Przeszłość ma charakter obiektywny. Składa się z minionych wydarzeń przyrodniczych, społecznych, technicznych, wytwórczych, religijnych, wojennych, twórczych i sportowych. Ludzie różnie interpretują przeszłość. Wynika to z ich pochodzenia społecznego, wykształcenia, doświadczenia życiowego, sytuacji życiowej i celów, do których dążą, światopoglądu, przyjętej ideologii, zasad etycznych i prawnych oraz wynikających z nich poglądów politycznych.
Elity władzy i pieniądza określały i wmawiały społeczeństwom właściwy sposób rozumienia przeszłości i postępowania. Narzucały go im przemocą kulturową lub fizyczną, posługując się systemem propagandowym i oświatowym, dyplomacją, inwigilacją, policją polityczną i terrorem, a w skrajnym przypadku wojną.
W propagandzie politycznej stosuje się także unieważnianie przeszłości lub tworzenie historii wirtualnej. Polega to na kłamaniu, ukrywaniu faktów lub przeinaczaniu ich sensu.
Tzw. państwa demokratyczne takie cechy przypisują stalinizmowi, a dziś propagandzie rosyjskiej. Same jednak robią to samo, gdyż taka jest natura polityki. Dowodzi tego niedawna kampania medialna Kremla w sprawie Polski i odpowiedź Zachodu na nią. Spierano się w niej o to, kto wywołał II wojnę światową.
Dyskusja ta nie zbliżyła narodów do prawdy, ponieważ strony sporu przyjęły inne rozumienie tego, na czym polega wojna światowa. Propagandyści nie kłamali wprost, ale stwarzali pozory prawdy, podając nieznane fakty (opinie ambasadora Lipskiego) lub wyrwając je z kontekstu.
Pierwszy września 1939 r. jest datą umowną, bo przecież wcześniej III Rzesza i Polska napadły na Czechosłowację, a Węgry na Ruś Zakarpacką, a dopiero później Niemcy zaatakowały Polskę. Mimo to, że w 1939 r. włączyła się do tej wojny Słowacja i oddziały Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów, była to wojna lokalna. Światowego charakteru zaczęła nabierać po napaści ZSRR na Polskę i kraje bałtyckie, a stała się taką realnie dopiero po agresji III Rzeszy na Belgię i Francję.
Dzisiejsi dyskutanci kłamią także w kwestii traktatów międzynarodowych. Przecież w 1938 r. Anglia i Francja miała bronić Czechosłowacji, a w Monachium oddały część jej terytorium Niemcom. Podobnie we wrześniu 1939 r. nie wypełniły zobowiązań sojuszniczych wobec Polski, bowiem jedynie werbalnie wypowiedziały wojnę Niemcom, a udział w niej sprowadził się do rozrzucania ulotek na Hamburg i zajęciu kilku wsi za Renem.
Hitler obawiał się ataku dużych sił francuskich na Niemcy, dlatego 7 września proponował polskiemu rządowi kapitulację i zakończenie wojny (Wehrmacht był już na przedpolach Warszawy). Warunkiem tego była zgoda na korytarz terytorialny do Prus, przekazanie Wileńszczyzny państwu litewskiemu i utworzenie ze wschodniej Galicji samodzielnej Ukrainy (walczyły o to odziały OUN S.Bandery).
Rząd sanacyjny nie przyjął tej oferty, bo podtrzymywał politykę mocarstwową i nie znał treści paktu Ribbentrop – Mołotow. Zarozumialstwo i pycha rządzących kosztowała polski naród 6 milionów zabitych.
Polskę zająłby Wehrmacht bez udziału Armii Czerwonej, gdyż 12 września jej zachodni sojusznicy na konferencji w Abbeville ustalili, że nie podejmą działań zbrojnych przeciwko Niemcom. Kiedy dowiedział się o tym Stalin, wtedy uznał, że może napaść na Polskę bez ryzyka włączenia się do wojny Anglii i Francji.
