dr Ryszard Ślązak
2.2 Ocena stanu i pierwsze próby realizacji nowej polityki gospodarczej.
Przystępując do realizacji zapowiedzianej nihilistycznej doktryny prywatyzacyjnej, ówczesne władze musiały, głównie poprzez politykę finansową, wprowadzić takie kryteria i parametry finansowe, aby wystąpił samoistny, niejako wewnętrzny, społeczny przymus prywatyzacyjny, ograniczający perspektywiczny rozwój państwowych podmiotów przemysłowych, rolnych i zakładów przetwórstwa spożywczego. Jeszcze w grudniu 1989 roku nowy, rzekomo już demokratyczny minister finansów zapowiedział radykalne podniesienie, od stycznia 1990 roku, czterech głównych ówczesnych stóp procentowych, które jeszcze sam nawykiem socjalistycznym, ustalał.
Radykalne podniesienie jego własnych dwóch stóp odsetkowych: odsetek od opóźnień płatniczych w stosunkach cywilno-prawnych i gospodarczych – tzw. odsetek ustawowych z poziomu 8,5 %, z początku roku 1989, do 193 % rocznie w roku 1990 i nawet wyżej w 1991 roku, a więc parokrotnie, (wykres 1), uruchomiło spiralę wstrząsów gospodarczych. Natomiast odsetki od zaległości w regulacji zobowiązań podatkowych zostały podniesione z 11,8 % w roku 1989, do poziomu aż 212 % rocznie, czyli wielokrotnie, w roku 1990 i 1991.
Tak radykalne i wielokrotne, decyzyjne ich podniesienie przez rząd, powodowało lawinowe zatory płatnicze w całej gospodarce narodowej, do tego stopnia, że nawet budżet państwa nie regulował swoich konstytucyjnych zobowiązań, wobec instytucji państwa i współobywateli. Zmienność obu stosowanych przez ministra finansów karnych stóp procentowych i to w długim czasokresie, po roku 1989, obrazują wykresy 1 i 2. Dla dyrektorów i zarządów przedsiębiorstw, ekonomistów uczelnianych i światlejszych praktyków gospodarczych oczywistym było, że w tej sytuacji, w jakiej znalazły się przedsiębiorstwa państwowe, muszą one popaść w długoterminowe zadłużenie. Te i tak ustalone stopy procentowe były traktowane przez podmioty gospodarcze, jako dodatkowy instrument niszczący działalność przedsiębiorstw i narodowy sektor wytwórczy w gospodarce.
Wykres 1
Ponadto niemal rewolucyjnie, w tym samym czasokresie zostały podniesione w roku 1990, także kredytowe stopy procentowe: z 7-8 % rocznie w roku 1989, do 7-8% miesięcznie i 84-96 procent rocznie, a nawet wyżej. Takie podniesienie stóp kredytowych i utrzymywanie ich na tak rażąco wysokim poziomie, dotyczyło nie tylko, jak powinno, nowo uzyskiwanych przez przedsiębiorstwa, a udzielanych przez banki, kredytów obrotowych czy inwestycyjnych. Dotyczyło to wszystkich czynnych umów kredytowych, zawartych w przeszłości przed rokiem 1990. Była to wyjątkowo niekorzystna decyzja władz, posłużenia się instrumentem finansowym, dla sparaliżowania procesów inwestycyjno-gospodarczych, z automatycznym uczynieniem dotychczasowego procesu inwestycyjnego w całej gospodarce narodowej, nieefektywnym w trakcie ich realizacji, z automatycznym zadłużeniem inwestorów. Nowo ustalone stopy procentowe przekraczały wielokrotnie uzyskiwane przez wszelkie podmioty gospodarcze stopy zysku, stopy rentowności. Tym samym ich nagle wzrastające zobowiązania wynikające choćby tylko z podniesionych stóp procentowych stały się niemożliwymi do spłacenia w średnim, a nawet w długim horyzoncie czasowym. Tym pociągnięciom ministra finansów towarzyszyły jakby skorelowane decyzje prezesa NBP, przyzwalające bankom na stosowanie dodatkowej stopy wobec kredytobiorców nie regularnie spłacających swoje zobowiązania kredytowe, tak zwanej karnej stopy procentowej, którą same ustalały na poziomie nawet do 20 procent miesięcznie. Był to instrument zabójczy wobec każdego kredytobiorcy opóźniającego spłatę swoich zobowiązań wobec banku. Odsetki te dziwnym zbiegiem okoliczności nie spotkały się z przeciwdziałaniem władz i były zatajane w ocenie postepowania banków, w ocenie sytuacji i uwarunkowań, w jakich działały podmioty gospodarcze, a nawet w prasie ekonomicznej z tego okresu.
Począwszy od 1991 roku zarząd NBP, w uzgodnieniu z ministrem finansów, wydał bankom zalecające przypomnienie, że kredytobiorca najpierw spłaca odsetki, a dopiero potem kapitał kredytowy, czy pożyczkowy. Nie była to polityka finansowa wyłącznie NBP. Prezes NBP był wówczas członkiem Rady Ministrów i korzystał z przywilejów tego członkostwa, a więc prowadził politykę finansową określaną przez ówczesnego Vi-ce Premiera i ministra finansów. Takie zalecenia o charakterze wykonawczym, oznaczały, że banki wszelkie spłaty/wpłaty dokonywane przez kredytobiorcę, z obowiązku musiały zaliczać najpierw na spłatę odsetek. Powstałą sytuację dłużne podmioty gospodarcze określały, jako, tak zwaną spiralę śmierci, i wieczystego zadłużenia kredytobiorcy/pożyczkobiorcy. Taka sytuacja ma długą ciągłość czasową i później przeniesiona została nawet na kredyty hipoteczne, mieszkaniowe.
Spowodowało to ogromne zatory płatnicze i masową niewypłacalność różnorodnych kredytobiorców, czy pożyczkobiorców. Zalecenia władz radykalizowało egzekwowanie terminowej spłaty kredytów, których kredytobiorcy przemysłowi, czy handlowi, przy tak podwyższonym oprocentowaniu, dla czynnych i nowo udzielanych kredytów, nie byli w stanie spłacać, wpadając w klasyfikację niewypłacalności. Stworzona została, przejęta z krajów zachodnich czterorodzajowa klasyfikacja kredytobiorców. Kredytobiorca zalęgający ze spłatą kapitału kredytowego ponad 90 dni, był zaliczany do grupy nie spłacalnych, a jego zobowiązanie będące należnością banku, za całkowicie zagrożone/stracone i było kierowane do przymusowej egzekucji. Było też przedmiotem rygorystycznej oceny ze strony NBP funkcjonowania każdego banku, szczególnie nowo powstałych z polskim kapitałem prywatnym. Wyznaczono im w sposób nagły, niski, bo 8 procentowy wskaźnik dla kwalifikacji zagrożonych spłatą kredytów, w stosunku do ogólnej kwoty udzielonych kredytów, zarówno tych udzielonych przed rokiem 1989 jak i nowych przyznanych, po tym roku. Przekroczenie tego wskaźnika było stosunkowo częstym argumentem, również do likwidacji banku.
