Miejscowym zaprzańcom mówimy: wynoście się stąd, bez was damy sobie rade. Międzynarodowa swołocz zacznie Polskę omijać szerokim łukiem.
Jeśli ktoś poszukuje genezy podatku dochodowego to niech nie szuka daleko. Zawsze był to sposób na finansowanie wojny. Sposób na tyle dobrze pomyślany, że nie budził protestów. Dotyczył bowiem tych warstw społecznych, w interesie których te wojny były prowadzone. Zawsze występowały tam takie elementy jak: kwota wolna oszczędzająca plebs i progresja podatkowa akceptowana przez tych, którzy z wojny żyli. Wojna, bowiem, zawsze służyła bogatym. Jak wiemy podatek dochodowy przywlókł do Polski francuski rzeźnik Napoleon Bonaparte. No i tak zostało.
W naszej Konfederacji dyskusja na ten temat ożywiła się wraz z zapowiedzią rozstrzygnięcia tego tematu na naszym spotkaniu (sejmiku) 14 stycznia w Krakowie. Patrz: Brudna historia podatku dochodowego . Należę do obrońców podatku dochodowego aczkolwiek w mocno zmodyfikowanej formie i powiem dlaczego.
Ciągle jesteśmy w stanie wojny, o której mało kto wie. Jest to wojna polskiego ludu z okupacyjną rzytowską chciwością. Po stronie tej okupacyjnej chciwości opowiedzieli się:
- Pierwszy raz – litwak (litewski żyd udający polskiego patriotę) Józef Piłsudski, który rozporządzeniem z dnia,26 października 1926 r. zrzekł się prawa emisji biletów bankowych przez rząd. Bank Polski stał się jedyną instytucją emisyjną, żydowską spółką akcyjną całkowicie niezależną od rządu.
- Drugi raz – Sejm RP, który w 1997 roku Narodowemu Bankowi Polskiemu, będącemu zgodnie ze swoim statusem instytucją dobra publicznego, ograniczył – zagwarantowane w Konstytucji – prawo emisji pieniądza jedynie do emisji znaków pieniężnych. Pieniądz w pierwotnej formie pieniądza elektronicznego miał był kreowany jako oprocentowany dług.
W ten sposób społeczeństwo, a zwłaszcza biedniejsza jego część obciążona została haraczem szacowanym na około 130 mld zł rocznie.
Kolejnym etapem tej wojny ma być zniesienie podatku dochodowego i zastąpienie go jednolitym podatkiem od wszystkich transakcji. Nie dajcie się nabrać.
W żadnym ze współczesnych cywilizowanych państw nie przywiązuje się zbytniej uwagi do fiskalnej funkcji podatku dochodowego. Nawet w Polsce suma wpływów z podatku PiT, PiT dla przedsiębiorców i CIT nie przekracza 25% budżetu. Nigdzie jednak nie rezygnuje się z jego funkcji regulacyjnej (wtórna redystrybucja dochodu) oraz stymulującej (skłaniającej przedsiębiorców do prospołecznych zachowań).
Podatek dochodowy został u nas kompletnie zarzydzony o czym pisałem w notce: Jak zażydzono w Polsce podatek dochodowy Praktycznie zostały z niego wycięte wszystkie funkcje stymulujące, a pomysły na całkowite zniesienie podatku dochodowego są końcowym posunięciem tego zarzydzenia. Apologeci zniesienia podatku dochodowego chcą do rodzimego i międzynarodowego złodziejstwa wysłać sygnał: przyjeżdżajcie tu i zdzierajcie skórę z gojów bez znieczulenia. Bydło (goim) tego chce!!!
W początkowym okresie, gdy najwyższa skala podatkowa wynosiła 45%, państwo przekazywało pracodawcom sygnał: podziel się ze swoimi pracownikami dochodem (zwiększ im płace), inaczej cię ogolimy. Tak postawiony cel stymulujący jednak działał w sposób idiotyczny, bo pozbawiał przedsiębiorców możliwości inwestowania z wypracowanego i zaoszczędzonego zysku.
My chcemy to zmienić. Gdy się ruszy głową, można znaleźć rozwiązanie, które przy dużej progresji podatkowej nie pozbawia przedsiębiorców możliwości inwestowania a wręcz odwrotnie.
Koncepcja tego „inteligentnego podatku dochodowego” jest następująca:
- Przestajemy podatkiem dochodowym opodatkowywać „pracującą nędzę” i podnosimy kwotę wolną do – minimum – 2,5 krotności płacy minimalnej. Obecnie byłoby to 5 tyś zł miesięcznie brutto. Od razu możemy liczyć na efekty obniżenia progu inicjatywy gospodarczej zwłaszcza na wsiach i małych miasteczkach. Setki biur rachunkowych, biur doradztwa podatkowego – plajtuje. Bez żalu!
