Motta:
“W Ameryce każdy może zostać prezydentem – to jest problem”.
… George Carlin
“Rządzący różnią się od złodziei tym, że złodzieje nie mówią nam, jak bardzo nam pomagają…“
Anonimowe z netu
Kłamliwy polityk jest zły, ale wyborca, który nie rozumie, co robi i co się z nim robi, nie jest lepszy. Wybór lidera przez osoby, które nie są w stanie ocenić konsekwencji swoich działań to wybór ordynatora w domu wariatów…
Sergey Vasilyev, 28 września 2022 r 1 258
Dlaczego jestem przeciwny powszechnemu systemowi wyborczemu ?
Autor – Sergey Vasiliev
Zdjęcie pokazuje jasną, kolorową, istotną, dokładną, przekonującą odpowiedź na pytanie “Dlaczego jestem przeciwny powszechnemu głosowaniu?”
Kto nie wie – tak dziś wygląda przejście graniczne, punkt kontrolny Upper Lars, kolejka z Rosji do Gruzji.
Stosunek do nich jest podzielony niemal równo na neutralny i pogardliwy.
Chcę mówić o systemowym problemie, w którym ten tłum przerażonych patriotów, mających gwarancję poznania swoich praw i regularnego ich zaspokajania, wybiera i jest wybierany, nominuje i usuwa, uczestniczy w sondażach i referendach, potępia i chwali, to znaczy uczestniczy w tworzeniu elity rządzącej, która decyduje, jak dalej żyć państwem rosyjskim i czy w ogóle powinno być.
Obywatelstwo jest stabilnym związkiem prawnym osoby z państwem, wyrażonym w całości ich wzajemnych praw, obowiązków i odpowiedzialności. A jeśli wszystko jest w porządku z wyliczaniem i przestrzeganiem praw i wolności wśród osób w wieku wojskowym pędzących przez granicę, to ze zrozumieniem obowiązków – nie tak bardzo. Powiem więcej – tam, gdzie obywatel powinien mieć obowiązki, taki *** urósł …
Następny akt ludu zgromadzi w lokalach wyborczych ochotnika, który walczył z Ukronazyjczykami i działacza obywatelskiego, który był w tym czasie freelancerem z bliskiej zagranicy, bohatera spadochroniarzy i “chłopca-króliczka” Artema Kamardina, który otwarcie i pod kamerą był zaangażowany w dyskredytowanie Sił Zbrojnych Federacji Rosyjskiej.
Czy uważasz, że ich głosy powinny ważyć jednakowo?
Ciągle, rozsądnie i wytrwale mówimy o odpowiedzialności polityków. Boimy się jednak do szaleństwa przyznać, że odpowiedzialność polityków jest niemożliwa tam, gdzie nie ma odpowiedzialności wyborcy. Nasz elektorat jest zawsze w chronionej, niesprowokowanej, uprzywilejowanej pozycji, a to jest złe. Ponieważ bez względu na to, jak dużo mówimy o zarządzaniu masą i programowaniu masowym, nie odbiera to odpowiedzialności tym, którzy są kontrolowani i programowani.
Kłamliwy, samolubny polityk jest zły, ale wyborca, który nie rozumie, co robi i co mu się robi, nie jest lepszy. Wybór lidera przez osobę, która nie jest w stanie ocenić konsekwencji swoich działań w lokalu wyborczym, to wybór ordynatora w zakładzie dla obłąkanych, gdzie głównym przedmiotem procesu jest kategorycznie ubezwłasnowolniony.
Nie będę wywierał presji na gorący, emocjonalny okres wojny i zapowiadaną mobilizację, powiem o sytuacji poza bieżącymi wydarzeniami na świecie i w Ojczyźnie.
