Z cyklu: „N-40; Nie daj się ogłupiać”
Ostatnio ukazały się doniesienia, że absolwent studiów medycznych nie jest przygotowany do pracy zawodowej. W tej sytuacji Ministerstwo zupełnie nie wiadomo dlaczego zwane Zdrowia, wpadło na genialny pomysł przywrócenia staży zawodowych.
Przypomnę; jeszcze w latach 60-tych ubiegłego wieku, studia medyczne trwały 6 lat i obowiązywał 2 letni staż podyplomowy. Dzięki intensywnej pracy MZ stopniowo, od lat 70-tych
[czyli słynnych rzekomych pożyczek genseka Edwarda Gierka, agenta Kominternu, czyli Międzynarodówki Komunistycznej finansowanej przez Konsorcjum Rotchilda. Piszę świadomie rzekomych pożyczek, ponieważ poszły one na budowę rurociągu jamalskiego, celulozowni zabajkalskiej i paru innych budowli w Kraju Rad. Ale spłacać musiał Ludek zamieszkały pomiędzy Odrą i obecnie Bugiem]
nastąpiła likwidacja godzin nauczania poszczególnych przedmiotów.
Przykładowo, nauki teoretyczne typu anatomia prawidłowa i biofizyka straciły po ok. 60% godzin. W latach 60-tych mieliśmy ćwiczenia z anatomii prawidłowej codziennie przez cały rok, a w soboty dodatkowe zajęcia. Obecnie chyba już tylko ćwiczenia odbywają się dwa razy w tygodniu i to w dodatku bez preparowania zwłok. Trudno się potem dziwić, że młody Eskulap nie ma pojęcia o wytrzymałości tkanek, itd.
Biofizyka trwała 220 godzin, a obecnie ok. 45. Podobnie redukowano czas edukacji z innych przedmiotów
Cel był jednoznaczny, obniżenie poziomu edukacji medycznej.
W 1996 roku na międzynarodowej konferencji w Berlinie, przy kawie, przygodny znajomy z Holandii uświadomił mnie, że po przyłączeniu do UE, w Polsce ma pozostać tylko pierwszy stopień nauczania medycznego, czyli felczerstwo. Stąd np. tworzenie specjalizacji medycyna rodzinna, itp.
Stąd egzaminy testowe, czyli tresowanie Młodych Adeptów sztuki medycznej tylko w jednej metodzie, tej której wprowadzenie opłaciły koncerny farmakologiczne.
Stad np. onkolodzy potrafią stosować tylko procedury opłacane przez NFZ, a już badania 25 OHD, jednego z ważniejszych parametrów w leczeniu chorego z chorobą nowotworową nie znają.
Faktycznie po przystąpieniu do UE, a właściwie już w latach 90-tych, przyjeżdżały z MZ delegacje i sprawdzały zakres materiału jaki realizuje się w danej katedrze. Wizytacje te składały się z człowieka z Ministerstwa jako przewodnika i przedstawicieli UE.
Pamiętam zdziwienie takiego osobnika, jak się dowiedział, że na biofizyce jest realizowany temat termodynamika. Zupełnie nie rozumiał związku termodynamiki z leczeniem np. nowotworów.
Pierwszym posunięciem integracyjnym z rzekomą Unią Europejską, świadomie piszę rzekomą, ponieważ Izrael nie leży w Europie, a uznawany jest, jak mu wygodnie, np. w Festiwalach Eurowizji za członka Unii, była zmiana tytułów w medycynie. Zamiast lekarza stomatologa wprowadzono tytuł lekarza dentysty.
Czyli sprowadzono lekarza stomatologa w Polsce do poziomu technika dentysty.
W Niemczech, Francji, państwach Unijnych, jak najbardziej nadal obowiązuje pierwszy stopień dentysta i drugi, po chyba 2-letnim dokształcaniu – stomatolog.
Kolejnym posunięciem integracyjnym z UE była likwidacja systematyczna godzin nauczania z wszystkich przedmiotów medycznych. W sumie zmniejszono liczbę godzin nauczania o ok. 1000. Nie tylko zresztą w Akademiach Medycznych, podobne likwidowanie godzin nauczania miało miejsce na Politechnikach. Ale generalnie pracownicy politechnik nie nagłaśniają sprawy.
Podsumowaniem likwidacji nauczania medycyny była decyzja p. E. Kopacz, po przyjeździe z wycieczki do Izraela w 2011 roku, formalnego zmniejszenia studiów medycznych do lat 5-u. Czyli z 8 lat w latach jeszcze 60, po 50 latach skrócono studia medyczne do 5 lat. Przyznacie Sz. Czytelnicy, że to niezły wynik ogłupiania.
A przecież cały czas trąbią wszem i wobec o rozwoju medycyny zwanej współczesną i nowych odkryciach. Jest to wyraźna schizofrenia bezobjawowa urzędników MZ, albo po prostu realizacja wymienionego planu, czyli likwidacji polskiej medycyny.
