Istota i odmiany populizmu, czyli woli ludu

Z budki dróżnika.

 We współczesnym świecie rośnie zasięg i znaczenie polityczne ruchów populistycznych. Społeczeństwa Europy straszone są przez polityków i media  opiniami o krwiożerczych zamiarach partii uznawanych za populistyczne. Przypisuje się im, że zamierzają zlikwidować demokrację i wprowadzić ustrój autorytarny. Publicyści przywołują na pamięć Republikę Weimarską, w której partia nazistowska legalnie doszła do władzy, szermując hasłami populistycznymi, a później stworzyła agresywne państwo totalitarne. 

Populistom zarzuca się  ksenofobię, rasizm i szowinizm, a więc tendencje faszystowskie. Partie populistyczne krytykują politykę  imigracyjną rządzących. Zarzucają im jej nadmierny liberalizm, czego efektem jest nadmiar w Europie imigrantów, którzy nie chcą asymilować się do tutejszej kultury i stanowią zagrożenie społeczne. Media, służące establishmentowi Francji,  straszą Francuzów wypowiedziami Le Pena na ten temat i zniechęcają obywateli do głosowania w wyborach parlamentarnych na kandydatów  z jego partii. Tak dzieje się także w innych państwach, w których partie populistyczne podejmują walkę o władzę. Przed zagrożeniem islamizacji Europy ostrzegała wybitna dziennikarka Oriana Fallaci. Trafność jej opinii potwierdziło życie. Skalę zagrożenia pokazują reportaże telewizyjne, w których fale młodych Afrykańczyków szturmują południową Europę.

Zdaniem Romana Tokarczyka programy polityczne ruchów populistycznych są odpowiedzią na oczekiwania „mas ludowych, zniecierpliwionych powolnością działania władz państwowych, które nie są zdolne do natychmiastowego usunięcia zła społecznego.” (Współczesne doktryny polityczne, Zakamycze 2005, s. 581). Populizmowi zarzuca się eklektyzm, ale występuje on także w innych doktrynach społeczno-politycznych.   O użyteczności programu politycznego nie decyduje jego spójność wewnętrzna, ale to czy owocem realizacji było usuwanie zła społecznego. Wielu myślicieli (m. in. Platon, G. Hegel, K. Marks) sformułowało piękne konstrukcje myślowe idealnego ustroju politycznego, ale pozostały one na papierze. Tak było również  z polską Konstytucją 3 Maja, której ogłoszenie przyczyniło się do upadku państwa polskiego.

Populizm odwołuje się do idei konserwatyzmu, agraryzmu, obronnego nacjonalizmu i socjalizmu, ale wprowadza je do swojej doktryny w sposób selektywny. Jego konserwatyzm polega na obronie tradycyjnej rodziny, religii i wartości kulturowych narodu. Agraryzm wyraża się w widzeniu specyfiki produkcji rolnej, roli wspólnot lokalnych, tradycji regionalnych oraz trwałości rodzinnych gospodarstw chłopskich. Nacjonalizm polega na domaganiu się od  państwa obrony narodowych interesów ekonomicznych oraz pamięci historycznej. Z socjalizmu populizm czerpie ideę ograniczania wyzysku w stosunkach pracy, przestrzegania norm prawa pracy przez pracodawców oraz stworzenia przez państwo takiego modelu gospodarki, żeby sprzyjał rozszerzeniu własności oraz zmniejszeniu rozwarstwienia dochodowego społeczeństwa.

Ideolodzy populizmu odrzucają skrajności tych ideologii, a biorą z nich te idee, które są prospołeczne. Sens istnienia państwa widzą w przyczynianiu się przez nie do tego, żeby jak najwięcej obywateli mogło osiągać satysfakcję z życia. W związku z tym populizm należy traktować jako doktrynę synkretyczną, a nie eklektyczną. Przywódcy partii populistycznych walczą o poprawę warunków życia ludu, rozumianego jako ludzie, którzy żyją z własnej pracy. Populizm  jest  konserwatywny w sprawach, które służą integracji społecznej i ładowi porozumień, a jednocześnie postuluje  zmiany w istniejącym ustroju społeczno-ekonomicznym i polityce rządzących, jeśli ich efektem jest krzywda ludu. Ceni działania ewolucyjne, a nie rewolucyjne, a więc jest wariantem reformizmu społeczno-politycznego. 

