Wyrazów zaczynających się od członu anty- jest w encyklopediach sporo, np. antybiotyk, antidotum, antyfederaliści, antypody, antyklerykalizm, antykomunizm, antymateria, antypapież, antyteza, antytrynitaryzm. Odnotowane jest też słowo antysemityzm, ale nie ma żadnych pokrewnych mu. Zastanawia, dlaczego w czterotomowej encyklopedii z 1983 r. na 3500 stronach nie starczyło miejsca na pojęcie antypolonizm. Czyżby takie zjawisko nie występowało w dotychczasowych dziejach Polski? Czyżby zostało sztucznie stworzone przez współczesnych narodowców?
Żeby zrozumieć, dlaczego tak się dzieje, należy najpierw zdefiniować to pojęcie, po czym odnieść jego treści do rzeczywistości społecznej. Trzeba zatem zastosować definicję antysemityzmu do zbudowania pojęcia antypolonizmu.
Jego treść brzmiałaby następująco: Antypolonizm to postawa wrogości wobec Polaków z powodu ich narodowości. Antypolonizm jest formą rasizmu i szowinizmu, a wyraża się w postaci prześladowania lub dyskryminowania osób narodowości polskiej lub pochodzenia polskiego.
Taki stosunek do Polaków występował w przeszłości i wynikał z różnych przyczyn. Przede wszystkim negatywna opinia o Polakach służyła ukryciu egoistycznych interesów wrogich grup etnicznych i państw oraz zakamuflowaniu dążenia do żerowania na nich.
Jest wiele dowodów na to, że w XVIII wieku państwa sąsiadujące z Polską uzasadniały udział w rozbiorach Polski gorszą jakością intelektualną Polaków, ich kłótliwością, lenistwem i anarchiczną naturą. Podobne poglądy formułowały mniejszości narodowe mieszkające w Polsce i tym uzasadniały swoją nielojalność wobec narodu-gospodarza i państwa polskiego.
Nie odnosi się to do agresywnych działań ukraińskich chłopów wobec Polaków, ponieważ byli oni utożsamiani ze szlachtą, która żerowała na chłopach pańszczyźnianych. Podczas hajdamackich buntów rusińscy chłopi mordowali szlachtę i Żydów z powodu stosowanego przez nich wyzysku. Gdyby bojarzy ruscy nie spolonizowali się, to Rusini wyrzynaliby ich w czasie powstań jako „ruskich szlachciców”, a nie Polaków.
Rasistowski antypolonizm Ukraińców wobec Polaków wystąpił w końcowej fazie II wojny światowej. Jedyną przyczyną zamordowania przez ukraińskich szowinistów kilkudziesięciu tysięcy Polaków była ich polskość. Maskowano to hasłem nadania chłopom ukraińskim ziemi odebranej Polakom.
Trudno przecież uwierzyć w to, że Rusini byli tak głupi, że nie wiedzieli, co zrobią bolszewicy z posiadaną przez nich ziemią, kiedy zajmą ziemie ukraińskie. Przecież po „wielkim głodzie” było oczywiste, że gospodarstwa ukraińskie zostaną skolektywizowane, a Polacy zostaną przesiedleni za Bug.
Od klęski wojsk niemieckich w bitwie stalingradzkiej wiadome było, że z zachodniej Ukrainy hitlerowców wypędzi Armia Czerwona, po czym zostaną one włączone do Socjalistycznej Republiki Ukraińskiej, w której wszyscy chłopi staną się kołchoźnikami. Przekonali się przecież o tym już w latach 1939 – 1941, kiedy rządzili tu Sowieci.
Dzisiejszy antypolonizm Litwinów i Ukraińców nakręcany jest przez pokazywanie krzywd, jakich doznali oni od Polaków w przeszłości, chociaż ich polonizację prowadzili spolonizowani bojarzy litewscy i ruscy.
Wspomaga to selektywność pamięci ludzkiej, która polega na zapominaniu o tym, jak byli oni gnębieni w okresie panowania sowieckiego w okresie międzywojennym i po wojnie.
Inny charakter ma antypolonizm niemiecki. Wynika on przede wszystkim pogardy dla Słowian Zachodnich mieszkających pomiędzy Łabą i Odrą, których w ciągu kilku wieków Niemcy pokonani militarnie i zgermanizowali. Nawet Serbo-Łużyczanie współcześnie czują się Niemcami, a jedynie w domu mówią językiem serbo-łużyckim.
Nieco mniejszą pogardę mieli Niemcy wobec Polaków, gdyż wielokrotnie zostali przez nich pokonani i utracili część zagrabionych ziem zachodnich. Antypolonizm niemiecki w XX wieku miał podłoże rasistowsko-szowinistyczne. Mimo denazyfikacji Niemiec jego elementy pozostały. Wskazuje na to funkcjonujący w świadomości potocznej Niemców stereotyp Polaka jako brudasa, lenia i złodzieja.