- Wprowadzamy „gilotynę podatkową” czyli 90% podatku na dochody przekraczające 10 krotną ustawową płacę minimalną lub 10 krotną płacę minimalną w firmie. Nie ma żadnych przeszkód, aby przedsiębiorcy zarabiali miliony pod warunkiem, że ich pracownicy będą zarabiali setki tysięcy.
- Do podstawy opodatkowania włączamy przyrost aktywów firmy i tu mamy przesłanie: albo się podzielisz majątkiem albo cię ogolimy. Jeśli przedsiębiorca wprowadzi w swej firmie plan budowy własności pracowniczej, będzie – zgodnie z obecnymi przepisami – mógł opodatkować zysk w niskich przedziałach skali podatkowej – indywidualnie dla każdego pracownika. Czegoś nie zrozumiałeś? – przeczytaj jeszcze raz, to jest proste. Jednak bez elementarnej wiedzy o skali podatkowej i jej działaniu się nie obejdzie.
Ta gilotyna podatkowa ma być „stróżem moralności” i budulcem „unii kapitału i pracy”. Miejscowym zaprzańcom mówimy: wynoście się stąd, bez was damy sobie radę. Międzynarodowa swołocz zacznie Polskę omijać szerokim łukiem.
Zapytacie: a skąd kapitał?
W architekturze monetarnej tkwi od 40 do 80 mld zł rocznie dla przedsiębiorstw i to zależnie od tego o jaką stawkę zagramy z banksterami. Że będzie trzeba rozwalić kilka pomników Piłsudskiego i wsadzić do ula wszystkich posłów głosujących w 1997 roku za ustawą o NBP – no cóż, historia kołem się toczy.
Kiedyś, na jednym z naszych spotkań pewna pani profesor wykrzyknęła: a co na to rynki!!! A rynki to będą mogły nam naskoczyć, gdy naród będzie świadomy z czego żyje, gdy pracowników nie da się nastawić przeciw właścicielom firm, bo na jednym wózku jechać będą.
W Krakowie może być ostro. Zapraszam: KoRReUs – spotkanie 14 stycznia w Krakowie
Nikander
WYBRANE KOMENTARZE
- @Katana 16:12:33
Eeee tam od razu wszyscy.
Emeryci i niemowlęta zostaną.
Pozdrawiam
nikander 03.01.2017 16:56:28
- @nikander 16:56:28
A jak ma być liczony w tym systemie dochód przedsiębiorcy?
zadziwiony 03.01.2017 19:27:42
- @zadziwiony 19:27:42
Tak jak obecnie. Nic się nie zmienia.
nikander 03.01.2017 19:33:56
- 5*
Należałoby rozpropagować pogląd, że jedynym podatkiem sprawiedliwym i uczciwym jest podatek płacony od uzyskanego dochodu z pracy najemnej oraz z działalności gospodarczej.
Podatki płacone od zasobów (jeśli te nie przynoszą stałych dochodów), np. od spadków, darowizn, nieruchomości itp., itd., są przestępczym zaborem mienia, zmierzającym do przejmowania własności przez mafie żydowskiego reżimu.
Rzeczpospolita 03.01.2017 20:08:55
- @Rzeczpospolita 20:08:55
Żaden podatek nie jest sprawiedliwy!!!!!!
Każdy jest złodziejstwem!!!!! I każdy podatek zawsze płaca najbiedniejsi!!!!! CI, którzy już nie maja swoich kosztów na kogo innego przerzucić!
Podatek od wynagrodzeń za prace -jest haniebna, ohydna aberracja!
Jedynym podatkiem powinien być podatek dochodowy płacony w ułamkowej części Wartości Nadwyżki Ekonomicznej. Oraz podatek- jako ustalane w każdym przypadku indywidualnie dywidendy państwa od exploatacji i korzystania z zasobów naturalnych Kraju i jego infrastruktury!
RomanKa 03.01.2017 22:48:44
- OJjjjjjj panie Jozefieee…..
DO ula!!!!! Do ula!!!!! To doskonale haslo!!!!
Wszystkie Trutnie w Ulu- miod na serca Polakow!
RomanKa 03.01.2017 22:53:34
- @RomanKa 22:53:34
“A rynki to będą mogły nam naskoczyć, gdy naród będzie świadomy z czego żyje, gdy pracowników nie da się nastawić przeciw właścicielom firm, bo na jednym wózku jechać będą.”
Pracodawca a pracownik to naturalna płaszczyzna antagonizmów.
Jeśli a=krwiopijca, to nawet najbardziej wyrozumiałego pracownika szlag trafi.
Jeśli b=nieodpowiedzialny roszczeniowiec, to nawet najbardziej odpowiedzialny pracodawca pójdzie prędzej czy później w skarpetkach.
Trzeba płaszczyzny porozumienia.
Nie znam lepszej, niż wolnorynkowo ustalana cena pracy i chęć jej podjęcia (oczywiście nie przeczę, że sensowne jest ustalanie płacy minimalnej, bo to pewien jednak kaganiec na krwiopijstwo pracodawców). Poza tym – jaka to duma móc powiedzieć: ja moim pracownikom płacę dwukrotność stawki minimalnej….
maharaja 04.01.2017 11:23:41
- Podatek dochodowy to kasa wspólnotowa (wspólnoty Narodowej)
Przynajmniej tak powinno być. (Podobnie jak VAT).