Dla osłody zmieniono nazwę Akademii Medycznych na Uniwersytet i podwojono liczbę specjalizacji. Niech się ludek cieszy.
Oczywiście od razu po tzw. przemianach 1989 roku zaczęto likwidować polskie piśmiennictwo naukowe. Z około 2000 tytułów i 10 milionów nakładu nie pozostało nic.
Mamy same reklamówki przemysłu farmaceutycznego, które realizują swoje cele, czyli wzrost sprzedaży tego co chcą.
Czyli innymi słowy dokładnie jest realizowany program, jaki mi przy stoliku kawiarnianym wyjawił przygodny Holender.
A jak to się konkretnie przekłada na stan medycyny i wzrost ogłupiania podam na poniższym przykładzie.
W infodent24 ukazał się kolejny art. gloryfikujący fluoryzację zębów autorstwa Przemysława Stankiewicza pt.: „Fluor – mityczne zagrożenie”.
Wyraźnie widać, że jest to powtórzenie reklamówki Colgate dla polskiego społeczeństwa.
- lek Stankiewicz wydał ponadto broszurę pt. „Bądź bystry u Dentysty”.
Czego to on nie proponuje?
Zwalcza np. w cytowanym artykule pt. „fluor – Mityczne zagrożenie” obawy związane ze stosowaniem fluoru i twierdzi, że fluor jest zbawienny dla zębów. Podaje zgodnie z prawda, że dodawanie fluoru do wody miało miejsce począwszy od 94 roku w USA.
Stwierdza, że fluorek jest standardem w profilaktyce próchnicowej. Zapomniał tylko podać, że dla epigonów nauki.
Oczywiście reklamuje fluoryzację w gabinetach dentystycznych. Wiadomo, na ogłupianiu najlepiej się zarabia. Stwierdza jednoznacznie, że fluorek nie jest groźny dla zdrowia.
Tak naprawdę w owym wywiadzie tylko jedno zdanie jest prawdziwe. Faktycznie w 1945 roku w miejscowości Grand Rapids w Michigan po raz pierwszy zastosowano podawanie fluoru do wody pitnej. Było to związane z wzrostem tej trucizny w produkcji aluminium. Przypomnę w II Wojnie Światowej USA wyprodukowało ponad 120 000 samolotów, głównym surowcem było aluminium.
Góra odpadów kwasu flurokrzemowego rosła i nie było co z nią robić. W związku z faktem, ze składowanie odpadów niebezpiecznych, a do takich zaliczono ten kwas, jest bardzo kosztowne, sprytnym manewrem zaczęto na nim zarabiać dodając do past do zębów.
O tym, że już pierwsze badania nad wpływem fluoru na zęby były fałszowane pisałem wielokrotnie.
https://www.klubinteligencjipolskiej.pl/2015/12/dr-jerzy-jaskowski-fluor-trucizna-dla-ludzi/
http://www.polishclub.org/2015/04/14/jerzy-jaskowski-trucie-ludzi-fluorem-czesc-1/
Na podstawie tych badań ustalono, że dopuszczalna koncentracja fluoru w wodzie pitnej może wynosić 1.5 mg/l. Ale te normy wprowadzono tylko w USA i podległych kondominiach np. w Polsce.
Badania przeprowadzone w innych krajach np. w Indiach, Chinach, wykazały, że już poziom 0.7 może powodować zmiany patologiczne u człowieka.
Po 70 latach nawet USA w 2014 roku obniżyło poziom koncentracji fluoru w wodzie pitnej do 0.7 mg.
Jednakże liczne badania wykonane także na ludziach wykazały, że zmiany patologiczne, np. uszkodzenia tarczycy, czy cukrzyca mogą pojawić się już przy poziomie 0.35.
Pamiętam, jak p.prof. M.Gumińska walczyła z władzami Krakowa o zamknięcie Huty w Skawinie zatruwającej cała kotlinę fluorem.
Pamiętam działania prof. Machoja ze Szczecina w celu zminimalizowania skażenia regionu przez Kombinat Nawozów Fosforowych z Polic.
Badania prof.prof. Ganowiaka i Nabrzyskiego z Gdańska z 1995 roku udowodniły, że dziecko połyka do 5 mg fluorku podczas mycia zębów pastą fluorkową, mając możliwości wydalenia co najwyżej 1 mg. Reszta się niestety kumuluje, powodując, że np. szkliwo staje się kruche i łatwiej pęka.
Udowodniono, bezspornie, że dzienne zapotrzebowanie na fluor pokrywa wypicie dwu szklanek herbaty lub jednej kawy.
Nasze badania 2000 dzieci z regionu pomorskiego udowodniły, że wzrost cukrzycy u młodocianych, oraz cukrzycy typu drugiego ma związek z koncentracją fluoru w organizmie.
Udowodniono bezpośredni związek z umieralnością na raka, a stężeniem fluoru w okolicy.
Udowodniono bezspornie obniżanie IQ u dzieci związane z czasem oddziaływania fluoru i jego koncentracją w organizmie.
