[https://www.panstwo.net/4377-nadzwyczajne-kasty-w-togach
- symbol obu kast, najpierw sędziowskiej, potem akademickiej, w czasach zarazy czerwonej, czyszczony z pamięci po rzekomym jej ustąpieniu]
Żyjemy obecnie w czasie zarazy biologicznej jakiej na ziemiach polskich nie pamięta moje pokolenie, które żyło przez dziesiątki lat w czasach zarazy ideologicznej, najpierw czerwonej, a następnie tęczowej.
Życie w czasach zarazy skłania do refleksji nad marnością naszego żywota. Trudno jednak porównywać skutki zarazy biologicznej i ideologicznej, chociaż nie ma wątpliwości, że zejść śmiertelnych w wyniku panowania zarazy czerwonej było nieporównywalnie więcej, niż dotychczasowych zejść podczas zarazy wirusowej, a żadna kwarantanna nie dawała skutecznej obrony przed zarazą czerwoną.
To, że społeczeństwo, mimo ogłoszenia końca zarazy czerwonej, bynajmniej nie ozdrowiało i nadal jest dotknięte czerwonym wirusem, który ulega tęczowej mutacji – jest faktem, ale często ukrywanym w przestrzeni publicznej.
Zanik refleksji nad tym stanem jest także faktem, stąd obywatelski obowiązek podzielenia się garścią refleksji, aby skłonić innych do wydostania się ze stanu hibernacji, który jest traktowany jako strategia przetrwania.
Szczególnie barwną postacią, która może być symbolem przenikania się kast sędziowskiej i akademickiej w czasach PRL i III RP, jest Julian Haraschin – sędzia czasów stalinowskich robiący akademicką karierę „Nikodema Dyzmy” na UJ po tzw. odwilży, którego spuścizna przetrwała do dziś. Założył swoistą wytwórnię lipnych dyplomów i nieźle na tym zarabiał. Produkcja ta została udoskonalona w III RP – Haraschin robił to metodą chałupniczą, w III RP przystąpiono do wytwarzania lipnych dyplomów na skalę wręcz… [cały artykuł na portalu NOWE PAŃSTWO]
Czy warto tak trwać ?
Nie wszyscy taką strategię chcą przyjąć naruszając błogostan rzekomych pogromców kolejnych zaraz a zarazy czerwonej w szczególności.
Analiz psychologicznych, socjologicznych, politycznych w tej materii jakoś brakuje, pozostaje analiza indywidualna, siłą rzeczy subiektywna, ale nieraz wnosząca wiele do poznania prawdy obiektywnej, której wielu nie chce za żadne skarby znać.
Badacze mają obowiązek służbowy, a tym bardziej moralny, poznawania prawdy, ale robią wiele, a nawet więcej, aby nie poznać czasem tego co badają, jeśli tylko to poznanie by im utrudniło formalną karierę i taki stan rzeczy zdaje się spotka się ze zrozumieniem, a nawet akceptacją niemałej części społeczeństwa, jakoś nie mającego nic przeciwko temu, że tacy „badacze” są utrzymywani z ich kieszeni.
Skoro to akceptują, to za taki stan rzeczy są współodpowiedzialni i argument – „ja nie mam na to wpływu”, „ja nie wiedziałem”, nie może stanowić usprawiedliwienia, skoro palcem w bucie nie ruszą aby się dowiedzieć, a na widok niewygodnej dla nich wiedzy [dostępnej i to łatwo np. w cyberprzestrzeni ] chowają po prostu głowę w piasek.
I na takiego wirusa hibernacji społecznej do tej pory nie wynaleziono szczepionki i nie ma nawet informacji, czy nad taką szczepionką trwają prace badawcze. Odnosi się wrażenie, że badacze nawet siebie nie chcą uzdrowić, a co dopiero mówić o uzdrowieniu pozostałej części społeczeństwa.
To, że w Polsce mamy nadzwyczajna kastę sędziowską to chyba wszyscy wiedzą, bo to sami sędziowie tak społeczeństwu oznajmili i zostało to przyjęte do powszechnej niemal akceptacji, bo widocznie argumentów przeciwnych jakoś nie znaleziono.
Ale to, że w Polsce mamy także nadzwyczajną kastę akademicką, to chyba wiedzą tylko niektórzy. W przestrzeni publicznej się o niej nie mówi, chyba że w jakiś strefach niszowych. Jak wpisuję na ‚Google’ – „nadzwyczajna kasta akademicka” to mi wychodzą tylko moje teksty w różnych mutacjach.