Gdyby nie zdrada Polski przez zachodnich sojuszników, to traktat niemiecko-sowiecki pozostałby na papierze, a II wojna światowa zaczęłaby się w 1940 lub 1941 roku.
W szczególności zakłamywały historię państwa totalitarne, w których państwo ma monopol na dysponowanie oświatą i środkami masowego przekazu. W tym systemie rzeczywistością i jedyną prawdą jest to, co uznała za nią rządząca władza.
W ZSRR z hipostez stworzono wirtualny świat realnego socjalizmu, którego cechą była gospodarka niedoboru. Formalnie nie było go, skoro w mediach podano, że fabryki wykonały plany produkcyjne. Kiedy usłużni dziennikarze napisali o czymś w gazecie, to propagandyści tworzyli wokół tego wirtualną rzeczywistość. Toczyły się w niej boje słowne, a po pewnym czasie okazywało się, że były to fakty prasowe, wynikające z okłamania dziennikarza. Nikt nie ponosił za to konsekwencji, ponieważ w obiegu były już nowe kłamstwa.
W systemach totalitarnych oprócz kreowania faktów, stosowano także wyolbrzymianie jednych, a pomniejszanie znaczenia innych. Polegało to na nadaniu jakiemuś drugorzędnemu zdarzeniu znaczenia historycznego, przełomowego.
Ważną hipostazą, wykreowaną w XX wieku przez Stalina, było uznanie wszystkich przedsiębiorców za wyzyskiwaczy. Pozwalało to zaliczyć do jednej grupy multimilionerów i właścicieli sklepików, warsztatów rzemieślniczych i chłopów. Władze komunistyczne uznawały ich za krwiopijców i skazały na śmierć lub pobyt w gułagu. Nie miało znaczenia to, że państwo dysponowało narzędziami ograniczenia łamania prawa pracy w kapitalistycznych przedsiębiorstwach.
Program upaństwowienia gospodarki realizowali stalinowcy w Polsce do 1956 r. Kiedy do władzy powrócił komunista-patriota Władysław Gomułka, to zlikwidował kołchozy i przywrócił godność wszystkim tym Polakom, którzy walczyli z niemieckim okupantem na wszystkich frontach II wojny światowej.
Pominął tych, którzy po wojnie zabijali Polaków w bratobójczej walce, gdyż naiwnie uwierzyli w obietnice Anglosasów o przekreśleniu umowy jałtańskiej i poczdamskiej. Nie potrafili oni zrozumieć, że treść tych umów mogła zmienić tylko wojna atomowa USA z ZSRR.
Nie brali pod uwagę tego, że Anglosasi przyjęli za prawdę kłamstwo katyńskie, nie interweniowali u Stalina w sprawie porwanych przez NKWD 16. przywódców rządu londyńskiego, ani w kwestii sfałszowania przez PPR wyborów do sejmu w 1947 r. Dowodzi to naiwności politycznej „żołnierzy wyklętych” i ich przełożonych.
Władze o rodowodzie „solidarnościowym” manipulują przeszłością, ale nie mogą jej zmienić, ponieważ ludzkie czyny trwają niezależnie od tego, jak kto je zinterpretuje.
W warunkach wojny i okupacji każda grupka emigrantów mogła mówić, że reprezentuje naród polski i może stanowić o nim. W praktyce rząd T.Arciszewskiego robił to tylko na łamach własnej prasy, bo żadne państwo nie traktowało go poważnie i nikt się z nim nie liczył.
Realnym rządem jest ten, który przebywa w kraju, podejmuje decyzje i ma możliwość ich egzekwowania. Inne rządy, to atrapy. Taką był Związek Patriotów Polskich, choć miał własne wojsko, a od sierpnia 1945 r. rząd londyński. Jedni i drudzy zależeli od rządów państw, w których przebywali.
