Prof. Hirszfeld mieszkaniec Getta Warszawskiego w swoim dzienniku z Getta, tak ocenił sympatie i antypatie mieszkańców tej społeczności, następującym zapisem:
„ Żydzi nienawidzą Polaków, a Niemcy są ich nieodwzajemnioną miłością …. itd.”
Nie należy zapominać, że źródłem zapisów hitlerowskich ustaw Norymberskich w ustalaniu kto jest żydem, były zapisy i definicje zawarte w Talmudzie.
Historycznie osoby pochodzenia żydowskiego, tak jak i ich przywódcy, utożsamiali się z państwem niemieckim, bez względu na jego formę ustrojową, o czym świadczy skala naturalnej asymilacji.
Przeciwstawnie zachowywali się ich żydowscy ziomkowie, na terenach zamieszkałych przez ludność słowiańską. Odnosili się oni wobec swoich autochtonicznych sąsiadów z poczuciem wyższości i pogardy, traktując ich jako źródło ekonomicznej i politycznej eksploatacji oraz jako zasób darmowej siły roboczej, zgodnie z zapisami TALMUDU.
W okresie nawet II wojny światowej Żydom Niemieckim pozwalano emigrować poza granice obszarów zajętych przez III Rzeszę pod warunkiem uprzedniego uzyskania zgody władz Państwa docelowej emigracji.
W przypadku odmowy wydania paszportów przez lokalne placówki Gestapo, skuteczne okazywały się pisemne skargi do Hitlera, który nierzadko sam podpisywał wystawiane paszporty.
III Rzesza duplikowała wszystkie księgi metrykalne świeckie i wyznaniowe, księgi wieczyste oraz meldunkowe (z terenu Rzeszy jak i z zajętych przez III Rzeszę obszarów) korzystając z pomocy Mennonitów. Te dane informatyzowali w systemie kartotekowym i przetwarzali te kartoteki przy pomocy sorterów dostarczanych nieprzerwanie do 1945 roku przez koncern IBM z USA. Część materiałów metrykalnych osób pochodzenia żydowskiego zostało ujawnionych w internecie .
Te kartotekowe bazy danych były wykorzystywane do drukowania list wywózkowych do obozów koncentracyjnych, obozów śmierci, do przesiedleń czy też list poborowych do wojska. Pruska dokładność była oparta na analizie dokładnych danych ludności na terenie Niemiec, jak i obszarach okupowanych.
Podobnie też III Rzesza inwentaryzowała zbiory biblioteczne i dzieła sztuki, o czym świadczą księgi inwentarzowe i system inwentaryzacji zbiorów Biblioteki Narodowej w Warszawie, sporządzony przez Niemców w kilka miesięcy po zajęciu w 1939 r., których do dnia obecnego używa się dorobku w tym zakresie .
Hitler nadawał tytuły „honorowego Aryjczyka” żydom w swoim otoczeniu.
Redakcja KIP
Żydowscy żołnierze Hitlera
Wywiad Piotra Zychowicza z autorem książki pod powyższym tytułem był już wielokrotnie publikowany w różnych miejscach. Jest jednak wart tego, aby go tu powtórzyć.
Piotr Zychowicz: Ilu Żydów służyło w armii Hitlera?
Bryan Mark Rigg: Około 150 tys.
Co to byli za ludzie?
Używając terminologii niemieckiej: 60 tys. pół-Żydów, 90 tys. ćwierć-Żydów. Do tego od 5 do 10 tys. pełnych Żydów, czyli takich, których oboje rodziców było Żydami. Wśród nich było co najmniej 21 generałów, siedmiu admirałów i jeden feldmarszałek. Wielu spośród tych żołnierzy walczyło niezwykle dzielnie, wielu z nich poległo za Niemcy.
Domyślam się, że czytelnicy „Historii Do Rzeczy” są w tym momencie zszokowani.
Tak samo zszokowani byli czytelnicy w Ameryce i Izraelu, gdy wyszły tam moje książki. Proszę jednak pamiętać, że podczas II wojny światowej przez Wehrmacht i inne formacje wojskowe III Rzeszy przewinęło się około 17 mln żołnierzy. A więc Żydzi stanowili mniej niż 1 proc. Zgadzam się jednak, że w kontekście Holokaustu wyniki moich badań mogą być dla wielu ludzi zaskakujące.
Skąd oni się wzięli w armii Hitlera?
Odpowiedź jest bardzo prosta. Zostali do niej powołani. Pół-Żydzi i ćwierć-Żydzi byli w Niemczech objęci obowiązkiem służby wojskowej. Pełni Żydzi, którzy nosili mundury Wehrmachtu, na ogół ukrywali zaś swoje pochodzenie.
Jak żydowscy poborowi czuli się w tej armii?
Gdy zabierałem się do moich badań, spodziewałem się, że się okaże, iż byli tą służbą sfrustrowani, że traktowali ją jako szykanę czy coś nieprzyzwoitego. Służyli w końcu paskudnemu, antysemickiemu reżimowi. Tymczasem w większości przypadków wcale tak nie było. Wielu z tych żołnierzy pochodziło z rodzin o długich tradycjach wojskowych. W rozmaitych konfliktach – począwszy od wojen napoleońskich, poprzez wojnę prusko-francuską, na I wojnie światowej skończywszy – walczyli ich pradziadowie, dziadowie i ojcowie. Wielu miało Żelazne Krzyże i tytuły oficerskie.
Niemieccy Żydzi byli na ogół całkowicie zasymilowani.
Otóż to. Ci ludzie czuli się więc Niemcami i uważali, że służba w wojsku własnej ojczyzny jest nie tylko obowiązkiem, ale także powodem do dumy. Chcieli walczyć z wrogami Niemiec, tak jak wszyscy inni obywatele. Oczywiście zdecydowana większość z nich była niechętnie nastawiona do reżimu narodowo-socjalistycznego, ale armię uważali za apolityczną. Kochali Niemcy, a nie Hitlera. Mało tego, część uważała, że właśnie bijąc się dzielnie w Wehrmachcie, udowodni znienawidzonym hitlerowcom, że Żydzi wcale nie są gorsi i zasługują na miano prawdziwych Niemców.
Polityka III Rzeszy wobec żołnierzy pochodzenia żydowskiego jednak z czasem się radykalizowała.
Tak jak cały reżim Hitlera. Gdy wybuchła II wojna światowa, służba tych żołnierzy spowodowała poważne komplikacje. Otóż niemieckie urzędy zalewały tony skarg żydowskich rodzin. Ich członkowie pisali, że jest czymś całkowicie skandalicznym, że kiedy ich synowie przelewają w Polsce krew za ojczyznę, oni w domach są poddawani antysemickim szykanom. Wyjścia były dwa: zapewnić tym rodzinom specjalne traktowanie albo wyrzucić pół-Żydów, czyli – jak mówili narodowi socjaliści – „mischlingów”, z wojska.
Którą opcję wybrał Hitler?
Oczywiście drugą. Odpowiedni rozkaz został wydany w kwietniu 1940 r. Ćwierć-Żydzi nadal mogli służyć w wojsku – choć mieli utrudnioną ścieżkę awansu – ale pół-Żydzi mieli zostać usunięci z szeregów armii. Ponieważ jednak trwały przygotowania do inwazji na Francję, nikt nie miał głowy, żeby się tym zajmować. Przypomniano sobie o tym rozkazie dopiero po zajęciu Paryża. Problem tylko w tym, że rozkaz ten był niewykonalny.
Dlaczego?
Jak bowiem zlokalizować tych pół-Żydów? Ze względu na ich głęboką asymilację jedynym sposobem było dokonanie bardzo szczegółowych badań genealogicznych przodków wszystkich żołnierzy! A więc przeanalizowanie ksiąg urodzeń i zgonów, uzyskanie dostępu do dokumentów religijnych i archiwów sądowych, sprawdzenie rejestrów cmentarnych. Skoro w armii służyło 17 mln żołnierzy, urzędnicy, aby wyśledzić te 150 tys. ludzi, musieliby sprawdzić pochodzenie ponad 150 mln ludzi! Rodziców, dziadków i pradziadków. Byłby to prawdziwy biurokratyczny horror. A przecież trwała wojna, więc urzędy i tak miały kupę roboty.
Jak więc próbowano zlokalizować żydowskich żołnierzy?
Na ogół zwoływano jednostki na apel i mówiono: „Baczność, pół-Żydzi wystąp!”. Wielu ludzi pozostało więc w Wehrmachcie do końca wojny tylko dlatego, że wtedy, w 1940 r., stali w miejscu. Tyle wystarczyło. Zresztą oficerowie nawet jeżeli wiedzieli o tym, że mają w oddziale żołnierzy pochodzenia żydowskiego, na ogół o tym nie meldowali. Po prostu ignorowali rozkaz.
Dlaczego?
Uważali ich za dobrych żołnierzy. Więzi, jakie powstały na polu bitwy między tymi mężczyznami, były silniejsze niż ideologia. Ci ludzie przelewali razem krew. Ten, kto nie brał udziału w wojnie, tego nie zrozumie. Oficerowie wyrzucali więc rozkaz Hitlera do kosza. Modelowym przykładem był feldmarszałek Erwin Rommel. W Afrika Korps żydowskim pochodzeniem żołnierzy w ogóle się nie przejmowano. Dla Rommla liczyło się tylko to, czy ktoś jest dobrym żołnierzem. Było to dla niego o tyle ważne, że w Afryce u jego boku walczyli Włosi i jego doświadczenia z nimi były po prostu koszmarne.
Byli jednak żołnierze, których udało się wytropić i wyrzucić z Wehrmachtu. Jak na to reagowali?
