Szabasowa kolacja zorganizowana przez Jonny’ego Danielsa w Warszawie. Fot. YT. Danielsa. YT. / wybór zdjęcia wg.pco
Nie cichną spekulacje, dlaczego taka „świetna” premier Szydło musiała oddać stołek Mateuszowi Morawieckiemu.
Kiedy wydawało się, że emocje z tym związane już się wyciszyły, to Morawiecki odwołał ministra, który podobno w PIS-ie miał mieć tak mocną pozycję, że „jest nie do ruszenia”, czyli Macierewicza.
Przez media przewinęło się wielu „ekspertów” od tego, co się dzieje na scenie politycznej, objaśniających „gawiedzi” powyższy spektakl.
Przez część z tych „ekspertów” Morawiecki był kreowany na niezłomnego superbohatera, już w dzieciństwie walczącego „ekierką” z ubecją.
Potem ten superbohater miał stać się – po studiach historycznych – guru od ekonomii, a w domyśle – od „wszystkiego”.
Podobnie, jak inny taki „guru” – Ryszard Petru; ten akurat po stosunkach międzynarodowych.
Brakło tylko porównania do innego „guru” ekonomii i „profesora” (po niepełnej magisterce) Rostowskiego (https://wiadomosci.wp.pl/minister-rostowski-nie-jest-profesorem-bedzie-awantura-6032003916096129a).
Oczywiście, ci „eksperci” jakoś nie zauważyli, choćby takich drobiazgów świadczących, że:
- Morawiecki „wielkim historykiem jest”:
http://natemat.pl/201699,11-wrzesnia-jest-dniem-niepodleglosci-w-polsce-morawiecki-skompromitowal-sie-w-deutsche-welle-bardziej-niz-myslales - Morawiecki świetnie zna się na zdrowiu: https://web.facebook.com/pinecki45/videos/2079095642120601/
- itd., itd., ….
Ja, osobiście, chciałbym po dwóch latach dowiedzieć się czegoś więcej – poza kilkudziesięcioma slajdami frazesów – na czym polega tak szumnie nagłaśniany gospodarczy „Plan Morawieckiego”.
Bo jakoś, poza wpompowaniem milionów złotych w zachodnie firmy [link dodany przez PCO] i ściągnięciem do Polski spekulacyjnego banku, nadal nie wiadomo, na czym on ma polegać.
W tej, powyżej zasygnalizowanej sytuacji, trudno wymagać, aby ci „eksperci” zwrócili uwagę na poniższy ciąg zdarzeń.
18 września ubiegłego (2017) roku Mateusz Morawiecki, podczas swego wystąpienia w czasie ceremonii odznaczenia Polaków ratujących żydów w czasie II Wojny Światowej, zorganizowanej przez J. Danielsa, poinformował wszem i wobec, że ma żydowskie korzenie. Media szeroko tę autoprezentację opisywały, w tym informował o tym 11 grudnia 2017 roku znany izraelski dziennik „Haaretz”.
Oto fragmenty z tego tekstu (https://www.haaretz.com/world-news/europe/1.827926):
« “My aunt Irena was a Jew, she survived the war and as a child of 10. Until she was 16, she stayed with a Polish family who rescued her,” aided by a few dozen other non-Jewish Poles who risked their lives»
„Another of his aunts, Roma, survived the Holocaust by fleeing Poland and now lives in Israel, he said.”
24 listopada 2017 roku Mateusz Morawiecki – wraz Piotrem Glińskim, Adamem Bielanem, Janem Dziedziczakiem i Arkadiuszem Mularczykiem – był na szabasowej kolacji w domu Jonny’ego Danielsa.
(https://wiadomosci.onet.pl/kraj/politycy-pis-spotkali-sie-z-izraelskim-ministrem-ajjubem-kara-na-kolacji-szabasowej/7y8789v)
Centralną postacią na tym spotkaniu był izraelski minister telekomunikacji i doradca premiera Netanjahu Ajjuba Kara.
Wygłosił on przemówienie, w którym przy okazji poinformował, kim faktycznie jest szarogęszący się ostatnio w naszej przestrzeni publicznej,w tym w przestrzeni politycznej, Jonny Daniels:
„Jonny, to dla (do ?) ciebie. Jesteś tutaj premierem nas wszystkich.„
( https://www.youtube.com/watch?v=XQ_QIKomi8M)
7 grudnia 2017 Mateusz Morawiecki został wyznaczony przez komitet polityczny PIS na premiera, w miejsce Beaty Szydło, która musiała zadeklarować, że poda się do dymisji.
11 grudnia Mateusz Morawiecki został premierem.
Piorunująco szybkie następstwo zdarzeń.
I wyjątkowo zaskakujące, wziąwszy pod uwagę, że jeszcze nie tak dawno Morawiecki był doradcą „największego wroga” PIS-u, czyli Donalda Tuska, a nawet… był typowany przez niego na ministra finansów.
( https://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/mateusz-morawiecki-od-bankiera-i-doradcy-tuska-do-wybranca-kaczynskiego/stcgqwr )
Wyjaśnienie, dlaczego związki z PO – które według PIS-u dyskredytują każdą osobę – Morawieckiemu nie zaszkodziły, znajduje się w powyższych faktach oraz… na taśmie z restauracji Sowy.