Pisałem kiedyś w niszowym Nowym Państwie „Nadzwyczajne kasty w togach” [2017] tak o nadzwyczajnej kaście sędziowskiej, jak jej matce – nadzwyczajnej kaście akademickiej, nawiązując w tekście do Ewangelii wg św. Łukasza
„ Biada wam, uczonym w Prawie, bo wzięliście klucze poznania; sami nie weszliście, a przeszkodziliście tym, którzy wejść chcieli„
Sądziłem, że w kraju katolickim będzie jakiś odzew. Nic z tego. Głowy pozostały pogrążone w piasku.
W TVP program „Kasta” porusza tylko problemy kasty sędziowskiej, pomijając całkiem kastę – matkę. Ta natomiast nieraz w przestrzeni publicznej występuje w obronie swoich dzieci. Trudno się nawet temu dziwić. Niektóre osoby, bez względu na płeć, należą zresztą do jednej i do drugiej kasty jednocześnie, jakkolwiek w dwóch togach jednocześnie publicznie się nie pojawiają, stąd ludziska – że tak powiem – obrazkowi, jakoś tego zjawiska nie widzą.
Ja w swoim życiu nieco poznałem obie kasty i muszę przyznać, że kasta akademicka dała mi się bardziej we znaki.
Co prawda, przez kastę sędziowską byłem linczowany przed 20 laty, a przez ostatnie 5 lat grillowany na różnych jej szczeblach, ale gdzie tam tej kaście do swej matki-rodzicielki.
W końcu kasta akademicka nie tylko mnie linczowała i grillowała, ale wyklęła skutecznie i to dożywotnio w czasach czerwonej zarazy, a po rzekomym ustąpieniu zarazy wyklęcie nie ustąpiło, a nawet się wzmocniło.
W czasach zarazy czerwonej, mimo wszystko, przez szereg lat mogłem wpływać, negatywnie oddziaływać na młodzież akademicką poprzez ok. 100-200 godz. wykładów rocznie i nie mniejszą ilość innych zajęć oficjalnych, jak i nieoficjalnych, a nawet zabronionych – rzecz jasna nie bezkarnie, ale po rzekomym ustaniu zarazy czerwonej, nie było to już możliwe, nawet w ilości mikroskopijnej.
W rzekomo wolnej od czerwonej zarazy Polsce, pozostała jedynie wolność wykładania do swoich ścian [no i samych ścian rzecz jasna]. Kasta akademicka po ustaniu zarazy nawet się wzmocniła, uznała się za pokrzywdzoną, i to w części przeze mnie [sic !] i taki stan rzeczy został zaakceptowany i to także przez bojowników o wolność, a nawet demokrację.
Czy ktoś może ujawnić jakiś mój wykład/spotkanie/obszerniejszą wypowiedź w domenie nie tylko akademickiej, poza domeną sądową ? [ dla przykładu wypowiedzi sądowe m.in. pod adresami
· https://www.youtube.com/watch?v=0Vi8_6b5VxI,
· https://www.youtube.com/watch?v=g0C3crRTJ0g ]
To dla porównania funkcjonowania i społecznego odbierania obu kast ma znaczenie zasadnicze.
Otóż z moimi wypowiedziami na salach sądowych można się zapoznać, bo miały one miejsce i możne było je zarejestrować, gdy na innych salach – nie tylko akademickich- czegoś takiego nie było !
No, z wyjątkiem kilku wypowiedzi medialnych, i tych ‚wykładów’, tak na froncie akademickim, jak i na innych frontach życia w III RP, które sam pro publico bono zorganizowałem i zabezpieczyłem.
Jak zestawiam moją działalność, ujawnianą na ponad 20 już stronach internetowych, można w niej wyróżnić szereg działań bojowych i to frontowych – nie tylko na froncie akademickim, ale także na frontach: antykomunistycznym, etycznym, jagiellońskim, konstytucyjnym, krakowskim, lustracyjnym, medialnym, niepodległościowym, obywatelskim, patologicznym, reformatorskim, sądowym, a nawet kulinarnym i humorystycznym.
I co ? I nic ! Można sobie istnieć w cyberprzestrzeni [ nie zawsze bezkarnie, ale jednak], nawet w przestrzeni sądowej, ale w przestrzeni akademickiej – NIE !