Dla wielu z nich była to prawdziwa tragedia. W jednej ze swoich książek cytuję list napisany przez młodego oficera. Stwierdził w nim, że w momencie, gdy musiał zdjąć mundur, zawalił się cały jego świat. Wojsko było dla niego całym życiem. Kochał to, co robił, kochał Niemcy i po prostu nie mógł się pogodzić z tym, że jego ojczyzna potraktowała go tak tylko dlatego, że w jego żyłach płynęła „zła” krew. Dla takich żołnierzy był to wielki dramat.
Jednak bywało też chyba inaczej.
To prawda. Postawy były różne, szczególnie po rozpoczęciu wojny ze Związkiem Sowieckim i po pierwszych niemieckich porażkach. Wielu żołnierzy, którzy walczyli w tym piekle, widzieli śmierć swoich kolegów, głodowali i marzli na kość, marzyło o wydostaniu się z frontu. Wielu pół-Żydów uznało, że rozkaz o wyrzuceniu ich z wojska spadł im jak z nieba. Gdy tylko udowodnili, że są żydowskiego pochodzenia, natychmiast odsyłano ich do Rzeszy.
To chyba nie było zbyt przyjemne?
Znowu kolejny paradoks historii. Gdyby Hitler wygrał wojnę, niemieccy pół-Żydzi zapewne podzieliliby los Żydów. Zostaliby wymordowani w komorach gazowych. Podczas wojny niemieccy pół-Żydzi byli poddawani rozmaitym szykanom, ale ich nie eksterminowano. Byli względnie bezpieczni. Żołnierze, którzy zostali wyrzuceni z armii i wrócili do domu, mogli więc pracować, uczyć się, chodzić na randki z dziewczynami. Mogli przeżyć. Brzmi to nieprawdopodobnie, ale bycie pół-Żydem było najlepszą kategorią, jaką można było mieć w niemieckim wojsku. To był bilet do domu. Dopiero pod sam koniec wojny Hitler zaczął wysyłać pół-Żydów do obozów pracy.
Wróćmy do żydowskich żołnierzy Wehrmachtu. Wygląda na to, że nie różnili się zbytnio od żołnierzy wszystkich innych armii na świecie.
Oczywiście. Byli wśród nich tacy, którzy marzyli o wydostaniu się z frontu, byli też tacy, którzy chcieli bić się do ostatniej kropli krwi. Choćby oficer artylerii okrętowej Paul Ascher, który dostał się niewoli po zatopieniu okrętu „Admiral Graf Spee”. Uciekł zza drutów, przedostał się do Niemiec i wrócił do Kriegsmarine, gdzie trafił na słynnego „Bismarcka”. Inny przykład – płk Ernst Bloch. Został wyrzucony z wojska za żydowskie pochodzenie, ale pod koniec wojny zaciągnął się do Volkssturmu i bił się z bolszewikami w 1945 r. pod Berlinem. Również wielu innych żydowskich żołnierzy po usunięciu z szeregów armii robiło wszystko, aby dostać się do niej z powrotem. Jeden z nich starał się o to rok. Wreszcie dostał zgodę… w czerwcu 1941 r. Poległ w pierwszych dniach operacji „Barbarossa”.
W jaki sposób udało mu się uzyskać tę zgodę?
Otóż gdy na mocy rozkazu Hitlera zabrano się do tropienia Żydów w wojsku, pojawił się pewien problem. Żołnierze, którzy w kampanii polskiej i francuskiej zostali bohaterami. Dostali wysokie odznaczenia, zostali ciężko ranni, wykazali się męstwem w boju. Hitler uznał, że nie można ich wyrzucić z wojska, że to byłaby… niewdzięczność. Stworzono więc specjalną procedurę, w wyniku której żydowski żołnierz mógł ubiegać się o warunkową zgodę na pozostanie w armii (Genehmigung). A wyjątkowi szczęśliwcy mogli liczyć nawet na certyfikat niemieckiej krwi (Deutschblütigkeitserklärung). Wszystkie podania w tej sprawie były osobiście rozpatrywane przez Adolfa Hitlera.
Ile Hitler wydał takich zezwoleń?
Dobre kilka tysięcy.
Ile?
Tak, wydaje się to niewiarygodne. Adolf Hitler, choć miał na głowie prowadzenie wojny światowej i rządzenie Niemcami, naprawdę całymi godzinami analizował te wnioski i ferował wyroki. A niektóre podania miały po sto stron! Można by od biedy zrozumieć, że osobiście rozpatrzyłby prośbę jakiegoś generała, ale on zajmował się nawet prośbami szeregowców i kaprali! Oglądał ich zdjęcia (osoby o niearyjskim wyglądzie nie miały szans, nawet jeżeli miały trzy Krzyże Żelazne), analizował drzewa genealogiczne. Nie ma chyba lepszego dowodu na to, że ten człowiek był całkowicie opętany swoimi niedorzecznymi rasowymi fobiami. To była obsesja.
Mówi pan, że wielu żołnierzy ukrywało swoje pochodzenie. Było to chyba jednak bardzo trudne, większość była obrzezana.
Weterani, z którymi rozmawiałem, twierdzili, że nie stanowiło to większego problemu. Na ogół na komisjach wojskowych, a później w koszarach mówili, że usunęli sobie napletki z powodów higienicznych. Jeden z żołnierzy Helmuth Kopp opowiedział mi, że zapytany o brak napletka powiedział, iż jako dziecko miał zakażenie związane ze zbyt wąskim napletkiem. I lekarz ten napletek mu usunął. Inny weteran, gdy zapytałem go o tę intymną sprawę, odrzekł: „Na froncie wschodnim mieliśmy ważniejsze rzeczy do roboty, niż gapić się na swoje członki”.
Co żydowscy żołnierze Wehrmachtu wiedzieli o Holokauście?
To był kolejny pogląd, który musiałem zweryfikować podczas moich badań. Gdy je zaczynałem, byłem przekonany, że wszyscy Niemcy dokładnie wiedzieli, co się działo w obozach zagłady. Okazało się jednak, że tak nie było. Udało mi się dotrzeć do około 100 weteranów. Każdy z nich stracił w Holokauście średnio po siedmiu–ośmiu krewnych. A mimo to nie mieli pojęcia, co się działo. Proszę pamiętać, że nawet Żydzi, którzy stali w kolejce do komór gazowych w Auschwitz-Birkenau, nie mieli pojęcia, co ich czeka. A więc co dopiero zwykli żołnierze służący gdzieś na froncie wschodnim.
Na froncie wschodnim mogli jednak zobaczyć działania Einsatzgruppen. Musiały do nich dochodzić jakieś pogłoski.
Zgoda, na froncie wschodnim widzieli masowe rozstrzeliwania. Większość z tych żołnierzy uważała jednak, że to straszne, ale jednak jednostkowe przypadki zbrodni wojennych. Nie mieściło im się w głowie, że gdy oni walczą na froncie, ich własne państwo eksterminuje miliony ludzi w fabrykach śmierci. Coś takiego było po prostu niewyobrażalne. Młodzi żydowscy chłopcy na froncie sami starali się przeżyć. Robili wszystko, aby nie zginąć od pocisków wroga, nie zamarznąć, nie umrzeć z głodu. Gdy mieli trochę spokoju, uganiali się zaś za dziewczętami. Informacje o obozach zagłady do nich nie docierały.
Część weteranów występujących w pańskiej książce mówi jednak, że „wojsko było jedynym miejscem, w którym mogli czuć się bezpiecznie”. Inni uważali, że ich ofiarna służba w armii ochroni ich rodziny.
Zgoda. Jednak im chodziło o ochronę przed rozmaitymi dotkliwymi antysemickimi prześladowaniami i szykanami, a nie o fizyczną eksterminację. Wiedzieli, że członkowie ich rodzin są pomijani przy rozdzielaniu żywności, upokarzani, muszą nosić gwiazdę Dawida, wreszcie są deportowani do obozów pracy. Bali się o nich. Powtarzam – o fabrykach śmierci jednak nie wiedzieli. Dotarło to do nich dopiero po wojnie. Podczas moich rozmów z weteranami często słyszałem to samo: „Gdybym tylko wiedział, ukryłbym matkę”, „Gdybym tylko wiedział, wysłałbym siostrę do Szwajcarii”, „Gdybym tylko mógł cofnąć czas, ocaliłbym babcię”… To były tragiczne rozmowy i nie ma powodu, żeby tym ludziom nie wierzyć.
Większość żydowskich żołnierzy Hitlera służyła w Wehrmachcie. Trafiali jednak również do SS czy jednostek policyjnych. Czy się zdarzało, że brali udział w zbrodniach przeciwko innym Żydom?
Tak, niestety były takie przypadki. Był to jednak całkowity margines. Na ponad 2 tys. zbadanych przeze mnie przypadków około 20 żołnierzy żydowskiego pochodzenia było zaangażowanych w Holokaust. Na ogół działali na najniższych szczeblach, choć był również przypadek feldmarszałka Erharda Milcha, który po wojnie został skazany w Norymberdze za zbrodnie wojenne. Otóż był on pół-Żydem i fanatycznym narodowym socjalistą. Wiedział o eksterminacji Żydów, popierał ją. Był to straszny człowiek. W każdej społeczności znajdą się jednak jednostki zdemoralizowane, socjopaci i sadyści.
Mówi pan, że spotkał wielu żydowskich weteranów Wehrmachtu. Jak dzisiaj traktują swoją służbę?
