Były premier Polski i były przewodniczący SLD Leszek Miller udzielił obszernego wywiadu komentatorowi agencji Sputnik Leonidowi Swiridowowi.
Leszek Miller dzieli się przemyśleniami na temat kryzysu w dwustronnych stosunkach polsko-rosyjskich, propagandy i wojen informacyjnych, o dostawach rosyjskiego gazu do Polski, rusofobii i rosyjskich hakerach, szansach wyjścia Moskwy i Warszawy z impasu politycznego, a także o spotkaniach z Władimirem Putinem, o polskich kibicach piłki nożnej i nadchodzącym Mundialu 2018.
W tym tygodniu Leszek Miller wziął udział w posiedzeniu Klubu Wałdajskiego w Soczi, gdzie odbyło się spotkanie z prezydentem Rosji.
— Panie Premierze, jest mi bardzo miło przywitać Pana w Rosji. Czy dawno Pan był w Moskwie?
— Byłem przelotem, lecąc do Soczi na Olimpiadę zimową w 2014 roku. To było kilka godzin na Szeremietiewie, nie byłem w Moskwie, byłem na lotnisku.
— A w samej Moskwie?
— Dawno. Praktycznie rzecz biorąc, nie znam Moskwy. Znam ją z przed kilkunastu lat.
– Jak był Pan premierem RP, często się Pan spotykał z prezydentem Władimirem Putinem?
— Dokładnie byłem tutaj w 2001 roku jako premier. To jest 16 lat temu, byłem w Moskwie z międzypaństwową wizytą. Byłem wtedy na Kremlu, Wołokołamskiej Szosie. Widziałem Moskwę z okien samochodu.
— A tak żeby pochodzić sobie?
— Nie. Dawno.
— Szkoda! Bo Moskwa się zmienia.
— Też żałuję. Muszę przyjechać po prostu prywatnie. Może przy okazji Mistrzostw Świata to się uda.
— Pan jest kibicem?
— Chętnie pokibicowałbym polskiej drużynie. Tym bardziej że ma duże szanse, bo jest w dobrej formie.
— I Polska będzie mistrzem świata?
— Ma taką szansę. Mam nadzieję, że ten tytuł jest w zasięgu ręki.
— Parę miesięcy temu w wywiadzie dla Sputnika Pan powiedział, że rusofobia stała się w Polsce doktryną państwową. Pytanie — dlaczego? Po co Polsce cały czas kłócić się z Moskwą?
Rusofobia MADE IN POLAND. Część II
— To jest pytanie do obecnej władzy w Polsce.
Można odnieść wrażenie, że ona jakby wraca do XX, a nawet XIX wieku, gdzie z jednej strony Rosja jest uważana za głównego wroga, ale z drugiej strony też uważano Niemców za wrogów.
No i jak dzisiaj by się wgłębiło w retorykę, którą słychać w Warszawie, no to można by było odnieść wrażenie, że to się w pewnej skali powtarza.
Rosja i Niemcy — to są znowu dwa mocarstwa, gdzie Polska musi uważać, baczyć bardzo, przygotowywać się, zwłaszcza jeśli chodzi o Rosję, do jakiegoś starcia.
Więc można powiedzieć, że polska polityka zatoczyła koło.
— Do jakiego starcia, Panie Premierze? Czy Polacy naprawdę obawiają się, że Moskwa będzie bombardować Warszawę?
— Jeśli się wsłuchać w to, co mówi nasz minister obrony narodowej czy inni politycy prawicowi, to dziwne, że czołgi rosyjskie jeszcze się nie pojawiły w Warszawie, bo już kilkakrotnie miały się pojawić.
Więc to straszenie Rosją stało się niemal codziennym kierunkiem polskiej polityki. A po co by Rosja miała interweniować? No tego dokładnie nikt nie wyjaśnia, ale to, że pewnie będzie zbrojnie interweniować, to dla wielu polskich polityków jest oczywiste.
— To znaczy, że wszystko, co się mówi, jest na użytek wewnętrzny — polski?
— Głównie polska polityka zagraniczna ma kontekst wewnętrzny.
To znaczy, że to, co „się opłaca” w polityce wewnętrznej, jest potem przenoszone w kontekście zagranicznym.
Ale ja nie wykluczam, że są Polacy, którzy rzeczywiście tak sądzą, którzy uważają, że Rosja jest naszym głównym wrogiem i chce na nas napaść w jakiejś nieodległej przyszłości.
— Ile jest takich obywateli — 10%? 30%? 50%?
— Tego nie wiem, tego nikt nie liczył. Ale takie codzienne straszenie i taka codzienna teza, że Rosja nam zagraża, ona na pewno nie pozostaje bez echa.
Ja, kiedy mogę w polskich mediach się na ten temat wypowiadać, staram się ten pogląd racjonalizować i mówić, że… no dlaczego by Rosja miała interweniować w Polsce?
Z jakich powodów?
Nie ma żadnej mniejszości rosyjskiej, która byłaby uciśniona i zwalczana.
Rosja nie ma żadnych pretensji terytorialnych.