W „Encyklopedii socjologii” Jerzy Nawrocki  definiuje populizm następująco: „Jest to ideologia opierająca się na przekonaniu o mądrości i wartości ludzi prostych oraz ruch społeczny dążący do władzy w imię ekonomicznych i politycznych interesów ludu.” (t.3, Warszawa 2000, s. 149). Pojęcie to wywodzi się od łacińskiego słowa populus, czyli lud. Dookreślają je określenia: przychylny ludowi, popularny, tutejszy, ale też – demagogiczny.

Populizm jako ruch polityczny ma rodowód antyczny, ponieważ w starożytnym Rzymie, w czasach panowania Grakchów istniało ugrupowanie polityczne o nazwie popularowie. Zabiegało ono o poparcie ludu, posługując się prostym językiem oraz zrozumiałymi dla zwykłych ludzi  argumentami i obietnicami socjalnymi. Praktykę tę nazwano demagogią, chociaż inne partie także posługiwały się nią do manipulacji politycznej. Senatorowie kierowali swoje przemowy do ludzi wykształconych, więc operowali bardziej wyrafinowanym językiem i argumentami, ale także stosowali chwyty demagogiczne. Nie można liderom partii populistycznych zarzucać posługiwanie się demagogią, bo tak robią wszyscy politycy, żeby być zrozumiałymi przez zwykłych ludzi  i operują argumentami wziętymi z życia. Językiem ludu zwracali się do swoich słuchaczy Jezus, Lenin, Stalin, Mao Tse-tung, F. Castro i L. Wałęsa, a przecież wyrażali nim odmienne ideologie. Wszyscy chcieli pozyskać ludzi dla swoich idei.

Lud w populizmie oznacza dominującą grupę społeczną w narodzie, która ma wspólnych przodków, język i tradycję oraz wyróżnia się solidarnością etniczną. Lud żyje z pracy rąk, zwłaszcza w rolnictwie, dlatego podejrzliwie patrzy na oligarchów i „wykształciuchów”, którzy żerują na pracy innych. Z tego powodu populiści domagają się produktywizacji ludzi, którzy nie żyją z własnej pracy, w tym włóczęgów, obiboków, złodziei i bandytów.

Demagogiczny marketing polityczny stosują populiści zarówno dla wyrażenia okazjonalnego protestu ludu, jak i przy formułowaniu programu poprawy losu mas ludowych.. W III RP do partii tego typu należała nie tylko Samoobrona RP, ale także PiS, AWS, PSL, Liga Polskich Rodzin, Ruch Ludowo-Narodowy, Polska Partia Pracy i Polska Partia Narodowa. Politycy liberalni zwalczali te partie, przypisując im szowinizm, prymitywizm intelektualny w dziedzinie ekonomii i tendencje komunistyczne, ponieważ bali się zamiaru przeprowadzenia przez nie lustracji majątkowej.

Trybuni populizmu odwołują się do obaw ludu przed skutkami napływu imigrantów  oraz kapitału spekulacyjnego. Populiści widzą przyczyny kryzysów w oszustwach technokratów i spekulantów giełdowych, gdyż system rynkowy ma swoje mankamenty i wymaga nadzoru państwowego. Jeśli go nie ma, rząd wyciąga pieniądze z kieszeni ludu, żeby pokryć oszustwa podatkowe biznesmenów.

W związku z tym lud ma prawo krytykować ustrój i rządzących. Wymienia się cztery cechy populizmu:

  1. pojawia się w okresie kryzysów gospodarczych, które najdotkliwiej uderzają w rolników i pracowników najemnych;
  2. lud oznacza każdorazowo inny konglomerat warstw i grup społecznych, gdyż jest to pochodna zaistniałych zagrożeń;
  3. ostre napięcia społeczne może powściągnąć silny przywódca, mający charyzmat i talent krasomówczy, dzięki czemu może skanalizować wzburzenie ludu w kierunku rozładowującym je, np. obrona kraju lub ekspansja zewnętrzna, albo walka z „wrogami ludu”;
  4. odwoływanie się do tradycji i symboli narodowo-religijnych oraz zbiorowej mądrości ludu, kult swojskości.

