Wywłaszczenie z przemysłu narodowego. Przekształcenia prywatyzacyjne – część 7

Kolejny artykuł z cyklu opracowanego na podstawie fundamentalnego dzieła dr Ryszarda Ślązaka pt. “SAMOZAGŁADA POLSKIEJ GOSPODARKI 1989 – 2016. LEKTURA DLA KAŻDEGO RODAKA” liczącego 835 stron ( w tym 1/4 stanowią tabele)i opracowanego na podstawie dokumentów pierwotnych. W książce tej Autor omawia prywatyzację blisko 7 tysięcy polskich przedsiębiorstw państwowych: podstawy prawne, koszty prywatyzacji, w tym koszty doradztwa, prawie wyłącznie zagranicznego, uzyskane środki ze sprzedaży do budżetu itp., wraz z dużą ilością zdjęć obecnego stanu tych zakładów w ruinie. Książka została wydana przez Muzeum Historii Polskiego Ruchu Ludowego w 2021 r. Nabyć ją można za jedyne 70 zł, stosunkowo niewielki koszt w stosunku do imponującej zawartości, na linku:

Mottem tej książki jest wypowiedź jednego z ministrów solidurnościowych, nie wymienionych z imienia i nazwiska ze względów prawnych, treści następującej:

Polacy nie będą żyli z własności a tylko z pracy !

Obecna rzeczywistość w Polsce w pełni potwierdza zapowiedź tego ministranta globalnej władzy !

Gorąco polecamy, zwłaszcza młodszemu pokoleniu, zapoznanie się z prawdziwą historią tzw. transformacji ustrojowej w Polsce po 1989 r.

Redakcja KIP


Dr Ryszard Ślązak

Rozdział V

Przekształcenia prywatyzacyjne

5.1 Zapowiedz nowej polityki gospodarczej.

Nowy rząd po czerwcowych wyborach w 1989 roku ,w swoim pierwszym orędziu zapowiedział i uznał za pierwsze najważniejsze i celowe działanie programowe wydobycia Polski z obecnego załamania. Hasłem i przesłaniem było ‘Wydobycie Polski ze stanu zalatania, w jakim znalazła się w końcowym stanie socjalizmu; i zapowiedział, ‘ będziemy odpowiadać za to, co uczyniliśmy by wydobyć Polskę z tego stanu. Takie były przesłania reformatorskie rządu do Narodu, który oczekiwał reform i przemian po dekadzie stanu wojennego. Rząd ten odpowiadając jakby na oczekiwanie zmęczonego mijającą przeszłością Narodu, zapowiedział też szybkie tempo reform gospodarczych. Z tego też, wyjściowego z punktu widzenia, spróbujemy w skrócie, przejrzeć i ocenić wstępnie, przebieg procesów reformatorskich dokonywanych w gospodarce narodowej, i w tak zwanym, pierwszym okresie transformacji systemowej i prywatyzacyjnej lat 1990-1994.

Przedłożony, przez nowy od 12-tu miesięcy funkcjonujący demokratyczny rząd, a przyjęty ustawą prywatyzacyjną z dnia 15 lipca 1990 roku o powszechnej prywatyzacji gospodarki narodowej, rządowy program gospodarczy przewidywał prywatyzację majątku  państwowego, wszystkich branż, zakładał stworzenie w Polsce efektywnej gospodarki rynkowej, w drodze przekształcenia własności państwowej w prywatną. Szybka prywatyzacja większości majątku narodowego, miała doprowadzić do zasadniczych zmian jakościowych, w zachowaniu przedsiębiorstw na rynku oraz zwiększyć konkurencję i efektywność ich działalności gospodarczej nawet na arenie międzynarodowej.

Proces prywatyzacji przedsiębiorstw państwowych zapoczątkowany został zasadniczo  już w roku 1989, jeszcze przed przemianami i przed powołaniem nowego rządu  po  wyborach 4 czerwca 1989 roku, i przed powołaniem nowego rządu, któremu przewodniczył Premier Tadeusz Mazowiecki i v-ce Premier Leszek Balcerowicz. Ale pierwsze i faktyczne przymiarki do głębszych i szerszych reform gospodarczych, i zmniejszenia roli państwa w gospodarce, zostały zapoczątkowane już w 1988 roku., w czasie rządów premiera Rakowskiego. Z dniem pierwszego stycznia 1989 roku weszła w życie ustawa o swobodzie gospodarczej, którą komentowaniem określano, że kończy komunizm, a zaczyna w powojennej w gospodarce polskiej, wolny rynek. Ustawa ta, określana potocznie, jako ustawa ‘Wilczka’, zezwalała na swobodne podejmowanie przez obywateli odważnej działalności gospodarczej, i miała wyzwolić w społeczeństwie aktywność w działalności i parciu do przodu, do przezwyciężenia zacofania przeszłości. Publicznie lansowano zasadę, ze wszystko  jest  dozwolone, co nie jest zabronione, to znaczy, że wszystko wolno jeśli przepisy prawne nie zabraniają. A przepisów w kwestii prywatyzacji, jak, co i jakimi metodami i do jakich rozmiarów można prywatyzować, czy zbywać lub likwidować i jakim kosztem, nie było, wiec powstawała samowola, za którą nikt i nigdy nie ponosi odpowiedzialności. Ta zasada uzasadniała tę samowolę i bezkarność. W czerwcu1989 roku demokratyczne wybory zmieniły polski system parlamentarny z jedno na wielopartyjny.

Powstał nowy, określany, jako pierwszy demokratyczny rząd, który od września 1989 roku zaczął sprawować władzę. Ten zwany Solidarnościowym rządem, założeniowo obiecywał w oczekiwaniu na silne, społeczne zapotrzebowanie, przeprowadzenie gruntownych reform gospodarczych w państwie, choć Solidarność nie miała programu reform. Ona tylko wymuszała, proponowała, dyskutowała i nie miała świadomości, że jako opozycja będzie w najbliższej przyszłości sama je nagle realizować. Ta nagłość wystąpiła po wyborach 4 czerwca 1989 roku. Z faktu wyniku tych wyborów wynikał pospieszny, nieprzemyślany i nagle zapowiedziany pakiet kilkunastu modernizujących gospodarkę ustaw. Ten i tak zapowiedziany pakiet nowych ustaw zaskoczył wszystkich, nawet cały ruch Solidarności, który oczekiwał na poprawność funkcjonowania zakładów pracy, poprawy warunków pracy i wzrostu plac, usprawnienia zarządzania państwem i zdemokratyzowania samorządów pracowniczych. Szerszej wizji nie było, przynajmniej nie jest ona dotychczas znana. W październiku tegoż roku w Sejmie rząd zapowiedział przedłożenie niebawem pakietu 15 ustaw, które nazwał reformatorskimi. Sejm kontraktowy, jaki w tym okresie funkcjonował, w dniu 28 grudnia tegoż 1989 roku, przyjął pakiet 10 ustaw zwanych już reformatorskimi, które prezentował ówczesny minister finansów, Leszek Balcerowicz.

Przyjęty w ramach tych ustaw program reformowania gospodarki, miał na celu, przede wszystkim, zduszenie inflacji, którą praktycznie sztucznie i decyzyjnie wywołano w okresie walki o władzę, między rządząca monopolistycznie partią robotniczą, a opozycją społeczno-robotniczą. Jedną z pakietu była ustawa prawo dewizowe, która wprowadziła wewnętrzną wymienialność waluty narodowej, czyli taki kurs walutowy, choć jeszcze nie wymienialny, to nadal administracyjny i zbliżony do lansowanego wówczas kursu równowagi. Mechanizm funkcjonowania kursu waluty w okresie socjalizmu był, w stosunku do krajów o gospodarce rynkowej, zaniedbany. Zastosowany termin waluty wewnętrznie wymienialnej, dla nikogo nie był zrozumiały, nie wiadomo było, jakiej wymienialności miał dotyczyć, aparat gospodarczy nie umiał się nim posługiwać. Wiadomo, że nie ma reformy gospodarczej bez ustalenia prawidłowego kursu własnej waluty, a nasza gospodarka, o średniej skali międzynarodowej była wówczas pod względem kursu oderwana od świata. Prawdziwość reformy powinna polegać na rzetelnej analizie oddziaływania kursem na gospodarkę. Przyjęty tą ustawą kurs administracyjny ustalili wspólnie minister finansów, prezes NBP i minister współpracy gospodarczej z zagranicą.

Dalej, przyjęty program przewidywał, zakaz druku pieniądza i papierów wartościowych na pokrycie deficytu, wówczas używano terminu długu budżetowego, ograniczenia wzrostu płac pracowniczych, zakończenia centralnego planowania i sterowania gospodarką narodową. W programie zakończenia centralnego sterowania gospodarką, przewidziano zniesienie własności przedsiębiorstw państwowych i zniesienie za nich i dla nich gwarancji i wszelkich możliwych dotychczasowych, stałych i uznaniowych ulg państwowych, np. przekazanie inwestorom zagranicznym uzbrojonych w infrastrukturę  terenów inwestycyjnych, i zwolnień z płacenia przez nich niemal wszystkich rodzajów podatków w Polsce.