I wreszcie w Polsce nie ma żadnych bogactw naturalnych, które Rosja mogłaby sobie przywłaszczyć. Wręcz przeciwnie — to raczej w Rosji są gaz czy ropa i tak dalej.
Więc pytam się zawsze: proszę mi w takim razie powiedzieć, z jakich powodów Rosja miałaby interweniować?
Wtedy zawsze słyszę: bo Rosja ma taki charakter. Putin ma taki charakter. Bo Putin chce odbudować imperium radzieckie, więc trzeba założyć, że ma złe zamiary.
— Wróćmy do tematu stosunków unijno-rosyjskich. Сo będzie dalej w kontaktach Unia-Rosja? Czy Krym — punkt zapalny — to jest część Rosji?
— Rosja uważa, że to jest jej część, natomiast Bruksela i UE uważają inaczej.
Jak będą się kształtowały kontakty — trudno powiedzieć, ale ja uważam, że wzrost napięcia w stosunkach międzynarodowych, mam na myśli czy relacje polsko-rosyjskie, czy rosyjsko-unijne, niczego dobrego nie przyniesie.
Ja spędziłem kawał życia w sytuacji, w której były dwa wielkie obozy stojące naprzeciw siebie i straszące się nawzajem jakąś wielką wojną nuklearną.
Tamten świat był na krawędzi takiej wojny i ja myślałem, że po ’89 roku świat będzie o wiele bardziej bezpieczny, a okazuje się, że znowu wisi nad nami groźba wielkiego konfliktu.
Wolałbym nie żyć w takim świecie, a w takim, w którym jest odprężenie polityczne i gospodarcza współpraca. No i mam nadzieję, że ten okres takiej z trudem maskowanej wrogości prędzej czy później minie.
— Panie Premierze, czy Europa w ogóle ma zamiar zrezygnować z sankcji? Co Pan o tym myśli? Co myślą Polacy?
— Nikt Polaków o to nie pyta, a jeżeli padają już takie pytania, to zawsze opinia jest podzielona.
Są kraje unijne, które uważają, że sankcje nie są skuteczne. Ja też tak uważam.
Co więcej, zwykle przy tego rodzaju sankcjach dolegliwości odnoszą zwykli ludzie, a nie przedstawiciele władzy.
Widać wyraźnie, że mamy już kolejny rok stosowania sankcji w odniesieniu do Rosji, a gospodarka rosyjska się nie załamała, więc ta refleksja, czy sankcje są skuteczne, powinna być na porządku dziennym.
Hej na koń, lance w dłoń, Moskala goń, goń, goń!
— Unia niestety mówi: cały czas będziemy przedłużać sankcje.
— Są dwa warunki. Po pierwsze, Krym ma wrócić do Ukrainy; po drugie zaprzestanie działań wojennych w Donbasie.
Tak mówi Bruksela.
— A Moskwa mówi: Krym jest rosyjski, a o Donbas to trzeba jednak zapytać Kijów.
— Tak, ale od czasu porozumienia czwórki normandzkiej na płaszczyźnie politycznej niewiele się zmieniło.
Jest impas i nie widać żadnych projektów politycznych, dyplomatycznych, które by ten impas wzruszyły.
Zresztą odnoszę wrażenie, że dzisiaj Europa czy UE jest zajęta innymi problemami, które będą decydowały o jej przyszłości, mam na myśli chociażby narastający problem z migracją, podział Europy na pierwszą i kilka prędkości, próbę zbudowania centrum europejskiego wokół strefy euro, to są te kwestie, które zaprzątają uwagę Brukseli.
— Czy Polska pozostanie w Unii?
— Tak, uważam, że Polska pozostanie w Unii, natomiast będzie w obszarze najniższej prędkości integracji, dlatego że obecne polskie władze są przeciwne wejściu Polski do strefy pogłębionej integracji.
Więc będziemy członkiem, ale jakby w tej drugiej grupie państw, które nie chcą się ściśle integrować.
— Czyli drugiej kategorii?
— No drugiej kategorii, albo drugiej prędkości, jak kto woli.
— Polska i polskie władze mówią cały czas, że w Rosji środki masowego przekazu to jest tylko propaganda, chociaż w Polsce wiemy, że są liderzy propagandy (i nie tylko antyrosyjskiej, ale propagandy w ogóle) — np. Gazeta Wyborcza, TVN.
To jest gazeta i telewizja, gdzie można dosłownie przechodzić szkolenia z propagandy.
Pan zgodził się na wywiad dla agencji Sputnik, a czy nie obawia się Pan, że jak wróci Pan do Warszawy, to będą mówić, że jest Pan agentem Kremla, Putina, i trzeba coś z Panem zrobić, zainteresuje się Panem ABW — bo to jest w tej chwili naprawdę bardzo popularny temat w Polsce?
— Ja nie pierwszy raz udzielam wywiadu Sputnikowi, jak Pan wie, nigdy do tej pory mnie nic złego nie spotkało.
A poza tym ja się czuję wolnym człowiekiem.
Nie jestem czynnym politykiem i nikt mi nie będzie mówił, komu mam udzielać wywiadu, a komu nie, z kim się spotykać, a z kim nie.
