Polityka zagraniczna Polski po 1989 roku była prowadzona w sposób amatorski, często pod presją obcych ośrodków wpływu. W ostatnim czasie zaczęła niebezpiecznie zbliżać się do dna, aż w końcu 24 kwietnia br., w dniu przyjęcia przez Izbę Reprezentantów Kongresu Amerykańskiego ustawy 447, spoczęła na dnie.
Polscy politycy starają się oczywiście robić dobrą minę do złej gry, a sam Johny Daniels zapewnia, że ustawa „niczego nie zmieni”.
Aż chciałoby się zacytować don Corleone i powiedzieć: nie obrażajcie mojej inteligencji.
Amerykański Kongres jest instytucją poważną i nie przyjmuje ustaw, które niczego nie zmieniają. Warto się w tym miejscu zastanowić, jakie są przyczyny spektakularnej klęski polskiej polityki zagranicznej i jakie mogą być następstwa geopolityczne realizacji w przyszłości ustawy 477.
Zimna wojna
Obserwując od długiego czasu poczynania polskich polityków i czytając opracowania eksperckie dochodzę do wniosku, że w Polsce nadal trwa zimna wojna, nadal sąsiadujemy ze Związkiem Sowieckim, polska elita polityczna odpoczywa w Jugosławii, a na piwo jeździ do Czechosłowacji. I oczywiście kocha Stany Zjednoczone nad życie, jak kiedyś stachanowcy kochali Lenina. W Waszyngtonie urzęduje dobry amerykański wujek, który jak za komuny wysyła dary w których można zaleźć czekoladowego batonika, albo dżinsy… i wtedy niebo się nad głową otwiera.
Stany Zjednoczone z tej polskiej nieodwzajemnionej miłości skorzystały, kształcąc u siebie na rozmaitych kursach część polskiej elity politycznej, wmawiając im, że punkt widzenia Ameryki jest jedynie słusznym i obiektywnym punktem widzenia. A powiem jeszcze więcej, myślę, że za niejedną piękną karierą polityczną w Polsce stoją amerykańskie służby.
To spowodowało, że prawdziwa dyskusja polityczna nie funkcjonuje w przestrzeni publicznej i do dzisiaj w Polsce praktycznie nie ma niezależnej, wolnej od obcych wpływów geopolityki. I za frajer uczestniczymy w kolejnych amerykańskich eskapadach w rożnych częściach świata.
Miłość do Żydów
Kolejnym paradygmatem tzw. polskiej polityki zagranicznej jest, również nieodwzajemniona – miłość do Żydów.
Widać to doskonale po ’89 roku: PRL miał bardzo dobre stosunki z państwami arabskimi, dzisiaj pozostały tylko wspomnienia. Obowiązywała oczywiście zasada, że o Żydach można mówić dobrze, albo wcale i broń Boże nie dotykać kwestii politycznych.
O lobby żydowskim w USA i odszkodowaniach mówili tylko jacyś podejrzani osobnicy, za którymi jak w ukropie uwijali się dziennikarze z pewnej gazety.
Nie chciano sobie zdawać sprawy, że Żydzi (szczególnie amerykańscy) stanowią wspólnotę polityczną, która posiada swoje określone interesy w Europie Śródkowo–Wschodniej, ze szczególnym uwzględnieniem pogranicza Polski, Ukrainy i Białorusi. Dlaczego?
Bo to w większości potomkowie emigrantów z tych terenów i ta ziemia w ich tradycji jest tym, czym Dobrudża dla Rumunii, Siedmiogród dla Węgrów, a Kresy dla Polaków. Mają tutaj swoje interesy i są na tyle poważnym narodem, że potrafią je realizować.
To właśnie z tych przyczyn w Dniepropietrowsku stoi największe centrum ortodoksyjnego żydostwa na świecie „Menora”, zaś Żydzi amerykańscy twierdzą, że właśnie w Polsce i na Ukrainie rozwija się antysemityzm, któremu należy położyć tamę.
List 50 kongresmenów, bo o nim mowa, odbił się szerokim i pozytywnym echem wśród ukraińskich Żydów. I tutaj dochodzimy do sedna sprawy.
Oenerowcy i banderowcy
Wielokrotnie zwracałem uwagę, żeby polscy politycy i polscy eksperci odcinali się od ukraińskiego banderyzmu, który naszym sąsiadom odbije się czkawką i wyjdzie bokiem. Zdaje się, że ten czas nadchodzi. Co niektórzy polscy politycy powinni wziąć w ręce nożyczki i zacząć nucić piosenkę Grzegorza Ciechowskiego: jestem lżejszy od fotografii, z których mnie teraz będziesz wycinać.
Fotografowali się z Nadzieją Sawczenko, która opowiadała, że Ukrainą rządzi żydowska mafia.
Pani Posłanka fotografowała się w towarzystwie wojaków, uznawanych na zachodzie za neo-nazistów.
Znani eksperci twierdzili, że współczesny ruch banderowski nie jest neo-faszystowski. Ale za oceanem wychyliła się wajcha i już jest.
