Kto wierzy IPNowi, ten sam sobie szkodzi
Pomnik ku czci poległych milicjantów w walkach z bandami UPA, w obronie Leska. Druga tablica z nową inskrypcją okazała się zbyta mało antykomunistyczna i została również usunięta, tak jak pierwsza
Hitlerowska odnoga na Polskę, goebbelsowskiego ministerstwa propagandy III Rzeszy, zwana dla zmylenia przeciwnika ,,Instytutem Pamięci Narodowej”, znów dała o sobie znać. Tym razem bandersyny z IPN 29 stycznia br., nakazały usunąć z Leskiego pomnika poświęconego 52 milicjantom poległym w walkach z bandami OUN – UPA, w obronie tego podkarpackiego miasteczka i jego polskich mieszkańców, najpierw tablicę z nazwiskami zamordowanych milicjantów, a następnego dnia zdjęto z niego orła oraz kolejną tablicę, która zawierała nową inskrypcję, a mimo to okazała się być nadal zbyt mało ,,antykomunistyczna”, a przez to wciąż podejrzana, że może zawierać w sobie ukrytą, jeszcze bardziej niebezpieczną, bo zawierającą, niezauważalne na pierwszy rzut oka, niedopuszczalne samo w sobie przesłanie o charakterze myślozbrodni, mogące zwieść na manowce historii, całe obecne pokolenie młodzieży, na którym nie dokonano jeszcze pełnej operacji stuprocentowego prania mózgów, a tym samym wciąż niepewnego ideowo i mogącego wymknąć się jeszcze spod pełnej kontroli, obecnym inżynierom dusz .
Tablica w hołdzie poległym milicjantom, broniącym Leska przed rezunami z OUN-UPA z pierwotną inskrypcją, została usunięta na polecenie fałszerzy historii z IPN
Tablica pamięci z nazwiskami 52 milicjantów poległych w obronie mieszkańców miasta i powiatu Leskiego w latach 1944 – 1947, usunięta na polecenie IPN
A wszystko to rzecz jasna w ramach uprawianej przez tą barbarzyńską, bandycką w swoim charakterze i założeniach, które to właśnie priorytety przyświecają jej przestępczej działalności, od samego początku istnienia tej antypolskiej organizacji do walki z mniej lub bardziej urojonym komunizmem. W tym celu nie zawahają się dosłownie sterroryzować wszystkich bez wyjątku władz samorządowych w całej Polsce, na terenie których znajdują się wszelkiego rodzaju upamiętnienia i pomniki poświęcone obrońcom Polski, Polaków i Polskości. Od dłuższego czasu funkcjonariusze tej antypolskiej jaczejki, zagięli szczególny parol, na te wszystkie miejscowości Podkarpacia, w których uchowały się jeszcze wszelkiego rodzaju upamiętnienia poświęcone żołnierzom Wojska Polskiego i milicjantom, którzy oddali swoje życie w obronie tych miejscowości i polskiej ludności je zamieszkujących, w walkach z ukraińskimi bandami UPA. W tym celu nie cofną się przed niczym, co prowadzi do totalnego wyniszczenia, nawet w sposób bezpardonowy i prymitywny, co do jednej, wszystkich, pozostałych jeszcze tego rodzaju miejsc pamięci, gdziekolwiek się one na Podkarpaciu jeszcze znajdują.
Akcja niszczenia pomnika Obrońców Leska nakazanego przez IPN
Tym razem ramach wprowadzania przez siebie w życie, wszelkimi dostępnymi metodami haniebnej i kretyńskiej zarazem w swoich założeniach ustawy o tzw. ,,dekomunizacji”, padło na pomnik upamiętniający milicjantów, którzy polegli w Lesku w 1946 roku z rąk banderowskich potworów. Według logiki niedorozwojów i fałszerzy historii z IPN, pomnik ten propagował rzekomo ustrój totalitarny, więc należało nie tylko usunąć go z przestrzeni publicznej już dawno temu, ale nade wszystko postarać się o to, by całkowicie i raz na zawsze wymazać z pamięci i wspomnień obecnych mieszkańców Leska i wszystkich pozostałych Polaków, wszelkiego śladu o jego obrońcach, tylko dlatego, że byli nimi funkcjonariusze milicji!!! Jak się szybko okazało, nie tylko sam pomnik ufundowany przez społeczeństwo tego podkarpackiego miasteczka, ku czci poległych w walkach z ukraińskimi nazistami z OUN-UPA, milicjantom był solą w oku funkcjonariuszy frontu ideologicznego z IPN, czyli rzekomym symbolem totalitaryzmu, który nieustannie spędzał im sen z oczu, przyprawiając przy okazji o gorące poty. Co więcej okazał się nim być również, piastowski orzeł wieńczący cokół tegoż pomnika. Dlatego barbarzyńcy z IPN nakazali rozprawić się także z nim, w sposób bezwzględny i nie pozostawiający przy okazji, nikomu żadnych wątpliwości, że jakichkolwiek odstępstw w walce z ostatnimi pozostałościami polskości na Podkarpaciu nie będzię, a mianowicie poprzez usunięcie z pomnika, zarówno samej tablicy z inskrypcją, informującą komu jest on poświęcony, tj. napisu: „W hołdzie poległym milicjantom – Społeczeństwo leskie”, ale także wyrżnięcie kątówką z wysięgnika koparki metodą na rympał, piastowskiego orła, który nawet nie wiedział, że już od czasów księcia Mieszka I, symbolizował nic innego, jak tylko komunizm, oraz drugiej tablicy z nazwiskami poległych milicjantów.