W tym samym czasie minister finansów zniósł ryzyko w działalności gospodarczej i zwolnił przedsiębiorstwa państwowe pośrednio ze spłaty zobowiązań zagranicznych, i przeniósł te zobowiązania w ciężar budżetu państwa. W gospodarce socjalistycznej, po roku 1970, wzorem okresu międzywojennego, jego zarządzeniami, przez ponad dwie dekady, określano tak zwaną stopę ryzyka gospodarczego. Ostatnie istniejące wówczas jego zarządzenie z roku 1981 określało 8-ośmio procentowe ryzyko gospodarcze w działalności wszelkich podmiotów gospodarczych. Bankom przyznano jednak ryzyko w działalności kredytowej, podmiotom gospodarczym, je cofnięto. W okresie, kiedy gospodarka była ukierunkowywana na system wolno rynkowy, w którym ryzyko gospodarcze, jest zawsze większe niż w gospodarce o własności państwowej, powinno być nawet podniesione, jako paralelne w stosunku do innych nowych instrumentów finansowego oddziaływania na gospodarkę.
Każdy działacz gospodarczy, przemysłowiec, przedsiębiorca mały czy duży, handlowiec, ekonomista, rolnik czy robotnik, wie, że w każdej działalności występuje ryzyko działalności, choćby z ułomności czy błędu człowieka, czy też z działania siły wyższej. W bankach ryzyko działalności kredytowej zostało utrzymane. Zniesienie ryzyka gospodarczego w działalności podmiotów gospodarczych, stwarza paradoksalną sytuację prawną. Sądy gospodarcze nie mogą go uznawać, bo nie maja już podstawy prawnej. W orzecznictwie gospodarczym, nawet najbardziej światłych orzekających, sprzyjało to pośpiesznemu uznawaniu podmiotów gospodarczych za upadłe, czy zbankrutowane. Przyszły czasokres w działalności gospodarczej, według nowych władz, miął być już bezbłędny. Bezbłędny, choć samo kierownictwo tych organów popełniało rażące błędy przy przekształceniach własnościowych i prywatyzacji różnego rodzaju podmiotów gospodarczych, których w dodatku byli w imieniu państwa decyzyjnymi właścicielami.
Procesy inwestycyjne w przedsiębiorstwach zostały rozpoczęte przy stopie kredytowej 7-8 procent rocznie, a tak radykalne podniesienie stóp uczyniło te rozpoczęte w przeszłości inwestycje nieopłacalnymi, tak, że zamiast uzyskiwania przez nie po zakończeniu rozpoczętych przed tym rokiem inwestycji, stopy zysku znikały, automatycznie powstawały straty. Z podniesieniem tych stóp wiązało się jednocześnie zastosowane w stosunku do przedsiębiorstw usztywnienie w stosowaniu jakichkolwiek ułatwień dla kredytobiorców, choćby w rozłożeniu dotychczasowych spłat kredytowych na dłuższe okresy i większa liczbę rat, czy zastosowania wobec nich karencji w spłacie kapitału kredytowego i odsetek.
Banki dostały zalecenie zmniejszenia portfela kredytowego dla sektora państwowego w udzielaniu mu nowych kredytów. W następstwie tego producenci tracili zdolność kredytową do uzyskiwania nowych kredytów, co uniemożliwiano im ich uzyskiwanie, o wysokich stopach procentowych, zarówno handlowych, obrotowych jak i inwestycyjnych. Następowało samofinansowanie się zobowiązaniami, które z ogromnym opóźnieniem były realizowane wobec rożnych wierzycieli, a także przez budżet państwa obsługiwany przez ministra finansów autora tych innowacyjnych programów reformatorskich.
Tą nową polityką finansową minister finansów wystraszył przedsiębiorczość polską, podatkami, cłami, stopami procentowymi, jakie zastosował od początku 1990 roku. Polityka ta dotknęła również chłopów, robotników, pracowników Państwowych Gospodarstw Rolnych. Dotyczyła również rzemieślników, czyli tych, co oparli się wielowiekowej niewoli zaborczej, byli w niej ostoją polskości, oparli się komunizowaniu i funkcjonowali w socjalizmie. Socjalizm nie był w stanie ich zniszczyć, dopiero wprowadzany w Polsce kapitalizm doprowadził do ich całkowitego wyeliminowania z życia gospodarczego. Było i pozostaje to zupełnie niezrozumiałym pociągnięciem w polityce gospodarczej, że rzemieślnicy, jako prywatni właściciele środków produkcji czy usług, byli jednostkami gospodarczymi już gospodarki rynkowej, którą te władze usilnie i natychmiast usiłowały zniszczyć, a może wyeliminować poprzez stosowanie takich instrumentów ekonomicznych. A przecież rzemieślnicy byli doskonałym zalążkiem do budowania klasy średniej, zasadniczej siły napędowej wolnorynkowej gospodarki narodowej.
Takie przekształcanie socjalistycznej gospodarki polskiej, w gospodarkę kapitalistyczną szokowało społeczeństwo, ekonomistów w kraju i za granicą. Jednak na żadne publiczne ostrzeżenia ekspertów krajowych, a nawet życzliwych nam zagranicznych, czy krytykę prasy naukowej i codziennej, a nawet na protesty świata pracy nie reagowano. Nawet przeciwnie, uruchomiono machinę propagandową, że polityka ta jest jedynie możliwą, pozwalającą na szybkie przestawienie gospodarki socjalistycznej na tory wolnorynkowej gospodarki kapitalistycznej. Jedyną reakcją na protesty społeczne i ostrzeżenia światlejszej części społeczeństwa, było ciche eliminowanie ich z życia publicznego, dyskredytowanie i ośmieszanie. Innym jeszcze elementem tej polityki był karny instrument finansowy ustalany uznaniowo przez ministra finansow o tytule odsetki za zwłokę w regulacji zobowiązań podatkowych, co obrazuje wykres 2.
Wykres 2.
