Foto: Alexandros Michailidis / Shutterstock Za krótko pracujemy, nie możemy więc liczyć na kokosy na emeryturze. Sytuację pogarsza też zwolnienie młodych z opłacania składek i tzw. mały ZUS dla przedsiębiorców.
Kolejny mocny głos w sprawie naszych emerytur. Zbigniew Derdziuk, były prezes Zakładu Ubezpieczeń Społecznych przekonuje, że przyszli emeryci nie będą zasobni, chyba że Polacy będą dłużej pracować. Problem tylko polega na tym, że sami musimy tego chcieć. – Dzisiaj nikt nie podejmie decyzji o wydłużeniu wieku emerytalnego, chociaż jest to zasadne. Politycznie ta sprawa skazana jest na porażkę, ale nie wykluczam, że w przyszłości takie próby będą musiały być podejmowane – podkreśla Derdziuk.
- Niski wiek emerytalny to nie jedyny czynnik wpływający na powiększający się deficyt FUS
- Dobrym pomysłem nie jest zwalnianie młodych ludzi z opłacania składek na ZUS, ani tzw. mały ZUS dla przedsiębiorców – twierdzi były prezes ZUS
- Sytuację finansową FUS trochę ratują Ukraińcy i inni pracownicy zagraniczni, ale po latach będziemy zobligowani wypłacać im świadczenia emerytalne, gdy wrócą na Ukrainę
Winne psucie parametrów
Zdaniem byłego prezesa ZUS poza czynnikami demograficznymi, które są długofalowe i nie da się ich szybko zmienić, trzeba zauważyć, że dziura w FUS powiększana jest z także powodu psucia parametrów systemu emerytalnego.
Zdecydowanie najważniejsza jest tutaj sprawa zbyt niskiego wieku emerytalnego, ale to nie jedyny czynnik wpływający na taką sytuację, jaką mamy obecnie.
– Nie jest dobrym pomysłem zwalnianie młodych ludzi z opłacania składek na ZUS, bo potem konieczność ich odprowadzania będzie dla nich bolesna i będą robić wszystko, aby ich nadal nie płacić – podkreśla były prezes ZUS. – To samo dotyczy tzw. małego ZUS-u dla przedsiębiorców. To oczywiście także wpłynie na ich przyszłą emeryturę, która będzie niższa.
To wszystko powoduje – jak zaznacza Zbigniew Derdziuk – że jesteśmy skazani na dotowanie FUS z budżetu państwa. Wprawdzie ostatnio sytuację finansową FUS trochę ratują Ukraińcy i inni pracownicy zagraniczni, którzy pracując u nas legalnie odprowadzają składki na ZUS – pamiętajmy jednak, że potem będziemy zobligowani wypłacać im świadczenia emerytalne, jak wrócą na Ukrainę.
Skąd wziąć trzy biliony złotych
Zobowiązania emerytalne FUS sięgają dziś trzech bilionów złotych – to pieniądze, które pracujący Polacy wpłacają w ramach należnych składek ZUS w trakcie swojej kariery zawodowej do Funduszu Ubezpieczeń Społecznych i które teoretycznie powinny tam czekać na okres wypłat emerytur. Tak się nie dzieje, bo ZUS na bieżąco wydaje każdą złotówkę, którą dostaje. Trzy biliony złotych to zobowiązania, które są rozłożone na lata – czyli do końca życia obecnie ubezpieczonych.
Ważny jest tylko deficyt w danym roku – czyli różnica pomiędzy kwotą wpłaconych składek, a wartością emerytur, które ZUS musi przekazać na konta obecnych emerytów. A ten niestety będzie rósł. Stopa zastąpienia – czyli procent, mówiący o tym, jak duża będzie nasza przyszła emerytura w stosunku do ostatniego wynagrodzenia – i tak będzie niższa.
Foto: ZUS Stopa zastąpienia w Polsce w 2018 r.
Pojawił się wprawdzie pomysł wprowadzenia emerytury obywatelskiej – czyli systemu emerytalnego, który polega na wypłacie określonej, ustalonej przez państwo kwoty każdemu po osiągnięciu przez niego odpowiedniego wieku. W przypadku emerytury obywatelskiej przy wysokości otrzymywanego świadczenia nie liczy się ilość ani wysokość odprowadzanych przez nas składek w czasie, gdy pozostajemy aktywni zawodowo. Na razie – zdaniem Derdziuka – to jednak jest pomysł złudny ponieważ, aby nowy system zadziałał, konieczne jest znalezienie sposobu finansowania obecnych emerytów oraz praw nabytych tych osób, które obecnie płaca składki.
Dla przyszłości systemu kluczowa jest więc świadomość obywateli, jakie będzie ich przyszłe świadczenie i wybór wieku przejścia na emeryturę, zaufanie i skuteczne działanie systemu opartego o zdefiniowana składkę oraz konieczne staje się dodatkowe oszczędzanie np. w Pracowniczych Planach Kapitałowych.
