Choć zasadniczo wszyscy sygnatariusze listu amerykańskich senatorów do premiera Mateusza Morawieckiego, tacy jak demokratyczny senator Chuck Shumer, czy senator John McCain, są znani ze swoje zażyłości z lobby izraelskim w USA, współautor listu, senator Marco Rubio, zasługuje na szczególną uwagę z powodu swojej gorliwości w wielu kwestiach istotnych dla amerykańskich Żydów i zawodowych lobbystów, która nawet jak na standardy amerykańskie jest naprawdę zaskakująca.
Jego przykład dobrze ukazuje nie tylko daleko idące wpływy lobby izraelskiego w USA, lecz również sposób, w jaki państwo żydowskie realizuje swoją politykę przy pomocy amerykańskich polityków. Albowiem wiadomym jest, że sprawa restytucji mienia jest traktowana poważnie także przez sam Izrael, o czym poinformowała już w październiku 2017 roku izraelska ambasador w Polsce, Anna Azari.
Faworyt żydowskich miliarderów
W kwietniu 2015 roku, Rubio ogłosił swoją kandydaturę na prezydenta i wystartował w prawyborach Partii Republikańskiej. W bardzo krótkim czasie zyskał poparcie wielu znanych postaci związanych ze środowiskiem neokonserwatystów i proizraelskich donatorów-miliarderów.
Jak informował portal „Politico” w kwietniu 2015 roku, kasynowy magnat żydowskiego pochodzenia, Sheldon Adelson, miał widzieć w Rubio „przyszłość Partii Republikańskiej”. Przypomnijmy, że Adelson jest znany ze swoich budzących kontrowersje wypowiedzi na temat Izraela i amerykańskiej polityki wobec państwa żydowskiego.
W 2012 roku wyznał, że żałuje, iż nie mógł służyć w izraelskich siłach zbrojnych. W 2013 roku z kolei powiedział, że Stany Zjednoczone powinny zdetonować nad irańską pustynią głowicę nuklearną, a jeśli Iran nie zgodziłby się na zachodnie żądania, to zagrozić, że następna bomba spadnie na Teheran.
W 2014 roku zaś, podczas dyskusji z innym proizraelskim miliarderem, Haimem Sabanem, Adelson stwierdził, że nie ma znaczenia, czy Izrael jest demokracją, czy też nie, gdyż demokracja może doprowadzić do utraty jego żydowskiej tożsamości.
Wróćmy jednak do samego Marco Rubio. „Politico” informował, że w trakcie prawyborów Rubio kontaktował się z Adelsonem najczęściej spośród wszystkich kandydatów i „przekazywał mu najbardziej szczegółowy plan tego jak zamierza kierować amerykańską polityką zagraniczną”.
W połowie 2015 roku, portal Bloomberg informował, że bezpłatny izraelski dziennik Adelsona,”Israel Hayom”, „namaścił Marco Rubio” na republikańskiego kandydata.
Donald Trump skrytykował tę zażyłość między Adelsonem a Rubio i wyśmiał ją na Twitterze. „Sheldon Adelson chce dać duże pieniądze [Marco] Rubio, ponieważ czuje, że może go uformować w swoją idealną kukiełkę. Zgadzam się!” – napisał ówczesny kandydat Trump 13 października 2015 roku.
==================================
Donald J. Trump
@realDonaldTrump
Sheldon Adelson is looking to give big dollars to Rubio because he feels he can mold him into his perfect little puppet. I agree!
=================================
Jak się później okazało, Sheldon przerzucił swoje poparcie na Trumpa i przekazał 25 milionów dolarów na rzecz jego kampanii.
Senator z Florydy otrzymał również poparcie od innego miliardera żydowskiego pochodzenia i inwestora funduszy hedgingowych, Paula Singera. Podobnie jak Adelson, Singer jest zdecydowanym rzecznikiem jednostronnie proizraelskiej polityki zagranicznej USA i znany jest również jako sponsor instytucji neokonserwatywnych. Miliarder oficjalnie poparł Rubio w październiku 2015 roku.