Następstwem tych nowych instrumentów, jak już wyżej wskazano, było jak pozbawianie przedsiębiorstw zdolności obsługi bieżącego zadłużenia nawet wobec państwa ich właściciela, innych wierzycieli i kontrachentów. Zaprezentowane na wykresie stopy procentowe miały być dalszym elementem przyspieszającym ich niewypłacalność, prowadzącą do ich samolikwidacji lub bankructwa. W ten jakby sposób przygotowywano je do wyprzedaży, o zaniżonej, niskiej ich wartości przy wysokim stopniu różnorodzajowego zadłużenia. Był to jeden z koronnych argumentów propagandowych do ich likwidacji i prywatyzacji.
Do roku 1990, kredyty bankowe były udzielane w zupełnie innych warunkach ekonomicznych, dla przedsiębiorstw sprzedających na rynku wewnętrznym i na rynkach zagranicznych. Warunki te charakteryzowały się stabilnością parametrów ekonomicznych kredytobiorców, małej zmienności kursu walutowego i cen, średnio i długoterminowości umów międzypaństwowych na podstawie których, duża ilość naszych przedsiębiorstw uczestnicząc w stosunkach współpracy gospodarczej z zagranicą masowo eksportowała swoje produkty/wyroby, czy realizowała kontrakty inwestycyjne w tytule tzw. eksportu budownictwa.
Do roku 1989 były zupełnie inne warunki kalkulacji ekonomicznej i inne warunki uzyskiwania kredytów, realizacji umów kredytowych, spłaty kapitału kredytowego i odsetek. Większość czynnych umów kredytowych podmiotów gospodarczych miała charakter średnioterminowy, do pięciu lat, a kredyty inwestycyjne nawet do 8-10 lat. Ich okres spłaty trwał i miał jeszcze trwać, pierwszych 2-3 lata transformacji, a inwestycyjnych jeszcze 3-5 lat, a nawet dłużej.
Tak, więc w czasie trwania umowy kredytowej kredytobiorcom narzucono nowe, drakońskie warunki stóp procentowych. Narzucono im nagle nowe koszty, które dotychczas nie występowały, których nie przewidywano w kalkulacjach inwestycyjnych i cenowych, których w nowych warunkach nie mogły i nie były w stanie ponieść. Powszechnym zjawiskiem było, że umów kredytowych obciążonych nowymi stopami, kredytobiorcy nie byli w stanie spełniać i spłacać. Banki samowolnie je zrywały, pod pretekstem niewypłacalności, wypowiadając umowy z warunkiem natychmiastowej wymagalności spłaty wszystkich należności, kapitałowych i odsetkowych. Skutkiem była niemal lawinowa niewypłacalność i masowa upadłości przedsiębiorstw/spółek.
Do roku 1990 zaciągane kredyty były opierane na kalkulacji względnie stabilnych warunkach ekonomicznych. Nikt nie był w stanie przewidzieć późniejszej nowej polityki finansowo-gospodarczej, nawet organy państwa mające narzędzia do prowadzenia polityki ekonomicznej. Podmioty gospodarcze nie mogły więc zakładać, że przyjdzie im wprowadzać niszczycielską politykę do swojej działalności i, że władze taką politykę w przyszłości wprowadzą we własnym kraju. Polityka ta była wprowadzana w sposób radykalny, pospiesznie, bezrefleksyjnie, bez jakiejkolwiek konsultacji społecznych i krajowych rad ekspertów. Aby zminimalizować opór społeczny, lub wyeliminować go, zastosowano rożnego rodzaju bezpieczniki. Tak zastosowana polityka wobec przedsiębiorstw musiała także uderzać w szerokie rzesze pracowników w nich pracujących.
Dla zminimalizowania oporu społecznego wprowadzono tzw. pakiety socjalne i inwestycyjne. Socjalne przez zabezpieczenie dla zwalnianych pracowników w postaci odpraw pieniężnych i wcześniejsze przejście na emerytury oraz przez udział załóg w prywatyzacji w przyznanych im darmowo pakietach 15-20 procent akcji lub udziałów w kapitale akcyjnym czy udziałowym danego zakładu, którego byli pracownikami, a który władze prywatyzowały poprzez sprzedaż, z zasady kapitałowi zagranicznemu. W ten sposób pozyskiwano świat pracy dla celów prywatyzacyjnych i redukcji potencjału przemysłowego, wytwórczego w gospodarce narodowej. Pakiet inwestycyjny miał wskazywać, że kupujący, nabywający polskie przedsiębiorstwo cudzoziemski nabywca będzie dbał o jego dalszy rozwój, poprzez inwestowanie, zwiększanie produkcji, utrzymywanie stałej działalności i zatrudnienia.
Przy odpowiednim wsparciu i wyciszaniu protestów, sprzeciwów, polityka ta i jej zgubne rezultaty nie powodowały poważniejszej reakcji społecznej poza protestami czy strajkami w pojedynczych zakładach pracy. Takich masowych protestów, strajków nie było. Nie było też solidarności protestacyjnej zakładów, których załogi nie zgadzały się na prywatyzację czy ich likwidację. Na to nakładała się sytuacja polityczna. Nowe władze dzięki podszyciu się pod ruch solidarności uzyskały zaufanie i poparcie społeczne, w wyniku, czego nowe rządy wyjątkowo historycznie nie miały praktycznie żadnej opozycji politycznej, a parlamentarnej w szczególności. Dlatego te zakamuflowane przed społeczeństwom programy reformatorskie o świetlanej przyszłości wynikowej mogły swobodnie wprowadzać.
Nawet te radykalnie, nowe instrumenty wprowadzano jakby dwurodzajowo, bezdyskusyjnie i pośpiesznie wobec podmiotów gospodarczych i liberalniej wobec społeczeństwa, indywidualnej ludności. Wobec ludności indywidualnej uczyniono zapowiedzianą odrębność. To rozdzielenie i wyodrębnienie przedsiębiorstw państwowych, pokazuje, jaki był cel tego i takiego działania władz, czyli utrudnianie funkcjonowania i rozwoju sektora państwowego z wymuszanym ukierunkowywaniem ich egzystencjonalności na likwidację. Z jednoczesnym niedopuszczeniem do wzrostu niepożądanych i negatywnych nastrojów społecznych i jakiejś ostrej reakcji społeczeństwa. Pierwsze lata prywatyzacji wywoływały, niezorganizowane, ale powszechne niezadowolenie społeczne, i na dalszą prywatyzację władze jakby nie miały, poza partiami parlamentarnymi, społecznego przyzwolenia.