Łopatą koparki w Piastowskiego Orła, który według bandersynów z IPN to symbol komunizmu
Kątówką z łopaty koparki we wrażego ,,komunistycznego” orła dynastii Piastowskiej
Pierwszą osobą, która otwarcie, a zarazem w sposób zdecydowany sprzeciwiła się temu barbarzyństwu i fałszowaniu przez IPN historii tych ziem i powojennej historii walk z nazistowskimi, ukraińskimi bandami UPA, była 88-letnia Pani Barbara Rejmańska, która po usunięciu tablicy z nazwiskami milicjantów, na pomniku, zamieściła następujący apel do tzw. Instytutu Pamięci Narodowej” ( Pytanie jakie się człowiekowi nasuwa, czyjego narodu?)
„Proszę by tablica z nazwiskami poległych milicjantów wróciła na obelisk. Zginęli z rąk UPA, broniąc tutejszą społeczność Nie zdążyli być komunistami, skoro jeszcze w 1947 stacjonując w budynku Kasy Zaliczkowej w Lesku wojsko na apelu porannym śpiewało „Kiedy ranne wstają zorze” a wieczorem „Wszystkie nasze dzienne sprawy”. A obowiązkiem czy to milicjanta, czy policja ta, jest obrona obywateli. Zginęli podczas pełnienia służby. Pamięć o nich zachowam do końca moich dni. 88-letnia Barbara Rejmańska, od 1938 roku mieszkanka Leska, córka żołnierza Armii Andersa.” – napisała.
Obrońcy Leska przed bandami rezunów z UPA
Kolejną osobą, która zaprotestowała przeciwko tej haniebnej, antypolskiej działalności pisowskiego IPN, była Pani Anna Wacławek, która napisała:
,,A co to tematu, jako wnuczka żołnierza 1Dywizji Pancernej gen. Maczka, którego potem komuna wykończyła w okrutny sposób, to bardzo wam dziękuje za obronę pamięci o naszych bohaterach. Milicjantów z Leska nigdy nie zapomnimy!
Za to dzisiejszych zbrodniarzy u władzy, którzy tę pamięć próbują wymazać, historia wkrótce wypluje.”
Bohaterscy obrońcy Leska to dziś według IPN, komunistyczni zbrodniarze. Za to zwyrodniałe bandziory z UPA, to według tej samej instytucji… ŻOŁNIERZE ANTYKOMUNISTYCZNEGO PODZIEMIA Z UKRAIŃSKIEJ POWSTAŃCZEJ ARMII
Także znaczna część mieszkańców miasta była oburzona usunięciem elementów, które uważają za świadectwo historii regionu. „Orzeł Piastowski też nie miał korony. Chyba że Mieszko I był komunistą… Historii nie zmienicie!! Mam nadzieję, że pomnik wróci kiedyś do pierwotnego stanu” – cytuje jedną z takich opinii portal Nowiny24+
Na profilu FB leskiego magistratu mieszkańcy nie szczędzą krytycznych komentarzy:
Orła można było odrestaurować a pamiętać kogo teraz, jak Ci, pamięci których pomnik poświęcony, zniknęli z imienia i nazwiska . Walczyli, oddali życie, zginęli… zupełnie. Kocham ten kraj, gdzie ważniejsza decyzja urzędasa zza biurka, niż wola i pamięć społeczeństwa.
Ale pomimo społecznych protestów przeciwko barbarzyńskiemu zniszczeniu pomnika pamięci ku czci 52 poległych milicjantow w obronie polskich mieszkańców Leska, na tym ta odnoga goebbelsowskiego ministerstwa propagandy III Rzeszy, zwana dla zmylenia przeciwnika ,,Instytutem Pamięci Narodowej”, bynajmniej nie poprzestała w swoim szaleństwie małpy wymachującej na prawo i lewo brzytwą, na samej li tylko żądzy unicestwienia samego pomnika bohaterskich obrońców Leska, bo wcześniej, to jest pod koniec kwietnia ubiegłego roku banderowscy niedorozwoje z ,,IPN”, nakazli także usunięcie wszystkich tablic upamiętniających żołnierzy Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego, którzy w latach 50-60-tych ubiegłego wieku, budowali bieszczadzkie drogi. A wszystko znowu w myśl tzw. ustawy dekomunizacyjnej, którą w ubiegłym roku uchwalił rząd PiS, w celu napisania Nam Polakom historii od nowa, na ich modłę. –,,To nie pamięć narodowa, tylko fałszowanie historii – mówi jedna z mieszkanek Polany.”