To wszystko jest wiedzą sprzed ponad 20 lat. Oczywiście, jak widać z wyjątkiem obecnie wypuszczanych roczników adeptów Eskulapa, Infodent24 przedrukowuje i puszcza masę takich niedorzecznych artykułów. Przykładowo w dniu 10.02.2014 opublikował streszczenie pracy z wydziału Dentystycznego z Uniwersytetu w Iowa. Praca ta rzekomo udowadnia nieszkodliwość fluoru stosowanego w wodzie pitnej.
Pierwsze zastrzeżenie, nie podano kto sponsorował wymienioną pracę, a wiadomo, ze zdecydowana większość prac amerykańskich ma swoich prywatnych sponsorów i delikatnie mówiąc niedużo jest warta.
Jak wykazały badania, na 193 przebadane kraje stan zdrowia mieszkańców USA zanotowano na 39 miejscu, pomimo wydawania na zdrowie więcej aniżeli pierwsze 10 krajów razem wziętych.
Po drugie, PT Autorzy tej publikacji oparli się na badaniu zawartości w kościach fluoru. Dla każdego trochę zorientowanego wiadomo, że to jest najmniej wartościowe badanie, ponieważ fluor najpierw musi wejść do wątroby, rozejść się po organizmie i dopiero nadmiar osadza się w kościach i żebrach.
Innymi słowy najpierw musi uszkodzić wszystkie narządy po drodze. Może dla dentysty najważniejszym narządem jest ząb, ale przypuszczam, że dla pozostałych ludzi inne organa są ważniejsze.
Po trzecie, brak wyników badania koncentracji floru w moczu. Czyli brak korelacji pomiędzy zawartością fluoru w organizmie, a koncentracja w kościach. Innymi słowy nic nie możemy powiedzieć co tak naprawdę dzieci dostawały.
Jest to podobny poziom pracy jaki obecnie często oglądamy w Pediatrii, gdzie autorzy stwierdzają uczulenie na mleko, tylko żaden nie zadał sobie prostego pytania, a gdzie to mleko można kupić?
Ten sinawy płyn w kartonikach czy foliach nawet koło mleka nie leżał. Już w 1940 roku udowodniono, że karmienie cieląt mlekiem pasteryzowanym już po 5 miesiącach musiano przerwać z powodu zdychania tych cieląt.
Wygląda na to, że obecny poziom Pediatrii jest taki, że nawet definicji mleka już nie znają. Przypomnę.
Mleko to produkt od krowy nie przekraczający 41 C.
Tak więc nie wciskajcie biednym Matkom tych kartoników, Szanowni Pediatrzy.
Oczywiście cielaki pozdychały, to zaczęli karmić niemowlaki. Interes musi się kręcić. Od czego mamy dziennikarzy.
Innym art. jest namawianie do: „Fluor już od pierwszego zęba dziecka”.
Oczywiście nie rozróżniają PT Redaktorzy tego serwisu nauki od administracji. Powołują się bowiem na CDC czy FDA, czy wręcz na WHO. Przecież o tym się uczyło dawniej jeszcze w szkole podstawowej, że WHO jest administracją, rodzajem super rządu.
Skandale z CDC czy FDA jako rzekomo wiarygodne, obaliły mity tych instytucji już parę dekad temu. Przykładowo sprawa świńskiej, czy ptasiej grypy, zmiany definicji pojęcia grypa, czy wciskanie szczepionki przeciwko grypie, pomimo udowodnienia, że ich wartość medyczna jest podobna do mycia rąk. Problem polega głównie na tym, że po myciu rąk nikt nie umiera i mycie jest zdecydowanie tańsze.
Nie wspomina już o słynnej epidemii cholery wywołanej przez WHO kilka lat temu.
A co na temat fluoru generalnie mówi nauka?
Otóż wiadomo już od kilku dekad, że fluor szkodzi i to całkiem nieźle. Wbrew wciskanym dentystom informacjom, fluor jako silna trucizna niszczy prawidłową florę jamy ustnej. Badania potwierdzają, aż o 700% częstsze występowanie cukrzycy typu 2 u pacjentów ze zniszczoną florą jamy ustnej.
Niszczenie flory jamy ustnej to nie tylko dodatek fluoru, ale także inne rzekomo bezpieczne i przebadane preparaty czy płukanki, jak np: triklosan uznany obecnie za rakotwórczy i zakazany w większości krajów.
W USA 170 MILIONÓW LUDZI PIJE WODĘ FLUORKOWANĄ. Obecnie już 4 na 10 nastolatków w Ameryce ma uszkodzone przez fluor szkliwo. Ale proszę sobie uzmysłowić jaki to interes dla dentystów. Ilu potencjalnie chorych do plombowania.
Ponad 500-stronicowy raport udowadnia, że fluor uszkadza mózg, tarczycę, szyszynkę i wpływa na poziom cukru. Są już ponad 34 badania przeprowadzone na ludziach i 100 na zwierzętach, udowadniających szkodliwość fluoru. Pub Med przedstawia ponad 850 prac naukowych udowadniających toksyczność fluoru.