Wszyscy byli zajęci osobistym urządzaniem się w nowych warunkach i okolicznościach, a o strategicznym rozwiązywaniu problemów gospodarki polskiej nie myślano, bo faktycznie tego jeszcze nie rozumiano, i co gorsze nie umiano nawet przystąpić do ich rozwiązywania. Tym bardziej, że kraj był zalewany mnogością delegacji i różnorodnych gości zagranicznych, którzy chcieli pomagać, ale chętni do pomocy zachodni emisariusze nie wiedzieli, w czym i jak mogą pomóc, a potrzebujący nie wiedzieli, czego, i jakiej pomocy od nich potrzebują. Pomysły, propozycje czy wizje pojawiały się nagle w zależności od rozmówców i skąd oni pochodzili, najwięcej podpowiadaczy interesowało się przemysłem, handlem zagranicznym i finansami Polski, stanem rezerw dewizowych, i niemal wszyscy postulowali wprowadzenie natychmiastowej wymienialności złotego na zachodnie waluty wymienialne, narodowe.
Dla złagodzenia nastrojów społecznych w kwestii zapowiedzianej przez rząd szerokiej prywatyzacji przemysłu, w grudniu 1989 roku, nowy minister finansów zapowiedział, że obywatele mogą przedterminowo spłacić swoje zobowiązania kredytowe z dotychczasowych czynnych umów kredytowych, za kredyty inwestycyjne, obrotowe, konsumpcyjne i ratalne w rachunkach bieżących, do końca grudnia 1989 roku, aby w styczniu 1990 roku, już nie byli objęci tymi drakońsko wysokimi odsetkami, jakie będą ustalone na rok przyszły, 1990. Społeczność kredytowa, miejska i wiejska pośpiesznie spłacała swoje zobowiązania z różnorodnego tytułu, wyzbywając się tym samym własnych oszczędności gotówkowych.
Te odsetkowo-kredytowe instrumenty, rzekomo nowej polityki finansowej i gospodarczej, stały się podstawowym czynnikiem generującym straty wszelkich podmiotów gospodarczych, gdyż nowe stopy kredytowe w roku 1990 i 1991 niemal 10-krotnie przewyższały stopy zysku z roku 1989, uzyskiwane przez przemysłowe i handlowe podmioty gospodarcze, nie mówiąc już o rolnych. Te wielorodzajowe odsetki pochłaniały całą stopę zysku z działalności gospodarczej i zwiększały zadłużenie. Z czego więc przedsiębiorstwo miało spłacać swoje zobowiązania kredytowe, podatkowe, ubezpieczeniowe i regulować bieżące zobowiązania wobec dostawców, wykonawców czy płacowe wobec własnych pracowników. Powodowało to jakby lawinową upadłość różnorodnych firm. Ich upadanie było podstawą dla władz do przeprowadzenia pospiesznej prywatyzacji, czy likwidacji z powodu niewypłacalności. Powstało błędne ekonomiczne koło, z którego w stanowisku rządu wynikało, że poza prywatyzacją i likwidacją jakby nie było wyjścia.
Przypomina to socjalizm lat 1960-tych, kiedy celowo niszczono prywatną inicjatywę uznaniowymi domiarami podatkowymi. Uznano, że wprowadzona polityka gospodarcza nie była jeszcze dostatecznie wystarczająca, dlatego wprowadzono jeszcze inny nowy instrument oddziaływania finansowego na gospodarkę z arsenału oddziaływania na gospodarkę w kapitalizmie, to jest stopę redyskontową. Tej stopy do końca 1992 roku nie można było lub nie umieliśmy jej ustalić. Została wprowadzona dopiero w roku 1993, i osiągnęła poziom nawet 106 procent rocznie.
2.3 Nowe obciążenia przedsiębiorstw państwowych.
Radykalnemu podniesieniu wszystkich, tych czterech stóp procentowych, które ustalał samodzielnie ówczesny minister finansów, do swoich decyzji nie potrzebował zgody parlamentu. Temu towarzyszyło jednocześnie wzmożenie egzekucji należności podatkowych i odsetkowych skarbu państwa. Jednocześnie, ówcześnie ministerstwo finansów zablokowało udzielanie przez banki państwowe, /a nowe prywatne banki dopiero inicjatywnie zaczynały powstawać, i rozpoczynały dopiero swoją szersza działalność także kredytowa/, nowych kredytów państwowym podmiotom gospodarczym i rolnym. Powstawała sytuacja wieczystego zadłużenia i niemożności spłaty kredytu kiedykolwiek. Było to dalszym elementem dla uzasadniania nagonki do przyspieszonej prywatyzacji. Propaganda rządowa nawoływała do przyspieszenia reform, a reformy to prywatyzacja. Nawet sam poziom kwotowy zadłużenia w kapitale i w odsetkach był już wystarczającym czynnikiem do prywatyzacji lub likwidacji firmy.
Zadłużenie liczono we wszystkich tytułach sumując go na kwotę ogólną i tak określano jego ogólny poziom długów, zadłużenia danego podmiotu gospodarczego. Zadłużenia przyjmowanego do wyceny wartościowej przedsiębiorstwa/spółki, będącej podstawa do zbycia danego przedsiębiorstwa. Stosunkowo często później przyjmowano tak wyliczony stan kwoty zadłużenia firmy za jego wartość całkowitą, jako późniejszą cenę zbycia Niska wartość tak wycenionego zakładu była wykorzystywana do nacisków na przyspieszenie prywatyzacji, ze strony różnych kombinatorów krajowych i zagranicznych na władze, na jego darmowe czy półdarmowe zbycie i ich przechwycenie. Należy dodać, że władze dały podstawy prawne, ustawowe do takiej wyceny. Zostały wydane odpowiednie przepisy zalecające stosowanie określonych metod wyceny.
Rząd wydał nawet rozporządzenie, które mu przygotowywali doradcy zachodni i miało ono cechy charakterystyczne dla gospodarek zachodnich krajów uprzemysłowionych o ustabilizowanym w powojennym okresie modelu wolnorynkowym. Nie pasowało to do naszych jeszcze socjalistycznych struktur gospodarczych i powszechnej własności państwowej w głównych dziedzinach życia gospodarczego.
Metody te były zaczerpnięte z gospodarki kapitalistycznej o względnie stabilnych i porównywalnych parametrach gospodarki rynkowej. Tymczasem w polskiej gospodarce, jak już wyżej wskazano parametry te były za ciężkie, za trudne, niepasujące dla naszej gospodarki, ustalone zupełnie bez żądnych podstaw ekonomicznych, przyjęte z importowanej myśli od zagranicznych, zachodnich doradców. Te przyjęte zasady nie stwarzały nawet przesłanek stanowienia reguł normalnego funkcjonowania podmiotów w polskiej gospodarce rynkowej. Faktycznie były kapitalistyczne, ale w tym okresie jeszcze w Polsce nie funkcjonowała gospodarka rynkowa.