Wszystkie i różne przedsiębiorstwa z dwudziestu jeden branż gospodarczych, jakie występowały w naszej ówczesnej gospodarce, zostały zmuszone tymi ustawami do uzyskiwania, od początku 1990 roku, na warunkach komercyjnych, rzekomo rynkowych, kredytów, których stopy procentowe nadal ustalał jeszcze i przez dwa lata, minister finansów, a nie banki kredytujące. Ten pakiet ustaw ogłoszony w przeddzień Nowego Roku, bo w ostatnich dniach grudnia 1989 roku, od razu został ogłoszony przez v-ce premiera Balcerowicza, jako doktrynę powszechnej i przyśpieszonej prywatyzacji, jako zbawczą doktrynę na rozpoczęty proces wstrząsowej kuracji ekonomicznej, zwanej terapią szoku, przeciwdziałającej na rzekomo stale trwającemu kryzysowi gospodarki socjalistycznej.

 Sam fakt nazwania tego programu kuracją wstrząsową faktycznie i od razu miał w odczuciu społecznym i gospodarczym przejawy strachu, niepewności społecznej i uznany za anty rozwojowy, duszący dotychczasową ekspansje eksportową, a zarazem anty-erwupegowski, i bardzo prozachodni. Poparcie społeczne i oczekiwania na reformy było tak silne w społeczeństwie, że cokolwiek by nowy rząd zaoferował w przedmiocie usprawnienia funkcjonowania gospodarki i państwa, to byłoby przez Naród przyjęte z oczekiwaniem i w dobrej wierze. Tymi to właśnie programami i tą doktryną rozpoczął się proces rzekomych przekształceń i tak zwanej transformacji, a praktycznie i faktycznie demontaż polskiego przemysłu, którego proces zbywania i zaniku poznamy w dalszej części niniejszej pracy.

Niewydolność ekonomiczna gospodarki socjalistycznej wynikała przede wszystkim z silnej zależności od imperialnej gospodarki militarno-cywilnej Związku Sowieckiego, narzuconej Polsce już w okresie stalinizmu, którą to zależność modyfikował i częściowo uniezależniał od Sowietów, z poparciem społeczeństwa, Edward Gierek w dekadzie lat siedemdziesiątych. Powszechność własności państwa w gospodarce socjalistycznej była przesadna, choćby w handlu detalicznym czy w podporządkowaniu rządowi wszelkich rodzajów spółdzielczości, nawet spółdzielczości inwalidzkiej, najsprawniej funkcjonującej branży spółdzielczej w całym okresie powojennego socjalizmu. Dlatego, że państwo było właścicielem przedsiębiorstw, powszechnie określanych terminem zakładów pracy, to na Zachodzie upowszechniano propagandę, że mienie państwowe nie może być efektywnie zarządzane, że tylko sektor prywatny jest efektywny i postępowy gospodarczo.

Ten pogląd był intensywnie i od początku przemian, przenoszony na Polskę, i silnie propagandowo wtłaczany w świadomość opinii publicznej. Chodziło o przekierowanie świadomości opinii publicznej, na proces przekształceń własnościowych w gospodarce, ale termin ‘narodowej’ był już wyeliminowany. Używano intensywnie terminu, ‘przekształceń prywatyzacyjnych’, choć dla świata pracy, i szerokiej opinii publicznej, jeszcze nie było wiadomym, czy jest on pro czy antyrobotniczy, a w jakim stopniu korporacyjny, cudzoziemski. Takie oddziaływanie Zachodu było skierowane przede wszystkim na młode, surowe ekonomicznie i politycznie ośródki władzy, spolegliwe poglądom z Zachodu, z przekory protestacyjnej przeciwne własności państwowej, i naiwne na te podpowiadane cele przemian gospodarczych. Już w roku 1990 młode ekipy reformatorów za namową zachodnich różnorodnych podpowiadaczy doszły, również pod presją krajowej opinii profesjonalnej do wniosku, że konieczne będą długofalowe rozwiązania strategiczne i strukturalne w przebudowie kilku gałęzi gospodarki narodowej, przemysłu, rolnictwa, nowej dla nich dziedziny, jaką była ochrona środowiska, czy sektora finansowo-ubezpieczeniowego, czy nawet handlu zagranicznego.

W tej potrzebie rodzi się termin analizy sektorowe, których rzekomo nie mogą wykonać eksperci krajowych ośrodków naukowych czy naukowo-badawczych, resortowych, uczelnianych czy branżowych. O wykonanie takich analiz sektorowych usilnie zabiegają licznie przybywający do Polski zachodnie delegacje, które zwietrzyły szanse na interesy w Polsce i usilnie usiłowały Polsce pomagać.  Oferujące swoje rzekomo profesjonalnie, różnorodne płatne usługi w ramach już złożonych aż 250 ofert pomocowo-doradczych. Minister finansów i rząd natychmiast z nich korzysta, bo wskazanym jest opracowanie analiz sektorowych w przekształcaniu przemysłów branżowych, z modnej dziedziny ochrony środowiska, zmian w sektorze rolnictwa, w handlu zagranicznym, a także w przedmiocie szkolenia kadr handlu zagranicznego, sektora finansowego, ubezpieczeniowego, a nawet w bańkowości polskiej. W tym to okresie i tym sposobem narodziło się powszechne i narzucone zagraniczne doradztwo przy prywatyzacji gospodarki polskiej   

Ośrodki młodej władzy, przyjmują natychmiastowe oferty doradcze z Zachodu dla dokonywania przemian w państwie, jakby uległy zagubieniu, nie były świadome, że za taką pomocą stały wyłącznie zakusy na wywłaszczenie państwa z majątku, i przechwycenie go dla cudzoziemskich grup interesów, dla ich własności prywatnej. Stąd tak intensywnie propagandowo obrzydzano własność państwową, jako niczyją, i zbawczo reklamowano prywatną własność produkcyjną i handlową. Szczególnie pogardliwa była propaganda wobec największych naszych przedsiębiorstw i to z rożnych branż, choć większość z nich stała na wysokim poziomie techniczno-technologicznym, i wobec spółdzielczości, w szczególności mieszkaniowej. Choć niektóre branże spółdzielczości, jak np. spółdzielczość inwalidzka, stały na najwyższym poziomie organizacji, zarządzania, technologii pracy i wydajności. Spółdzielczość inwalidzka, w dużym stopniu była autonomiczna, jakby odciążająca władze od kosztów, aby te nie ponosiły i nie płaciły większych rent czy emerytur ogromnej liczbie inwalidów wojennych, kombatantów, którymi zaopiekowały się te właśnie związki inwalidzkie.

Proces prywatyzacji, nie mógł być przeprowadzany przy oporze społeczeństwa, musiał być poprzedzony wywołaniem decyzyjnie kryzysu i powszechnego chaosu, bałaganu, i emocjonalnej zmienności nastrojów społeczno-gospodarczych, potrzebą upadłości państwowych firm i ich likwidacji. Stwarzane nowe czynniki ekonomiczno-finansowe nowego sterowanego podejścia do gospodarki, wyraźnie wskazywały na celowość takiej polityki, aby zmusić przedsiębiorstwa do samolikwidacji i upadłości. Jednocześnie te nowe rewolucyjne elity i wtórująca im nagonka medialna, zapoczątkowała i to bez opamiętania, publiczne hołubienie kapitelu zagranicznego i inicjatywy indywidualnej osób fizycznych na drobną samodzielną działalność gospodarczą.

Obrzydzano polski monopol państwowy i pogardliwie określano duże państwowe podmioty gospodarcze, przemysłowe, którymi rzekomo nie da się sprawnie zarządzać. Własność państwowa była nihilistycznie określana, jako niczyja, jakby bezpańska, o którą władze jakby nie chciały już dbać. Nowe prądy ideologiczne i nowe doktryny polityczno-gospodarcze wiejące tym razem z Zachodu wzmacniały pośpiech w przemianach i uwielbienie zachodniego modelu, który mało, komu w społeczeństwie był znany. Mało kto rozumiał mechanizmy funkcjonowania gospodarki rynkowej w nieustabilizowanych strukturach gospodarki państwa, dotychczas długoletniego systemu centralnego planowania, systemu narzuconego zewnętrznie.

Przemiany modelu gospodarczego powinny mieć czasokres, co najmniej średnioterminowy i równomierny do minimum pięciu lat, ponieważ w takim okresie można dokonać zmian struktury własnościowej bez szkody dla gospodarki, społeczeństwa i Państwa.

Tym bardziej, że Polska w ciągu ostatniego wieku przechodziła rewolucję wywłaszczeniową w gospodarce, zgotowaną nam przez powojenne lewicowe władze krajowe. Tą rewolucją nacjonalistyczną złamano tysiącletnie struktury własnościowe w państwie, pod pozorem eliminacji klas posiadających, które przetrwały nawet niewolę rozbiorową, pozbawiając Naród samodzielności gospodarczej i czyniąc go jedynie światem pracy najemnej, zwanym, klasą robotniczą i urzędniczą. Teraz miano powrócić do historycznych struktur modelu własnościowego, ale bez uwłaszczenia tych, którym dla dobra socjalizmu, powszechnej równości i sprawiedliwości społecznej, własność tę bez zapłaty odszkodowania odebrano.

Zaraz niemal na wstępie, nowe władze zapowiedziały, że reprywatyzacji nie przewiduje się przed przeprowadzeniem reform gospodarczych, których zakres gospodarczy nie był jeszcze społeczeństwu znany, a które później nie miały nic wspólnego z reprywatyzacją. I tak Polska została jedynym krajem post socjalistycznym, w którym nie przeprowadzono reprywatyzacji. Choć Sejm przyjął w tym okresie taką ustawę o reprywatyzacji, to Prezydent ją skutecznie zawetował, i później do niej już nie powrócono, i nigdy nie weszła w życie.

