Na dzisiaj zwycięzcą wojny o Afganistan okazuje się Iran, chociażby dlatego, że odsunął wizję ofensywy lądowej ze strony US Army. Neokonom pozostały już tylko w grze o Wielki Izrael bojówki i bandy ISIS.
Postanowiłam się nie wypowiadać, ani komentować niczego na temat współczesnej sytuacji w Afganistanie, dopóki nie będę miała kontaktu z kimś , kto powrócił z afgańskiego kotła, który urządzili US Army talibowie. Skoro mam już pełny obraz ostatnich dni przed zdobyciem Kabulu jak również to co dzieje się obecnie ze świadkami tych wydarzeń, łatwiej mi się pisze niż zgaduje, tak jak robi to polska blogosfera, rozpisując się autorytatywnie na temat obecnej sytuacji w Afganistanie. Z wiadomościami które do tej pory posiadam, mogę się pokusić o próbę odpowiedzi na pytanie, kto właściwie wygrał wojnę w Afganistanie.
Wybrane komentarze
To, co wydarzyło się w Afganistanie, jest wielką kompromitacją Stanów Zjednoczonych. Mam jednak na myśli styl, w jakim Amerykanie porzucili Afganistan i stracili Kabul. Sama decyzja o wycofaniu się z tego konfliktu jest zaś słuszna.Już dwa miesiące temu mówił o tym profesor John Mearsheimer. „Przegraliśmy tę wojnę – dowodził słynny amerykański geopolityk – i jedyne interesujące pytanie brzmi, kiedy przyjmiemy to do wiadomości i wrócimy do domu. Powinniśmy to zrobić już dawno. Ale lepiej późno niż wcale. Gdyby górą byli [zwolennicy dalszego prowadzenia wojny] do dzisiaj siedzielibyśmy w Wietnamie, wyglądając światełka na końcu tunelu”.Na Afganistanie połamały sobie zęby największe mocarstwa świata. Tylko w ostatnich kilkudziesięciu latach – Związek Sowiecki i Stany Zjednoczone. Te ostatnie, przypomnijmy, prowadziły wojnę w tym kraju przez 20 lat. A, co za tym idzie, był to najdłuższy konflikt zbrojny w historii USA. Kosztowało to olbrzymią ilość krwi i dolarów. A sytuacja właśnie wróciła do punktu wyjścia z 2001 roku. Cała para poszła w gwizdek.Dopóki Amerykanie nie stali przed poważniejszymi wyzwaniami, mogli dalej marnotrawić siły w tym trzeciorzędnym konflikcie. Teraz jednak sytuacja międzynarodowa drastycznie się zmieniła. Znany nam od 30 lat świat jednobiegunowy na naszych oczach przechodzi do historii.
Pozycja Stanów Zjednoczonych jako globalnego hegemona jest poważnie zagrożona. Amerykanie szykują się do największego wyzwania w swojej historii: konfrontacji z Chinami. Kolosalną azjatycką potęgą. Państwem znacznie silniejszym niż niegdyś III Rzesza czy Cesarstwo Japonii. W tej sytuacji dalsze bicie głową w afgański mur byłoby szaleństwem. Wszystkie swoje wysiłki i siły USA muszą teraz skupić na Pacyfiku.
Jaka lekcja wypływa z Afganistanu dla Polski? Ano taka, że Ameryka nie jest już wszechpotężna i nie może być już wszędzie. A sama obecność amerykańskich wojsk w danym kraju nie gwarantuje tego, że będą one walczyć. Równie dobrze w sytuacji zagrożenia mogą zapakować się do samolotów i ewakuować za ocean.
Teraz priorytetem dla USA jest Pacyfik i inne sprawy schodzą na plan dalszy. Także Europa. A już w szczególności peryferyjna – z perspektywy Waszyngtonu – Europa Środkowo-Wschodnia.
Stany Zjednoczone będą więc w kolejnych latach ograniczać swoją obecność na starym kontynencie. A co za tym idzie amerykańskie gwarancje bezpieczeństwa dla naszego kraju będą stawać się coraz bardziej iluzoryczne.
Skonfliktowana z Chinami Ameryka na pewno nie będzie chciała otwierać drugiego frontu i iść na zderzenie z Rosją. Mało tego, politycy z Waszyngtonu doskonale zdają sobie sprawę z tego, że bez przeciągnięcia Putina na swoją stronę, nie uda im się zatrzymać Chińskiej Republiki Ludowej. Oś Moskwa-Pekin byłaby nie do pokonania.
Wszystko to fatalnie wróży Polsce. Każdy kto zna najnowszą historię naszego kraju wie czym to pachnie. Są to sprawy oczywiste i nie trzeba ich tłumaczyć.
Co w tej sytuacji powinna robić Warszawa? Po pierwsze zbroić się, zbroić i jeszcze raz zbroić. Ale nie w sprzęt, który akurat Amerykanie mają do sprzedania, ale w sprzęt, który naprawdę jest nam potrzebny.
Po drugie, Polska nie może już opierać swojego bezpieczeństwa tylko i wyłącznie na USA. Wuj Sam jest bowiem niepewny i kapryśny. Musimy wrócić do polityki europejskiej. Bo Polska – wbrew temu co wydaje się niektórym naszym fantastom – nie graniczy z Ohio i Arizoną. Polska graniczy z Niemcami i Rosją. I to jest nasz realny wybór.
https://dorzeczy.pl/opinie/196364/afganska-lekcja-dla-polski.html?
“Amerykanie szykują się do największego wyzwania w swojej historii: konfrontacji z Chinami. Kolosalną azjatycką potęgą. Państwem znacznie silniejszym niż niegdyś III Rzesza czy Cesarstwo Japonii.”
Chiny mają też bezpieczniejszą pozycję geostrategiczną. Hitler musiał walczyć na dwa fronty, Chiny wbrew marzeniom rusofobów nie zrobią syberyjskiej Operacji Barbarossa a każdy potencjalny front rozbrajać przysłowiowym osłem obładowanym złotem.
Nie potrzebują niczego poza tym robić, tylko się rozwijać.
Polska (PiS) mając taki wybór zawrze sojusz z Niemcami – a szkoda, że nie z Rosją.
Odium złości spadło naBidena, ale to wszyscy włącznie z Trumpem powinni być sądzeni za AFganistan