Bieszczadzkie obwodnice lub inaczej bieszczadzkie pętle, to w większości drogi wybudowane w latach 1955 – 1979. Dzięki pracy wielu ludzi, w iście spartańskich warunkach, wybudowano tutaj wiele dróg znacznie ułatwiających komunikację i dostęp do wielu miejscowości. Do głównych należą dwie obwodnice mające początek i koniec w Lesku, są to: „Duża obwodnica bieszczadzka” zwana też „wielką pętlą”, która ma długość 144 km i powstała w latach 1955 – 1962. Przebiega z Leska, przez Baligród, Cisną, Przysłup, Wetlinę, Ustrzyki Górne, Smolnik, Lutowiska, Ustrzyki Dolne i kończy w Lesku oraz „Małą obwodnica bieszczadzka”, zwana również „małą pętlą”, która ma długość 99 km i powstała w latach 1962 – 1969, i częściowo pokrywa się z wielką pętlą bieszczadzką. Przebiega z Leska, przez Hoczew, Średnią Wieś, Polańczyk, Wołkowyję, Rajskie, Czarną, Ustrzyki Dolne, Olszanicę i kończy w Lesku.
Są to piękne trasy widokowe, które obfitują w wiele zabytków i atrakcji turystycznych. W budowie dróg uczestniczyła Śląska Jednostka Wojsk Inżynieryjnych nr 4 Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego i właśnie tę jednostkę upamiętniały usunięte tablice. Teraz pamięć o żołnierzach, którzy tutaj pracowali ma przestać istnieć.
Drogi były jak zbawienie!
Zbigniew Maj, redaktor naczelny czasopisma „Bieszczady odnalezione”, w swojej publikacji na łamach Gazety Bieszczadzkiej pisał: „Budowa obwodnicy bieszczadzkiej, rozpoczęta w połowie lat pięćdziesiątych była niezwykle ważnym wydarzeniem dla mieszkańców najdalej na południe położonych bieszczadzkich wiosek. Przez kilka pierwszych lat od powstania tutaj osad leśnych, żyli oni w skrajnie trudnych warunkach. Istniejące wtedy, przedwojenne jeszcze drogi niezwykle utrudniały komunikację, toteż pracownicy leśni z Wetliny, Nasicznego, Dwernika, czy Zatwarnicy praktycznie odcięci byli od świata. W wielu miejscach nie było nawet mostów, a rzeki pokonywało się korzystając ze starych brodów. Podróżowało się na piechotę, lub furmanką. Do najbliższych miejscowości, do których kursowały wtedy autobusy, trzeba było pokonać niekiedy kilkadziesiąt kilometrów. Uniemożliwiało to normalne funkcjonowanie, istniejących wówczas najdalej położonych osad leśnych. Dotkliwy był nie tylko brak zaopatrzenia w niezbędne produkty, ale również brak prądu. Długie, zwłaszcza zimowe wieczory spędzano przy świetle lamp naftowych.
Nie dziwi zatem fakt, że mieszkańcy tych odległych wiosek z radością przyjęli wiadomość o budowie szosy, i z niecierpliwością oczekiwali chwili, gdy dotrze ona do ich miejscowości. Budowa szosy umożliwiła kolejne inwestycje – elektryfikację tych najbardziej oddalonych od ośrodków miejskich terenów oraz wznoszenie murowanych obiektów. Z punktu widzenia gospodarki leśnej natomiast, dawała możliwość uruchomienia na większą skalę transportu kołowego, jako uzupełnienie istniejącego już kolejkowego.”
Tylko świadkowie będą pamiętać?
– Byłam świadkiem tego jak budowali drogę z Czarnej do Polany. Dla mnie to co się dzieje, to jest skandal. To nie jest pamięć narodowa, tylko fałszowanie historii – mówi ostro Krystyna Lupa-Zatwarnicka, mieszkanka Polany. – Widziałam, jak pracownicy Zarządu Dróg Wojewódzkich usuwali polańską tablicę i mówili, że to nakazem z IPN, w ramach dekomunizacji.
Pani Krystyna do Polany pierwszy raz przyjechała na wakacje, a później sprowadziła się z rodzicami na stałe. Drogę z Czarnej do Polany, pierwszy raz pokonała na piechotę, jako kilkunastoletnia dziewczynka. Szła drogą leśną, bo o asfaltowej jeszcze nikt nie marzył. – Mój teść, miał kiedyś sklep w Polanie i w tych ciężkich warunkach dowoził produkty do Polany. Mój tato oddał natomiast kawał ziemi pod budowę drogi, która była dla nas jak zbawienie. (od redakcji – W wersji papierowej błędnie podaliśmy, że Pan Zatwarnicki, właściciel sklepu w Polanie był ojcem Pani Krystyny, za co przepraszamy.)