Pieniądze te powinny być przeznaczane na organizowane bezpiecznego i wygodnego dla obywateli Państwa.
W III RP podatki to haracz płacony przez naród rządzącym na którym się tuczą rządzące od 89r mafie.
III RP jak widać od 89 r to państwo wrogie obywatelom (wyprzedaż majątku narodowego i łupienie obywateli podatkami na których tuczą się “elyty” zdrady narodowej).
Państwo musi być tanie w sensie kosztów utrzymania (a jest drogie)
Przedstawiciele państwa powinni zarabiać skromnie w stosunku do obywateli (a są skandaliczne kominy płacowe, uprzywilejowane grupy jak sędziowie, prokuratorzy, posłowie, mundurowi, górnicy…i inni).
Pieniądze z podatków powinny być przeznaczane głównie na realizację potrzeb społeczeństwa (rozwijanie infrastruktura, wsparcie dla słabszych, edukacja, budownictwo mieszkaniowe, walka z bezrobociem, ekologia czyli środowisko do życia, wspieranie dochodowych inwestycji i ograniczanie inwestycji nierentownych jak Górnictwo… wspieranie innowacyjności)…
Teraz PIS mówi że tak chce zrobić. Coś tam robi.
Jednak polityka zagraniczna oraz historyczna PIS jest barbarzyńska szalona, niebezpieczna, idiotyczna.
Oscar 04.01.2017 13:34:34
- @Rzeczpospolita 20:08:55
Nie zgadzam się.
Podatki od majątków nieprodukcyjnych, od spadków itp są konieczne.
Jest to forma walki ze zjawiskiem Oligarchii, walki z zawłaszczaniem na zawsze wspólnej przestrzeni życiowej przez jednostki.
Oczywiście takie podatki powinny obowiązywać od pewnego poziomu czyli od poziomu uznanego za średnią wartość majątku osobistego.
(Dom, mieszkanie, działka przydomowa nie powinny być opodatkowane)
ale drugi dom, działka ponad normatywna, jezioro, las, kolejne mieszkania na wynajem… powinny być opodatkowane i w trybie majątku i w podczas procesu spadkowego.
Bez podatku tylko majątek osobisty niezbędny do życia na przeciętnym poziomie lub ciut wyższym.
Latyfundia, pałace, lasy, jeziora, place w miastach,… powinny być opodatkowane (kościół i inni oligarchowie).
Nie może być tak jak średniowieczu że kraj należy do władcy (oligarchy)
lasy rzeki, jeziora.. a ludzie mogą być tylko niewolnikami u tego władcy bo sami nic nie mają. Władca (Oligarcha już wie jak odebrać resztki własności tym co ją jeszcze mają)
W III RP ten proces odbierania narodowi jego własności toczy się bez przerwy od 89r.
Zdrajcy, V kolumna żydowska sprzedają swoim Polski majątek narodowy
tworzą mechanizmy przy pomocy których mogą przejmować majątki zwykłych ludzi (np hipoteka odwrotna.., skandaliczne prawo pozwalające bankom i komornikom przejmować majątki obywateli)
Oscar 04.01.2017 13:45:56
- @maharaja 11:23:41
Nie ma “wolnego rynku” gdy siły stron ą skrajnie nierówne.
To trochę tak jakby z Tysonem ustalać warunki kontraktu na zasadzie kto silniejszy ten ma rację.
Pracodawca jest wielokrotnie silniejszy od pracownika i finansowo i merytorycznie (dostęp do prawników, doradców).
Pracowni z reguły walczy o przeżycie o strawę dla rodziny a pracodawca walczy o zyski o bogactwo.
A najszybciej i najłatwiej wzbogacić się na wyzysku słabszych.
A najprostszy wyzysk to wyzysk pracowniczy (niskie pensje, praca w nadgodzinach ponad siły i szantaż że jak podskakujesz to wylatujesz)
Taki szantaż to w istocie przystawienie przez pracodawcę noża do gardła pracownika i jego rodziny.
Ktoś musi zrównoważyć te nierówne siły tylko mądrze z korzyścią dla pracowników i bez “zabijania” pracodawcy.
Pracodawcy to bezlitosne , rządne zysków , przebiegłe i niegłupie hieny pasożytujące na wyzysku pracowników.
Powinno być tak, że zyskami trzeba się dzielić z pracownikami.
Pensja podstawowa (może być niska) ale ustawowo udział w zyskach.
Podział zysków między pracodawcą a załogą powinny regulować ustawy.
(np zysk pracodawcy i średni zysk pracownika jak 4:1).
Taki system powodowałby motywację załogi i kontrolę ze strony załogo w sprawie ukrywania zysków przed załogą i fiskusem (no wyprowadzanie zysków na zewnątrz).