Mają mieszane uczucia. Oczywiście nie są zachwyceni tym, że służyli w armii, na której czele stał Hitler. Nie są zachwyceni, że orzeł na ich piersiach trzymał w szponach swastykę. Do dziś jednak podkreślają, że nie bili się dla Führera, tylko dla ojczyzny. Czyli że robili dokładnie to samo, co ich żydowscy dziadkowie i ojcowie. Szczególnie służbę na froncie wschodnim uważają do dziś za coś szczytnego, bili się tam bowiem z bolszewikami. Weterani nie widzą więc w swojej służbie niczego zdrożnego. Co innego ich dzieci, którym trudno zrozumieć mentalność tamtych czasów. Raz jeden z żydowskich weteranów wziął mnie do knajpy na spotkanie ze swoimi kolegami z wojska. Siedział wśród tych Niemców, pił piwo i snuł z nimi nostalgiczne frontowe opowieści.
A jak traktują ich służbę inni Żydzi?
Reakcje były różne. Gdy po raz pierwszy – w wywiadzie prasowym dla „The Daily Telegraph” – poinformowałem o moich badaniach, podniósł się wielki krzyk. O mojej pracy, ale przede wszystkim o tych żołnierzach powiedziano wiele złego. Nazywano ich „nazistami” i zbrodniarzami. Gdy jednak książka pojawiła się na rynku i ludzie mogli się z nią zapoznać, nastroje się uspokoiły. Od tego czasu przeprowadziłem kilkaset wykładów w rozmaitych żydowskich instytucjach. Większość zebranych okazywała sytuacji żydowskich żołnierzy Wehrmachtu wiele zrozumienia. Nie potępiali ich, starali się zrozumieć ich dramatyczne położenie.
Czy to prawda, że wielu żołnierzy Wehrmachtu po wojnie wyjechało do Izraela?
Tak. I wyjechali tam, aby walczyć w wojnie o niepodległość państwa żydowskiego, która miała miejsce w roku 1948. Doświadczenie zdobyte w Wehrmachcie na froncie wschodnim wykorzystali do walki z Arabami. Jeszcze osiem lat temu w Izraelu żyło 150 osób pobierających emerytury Wehrmachtu za służbę podczas II wojny światowej. Można więc tylko sobie wyobrazić, ilu takich ludzi musiało być w latach 40. Nie jest tajemnicą, że na odbywające się regularnie w Niemczech zjazdy weteranów z poszczególnych jednostek Wehrmachtu przyjeżdża sporo uczestników z Izraela.
Bryan Mark Rigg jest amerykańskim historykiem z Southern Methodist University w Dallas.Przeszedł na judaizm, walczył w szeregach armii Izraela. Napisał głośne książki „Żydowscy żołnierze Hitlera” (Wingert) oraz „Losy żydowskich żołnierzy Hitlera” (Rebis).
Wybrane komentarze
Komory gazowe
Przeznaczone były do odwszawiania odzieży, a nie do zabójstw żydów, a fizyczną niemożliwością jest palenie ciał w takiej ilości i w takim tempie, jak mówi propaganda.
Bardzo ciekawy temat, ale kiedy doczytałam do komór gazowych… Chyba już czas najwyższy przestać powielać kłamstwa przedsiębiorstwa holokaust.
Lotna 22.09.2017 10:50:29
Blisko około tematu,
żydowskiej ekspansji ciąg dalszy !
http://biznes.interia.pl/wiadomosci/news/mateusz-morawiecki-w-jp-morgan-w-polsce-zatrudnienie,2538025,4199
provincjał 22.09.2017 10:59:41
Biedulkowie i do tego “nierozpoznani”
W istocie kolejny sposób tłumaczenia/zrozumienia dla chazarów zwanych przez siebie “żydami”.
Dlaczego to się integrowali tylko ze szwabami? Wszak idish “pochazi” ze szwabskiego.
kfakfa 22.09.2017 11:46:44
@Lotna 10:50:29
//… powielać kłamstwa przedsiębiorstwa holokaust//
Ale przecież autor “przeszedł na judaizm, walczył w szeregach armii Izraela”.
Pozdrawiam. BJ
Bogusław Jeznach 22.09.2017 12:08:53
@Lotna 10:50:29
Gen. Patton potwierdził, że np. w Dachau nie było żadnych komór gazowych tylko odwszawialnie odzieży. To samo dyr. Auschwitz, dodał, że ta “komora” zbudowana została po wojnie przez sowietów gdy Auschwitz było już dla nie pokornych Polaków pod ich zarządem. To wszystko znajdzie się w necie.
kula Lis 67 22.09.2017 13:10:17
Europejskie dywizje Hitlera
W Waffen-SS w jej szczytowym okresie rozwoju Niemcy stanowili 1/3 składu osobowego. Większość była formowana niemal ze wszystkich nacji europejskich, Holendrzy, Francuzi, Brytyjczycy, Ukraińcy, narody wszystkich krajów bałtyckich, byli także Rosjanie.
Nigdy nie było dywizji złożonej z Polaków.
Rzeczpospolita 22.09.2017 13:10:29
@Rzeczpospolita 13:10:29
Oraz zapomniałeś dodać Amerykanów i Kanadyjczyków/ochotników. Oni też w SS byli!
kula Lis 67 22.09.2017 13:22:17
@Casey 16:14:04
Co naprawdę nie wydarzyło się w Dachau?
https://stopsyjonizmowi.wordpress.com/2011/11/16/co-naprawde-nie-wydarzylo-sie-w-dachau/
Dyrektor Muzeum Auschwitz przyznał że „komora gazowa” została sfabrykowana! W bezprecedensowym filmowym wywiadzie z dr. Franciszek Piper – starszy kurator i dyrektor archiwów Państwowego Muzeum w Auschwitz, przyznał przed kamerą, że „krematorium 1″, rzekoma „mordercza komora gazowa” pokazywana setkom tysięcy turystów każdego roku w obozie w Auschwitz została wybudowana w rzeczywistości po wojnie przez Związek Radziecki na bezpośredni rozkaz Stalina. To co faktycznie dr. Piper powiedział przed kamerą dotyczyło raportu Leuchter’a, który okazał się być prawdziwy: nie było żadnych morderczych zagazowań w budynku oznaczonym jako „komora gazowa” w Auschwitz. Tym oświadczeniem wydanym przez dyrektora Państwowego Muzeum w Auschwitz, jeden z największych „faktów” historycznych został zniszczony. Ta „komora gazowa” jest ważnym historycznym „Faktem”, na którym oparte jest wiele zagranicznych i krajowych polityk państw zachodnich od czasu II wojny światowej. Całość pod linkiem z filmami i moimi komentarzami..(Łupaszka)
kula Lis 67 22.09.2017 19:26:10
@Casey 16:14:04
Prawda za bramami Auschwitz – film. David Cole jest poszukiwaczem prawdy i uczciwym człowiekiem. W tym filmie dokumentalnym przedstawia wiele dowodów, że oficjalna historia niemieckiego obozu koncentracyjnego w Auschwitz jest kłamstwem. David Cole jest Żydem, dlatego jego świadectwo jest tym bardziej wiarygodne. Jest to dokument poddający w wątpliwość wiarygodność amerykańskich materiałów. Dowiemy się, że np. na oryginalnych rzekomo filmach widzimy komory gazowe w jednym z obozów, gdzie z całą pewnością komór nigdy nie było, a mydło z ludzi to też był chwyt propagandowy, co współcześnie przyznają nawet żydowscy historycy. Rewizjonistyczny film, poddający w wątpliwość nie tylko ilość ofiar obozu w Auschwitz, ale i istnienie tam komór gazowych. Autor filmu przedstawiając się jako Żyd, bierze sobie prywatną przewodniczkę i zwiedza z nią obóz. Przewodniczka opowiada to, co zazwyczaj Żydzi chcą usłyszeć. Kolejna przewodniczka przedstawia fakty inaczej. Jeszcze inną wersję prezentuje dr Franciszek Piper, dyrektor muzeum. Wszyscy oni utrzymują, że komory gazowe istniały, również ta, w KL 1 – starym, pierwotnym obozie, która przez kilka lat przed wyzwoleniem z całą pewnością pełniła funkcję schronu przeciwlotniczego, miała kilka pomieszczeń, w tym łazienkę i ubikację, a po wyzwoleniu została przebudowana do obecnej postaci. W filmie prezentowane są fakty: wyniki badań Katedry Medycyny Sądowej, wykazujące brak śladów cyklonu B na ścianach komory gazowej, stanowiska współczesnych historyków na temat przekłamań w procesie norymberskim. Konkluzją jest hipoteza, że być może ludobójstwo przy pomocy gazu miało być jedynym argumentem, odróżniającym poczynania Niemców od tego, co z niemieckimi jeńcami robili zwycięscy alianci… Kwestia pozostaje nadal otwarta. Film pod względem technicznym robi wrażenie bardzo amatorskiego, ale i tak jest warty obejrzenia. Materiał zrealizowano w 1992 roku. Film został usunięty z YouTube przez żydowską cenzurę. Za jego udostępnienie podziękowania dla Monitora Kancelarii Prezesa Rady Mędrców.