Akcja dekomunizacyjna, na podstawie uchwalonej przez Sejm w ubiegłym roku ustawy, w Bieszczadach zaczęła się od usunięcia 3 miesiące temu pomnika gen. Karola Świerczewskiego w Jabłonkach. Pani Krystyna przyznaje, że jeśli chodzi o usuniecie jego pomnika, to można mówić o dużych kontrowersyjnych i poprawności politycznej. – Ale tu, drogę budowała Dolnośląska Jednostka KPW 4 w 1965 roku i ci ludzie nie kierowali się polityką, oni od polityki wręcz się odcinali. To byli zwykli żołnierze zasadniczej służby wojskowej, którzy w nosie mieli całą politykę. Oni przyjechali budować nam drogi. Byli z rekrutowani z całej Polski, do „dolnośląskiej” i wywiezieni w Bieszczady by nam pomagać. Jaki sprzęt mieli wtedy ci ludzie? Tylko łopata i kilof, chyba warto więc pamiętać o ich ciężkiej pracy – mówi.
Krystyna Lupa-Zatwarnicka obawia się, że niebawem nikt już nie będzie znał historii budowy bieszczadzkich dróg. – Przyjeżdża mnóstwo ludzi w Bieszczady i nawet sobie nie zdaje sprawy z tego jak tu było. Mogą teraz „suchą nogą” przejechać całe Bieszczady i nie wiedzą jak ciężko tu było – dodaje.
IPN: Niezgodne z ustawą
Dariusz Byszuk, naczelnik Oddziałowego Archiwum IPN w Rzeszowie poinformował nas, że usuniętych zostało „5 tablic naskarpowych przy drodze NR 894 Hoczew-Wołkowyja-Czarna oraz tablica naskarpowa przy drodze nr 897 odcinek Szczerbanówka-Cisna-Ustrzyki Dolne-Wołosate-Granica Państwa. Dodatkowo ma zniknąć pomnik upamiętniający funkcjonariuszy Milicji Obywatelskiej i Służb Bezpieczeństwa postawiony w Woli Michowej oraz pomnik upamiętniający funkcjonariuszy Milicji Obywatelskiej posadowiony w miejscowości Szczawne. – Są niezgodne z art. 5a Ustawy z dnia 1 kwietnia 2016 r. o „Zakazie propagowania komunizmu lub innego ustroju totalitarnego przez nazwy jednostek organizacyjnych, jednostek pomocniczych gminy, budowli, obiektów i urządzeń użyteczności publicznej oraz pomniki (Dz. U. 2016 poz 744 z późniejszymi zmianami) – poinformował naczelnik.
Drodzy POLITRUCY z IPN, dlaczego poprzestaliście tylko na usunięciu samych tablic naskarpowych upamiętniających budowniczych bieszczadzkich dróg, którymi byli w większości przypadków żołnierze Wojska Polskiego, z Dolnośląskiej Jednostki Wojsk Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego? W swoim schizofrenicznym szaleństwie, nie powinniście w żadnym razie poprzestać na samym zdekapitowaniu samych li tylko tablic informacyjnych, mówiących o tym, kim byli budowniczowie tych dróg! Zarządajcie i to zdecydowanie, zgodnie z obowiązującą was rewolucyjną ustawą i neofickim zacięciem, również … BEZWZGLĘDNEJ LIKWIDACJI WSZYSTKICH BEZ WYJĄTKU DRÓG, ZBUDOWANYCH PRZEZ ŻOŁNIERZY KBW, GDYŻ RÓWNIEŻ ONE SAME W SOBIE DRODZY PANOWIE, SĄ WIDOMYM ZNAKIEM I SYMBOLEM USTROJU TOTALITARNEGO, KTÓRY JE ZBUDOWAŁ, A TYM SAMYM PROPAGUJĄ W SPOSÓB PODSTĘPNY KOMUNIZM, W KTÓREGO CZASACH I NA KTÓREGO CHWAŁĘ POWSTAŁY!