Tak więc publikacja p.lek Stankowskiego ujawnia już skutki obniżania poziomu edukacji medycznej. A co będzie za kilka lat? Jak przyjdą następne roczniki tak wąsko nauczane.
I MZ nadal nie widzi, że to jego posunięcia i dyrektywy doprowadziły do takiego stanu rzeczy. A może takie właśnie obniżanie było celem działania MZ?
P.S. Otrzymuję dużo zapytań czy jakiś taki wybrany przez respondenta środek czy metoda jest skuteczna. Nie będę odpowiadał na takie pytania, ponieważ metodę trzeba dobierać do konkretnego chorego, a nie uważać, że to chorego trzeba dobierać do metody.
Dla jednego chorego dana metoda może być korzystna, a dla innego z tym samym rozpoznaniem może być szkodliwa. O doborze metody decyduje całokształt badania a nie napisane rozpoznanie, w dodatku nie wiadomo na jakiej podstawie postawione.
dr J. Jaśkowski
„Wiara, że przemysł farmaceutyczny zajmuje się zdrowiem publicznym jest iluzją” prof.Eric De Keuleneer Solvay Business SchoolULB
100% społeczeństwa w Polsce posiadło umiejętność czytania i pisania
98% zupełnie nie wie w jakim celu. jj
www.infodent24.pl z dnia: 03.10.2016 ;08.01, 10.02.2014 ;14.31, 07.05.2015 ; 14.00
www.termedia.pl/mz z dnia 22.09.2016
http://www.polishclub.org/2012/05/23/dr-jerzy-jaskowski-wsplczesna-medycyna-cz-i/
http://3obieg.pl/wspolczesna-medycyna-dr-jerzy-jaskowski-cz-iii
http://www.prisonplanet.pl/nauka_i_technologia/wspolczesna_medycyna,p623665859
http://educodomi.blog.pl/2015/04/15/fluor-trucizna-dla-ludzi-2/
https://gloria.tv/article/V7UQPXr8rtE9232vwQC1nZbjA
https://gloria.tv/article/V7UQPXr8rtE9232vwQC1nZbjA
Gdańsk 12.10.2016 r.
Kontakt: jerzy.jaskowski@o2.pl
Opublikowano za: http://alexjones.pl/aj/aj-technologia-i-nauka/aj-medycyna/item/97264-jak-fluor-obniza-iq-dentystom
PS od redakcji KIP. Polecamy dla Dociekliwych i Samodzielnie Myślących przeczytanie i przeanalizowanie, co najmniej zamieszczone na poniższych linkach teksty o konwencjonalnej medycynie akademickiej, farmacji, ich oddziaływaniu na zdrowie ludzi oraz o CETA, TTIP i próbach wywołania III wojny Światowej, ponieważ te z pozoru odległe tematyki łączą się ze sobą w pełny obraz. Zalecamy czytanie i analizowanie w podanej kolejności.
- CHOROBA ZAKAŹNA MEDYCYNY, czy MEDYCYNA ZDROWIA ?
- Ile dostali w łapę? Na marginesie oszustwa szczepionkowego.
- Za opór wobec ludobójstwa szczepionkowego chcą ją wsadzić do paki. Rozprawa Justyny Sochy 13-tego o 14:15.
- W imię „wybraństwa” i władzy nad światem… chcą go zniszczyć ?
- Gwałtowne dążenie Zachodu do III wojny światowej obnaża, jego prawdziwe oblicze w Syrii
- https://www.klubinteligencjipolskiej.pl/2016/09/ceta-zamiast-ttip-pod-przykrywka-zakazu-aborcji/
- Protest przeciwko podpisaniu porozumienia CETA. Kryminalne i podstępne działania polskiego rządu.
- Zastąpienie władzy rządów narodowych przez korporacje za pomocą CETA (TTIP, TISA) ze szkodą dla społeczeństw
- https://www.klubinteligencjipolskiej.pl/2015/12/dr-carolyn-dean-i-inni-smierc-z-winy-medycyny-cz-1/
- https://www.klubinteligencjipolskiej.pl/2015/12/gary-null-carolyn-dean-i-inni-smierc-z-winy-medycyny-cz-2/
- https://www.klubinteligencjipolskiej.pl/2015/12/gary-null-carolyn-dean-i-inni-smierc-z-winy-medycyny-cz-3/
- https://www.klubinteligencjipolskiej.pl/2015/12/prof-maria-d-majewska-szczepienny-holokaust-polakow/
- https://www.klubinteligencjipolskiej.pl/2015/05/prof-maria-majewska-pytania-do-lekarza-zanim-zaszczepisz-dziecko/
- https://www.klubinteligencjipolskiej.pl/2015/04/dr-jerzy-jaskowski-75-lat-trucia-rtecia/
- https://www.klubinteligencjipolskiej.pl/2015/02/statystyka-w-medycynie/
- https://www.klubinteligencjipolskiej.pl/2015/02/oskarzenie-w-imieniu-narodow-swiata/
- https://www.klubinteligencjipolskiej.pl/2015/05/ludobojstwo-w-prawie-miedzynarodowym/
Wnikliwe przestudiowanie i przemyślenie zawartych treści zaoszczędzi czytania kilkudziesięciu tysięcy stron, w tym zwłaszcza gazetowej „sieczki”, gdzie ważna prawda ukryta jest w mieszance wielkich kłamstw z mało ważną prawdą, która służy jedynie uwiarygodnieniu wielkich kłamstw.
