“Wielki reset” dla opornych, czyli umysłowych chłopów pańszczyźnianych

Co to jest „Wielki Reset”?

Wielki reset  to masowo finansowany, desperacko ambitny, koordynowany na skalę międzynarodową projekt prowadzony przez jedne z  największych międzynarodowych korporacji  i  graczy finansowych  na świecie i realizowany przez współpracujące organy państwowe i organizacje pozarządowe. Jego dusza to połączenie science fiction z początku XX wieku, idyllicznych radzieckich plakatów, obsesji obłąkanego księgowego z nałogiem hazardowym – oraz ulepszonej, cyfrowej wersji „Manifest Destiny”.

Chłopi przytyją i rozmnażają się! O nie.

Matematycznym powodem Wielkiego Resetowania jest to, że dzięki technologii planeta stała się mała, a model ekonomiczny nieskończonej ekspansji  upadł – ale oczywiście superbogaci chcą pozostać super bogaci, więc potrzebują cudu, kolejnej  bańki oraz chirurgicznie precyzyjnego systemu zarządzania tym, co postrzegają jako „swoje ograniczone zasoby”.

Tak więc desperacko chcą bańki, która zapewniłaby nowy wzrost z powietrza – dosłownie – jednocześnie starając się zacieśnić chłopskie pasy, wysiłek, który zaczyna się od „modyfikacji zachowania”, czyli przywrócenia zachodnim umysłowym chłopom poczucia przywiązania do życia na wyższym poziomie, standardy i wolności (patrz okropny „przywilej”).

Psychologicznym powodem Wielkiego Resetowania jest strach przed utratą kontroli nad własnością,  planetą . Przypuszczam, że jeśli posiadasz miliardy i poruszasz bilionami, twoje postrzeganie rzeczywistości staje się dziwne, a wszystko na dole wygląda jak mrowisko, które istnieje  dla ciebie . Tylko mrówki i liczby, to twoje atuty .

Zatem praktycznym celem Wielkiego Resetowania jest fundamentalna restrukturyzacja światowej gospodarki i relacji geopolitycznych w oparciu o dwa założenia:

  • jeden, że każdy element natury i każda forma życia jest częścią  globalnej inwentaryzacji  (zarządzanej przez rzekomo życzliwe państwo, które z kolei jest w posiadaniu kilku nagle dobroczynnych bogatych ludzi, za pośrednictwem technologii), oraz
  • po drugie, że wszystkie inwentaryzacje muszą być ściśle rozliczane: muszą być zarejestrowane w centralnej bazie danych, być odczytywane przez skaner i łatwe do zidentyfikowania oraz być zarządzane przez sztuczną inteligencję z wykorzystaniem najnowszych osiągnięć naukowych.

Celem jest policzenie, a następnie efektywne zarządzanie i kontrolowanie  wszystkich  zasobów, w tym ludzi, na niespotykaną dotąd skalę, z bezprecedensowym cyfrowym niepokojem i precyzją – podczas gdy mistrzowie wciąż sobie pobłażają, ciesząc się rozległymi obszarami konserwatywnej natury, wolnymi od niepotrzebnych suwerennych chłopów i ich nieprzewidywalności. Świat króla wydaje się znacznie bardziej przewidywalny i zrelaksowany, gdy chaos ludzkiej podmiotowości zostaje na dobre powstrzymany.

Poza tym, co jest potencjalnie lukratywne, wiele z tych ściśle zarządzanych „aktywów” można również przekształcić w nowe instrumenty finansowe i sprzedawać. Gra trwa!

Innymi słowy, jest to „efektywny” globalny feudalizm, który sięga znacznie dalej niż jego średniowieczny brat, ponieważ skaner wszystko widzi: każda osoba, każdy minerał i każda  jagoda  są cyfrowo oznaczane i śledzone.

W tych ramach każdy chłop pełni funkcję, która nie wynika z tajemnicy życia, ani z jego wewnętrznego powołania, ale z AI, pana wydajności i sługi króla. Idealnie byłoby, gdyby chłopi byli przekonani, że jest to dla nich dobre (lub konieczne, aby być bezpiecznym, patrz „śledzenie kontaktów”) i że taki jest postęp i szczęście – ale jeśli nie, są inne sposoby, od klasycznej przemocy do  wirtualnego więzienia  i „ pigułki moralności ”.

Reforma, o której mowa, ma na celu zakłócenie wszystkich dziedzin życia na skalę planetarną: rząd, stosunki międzynarodowe,  finanse , energia, żywność, medycyna, praca, urbanistyka, nieruchomości, organy ścigania i interakcje międzyludzkie – i zaczyna się od zmieniając sposób, w jaki myślimy o sobie i naszych relacjach ze światem.

Warto zauważyć, że prywatność jest ogromną solą w oku naszych „wielkich resetujących” – i – kiedy to piszę, forsują swoje słodkie argumenty na temat tego, że prywatność jest naprawdę przestarzałą koncepcją – zwłaszcza jeśli chodzi o dane medyczne ludzi , do licha – i że po prostu nie możemy ruszyć naprzód ze świetlaną przyszłością, jeśli głupi ludzie będą nadal trzymać się swojej prywatności.

Pokrótce omówię różne elementy tej śliskiej reformy za sekundę – ale podsumowując, pożądanym efektem końcowym jest gigantyczny, pozbawiony radości, wysoce kontrolowany globalny przenośnik wszystkiego i wszystkich, w których prywatność jest ogromnie kosztowna, sprzeciw jest nie do pomyślenia i duchowe poddanie się jest obowiązkowe.

To jak rzeczywistość lecznicza 24/7, z wyjątkiem tego, że leki są zarówno chemiczne, jak i cyfrowe, i zgłaszają cię z powrotem do statku-matki, który może następnie ukarać cię za złe zachowanie, powiedzmy, blokując dostęp do niektórych miejsc lub do twojego cyfrowego konta bankowego – być może bez żadnej interwencji człowieka.

Tak więc na poziomie sensorycznym – w odniesieniu do pieniędzy i władzy – ten nośnik jest próbą zorganizowania i spieniężenia ich „aktywów”, w tym ludzi, – bardziej efektywnie niż kiedykolwiek wcześniej.

Na poziomie teologicznym inicjatywa jest ukształtowana przez transhumanizm, formalny system wierzeń zakorzeniony w patologicznym poczuciu odpychania przez wszystko, co naturalne – i wynikający z tego pogląd na formy biologiczne jako wadliwe roboty, które stają się  seryjnymi zabójcami doskonałymi, poprzez łączenie się z maszynami w sposób, który na nowo definiuje znaczenie bycia żywym i przeciwstawia się samej śmierci.

Chciałbym podkreślić, że nigdy nie powinniśmy lekceważyć znaczenia subiektywnych odczuć i teologii w kształtowaniu wydarzeń historycznych. Cała nasza historia to suma subiektywnych wyborów – gdzie wybory silniejszego i bardziej zmotywowanego ważą więcej.

A reforma religijna, która zazwyczaj wynika z subiektywnych preferencji różnych potężnych jednostek, co do tego, jak powinien wyglądać ogólny obraz, była przez wieki motorem zmian społecznych, ekonomicznych i kulturowych na wielką skalę na tej planecie.

To co widzimy tutaj jest nową religią, a jak chcę wierzyć w ogólnej czystości i racjonalności systemu na wyższym poziomie,  nie radzimy sobie z racjonalną, naukową, uczciwą, życzliwą – a nawet błędną – próbą polepszenia sytuacji.

Jeśli chodzi o twórców Wielkiego Resetowania, mamy do czynienia z połączeniem standardowej chciwości – i emocjonalnej patologii niespokojnych, gnijących szaleńców, którzy wariują na temat utrzymania swojej własności w tej nowej erze i którzy nienawidzą swojej biologicznej natury, jako takiej i chcą być “bogami”.

Niestety, szaleńcy są bogaci i mają dobre kontakty i mogą zatrudnić milion podwładnych, aby zaprezentowali przekonującą, przyjemną i racjonalną zewnętrznie prezentację, na temat swojej nowej religii.

I przekupić media. I polityków. I naukowców. I organizatorów kampanii. I non-profit. I nie zapominajmy o naszych braciach, artystach, którzy z głodu i zniewagi będą tworzyć piękne, pomysłowe, poruszające reklamy wszystkiego, co się opłaca.

A zanim krąg się zamknie, mamy zupełnie nową opinię publiczną i technicznie nadal „demokrację”!

Gdyby tylko ci teoretycy spiskowi odeszli…

Więc kim są ludzie, którzy tym kierują i jak skoordynowany jest ten wysiłek?

Wygląda na to, że są to zwykli podejrzani: czołowi kapitaliści świata, historycznie bogate dynastie z różnych części Ziemi, członkowie świeckiej i religijnej rodziny królewskiej, miliarderzy itd. – innymi słowy, to ludzie posiadający wystarczająco dużo pieniędzy, aby mieć samopoczucie, że ten świat należy do nich, 0,0001% – a może także osoby znajdujące się bezpośrednio pod nimi, które szukają możliwości awansu. Niektóre znajome twarze, niektóre twarze, których nigdy nie widzieliśmy.

Oczywiście nie są one monolityczną masą i jestem pewien, że nie zgadzają się ze sobą we wszystkim i prawdopodobnie konkurują o to, kto zje więcej chłopów.

Z pewnością istnieje rywalizacja między elitami amerykańskimi i chińskimi, na przykład, między elitami amerykańskimi a rosyjskimi, a także między różnymi indywidualnymi super rekinami.

Ale w sumie, nawet gdy konkurują, mają wspólne interesy i wspólne przesłanie, a między nimi jest więcej strategicznego koleżeństwa i wspólnych płaszczyzn niż między którymkolwiek z nich a którymkolwiek z chłopów.

Na przykład żaden z nich prawdopodobnie nie odrzuci pomysłu stworzenia nowej klasy aktywów finansowych w celu zarobienia pieniędzy! Ponadto, mają oni również doradców, którzy z kolei konkurują ze sobą o najwyższą płacę, starając się wcisnąć  ich pomysły poprzez. Wszystkie subiektywne, ale także szeroko – i kosztownie – skoordynowane w obszarach ich wspólnych zainteresowań.