— A jeżeli chodzi o antyrosyjską propagandę w Polsce, to wystarczy poczytać gazety, włączyć telewizję. Jak Pan uważa, dlaczego tak to jest? Można krytykować, ale to już nie jest na poziomie krytyki, a na poziomie propagandy.
— Dlatego że, jak już mówiłem wcześniej, rusofobia jest doktryną państwową i główne media są w tej sprawie zgodne, że Rosja jest zagrożeniem, że chce zdestabilizować UE.
W Polsce jest taki często spotykany zwrot służący głównie walce wewnętrznej, że jeżeli np. rząd zrobi coś, co jakby osłabia Polskę, to wtedy się mówi: no, a na Kremlu otwierają szampana.
Gdyby tak było, to ludzie na Kremlu byliby bez przerwy pijani.
Między różnymi prawicami w Polsce nie ma żadnej różnicy, tutaj są zgodni co do tego zwrotu, że na Kremlu strzelają korki od szampana — to jest ulubiony zwrot prawie wszystkich polskich polityków.
— Wróćmy do tematu normalizacji stosunków między Moskwą a Warszawą, czy jest na to jakaś szansa? Czy jednak historia będzie cały czas dominować?
— W Polsce nastąpiła polityzacja historii.
Jest ona używana do walki politycznej, a dopóki tak będzie, to się nic nie zmieni.
Ja tutaj nie jestem optymistą, bo można powiedzieć, że faza pewnego odprężenia w stosunkach polsko-rosyjskich jest za nami.
Wystarczy sobie przypomnieć uroczystość na Westerplatte z okazji rocznicy wybuchu wojny, 2009 rok, otóż wtedy obok siebie siedzieli premier Putin, prezydent Kaczyński, kanclerz Merkel, premier Tusk, delegacja Ukrainy i inni, proszę sobie wyobrazić, że wtedy było to możliwe.
Dziś wydaje się to absolutnie niemożliwe, a przecież minęło zaledwie kilka lat. Więc proszę zwrócić uwagę, co się przez te parę lat zmieniło.
To, co było kiedyś możliwe, rozmowa Tuska z Putinem w Sopocie, dzisiaj wydaje się całkowicie niemożliwe. I co, mamy się z tego cieszyć?
Że dialog praktycznie umarł, że prezydenci Polski i Rosji w ogóle się nie spotykają?
Nie ma kontaktów na szczeblu rządów, nawet tradycyjne intensywne kontakty kulturalne ustały. Miał się odbyć Rok Kultury Polskiej w Rosji i Rok Kultury Rosyjskiej w Polsce, nie odbyło się nic, nie ma żadnych inicjatyw — czy to jest powód do radości?
Zamknięcie Małego Ruchu Granicznego w Kaliningradzie — czy to jest powód do radości?
Świat przyszłości to musi być świat współpracy, a nie świat budowania nowych murów.
— Panie Premierze, ale trzeba coś robić, wyjść z jakąś inicjatywą. Co można zrobić, żeby współpracowały pewne elementy społeczeństwa obywatelskiego?
— Skoro na szczeblu oficjalnym nie można się porozumieć, dobrze by było, gdyby właśnie to porozumienie, współpraca mogły następować na poziomie społeczeństwa obywatelskiego, organizacji społecznych.
Może przy okazji Mistrzostw Świata w Piłce Nożnej, jak tutaj do Moskwy i nie tylko, do Rosji przyjedzie kilkanaście tysięcy Polaków i oni się przekonają, że pjani niedźwiedzie z karabinami nie biegają po ulicach, że można normalnie z Rosjanami normalnie rozmawiać i się przyjaźnić, to może coś się zmieni, zobaczymy.
To będzie dobra okazja, żeby rozmaite stereotypy, którymi polska opinia publiczna jest karmiona, poszły w cień.
Zwłaszcza, gdyby polska drużyna odnosiła sukcesy, to wtedy coraz więcej Polaków będzie przyjeżdżać.
Władze Rosji powinny być zainteresowane, żeby Polska odniosła sukces, żeby jak najdłużej grała na mistrzostwach, wtedy więcej Polaków przyjedzie.
— Panie Premierze, wróćmy do możliwości normalizacji tych stosunków. Istnieje coś takiego jak Polsko-Rosyjskie Forum Dialogu Obywatelskiego, ale ono nie pracuje. Co można zrobić, żeby zaczęło działać? Z jednej strony jest Pan Kszysztof Zanussi, z drugiej — Pan Leonid Draczewski.
— Byłoby dobrze, gdyby to ciało, które jest — przecież nie trzeba całkiem nowych powoływać — żeby ono zaczęło pracować.
Świat jest pełen przykładów tego, jak zaczynał się normalny dialog.
Dyplomacja pingpongowa między Stanami Zjednoczonymi i Chinami, pamiętamy. Zaczęło się od wymiany drużyn sportowych.
Czy też wymiana kulturalna, która zawsze w relacjach Polski i Rosji była bardzo ważna.
Mamy sobie nawzajem wiele do zaoferowania.
Jakaś działalność natury humanitarnej, naukowej, modernistycznej. Polska się modernizuje, Rosja też się modernizuje.
