1.W 1990r. odbyła się tzw. konferencja 2 + 4, czyli zjednoczeniowa dla NRF i NRD w obecności Rosji, USA, Wlk. Brytanii i Francji. M. Thatcher zaprosiła do udziału w konferencji także władze III Żydo-RP. Była to dobra okazja do międzynarodowego traktatowego uregulowania granicy na Odrze i Nysie Łużyckiej między jednoczącym się państwem niemieckim i Polską. Polska miała poparcie M. Thatcher – bynajmniej nie wynikało ono z sympatii do Polski i Polaków -, obawiającej się wzrostu znaczenia Niemiec oraz poparcie Rosji. Żydowskie władze IIIRP zrezygnowały z udziału w konferencji i międzynarodowego postawienia sprawy granicy, zadowoliły się niemiecką obietnicą zawarcia z Polską dwustronnego porozumienia dotyczącego granicy.
2. W 1995r. tracą moc ustalenia Konferencji Poczdamskiej. Odtąd polsko-niemieckiej granicy nie chroni żadne międzynarodowe porozumienie, żaden traktat. W aktualnej konstytucji NRF istnieje zapis, wedle którego obowiązującą granicą między Niemcami i Polską jest granica z 1937r.
Przedstawiciele żydo-władz IIIRP biorący udział w przygotowaniu traktatu akcesyjnego (przed 2004r.) Polski do UE mieli kolejną okazję do międzynarodowego traktatowego zapisania granicy na Odrze i Nysie Łużyckiej jako prawnie obowiązującej NRF i Polskę. Było to bardzo łatwe do przeprowadzenia, ponieważ to Zachód chciał jak najszybciej wchłonąć Polskę do UE, tak jak czyni to wobec Ukrainy – dzisiaj może już nieco mniej intensywnie.
3. Ostatnią okazję i to dwukrotnie, raz w 2007r., drugi raz w 2009r., zaprzepaścił prezydent L. Kaczyński podpisując i potem ratyfikując traktat lizboński. Ten osobnik lansowany przez PiS na wielkiego patriotę, obrońcę polskich interesów, opatrznościowego (chyba opacznościowego) męża, którego truchło złożono na Wawelu, wypiął się nie tylko na granice Polski, ale i na suwerenność Państwa Polskiego.
__________________________
.
Władze IIIRP wywodzące się niemal w całości z żydowskiej V kolumny kilkakrotnie pokazały nam, że ich celem nie jest realizacja ani polskich interesów narodowych, ani polskich interesów państwowych – polskiej racji stanu.
Co ciekawe żydo-sanacyjny, tzw. londyński, rząd T. Arciszewskiego w sprawie granicy na Odrze i Nysie popierał stanowisko zachodnich aliantów (?) – Ziemie Zachodnie nie są Polsce potrzebne. W rzeczywistości było to stanowisko żydowskiej finansjery świata anglosaskiego, która tak jak po I w. św., również po II w. św. nie przewidywała powstania RP.
Na stanowisko rządu Arciszewskiego przez lata powoływał się kanclerz RFN, Konrad Adenauer, uznając wypowiedź londyńskiego rządu RP za głos „wolnej Polski”.
Jeszcze we wrześniu 1953 roku Wielka Brytania (obecnie najważniejszy europejski sojusznik IIIRP w polityce rządu Żydo-PiS) przygotowała tajny projekt pozbawiający Polskę terytorium między Nysą Kłodzką i Łużycką w wypadku podpisania traktatu pokojowego między czterema mocarstwami a zjednoczonymi Niemcami. – „Historia polityczna Polski 1944-1991”– A. L. Sowa
Pierwszy podłożył bombę pod tę granicę żydo-katolicki Kościół w 1965r. swoim sławetnym listem do biskupów niemieckich „wybaczamy i prosimy o wybaczenie”.