Idee populizmu wyrażają się w szczególnym sposobie traktowania człowieka oraz określenia miejsca jednostki w grupie i narodzie oraz rozumienia funkcji państwa, władzy publicznej, gospodarki, stosunku do tradycji i zmiany społecznej. Za prawdziwego człowieka populiści uznają osobę żyjącą z własnej pracy, pobożną, nie wywyższającą się ponad innych, prowadzącą spokojne życie w tradycyjnej rodzinie i wspólnocie parafialnej, ceniącą pracę fizyczną, zwłaszcza na roli oraz tradycję narodową. Przedstawiciel ludu w ocenie rzeczywistości nie kieruje się teoriami naukowymi, ale zdrowym rozsądkiem, wynikającym z obserwacji rzeczywistości i doświadczenia życiowego. Normy moralne uznaje za odwieczne i traktuje je serio, więc  wrogo odnosi się do permisywizmu etycznego.

Za najważniejszą grupę społeczną populiści uznają lud, na który składają się ludzie pracy prostej, żyjący skromnie, oddaleni od elit władzy i pieniądza  oraz intelektualistów, ceniący wiedzę praktyczną oraz sztukę popularną, która jest zrozumiała dla robotników, sprzedawców, rzemieślników, chłopów i gospodyń domowych. Wobec wyalienowania społecznego elit, lud krytycznie patrzy na decyzje ekonomiczne i styl życia rządzących, ponieważ troszczą się oni głównie o interesy bogatych, kosztem ludzi pracy. Czasami wiązało się to z obcym pochodzeniem rasowym lub etnicznym, albo religią rządzących, dawniej,  np. Babilończyków w Mezopotamii czy Hyksosów  w Starożytnym Egipcie, a w nowszych czasach, np. Krzyżaków w Prusach, Białych w RPA, czy internacjonalistów w PRL. Z tego powodu przypisuje się populistom przyjmowanie spiskowej teorii dziejów. Ten zabieg socjotechniczny władcy obcego pochodzenia stosowali do  dyskredytowania konkretnego ruchu populistycznego. 

Populizm za cenne uznaje wspólnoty lokalne, ponieważ ludzie się w nich znają twarzą w twarz i mają do siebie zaufanie. W nich nikt nikogo nie oszuka. Populiści widzą zło w anonimowym społeczeństwie masowym, skupionym w aglomeracjach miejsko-przemysłowych, gdzie drogowskazem życia jest egoizm, dążenie do uzyskania „łatwych” pieniędzy i występuje żerowanie na pracy innych. Solidarność społeczna ma w nich charakter mafijny lub jest wymuszona przez normy prawne polityki społecznej. Osób, wyznających taki system wartości, populiści nie zaliczają do ludzi, ale traktują je jako rakowatą narośl na ciele społeczeństwa, więc wnoszą o jej likwidację na drodze prawnej, a jeśli prawo jest nieskuteczne, przez wzięcie sprawy we własne ręce. Stąd działania władzy publicznej szkodliwe dla ludu populiści piętnują oraz wzywają lud do zbiorowego nieposłuszeństwa wobec rządzących. Bywa, że organizują spektakularne akcje protestacyjne, np. francuscy, greccy i polscy chłopi blokowali drogi rolniczym.

Populizmu nie da się zamknąć w ogólnikowych formułkach skierowanych przeciwko pazernemu i leniwemu motłochowi, który występuje w każdym społeczeństwie. Jest to lumpenproletariat, który żeruje na prostym, uczciwym i pracowitym ludzie. Populiści traktują państwo jako sługę ludu, który powołał jego struktury w toku wyborów przedstawicieli, a nie jako siłę omnipotentną, która wie lepiej niż lud, co jest dobre dla niego, więc nie słucha jego głosu, ale usłużnych doradców lub lobbystów.