Z zapisanej rozmowy wynika, że Morawiecki jest w kontaktach z Lejbem Fogelmanem.
(http://wolnosc24.pl/2017/12/08/mateusz-morawiecki-na-tasmach-z-restauracji-sowaprzyjaciele-o-czym-mowil-przyszly-premier/)
Dla wyjaśnienia, Lejb Fogelman jest to tajemnicza i – jak widać choćby z powyższego nagrania – wielce wpływowa postać, ale jest on też… szkolnym kolegą Jarosława Kaczyńskiego, z którym zresztą obaj bracia Kaczyńscy utrzymywali, podobno, bliższe relacje.
No i jest on żydem, który podobno właśnie z tego powodu musiał wyjechać z Polski.
Powstaje pytanie – o czym te wszystkie powyższe fakty świadczą?
Z czym mamy teraz do czynienia?
I czy to, co rozegrało się teraz przy uchylonej kurtynie jest czymś typowym, czy jest to jednak coś – pod pewnymi względami – nowego? Jakiś nowy etap?
Przed przejściem do odpowiedzi na te kwestie, trzeba wcześniej jednak koniecznie zdefiniować najpierw pewne pojęcia (słowa), które z powodu trwającej około półtora wieku propagandy żydowskiej zostały totalnie zniekształcone.
Po pierwsze, jaki krąg osób oznacza słowo „żyd”.
A więc – żyd to każda osoba, która wyznaje jakąś wersję (odmianę) religii żydowskiej.
W Polsce podobno jest ich, według dostępnych danych, nieco powyżej tysiąca.
Nie należą oni do jakiegoś „narodu żydowskiego”, bo „naród” taki nigdy nie istniał, a jedynie został on wymyślony w XIX wieku przez żydów niemieckich.
W Izraelu nie ma narodu żydowskiego, ale tworzy się powoli naród izraelski
(czego dowodem choćby wypowiedź izraelskiego ministra na kolacji u Danielsa), składający się z żydów, „świeckich” Izraelczyków, których zresztą szybko przybywa oraz z… Arabów i Beduinów.
Co więcej, żydzi nie są „semitami”, bo nie pochodzą od mieszkańców ziem, które za czasów rzymskich zostały nazwane „Judea Palestina”, ale:
- są w przygniatającej większości potomkami różnych ludów, które pod koniec pierwszego tysiąclecia naszej ery przyjęły jedną z istniejących wtedy wersji religii żydowskiej (która już wtedy była bardzo odległa od „antycznego” judaizmu) w ramach państwa Chazarów; państwo to zostało utworzone w Europie Wschodniej drogą podboju innych plemion przez przybyłe z Azji plemię Chazarów pochodzenia tureckiego;
- są w minimalnym stopniu potomkami konwertytów na judaizm z czasów cesarstwa rzymskiego;
- są potomkami konwertytów na różne odmiany religii żydowskich, które to konwersje miały miejsce na przestrzeni wieków na terenie całej Europy, a także poza nią.
(Zjawisko to ma miejsce także teraz w Polsce, bo jak widać choćby powyżej „bycie żydem się opłaca” – https://chidusz.com/14-krokow-ku-konwersji-na-dolnym-slasku/)
Z tego względu wyjątkowym „chichotem historii” jest posługiwanie się przez żydów oskarżeniem kogoś o „anty-semityzm”.
Więcej na ten temat w tekście: «”Naród” żydowski?.. Jaki naród Panie (P)AD!»
( http://naszeblogi.pl/48964-narod-zydowski-jaki-narod-panie-pad)
Ujmując to krótko – żydzi to wyznawcy religii żydowskich, tak samo jak chrześcijanie to wyznawcy religii chrześcijańskich, a muzułmanie to wyznawcy różnych wersji islamu.
Nie ma więc Żydów.
Słowo „żyd” pisane dużą literą jest, tylko i wyłącznie, błędem ortograficznym.
Dla dopełnienia obrazu – współczesne religie żydowskie nie są „judaizmem”, a więc tą samą religią, która istniała choćby w „czasach chrystusowych”.
Więcej na ten temat w tekście: „Czy Matka Boska była Żydówką?” (http://naszeblogi.pl/49083-czy-matka-boska-byla-zydowka)
W Polsce mamy więc nieco ponad tysiąc żydów, może dwa tysiące.
W tym momencie, w kontekście powyżej przywołanych w tym tekście faktów, nieuchronnie nasuwa się pytanie: skoro żydów jest tak mało, to jakim cudem mają tak wielki wpływ na naszą przestrzeń publiczną, w tym na naszą scenę polityczną?
Jakim cudem są tak silni, że są w stanie spowodować – przy wsparciu, jak widać, z zagranicy – zmianę na stanowisku premiera?
I tu dochodzimy do kluczowego dla zrozumienia naszej współczesnej rzeczywistości: politycznej, gospodarczej, informacyjnej, kulturowej itd., problemu „żydów”.
Nie żydów, ale właśnie „żydów” (w cudzysłowie).
„Żydzi” nie są żydami, bo nie wyznają religii żydowskiej.
Dla jasności obrazu – pomijam problem osób, które tę religię faktycznie wyznają, ale „na zewnątrz” udają kogoś innego.
Ci „żydzi” nie należą też do jakiegoś „narodu żydowskiego”, bo takiego nie ma i nigdy nie było.
