Zadziwiająco mało rusofobii tego roku? Zawsze z okazji 17 września, w niektórych mediach w Polsce trwa prawdziwa rusofobiczna nagonka. Do tego dochodzi do festiwali nienawiści, wypominania Rosjanom wszelkich krzywd i zła.
Od kilku lat przy okazji rocznicy, dodatkowo atakuje się Rosję za rzekomą inwazję na Ukrainę. Zwyczajowo już zaraz po 1 września, zaczynała się retoryka 17-tego września, wskazująca na współdziałanie ZSRR z Niemcami i lansowanie tez o rzekomej współwinie ZSRR za wybuch II-giej Wojny Światowej. Do jednej zbitki propagandowej włączano wszystko, poczynając od samej napaści, poprzez Katyń, zesłania, zabory, kończąc na tragedii smoleńskiej.
W tym roku mamy kampanię wyborczą, w której opozycja się pogubiła, żeby nie powiedzieć, że zagubiła się kompletnie i nie potrafi się odnaleźć. Natomiast rządzący, za wszelką cenę starają się doprowadzić społeczeństwo do błogostanu, pilnując żeby nic go nie psuło. Dodatkowo, ze względu na koniunkturę międzynarodową, a ściślej zbliżający się reset pomiędzy Zachodem a Rosją – dalsza retoryka nienawiści byłaby dla nas podwójnie kosztowna.
Być może dlatego w głównych wydaniach największych mediów elektronicznych i drukowanych, wszystko, czego doświadczyliśmy to generalne wspomnienia rocznicowe. Zadziwia to, że nawet telewizja narodowa nie wyeksponowała wątków martyrologicznych. Głównymi elementami informacyjnymi w tym zakresie były komentarze, wobec informacji zamieszczanych przez rosyjskie placówki dyplomatyczne za granicą (np. w RPA). Poza tymi przypadkami, praktycznie nic się nie działo, nie było klasycznego morza rusofobii i udowadniania, że Stalin=Hitler=Putin.
Sprawa jest dziwna, żeby nie powiedzieć, że nawet nadzwyczajna. Standardowo z okazji wyborów, należałoby się spodziewać rozpamiętywania wątków rusofobicznych, jako bardzo wygodnych w w retoryce wyborczej. Szczególnie w kontekście najświeższych kwestii smoleńskich. Tymczasem, praktycznie nic takiego nie miało miejsca na masową skalę. Kilka mediów patriotyczno-prawicowych oczywiście nie zawiodło, jednak w praktyce to, prawie nic na ich możliwości.
Jeszcze z taką sytuacją nie mieliśmy miejsca. Od pewnego czasu, również wyciszono akcję niszczenia pomników Chwały i Zwycięstwa Armii Czerwonej i Ludowego Wojska Polskiego nad niemieckim faszyzmem. To symptomatyczne, ponieważ akcja miała szeroki charakter i była bardzo silnie uzasadniona ideologicznie.
Z ciekawostek natomiast należy odnotować nowy rodzaj „informacji”, pojawiających się w niektórych polskich mediach. Otóż, w ostatnich tygodniach pojawiły się relacje z Rosji, informujące o rzekomych masowych ekshumacjach grobów osób masowo mordowanych w kilku znanych miejscach straceń. Jednym z nich jest szczególnie ważne z punku widzenia naszej pamięci narodowej – Miednoje (Медное) w Obwodzie Twerskim. Wedle niektórych doniesień, mają mieć tam miejsce niesłychane historie z rzekomym „podrzucaniem” szczątków przez dokonujących prac ekshumacyjnych Rosjan. Jest to informacja tak fantastyczna, że nie da się jej nawet komentować. Tego typu komunikaty publikuje portal internetowy należący do jednego z największych zagranicznych wydawców treści prasowych w Polsce! Dodajmy, jest to grupa mediowa, która jest w jawnej, można nawet powiedzieć – zdecydowanej opozycji wobec obecnie rządzących naszym krajem.
Polityka historyczna naszych władz jest na rozdrożu. Wyciszono główne rusofobiczne tuby, co nie oznacza, że je wyłączono. Ten potencjał nadal istnieje i niestety jest finansowany z publicznych pieniędzy. Niedawno media doniosły o rzekomym marnotrawstwie, w jednej z fundacji powołanych do zaawansowanego PR-u na rzecz państwa. Jeżeli analogicznie są wydawane środki w innych instytucjach propagandowych, to znaczy że nie tylko źle się dzieje, ale przede wszystkim sami bijemy w swój bęben.
To poważna sprawa, bo trzeba pamiętać o tym do jak niesamowicie szkodliwego stosunku spraw w kontekście wizerunku dopuszczono przy okazji nowelizacji ustawy dotyczącej IPN. Sytuacja, w której cały aparat soft power pewnego małego państwa z Bliskiego Wschodu (i nie jest to Liban), skierował się przeciwko naszemu państwu i Narodowi – to porażka 30-to lecia. Większej „wtopy”, „porażki” i „klęski” wizerunkowej nie było chyba od czasu wprowadzenia stanu wojennego.
Jeżeli teraz równie luźno podchodzimy do kwestii przypisywania sobie łatki jednego z dwóch najbardziej – oficjalnie – rusofobicznych – krajów na świecie. To, musimy zdawać sobie świadomość z konsekwencji. Przede wszystkim na Zachodzie, który dąży do poprawy stosunków z Rosją i – uwaga dla wszystkich rusofobów – do ich stałego utrzymywania na poziomie gwarantującym obustronne korzyści!
Dla Zachodu równanie Stalin=Hitler=Putin – nie ma żadnego sensu, ponieważ Putin = pieniądze i stabilizacja, dodajmy – stabilizacja w wymiarze globalnym, czego najlepszym przykładem są rosyjskie działania na rzecz pokoju na Bliskim Wschodzie.
Źródło: Obserwator Polityczny
Wypowiedz się
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.