielichą sensacją. To co jest jeszcze bardziej sensacyjne, to niezbity i potwierdzony wielokrotnie fakt, że chrześcijaństwo te było tak zwane grekokatolickie, czyli w obrządku wschodnim i oczywiście w mowie starosłowiańskiej. Dokonane to zostało za pośrednictwem (czytaj: podżeganiem) uczniów apostoła Słowian południowych – Metodego. Kolejnym dowodem, że tak właśnie z chrześcijaństwem, czyli hebrajską patologią naprawdę było są dokumenty watykańskie. Stoi tam jak wół, że liturgia w mowie słowiańskiej i obrządek greckokatolicki, znalazły pełne poparcie u papieża Hadriana Drugiego. Tak, że prawda o chrześcijaństwie jest naprawdę porażająca gdyż okazuje się, że Polska na prawie sto lat przed Mieszkiem i jakimś Ottonem już była ochrzczona. Ponadto w obrządku greckokatolickim.
Heh, czy jakiś matołek klepiący bezmyślnie zdrowaśki do żydówki wie o tym?
Osobiście bardzo w to wątpię gdyż oni przecież z tego właśnie słyną, że niewiele prócz klepania paciorków do żydówki udało im się pojąć tak generalnie.
Kraj Wiślan czyli ówczesna Polska, którą za Popiela podstępnie ochrzczono, była wielkim państwem i to jest jedyny powód dla którego zdegenerowany przez żydostwo kościół chciał położyć na nim łapę.
Kraj ten bowiem jak widać obejmował bowiem Wołyń, Grody Czerwieńskie, północną część Siedmiogrodu, dorzecze Wisły i Odry, Pomorze Zachodnie, Pomorze Zaodrzańskie, Słowację i Zakarpacie, Mazowsze i ziemie „Radymiczów i Wiatyczów”. O jego zasięgu świadczą bez cienia wątpliwości odnajdywane na obszarze Polski budowle sakralne obrządku wschodniego. Helou katolicy, są to rotundy, chrzcielnice, denar Mieszka I, kości i plomby z napisem wykonanym cyrylicą, w Drohiczynie, Grodnie, Zabłociu, drzwi gnieźnieńskie, pieśń Bogurodzica i niezliczone inne, które świadczą o grekokatolicyźmie. Trwałymi śladami tego obrządku są ponadto niezliczone nazwy miejscowości pochodzące od świątyń jak na przykład Stara Cyrkwa, Nowa Cerkwia, Cerkwica itp., rozrzucone od Bałtyku aż po góry, jak również nazwy miejscowości stanowiących w IX – XI wieku własność niezwykle zachłannych duchownych: Popowo, Popowice, Popów – to oczywiście od greckiej nazwy duchownych. Jest tych nazw obecnie w Polsce aż 106 jak podają źródła.
Żeby do reszty pogrążyć rozmodlonych katolików niedorozwiniętych umysłowo dodam, że o obrządku wschodnim w dawnej Polsce wspomina też Gall Anonim.
To nie wszystko, kolejnym dowodem istnienia u nas tego obrządku jest Kronika Kosmasa. Kronikarz ten wymienia w niej polskiego księcia – Sławibora i jego córkę Ludmiłę z Pszowa, którzy już na przełomie IX i X wieku byli chrześcijanami.
Dalszym dowodem ciągłości i przetrwania obrządku grekokatolickiego, wprowadzonego w Kraju Wiślan przez mafijne hordy Metodego, jest Zakarpacie po rzekę Cisę i częściowo obszar obejmujący północny Siedmiogród, czyli ówczesne ziemie polskie ochrzczone w 874 roku. Zachował się ten obrządek i to aż do naszych czasów tylko dzięki temu, że ziemie te nigdy nie były pod panowaniem Rusi Kijowskiej ani Rosji no i nie zostały na siłę przechrzczone na prawosławie.
Nie ulega więc żadnej wątpliwości, że Mieszko I i jego przodkowie: Popiel, Piast, Ziemomysł, Lestek i Ziemowit byli już dawno chrześcijanami, gdyż należeli do kościoła rzymskiego i wprowadzili chrześcijaństwo w Polsce w obrządku wschodnim z językiem starosłowiańskim, dając początek kościołowi grekokatolickiemu w naszym kraju. Koronnym dowodem tego jest fakt, że za panowania Bolesława Chrobrego były przecież o czym się w ogóle nie mówi aż dwie metropolie grekokatolickie w Nitrze i Krakowie i tylko jedna łacińska w Gnieźnie o której się w kółko gada.
Nie było więc żadnego chrztu Polski w 966 roku, gdyż dokonał go książę Popiel i święty Metody w roku 874. Nie było też żadnych rzekomych „problemów z pogańską Polską” ani chrztu Mieszka I w obrządku rzymskim, gdyż był on już dawno chrześcijaninem w innym wyznaniu. Nigdy nie było także jakichś „regulowań stosunków” pogańskiego władcy z cesarzem niemieckim, ponieważ Polska nie była pogańska tylko ochrzczona i to zanim jeszcze wymyślono Niemca albo jakieś niemieckie cesarstwo.