Warunkiem reprezentowania przez państwo interesów ludu jest wola nie ulegania silnym grupom interesu. Nie są nimi bynajmniej wyłącznie oligarchowie czy korporacje, ale także branżowe grupy nacisku, które dążą do uzyskania od władz preferencji dla swojej produkcji i wymuszają wspieranie jej sowitymi dotacjami z budżetu państwa (epoka E.Gierka).

Wykorzystują w tym celu związki zawodowe, które z ich poduszczenia zachęcają pracowników do wzięcia odpraw pracowniczych. Postępowanie takie psuje system gospodarczy i doprowadza do wyprzedaży za bezcen majątku narodowego. Konsekwencją tego jest zadłużenie zagraniczne państwa, deficyt budżetowy i nierównowaga w bilansie handlu zagranicznego. Państwo z chorą gospodarką nie jest w stanie realizować swoich podstawowych funkcji i tylko pozornie zapewnia ludowi wolność, demokrację i sprawiedliwość.

Doświadczenia upadku  realnego socjalizmu skłoniły wielu  liderów partii populistycznych do uznania społecznej gospodarki rynkowej za optymalny model ekonomiczny, ponieważ zawiera ona mechanizmy ograniczające nadmierne rozpiętości dochodowe i majątkowe. Istotą tego modelu jest równorzędne traktowanie wszystkich form własności, a udzielanie preferencji tylko dla tych sektorów, które bezpośrednio służą ludowi, zapewnieniu minimum socjalnego oraz poprawie jego warunków egzystencji. Liderzy ruchów populistycznych znają reguły wolnego rynku, toteż aprobują ocenę produkcji towarów masowych według kryterium zysku. Zarazem mają świadomość, że przy ocenie funkcjonowania instytucji sfery społecznej, należy dodatkowo kryterium służebności wobec zdrowia i poziomu kulturalnego społeczeństwa. Bez nich narody obumierają fizycznie i psychicznie, więc państwo musi prowadzić taką politykę społeczną, która do tego nie dopuszcza.

Liderzy partii populistycznych są nieufni wobec technokratów, ponieważ wiedzą, że nie potrafią oni myśleć prospołecznie i proekologicznie. Dążą do otrzymania maksymalnych kontraktów menedżerskich i często wykorzystują swoją pozycję do nieuczciwych manipulacji spekulacyjnych, które prowadzą do upadku firm (np. Enronu czy banków żerujących na kredytach hipotecznych). Menedżerowie na tym nie tracą, gdyż wcześniej sprzedają swoje akcje. Populiści widzą potrzebę istnienia silnego i skutecznego państwa, którego funkcjonariusze działają transparentnie. Taka władza publiczna jest w stanie skutecznie poskramiać pazerność burżuazji i menedżerów.

Z powyższych wywodów wynika, że populizm jest daleki od rewolucjonizmu, dlatego partie populistyczne były brutalnie zwalczane przez komunistów, dla których ideałem zmian była krwawa rewolucja. Populiści są otwarci na zmiany w gospodarce, życiu społecznym i politycznym, ale aprobują ich wprowadzane tylko wtedy, kiedy są one konieczne. Zachowują się jakby znali teorię Jana Strzeleckiego, mówiącą o konserwatywnym prawie dialektyki. Żaden prosocjalny polityk nie może nie brać go pod uwagę. Komuniści nawet nie udawali, że sensem ich władzy jest unikanie niepotrzebnych ofiar i strat, gdyż burzyli poprzedni system do fundamentu. W związku z tym populizm można uznać za odmianę reformizmu.

Wbrew propagandzie  przeciwników populizmu jego idee nawiązują do najbardziej szlachetnych, humanistycznych zasad agraryzmu,  socjalizmu i chrześcijaństwa, Nic dziwnego, że partiom populistycznym najłatwiej jest zawierać koalicje parlamentarne z partiami przyjmującymi podobne idee za podstawę swojej polityki. Tak było również w III RP, o czym świadczy powstanie politycznej koalicji PiS, LPR i Samoobrony RP. Wcale nie była ona  egzotyczna, jak twierdzili sprzedajni dziennikarze.