Jeszcze przed otrzymaniem poparcia Singera, Rubio opublikował w internecie klip wideo, w którym stwierdził, że „to, co ten prezydent [Barack Obama] i jego administracja robią w Izraelu, jest tragicznym błędem … oni [Izrael] potrzebują bezwarunkowego wsparcia Ameryki (…) Jeśli zostanę prezydentem, dokładnie to będą mieli”.
Warto zaznaczyć, że Singer również przed startem prezydenckim Rubio finansował jego kampanie do Senatu między 2009 a 2014 rokiem, stając się dla Rubio, jak informuje portal Lobelog, „drugim największym źródłem wkładów kampanijnych”.
Warto również wspomnieć o wieloletnim wsparciu udzielanym Rubio przez innego miliardera żydowskiego pochodzenia, Normana Bramana. „Jewish Telegraphic Agency” informował, że Braman nie tylko wspierał Rubio w trakcie jego kampanii prezydenckiej, lecz także „pomógł sfinansować program legislacyjny młodego senatora, zatrudnił Rubio jako prawnika, zatrudnił żonę Rubio (byłą cheerleaderkę z Miami Dolphins) jako doradcę filantropijnego, pomógł Rubio w uzyskaniu stanowiska wykładowcy na college’u oraz pomógł Rubio z jego osobistymi finansami. W 2010 roku Braman i Rubio pojechali razem do Izraela krótko po tym, jak Rubio został wybrany po raz pierwszy do Senatu USA”.
Braman w przeszłości przekazał 311 tys. dolarów na budowę nielegalnego osiedla żydowskiego na okupowanym Zachodnim Brzegu Jordanu i ewidentnie nie wierzy w proces pokojowy.
Według „New York Times”, Braman jest „żarliwe zaangażowany na rzecz Izraela i posiada ponoć nieograniczone konto bankowe”.
Rubio krytykował amerykańskie nadzorowanie izraelskich działań szpiegowskich
W 2016 roku, kandydat Rubio opublikował reklamę telewizyjną, w której zarzucił prezydentowi Barackowi Obamie, że „szpieguje Izrael”. Była to reakcja na artykuł z „The Wall Street Journal”, w którym ujawniono, że amerykańskie służby wywiadowcze szpiegują izraelskich urzędników.
Wcześniej, bo w 2014 roku, „Newsweek” informował, że według briefingu reprezentantów amerykańskiej wspólnoty wywiadowczej dla kongresmenów, „Działalność szpiegowska Izraela w Ameryce jest bezkonkurencyjna i niestosowna (…) wykracza daleko poza działania innych bliskich sojuszników, takich jak Niemcy, Francja, Zjednoczone Królestwo i Japonia. Pracownik Kongresu, który zapoznał się z treścią spotkania w styczniu zeszłego roku, nazwał zeznania ‚bardzo otrzeźwiającymi, niepokojącymi, nawet przerażającymi’”.
Według „WSJ”, Izrael szpiegował rozmowy na temat porozumienia nuklearnego z Iranem. Celem operacji miało być przekazywanie jeszcze nie ujawnionych ustaleń rozmów proizraelskim kongresmenom, aby w ten sposób ułatwić im podważanie zasadności rozmów z Iranem. „Trwająca kampania szpiegowska Jerozolimy tak bardzo zaniepokoiła urzędników amerykańskich, że zdecydowanie sprzeciwiają się wysiłkom podejmowanym na Kapitolu, by włączyć Izrael do reżimu bezwizowego, który, jak obawiają się amerykańscy szpiedzy, ułatwi izraelskim szpiegom podróżowanie do Stanów Zjednoczonych” – informował portal „Foreign Policy”.
Rubio był członkiem senackiej komisji wywiadu, więc trudno uwierzyć, że nie miał dostępu do bardzo szczegółowej wiedzy na ten temat.