Dyplomy i tytuły naukowe propagujące zakazany ustrój totalitarny
Idąc drogą waszej logiki, winniście panowie jak najszybciej, nie tyle sami podać się do dymisji, ale zostać złożeni z piastowanych przez siebie urzędów i stanowisk, gdyż dyplomy ukończenia wyższych uczelni, stopniE doktorskiE i profesorskie, większość z Was zdobyła jeszcze… w czasach komunistycznych, na komunistycznych uczelniach, edukowana i promowana przez komunistycznych wykładowców uniwersytetów i innych uczelni wyższych PRL. Więcej. Nawet wszyscy obecni pracownicy IPN młodszego pokolenia, urodzeni pod koniec lat 70ych i na początku lat 80ych ubiegłego wieku, również identyfikują się dyplomami ukończenia studiów wyższych, których wykładowcami i promotoram byli profesorowie, rozpoczynający swoje kariery jeszcze we wczesnych latach PRL-u, a w wielu przypadkach nawet jeszcze w okresie stalinowskim! Tak więc zdobyte przez nich dyplomy wydziałów historii, które otrzymali właśnie z rąk, nie kogo innego jak komunistycznych wykładowców, z których większośc, była być może nawet tajnymi współpracownikami SB i Informacji Wojskowej,czyli według obecnie obowiązującej nomenklatury, komunistycznymi propagandystami, jednoznacznie dowodzi, że dyplomy i tytuły naukowe, którymi się legitymują, propagują nie tylko ustrój totalitarny, ale także zbrodniczą ideologię komunistyczną, a tym samym zgodnie z obowiązującą ustawą dekomunizacyjną, są dokumentami całkowicie nielegalnymi, mającymi wartość taką samą, jak dyplomy nabyte na bazarze Różyckiego, czy za pomocą internetu. A wszyscy, którzy się takowymi legitymują, są zwykłymi przestępcami i oszustami w jednym!
Tą samą logikę, jaką kierują się tępe cepy z IPN, a zarazem wartość dyplomów ukończonych studiów wyższych przez funkcjonariuszy ideologicznych tej antypolskiej instytucji, bardzo celnie podsumował również jeden z mieszkańców Leska, a mianowicie, że promują one komunistyczny ustrój totalitarny, a tym samym w świetle obowiązującego prawa, na które powołują się sami przedstawiciele tegoż IPN, żądając konsekwentnego stosowania się do niego we wszystkich aspektach, ich samych stawia poza nawiasem tegoż prawa, to jest w roli przestępców posługujących się nielegalnie zdobytymi dyplomami, ukończenia wyższych uczelni i studiów doktoranckich.
„Zastanawiam się, nad oddaniem świadectw, ukończenia “totalitarnych uczelni” z czasów PRL, (od podstawówki) taka jest “logika” obecnie panujących, “dzielić”, pomnik stał i powinien stać, 47 rok to nie komuna, zginęli ludzie którzy chcieli tutaj żyć.
Tym samym wszelkie polecenia i nakazy wydawane przez funkcjoariuszy IPN w tego rodzaju sprawach, są nie tylko niezgodne z prawem, ale zwyczajnie NIELEGALNE, do których NIKT nie powinien się stosować! A oni sami z mocy obowiązującego prawa, winni być pociągnięci do odpowiedzialności karnej, za posługiwanie się w pracy zawodowej dyplomami, będącymi dokumentami propagującymi zabroniony, komunistyczny ustrój totalitarny, uzyskanymi w sposób niezgodny z prawem.
I to by było na razie na tyle.
P.S.
A swoją drogą, jakież to znamienne, że funkcjonariusze frontu ideologicznego z IPN, nie wykazują absolutnie żadnej gorliwości w ściganiu i likwidacji, nielegalnych banderowskich upamiętnień, jak to na górze Monastyrz w pobliżu Werchraty, gdzie ukraińscy szowiniści, pogrobowcy banderowskich zwyrodniałych morderców Naszych rodaków, umieścili nowy element na nielegalnie postawionym kiedyś przez siebie pomniku upowskich ludobójców, jako rzekomych bohaterów poległych w walce z NKWD o wolną Ukrainę… na terytorium Polski, gdy w rzeczywistości zostali zlikwidowani w walce przez żołnierzy Wojska Poskiego, po dokonanych przez siebie mordach na polskich mieszkańcach Podkarpacia. A przecież drodzy panowie POLITRUCY, ukraiński nazim w jego banderowskim wydaniu, jest przecież po dziś dzień, integralną i nierozerwalną częścią niemieckiego, hitlerowskiego nazimu. Jednego z najbardziej zbrodniczych totalitaryzmów w historii ludzkości. Czyżbyście o tym nie wiedzieli? Dlaczego więc w stosunku do tego, nielegalnego, banderowskiego monumentu, jak też do wielu innych stojących po do dziś na polskiej ziemi, nie jesteście tacy pryncypialni. Są one przecież symbolem totalitarnego, zbrodniczego ustroju, który ma na swoim koncie miliony polskich ofiar. Więc odpowiedzcie mi panowie Szarek, Szwagrzyk i Szpytma, dlaczego nie ma na tych miejscach do dziś ekip likwidujących te antypolskie banderowsko – nazistowskie upamiętnienia? Dlaczego nie stosujecie się w tych przypadkach do gorliwego wprowadzania w życie obowiązującego ustawowo prawa o zakazie propagowania zbrodniczego ustroju totalitarnego i zbrodniczej ideologii, którym był i pozostaje do chwili obecnej ideologia integralnego ukraińskiego nacjonalizmu, do czego zobowiązuje Was ustawa o zakazie propagowania ideologi nazistowskiej!