(W starożytności istnieli Judejczycy, Galilejczycy itd., którzy w czasach nowożytnych zostali w wielu tekstach „wstecznie” nazwani żydami, ale jest to klasyczny błąd „naukawy” polegający na przenoszeniu wyobrażeń z jednej epoki do epok wcześniejszych.)
To, że jakaś grupa osób zacznie uważać siebie np. za Marsjan, to nie znaczy, że są Marsjanami i tworzą „naród marsjański”.
Problem polega na tym, że „żydzi” – pod wpływem fałszywej mitologii nacjonalistycznej wyprodukowanej w XIX wieku – za takich „Marsjan” się uważają.
Co więcej – o sile tej nacjonalistycznej mitologii przekonali się Palestyńczycy (de facto potomkowie mieszkańców antycznej Judei Palestiny), którzy w ciągu zaledwie wieku zostali pozbawieni swych suwerennych praw i zamknięci w gettach w Gazie i na Zachodnim Brzegu.
I takich „żydów” w Polsce mamy coraz więcej.
W przytłaczającej większości nie są oni potomkami żydów mieszkających na obecnych ziemiach Polski przed Drugą Wojną Światową, ale potomkami osób, które od 1944 roku trafiły tutaj zza naszej wschodniej granicy.
(Podobnie jak niemała część spośród tego tysiąca – dwóch tysięcy „prawdziwych” żydów).
Wielu z tych przybyszy – na rozkaz sowietów – zaprowadzało w naszym kraju komunizm, przy czym wyjątkowo skutecznie obsadzało przy tym urzędy, media itd. „swoimi”. Zjawisko to jest już coraz lepiej opisane.
(Dla przykładu – https://wolna-polska.pl/wiadomosci/zydowscy-mordercy-gen-fieldorfa-nila-2013-11 )
Określenie „żydokomuna” odnosi się więc do zjawiska, które:
- wbrew usilnym zaprzeczeniom i przekłamaniom – miało miejsce;
- do dzisiaj determinuje w niemałym stopniu naszą rzeczywistość.
Co więcej, obecni „żydzi” w większości przypadków zaledwie w jakiejś części mają żydowskich przodków: czasami tylko jednego dziadka (babkę) albo nawet tylko jednego pradziadka (prababkę) itd.
Stają się „żydami”, bo to jest przepustka do przyśpieszonej kariery: w polityce, w biznesie, w mediach, w nauce, w kulturze…
W połowie lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku (czyli około 30 lat temu), kiedy pojawiły się pewne symtomy („pierestrojka” w ZSRR), że komuna w Polsce może nie przetrwać, Wojciech Jaruzelski spotkał się w Nowym Jorku najpierw z D. Rockefellerem (25.09. 1985 r. – http://www.rp.pl/Historia/310279872-Jak-Wojciech-Jaruzelski-dogadywal-sie-z-Rockefellerem.html), a potem w maju 1988 roku ze spekulantem finansowym Georgiem Sorosem.
- http://www.fronda.pl/a/kiezun-wszystko-zaczelo-sie-od-spotkania-sorosa-z-jaruzelskim-i-rakowskim-w-1988-r,18136.html)
- http://niezalezna.pl/82053-soros-ostatnia-nadzieja-michnika-i-platformy
W efekcie tych spotkań i następnych doszło do spisku w Magdalence, gdzie komuna i jej konfidenci opijali pakt z „żydami” – dogadany za kulisami – a sprzedany „gawiedzi” w propagandowym cyrku okrągłostołowym.
Obecny system polityczny w Polsce, którego istota polega na tym, że jeden „facet” może zdecydować, kto może być prezydentem i kto będzie premierem, ale także kto znajdzie się na listach wyborczych, jest szczytową mutacją tamtego paktu.
Oczywiście przez cały czas toczyły się „walki” o to, kto aktualnie ma mieć „pierwszeństwo dziobania” – ale wszystko w ramach tamtego paktu.
Świetnie to widać na przykładzie osób związanych kiedyś bądź z komuchami, bądź z postkomuchami (SLD), które teraz brylują w PIS-owskiej telewizji.
I świetnie to widać na przykładzie tych osób, które dzięki temu, że są „żydami” (lub mają żonę „żydówkę”), płynnie przechodzą z Unii Wolności, czy z Platformy Obywatelskiej do PIS-u, podobnie jak jakiś czas temu miały miejsce „wędrówki” z PIS-u do PO.
Wszelkie działania, które mogłyby zagrozić interesom: w szczególności politycznym i gospodarczych, tych grup osób, które dokonały spisku w Magdalence, były i są bezpardonowo torpedowane, wszelkimi możliwymi sposobami – „prawem” (czyli przepisami, np. przepisy dotyczące ordynacji wyborczej i finansowania partii politycznych z budżetu) i „lewem”.
Ale to jest temat na osobny artykuł.
Po części pisałem, zresztą, o tym w wielu tekstach, między innymi, w tych :
- „Czy w Polsce rządzi mafia?” http://naszeblogi.pl/47571-czy-w-polsce-rzadzi-mafia
- ” 25 (70) lat bandytyzmu pod szyldem i w majestacie państwa polskiego” http://naszeblogi.pl/50847-25-70-lat-bandytyzmu-pod-szyldem-i-w-majestacie-panstwa
- „Ja (współ)suweren… Bój to jest wasz ostatni” http://naszeblogi.pl/47506-ja-wspolsuweren-boj-jest-wasz-ostatni
- „Państwowa Komisja Wyborcza znowu rozgrywa wybory”
http://naszeblogi.pl/56680-panstwowa-komisja-wyborcza-znowu-rozgrywa-wybory
W tym miejscu tytuł tego tekstu powinien być już prawie zrozumiały.
