Niemiecki Stettin z 1939 roku
Uchwała radnych Szczecina na wniosek klubu PiS pozbawiła honorowego obywatelstwa miasta: 3 Polaków (Władysława Gomułkę, Edwarda Osóbkę – Morawskiego, Konstantego Rokosowskiego) 1 Rosjanina (gen. Pawła Batowa ), jednego Ukraińca ( Nikitę Chruszczowa) jednego Gruzina (gen. Władimira Dżandżgawę ) i tylko jednego żyda dla „okrasy” ( prezydenta Bolesława Bieruta ).
Jednocześnie utrzymała honorowe obywatelstwa Szczecina przyznane dla: Adolfa Hitlera, Hermanna Göringa, Wilhelma Fricka i Paula von Hindenburga.
To jest ewidentny ANTYPOLONIZM i poparcie dla zbrodniczego NAZIZMU NIEMIECKIEGO, pod selektywnym płaszczykiem antykomunizmu, przez radnych Szczecina, w tym z Prawa i Sprawiedliwości, jako INICJATORÓW. Ten kierunek fałszowania historii wytycza też Instytut (NIE)Pamięci Narodowej.
Niech Polacy w PiS otworzą oczy szeroko, włączą własny “umysł” samodzielne myślenie i przyjrzą się „prawicowym dzieciom i wnukom” wywodzącym się z żydokomomuny w swoich elitach partyjnych i rządowych, jeśli nie chcą mieć powtórki bermanowszczyzny i września 1939 r.
Polecamy przeczytanie znakomitego tekstu Bogdana Pietki w tym temacie poniżej.
Redakcja KIP
Piętka: Antypolonizm pod płaszczykiem antykomunizmu
W kraju trwa tzw. dekomunizacja. Oprócz dekomunizacji prowadzonej na polecenie IPN poszczególne samorządy występują z własnymi inicjatywami w tej mierze, niejednokrotnie wychodząc przed szereg.
Moją uwagę zwróciła m.in. uchwała radnych Szczecina, podjęta na wniosek klubu PiS, pozbawiająca honorowego obywatelstwa miasta następujące osoby:
- prezydenta RP i I sekretarza KC PZPR Bolesława Bieruta,
- I sekretarza KC PZPR Władysława Gomułkę,
- premiera Tymczasowego Rządu Jedności Narodowej Edwarda Osóbkę-Morawskiego,
- marszałka ZSRR i Polski Konstantego Rokossowskiego,
- I sekretarza KC KPZR Nikitę Chruszczowa,
- gen. Pawła Batowa– radzieckiego dowódcę wojskowego, który w 1945 roku zdobył Szczecin i radzieckiego
- generała-Gruzina Władimira Dżandżgawę, który walczył w 1945 roku pod Szczecinem.
Radni podkreślili w uzasadnieniu, że honorowe obywatelstwa wspomnianym osobom przyznano w okresie PRL, kiedy ich zdaniem „Polska nie była suwerennym krajem, zaś władzę w niej sprawowali całkowicie zależni od Związku Sowieckiego dygnitarze”.
Zdaniem radnych Szczecina honorowe obywatelstwa nadawano wtedy „ewidentnie pod naciskiem okoliczności i politycznej atmosfery tamtego czasu” [1].
Trudno nie oprzeć się wrażeniu, że uchwała szczecińskich radnych także, a raczej przede wszystkim została podjęta pod naciskiem okoliczności i atmosfery politycznej panującej w państwie PiS. Świadczy o tym poniższy, najbardziej kuriozalny fragment uzasadnienia uchwały Rady Miasta Szczecina, w którym stwierdzono, że nadawanie tytułów honorowych w PRL
- „nastąpiło bądź to osobom, które dopuściły się wielu czynów, jakimi działały na szkodę Narodu Polskiego i Niepodległego bytu Państwa Polskiego, albo też dotyczyło osób, które uczestniczyły w odbywających się w toku działań wojennych działaniach polegających na zajmowaniu miasta wiosną 1945 r. dającego początek kilkudziesięcioletniej sowieckiej dominacji na Pomorzu Zachodnim”.
Najbardziej porażająca jest druga część tego zdania.
Radni Szczecina, którzy podobno są Polakami i członkami partii Prawo i Sprawiedliwość – która na każdym kroku zastrzega sobie monopol na patriotyzm – piszą,
-
że mają pretensje do Rokossowskiego, Batowa i Dżandżgawy o to, że wiosną 1945 roku „zajęli Szczecin” i dali tym samym początek „kilkudziesięcioletniej sowieckiej dominacji na Pomorzu Zachodnim”!.
Nie będę się dłużej rozwodził nad tym, że sformułowanie o „sowieckiej dominacji” jako egzemplifikacja historii PRL jest sformułowaniem propagandowym, do bólu dogmatycznym i nieprawdziwym.
Skupię się nad tym, co tak naprawdę napisali polscy radni Szczecina.
Cóż bowiem w rzeczywistości oznacza zarzut pod adresem wymienionych dowódców radzieckich, że „zajmując Szczecin” dali początek „sowieckiej dominacji”?
