Motto:
“Prawdopodobieństwo, że jesteśmy sami we Wszechświecie, jest równe temu, jak na zasianym zbożem ogromnym obszarze pola, wzeszłoby tylko jedno ziarno” !!!
Stanowisko starożytnych filozofów greckich.
Motto:
“Prawdopodobieństwo, że jesteśmy sami we Wszechświecie, jest równe temu, jak na zasianym zbożem ogromnym obszarze pola, wzeszłoby tylko jedno ziarno” !!!
Stanowisko starożytnych filozofów greckich.
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
NARÓD POTRZEBUJE DUCHA I PRAWDY, GDYŻ
ONE PROWADZĄ NA DROGĘ DO WOLNOŚCI,
DOBRA I PIĘKNA.
NIECH DUCH ŚPIĄCYCH POBUDZI, A TRZEBA TEŻ,
JAK WZYWAŁ CYPRIAN KAMIL NORWID :
„DORABIAĆ SIĘ PRAWDY”, „SŁUŻYĆ PRAWDZIE”
ORAZ „WALCZYĆ PRAWDĄ I DLA PRAWDY”.
TO ZADANIE PODEJMUJEMY
ODKRYWAJĄC I GŁOSZĄC PRAWDĘ,
ZMAGAJĄC SIĘ O POSZERZENIE WOLNOŚCI
ORAZ UKAZUJĄC WARTOŚCI NARODOWE.
REALIZUJĄC DOBRA SPOŁECZNE TRZEBA NAM PRZEKŁADAĆ SŁOWA W CODZIENNY TRUD
PRACY ORGANICZNEJ „OD PODSTAW”,
JAK PRADZIADOWIE, DLA ODBUDOWY
I UMOCNIENIA WSZYSTKIEGO,
CO POLSKĘ STANOWI.
DO TEGO WZYWAMY KAŻDEGO POLAKA.
Idąc śladami Stanisława Lema, ku pokrzepieniu serc…
http://ziemianski.com.pl/blog/jestem-zbojca-gebon-pokonany/
A tu jeden z Demonów II-go Rodzaju;
http://globalne-archiwum.pl
Moi Drodzy czasem należy się zabawić…. poczytać..
Zatańczmy obertasa… zamiast marsza żałobnego.
…a kogo będzie obchodzić co ma do przekazania robak?:-)
Panie Adamie, niech Pan rozsądniej dobiera cytaty, sprowadzając siebie do postaci robaka, odbiera Pan sam sobie głos, nikt już nie będzie chciał z Panem tańczyć niczego:-)
A co do cytowanego poniżej, to szkoda że Pan tego nie czytał.
“Powrót z gwiazd” akurat doskonale przewidział to co się dzieje dzisiaj, mały opis zabiegu zwanego Betryzacją, właśnie z tej książki:
“o Powrocie z gwiazd Stanisława Lema
Po ponad stu latach nieobecności na powierzchni rodzimej planety powracający astronauci z powieści Stanisława Lema pt. Powrót z gwiazd przeżywają szok. Spodziewali się wprawdzie zmian, nie przypuszczali jednak, że pójdą one akurat w takim kierunku. Na Ziemi nie ma już jakichkolwiek przypadków agresji, ludzie są niezdolni do popełniania gwałtownych czynów i przestali też odczuwać silne emocje — w końcu w świecie spokoju i przyjemności nie ma potrzeby, by istniał strach czy ból. Osiągnięcie tego wszystkiego stało się możliwe dzięki wprowadzeniu na skalę masową betryzacji.
Nazwa zabiegu pochodzi od pierwszych sylab nazwisk trzech uczonych, którzy opracowali teorię: Benneta, Trimaldiego i Zacharowa. Najprawdopodobniej nieprzypadkowo Lem wybrał akurat takie nazwiska — „betryzacja” wyraźnie nawiązuje do angielskiego słowa better, czyli ‘lepszy’, ‘lepsza’. Stanowiłaby ona zatem „ulepszenie” całej ludzkości. Jacek Inglot zwraca uwagę także na podobieństwo brzmieniowe słów betryzacja i kastracja (UoW 56). Jak dowiaduje się z podręcznika niejakiego Ullricha Hal Bregg, główny bohater powieści, betryzacja to biologiczno-chemiczna ingerencja w organizm dokonywana na niemowlętach. Polega ona na ingerencji w „rozwijające się przodomózgowie we wczesnym okresie życia za pośrednictwem grupy proteolitycznych enzymów”, w efekcie czego następuje redukcja agresywnych popędów (o ok. 80–88%), likwidacja odczuwania przyjemności związanej z działaniami agresywnymi i zmniejszenie możliwości podejmowania ryzyka (o 87%). Betryzacja ponoć nie ma wpływu na inteligencję czy osobowość. Nie wiąże się ze sferą dziedziczenia, co napawa Hala nadzieją, że kiedyś ludzkość może z niej zrezygnować (PzG 115).