Obecnie „zwycięską” koncepcją dnia wydaje się być świat pełen skrótów: AI, 5G, IoT i tak dalej. Świat, w którym pieniądze są cyfrowe, żywność jest hodowana w laboratoriach, w którym wszystko jest liczone i kontrolowane przez gigantyczne monopole, a ludzie są w dużej mierze pozbawieni wolnej woli.

Świat, w którym każdy element natury i każda żywa istota jest albo gospodarzem danych, albo źródłem energii – albo jednym i drugim. Świat, w którym każdy dzień umysłowych chłopów jest zarządzany w mikrozarządzaniu przez stale monitorującą, nieustannie stymulującą sztuczną inteligencję, która rejestruje myśli i uczucia, zanim ludzie będą mieli szansę uczynić je własnymi. Świat, w którym samo życie jest zlecane maszynie, a istota ludzka jest zasadniczo mięsem.

Otóż,  nie  sądzę, aby ta dokładna wizja kiedykolwiek się w pełni spełniła. Prawdopodobnie imploduje, zanim znajdzie się w połowie drogi – a niektóre z zamiarów, które właśnie opisałem, są niczym więcej niż marzeniami o bardzo złamanym umyśle.

Ale potężni wariaci  próbują wszelkimi sposobami, aby wdrożyć  ten koszmar rzeczywistości. Tak więc niebezpieczeństwo nie polega na tym, że zostanie to przejęte przez nagle samoświadomą sztuczną inteligencję, ale że spowoduje zakłócenie normalnego życia i doprowadzi do całkowitej nędzy, którą szaleńcy mogą wywołać w naszych umysłach i ciałach, w swoich dążeniach, aby pokroić w kostkę świat, używając różnych wygodnych haseł, takich jak „globalny kryzys zdrowotny” lub „zmiana klimatu”.

I tak, zdecydowanie istnieje koordynacja i ciągłość, podobnie jak ciągłość dynastii i trendów filozoficznych. Część jest bardziej efemeryczna, a część bardziej konkretna. Z efemerycznej strony wizja „reseterów” jest związana z futurystycznymi ideami, które były popularne na początku XX wieku, z marzeniem o globalnym monopolu korporacyjnym, który  podtrzymywał rewolucję bolszewicką  1917 r., oraz z ogólnym pragnieniem kontrolowania świata za pomocą technologii, coś, czego próbowano i nie powiodło się w Związku Radzieckim w latach 60. – używając języka bardzo podobnego do dzisiejszego.

Konkretnie rzecz biorąc, Wielki Reset (który, nawiasem mówiąc, jest bardzo dobrze skoordynowany, do tego stopnia, że ​​zarówno Biden, jak   i  Johnson  używają tych samych zakodowanych słów zaproponowanych przez WEF ) wyrasta z powojennych wysiłków mających na celu utrzymanie „prawidłowej” równowagi sił na świecie, przy czym „właściwe” interesy finansowe przynoszą korzyści.

Język „zrównoważonego rozwoju”, który jest ważnym filarem zestawu marketingowego Wielkiego Resetowania, został początkowo stworzony jako część różnych programów Narodów Zjednoczonych – takich jak „ Agenda 21 ” i „ Agenda 2030 ” i jestem pewien, że podczas tworzenia tych programach obecne były oba elementy – konspiracja i życzliwość.

Oba są zbiorem niezwykle suchych i nudnych dokumentów o zarządzaniu zasobami i sprawiedliwością, które brzmią jak coś napisanego przez zmęczonego, prostolinijnego nauczyciela radzieckiego z dobrą znajomością biurokratycznych terminów, napisanych głównie po to, by uzasadnić wypłatę biurokratom i istnienie Narodów Zjednoczonych .

Co ciekawe w tym drugim przypadku, ONZ jest zazwyczaj dość bezużyteczna, co oznacza, że ​​ludzie spotykają się, rozmawiają, opracowują długie dokumenty biurokratyczne i niewiążące rezolucje – i wtedy nic się nie dzieje. Ale nie tym razem. Nie teraz. Program trwa! Więc to musi być ważne dla kogoś, kto płaci. Tak, jestem cyniczny.

We wszystkim, co się dzieje, zawsze występuje połączenie dobrych intencji, chciwości, ambicji, osobistych relacji, interesów finansowych, złudzeń i tak dalej. Politycy rozmawiają z finansistami, generałowie rozmawiają z politykami, ktoś jest czyimś wujem i tak to się robi. Niestety, im mniej bezpośredni przekaz odgórny i bardziej rozpowszechniona propaganda, tym mniejsza wartość dobrych chęci i tym łatwiej złoczyńcom wyciągać skrajne absurdy.

I oczywiście inicjatywy na tak wielką skalę mogą przechodzić przez bardzo długie i ciche „fazy planowania”, podczas których pożądane pomysły są umieszczane w głowach pożądanych osób poprzez prywatne rozmowy, małe spotkania, finansowane badania, konwencje branżowe i jak. Tak więc do czasu naciśnięcia przycisku „akcja” wydaje się, że trend już istnieje.

I powtórzę, absolutnie wszystko w historii jest wynikiem subiektywnych wyborów dokonywanych przez subiektywnych ludzi. Sposób, w jaki  wszystko w historii się dzieje jest taki, że ludzie spotykają się, decydują, co chcą robić i robią to. Kiedy działają ważne osoby, wpływ jest bardziej widoczny. Tak więc, w pewnym sensie, wszystko jest „spiskiem”, ponieważ wszystko dzieje się za pośrednictwem człowieka. Często ważne osoby ukrywają swoje czyny, co nie jest radykalnym pomysłem.

Do tej pory najwięksi dzierżawcy władzy na Zachodzie doszli do wniosku, że bardziej opłacalne i mniej pracochłonne jest przekupienie mediów, naukowców polityków, a nawet „kontrolowaną opozycję” – i za  ich pomocą przekonać umysłowych chłopów – niż nakłonić ich wszystkich siłą.

Podczas gdy szczyt tej wieży jest prawdziwym spiskiem, w pewnym sensie jest to skoordynowany wysiłek, w którym główne umysły działają w ogólnym zjednoczeniu ze sobą, bez ujawniania umysłowym chłopom swoich prawdziwych długoterminowych celów… reszta wieży to prawdopodobnie zwykłe ludzkie rzeczy, pomnożone przez brak staromodnego, moralnego poczucia odpowiedzialności.

Zwykłe ludzkie sprawy to mieszanka ambicji, krzątaniny, chciwości, niedbalstwa, arogancji, a nawet dobrych intencji. Im bliżej dna, tym więcej ignorancji i lepsze intencje – ponieważ większość ludzi wierzy, że robią dobrze – ale nie zmienia to tragicznej trajektorii „resetującej się” kawalkady.

Dobra, ale może poczekaj, jest prawdziwy kryzys, a bogaci obudzili się, bo chcą żyć? A co, jeśli nie ma spisku jako takiego, a oni po prostu zdali sobie sprawę, że planeta jest bałaganem, a teraz chcą zająć się kwestiami przeludnienia i zanieczyszczenia, ponieważ naprawdę  jest  na planecie zbyt wielu ludzi, którzy są nadmiernie pochłaniający zanieczyszcza? Co na to powiesz?

Cieszę się, że zapytałeś, więc porozmawiajmy o tym.

Jest absolutnie prawdą, że bezduszne, utylitarne podejście do natury, życia i innych żywych istot było niezwykle destrukcyjne – a najbardziej natychmiastowe i najbardziej widoczne zniszczenia zostały przeniesione do „krajów trzeciego świata” i do mniej szczęśliwych finansowo ludzi na Zachodzie. (Zobacz wysypiska, Cancer Alley i niezdrową, wypełnioną trucizną żywność nieorganiczną).

Prawdą jest, że masowy konsumpcjonizm i używanie rzeczy jednorazowego użytku (przyniesionych nam przez mniej więcej te same partie, które teraz karcą ludzi za konsumpcjonizm) stworzyły wiele bałaganu.

Prawdą jest, że nasze oceany i płuca są pełne plastiku, że liczba chorób przewlekłych rośnie w zawrotnym tempie, a wiele gatunków wymiera.

Prawdą jest, że nasza gleba, nasze pożywienie i nasze ciała są skażone wysoce toksycznym glifosatem.

Prawdą jest, że zwykle mijają dziesięciolecia od czasu, gdy producenci zdają sobie sprawę z toksyczności swoich produktów, a momentem, w którym mówienie tego w rozmowie przestaje być teorią spiskową. Wszystko prawda.

Jednak prawdą jest również to, że ludzie, którzy wskazują palcem na choroby społeczne i mówią nam, że potrzebujemy Wielkiego Resetowania, pochodzą z tych samych obozów i linii, które go spowodowały.

Prawdą jest, że pod językiem ich broszur marketingowych kryje się toksyczność i spustoszenie, które znacznie przekracza to, co mamy dzisiaj. Dlatego są albo idiotami, albo kłamcami – i obawiam się, że to drugie.

Jakkolwiek bogaci, nie mają nawet odlegle moralnych kwalifikacji, by to naprawić. Prawdą jest również, że ludzie, którzy wskazują palcem na choroby społeczne i mówią nam, że potrzebujemy Wielkiego Resetu, pochodzą z tych samych obozów i linii, które go spowodowały. Prawdą jest, że pod językiem ich broszur marketingowych kryje się toksyczność i spustoszenie, które znacznie przekracza to, co mamy dzisiaj. Dlatego są albo idiotami, albo kłamcami – i obawiam się, że to drugie. Jakkolwiek bogaci, nie mają nawet odlegle moralnych kwalifikacji, by to naprawićPrawdą jest również, że ludzie, którzy wskazują palcem na choroby społeczne i mówią nam, że potrzebujemy Wielkiego Resetu, pochodzą z tych samych obozów i linii, które go spowodowały. Prawdą jest, że pod językiem ich broszur marketingowych kryje się toksyczność i spustoszenie, które znacznie przekracza to, co mamy dzisiaj. Dlatego są albo idiotami, albo kłamcami – i obawiam się, że to drugie. Jakkolwiek bogaci, nie mają nawet odlegle moralnych kwalifikacji, by to naprawić cokolwiek  na tym świecie. cokolwiek  zdecydujemy się zrobić, aby uzdrowić nasze relacje z naturą i między sobą – na pewno nie jest to technofaszystowski, neofeudalny Wielki Reset.