Hasła populistyczne w Polsce głosił również NSZZ „Solidarność” i AWS. W zbyt dużym stopniu były one jednak egoistycznymi ruchami rewindykacyjnymi wielkoprzemysłowej  klasy robotniczej, która była tylko cząstką ludu. O popularności idei populistycznych w Polsce świadczy fakt, że polski lud  oczekiwał na przyjście „szeryfa”, który w „samo południe” usunie z życia gospodarczego oszustów i łobuzów, a z polityki sprzedajnych funkcjonariuszy państwa oraz zapewni ład społeczny i pracę jako źródło trwania i rozwoju polskich rodzin.

Elementy populizmu w programach politycznych występowały we wszystkich epokach historycznych w państwach, w których władcy potrzebowali poparcia mas. W małym stopniu występowały one w Średniowieczu, ponieważ wówczas władcy byli uznawani za Pomazańców Bożych i  suwerenów wobec społeczeństwa.

W czasach nowożytnych hasła populistyczne były stosowane w okresach rewolucji. Ich używanie w demokracjach parlamentarnych przyczynia się do zdobywania dużej liczby mandatów deputowanych, o czym świadczą sukcesy wyborcze PiS. W hasłach wyborczych wszyscy politycy deklarują, że kochają lud i chcą jego dobra, ale po zdobyciu władzy zapominają o tym.

Koncepcje współczesnych ruchów politycznych wywodzą się z protestów myślicieli i ludu przeciwko gwałtownej urbanizacji życia społecznego na Zachodzie, ponieważ prowadziła ona do wzrostu skali zjawisk patologii społecznej. Z kolei uprzemysłowienie, polegające na budowie wielkich fabryk, w których zatrudniano robotników na ciężkich warunkach, wywoływały zburzenia społeczne w przedsiębiorstwach, które wylewały się na ulice i były pacyfikowane przez policję. Burzyło to ład społeczny i było kosztowne.

Zjawiska te dostrzegli teoretycy socjalizmu R. Owen i P. Proudhon i zaproponowali środki zaradcze. Sądzili, że można temu zapobiec przez  tworzenie przedsiębiorstw rodzinnych. Dziś wiemy, że były to szlachetne mrzonki, ponieważ nie da się cofnąć ludzkości do epoki niewolnictwa. Pomysły te były sprzeczne z logiką rozwoju kapitalizmu, którego istotą jest koncentracja produkcji, dystrybucji i kapitału, konsekwencją czego stała się metropolizacja świata i globalizacja gospodarki.

Badacze myśli społecznej dostrzegli populizm w koncepcjach A. Hercena i jego środowiska politycznego. Wynikał on z obaw westernizacji kultury rosyjskiej, którą uznawali za wielką i świętą. Szansę na jej uchronienie widzieli w zapóźnieniu cywilizacyjno-gospodarczym Rosji, które na wsi wyrażało się w funkcjonowaniu obszczin (wspólnot ziemi). Postulowali oni przekształcenie ich w spółdzielnie, bo pozwoliłoby to zwiększyć produkcję rolną i zachować tradycję narodową.

Populistyczne idee zawierał rosyjski anarchizm. Jego działacze poszli „w lud” w strojach chłopskich, żeby przekonać go do poparcia socjalizmu. Nic z tego nie wyszło, ponieważ chłopi chcieli ziemi dla siebie na własność, żeby być gospodarzami „na swoim”.  Z tego powodu bardziej im odpowiadał program polityczny partii Ziemia i Wola (wolność), ponieważ głosiła ona program nadania chłopom ziemi oraz poszerzenia zakresu działalności samorządów lokalnych.

Idee populistyczne, a zwłaszcza program upełnorolnienia chłopów, stały się podstawą programu politycznego eserowców, czyli działaczy utworzonej w 1901 r. Partii Socjalistów Rewolucjonistów. Wbrew swojej nazwie cele społeczne ludu chcieli oni osiągnąć nie na drodze rewolucji, ale przez terrorystyczne zamachy na funkcjonariuszy carskiego aparatu władzy. Brutalnie zwalczali ich też bolszewicy, najpierw na łamach swojej prasy, a po zdobyciu władzy, mordując ich.