Trzeba tylko wyjaśnić, że słowo „chazar” (pisane małą literą i w cudzysłowie) jest moim określeniem ujmującym zbiorczo „żydów” i żydów.
Jestem przekonany, że idealnie oddaje on istotę działań tej grupy osób – dążenie do podporządkowywania sobie tubylców.
Podobnie jak czynili to ludzie, których jakąś część genów (mniejszą, większą czy choćby tylko śladową) współcześni „chazarowie” dziedziczą.
A „szabes – goj”?
No cóż, najbardziej podoba mi się określenie, które usłyszałem w mojej rodzinnej wsi – „przydupas żydowski”. Oczywiście, każdy może wyszukać sobie bardziej literacką definicję.
I na koniec, jeżeli jakaś grupa osób – bez względu na to, czy wyznaje jakąś religię, czy nie, bez względu na to, czy jest jakiejś narodowości, czy nie i bez względu na wszelkie inne prawdziwe czy wymyślone „związki” – „dogaduje się” ze sobą, otwarcie lub zakulisowo, aby pozbawić ogół (naród, ogół obywateli) jego podstawowych praw politycznych: do faktycznego decydowania o swym państwie, to mamy do czynienia ze spiskiem.
Czyli z przestępstwem.
Bez względu na to, czy jest ono penalizowane w przepisach, czy nie!!!
Więcej o zamachu na NASZE – POLAKÓW suwerenne prawa w tekście: „POLSKA DLA POLAKÓW – czy tego chce Pan, czy nie, Panie (P)AD!”
(http://naszeblogi.pl/48767-polska-dla-polakow-czy-tego-pan-chce-czy-nie-panie-pad) i w wielu innych tekstach dostępnych na wskazanych na końcu portalach.
I co dalej?
No cóż – „dalej” to powinny działać odpowiednie instytucje państwowe.
Jeżeli jeszcze są one faktycznie polskie.
Dariusz Grudziecki
- Polonista, prawnik, publicysta. Autor książek: „W poszukiwaniu suwerena. Czy każdy jest suwerenem?” 2009r., „Co to jest demokracja?”, 2010 r., „Postmonarchia czy demokracja?”, 2013 r., „Demokracja”, 2013 r. oraz ponad stu tekstów publicystycznych. Więcej informacji na stronie: grudzieckidariusz.pl
Źródło: NaszeBlogi.pl , 14 stycznia 2018.
- Ilustracja tytułowa: Szabasowa kolacja zorganizowana przez Jonny’ego Danielsa w Warszawie. Fot. YT. Danielsa. YT. / wybór zdjęcia wg.pco
Jak widzimy, ludzkie mózgi wyrwały się spod kontroli niczym spłoszone konie i pędzą ku przepaści bezrozumnie nie bacząc na nic.
Jak można walczyć o „Polskę dla Polaków” jeżeli nie mamy zdefiniowane, kto to jest „Polak”, skąd się on wziął i dlaczego rości sobie prawo do zajmowania ziemi między Odrą i Bugiem, a nawet do ziem Ukrainy?
Z historii wiemy, że ludność zawsze mieszała się ze sobą w wyniku częściowo ożenków, częściowo gwałtów w czasie najazdów i wojen, częściowo jaśniepan wpuszczał swoje zdegenerowane geny w chłopskie dziewki… Na dworach rycerskich i potem arystokratycznych używanie kobiet do zaspakajania chuci co bardziej tępych ale za to potentnych kreatur rodzaju męskiego było praktykowane bez żadnych ograniczeń.
Co to jest takiego ten polski mit? Co to jest ta polska krew? Co to jest ziemia polska?
[dziś „ziemią polską” jest zdobyty na Niemcach obszar; obszar zdobyty przez Bohaterskich Żołnierzy Armii Czerwonej pod wodzą Józefa Stalina i przekazany Polakom przez rząd Związku Radzieckiego.]
Z historii wiemy, że zawsze jest jakaś nadbudowa nad bazą. „U nas” nadbudową byli magnaci, a nad nimi cała konstrukcja katolickich biskupów i kardynałów, decydująca praktycznie o wszystkim przez niemal tysiąc lat.
Bazą był słowiański chłop pańszczyźniany.
[co ciekawe, współczesny Polak wypiera się swojego chłopskiego pochodzenia i sam adoptuje się w arystokratyczne kręgi żerujące na pracy słowiańskiego chłopa]
Jeżeli „polski król” „brał” sobie niemiecką żonę, a ta przywoziła ze sobą cały niemiecki dwór, no to ile było polskiej krwi w „polskich dzieciach” i tych królewskich i tych dworskich?
Jeżeli francuski król przywoził ze sobą francuski dwór, no to jaką krew miały dzieci powstałe w wyniku takiej ingerencji w „nasze geny”?