Żadnego docelowego modelu gospodarki do osiągnięcia, którego miałby być przeprowadzany proces przekształceń nie opracowano, przy najmniej nie jest on dotychczas znany Narodowi. Reprywatyzacyjne żądanie Narodu odłożono na przyszłość, na okres po zakończeniu przemian prywatyzacyjnych, jakby obawiając się reaktywowania historycznej klasy przedwojennych posiadaczy, którą w socjalizmie niemal w całości wytępiono. Nie przygotowywano prawnie, organizacyjnie i własnościowo państwowych podmiotów gospodarczych, przedsiębiorstw, do procesu przekształceń, nie uporządkowano prawa własności ich gruntów, nie określono, co jest własnością danego podmiotu gospodarczego, a co jest własnością Skarbu Państwa, jako Państwa.

Nie określono też rodzajowo sektora publicznego i rozmiaru sektora prywatnego, ani sektora strategicznego, choćby ze względów bezpieczeństwa dla gospodarki i państwa. Można nawet dojść do wniosku, że przeciwnie, realizowano politykę wyniszczania polskich przedsiębiorstw, w szczególności przemysłowych, a nawet pozostałości prywatnej własności rzemieślniczej, czy związków spółdzielczych. Polska była jedynym krajem socjalistycznym, który miał stosunkowo silny sektor spółdzielczy i drobną rzemieślniczą wytwórczość, które też zostały poddane wyniszczającej polityce rzekomo postępowych nowych władz, dążących propagandowo do szybkiego i wszechstronnego rozwoju kraju.

5.1 Ustawa prywatyzacyjna, najważniejsza z pakietu

W oparciu o jej postanowienia przekształcano przedsiębiorstwa i banki państwowe w spółki prawa handlowego. Ustawa określała założenia prywatyzacyjne na dłuższe okresy. Przewidywała, że przy prywatyzacji przedsiębiorstwa państwowego na rzecz zagranicznego akcjonariusza, czy udziałowca 15 – 20 procent akcji lub udziałów przysługuje załodze. Dla ówczesnych władz, najważniejszym i najtrudniejszym, było znalezienie jakiegoś punktu równowagi, pomiędzy pracownikami spółki, a zagranicznym inwestorem. W tym okresie jeszcze nie używano w terminologii państwowej terminu inwestor strategiczny, powstał on przy następnych korektach i decyzjach i aktach prawnych Rady Ministrów w roku 1993.  W tym też roku rząd wprowadza specjalny podatek od zatrudnienia, tzw. ‘popiwek’, obejmujący tylko przedsiębiorstwa państwowe, a nie nowo powstających podmiotów gospodarczych.

W prowadzono, więc asymetryczne obciążenie tym specjalnym podatkiem podmiotów gospodarczych, aby przyśpieszyć proces ich rozczłonkowywania, podziału, a w konsekwencji i likwidacji. Tym to właśnie instrumentem zachęcono zarządy, dyrekcje przedsiębiorstw państwowych do rozczłonkowywania zakładów na spółki prywatne, nawet z rażąco mniejszościowym kapitałem państwowym, i przenoszenia do nich majątku z przedsiębiorstwa państwowego. Natomiast wszelkimi zobowiązaniami obciążano tylko przedsiębiorstwo państwowe, podmioty o własności społecznej.

    Cały ten i taki proces przechwytywania majątku państwowego/narodowego przez grupy nomenklaturowe, prywatnych kombinatorów, został nazwany procesem nomenklaturowym. Odnosiło to się do rządzącej wówczas nomenklatury partyjnej, która właściwie posiadała w zarządzaniu wszelkie podmioty państwowe, przemysłowe, budowlane, transportowe, handlu zagranicznego czy nawet handlowo-usługowe. Wszystkie te znane opinii publicznej czynniki jakby w korelacji zintegrowanego negatywnego oddziaływaniu na przedsiębiorstwo państwowe, poza którymi były jeszcze słabo znane szerokiej opinii publicznej, decyzje dające przywileje kapitałowi zagranicznemu, a nie podmiotom narodowym, własnym, o których losie decydował aparat gospodarczy nadzorowany przez rząd.

5.2  Ograniczenia i próby likwidacji spółdzielczości.

Ta nowa polityka gospodarcza objęła również sektor spółdzielczości. W roku 1990 została uchwalona, tak zwana ‘spec ustawa’ w przedmiocie spółdzielczości. Ustawa ta zlikwidowała wszystkie struktury ponadpodstawowe spółdzielczości, przede wszystkim spółdzielczości mieszkaniowej, reaktywowanej dopiero w roku 1957, i posiadającą największe zasoby majątkowe, stanowiącą jednocześnie silne zakusy na jego przechwycenie. Skutkiem tego spółdzielczość straciła ogromne majątki, który w części został zmarnowany, a w części przejęty w sposób kombinacyjny i służy różnym grupom interesów, a nie spółdzielcom, jako ich byłym współwłaścicielom. Ostała się tylko mniej więcej polowa. Takiego zniszczenia spółdzielczość nie doznała nawet w czasie okrutnej germańskiej ostatniej, wojennej okupacji, a nawet w okresie zaborczym znacząco się rozwijała się na ziemiach polskich. Jej skutkiem była też likwidacja systemu szkolnictwa stopnia zawodowego i średniego finansowanego przez spółdzielczość.

Wkrótce, nastąpiły dalsze nowelizacje spółdzielczości, które zamiast służyć jej rozwojowi, wprowadziły komercjalizacje i pogorszenie prawnych i ekonomicznych warunków jej funkcjonowania. Ta psychoza, czy mania prywatyzacyjna, wywarła również negatywne skutki na spółdzielczości, która niemal nie została całkowicie zlikwidowana. Władze zachwycone szerokim popytem zagranicznych nabywców na polski majątek produkcyjny i surowcowy, wniosły nawet pod obrady Sejmu projekt ustawy o przekształceniu, z mocy prawa, całej spółdzielczości w spółki prawa handlowego, ale ustawa 7-mioma glosami sprzeciwu upadla, i spółdzielczość ocalała. Byłaby to największa katastrofa gospodarcza, jaka kiedykolwiek, w ponad 200-letniej historii spółdzielczości polskiej, nawet w okresie zaborczym, mogła się zdarzyć na ziemiach polskich.

Tym zamiarom w przedmiocie spółdzielczości towarzyszyła błyskawiczna prywatyzacja polskiej prasy centralnej i regionalnej oraz różnorodnych wydawnictw spółdzielczych, i nawet dotychczas państwowych naukowych, po cichu i bez rozgłosu sprzedawanych koncernom zagranicznym, głównie niemieckim. Wydawnictwa z miast położonych na Ziemiach Odzyskanych zostały sprzedane natychmiast i jeszcze w roku 1990 i 1991. Natomiast informacji i żadnych danych liczbowych, o cenie ich sprzedaży i o wpływach finansowych uzyskanych z ich sprzedaży do budżetu państwa, nie można publicznie znaleźć i to z żadnych źródeł, czy innych informacji, z wyjątkiem o samym fakcie sprzedaży, np. Państwowych Wydawnictw Naukowych /PWN/ z Warszawy.

Według publikacji prasowych PWN zostały sprzedane za około 10 procent wartości, to jest za 900 000 dolarów amerykańskich. Tak więc, zamiar władz w ramach tej nowej polityki finansowej, rozciągał się niemal na wszystkie dziedziny życia gospodarczego, rolnictwo, przemysł, transport, budownictwo, łączność, wydawnictwa, prasę, na to, co było własnością państwową. Tylko spółdzielczość wykazała nadzwyczajną już historycznie odporność, obronność i samozaparcie w obronie swojej egzystencji. W roku 1990 spółdzielczość polska ogółem, rolnicza, pracy, inwalidzka, mieszkaniowa i bankowa/ zajmowała 5 miejsce w  krajach europejskich. Miała 8 milionów członków, co stanowiło, że około 20 procent dorosłej populacji było jej członkami i w jakimś stopniu było z nią ściśle związanym. Z tego anty spółdzielczego procesu, choć mocno okaleczona w znacznym stopniu jeszcze pozostała, i obecnie zatrudnia zaledwie około 3 procent ogółu zatrudnionych w kraju. Oczekiwania narodu były, aby położyć nacisk rozwojowy na indywidualną, średnią przedsiębiorczość drobnej wytwórczości, rzemieślniczej, spółdzielczej, czy indywidualnej działalności rodzinnej. Początkowo władze głosiły taki program, ale szybko zapomniały o nim i straciły inicjatywę w tej kwestii. Ten sektor jakoś nie miał nigdy szczęścia do troskliwych władz, bo w latach 1990-94 otrzymał tylko 2,7 procent ogólnych kredytów udzielonych przez banki w tym okresie.

Dla pozostałych, poza rolnych sektorów gospodarki narodowej, tę nową politykę nazwano terapią szoku prywatyzacyjnego, aby potężny przemysł, elektrotechniczny, maszynowy, elektroniczny, telekomunikacyjny, lotniczy, okrętowy, transportowy, budowlany, papierniczy, rolno-przetwórczy, flotę handlową i rybacką, kopalnie z ogromnymi zasobami węgla kamiennego, brunatnego, siarki, cynku i ołowiu i innych surowców mineralnych, sprzedać Zachodowi, choć Polska była w końcu lat 1980-tych 13 potęgą przemysłową świata. Wykaz przedsiębiorstw z tych branż przemysłowych, zbytych kapitałowi zagranicznemu, prezentuje w dalszej części pracy, tabela 11.