Mamy za mało dzieci, za szybko kończymy karierę
Wcześniej przed widmem niskich emerytur w rozmowie z Business Insider Polska ostrzegał Robert Gwiazdowski, członek Rady Nadzorczej ZUS. W jego ocenie nawet gdyby wiek emerytalny podniesiono do poziomu 67 lat dla mężczyzn i kobiet, to i tak nie zlikwidowałoby to dziury w systemie emerytalnym.
Jak wyliczył ZUS – deficyt w FUS w 2024 roku może wynieść, w zależności od przyjętego wariantu, 44,1-85,77 mld zł – podał ZUS w symulacji wpływów i wydatków FUS w latach 2020-2024.
– Luka jest zbyt duża, żeby można ją było w prosty sposób zlikwidować. Nie zniknęłaby nawet, gdyby część kobiet pozostała na rynku pracy i nawet gdyby nie obniżono wieku emerytalnego. Jednak deficyt byłby wtedy rzeczywiście trochę mniejszy – mówił Robert Gwiazdowski.
Zdaniem ekonomisty w krótkiej perspektywie czasu można znów podwyższyć wiek emerytalny – co na razie jest politycznie nie do zrobienia, zwłaszcza że sam powrót do wieku emerytalnego 67 lat dla mężczyzn i kobiet też nie zlikwidowałby dziury. W dłuższej perspektywie czasu rozwiązanie – jego zdaniem – jest dość proste – wystarczy mieć więcej dzieci.
Na zwiększenie płodności młodego pokolenia raczej bym nie liczył, więc pozostanie podwyższanie wieku emerytalnego i/lub manipulowanie algorytmem wyliczania świadczenia emerytalnego, tak by je obniżyć osobom przechodzącym na emerytury.
Pomóc rządowi może też inflacja. Ona zwiększa nominalną wysokość pensji – a więc i składek na ubezpieczenie emerytalne. Ale to z kolei jest rozwiązanie katastrofalne dla gospodarki jako takiej. Pomóc ZUS-owi – mówiąc prześmiewczo – może też NFZ. Im gorsza sytuacja w służbie zdrowia, tym krótsza średnia trwania życia i krótszy okres pobierania emerytury. Ale chyba nie życzymy sobie tego.
Gdyby jednak rząd zdecydował się podnieść wiek emerytalny, to podobnie jak to zapowiedziano w Szwecji powinniśmy – zdaniem członka RN ZUS pracować do 75 lat.
30 proc. z ostatniej pensji, tyle dostaniemy na emeryturze
Dobrych wiadomości w sprawie naszych emerytur nie ma też obecna szefowa ZUS – na początku października podczas konferencji Trends Festival, Gertruda Uścińska przyznała, że w 2060 r. stopa zastąpienia emerytur Polaków może spaść poniżej 30 proc.
Stopa zastąpienia to procent, mówiący o tym, jak duża będzie nasza przyszła emerytura w stosunku do ostatniego wynagrodzenia. ZUS oblicza ten wskaźnik dla całego kraju, biorąc pod uwagę przeciętną emeryturę oraz średnie wynagrodzenie pomniejszone o składkę na ubezpieczenie społeczne.
Dla dzisiejszych 30-latków będą tak niskie, że niezbędna może okazać się praca już po osiągnięciu wieku emerytalnego, a także dodatkowe odkładanie na prywatne czy pracownicze systemy ubezpieczeń. Jak wyjaśnia prezes ZUS: „Jest szereg czynników, które wpływają na wysokość naszych emerytur. Tempo starzenia się społeczeństwa, coraz bardziej rozciągnięte w czasie życie, co przekłada się dłuższą wypłatę świadczeń, itp”
Niskie emerytury. Jak się zabezpieczyć
W jaki sposób powinniśmy więc walczyć z niskimi emeryturami? Oprócz po prostu dłuższej pracy na emeryturze, według prof. Uścińskiej należałoby patrzeć także na jakość miejsc pracy.
Skoro mamy taki system emerytalny, jaki mamy, trzeba przede wszystkim legalnie pracować, odprowadzać składki, bo to jest przyszłość emerytów i zabezpieczenie ich świadczeń na starość. Należy jeszcze dywersyfikować źródła przyszłych emerytur.
Tego samego zdania był Paweł Borys, szef Polskiego Funduszu Rozwoju, który na konferencji Trends Festival ostrzegał przyszłych emerytów.
– W przypadku świadczeń emerytalnych zmiany, które wdrażamy, służą temu, aby powstały w Polsce trzy podstawowe możliwości oszczędzania na starość. Pierwszy to system publiczny, czyli emerytury z ZUS finansowane ze składki publicznej, następnie system prywatny – dobrowolny, w którym możemy oszczędzać z pracodawcą i Skarbem Państwa, czyli PPK oraz trzeci, również dobrowolny – system indywidualnych kont emerytalnych (IKE) – tłumaczył Paweł Borys.