Metafora: jeśli lider Partii Gwałcicieli wymyślił Platformę Przeciw Gwałtowi, która nie powstrzymała gwałtu, ale zmieniła samą nazwę, mówiąc, że jeśli ktoś użyje różowego dildo wykonanego z plastiku z recyklingu, to nie jest to gwałt … Czy myślisz, że to platforma przeciwko prawdziwemu gwałtowi?

Więc nie, to nie są   ludzie, którzy mają prowadzić (po prostu sprawdź ten  pomysł na śmieci w kosmosie  ). Jeśli pójdziemy dalej, skończymy ze światem wyglądającym tak:

Mówiąc o rozwiązaniach, jest wielu aktywistów i lokalnych liderów, takich jak na przykład Vandana Shiva, którzy wymyślają sposoby na uzdrowienie naszego związku z naturą. Istnieją demaskatorzy. Są prawnicy walczący z korporacyjnymi gigantami i czasami wygrywający. Są lekarze, którzy ryzykują swoją karierę, aby chronić swoich pacjentów. Są miejscowi rolnicy. Są artyści obnażający swoje dusze. Są prawdomówni. Jest godność i jest szacunek, jeśli na nich nalegamy. Wierzę, że dobre długoterminowe rozwiązania pochodzą z wewnętrznej uczciwości i spokoju, a każdy z nas posiada wyjątkowy geniusz, który pomaga nam zlokalizować element układanki, która ostatecznie uzdrawia świat.

O ile nie jest zbyt wielu ludzi na tej planecie, myślę nawet  , że  jest wirowanie. W rzeczywistości Vandana Shiva przeprowadziła analizę przemysłową i tradycyjnego lokalnego rolnictwa w kategoriach liczbowych i wygląda na to, że Big Ag okłamał nas również w kwestii ich znaczenia. Ponadto największym obecnie „problemem demograficznym” na Zachodzie jest rosnąca liczba osób starszych w porównaniu z młodymi. Nawet w „rozwijającym się świecie” trendy wydają się być inne niż  to, co nas nauczono . Co więcej, planeta ma dość dla wszystkich, a powodem, dla którego mamy do czynienia z niedoborem, jest to, że 0,0001% ludzi kontroluje  dużo. Jak na ironię, są to ci sami ludzie, którzy martwią się, że nie wystarczy, popychając ideę przeludnienia – często podczas entuzjastycznej hodowli – i zarażając młode mózgi ideą przeludnienia do tego stopnia, że ​​niektórzy młodzi ludzie z klasy średniej nie ” nie chcę mieć dzieci, „aby ocalić planetę”. Jak bardzo to pomieszane?

I tak, idea przeludnienia niepokoi przywódców od kilku dziesięcioleci. Twierdziłbym, że czasami ich myśli nosiły podtekst eugeniczny (patrz na przykład ten raport Kissingera z 1974 r  . która chwali się „zachęcaniem” indyjskich mężczyzn do wykonywania wazektomii). I nie, nie byłoby całkowicie szalone założenie, że eugenika nie zniknęła, odkąd Hitler zrujnował markę, i że ktokolwiek uważa, że ​​jest właścicielem świata, prawdopodobnie nie miałby nic przeciwko bardziej chirurgicznemu zarządzaniu demografią. trendy. Czy mogę czytać w ich myślach? Nie. Nie mogę powiedzieć, kto dokładnie myśli, co dokładnie, i na szczęście dla mnie nie jestem zapraszany na ich spotkania – ale od czasu do czasu osoby takie jak Gates czy Prince Charles mówią rzeczy, które brzmią dość hitlerowsko i zastanawiam się . Z drugiej strony nie uważam tego za szczególnie szokujące, ponieważ ludzka natura nie zmieniła się od czasu, gdy eugenika była społecznie akceptowana w „szanowanym społeczeństwie”.Tak więc moja teoria jest taka, że ​​niektórzy potężni ludzie na świecie są naprawdę źli i prawdopodobnie majstrują przy eugenice – a niektórzy prawdopodobnie są po prostu obojętni na pragnienia chłopów – ale z mojej strony nie obchodzi mnie, który to jest. Złe lub obojętne, nie chcę, aby zniszczyli mój świat. Czy to za dużo, żeby o to prosić

Moja praca to dystrybutor trucizn.
Mój stan to
nienawiść do form biologicznych.
Nazywają mnie obłąkanym,
ale jestem najrozsądniejszy ze wszystkich.
Nazywają mnie bezlitosnym zabójcą,
sadystą, robotem, królem.
Ale jestem po prostu perfekcjonistą.

Moja praca to dystrybutor trucizn.
Moja religia to
nienawiść do nieprzewidywalnych kształtów.
Znajdzie cię moja trucizna
W słowach,
w wodzie, którą pijesz, w
jedzeniu,
w powietrzu, którym oddychasz, w
ten czy inny sposób,
ona cię znajdzie.

Moja praca to dystrybutor trucizn.
Bardzo praktyczna praca.
Zapraszamy.

Spójrzmy teraz szybko na obszary, które zgodnie z planem Wielkiego Resetowania wymagają zakłócenia i całkowitego przeprojektowania. Jest to gigantyczny temat sam w sobie i poruszę go tylko lekko, ze szczególnym uwzględnieniem używanego języka i tego, jak pokrywa się on z „reakcją pandemiczną”. Gorąco zachęcam do odwiedzenia strony World Economic Forum i rozejrzenia się.

Państwowość i zarządzanie.

W nowym świecie kraje nadal istnieją, ale wszystkie rządzą się centralnym porządkiem. To  „kooperatywne” (mrugnięcie, mrugnięcie).  Wiele funkcji rządowych jest zautomatyzowanych i delegowanych do AI. Decyzje opierają się na danych i algorytmach, nie ma prywatności, a migracje są o wiele bardziej płynne (więc niestety bardzo humanitarne uczucie życzliwości dla imigrantów, które jest promowane w mediach, może nie oznaczać życzliwości, która osobiście mnie to boli). Istnieje również możliwość całkowitego zastąpienia ludzkich rządów sztuczną inteligencją, ale nie od razu. Rozumowanie jest proste: aby super bogaci mogli zarządzać  globalnie poszczególne rządy muszą działać bardziej jak menedżerowie średniego szczebla odpowiedzialni przed władzami międzynarodowymi niż niezależne rządy federalne.

(Pamiętasz, jak „sklepy dla mamy i pop” zostały wypchnięte z rynku i zastąpione przez sklepy sieciowe? To samo dotyczy z wyjątkiem tego przypadku, że sklepy mama i pop to kraje).

Obecnie tradycyjna Ameryka bardzo temu przeszkadza. Jego nawyk hojnej konsumpcji i swobody wypowiedzi, egocentryczna polityka zagraniczna, poczucie przynależności i duże podmiejskie domy są nie do przyjęcia. Przeszkodą jest tradycyjna, niezależna, silna Ameryka.W tym świetle – i z zastrzeżeniem, że nie sądzę, że istnieje coś takiego jak sprawiedliwe imperium, czuję, że jest aktywny wysiłek, aby „wyrównać Amerykę”, dokooptować jej rząd, zniszczyć farmy i małe firmy – zwłaszcza te, które nie są spójne z tą całkowicie cyfrową przyszłością – oraz aby obalić uprawnioną klasę średnią, zwłaszcza na „przestarzałych” ścieżkach kariery. Wydaje się, że jesteśmy obecnie w trakcie „kolorowej rewolucji”, miękkiego zamachu stanu. Zazwyczaj elity amerykańskie robią to innym narodom – ale teraz dzieje się to na rodzimej ziemi. Wydaje się, że program Wielkiego Resetu, poprzez swoich posłańców i swoje pieniądze, kształtuje zarówno schizofreniczną „reakcję na COVID”, jak i nagle główny nurt i dobrze finansowany, super korporacyjny ruch „sprawiedliwość społeczna / klimat”, które są w tym momencie splecione pod względem przesyłania wiadomości.Obaj udają, że promują dobro publiczne, i obaj umiejętnie bronią prawdziwych problemów i wychodzą z ludzi, którzy naprawdę kochają uczciwość w swoich sercach – wszystko po to, aby utorować drogę dla celów finansowych „wielkich reseterów” – takich jak całkowita erozja prywatności (patrz śledzenie kontaktów), przenoszenie wszystkich ludzkich działań online (zobacz, cóż, wszystko), egzekwowanie prawa oparte na sztucznej inteligencji i precrime  (patrz „Defund the police”) i tak dalej. I tak, Ameryka ma wiele uczciwych problemów. Ale to nie jest tak, że obecne struktury są zastępowane przez radę duchowo ugruntowanej, mądrej rdzennej starszyzny, która jest głęboko związana z Ziemią i która nie skrzywdzi żadnego niewinnego życia. To, czego się podejmuje – jakkolwiek niejasne są przykrywki marketingowe – jest o wiele gorsze, znacznie mniej humanitarne i znacznie bardziej destrukcyjne niż to, co mamy dzisiaj. Nie podoba mi się to.

Finanse.

To  cyfrowa waluta , kryptowaluty i płatności mobilne. Obywatele muszą być całkowicie transparentni i pozostawić po sobie ślad, pamiętasz?

Jedzenie.

Mogę tylko powiedzieć, że mam nadzieję, że lubisz mięso z karalucha,  ponieważ nadchodzi .

Pomijając cyniczne uwagi, „przyszłość żywności” to katastrofa. Kłamcy w wysokich krzesełkach mają czelność używać dobrych słów, takich jak „zrównoważony rozwój”, ale nie ma w tym nic trwałego. Jest BigAg na sterydach, bardzo toksyczny. I, nawiasem mówiąc, jest to także energochłonny, jak wszystkie te roboty, czujników i centrów danych nie jest za darmo, ale kto by to liczył  , że .