http://www.holocaustdenialvideos.com/ [ http://www.dailymotion.com/video/xdf6p4_prawda-za-bramami-auschwitz-1-6_news ]
kula Lis 67 22.09.2017 19:27:35
@Casey 16:14:04
W czasie drugiej wojny dzięki współpracy żydów /syjonistów żydowskie “państwo ” miało powstać na terenach POLSKI na Lubelszczyźnie. Polacy wywożeni i mordowani w tamtym rejonie mieli zwolnić miejsce dla żydowskich kolonistów. Pisałem o tym kilka lat temu co wywołało furię żydowskich komisarzy i ich usłużnych im idiotów. Tutaj jedna z informacji na ten temat: “Nisko nad Sanem – planowane przez Niemców państwo żydowskie na terenach Polski. Z “Opoki w Kraju” http://www.ciemnogrod.net/owk/owk_36.htm : “…W czasie II wojny światowej nie tylko Niemcy wysyłali swoich żydów do Polski.(Operacja SEZAM). Czyniły to też inne kraje wówczas z Niemcami kolaborujące. Od dawna wiemy, że czyniła to Francja Vichy. Teraz dowiadujemy się, że czyniła to też Słowacja, a nawet jako jedyny kraj w Europie płaciła Niemcom za te deportacje. III Rzesza otrzymywała za każdego deportowanego żyda tzw. opłatę przesiedleńczą w wysokości 500 marek od osoby, która miała pokryć koszty “osiedlenia się żydów w ich nowych domach w Polsce” (Nasz Dziennik 17.X.00). Kiedy wreszcie historycy serio zaczną studiować temat państwa żydowskiego na terenie Lubelszczyzny?. Przecież wiele krajów chciało się pozbyć swoich żydów lub broniło się przed ich imigracją. Tak na dobrą sprawę nikt imigracji żydowskiej nie chce. Zapomina się, że rzekomo antysemicka Polska w okresie międzywojennym przyjęła i dała obywatelstwo 615.000 żydowskim imigrantom z hitlerowskich Niemiec i bolszewickiej Rosji (dane z książki urzędnika II RP od spraw osadnictwa żydowskiego Stefana Nowickiego pt. “Wielkie nieporozumienie”, Sydney 1970). Natomiast wypomina się stale Polsce, że promowano, zresztą zgodnie z wolą ruchu syjonistycznego, żydowska emigrację. To samo uczynił angielski minister spraw zagranicznych Arthur Balfour, który słynną deklaracją z 2.XI.1917 roku zapowiedział otwarcie Palestyny, ówczesnej kolonii brytyjskiej, dla żydowskiej kolonizacji, by stworzyli tam swe państwo (national home), oczywiście kosztem Palestyńczyków. Palestyna jest za mała, by przyjąć wszystkich żydów Europy, szukano więc innych rozwiązań terytorialnych. Francuzi ofiarowywali swoją kolonię Madagaskar, kosztem Malgaszów, ale pionierstwo żydów nie interesowało. We współpracy niemiecko-żydowskiej, kosztem Polaków, planowano założyć takie państwo na terenie pokonanej Polski, tzw. Lublinland ze stolicą w Nisku. Taki był pierwotny cel zwożenia żydów do Polski. Nie wolno wmawiać Francuzom, Węgrom czy Słowakom, że wysyłali swych żydów do Auschwitz. Wysyłali ich do tworzonego kosztem Polski żydowskiego państwa (osadnictwo żydów w Izraelu, kosztem Palestyńczyków, trwa nadal). To, że Hitler zmienił plany pod koniec 1941 roku lub je dopiero ujawnił (efekt wypowiedzenia Niemcom wojny przez żydów na ich zjeździe w Baltimore w marcu 1941), decydując się na “ostateczne rozwiązanie”, to sprawa wtórna, za którą wysyłający nie odpowiadają. Zresztą i sami Niemcy potrzebowali kilku lat bandyckiej wojny na wystarczające zdziczenie, by móc podjąć systematyczny program likwidacji całych narodów. Nie zapominajmy, ze żydów przede wszystkim mordowali żydzi, tak w Gettach jak i obozach..O sprawie Lublinlandu jest milczenie, bo w jego tworzeniu z hitlerowskimi Niemcami współpracowali żydzi (Judenraty) oraz dlatego, że ujawnia ona programowy żydowski i niemiecki antypolonizm…” Tyle “Opoka w Kraju” nr 36(57) z grudnia 2000 Potwierdzenie informacji o niemieckich zamiarach zorganizowania terytorium żydowskiego w okolicach miejscowości Nisko nad Sanem znaleźć można także w książce niemieckiej żydówki Hannah Arendt “Eichmann w Jerozolimie”.
NISKO
“nic nie wyszło z planów, do jakich był najbardziej przywiązany [mowa o Adolfie Eichmannie – wtr. WK.] (ewakuacja żydów na Madagaskar, ustanowienie terytorium żydowskiego w okolicach Niska w Polsce)”.
Hannah Arendt “Eichmann w Jerozolimie”, Wydawnictwo Znak, Kraków 1998,
ISBN 83-7006-684-4, Wyd.II, poprawione, str. 46
ŻYDOWSKIE POCHODZENIE HEYDRICHA I KILKU INNYCH DYGNITARZY III RZESZY
“W roku 1934 szefem SD był Reinhardt Heydrich, były oficer wywiadu marynarki wojennej, którego Gerald Reitlinger nazwał ‘prawdziwym architektem Ostatecznego Rozwiązania’”.
Hannah Arendt “Eichmann w Jerozolimie”, Wydawnictwo Znak, Kraków 1998,
ISBN 83-7006-684-4, Wyd.II, poprawione, str. 49
“Tysiące pół -żydów zwolniono od wszelkich ograniczeń, czym można było wytłumaczyć rolę odgrywaną przez Heydricha i Hansa Franka w SS oraz role feldmarszałka Erharda Milcha w lotnictwie Goeringa, wiedziano bowiem powszechnie, że Heydrich i Milch byli pół -żydami, natomiast generalny gubernator Polski był przypuszczalnie stuprocentowym żydem.”
Hannah Arendt “Eichmann w Jerozolimie”, Wydawnictwo Znak, Kraków 1998,
ISBN 83-7006-684-4, Wyd.II, poprawione, str. 173″
http://www.reocities.com/jedwabne/panstwo_zydowskie_nisko.htm Ps.
Żona tow. Wiesława żydówka Szybicka vel Liwa Szoken (jej siostra mieszkała w tamtym czasie w Szwecji gdy w Polsce rządziły trzy straszne żydówki, nazwiska znacie), zajmowała się w ramach kończenia przez IW/UB niemieckiej operacji SEZAM, min. zmianą nazwisk żydowskich na polskie, za wiedzą tow, Wiesława. On był już w tym czasie prekursorem: był przeciw a nawet za, Bolek od niego ściągał. W 68 roku gdyby wykonał porządnie robotę, nie było by dzisiaj problemu z żydami, także chazaromongolskiego.
kula Lis 67 22.09.2017 19:29:12
Trzeba było palić w piecach ludzi zmarłych w wyniku epidemii tyfusu i innych chorób zakaźnych …..by zapobiec rozpostarcia się zarazy…
Ilość zmarłych z głodu i chorób była tak duża, że nie byłoby dosyć GROBÓW. I tak można by się było zapytać, gdzie umieszczono tak dużą ilość POPIOŁU……????
kula Lis 67 22.09.2017 19:34:50
Opublikowano za http://jeznach.neon24.pl/post/140284,zydowscy-zolnierze-hitlera
Komentarz nadesłany do powyższego tekstu przez Autora znanego redakcji KIP
(kursywą pisane są fragmenty powyższego wywiadu, a wytłuszczoną czcionką odnośne komentarze)
„Piotr Zychowicz: Ilu Żydów służyło w armii Hitlera?
>Bryan Mark Rigg: Około 150 tys”
– To jest więcej, niż liczy obecna polska armia. Umniejszanie tego przy pomocy zabiegów socjotechnicznych nic nie da, bo „ludzie i tak wiedzą”. Tych 150.000 żydowskich żołnierzy miało w sumie 150.000 karabinów, co najmniej dwa razy tyle granatów i pewnie jakiś bagnet do tego, by zabijać „wroga” bezpośrednio. Przyjmując hipotetycznie, że ci żydowscy żołnierze tylko raz na dziesięć trafiali, to i tak mają na sumieniu 15.000 osób, które zabili w ciągu jednej akcji. Dla ideologii, nie z potrzeby.
„Co to byli za ludzie?
>Używając terminologii niemieckiej: 60 tys. pół-Żydów, 90 tys. ćwierć-Żydów. Do tego od 5 do 10 tys. pełnych Żydów, czyli takich, których oboje rodziców było Żydami. Wśród nich było co najmniej 21 generałów, siedmiu admirałów i jeden feldmarszałek.”
– zarówno pół-żyd jak i ćwierć-żyd oraz żyd całkiem cały i mniej niż „ćwierć ułamkowy” ma zwykle dwie ręce, dwie nogi, jakiś tułów pomiędzy oraz głowę wyposażoną w jedną parę oczu, uszu, nos pośrodku twarzy, a w czaszce jakiś mózg. Więc gdyby nie wiedzieć, że to „żyd” to można by pomyśleć, że to „całkiem zwyczajny człowiek”.
– Jak wiemy, człowiek jest chętny wybaczyć każde kłamstwo, ale powiedzenia prawdy nikomu nie daruje.
>„Wielu spośród tych żołnierzy walczyło niezwykle dzielnie, wielu z nich poległo za Niemcy.”
– W jaki sposób ci żydzi polegli „za Niemcy”??? czy pod Stalingradem? Czy nad Bzurą? Czy może jeszcze gdzie indziej? Czy Niemcy to ziemie rosyjskie? Czy Niemcy to ziemie polskie i żydzi mordując Rosjan i Polaków bili się „za Niemcy”?
„Domyślam się, że czytelnicy „Historii Do Rzeczy” są w tym momencie zszokowani.
>Tak samo zszokowani byli czytelnicy w Ameryce i Izraelu, gdy wyszły tam moje książki. Proszę jednak pamiętać, że podczas II wojny światowej przez Wehrmacht i inne formacje wojskowe III Rzeszy przewinęło się około 17 mln żołnierzy. A więc Żydzi stanowili mniej niż 1 proc. Zgadzam się jednak, że w kontekście Holokaustu wyniki moich badań mogą być dla wielu ludzi zaskakujące.”
