Cele polskiej polityki zagranicznej, w tym historycznej i kulturalnej.

(Na marginesie światłych rozważań Tomasza Gabisia.)

Stany Zjednoczone, ostatnie imperium starego typu, posługujące się bombardowaniem i sankcjami jako jedynymi narzędziami polityki zagranicznej, Izrael, posługujący się Stanami Zjednoczonymi i Niemcy, które właśnie popełniają samobójstwo, to więdnące mocarstwa nieuchronnie odchodzącego w przeszłość układu sił.

Wszystkie te ONZ-ety, Bruksele i pakty NATO mogą jeszcze zrobić wiele złego, ale dobrego już nic.

Zachód ze swoimi aborcjami, eutanazjami, lewackimi uniwersytetami i genderyzmami przechodzi konwulsje charakterystyczne dla umierających cywilizacji.

Jeżeli chcemy, żeby Polska ze swoją specyficzną kulturą, a jak niektórzy sądzą cywilizacją, przetrwała następne pięćdziesiąt i sto lat musimy całkowicie przeorientować naszą politykę zagraniczną, w tym politykę kulturalną i historyczną.

Nawiasem mówiąc, słowo orientacja oznaczało pierwotnie ustawianie się wobec wschodu. Ad orientem.

Nie sądzę, żeby sam Katyń był tu właściwym tematem. Kiedy to piszę, w Nowym Jorku właśnie usuwają gdzieś w kąt pomnik katyński jako rzekomo zbyt makabryczny („tędy przechodzą mamy z dziećmi, panowie Polacy, schowajcie to gdzieś”).

Sądzę, że wśród wielu okazałych muzeów żydowskich powinno się też znaleźć miejsce na Polskie Muzeum Wypędzeń i Ludobójstwa. Katyń byłby jednym z oddziałów tego muzeum.

Mając kiedyś wykład w międzynarodowym towarzystwie powiedziałem, że gdy w XIX wieku Chiny były rozdzierane, grabione i zmuszane do zażywania narkotyków (wojny opiumowe), Polska też była pod potrójną okupacją. Od tej chwili stosunek Chińczyków i innych Azjatów do mnie uległ wielkiej zmianie – z potomka długonosych imperialistów stałem się potomkiem uciemiężonych współbraci.

Trzeba też korzystać z doświadczeń PRL-u w zdobywaniu serc i umysłów Azjatów. Uczniowie w chińskich szkołach na najdalszej prowincji kojarzą z Polską nazwiska Marii Skłodowskiej-Curie i Chopina.

Czterdzieści milionów młodych Chińczyków ćwiczy na fortepianach pracowicie – jak to Chińczycy – mazurki i polonezy, a młode Japonki przyjeżdżają do nas, nie żeby zapoznać się z osiągnięciami naszej nauki i techniki, tylko żeby ćwiczyć Chopina u źródła.

Wielkim sukcesem były w Chinach występy Śląska i Mazowsza. Podczas wizyty prezydenta Kwaśniewskiego w Pekinie orkiestra zagrała „Kukułeczkę” i przewodniczący ChRL zaprosił naszą prezydentową do tańca (polskojęzyczna telewizja była obecna, ale w programach tego nie pokazała.)

Wróg wewnętrzny, który zdecydował o zmianie składu narodowego i wyznaniowego mieszkańców Polski, (gdzie był wtedy Sejm i Senat, gdzie były media, zajęte hodowlą zwierząt futerkowych?), zakończył – i tak nieudaną – przygodę z demokracją.

Dwa miliony Ukraińców, tłum Wietnamczyków (ci akurat nie wydają się stwarzać zagrożenia), kebaby, które wyparły rodzimą małą gastronomię i rozwożący pizzę czarni Hindusi czy Pakistańczycy, jedni i drudzy u siebie podrzynają gardła chrześcijanom, to już inna Polska.

Amerykańska autorka Amy Chua (typowo anglosaskie nazwisko, prawda?) opisała fatalny wpływ demokracji na państwa wieloetniczne. W Kolumbii odbywają się trzy osobne konkursy piękności: białe, czarne i indiańskie, a co tu mówić o wyborach polityków.

ad. II „Powinniśmy przyjąć…” itd.

Nie widzę możliwości ani potrzeby edukacji elity niemieckiej – zostawiam to zadanie rodzimym muzułmanom. Prezydent Bundesrepubliki powiedział, że islam jest częścią cywilizacji niemieckiej, dobrze im tak, a my nastawmy się na przyjmowanie uciekinierów, także z Niemiec, w pierwszym rzędzie katolickich, niech nasi narodowcy podtrzymują kontakt z AfD i nawiążmy wzorem Węgier dobre stosunki z Bawarią, gdzie w urzędach landu obowiązkowo zawisły krzyże.

ad. III

Nie troszczmy się zanadto o to, co o nas piszą Niemcy, zajmijmy się budową Szlaku Jedwabnego, drogi Via Carpathia i Arki Noego, skupiającej chrześcijańskie Państwa Europy Środkowej wokół osi Polska – Węgry.

ad. IV

Proponuję, żeby nie wdawać się w pyskówki z Żydami, bo to ich specjalność. Również Jankesi zostali przez swoich żydowskich profesorów i dziennikarzy przeszkoleni w nienawiści do Polski. Nie mamy ani pieniędzy, ani mediów, żeby wdawać się w tę wojnę. Skierujmy naszą politykę historyczną na Wschód i na Południe.

A po każdej napaści żydowskiej lub amerykańskiej powinna reagować nasza dyplomacja – jeżeli kiedyś taką będziemy mieli. Można przecież delikatnie wyrażać swoje niezadowolenie, np. wyszukać najbrzydszą Polkę i wysłać ją na ambasadorkę do Izraela.

Kiedy pan Duda wśród izraelskich notabli szedł na czele wycieczki do obozu Auschwitz, zamykające pochód Żydówki ustawiały tablice z napisem „Auschwitz to jest polski obóz koncentracyjny”.

Może powinniśmy te tablice zawiesić na bramie i usunąć z administracji muzeum wszystkich nie-Polaków?

Lech Jęczmyk

 

Wypowiedz się