Ponieważ przeciętny Amerykanin zna się na historii Europy Środkowo–Wschodniej jak świnia na brzoskwiniach, wmówi się mu i reszcie świata zachodniego, że Polacy i Ukraińcy to tacy sami antysemici, którzy słusznie muszą zapłacić za żydowski majątek, a ich polityczne aspiracje zagrażają cywilizowanemu światu.
Te sytuację należy rozumieć w kontekście zmian geopolitycznych na świecie i w Europie Środkowo–Wschodniej – moim zdaniem – z nieuchronnym wybudowaniem Nowego Jedwabnego Szlaku.
Organizacjom z Wall Street nie chodzi o jakieś tam kamienice w Warszawie czy Krakowie, bo na nie mogą się połasić jakieś miejscowe łapserdaki, ale o kontrolę nad infrastrukturą, dająca w przyszłości krociowe zyski.
Chodzi o to, żeby ta infrastruktura była poza polską (lub ukraińską) kontrolą. I teraz jakby w nowym świetle widzimy, dlaczego JP Morgan tak sobie Polskę upodobał.
Koniec marzeń o polskim marzeniu
Myślę, że Polska ugnie się pod presją Ameryki, tak jak kiedyś ugięła się Szwajcaria.
Ale to oznacza koniec, i tak mało realnego, projektu Międzymorza, który był przecież jednym z głównych celów geopolitycznych Lecha Kaczyńskiego, wokół którego buduje się legendę polskiego męża stanu.
W obecnym momencie historii, jakieś twierdzenia, że Polska ma pełnić rolę zwornika w Europie Środkowo–Wschodniej, są zwykłym austriackim gadaniem.
Rząd w Warszawie wycofuje się powoli ze wszystkich projektów, których celem było budowanie pozycji Polski i wstawanie z kolan.
Z puszczy się wycofaliśmy, z sądów powoli też, ustawa o IPN leży, na dodatek jeszcze ta nieszczęsna ustawa.
Minister spraw zagranicznych może oczywiście twierdzić w Stanach, że Polska jest nadal adwokatem spraw ukraińskich, tylko taki adwokat, co robi w gacie, gdy kichnie sędzia, nie jest potrzebny nawet żulom na warszawskiej Pradze, nie wspominając o ukraińskich, kutych na cztery nogi oligarchach.
Nasi partnerzy w tworzeniu Międzymorza siedzą cicho jak myszy pod miotłą, patrząc jakim naciskom jest poddawana Polska, której obywatele ratowali Żydów w czasie wojny.
Doskonale wiedzą, kogo wówczas popierali Chorwaci, Słowacy, Rumuni czy Węgrzy. Myślę, że z perspektywy Budapesztu czy Bratysławy Polska jest po prostu partnerem niewiarygodnym.
Polska reakcja
Można by próbować zatrzeć to złe geopolityczne wrażenie jakąś ripostą ze strony rządu w Warszawie. Niczego takiego nie było. Były za to płomienne wystąpienia Premiera i Prezydenta na szczycie gospodarczym polsko–amerykańskim.
I tutaj rodzi się moje przekonanie, że współczesna Polska jest bardziej politycznie i ekonomicznie zależna niż był towarzysz Wiesław od sowieciarzy.
Prośbę złożoną właśnie przez polskiego ministra spraw wewnętrznych w Ameryce o zwiększenie kontyngentu wojsk amerykańskich stacjonujących nad Wisłą i wypowiedzi ministra spraw zagranicznych w Brukseli o rosyjskim zagrożeniu pozwolę sobie pozostawić bez komentarza, ponieważ w słowniku ludzi kulturalnych nie ma słownictwa, pozwalającego określić to dno upadku, i ten brak szacunku dla narodu polskiego.
Wnioski
Myślę, że twórcy polskiej myśli politycznej: Dmowski, Bocheński czy Giedroyć, przekręcają się w grobie i z politowaniem, gdzieś z zaświatów, przyglądają się tej bezładnej krzątaninie i gonitwie myśli polskiej klasy politycznej i grona ekspertów goniących za zagranicznym grantem. Wszystkie postulaty polskiej geopolityki zostały właśnie złamane.
W tej części świata, opieranie się na jednym jednym egzotycznym i bardzo zamorskim sojuszniku, którego większość obywateli nie wie gdzie leży Polska, jest po prostu śmieszne i świadczy o głębokim kompleksie polskiej klasy politycznej.
A brak współpracy z Polonią amerykańską, która mogłaby stanowić silne polskie lobby w Waszyngtonie, to jakieś zupełne kuriozum i amatorszczyzna na miarę Gangu Olsena.
Kluczem polskiej geopolityki jest Rosja, Niemcy i najbliżsi sąsiedzi. W obecnej sytuacji, mając poprawne stosunki z Rosją czy Białorusią, można by się próbować jakoś ratować, ale postawialiśmy na jedną kartę, więc jak tak dalej pójdzie, to przy szczęku łopat na Łączce, pieśniach Gintrowskiego i Kaczmarskiego oraz płomiennych mowach prezesów, nasz strategiczny partner i przyjaciel ściągnie nam z pewnej części ciała ostatnie gacie.