Polska, chrześcijańska od prawie 95 lat, nie miała bowiem najmniejszych problemów z obsadzaniem duchownych na swoim terenie. Dopiero zmiana obrządku na podstawie fałszywego chrztu po myśli Niemca/Aszkenaza spowodowała starannie zaplanowane w Polsce chaos oraz zamieszanie!
Wcześniej Państwo Polskie samodzielnie sobie radziło doskonale nie tylko z Cesarstwem Rzymskim ale również z jego późniejszą karykaturą, czyli ze „Świętym” Cesarstwem Rzymskim czyli Rozmodlonym Do Napletka Rzymem, o czym świadczy dokument Mieszka Pierwszego Dagome iudex, w którym pisze do papieża między innymi, że przeniesiono stolicę do Gniezna ze Szczecina.
Po co zatem były te machloje ze chrztami?
Dokładnie po to samo po co są współczesne machloje z demokracjami!
Ten pierwszy chrzest po prostu za słabo osłabił nasz kraj, skoro go sto lat potem „udoskonalono” i wykonano nielegalnie po raz drugi. Demokrację w różnych zwyrodnieniach, też nam zresztą wciskano ładnych parę razy… co trąci dosłownie o kabaret bo Pogańskie Słowiańskie Wiece są niedościgłym wzorem każdej jednej demokracji – ideałem, którego koczownicy jak diabeł święconej wody się obawiają – ideałem w którym każdy ma prawo do swobody wypowiedzi a lud czyli Wiec wybiera bezpośrednio Wodza spośród własnego plemienia! Tego typu bezpośrednia demokracja to najgorszy horror koczownika.
Osłabienie Polski po chrzcie Popiela nastąpiło niemal natychmiast, gdyż momentalnie zaczęli najeżdżać nas jeszcze pogańscy Słowianie Wschodni, że już o naszych rodzimych plemionach które pozostając pogańskie „automatycznie się skłóciły” nie wspomnę. Ich ówczesne kroniki aż się roją od tekstów typu:
„Jarosław poszedł na Lachów”
Jeszcze siedemset lat przed obrzezaniem chłopaczka z Nazaretu Polska sięgała od dzisiejszych zachodnich Niemiec aż po dzisiejszą Ukrainę i nie było absolutnie żadnego powodu lub pretekstu aby ją „cywilizować”. Były natomiast wszelkie możliwe powody i preteksty ze strony żydów i późniejszych Niemców/Aszkenazów aby ją destabilizować, rozwalić po czym doszczętnie zrujnować. Świadectwem ówczesnej kultury, myśli technicznej i wojskowej pierwszych Piastów była ufortyfikowana i w pełni skanalizowana droga wodna i lądowa: długa jak rurociąg przyjaźni, mega arteria wodna Wisła, Bug, Prypeć, Dniepr łącząca Bałtyk z Morzem Czarnym – w pełni żeglowna o każdej porze roku.
Tak więc wszelkie obchody „tysiąclecia” państwa polskiego lub „chrztu Polski w 966 roku” są czystym i naiwnym idiotyzmem, jako że nie znajdują te „fakty” żadnego potwierdzenia w średniowiecznych źródłach – to są tylko, jakże wygodne dla Niemców, propagandowe pseudo fakty mające wymazać naszą porównywalną jedynie z Chińską, historię aż do jakże wygodnej Aszkenazom chwili… wymyślenia Niemców, których przypomnę – sto lat przed Mieszkiem Pierwszym NIGDY NIE BYŁO NA KARTACH HISTORII!
Jest tak, albowiem powtarzam, „prawdziwego”, czyli „oryginalnego”, czyli nieważnego gdyż pod przymusem, chrztu Polski – Kraju Wiślan, w obrządku grekokatolickim i z liturgią zaakceptowaną przez papieża w języku starosłowiańskim, dokonał o 114 lat wcześniej książę Popiel. Natomiast istnienie narodu i Państwa Polskiego, należy cofnąć o kilka tysiącleci, gdyż na tyle świadczą dokumenty, w których do opisania naszego kraju od trzech tysięcy lat stosuje się jednolite nazewnictwo: Weneci, Wiślanie, Chorwaci, Lachowie, Poleni, Sklaweni. Starszych dokumentów nie ma gdyż… no cóż, nie było starszych niż nasza cywilizacja, która mogłaby o naszej napisać. Historia kiedy my byliśmy jeszcze kuźwa, nawet nie istniała! To przecież proste. Jak tylko na pokojowej kulturze Etrusków, którą nasi słowiańscy przodkowie założyli, (ich po dziś dzień „nieodczytane” dla zachodnich historyków pismo jest, doskonale odczytane dla językoznawców starosłowiańskich), powstało agresywne militarnie Cesarstwo Rzymskie – ich kronikarze non stop notują istnienie naszego kraju, sporządzają mapy, oraz oczywiście, szeroko opisują partnerskie stosunki handlowe z nami: szlak bursztynowy, import do cesarstwa stali i tak dalej. I nie miejmy tu żadnych złudzeń – gdyby Starożytny Rzym, niepokonany wszędzie przecież, mógł nas podbić militarnie, no to przecież by to zrobił. Nie udało mu się jednak włączyć naszych najżyźniejszych przecież ziem do wiecznie głodnego cesarstwa z jednego ale bardzo prostego powodu – ponieważ byliśmy doskonale już od tysiącleci wcześniej zorganizowani i tym samym niemożliwi do podboju. Przecież to Słowianie stworzyli kulturę Etrusków, która stała się zalążkiem i kolebką Starożytnego Rzymu a nie odwrotnie, jak to przedstawia żydowska propaganda, jakoby najpierw był Starożytny Rzym, który się następnie rozpadł i na jego gruzach powstało jakieś w dupę Święte Cesarstwo, które wzięło i nas kropidłem zbudowało
Ha ha no to jest naprawdę nie do wiary, bo przecież nawet u katolików powinny być jakieś granice idiotyzmów, czyż nie?