-
Oznacza, że polscy radni mają pretensje, iż owi dowódcy radzieccy położyli kres niemieckiej dominacji na Pomorzu Zachodnim.
Takie przesłanie wynika też z pierwszej części zacytowanego fragmentu uzasadnienia do uchwały Rady Miasta Szczecina, gdzie jest mowa o osobach, które dopuściły się „czynów, jakimi działały na szkodę Narodu Polskiego i Niepodległego bytu Państwa Polskiego”.
Jakich to konkretnie czynów – zwłaszcza w odniesieniu do Pomorza Zachodniego – które stanowiły szkodę dla „Narodu Polskiego i Niepodległego bytu Państwa Polskiego”, dopuścili się Bolesław Bierut, Edward Osóbka-Morawski i Władysław Gomułka?
- Bierut i Osóbka-Morawski – kierując polską delegacją na konferencji Wielkiej Trójki w Poczdamie (17 lipca-2 sierpnia 1945 roku) – twardo zabiegali o to, żeby Szczecin został przyłączony do Polski. Rządy USA i Wielkiej Brytanii były temu niechętne, obawiając się zbyt dużego okrojenia terytorialnego Niemiec i tym samym wzmocnienia pozycji politycznej ZSRR oraz pozostającej w orbicie jego wpływów Polski. Przyłączenie Szczecina do Polski było wynikiem twardej i nieustępliwej postawy Stalina w tej sprawie, ale także Bieruta i Osóbki-Morawskiego.
Z kolei Władysław Gomułka – stojąc od listopada 1945 do stycznia 1949 roku na czele Ministerstwa Ziem Odzyskanych – położył ogromne zasługi dla odbudowy i scalenia tych ziem z Polską.
- Współdziałał w tej dziedzinie m.in. z Eugeniuszem Kwiatkowskim – piłsudczykiem i przedwojennym wicepremierem – który w latach 1945-1947 był członkiem Krajowej Rady Narodowej i pełnomocnikiem rządu ds. odbudowy Gdyni, a w latach 1947-1952 posłem na Sejm Ustawodawczy.
Oczywiście do Bieruta, Osóbki-Morawskiego i Gomułki można mieć różne pretensje natury politycznej, ale nie można odmawiać im zasług w przywróceniu Polsce dawnych ziem piastowskich nad Odrą i Bałtykiem.
Dla mnie z uchwały Rady Miasta Szczecina i jej uzasadnienia wynika jasny przekaz: to źle, że Szczecin wrócił w 1945 roku do Polski.
- To źle, że znalazł się pod „sowiecką dominacją” zamiast pozostać pod dominacją niemiecką. Myślę, że w ten sam sposób odczytali to również sąsiedzi zza Odry, którym uchwała szczecińskich radnych musiała sprawić ogromną satysfakcję i której na pewno nie omieszkają wykorzystać politycznie w przyszłości.
- Z uchwały szczecińskiej Rady Miasta wyłania się jawny antypolonizm nieudolnie maskowany antykomunizmem i antysowietyzmem.
Zwłaszcza, że szczecińscy radni jakoś dziwnie zapomnieli pozbawić honorowego obywatelstwa Szczecina Adolfa Hitlera, Hermanna Göringa, Wilhelma Fricka i Paula von Hindenburga.
Ich twierdzenie, że jakoby „odcinają się od niemieckich honorowych obywatelstw i uznają je za nieistniejące, ponieważ były nadawane w zupełnie innym niż obecny porządku prawnym” jest obłudne i z punktu widzenia prawa bezskuteczne.
Kolejnym przykładem antypolonizmu uprawianego pod parawanem antykomunizmu jest „dekomunizacja” przez IPN ulic noszących imię Stanisława Sołdka.
- W uzasadnieniu na stronie internetowej IPN czytamy, że Stanisław Sołdek (1916-1970) był działaczem komunistycznym, członkiem władz wojewódzkich PZPR w Gdańsku i że został „w komunistycznej propagandzie nagłośniony jako wzór stoczniowego przodownika pracy”. Tak wygląda jego „zbrodnia” w świetle kazuistyki IPN.
W dalszej części swojego uzasadnienia do „dekomunizacji” ulic Sołdka IPN uraczył czytelników m.in. elaboratem o ruchu stachanowskim w „bolszewickiej Rosji”. Ani słowa o tym, że inżynier Sołdek położył znaczące zasługi dla odbudowy, a właściwie budowy od podstaw polskiego przemysłu okrętowego po 1945 roku.
- Przemysłu, który został lekką ręką unicestwiony przez „wolną Polskę” po 1989 roku.
Może i Sołdek był komunistą, ale niewątpliwie był też polskim patriotą, który tak jak miliony ówczesnych Polaków różnych orientacji politycznych i światopoglądów zaangażował się z entuzjazmem w odbudowę kraju.
Takiego, jaki wtedy był, bo bez względu na to jaki on był to był Polską.
Nie wiem ile jest prawdy w opowieściach o tym, że kierowana przez Stanisława Sołdka brygada traserska pracowała przy odbudowie Stoczni Gdańskiej i budowie pierwszego statku za miskę zupy.
