Posiedzenie Rządowego Zespołu Zarządzania Kryzysowego / Fot. Krystian Maj / KPRM
Koronawirus jest od kilku tygodni omawiany przez wszystkie media światowe. Wybuch epidemii w Chinach zelektryzował cały świat, który zaczął śledzić rozwój wypadków i przekazywać coraz bardziej apokaliptyczne sceny pustych półek sklepowych, niedoborów leków, maseczek, kwarantanny, budowanych szpitali etc. Wizja toczona przez media napędzana kliknięciami i odsłonami materiałów pogłębiała lęk przed nowym nieznanym zagrożeniem.
Kulminacją strachu przed wirusem w Europie i Polsce było zachorowanie odnotowanie w północnych Włoszech 22-23 lutego. Zbiegło się ono z końcem zimowych ferii województwa mazowieckiego, co zaowocowało powszechnym przekonaniem, że wirus niebawem dotrze do Warszawy wraz z narciarzami wracającymi z zimowego wypoczynku.
Z epidemiologicznego punktu widzenia, koronawirus nie wydaje się być dużym zagrożeniem dla państwowości. Choć starsze osoby przechodzą go ciężko, zdecydowana większość populacji nie jest nim bezpośrednio zagrożona. Większym zagrożeniem od samej choroby wydaje się być panika spowodowana epidemią, która przekłada się na spowolnienie gospodarcze, a także zwiększa podatność krajów objętych zarazą na zagrożenia o charakterze informacyjnym.
Czytaj też: Wojna o pochodzenie koronawirusa
Za pośrednictwem samego Twittera w Polsce, przez ostatnie 30 dni wygenerowano prawie 59 tysięcy wpisów (stan z niedzieli 08.03 godz. 10) zawierających hasło koronawirus i/lub COVID19. Temat ten zdominował także inne media społecznościowe oraz tradycyjne, stając się także przedmiotem debaty politycznej. Czynniki, które wzmacniają niepewność oraz sprzyjają pogłębianiu się paniki, można podzielić na kilka grup:
Czynniki o podłożu psychologicznym, związane ze strachem oraz niepewnością:
- Objawy zakażenia podobne do tych prezentowanych przez sezonową grypę oraz inne popularne choroby sezonowe (wg. GIS gorączka, kaszel, duszności), co nie pozwala na jednoznaczną autodiagnozę;
- Brak możliwości pełnego zabezpieczenia się przed zachorowaniem – możliwe jest tylko ograniczanie ryzyka;
- Obawa przed pośrednim zakażeniem osób starszych w swoim otoczeniu (rodziców, dziadków etc.).
Czynniki medialne:
- Wykorzystywanie COVID 19 do generowania zysków poprzez tworzenie sensacyjnych tytułów jak np. „Koronawirus w Polsce. Szpital w Ostródzie ewakuowany, by przyjąć nosicieli wirusa” lub Koronawirus zmutował. Jedna odmiana jest znacznie bardziej agresywna, a także tytułów (publikacji przed potwierdzonym przypadkiem zachorowania w Polsce), które sugerowały, że zarażenia już występują: Koronawirus w Małopolsce? Są już wyniki badań pacjenta z Nowego Sącza.
- Czas poświęcony przez media koronawirusowi sprawia, że problem ten zostaje odbierany przez ogół społeczeństwa jako nieproporcjonalnie ważny. Co więcej, tak duża ilość uwagi poświęconej epidemii sprawia, że wartość informacyjna nadawanych programów zostaje wyczerpana, a media sięgają po coraz bardziej emocjonalne przekazy mające utrzymać ludzi przed ekranami.
- Sposób przedstawiania informacji o koronawirusie, które poprzez efekt framingu kształtują opinię publiczną. Dużo mniej sensacyjne byłoby stwierdzenie, że zakażeni koronawirusem mają 97-98% szans na przeżycie, a 80% populacji przejdzie go jak lekkie przeziębienie. Przy jednoczesny zaznaczeniu, że jest on groźny dla osób starszych i o osłabionym układzie odpornościowym, przez co niezbędne jest zachowanie najwyższej ostrożności;
- Wpisy na mediach społecznościowych, publikowane przez osoby prywatne i liderów opinii dotyczące ich doświadczeń ze szpitali lub ich przemyśleń na temat wirusa i stopnia przygotowania służb na ewentualną epidemię.
Czynniki polityczne
- Z racji na trwającą kampanię prezydencką koronawirus stał się przedmiotem sporu politycznego, co sprawia, że do społeczeństwa docierają niespójne komunikaty dotyczące stopnia przygotowania państwa na epidemię;
- Sytuacja związana z koronawirusem może być wykorzystywana do agresji informacyjnej poprzez podważanie zaufania społecznego do instytucji państwowych i polityków.
Czynniki społeczno-gospodarcze
- Wykupywanie żywności oraz środków czystości może pogłębiać panikę poprzez tworzenie kalki myślowej „co jeśli dla mnie zabraknie podstawowych produktów”, która bardzo szybko eskaluje, przyczyniając się do dalszego nadmiernego wykupowania dóbr;
- Podobny mechanizm powoduje spadki na giełdach.
Zdiagnozowawszy czynniki sprzyjające panice, należy się zastanowić, w jaki sposób informować społeczeństwo o podobnych kryzysach w przyszłości i w jaki sposób dopasować strategie informacyjne do realiów XXI wieku i mediów społecznościowych, które ustawicznie wypierają tradycyjne media jako główne źródło informacji o świecie.