Niewygodna prawda jest taka, że my Słowianie Polacy już byliśmy imperium na tysiąc lat zanim obcy jakieś patologiczne chrześcijaństwa wymyślili i stąd pokojowe i partnerskie stosunki handlowe ówczesnych Słowian ze Starożytnym Rzymem zamiast, najzwyczajniejszego podboju oraz okupacji. Ponadto Słowianie NIGDY nie tolerowali niewolnictwa i owszem nie raz i nie dwa brali jeńców do niewoli ale dzieci tych jeńców już nie były nigdy niewolnikami tylko rodzili się jako ludzie w pełni wolni. W genach mamy dążenie do nieskrępowanej wolności i dlatego zażydzone psdeudokultury oparte na niewolnictwie nigdy nie miały szans dokonać naszego podboju – jak to widać doskonale na przykładzie Starożytnego Rzymu albo wujka Adolfa oraz całej plejady innych cesarzyków made in germany.
Starożytne pisma to jednak oczywiście nie wszystko, jeśli chodzi o dowody naukowe, bo jest jeszcze genetyka, która sięga znacznie dalej. I ta właśnie genetyka dowodzi, że Polacy są na ziemi która dziś jest Polską oraz Ukrainą od co najmniej dziesięciu tysięcy lat!
Wówczas to jeden z naszych przodków zmutował sobie i od tamtej pory wszyscy jego potomkowie w linii męskiej mają tę samą genetyczną mutację zapisaną w genach. Chodzi o haplogrupy R1a1 w chromosomie Y zwane po prostu „genem słowiańskości”.
Ile tego genu jest i na jakich terytoriach procentowo występuje pokazuje poniższa mapa.
Istnienie tak wspaniałego i zorganizowanego kraju jak starożytna Polska było od zawsze solą w oku neandertalskich koczowników przeganianych za swoje zbrodnie i ogólnie pojęte zezwierzęcenie zewsząd odkąd tylko istnieje homo sapiens. Koczownicy węszyli i knuli przeciwko nam nieprzerwanie, od starożytności aż po dzień dzisiejszy. O współczesnych koczowniczych grabieżach majątku narodowego Polaków i współczesnych koczowniczych zbrodniach elit narodowych Polaków jak choćby ta w Katyniu wiemy doskonale ale nie wiemy, że dokładnie to samo trwa już od zarania dziejów. A przecież warto wiedzieć z kim się ma do czynienia, bo bez tej wiedzy nigdy nie otworzą się co niektórym oczy.
I tak oto istnieje na przykład starożytna relacja wędrownego koczownika Ibrahima Ibn Jakuba z podróży jaką odbył w latach 965 – 966 do ziemi Słowian, dająca przy okazji kolejny dowód na wspaniałe i zorganizowane w najlepsze jeszcze przed Mieszkiem Państwo Polskie:
„A co się tyczy kraju Mesko, to jest on najrozleglejszy z ich (tzn. słowiańskich) krajów. Obfituje on w żywność, mięso, miód i rolę orną. Pobieranie przez niego (Mieszka) opłaty stanowią odważniki handlowe. Idą one na żołd jego mężów (wojowników). Co miesiąc przypada każdemu z nich oznaczona ilość z nich. Ma on trzy tysiące pancernych podzielonych na oddziały, a setka ich znaczy tyle co dziesięć setek innych wojowników. Daje on tym mężom odzież, konie, broń i wszystko, czego tylko potrzebują. A gdy jednemu z nich urodzi się dziecko, on (Mieszko) każe mu wypłacać żołd od chwili urodzenia, czy będzie płci męskiej czy żeńskiej. A gdy dziecię dorośnie, to jeżeli jest mężczyzną, żeni go i wypłaca za niego dar ślubny ojcu dziewczyny, jeżeli zaś jest płci żeńskiej, wydaje ją za mąż i płaci dar ślubny jej ojcu. A dar ślubny jest u Słowian znaczny, w czym zwyczaj ich jest podobny do zwyczajów Berberów. Jeżeli mężowi urodzą się dwie lub trzy córki, to one stają się powodem jego bogactwa, a jeżeli mu się urodzi dwóch chłopców, to staje się to powodem jego ubóstwa. Gdy najdzie ich jakie wojsko, żaden z nich nie ociąga się, ażby się przyłączyć do niego jego towarzyszy, lecz występuje, nie oglądając się na nikogo i rąbie mieczem, aż zginie. Jeżdżą konno i osobiście biorą udział w wojnie, a odznaczają się siłą i srogością.”