W „Polsce” polski był tylko chłop pańszczyźniany, ale i ten miał często w rodzinie kukułcze dzieci, spłodzone przez obce kreatury bądź z rodu jaśniepana (gdy dziewka chłopska służyła u jaśniepani) bądź jego zagranicznych gości.
Tak zwana polska arystokracja nie identyfikowała się nigdy i nigdzie z żadna „Polską” lecz traktowała „nadane” im ziemie jako łup, który można i należy maksymalnie wykorzystać razem z inwentarzem, także ludzkim. I nad tym by tak było, czuwał i czuwa także dziś kościół katolicki.
No więc drodzy państwo! Kto jest chętny wyrzec się swoich praszczurów? Kto chętny wyprzeć się babki i prababki, która nie mogła się skutecznie oprzeć gwałcicielom „swoim” i obcym?!?
Czy są chętni, by amputować sobie posiadane geny zidentyfikowane jako „niepolskie”???
Co wy, ludzie, wyprawiacie???????
Kto i na jakiej podstawie określa, czy ktoś jest Polakiem czy nim nie jest?
Rodzisz się jako człowiek na danej ziemi w danej rodzinie. Na nic przedtem nie masz wpływu, jako że wszystko odbywa się w ramach Gry Kosmicznej, a ta zawsze dąży do równowagi, także genetycznej.
Kto jest gorszym, a kto lepszym człowiekiem? Według jakich kryteriów? I kto je ustala? Oraz w jakim celu?
To, co prezentuje autor D.Grudziecki może się w jakimś tam stopniu zgadzać na płaszczyźnie mentalnej, jeżeli przyjmie się jego założenia za prawdziwe. Ale i tak byłby to tyko ułamek ułamka z całości, czyli z rzeczywistości, która nas otacza, czyli z PRAWDY.
Ale biorąc teorie pana Grudzieckiego za obowiązującą całość, to mamy do czynienia z formą „faszyzmu w drugą stronę” choć efekt końcowy byłby taki sam jak faszyzmu w ogóle.
Nikt nie ma prawa dysponować ludźmi według własnych wymysłów.
Nikt nie ma prawa – i go nigdy mieć nie będzie!!! – decydować o innych ludziach nie biorąc ich stanowiska i motywacji pod uwagę.
Bóg dał ludziom wolną wolę. Nieograniczoną niczym, a więc i prawo do samozniszczenia, ale także i prawo do nieograniczonego niczym rozwoju – DUCHOWEGO, jako że materialny rozwój jako taki nie istnieje z racji ograniczeń narzucanych przez samą strukturę materii.
Matka Ziemia i ziemia nie jest niczyją własnością. Można się umówić w ramach tzw. obowiązującego prawa, że to jest „moje” a to „twoje”, że to jest „Polska” a to są „Chiny”. Ale zasadniczo nie zmienia to nic, bo gdyby usunąć z Ziemi człowieka wszystko pozostanie przecież tak, jak jest, jak było i jak będzie, podlegając jedynie zmianom wynikłym z zasad Ewolucji.
Dobrze jest wiedzieć, kto jest naszym Rodzicem, naszym Przodkiem, co jest naszą Ojczyzną, ale jeżeli jednocześnie łamane są PRAWA NATURALNE, to wszystkie te działania mające nam określić tożsamość i przynależność spowodują, iż będziemy w stanie permanentnej wojny każdego z każdym i o wszystko.
Zawsze gdzieś ujawni się jakaś i czyjaś „racja”, jakaś i czyjaś „prawda”, o którą ktoś będzie walczyć i zabijać ludzi uznając własne prawo do życia ale odbierając prawo do życia innym ludziom.
Tak być nie może i widzimy to dziś bardzo wyraźnie.
Człowiek jako istota boża posiadająca od Boga wolną wolę ma prawo sama się określać.
To znaczy, że każdy sam ma prawo określić, czy czuje się Polakiem czy nie. Czy chce mieszkać na ziemi ograniczonej nie istniejącymi fizycznie granicami i podporządkować się prawom ustalonym przez zaakceptowanych przez siebie współmieszkańców.
Wspólnota powinna służyć temu, by jej członkowie czuli się bezpiecznie, by mogli się rozwijać i pracować dla dobra tej wspólnoty.
Jeżeli istnieje jakaś wspólnota i ona pracuje tylko dla kilku „wybranych osób” to nie jest to żadna wspólnota. Jest to forma ucisku i wyzysku mająca na celu podporządkowanie wolnego od Boga człowieka zniewalającej go materii.
Człowiek godzi się na to, ponieważ nie rozumie mechanizmu działania tego zniewolenia, a często uważając ten mechanizm za korzystny dla siebie chętnie uczestniczy w zniewalaniu innych osób by osiągnąć mentalny wyższy status. Ale jest to działanie destruktywne, ponieważ żadna forma materii nie jest własnością człowieka – choć człowiek tak to nazywa – i nigdy materia nie zastąpi człowiekowi rozwoju duchowego a przeciwnie: zniewoli człowieka i spowolni jego rozwój.
To dlatego w bogatych rodzinach „nie chcą się rodzić dzieci” a u biedaka „rodzą się niczym króliki”. Po prostu warunki rozwoju u bogaczy nie są żadną gwarancją właściwego uczestnictwa w Ewolucji, a więc taki człowiek byłby niejako zbędny w tym procesie.