Propaganda niemiecka kształtuje u mniejszości niemieckiej w Polsce poczucie wyższości wobec Polaków, chociaż w czasach PRL w takich rodzinach nie mówiono po niemiecku. Kiedy powstały możliwości wyjazdu Ślązaków do Niemiec, władze niemieckie organizowały dla nich kursy językowe i płacili im za uczenie się języka niemieckiego.
Wyjazdy zarobkowe „Volkswagendojczów” do RFN i finansowe wspomaganie przez nich rodzin, które pozostały w Polsce, doprowadziły do tego, że „ożyło” w nich poczucie narodowości niemieckiej. Przyczyniły się do tego także błędy powojennych władz polskich wobec Autochtonów.
Głównym źródłem współczesnego niemieckiego antypolonizmu jest ból po utracie ziem wschodnich Rzeszy. Świadczy o tym aprobata dla ziomkostw i działań Eryki Steinbach.
Inne podłoże ma antypolonizm Żydów i Polaków pochodzenia żydowskiego. Przez wiele wieków mieszkali oni w rozproszeniu wśród Polaków. Zrodziło to w nich poczucie bycia narodem równoległym w państwie polskim.
Sprzyjało temu podarowanie im przez królów Polski autonomii w organizacji własnego życia społecznego i religijnego. Mimo brutalnego wymordowania Żydów przez Niemców, w ich świadomości przetrwała chęć bycia gospodarzem w Polsce.
Stało się tak na skutek polityki narodowościowej Ławręntija Berii, wszechwładnego szefa NKWD, która polegała na preferowaniu żydowskich komunistów przy obsadzaniu stanowisk kierowniczych w powojennej Polsce. Ich solidarność etniczna doprowadziła Polaków do przekonania, że w naszym kraju rządzą Żydzi.
Nie ma przy tym znaczenia skala tego zjawiska, gdyż stereotypy żyją własnym życiem. Sami Żydzi przyczyniają się do tego, przez wybielanie swoich antypolskich zachowań z okresu stalinizmu oraz oskarżanie Polaków o prześladowanie ich po agresji Izraela na kraje arabskie.
Ostatnio niechęć Polaków do Żydów jest pobudzana przez stronnicze zachowanie władz Izraela i lobbystów organizacji żydowskich w USA w sprawie odszkodowań za mienie bezspadkowe. Pochodną tego jest wprowadzanie do obiegu społecznego pojęcia „Polak – obywatel Polski” i eliminowania określeń „prawdziwy Polak” i „Polak-katolik” jako antysemickie, chociaż oznaczają one jedynie określenie gospodarzy Polski.
Wielu Żydów i Polaków pochodzenia żydowskiego pokochało polski krajobraz i język. Część z nich od dawna identyfikowało się z polskością, a część marzyła o utworzeniu na ziemiach polskich Judeopolonii, jako państwa autonomicznego. Czy tworzone są ramy prawne dla powołania autonomii żydowskiej w Polsce ? Zaplecze ideologiczne tej koncepcji stanowi „Krytyka Polityczna”. Dobrze wyraża ją stwierdzenie Konstantego Geberta dla czasopisma „The Moment” z 2009 r., które brzmi: Do 2050 r. Polska stanie się ekonomiczną potęgą z polskimi Żydami jako kierowniczą siłą.
Podobny pogląd wypowiedział w wywiadzie dla „Polityki” w 1981 r. B.Geremek. Nie chodzi więc o własne żydowskie państwo autonomiczne, ale o „państwo w państwie”, w którym Żydzi będą „równiejsi” niż Polacy.
Takie obszary autonomiczne występują w wielu państwach świata i są pożytecznym „wentylem” dla istniejących zróżnicowań etnicznych. Jak twierdził Ortega y Gasset unifikacja kulturowa zubaża bogactwo możliwości człowieka. W globalizującym się świecie, w którym media elektroniczne homogenizują ludzką kulturę jest miejsce na większą liczbę społeczności etnicznych, które uczestniczyłyby we własnej kulturze. Skoro maleje znaczenie regionalizmu i coraz mniej jest w Polsce obszarów, w których mówi się dialektem, należy pogodzić się z powstawaniem nowych etnosów.
W takiej autonomii polscy Żydzi byliby u Siebie i wśród Swoich jako jej gospodarze. Zniosłoby to poczucie wielu Polaków, że „rządzą nami Żydzi”, choć czują się oni Polakami i chcą korzystać z pełni praw obywatelskich, co oznacza uczestniczenie w życiu politycznym i posiadanie własnych mediów. Mówi o tym pokazany w telewizji reportaż z uroczystości „wyświęcania” M. Sierakowskiego na ideowego patrona Judeopolonii. Jej graficzny symbol wyraża wizerunek białego orła, nad którego głową znajduje się połowa gwiazdy Dawida.
Taka autonomia miałaby większe uzasadnienie niż wnioskowany przez RAŚ autonomiczny Śląsk. Utworzono go w II RP z nieistniejących obecnie powodów i jest on zjawiskiem historycznym. Dziś nie wiadomo, czemu miałby służyć.
Kultura i religia są sprawami, których nie da się zadekretować odgórnie. Świadczy o tym długotrwałość chrystianizacji Polaków, ponieważ wypieranie jednych wzorów kulturowych przez inne jest procesem wielopokoleniowym.