Na zachód mieszka pewien szczep należący do Słowian, zwany ludem Welteba (Weleci). Mieszka on w borach należących do krain Mieszka z tej strony, która jest bliska zachodu i części północy. Posiadają oni potężne miasto nad Oceanem (Bałtykiem), mające dwanaście bram. Ma ono przystań, do której używają przepołowionych pali, a ich siłą bojowa jest wielka. Nie mają króla i nie dają się prowadzić jednemu władcy, a sprawującymi władzę wśród nich są ich starsi. Powiedział Ibrahim syn Jakuba Izraelita.”
Całkiem sporo się do naszych czasów zachowało wspomnień tego hiszpańskiego żyda i warto przytoczyć tu jeszcze co najważniejsze – te dające pogląd na naszą tradycję, technikę, medycynę i rodzime obyczaje:
„Kraje Słowian ciągną się nieprzerwanie od Morza Syryjskiego po Ocean ku północy. Królowie ich są obecnie czterej: król Bułgarów Bojesław, król Pragi i Krakowa, i Mieszko król północy i Nakon na końcu Zachodu. Na ogół Słowianie są skorzy do zaczepki i gwałtowni i gdyby nie ich niezgoda żaden lud nie zdołałby im sprostać w sile. Handel ich dociera do Rusów i do Konstantynopola. Kobiety ich kiedy wyjdą za mąż, nie popełniają cudzołóstwa a panna która pokocha jakiegoś mężczyznę udaje się do niego i zaspokaja u niego swoją żądzę. Kraje Słowian są najzimniejsze z wszystkich krajów. Najtęższy mróz bywa u nich, gdy noce są księżycowe a dnie pogodne. Nie mają oni łaźni ale posługują się domkami z drewna. Budują piec z kamienia w jednym rogu i leją wodę na rozpalony piec. Wówczas otwierają im się pory i wychodzą zbędne substancje z ciał. Królowie ich podróżują wielkimi wozami na czterech kołach. W czterech rogach ich są ustawione cztery mocne belki, z których zwisa na mocnych łańcuchach kolebka wyścielona brokatem, tak że siedzący w niej nie trzęsie się podczas wstrząsów wozu. Słowianie wojują z Bizantyńczykami, Frankami, Longobardami i innymi narodami.”
Tyle koczownik przybłęda widział na własne oczy i chyba tylko niemożliwy do ukrycia w tej relacji podziw sprawił, że nie byłby on prawdziwym koczownikiem, gdyby potem co nieco na nasz temat oszczerczo nie nakłamał aby nas zniesławić. Otóż nieco dalej nasz dzielny izraelita opisuje słowiańskie miasto Amazonek – miasto wyłącznie wojowniczych kobiet posiadające rozległe ziemie i… masy niewolników, w którym to mieście kobiety zachodzą w ciążę z tymi niewolnikami, a jeśli się urodzi chłopiec no to bach i go zabijają Ha ha ha, w sumie wystarczy tylko dodać literkę A no i rzeczywiście wyjdzie nam Amazowsze, czyli kraina Amazonek – masakra. Na całe szczęście w starożytności za podobne kłamliwe oszczerstwa była sprawiedliwa czapa po to właśnie, aby nikt bezkarnie tego procederu nie uprawiał, a zatem nasz podjudzacz pod sam koniec oszczerczego fragmentu zastrzega się czarno na białym, (aby rzecz jasna nie dostać sprawiedliwie w beret), że nie widział tego miasta kobiet osobiście na własne oczy, tylko opowiedział mu o nim… niemiecki władca – przyszły cesarz Otto I – zwalając tym samym w sposób niezwykle przebiegły oraz tchórzliwy odpowiedzialność za paszkwil na szkopa. No a że Niemcy łżą nie gorzej od żydów – wiadomo… nie przegapią nigdy okazji aby się zbłaźnić no i ostatecznie wyszło jak zwykle – i śmieszno i straszno – żyd skompromitował Niemca, Niemiec się ośmieszył.
Ja również jak Ibrahim osobiście zjeździłem wzdłuż i wszerz krainę Słowian i w tej krainie nigdy na mnie jakoś nie napadły Amazonki aby mnie zgwałcić a ryzykowałem wielokrotnie zwłaszcza na Amazowszu.