Tylko, że do tego musi być jakaś wola, jakaś wola polityczna. A widzę, że tej woli nie ma.
— Pan już nie jest czynnym politykiem, Pan nie jest szefem partii, nie jest parlamentarzystą. Jest Pan jednak do tej pory liderem opinii publicznej. Czym się Pan zajmuje?
— Czym ja się zajmuję? Nareszcie mam czas, żeby zająć się swoją żoną, synem, rodziną.
Dużo czytam, piszę rozmaite felietony, występuję w mediach.
Jestem komentatorem, co mi bardzo odpowiada, bo nareszcie, po wielu latach mogę oceniać innych, a sam nie odpowiadam praktycznie ani za partię, ani za rząd.
Więc to jest bardzo wygodna pozycja. I pewnie tak już będzie przez następne lata.
Jak moi koledzy z mojej formacji pytają mnie o zdanie i o opinię, to ją wyrażam, ale się też nie narzucam, bo wiem, że byli szefowie nie powinni się narzucać.
— Panie Premierze, a to co Pan mówi, czy słyszy to Prawo i Sprawiedliwość, prezes Jarosław Kaczyński reaguje na jakieś Pańskie uwagi?
— Nie wiem. Każdy, kto chce, może z moim punktem widzenia się zapoznać.
Ale czy go podziela, i czy przede wszystkim wyciąga jakieś wnioski… Trudno mi powiedzieć.
Ja nie mam siły sprawczej, natomiast mogę wyrażać opinię i tam, gdzie mogę to ją wyrażam.
Tym się zajmuję, wyrażaniem opinii. Chcę napisać jeszcze jedną książkę, bo już kilka napisałem.
— O czym będzie książka?
— O różnych aspektach funkcjonowania Unii Europejskiej i roli Polski.
— A może by napisać książkę o stosunkach polsko — rosyjskich? Czy to jest za ciężkie zadanie?
— Nie czuję się specjalistą w tej sprawie.
— Dlaczego Warszawa cały czas głośno mówi „nie” Nord Stream-2? Jak Pan uważa, będzie prolongacja umowy z Gazpromem, czy Polska będzie kupować gaz w Stanach Zjednoczonych, w Norwegii, u Niemców?
— Tu jest za dużo polityki, a za mało rachunku ekonomicznego.
Natomiast, czy będzie przedłużona umowa o odbiorze gazu… Oficjalne czynniki w Polsce mówią, że Polska może się obyć bez rosyjskiego gazu. Nie wiem, na tym się nie znam.
Natomiast uważam, że dywersyfikacja, tzn. działalność, gdzie pozyskuje się z różnych źródeł ropę czy gaz, to jest oczywiście właściwe. Dlatego, że monopol nie jest dobry. Jeżeli się z różnych źródeł pozyskuje, to w porządku.
Problem tylko w tym, żeby decydował rachunek ekonomiczny, tzn. głównie cena gazu, jego właściwości, jakość.
— No tak, bo przecież można kupować rosyjski gaz u Niemców…
— W Niemczech, w całej Europie Zachodniej można kupować rosyjski gaz, oczywiście.
Problem tej pierwszej nitki Nord Streamu powstał wiele, wiele lat temu i wtedy Rosjanie proponowali tzw. pieremyczkę (łącznik między rurociągami — red.), tzn. taki łącznik gazowy przez Słowację, który miał omijać Ukrainę.
Wtedy polskie władze się zaparły i wystąpiły w imieniu Ukrainy, wtedy były bardziej pro ukraińskie niż sama Ukraina, której specjalnie na tym nie zależało. No i wtedy, jak pamiętam, Rosjanie podjęli decyzję: skoro nie można obejść Ukrainy, to przecież można położyć rurę po dnie Bałtyku.
— No i mamy to, co mamy.
— Tak, mamy to, co mamy.
— Panie Premierze, pytanie wojskowo-polityczne. Jak Pan ocenia rolę Rosji w Syrii?
— Uważam, że żeby osiągnąć trwały pokój w Syrii, powinno być porozumienie polityczne, gdzie z jednej strony będą Stany Zjednoczone, Rosja, może Wielka Brytania i Francja, a z drugiej strony Damaszek, może Iran.
W każdym razie, bez Rosji tego się zrobić nie da.
Jeśli chcemy, żeby rzeczywiście tam zapanował pokój i żeby Syryjczycy zaczęli wracać, to trzeba pracować nad politycznym rozwiązaniem z udziałem Rosji.
— Ostatnio czytałem w gazetach, że minister Macierewicz poinformował, że będą w Polsce wojska cybernetyczne, bo trzeba walczyć nie tylko z propagandą, ale i z hakerami.
Czy boi się Pan rosyjskich hakerów? Bo rosyjscy hakerzy mogą wszystko. Mogą wpływać na wybory w Stanach Zjednoczonych, w Niemczech, w różnych krajach wybierają prezydentów. Rosjanie wszystko mogą.
— To tylko pokazuje, jak potężna jest Rosja, skoro może wybrać prezydenta Stanów Zjednoczonych, o mało co nie wybrała prezydenta Francji, teraz może kanclerza Austrii wybrała.