– Sugerowanie, że żydzi to tylko „mniej niż 1 proc.” Wehrmachtu zakrawa na kpinę z ludzi zabitych przez żydowskich żołnierzy walczących dla Hitlera.
„Skąd oni się wzięli w armii Hitlera?
>Odpowiedź jest bardzo prosta. Zostali do niej powołani. Pół-Żydzi i ćwierć-Żydzi byli w Niemczech objęci obowiązkiem służby wojskowej. Pełni Żydzi, którzy nosili mundury Wehrmachtu, na ogół ukrywali zaś swoje pochodzenie.”
– Z tym ukrywaniem pochodzenia to jakiś żart. Jak miałby ukrywać swoje pochodzenie żyd posiadający żydowski sklep z koszerną żywnością? Albo żydowski właściciel fabryki? Albo żydowski kamienicznik? Przecież oni się chwalili swoim żydowstwem i ludzie wiedzieli, kim oni są oraz znali ich rodziny. Sprzątaczkami u żydów byli nie-żydzi i służącymi u żydów byli nie-żydzi. Co to było za „ukrywanie się”?
– Do Wehrmachtu poszli, bo chcieli brać udział w wojnie. Po co ludzi oszukiwać?
„ Jak żydowscy poborowi czuli się w tej armii?
>Gdy zabierałem się do moich badań, spodziewałem się, że się okaże, iż byli tą służbą sfrustrowani, że traktowali ją jako szykanę czy coś nieprzyzwoitego. Służyli w końcu paskudnemu, antysemickiemu reżimowi. Tymczasem w większości przypadków wcale tak nie było. „
– No właśnie, potwierdza to tylko poprzednie spostrzeżenie.
>„Wielu z tych żołnierzy pochodziło z rodzin o długich tradycjach wojskowych. W rozmaitych konfliktach – począwszy od wojen napoleońskich, poprzez wojnę prusko-francuską, na I wojnie światowej skończywszy – walczyli ich pradziadowie, dziadowie i ojcowie. Wielu miało Żelazne Krzyże i tytuły oficerskie.”
– Rodziny te czerpały bezpośrednie zyski z rabowania ziem napadniętych, z niewolniczej pracy okupowanej ludności. Jaki to powód do dumy?
– Napoleon, sterowany przez siły te same co I. i II. wojna światowa oraz wszystkie rewolucje i zamachy stanu na całym świecie, spowodował spustoszenie całej Europy, śmierć milionów ludzi, kalectwo setek tysięcy osób cywilnych i wojskowych, masowe gwałty, rabunki, podpalenia i choroby. Jakim cudem uczestnictwo w takich napaściach miało by być czymś chlubnym? Jak zwykle jest w podtekście, że było to dobre bo napadano na Rosję. My, Polacy, jako „przedmurze” ale tym razem rozumu i uczciwości powinniśmy bronić Rosjan, bo zawdzięczamy im nasze istnienie jako Naród i jako Państwo.
– Żelazny krzyż i tytuł oficerski przyznawano z reguły za szczególnie skuteczne i bezwzględne mordowanie napadniętych ludzi. Był to rodzaj zachęty dla pozostałych, by też się wykazali bestialstwem, to ich za to nagrodzą.
„Niemieccy Żydzi byli na ogół całkowicie zasymilowani.
>Otóż to. Ci ludzie czuli się więc Niemcami i uważali, że służba w wojsku własnej ojczyzny jest nie tylko obowiązkiem, ale także powodem do dumy. Chcieli walczyć z wrogami Niemiec, tak jak wszyscy inni obywatele.”
– Jakich wrogów mieli w 1939 roku Niemcy? Z każdym przecież podpisali umowy o nieagresji, Polski nie wyłączając! I nagle żydzi musieli iść mordować Polaków bo zagrażali oni Niemcom? Polacy na swojej ziemi zagrażali Niemcom, również będącym na swojej ziemi? Jakimi wrogami dla niemieckich żydów byli Polacy mieszkający i pracujący w Polsce?
>„Oczywiście zdecydowana większość z nich była niechętnie nastawiona do reżimu narodowo-socjalistycznego, ale armię uważali za apolityczną.”
– Apolityczna armia, to jak nie obrzezany żyd!
>„Kochali Niemcy, a nie Hitlera. Mało tego, część uważała, że właśnie bijąc się dzielnie w Wehrmachcie, udowodni znienawidzonym hitlerowcom, że Żydzi wcale nie są gorsi i zasługują na miano prawdziwych Niemców.”
– Żydzi udowadniali „znienawidzonym hitlerowcom”, że potrafią zabijać napadniętych ludzi co najmniej tak samo dobrze jak hitlerowcy? I dlatego można ich było uważać za „prawdziwych Niemców”?
>„ Polityka III Rzeszy wobec żołnierzy pochodzenia żydowskiego jednak z czasem się radykalizowała. Tak jak cały reżim Hitlera.”
– Co mieli Niemcy robić innego niż się radykalizować, jeżeli ich armia ponosiła klęski?
„Gdy wybuchła II wojna światowa, służba tych żołnierzy spowodowała poważne komplikacje. Otóż niemieckie urzędy zalewały tony skarg żydowskich rodzin. Ich członkowie pisali, że jest czymś całkowicie skandalicznym, że kiedy ich synowie przelewają w Polsce krew za ojczyznę, oni w domach są poddawani antysemickim szykanom.”
– Jeżeli rodziny żydowskie przyznawały się do swoich ludzi będących żołnierzami w Wehrmachcie, to jakim sposobem mogli ci żołnierze żydowscy ukrywać się ze swoim żydowskim pochodzeniem? Przecież ich rodziny ich dekonspirowały! Gdyby Niemcy chcieli ich dopaść, to mieli wszystko podane na tacy.
–
„Wyjścia były dwa: zapewnić tym rodzinom specjalne traktowanie albo wyrzucić pół-Żydów, czyli – jak mówili narodowi socjaliści – „mischlingów”, z wojska.
Którą opcję wybrał Hitler?
Oczywiście drugą. Odpowiedni rozkaz został wydany w kwietniu 1940 r. Ćwierć-Żydzi nadal mogli służyć w wojsku – choć mieli utrudnioną ścieżkę awansu – ale pół-Żydzi mieli zostać usunięci z szeregów armii.”
– Utrudniony awans mieli tylko niektórzy żydzi, bo byli i tacy żydzi, co na generalskich stanowiskach byli od początku i to bez problemu ze strony kogokolwiek.
>„Ponieważ jednak trwały przygotowania do inwazji na Francję, nikt nie miał głowy, żeby się tym zajmować. Przypomniano sobie o tym rozkazie dopiero po zajęciu Paryża. Problem tylko w tym, że rozkaz ten był niewykonalny.”
– Niemcy musieli poważnie się natyrać, żeby dostać się do Paryża i to bez jednego wystrzału, bo Francuzi nijak nie chcieli walczyć i poddawali się Niemcom od razu. Przygotować więc musieli Niemcy tylko wystarczającą ilość ciężarówek do przewiezienia swojego wojska do Paryża i przygotowanie ich do zwycięskiej defilady.
„Dlaczego?
>Jak bowiem zlokalizować tych pół-Żydów? Ze względu na ich głęboką asymilację jedynym sposobem było dokonanie bardzo szczegółowych badań genealogicznych przodków wszystkich żołnierzy! A więc przeanalizowanie ksiąg urodzeń i zgonów, uzyskanie dostępu do dokumentów religijnych i archiwów sądowych, sprawdzenie rejestrów cmentarnych. „
– Na podstawie tych „ton listów” od żydowskich rodzin można było bez problemu namierzyć wszystkich żydów w Wehrmachcie.
>„Skoro w armii służyło 17 mln żołnierzy, urzędnicy, aby wyśledzić te 150 tys. ludzi, musieliby sprawdzić pochodzenie ponad 150 mln ludzi! Rodziców, dziadków i pradziadków. Byłby to prawdziwy biurokratyczny horror. A przecież trwała wojna, więc urzędy i tak miały kupę roboty.”
– Amerykańskie podejście do historii: Maść na szczury, maść na szczury, smarujemy szczura z góry i on potem od razu zdycha. Maść niedroga, doskonała – jak zapewniał domokrążny sprzedawca. Na co klient: ale jeżeli ja już tego szczura złapię, to mogę go i bez maści zabić! Na co odpowiada sprzedający maść: MOŻNA TAK A MOŻNA I TAK.
„Jak więc próbowano zlokalizować żydowskich żołnierzy?
>Na ogół zwoływano jednostki na apel i mówiono: „Baczność, pół-Żydzi wystąp!”. Wielu ludzi pozostało więc w Wehrmachcie do końca wojny tylko dlatego, że wtedy, w 1940 r., stali w miejscu. Tyle wystarczyło. Zresztą oficerowie nawet jeżeli wiedzieli o tym, że mają w oddziale żołnierzy pochodzenia żydowskiego, na ogół o tym nie meldowali. Po prostu ignorowali rozkaz.”
– No i jak tu straszyć żydów niemieckim Wehrmachtem, jeżeli wystarczyło zwyczajnie zignorować rozkaz? I nic w dodatku za to nie groziło? Komuś chce autor wyświadczyć przysługę, ale komu..?
„Dlaczego?
>Uważali ich za dobrych żołnierzy. Więzi, jakie powstały na polu bitwy między tymi mężczyznami, były silniejsze niż ideologia. Ci ludzie przelewali razem krew. Ten, kto nie brał udziału w wojnie, tego nie zrozumie. Oficerowie wyrzucali więc rozkaz Hitlera do kosza. „
– „Oficerowie wyrzucali rozkaz Hitlera do kosza”? Gdyby Polacy w czasie kampanii wrześniowej o tym wiedzieli, to pewnie by sami Niemców pokonali nie oglądając się na jakichś aliantów.