Również dzisiejsze farmy muszą odejść. Nie tylko nieznośni tradycyjni lokalni rolnicy konkurują z opatentowaną żywnością pochodzącą z laboratoriów i – także opatentowanymi – GMO, a także – również opatentowanymi – glebami – zajmują również przestrzeń potrzebną na królewskie tereny rekreacyjne, a także turbiny wiatrowe i panele słoneczne. parki (nawiasem mówiąc, wszystkie zajmują dużo miejsca). A co wiesz, może królowie naprawdę chcą „zachować” niektóre skrawki przyrody, nie dopuszczając do niej ludzi. W końcu to ich inwentarz, warto go dobrze utrzymywać.

Nic dziwnego, że „reakcja na COVID” tak bardzo uderza w gospodarstwa, zmuszając je do wycofania się z biznesu…

Rolnictwo

Edukacja.

Online .

Medycyna.

Tele-

Jak dotąd, zarówno w medycynie, jak i edukacji, jesteśmy na dobrej drodze dzięki globalnej pandemii…

Energia.

Teraz ten jest interesujący. Ponieważ paliwa kopalne, diabeł dzisiejszego marketingu, są naprawdę złe. To prawda, że ​​wydobycie ropy jest szkodliwe dla planety. Wycieki powodują ogromne spustoszenie i zdarzają się cały czas. Baronowie naftowi to bandyci. Ludzie mieszkający w pobliżu rafinerii chorują. Plastik, który pochodzi z ropy naftowej, zanieczyszcza wszystko, od oceanów po nasze żołądki i płuca. Jednak paliwa kopalne są również jedynym źródłem energii – poza energią jądrową – które jest obecnie w stanie utrzymać poziom konsumpcji światowej populacji. Co więcej, jeśli spojrzysz pod maskę „zieleni”, to tak naprawdę nie jest tak zielona, ​​chyba że mówimy o kolorze pieniędzy. Panele słoneczne zajmują tonę w przestrzeni (patrz poniżej), szybko ulegają degradacji i zamieniają się w toksyczne hałdy.

Turbiny wiatrowe również zajmują mnóstwo miejsca i  mają własne problemy.  Obie są silnie zależne od pogody i nie zapewniają wystarczającej ilości energii. Warto również zauważyć, że niedawny film Michaela Moore’a Planeta ludzi, który badał niektóre z niezbyt zielonych aspektów „zielonej energii” i rzucał światło na niektóre korupcje w ruchu ekologicznym, został zaatakowany przez czołowego ekolodzy zaciekle i tak jednolicie, że film został usunięty z głównych platform i jakby zniknął z oczu opinii publicznej.

W każdym razie, co się stanie, jeśli znikną paliwa kopalne? Nawiasem mówiąc – i to jest ważna kwestia – nie jestem tak naprawdę przekonany, że „osoby resetujące” zamierzają naprawdę odejść z paliw kopalnych. Myślę, że moglibyśmy patrzeć na akt rebrandingu. Do niedawna myślałem, że naprawdę chcieli „rozpędzić” paliwa kopalne – ale potem przyjrzałem się „technologii klimatycznej” – a teraz myślę, że sprawy są bardziej złożone, że może to być strategiczny manewr geopolityczny. Nie wiem Istnieją pewne specyficzne technologiczne nakładanie się paliw kopalnych i „zielonej” energii – ale czas pokaże. W każdym razie, jeśli albo odejdą, albo udają, że odchodzą, szybko odkryjemy, że wiatr i słońce ich nie przecinają – a potem spotkamy naszego nowego króla „zielonej” energii, fuzji jądrowej, tak.

Kiedy to się stanie, z pomocą przyjdzie nasz przyjaciel,  słynny filantrokapitalista . Jest mocno zainwestowany w reaktory termojądrowe – w rzeczywistości jego ulubiony projekt, jak sam twierdzi. (Właściwie jest bardzo głęboko zaangażowany w każdy punkt na liście Wielkiego Resetowania, jakim jest geniuszem biznesowym.) Ale poczekaj, aby intryga była jeszcze bardziej interesująca, WHO, która oczywiście cieszy się jego hojnymi finansami , w przeszłości dołożył wszelkich starań, aby  umniejszyć skutki wypadków jądrowych,  takich jak katastrofy jądrowe, takie jak Czarnobyl i Fukushima,.

Mówiąc o energii i finansach, porozmawiajmy o „kapitale ludzkim”. W nowym świecie „kapitał ludzki” to nie tylko metafora HR czy pracy. Na przykład Microsoft ma patent na metodę  przekształcania ludzkiego zachowania w kryptowalutę , która odbywa się za pomocą nieokreślonego urządzenia połączonego z serwerem, który rejestruje aktywność ciała i „kopie” kryptowalutę. Ponieważ zgodnie z New Normal, cyfryzacja i kryptowaluta mają stać się głównym nurtem, wygląda to podejrzanie jak narzędzie, które można wykorzystać zarówno do ścisłej kontroli zachowania biednych, którzy mogą polegać na tym w celu uzyskania dochodu – jak i dosłownie  wydobywać  ciała innych osób. „Bezużyteczne” osoby zależne od opieki społecznej / odbiorcy UBI energii (która, nawiasem mówiąc, jest faktyczna, wierzcie lub nie).

Co więcej, ten patent mógłby potencjalnie zostać wykorzystany do stworzenia nowego instrumentu finansowego, ponieważ jeśli są wydobywani w celu uzyskania energii, ci ludzie stają się „aktywami”, które można by połączyć w wirtualne portfele i wirtualnie sprzedawać. Widzisz, jak schludnie? Teraz mówimy o właściwej pańszczyźnie! I tak, to brzmi bardzo science fiction, ale nie zapominajmy, jak myślą niektórzy miliarderowie „wizjonerzy” – nie jak zwykli ludzie, bo inaczej pracownicy w magazynach Amazona nie nosiliby pieluch, aby omijać przerwy w łazience. Nie zapominajmy też, że dzisiaj odbywa się handel bardzo teoretycznymi przedmiotami, a także zakłady na pogodę. Wiele pieniędzy na tym świecie zarabia się na dziwnych, arbitralnych rzeczach!

Mówiąc o pogodzie, Wielki Reset również legitymizuje niebezpieczne, inwazyjne okrucieństwo, jakim jest  geoinżynieria , i sprawia, że ​​jest ona potencjalnie „chłodna” i „ratująca życie”, tak jak  robią to niektóre białe księgi „ruchu zmian klimatycznych”  . Zauważyłem to i opłakiwałem ten fakt kilka lat temu, krzycząc z dachów o tym, jak bardzo to pomieszane. Rozpylanie toksycznych śmieci w powietrzu jest chłodne i „zielone”? Cóż za językowa sztuczka.

A także słowo na temat węgla. Nie mam zamiaru wchodzić w całą sprawę, ponieważ artykuł jest już długi, jednak wydaje się, że niezależnie od tego, jaka była historia węgla, do tej pory historia przekształciła się w narzędzie tworzenia rynku z powietrza, kilka instrumentów finansowych do zarabiania pieniędzy, również z powietrza. Na przykład spójrz na tę  roślinę , wspieraną przez Gatesa i niektórych gigantów naftowych. Moją ulubioną częścią jest to, że po usunięciu dwutlenku węgla z atmosfery za pomocą koktajlu chemikaliów, jednym ze sposobów na przechowywanie łupu jest  spalenie kilku drzew  (przepraszam, „biomasa”). Tak, to ma sens, bo kto może zarabiać po prostu zostawiając drzewa w spokoju i pozwalając im wykonywać pracę za darmo? Co za idiota Pozwoliłoby  to ?

Chciałbym również zwrócić uwagę na fakt, że kiedy jest przechowywany, jest przechowywany głęboko pod ziemią w sposób nigdy wcześniej nie stosowany. (Czym zajmują się wewnętrzne procesy planety? Czy ktoś to przemyślał?) Wymaga to również budowy rurociągów do transportu dwutlenku węgla z jednego miejsca do drugiego, podobnie jak w przypadku transportu ropy. I wreszcie wychwytywanie i składowanie dwutlenku węgla jest niezwykle  energochłonne , a energia pochodzi z… paliw kopalnych? Jądrowy? Turbiny wiatrowe, które następnie muszą zajmować połowę powierzchni planety? Och, nie wiem… Mówiąc językiem, celem nie jest „zerowa emisja dwutlenku węgla”, to „Zerowa emisja dwutlenku węgla netto”, co oznacza, że ​​możemy nadal zanieczyszczać, a następnie budować na tym nowy lukratywny przemysł, tworząc nowy rodzaj zanieczyszczenia. Innymi słowy, biznes jak zwykle…

Ponadto, skoro jesteśmy na temat „zielonego zrównoważonego rozwoju”, czy budowanie o wiele więcej technologii i infrastruktury nadzoru – które są niezwykle energochłonne, nie wspominając o nieczystości – nie jest sprzeczne z ideą zieleni? Myślałem o tym jakiś czas temu, kiedy z wielkim początkowym podekscytowaniem przeczytałem tekst proponowanej ustawy Zielonego Nowego Ładu  . Byłem, tak, jak sprawiedliwość i prawa rdzennych mieszkańców, yay…. czekaj… „inteligentne” sieci energetyczne? Czy nie jest to dokładnie to, czego chce Big Tech i czy nie oznacza to potrzeby inteligentnych czujników, które będą wyposażone w większą infrastrukturę i satelity, więcej wież, utratę prywatności i nowy rodzaj bezprzewodowego zanieczyszczenia, który ma niesprawdzone skutki zdrowotne? Zatrzymało mnie to na tropie i zmusiło do przyjrzenia się różnym „zielonym” inicjatywom – iw rezultacie odkrywania różnych szkieletów w szafie. A potem natknąłem się na pracę  Cory Morningstar i pomyślałem, wow. Mój instynkt miał rację, nie jest dokładnie tym, czym się wydaje !!

To daje miły opis tego, jak narracja o „globalnym kryzysie zdrowia” wpływa na Wielki Reset.

Najpierw kilka notatek porządkowych.