I często jest tak, że dzieci bogaczy są kretynami, albo skrajnymi egoistami, którzy prędzej czy później doprowadzą do ruiny taki „majątek” prowadząc życie wypełnione perwersyjnymi ekscesami rujnującymi ich fizycznie. Czyli ta nierównowaga niweluje się niejako sama.
Ale wracając do „czystej krwi polskiej”, to takiej nie ma i być nawet nie może. Brak wymiany, czyli brak „świeżej krwi” doprowadza do chowu wsobnego, do zidiocenia co widać w tzw. rodach kurlewskich.
Oni to wiedzą i szukają na siłę „świeżej krwi”, bo w kilka pokoleń przestali by istnieć bez względu na „wyższość arystokracji nad chamami”.
To, co człowiek wymyślił mózgiem nie jest wcale tym, co przewidziała dla niego Ewolucja.
Ewolucja to nieustanny rozwój, to poszukiwanie wciąż nowych bodźców i odkrywanie wciąż nowych możliwości pojmowania otaczającego świata. Ale nie może się to odbywać przez przyjmowanie narkotyków, alkoholu czy innych substancji bądź działań ograniczających świadomość ludzką.
Wóda pozbawia człowieka świadomości; pijak nie wie co się z nim dzieje.
To samo narkoman, a że jest „odlot” to tylko gorzej, bo zakłóca to naturalny algorytm czyniący zlepek komórek ludzkich człowiekiem.
Czyli wychodzi na to, że Polska to może być obszar umowny zaakceptowany przez inne społeczności narodowe, obszar zamieszkały przez osoby uważające się za Polaków – i to te osoby same mają prawo określać, co pod tym terminem rozumieją – i osoby te, uważające się za Polaków chcące wspólnie osiągać ustalone wspólnie cele oraz stosujące się do zaakceptowanych przez nich zasad.
Kluczem byłoby tu zrozumienie celowości posiadania wspólnego języka, wspólnej monety, wspólnych instytucji użyteczności publicznej i wszystkiego, co by służyło utrzymaniu takiej wspólnoty.
Oczywiście, kwestią zasadniczą byłoby, co zrobić z osobami uważającymi się za Polaków ale nie akceptującymi obowiązującego prawa i mającymi inne wyobrażenie realizacji własnych celów poprzez wspólnotę.
Widzimy często w internecie, że samozwańcy chcą pozbawiać ludzi ich polskości, chcą ich wyrzucać z Polski. A gdy takie samozwańcze osobniki miały by pełnię władzy, to pewnie wyrzucały by ludzi nie tylko z Polski ale i z planety Ziemia, bo jak wiemy obłąkańcy żadnych granic w bestialstwie nie uznają oprócz „bronienia granic swojej własności”. Która to własność wcale nie jest ich, ponieważ wszystko należy do Boga. Jest więc już z założenia własnością wspólną, własnością wszystkich ludzi.
Więc może rozwiązaniem byłoby uznanie i zaakceptowanie indywidualizmu jako nieodłącznego elementu wspólnoty, podporządkowanego tej właśnie wspólnocie.
Człowiek nie może sam się realizować bez kontekstu innych ludzi.
Mężczyzna jest potrzebny, by kobieta mogła mieć żeńską tożsamość.
Kobieta jest potrzebna, by mógł być mężczyzna.
Są to ważne elementy Gry Kosmicznej i niwelowanie różnic między płciami to jak gaszenie słońca w dzień i sztuczne oświetlanie nocy.
Analogicznie odnieść można to do istnienia „narodów”. Dzięki tym różnicom możemy mieć własną tożsamość, ale narzucanie jej komukolwiek jest błędem, który zemści się tylko na nas samych.
Na przykładzie Rosji – tej jeszcze carskiej i tej obecnej, a także przykładzie Związku Radzieckiego widzimy, że tam zasada ta była i jest rozumiana i praktykowana.
Co prawda niemieckie merdia twierdzą, że „mimo 70 lat komunizmu szamanizm się utrzymał” ale jest to jawne kłamstwo. To nie jest „mimo” ale „dzięki”. Gdyby inaczej było wtedy, to inaczej musiało by być i teraz. Jedno wynika z drugiego i nie ma możliwości przeskoczenia jakiegoś etapu rozwoju człowieka.
Ludzie odeszli od szamanizmu dlatego, że mieli inne możliwości rozwoju. A wrócili do szamanizmu dlatego, że utracili tamte możliwości rozwoju i wracając do punktu bazowego zechcą znaleźć inną drogę rozwoju, ale na pewno nie zatrzymają się w miejscu, bo to niemożliwe.
To samo z kwestią „wiary”. Jeżeli ludzie widzą inne możliwości dla siebie, to chcą je wykorzystać, sprawdzić. U nas stało się tak, że podstępem oderwani zostaliśmy od „fabryk i hut” i zostaliśmy zapędzeni do kościołów; podstępem została wprowadzona w szkołach „nauka religii” i zniszczony dorobek kulturowy powojennych pięćdziesięciu lat. Ale to nic nie da. Człowieka nie da się uwstecznić i przymuszanie go do trwania w uwstecznieniu poskutkuje zniszczeniem sił zniewalających. Jest to proces naturalny i nikt temu nie będzie w stanie zapobiec.