Kuriozalny jest antypolonizm żydowski w USA, ponieważ Polonusi w żaden sposób nie zagrażają interesom ekonomicznym czy politycznym amerykańskich Żydów. Polonia amerykańska jest uboga, zdezintegrowana i słabo wykształcona, a jej przedstawiciele nie pełnią ważniejszych funkcji publicznych w USA. W związku z tym niezrozumiałe jest atakowanie jej przez amerykańskich Żydów. Przecież w USA są oni środowiskiem lobbystycznym i opiniotwórczym.
Dopuszczanie do pisania w prasie o „polskich obozach koncentracyjnych” czy wmawianie światu, że Polacy byli głównymi sprawcami Holokaustu Żydów, a Niemcy im tylko pomagali, jest przejawem skrajnego antypolonizmu, przed którym Polacy mają prawo się bronić. Robią to jednak delikatnie i nieskutecznie, przy czym niechęć Polonusów do Żydów, jest jedynie odpowiedzią na ich antypolonizm.
Elity społeczne obydwu narodów wyciągnęły odmienne wnioski z ogłoszenia swojego wybraństwa.
Judaizm przyjął egoistyczną zasadę wsobności, co wyraża się w talmudycznym nakazie pomagania pobratymcom, a szkodzenia innym (gojom), bądź wykorzystywania ich dla swoich celów.
Polacy ze swojego wybraństwa wyciągnęli odwrotny wniosek. Jako chrześcijanie kierowali się wobec innych ludów altruizmem i miłosierdziem, więc byli i są biedakami. Z tego powodu słusznie Żydzi uważają ich za naiwniaków i kiepskich polityków.
Polacy przez wieki pomagali obcym, a nie swoim, a solidarni stają się tylko w sytuacji śmiertelnego zagrożenia bytu narodowego. Dawniej Polacy byli „przedmurzem” chrześcijaństwa, w XIX wieku męczennikiem za wyzwolenie ludów spod tyranii, a w XX wieku obalali komunizm.
Misja Polaków zakończyła się 4 czerwca 1989 r., kiedy „Solidarność” złamała monopol władzy PZPR. Od tej pory stali się normalnym narodem i muszą sami troszczyć się o godziwe warunki życia dla swoich obywateli.
Główną przyczyną dziewiętnastowiecznej emigracji Polaków i Żydów do obydwu Ameryk było przeludnienie wschodnich ziem i chęć poprawy swoich warunków życia. Wielu z nich zginęło, ale sporo przetrwało, wzbogaciło się oraz zachowało wiarę przodków i mowę. Niektórzy przebili się tu do sławy, prestiżu i bogactwa.
Żydzi w USA stanowią silną i dobrze zorganizowaną mniejszość narodową oraz mają ogromne wpływy w sferze finansów i mediów, toteż Polacy nie stanowią dla nich konkurencji w biznesie i polityce. Jedynym wytłumaczeniem antypolonizmu amerykańskich Żydów jest syndrom konieczności posiadania „swojego wroga” opisany w komedii „Sami swoi”.
Nieśmiałe próby obrony dobrego imienia Polaków przez organizacje polonijne Ameryk, zostały okrzyknięte w mediach jako antysemityzm. W USA powstała sytuacja, że można zostać ukaranym za postawę antymurzyńską, antymeksykańską, antyżydowską, antyukraińską czy antyitaliańską, bo uznaje się je za niepoprawne politycznie, ale nie za antypolonizm.
Napędzany jest on przez amerykańskich Żydów. Żeby to stwierdzić, wystarczy wziąć do ręki „Polish jocksy”. Kiedy zwracał na to uwagę prezes Kongresu Polonii Amerykańskiej, Edward Moskal, nazywano go antysemitą. Ktokolwiek przyznawał mu rację, poddawany był ostracyzmowi społecznemu.
Dotknęło to również działacza organizacji polonijnej w Urugwaju Jana Kobylańskiego, którego pracę wśród Polonii pozytywnie ocenił wieloletni prezes „Wspólnoty Polskiej”, A. Stelmachowski. Napisał o nim: Stał się on moderatorem życia kulturalnego, a także odrodzenia polskiej oświaty. jego mecenat doprowadził do upamiętnienia wybitnych Polaków w stolicach państw Ameryki Południowej, powstania i funkcjonowania domów polskich w Monte Video i Buenos Aires. Doprowadził też do wprowadzenia do kalendarza świąt państwowych Argentyny dnia osadnika polskiego.
Żeby zostać w Ameryce okrzykniętym antysemitą, nie trzeba nawet źle mówić o Żydach. L. Niekrasz napisał, że do oplucia Kobylańskiego wystarczyło to, że prowadził działania na rzecz przyznania żywiołowi polskiemu rangi podmiotowości w krajach osiedlenia, był sponsorem i opiekunem zespołów i chórów ludowych oraz obrońcą godności i honoru narodu polskiego. (z artykułu w „Myśli Polskiej” z 2007 r., nr 8).
Piotr Zaborny
Wypowiedz się
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.