Wiarygodni i Niezłomni, WiN, byle nie V Komenda WiN kryptonim „Muzeum”…
Kocham niezłomnych i wiarygodnych. I odważnych. Nie lada odwagi bowiem trzeba, by nazywać samych siebie niezłomnymi i wiarygodnymi. A złośliwe warchoły nawet mówią, że w polskim uzusie językowym słowa niezłomny i wiarygodny używa się mówiąc o kimś, a nie o sobie i tylko dokonując oceny kogoś innego. Nie będzie w naszym państwie tolerancyjnym litości dla tych, co przeciw niezłomnym coś mówią.
Kocham nasz rząd, bo nade wszystko zaprowadza równość. Równi są bici biczem, prowadzeni na smyczy i różańcem bici. Równe są lesbijki gejom, a transwestyci biseksualistom. Nasza policja nie pozwoli na nierówność. To o równość walczył Robespierre, co w małym pokoiku mieszkał, opodatkowywał żarłocznych bogaczy i dawał ich ofiarom. Nie będzie nam Francuz pluł w twarz i się wywyższał, że tylko on ma Robespierre`a a wolność, równość i tolerancję na bogów nowych obiera. My też mamy. Polak potrafi. Potrafi tolerować. Tolerować sodomę i gomorę. To wielkie idee. Znaczy wolność i tolerancja są wielkie, nie sodoma i gomora. Sodoma i Gomora są ludzkie, tak jak my. A ludzkość i wyrozumiałość powinna tkwić w nas, jak plastikowy fallus w przedszkolu, trzymany przez jedną z Drug Queen.
Humanizm musi nas przenikać do dna i pieścić naszą potrzebę samoobrony – tego nas nauczyliście, nasza władzo, choć próbowaliśmy się bronić przed infiltracją najemników ekscelencji obcych obediencji. Dobrze, że nas w karby bierzecie. Jak Synowie Przymierza. Jak Bund wszechludzki. Bez Bundu jest bunt. A po co nam bunt? Bez Bundu jest bunt i teorie spiskowe. A po co nam teorie spiskowe? Precz z teoriami spiskowymi!
Niech żyje praktyka spiskowa! Naga praktyka, jak naga prawda. Lekko przykryta erotyczną bielizną patriotyzmu. Bez waszej nadświadomej ręki demokracji ludowej my byśmy z marszu równości zrobili marsz krzywości. Z marszu równości – marsz zrównanych z ziemią. I co by Europa powiedziała? Wstyd by nas spalił. Rekiny z aquaparków pożarły.
A wielcy świata tego znowu by musieli zrobić nam tolerancyjne rozbiory wolnościowe. Dzięki, że istniejecie. Gdyby was nie było, trzeba by was wymyślić. Tylko wy, silną ręką mandatu ludowego trzymacie w ręku i spajacie ten chaos zwany Polską. Spajacie niespajalne, zachodnie ze wschodnim, niebo z ziemią. Za co wam chwała, godziwe wynagrodzenie i przeloty w promieniach słońca jak aniołom mądrości.
Nowożeńcy skrywający przed fiskusem swoje burżuazyjne prezenty ślubne równi są z kolekcjonerami kamienic i ich mamusiami. Równi są architekci piramid finansowych ze służb naszych z tymi z zaprzyjaźnionych. Równy jest na terenie Polski mosad polskim służbom, a Muzeum Polin polskim świątyniom. Równy jest przedsiębiorca – przedsiędawcy. I gej i Tuhaj Bej. I pasterz owiec i banderowiec. Wszyscyśmy z jednej matki. Św.Matki Ziemi pod Wezwaniem Pakietu Klimatycznego. Św. Konwecji Stambulskiej pod Wezwaniem Tolerancji. Św. Traktatu Lizbońskiego od Federacji Naszej Spinelliańskiej.Prezent plus równy jest w górę ZUS. Nikt się niech nie wynosi podczas dobrej zmiany. Bo zostanie dla swego, choć mu nieznanego, dobra zrównany. Gdy zdejmiemy szaty – wszyscyśmy równi przed prezesem i karzącym aniołów MSW mieczem. Jak spokojna, niezmarszczona żadnym powiewem dyskryminacji powierzchnia Oceanu Wszechświatowej Równości. Wy, sąd naszych myśli ostateczny, co daje nam w świętej unifikacji żywot wieczny.
Wyście dla nas autorytetem wielkim i skarbem bezcennym . Wyście głową naszą, wolności naszej kamieniem węgielnym, węglem kamiennym, kadzielnicą, masielnicą i węgielnicą. I dlatego loty HEAD waszym rodzinom się należą jak sadomasochistom kaganiec. I jak podziw dzikim władzy zwierzom.