Zamiast tego nieprzebrane zasoby dokumentów wypływających na światło dzienne w ramach walki różnych wywiadów oraz autentycznych fotografii dryfujących w otchłani internetu świadczą ponad wszelką wątpliwość, że na mój kraj oraz oczywiście na kraj Amazowszanek napadł będący bękartem małpy spłodzonym ze sprzątaczką, rodzony ojciec tej rozbudowanej jak skrzynia ładunkowa Mercedcesa, amazonki z Bawarii – Adolf Hitler we własnej osobie – wnuk z nieprawego łoża samego „króla” cyganopodobnych – Rotschilda.
Garstka źródeł:
https://cowpattie.wordpress.com/2013/11/14/angela-merkels-birthday-suit/
http://pl.wikipedia.org/wiki/Maria_Anna_Schicklgruber
http://niezalezna.pl/24175-kanclerz-merkel-jako-corka-hitlera
http://monitorpolski.wordpress.com/2011/03/21/4177/
Inne źródła:
3 Tysiące Lat Państwa Polskiego Jakiego Nie Znamy – Mgr inż. arch. Tadeusz MIller ISBN 83-910388-1-5
Europa – Rozprawa Historyka Z Historią – Norman Davies ISBN 978-83-2401424-8
O Sławiańsczyźnie Przed Chrześcijaństwem – Zorian Dołęga Chodakowski
DODATEK
Oczywiście cały ten tekst to tylko koncentrat, czyli wisienka na torcie, bo temat tak obszerny jak Historia Polski jest nie mniejszy ze zrozumiałych względów niż dajmy na to historia Chin. Trochę się przecież działo w Europie odkąd tutaj stopniały 12 tysięcy lat temu lodowce a nasi ludzie przybyli tu jako pierwsi, nieprawdaż? Na zakończenie dodam zatem tylko, że przytoczone starożytne kroniki i opisy podróżników to też jest tylko śmietanka – sam wierzchołek góry lodowej, której większość i tak jest niewidoczna. W rzeczywistości jest tego dużo więcej i tak na przykład na Gallu Anonimie sprawa się oczywiście ani nie zaczyna ani nie kończy. Sam tylko poczet władców Polski – oczywiście ten sprzed Mieszka Pierwszego – jest doskonale udokumentowany w rozmaitych innych źródłach, jak chociażby:
1 – w Kronice Wincentego Kadłubka wygląda to tak: Krak, Krak II, Wanda, Leszko I – Lestek, Leszko II, Leszko III, Popiel I, Popiel II
2 – W Kronice Wielkopolskiej natomiast: Lech, Krak, Krak II, Wanda, Leszko I – Lestek, Leszko II, Leszko III Popiel I – Pompiliusz, Popiel II, Piast
3 – w Kronikach Jana Długosza: Lech I, anonimowi potomkowie Lecha aż do wygaśnięcia dynastii, Krak, Lech II, Wanda, Przemyśl – imię zmienione po koronacji na Lestek, Leszko II
To tylko parę przykładów z pierwszej lepszej wikipedii i co jak co ale nie są to ani baśnie ani legendy jak kłamliwie twierdzi żyd oraz Niemiec, bo przecież istnieją do dziś Kraków, kopiec króla Kraka, kopiec królowej Wandy, niezliczona ilość nazw geograficznych nadana przez naszych przodków no i oczywiście istnieje Lechistan – kraina poddanych Lecha, Lechitów – czyli po prostu Polaków, no bo czyż nie?
Generalnie najpełniejsza chronologia władców Polski, oraz przybliżone okresy ich panowania, do jakich można na dzień dzisiejszy dotrzeć wygląda tak:
Lech I – Protoplasta Polaków Książę Polan (550-600 – okres szczytowy naszej pokojowej potęgi imperialnej, nigdy nie opartej na niewolnictwie tylko zasiewaniu kultury, nauki i cywilizacji)
Lech II Lach – najstarszy syn protoplasty Polaków Książę Pomorzan (600-630)
Wilcynjusz I Wielot – młodszy syn protoplasty Polaków Książę Pomorzan (630-650)
Wizymir I Danogromca – wnuk protoplasty Książę Pomorzan syn Wilcynjusza (650-700)
Krak I Smokobójca – pogański Książę Wiślan (700-730)
Krak II Krakus – pogański władca Wiślan (730)
Lech III Bratobójca – pogański władca Wiślan (730)
Wanda Nienaruszona – pogańska władczyni Wiślan (730-750)
Leszek I Przemysł – pogański Książę Lędzian (750-760)
Leszek II – pogański Książę Ślężan (760)
Leszek III Spryciarz – pogański Książę Goplan (760-780)
Leszek IV Jurny – pogański Książę Goplan (780-800)
Popiel I Gnuśny – Książę Goplan (800-820)
Sobiesław I – syn Leszka IV brat Popiela I otruty przez Popiela II Władca Dalen (protoplasta Sobieskich)
Popiel II Myszowaty – Książę Goplan (820-840)
Walter I Wdały – Książę Tyńca (820-830)
Wisław I Wisłomir – Książę Wiślicy (830-840)
Chościsko I Oracz (Chościsko w znaczeniu Książę) ojciec przyszłego Księcia Polan Piasta (820-840)
Piast I Kołodziej – Książę Polan (840-850)
Siemowit I – Książę Polan (850-885)
Leszek V – Książę Polan (885-915)
Siemomysł I – Książę Polan (915-950)
Czcibor I – Książę Polan (950-960)
… i dopiero potem… w końcu następuje doskonale znany wszystkim jak zdrowaśmario poczet władców Polski zaczynający się od Mieszka „Pierwszego” i tego nieszczęśliwego rzekomego chrztu Polski, który jak chyba wszystkim doskonale wiadomo skończył się tym, że Polska się szybko i systematycznie stoczyła w otchłań tej jahwistycznej, rozmodlonej do żydówki chrześcijańskiej patologii, do momentu aż osiągnęła dno, czyli na tronie zasiadł legendarny półanalfabeta Lech Setny Pijaczek (od sto lat i na zdrowie) – Wałęsa, który zanim jeszcze został koronowany na Bolka po pijanemu wpiął sobie żydówkę tam gdzie powinien mieć wpięty śrubokręt a potem dla Polski i Narodu Polskiego zrobił nie mniej niż legendarny Bin Laden dla Nowego Jorku.