Opublikowano za: https://businessinsider.com.pl/finanse/emerytura-w-polsce-bedzie-coraz-nizsza-chyba-ze-popracujemy-dluzej/11nhqfx
Członek Rady Nadzorczej ZUS: nie ma wyjścia, emerytury trzeba zacząć obniżać
Foto: Dominik Gajda / Reporter – Narastającej luki w systemie emerytalnym nie da się już w prosty sposób załatać. Ponieważ nie ma woli politycznej, aby podnieść wiek emerytalny i na zwiększenie dzietności też nie ma co liczyć – emerytury będą coraz niższe – mówi w rozmowie z Business Insider Polska Robert Gwiazdowski.
– Powrót do wyższego wieku emerytalnego jest obecnie nierealny. Zresztą nawet gdyby go podniesiono do poziomu 67 lat dla mężczyzn i kobiet, to i tak nie zlikwidowałoby to dziury w systemie emerytalnym. Rozwiązaniem jest posiadanie jak największej liczby dzieci, ale na zwiększenie płodności młodego pokolenia też bym raczej nie liczył – mówi w rozmowie z Business Insider Polska Robert Gwiazdowski, członek Rady Nadzorczej ZUS. W jego ocenie, pozostaje podwyższanie wieku emerytalnego i/lub manipulowanie algorytmem wyliczania emerytur, tak by je obniżyć osobom obecnie przechodzącym na emerytury. Składki, które dziś płacimy teoretycznie na nasze emerytury, idą na bieżące wypłaty. Na nasze świadczenia będą płacić nasze dzieci. Tyle że tych brakuje.
- Fundusz Ubezpieczeń Społecznych, na który wpływają składki na ubezpieczenia emerytalne – z niego ZUS czerpie środki na wypłaty bieżących świadczeń emerytalnych – jest trwale deficytowy
- W dwóch ostatnich latach ratują ZUS trochę Ukraińcy, którzy, z uwagi na sytuację na rynku pracy, wyszli z szarej strefy, pracują legalnie i płacą składki emerytalne
- Gdyby nie obniżono wieku emerytalnego, a kobiety, które odbierają 500 plus, pozostały na rynku pracy, luka w systemie emerytalnym byłaby mniejsza
Ela Glapiak, Business Insider Polska: Deficyt w FUS w 2024 roku może wynieść, w zależności od przyjętego wariantu, 44,1-85,77 mld zł – podał ZUS w symulacji wpływów i wydatków FUS w latach 2020-2024. Czy są to realne wyliczenia?
Robert Gwiazdowski, członek Rady Nadzorczej ZUS: Rozpiętość jest tak duża, że jak najbardziej jest to realne. ZUS jest bardzo ostrożny w swoich szacunkach i moim zdaniem, bardziej skrupulatny niż GUS.
Braki trzeba będzie pokryć. Skąd ZUS weźmie na to pieniądze?
Jak zwykle – z budżetu państwa. FUS – czyli Fundusz Ubezpieczeń Społecznych, na który wpływają składki na ubezpieczenia emerytalne – z niego ZUS czerpie środki na wypłaty bieżących świadczeń emerytalnych – jest trwale deficytowy. Dlatego co roku rząd musi przekazywać ZUS z budżetu – czyli z wpływów z innych danin publicznych jak podatki, opłaty czy cła – dodatkowe środki na wypłatę emerytur. Demografia nie zna litości. Skoro na rynek pracy wchodzi – i zaczyna płacić składki emerytalne – mniej osób niż przechodzi na emeryturę, to składki te nie starczają na wypłaty emerytur. W dwóch ostatnich latach ratują ZUS trochę Ukraińcy, którzy, z uwagi na sytuację na rynku pracy wyszli z szarej strefy, pracują legalnie i płacą składki emerytalne. To jednak tylko zmniejsza deficyt, ale go nie likwiduje.
Czy uniknęlibyśmy tej sytuacji, gdyby nie ucieczka kobiet z rynku pracy, cofnięcie reformy emerytalnej?
Luka jest zbyt duża, żeby można ją było w prosty sposób zlikwidować. Nie zniknęłaby nawet, gdyby część kobiet pozostała na rynku pracy i nawet gdyby nie obniżono wieku emerytalnego. Jednak deficyt byłby wtedy rzeczywiście trochę mniejszy.
Co można zrobić, aby tych pesymistycznych scenariuszy uniknąć?