Przez całą historię cywilizacji walczyliśmy o równe prawa polityczne, a kiedy w końcu ukazały się one wszystkim, byliśmy zaskoczeni, gdy odkryliśmy, że:
Połowa uprawnionych do głosowania w ogóle z niego nie korzysta;
– jedna piąta osób, które dotarły do lokalu wyborczego (aktywni wyborcy) w ciągu sześciu miesięcy, nie pamięta, na kogo głosowała w ostatnich wyborach;
– trzy czwarte tych, którzy dokonali wyboru, nie mogło powtórzyć programu wybranego lub wymienić co najmniej trzech głównych różnic między programem swojego idola a programami konkurentów;
– prawie jedna trzecia aktywnych wyborców dokonuje wyboru w ostatniej chwili i jest gotowa oddać swój głos w zamian za konkretną nagrodę materialną “tu i teraz”.
A potem oskarżamy naszych polityków o prostytucję polityczną…
Dlaczego jesteśmy gorsi od starożytnych Greków?
Problem polega na tym, że większość współczesnych demokracji nie uznałaby nie tylko starożytnych filozofów i średniowiecznych historyków, ale także dziewiętnastowiecznych uczonych prawniczych jako takich. Współczesne demokracje tylko się tak nazywają, ale po przejściu do powszechnych bezpośrednich równych i tajnych wyborów, po wyeliminowaniu wszelkich ograniczeń, przekształciły się w inną formę rządu, nazywaną obraźliwie dla każdego obrońcy niekwestionowanych praw człowieka – w ochlokrację.
W starożytnych (klasycznych) demokracjach nie każdy miał pełne prawa, tj. nie każdy należał do demos.
Czego oczekiwano od Grenina, aby stać się obywatelem jego polis? Urodzić się w nim, osiągnąć pełnoletność, tj. 20 lat, zdobyć elementarną umiejętność czytania i pisania oraz wystarczające umiejętności wojskowe, aby dołączyć do milicji polis – falangi. Ale to nie wszystko. Rodzina, a mianowicie żona i dzieci, była również niezbędna do uzyskania praw obywatelskich. Sytuacja, w której ten obywatel uchylił się od swoich obowiązków, oświadczając “w trumnie widziałem twoją falangę!” była nie do pomyślenia.
W Atenach demokratyczne ustawodawstwo zostało wprowadzone przez Solona na początku VI wieku p.n.e. Zgodnie z prawami Solona obywatele zostali podzieleni na cztery kategorie własności. Wszystkie prawa otrzymali obywatele dwóch pierwszych kategorii. Aby należeć do pierwszej kategorii, konieczne było zbudowanie okrętu wojennego dla Aten i utrzymanie go; drugim jest posiadanie konia wojennego i dołączenie do milicji jako jeździec.
Obywatele trzeciej rangi otrzymali prawie wszystkie prawa, po prostu nie mogli być archontami. Byli obywatelami, którzy mieli ciężką broń i stanowili falangę hoplitów. A obywatele czwartej kategorii – fetas – nie mieli prawa zajmować żadnych stanowisk. Jednak uwalniając ich od tych praw, polityka zwolniła ich z obowiązku płacenia podatków. Zgadzam się, nie jest to zła rekompensata. Zastanawiam się, ilu naszych współobywateli zgodziłoby się na taki barter – prawo do głosowania w zamian za prawo do niepłacenia podatków?
Jak widać, istniała specyficzna kwalifikacja zobowiązująca ludność aktywną politycznie do osobistego uczestnictwa, z bronią w ręku, w obronie państwa, a broń i sprzęt były przedmiotem troski samego obywatela.
Nawet Arystoteles, którego współcześni liberalni demokraci honorują i często cytują, mówiąc o “polityce” (w swojej terminologii – “władzy pełnych obywateli”), zalecał utrzymanie systemu ograniczeń zdolności prawnej, jednak w takim stanie, że “przeciętni ludzie” mogli uczestniczyć w życiu politycznym. “Ludzie środka” to dosłowne tłumaczenie z greckiego. Dzisiaj mówimy “klasa średnia” lub “klasa średnia”.