Był to okres przejściowy, przechodzenia z jednego systemu gospodarczego o centralnym planowaniu gospodarczym i powszechnej własności państwowej do zachodniego modelu gospodarczego o gospodarce czysto rynkowej. Tak, więc przyjęte parametry nie pasowały do owoczesnej gospodarki polskiej. Zalecane stosowanie metod szacowania, czy wyceniania wartości przedsiębiorstw, zostało przeniesione z innego świata. Było błędem i nieporozumieniem. Ich zastosowanie pozwoliło jedynie na wykorzystywanie wielkości zadłużenia podmiotów gospodarczych do zaniżania faktycznej, rzeczywistej ich wartości, A to stanowiło przechwytywanie majątku narodowego, po zaniżonej cenie przez kapitał zagraniczny. Doprowadzało to do absurdów, że cena sprzedaży przedsiębiorstwa była mniejsza od jego zasobów lub niższa od kosztu doradztwa prywatyzacyjnego dla tego przedsiębiorstwa.
W konsekwencji stosowania takich parametrów, i w dodatku blokad kredytowych, dotychczasowa dochodowa inwestycja stawała się nieefektywną i przynosiła tylko i to nawet natychmiastowo stratę. Z czego więc ten dotychczasowy państwowy przedsiębiorca/ inwestor miał, więc spłacać te nowe i parokrotnie już wyższe zobowiązania, niż te, kiedy rozpoczynał inwestycję. Zadłużano go sztucznie z zamiarem ukierunkowywanym przez rząd na krótkoterminową niewypłacalność, potem stanowiącą zasadność właściciela i dysponenta państwowego tym przedsiębiorstwem, do jego likwidacji przez tę pozorną i niezawinioną przez inwestora upadłość.
Za czynnik do upadłości przyjmowano nie zdolność do spłaty bieżących zobowiązań finansowych, które pospiesznie bez przyjmowania karencji do ich spłaty przyjmowano do wyceny majątkowej i gabinetowo przyjmowanej ceny zbycia. Z tych to powodów z większości zlikwidowanych przedsiębiorstw państwowych nie było dopływu niemal żadnych środków finansowych do budżetu państwa, a w stosunku do znacznej ich liczby, zanotowano nawet straty, jako wydatek ze środków publicznych, co oczywiści wpływało na przychody budżetu. A zmniejszające się przychody stanowiły niewydolność budżetu, niezdolność do finansowania przyjętych zadań państwowych, inaczej ograniczenia zdolności płatniczej państwa. Ta polityka, jak już nadmieniono, obniżając przychody budżetowe, powodowała jednocześnie wzrost wydatków budżetowych, np. poprzez finansowanie wcześniejszych emerytur. Opinia publiczna ten stan określała kryzysem wynikającym z nieporadności rządu. Takie korzyści przynosiła ta nowa polityka finansowo-gospodarcza pośpiesznie lansowana przez doradców zagranicznych, i realizowania przez nowe władze gospodarcze.
Zablokowaniu udzielania nowych kredytów tym państwowym podmiotom, towarzyszyła nowa, inna jeszcze doktryna radykalnego wycofywania się Państwa z dotychczasowych gwarancji, za działalność gospodarczą państwowych podmiotów przemysłowych i rolnych, głównie za ich pośrednie zobowiązania finansowe względem zagranicy. Dotąd, do roku 1989, wyłączność prawną na zaciąganie kredytów zagranicznych miało państwo, rząd, bank centralny – NBP, i dwa banki państwowe, Bank Handlowy w Warszawie S.A. i Bank Pekao S. A., posiadające pełne uprawnienia dewizowe do współpracy finansowej z zagranicą.
Tym samym wszelkie zobowiązania wobec zagranicy obciążały państwo – ministerstwo finansów, a należności od zagranicy krajowych eksporterów handlowych, produkcyjnych i usługowych były dewizowo własnością, również państwową. Państwo mając monopol dewizowy reglamentowało wydatki dewizowe i regulowało gotówkowy i bonowy obieg dewizowy i stan rezerw dewizowych. Państwo kontrolowało i nadzorowało przepływ dewiz do kraju i z kraju, nie było eksportu kapitału i to dewizowego. Począwszy od roku 1990, państwo wycofując się z gwarancji finansowych za podmioty gospodarcze, pozostawiło je samym sobie, nakładając im kaganiec sześciu rodzajowych restrykcji i represji instrumentami finansowymi, wprowadzając je na ścieżkę przymusowego ograniczania perspektywicznej działalności rozwojowo-inwestycyjnej i przyspieszonej upadłości czy bankructwa.
2.4 Przekształcenie przedsiębiorstw w spółki prawa handlowego, a zadłużenie dewizowe
Nowy rząd, a właściwie minister finansów, niemal w całości nie uwzględnił w swoim programie ‘terapii szokowej’ programów opracowanych przez polskich ekspertów z nauki i praktyki gospodarczej przed rokiem 1990, choć je znał, i był o nich informowany, choć kilka z nich w wypowiedziach częściowo przyjął, jako innowacyjnie. Na wniosek rządu Sejm dokonał, ustawą z dnia 15 lipca 1990 roku, przekształcenia prawnego przedsiębiorstw państwowych w spółki prawa handlowego, które wkrótce stały się reformatorskim łatwym celem likwidacyjnym, z uznaniowym zbytem kapitałowi zagranicznemu. Stało to w rażącej sprzeczności z głoszoną tezą, że jako rząd będzie wprowadzał model gospodarki społecznie rynkowej, który później został nawet zapisany w Konstytucji. Propagandowo głoszono rożne tezy i zasady budowy nowego systemu gospodarki rynkowej, ale faktycznie budowano model skrajnej neoliberalnej gospodarki rynkowej z monopolami zagranicznymi, z prawem ich monopolistycznej wyłączności na polskim rynku, eliminacją naszych dużych narodowych przedsiębiorstw, a nawet całych branż polskiej gospodarki, jak np. przemysł precyzyjny, obrabiarkowy, elektroniczny, stoczniowy, motoryzacyjny, czy telekomunikacyjny a nawet cały dwunastu branżowy przemysł lekki.