U schyłku XIX wieku w USA pojawił się populizm agrarny, który głosił potrzebę rozwoju krajowego rolnictwa. Hodowcy chcieli zwiększyć eksport żywności do Europy, więc domagali się  od rządu preferencji dla rolnictwa (tanie kredyty, państwowe kasy oszczędnościowe, progresywny podatek dochodowy). Żądali też rozszerzenia form demokracji bezpośredniej (referenda).

Uzasadnieniem postulatów Partii Populistycznej było uznanie farmerów za najwartościowszych obywateli, ponieważ są zdrowi fizycznie i moralnie, pobożni, pracowici i patriotyczni. Za sprawców kryzysów i zła w USA populiści uznawali bankierów i oligarchów nowojorskich, a w mieście widzieli siedlisko wszelkich patologii społecznych.

Hasła populistyczne głosili kandydaci na prezydentów USA, a niektórzy spośród nich zdobyli władzę (W.Wilson, obydwaj Rooseveltowie, J. Carter). W czasie kampanii wyborczych rzeczowo przedstawiali kwestie ekonomiczne z punktu widzenia prostych ludzi, farmerów, gdyż państwo jest przede wszystkim dla nich. Nawiązywali przy tym do fundamentów demokracji amerykańskiej, która zawierała hasło „rządów ludu, przez lud i dla ludu”.

Hasłami populistycznymi posługiwali się dyktatorzy XX wieku. Traktowali je instrumentalnie jako środek do pozyskania ludu i zdobycia władzy politycznej, po czym starali się tak zmanipulować świadomość ludu, żeby wziął udział w ekspansji imperialistycznej, obiecując mu brobyt po zdobyciu nowych terytoriów. Tak robił W. Lenin, J. Stalin, B. Mussolini, A Hitler, przy czym sformułowane przez nich doktryny polityczne oparte były na ideologii szowinistycznej (w ZSRR zaborczy nacjonalizm rosyjski przebrany był w szaty komunistycznego internacjonalizmu).

Współcześnie populizm występuje w krajach latynoamerykańskich i jest podstawą formułowania programów politycznych, które prowadzą do zdobycia władzy. Przywódcy  ruchów populistycznych realizowali obietnice wyborcze, jeśli nie uniemożliwiała im tego plutokracja USA, która przejęła najbardziej dochodowe dziedziny gospodarki w Ameryce Południowej.

Władzę w Argentynie sprawował populista J. Peron, a w Brazylii G. Vargas i L. Lula. W Peru populistyczny program polityczny realizowała od 1968 r. junta wojskowa. Jej główne hasła polityczne dotyczyły wyrwania się spod panowania USA, usprawnienia funkcjonowania instytucji publicznych, przestrzegania zasad moralnych w polityce, przeprowadzenia reformy rolnej oraz ograniczenia żerowania na narodach latynoamerykańskich przez kapitalistów i obszarników z USA.

W  praktyce polegało to na nacjonalizacji niektórych dziedzin przemysłu oraz powołaniu instytucji ochrony pracy i zabezpieczenia społecznego. Działania zmierzające do zapewnienia ludowi minimum egzystencji i sprawiedliwości rozdzielczej nazwano peronizmem socjalnym.

Swoistym fenomenem jest dwukrotne  zdobycie władzy w Wenezueli przez Indianina, lidera partii populistycznej Hugo Chaveza i to mimo interwencji władz USA w przebieg wyborów. Chavez przejął kontrolę nad przemysłem naftowym, z którego krociowe zyski transferowali do siebie Amerykanie, kosztem ubóstwa Wenezuelczyków.

Zyski z petrochemii umożliwiły rządowi realizację szerokiego programu polityki społecznej. Mianowicie wprowadzono: „zasiłki dla samotnych matek, dopłaty państwa do podstawowych artykułów spożywczych sprzedawanych w biednych dzielnicach, tanie mieszkania, darmową edukację i opiekę zdrowotną.” (M. Ikonowicz, Niezniszczalny Chavez. „Przegląd” 2006, nr 50, s. 28).