Uzasadnienie tej tezy jest interesujące. Arystoteles pisze, że w przeciwieństwie do bogatych, “przeciętni” są zmuszani do pracy, a tym samym pozbawieni możliwości poświęcenia całego swojego życia niebezpiecznym dla społeczeństwa grom politycznym.
Założyciele samego terminu “demokracja”, starożytni Grecy, w żaden sposób nie przypisywaliby mu dominującego dziś systemu wyborczego.
Systematyzacja NIE-demokracji została po raz pierwszy zaproponowana nie przez Kongres USA, ale przez Polibiusza, greckiego historyka, męża stanu i przywódcę wojskowego, autora “Historii ogólnej” w 40 tomach obejmujących wydarzenia w Rzymie, Grecji, Macedonii, Azji Mniejszej i innych regionach od 220 do 146 pne.
Do zdegenerowanych, perwersyjnych form rządów Polibiusz zaliczał tyranię (jako monarchię zmienioną na gorsze), oligarchię (w wyniku degeneracji rządów arystokratycznych) i ochlokrację (formę rządu, która powstaje w wyniku doprowadzenia tendencji demokratycznych do punktu absurdu) – jakby patrzył na nas, kiedy pisał.
Po Arystotelesie i Polibiuszu, w latach 80. XIX wieku, Le Bon Gustave (Le Bon Gustave – założyciel psychologii społecznej) był jednym z pierwszych, którzy próbowali podejść do zjawiska tłumu z czysto naukowej pozycji. Wraz z G. Tarde (Gabriel Tarde jest francuskim socjologiem i kryminologiem, twórcą teorii kultury masowej i analizy opinii publicznej) i kilkoma innymi badaczami był jednym z pierwszych teoretyków “społeczeństwa masowego”.
LeBon uważał, że w wyniku rewolucji przemysłowej, rozwoju miast i rozwoju środków komunikacji, tłumy zmarginalizowanych jednostek, reprezentujących destrukcyjną niekontrolowaną siłę, zaczynają określać naturę procesów społecznych i styl życia społeczeństwa. Le Bon wierzył, że nadchodząca “era mas” doprowadzi do upadku cywilizacji europejskiej. Takie wnioski podzielało na początku XX wieku wielu myślicieli politycznych i filozofów – takich jak O. Spengler, X. Ortega y Gasset, N. A. Berdyaev i inni.
Klasycy filozofii wierzyli, że w demokratycznym społeczeństwie obywatele uczą się szanować demokratyczną elitę, a różnica między samą elitą a resztą populacji jest widoczna w zdolności do ponoszenia osobistej odpowiedzialności nie tylko za siebie, ale także za społeczeństwo (państwo) jako całość.
Masy natomiast są kategorycznie pozbawione poczucia rangi, mają obsesję na punkcie choroby wyrównującej, dają początek amerykańskiemu przysłowiu “nieprzyzwoicie wyróżniać się”, żądając od każdego przedstawiciela populacji “być jak wszyscy inni” (definicja José Ortega y Gasset). To dążenie zostało bardzo dokładnie opisane przez Clive’a Lewisa (Clive Staples Lewis – autor “Opowieści z Narnii”): “A ja nie jestem gorszy od ciebie!” Nie trzeba dodawać, że taki imperatyw jest zawsze kłamstwem, ponieważ wykształcona osoba nie powie osobie licencjackiej, a sportowiec nie powie słabemu – “a ja nie jestem gorszy od ciebie!”
Kiedy społeczeństwo zostaje zastąpione przez masy, kiedy znak równości jest coraz częściej umieszczany między pojęciami “obywatela” i “rezydenta”, gdy obywatel jest zrównany ze standardami przedstawicieli dna społecznego, a całkowicie bogata osoba może być dnem społecznym, demokracja jest nieuchronnie zastępowana przez ochlokrację.