Jak powiedziałem wcześniej, Wielki Reset to niezwykle ambitny plan restrukturyzacji zarówno światowej gospodarki – jak i samo pojęcie o tym, co to znaczy żyć. (Czy zombie napędzany sztuczną inteligencją, którego proces decyzyjny podlega eksternalizacji, naprawdę żyje?) Bez współpracującej populacji ta ambitna reforma gospodarcza i religijna nie może się powieść.

Jaki jest najlepszy sposób zmuszenia ludności do współpracy w ramach tej bardzo dziwnej reformy? To strach – ponieważ obietnice przyjemności nie wystarczą, aby dokonać tak ogromnej i dziwacznej zmiany. Tak więc musi to być strach i stres, czy to z powodu zewnętrznego wroga, perspektywa klęski żywiołowej, czy choroby.

Nie zapominajmy, że przed 2020 rokiem istniała już bardzo drogo zorganizowana narracja o strachu, wspierana przez mniej więcej tych samych graczy, którzy teraz naciskają na Wielki Reset. Mówię oczywiście o uzbrojonej narracji o „zmianach klimatu”. I chociaż istnieje wiele problemów środowiskowych, które należy rozwiązać jak najszybciej, korporacyjny ruch „zmiany klimatu” był dziwnie skoncentrowany na komunikatach, które z grubsza pokrywają się z przekazami kampanii Wielki Reset, służąc ich celom finansowym – a także trajektoriom finansowania zakładka. Wygląda więc na to, że interesy finansowe stojące za Wielkim Resetem próbowały najpierw wykorzystać „ruch klimatyczny”, ale nie wygenerował on pożądanego poziomu strachu wystarczająco szybko. Nie dbało o to wystarczająco dużo ludzi. Osobiście przeszedłem szkolenie,i znam się na „organizowaniu” i neurolingwistycznych sztuczkach programowych, które mają bardzo niepokoić odbiorców o klimat. Komunikaty są bardzo dobrze przemyślane i zapewniają hojne wsparcie finansowe, nie jest to oddolny ruch hipisów – nawet jeśli wiele osób szczerze w to wkłada swoje dusze. Tak jak szeregowi świadkowie Jehowy pukający do twoich drzwi mogą być niezwykle szczerzy.

Jako człowiek nie ufam  nikomu Istota, która chłodno, wyrachowana próbuje mnie przestraszyć i wywołać reakcję stresową. Ludzie, których słuchałem, sami nie wydawali się zbytnio bać. Byli dobrze odżywieni, należeli do klasy średniej i nie mieli niepełnego zatrudnienia. Nie bali się aresztowania podczas protestu – a właściwie starali się o aresztowanie, bez obawy o przyszłe zatrudnienie. Widząc to, zacząłem zadawać pytania, dlaczego chcą, żebym się bała i co chcieli, abym zrobił. Kiedy zacząłem zadawać pytania i badać, okazało się, że trajektoria „rozwiązań” obejmowała takie rzeczy, jak inteligentne sieci, samochody elektryczne (które nie są w żaden sposób ekologiczne) i geoinżynieria. To było dla mnie nie do przyjęcia. Oznaczało to również, że tak naprawdę nie szanowali planety, ponieważ jeśli tak,nie chcieliby wszędzie stawiać wież ani rozpylać śmieci w atmosferze, żeby blokować słońce. Jest bardzo możliwe, że ruch ekologiczny był dobry i uczciwy, kiedy dopiero się zaczynał – ale wiele z niego zostało porwanych, w bardzo potajemny sposób, gdzie ludzie na miejscu nawet nie zdają sobie sprawy, komu służą. I jeszcze raz, powtórzę: istnieje ogromna potrzeba prawdziwego zrównoważonego rozwoju, po prostu praktyczne środki wynikające z kodowanego języka marketingu nie są w ogóle zrównoważone!po prostu praktyczne środki sugerowane przez kodowany język marketingowy nie są w ogóle trwałe!po prostu praktyczne środki sugerowane przez kodowany język marketingowy nie są w ogóle trwałe!

W każdym razie straszenie ludzi oficjalną narracją o kryzysowym klimacie z pewnością wywołało falę w świadomości ludzi i pewien stopień niepokoju środowiskowego, zwłaszcza w pokoleniu Z – ale nie wystarczyło, aby sparaliżować lub zmobilizować. Ale kiedy pojawił się wirus, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, rzeczy szybko zaczęły się rozrastać – rzeczy, które wcześniej były nie do pomyślenia. Nie, nie mówię, że wirus nie jest prawdziwy. I nie formułuję żadnych ostatecznych stwierdzeń na temat tego, skąd się to wzięło ani jak do tego doszło. Mam swoje teorie, ale pewnych rzeczy po prostu nie będę wiedział i nie mogę ich zmienić. Ale wiem, że reakcja była absurdalna, bezprecedensowa i dziwnie spójna z punktami działania, które już były w porządku obrad. Mówiąc o sytuacjach kryzysowych, Woodstock wydarzył się podczas wielkiej pandemii…

Więc zobaczmy.

Czy większość czynności – takich jak edukacja, medycyna, zakupy, seks i rekreacja – na siłę przenieśliśmy na razie do Internetu, gdy pracujemy nad „digitalizacją” świata fizycznego, aby ułatwić śledzenie i obserwację?

Czek.

Czy pomimo blokad dla chłopów umysłowych kontynuowaliśmy budowę – w tym bardzo solidną konstrukcję nowych struktur telekomunikacyjnych i anten komórkowych, niezbędnych do obsługi Internetu Rzeczy?

Czek.

Czy udało nam się prawie zniszczyć źródła utrzymania wielu niezależnych rolników, którzy konkurowali z naszymi nowymi „jadalnymi” produktami, a także zakłócić tradycyjne łańcuchy dostaw żywności?

Czek.

Czy udało nam się również zniszczyć dużą liczbę małych, bezpośrednich firm?

Ależ oczywiście!

Sale i teatry z muzyką na żywo?

Na pewno.

Czy pracujemy nad zastąpieniem organów ścigania sztuczną inteligencją?

No pewnie! Defund! Defund! Defund!

Czy staramy się legitymizować całkowitą erozję prywatności i łatwy dostęp do prywatnych danych dotyczących zdrowia?

Tak! Ponieważ stan zagrożenia zdrowia.

Czy jesteśmy na miejscu, jeśli chodzi o śledzenie każdego ruchu każdej osoby?

Śledzenie kontaktów, tak! Ale niektóre kraje wciąż pozostają w tyle.

Czy w przypadku podróży międzynarodowych wymagany jest teraz cyfrowy identyfikator zdrowia?

Tak, Common Pass jest dostępny!

Czy udało nam się zakłócić procedury polityczne i prawne i wywołać chaos?

Tak jest!

Co ważne, czy udało nam się zepsuć ludzkie myślenie i relacje do tego stopnia, że ​​my, robot, oprawca, jesteśmy teraz jedynym przyjacielem każdego?

Nadal nad tym pracuję, ale blisko .

Czy jesteśmy na dobrej drodze, przygotowując ludzi do szerokiego wprowadzenia inteligentnych urządzeń do noszenia?

Tak. Załóż maskę.

Czy prawnie kontrolujemy życie seksualne ludzi?

Tak!

Skoro o tym mowa, państwowa kontrola ciał i seksualności ludzi jest klasycznym przejawem reformy religijnej. Zawsze uważaj.

Albo weźmy na przykład blokady. Blokady i ograniczenia ruchu i kontaktu fizycznego są wspaniałymi narzędziami modyfikacji behawioralnej – a modyfikacja behawioralna, znana również jako inżynieria społeczna, jest z pewnością bardzo szanowaną formą sztuki wśród potężnych. Szanujący się inżynier społeczny planuje dziesięć kroków do przodu i stwarza sytuacje, w których cele  błagają  o pożądane zmiany! Zakładam, że obecnie poddajemy się mimowolnemu tańcowi S&M. Jesteśmy w trakcie rytuału, który ma na celu wywołanie poczucia zagubienia, niepewności i zależności – w końcu zostanie rozwiązany przez naszych Mistrzów, za co będziemy bardzo wdzięczni, ponieważ będziemy chcieli po prostu rozwiązać nieznośne napięcie. Już wielu rozwinęło Syndrom Sztokholmski, opowiadając się po stronie sprawcy. Środki są całkowicie arbitralne – ale to nie ma znaczenia, oczekuje się od nas przestrzegania i zaakceptowania, że ​​nasze cierpienie i niedostatek są dla naszego własnego dobra. To czyni z nas „lepszą osobę”.

W oczach psychopaty nie ma radości.

W oczach niewolnika istnieje akceptacja dziwnego uczucia odrętwienia tam, gdzie była dusza.

Gdzie stamtąd idziemy?

Po pierwsze, nie uważam, że powinniśmy zaakceptować ciemność. Myślę, że najlepszą opcją jest postawienie na godność i odnalezienie serca. Nasze serca podpowiedzą nam, co dalej.

Wtorek, 03 listopada 2020 – 0:00

Autor: Tessa Lena za pośrednictwem pakietu zastępczego „Tessa Fights Robots”,

Opublikowano za: https://www.zerohedge.com/geopolitical/great-reset-dummies

The Great Reset for Dummies

Posted on November 25, 2020 by State of the Nation

Where do we go from here?

Tessa Loves Robots

The peasants are getting fat, and they are breeding!
Oh no.

What is “the Great Reset”?

The Great Reset is a massively funded, desperately ambitious, internationally coordinated project led by some of the biggest multinational corporations and financial players on the planet and carried out by cooperating state bodies and NGOs. Its soul is a combination of early 20th century science fiction, idyllic Soviet posters, the obsessiveness of a deranged accountant with a gambling addiction—and an upgraded, digital version of “Manifest Destiny.”

The mathematical reason for the Great Reset is that thanks to technology, the planet has gotten small, and the infinite expansion economic model is bust—but obviously, the super wealthy want to continue staying super wealthy, and so they need a miracle, another bubble, plus a surgically precise system for managing what they perceive as “their limited resources.” Thus, they desperately want a bubble providing new growth out of thin air—literally—while simultaneously they seek to tighten the peasants’ belts, an effort that starts with “behavioral modification,” a.k.a. resetting the western peasants’ sense of entitlement to high life standards and liberties (see awful “privilege”).