Sprzedać, z pozornym i czasowym do 1994 roku, zachowaniem mniejszościowego udziału w zbywanych przedsiębiorstwach czy kopalniach, by później po opanowaniu reakcji społeczeństwa, rozbiciu branżowych związków zawodowych, redukcji zatrudnionego świata pracy, sprzedać do reszty i wyłączyć państwo ze współwłasności i zarządzania. Kapitał obcy, koncerny zagraniczne, które w ramach takiej nowej polityki i nowych władz przejęły polskie przedsiębiorstwa, majątek narodowy, zachował nawet własną, a nie polską jurysdykcję. Przejmowanie polskiego majątku pod obcą jurysdykcję ograniczało nawet polską suwerenność ekonomiczną. Państwo, już w niemal żadnym stopniu nie nadzoruje działalności firm zagranicznych w Polsce, utrąciło uprawnienia z momentem ich sprzedaży i przeniesieniem na nie prawa walności, i musi się z nimi nawet układać. Może im za to przyznawać różnorodne podatkowe ulgi, czy uprawnienia nawet do korzystania z bezzwrotnej pomocy finansowej z przyznanych Polsce celowych funduszy unijnych, dla osiągania przez nie większego zysku i nienadzorowanego transferu kapitału na zagranicę.

5.3 Zniesienie reguł i przyzwolenie na uznaniowość w bańkowości.

Zniesiona została uprzednio obowiązkowa dla każdego banku stała taryfa opłat i prowizji bankowych pobieranych przez banki za rodzajowe usługi bankowe świadczone dla swoich klientów stałych jak i czasowych. Jeszcze innym darmowym pozyskaniem ogromnych narodowych środków finansowych, jakie władze gospodarcze umożliwiły im posiadać w bieżącej dyspozycyjności i obsłudze, była decyzja z roku 1992 nakazująca wszystkim podmiotom gospodarczym dokonywania wypłaty wynagrodzeń pracowniczych nie gotówkowo z kasy pracodawcy bezpośrednio pracownikom, a na obowiązkowo posiadane przez pracowników, wówczas nazywanych, rachunków oszczędnościowo-rozliczeniowych w bankach, na które pracodawca będzie przelewał bezgotówkowo ich wynagrodzenia pieniężne. Presja nowych władz na taki przymus szczególnie została nasilona przez NBP w latach 1992-94.

 W poprzednich dwóch dekadach i jeszcze do roku 1992 minister finansów na wzór przedwojennego Prezydenta Mościckiego jedynie zalecał pracodawcom, aby aktywizowali swoich pracowników mieszkających w miastach o większej sieci usług bankowych świadczonych do godzin wieczornych, do zakładania takich rachunków i przelewania na nie prze pracodawców wynagrodzeń pracowniczych. I w ten łatwy i darmowy sposób banki zagraniczne pozyskały dodatkowo do obsługi rachunki ogromnej liczby osób fizycznych i ogromne ich łączne środki finansowe pozostające w ich czasowej dyspozycyjności, od których praktycznie, podobnie jak podmiotom gospodarczym, nie płacą oprocentowania, a jeśli przypadkiem, któryś płaci to w stawce np. 0,10 procent rocznie, co praktycznie jest bez ekonomicznego znaczenia. Natomiast przy wykorzystywaniu środków, przy wypłatach każdy ten pracownik i przymuszony klient banku ponosił i ponosi nadal wysokie koszt bankowej obsługi, co dziwnym zbiegiem okoliczności jest stale i publicznie zatajane, nawet przez tych bardzo troszczących się o los wyzyskiwanego pracownika.

Ta dowolność własnego ustalania przez banki zagraniczne stawek pobieranych opłat i prowizji od wszelkich czynności bankowych, nawet od takich, których nigdy w przeszłości bankowej nigdzie nie było, /np. w końcu roku 1994 było tych tytułów już 16/, pozwala im nawet na odmienność ich stosowania w Polsce w porównaniu z krajem pochodzenia kapitału czy centrali zagranicznej działającego w naszym kraju jej oddziału. Zastosowały, więc drenażowo wyższe koszty obsługi społeczeństwa polskiego i krajowych podmiotów gospodarczym w porównaniu krajem ich pochodzenia. Już niemal od początku swojej działalności w naszym kraju zastosowały z jednej strony nieoprocentowanie rachunków bieżących i gromadzonych na nich ogromnych narodowych środków finansowych, a z drugiej strony wysokie i różnorodne opłaty i prowizje od świadczonych usług bankowych, wysokie oprocentowanie wszystkich kredytów, a niskie znów depozytów przyjmowanych od podmiotów i ludności, a nawet  wysokie prowizje przy operacjach walutowych, jako różnicy pomiędzy kupnem a sprzedażą walut stosowanych w rozliczeniach obrotu handlowego i finansowego z zagranicą.

 W ten sposób działając jakby w zupełnie nie regulowanej żadnymi zasadami  już niemal na starcie swojej działalności w naszym kraju utraciły tradycyjne funkcje bankowe  w gromadzeniu społecznego kapitału i kierowaniu go na rozwój gospodarki i aktywizację zawodową społeczeństwa. Niemal natychmiast można było dostrzec, że wchodząc na polski rynek, były ukierunkowane na drenaż polskiego kapitału i wspieranie swoich zagranicznych firm, które pod różnorodną nawet presją wchodziły na nasz narodowy rynek. Takie przesłanki stosowania tej nowej polityki finansowo-gospodarczej w szczególności w sektorze finansów publicznych niezbyt dobrze zaczęły służyć narodowym podmiotom gospodarczym.

Już w roku 1995 szacowano, że w ten podstępny sposób banki obce przechwyciły do własnej obsługi i dyspozycyjności około 40 mld nowych złotych. Poprzez takie działanie, i przy całkowitym przyzwoleniu naszych władz finansowych, ich zyski błyskawicznie rosły. W roku 2010 szacowano, że banki zagraniczne mają w rocznej obsłudze około 500 mld złotych, polskiego, narodowego kapitału i osiągają z tego tytułu ogromne zyski z prawem swobodnego ich transferu na zagranicę i to w walutach obcych, które Polska za wysokim oprocentowaniem pożycza za granicą.

5.4 Rok 1990, próbny okres prywatyzacji

Właściwą prywatyzację, wg rządowych informacji rozpoczęto już w 1990 roku, choć pierwsza „cicha” prywatyzacja występowała także w roku 1988 i 1989, czego wówczas nie wprowadzono do centralnej ewidencji majątkowej państwa. Ta pierwsza, jeszcze socjalistyczna, prywatyzacja objęła majątek wartości około 200 mln zł. Proces transformacji stał się odtąd głównym czynnikiem przemian systemowo ustrojowych, a własność prywatna nowym modelem gospodarki rynkowej. Prywatyzacja stała się doktryną i programem gospodarczym niemal wszystkich rządów po roku 1989. Prywatyzacja przedsiębiorstw stała się integralną częścią programu działalności gospodarczej, którego założenia opracowywał rząd, a sejm zatwierdzał i rozliczał go z tej realizacji.

 W końcu 1990 roku rozpoczęto z powodzeniem praktyczny eksperyment prywatyzacyjny sprzedaży pakietu akcji kilku narodowych spółek na publicznym rynku krajowym. W październiku 1990 roku zbyto 50 procent akcji Krośnieńskiej Huty Szkła ‘Krosno’, Zakładów Odzieżowych ‘Pruchnik’ w Łodzi, a także przekształcono Zakłady Mięsne w Inowrocławiu w spółkę pracowniczą na warunkach przyjętych przez światłą załogę. W następnym miesiącu 1990 roku zbyto na wewnętrznym rynku finansowym 70 procentowy pakiet akcji Zakładów Radiotechnicznych ‘Tonsil’ z Wrześni oraz 83 procentowy pakiet akcji Śląskiej Fabryki Kabli w Czechowicach Dziedzicach.

W roku 1990 zaczęto eksperymentować przy prywatyzacji/sprzedaży przedsiębiorstw państwowych, których było, 8 593, ale silne ówczesne związki zawodowe stały na przeszkodzie swobodnej i uznaniowej sprzedaży i oczekiwały od rządu długoterminowego programu przekształceń prywatyzacyjnych, przede wszystkim oczekiwały opracowanego programu utworzenia sektora państwowego, określającego, które dotychczasowe przedsiębiorstwa zostaną w nim ujęte, jako nie podlegające zakulisowej prywatyzacji/sprzedaży, a dla reszty pozostałych program powinien przewidywać, komu i kiedy mogą one być zbywane.

Związki zawodowe stały na stanowisku większego stopnia prywatyzacji pracowniczej, to znaczy sprzedaży zakładów załogom po ich przekształceniu w spółki z częściowym uwłaszczeniem załogi akcjami spółki, a resztę kapitału akcyjnego podzielonego na akcje, załogi mogłyby nabywać odpłatnie, gotówkowo i kredytowo. Takie propozycje dla programu prywatyzacyjnego przedłożyli jeszcze w roku 1989 i na początku roku 1990 organom rządowym eksperci /z autorem włącznie/ skupieni wokół b. ministra finansów Mariana Krzaka z jednoczesnym wskazaniem przekształcenia prawnego wszystkich przedsiębiorstw państwowych funkcjonujących w oparciu o podstawy dekretowe nawet z czasów Bieruta na prawo handlowe przedwojennego kodeksu handlowego, co zresztą władze przyjęły, a Sejm uchwalił w roku 1990 stosowną ustawę o przekształceniu przedsiębiorstw w spółki prawa handlowego. 