Kocham nasz rząd, bo wszystko transmituje, jak nas niszczą i profanują nasze świętości i tradycje. Gdyby nie on, nie wiedzielibyśmy o tym i pałać byśmy nie mogli wielkim oburzeniem. A jak my zapałamy, to oni nie zostawiają nas samych sobie, tylko nasze zapałanie skierują ku szaitanowi naszemu przeklętemu, iblisowi niecnemu, totalnej opozycji i wrogiej koalicji. I od razu czujemy się lepiej, bo wiemy już kto nas niszczy i ściera z powierzchni ziemi. A wiedza uszczęśliwia. Dzięki ci za to czuwanie nad naszą nieświadomością, rządzie nasz niezłomny. Dzięki ci za otwieranie nam tchórzliwych oczu na opuszczający się na naszą głowę miecz.
Wy nie pozwolicie zniszczyć naszych wartości, bo to niszczenie dokładnie potransmitujeciei jak jakaś “Roma locuta” powiecie, że nie ma waszej zgody na niszczenie. I kamień na naszym grobie lżej odetchnie. Kochamy was miłością Łazarza, którego wprawdzie nigdy nie wskrzeszycie, boście przecież nie doskonali, ale choć kamień na jego grobie pogładzicie czułą dłonią władzy pochylającej się nad krzywdą ludu.
A po wielu kadencjach waszej natchnionej władzy od tego wielokadencyjnego gładzenia kamienia na naszym grobie to i może wyżłobi się znak Polski walczącej, kto wie…A gdy my usłyszymy te święte słowa, że “nie ma zgody” – wpadniemy w ekstazę przed- i pośmiertną. I wróg – między jednym opuszczeniem miecza na nasze głowy a drugim – się zasroma. Albo i nie zasroma. Ale będzie miał dzięki wam możliwość zasromania. A gdy niszczenie naszych wartości już będzie kończyć swój wstrętny proceder – powiecie, żebyśmy się nie załamywali, bo są przecież inne wartości. Też piękne. Trochę inne, ale za to prowadzące do jedności. Do tolerancji. Bo wszyscy jesteśmy ludźmi. Ach, kim byśmy my byli, gdybyście tej nauki wzniosłej nam nie darowali. Dzikimi zwierzętami. Wywyższającymi się nad różnorodnością ludzi i ich wolnością. Zatapiającymi wyspę wolności. Ta wolność, której nas uczycie w pocie swych czół , czasem boli. Ale dzięki wam wiemy, że ten ból nas wyzwoli.
Osiągniemy wolność pełną i absolutną. Bo kto umiera – wolnym już.
Panowie naszej nienawiści, ojcowie naszej tolerancji i wolności, do was wznosimy wołanie – nie opuszczajcie nas w potrzebach naszych, na ścieżkach naszych pokrętnych, którymi wymknąć się próbujemy waszej życiodajnej kontroli.
Bo dzięki wam wiemy, że przez świat zachodni idzie potężna fala. Wiele potężnych fal. Fala dechrystianizacji, fala niszczenia państw narodowych. Gdybyście nam nie ujawnili prawdy o tym, co nas niszczy i będzie niszczyć, aż tak zniszczy, że nikt nie zapiszczy – żylibyśmy w nieświadomości, w ginięciu nieświadomym. Dzięki wam, dzielna dobra zmiano chociaż wiemy, czemu giniemy. Wiemy, jak nazwać to, co nas unicestwi wkrótce. Jeśli ginąć, to chociaż wiedząc, od czego. Świadomie. Nie chcemy znieczuleń w agonii naszej tolerancyjnej. Będziemy ginąć dumnie, pod przewodem niezłomnych naszych. Wiedząc po co giniemy. I w imię czego.
O, dzięki wam za to dobroczyńcy nasi, budowniczowie wysp, atoli, półwyspów i przylądków wolności i tolerancji dla naszych oprawców. Bo wzniosłe to idee. Tymi ideami wzniosłymi wolności i tolerancji wy, nasi rycerze będziecie mogli dla naszego dobra się pochwalić w UE naszej rozbrzmiewającej odami do radości. Wszyscy nam pozazdroszczą. I nas docenią. Nieprzypalonym olejem palmowym w czipsach. A mogli przecież przypalić…
Niektórzy mówią, że “nasz rząd nie jest stąd”. Ale nawet jeśli nie byłby stąd, przecież daje nam bezpieczeństwo. Czyż nie wiedzą ci szowiniści i niecni, że najważniejsze, iż jesteśmy bezpieczni, choćby to bezpieczeństwo dawał nam obcy knut każący na rozkaz śpiewać hymny wolności jak z nut? Darowanemu bezpieczeństwu w zęby się nie zagląda.