Czy potrzebny jest jeszcze bardziej widoczny argument w rozważaniach nad wyższością nadzwyczajnej kasty akademickiej nad nadzwyczajną kastą sędziowską ?
Nawet Sąd Najwyższy przyznał, że jako obywatel mogę kontrolować w Polsce każdą władzę, nawet Sąd Najwyższy, co za Jego zgodą nagrałem i ujawniłem, [Kasacja niewygodnego dziennikarza – proces Józefa W.- https://www.youtube.com/watch?v=0Vi8_6b5VxI] ale bez reakcji społecznej, także tych walczących z nadzwyczajną kastą sędziowską.
Kasta akademicka nie tylko tematu jej kontroli nie podnosi, do moich wypowiedzi nie dopuszcza, ale nawet nie zezwala mi na ujawnienie tego, co sama wypowiada – np. Uśmiercanie dziennikarstwa internetowego w interesie publicznym ?
Protestów społeczeństwa spolegliwego wobec nadzwyczajnej kasty akademickiej – nie zauważyłem. Alternatywnych poczynań, choćby podważających działania operacyjne nadzwyczajnej kasty akademickiej – brak.
Tryumf nadzwyczajnej kasty akademickiej, sformatowanej w czasach czerwonej zarazy, przetrwałej jej rzekome ustąpienie, i funkcjonującej – jakby nigdy nic – w czasach zarazy tęczowej PRL, po prostu bije po oczach. Czemu brak refleksji w tej materii ?
Czy konieczność kwarantanny w czasach kolejnej zarazy biologicznej skłoni kogokolwiek do refleksji nad strasznymi skutkami zarazy ideologicznej, nie tylko w domenie akademickiej?
Tekst opublikowany w Kurierze WNET, nr. 69, marzec 2020 r.
Józef Wieczorek
Źródło: BLOG AKADEMICKIEGO NONKONFORMISTY , 17 marca 2020.
Ilustracja tytułowa: Józef Wieczorek. Fot. Józef Wieczorek
O autorze: Józef Wieczorek
W XX w. geolog z pasji i zawodu, dr, b. wykładowca UJ, wykluczony w PRL, w czasach Wielkiej Czystki Akademickiej, z wilczym biletem ważnym także w III RP. W XXI w. jako dysydent akademicki z szewską pasją działa na rzecz reform systemu nauki i szkolnictwa wyższego, założyciel i redaktor Niezależnego Forum Akademickiego, autor kilku serwisów internetowych i książek o etyce i patologiach akademickich III RP, publicysta, współpracuje z kilkoma serwisami internetowymi, także niezależny fotoreporter – dokumentuje krakowskie ( i nie tylko) wydarzenia patriotyczne i klubowe. Jako geolog ma wiedzę, że kropla drąży skałę.
Opublikowano za: https://www.ekspedyt.org/2020/03/17/zycie-w-iii-rp-wsrod-nadzwyczajnych-kast-w-czasach-zarazy-refleksje-niezarazliwe/?cn-reloaded=1
Wywyższenie kasty sędziowskiej i akademickiej to tylko element wywyższenia narodu wybranego, i jako takie przybliża nas do epoki mesjańskiej.
Rabbi Michael Higger, “The Jewish Utopia”, str 15, https://archive.org/details/TheJewishUtopia/mode/2up:
Ostatecznie w nowej erze, prawi i sprawiedliwi zajmą pozycję obok Boga. Zostaną nazwani imieniem Boga i dlatego będą nazwani „świętymi”. Mojżesz, ideał prawego człowieka, będzie wychwalany przez mnóstwo sprawiedliwych, tak jak Bóg był wychwalany przez Mojżesza w obecności tłumów Izraela. W przyszłości Pan będzie chodził po ogrodzie Eden w towarzystwie prawych, uważając ich za sobie równych. Znowu, w idealnym świecie cała chwała i zwycięstwo będzie udziałem prawych. Zanim zawołają – Bóg odpowie, a gdy oni jeszcze będą mówić – usłyszy. W obecnej epoce Pan ma udział w cierpieniach tych, którzy Go czczą. Ale w Millenium On zawsze będzie o nich pamiętał. W nowej erze, prawi i sprawiedliwi zostaną przyjęci przez Boga, tak jak dzieci są przyjmowane przez ich ojca, a uczniowie przez ich mistrza. Zostaną postawieni na wyższej pozycji niż anioły.