Autorom tego przełomowego programu chodziło między innymi i o to, aby po przekształceniu przedsiębiorstw w spółki prawa handlowego można było zamienić zobowiązania kredytowe /złotowe i dewizowe z tytułu kredytów inwestycyjnych, handlowych i finansowych/ dotychczasowych państwowych kredytobiorców produkcyjnych i usługowych na akcje lub udziały dla krajowych dotychczasowych kredytodawców. Mogło to znacząco zwiększyć zasobność w kapitale własnym tych już powstałych z przekształcenia prawnego spółek dotychczas ostro ograniczanego im przez państwo, ministra finansów, a dotychczasowe dewizowe zobowiązania kredytowe tych spółek nie stanowiłyby podstaw do różnorodnej spekulacyjnej ich wyceny majątkowej przy sprzedaży przedsiębiorstw/spółek zagranicznym nabywcom/spekulantom i rząd byłby zwolniony od wywieranej na niego presji zaniżania wartości zbywanego cudzoziemcom majątku narodowego.

Poprzez taki program nie musielibyśmy spłacać znacznej części zadłużenia zagranicznego, którego Polska w tych pierwszych latach 1990-tych nie była w stanie spłacać i musiała po zapaści gospodarczej stanu wojennego wymuszać renegocjacje spłaty zadłużenia, rozłożenia spłat na dłuższe okresy płatnicze. Renegocjacje te dotyczyły głównie krajów uprzemysłowionego Zachodu, bo Sowiety na żadne renegocjacje w spłacie zobowiązań dewizowych za sprzęt zbrojeniowy czy ropę naftową lub gaz zawsze żądali spłat gotówkowych i to niemal natychmiast, choć Polska miała z nimi w pozostałej części rodzajowej handlu zagranicznego dodatnie saldo handlowe. Finansowała i kredytowała tym sposobem tego imperialnego kolosa, który jednocześnie tylko w nieznacznym stopniu płacił za stacjonowanie w Polsce swoich wojsk okupacyjnych.

Po tym eksperymencie prywatyzacyjnym na rynku wewnętrznym, i to z nie zrozumiałych społeczeństwu względów nabrał pierwszeństwa przywilej prywatyzacji/sprzedaży spółek dla zagranicy i to w oparciu o gabinetowe uzgodnienia cenowe i płatnicze i nawet na warunkach kredytowych. Nabywcy zagraniczni nabywali nawet w tak zbywany sposób zakłady/spółki płacąc nawet złotym, a nie dewizami, walutami wymienialnymi, co nadal jest zupełnie niezrozumiale i co w mechanizmie prawa walutowego miało charakter kombinacyjny, gdyż złoty polski nie był walutą wymienialną, i nie można go było nabyć swobodnie na rynku finansowym czy walutowym ani w kraju ani za granicą. 

 Jedynym źródłem pochodzenia tych zlotowych środków finansowych, za które np. Niemcy nabywali zakłady na odzyskanych przez Polskę z wielowiekowej niewoli i okupacji niemieckiej terenach, było czarnorynkowe źródło ich pochodzenia, którego wykorzystanie i przyjęcie w umowach państwowych, państwowej sprzedaży prywatyzacyjnej miało charakter nielegalny i powinno być podstawą do unieważnienia tej prywatyzacyjnej transakcji sprzedaży nawet obecnie i w przyszłości. Ominięcie prawa dewizowego objętego penalizacją jest wystarczającą podstawą do unieważnienia takich transakcji prywatyzacyjnych, które w tamtym okresie, a nawet i obecnie zostały przeprowadzone płatniczo za złote pochodzące z nielegalnych, spekulacyjno-kombinacyjnych źródeł.

 Wyceniona i zbyta w roku 1990 sprzedaż prywatyzacyjna stanowiła równowartość 41 468 421 dolarów, przy koszcie doradztwa i obsługi giełdowej stanowiącej jeden procent /o równowartości 413 530 dolarów/ wartości zbytych pakietów akcji pięciu eksportowych spółek. Przy sprzedaży 40 procentowego pakietu akcji Exbudu Amerykanom zastosowano już termin zagranicznego inwestora strategicznego, przeniesionego z amerykańskich firm doradczych. Termin inwestora strategicznego funkcjonuje i dominuję od roku 1993 i w całym okresie dalszej prywatyzacji. Z prywatyzacji/sprzedaży 45 procentowego pakietu akcji Exbudu, uzyskano przychód zlotowy o równowartości 2 170 000 dolarów, a doradca zagraniczny kosztował aż 5,7 procent uzyskanej ze sprzedaży kwoty.

Dwukrotna sprzedaż akcji Exbudu w tym samym miesiącu roku 1990 pozwala na porównanie ceny zbycia akcji na rynku wewnętrznym, dla społeczności polskiej, ze sprzedażą akcji firmie amerykańskiej. To porównanie już niemal od startu prywatyzacyjnego w tym pierwszym roku, pozwala stwierdzić, że te same akcje i w tym samym okresie tego samego przedsiębiorstwa/spółki drożej sprzedano własnym krajowym firmom i obywatelom niż firmie zagranicznej. Dla przykładu jedną akcję Exbudu w pakiecie 17,5 procentowym w ofercie publicznej dla obywateli sprzedano w listopadzie 1990 roku o równowartości 1 263 158 dolarów/ po wartości za akcję 74 303 dolarów, a dziesięć dni później 45 procentowy pakiet akcji /o równowartości 2 300 000 dolarów/ zbyto poprzez zaproszenie do rokowań, firmie amerykańskiej, która zapłaciła za nabycie tego pakietu w złotych, a nie w dolarach, cenę za jedną akcję o równowartości 51 111 dolarów, to jest aż o 31,2 procent mniej, taniej. Znaczy to, że zagranicznemu nabywcy sprzedawano taniej niż własnym podmiotom, czy obywatelom.

W dodatku doradca zagraniczny od uzyskanej za doradztwo zapłaty nie płacił występującego wówczas w Polsce podatku obrotowego, a także występującego od lipca 1993 roku podatku WAT, podczas gdy polscy doradcy prywatyzacyjni nie uzyskiwali zwolnienia z płacenia podatku obrotowego, a później zwolnień z płacenia wysokiego podatku Wat, z czego znów w całej dekadzie lat 90-tych firmy zagraniczne niemal zawsze i prawie wszystkie korzystały. Korzystały również na dewaluacji dolara. Średnioroczna stopa dewaluacji kursu dewizowego złotego w stosunku do dolara z roku 1989 wyniosła za okres pierwszych 5-ciu lat prywatyzacji z lat 1990-94 aż 1 031,4 procent. Zmienność dewaluacyjna kursu dewizowego w stosunku rok do roku, która obowiązkowo powinna być uwzględniana przy wycenie zbywanego majątku państwowego, w poszczególnych pierwszych latach, kształtowała się również na wysokiej stopie zmienności.

I tak w roku 1990 w stosunku do roku 1989 kurs uległ dewaluacji o 556,9 procent, w roku 1991 w stosunku do roku 1990 o 11,4 procent, w roku 1992 w stosunku do roku 1991 o 28,8 procent, w roku 1993 w stosunku do roku 1992 o 33,1 procent i w roku 1994 w stosunku do roku 1993 o 25,3 procent. Średniorocznie za okres tych pięciu lat 1990-94 wyniosła 131,1 procent. Znaczy to, że w takim stopniu spadała wartość zbywanego dla zagranicy majątku narodowego intensywnie przechwytywanego przez zagranicznych spekulantów przy rażącej naiwności zbywających polskich przedstawicieli. Tylko ten czynnik uzasadniał zaniechanie prywatyzacji/sprzedaży spółek narodowych spekulacyjnemu kapitałowi zagranicznemu różnorodnych firm i koncernów zagranicznych, zarówno narodowych jak i ponad narodowych, które nie podlegają polskiej jurysdykcji, choć prowadzą działalność gospodarczą w Polsce, a nasze władze nie czynią nawet prób by objąć je częściowo narodową jurysdykcją.

Z tych względów cały ten pośpiesznie jakby z nakazu zewnętrznego rozpoczęty proces prywatyzacyjny należało odłożyć, i bezwzględnie zaniechać czasowo sprzedaży przedsiębiorstw narodowych zagranicznym osobom prawnym i fizycznym, a tylko w nieznacznym stopniu dokonywać prywatyzacji pracowniczej, to znaczy zbywać dany zakład na rzecz załogi przekształcając go w spółkę pracowniczą. Pozostałość odłożyć na późniejszy okres do czasu przygotowania samych przedsiębiorstw do procesu przekształceń i lepszego uzyskania po przygotowaniu, wszystkich parametrów ekonomicznych.

Do czasu ujednolicenia i ustabilizowania kursu walutowego złotego oraz opracowania sektora strategicznego gospodarki i branżowych programów przemian strukturalnych, sprzedaż prywatyzacyjna powinna być wstrzymana. Opracowywanie wycen majątkowych  przedsiębiorstw w warunkach tak galopującej inflacji, zmienności kursu waluty, dewaluacji złotego nie powinno być dokonywane. Właściwie do prawnego i ekonomicznego przygotowania samych przedsiębiorstw/spółek, które do takiej prywatyzacji nie tylko, że nie były przygotowane choćby prawnie, bo nie miały uporządkowanego prawa własności do majątku którym gospodarowały, bo do procesu prywatyzacji nie były przygotowywane, a nawet i nie włączone. Decyzje prywatyzacyjne zapadały poza przedsiębiorstwami w organach państwowych na szczeblu rządowym przez Radę Ministrów, Ministerstwo Przemysłu i Handlu oraz Ministerstwo Przekształceń Własnościowych z pewnym zakresem prac przygotowawczych w Agencji Prywatyzacji, rozwiązanej dopiero w roku 2002.