Bardzo ciekawy w tym względzie był artykuł Davida Corna na łamach portalu „Mother Jones” ze stycznia 2016 roku. „Czy [Rubio] naprawdę wyłączyłby wszystkie amerykańskie programy szpiegowskie skupione na Izraelu, co dałoby Izraelczykom wolną rękę do kontynuowania operacji wywiadowczych przeciwko Stanom Zjednoczonym? (Czy to linia fabuły na następny sezon „Homeland”?)
Wysłałem kampanii Rubio e-mail z dwoma pytaniami:
Czy senator uważa, że rząd Stanów Zjednoczonych nigdy nie powinien podejmować żadnych operacji wywiadowczych dotyczących Izraela?
Czy senator uważa, że USA nie powinny szpiegować Izraela w celu wykrycia ewentualnych izraelskich działań wywiadowczych skierowanych przeciwko rządowi Stanów Zjednoczonych, takich jak operacja Pollarda?
Kampania Rubio odmówiła odpowiedzi. Bez dalszych wyjaśnień, Rubio wysyła jasny sygnał: jeśli zostanie wybrany na prezydenta, będzie dobrą nowiną dla szpiegów Izraela” – ocenił Corn.
Bardziej proizraelski niż AIPAC
Pomimo tego, że w trakcie startu w prawyborach republikańskich, American-Israeli Public Affairs Committee (AIPAC) wygenerował dla młodego senatora ponad 130 tys. dolarów wkładu kampanijnego, Rubio nie podpisał się pod listem otwartym z września 2016 roku do ówczesnego prezydenta Baracka Obamy, wzywającym go do sprzeciwienia się jednostronnej interwencji ONZ w konflikt izraelsko-palestyński.
Pod listem podpisało się 88 senatorów. „Fakt, że amerykańscy senatorowie muszą prosić amerykańskiego prezydenta, by nie porzucał Izraela w ONZ, jest niepokojącym sygnałem, jak bardzo administracja Obamy podważyła nasz sojusz z Izraelem.
Przyłączam się do moich kolegów w nadziei, że prezydent Obama nie odstąpi od wieloletniej tradycji wspierania Izraela w ONZ przez nasz kraj, ale odrzucam wszelkie poglądy, że to Izrael ponosi winę za obecny impas z Palestyńczykami. Izrael jest najbliższym sojusznikiem Ameryki na Bliskim Wschodzie i podejmował wysiłki w dobrej wierze, aby dążyć do pokoju. Jednak Izrael nie ma obecnie realnego partnera dla pokoju. Przywódcy palestyńscy nadal podżegają do przemocy przeciwko niewinnym Izraelczykom, jednocześnie próbując podnosić swoją sprawę w ONZ. To palestyńscy przywódcy, nie izraelscy, utrudniają drogę pokoju, na który zasługują wszyscy Izraelczycy i Palestyńczycy” – oznajmił Rubio.
Portal „The Tablet” sugerował, że stanowisko Rubio mogło wynikać z bliskich powiązań z Adelsonem, dla którego ponadpartyjny AIPAC widocznie stał się zbyt umiarkowanym rzecznikiem polityki proizraelskiej skoro zaczął finansować organizację o bardziej prawicowej orientacji, Israeli-American Council.
Zobacz także: AIPAC – żydowska potęga w Waszyngtonie
Mając na uwadze pochodzenie i proizraelskie poglądy darczyńców senatora Rubio, stanowisko senatora, a w zasadzie jego brak, wobec zabezpieczania Stanów Zjednoczonych i ich interesów przed izraelskim szpiegowaniem oraz pozycjonowanie się jako jeszcze bardziej przychylnego Izraelowi niż AIPAC, czy może dziwić FAKT, że to właśnie on jest współautorem listu do premiera Morawieckiego? Wszak kto płaci, ten wymaga.
Michał Krupa
————————————————
Wypowiedz się
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.