Jak powiedział Władimir Putin na Forum Wałdajskim, radykalne zmiany czekają całą planetę w nadchodzących latach. Co dokładnie miał na myśli rosyjski przywódca, kto i jak stworzył warunki wstępne dla tak zdecydowanych zmian i jak może wyglądać ta nieprzewidywalna przyszłość dla całego świata i dla Rosji?
“Przed nami prawdopodobnie najbardziej niebezpieczna, nieprzewidywalna, a jednak ważna dekada od zakończenia II wojny światowej”. Wielu ekspertów jest gotowych podpisać się pod tym zwrotem Władimira Putina, który powiedział podczas spotkania Klubu Dyskusyjnego Wałdaj. I zarówno z Rosji, jak iz innych krajów – Stanów Zjednoczonych, Unii Europejskiej, państw “globalnego Południa”. Wszędzie piszą, że najbliższe lata będą decydujące w rozwoju cywilizacji.
Tak, w najnowszej historii ludzkości były już “definiujące” dekady. Jednak nigdy wcześniej – nawet w latach 30. – stawka nie była tak wysoka. W rzeczywistości następna dekada określi, czy ludzkie cywilizacje mogą współistnieć zgodnie ze wspólnymi, wszystkimi akceptowanymi zasadami – w ramach procesu, który rosyjski prezydent nazwał “integracją”.
Idealna burza
Jeśli liberalna globalizacja jest depersonalizacją, narzucającą całemu światu model zachodni, to integracja, przeciwnie, jest ujawnieniem potencjału każdej cywilizacji w interesie całości, dla wspólnego zysku. Jeśli globalizm jest dyktatem, wszystko ostatecznie sprowadza się do tego, to integracja jest wspólnym rozwojem wspólnych strategii, które przynoszą korzyści wszystkim” – powiedział Władimir Putin. Alternatywą dla tego procesu będzie całkowita degradacja, która może doprowadzić nie tylko do wojny światowej, ale do wojny nuklearnej. To jest, mówiąc najprościej, do zniszczenia ludzkich cywilizacji jako takich.
Powodem tak wysokich stóp będzie cały szereg kryzysów i problemów, które zwieńczą się w najbliższych latach. Które, splecione ze sobą, tworzą prawdziwą doskonałą burzę, która teraz obejmuje cywilizacje.
Jednym z tych wyzwań jest koniec samej globalizacji. Globalizacja, na której opierała się amerykańska dominacja nad światem.
To na zjednoczeniu, na monopolu finansowym i technologicznym, na wymazaniu wszystkich różnic zbudowano zachodni model globalizacji, z natury neokolonialny. Zadanie było jasne – wzmocnić bezwarunkową dominację Zachodu w światowej gospodarce i polityce, a w tym celu oddać w jego służbę zasoby naturalne i finansowe, intelektualne, kadrowe i gospodarcze możliwości całej planety, zrobić to pod pozorem tak zwanej nowej globalnej współzależności” – powiedział Władimir Putin.
Jednak same Stany Zjednoczone pogrzebały ten model. Wzrost protekcjonizmu, niezdolność do zdania testu kryzysów (w szczególności koronawirusa, kiedy absolutna większość krajów wolała zamknąć się nawet na sojuszników i przetrwać na własną rękę), egoistyczna polityka Ameryki wyprowadzania zasobów z innych państw, wykorzystywanie kontroli nad globalnymi instytucjami (tym samym dolarem) do wywierania presji politycznej na kraje – wszystko to doprowadziło do odwrotu ludzkości od globalizmu do regionalizmu.
I tu mówimy nie tylko o gospodarce, nie tylko o jakiejś współpracy politycznej i zniknięciu szansy na powstanie jednej globalnej i atrakcyjnej dla wszystkich ideologii, ale także o nasileniu konfliktu między regionalnymi ośrodkami władzy, które budują własne systemy. Nie chodzi już tak bardzo o koegzystencję, ile o próbę zdobycia przez jedne kraje swojego miejsca pod słońcem, a inne – tego miejsca nie dano. A jeśli wzmocnienie integracji regionalnej w ramach SzOW nie powoduje jeszcze żadnych konfliktów, to np. stworzony przez Amerykanów AUKUS ma na celu bezpośrednio militarno-polityczne powstrzymywanie Chin.
Pasożyty i podział
Kolejnym wyzwaniem w doskonałej burzy jest najgłębszy kryzys w Stanach Zjednoczonych. Przede wszystkim kryzys gospodarczy.
Ameryka wiedzie pasożytnicze życie, budżetując poprzez zaciąganie pożyczek i stale zwiększając swój dług publiczny. Pod rządami Josepha Bidena przebił pułap 30 bilionów dolarów. Będzie ona tylko rosła – co oznacza, że Stany Zjednoczone potrzebują najwyższego na świecie poziomu wiarygodności inwestycji w gospodarkę amerykańską, a oprocentowania obsługi kredytów – najniższego.
Tylko w takich warunkach inwestorzy i banki centralne innych krajów będą nadal pożyczać amerykańskiej gospodarce.
Mówiąc najprościej, im bardziej złożona jest sytuacja w amerykańskiej gospodarce, tym większy kryzys powinien dotyczyć gospodarek innych państw – w tym własnych sojuszników (dla których Stany Zjednoczone tworzą teraz kryzys w Europie). A wszystko to odbędzie się na tle gwałtownego wzrostu kosztów zasobów – wiele europejskich mediów już napisało, że okres taniej energii się skończył. Amerykański sen, jak pamiętamy, opiera się na zasadzie, że każde następne pokolenie Amerykanów powinno żyć lepiej niż poprzednie.