Niewątpliwe są nowe zjawiska, związane z postępem technologii i cyberataki są rzeczywistością, ale każdy kraj musi mieć możliwości, żeby się przed tym bronić.
Akurat mnie to nie dziwi, że Macierewicz o tym mówi, bo myślę, że w każdej armii na świecie są wyspecjalizowane placówki, które starają się przed takimi atakami bronić, bo to jest rzeczywiście nowa jakość takiej wojny psychologicznej.
Ten, kto będzie lepszy w tej sprawie, kto będzie miał lepsze technologie, kto będzie miał lepszych ludzi, to będzie mniej zagrożony.
— Prasa europejska cały czas demonizuje prezydenta Putina, pisze o tym, że wszystkiemu jest winien prezydent Putin, że nic się nie dzieje, jeżeli prezydent Putin nie zadecyduje, a on decyduje. Co to oznacza? To jest jakaś europejska zazdrość, że w Rosji mają takiego prezydenta?
— Jak się dzisiaj patrzy na świat, to politycy światowi mają oczywiście różne oceny, różne opinie. Począwszy od prezydenta Trumpa, który ma na świecie opinię bardzo kontrowersyjnego polityka. W swoim kraju też jest przedmiotem gwałtownych ataków.
Czy Pani Merkel, która jest przecież też przedmiotem ciągłej uwagi i ciągłych ataków.
Jeżeli chodzi o prezydenta Putina, to on sobie wyrobił taką opinię mocnego człowieka, bez którego w Rosji niemożliwe jest uruchomienie niczego istotnego. Ale sądząc po badaniach opinii publicznej, po wyborach, to tylko daje mu dodatkowe uznanie.
Więc każdy polityk, który chce być wygrany, musi stosować takie metody, które w oczach społeczeństwa dają mu właśnie tą siłę.
Putin akurat wybrał sobie taką sylwetkę zdecydowanego, mocnego człowieka, który chce zapewnić swojemu krajowi pozycję światowego mocarstwa.
Ten obraz Putina sprawdza się w oczach Rosjan, skoro Putin wygrywa kolejne wybory.
— Panie Premierze, bardzo dziękuję za rozmowę.
Opublikowano za: https://pl.sputniknews.com/opinie/201710206497837-Leszek-Miller-w-Rosji-Spotkal-sie-z-Putinem-Leonid-Swiridow/
Leszek Miller: Moskwa nie widzi Polski z wysokości Kremla
Moskwa nie widzi Polski z wysokości Kremla i nie umieszcza jej w swojej globalnej strategii. Nikt z występujących w Soczi oficjeli i ekspertów nie odnosił się do naszego kraju i nikt o nic nie pytał.
Z ciekawością leciałem do Soczi na XIV sesję Klubu Wałdajskiego. Nie było mnie na Wałdaju siedem lat i byłem ciekaw co też w organizacji i poziomie debat się zmieniło.
Hotel Polyana usytuowany na prawie 1400 metrach nad poziomem morza, w odległości około 50 minut jazdy samochodem od lotniska przywitał mnie świetnymi warunkami i dobrą pogodą. Wokół sporego obiektu widać było początki jesieni, a w oddali ośnieżone szczyty zapraszające na narty bez których nie wyobrażam sobie żadnego zimowego urlopu.
Poprzednie zebrania Klubu w których brałem udział były dłuższe i bardziej urozmaicone. W 2009 roku odwiedziliśmy Moskwę, Jakuck i Jarosław, a zasadnicze debaty odbywaliśmy na statku płynącym po rzece Lenie.
W następnym roku dyskutowaliśmy w Sankt Petersburgu i na pokładzie statku wycieczkowego „Kronsztadt” pływającego po jeziorze Ładoga oraz rzekach obwodu leningradzkiego.
„Niech NATO trenuje przy naszych granicach, mamy wszystko pod kontrolą”
Tym razem wszystkie spotkania miały miejsce w Polyanie, co było bardzo wygodne, ale pozbawiało nas dodatkowych atrakcji turystycznych.
Rzucającą się w oczy różnicą był język i główne problemy debaty.
W 2009 roku hasłem spotkania było „Rosja i Zachód: powrót do przyszłości”. Próbowaliśmy znaleźć odpowiedź na pytania: czy zimna wojna naprawdę się skończyła? Czy rzeczywiście następuje resetowanie stosunków amerykańsko-rosyjskich w kontekście arsenałów nuklearnych i nierozprzestrzeniania broni jądrowej? Czy nowym wyzwaniem są jedność, czy separacja? Większość dyskutantów zgadzała się ze stwierdzeniem, że zimna wojna się skończyła i że napięcia, które wówczas występowały między Rosją, a Zachodem są do przezwyciężenia.
W roku 2010 temat Wałdaju nosił tytuł: “Rosja: historia i przyszły rozwój.” Prowadziłem jedną z sesji zatytułowaną „Rosja w świecie. Czy może stać się taką, jaką chce ją widzieć świat? Jaką ona chce widzieć się sama?”