The psychological reason for the Great Reset is the fear of losing control of property, the planet. I suppose, if you own billions and move trillions, your perception of reality gets funky, and everything down below looks like an ant hill that exists for you. Just ants and numbers, your assets.

Thus, the practical aim of the Great Reset is to fundamentally restructure the world’s economy and geopolitical relations based on two assumptions: one, that every element of nature and every life form is a part of the global inventory (managed by the allegedly benevolent state, which, in turn, is owned by several suddenly benevolent wealthy people, via technology)—and two, that all inventory needs to be strictly accounted for: be registered in a central database, be readable by a scanner and easily ID’ed, and be managed by AI, using the latest “science.” The goal is to count and then efficiently manage and control all resources, including people, on an unprecedented scale, with unprecedented digital anxiety and precision—all while the masters keep indulging, enjoying vast patches of conserved nature, free of unnecessary sovereign peasants and their unpredictability. The king’s world feels far more predictable and relaxed when the chaos of human subjectivity is contained for good.

Plus, as a potentially lucrative aside, a bunch of these tightly managed “assets” can be also turned into new financial instruments and traded. Game on!

In other words, it’s an “efficient” global feudalism that goes much farther than its medieval brother since the scanner is all-seeing: every person, every mineral, and every berry is digitally tagged and tracked. Under that framework, every peasant has a function that is derived not from the mystery of life, and not from their inner calling—but from AI, the master of efficiency and the servant of the king. Ideally, the peasants can be convinced that it’s good for them (or necessary to be safe, see “contact tracing”) and that this is what progress and happiness are like—but if not, there are other ways, from classic violence to virtual prisons to “morality pills.”

The reform in question is meant to disrupt all areas of life, on a planetary scale: government, international relations, finance, energy, food, medicine, jobs, urban planning, real estate, law enforcement, and human interactions—and it starts with changing the way we think of ourselves and our relationship with the world. Notably, privacy is a huge thorn in the collective eye of our “great resetters”—and—as I am typing this, they are pushing their sweet talking points about how privacy is really an outdated concept—especially when it comes to people’s medical data, sheesh—and that we simply cannot move forward with the bright future if silly people keep clinging to their privacy.

I will briefly go over different elements of this slippery reform in a sec—but to sum it up, the desired end result is a giant, joyless, highly controlled global conveyor of everything and everybody where privacy is tremendously expensive, dissent is unthinkable, and spiritual submission is mandatory. It’s like a 24/7 medicated reality, except the medications are both chemical and digital, and they are reporting you back to the mothership, which can then punish you for bad behavior by, say, blocking your access to certain places or by putting a hold on your digital bank account—perhaps without any human intervention at all.

Thus, on a sensory level—as it relates to money and power—this conveyor is an attempt of the super wealthy to organize and monetize their “assets,” including people—more efficiently than ever before. On a theological level, the initiative is shaped by transhumanism, a formal belief system rooted in a pathological feeling of being repelled by all things natural—and a resulting view of biological forms as defective robots, which are made perfect, serial killer perfect, by merging with machines in a way that redefines the meaning of being alive and defies death itself.

I would like to stress that we should never underestimate the importance of subjective feelings and theology in the shaping of historical events. Our entire history is a sum of subjective choices—where the choices of the more powerful and the more driven weigh more. And religious reform, which typically stems from various powerful individuals’ subjective preference for what the big picture should be like, has been a driver of large-scale social, economic, and cultural changes on this planet for centuries. What we are looking at here is a new religion—and as much as I want to believe in the general cleanliness and rationality of the system—on the higher level, we are not dealing with a rational, scientific, honest, benevolent—or even misguided—attempt to make things better. When it comes to the masterminds of the Great Reset, we are dealing with a combination of standard greed—and the emotional pathology of restless, rotting madmen who are freaking out over the maintenance of their property in this new era, and who resent their biological nature as such and want to be gods. Sadly, the crazies are rich and well-connected, and they can hire a million underlings to put on a convincing, feel-good, rational external-facing presentation about their new religion. And to bribe the media. And politicians. And academics. And campaign organizers. And non-profits. And let’s not forget my brethren, the artists, who, out of starvation and indignity, will then create beautiful, artful, moving ads for anything that pays. And by the time the circle is complete, we have a brand new public opinion and technically, still a “democracy”! If only those conspiracy theorists went away…

So, who are the people leading this, and how coordinated is this effort?

From the looks of it, it seems to be the usual suspects: top capitalists of the world, historically wealthy dynasties from different parts of Earth, members of secular and religious royalty, billionaires, etc.—in other words, it’s the people who have enough money to feel like this world is theirs, the 0.0001%—and maybe also the people immediately under them who are seeking upward mobility. Some familiar faces, some faces we’ve never seen.

Obviously, they are not a monolithic mass, and I am sure that they don’t agree with each other on everything and probably compete over who gets to eat more peasants. There is certainly rivalry between the American and the Chinese elites, for example, or between the American and the Russian elites—as well as between different individual super sharks. But all in all, even as they compete, they have shared interests and shared messaging, and there is more strategic camaraderie and common ground between them than between any of them and any of the peasants. For example, none of them is likely to turn down the idea of creating a new class of financial assets to make money off! In addition, they also have advisers—who, in turn, are competing with each other for the highest pay, trying to push their ideas through. All subjective, yet also extensively—and expensively—coordinated in areas of their shared interests.

And currently, the “winning” concept of the day seems to be a world filled with abbreviations: AI, 5G, IoT, and so on. A world where the money is digital, the food is lab-grown, where everything is counted and controlled by giant monopolies, and the people are largely deprived of free will. A world where each element of nature and each living being is either a data host, or a source of energy—or both. A world where the flow of the peasants’ everyday is micromanaged by ever-monitoring, ever-nudging AI that registers thoughts and feelings before the people even get a chance to make those thoughts and feeling their own. A world where living itself is outsourced to the machine, and a human being is essentially a meat suit.

Now, I don’t think that this exact vision will ever come true in full. It is likely to implode before it gets half-way there—and some of what I just described is no more than daydreaming of a very broken mind. But the powerful crazies are trying their best to make this nightmare reality. Thus, the danger is not in being overtaken by suddenly self-conscious AI but in the disruption of normal life and in the utter misery that the crazies may cause to our minds and bodies as they rush to slice and dice the world, using various convenient catch phrases such as “global health crisis” or “climate change.”

And yes, there is definitely coordination and continuity, as there is continuity in dynasties and philosophical trends. Some of it is more ephemeral, and some of it is more concrete. On the ephemeral side, the vision of the “resetters” is related to the futuristic ideas that were popular in the early 20th century, to the dream of a global corporate monopoly that propped up the bolshevik revolution of 1917, and to the overall crave of controlling the world with technology, something that was attempted and failed in the Soviet Union in the 60s—using the language very similar to today’s. On the concrete side, the Great Reset (which by the way is very well coordinated, to the extent that both Biden and Johnson are using the same coded words put forward by the WEF) grows out of the post-WWII efforts to maintain a “correct” power balance in the world, with “correct” financial interests reaping the benefits.

The “sustainability” language, which is an important pillar of the Great Reset marketing kit, was initially created as a part of various United Nation’s programs—such as “Agenda 21” and “Agenda 2030,” and I am sure that during the production of those programs, both elements—conspiracy and benevolence—were present. Both are sets of extremely dry and boring documents about resource management and justice, which read like something written by a tired, square Soviet teacher with a good grasp of bureaucratic terms, written mostly to justify the paycheck of the bureaucrats and the existence of the United Nations. What’s interesting about the latter is that typically, the UN is pretty useless, meaning that people get together, talk, come up with long bureaucratic documents and non-binding resolutions—and then nothing of essence happens. But not this time. Not now. The program’s on! So it must be important to somebody who’s paying. And yes, I am cynical. In everything that happens, there is always a combination of good intentions, greed, ambition, personal relationships, financial interests, delusions, and so on. Politicians talk to financiers, generals talk to politicians, somebody is somebody else’s uncle, and this is how things get done. Unfortunately, the less straightforward the top-down messaging, and the more abundant the propaganda, the less the value of good intentions, and the easier it is for villains to pull off utter absurdities.

And of course, initiatives of such great magnitude may go through very long and quiet “planning phases,” during which the desired ideas are being planted in the heads of the desired people through private conversations, small meeting, funded research, industry conventions, and the like. So by the time the “action” button is pressed, it feels like a trend is already there. And let me repeat again, absolutely everything in history is a result of subjective choices made by subjective people. The way everythingin history happens is that people get together, decide what they want to do, and do it. When important people act, the impact is more visible. So, in a way, everything is a “conspiracy,” because everything comes through human agency. And often, the important people cover up their deeds, that shouldn’t be a radical idea.

And yes, by now, the top power holders in the West have figured out that it’s more cost-effective and less labor-consuming for them to just bribe the media “of record,” the scientists, the academics, the politicians, and even the “controlled opposition”—and have them convince the peasants—than to police everything and everyone by force. And by the way, while the pinnacle of this tower is a conspiracy in earnest, in a sense of it being a coordinated effort where the masterminds are acting in general alignment with each other, without disclosing their true long-term goals to the peasants—the rest of the tower is probably the usual human stuff, multiplied by the lack of the old-fashioned, moral sense of responsibility. The usual human stuff is a medley of ambition, hustling, greed, carelessness, arrogance, and even good intentions. The closer to the bottom, the more ignorance and the better the intentions—because most people do believe that they are doing good—but it doesn’t change the tragic trajectory of the “resetting” cavalcade.

Okay but maybe hold on, there is a real crisis, and the rich have woken up because they want to live? What if there is no conspiracy per se, and they have simply realized that the planet is a mess, and now they want to address the issues of overpopulation and pollution because there really are too many people on the planet who are all over-consuming and polluting? What do you say to that?

I am glad you asked, so let’s talk about that.