>„Modelowym przykładem był feldmarszałek Erwin Rommel. W Afrika Korps żydowskim pochodzeniem żołnierzy w ogóle się nie przejmowano. Dla Rommla liczyło się tylko to, czy ktoś jest dobrym żołnierzem. Było to dla niego o tyle ważne, że w Afryce u jego boku walczyli Włosi i jego doświadczenia z nimi były po prostu koszmarne.”
– A jak z metryką samego Rommla? Czy ktoś wie coś na pewno?
„Byli jednak żołnierze, których udało się wytropić i wyrzucić z Wehrmachtu. Jak na to reagowali?
>Dla wielu z nich była to prawdziwa tragedia. W jednej ze swoich książek cytuję list napisany przez młodego oficera. Stwierdził w nim, że w momencie, gdy musiał zdjąć mundur, zawalił się cały jego świat. Wojsko było dla niego całym życiem. Kochał to, co robił, kochał Niemcy i po prostu nie mógł się pogodzić z tym, że jego ojczyzna potraktowała go tak tylko dlatego, że w jego żyłach płynęła „zła” krew. Dla takich żołnierzy był to wielki dramat.”
– Do tej pory się wmawiało ludziom, że żydzi rąk swoich krwią niewinnych nie splamili. Jak to się ma do stwierdzenia autora tej poczytnej książki, że wydalenie z Wehrmachtu było dla żydów tragedią? Czyli był żyd-agresor i był równolegle do tego żyd-ofiara. I tak sobie żyli równolegle nawet ponoć o sobie nie wiedząc?
– W czym inna była śmierć w napadniętej przez Wehrmacht polskiej czy rosyjskiej wsi, gdy ludzi pędzono jak bydło na plac i wykonywano na nich egzekucję strzelając do wszystkich a domy podpalając? Jeżeli ktoś skutecznie się schował w jakiejś chacie, a chatę tą Niemcy podpalili, no to taki człowiek płonął tam żywcem, a gdy usiłował ujść płomieniom uciekając, no to dobijali go serią z karabinu.
– A żydzi ponoć uważali za tragedię, że nie mogli razem z Niemcami zabijać Polaków i Rosjan?
„Jednak bywało też chyba inaczej.
>To prawda. Postawy były różne, szczególnie po rozpoczęciu wojny ze Związkiem Sowieckim i po pierwszych niemieckich porażkach. Wielu żołnierzy, którzy walczyli w tym piekle, widzieli śmierć swoich kolegów, głodowali i marzli na kość, marzyło o wydostaniu się z frontu.”
– Żydzi walczyli w piekle, które sami stworzyli. Narzekać mogli i mają prawo Rosjanie, bo to właśnie Rosjan żydzi napadli razem z Niemcami. Co to za narzekanie, że pod Stalingradem było zimno, nie było co jeść i agresor niemiecki wspierany przez żydów był odpierany przez broniących się Rosjan?
– Czy zgodnie z logiką autora książki, należało by mieć współczucie dla masowego mordercy, bo mordując zmęczył się i spocił? I może ubranko pobrudził?
„Wielu pół-Żydów uznało, że rozkaz o wyrzuceniu ich z wojska spadł im jak z nieba. Gdy tylko udowodnili, że są żydowskiego pochodzenia, natychmiast odsyłano ich do Rzeszy.”
– Jak ma się to do wersji zgodnie z którą żydzi byli w Rzeszy prześladowani?
„To chyba nie było zbyt przyjemne?
>Znowu kolejny paradoks historii. Gdyby Hitler wygrał wojnę, niemieccy pół-Żydzi zapewne podzieliliby los Żydów. Zostaliby wymordowani w komorach gazowych. Podczas wojny niemieccy pół-Żydzi byli poddawani rozmaitym szykanom, ale ich nie eksterminowano. Byli względnie bezpieczni. Żołnierze, którzy zostali wyrzuceni z armii i wrócili do domu, mogli więc pracować, uczyć się, chodzić na randki z dziewczynami. Mogli przeżyć. Brzmi to nieprawdopodobnie, ale bycie pół-Żydem było najlepszą kategorią, jaką można było mieć w niemieckim wojsku. To był bilet do domu. Dopiero pod sam koniec wojny Hitler zaczął wysyłać pół-Żydów do obozów pracy.”
– Wychodzi na to, że żydzi zawdzięczają swoje przetrwanie Armii Czerwonej. Niby Polską dziś rządzą żydzi – tak niektórzy mówią i nawet to udowadniają. Jak się ma do tego niszczenie pomników Żołnierzy Radzieckich i Polskich, znajdujących się na terenie Polski?
„Wróćmy do żydowskich żołnierzy Wehrmachtu. Wygląda na to, że nie różnili się zbytnio od żołnierzy wszystkich innych armii na świecie.
>Oczywiście. Byli wśród nich tacy, którzy marzyli o wydostaniu się z frontu, byli też tacy, którzy chcieli bić się do ostatniej kropli krwi. Choćby oficer artylerii okrętowej Paul Ascher, który dostał się niewoli po zatopieniu okrętu „Admiral Graf Spee”. Uciekł zza drutów, przedostał się do Niemiec i wrócił do Kriegsmarine, gdzie trafił na słynnego „Bismarcka”.
[za wikipedią:
17 grudnia 1939 o godzinie 18.15 okręt opuścił port Montevideo. Tysiące ludzi zebrało się na nabrzeżach, aby obserwować wyjście okrętu w morze. Po przejściu 3 mil morskich komandor H.Langsdorff rozkazał rzucić kotwice i uzbroić ładunki wybuchowe zainstalowane na okręcie. Pozostała na okręcie załoga opuściła pokład i zdetonowała ładunki o 19.52. Zasadniczą część załogi dowódca ewakuował jeszcze w Montevideo, a okręt wyprowadził z portu tylko z wybranymi oficerami.
19 grudnia 1939 komandor zastrzelił się z broni służbowej, leżąc na banderze marynarki wojennej Rzeszy. Został pochowany 22 grudnia 1939 na niemieckim cmentarzu w Buenos Aires.
– Jak łatwo było „uciec zza drutów” brytyjskiego obozu jenieckiego i jak łatwo przedostać się z Ameryki Południowej do Niemiec, by następnie kontynuować służbę w niemieckiej flocie wojennej.]
„Inny przykład – płk Ernst Bloch. Został wyrzucony z wojska za żydowskie pochodzenie, ale pod koniec wojny zaciągnął się do Volkssturmu i bił się z bolszewikami w 1945 r. pod Berlinem.”
– Ten bohaterski Bloch z „bolszewikami”, którym żydzi zawdzięczali przeżycie, bo gdyby Hitler nie przegrał, to ponoć żydów by już na świecie nie było. Co to za logikę prezentuje tu autor?
„ Również wielu innych żydowskich żołnierzy po usunięciu z szeregów armii robiło wszystko, aby dostać się do niej z powrotem. Jeden z nich starał się o to rok. Wreszcie dostał zgodę… w czerwcu 1941 r. Poległ w pierwszych dniach operacji „Barbarossa”.
– Operacja Barbarossa – agresja III Rzeszy na ZSRR w trakcie II wojny światowej. Pierwotny plan przewidywał atak 15 maja 1941, ale z powodu obalenia proniemieckiego rządu księcia Pawła Hitler musiał interweniować na Bałkanach. Przełożono więc atak na 22 czerwca 1941 roku – za https://sites.google.com/site/iiwojnaswiatowafunclub/home/przebieg/plan-barbarossa
– Jak to było z ignorowaniem rozkazu usuwania żydów z Wehrmachtu? To usuwali ich Niemcy czy nie usuwali?
„W jaki sposób udało mu się uzyskać tę zgodę?
>Otóż gdy na mocy rozkazu Hitlera zabrano się do tropienia Żydów w wojsku, pojawił się pewien problem. Żołnierze, którzy w kampanii polskiej i francuskiej zostali bohaterami. „
– Żydzi mordowali Polaków w 1939 roku służąc w „wojsku Hitlera”. Ale za co dostawali te żelazne krzyże, jeżeli Francja poddała się od razu?
>”Dostali wysokie odznaczenia, zostali ciężko ranni, wykazali się męstwem w boju. Hitler uznał, że nie można ich wyrzucić z wojska, że to byłaby… niewdzięczność. Stworzono więc specjalną procedurę, w wyniku której żydowski żołnierz mógł ubiegać się o warunkową zgodę na pozostanie w armii (Genehmigung). A wyjątkowi szczęśliwcy mogli liczyć nawet na certyfikat niemieckiej krwi (Deutschblütigkeitserklärung). Wszystkie podania w tej sprawie były osobiście rozpatrywane przez Adolfa Hitlera.”
– Tym „męstwem” było mordowanie napadniętych Polaków i za to odznaczał Hitler żydów służących w Wehrmachcie. Innych żydów, cywilnych, mieszkających w Polsce, przeznaczonych na śmierć w obozach zagłady, ukrywali Polacy z narażeniem życia. Z Niemcami żydzi się kolegują, a Polakami żydzi pomiatają. Jakaś odwrotna logika, czy co to jest?
„Ile Hitler wydał takich zezwoleń?
>Dobre kilka tysięcy.”
„Ile?