We wstępie do dyskusji zaznaczyłem, że Rosja zmaga się ze swoją przeszłością i jednocześnie szuka nowej tożsamości. Przyszłość tworzy się z jednego dostępnego materiału — z przeszłości. Jeśli przeszłość opisze się błędnie, tak samo błędnie napisze się projekt przyszłości. W konkluzji uczestnicy debaty stwierdzili, że Rosja potrzebuje czasu na rozliczenie się z własną historią i że trzeba współpracować z nią taką, jaka jest, a nie taką, jaką chciano by, aby była.
W ówczesnych debatach dominował klimat ostrożnego optymizmu. Po siedmiu latach nie czuć go zupełnie.
Pozostał tylko tradycyjny wysoki poziom intelektualny prowadzonych dyskusji i bogactwo wyrażonych opinii.
Leszek Miller: „Gdyby tak było, to ludzie na Kremlu byliby bez przerwy pijani”
Podobnie stało się w relacjach polsko-rosyjskich.
Przed siedmiu laty przebijał się pogląd, że od pobytu premiera Putina na Westerplatte z okazji 70 rocznicy wybuchu II wojny światowej proces polsko-rosyjskiego porozumienia pogłębił się. Ale też elity rosyjskie zrozumiały, że trudno jest ułożyć poprawne stosunki z Europą bez porozumienia z Polską.
Dziś po tamtych tonach nie ma śladu.
Rusofobia stała się oficjalną doktryną państwową, ustały kontakty na wszystkich piętrach władz, a straszenie Rosją stało się obowiązkową codziennością.
Moskwa z kolei nie widzi Polski z wysokości Kremla i nie umieszcza jej w swojej globalnej strategii. Nikt z występujących oficjeli i ekspertów nie odnosił się do naszego kraju i nikt o nic nie pytał.
W rozmowach kuluarowych padały czasem uwagi dotyczące sytuacji w Polsce, ale głównie w kontekście niszczenia symboli radzieckich i grobów poległych czerwonoarmistów.
Tegoroczne, czternaste już spotkanie klubu wałdajskiego przebiegało pod hasłem: „Twórcza destrukcja: Czy z konfliktów powstanie nowy światowy porządek?”.
Dyskusje toczyły się wokół pięciu tematów, z których każdy poświęcony był jednemu z globalnych konfliktów: geopolitycznych obrazów świata, między bogatymi a biednymi, człowiekiem a naturą, uniwersalnością a samoistnością, postępu i humanizmu. Wiele uwagi poświęcono też konfliktom międzynarodowym od Korei Północnej po wojnę w Syrii i stosunków Rosji ze Stanami Zjednoczonymi.
Rzecz jasna wszyscy czekali na końcowe wystąpienie prezydenta Putina, ale jego współpracownicy — I wicepremier Szuwałow i minister Ławrow potrafili skupić uwagę 126 uczestników z 36 krajów. Szuwałow ocenił, że istniejący prymat polityki nad gospodarką utrudnia czy wręcz uniemożliwia efektywną współpracę gospodarczą. Każde odprężenie polityczne ma zatem pozytywny wpływ na międzynarodowe stosunki gospodarcze.
Oświadczył, że dotychczasowe sankcje kosztują Rosję około 1% PKB, ale z pozycji siły nic z Rosją się nie osiągnie. Nie jest to tylko stanowisko władz, ale rosyjska mentalność.
Igor Szuwałow poinformował, że Rosja w XX wieku straciła 100 mln ludzi — wojny światowe, wojna domowa, stalinizm, nędza, choroby — i ze skutkami tej straty współczesna Rosja ma wciąż do czynienia.
Maria Zacharowa: „Moskwa wyciąga do Polski swoją przyjazną dłoń”
Na konflikcie wokół Korei Północnej skupił się Siergiej Ławrow.
Jego zdaniem trzeba koniecznie zapobiec konfliktowi zbrojnemu, który w nieuchronny sposób doprowadziłby do ogromnej katastrofy humanitarnej, gospodarczej i ekologicznej. Moskwa jest gotowa, jeśli to konieczne, zostać pośrednikiem w rozwiązaniu tej kwestii.
Wywodzący się ze środowisk uniwersyteckich prof. Krastew uznał, że znakiem obecnej dekady jest postępująca migracja i zmiana znaczenia granic w Europie. Migracja staje się rewolucją XXI wieku, jaka zatem będzie kontrrewolucja?— zastanawiał się znany politolog. Krastew powiedział, że źródłem ostatnich sukcesów ruchów populistycznych i nacjonalistycznych jest potrzeba szacunku odmawianego wielu ludziom przez dotychczasowe elity. Uznał też, że dla małych krajów groźba dominacji potęg regionalnych jest groźniejsza niż mocarstw globalnych. Wychodząc z obserwacji środowisk analitycznych wskazał, że coraz większym problemem jest oddzielenie bezstronnego eksperta od propagandzisty.
Wystąpienie prezydenta Putina było szeroko prezentowane w mediach nie ma zatem potrzeby jego omawiania. Wbrew wielu oczekiwaniom Władimir Władimirowicz nie wypowiedział się na temat swojego kandydowania w wyborach prezydenckich.