It is absolutely true that the soulless, utilitarian approach to nature, to life, and to other living beings has been extremely destructive—with the most immediate, most visible destruction outsourced to “third world countries” and to the less financially fortunate people in the West. (See landfills, Cancer Alley, and unhealthy, poison-filled non-organic foods). It is true that massive consumerism and the use of disposables (brought to us by more or less the same parties who are now scolding people for consumerism) have created a lot of messes. It is true that our oceans and lungs are full of plastic, that the amount of chronic disease is skyrocketing, and that many species are dying off. It is true that our soil, our food, and our bodies are tainted with highly toxic glyphosate. It is true that usually, decades pass between the time manufacturers realize the toxicity of their product and the time when saying so in a conversation stops being a conspiracy theory. All true. However, it is also true that the people who are pointing fingers at social ills and telling us that we need a Great Reset are from same camps and lineages that have caused it in the first place. It is true that underneath the language of their marketing brochures, there is toxicity and havoc that greatly exceed what we have today. Thus, they are either idiots or liars—and I am afraid it is the latter. However rich, they are not even remotely morally qualified to fix anything in this world. And whatever we choose to do to heal our relationship with nature and with each other—it definitely isn’t the technofascist, neofeudal Great Reset.

A metaphor: If the leader of the Rapists Party came up with a Platform Against Rape that didn’t stop the raping but that rebranded the very act by saying that if one uses a pink dildo made of recycled plastic to penetrate, then it’s not rape… would you think it’s a platform against rape in earnest?

So no, they are not the people to lead the way (just check out this garbage in space idea). If we go along, we will end up with a world that looks like this:

Speaking of solutions, there are plenty of activists and local leaders, such as Vandana Shiva, for example, coming up with ways to heal our relationship with nature. There are whistleblowers. There are lawyers fighting corporate giants and sometimes winning. There are doctors risking their careers to protect their patients. There are local farmers. There are artists baring their souls. There are truth tellers. There is dignity, and there is respect if we insist on them. I believe that good long-term solutions come from inner honesty and peace, and that each of us possesses the unique genius that helps us locate our piece of the puzzle, which ultimately heals the world.

As far as there being too many people on the planet, I think even that is spin. Actually, Vandana Shiva has produced analysis of industrial vs. traditional local agriculture in terms of numbers, and it looks like we’ve been lied to by Big Ag about their importance, too. Also, the biggest “demographic problem” in the West right now is the growing number of the old vs. the young. And even in the “developing world,” the trends seem to be different from what we are are taught to think. And furthermore, the planet has enough for all, and the reason we are facing scarcity is because that 0.0001% of people control a lot. Ironically, they are the same people who are worried that there is not enough, pushing the idea of overpopulation—often while breeding enthusiastically—and infecting young brains with the idea of overpopulation to the extent that now, some middle-class young people don’t want to have kids, “to save the planet.” How messed up is that?

And yes, the idea of overpopulation has been worrying the leaders for some decades. I would argue that at times, their thoughts have carried eugenics overtones (see, for example, this 1974 Kissinger Report that brags about “incentivizing” Indian men to get vasectomies). And no, it wouldn’t be completely crazy to posit that eugenics didn’t quite go away since Hitler has ruined the brand, and that whoever believes themselves to own the world, probably wouldn’t mind a little more surgical management of the demographic trends. Can I read their minds? No. I can’t say who exactly thinks what exactly, and luckily for me, I am not invited to their meetings—but every now and then, personas like Gates or Prince Charles say things that sound quite Hitleresque, and it make me wonder. On the other hand, I don’t find it particularly shocking because human nature hasn’t changed since the time when eugenics was socially acceptable in the “respectable society.” Thus, my theory is that some powerful people of the world are truly evil and probably fiddling with eugenics—and some are probably just indifferent to the desires of the peasants—but on my end, I don’t really care which one it is. Evil or indifferent, I don’t want them to destroy my world. Is that too much to ask?

My job is Poison Distributor.
My condition is
Hatred of Biological Forms.
They call me deranged
But I am the sanest of all.
They call me a merciless killer,
A sadist, a robot, a king.
But I am just a perfectionist.

My job is Poison Distributor.
My religion is
Hatred of Unpredictable Shapes.
My poison will find you
In words,
In the water you drink,
In food,
In the air your breathe,
This way or another,
It’ll find you.

My job is Poison Distributor.
A very practical job.
You are welcome.

Now, let’s quickly look at the areas that, according to the blueprint of the Great Reset, need to be disrupted and completely redesigned. That is a giant topic in itself, and I will only touch upon it lightly, with a special focus on the language used and how it overlaps with the “pandemic response.” I strongly encourage you to go to the World Economic Forum website and look around.

Statehood and Governance.

In the new world, countries still exist but they all abide by a central order. It’s “cooperative” (wink, wink). A lot of government functions are automated and delegated to AI. Decisions are based on data and algorithms, there is no privacy, and there is a lot more fluidity as far as migrations (so unfortunately, the very humane sentiment of being kind to immigrants that is being promoted in the media might not be about kindness, which is a bummer to me personally). There is also a possibility of replacing human governments with AI altogether, but not immediately. The reasoning is simple: In order for the super wealthy to manage global inventory, individual governments have to act more like mid-level managers accountable to international authorities than like independent federal governments.

(Remember how “mom and pop shops” were pushed off the market and replaced by chain stores? Same thing here except in this case, the mom and pop stores are countries.)

Traditional America, now, is very much in the way of this. Its habit of generous consumption and free expression, its self-centered foreign policies, its sense of entitlement, and its big suburban houses are a no-go. A traditional, independent, strong America is an obstacle. In that light—and with a disclaimer that I don’t think that there is such a thing as a just empire, I feel like there is an active effort to “even America out,” to co-opt its government, to destroy farms and small businesses—especially the ones that are not consistent with this all-digital future—and to bring down the entitled middle class, especially in “outdated” career paths. It feels like we are currently in the middle of a “color revolution,” a soft coup. Usually, American elites do it to other nations—but now it’s happening on the domestic soil. It feels like the Great Reset agenda, through its messengers and through its money, is shaping both the schizophrenic “COVID response” and the suddenly mainstream and well-funded, super corporate “social justice / climate” movement, which are all at this point intertwined in terms of messaging. Both pretend to promote public good, and both skillfully weaponize real issues and get a rise out of people who have a real love of fairness in their hearts—all to clear the way for the financial goals of the “great resetters”—such as a complete erosion of privacy (see contact tracing), moving all human activities online (see, well, everything), AI-based law enforcement and precrime(see “defund the police”), and so on. And yes, America has many honest problems. But it’s not like the current structures are being replaced with a council of spiritually grounded, wise indigenous elders who are deeply connected to Earth and who will not hurt any innocent life. What’s being attempted—however fuzzy the marketing coverup—is far worse, far less humane, and far more destructive than what we have today. I don’t like it.

Finance.
It’s digital currency, crypto, and mobile payments all the way. The citizens must be totally transparent and leave a trace of everything they do, remember?

Food.
All I can say is I hope you like cockroach meat, because it’s coming.

Cynical remarks aside, the “future of food” is a disaster. The liars in high chairs have the nerve to use good words like “sustainable development” but there is nothing sustainable about this thing. It’s BigAg on steroids, very toxic. And, incidentally, it’s also energy-consuming as all these robots, sensors, and data centers ain’t free, but who’s counting that.

Also, today’s farms have to go. Not only are the pesky traditional local farmers competing with patented lab-grown food and—also patented—GMOs, and—also patented—soils—they are also taking up the space needed for royal recreational areas, as well as wind turbine and solar panel parks (which all take up a lot of space, by the way). And what do you know, maybe the kings really want to “conserve” some patches of nature by keeping it free of people. It’s their inventory, after all, it makes sense to maintain it well.

No wonder the “COVID response” is hitting the farms so hard, forcing them to go out of business…

Agriculture

GENetwork @GenEngNetwork

Now a new global citizens report, published by Navdanya shows that behind do-gooding image of the Gates Foundation lies a toxic philosophy of philanthrocapitalism that relies on corporate takeover of our seed,agriculture, food, knowledge and global health Greedy GatesBill Gates is one of the richest people on earth and the founder of the world’s largest philanthropic organization, the Bill and Melinda Gates Foundation.Now a new global citizens report, published by Navdanya International, shows that behind the do-gooding image of the Gates Foundation lies a toxic…organicconsumers.org

October 18th 2020

107 Retweets134 Likes

Education.
Online.

Medicine.
Tele-

So far, in both medicine and education, we are very much on track, thanks to the global pandemic…

Energy.
Now, this one is interesting. Because fossil fuels, the devil of today’s marketing, are genuinely bad. It’s true that oil extraction is abusive to the planet. The spills create a lot of havoc, and they happen all the time. Oil barons are bandits. People who live close to refineries get sick. Plastic, which comes from oil, is polluting everything, from the oceans to our stomachs and lungs. However, fossil fuels are also the only energy source—besides nuclear—that is currently capable of supporting the world’s population’s consumption levels. Furthermore, if you look under the hood of “green,” it’s not that green, really, unless we are talking the color of money. Solar panels take up a ton on space (see below), they degrade quickly, and turn into toxic heaps.

Back To Nature @backt0nature

Amazing solar farm

October 25th 2020

376 Retweets2,585 Likes

Wind turbines also take up a ton of space and have their own problems. Both are highly dependent on weather and don’t provide sufficient energy. It is also noteworthy that the recent film by Michael Moore, Planet of the Humans, which was exploring some of the not so green aspects of “green energy” and shedding light on some of the corruption in the environmental movement, was attacked by the leading environmentalists to viciously and so uniformly that the film was removed from major platforms and kind of disappeared from the public eye.

Anyway, what’s going to happen if fossil fuels go away? By the way—and this is an important point—I am not actually convinced that the “resetters’” intend for fossil fuels to truly go away. I think we could be looking at an act of rebranding. I did think until recently that they really wanted to “disappear” fossil fuels—but then I looked into “climate tech”—and now I am thinking that the things are more complex, that it could be a strategic geopolitical maneuver. I don’t know. There are some peculiar technological overlaps between fossil fuels and “green” energy—but time will tell. In any case, if they either go away or pretend to go away, we’ll quickly discover that wind and solar are not cutting it—and then, we’ll meet our new king of “green” energy, nuclear fusion, yay.