Czy możecie Nam Polakom na te proste pytania odpowiedzieć drodzy panowie z IPN?
Oczywiście żadnej odpowiedzi z Waszej strony nie oczekuję, bo nawet się jej nie spodziewam. Zresztą znamy ją już wszyscy, a którą jest zawarte 27 stycznia w Oświęcimiu, w czasie obchodów 75 rocznicy wyzwolenia niemieckiego obozu zagłady Auschwitz – Birkenau, porozumienie w tej sprawie, pomiędzy prezydentem figurantem Dudą, a klaunem na urzędzie prezydenta banderlandu Żełeńskim, o tym, że rząd warszawski pod nadzorem IPN, nie tylko odbuduje banderowski pomnik na górze Monastyrz, ale za pieniądze polskich podatników zbuduje w tym miejscu całe mauzoleum mołojeckiej chwały, czym głośno pochwalił się na swoim profilu społecznościowym, trzeciorzędny aktorzyna, zatrudiony przez Ihora Kołomojskiego w charakterze prezydenta Ukrainy.
No, zaprzeczcie temu faktowi moi drodzy milusińscy! Jak znam życie będziecie jeszcze sami zasuwać i to biegiem z taczkami załadowanymi po brzegi cegłami, by wznieść na górze Monastyrz kurhan chwały herojów z UPA, a potem jeszcze na wyścigi zachwalać, że jest to długo wyczekiwany przez wszystkich monument braterstwa broni i wiekopomnej przyjaźni polsko – banderowskiej. Nie polsko – ukraińskiej, ale właśnie polsko – banderowskiej. Bo Wy moi drodzyzatrzymaliście się w tym samym miejscu i stoicie do dziś tam, gdzie stały banderowskie sotnie i kurenie.
W ten sposób, nie tylko napluliście, ale zamordowaliście po raz kolejny polskie ofiary tych potworów, ktore do dziś, nie mają nawet swoich grobów.
Wniosek
W całej tej sytuacji nasuwa się człowiekowi bardzo smutny wniosek, a mianowicie, z jaką łatwością i zarazem jakąś niepojętą, paraliżującą uległą, biernością włodarze i samorządowcy wszystkich miast, miasteczek i gmin w Polsce zupełnie bezwolnie podporządkowują się bandyckim, bo całkowicie nielegalnym zarządzeniom IPN. Nie próbując nawet w przy tym podjąć żadnej walki o własną sprawę, jak burmistrz Leska, który w swoim oświadczeniu, dotyczącym tzw. ,,przebudowy”, a tak naprawdę likwidacji przez IPN pomnika Obrońców Leska przed bandami UPA napisał, że musiał się dostosować do ustawy i decycji IPN.
,,W wyniku prowadzonej korespondencji uzgodniono pozostawienie bryły pomnika z usunięciem wieńczącego pomnik symbolu orła bez korony, zastąpieniem dotychczasowego napisu nowym o treści PAMIĘCI POLEGŁYCH I POMORDOWANYCH W WALKACH Z OUN-UPA W LATACH 1944-1947 SPOŁECZEŃSTWO LESKA, umieszczenie na tablicy powyżej napisu orła nawiązującego do obowiązującego godła Państwa Polskiego oraz usunięcie tablicy w wymienionymi, z imienia i nazwiska funkcjonariuszy MO.
Uprzejmie informujemy, że wszelkie prace, które w chwili obecnej trwają przy pomniku są działaniem wynikającym z konieczności wykonania postanowienia i dostosowania go do zapisów ustawy. Urząd Gminy próbował zachować pomnik w obecnym stanie, władze gminy z Burmistrzem na czele uważają, że niszczenie pomnika to równoczesne niszczenie historii lokalnej, regionalnej i ogólnopolskiej. Niestety, musieliśmy się jednak dostosować do ustawy i decyzji IPN.”