Dzięki wam wielkie, heroldowie tolerancji i wolności za wasze-nasze święta, które tak cudownie oprawiacie w ramy patriotyczne wzruszające do łez górnych i chmurnych. Dzięki tym świętom znamy dokładnie daty i liczby wszystkich naszych klęsk. Wiemy jak były potężne. Wzniosłe. I że mieliśmy rację. Tragiczną. Zawsze. Święta Wolności i Niezłomności, którą wróg miał za nic. Szaitan nasz wyklęty. Dzięki wam te święta, które nam odprawiacie w swej łaskawości wzbudzają w nas samokrytyką szczytne myśli, że może nie zasługujemy na zwycięstwa. Od was się uczymy, że zwycięstwa są nietolerancyjne. Że przegrywając udowadniamy, iż dobro przegrywać musi zawsze, bo zwycięstwo jego za grobem, ale za to chlubić się może, że jest niezłomne. I wzniosłe. Zgodne z równością, którą głosił Chrystus.
Bądź pozdrowiona dobra zmiano nasza,
światło naszej niewiedzy, latarnio naszej przyszłości,
słońce naszej tolerancji niezłomnej i wiarygodnej.
Jakże wam wdzięczni jesteśmy,
że w swej demokratycznej wielkości,
którą buduje przecież wiarygodność
– zeszliście jako władza nam przeznaczona w nasze doły i doliny,
by porozmawiać z nami, choć przez ten jeden, święty moment.
Władza buduje swą świętość nastawiając ucha ku ludowi.
Władza, która potrafi przed wyborami się na chwilę zniżyć
– daje tym wyborom pęd i kierunek.
Co my byśmy wiedzieli nie znając kierunków?
Byśmy byli poddaniem poddanych poddających się.
A tak dane nam łaską losu zamienić parę słów.
Jak temu Mahometowi, do którego przyszła góra,
bo on do niej nie przyszedł.
Do nas też przyszła góra.
Raz na 4 lata.
Hip hip, hura! Hip hip hura,
gdy wielkodusznie – marnych nawiedza góra.
I zwiastuje.
Narodziny szczęśliwej, dobrej, zbawczej, tolerującej,
glajszachtującej i urawniłowkującej bez chwili wytchnienia zmiany.
Kim bylibyśmy bez was?
Nie tylko niczym.
Bez was po prostu by nas wcale nie było.
Wy nas stworzyliście.
Stwarzacie w każdej sekundzie.
Jak Marks proletariat.
Myśli waszej medialnej dłutem.
Wyprowadziliście nas z otchłani niedemokratyczności naszej i gliny nietolerancji.
Wy nas zmierzyliście cyrklem i kątownicą.
I małymi się okazaliśmy.
Dzięki wam znamy swoją małość.
I wiemy całymi sobą, że do wyzwolenia,
to wy jesteście nam niezbędni.
Nasz bezwład potrzebuje waszej władzy, waszej władności. Niech żyje wolność ludowa i tolerancja ludowa!
Wyzwalani wszystkich rajów łączcie się!
Łączcie się i równajcie się,
zanim was zjednoczy i zrówna nieuchronna konieczność dziejowa wszystkich dobrych zmian.
Bo zawsze lepiej zrobić z własnej woli, to, ku czemu świat zmierza.
Niech żyje władza większości,
czcząca i zaprowadzająca władzę mniejszości!
Niech władza z ludem pogada i się przechadza,
by lud myślał, że ona mu nie przeszkadza.
Błogosławiony wielki kapitał i władza,
która wszystko równa i niczemu nie przeszkadza.
Prócz przedsiębiorców, narodowców,
i innych gardzących równością ekstremistów.
Tak nam dopomóż Bastylia, Muzeum Polin i konwencja stambulska.
Tak nas wyzwól z małości przyrodzonej niezłomna,
nasza władzo.
Byśmy miecz, którego powstrzymać nie możecie,
mimo wiarygodnych i niezłomnych chęci – pokochali.
Bo kochać tnący ci głowę miecz,
zmniejsza to ból i zaszczytna to rzecz.
I nic to,
że ostatniego święta ostatniej naszej klęski,
nie będzie miał już kto świętować,
bo nas już nie będzie.
Przetrwa imię naszej chwały i waszej niezłomności.
Przetrwa w obojętnej pamięci innych unifikowanych ludów.
Jak gwiazda w koronie.
Której pięć lub sześć ramion obejmie wszystko w miłosnym uścisku.
I ukoi niepokoje.
Po równo.
Frieden, Friedn, Peace, Paix, Shalom, Salam, Mir, Pokiy, Śānti. R.I.P.
Opublikowano za: http://wawel.neon24.pl/post/149989,kocham-wiarygodnych-i-niezlomnych-czyli-win
Od Redakcji KIP: Cenzura pejszbuka nie pozwoliła zamieścić ilustracji.
Wypowiedz się
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.