>Tak, wydaje się to niewiarygodne. Adolf Hitler, choć miał na głowie prowadzenie wojny światowej i rządzenie Niemcami, naprawdę całymi godzinami analizował te wnioski i ferował wyroki. A niektóre podania miały po sto stron! Można by od biedy zrozumieć, że osobiście rozpatrzyłby prośbę jakiegoś generała, ale on zajmował się nawet prośbami szeregowców i kaprali! Oglądał ich zdjęcia (osoby o niearyjskim wyglądzie nie miały szans, nawet jeżeli miały trzy Krzyże Żelazne), analizował drzewa genealogiczne. Nie ma chyba lepszego dowodu na to, że ten człowiek był całkowicie opętany swoimi niedorzecznymi rasowymi fobiami. To była obsesja.”
– Żydzi, których przywrócił Hitler do Wehrmachtu nie uważali przecież Hitlera za obłąkańca. Skąd więc u autora książki taki wniosek?
„Mówi pan, że wielu żołnierzy ukrywało swoje pochodzenie. Było to chyba jednak bardzo trudne, większość była obrzezana.
>Weterani, z którymi rozmawiałem, twierdzili, że nie stanowiło to większego problemu. Na ogół na komisjach wojskowych, a później w koszarach mówili, że usunęli sobie napletki z powodów higienicznych. Jeden z żołnierzy Helmuth Kopp opowiedział mi, że zapytany o brak napletka powiedział, iż jako dziecko miał zakażenie związane ze zbyt wąskim napletkiem. I lekarz ten napletek mu usunął. Inny weteran, gdy zapytałem go o tę intymną sprawę, odrzekł: „Na froncie wschodnim mieliśmy ważniejsze rzeczy do roboty, niż gapić się na swoje członki”.
– Jakie to wszystko było proste!
„Co żydowscy żołnierze Wehrmachtu wiedzieli o Holokauście?
>To był kolejny pogląd, który musiałem zweryfikować podczas moich badań. Gdy je zaczynałem, byłem przekonany, że wszyscy Niemcy dokładnie wiedzieli, co się działo w obozach zagłady. Okazało się jednak, że tak nie było. Udało mi się dotrzeć do około 100 weteranów. Każdy z nich stracił w Holokauście średnio po siedmiu–ośmiu krewnych. A mimo to nie mieli pojęcia, co się działo. Proszę pamiętać, że nawet Żydzi, którzy stali w kolejce do komór gazowych w Auschwitz-Birkenau, nie mieli pojęcia, co ich czeka. A więc co dopiero zwykli żołnierze służący gdzieś na froncie wschodnim.”
– O holokauście mogli nie wiedzieć, ale na pewno wiedzieli, że strzelając do Polaków i Rosjan zabijają ich, bo przecież w tym celu do nich strzelali. Dlaczego śmierć ludzi w obozach zagłady traktowana jest jako coś wyjątkowego, a zabijanie cywilów w Polsce i ZSRR traktowane jest jako coś oczywistego? Jeżeli ktoś umrze, to jest nieżywy, niezależnie od sposobu zejścia z tego świata.
„Na froncie wschodnim mogli jednak zobaczyć działania Einsatzgruppen. Musiały do nich dochodzić jakieś pogłoski.
>Zgoda, na froncie wschodnim widzieli masowe rozstrzeliwania. Większość z tych żołnierzy uważała jednak, że to straszne, ale jednak jednostkowe przypadki zbrodni wojennych. Nie mieściło im się w głowie, że gdy oni walczą na froncie, ich własne państwo eksterminuje miliony ludzi w fabrykach śmierci. Coś takiego było po prostu niewyobrażalne. Młodzi żydowscy chłopcy na froncie sami starali się przeżyć. Robili wszystko, aby nie zginąć od pocisków wroga, nie zamarznąć, nie umrzeć z głodu. Gdy mieli trochę spokoju, uganiali się zaś za dziewczętami. Informacje o obozach zagłady do nich nie docierały.”
– „młodzi żydowscy chłopcy na froncie sami starali się przeżyć” ?!? a po co się na ten front pchali? I za jakimi to dziewczętami się uganiali w chwilach wolnych? Autor pisze, że marzli i głodowali, więc chodzi o ZSRR, a nie Francję. Czyli „młodzi, żydowscy chłopcy uganiali się w chwilach wolnych za dziewczętami” rosyjskimi. Może to były gwałty? Traktowanie „chwil wolnych” na froncie jako możliwości „uganiania się za dziewczętami” coś tu nie pasuje. Wojna to nie wycieczka krajoznawcza i nie ma „chwil spokoju” na spacery w terenie.
„Część weteranów występujących w pańskiej książce mówi jednak, że „wojsko było jedynym miejscem, w którym mogli czuć się bezpiecznie”. Inni uważali, że ich ofiarna służba w armii ochroni ich rodziny.
>Zgoda. Jednak im chodziło o ochronę przed rozmaitymi dotkliwymi antysemickimi prześladowaniami i szykanami, a nie o fizyczną eksterminację. Wiedzieli, że członkowie ich rodzin są pomijani przy rozdzielaniu żywności, upokarzani, muszą nosić gwiazdę Dawida, wreszcie są deportowani do obozów pracy. Bali się o nich. Powtarzam – o fabrykach śmierci jednak nie wiedzieli.”
– Autor sam w to pewnie nie wierzy. Jeżeli nie wiedzieli o obozach zagłady, to nie mieli powodu się bać o swoich najbliższych. I skąd wiedzieli o „pomijaniu przy rozdzielaniu żywności”? Czy z listów? Ale przecież wtedy była cenzura. Na wojnie nie jest tak, że każdy może wysłać do każdego jakiś list i to o treści, jaką chce.
>” Dotarło to do nich dopiero po wojnie. Podczas moich rozmów z weteranami często słyszałem to samo:
„Gdybym tylko wiedział, ukryłbym matkę”
– W jaki sposób? Będąc żołnierzem na froncie jakie ma się możliwości „ukryć matkę” żyjącą o setki kilometrów?
– „Gdybym tylko wiedział, wysłałbym siostrę do Szwajcarii”
– Tu to samo, jak można „wysłać siostrę do Szwajcarii” będąc żołnierzem Wehrmachtu na froncie w ZSRR?
– „Gdybym tylko mógł cofnąć czas, ocaliłbym babcię”
– W jaki sposób żołnierz frontowy, „głodujący”, „marznący” i „robiący wszystko, żeby nie zginąć od wroga” może ocalić babcię na tyłach, w Niemczech?
>… To były tragiczne rozmowy i nie ma powodu, żeby tym ludziom nie wierzyć.”
– Pewnie, można w to wierzyć, czego nie? Ale jak ma się to do prawdy? A raczej realnych możliwości realizowania takich opiekuńczych zamierzeń?
„Większość żydowskich żołnierzy Hitlera służyła w Wehrmachcie. Trafiali jednak również do SS czy jednostek policyjnych. Czy się zdarzało, że brali udział w zbrodniach przeciwko innym Żydom?
>Tak, niestety były takie przypadki. Był to jednak całkowity margines. Na ponad 2 tys. zbadanych przeze mnie przypadków około 20 żołnierzy żydowskiego pochodzenia było zaangażowanych w Holokaust.”
– Zapytać należało by raczej: dlaczego to żydzi robili, a nie ilu ich to robiło i że było ich „niewielu”.
>„Na ogół działali na najniższych szczeblach, choć był również przypadek feldmarszałka Erharda Milcha, który po wojnie został skazany w Norymberdze za zbrodnie wojenne. Otóż był on pół-Żydem i fanatycznym narodowym socjalistą. Wiedział o eksterminacji Żydów, popierał ją. Był to straszny człowiek. W każdej społeczności znajdą się jednak jednostki zdemoralizowane, socjopaci i sadyści.”
– Jeśli tacy znajdują się „w każdej społeczności” to wypadało by wszystkich traktować po równo.
„Mówi pan, że spotkał wielu żydowskich weteranów Wehrmachtu. Jak dzisiaj traktują swoją służbę?
>Mają mieszane uczucia. Oczywiście nie są zachwyceni tym, że służyli w armii, na której czele stał Hitler. Nie są zachwyceni, że orzeł na ich piersiach trzymał w szponach swastykę. Do dziś jednak podkreślają, że nie bili się dla Führera, tylko dla ojczyzny.”
– Jak to „bili się dla ojczyzny”? Czy ich ojczyzna to była Polska, czy ich ojczyzna to był Związek Radziecki? Przecież żydzi służący w Wehrmachcie mieli swoją ojczyznę w Niemczech! Czy gdyby „orzeł na ich piersiach” nie trzymał swastyki to czy ich czyny byłyby chwalebniejsze? A co na to ich ofiary – ludzie, których napadli i zabili uważając ich za wrogów?
>„Czyli że robili dokładnie to samo, co ich żydowscy dziadkowie i ojcowie. Szczególnie służbę na froncie wschodnim uważają do dziś za coś szczytnego, bili się tam bowiem z bolszewikami.”
– Niemcy mordowali Rosjan! I to niezależnie od ich zapatrywań politycznych, bo nikt ich o nie pytał.
– Czyli szczytne było napaść na obcy kraj, mordować miejscową ludność, rabować jej dobytek, bo to „bolszewicy”? I jednocześnie tym „bolszewikom” zawdzięczać przeżycie, bo „gdyby wygrał Hitler to by żydów już nie było”?
>„Weterani nie widzą więc w swojej służbie niczego zdrożnego. Co innego ich dzieci, którym trudno zrozumieć mentalność tamtych czasów. Raz jeden z żydowskich weteranów wziął mnie do knajpy na spotkanie ze swoimi kolegami z wojska. Siedział wśród tych Niemców, pił piwo i snuł z nimi nostalgiczne frontowe opowieści.”
– Mentalność amerykańska to wieeeelka zagadka! Bo co ci „koledzy z wojska” tak wspominali?