Czy na pewno Pan burmistrz Leska, jak również wielu innych włodarzy i samoządowców w Polsce, którzy znajdują się w podobnej do niego sytuacji muszą w spsoób jednoznaczny podporządkowywać się takim decyzjom? Bynajmniej! Mają przecież bardzo wiele możliwości prawnych, by nie tylko odmówić zastosowania się takim bezprawnym zaleceniom, przeprowadzając procedurę prawną przez kolejne szczeble władzy sądowniczej, aż do ostatecznego prawomocnego wyroku sądowego, który zanim nie zapadnie definitywnie, wcale nie zmusza ich do zastosowania się do decyzji i poleceń tej goebbelsowskiej instytucji. I wcale również w takich sytuacjach, nie mam tu na myśli wyroku prawomocnego polskiego sądu, którym jest werdykt Sądu Najwyższego, ale ostateczny wyrok Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej w Luksemburgu, do którego mogą przecież odwołać się nawet od prawomocnego wyroku Sądu Najwyższego w Polsce. A nie zdarzyło się jeszcze nigdy, by nawet prawomocny wyrok jakiegokolwiek sądu w Polsce ostał się i nie został UNIEWAŻNIONY przez sądy Unii Europejskiej. Czyżby samorządowcy w całej Polsce, we wszystkich tego rodzaju przypadkach nagle zapomnieli, że prawo polskie, również to, na którym opierają się wszystkie przesyłane im takie dyrektywy wykonawcze tzw. IPN, pod względem ważności ma rangę niższą od prawa wspólnotowego UE, będącego w każdym takim aspekcie, nadrzędnym w stosunku do prawa polskiego, jak również do praw krajowych wszystkich pozostałych państw członkowskich zjednoczonej Europy, a tym samym nie posiadających żadnych podstaw, jakiejkolwiek legalności, którym należy się ślepo i bezdyskusyjnie podporządkowywać.
Wynika to przecież drodzy polscy samorządowcy z zapisów tzw. ,,Traktatu Lizbońskiego”, który podpisał onegdaj, nieświętej pamięci prezydent Lech Kaczyński.Macie więc nie tylko możliwość całkowitej odmowy dostosowania się do ustawy, na którą powołuje się IPN, ale również odmowy zastosowania się do wszystkich decyzji tej instytucji, powołującej się na tzw. ustawę o „Zakazie propagowania komunizmu lub innego ustroju totalitarnego”, czyli z niej wynikających, dopóki, dopóty, nie zostanie przeprowadzona pełna procedura prawno – sądowa, aż do definitywnego wyroku wydanego przez… Trybunał Sprawiedliwości UE w Luksemburgu.Tak więc drodzy Panie i Panowie samorządowcy, wcale nie musicie ślepo i bezwolnie podporządkowywać się w takich kwestiach zaleceniom tej antypolskiej instytucji, niszczącej wszelkie ślady miejsc pamięci polskich bohaterów, polskich ofiar ukraińskiego ludobójstwa i wszelkich innych, niewygodnych im miejsc polskiej pamięci, a tym samym natychmiast wcielać w życie ich poleceń! Czyżbyście o tym nie wiedzieli? Czy naprawdę nie rozumiecie, cz też tylko udajecie, że można pokonać IPN, jego własną bronią?
I na koniec, drodzy funkcjonariusze frontu ideologicznego z IPN. Czy naprawdę nie dostrzegacie tego prostego faktu, że machając niczym cepem tą ustawą z dnia 1 kwietnia 2016 r. o tzw. „Zakazie propagowania komunizmu lub innego ustroju totalitarnego”, poprzez akty barbarzyńskiego niszczenia upamiętnień Polskich Bohaterów, którzy w latach 1944 – 1949 broniąc polskich mieszkańców ziem Podkarpacia i Lubelszczyzny, a także polskości tych ziem, a tym samym utrzymania ich w granicach Najjaśniejszej Rzeczypospolitej, nie szczędzili w tym celu ofiary własnego życia, za co dziś dążycie, nie przebierajać w środkach i metodach, by zarówno wymazać nazwiska ich samych i formacje w których służyli z pamięci i historii Polaków, tylko dlatego, że ideologicznie nie odpowiadają oni dziś zamówieniom waszych politycznych zwierzchników, sami… propagujecie nie tylko ustrój totalitarny, ale również rasistowską, zbrodniczą ideologię integralnego ukraińskiego nacjonalizmu, który był i pozostaje do dnia dzisiejszego fundamentalną częścią ideologii niemieckiego nazizmu, a poprzez to propagujecie i gloryfikujecie także ludobójcze, ukraińskie fomacje w służbie III Rzeszy oraz banderowskich morderców Polaków, jako rzekomych bohaterów walki o niepodległość Ukrainy i walki z komunizmem, którymi byli dosłownie w takim samym znaczeniu, jak członkowie hitlerowskich formacji Waffen SS i Gestapo! Jedno wynika, bowiem z drugiego. Życie nie zna próżni. W miejsce prawdy, natychmiast, wkracza kłamstwo i fałsz. Ofiary stają się katami, a zwyrodniali mordercy Naszych rodaków ofiarami. Czy o to wam chodzi? Bo z wszystkich waszych dotychczasowych działań wynika, że… dokładnie to jest Waszym celem!
Zapominacie przy tym tylko o jednym, a mianowicie o tym, że żadna władza nie trwa wiecznie, co dotyczy oczywiście również was samych i waszych obecnych politycznych zwierzchników, którzy gdy przeminie ich czas, wraz z nimi zostaniecie wyrzuceni poza nawias na śmietnik historii, z waszą dzisiejszą wersją historii, którą na siłę, niczym cepem chcecie wdrukować ludziom do głów, wiedząc, że nijak się ona ma do rzeczywistych faktów.