Amerykański politolog, B. Burber wykazał, że władze USA łamały prawo międzynarodowe w stosunkach z państwami latynoamerykańskimi, ingerowały w ich sprawy wewnętrzne oraz wspierały wyzysk przez zamykanie swojego rynku na towary z tych krajów. Najbardziej jaskrawym przykładem stosowania dyktatu wobec słabszych państw przez władze USA była długotrwała blokada ekonomiczna Kuby z powodów ideologicznych, przy werbalnej trosce o prawa człowieka.

O takim włodarzu państwa jak Chavez marzy polski lud. Nie stał się nim Lech Wałęsa, toteż lud obrzucił go na dziedzińcu Belwederu przejrzałymi owocami. Obiecał każdemu Polakowi po 100 milionów złotych na założenie własnych firm. Okazała się ona „gruszkami na wierzbie”, więc niedawny trybun ludowy w kolejnych wyborach prezydenckich uzyskał kompromitujący wynik. Nadziei polskiego ludu nie spełniła żadna z ekip rządzących w III RP, ponieważ Polska nie ma własnego gazu, ani nafty. Połowiczny sukces odniosła w ostatnich latach ekipa polityczna PiS.

Z powyższego wynika, że populizm jest atrakcyjną ofertą polityczną dla wielu narodów świata, zwłaszcza uboższych. Alternatywą dla nich nie jest turbokapitalizm, agraryzm, katolicyzm, ani socjaldemokracja, ale droga chińska lub wenezuelska. Polega ona na reformowaniu gospodarki lub odebraniu jej obcym przez silnych przywódców, którzy program zmian realizują odgórnie i ewolucyjnie. Dzięki temu mogą realizować obietnice złożone ludowi, który powierzył im władzę.

Politycy populistyczni biorą pod uwagę przywiązanie ludu do religii przodków i tradycji narodowej, aprobują istnienie takich rodzin, których głowa otrzymuje wynagrodzenie rodzinne (pensję i dodatki na dzieci i żonę-matkę), są niechętni wobe mędrkowania inteligencji i jej kultu dla zdeformowanej estetycznie sztuki oraz uznają za uzasadnione oczekiwanie ludu na rozprawienie się z przestępcami i niesprawiedliwością w stosunkach pracy.

Populiści uznają za drugorzędną kwestię mobbingu, ponieważ  ważniejsze jest dla nich uczciwe wynagradzanie za pracę oraz przestrzeganie jej norm i bezpieczeństwa. Polacy łatwo dają się pobudzić hasłami lustracji politycznej i dekomunizacji, chociaż ważniejsza jest lustracja majątkowa, gdyż jest zgodną z zasadami moralności ludowej.

J. Nawrocki następująco określił istotę populizmu: „Polityka powinna być kształtowana zgodnie z wolą ludu; ludzie wtedy są w pełni wolni, gdy ich pragnienia stają się prawem. Utożsamia się więc wolę ludu ze sprawiedliwością i moralnością, a interes ludu stawia się ponad interesami innych warstw społecznych.” (Encyklopedia socjologii, t. 3, s. 150). Wynika to z przekonania, że lud jest największą częścią narodu. Populiści cenią formy demokracji bezpośredniej, więc głoszą konieczność podporządkowania instytucji przedstawicielskich woli ludu, wyrażanej w referendach oraz w toku bezpośrednich kontaktów z przywódcą.

Krytycznie odnoszą się do instytucji państwa, jeśli źle służą one narodowi. Zwłaszcza, kiedy rządzący nie wykazują troski o zachowanie ziemi w rękach ludu oraz nie szanują tradycji religijnej i kulturalnej, gdyż nie chcą utracić swoich „korzeni”. Wzywają do traktowania członków narodu po bratersku, toteż sprzeciwiają się wynaradawiającym działaniom obcych i własnych elit, które uległy kosmopolityzmowi.