W krótkiej perspektywie czasu można znów podwyższyć wiek emerytalny – co na razie jest politycznie nie do zrobienia, zwłaszcza że sam powrót do wieku emerytalnego 67 lat dla mężczyzn i kobiet też nie zlikwidowałby dziury. W dłuższej perspektywie czasu rozwiązanie jest dość proste – wystarczy mieć więcej dzieci. Ale na zwiększenie płodności młodego pokolenia też bym raczej nie liczył, więc pozostanie podwyższanie wieku emerytalnego i/lub manipulowanie algorytmem wyliczania świadczenia emerytalnego, tak by je obniżyć osobom przechodzącym na emerytury. Pomóc rządowi może też inflacja. Ona zwiększa nominalną wysokość pensji – a więc i składek na ubezpieczenie emerytalne. Ale to z kolei jest rozwiązanie katastrofalne dla gospodarki jako takiej. Pomóc ZUS-owi – mówiąc prześmiewczo – może też NFZ. Im gorsza sytuacja w służbie zdrowia, tym krótsza średnia trwania życia i krótszy okres pobierania emerytury. Ale chyba nie życzymy sobie tego.
Gdyby jednak rząd zdecydował się podnieść wiek emerytalny, to o ile powinien on wzrosnąć?
Niemcy planują podwyższenie wieku emerytalnego do 70 lat. Premier Szwecji jakiś czas temu wyznał, że jego rodacy będą musieli pracować kiedyś do 75 lat. Podobnie będzie u nas. Pomóc nam chwilowo jeszcze trochę może napływ do pracy młodych cudzoziemców – zwłaszcza Ukraińców czy Białorusinów – jeśli oczywiście wygramy o nich konkurencję z Niemcami i Francją, które otwierają przed nimi swoje rynki pracy. No i z samą Ukrainą – przypomnijmy bowiem, że tamtejszy rząd zapowiada liberalne reformy gospodarcze, które mogą zmniejszyć emigrację.
Rozmawiała Ela Glapiak
Oto jak będą wyglądały emerytury Polaków – prezes ZUS nie ma dobrych wiadomości
Głos Roberta Gwiazdowskiego, członka Rady Nadzorczej ZUS nie jest jedynym ostrzeżeniem dla przyszłych emerytów. Na początku października podczas konferencji Trends Festival, prezes ZUS przyznała, jak będą wyglądały emerytury Polaków. I to nie są dobre wiadomości. – W 2060 r. stopa zastąpienia emerytur Polaków może spaść poniżej 30 proc. – ostrzegała prezes ZUS prof. Gertruda Uścińska.
Stopa zastąpienia to procent, mówiący o tym, jak duża będzie nasza przyszła emerytura w stosunku do ostatniego wynagrodzenia. ZUS oblicza ten wskaźnik dla całego kraju, biorąc pod uwagę przeciętną emeryturę oraz średnie wynagrodzenie pomniejszone o składkę na ubezpieczenie społeczne.
Świadczenia dzisiejszych 30-latków będą tak niskie, że niezbędna może okazać się praca już po osiągnięciu wieku emerytalnego, a także dodatkowe odkładanie na prywatne czy pracownicze systemy ubezpieczeń. Jak wyjaśnia prezes ZUS:
Jest szereg czynników, które wpływają na wysokość naszych emerytur. Tempo starzenia się społeczeństwa, coraz bardziej rozciągnięte w czasie życie, co przekłada się dłuższą wypłatę świadczeń, itp
Niskie emerytury. Jak się zabezpieczyć?
W jaki sposób powinniśmy więc walczyć z niskimi emeryturami? Oprócz po prostu dłuższej pracy na emeryturze, według prof. Uścińskiej należałoby patrzeć także na jakość miejsc pracy.
– Skoro mamy taki system emerytalny, jaki mamy, trzeba przede wszystkim legalnie pracować, odprowadzać składki, bo to jest przyszłość emerytów i zabezpieczenie ich świadczeń na starość. Należy jeszcze dywersyfikować źródła przyszłych emerytur – podkreślała prezes ZUS.
Tego samego zdania był Paweł Borys, szef Polskiego Funduszu Rozwoju, który również na konferencji Trends Festival ostrzegał przyszłych emerytów.
– W przypadku świadczeń emerytalnych zmiany, które wdrażamy, służą temu, aby powstały w Polsce trzy podstawowe możliwości oszczędzania na starość. Pierwszy to system publiczny, czyli emerytury z ZUS finansowane ze składki publicznej, następnie system prywatny – dobrowolny, w którym możemy oszczędzać z pracodawcą i Skarbem Państwa, czyli PPK oraz trzeci, również dobrowolny – system indywidualnych kont emerytalnych (IKE) – tłumaczył Paweł Borys.
Opublikowano za: https://businessinsider.com.pl/finanse/emerytury-trzeba-obnizac-mowi-czlonek-rady-nadzorczej-zus-robert-gwiazdowski/lyd1w7w
Wypowiedz się
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.