Oscar 04.01.2017 14:03:29
- @zadziwiony 15:29:17
Sorry ale to jest niestety prawda statystyczna.
Są oczywiście pracodawcy inni ale to wyjątki.
Statystycznie każdy goni za zyskiem a najłatwiejszy zysk to minimalizować koszty a największe koszty to płace pracowników.
Taki jest niestety kapitalizm i jego “wolny rynek”.
Pisałem już że wystarczy ustawowe uregulowanie że zyski z firmy są wspólnie uzyskanie przez całą załogę i między cała załogę trzeba je podzielić. Reguły podziału łatwo ustalić.
Podział zysku między Pracodawcę a pracowników tab by średni zysk pracownika wynosił np 20% zysku 100% pracodawcy (gdy więcej udziałowców to ich “działkę dzieli się proporcjonalnie do udziałów.
Pula zysków pracowniczych dzieli się wg np zasług w wypracowaniu zysku (decyzja prezesa) ale nie większe dysproporcje niż ustawowe (stosunek największej działki do najmniejszej jak np: 4:1) albo lub oraz stosunek maksymalnej działki do średniej nie większy niż ..3:1 i średniej do najmniejszej jak 3:1…
Taki system (liczby można dobierać “ustawowo” gwarantuje udział załogi w wypracowanych zyskach. Takie firmy staja się “spółdzielniami” a nie geszeftami do krojenia kasy na wyzysku.
Zyski w takich firmach trafiają i do właścicieli i do pracowników.
W PRLu coś takiego próbowano oszukując pracowników jak tylko się dało.
To kwestia jednej mądrej ustawy.
Znikną firmy bandyckie nastawione na bandyckie zyski (w tym część rabunkowej zagranicy) a pojawią się masowo firmy które dzielą się zyskami z pracownikami… i oto chodzi by zyski trafiały do tych którzy je wypracowują.
W tych warunkach pracodawca powinien mieć swobodę w dobieraniu pracowników i wywalaniu ich z pracy gdy mu nie pasują.
Teraz jest idiotyczny system gdzie pracodawca nie może zwolnić pracownika nawet gdy pracownik olewa pracę i ucieka w chorobowe czy w “związki zawodowe”.
Oscar 04.01.2017 16:05:30
- @Oscar 13:45:56
Rozumiem Pana niezgodę i oburzenie na sposób bogacenia się, który umożliwił żydowski reżim IIIRP.
Tym nie mniej filozofia systemu podatkowego nie może polegać na jego restrykcyjności, bo nie chodzi o to, żeby obywatel przeklinał własne państwo za złodziejski fiskalizm, tylko żeby rozumiał konieczność realizacji wspólnotowego dobra.
Nad blokowaniem patologii społecznych ma czuwać cały system społeczno-polityczny państwa, a nie system podatkowy, który winien być prosty i sprawiedliwy (a więc np. nie może istnieć wielokrotne opodatkowanie tego samego zasobu przekazanego w formie spadku).
Oczywiście wszystkie przestępstwa gospodarcze po 1989r. (a nawet wcześniejsze, od 1983r.) oraz przejęcia narodowego majątku winny być ścigane prawem, a uzyskane nielegalnie majątki skonfiskowane – ale to pieśń przyszłości.
Rzeczpospolita 04.01.2017 18:26:57
- @Rzeczpospolita 18:26:57
Nie pisałem niczego o restrykcyjności systemu podatkowego.
Nie o to chodzi.
Pisałem o sprawiedliwym podziale wspólnie wypracowanych zysków.
Twórcą zysków jest załoga, pracownicy…a właściciel jeżeli nie pracuje w firmie (np duże koncerny i większe firmy) jest tylko dostarczycielem finansów ale i niestety dyktatorem polityki firmy.
Ta polityka jest zwykle jedna… max zysków dowolnymi metodami i gotów jest dobrze wynagradzać bezwzględnego Prezesa a prezes już gnoi ludzi bo tak może “zadowolić” właściciela.
System podatkowy ma powodować sprawiedliwą i społecznie (narodowo) korzystną redystrybucję warto`sci dodanej wytwarzanej w firmach.
To fundament sprawiedliwego państwa jako reprezentanta interesów narodu (obywateli) jako całości a nie partykularnych interesów np Oligarchów czy innych “elyt” np kościelnych, wojskowych, politycznych, zawodowych, korzennych….
Oscar 04.01.2017 19:57:58
- @Oscar 19:57:58
I z tym się zgadzam.
Ale z tym:
“Podatki od majątków nieprodukcyjnych, od spadków itp są konieczne.”
nawet w połączeniu z komentarzem:
“Oczywiście takie podatki powinny obowiązywać od pewnego poziomu (…)”
nie zgadzam się – to jest właśnie restrykcyjne podejście do systemu podatkowego.
W państwie, w którym wynagrodzenie za pracę jest z nią realnie powiązane (a to jest możliwe w praktyce – zasady ekonomii fizycznej) nie ma potrzeby stosowania restrykcji, ponieważ nie występują patologiczne dysproporcje w dochodach.