Historii i tak nie zmienicie, choćby była dla was nie wiem jak niewygodna i niepożądana. Kolidująca z obecnymi politycznymi zamówieniami zachdonich hegemonów, którym się wysługujecie jak lokaje. Nie zmienicie tej prostej prawdy, że w tamtym czasie polskiej ludności i polskości ziem połudiowo – wschodnich ziem Naszej Ojczyzny bronili przeciwko zwyrodniałym bestiom z OUN-UPA, żołnierze Drugiej Armii Wojska Polskiego, funkcjonariusze milicji, ORMO, a nawet Urzędu Bezpieczeństwa, którzy dzięki stworzeniu pozorowanej czoty ,,Czumak”, doprowadzili do wytropienia i likwidacji tzw. prowydnyka kraju Zakierzońskiego – Jarosława Starucha – ,,Stiaha”, co było dzwonem pogrzebowym dla dalszej, zbrodniczej, antypolskiej działalności faszystowskich band OUN – UPA na ziemiach Najjaśnieszej Rzeczypospolitej i całego banderowskiego podziemia w Polsce, któremu po zadaniu rok później ostatecznego ciosu przez zdecydowane działania Grupy Operacyjnej ,,Wisła”, zostało ono definitywnie rozbite, a jego ludobójczy terror zakończony raz na zawsze. I nie mogąc zmienić tych niewygodnych dla was faktów, fałszujecie historię na przysłowiowy rympał, nie cofając się nawet przed ordynarym zastraszaniem tych samorządów, na terenie których znajdują się jeszcze ostatnie upamiętnienia polskich bohaterów walczących z bandami UPA, by w ten prymitywny sposób wymusić na nich uległość i niewolnicze podporządkowanie waszym antypolskim działaniom, aby tym sposobem wymazać prawdę o ukraińskim ludobójstwie Polaków.
Dzielna czota „Czumak” – utworzona przez WUBP w Rzeszowie, która udając bandę UPA, ustaliła rejon lasu. gdzie miał swój zamaskowany bunkier Jarosław Staruch ps. „Stiah”.
Wszystko trwa jednak do czasu, aż dojdzie do swego kresu, by ostatecznie przeminąć, w hańbie i pogardzie u wszystkich, jak wielu innych spotkało to przed nim. I nic już mu nie pomoże.
Jacek Boki – Elbląg – Luty 2020 r.
Źródła:
IPN kazał usunąć tablice z leskiego pomnika
http://www.bieszczadzka24.pl/aktualnosci/ipn-kazal-usunac-tablice-z-leskiego-pomnika-/5772
Kto budował bieszczadzkie drogi?
http://www.bieszczadzka24.pl/aktualnosci/kto-budowal-bieszczadzkie-drogi/3459
W Lesku zdemontowano tablicę z nazwiskami milicjantów poległych w walce z UPA [+FOTO]
Aktywiści umieścili nowy element na pomniku OUN-UPA na górze Monastyrz [+FOTO]
Kolejny antypolski wybryk IPN
LESKO: Przebudowa Pomnika ,,W Hołdzie Poległych Milicjantów”
Zasada pierwszeństwa prawa wspólnotowego
https://pl.wikipedia.org/wiki/Zasada_pierwsze%C5%84stwa_prawa_wsp%C3%B3lnotowego
Pomniki i miejsca pamięci – Podkarpackie
http://eksploratorzy.com.pl/viewforum.php?f=579&sid=22707b487aa187a9865af78fade0b928
ZBRODNIE BEZ KARY
http://www.kuzmicz.pl/tlo-historyczne/operacja-wojskowa-wisla
Artykuł źródłowy
http://kresywekrwi.blogspot.com/2020/02/kolejny-antypolski-wyczyn-bandersynow-z.html
Jeśli chodzi o dekomunizację, to proponuję aby Kaczyński zaczął od siebie. Czy Kartofel nie mieszka w domu, który żydokomuna podarowała jego mamie w 1953 roku (https://cdn.natemat.pl/5a5f712464c48e9201f9719ca7559216,780,0,0,0.jpg)? On ma w pobliżu swoje rewiry, tutaj na zdjęciu został przyłapany podczas stymulacji anusa kota (https://ocdn.eu/pulscms-transforms/1/9AQktkpTURBXy9mNjM2ZjUwMDg1ZTIwMzFkNjJjNzBmMTRmMjEwODUyNS5qcGeRkwIAzQHk).
Mame Kartofla otrzymała dom w 1953 roku od stalinowskich władz Warszawy. Czy Kaczyński, w ramach dekomunizacji, nie powinien oddać tego domu miastu?