Więc trzeba czytać i analizować, analizować, analizować ( i drukować oraz upowszechniać dopóki czynny jest internet) … i wydobywać ważną prawdę na powierzchnię oraz … realizować według zasady australijskich Aborygenów: „Musisz stać się tą zmianą, którą chcesz widzieć w świecie.”
Redakcja KIP
nanna=nana
Jak wiadomo, wynik badania zależy w głównej mierze od tego, co chce się zbadać oraz przy pomocy czego. I tym sposobem można praktycznie udowodnić wszystko w sposób całkowicie dowolny. Pozornie będzie to całkowicie logiczne, a powoływanie się na “wyniki badań” załatwi resztę i gawiedź na to pójdzie.
O ile fluor może mieć faktycznie trujące działanie, o tyle diabolizowanie go generalnie to przesada.
Jak wiemy, człowiek składa się z tego wszystkiego, z czego składa się nasza Matka Ziemia i cały Wszechświat.
Proporcje są ważne, nic innego.
Można przyjąć, że fluoryzacja wody jest celowym działaniem na szkodę ludzkości.
Ale nie można zlekceważyć faktu, że woda to nie jest jakaś jednorodna substancja, wszędzie i zawsze jednakowa.
Nic podobnego!
Woda ma przeróżne, najprzeróżniejsze właściwości, w zależności od tego, skąd wypływa i przez jakie warstwy skał/ziem czy np. glinianego podłoża przepływa. Także ładunek elektryczny wody jest zawsze różny.
To, że żaden “naukowiec” tego nie bada nie oznacza, że woda nie jest żywą istotą i ma przeróżną “osobowość” w zależności od miejsca “pobytu” i pochodzenia.
Nie można z całą pewnością stwierdzić, że rocznie umiera z powodu zatrucia fluorem np. 50.000 ludzi.
Jak wiemy, zdrowie człowieka to sprawa skomplikowana i składa się na nie nieskończona ilość czynników zewnętrznych, ale także predyspozycje genetyczne itd.
Więc dla jednego fluor w wodzie może być nawet korzystny w pewnych warunkach, choć drugiego wyprawi na tamten świat.
Zdrowie to równowaga pierwiastków chemicznych w danym organizmie, które to pierwiastki są w unikalnych proporcjach stanowiących, że człowiek jest właśnie taki a nie inny. Dostosowanie własnego, unikalnego garnituru genetycznych właściwości do jakiejś uśrednionej wartości może spowodować u człowieka chorobę i ją powoduje.
A więc nie fluor jest tu wrogiem.
“Ostatnio ukazały się doniesienia, że absolwent studiów medycznych nie jest przygotowany do pracy zawodowej.”
– otóż, żadne studia nie przygotowują do pracy praktycznej. Obojętne, w jakim zawodzie. Bycie lekarzem to raczej takie czary mary, bo ów lekarz musi mieć dużą wyobraźnię, by móc “wejść w chorego człowieka”. Ta sama choroba u różnych osób przebiega różnie i powinna być też różnie leczona. Jednakowy “lek” dla każdego to dopiero masowe mordowanie ludzi!
“czyli słynnych rzekomych pożyczek genseka Edwarda Gierka, agenta Kominternu, czyli Międzynarodówki Komunistycznej finansowanej przez Konsorcjum Rotchilda. Piszę świadomie rzekomych pożyczek, ponieważ poszły one na budowę rurociągu jamalskiego, celulozowni zabajkalskiej i paru innych budowli w Kraju Rad. Ale spłacać musiał Ludek zamieszkały pomiędzy Odrą i obecnie Bugiem”
– no i po co się tak wygłupiać? “gensek”? “Komintern”? konsorcjum rotszylda? -no proszę! wystarczy być “lekarzem” i już można mieć wejścia i dojścia do rotszyldzich konsorcjów i kominternów.
Najśmieszniejsze jest jednakże to, że autor uważa, że Polska utrzymywała Związek Radziecki! a gdzie pan Jaśkowski się urodził, wychował, wykształcił i żył? – raczej nie w Polsce Ludowej, bo wówczas by wiedział on, że wydajność Polaków była tak niewielka, biorąc generalnie, że ledwo starczało na rynek wewnętrzny i dlatego wszystko było spłacane na zewnątrz węglem. Ten bowiem należało tylko wydobyć z ziemi i nic więcej, bo był gotowy na sprzedaż.