Rzeczpospolita 04.01.2017 20:13:57
- @Rzeczpospolita 20:13:57
Tu z kolei ja się nie zgadzam.
Podatek od wielkiego majątku ma ograniczać zjawisko rodowej oligarchii.
Dziedzic na fabryce stworzonej przez dziadka..latyfundysta rolny…itp.
Jestem za sprawiedliwym podziałem zysków między właściciela i załogę ale są dziedziny gdzie gigantyczne zyski wynikają z talentów jednoosobowych.
Gwiazdy filmowe, sportowe, genialni naukowcy, malarze, pisarze…
Ich wynagrodzeń bym nie ograniczał… to ich talenty i należy im się tyle ile zainteresowani skłonni są zapłacić.
To inna sytuacja niż w firmach gdzie zyski wypracowują pracownicy.
Czyli będą pojawiali się oligarchowie czyli ludzie niezwykle zdolni których praca będzie bardzo poszukiwana i oni sobie pobudują co chcą, pałace, baseny, latyfundia.., należy im się, wspieramy geniuszy wszech dziedzin.. bo to oni robią rozwój.
.
Chodzi tylko o to by mniej genialne ich potomstwo nie pasożytowało na tych majątkach bo nie oni je stworzyli. Podatek od majątku czy od spadku to taki właśnie mechanizm.
Podsumowując .. nieograniczone zarobki dla ludzi zdolnych, pracowitych których twórczość (szeroko rozumianą) jest powszechnie pożądana i wysoko ceniona
i.. sprawiedliwy podział zysków w firmach wieloosobowych gdzie zyski wypracowują pracownicy, wyrobnicy, ludzie na taśmie, programiści…
Liderzy w tych zakładach mogą uzyskiwać nadzwyczajne dochody z tytułu praw autorskich. To konieczne zmiany w prawie wynalazczym bo dzisiaj to wynalazki genialnych wynalazców też należą do firmy a nie do wynalazcy. Właściciele firm ograbiają pracowników z płacy i z praw autorskich z działalności intelektualnej (bo takie bandyckie jest prawo)
Jest wiele dziedzin nieprodukcyjnych w których zarobki też trzeba unormować. Przykład to lekarze. Tu zarobki powinny zależeć nie od ilości etatów ale od ilości np WYLECZONYCH pacjentów dla lekarzy pierwszego kontaktu ale inne zasady dla lekarzy od chorób trudno wyleczalnych, ciężkich… tu raczej wysokie pensje i wymagane wysokie kalifikacje zawodowe (to ok 10% wszystkich lekarzy)..
Chodzi tylko o
Oscar 05.01.2017 11:06:10
- @zadziwiony 20:14:35
Dzielenie cudzej krwawicy ?
A pracownik który poświęca życie bo musi pracować to nie krwawica ?
Kto więcej ryzykuje pracodawca opływający w bogactwo czy pracownik który ledwie wiąże koniec z końcem ?
Który pierwszy zdechnie z głodu ?
Kto jest bliżej granicy ubóstwa i śmierci głodowej ?
Pracodawca łaskawca czy pracownik leń i nierób ?
Państwo to nie tylko “elyty” (5% społeczeństwa) Państwo to Naród (100% obywateli).
Oscar 05.01.2017 11:09:31
- @Oscar 11:06:10
Myślimy podobnie, ale nie możemy się porozumieć.
“Podatek od wielkiego majątku ma ograniczać zjawisko rodowej oligarchii.” – to słuszne podejście, ale do zastosowania w patologicznym systemie IIIRP, żeby patologię ograniczyć lub wyeliminować.
Moje komentarze dotyczą z kolei sytuacji teoretycznej – budowy nowego systemu społeczno-politycznego, w którym restrykcje podatkowe nie są potrzebne, bo nie istnieje oligarchia.
Rzeczpospolita 05.01.2017 11:50:44
- @Rzeczpospolita 11:50:44
Ok
To ja bym zrobił tak.
Niech te ograniczenia podatkowe (restrykcje) będą jako bezpiecznik
W normalnym systemie będą dotykały “NIKOGO”
Ale gdy system się rozstroi .. do ograniczą zakres “rozstrojenia”.
Tak działa bezpiecznik elektryczny.
Oscar 05.01.2017 14:28:23
- Jestem pod wrażeniem!
++5
O Jezu!! Panie Józefie, nie wiem komu gratulować! Sobie czy Panu. Są tu aż cztery idee, które istnieją też w moim projekcie PORN.
1. Wdrożona zasada Platona:
Jak w społeczeństwie rozpiętość zarobków przekracza sześciokrotność, to przestaje się integrować i zaczynają się tworzyć kasty.
Między 6 a 10 to śladowa różnica, jeśli weźmie się pod uwagę współczesną rzeczywistość, gdzie krotność zarobków osiągnęła wartość 500, a czasem i więcej. W Pańskim projekcie, nadmierną krotność ucina gilotyna.