Twórcy teorii betryzacji byli rówieśnikami Bregga i ogłosili swoje prace rok po odlocie astronautów. Na początku nie potraktowano ich pomysłu poważnie, później jednak projekt trafił na forum ONZ (!). W międzyczasie uczeni udoskonalali swój pomysł i przeprowadzali liczne doświadczenia. Siedemnaście lat po odlocie Hala zapadła decyzja odnośnie upowszechnienia betryzacji.
Jak dowiaduje się zdumiony społecznymi przemianami bohater, początkowo rodzice sprzeciwiali się poddawaniu swoich dzieci zabiegowi. Odnotowywano napady na betrostacje, w których lekarze dokonywali tego aktu. Taki stan rzeczy trwał około dwudziestu lat. Ruch oporu przeciwko betryzowaniu był najsilniejszy w Hiszpanii i niektórych państwach Ameryki Łacińskiej. Nielegalne stowarzyszenia, których celem była walka z betryzacją powstawały także w Afryce Południowej, w Meksyku i na niektórych tropikalnych wyspach. Aby uchronić dzieci przed betryzacją, dorośli fałszowali zaświadczeniu o dokonaniu zabiegu, a nawet dokonywano mordów na lekarzach. Pojawił się konflikt pokoleń na nieznaną wcześniej skalę — pokolenie niebetryzowanych rodziców zupełnie nie rozumiało własnych dzieci, a dzieci brzydziły się upodobaniami swoich matek i ojców. Na wprowadzenie betryzacji wydano ogromne środki finansowe — kształcono lekarzy, psychologów, pedagogów, zreformowano szkolnictwo, zmieniano zestawy lektur, tematykę filmów, spektakli teatralnych. Sytuacja unormowała się dopiero, kiedy pierwsze pokolenie betryzowanych osób miało własne dzieci.
Betryzowani ze swoją niemożnością dokonania agresywnego czynu nie są także w stanie zabić żadnego zwierzęcia — nie dotyczy to już jednak owadów, gadów i ptaków. Im podobieństwo danego stworzenia do człowieka jest mniejsze, tym łatwiej ludziom przychodzi wyobrażenie sobie aktu pozbawienia go życia lub dokonanie samego czynu. Poddani betryzacji nie tyle nie czują, że im czegoś nie wolno, ile po prostu nie są w stanie odczuć, że można być agresywnym. Bregg czytał: „Betryzacja powoduje zanik agresywności poprzez brak nakazu, a nie zakaz” (PzG 116).
Betryzacja nie daje pewności na temat pełnej eliminacji instynktu agresji u betryzowanego, zatem jako jej uzupełnienie stworzono bryt. Ryszard Handke pisze: „Pewne cechy dodatnie, dla nas przynajmniej nieodłączne od człowieczeństwa znalazły schronienie w tych kilkunastu procentach nieskuteczności betryzowania. Dlatego potrzebny był bryt i perto znoszący jego działania” (ZSLnSFN 82). Bryt to substancja przypominająca mleko, która powoduje, że każdy betryzowany w pełni przestaje być zdolny do wszelkiej agresji. Na Ziemi picie brytu stanowi normę, odmowa wypicia jest zjawiskiem niespotykanym. Nie stanowi towarzyskiego faux pas, ale jest raczej objawem poważnych zaburzeń psychicznych. Dziewczyna może zaprosić do siebie obcego mężczyznę bez obawy, że ten zrobi jej krzywdę — od razu podaje mu bryt, a jeśli idą do niego — on wypija bryt u siebie. Po przyjęciu tej substancji mężczyzna jest niezdolny ani do przemocy, ani do aktu płciowego.
Hal Bregg styka się z brytem wkrótce po powrocie na Ziemię. Poznana przypadkowo Nais (Handke zwraca uwagę na znaczenie jej imienia, tj. związek z angielskim nice, i podkreśla, że czyni ją ono „krewną” bohaterek i bohaterów komedii oświeceniowych, jak Antycki, Modnicka, Prostacki, których nazwiska stanowiły określenie charakteru) (ZSLnSFN 84). zaprasza go późnym wieczorem do swojego mieszkania. Mężczyzna jest zdziwiony, gdyż w świecie, który pamięta, takie zachowanie oznacza jedno — zaproszenie na przygodny seks, a Nais bynajmniej nie sprawia wrażenia, jakby akurat to miała na myśli. Niezdarnie próbuje mu wytłumaczyć rolę brytu. Kiedy wychodzi na jaw, że Hal nie wie, czym jest ta substancja — co więcej, że nie został nigdy poddany betryzacji, jest przerażona.