Ja z własnego życia wiem, że w wielu branżach gremialnie nie brano pracy zbyt poważnie i wychodzenie w godzinach pracy na zakupy czy branie lewych zwolnień na wyjazdy do rodziny na wesela należało do normy. Innym aspektem jest, że w Polsce było niecałe 40 milionów ludzi, natomiast w ZSRR ok. 200. To jak to sobie pan Jaśkowski wyobraża? że Polak miał na utrzymaniu 5 Rosjan? Bycie lekarzem nie gwarantuje logicznego myślenia, szczególnie u chorych na rusofobię.
Ludek zamieszkały między Odrą i Bugiem nie spłacił Związkowi Radzieckiemu ostatnich pożyczek i gwarancji kredytowych, z których Polska korzystała w ramach RWPG. I nie ma sensu tego zakrzykiwać wyssanymi z chorego na rusofobię brudnego palca pana Jaśkowskiego.
Ludek zamieszkały między Odrą i Bugiem sabotował własny kraj rujnując jego gospodarkę dolarami przemycanymi z zachodu. Polak miał w dupie polskiego złotego i modlił się ów Polak do dolara. Jeżeli pan Jaśkowski mieszkał w Polsce Ludowej, to wie o tym bardzo dobrze i niepotrzebnie stara się pan Jaśkowski opluwać Związek Radziecki.
Ziemie między Odrą i Bugiem polski ludek zawdzięczał Daninie Krwi Bohaterskich Żołnierzy Armii Czerwonej, a nie własnej pracowitości i polskiemu patriotycznemu geniuszowi.
Dodatkowo powinien przy okazji pan Jaśkowski podać dokumenty poświadczające, że Polacy spłacili Związkowi Radzieckiemu pieniądze na wyposażenie, uzbrojenie i wyżywienie np. armii niejakiego andersa. Bo jak do tej pory to wygląda sprawa tak, że owa armia zdobyła to na tzw. krzywy ryj.
“Przykładowo, nauki teoretyczne typu anatomia prawidłowa i biofizykastraciły po ok. 60% godzin. W latach 60-tych mieliśmy ćwiczenia z anatomii prawidłowej codziennie przez cały rok, a w soboty dodatkowe zajęcia. Obecnie chyba już tylko ćwiczenia odbywają się dwa razy w tygodniu i to w dodatku bez preparowania zwłok. Trudno się potem dziwić, że młody Eskulap nie ma pojęcia o wytrzymałości tkanek, itd.”
– to rozważmy po kolei:
– jeżeli w latach 60- tych były ćwiczenia z anatomii, to znaczy że dostępne były trupy do tych ćwiczeń. No to skąd się te trupy brały? czyżby same zgłaszały się dobrowolnie? No i tyle tych zajęć praktycznych na medycynie? a kto za to płacił i skąd brał pieniądze? przecież według pana Jaśkowskiego utrzymywaliśmy cały Związek Radziecki własną pracą! (ciekawe, teraz Polacy Rosji nie utrzymują, a Rosja ma się znacznie lepiej niż w sojuszu z Polską, czy to nie dziwne? – a Polacy dryfują na dnie i poniżej, czyż nie?)
A więc powodem zmniejszonej ilości godzin na studiach jest brak kasy, prawda? No więc może ZSRR nam nie zabierał, a dawał? skoro było nas wtedy stać a teraz nas nie stać?
“Cel był jednoznaczny, obniżenie poziomu edukacji medycznej.”
– poziomu edukacji medycznej nie da się obniżyć, ponieważ studenci i tak pracują w większości we własnym zakresie i muszą sami to sobie przyswoić, na przykład z książek. A więc mniej gra tu rolę, ile jest tych godzin na krojenie trupa a ważniejsze jest, czy dany student nadaje się na lekarza. Jak w każdym zawodzie – można być albo artystą albo tylko rzemieślnikiem.
“Czyli sprowadzono lekarza stomatologa w Polsce do poziomu technika dentysty.
W Niemczech, Francji, państwach Unijnych, jak najbardziej nadal obowiązuje pierwszy stopień dentysta i drugi, po chyba 2-letnim dokształcaniu – stomatolog.”
-jako pierwsze, to należy zrozumieć, że na zachodzie zęby wyrywają i tyle. A potem robią protezy. I sprzedają kremy pod protezy, żeby się trzymały i żeby okruchy się pod protezę nie dostawały. Niejednokrotnie Polacy byli ofiarami zachodnich “dentystów”, którzy są zwykłymi kowalami -rzeźnikami. I mądry Polak przyjeżdża do Polski, jeśli chce zęby plombować, bo u nas jeszcze potrafią to robić bardzo dobrze. Niedawno znajoma opowiadała, że w Holandii poszła za 30 euro do dentysty, ten opukał jej zęby trzonkiem lusterka, stwierdził leczenie kanałowe – czyli dla siebie większą kasę – ale ona przytomnie przyjechała do Polski i u nas dentysta stwierdził niewielki ubytek i naprawił to od ręki!!!