Mało kto wie dziś dzięki kłamliwej propagandzie, że alkohol nie jest żadnym alkoholem, lecz najbardziej destrukcyjnym dla człowieka narkotykiem, a jeszcze mniej wie jakim Wałęsa był narkomanem, czyli alkoholikiem. Oto zatem garstka danych.
Lech Setny Pijaczek został protoplastą całej dynastii Bolkoidów, której z pełnym sukcesem udało się wygrać nierówną walkę z groźną i podstępną abstynencją:
http://www.fakt.pl/Corka-Walesy-Maria-Wiktoria-Walesa-chciala-jechac-po-alkoholu-,artykuly,215313,1.html
http://www.se.pl/multimedia/galeria/85804/168229/maria-wiktoria-waesa-pokazaa-majtki-i-nowego-chopaka/
http://wiadomosci.onet.pl/kraj/syn-walesy-wyznaje-przez-moje-pijanstwo-tata-przegral-z-kwasniewskim/6z1qk
http://www.nowiny24.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20030513/KRAJ/305120056
http://piotrcybulski.salon24.pl/339375,jaki-byl-stan-trzezwosci-jaroslawa-walesy
http://www.ziemiamielecka.pl/?p=7668
Na potrzeby przyszłych Gallów Anonimów należy tę liczbę pogłowia, która w pewnym momencie najwyraźniej się wyrwała Bolkowi spod wszelkiej kontroli, w końcu jakoś ogarnąć i podać chciwym informacji kronikarzom, że na klan Bolków składa się aktualnie:
1. Bogdan Agent – najstarszy syn Bolesława – dwukrotnie żonaty… krążą słuchy że sam papież na rozwód wyraził apostolskie pozwolenie. Boguś kształcił się w szkole policyjnej i dzielnie pracuje jako agent w agencji jakiegoś bezpieczeństwa publicznego… tajemnicza sprawa…
2. Sławomir Nieśmiały – już po dwóch rozwodach błogosławionych przez Watykan. Niesłusznie obwiniany przez wrogie klany o spowodowanie dwóch katastrof w ruchu lądowym pod wpływem alkoholu, ponieważ tak naprawdę tylko jedna katastrofa nastąpiła po pijaku…
3. Przemysław Jasnopomroczny – trzeci w kolejce do tronu ale ten najbardziej podobny do protoplasty rodu fizycznie i w sposobie bycia. Poddani kojarzą go bezbłędnie z powodu pomroczności jasnej, która dokuczyła mu dotkliwie, kiedy w listopadzie 1993 roku spowodował karambol pod wpływem alkoholu. Kilka lat później miał kolejny karambol będąc w stanie pomroczonym. Nie trafił do więzienia, bo przecież nie zabił nikogo a przecież mógł… on tylko wysłał na wózek trzeźwą jak świnia nauczycielkę na pasach. Jest oczywiście po rozwodzie zatwierdzonym przez stolicę apostolską. Od jakiegoś czasu chyba nie zażywa alkoholu, bo kronikarze nic ciekawego nie notują. Pracuje w straży granicznej i dzielnie strzeże granic swojej posesji…
4. Eurojarosław – dawniej Jarosław, jako jedyny nie udał się Bolkowi, gdyż kompletnie nie nadaje się do przygód z alkoholowymi imprezami… zamiast libacji z krajowymi hetero żulami woli się zadawać ze zboczonymi euroosłami z parlamentu europedałopejskiego…
5. Magda Baletnica – miała zostać baletnicą ale doznała kontuzji majtek i kariera się tragicznie zakończyła. Koniec kariery baletnicy był początkiem lepszej – z religią oraz alkoholami. Jej pierwsze małżeństwo rozpadło się za namową papieża. Chętnych na drugie nie ma nawet wśród kardynałów. Studiowała korespondencyjnie teologię czyli szybkie klepanie różańca… podobno ma dyplom z tego klepania…
6. Anna Matka Polka, w szczęśliwym związku, matka dwójki dzieci. Uwielbia ojca a Lech Bolesław uwielbia Annę…