Po klęsce wrześniowej realnie przestała istnieć Polska, gdyż jego terytorium było w obcych rękach, a Polaków masowo mordowano. Istnienie polskich rządów zależało od dobrej woli rządu Wielkiej Brytanii lub ZSRR. Dowodzi tego zmiana stosunku rządu brytyjskiego do “londyńczyków”, kiedy odrzucili ofertę Stalina: linia Curzona w zamian za Zagłębie Borysławskie. Po prostu premier Churchill przestał z nimi współpracować.
Dzisiejsi manipulatorzy historią nie różnią się od komunistycznych. Tamci gloryfikowali berlingowców i AL-owców, a pomniejszali znaczenie armii Andersa i AK. Dzisiejsi postępują odwrotnie, ale jedni i drudzy mają mentalność stalinowską. Wmawiają Polakom, że udział polskich żołnierzy w II wojnie miał duże znaczenie dla jej przebiegu, tymczasem i bez Polaków ZSRR i USA pokonałyby Trzecią Rzeszę. Sprawiła to Armia Czerwona i gospodarka amerykańska. Wszystkie inne działania były nieistotnym dodatkiem.
Większe znaczenie dla skrócenia trwania wojny niż aktywność narodów podbitych przez hitlerowców mieli niemiecko-żydowscy fizycy atomowi, którzy w porę uciekli z paranoicznej Trzeciej Rzeszy. Reszta to zgrabne literackie bon moty typu: Tak niewielu zrobiło tak wiele, dla tak wielu i zimny chichot HISTORII.
Polacy nie chcą uznać, że złamanie przez nich szyfru „Enigmy”, udział w bitwie o Anglię oraz w walkach o Tobruk i Monte Cassino były mało znaczącymi epizodami wojennymi. Wyolbrzymiają ich znaczenie, żeby poprawić sobie samopoczucie. Większe znaczenie miałoby zabicie A.Hitlera, ale nikomu się to nie udało.
Można nazywać żołnierzy gen. Z. Berlinga sługami Kremla, ale nie zmienia to faktu, że to oni zdobyli Berlin, a nie Armia Krajowa, która pozostawiła po sobie zniszczoną Warszawę i ponad 150 tysięcy zabitych cywilów. Ucząc młodzież fałszywej historii, krzywdzi się ją, bo dawne kłamstwa historyczne zastępuje się nowymi.
Na szczęście, jest domowa pamięć historyczna, przekazywana dzieciom przez rodziców. Od nich młode pokolenie poznawało w okresie stalinizmu prawdę o tym, kto zamordował Polaków w Katyniu, co wyrabiało NKWD i polscy Żydzi na Kresach w latach 1939-1941 oraz co zrobili ukraińscy “sąsiedzi” z polskimi chłopami na Wołyniu w 1943 r.
Bolszewicka schizofrenia historyczna występuje w Polsce nadal, bowiem w szkole i w mediach mówi się inaczej niż w domu, a dawne kłamstwa zastąpiły nowe, bowiem historia jest nadal narzędziem propagandy politycznej.
Piotr Zaborny
Kluczowa uwaga, która się nasuwa po lekturze, to refleksja, że Autor dał wyraz swoim urojeniom na temat historii. Pozornie obiektywna teza:
/-/Przeszłość ma charakter obiektywny./-/
jest zwyczajnie nieprawdziwa.
Nie ma potrzeby szargać tutaj nazwiska Józefa Stalina i przedstawiać go jako uosobienie kłamstwa i zła. Taka maniera to infantylna dziecinada inicjowana przez określone ośrodki. Całościowa ocena dorobku Stalina została przeprowadzona w Rosji w ostatnich dekadach i po niewiarygodnie uczciwej i otwartej – szczególnie jak na skarlałe nadwiślańskie standardy – dyskusji Rosjanie doszli do wniosku że Józef Stalin, choć z pewnością nie był aniołem, na pewno nie był również demonem.