Czy to, jak podpalali całe wsie i mordowali mieszkańców łącznie z dziećmi i kobietami? Czy to, co udało im się zrabować i wysłać do Rzeszy?
– Co można tak beztrosko wspominać z wojny, gdy było się agresorem i mordercą?
– Żyd pił piwo w towarzystwie Niemców? I wspominał? Tak, jakby nie było śmierci 30.000.000 mieszkańców ZSRR, jakby nie było 6 milionów Polaków zabitych w wyniku wojny? Jakby nie było setek miast leżących w gruzach? I setek tysięcy kalek? I milionów sierot?
– O co temu panu autorowi chodzi? Czy robi on sobie jakieś żarty z ludzi?
„A jak traktują ich służbę inni Żydzi?
>Reakcje były różne. Gdy po raz pierwszy – w wywiadzie prasowym dla „The Daily Telegraph” – poinformowałem o moich badaniach, podniósł się wielki krzyk. O mojej pracy, ale przede wszystkim o tych żołnierzach powiedziano wiele złego. Nazywano ich „nazistami” i zbrodniarzami. Gdy jednak książka pojawiła się na rynku i ludzie mogli się z nią zapoznać, nastroje się uspokoiły. Od tego czasu przeprowadziłem kilkaset wykładów w rozmaitych żydowskich instytucjach. Większość zebranych okazywała sytuacji żydowskich żołnierzy Wehrmachtu wiele zrozumienia. Nie potępiali ich, starali się zrozumieć ich dramatyczne położenie.”
– Położenie żydowskich żołnierzy Wehrmachtu nie było „dramatyczne”, ponieważ żydowscy żołnierze chcieli służyć w Wehrmachcie. Bardzo się sami o to starali, jak to autor dokumentuje.
„Czy to prawda, że wielu żołnierzy Wehrmachtu po wojnie wyjechało do Izraela?
>Tak. I wyjechali tam, aby walczyć w wojnie o niepodległość państwa żydowskiego, która miała miejsce w roku 1948. Doświadczenie zdobyte w Wehrmachcie na froncie wschodnim wykorzystali do walki z Arabami. Jeszcze osiem lat temu w Izraelu żyło 150 osób pobierających emerytury Wehrmachtu za służbę podczas II wojny światowej. Można więc tylko sobie wyobrazić, ilu takich ludzi musiało być w latach 40. Nie jest tajemnicą, że na odbywające się regularnie w Niemczech zjazdy weteranów z poszczególnych jednostek Wehrmachtu przyjeżdża sporo uczestników z Izraela.”
– A nam się mówi, tu w Polsce, że żydzi byli ofiarami w II. wojnie. Pan Bryan M.Rigg przekonuje, że było inaczej.
NO I KOMU TU WIERZYĆ?
Komentarz Autora znanego Redakcji KIP
Zjawisko, które opisane jest w pierwszych akapitach artykułu, ma źródło w literaturze talmudycznej. W „Piśmie Świętym”, w rozdziałach 60-61 Księgi Izajasza (http://biblia.deon.pl/rozdzial.php?id=532) opisane jest coś, co nazywane jest teraz Nowym Porządkiem Świata. Niewątpliwie w tych rozdziałach „Pisma Świętego” mowa właśnie o programie judejskiego globalizmu.
W kontekście rasowym czy kulturowym warto zwrócić uwagę na jeden wiersz z rozdziału 60:
12 .Bo naród i królestwo, które by ci nie służyły, wyginą, i poganie zostaną całkiem wygładzeni.
Ostatnie chociażby trzysta lat to bardzo dynamiczne zmiany w proporcjach liczby ludności wśród różnych ras i kultur. Mają one związek ze zjawiskiem kolonializmu. Czy w tych zmianach istnieje jakiś klucz?
Czy przypadkiem jest że (zwłaszcza) północna Ameryka, zaludniona kiedyś przez Indian, teraz jest w posiadaniu Anglosasów a Indianie żyją głównie w ogrodach zoologicznych?
Czy przypadkiem jest prawie całkowite zniszczenie australijskich plemion i zaludnienie tego kontynentu przez Anglosasów?
Czy przypadkiem jest ludobójstwo w Irlandii, zniszczenie tamtejszej kultury i królowanie na tej wyspie języka angielskiego?
Czy przypadkiem był głodowy terror i ludobójstwo stosowane przez Brytyjczyków w Indiach?
Czy przypadkiem było brytyjskie, francuskie, holenderskie czy belgijskie ludobójstwo w Afryce czy w Azji Południowo-Wschodniej?
Czy przypadkiem było hiszpańskie czy portugalskie ludobójstwo w Ameryce Środkowej i Południowej?
Czy przypadkiem był atak kolonialny pod brytyjskim dowództwem na Cesarstwo Chińskie i zniszczenie tego państwa naprawdę paskudnymi metodami (np. wojny opiumowe)?
Czy przypadkiem jest obecne ludobójstwo Arabów i innych ludów Bliskiego Wschodu?
Czy przypadkiem była niewątpliwa anihilacja żydowskiej biedoty z Europy Wschodniej w niemieckim wykonaniu podczas II wojny światowej?
Czy przypadkiem był Generalplan Ost?
W tych wszystkich przemianach zdaje się istnieć pewien punkt wspólny. Tym elementem są źródła finansowania kolonializmu, pieniądze, żydowskie pieniądze.
Kolonializm to był program żydowski a całe kolonialne ludobójstwo zostało zapisane, jako postulat, już przez proroka Izajasza. Australijczycy, Indianie Zachodni, Murzyni czy niezliczone inne plemiona Azji i Pacyfiku musieli, zostać zgładzeni dlatego, że tych ludów nie można było kontrolować za pomocą pieniądza, oni nie byli w stanie budować cywilizacji pod przewodnictwem żydów. Program kolonialnego ludobójstwa został wykonany fizycznie przez Anglików, Francuzów, Hiszpanów, Portugalczyków, Niderlandczyków czy Niemców i (najmniej) Rosjan dlatego że tymi ludźmi można było sterować za pomocą broni ideologicznej (chrześcijaństwo) oraz za pomocą pieniądza.
Niemcy w dużym stopniu należą do kulturowego kręgu Europy Zachodniej. Potrafią karnie funkcjonować w złożonych społeczeństwach jako posłuszni i karni pracownicy. Przypuszczam że to jest właśnie przyczyną judejskiej fascynacji niemiecką kulturą. Żydzi od dawna próbowali przejąć kraje niemieckie w celu eksploatacji ich jako niewolników, stopniowo im się to udawało a ostatecznie udało się ten cel osiągnąć w 1945 roku. Teraz Niemcy służą pokornie służą żydowskiej Mamonie.
Obecnie liderami judejskiego globalizmu przestają być Anglosasi a stają się Chińczycy czy Indianie Wschodni (Pakistan+Indie+Bangladesz). To zapewne skutek judejskich obaw co do wierności Białych oraz skutek całkowitego zniszczenia kultury Chin i Indii jeszcze w XIX wieku. W dzisiejszych realiach Chińczycy znacznie gorliwiej kochają Mamonę od Anglosasów czy innych Białych i – co ważniejsze – nie są obciążeni żadnymi tradycjami wali z judejska dominacją ideologiczną. To Chińczycy czy nawet Wschodni Indianie są dużo lepszymi kandydatami na doskonałych niewolników.
Słowianie są ludem do eliminacji na powyższej liście, za Australijczykami czy Arabami. Generalplan Ost był po prostu etapem w tej walce. Sam Plan był opracowany właśnie w oparciu o judejską ideologię ze sporym udziałem żydów, jego inspiracją była literatura talmudyczna poczynając od „Pisma Świętego”.
Teraz jest czas eliminacji Słowian. Właśnie to się dzieje.
Dziękujemy za cenne systemowe uzupełnienie w spojrzeniu syntetycznym z “lotu ptaka”.
Pozdrawiamy ciepło
Dziękuję i również pozdrawiam.
Errata
Nastąpił jakiś błąd.
Jest
12.
Powinno być:
12. Bo naród i królestwo, które by ci nie służyły, wyginą, i poganie zostaną całkiem wygładzeni.
Nieśmiało zareklamuję swoje zdolności profetyczne, to w kontekście ogłoszenia o przeniesieniu ambasady USA w tworze syjonistycznym do Jerozolimy. Parę dni temu zareklamowałem lekturę rozdziałów 60 i 61 Księgi (obłąkanego proroka) Izajasza. Ponownie rozdział 60 (http://biblia.deon.pl/rozdzial.php?id=532):
10 Cudzoziemcy odbudują twe mury,
a ich królowie będą ci służyli.
Bo uderzyłem cię w moim gniewie,
lecz w mojej łasce okazałem ci litość.
11 Twe bramy zawsze stać będą otworem,
nie zamkną się we dnie ni w nocy,
by wpuszczać do środka bogactwo narodów
i królów ich, którzy je prowadzą.
12 Bo naród i królestwo, które by ci nie służyły, wyginą,
i poganie zostaną całkiem wygładzeni.
13 Chluba Libanu przyjdzie do ciebie:
razem cyprysy, wiązy i bukszpan,
aby upiększyć moje miejsce święte.
I wsławię miejsce, gdzie stoją me nogi.
14 I pójdą do ciebie z pokłonem
synowie twoich ciemięzców,
i padną do twoich stóp wszyscy,
co tobą wzgardzili.
I nazwą cię “Miastem Pana”,
“Syjonem Świętego Izraelowego”.
To całe rytualne wycie dotyczy właśnie Jerozolimy. To miasto jest rzeczywiście bardzo ważne w ichniej mitologii.