When that happens, our friend, the famous philantrocapitalist, will come to rescue. He is heavily invested in nuclear fusion reactors—in fact, his favorite project, according to himself. (Actually, he happens to be very deeply involved in about every bullet point on the Great Reset list, what a business genius he is.) But wait, to make the intrigue even more interesting, the WHO, which of course enjoys his generous funding, has in the past gone to great lengths to underplay the health toll of nuclear incidents such as Chernobyl and Fukushima.

Speaking of energy and finance, let’s talk about “human capital.” In the new world, “human capital” is not just a metaphor for HR or labor. Microsoft, for example, has a patent for a method of transforming human behavior into cryptocurency, which is done through an unspecified device coupled with a server that registers body activity and “mines” crypto. Since under the New Normal, digital and crypto are supposed to become mainstream, this looks suspiciously like a tool that can be used both to tightly control the behavior of the poor who may depend on this for income—and to literally mine the bodies of otherwise “useless” welfare dependents / UBI recipients for energy (which, by the way, is an actual thing, believe it or not).

Furthermore, this patent could potentially be used to create a new financial instrument because, if mined for energy, these people become “assets” that could possibly be bunched together into virtual portfolios and virtually traded. See how neat? Now, we are talking proper serfdom! And yes, this sounds very sci-fi but let’s not forget how some billionaire “visionaries” think—not like normal people, or else the workers at Amazon warehouses wouldn’t be wearing diapers to skip bathroom breaks. Also let’s not forget that today, there is trading of very theoretical items as well as betting on weather. A lot of money in this world is made on strange, arbitrary things!

Speaking of weather, the Great Reset also legitimizes the dangerous, invasive atrocity that is geoengineering, and makes it potentially “cool” and “life-saving,” just like some “climate change movement” white papers do. I noticed that and mourned that fact a couple of years ago, screaming from the rooftops about how messed up it was. Spraying toxic crap in the air is cool and “green”? What an act of linguistic trickery.

Also, a word on carbon. I am not going to get into the entire thing because the article is already long, however, it seems that whatever the story of carbon was at birth, by now the story has transformed into a tool of creating a market out of thin air, and a bunch of financial instruments to make money off, also out of thin air. For example, look at this plant, backed by Gates and some oil giants. My favorite part is that after carbon dioxide is removed from the atmosphere using a cocktail of chemicals, one of the ways to store the loot is to burn a bunch of trees (sorry, “biomass”). Yes, that makes perfect sense, because who can make money off simply leaving trees alone and letting them do the job, for free? What kind of idiot would allow that?

I would also like to point out the fact that when it’s stored, it’s stored deep underground in ways never done before. (What does is do to the inner processes of the planet? Did anybody think this through?) It also requires building pipelines to transport carbon dioxide from one place to another, much like transporting oil. And finally, carbon capture and storage is incredibly energy intensive, and the energy comes from… fossil fuels? Nuclear? Wind turbines that then have to take up half of the planet’s surface? Oh I don’t know… And speaking of language, the goal is not “zero carbon emissions,” it’s “Net Zero Carbon Emissions,” which means that we can keep polluting, and then build a new lucrative industry on top of it, while creating a new kind of pollution. In other words, business as usual…

Also, while we are on the topic of “green sustainable development,” isn’t building a lot more surveillance tech and infrastructure—which are all extremely energy-consuming not to mention unclean—at odds with the idea of green? I thought about it a while ago when I read, with great initial excitement, the text of the Green New Deal proposed legislation. I was, like, yay justice and indigenous rights, yay…. wait… “smart” power grids? Isn’t it exactly what Big Tech wants, and doesn’t it imply a need for smart sensors that come with more infrastructure and satellites, more towers, a loss of privacy, and new kind of wireless pollution producing untested health effects? It stopped me on my tracks and compelled me to look into various “green” initiatives—and as a result, discover various skeletons in the closet. And then I stumbled into the work of Cory Morningstar, and I was like, wow. My instincts were right, it’s not exactly what it seems!!

Now, this provides a nice segue into how the “global health crisis” narrative plays into the Great Reset.

First, some housekeeping notes.

As I said before, the Great Reset is an extremely ambitious plan of restructuring both the world’s economy—and the very notion of what it means to be alive. (Is an AI-nudged zombie whose decision-making is externalized really alive?) Without a cooperating population, this ambitious economic and religious reform cannot succeed.

What is the best way of making the population cooperate with this very strange reform? It’s fear—because promises of pleasure are not enough to pull off such a massive and bizarro shift. Thus, it has to be fear and stress, whether it’s because of an external enemy, a prospect of a natural disaster, or a disease.

Let’s not forget that prior to 2020, there has already been a very expensively organized fear narrative, supported by more or less the same players who are now pushing for the Great Reset. I am of course talking about the weaponized “climate change” narrative. And while there are plenty of environmental problems that need to be addressed asap, the corporate “climate change” movement has been strangely focused on messaging that roughly coincides with the messaging of the Great Reset campaign, serving their financial goals—and the funding trajectories also overlap. So it looks like the financial interests behind the Great Reset tried out to use the “climate movement” first but it didn’t generate the desired fear levels quickly enough. Not enough people cared. I have personally sat through a training session, and am familiar with “organizing” and the neurolinguistic programming tricks that are supposed to make the audiences very worried about the climate. The messaging is very well thought-through and gives away a generous financial backing, it’s not a hippie grassroots movement—even if a lot of individual people sincerely pour their souls into that. Just like rank-and-file Jehovah witnesses knocking on your door might be extremely sincere.

As a human being, I don’t trust any entity that coldly, calculatedly, tries to make me scared and trigger a stress response. The people I listened to didn’t seem very afraid themselves. They were well-fed, middle-class, and not underemployed. They were not afraid to be arrested at a protest—and actually they sought to be arrested, without any fear for their future employment. After seeing that, I started asking questions as to why they wanted me to be afraid, and what they wanted me to do. When I started asking questions and researching, it turned out that the trajectory of “solutions” included things like smart grids, electric cars (that are not remotely green), and geoengineering. That, to me, was not acceptable. It also meant that they didn’t really respect the planet because if they did, they wouldn’t want to stick towers everywhere or spray crap in the atmosphere to block the sun. Now, it is very possible that the environmental movement was good and honest when it just started—but a lot of it has been since hijacked, in a very stealthy way where the people on the ground don’t even realize whom they are serving. And again, let me repeat: There is a tremendous need for true sustainability, it’s just that the practical measures implied by the coded marketing language are not sustainable at all!

In any case, scaring the people with the official narrative of the climate emergency definitely created a ripple in people’s consciousness and a degree of environmental anxiety, especially in Gen Z—but it didn’t do enough to either paralyze or mobilize. But when the virus came along, as if by magic, things started falling into places quickly—things that had been unthinkable before. No, I am not saying that the virus isn’t real. And I am not making any definitive statements about where it came from or how it came about. I have my theories but some things, I just won’t know, and can’t change. But what I know is that the reaction has been absurd, unprecedented, and strangely consistent with the action items that had already been on the agenda. Speaking of emergencies, Woodstock happened during a big pandemic…

So let’s see.

Did we forcefully move most activities—such as education, medicine, shopping, sex, and recreation—online for now, as we are working on “digitizing” the physical world, for easy tracking and surveillance?
Check.

Did we, despite the lockdowns for white collar peasants, continue with construction—including very robust construction of new telecom structures and cellular antennas, necessary to support the IoT?
Check.

Did we succeed at near destroying the livelihoods of many independent farmers who were competing with our new “edible” products, and also at disrupting the traditional food supply chains?
Check.

Did we also succeed at destroying a good number of small face-to-face businesses?
Well, of course!

Live music venues and theaters?
For sure.

Are we working on replacing law enforcement with AI?
You bet! Defund! Defund! Defund!

Are we trying to legitimize complete erosion of privacy and easy access to private health data?
Yes! Because health emergency.

Are we on target when it comes to tracking every movement of every person?
Contact tracing, yes! But some countries are still behind.

Is a digital health ID now required for international travel?
Yes, Common Pass is live!

Have we been able to disrupt political and legal procedures and create chaos?
Yes, Sir!

Importantly, have we succeeded at messing up human thinking and relationships to the extent that we, the robot, the abuser, are now everybody’s only friend?
Still working on it but close.

Are we well on target with prepping the people for a broad rollout of smart wearables?
Yep. Wear your mask.

Are we legally controlling people’s sex lives?
Yes!

Speaking of, state control of people’s bodies and sexuality is a classic sign of a religious reform. Whenever that happens, watch out.

Or let’s take lockdowns, for example. Lockdowns and restrictions of movement and physical contact are great tools of behavioral modification—and behavioral modification, also known as social engineering, is for sure a very respected art form among the powerful ones. A self-respecting social engineer plans ten steps ahead and creates situations in which targets beg for desired changes! I posit that currently, we are subjected to an involuntary S&M dance. We are in the middle of a ritual designed to create a sense of confusion, insecurity, and dependence—eventually to be resolved by our Masters, for which we will be very grateful because we will just want to the unbearable tension to be resolved. Already, many have developed the Stockholm Syndrome, siding with the abuser. The measures are entirely arbitrary—but it doesn’t matter, we are expected to comply and to accept that our suffering and deprivation are for our own good. It makes us a “better person.”

In the eyes of a psychopath, there is no joy.

In the eyes of a slave, there is an acceptance of a strange feeling of numbness where the soul used to be.

Where do we go from there?

I, for one, don’t think that we should accept the darkness. I think that our best option is to insist on dignity and to find our hearts. Our hearts will tell us what to do next.

UPDATE: Here’s a song that I wrote about all of this a couple of years ago. I realized that it could be a very fitting soundtrack.

Links and References.

Wtorek, 03 listopada 2020 – 0:00

Autor: Tessa Lena za pośrednictwem pakietu zastępczego „Tessa Fights Robots”,

Opublikowano za: https://www.zerohedge.com/geopolitical/great-reset-dummies

 

Wypowiedz się