– dentysta/stomatolog jak się zwał, tak się zwał, chodzi przecież o to, czy potrafi leczyć zęby. To znaczy, zębów nie da się leczyć, lecz jedynie łatać. Człowiek nie rekin i zęby mu nie odrastają na bieżąco tak, by można było coś leczyć. Zapalenie okostnej rozpozna każdy średnio rozgarnięty człowiek i wiadomo, że leczenie jest takie same jak zmiażdżonego palca u nogi, czyli usuwanie stanu zapalnego.
Oczywiście, tzw. medycyna to biznes, ale winni są temu sami ludzie. Po co było być łasym na nieśmiertelność i tym sposobem dać się tak omamić?
Prawdziwym i jedynym lekarstwem jest zdrowe jedzenie, a także właściwy sposób przyjmowania tegoż jedzenia oraz higiena psychiczna.
Cóż bowiem dadzą “najlepsze leki” gdy “pacjent” żre a nie je i to w towarzystwie telewizora oglądając horrory i kryminały, czyli lejącą się krew, przemoc i zwłoki???????
Toż to wszystko idzie w psychikę! I choć człowiek niejako rozumie, że to tylko telewizor i film, to jednak reakcje chemiczne w jego ciele są takie same, jakby przeżywał to w realu.
———
CAŁY CZAS MAM NA WZGLĘDZIE, ŻE POWINNAM PISAĆ UMIARKOWANIE. I TO JEST WEDŁUG MNIE UMIARKOWANIE, CHOĆ NIENAWIŚĆ I TAK WYWOŁAM. WIĘC NIE WIEM, DLACZEGO MIAŁABYM SIĘ MIARKOWAĆ? ALE CO TAM, NIECH BĘDZIE!
———
“Podsumowaniem likwidacji nauczania medycyny była decyzja p. E. Kopacz, po przyjeździe z wycieczki do Izraela w 2011 roku, formalnegozmniejszenia studiów medycznych do lat 5-u. Czyli z 8 lat w latach jeszcze 60, po 50 latach skrócono studia medyczne do 5 lat. Przyznacie Sz. Czytelnicy, że to niezły wynik ogłupiania.”
– nie ma znaczenia, na ile skrócono studia medyczne. Obecnie w internecie można sobie wyszukać dowolnie i na własne ryzyko zastosować. Czyli pogłębić własną wiedzę i samodzielnie zadbać o własne zdrowie. Co do ogłupiania, to jak można ogłupić durnego? Nie można. A mądremu ogłupianie nie szkodzi.
“Oczywiście od razu po tzw. przemianach 1989 roku zaczęto likwidowaćpolskie piśmiennictwo naukowe. Z około 2000 tytułów i 10 milionów nakładu nie pozostało nic.”
– to “piśmiennictwo naukowe” to było żadne novum, lecz powielanie przez kolejnych adeptów “sztuki medycznej” tych samych głupot. Przecież ludzie nigdy nie są zdrowsi dzięki medycynie, lecz jedynie wówczas, gdy żyją spokojnie, dobrze się odżywiają i nie trują wódą, papierosami i narkotykami. Dobremu zdrowiu od zarania dziejów ludzkości służyło życie zgodne z moralnymi i etycznymi zasadami.
Odejście od nich spowodowało właśnie zarówno upadek tak zwanych nauk wszelakich jak i ogólny upadek ludzkości, a stan zdrowia owej to tylko wypadkowa przyczyn pierwotnych.
W czasach Polski Ludowej polskie firmy chemiczne produkowały polską pastę do zębów, miętową. Ale “ludek między Odrą i Bugiem” pożądał pasty pieniącej, takiej jak na zachodzie, no to ją dostał. I o co ten płacz? W szkołach za czasów Polski Ludowej byli dentyści na pełnych etatach i na koniec roku szkolnego wszystkie dzieci miały zęby sprawdzone i zaplombowane, jeśli konieczne. Plombami PORCELANOWYMI, dziś ponoć tak drogocennymi, że nikogo na nie nie stać. Ale wówczas, w czasach, gdy – według pana Jaśkowskiego – utrzymywaliśmy własną pracą 200 milionów ludzi w ZSRR, no to stać nas było na dentystów w szkołach i na porcelanowe plomby dla każdego i to za darmo!!!
Cały ten wywód pana Jaśkowskiego to straszenie gawiedzi i tak już mocno przestraszonej.
A na względzie mieć należy, że wcale nie jest ważne, czy ktoś schodzi z tego świata z powodu raka, czyraka czy chorego zęba. W sumie przecież i tak celem człowieka jest, by żyć możliwie długo w dobrym zdrowiu i w miarę możliwości szczęśliwie.
” Udowodniono bezpośredni związek z umieralnością na raka, a stężeniem fluoru w okolicy.”