List biskupów polskich był pierwszym aktem polityki Kościoła zmierzającej do wprowadzenia Polski w przyszłości do opanowanego przez Międzynarodowego Żyda i syjonistów obozu Zachodu. Było to wyraźne odseparowanie się od ZSRR, czyli gwaranta naszego gospodarczego rozwoju, bezpieczeństwa socjalnego, a przede wszystkim bezpieczeństwa politycznego i jednoczesne uruchomienie całego procesu polityki roszczeń terytorialnych – nazywanych roszczeniami majątkowymi –, obywateli NRF względem Polski, a dzisiaj już także względem Polaków.
Ukoronowaniem tej polityki żydo-ktaolickiego Kościoła, ukoronowaniem otwarcia granic Polski na likwidację narodowej gospodarki (a więc na osłabienie polityczne) przez żydowski kapitał z NRF (i z USA) była msza pojednania w Krzyżowej w 1989r. Myślą przewodnią homilii wygłoszonej przez biskupa opolskiego, A. Nossola, były słowa: „Iść razem – pojednani w prawdzie i miłości”.
Wprowadzenie Polski do obozu zachodniego było celem polityki JPII, Watykanu i żydo-katolickiego Kościoła w Polsce.
Żaden żydowski rząd IIIRP nie przeprowadził uwłaszczenia Polaków na Ziemiach Odzyskanych, nie naprawił fatalnego w tym względzie w skutkach doktrynalnego błędu władz PRL (?). Ziemskimi majątkami na Ziemiach Odzyskanych wywianowano tylko żydo-katolicki Kościół przed przystąpieniem IIIRP do UE za jego zasługi w naganianiu Polaków do unijnego obozu. Kościół czerpie z tego tytułu pokaźne profity.
Zachodnia granica Polski oraz Ziemie Odzyskane nie mają żadnego zabezpieczenia traktatowego, nie chroni ich ani siła militarna armii, ani siła gospodarcza (zlikwidowano przemysł, PGR, polski handel), ani polska własność ziemi. Została tylko polska administracja terytorialna, ale skonfigurowana w ramach unijnych euroregionów, które upstrzyły polsko-niemiecką granicę. Żydowski reżim wychodzi na przeciw separatystycznym ruchom autonomicznym kierowanym przez żydowski, antypolski element (np. RAŚ).
Dzisiaj, z perspektywy 72 lat od zakończenia II w. św., można stwierdzić, że jedyną skuteczną i trwałą gwarancją polsko-niemieckiej granicy na Odrze i Nysie Łużyckiej był sojusz PRL z ZSRR, który wygasł w momencie powstania III RP – w momencie ukonstytuowania się żydowskich, reżimowych, wasalnych wobec Waszyngtonu i Brukseli rządów w Polsce. Dzisiaj żydowski reżim III RP realizując wytyczne swoich zachodnich mocodawców właśnie w Rosji każe nam widzieć głównego wroga.
Czy żydowskie władze III RP upatrują obecnie gwaranta naszej zachodniej granicy wśród sojuszników z NATO i z UE, gdy nawet nie istnieje w zagranicznej polityce żydowskich rządów temat „zabezpieczenia zachodnich granic i Ziem Odzyskanych”?
Dariusz Kosiur
_________________________
„W czerwcu 1945 roku Tymczasowy Rząd Jedności Narodowej został uznany przez większość krajów świata poza Hiszpanią Franco i Watykanem. Jednak na nowym rządzie nie zrobiło to większego wrażenia i już 12 września 1945 roku zawiadomił stolice apostolską, iż w związku z tym, że po agresji hitlerowskiej na Polskę w 1939 roku, Watykan zmienił niektóre granice polskich diecezji, dostosowując je do potrzeb episkopatów III Rzeszy i Słowacji, rządzonej przez księdza-faszystę Josefa Thiso, co oznaczało de facto uznanie przez Watykan niemieckiej agresji na Polskę, umowę konkordatową z 1925 roku uważa się za jednostronnie zerwaną.
Konflikt ten znacznie się zaognił, kiedy w marcu 1948 roku, znany z proniemieckich sympatii papież Pius XII, wystosował list do biskupów niemieckich, w którym wyraził ubolewanie z powodu losu 12 milionów Niemców wypędzonych „w formie odwetu z domu i ojczyzny”. Ten wyjątkowo nieprzychylny Polsce duchowny zakwestionował również polską granicę na Odrze i Nysie Łużyckiej oraz wezwał do rewizji postanowień poczdamskich.