Postawy obronne ujawniają się zwłaszcza wtedy, kiedy kraj przechodzi modernizację w warunkach agresji ekonomiczno-kulturowej państw bogatych, które dążą do ograbienia słabszych narodów. Lud dostrzega, że bogaci nie chcą dopuścić biednych do dobrobytu, więc stwarzają różne bariery prawne i ekonomiczne.

Niemożność wyjścia ze strefy ubóstwa wywołuje frustrację ludu i chęć szybkiej zmiany tego stanu rzeczy. Także na drodze protestów ulicznych i działań rewindykacyjnych. Ich celem jest wymuszenie na rządzących kontrolowania przebiegu zmian, ponieważ skutkiem asymetrii przy otwarciu polskiego rynku jest zarzucenie naszego kraju towarami zagranicznymi kosztem własnej produkcji. Władze III RP usiłowały zmienić ten stan rzeczy, ale są bezsilne wobec międzynarodowych korporacji, które swobodnie transferują zyski do swoich państw.

                                                                                           Piotr Zaborny

Od Redakcji KIP:

10 lat temu znany socjolog prof. Franciszek Mleczko ujawnił na dużym Kongresie Historii Wsi i Ruchu Ludowego wyniki badań ankietowych, w których zawarł pytanie badawcze:

CZY UTOŻSAMIASZ SIĘ Z LUDEM ?

Oczywiście w szerokim tego słowa znaczeniu: lud – demos, jako zdecydowana większość społeczeństwa, czyli 99%, a nie ludowy,  postrzegany jako ruch ludowy, czy PSL.

I był bardzo zaskoczony wynikami, ponieważ spośród kilkuset pytanych osób,

NIKT NIE ODPOWIEDZIAŁ NA TO PYTANIE POZYTYWNIE

Na to piszący ten komentarz Redakcji zabrał głos i wyjaśnił profesorowi oraz uczestnikom Kongresu to zjawisko następująco:

“Kiedy przygotowywano po wydarzeniach sierpniowych 1980 r. transformację ustrojową w kapitalizm w latach osiemdziesiątych XX wieku, w TVP emitowano wiele filmów z życia bogatych sfer w kapitalizmie na Zachodzie. Takim kultowym filmem  był serial “Dynastia” opisująca perypetie  bardzo bogatej rodziny lorda Carringtona, który oglądało ponad 5 milionów Polaków. Oglądający wyobrażali sobie, że kiedy nadejdzie ten upragniony kapitalizm to staną się tak bajecznie bogaci jak ta rodzina.

Ale nie zdawali sobie sprawy, że prawdopodobieństwo bycia tak bajecznie bogatym, jak rodzina lorda Carringtona jest znacznie mniejsza niż największa wygrana w Totalizatorze. Nie mieli świadomości, że kapitalizm to system oparty na egoizmie, chciwości, dominacji i bezwzględnej rywalizacji nazywanej konkurencją, w którym 1% najbogatszych ma (obecnie) we własności, co najmniej tyle co pozostałe 99% ludu.

I chociaż ludzie powszechnie narzekają na bogatych, że dorobili się na korupcji i złodziejstwie, to nie kwestionują tego systemu, tylko:

DLACZEGO KTOŚ INNY JEST BOGATY, A NIE JA !!!

Dlatego dopóki ludzie nie zrozumieją i nie będą się w zdecydowanej większości domagać konieczności wprowadzenia rozwiązań wspólnotowych opartych na współpracy, solidarności społecznej, samopomocy i bezinteresownej pomocy, w miejsce egoistycznego zysku i wyzysku kapitalistycznego, to nie nastąpią korzystne dla nich  zmiany.” 

Na podsumowanie dodam trafne słowa Lecha Wałęsy, kiedy był prezydentem III RP:

TAKIEGO MACIE PREZYDENTA NA JAKIEGO ZASŁUŻYLIŚCIE !!!

i link do artykułu o przemianach ustrojowych:

O tym, jak sprzedaliśmy Związek Radziecki oraz Czechosłowację (dwa wielonarodowe SŁOWIAŃSKIE państwa) za plastykowe torby na zakupy

Tak samo było z Polską jako pierwszym krajem transformacji.

Wypowiedz się