Michał Siudak
Za: http://geopolityka.net/michal-siudak-geopolityczne-skutki-ustawy-447/
Wybrane Komentarze
Antymon said 2018-04-28 (sobota) @ 20:32:17
„I tutaj rodzi się moje przekonanie, że współczesna Polska jest bardziej politycznie i ekonomicznie zależna niż był towarzysz Wiesław od sowieciarzy”.
Między Gomułką a naszymi dzisiejszymi „liderami politycznymi” istnieje zasadnicza różnica. Towarzysz Wiesław był polskim komunistą, z naciskiem na „polskim”. Chciał budować tu komunizm we współpracy z Moskwą, ale nadrzędny był dla niego interes Polski (dlatego został aresztowany za „odchylenie nacjonalistyczne” przez tę samą bezpiekę, która mordowała akowców). Podobnie oceniam Gierka. Choć obaj popełnili sporo błędów, to z dzisiejszej perspektywy widać, że byli patriotami. Co do Jaruzelskiego, to nie mam zdania, nie ogarniam jego historii, nie wiem, komu służył i jakim ulegał naciskom. Na łożu śmierci też niczego ciekawego nie powiedział (chyba że temu księdzu, u którego się wyspowiadał).
Liderów ugrupowań postsolidarnościowych nie można opisać w analogiczny sposób. To nie jest tak, że oni „chcą budować w Polsce demokrację i kapitalizm we współpracy z Berlinem/Brukselą/Waszyngtonem/Tel Awiwem, ale nadrzędny jest dla nich interes Polski”. Oni dla Polski nie pracują, dla nich ważniejszy jest interes Berlina/Brukseli/Waszyngtonu/Tel Awiwu oraz, oczywiście, ich własny, osobisty. To dlatego i Platforma, i PiS zachowują się czasem w sposób dziwny i niezrozumiały, na przykład nagle zmieniają zdanie na jakiś temat albo nie wykorzystują znakomitych okazji, aby umocnić swoją pozycję i pognębić przeciwników. Dopiero gdy weźmie się pod uwagę, że są sterowani przez w/w ośrodki, w tych działaniach pojawia się jakiś sens. Na przykład Autora powyższego artykułu dziwi „brak współpracy z Polonią amerykańską, która mogłaby stanowić silne polskie lobby w Waszyngtonie, to jakieś zupełne kuriozum i amatorszczyzna na miarę Gangu Olsena”. Nie, to nie jest Gang Olsena. To się nazywa jurgielt.
Tuska, Komorowskiego, Dudę czy Morawieckiego porównałbym więc raczej do Bieruta niż Gomułki.
Guła said 2018-04-29 (Niedziela) @ 08:10:38
300 mld $ a dlaczego nie 600 mld? To wszystko gudłajską metodą jest z dopy wzięte. I nikt nie domaga się specyfikacji obciążeń hipotecznych, nie spłaconych kredytów i innych kosztów. Ale lata jakiś ch. Jojne po naszym lasach, kniejach i puszczach i liczy nam drzewa i …korniki.
Kto jemu to polecił. Władza?
Polonusi … szkoda słów.
Polska ale jaka? że powtórzę za P. Mecenasem.
Nieprawdaż?
Moher49 said 2018-04-29 (Niedziela) @ 08:48:35
Albo Polacy są g.. warci, albo ktoś od wieków uprawia tutaj bezkarnie sabotaż. Jeden okręt w stoczni budują już 17 lat. Stefan Batory takim budowniczym obciął by łby. Elektrownia atomowa – wstyd na cały świat. Sklepy „Biedronka” powstają jak grzyby po deszczu – kupcy w Stalowej Woli od lat swojej galerii wybudować nie mogą. Sklepy Społem znikają, przepoczwarzają się w jakieś ..many. itd.. Tak samo było przed wojną. Jaśnie pan szlachcic balował w Wiedniu czy Paryżu, majątku pilnował żyd tak, że majątek skoszerniał i jaśnie pan nie miał do czego wracać.
Narozniak said 2018-04-29 (Niedziela) @ 10:26:56
…Jeszcze wierzą w to cymbały,
że na partie są podziały.
Nie, kochani, choć to granda,
to masońska jedna banda.
Mają wspólne ideały,
by zniewolić Naród cały.
Zapamiętaj durny brachu –
rządzi tutaj Netanjahu!..
a tu cały wierszyk http://patriota-tarkowski.blogspot.in/2018/04/1-maja-swieto-zydomasonerii.html?m=0
Aalfa.Oomega said 2018-04-29 (Niedziela) @ 19:11:27
JUDE chcą od nas wyszlamować kasę [1 bln PLN], a prawdę i prawo mają gdzieś! A w przyszłości: skoro Polin ma być europejskim węzłem logistycznym – to chcą nim [po zawłaszczeniu] zarządzać! O przyszłości Unii Europejskiej, mocarstwa USrael [i jego XXI-wiecznym kondominium nad Wisłą: JUDEOpolonii], dżihadzie i 3. wojnie światowej – zob.: ‘2021, Moonwars’ (na: docer.pl)
Wypowiedz się
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.