W PORN mam zaś tak, że firma ma dyscyplinę, bo nie wolno jej mieć rozpiętości zarobków ponad taką jaką założy się dla całego systemu. Gdy firma to zrobi, będzie mieć anihilację pieniędzy na koncie płynności, automatycznie zrobioną przez oprogramowanie. Dokładnie w takiej ilości, ile wypłaciła ponad miarę. Jak będą recydywy, to oprogramowanie zacznie podwójnie anihilować na koncie płynności, w ponadnormatywnym wypłaceniu zarobków, aby likwidować skutecznie patologię.
2. Zasada współpartnerskiej umowy o pracę, że firma dochodem będzie się dzielić z pracownikami na godziwych wzajemnych proporcjach, bo jak nie, to państwo samo podzieli się godziwie, biorąc godziwy podatek.
W PORN godziwość podziału wynika z tego, że panuje dyscyplina, która dochód dla firmy określa na podstawie nadwyżki funduszu płac ponad minimalny. W ten sposób godziwy rozdział dóbr rynkowych, jest realizowany w takiej proporcji, jak przyjmie się dla systemu, a to wynika ze strategicznych uwarunkowań i można go zmieniać w pewnych zakresach na dłuższy czas. Zaś podatek w PORN jest tylko dochodowy. Płaci go firma i też w funkcji funduszu płac ponad minimalny.
3. Zasada jednego podatku dochodowego, a nie obrotowego. Podatek dochodowy ma swoją logikę, że można pobierać go, jak jest z czego zabrać. Bo gdy system nie będzie miał mocy wytwórczej ponad wegetację firm i pracowników, to podatek nie może zaistnieć, bo oznaczałoby to, że państwo obżera ledwo zipiący system, jak pasożyt.
Obrotowy podatek przy sprzedaży, jest źródłem wielokrotnych opodatkowań. Np zakupowany składnik produktu, jest opodatkowany na podstawie jego ceny. Buduje cenę kolejnego produktu i ponownie wstawiony składnik towarowy w następny produkt-towar, jest opodatkowywany kolejny raz z całej ceny. Nie ma wówczas łatwego sposobu na określenie proporcji rozdziału zasobów PKB dla państwa, w stosunku do pozostałych uczestników rynku, jak tylko dopiero po fakcie zrobienia obliczeń, ze statystyki wstecznej. Potem zaś trzeba korygować podatki doświadczalnie. Nie da się zaplanować budżetu państwa w sposób prosty na podstawie proporcji rozdziału dóbr.
4. Brak podatku dla pracującej nędzy.
W PORN podatek nie dotyczy ludzi najemnie pracujących. Podatek płacą firmy ze swojego konta płynności, które w połowie zasila emisja wspomagająca firmowe decyzje o wielkość nieodzownego dla nich buforowych kont płynności. Za bazę podatku służy wartość pracy ponad wegetacyjnej, przy procesach wytwórczych.
Dla ludzi nie zatrudnionych najemnie, a pracujących samodzielnie w dowolny sposób, bez rejestracji działalności, podatek pojawia się po osiągnięciu przychodów określonych powyżej zdefiniowanej granicy minimalnej płacy w systemie. No i jest płacony po fakcie zaistnienia przypływów na jego dodatkowym drugim koncie w długich odstępach czasu. Np pół roku, lub rok, bo takiej działalności nie da się normować. I wcale nie musi być to podatek progresywny. Ludzie indywidualnie pracujący bez rejestracji firm jednoosobowych i mający dochody do poziomu tego 10 x ponad minimalna płaca, mają podatek taki sam, jaki płacą firmy od podstawy; fundusz płac ponad minimalny. Po przekroczeniu tej granicy na rozpiętość zarobków, może istnieć progresja podatkowa, lub niekoniecznie, bo indywidualne talenty ludzkie zarabiające same na siebie, nie powinny być w społeczności niszczone.
Mufinek Sposypkom 06.01.2017 07:39:12
http://nikander.neon24.pl/post/136147,podatek-dochodowy-lupiezca-czy-straznik-moralnosci
Najpierw chciałbym zadeklarować wielki szacunek i podziw dla p. Kamyckiego. To, co p. Kamycki robi, jest naprawdę bardzo ważne.
Tutaj jednak p. Kamycki strzela kulą w płot. Zaczyna od tyłu i to nie ma prawa się dobrze skończyć.
Tak się szczęśliwie składa że KIP w sąsiednim tekście (https://www.klubinteligencjipolskiej.pl/2017/01/raport-przetrwaja-najbogatsi/) przywołuje bardzo celny komentarz Winstona Churchilla, przydany tym wszystkim, którzy chcą zmieniać system podatkowy. Na pewno polski system podatkowy jest skandaliczny, to głównie patologie, które należy czym prędzej zlikwidować. Jeśli jednak mamy poważne ambicje, ambicje stworzenia odpowiadającego nam (Polakom) systemu gospodarowania, to NA PEWNO nie powinniśmy zaczynać od podatków.