– po co wciąż straszyć rakiem, jeżeli mamy na bieżąco chemitrajlsy trujące wszystko i wszystkich bez wyjątku?
” Udowodniono bezspornie obniżanie IQ u dzieci związane z czasem oddziaływania fluoru i jego koncentracją w organizmie.”
– ależ, ależ! iku to sobie ludzie obniżają oglądając telewizję, a kochający rodzice robią z własnych dzieci idiotów kupując im gry komputerowe i komputery, skutecznie eliminujące wszelki rozwój osobniczy. Fluor przy tym to małe piegi.
W Polsce zaczęto wodę fluorować na wyraźne żądanie tzw. mas pracujących, chcących tego samego dobrobytu co mieli ludzie na zachodzie. O co więc i do kogo pretensje?
A pan Jaśkowski? to jak? czy zapłacił krewnym zmarłego za korzystanie z trupów w prosektorium? Nieee? no jak to??? I teraz taki się zrobił pan Jaśkowski mądry, bo co chciał to się dowiedział za darmochę, a skoro Polski Ludowej nie ma, to i płacić nie ma potrzeby.
Inna rzecz ze Związkiem Radzieckim, prawda? Rosja to powinna – według pana Jaśkowskiego – płacić Polakom za wszystko i zawsze, czyż nie?
Ale nie od dziś wiadomo, że fobie, a w polskim wydaniu rusofobia – skutecznie pozbawia logiki nawet skądinąd rozumnych z pozoru ludzi.
” 100% społeczeństwa w Polsce posiadło umiejętność czytania i pisania
98% zupełnie nie wie w jakim celu.
”
NO A TO CO??? a cóż to obchodzi niejakiego pana Jaśkowskiego, kto i w jakim celu nauczył się czytać i pisać? Czyżby pan Jaśkowski uważał, że ludzie mają obowiązek tłumaczyć mu się z tego, co czytają i czy coś z tego rozumieją?
Jako lekarz powinien pan Jaśkowski wiedzieć, że nie da się za nikogo żyć, myśleć, trawić, spać czy wydalać. No to jak to jest? Niby uczony, niby mądry, a potrafi tylko straszyć, czyli gra w ręce rotszyldów i farmacji, choć twierdzi coś przeciwnego.
Jeśli panu Jaśkowskiemu leżało by na sercu życie i zdrowie Polaków, no to jako pierwsze, nie szczuł by ich na Rosjan, bo to powoduje trujące jady, trujące Polaków. I propagował by pan Jaśkowski tzw. zdrowy tryb życia, czyli powrót do natury, do pracy własnymi rękami w ogrodzie czy sadzie, do harmonii z Matką Ziemią.
A tak? a tak to pan Jaśkowski chce co najwyżej być ważny, choć i bez pana Jaśkowskiego jest już wystarczająco trudno.
A to, co się na klawiaturę ciśnie to to, że pan Jaśkowski to oszust. Co mi bowiem z tego, że wiem, iż fluor w wodzie jest trujący, jeżeli nie mam innej wody do picia? No? i co mi z tego, że wiem, iż lekarze są niedokształceni, jeżeli i tak nie ma do nich dostępu, a jeśli jest to tylko po to, żeby dostać receptę, czyli oddać daninę przemysłowi farmaceutycznemu kupując “lekarstwo”?
Świadomość zagrożenia ma sens, gdy można je zlikwidować. Natomiast życie ze świadomością stałego zagrożenia jest o wiele gorsze niż fluor w wodzie.
Czy to znaczy, że najlepiej nic nie wiedzieć? Niekoniecznie. Ale gdy już się wie, to następnym krokiem, koniecznym krokiem – koniecznym dla zdrowia psychicznego – jest przeciwdziałanie. Jeżeli natomiast nie ma możliwości czy nawet chęci przeciwdziałania, to po co zawracać głowę taką w sumie zbędną wiedzą?
Cokolwiek się w Polsce stało i cokolwiek się w Polsce dzieje, to jest to za wiedzą i zgodą, czy też raczej przyzwoleniem Polaków.
Zrozumienie tego jest podstawą.
Jeżeli zmiany miałby dokonać ktoś z zewnątrz, no to ten ktoś musiałby narzucić swoje warunki, bo jak inaczej miałby tych zmian dokonać? – ale tego Polacy przecież nie chcą.
Jeżeli zmian miałby dokonać ktoś z wewnątrz, no to ten ktoś również musiałby narzucić swoje warunki, ponieważ inaczej nie mógłby nic osiągnąć – ale tego Polacy też nie chcą.
No więc pozostaje tylko zostawić wszystko jak jest i czekać, by w drodze Ewolucji Polacy zrozumieli, o co chodzi i tym samym nieco wzrośli duchowo.
A wówczas dla każdego Polaka będzie zrozumiałe, że to, co jest w Polsce dzieje się za wiedzą i zgodą Polaków. I wówczas, rozumiejąc to, Polacy będą mieli szansę to zmienić, jeżeli zechcą.