7. Maria Wiktoria Towarzyska – niesłychanie radosna roztańczona i wesoła – uwielbia oślepiać paparazzich majtkami, prowadzić po pijanemu i uprawiać radosne przyjęcia i zabawy…
8. Brygida Kłótliwa – najmłodsza ale najbardziej pożarta z protoplastą rodu. Pożarła sie z Bolesławem, gdyż nie chciała jak nakazuje rodzinna tradycja szlajać się ze ślubami i rozwodami po kościołach jakichś… w czasie jej wesela z antyklerykałem, Bolesław chlał i bawił się z Kwaśniewskim/Stolzmanem…
http://www.se.pl/multimedia/galeria/119713/zamiast-na-weselu-corki-bawi-sie-z-kwasniewskim/
Tyle na dzień dzisiejszy ale nie to jest straszne tylko przerażający w swej wymowie fakt, że nikt jeszcze nie podwiązał Danusi jajników i kto wie czy na liczbie osiem ta lista plag się ostatecznie zakończy…
Tyle właśnie dały wcześniej zdrowej i wspaniałej Polsce owe chrzty, modlitwy oraz pokropki a ewidentnie toksyczny wpływ chrześcijaństwa, jako poronionego zlepka żydowskich baśni, znany był doskonale nie tylko nam współcześnie żyjącym ale również naszym wybitnym przodkom na przestrzeni minionych wieków. To że od czasu rzekomego chrztu rozpoczął się upadek Narodu również im było ze szczegółami wiadomo. W roku 1818 Zorian Dołęga Chodakowski nie znając przecież jeszcze oczywiście żadnych odkryć na polu genetyki, lecz opierając się wyłącznie na heraldyce i rodzimej tradycji, napisał w O Sławiańsczyźnie Przed Chrześcijaństwem:
„W dziejach zapomnianych, dawno rozsławionych i obecnych nasz ród zajmuje swoje miejsce. Nie zebrał się on z wygnańców ani szczątków upadłych mocarstw. Był zawsze ludem pierwotnym, właściwym i jednosłownym. Nie wiadomy jeszcze czas i przyczyny, dla których on opuścił sąsiedztwo Indowego Stanu, jak długo był w tej wielkiej drodze, nim wkroczył do Europy i zajął jej połowę od strony Azji.”
Czyli widać po raz kolejny, że wielkość i wspaniałość starożytnej Polski zawsze była wykształconym Polakom doskonale wiadoma. Nawet pod zaborami! Później, czyli już po tych wszystkich „prawdziwych” i fałszywych pokropkach także było wiadomo co się w naszym kraju działo, bo dalej o tym właśnie autor pisze:
„Zniknęły przed wiedzą uczoną dzieje, obrzędy i zwyczaje nasze w epoce wielobóstwa. Nie sprzyjała oświata Europy całemu czasowi, w którym krzyż święty wznosić się począł wśród rozległej i podzielonej Sławiańszczyzny. Ogniwa nowej wiary wcielały niepodobnych nas do reszty narodów Europy. Uczęszczał Słowak z nabożeństwa lub potrzeby do Rzymu lub Carogrodu, a przejąwszy się nienawiścią wzajemną stolic chrześcijaństwa, zapalał pochodnie wiekuistych wojen na przestrzeni swojej o to, że nie jednej głowie uświęconej daninę płaciła. Biada nam! Długo nazbyt przetrwaliśmy w tych obłędach. Nie wspomniałbym ich może, gdyby nie miały zgubnego wpływu na ten zakres naszej historii i nie były pierwszym podkopem miłej nam zawsze narodowości. Czas przyszły wyjaśni tę prawdę, że od wczesnego polania nas wodą zaczęły się zmywać wszystkie cechy nas znamionujące, osłabiał w wielu naszych stronach duch niepodległy i kształcąc się na wzór obcy, staliśmy się na koniec sobie samym cudzymi.”