5.5  Rozmach prywatyzacyjny w roku 1991.

W roku 1991 wystąpił wyraźny pośpiech prywatyzacyjny w sprzedaży największych przedsiębiorstw/spółek obcym firmom. Rząd i jego urzędy centralne, głównie Ministerstwo Przemyślu i Handlu oraz Ministerstwo Przekształceń Własnościowych zlecają bez wiadomości publicznej, firmom zagranicznym opracowywanie programów prywatyzacji wszystkich dwudziestu branż gospodarki narodowej, ze wszystkich dziedzin krajowego życia gospodarczego. Ani jednej takiej analizy czy ekspertyzy nie zlecono żadnej polskiej instytucji, od specjalistycznych po naukowo-badawcze włącznie, ani indywidualnie żadnemu polskiemu ekspertowi gospodarczemu.

Tak, więc w ponad 1000-letniej Rzeczypospolitej i po 46 latach od zakończenia straszliwej dla Polski II wojny Światowej, przy stanie ponad 21 instytutów gospodarczych, naukowo-badawczych i przy ponad 20 branżowych ośrodkach i jeszcze przy tylu uczelniach ekonomicznych i technicznych w kraju nikt, w Państwie nie był w stanie wykonać analizy czy analiz, do jakiego stopnia należy prywatyzować gospodarkę i w jaki okresie, natychmiast czy w dłuższej perspektywie po utrwaleniu stabilności politycznej i gospodarczej, a głównie walutowej, ustabilizowania kursu dewizowego.

 Dalej czy likwidować sporadycznie i wyjątkowo niektóre przedsiębiorstwa, czy też od razu tak dużą liczebność przedsiębiorstw, które i kiedy likwidować lub sprzedawać obcym, a może przekazać je załogom, zamiast je likwidować całkowicie ze stanem fizycznym włącznie, jak i za jaką cenę je prywatyzować i komu i które z pierwszeństwem mają być prywatyzowane. Które przedsiębiorstwa/spółki najpierw, a które później, czy prywatyzować/zbywać tylko część przedsiębiorstw z danej branży, czy też całą branżę gospodarki? Kto z punktu widzenia interesu narodowego oraz z przeszłej obecności kapitału zagranicznego w Polsce, zachowania się kapitału obcego w Polsce w czasie ostatniej wojny, powinien być ich nabywcą, w jakim stopniu podmioty i osoby zagraniczne? W jakim nabywcy krajowi, czy wreszcie, w których rejonach gospodarczych, ze względów historyczno-gospodarczych, i w jakim stopniu może być dopuszczony kapitał obcy, i czy z danego o skłonnościach imperialnych politycznie kraju.

Należało również rozstrzygnąć przed sprzedażą pakietu większościowego akcji lub udziałów, czy i na jaki okres następuje przeniesienie prawa użytkowania gruntów nabywanego przedsiębiorstwa, ale bez prawa do jego własności, powinna to być dzierżawa gruntów na okres nie dłuższy niż 25 lat, a nigdy prawo własności, i dzierżawa, nie mówiąc już o prawie własności, nie powinna być przenoszona na prawną osobę zagraniczną, aby zbyte raz przez państwo przedsiębiorstwo, nie było przedmiotem spekulacji ekonomicznych czy nawet zakamuflowanych politycznych dotychczasowego nabywcy.

Państwo, jako pierwotny zbywca powinno mieć zastrzeżony prawnie przywilej-pierwszeństwo odkupu zbytego przedsiębiorstwa i prawo jego przymusowego przejęcia w przypadku zaległości podatkowych czy innych nieuregulowanych zobowiązań wobec państwa. Tu także należało spojrzeć na Wielką Brytanię, Niemcy czy obecnie Chiny, jak to jest regulowane w tych krajach, czy tam firma obca, ma prawo nabycia gruntu na własność, czy tylko dzierżawi go na ściśle określony okres, i na ściśle określonych warunkach prawnych i ekonomicznych.

Należało też rozstrzygnąć, w jakim stopniu kapitał zagraniczny może lub powinien być dopuszczony do akcjonariatu spółkowego i jaki powinien stanowić procent udziałowy w kapitale własnym przedsiębiorstwa/spółki np. 20, 30 czy 45 procent, a nigdy powyżej 50 procent ze względów różnorodzajowego bezpieczeństwa i trwałości suwerenności ekonomicznej kraju niemającego jej przez życie jednego pokolenia od ponad dwustu lat. Należało też rozważyć, poznać i przemyśleć, dlaczego i w jakim stopniu kapitał obcy dopuszczają do swojej gospodarki Stany Zjednoczone, Niemcy, Wielka Brytania czy nawet Francja nie wspominając o innych krajach utrwalających swoją suwerenność gospodarczą. Wystarczy przeanalizować rynek brytyjski by poznać dlaczego dopuszczają tak rażąco niski stopień kapitału obcego do udziału w swoim sektorze finansowo-bankowym i ubezpieczeniowym, nie mówiąc już o sektorze obronnym, łącznościowym czy medialnym. Dlaczego w suwerennej Polsce musiało być inaczej i to wbrew woli krytycznej Narodu, który nadal nie akceptuje dokonywanej prywatyzacji?

W roku 1991 kapitałowi zagranicznemu sprzedano 80 procentowe pakiety akcji sześciu najnowocześniejszych i najbardziej eksportowych przedsiębiorstw/spółek, trzy nabyły firmy amerykańskie, trzy niemieckie, jedną firma holenderska i jedną firma holendersko-angielska. Doradcami prywatyzacyjnymi dla władz przy sprzedaży tych narodowych spółek zawsze były zagraniczne firmy doradcze, których koszt doradztwa jak wynika z danych tabeli 1, 2, 3 i 4, był bardzo wysoki i wyniósł 7,1 procenta mających nastąpić wpływów dewizowych z tej sprzedaży.

W przypadku sprzedaży pakietu większościowego Fabryki Maszyn Papierniczych Fampa w Jeleniej Górze firmie amerykańskiej i to w dodatku za złotówki, a nie za dolary, koszt doradztwa wyniósł aż ponad 50 procent ceny, kwoty uzyskanej ze sprzedaży tej spółki. Ogółem ze sprzedaży w roku 1991 tych spółek kapitałowi zagranicznemu uzyskano równowartość 103,8 mln dolarów, a faktycznie w ujęciu i wyrażeniu dewizowym tylko 97 200 000 dolarów, które powinny wpłynąć do Polski i to przed datą przeniesienia praw majątkowych ze sprzedawanej spółki na nowego nabywcę pakietu większościowego akcji. Większość tych płatności była z niewyjaśnionych względów rozkładana nawet na roczne raty, co oznaczało, że przy tak silnej dewaluacji kursu złotowego, o stopę dewaluacji uzyskiwaliśmy niższe kwotowo wpływy, a to dalej oznacza, że także o tę stopę taniej sprzedawano w samym kombinacyjnym mechanizmie rozliczeniowym.

5.6  Zapoczątkowanie sprzedaży przedsiębiorstw/spółek kapitałowi zagranicznemu

Pierwsze decyzje prywatyzacyjne rząd podjął w roku 1990 najpierw wyrażając zgodę na przekształcenie trzech przedsiębiorstw/spółek państwowych w spółki pracownicze. Jedną z nich były Zakłady Mięsne w Inowrocławiu, które w ten sposób uratowały swoją działalność, a ich załoga wykazała zdolność i umiejętność prowadzenia działalności, w tak trudnym okresie. W dalszym etapie przyjęto już niemal zasadę realizacji prywatyzacji poprzez tzw. Inwestora strategicznego, któremu przyznawano prawo pierwszeństwa nabycia spółek państwowych. Inwestor strategiczny w większości przypadków był podmiotem zagranicznym zapraszanym do rokowań nabywczych. Pierwsza umowa sprzedaży spółki zagranicznemu inwestorowi strategicznemu, została zawarta w dniu 16 lutego 1991 roku. Sprzedano nią zakłady Fampa S.A. w Jeleniej Górze firmie amerykańskiej Belloite Corporation. Nabyła ona 80 procentowy pakiet akcji w spółce Fampa za kwotę 700 000 USD, o równowartości 7 407 792 000 starych złotych. 

Ostatnią umowę sprzedaży w roku 1991 zawarto 16 grudnia tegoż roku. W całym 1991 roku rząd sprzedał osiem polskich spółek firmom zagranicznym: 3 spółki nabyły firmy amerykańskie, 3 spółki polskie nabyty firmy niemieckie, 1 spółkę nabyła firma holenderska i 1 firma brytyjsko-holenderska. Z wszystkimi tymi firmami zawarto takie umowy, że z dniem podpisania umowy sprzedaży-kupna, nastąpiło przeniesienie prawa własności, choć zapłata została rozłożona w czasie, w części i zaliczkowo następowała w momencie podpisania umowy przeniesienia prawa własności. Pozostałą część rozłożono na dłuższy okres spłaty/zapłaty, kiedy nabywca już w pełni dysponował całym majątkiem nabytej spółki.

W roku 1992 rząd sprzedał już 15 spółek przemysłowych, ostatnią w dniu 17 grudnia. Z liczby tej 5 naszych spółek nabyty firmy amerykańskie, 6 nowoczesnych spółkę nabyły firmy niemieckie, 1 spółkę nabyła firma szwedzko-szwajcarska, i dalej po 1 nabyła firma z Luksemburga, 1 firma holenderska i 1 firma niemiecko-polska (Mikołowską Fabrykę Transformatorów w Mikołowie). We wszystkich umowach data jej zawarcia była datą przeniesienia praw własności na nabywcę bez względu na fakt, czy pełna zapłata nastąpiła przed podpisaniem tej umowy sprzedaży, czy też jest realizowana w paroletnim, ratalnym systemie sprzedaży.