Wielu widzi rozwiązanie problemu korupcji i niekompetencji polityków poprzez rozszerzenie zakresu zastosowań demokracji bezpośredniej, poprzez zastąpienie decyzji przedstawicieli decyzją wyborców, tam gdzie to możliwe. Jednak obserwując od ponad 30 lat i anatomię modernizacji mechanizmów zewnętrznego wpływu na świadomość, nie mogę nie wątpić, że taka decyzja będzie “złotym podziałem” demokracji.
Widząc, na jakie wyżyny się wysunęła sztuka manipulowania opinią publiczną, nie mogę nie wyrazić własnego smutnego przekonania, że nie ma takiej obrzydliwości, na którą elektorat nie zagłosuje po kompetentnym “pompowaniu” przez odpowiednie sieci społecznościowe i uścisku dłoni z mediami. A powodem, wybaczcie cynizm, jest wątpliwa przydatność zawodowa ludności do roli wyborców.
Aby zrozumieć współczesną politykę, która jest nierozerwalnie związana ze współczesną makroekonomią, aby podjąć mniej lub bardziej adekwatną decyzję, wyborca musi mieć pierwszorzędne wykształcenie ekonomiczne i prawne, być odporny na programowanie neurolingwistyczne, niezależny finansowo i, zgodnie z radą profesora Preobrażenskiego, “nie czytać radzieckich gazet aż do obiadu”. A najważniejszą rzeczą jest mieć chęć i zdolność do bycia odpowiedzialnym za swoją decyzję, której ochlocracy jest całkowicie pozbawiona.
Globalizacja przepływów informacji, przenikanie się i nieuniknione komplikacje procesów zachodzących w społeczeństwie i każdej konkretnej komórce społecznej nie mogły nie prowadzić do nieuniknionego wyboru – albo sami wyborcy muszą stać się profesjonalistami w swojej dziedzinie, albo nieuchronnie staną się marionetkami w doświadczonych rękach strategów politycznych, a nie zawsze krajowych, co w rzeczywistości obserwujemy podczas konfliktu zbrojnego na Ukrainie.
Poprawność polityczna, która z powodzeniem przeradza się w polityczną zależność od najbardziej krzyczących i nagłośnionych, ale najmniej przystosowanych do przetrwania i kontynuacji rasy ludzkiej, prowadzi do marnowania i tak już ograniczonych zasobów. Niedobór zasobów zagraża temu, co ostrzega Arystoteles: “Ochlocracies, które, nawiasem mówiąc, są zawsze i wszędzie bardzo skutecznie łączone z oligarchią, są krótkotrwałe i bardzo często powodują tyranię”. To właśnie Europa wielokrotnie demonstrowała w XX wieku i pewnie demonstruje dzisiaj.
Jestem przeciwny powszechnemu wyborowi, gdzie głos obywatela broniącego ojczyzny z bronią w rękach waży jednakowo, jak głos osoby uciekającej przed tym obowiązkiem, gdzie patrzą oczy. Kategorycznie nie zgadzam się z tymi samymi prawami tych, którzy stracili zdrowie przez udział w działaniach wojennych i tych, którzy bluźnili i przeklinali, bezpośrednio lub pośrednio, świadomie lub nieświadomie podważając zdolność bojową własnych sił zbrojnych – jedyną barierę między ludnością cywilną a kolektywnym Zachodem, szalonym w swojej megalomanii.
Jestem przeciwny powszechnemu wyborowi, w którym wyborca nie ponosi odpowiedzialności za dokonany wybór. Polityczna odpowiedzialność polityka jest nieprzetłumaczalną grą słów, ale nieodpowiedzialność wyborców jest jeszcze gorsza. Wybór powinni mieć ci, którzy są w stanie być odpowiedzialni za swoje czyny i, przepraszam, ci, którzy udowodnią swoje obywatelstwo nie tylko poprzez obecność paszportu.
Czy chcesz poznać prawdziwą wartość istniejącego aktywnego prawa wyborczego?