— Mężczyźnie?
— Tak.
— No więc co z tego.
— To z tego, że jest — że musi być grzeczny. Wiesz co… może ci to jakiś biolog wytłumaczy.
— Do diabła z biologiem. Czy to znaczy, że mężczyzna, któremu dałaś bryt, nie może nic?
— Naturalnie.
— A jeśli nie będzie chciał wypić?
— Jak może nie chcieć? (PzG 34)
Bryt jest dostępny w każdym mieszkaniu, nie może się skończyć, gdyż bohaterowie otrzymują go prosto z rur, nie wiedząc skąd i nie interesując się tym. Jego dostępność jest dla nowych Ziemianek i Ziemian tak oczywista, jak dla Hala woda z wodociągów. Picie brytu jest czymś więcej niż tylko kurtuazyjnym gestem. Nais wyjaśnia to Halowi poprzez analogię do ubierania się. Ludzie nie chodzą nadzy, gdyż jest to element kulturowy, związany z panującymi normami, stanowi społeczny obowiązek, którego nie sposób zlekceważyć, a jeśli ktoś chce się wyłamać, zostanie odrzucony i uznany za wariata.
Kolejną chemiczną substancją, jaką poznaje Hal, jest perto. Tutaj także rolę przewodniczki po nowych substancjach pełni kobieta. Tym razem jest to Aen Aenis, popularna aktorka. Hal poznaje ją w trakcie symulowanej podróży wzdłuż afrykańskiej rzeki. Później Aen zaprasza go do siebie, ale w przeciwieństwie do Nais czyni to z pełną świadomością faktu, że mężczyzna jest niebetryzowany. Kobieta jest zafascynowana innością Hala. Pije perto i prosi Hala o utrzymanie tego w tajemnicy. Działanie perto to najprawdopodobniej chwilowe zniesienie skutków betryzacji. Przyjmowanie tej substancji jest albo niemile widziane, albo wręcz zabronione w świecie, do jakiego powrócili gwiezdni podróżnicy. Ryszard Handke niesłusznie stwierdza, że te dwie substancje mają podobne działanie. Pisze: „Potrzebny był bryt i perto znoszące jego działanie. Dzięki nim człowiek mógł choć na chwilę odnaleźć piekło i raj, odczuwać emocje, mógł kochać, co jest przecież tak różne od braki niechęci bliższego obojętności” (ZSLnSFN 83). Bryt nie umożliwia odczuwania emocji, wręcz przeciwnie — umacnia skutki betryzacji.
Mariusz M. Leś również wspomina, że perto znosi czasowo działanie betryzacji (SLwU 90). Wyciąga jednak mylny wniosek, iż Aen, prosząc, by Hal nie mówił „o tym” nikomu, tym samym proponuje mu zażycie tego środka. A przecież Halowi zażycie tego specyfiku jest niepotrzebne do odczuwać emocji. Aen wie o tym doskonale, zdaje sobie sprawę, że Hal nie był betryzowany, co więcej — stanowi to główną motywację jej zaproszenia. Kobieta musi być świadoma, że mężczyźnie tajemniczy specyfik na nic się nie przyda. Perto powinna wypić wyłącznie ona, by móc cieszyć się gamą intensywnych wrażeń. Aen chce jednak utrzymać w tajemnicy fakt, że przyjmuje substancję. Chwilowa możliwość odczuwania gwałtownych emocji stanowi najwidoczniej świetną rozrywkę dla przyzwyczajonej do podziwu i luksusu, a może i znudzonej tym megagwiazdy. Skoro nie chce, by ktokolwiek się o tym dowiedział, widocznie rozrywka ta jest albo wstydliwa, albo zabroniona.
Aen nie odkrywa nagle działania perto. Jest w jego posiadaniu i doskonale wie, jak jej organizm zareaguje na substancję. Czy jest to środek powszechnie dostępny, czy mogą go uzyskać jedynie członkowie ziemskiej elity? A skoro jest używany w tajemnicy, to może związany jest z ewentualnym buntem? Jeżeli tak — to przeciw komu i czemu ów bunt może być skierowany? Leś stawia bardzo ciekawą hipotezę:
Niewykluczone, że właśnie dzięki dość powszechnemu zażywaniu perto nowy porządek utrzymuje się przy życiu. Być może władcy pozwalają na takie drobne „wykroczenia”, ewentualnie po prostu o nich nie wiedzą. W pierwszym przypadku mówilibyśmy o ich cynicznej inteligencji, w drugim — o krótkowzroczności i zamknięciu na głosy płynące z dołu, co charakterystyczne dla państw o konstrukcji opartej na „Wielkim Projekcie” (SLwU 91).