Tutaj Prezydent Władymir Władymirowicz Putin:
https://www.youtube.com/watch?v=k_PFCqVkkXo
mówi że to właśnie Józefowi Stalinowi Rosja zawdzięcza zwycięstwo w Wielkiej wojnie ojczyźnianej. Stalin w 1931 roku mówił, że wojna wybuchnie za 10 lat, dlatego forsował niezwykle brutalną industrializację, której ofiarą padło rosyjskie chłopstwo (miliony ofiar). Industrializacja Stalina to wielkie zbrodnie, ale to właśnie jego złowrogiemu geniuszowi i determinacji Rosja zawdzięcza zwycięstwo w ostatniej wielkiej wojnie. Gdyby Rosja przegrała tą wojnę, konsekwencje byłyby katastrofalne, samo biologiczne przetrwanie rosyjskiego narodu stałoby pod znakiem zapytania.
POWYŻSZE DOTYCZY RÓWNIEŻ POLSKI
Gdyby Związek Radziecki nie wygrał Wielkiej wojny ojczyźnianej, Polaków prawdopodobnie już by nie było. Trzecia Rzesza realizowałaby plan biologicznej eliminacji Polaków i Rosjan, pewnie we współpracy z Londynem.
Domyślamy się kto prowadzi kampanię demonizacji Józefa Stalina. Wiemy przecież że w początkach marca 1953 roku został on zamordowany na Kremlu. Wiemy, kto się cieszył z tego morderstwa (https://www.chabad.org.pl/old/swieta/purim, także: https://www.chabad.org/library/article_cdo/aid/2995717/jewish/The-Miracle-of-Stalins-Death.htm):
========
Wiele osób dostrzegło echa Purimu w procesie zbrodniarzy wojennych w Norymberdze.
W Księdze Estery powieszono dziesięciu synów Hamana (Księga Estery 9:13 ); w 1946 roku na dziesięciu głównych współpracownikach Hitlera zostały wykonane wyroki śmierci przez powieszenie jako kara za zbrodnie wojenne (w tym za zamordowanie 6 mln Żydów). Jedenasty współpracownik Hitlera, Hermann Göring, popełnił samobójstwo w nocy przed egzekucją – podobnie jak samobójstwo popełniła córka Hamana co opisane jest w Talmudzie (Megillah 16a).
Echem Purimu pobrzmiewają również w innej, o kilka lat późniejszej historii w Związku Radzieckim. Na początku 1953 roku Stalin planował deportować większość Żydów w Związku Radzieckim na Syberię, ale tuż przed wcieleniem w życie tego planu doznał wylewu i zmarł kilka dni później. Udaru doznał w nocy z 1 marca 1953: w nocy po Purim (UWAGA: żydowski dzień kończy się o zachodzie słońca, w kalendarzu można zobaczyć 1 marca jako święto Purim). Plan deportacji Żydów nigdy nie został przeprowadzony.
========
Podobno mówi się: „pokaż mi swoich wrogów a powiem, kim jesteś”.
Wracając od przeszłości: historia nie jest obiektywna, od zawsze a w każdym razie od bardzo dawna jest kłamstwem i mówił o tym wiele lat przed narodzinami Józefa Stalina Napoleon Bonaparte. Bonapartemu przypisuje się słowa (https://pl.wikiquote.org/wiki/Napoleon_Bonaparte#H):
„L’histoire est un mensonge que nul ne conteste.”
Co Gugle tłumaczy jako: „Historia jest kłamstwem, którego nikt nie kwestionuje.”
Rosyjski historyk aktywny również w Warszawie Michaił Heller (https://pl.wikipedia.org/wiki/Michai%C5%82_Heller) ocenił polskie powstania z XIX wieku jako “bunty prowokowane przez parchy, w których ginęły polskie pany”. Mam wrażenie że to samo dotyczy demonizacji Józefa Stalina.
Infantylna dziecinada.
Bardzo trafny komentarz…