Tyle.
Od połowy artykułu mocno zapachniało mi socjalizmem. Początkowy entuzjazm na zapoznanie się z innowacyjnym pomysłem na koniec spadł do zera.
Co zrobisz autorze z pieniędzmi pozyskanymi z tych podatków?
Dasz w ręce urzędnikom, którzy wezmą jak zwykle wszystko?
Drogi Panie
To nie jest strona zaśmiecona żydowskimi liberalnymi korwinizmami. Jak chce Pan tutaj dyskutować to musi Pan wyjść z ideologii neoliberalnej, odrobić sporo lekcji, aby przestawić się na inne myślenie – samodzielne myślenie, a nie odtwarzanie wgranego programu.
Ma Pan szczęście, bo chyba na żadnej stronie w kraju nie znajdzie Pan tylu tekstów, które to umożliwiają. Jedyne, co musi Pan przejawić, to: odwagę samodzielnego myślenia i dużo pracy do przeczytania innych treści niż Pan dotychczas czytał. “UMYSŁ JEST JAK SPADOCHRON, NIE DZIAŁA JEŚLI NIE JEST OTWARTY.”
Pozdrawiamy ciepło
“Jak chce Pan dyskutować, to musi Pan[…]”
Otóż NIE, szanowny “Klubie”.
Dyskutuje się z ludźmi mającymi inne poglądy, zaś próba ujednolicanie czyichś poglądów w imię “samodzielnego myślenia” odczuwam jedynie jako Pańską tendencję do narzucania własnego zdania.
Nie przyjmuję zatem tego przytyku i nadal oczekuję odpowiedzi na moje dwa wcześniej zadane pytania (nie retoryczne).
Dlaczego firma, która wypracowała swój dochód musi oddać państwu jego 90% nadwyżki ponadpracowniczej?
Skąd to założenie że dysponujący nim urzędnik ma w swojej moralności/szczegółowych przepisach LEPSZY społecznie sposób na ich wydanie?
Chętnie bym się dowiedział, czy własną firmę prowadzi Pan w ten sposób, czy też są to jedynie teorie zza biurka?
Marksowi, Engelsowi i Leninowi także wydawało się, że mają racje… Ich teoretycznie dobre koncepcje NIE sprawdziły się długofalowo w żadnym państwie i w żadnym ze społeczeństw.
Proszę Autora- Nikandera o podzielenie się ekonomicznymi konkretami, np. przytoczyć wyniki symulacji.
Jeżeli nie Pan, to Ja chciałbym zatem publicznie jednak przeanalizować Pańską koncepcję „gilotyny podatkowej” na przykładzie hipotetycznej średniej firmy.
Ma ona obrót 10 mln, koszty zakupionych materiałów/towarów to 6mln fundusz płac to 3mln. Pozostaje 1mln zysku dla właściciela rocznie.
10x płaca minimalna to 240’000 rocznie, zatem właścicielowi z 1mln zysku rocznego pozostanie: 316tyś (zapłaci od kwoty 1mln-240tyś=760tyś*90%=684tyś “gilotyny”).
I takie zarzynanie podatkowe co roku.
Właściciel z 3 osobową rodziną z owych 316tyś skonsumuje w ciągu roku np. 120tyś, zatem firmie na inwestycje pozostaje 195tyś rocznie. Małe zakupy – oczywiście da się zrealizować i w ten sposób zwiększyć aktywy firmy.
Jak zatem z tych kwot firma ma sfinansować większe – długo falowe inwestycje, np. nowy budynek/halę za 2mln? Wypada 10-letni okres ciułania resztek własnego zysku. Albo kredytem, w sytuacji, gdy firma miała własne pieniądze przed gilotynowaniem?
Gdzie tu sens zabierania, żeby potem zabrać jeszcze więcej?
Logicznym sposobem na unikniecie “gilotyny” byłoby oddanie nadwyżki pracownikom, lecz późniejsze odebranie ich jako “dobrowolnej składki na nową halę. Co wówczas? Nowa hala byłaby w 90% własnością pracowników z ich składek – czyli wracamy do koncepcji społecznej własności środków produkcji – więc socjalizmu.
Po kilku takich “inwestycjach” właściciel firmy byłby np. 10% udziałowcem we własnej firmie.
Gratulacje za doprowadzenie do zmiany ustroju i własności środków produkcji.
Przepraszam, ale całkowicie nie zrozumiałem koncepcji, że “W architekturze monetarnej tkwi od 40 do 80 mld zł rocznie dla przedsiębiorstw. Co to znaczy?
W jaki sposób zamienić tą teorię i co najważniejsze “sprawiedliwie” rozdzielić realny kapitał między firmy?
Dopuścić do głosu kolejnych urzędników/sądy/trybunały społeczne?