Tylko nie mówmy o osobistym udziale w działaniach wojennych! Przecież nasza Ojczyzna nie zawsze walczyła. Trwała ciągła kolejka konfliktów zbrojnych i pokojowych wytchnień. Podajmy inny – pokojowy przykład.
Zaoferuj dziesięciu obywatelom wybór mniej lub bardziej przyzwoitej opłaty domowej za odmowę skorzystania z ich praw wyborczych. Ilu z nich będzie tymi, którzy nie odmówią wymiany swojego prawa do głosowania na “nikczemny metal”?
Bo to nie są wyborcy. To tłum. A wyborca pojawi się, gdy będzie odpowiedzialny za swój wybór wyborczy, ponieważ odpowiedzialność jest albo osobista, albo żadna.
Kiedy wyborca, sprawując władzę nad swoim wybrańcem, składa swój podpis pod innym zdaniem – “korzystając z mojego prawa do formowania elity rządzącej naszym państwem, potwierdzam moją odpowiedzialność za ten krok i jestem gotów ponieść odpowiedzialność materialną i karną w solidarności z moim wybranym“, to będzie to prawdziwa demokracja!
Państwo i ludzie: dlaczego mają konflikt interesów?
Opublikowano za: Powszechny system wyborczy jest złem wymyślonym przez pasożyty! – Wiadomości RuAN (ru-an.info)
Demokratyczne kpiny wyborcze
“demokracja jest nieuchronnie zastępowana przez ochlokrację”, oczywista bzdura, skoro
“Widząc, na jakie wyżyny się wysunęła sztuka manipulowania opinią publiczną, nie mogę nie wyrazić własnego smutnego przekonania, że nie ma takiej obrzydliwości, na którą elektorat nie zagłosuje po kompetentnym “pompowaniu” przez odpowiednie sieci społecznościowe i uścisku dłoni z mediami.”
Tu tzw. “ochlokracja” jest po prostu władzą manipulatorów a nie motłochu. Warto zastanowić się nad znaczeniem słowa
– https://pppolsku.wordpress.com/2016/08/07/slowni/#Demokracja
“demokracja”, “starożytni Grecy, w żaden sposób nie przypisywaliby mu dominującego dziś systemu wyborczego.”
Naturalnie są różne sposoby doboru funcjonariuszy państwa, wybór przez niekompetentych wyborców, czy nawet kompetentnych, można zastąpić losowaniem, los nie powinien spowodować więcej zła niż wybór. Wybory nie są żadnym atrybutem demokracji, stosowane są w każdym systemie, w każdym systemie dokonuje się jakiegoś wyboru, z mniejszą lub większą rzeszą wyborców. Monaracha tzw. “absolutny” dokonuje wyboru nie samodzielnie tylko przy współudziale swych zauszników i innych członków elity władzy.
Naturalnie system, w jakim żyjemy, nie jest żadną demokracją, choć jest systemem masowych procedur wyborczych, może nawet słowo inscenizacji lepsze jest niż procedur.
O tym, że chodzi w tej “demokracji” o parodię, świadczy fakt, że stosowany jest ironiczny termin suwerena. Suweren, to ktoś, kto kontroluje sprawujących funkcjie rządzące. Wyborcy, ten kpiarsko nazwany “suweren”, nie mają żadnej realnej możliwości kontrolowania organów władzy, w szczególności z defnicji jest najważniejsza władza, władza nad pieniądzem, niezależna zarówno od niego jak i od państwa. Jak z tego widać, jest ta “demokracja” najzwyklejszą kpiną z mas a także wyborców wszelkiej maści.
Jeszcze termin obywatel (państwa), to nie posiadacz dowodu osobistego ale człowiek, który troszczy się o państwo. Ile procent wyborców mogą być też obywatelami ?
Złem jest już utrzymywanie, że wybory, szczególnie inscenizacje pod tą nazwą, są czymś dobrym, reszta to konsekwencje tego oszustwa.
Każdy system pozbawiony skutecznej kontroli jest złem.