Tak że jak widać nie są to jakieś współczesne – spreparowane przez wrogów Polski antypolskie poglądy „wojujących ateistów” – tylko zdrowe i obiektywne poglądy najmądrzejszych dawnych Polaków – tych, którzy posiedli w swojej mądrości wgląd w cały obraz sytuacji i nie pozwolili, aby jakiś posążek z tworzywa sztucznego w kształcie Jana Pawła któregoś albo grzyb na ścianie w kształcie Maryi, przesłonił im całkowicie pole widzenia i zdolność do rozumowania na polu elementarnej logiki. Oni ogarniają i ogarniali całość. A całość, czyli pełny obraz sytuacji wygląda tak, że jeśli przyrównać całą historię naszego Narodu do tarczy zegarka to okres jahwistycznej dżumy to tylko zaledwie godzina i pozostałych jedenastu godzin nie da się zwyczajnie durnym paciorkiem histerycznie zakrzyczeć albo wymazać. Nie ma się co łudzić rozmodlone do granic idiotyzmu jełopy, że w tej najczarniejszej godzinie naszej historii, jakiś pochlastany żydoboziu nam Polakom weźmie i pomoże – no litości – święty boże nic tu nie pomoże. Pomóc Polsce i Polakom może jedynie solidny i zasłużony kop w dupę ofiarowany uroczyście i z pełną mocą całej tej jahwistycznej patologii jaka tu założyła gniazda, aby przebrana w biskupów i proboszczów składać swe cuchnące jaja. Ten tęgi kop należy się już dawno tym wszystkim biskupom, popom lub rabinom, a najbardziej ten kop może pomóc jak na ironię… ciemnym katolikom rąbanym razem z potomstwem w dupsko już przez tysiąc lat przez wyżej wymienionych. A fakt, że katolicy za owo rąbanie w dupę jeszcze tej żmii na własnej piersi ochoczo płacą – no to pozostawię już bez komentarza
Zamiast komentarza wrzucę jeszcze jedną mapę z okresu naszej największej świetności – tym razem mapę „fałszywą”. Jest ona fałszywa, ponieważ nie pochodzi z epoki – ona została stworzona przez współczesnych historyków brytyjskich, którzy na podstawie własnych – zachodnich starożytnych kronik odtworzyli dla zobrazowania kształt Europy na kilkaset lat przez niepokalanym obrzezaniem.
Tego co jest na mapie nie stworzył jakiś pochlast z Betlejem ani jego dziwna mama ani jego niewidzialny jak Batman „Zrób-To-Sam” tata. Nie dokonał oczywiście tego również ich wypierd czyli duch święty… który zaraz jak tylko tu „zniebozstąpił” jedynie zatruł jak wyziew z gnijącego obornika całą tę Słowiańską Ziemię, czystą wcześniej i nie skażoną. To co jest na kolejnej już mapie, to zostało stworzone przez Poganina – Polaka. Pochlast jedynie postawił na tym co było doskonałe swoją zwyrodniałą racicę i to splugawił fundując nam krzywdę, złodziejstwo i niewolę bez końca, bez granic. Jak widać nie skradziono Polsce i Polakom kopalń, przemysłu, kilku wynalazków i paru miast na wschodzie. Ukradziono nam Europę! A teraz chcą ukraść historię – ramię w ramię koczownik i Aszkenaz/Niemiec. Tego być może nie widać z dnia na dzień lub z pokolenia na pokolenie, no ale lecąc po tysiącleciach, owszem widać jak na dłoni. Trzeba się ogarnąć, bo docelowy plan koczowniczych pochlastów jest taki, aby nas zepchnąć na Syberię i tam jak Indian ostatecznie zamknąć w rezerwacie… jako rezerwuar masy biologicznej służącej do pobierania narządów. Już dziś masowo mordują i wycinają narządy dla starych koczowników wśród Słowian na byłej Ukrainie… to masowy proceder a liczba ofiar idzie w dziesiątki tysięcy rocznie korzystając z wojennej zadymy.
Warto poznawać prawdziwą historię, ponieważ to jest jedyna dziedzina nauki pozwalająca zamiast na własnych uczyć się na błędach wcześniejszych pokoleń – dlatego jest ona aż tak zawzięcie zakłamywana – zakłamana wersja ma pozbawić nowe pokolenia sprawdzonych już kiedyś rozwiązań oraz zamiast nich podać te niesprawdzone – demokrację się lansuje na przykład aż do granic paranoi, gdyż: „Demokracja to są rządy głupców” – zauważył jeszcze Platon świadom że masy składają się głównie z debili i dlatego każde jedne rządy mas będą debilne z założenia.
Doskonałym dowodem na to jak ważna jest prawdziwa historia i jaką posiada ona moc edukacyjną jest chociażby historyczna odwetowa wyprawa Słowian pod wodzą Światosława, która w pamiętnym dniu 3 lipca 964 roku starła z powierzchni ziemi ówczesny „Izrael” – wrzód na mapie świata – kaganat chazarski – bandyckie gniazdo lichwy i zgnilizny moralnej uwalniając w końcu umęczonych Słowian z morderczego uścisku w jakim było. Z ich stolicy nie pozostał dosłownie kamień na kamieniu, a koczownicy rozpierzchli się i rozpełzli w przerażeniu po świecie jak karaluchy, będąc sprawcami mordów, epidemii, grabieży, lichwy i wszelkiej innej podłości, zniewalając i niszcząc na innych krańcach świata całe mniej zdecydowane niż Słowianie populacje i narody. A tylko ten jeden, jedyny najchwalebniejszy w naszej historii dzień sprawił, że tamtejsi Słowianie prawie na cały tysiąc lat odetchnęli od odwiecznych pasożytów.
Opublikowano za: https://bacologia.wordpress.com/2022/11/13/prawdziwa-historia-cz-ii-co-to-jest-polak/#more-6795
Proszę traktować jako uzupełnienie….
https://www.dakowski.pl/polska-dla-polakow-krzysztof-balinski/