To, co my dziś widzimy, to właśnie wychodzenie ludzi z ciemnych jaskiń nowoczesnej cywilizacji. Ludzie są zdezorientowani, nie wiedzą w którą stronę iść, ale i tak prędzej czy później wybiorą drogę właściwą.
Polacy powinni zaniechać sztucznej produkcji „prawdziwych Polaków” i raczej zając się rozwojem duchowym zarówno indywidualnym jak i ogólnym.
Nie oznacza to, że powinniśmy „przyjmować uchodźców z Afryki”, bo to nie byłoby dobre ani dla ludzi z Afryki ani dla nas. Produkowanie uchodźców jest to celowe dzianie ciemnych sił, by zniszczyć tożsamość ludzką i skazując ludzi na bezwzględną walkę o byt, bądź robiąc z nich bezkarnych pasożytów sieją na świecie totalny zamęt.
Polski rząd bardzo mądrze postępuje starając się pomagać ludziom w ich krajach, na miejscu. Ale to jest sprzeczne z celem obecnej unii europejskiej, która jako byt przeszły chce po sobie zostawić jak najwięcej zniszczeń.
Dlatego rozsądna współpraca z unijnym aparatem administracyjnym jest taka istotna. Drastyczne działania przyniosłyby drastyczne skutki. Co prawda szybciej by się potem „naprawiło”, ale kto jest chętny być ofiarą śmiertelną takich szybkich przemian?
Ludzie powinni wystrzegać się politykierowania, ponieważ są dla demonów użytecznymi idiotami przyczyniającymi się tylko do przedłużenia agonii bestii.
Wiec jak zwykle, zachowanie spokoju i umiaru przyniesie najlepsze rezultaty.
Pani Nano
Pisze Pani, że potrzebny jest indywidualny – duchowy i intelektualny każdego co da efekt społczny w skali statystycznej – tak z tym się zgadzamy. Ale jeśli chodzi o pochodzenie, w tym stopień genetycznego pokrewieństwa co daje możliwość znalezienia się w mniej lub bardziej uprzywilejowanej warstwie. Objaśnia to ks. Chrostowski na linku: https://www.klubinteligencjipolskiej.pl/2018/03/prelekcja-ks-prof-waldemara-chrostowskiego-do-kapelanow-wojskowych-na-jasnej-gorze-nt-dialogu-z-zydami/
Ponadto z obiektywną pomocą przychodzi tu współczesna genetyka. Otóż na obszarze dzisiejszej Polski haplogrupę R1a1 – Słowian ma 58% populacji, z tego 33 punkty procentowe stanowią potomkowie Lechitów z podhaplogrupą R1a1a7. Możemy pójść z Panią o zakład, że na wszystkich szczytach władzy w prawie każdej dziedzinie Słowianie, w tym zwłaszcza Lechici, stanowią mniejszość. Więc czy to jest normalne ? Lub czy to nie jest skrajny rasizm i antypolonizm wobec gospodarzy tych ziem od ponad 10 tysięcy lat ( dane genetyczne z wykopalisk) ?
Szanowny KIP!
Czyli przywileje z racji urodzenia, a nie przymiotów?
Czyli to samo co mamy ale w innym rozdaniu?
Czyli dla większości nie zmieni się nic, a może nawet będzie gorzej, stosując powiedzenie o żebraku i muchach, co go obsiadły? – zgonić te, co się już najadły po to, żeby obsiadły nowe, głodne?
Ja wiem, że łagodny i kulturalny przegrywa zawsze. Wygrywa ten, kto udaje łagodnego i kulturalnego a jest bezwzględny i cel osiąga przy pomocy fałszywych zagrywek. „Pokorne cielę dwie matki ssie”.
A jednak ludzie mają w jakiś sposób tego dość i chcą jednak żyć uczciwie.
Ale nie będąc sami uczciwi nic przecież nie mogą zmienić.
Nikt nie chce podjąć ryzyka i robić za głupka, co się narwał być uczciwym.
Skąd pewność, że ci z haplogrupą R1a1 nadawać się będą do rządzenia? Że będą sprawiedliwi bo są mądrzy z natury? Przecież takiej pewności nie ma. Więc jednak mogło by tak się zdarzyć jak z tymi muchami. Czy miałby być gnój ale lepszy, bo swojski?
Przecież jakaś obiektywna przyczyna istnieje, że Słowianie zostali zdominowani przez nie-Słowian? Co to za przyczyna?
Bracia Słowianie dla Polaków poświęcili swoich Synów, leżących obecnie w polskiej ziemi. A jak zachowują się Polacy? czy są im wdzięczni? Nie! Polacy przyfastrygowują się na siłę do „zachodniej cywilizacji” jednocześnie wypierając się swoich korzeni. Polacy nie czują wdzięczności wobec Braci Rosjan ignorując zupełnie ich Daninę Krwi, tej krwi z R1a1, natomiast wyciągają z zakamarków historii niesprawdzalne historie szkalujące Wyzwolicieli.
Co nam da przynależność do R1a1, jeżeli chcemy żyć w oderwaniu od naszych Braci Krwi?
Ja nie piszę po to, żeby ktokolwiek się ze mną zgadzał, bo na co mi to? Wiem z doświadczenia, że odrzucenie czyjejś opinii jest nawet ważniejsze niż jej zaakceptowanie, ponieważ wówczas człowiek zmuszony jest mieć jakieś „swoje” zdanie.