Faktycznie, formalnie zabronione perto może odgrywać taką rolę jak tzw. surogat gwałtownych namiętności przyjmowany przez bohaterki i bohaterów Nowego wspaniałego świata Aldousa Huxleya. U Lema ta substancja przydaje się również do innych celów. Ludzie nie są w stanie znieść widoku krwi. Wszelkie operacje chirurgiczne wykonują roboty. W razie konieczności nagłej interwencji lekarze przyjmują środek, który czasowo zawiesza działanie betryzacji. Jest to właśnie tajemnicze, pilnie strzeżone perto.
Władza w Powrocie z gwiazd jest niewidoczna. Nie wiadomo, ani kto kieruje tym światem „o konstrukcji opartej na »Wielkim Projekcie«”, ani jak zareagowano by w przypadku buntu, który w tej antyutopii Lema nie jawi się bynajmniej jako coś absolutnie niemożliwego. Jeśli nie będą w stanie wzniecić go otumanieni ludzie — może zdobędą się na to inni, najwyraźniej niedoceniani, mieszkańcy tego świata: wykazujące się świadomością roboty.”
Od siebie dodam jeden pominięty, ale pikantny szczegół.
Co prawda ludzie nie mogą zabijać, nie mogą patrzeć na krew ale ….mogą wydać ROZKAZ ZABICIA!, na przykład robotom.
Ten detal zmienia wszystko powyżej i konstytuuje niewidzialną władzę:-)
A co do cytowanego poniżej, to szkoda że Pan tego nie czytał.
„Powrót z gwiazd” akurat doskonale przewidział to co się dzieje dzisiaj, mały opis zabiegu zwanego Betryzacją, właśnie z tej książki:
„o Powrocie z gwiazd Stanisława Lema.
………………………………….
Czytał, czytał , kilka dni po pokazaniu się w księgarniach…
Od tamtej pory stoi na półeczce ….
Wtedy określono tę pozycję jako love story z kosmosu.
Ech… to były piękne czasy, SF w “pełni dorosła” .. skąd oni to “wiedzieli”?
Lem nigdy nie rozwinął się jako pisarz. Jego pisarstwo sprzedało się bo to była nisza, całe SF, natomiast pod względem jakości był dość miernym pisarzem. Jego technokratyczne przekonania z wiekiem brały górę nad jasnością spojrzenia. Z czasem stał się pisarskim krótkowidzem o tunelowym sposobie widzenia.
Nawet końcem buta nigdy nie wychodził poza linię nakreśloną przez aktualne możliwości technologiczne:-)
Jedynym wyjątkiem gdzie sobie na to pozwolił to była Solaris.
Najbardziej przykre jednak są jego niekonsekwencje, jakby pisał na zlecenie. Szczególnie omawiana książka jest bogata w takie nieścisłości oraz zwyczajne błędy interpretacyjne , że czar pryska. Chociaż jako dzieciak też byłem zachwycony jego książkami, teraz…”palę nimi w piecu”, nie wytrzymałī próby casu:-)
A ja całą tę koncepcję UFO to nie widzę inaczej jak jedno wielkie marzenie ludzkości, wiarę, wręcz coś na kształt niemal religii. Argumentacja na wyliczeniach statystycznych czy jakiegoś wydumanego rachunku prawdopodobieństwa co do powszechności występowania inteligentnego życia we wszechświecie wcale do mnie nie przemawiają. Zapomina się o jednym niewygodnym (szczególnie dla tych mocno wierzących w ufo) fakcie, że do powstania tak rozwiniętego życia jak na Ziemi potrzebna była niezliczona liczba niezbędnych warunków do jego powstania ale w szczególności do jego rozwinięcia się i utrzymania przez miliardy lat. Wieć równie dobrze możnaby wnioskować, że ziemska biosfera łącznie z człowiekiem mogła powstać tylko na Ziemi w całym wszechświecie…
Rozumiem podejście kolegi, ale takie zdanie ma swoje konsekwencję. Należy wyjaśnić kilka niewytłumaczalnych spraw dziejących się na Ziemi, może na początek to?;-)))
https://temporarytemples.co.uk/crop-circles/2020-crop-circles
Według statystyk podobno mamy pandemię i według tych samych statystyk nie mamy pandemii. Czasami trzeba tylko logicznie pomyśleć.
Skoro publikuje się teksty/komentarze z poziomu zarejestrowanego użytkownika, to dlaczego nie ma opcji edycji/zmieniania/poprawiania wpisanego tekstu?
Można przesłać poprawki tekstu w kolejnym komentarzu…