Między Macierewiczem i Łubianką
Panuje jednak przekonanie, że jest to oczywiste, a decyzja zostanie ogłoszona w grudniu. Putin mówił wiele o problemach, jakie stoją przed następną głową państwa, podkreślając, że głównym zadaniem przyszłego prezydenta jest uczynienie Rosji bardzo elastycznej i wysoce konkurencyjnej. „Elastycznej z punktu widzenia form i metod kierowania i pod względem gospodarki. Skierowanej w przyszłość w zakresie wdrożenia najnowszych technologii, oceny tych możliwości i ich zastosowania” — powiedział.
Być może do tych wątków nawiąże XV jubileuszowe spotkanie Wałdaju, tym bardziej że wielu uczestników sugerowało, żeby więcej czasu poświęcić na omówienie procesów wewnętrznych zachodzących w Rosji, które dla Zachodu są trudne do interpretacji.
Zajrzenie w głąb Rosji może być bardzo interesujące.
Leszek Miller, były premier RP, Warszawa – specjalnie dla Sputnik Polska
Leszek Miller zlinczowany przez polskie media. Internauci reagują
W polskich mediach rozprzestrzenia się oburzenie z powodu wypowiedzi byłego premiera Polski Leszka Millera dla Sputnik Polska. Artykuły szkalujące „ten postępek” ukazały się m.in. na Onecie, stronie TVN, w Rzeczpospolitej i szeregu innych źródeł.
Miller się pogrąża (w Rosji). Były premier RP pudłem rezonansowym Kremla
Wywiad Millera dla Sputnika. “Nie będę się nikogo pytał z kim mam rozmawiać
Przekroczona granica przyzwoitości. Miller udzielił wywiadu w prorosyjskim Sputniku — i to człowiekowi wydalonemu decyzją ABW z Polski!
Polska Agencja Propagandowa PAP w natarciu
To tylko niektóre tytuły. Za co tak się dostało byłemu premierowi? Parafrazując jeden z tytułów powyżej: za to, że rozmawia, z kim chce (i nikogo nie pyta, czy może).
Teksty linczujące Millera są aktywnie komentowane. Co mówią internauci?
Sputnik cytuje część komentarzy użytkowników.
(pisownia oryginalna)
Leszek Miller: Moskwa nie widzi Polski z wysokości Kremla
~Komar: A w PRL nie wolno było udzielać swoich wypowiedzi dla “Wolnej Europy”. Nowe wróciło…
~zły dalek: No ludzie, jakiś umiar trzeba mieć. Jakieś minimum przyzwoitości.
Ludzie pokroju Reya to zwykli propagandziści. Najbardziej prawdopodobne wydaje mi się, że on po prostu robi to za pieniądze, jest jeszcze możliwość, że jest fanatykiem albo zwykłym wariatem. Bez względu na przyczynę jego celem jest mówieniem, że wszystko związane z Rosja jest złe.
Ale to jeszcze mało, dla takich ten kto nie krytykuje Rosji jest zły
Leszek Miller: „W Moskwie pijane niedźwiedzie z karabinami nie biegają po ulicach”
Nie mówię, że Rosja jest cacy a zachód be ale trzeba oceniać fakty obiektywnie.
~zły: “Jeżeli Leszek Miller ma poglądy inne, niż większośc Polaków na temat rego, jak należy kształtować nasze stosunki z Rosją…” — mam wrażenie, że większość Polaków poparłaby poiglądy Millera na ten temat, tylko nikt ich o to nigdy nie pytał. Zarówno PiS jak wcześniej i PO chorują na rusofobię i ukrainofilię, co akurat dość daleko odstaje od poglądów tej większości Polaków.
A ten portal Rosyjska V kolumna w Polsce przez kogo jest finansowany, nie czasem przez tych, którzy opłacili Majdan?
~Zenek: A Ty,Rey, uważasz siebie za przyzwoitego? Gdybyś był przyzwoity to najpierw zleciłbyś co najmniej sondaż w temacie co sądzą Polacy o Rosji i jakie stosunki z Rosją powinna mieć Polska. Uświadamiam tu że od 89 r żadna partia polityczna nie zająknęła się aby zapytać Polaków w tym temacie, przejmują władzę i prowadzą szkodliwa politykę z Rosją mając w nosie co o tym myślą Polacy. Ważne że innym się to podoba. Nie wypowiadaj się więc w imieniu społeczeństwa polskiego tylko w swoim własnym, mogłoby się okazać że społeczeństwo myśli zupełnie inaczej niż Ty gdyby zastało zapytane. Ty dajesz sobie prawo do wypowiadania opinii w imieniu społeczeństwa polskiego, pytam kto Ci dal to prawo
Leszek Miller: „Jak potężna jest Rosja, skoro może wybrać prezydenta USA”
~Rob roy: Premier Miller powiedział po prostu prawdę.Powiedział to w rosyjskiej gazecie rosyjskiemu dziennikarzowi a gdyby to powiedział w zachodnich mediach ta prawda byłaby inna? Polityczne fobie rządzących nie zawsze idą w parze z odczuciami tzw.”normalnych” ludzi a wypowiedz Millera dla “normalnych” ludzi w Rosji może być sygnałem że polityka polityką a Polak i Rosjanin niekoniecznie muszą być wrogami.Ot takie współczesne przesłanie “do przyjaciół Moskali”.Dywagacje Reya są po prostu beznadziejne!