Ja zniechęcam do siebie celowo. Akceptacja to dla mnie wchodzenie w ślepy zaułek tylko dlatego, że i ja i ktoś jesteśmy „dobrze wychowani”. Nie czas na to. Gdy jadę na wariackich papierach to mam większe pole manewru. Natomiast w przypadku, gdy ktoś by się ze mną koniecznie chciał zgodzić no to ja musiałabym odpłacić mu co najmniej uprzejmością.
Już tak próbowałam i okazywało się, że ludzie czyjąś uprzejmość natychmiast uważają za czyjąś słabość. No, takie czasy. Nie ma wymiany myśli, jest zdobywanie pola i utwierdzanie własnych wpływów. Dokładnie tak, jak robią to ci z haplogrupą inną niż R1a1 obecni ponoć w naszym rządzie i administracji.
Oczywiście wiem, że „żydzi” mają duże wpływy i mogą decydować praktycznie o wszystkim. Kiedyś w Wiedniu nie mogłam odebrać na poczcie listu, bo miałam nieważny paszport. Ale paszport miałam, zdjęcie moje w nim też, tylko polska ambasada nie chciała mi go przedłużyć. Nie pomagały prośby by porównać mnie ze zdjęciem i dać mi ten polecony list, dla mnie ważny. Znajomi się za mną na poczcie wstawiali i nic. Ale jeden ze znajomych moich znajomych poszedł ze mną, choć już nie wierzyłam, że coś tam da się osiągnąć i stał się cud. On nie zrobił nic szczególnego, tylko potwierdził moją tożsamość. Słownie. I list został mi wydany! Nie wiedziałam, na czym to polega, ale potem się dowiedziałam, że ten znajomy znajomego był żydem. Znając już tą ścieżkę nagle zrozumiałam wiele różnych zdarzeń, nawet tych nie dotyczących mnie bezpośrednio.
Ja za taki stan rzeczy nie winię żydów.
Cały 1.Bezirk, czyli dzielnica centralna w Wiedniu należy praktycznie do żydów, no i do katolickiej kurii. Wszyscy o tym wiedzą, ale mało kto o tym mówi, bo się zwyczajnie o tym nie mówi. Tak zostałam pouczona przez życzliwych.
Jednak widziałam, że Austria funkcjonuje dobrze, a w tamtym czasie uważała się za kraj bogaty. Dziś jest już inaczej z powodu zalewu „uchodźców” i nie wiem, czy „żydzi” trzymający wszystkie sznurki w austriackiej administracji tego nie wiedzieli? Czy było to z ich strony przeoczenie? Czy ktoś ich wprowadził w błąd i dlaczego miałby to robić?
Zwyczajny spacer po Wiedniu nocą nie jest już możliwy bez narażenia się na fizyczne niebezpieczeństwo, a minęło tylko 20 lat od czasu, który pamiętam jako spokojny.
Bruno Krajsky – ponoć „polski żyd”, był ponoć polskim uchodźcom w latach osiemdziesiątych niezwykle życzliwy. Policja nie ścigała za brak wizy, za brak zameldowania i tylko sporadycznie zrobili u kogoś nalot żeby się polskie towarzystwo zbytnio nie rozbrykało.
Polki brały masowo lewe śluby i kupowały sobie męża za 7,5 tys. szylingów, które to pieniądze osoby biorące po raz pierwszy ślub dostawały od wiedeńskiego urzędu (czyli dla obojga małżonków było to 15.tys szylingów i czasem „pan młody” chciał brać całość i ją dostawał, a panna młoda dostawała automatycznie austriackie obywatelstwo. Proceder był powszechny i nie jest możliwe, że policja austriacka o tym nie wiedziała.)
I to wszystko pod rządami żydów, zajmujących czołowe stanowiska w austriackim rządzie!
Więc to rządzenie polega na czymś tajemniczym i za każdym razem na czym innym. Na to wychodzi.
Czy większy udział procentowy osób z R1a1 w polskim rządzie znacząco by zmienił sytuację? Można spekulować, ale jeżeli faktycznie wszędzie są „żydzi” i oni wszędzie „rządzą” no to szybciej dogadają się oni między sobą, konkurując między sobą o wpływy i zyski, a nam pozostało by w tym nie uczestniczyć, przyglądać się z daleka i robić swoje.
Każde nasze wejście na arenę rządzenia kolidowało by ze wszystkimi i z każdej strony. Rządzić trzeba umieć tak samo jak wszystko inne. Gdzie i kiedy mielibyśmy się tego nauczyć, jeżeli ludzie są sprzedajni i niekoniecznie chcą być dziadami wśród swoich jeżeli mogą być dobrze ustawieni wśród nie-swoich? Widzimy to dziś bardzo wyraźnie na przykładzie masowych emigracji naszych rodaków i traktowania Ojczyzny wybiórczo i okazjonalnie jako ważną.
Więc przejęcie przez R1a1 władzy w swoje ręce miało by sens, gdyby nastąpiło to samoczynnie na skutek tego, że akurat ta haplogrupa gwarantowała by bycie lepszym „gatunkiem” człowieka. A przecież nie gwarantuje.
Wypracowanie jakiejś uniwersalnej formuły dającej każdemu szansę na przyzwoite życie jest niezbędne. Ale kto wie, jak to zrobić?