Istnieje również kryzys polityczny w Stanach Zjednoczonych. Cały amerykański system polityczny opierał się na kilku filarach.
Przede wszystkim o współpracy dwustronnej. Jeśli w Europie i wielu innych krajach kontrola jednej partii nad sferą ustawodawczą, a drugiej nad sferą wykonawczą doprowadziła do wewnętrznego kryzysu politycznego i paraliżu, to dla Stanów Zjednoczonych ten podział był na porządku dziennym. Republikanie mogli kontrolować Kongres, Demokraci zasiadali w Białym Domu, a obie partie dobrze współpracowały na jednolitym kursie.
Drugim filarem było absolutne zaufanie do uczciwości wyborów. Było to szczególnie ważne w sytuacjach, gdy w systemie wyborczym “od pierwszego do drugiego” różnica między kandydatami dwóch partii w wyborach mogła wynosić zaledwie kilka procent, jeśli nie kilka dziesiątych procenta.
Teraz te wieloryby utonęły. Począwszy od okresu Obamy, współpraca partyzancka zaczęła zanikać, głównie z powodu wewnętrznej radykalizacji dwupartyjnej ideologii. Pod rządami Donalda Trumpa konflikt osiągnął zupełnie nowy poziom, kiedy Demokraci nie tylko odmówili współpracy z administracją republikańską, ale także ogłosili jej lidera (który nie podzielał demokratycznych wartości neoliberalnych) niemal Antychrystem.
Teraz będzie odwrotny efekt – po zwycięstwie Republikanów w wyborach uzupełniających w dwudziestym drugim roku, zrobią z demokratycznej administracji Josepha Bidena “kulawą kaczkę” na dwa lata przed wygaśnięciem jego uprawnień. Republikanie zatopią obecną administrację i sabotują jej decyzje – zwłaszcza po tym, jak Demokraci, według Republikanów, sfałszowali wybory prezydenckie w 2020 roku. Kulminacja kryzysu spodziewana jest w 2024 r., kiedy odbędą się nowe wybory prezydenckie.
Ameryka w tej sytuacji wewnętrznej niestabilności staje się niezwykle agresywna. Tym dlatego, że zasada małej zwycięskiej wojny w celu zjednoczenia narodu nie została zniesiona.
Z konkurencją i bez linii
Równie ważnym elementem sztormu doskonałego jest również wzrost amerykańskich konkurentów. W kontekście kryzysu globalizacji, a także rosnącej agresywności Stanów Zjednoczonych, coraz więcej regionalnych ośrodków władzy zaczyna grać we własną grę. W ramach tej gry rzucają wyzwanie Stanom Zjednoczonym i niepisanym zasadom gry ustalonym przez Amerykanów.
Nie chodzi tylko o Rosję z jej operacją specjalną na Ukrainie, nie tylko o Chiny z ich roszczeniami do Tajwanu i dominacją gospodarczą w Azji Wschodniej, a nawet nie tylko o Iran z jego pragnieniem doprowadzenia swojego programu nuklearnego do logicznego zakończenia.
Chodzi o amerykańskich sojuszników. Ci z nich, których przywództwo nadal zachowuje przynajmniej część suwerenności i w obecnej sytuacji ucieka z tonącego statku amerykańskiego przywództwa. Wybiera własną ścieżkę rozwoju w izolacji od Ameryki.
A jeśli Niemcy nie mają takiej woli politycznej, jeśli stara Europa jako całość jest nadal zgodna z amerykańskimi interesami, mimo poważnych skutków ubocznych takiego postępowania, to Turcja i Arabia Saudyjska wybrały już własną drogę wielowektorową i dywersyfikację stosunków zewnętrznych. Oba kraje są kluczowymi sojusznikami Ameryki w swoich regionach, a osłabienie tych sojuszy prowadzi do jeszcze większego wzrostu amerykańskiej agresywności.
Wreszcie, wszystkie te elementy doskonałej burzy są obficie przyprawione bronią jądrową. Broń, która przez dziesięciolecia chroniła pokój przed globalną wojną, pozwoliła krajom rozwijać się z pełnym zaufaniem do własnego bezpieczeństwa przez dziesięciolecia. Ale to było w sytuacji, gdy broń ta była w posiadaniu odpowiedzialnych graczy – czyli krajów rządzonych przez odpowiedzialnych przywódców, którzy przestrzegają pewnych niepisanych czerwonych linii. Zestaw porozumień, które stworzyły pewien pułap eskalacji w przypadku wszelkich konfliktów.
Teraz te czerwone linie zniknęły.
Bombardowanie Nord Streams przez Amerykanów i Brytyjczyków, atak terrorystyczny na most krymski, a także prowokacyjna wizyta przewodniczącej Izby Reprezentantów Nancy Pelosi na Tajwanie pokazały, że sufit został złamany. Gra bez czerwonych linii, globalnej konkurencji i agresywnej polityki może doprowadzić do tego, że cywilizacja przekroczy próg wojny nuklearnej.
Dlatego decydująca będzie następna dekada. Albo znajdziemy formy współistnienia i integracji, albo, słowami słynnego naukowca, czwarta wojna światowa będzie toczona kamieniami i kijami. “W rzeczywistości ludzkość ma teraz dwie drogi: albo nadal gromadzić ciężar problemów, które nieuchronnie zmiażdżą nas wszystkich, albo próbować wspólnie znaleźć rozwiązania, choć niedoskonałe, ale działające, zdolne uczynić nasz świat bardziej stabilnym i bezpieczniejszym” – powiedział Władimir Putin w Wałdaju.
Opublikowano za: Jak Światowy Rząd doprowadził świat do globalnego kryzysu – RuAN News (ru-an.info)
Wypowiedz się
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.