@Marcin, @Chybanie
Odpowiedź Autora – Nikandera
Za stary już jestem na to aby na takie słowa jak socjalizm, liberalizm, i inny tam …izm nie reagować toksycznie. Także Was zapraszałbym do tego aby myśleć inaczej. Zarabiamy w tym naszym wyjątkowo bogatym kraju 4 razy mniej niż w krajach starej unii i dwa razy mniej niż średnia unijna. Powtarzam. Dzieje się to w kraju wyjątkowo szczodrze wyposażonym przez naturę i kraju ludzi wyjątkowo zdeterminowanych na sukces.
Zamiast więc stemplować wszystkich dookoła jakimiś archaicznymi pieczątkami zacznijcie myśleć. Postawcie sobie taki problem: kiedy w gospodarce dochodzi do największej ilości transakcji gospodarczych i pobawcie się w optymalizację parametryczną regulatora.
Pomyślcie w jakich warunkach zaczyna rosnąć kapitał strukturalny gospodarki, bo on – tak naprawdę decyduje o wszystkim. Chyba, że jesteście ekonomicznymi okupantami, a to tłumaczyłoby sprawę.
Mówiliśmy o tym na naszym ostatnim spotkaniu w Krakowie http://nikander.neon24.pl/post/136434,korreus-vs-ako-dyskusja-w-cuglach Notką którą Panowie komentujecie była rozesłana wszystkim zainteresowanym i miała rozgrzać dyskusję.
Nikander
Nie znalazłem odważnego intelektualisty w tym klubie do odpowiedzi na postawione przeze mnie pytania.
Ja zaś spróbuję odpowiedzieć na postawione wyżej zagadnienie – “w jakich warunkach zaczyna rosnąć kapitał strukturalny gospodarki?”
Z moich obserwacji i analiz wynika, że jest to zagadnienie w dużym stopniu psychologiczne.
Każdy człowiek mając więź z jakąś wspólnotą – czy to rodzinną, czy lokalną, bądź narodową – będzie działał na jej korzyść. Jest to zgodne z zasadą “Równowagi Nasha(noblisty)” – “to co dobre dla jednostki jest również dobre dla grupy”.
Rodzina i dom w którym wszyscy pracują na wspólną korzyść – rozwija się. Jeżeli w jakiejś grupie pojawia się pasożyt, które więcej zyskuje niż wnosi, to prędzej czy później pozostali członkowie wspólnoty zauważą, że ma on lepszą pozycję niż na nią zapracował. Próbują ją powtórzyć- samemu także coraz mniej robiąc, a coraz więcej się domagając. Koniec jest łatwy do przywidzenia.
Brak sensownego wzrostu polskiego kapitału wynika moim zdaniem ze złamania relacji państwo-obywatel, gdzie nie ma już szacunku do pracy każdego z nas i obecności zbyt wielu “dokarmianych” pasożytów społecznych.
Opodatkowywanie obywatelskich dochodów już od kilku tysięcy zł rocznie – jest moim zdaniem takim pasożytnictwem bez dwóch zdań.
„to co dobre dla jednostki jest również dobre dla grupy” jest twierdzeniem neoliberalnego, egoistycznego wolnorynkowca. Podobnie mawiał prezydent USA Kennedy, że “przypływ podnosi wszystkie łodzie”. Rzeczywistość nie tylko obecna to zupełnie zakwestionowała. Natomiast odwrócenie tego stwierdzenia że “co jest dobre dla grupy jest również dobre dla jednostki” jest już bliskie prawdy zapisanej także w przyrodzie. Ewolucjonizm Darwina jest kłamstwem, a więc i osadzony na tym dogmacie “wolny rynek”, który jest oparty na wybujałym indywidualizmie, chciwości, egoizmie, dominacji i bezwzględnej rywalizacji nazywanych konkurencją. Tego w przyrodzie nie ma. Żyjący współcześnie Darwinowi Piotr Kropotkin – badacz świata zwierząt udowodnił coś wręcz przeciwnego. Także i obecnie – nieortodoksyjna nauka z biologi udowadnia, że każda komórka organizmu: żywego, czy społecznego – mrówek, pszczół, szczurów, czy ludzi realizuje cele wspólne organizmu w 90 – 98 procentach, natomiast własne cele komórki tylko w 2-10 %. Jeśli te proporcje ulegają zachwianiu to organizm ( żywy, czy społeczny) najpierw słabnie, następnie choruje, a w skrajnym odwróceniu tych proporcji choroba rakowa szybko ten organizm niszczy. Rak w organizmie żywym działa tak samo jak lichwiarski pieniądz w organizmie społecznym. Bowiem pierwszą myślą zdrowej komórki jest cały organizm, ponieważ bez niego nie mogłaby istnieć. A pierwszą myślą chorej komórki, w skrajnym przypadku komórki rakowej jest własny interes. ( patrz: Bruce Lipton “Biologia przekonań”)
Odnośnie tego co Pan napisał dalej, to też nie jest tak, że to pojedyncze pasożyty żerują na pozostałych, tylko że jest to cały system pasożytniczy współpracujących ze sobą komórek raka złośliwego, które pasożytują na całym organizmie narodowym i państwowym.