        Natychmiastowe przeniesienia praw własności wraz z gruntem oznaczało, że nabywca z miejsca dysponował majątkiem nabytej spółki i według własnego uznania mógł go na nowo wyceniać, a nawet zbywać. W tabeli 11 zaprezentowano wszystkie przedsiębiorstwa/spółki które zostały zbyte kapitałowi zagranicznemu, z wykazaniem, która firma zagraniczna, z jakiego kraju pochodząca nabyła naszą spółkę i za jaka kwotę w złotych i o równowartości dewizowej. Wykazuje także, koszt zagranicznego doradcy, który doradzał przy prywatyzacji danego, naszego przedsiębiorstwa/spółki. Ze względów technicznych treść opisowa została umiejscowiona w sposób płynny w stosunku do umiejscowienia tabel, co rozważny czytelnik z pewnością dostrzeże i wybaczy ułomności.

            Tabela 11
Wartość zbywanych przez Rząd akcji/udziałów w spółkach narodowych kapitałowi zagranicznemu z kosztem
zagranicznego doradztwa prywatyzacyjnego w latach 1990 – 94     /w starych zł i w USD/  

[Tabela niestety jest zbyt duża i nie da się zamieścić, więc odsyłamy do książki SAMOLIKWIDACJA POLSKIEJ GOSPODARKI…]

———

Znane są przypadki, że już w trzecim miesiącu po podpisaniu umowy i nabyciu pełni praw majątkowych do polskiego przedsiębiorstwa/spółki, nabywca znacznie wyżej niż to było w umowie zakupu spółki, wycenił nabyty majątek trwały i prezentował go dla potrzeb uzyskania kredytu w polskich bankach. Z Podanych przez polski bank w roku 1993 informacji, wynikało, choć bank odmówił podania do wiadomości publicznej nazw tych zagranicznych nabywców, że w trzech przypadkach, nabywca zagraniczny, po zakupie polskiej spółki, na nowo ją wycenił, i aż trzykrotnie podniósł jej wartość, i to po czterech miesiącach, po przejęciu i dysponowaniu. Znaczy to, że wartość tych spółek w umowie sprzedaży była aż trzykrotnie zaniżona, choć nie wiemy, który zagraniczny doradca wyceniał ich wartość przed i dla celów prywatyzacyjnych.

W roku 1993 sprzedano już 27 spółek przemysłowo-produkcyjnych, wszystkie według dotychczasowej zasady, że data zawarcia umowy sprzedaży-kupna oznaczała datę przeniesienia praw majątkowych do nabywanej spółki. Firmy amerykańskie nabyły 5 kolejnych polskich spółek, firmy niemieckie nabyły 7 naszych spółek, firmy holenderskie nabyły 1nasza spółkę, firmy francuskie nabyły 1 spółkę, firmy belgijskie nabyły 2 nasze spółki narodowe, firmy hiszpańskie nabyły 2 spółki produkcyjne, firma szwedzka nabyła 1 naszą spółkę, pozostałe 7 naszych spółek nabyły firmy cudzoziemsko-polskie.

W roku 1994 sprzedano 14 spółek przemysłowych według tych samych zasad. Firmy niemieckie nabyły 4 spółki, amerykańskie 3, francuskie 1, brytyjskie 1, szwedzkie 1, pozostałe 4 nabyły połączone transakcyjnie firmy cudzoziemsko-polskie. W żadnym analizowanym przypadku w całym tym czteroletnim okresie prywatyzacyjnym nie nastąpiła 100% zapłata za kapitał udziałowy czy akcyjny nabywanej spółki, a jedynie większość 70-, 80- czy nawet 90% przy nabyciu pełni praw majątkowych i przejęciu spółek.

5.7  Sprzedaż nowoczesnych przedsiębiorstw kapitałowi zagranicznemu w latach 1991 – 1994

 W roku 1991 zostało zapoczątkowane przez centralne instytucje państwowe zlecanie różnym firmom zagranicznym, konsultingowo-doradczym i nie doradczym oraz bankom zagranicznym i ich różnorodnym spółkom, opracowywanie analiz, czy ekspertyz na prywatyzowanie wszystkich branż gospodarki polskiej. Firmy zagraniczne wykonały 13 takich branżowych analiz przed prywatyzacyjnych, jak daną branżę prywatyzować, komu  i za ile, a nawet jaką walutą należy zapłacić stronie polskiej i w jakim czasie, jednorazowo i gotówkowo, czy w systemie ratalnym. Która firma opracowywała taką analizę dla danej branży gospodarczej, obrazują tabele 2, 3, 4, 5, 6, 7 i 8. Zadziwiająco poważne kwoty, zapłacono za tzw. analizy sektorowe, poszczególnych branż, w wielu przypadkach nawet kilkakrotnie, dla tej samej nawet branży przemysłowej.

W roku 1992 sprzedano kapitałowi zagranicznemu większościowe pakiety akcji w 14 przedsiębiorstwach/spółkach za łączną kwotę o równowartości 113 651 606 dolarów, która powinna być pomniejszona o koszty doradztwa zagranicznego za każdą zbywaną spółkę oraz o koszty branżowych analiz prywatyzacyjnych. W roku 1992 wykonano 22 branżowe analizy prywatyzacyjne o łącznym poniesionym koszcie 21 644 623 dolarów amerykańskich przez co wpływ ze sprzedaży zakładów w tym roku wyniósł tylko 92 006 983 dolarów. Przykładem  nietrafnego i zbędnego zbycia była sprzedaż po bardzo niskiej cenie Państwowych Zakładów Wydawnictw Naukowych w Warszawie. Instytucji tak ważnej dla polskiej, nauki, kultury i wydawnictw naukowych, których po sprzedaży nauka polska została pozbawiona i marnieje.  A ówczesny minister od przekształceń przechwalał się, że w naszym romantycznym działaniu prywatyzacyjnym zdarza się coś nowego, zaskakującego Ta sprzedaż ma ogromny negatywny wpływ na polską naukę i kulturę. Zupełnie karygodnym i bezkarnym była przemilczana prasowo sprzedaż Zakładów Papierniczych w Kostrzynie n/Odrą, z 8-smio hektarowym obszarem gruntów zakładowych, za 80 starych złotych, to jest za 23 centy amerykańskie.

5.8   Nasilenie sprzedaży spółek kapitałowi zagranicznemu w latach 1993-94

 W roku 1993 sprzedano pakiety większościowe akcji w 26 spółkach narodowych o łącznej równowartości 234 158 159 dolarów amerykańskich przy dodatkowo poniesionym koszcie za doradztwo zagraniczne przy ich prywatyzacji w kwocie 7 044 941 dolarów. Dodatkowo, podobnie jak w roku 1991 i 1992 tak i w roku 1993 zlecono firmie zagranicznej wykonanie analizy przed prywatyzacyjnej, branżowej na przeprowadzenie prywatyzacji przedsiębiorstw/spółek, choć nie uzyskano informacji, dla jakiej czy której branży gospodarczej, Za tę analizę zapłacono 3 472 103 dolarów amerykańskich. W roku 1993 podobnie jak poprzednio znów niektóre spółki zbywano firmom zagranicznym za złote, a nie za dewizy, waluty wymienialne, w których Polska zawsze spłaca swoje zobowiązania walutowe wobec zagranicy.

Za złote sprzedano i to z niezrozumiałych względów Cementownię w Strzelcach Opolskich, Hydrotest w Krakowie, Hartwig w Gdańsku, Przemysł drzewny w Szczecinie, Ponar-Żywiec w Żywcu, oraz Cementownię Górażdże w Opolu, a także Fabrykę Mebli w Czersku. Pewną ciekawostką jest informacja państwowa, że Zakłady Papiernicze w Kostrzynie n/Odrą sprzedano tylko za 80 złotych, przy poniesionym koszcie zagranicznego doradztwa w procesie jej prywatyzacji, jak ją sprywatyzować w kwocie aż 80  472 dolarów. Zbycie spółki za złote oznacza, że do kraju za jej sprzedaż nie wpłynęły żadne dewizy, a cała transakcja płatniczo miała charakter nieprawy i powinna być przedmiotem państwowych wyjaśnień. Z tych nominalnych przeliczeń można wywnioskować, że większość tych spółek została stosunkowo tanio zbyta zagranicznym firmom.

 W roku 1994 firmom zagranicznym zbyto pakiety większościowe w 14 narodowych spółkach o łącznej równowartości 105 476 237 dolarów przy poniesionym koszcie za cudzoziemskie doradztwo przy ich prywatyzacji w kwocie 7 105 307 dolarów, co stanowi aż 6,7 procent rocznej równowartości sprzedaży majątku narodowego tych spółek. Podobnie jak w poprzednich latach, tak i w roku 1994 zlecono opracowanie analizy prywatyzacyjnej branżowej, jak i komu daną branżę gospodarki prywatyzować za 1 787 184 dolarów.

Ponadto uwagę zwraca fakt, że w licznych przypadkach prywatyzacyjnej sprzedaży danych spółek, udział kosztu za doradztwo cudzoziemskie przy ich prywatyzacji jest rażąco wysoki i wynosi nawet ponad 50 procent nominalnej wartości sprzedaży danej spółki. Znaczy to, że ten cały proces prywatyzacyjny nie był praktycznie i przez żadne organy ustawodawcze i kontrolne oraz przez rządzące i opozycyjne partie nadzorowany, miał duże przejawy urzędniczej swobody uznaniowej i rozliczeniowej.