W III RP kultywuje się upowszechniany przez środowiska kato-prawicy fałszywy pogląd, że to ówczesne władze PRL są odpowiedzialne za zerwanie konkordatu, rzekomo z przyczyn światopoglądowych. Powielanie takiej plotki, w którą najwidoczniej uwierzyły osoby sprawujące wtedy w Polsce najwyższe urzędy – prezydent Lech Wałęsa i premier Hanna Suchocka, miało wymierny cel merkantylny w rokowaniach dotyczących konkordatu. W dyplomacji bowiem strona pokrzywdzona (a za taką miał uchodzić Kościół jako instytucja) zawsze zyskuje psychologiczną przewagę nad partnerem winnym złamania umów.
W tym przypadku ówczesny postsolidarnościowy rząd i prezydent Wałęsa, przyjąwszy wersję o rzekomej polskiej winie, w 1993 roku niemal „na kolanach” podpisali korzystny dla Watykanu konkordat, dyktowany przez Nuncjusza papieskiego w Polsce – arcybiskupa Józefa Kowalczyka.
Kwestia wypędzonych Niemców nie była wówczas jedynym zgrzytem na linii Warszawa – Watykan, gdyż Pius XII, konsekwentnie negując polską granicę na Odrze i Nysie Łużyckiej, za żadne skarby nie chciał się zgodzić na utworzenie przez polski episkopat na Ziemiach Zachodnich oficjalnej administracji kościelnej, zezwalając jedynie na funkcjonowanie tam w celach administracyjno – porządkowych tzw. rezydentów, ale przy jednoczesnym zachowaniu pełni praw diecezjalnych dotychczasowych biskupów niemieckich, a mianowicie: Bertmana Breitingera oraz arcybiskupa gdańskiego Carla Marii Spletta, który w czasie wojny zakazał podległym mu duchownym przyjmowania spowiedzi w języku polskim.
Prymas August Hlond w takiej sytuacji ustanowił administratorem apostolskim we Wrocławiu ks. K. Milika, w Opolu ks. B. Kominka, w Gorzowie Wielkopolskim ks. E. Nowickiego, a w Gdańsku ks. A. Wronkę. Wymownym był fakt, iż żaden z tych duchownych nie posiadał wtedy funkcji biskupa, co wyraźnie świadczyło, iż Watykan nie traktował tych funkcji poważnie, licząc na rychły powrót ziem zaodrzańskich do Niemiec.
Rząd polski oczywiście nie uznał tych watykańskich nominacji i zażądał od Stolicy Apostolskiej mianowania biskupów stałych. Gdy papież odmówił Polsce (semper fidelis- zawsze wiernej), nasz rząd, wychodząc z założenia, że albo administracja kościelna będzie należytej rangi, albo nie będzie jej wcale, zlikwidował substytuty władzy kościelnej. Problem istniał aż do 1972 roku, kiedy to papież Paweł VI bullą „Episcoporum Poloniae Coetus” (spotkanie polskich biskupów) z dnia 28 czerwca utworzył nowe diecezje na polskich Ziemiach Odzyskanych, a – co za tym idzie – uznał wreszcie, 27 lat po wojnie (!) (wcześniej, w 1970r. uczynił to RFN), polską granicę zachodnią”.
Paweł Petryka, “Polska Ludowa – prawdy niechciane”, s.60-61, Kraków-Włocławek 2015
Według elementu pro – syjonistycznego oraz niektórych osobników trudno kojarzących fakty, rząd „dobrej zmiany” jest:
– najlepszy;
– dobry;
– czy mniejszego zła.
Rząd „dobrej zmiany” – Jerozolima, listopad 2016 r.
W czym w takim razie gorszy/lepszy był rząd sprzed „dobrej zmiany” (i wszystkie poprzednie)?
Opublikowano za: http://wps.neon24.pl.ne.3lab.info/post/137012,apologetom-zydo-pis-i-po-oraz-zydo-katolickiego-kosciola
Wypowiedz się
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.