Monopolom zagranicznym niemal od momentu ich wejścia na polski rynek, dano duże przywileje, zwolnienia długoterminowe z płacenia podatku dochodowego w Polsce, a po upływie okresu zwolnienia przyzwolono na niepłacenie podatku poprzez prowadzenie księgowości kreatywnej. Zwolnienia z plecenia podatku obrotowego, a później podatku VAT. Przyzwolenia na dokonywanie zapłaty za nabywane polskie przedsiębiorstwo w złotych i w systemie ratalnym nawet na okres do pięciu lat, na karencję w dokonywaniu zapłaty nawet do czterech lat, przyzwalania na opóźnianie płatności, zwolnienia z płacenia odsetek za opóźnianie płatności, za okresy karencyjne, nie egzekwowanie terminów płatności przy zakupie polskich przedsiębiorstw. Przyzwolenie na kompromitujące państwo warunki, że zagraniczny nabywca polskiego przedsiębiorstwa uznaje, że wszelkie oceny, ekspertyzy i wyceny przedsiębiorstwa przez niego nabywanego mogą być wykonane tylko przez zagraniczną, nie polską firmę doradczą, z zasady pochodzącą z jego kraju, a płatną przez polską instytucję państwową z obciążeniem jej kosztami przedsiębiorstwa ocenianego, wycenianego czy zbywanego zagranicznemu nabywcy.
Występowały też, i inne ułatwienia np. przyzwolenia na zaliczanie okresu amortyzacyjnego majątku trwałego w pełne zużycie i wyłączenie go z wartości majątkowej, czasowe zwolnienia z naliczania amortyzacji majątku trwałego i inne udogodnienia, np. zezwolenia na natychmiastowy transfer już w dewizach przejętych od nabywanego przedsiębiorstwa środków finansowych. Zezwolenie na posiadanie już przez zagranicznego nabywcę polskiego przedsiębiorstwa rachunku bankowego w bankach poza granicami naszego kraju, na które były kierowane należności zagraniczne należne polskiemu zbytemu/sprzedanemu przedsiębiorstwu. Zezwolenie nawet w formie nakazowej, aby polskie przedsiębiorstwa, i inne instytucje państwowe, udostępniały wszelkie informacje, dokumenty i dane o polskich przedsiębiorstwach, a nawet o całych branżach przemysłowych, zagranicznym doradcom prywatyzacyjnym i nabywcom naszych zakładów. Niektóre z tych zezwoleń, przyzwoleń ograniczały nawet naszą suwerenność państwową, a państwo stawało się jakby bezbronne z niewiedzy czy uległości rządzących decydentów. Jednocześnie wobec polskich przedsiębiorstw stosowano zupełnie inną opisaną wyżej politykę finansowo-gospodarczą.
Ta nowa polityka gospodarcza powinna mieć możliwie oczyszczony odcinek reprywatyzacyjny, własności gruntów państwowych, ziemi dla rolników indywidualnych i zagranicznych obciążeń dewizowych państwa, w możliwie jak najkrótszym okresie, aby można było realizować podpowiedzianą Polsce przez zachodnich doradców obcą polskim interesom narodowym doktrynę prywatyzacyjną. Jej realizacja miała sprzyjać ułatwianiu przeprowadzenia również procesu prywatyzacyjnego, wyzbywania się przez państwo własności państwowych podmiotów przemysłowych, handlowych, rolnych czy innych, usługowych, czy nawet wyzbywania się prywatnego rzemiosła.
Zadłużenie zagraniczne, dewizowe Polski w roku 1980 wynosiło 24,5 mld dolarów, amerykańskich, i obejmowało jeszcze stare, mało publicznie znane, zadłużenie z okresu pierwszej wojny światowej. Było to zobowiązanie wobec USA, za wyposażenie błękitnej armii gen, Józefa Hallera, tworzonej początkowo w 1916 roku na terenie Stanów Zjednoczonych, a potem na terenie Kanady, jako kontr dominium brytyjskim, a dotąd z różnych względów, nieumorzone przez USA, zarówno po pierwszej jak i po drugiej wojnie światowej.
W roku 1990 nasze zadłużenie zagraniczne, jako dewizowe wobec świata wynosiło już 48.475 mln dolarów i w większości miało charakter krótko, średnio i częściowo długoterminowy. Wspomnieć należy, że w roku 1989 wolnodewizowe zadłużenie zagraniczne kraju, liczono wówczas, łącznie dla obu obszarów płatniczych, pierwszego z krajami członkami RWPG, w którym poza rozliczaniem w clearingu dwu i wielostronnym, występowało rozliczanie wolnodewizowe, za kilka rodzajów importu./ropa ,gaz, sprzęt wojskowy/ ze Związku Radzieckiego, płatnego w wolnych dewizach. Te właśnie zobowiązania, były wliczane do drugiego obszaru płatniczego. Tak liczone wolnodewizowe zadłużenie zagraniczne państwa w roku 1980 wynosiło łącznie 24,5 mld dolarów, włącznie z zadłużeniem tzw. Hallerowskim.
Po roku 1980 następował i dalej następuje szybki przyrost zadłużenia zagranicznego, jakoś zawsze i dziwnie przemilczanego przed społeczeństwem, zarówno w przeszłości jak i obecnie.
Po pierwszym okresie pospiesznej prywatyzacji, to jest po roku 1994, nasze wolnodewizowe zadłużenie zagraniczne już w roku 1995 wynosiło 52.511 mln dolarów, w roku 2000 wynosiło już 69.465 mln dolarów, w roku 2005 wzrosło do kwoty 132.830 mln dolarów, by dalej rosnąć, aż do poziomu 279.258 mln dolarów amerykańskich w roku 2009 i dalej także rośnie.
Nowe demokratyczne władze państwowe i ustawodawcze, kontynuując w latach 1989–94, rozpoczęte na przełomie 1988/89 roku, rokowania oddłużeniowe z zagranicą, chciały zrewidować wiele niekorzystnych warunków z dotychczasowych umów międzypaństwowych narzuconych Polsce w okresie dyktatury komunistycznej, głównie z krajami członkowskimi RWPG-Rady Wzajemnej Pomocy Gospodarczej, ugrupowania gospodarczego krajów wspólnoty komunistycznej, istniejącej jako przeciwwaga gospodarcza Europy Zachodniej, EWG -Europejskiej Wspólnoty Gospodarczej, później przekształconej w Unię Gospodarczą. W wyniku tych negocjacji oddłużeniowych nasze zadłużenie wolnodewizowe wobec szeregu krajów rozwiniętych zostało w znacznym stopniu, głównie z umów międzypaństwowych umorzone, a handlowe rozłożone na dłuższe okresy spłat kapitału i odsetek. Gdyby te zobowiązania nie zostały w znacznym stopniu umorzone trudności gospodarcze i kryzys finansowy, jaki nasza gospodarka notowali w latach 1992-94 byłby bardziej dokuczliwy dla gospodarki i społeczeństwa. Nowo wprowadzona polityka gospodarcza uległaby załamaniu przy szerokim niezadowoleniu społecznym. Spadek dochodu narodowego byłby większy od tego jaki wówczas zanotowano. Umorzona część spłaty tych zobowiązań nie obciążała budżetu państwa, co nowe władze mogły zapisać na swój rzekomy sukces reformatorski.