Z zaprezentowanej liczbowo w tabeli 11 prywatyzacji, uzyskano nominalną równowartość dewizową 598 253 290 dolarów przy koszcie zagranicznego doradztwa prywatyzacyjnego wynoszącego 57 073 683 dolarów, i stanowiącego aż 9,5 procent nominalnej kwoty wpływów z ich sprzedaży. Wymogiem powinna być sprzedaż cudzoziemskim firmom za dewizy. Faktyczne wpływy dewiz z tej sprzedaży wyniosły nieco ponad 15 procent wartości całego zbytego w tym okresie narodowego majątku przemysłowego cudzoziemcom. Reszta była zbywana za złotówki z nieznanego źródła pochodzenia. W tabeli ujęto tylko część zbytych przedsiębiorstw. W analizowanym okresie zbyto ogółem 1746 przedsiębiorstw, dla nich nie dysponujemy pożądanymi danymi  i informacjami mogącymi posłużyć do oceny ekonomicznej,

W pewnym stopniu udało się i to tylko w paru przypadkach wyjaśnić, kiedy sprzedaż nastąpiła w systemie odłożonej pełnej płatności, tj w systemie ratalnym w cztero lub pięcioletnim okresie, że zlotowe środki finansowe na zapłatę rat za nabycie spółki. Pochodziły z kredytów uzyskanych przez zagranicznego nabywcę, po przejęciu z przeniesieniem na niego prawa własności zbytego przedsiębiorstw/spółki, z bankiem krajowym lub zagranicznym. W znacznym stopniu te zlotowe środki finansowe pochodziły także ze zbycia majątku trwałego, głownie maszyn i urządzeń oraz innego mienia z przejętego mienia.

Zagraniczni doradcy prywatyzacyjni do wyceny wartości majątkowej naszego przedsiębiorstwa/spółki, z zasady nie przyjmowali pełnej wartości majątkowej naszego państwowego przedsiębiorstwa. Na przykład obiekty wybudowane ponad 20 -30 lat temu, były nisko wyceniane, jakby były już zamortyzowane. Analogicznie, wartość środków trwałych wycenianego zakładu, dla których upłynął lub upływał okres amortyzacyjny, traktowano, jako zamortyzowane, bezwartościowe i bez użyteczne produkcyjnie czy wytwórczo, ale nie zbywano ich innym polskim podmiotom, spółdzielczości, czy innym nowopowstałym podmiotom gospodarczym. W przedmiocie amortyzacji powszechnie wiadomo, na całym Zachodzie, Wschodzie, i w Polsce, że okres amortyzacyjny i wartość środka trwałego, ulega przedłużeniu i podwyższeniu, o wartość remontu bieżącego, średniego i kapitalnego.

Tak wyceniany przy zakupie majątek trwały naszej spółki, po jej przejęciu był przez zagranicznego nabywcę zbywany w różnorodny sposób, nawet jako złom, i stanowił dopływ środków zlotowych na spłatę raty  z umowy nabycia. Te zasady firmy zagraniczne nagminnie stosują obecnie w Polsce, w wybiegu i unikaniu płacenia podatku dochodowego, którego z zasady nie płacą, bo zostały objęte długoterminowym zwolnieniem podatkowym. Zwolnieniem, z którym nasze władzę podatkowe z naiwności, łatwowierności czy jakby z ukrytych celów zupełnie sobie nie radziły. Ci, którzy nie uzyskali formalnego zwolnienia podatkowego przed unikaniem płacenia podatku dochodowego pouciekały w specjalne strefy ekonomiczne, które po roku 1994, gęsto zaczęły powstawać i to z tendencją rozrostową. Ponadto te środki zlotowe pochodziły, także z odzyskanych należności polskiej spółki należnych jej w okresach z sprzed sprzedaży. W wielu przypadkach do wartości zbywanej spółki zagraniczni doradcy nie przyjmowali nawet należności, a już prawie zawsze nie przyjmowali wartości gruntu, stąd niemal powszechna zasada przyjmowana przez zagranicznych doradców było parametryczne zaniżanie wartości ocenianej spółki, często w uzgodnieniach z nowym obcym nabywca i za odpłatnością prowizyjna, czyli dwukrotnie.

Raz pobierali zapłatę od strony polskiej, drugi raz od zagranicznego nabywcy naszej spółki. Dane tabeli 10 wskazują, że tak duża liczba i to dużych i stosunkowo nowoczesnych naszych zakładów, została zbyta za tak niską kwotę i to w równowartości zlotowej, a nie bezpośrednio za gotówkę dewizową. Z danych tabeli wynika, że w niektórych przypadkach, koszt doradztwa przewyższał, stanowił połowę, czy jedną piątą kwot uzyskanych  ze sprzedaży danej spółki.

Wymienieni w tabeli 11 zagraniczni nabywcy naszych spółek powinni być objęci, /tak jak nasi obywatele i nasze podmioty gospodarcze/, powszechnym obowiązkiem podatkowym, a jeśli mieliby być zwolnieni z jego płacenia, to przez okres nie dłuższy niż 2-4 lata, na czas realizacji inwestycji, których mieli dokonać poprzez modernizację wyposażenia techniczno-technologicznego i poprzez jego dokonanie zmienić dotychczasową strukturę produkowanego asortymentu wyrobów. Do tego się zobowiązali w umowach o nabywaniu pakietów większościowych akcji lub udziałów lub całkowicie naszych przedsiębiorstw. Pozostałe polskie podmioty gospodarcze w żadnym okresie, ani stopniu, i pod żadnym pozorem nie zostały zwolnione, i na żaden okres, niezależnie, w jakiej sytuacji ekonomiczno – finansowej się znalazły, nie były zwalniane z płacenia podatku dochodowego. Nawet wtedy, kiedy skutkiem nowej polityki finansowej rządu z roku 1989/90 popadły w kryzys, i bez czasowej pomocy państwa nie mogły go samodzielnie przezwyciężyć, z niego wyjść, popadając w upadłość, bankructwo, darmową likwidację, czy bez odszkodowawczo były przejmowanie ich przez kredytodawców bankowych, wierzycieli skarbowych czy ubezpieczeniowych. 

Wówczas i wtedy powinni być objęci choćby paroletnią karencją w spłacie zobowiązań podatkowych, kredytowych czy ubezpieczeniowych. A nie były, bo, te nowe rzekomo światłe władze gospodarcze, jako ich właściciele, takiej karencji, czy częściowego umorzenia im odmawiały, Zajmowały stanowisko nawet przeciwne, popychały ich w proces likwidacji, choćby poprzez wzmożenie egzekucji ich prawych wierzytelności. Zastosowana asymetria podatkowa była precedensem w naszej gospodarce, obcych zwolnić z obowiązku podatkowego, i zasłużyć na pochwały prasy i gości zagranicznych, własne obciążyć, do stopnia likwidacji.

5.9 Zbywanie spółek  firmom zagranicznym z całkowitym majątkiem.

Zachodnie korporacje i banki nabywając polskie fabryki, za śmiesznie niskie ceny, stały się jednocześnie właścicielami robotniczych osiedli, mieszkań przyzakładowych połączonych z każdą fabryką, szkól i warsztatów zawodowych, przychodni przy zakładowych, hoteli robotniczych, domów wczasowych i sanatoryjnych, przedstawicielstw zagranicznych tych fabryk i ich majątku, domów handlowych, sklepów zakładowych, a nawet małych szpitali osiedlowych i przyfabrycznych.

W żadnych dostępnych publicznie umowach sprzedaży, fabryk, czy innych zakładów pracy, nie występują informacje o obszarze gruntów zakładowych i należących do danych fabryk innych własności, np. domów przyzakładowych, hoteli robotniczych, czy domów wczasowych i sanatoryjnych. Trudno je także znaleźć w analizach, czy ekspertyzach prywatyzacyjnych zagranicznych doradców prywatyzacyjnych. Ginie to wszystko w propagandzie dezinformacji prywatyzacyjnej, która w tamtym okresie, jakby celowo wywoływała chaos i chwalę postępu technicznego niesionego przez zbawczy obcy kapitał, wolność osobistą każdego obywatela i pracownika, bez przymusu do pracy, że wszystko leży w rekach obywatela w demokratycznym państwie, i to przy świętości prywatnego, własnego posiadania poprzez rzekoma własną przedsiębiorczość małego interesu.

Nieświadoma tej przynęty klasa robotnicza, częściowo i początkowo ja chwyciła, za co w krotce przestała istnieć, poszła w rozsypkę, przez wszystkich opuszczona, aż w końcu bez niczyjej troski i opieki weszła w stan ubóstwa, w którym trwa, oczekując, że nowa inteligencja pokoleniowa znów ja poprowadzi do aktywności dla naprawy i rozwoju kraju. Tym razem już bez udziału cudzoziemskiego doradztwa. Dla rzekomo sprawniejszego i bardziej profesjonalnego nadzoru podatkowego, rozliczania nawet powołano wyodrębnione specjalistycznie Urzędy skarbowe po jednym województwie, dla firm z udziałem kapitału zagranicznego i innych firm o wysokich kwotowo poziomach sprzedały. 

Koniec części 7

Dr Ryszard Ślązak

Poprzednie części CYKLU:

Od Redakcji KIP

Dla poszerzenia wiedzy o transformacji i porównaniu III RP z PRL, polecamy obszerne, ale syntetyczne opracowanie ( w tym jest zasygnalizowana wymieniona książka dr Ryszarda Ślązaka) na linku:

Wypowiedz się