Ale znając realia powojenne – kraj wyszedł z wojny zrujnowany jak żaden inny w Europie – może być to bliskie prawdy.
Dla IPN Sołdek jednak nie jest bohaterem odbudowy kraju, ale krzewicielem komunizmu, a jego upamiętnianie – jak czytamy na stronie IPN – wypełnia „normę art. 1 Ustawy o zakazie propagowania komunizmu lub innego ustroju totalitarnego przez nazwy budowli, obiektów i urządzeń użyteczności publicznej”.
Dla IPN jedyną bowiem powojenną postawą możliwą do zaakceptowania była postawa „żołnierzy wyklętych”.
Wszyscy pozostali, którzy włączyli się w odbudowę kraju, to właściwie byli krzewicielami komunizmu i sowieckimi kolaborantami.
To nie jest aberracja i przejaskrawiony antykomunizm.
To jest świadomy antypolonizm maskowany antykomunizmem. Ja przynajmniej nie mam co do tego wątpliwości.
Jeśli ktoś ma jednak nadal wątpliwości co do antypolonizmu postsolidarnościowych kręgów politycznych, to polecam artykuł Piotra Zychowicza pt. „Małpowanie bolszewików” (nr 5/2017 miesięcznika „Historia Do Rzeczy”).
Zychowicz pisze tam m.in.:
„Konflikt między komunistami a UPA – dwoma wrogami Polaków – jest mi obojętny.
- Oczywiście doceniam to, że ukraińskie podziemie stawiało opór bolszewikom.
- Tak jak nasi żołnierze wyklęci”.
Zdaniem Zychowicza zatem w latach 1944-1947 w południowo-wschodniej Polsce mieliśmy do czynienia nie z agresją UPA przeciw narodowi polskiemu, ale z konfliktem „między komunistami a UPA”.
W świetle faktów historycznych „konflikt” UPA z komunistami przejawiał się głównie w mordowaniu polskiej ludności cywilnej, jak np. w Wiązownicy 17 kwietnia 1945 roku i innych miejscowościach Rzeszowszczyzny.
To co pisze Zychowicz jest więc propagowaniem banderowskiej – antypolskiej – narracji historycznej.
Nie pozostawia on co do tego najmniejszej wątpliwości pisząc w następnym zdaniu, że docenia to, iż
- „ukraińskie podziemie stawiało opór bolszewikom” jak polscy „żołnierze wyklęci”
Zychowicz zatem docenia to, że UPA
- wymordowała 19 marca 1946 roku około 60 bezbronnych żołnierzy i milicjantów ze strażnicy WOP w Jasielu,
- dokonała pogromu Polaków w Baligrodzie 6 sierpnia 1944 roku,
- masakry Polaków w Mucznem 16 sierpnia 1944 roku,
- wspomnianej masakry w Wiązownicy,
- masakry Polaków Cisnej 11 stycznia 1946 roku i wielu innych zbrodni.
Zbrodnie te polegały na
- paleniu żywcem cywilnych Polaków bez względu na płeć i wiek,
- zarąbywaniu ich siekierami,
- obcinaniu uszu i genitaliów,
- wyłupywaniu oczu.
Tak wyglądało „stawianie oporu bolszewikom” przez UPA w powojennej Polsce.
Za to właśnie Zychowicz jest wdzięczny UPA.
Rodzi się więc pytanie czy to jest antykomunizm czy antypolonizm? Bez wątpienia antypolonizm i to świadomy.
Problem dlaczego postsolidarnościowe kręgi polityczne uprawiają antypolonizm i w czyim interesie to robią wymaga głębszego opracowania.
Ten artykuł może być do tego co najwyżej przyczynkiem. Chciałbym przede wszystkim zauważyć, że antypolonizm uprawiany pod płaszczykiem antykomunizmu i przy akompaniamencie patriotycznej egzaltacji jest szczególnie niebezpieczny. Właśnie dlatego, że udaje rzekomo heroiczny patriotyzm.
Bohdan Piętka
Na zdjęciu: fotka z niemieckiego Stettina z 1939 roku, czyli sprzed „kilkudziesięcioletniej sowieckiej dominacji na Pomorzu Zachodnim”.
[1] „Szczecin: Bierut, Gomułka i Chruszczow pozbawieni honorowego obywatelstwa miasta”, www.rp.pl, 28.03.2017.
Źródło: Adam Wielomski, Konserwatyzm
[Myślałem, że Chruszczow jest w dzisiejszej Polsce bohaterem, wszak to on w 1954 roku podarował Krym Ukraińskiej SSR, a co może być dla nas ważniejsze, jak przywrócenie Bandero-Chazarii (wg celnego określenia Grzegorza Brauna) i Krymu i Kubania i Rostowa i Przemyśla i Chełma i Toronto i Quebecku i innych etnicznych ziem ukraińskich -McG]
Opublikowano za https://konserwatyzm.pl/pietka-antypolonizm-pod-plaszczykiem-antykomunizmu/
Wypowiedz się
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.