2.5 Rozpad RWPG i zmiana systemu rozliczeń międzypaństwowych
W roku 1991 na zadanie naszego rządu wprowadzono wolnodewizowy rodzaj rozliczeń z krajami członkowskimi RWPG, dotychczas kwalifikowanych w polskiej nomenklaturze bilansu płatniczego, jako pierwszy obszar płatniczy, w pierwszej kolejności ze Związkiem Sowieckim, zastępując dotychczasowe rozliczenia międzypaństwowe w clearingu dwu i wielostronnym wyrażanego w rublach transferowych. Strona polska błędnie już w roku 1991 zaproponowała w rozpadającym się RWPG, wprowadzenie wyłącznie rozliczeń wolnodewizowych, jak to było z krajami Zachodu, traktowanego w Polsce, jako tzw. drugi, wolnodewizowy obszar płatniczy.
To ten nowy dla całości współpracy gospodarczej z krajami socjalistycznymi instrument płatniczo-rozliczeniowy, odsyłający rubla transferowego do historii myśli gospodarczej, w krótkim czasie załamał cały polski eksport, zarówno cywilny jak i wojskowy na cały dotychczasowy obszar nie wolnodewizowy, z obszarem post radzieckim i nawet z Dalekim Wschodem włącznie. Szczególnie dramatycznie, to nagle przejście na rozliczenie wolnodewizowe jeszcze ze Związkiem Radzieckim, a później z Federacja Rosyjską, odczuli nasi główni ówcześni eksporterzy w ten rejon, jak np. Hortex, Radomskie Zakłady Przemysłu Skórzanego ‘Radoskór’, którym Rosjanie natychmiast anulowali kontrakty na import z tych zakładów aż ponad 100 mln par różnorodnego obuwia.
Załamał się duży eksport lekkich samolotów z PZL Warszawa Okęcie, eksport wagonów samowyładowczych z Zastal Zielona Góra, służących do transportu rudy żelaza i węgla. Z Fabryki Wagonów w Świdnicy, wagonów cystern do przewozu paliw płynnych, eksport sprzętu wojskowego z fabryk przemysłu obronnego, eksport statków, eksport warzyw i owoców surowych i mrożonych Hortexu. Następnie załamał się eksport Energopolu, który przez dekady realizował ogromne kontrakty inwestycyjne, czy stoczni polskich dla wielkiego obszarowo Związku Sowieckiego, i mógł go nawet i w wolnodewizowych rozliczeniach realizować na cały obszar byłego Związku, gdyby go nie doprowadzono do rozczłonkowania i likwidacji.
Mimo zasady stosowania clearingu wielostronnego w ramach RWPG, to import surowcowy paliw płynnych ze Związku Sowieckiego w całości był przez Polskę płatny wyłącznie dewizowo, w walutach krajów zachodnich, przede wszystkim w dolarach amerykańskich.
Te nowe demokratyczne rządy w swojej propagandzie usilnie forsowały do własnego społeczeństwa przekaz, że polski przemysł, przedsiębiorstwa, były zacofane technicznie i technologicznie i nie mają one szans na konkurowanie na wolnym zagranicznym rynku z przedsiębiorstwami zagranicznymi. Co oczywiście nie było prawdą, było wymysłem na użytek publiczny dla osłabienia oporu społeczeństwa przed wyzbywaniem się własnego, państwowego przemysłu na rzecz zagranicy? Polska miała wiele przedsiębiorstw, które eksportowały na wolny rynek kapitalistyczny takie wyroby jak; turbiny energetyczne, których już nie produkujemy, fabryki kwasu siarkowego, maszyny górnicze włókiennicze, fabryki chemii gospodarczej, fabryki produkcji kosmetykowi, statki, handlowe i rybackie, fabryki przetwórstwa owocowo-warzywnego, fabryki produkcji leków czy rowerów i innych rodzajów kompletnych obiektowa przemysłowych, a o szerszym asortymencie wyrobów eksportowanych do najwyżej rozwiniętych gospodarczo krajów świata już nie wymieniając.
W społeczeństwie polskim trwała świadomość skutków obecności kapitału obcego w gospodarce polskiej okresu międzywojennego, za którego ocalałą z wojny obecność Naród musiał, w najcięższych dla siebie warunkach zapłacić wysokie odszkodowanie. W powojennym społeczeństwie trwała i była nawet utarta historycznie i obronnie opinia, przeważnie ze świadomości okresu przedwojennego, że tylko własny przemysł zapewnia nam suwerenność, zdolność obronną, rozwój i postęp techniczno-technologiczny kraju i miejsce Polski uprzemysłowionej w gronie wolnych narodów współczesnego świata. Te władze uważały inaczej niż uznawał to Naród. Programu i celu prywatyzacji nie poddano pod referendum, którego skutki były przewidywalne, że Naród nie wyrazi zgody na wyprzedaż majątku narodowego obcym, kapitałowi zagranicznemu.
Ten czynnik dewizowy, przejścia z rozliczeń rubla transferowego na wolnodewizowe z Europą Wschodnią i odejście od rozliczeń clearingowych w handlu zagranicznym z państwami Dalekiego Wschodu, miał znaczący wpływ na niemal natychmiastowy spadek polskiego eksportu inwestycyjnego, eksportu budownictwa, przemysłowego, a nawet usługowego. Tym samym na pogorszenie się sytuacji ekonomiczno-finansowej naszych przedsiębiorstw, odczuwanej, jako spadek i ograniczenie bieżącej zdolności płatniczej, przy ograniczeniu im przez państwo możliwości kredytowego finansowania. To kolejne przesuniecie polityki gospodarczej na pogarszanie sytuacji ekonomicznej przedsiębiorstw państwowych, Wpływ tych czynników był niezależny, wpływał na sytuację przedsiębiorstw i nie miał nic wspólnego z rodzajową własnością podmiotów państwowych czy rzekomą masową nieudolnością zarządów przedsiębiorstw/spółek państwowych
Kolejnym dokuczliwym ekonomicznie parametrem finansowym, była jakby decyzyjnie wywoływana wysoka stopa inflacji. Wywoływanej nie tyle poprzez obiektywne procesy ekonomiczne, choć one też w małym stopniu powodowały inflację, ale nie taką, jaka wynikała z decyzji organów rządzących, z przyjętej i realizowanej polityki gospodarczej. Dalszym czynnikiem wpływającym na sytuacje przedsiębiorstw była permanentna, cicha dewaluacja kursu dewizowego złotego w stosunku do głównych walut wymienialnych, występujących w polskich stosunkach rozliczeniowo-płatniczych z zagranicą.