Podstawowym problemem, jaki zaistniał w komunikacji na linii rząd społeczeństwo, był brak spójności przekazywanych informacji. Z jednej strony rząd ustami Głównego Inspektora Sanitarnego i Ministra Zdrowia zapewniał Polaków, że Polska jest przygotowana na ewentualną epidemię. Z drugiej strony opinia publiczna była informowana o dodatkowych zakupach środków ochrony, testów na obecność wirusa, czy informowana o tym, że PKN Orlen ma rozpocząć produkcję miliona litrów płynu dezynfekującego. Informacje o dodatkowych działaniach rządu, choć potrzebne, przedstawiane są w sposób pozwalający wątpić w dostateczne przygotowanie Polski do epidemii, a co za tym idzie, podważając skuteczność pierwotnego przekazu – „jesteśmy gotowi na każdą ewentualność”.
Kampania informacyjna prowadzona obecnie przez MZ zasługuje na pochwałę. W jasny sposób informuje ile osób przebadano, ile jest poddanych kwarantannie i jak należy się zachować w przypadku podejrzenia u siebie wirusa. Bardzo dobre są również infografiki przedstawiające sposoby zachowania pozwalające na ograniczenie ryzyka zakażenia. Tego typu działania powinny być jednak prowadzone na długo przed groźbą pojawienia się koronawirusa w Polsce czy we Włoszech.
Najgroźniejszym z punktu widzenia agresji informacyjnej momentem rozwoju sytuacji był okres, w którym w Polsce nie wykrywano zarażeń koronawirusem, pomimo, że pojawiały się one w krajach sąsiadujących. Spowodowało to wrażenie, że rząd celowo ukrywa takie przypadki, aby zamaskować niskie przygotowanie do ewentualnej epidemii. Ukrywanie zarażeń insynuowali liderzy opinii na mediach społecznościowych (często nawet związani z bezpieczeństwem, ale nie medycyną), ale także politycy, którzy przedstawiali matematyczne dowody na to, że wirus musi być w Polsce. Dodatkowo nakładały się na to informacje krążące poza oficjalnym obiegiem, które wskazywały, że poszczególne przypadki osób zarażonych są izolowane i hospitalizowane. Wprowadziło to dodatkowych czynnik niepewności, który katalizował zachowania niepożądane, takie jak wykupywanie mydła, czy podstawowych produktów spożywczych ze sklepów.
Niestety w dobie mediów społecznościowych i „dziennikarstwa obywatelskiego” przenikanie takich informacji jest nieuniknione przy założeniu, że wolność słowa jest niepodważalną wartością. Metodą przeciwdziałania może być, tak jak w przypadku Rosji prawne wymuszenie na liderach opinii rejestracji swoich kanałów komunikacji jako środków masowego przekazu, nie jest to jednak metoda pozwalająca zachować wszelkie zasady demokracji.
Odpowiedzią na tak postawiony problem może być apel o rozsądek i umiar w wypowiedziach na temat koronawirusa. Powinien on być skierowany w pierwszej kolejności do mediów, które jako IV władza ponoszą znaczną odpowiedzialność za utrzymanie porządku publicznego w takich wypadkach.
Jednakże rozsądkiem powinny wykazać się również osoby publiczne, a więc liderzy opinii, którzy pomimo możliwości krótkotrwałych zysków (politycznych, czy materialnych) powinni ujednolicić swoją narrację z narracją rządową, lub prowadzić ją w sposób odpowiedzialny i nie poszerzający paniki.
W modelowej sytuacji główną narrację powinien prowadzić jeden polityk – na przykład minister zdrowia. Pozostałe osoby publiczne powinny unikać tematu, lub koncentrować swoje działania na przedstawianiu profilaktyki.
Istotne jest także dotarcie z rzetelnymi informacjami do jak najszerszego grona odbiorców, najlepiej we wstępnej fazie danego kryzysu. Można do tego wykorzystać (tak jak robi to teraz rząd) ulotki na stacjach benzynowych, media społecznościowe, ale także kościoły, czy plakaty informacyjne rozwieszane w przychodniach. Istotne i pomocne mogłoby być przekazanie ludziom podstawowych informacji np. za pośrednictwem alertu SMS, którym dysponuje RCB. Wiadomość taka powinna zawierać krótką informację o profilaktyce i unikaniu zakażenia, wraz z informacją o obecnym statusie choroby na terenie kraju.
Czytaj też: Gotowość bojowa brytyjskich sił zbrojnych. Cel: koronawirus
Przedstawienie ludziom pakietu podstawowych informacji, który pozwala na właściwie przygotowanie się do zaistniałej sytuacji kryzysowej i oferuje jej wstępne wyjaśnienie, powinno nastąpić we wstępnej fazie kryzysu! Pozwoli to nie tylko znacznie zmniejszyć efekt paniki, ale także powstrzyma ludzi przed samodzielnym zdobywaniem informacji na dany temat, przez co znacznie ograniczy możliwości dezinformacyjne podmiotów trzecich, a także wspomoże ewentualne działania prowadzone przez służby państwowe.
Adam Sadowski
Tekst został pierwotnie opublikowany na stronie Fundacji Instytutu
Opublikowany za: https://www.defence24.pl/koronawirus–kryzys-epidemiologiczny-czy-informacyjny
Wypowiedz się
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.