~suweren: Kurczę o Millerze słyszałem, ale kto to jest ten jakiś Rey. Może pochodzi z wiochy Nagłowice czy jak tam jej było
~OBSERWATOR: Wczoraj na kanale TVN24bis nadawano rozmowę red.Kraśko z Leszkiem Millerem. B.premier głośno i dobitnie stwierdził, że nie ma żadnego zagrożenia wobec Polski ze strony Rosji.Red.Kraśko bez przerwy przerywał swojemu gościowi powtarzając, jak mantra,że zagrożenie prawdopodobnie jest, bo tak przecież twierdzą jastrzębie z NATO. Wczorajszym swoim wystąpieniem Leszek Miller jeszcze raz potwierdził, że jest dojrzałym i rozsądnym politykiem, czego nie można powiedzieć o red.Kraśko, który chciał telewidzom na siłę i wbrew zdrowemu rozsądkowi udowodnić, że białe jest czarne a czarne- białe.
~ABC: Wypowiedź nijakiego reja tylko potwierdza to co powiedział p. Milerze u nas rusofobia jest doktryną państwową i kto źle mówi o ruskich to w/g p. reja jest najmądrzejszy i w dodatku “patriota?
Krzysztof Łapiński -rzecznik Prezydenta Andrzeja Dudy i zagadka: Co łączy tego Pana z Panem Mikołajem Reyem na poprzednim zdjęciu ?
~Polak: Komu przeszkadzają dobre stosunki z Rosją?Bo mi akurat nie!!! Straszenie Polaków,że wschód nas zaatakuje jest tak głupim rozumowaniem,że nawet nie będę się tutaj nad tym rozwodził! Chyba mamy w Polsce normalnie myślących historyków,którzy bardzo dobrze wiedzą kto sprzedał Polskę po II Wojnie Światowej! Do USA,Francji i Wielkiej Brytanii powinniśmy mieć stosunkowo niskie zaufanie i być ostrożnymi w stosunkach międzynarodowych z tymi państwami,a nie do Rosji!!! Po upadku tak zwanego(komunizmu) nigdy w Polsce takiego nie było,kto wydoił Polskę i doprowadził polaków do tego że jesteśmy tanią siłą roboczą dla zachodnich koncernów —Rosja? Zastanówcie się wszyscy,zanim coś napiszecie o tym,ze Rosja jest wrogiem Polski!!!!!!
~tak to odebrałem: Wszystko wskazuje na to,że to piszący artykuł nie reprezentuje interesów narodu polskiego.
~olka: Propaganda jest uprawiana ale przez M. Reya, który nie ma nic wspólnego z rzetelnym dziennikarstwem…
Leszek Miller: Na Kremlu słychać korki od szampana?
~ot co`: To pan, panie rey jest nieprzyzwoity.
~oset: Panie Rey wie pan na czym polega siła Sputnika, czy RT? Oni mniej kłamią niż nasze media. Prawda prędzej czy później dociera do ludzi. Tacy propagandziści jak pan prędzej, czy później przegrają. Atak medialny na Polaków idzie z innej strony. Ile mediów w Polsce jest własnością rosyjską? Komu tak naprawdę zależy na wzniecaniu w Polsce nastrojów antyrosyjskich. Kto finansuje pana działalność?
Opublikowano za: https://pl.sputniknews.com/opinie/201710276575273-leszek-miller-zlinczowany-polskie-media-sputnik-swiridow/
Od Redakcji KIP: W 2000 roku Ludowy Ośrodek Badania Opinii agenda Ludowego Towarzystwa Naukowo – Kulturalnego ( którego badania o wynikach wyborów w 1991, 1993 i w 2000 na półtora roku przed wyborami były najbardziej trafne ze wszystkich ośrodków badania opinii) przeprowadził badania reprezentatywne dla całego kraju na 1155 osobowej próbie. W kwestii dotyczącej stosunków Polski z Rosją ( opublikowała to m.in. Trybuna z kwietnia 2000 r.) padło do respondentów następujące pytanie: Czy z Rosją powinniśmy układać dobrosąsiedzkie stosunki gospodarcze i polityczne ?
Odpowiedzi były następujące:
tak – 67,5 %
raczej tak – 22,2 %
raczej nie – 2,4 %
nie – 3,4 %
trudno powiedzieć – 4,5 %
Od tego czasu z pewnością dużo się nie zmieniło, mimo bardzo intensywnej w ostatnich latach kampanii rusofobicznej.
Zwykli Polacy w całej populacji statystycznej przy uczciwych badaniach, a nie spreparowanych dla potrzeb rusofobii, odpowiedzieli pewnie w sposób nie odbiegający zbyt wiele od tych wyników z przed 17 lat. To elity polskojęzyczne wtłaczają Polakom nienawiść wobec Rosji. Przeciętni ludzie myślą zupełnie inaczej.
Wypowiedz się
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.