W roku 1988 kurs dewizowy złotego za dolara wynosił 4,3063, w 1989 roku 1.446,3000 złotego za dolara, to w roku 1990 już 9. 500,0000 złotego za dolara, a w roku 1991 dalej spadał do poziomu 10.582,2600 złotego za dolara. W roku 1989 nastąpiło ujednolicenie kursu dewizowego, z dwóch handlowego i nie handlowego, do jednego dla wszelkich rozliczeń płatniczych z zagranicą.
W dalszych latach, aż do czasu denominacji złotego w roku 1995, radykalnie i decyzyjnie dewaluowano złotego, i w roku 1992 spadł on do 13.631,2600 złotego za dolara, w roku 1993 do 18.145,4700 złotego za dolara i w reszcie w roku 1994 osiągnął szczyt dewaluacyjny aż 22.726,9500 złotego za dolara, co obrazuje, niżej zamieszczony, wykres 4. Dewaluacja kursu złotego do dolara w okresie pięcioletnim lat 1990-94 osiągnęła średniorocznie poziom 131,08 proc. Takie spadki kursu waluty wywoływane obiektywnymi procesami gospodarczymi miałyby dużo mniejsze skutki niż te, które powstały w jej wyniku i na skutek zastosowanych w niej instrumentów. Propagandowo przemilczano skutki tak prowadzonej polityki finansowej, dewaluacje waluty zupełnie publicznie zatajano bajając społeczeństwo, że jest ona niemal zbawienna, bo chroni przed katastrofą gospodarczą. Skutkiem ciągłym było to, że wszelka działalność eksportowa, przynosiła wyłącznie stratę finansową dla eksportera i dewizową dla kraju, odwrotnie niż to powinno być. Sprzyjała ona importowi uzupełniającemu wewnętrzny rynek konsumencki. Błyskawicznie rosło tempo różnorodzajowego importu i zobowiązania płatnicze za import wobec różnych krajów świata, nawet wobec tych, z którymi dotychczas Polska utrzymywała mizerne stosunki handlowe.
Wykres 1
polityka w poważnym stopniu uderzała w polski eksport, w polskie przedsiębiorstwa, które posiadały zdolność eksportową, a otworzyła granice ekonomiczne kraju na zalew rynku wewnętrznego zagranicznymi towarami o słabej i nie gwarantowanej jakości. Tego rodzaju paradoksy w naszej nowej polityce gospodarczej były dostrzegane niemal przez każdego mieszkańca, że polski rynek był zalewany importem alkoholu lub importem przeterminowanej żywności, słabej jakościowo odzieży z Azji, a narodowy, własny przemysł jest likwidowany lub pół darmowo zbywany obcym. Przebieg procesu dewaluacyjnego kursu dewizowego złotego obrazuje wykres 4.
Źródło: dane NBP
Opracował: dr Ryszard Ślązak
W tych uwarunkowaniach społeczno-politycznych i na wniosek rządu Sejm uchwala w dniu 15 lipca 1990 roku pierwszą w posocjalistycznym świecie, pierwszą w Europie Środkowej i Wschodniej ustawę prywatyzacyjną, uznawaną przez doktrynerów ideologicznych za ustawę dekomunizacji majątkowej państwa. Mimo pospiesznego uchwalenia ustawy prywatyzacyjnej rządy nie wniosły dotychczas pod obrady Sejmu ustawy reprywatyzacyjnej, choć to ona w pierwszej kolejności powinna być uchwalona i przeprowadzona reprywatyzacja przed prywatyzacją, czego Naród oczekiwał i nadal oczekuje. Polska, jako jedyny kraj w postsocjalistycznym świecie dotychczas nie ma takiej ustawy.
2.5. Powołanie giełdy papierów wartościowych.
Dla celu realizowania nowej polityki ekonomicznej koniecznym było powołanie i uruchomienie, przy pomocy francuskiej, w kwietniu 1991 roku, giełdy papierów wartościowych w Warszawie. Zaraz po jej zorganizowaniu i uruchomieniu testowano sprzedaż akcji kilku przedsiębiorstw przemysłowych, przekształconych w spółki prawa handlowego, o telegraficznych i statutowych nazwach, Tonsilu, Exbudu, Krosna, Kabli i Pruchnika. Tym zapisem tej ustawy kupiono i zneutralizowano, ówczesne silne związki zawodowe, które z ubogości materialnej swoich członków, załóg zakładów pracy, poparły ten program dla otrzymania tego 15 czy 20 procentowego udziału w założycielskim akcjonariacie przedsiębiorstwa przekształconego w spółkę. Zatrudnieni nie wiedzieli, kto prowadzi doradczo cały ten proces prywatyzowania zakładu i całej branży, do której przynależało dane przedsiębiorstwo/spółka i jakie wynagrodzenie pobierają. Było to informacje skrzętnie ukrywane pod pozorem tajemnicy handlowej. Ten pakiet przydziałowy akcji czy udziałów dla świata pracy, załogi danego zakładu/spółki, był dla władz najtrudniejszym problemem do rozwiązania. Władze traktowały przydział akcji/udziałów załogom sprzedawanych zakładów, jako swoistego rodzaju okup wewnętrzny dla zatrudnionych,
Z tego to względu władze, wyrażały zgodę na swobodne zbywanie przez pracowników indywidualnych akcji, jakie przypadły poszczególnym pracownikom /udziałowcom i akcjonariuszom załogowym spółki/. Tym obdarzonym przywilejem swobodnego zbywania przez pracowników posiadanych papierów wartościowych spółki, /akcji czy udziałowców danej spółki/, uruchomiono ich odkupywanie przez różnych spekulantów, krajowych i zagranicznych, przechwytywanie pracowniczego kapitału spółki przez firmę już z kapitałem zagranicznym, dla powiększenia posiadanego pakietu akcji/udziałów w danej spółce. Tym sposobem, kapitał obcy także przejmował kontrolę nad daną spółką.
Analogiczny przywilej swobodnego zbywania, przyznano posiadaczom świadectwa udziałowego. Tak zwane świadectwa udziałowe były rozdawane obywatelom naszego kraju w ramach NFJ /Narodowych Funduszy Inwestycyjnych/, którymi objęto niewiele ponad 700 przedsiębiorstw, spośród 8 600 jakie mieliśmy w roku 1989/90. Poprzez swobodne zbywanie świadectw udziałowych, odstępowanych, zbywanych przez indywidualnych posiadaczy, trafiły one do różnego rodzaju spekulantów nabywających je dla przechwycenia pakietu większościowego, kontrolnego akcji/udziałów w spółkach.
Dr Ryszard Ślązak
Część pierwsza opublikowana na linku:
Wypowiedz się
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.