Trwają dyskusje, są różne projekty, ale jak widzimy, chyba do niczego to nie prowadzi.
Moja propozycja opiera się na zupełnie innym założeniu.
I z całą mocą podkreślam, że jest to rozwiązanie, które jest niezależne
od kwestii – było czy nie Było łamane prawo !!! a do tego nie ma tematu,
że banki coś tu tracą. I niezależnie od tego, czy zostanie to przyjęte czy nie, będzie to świetny
argument do dyskusji ‘’przetargowej’’ z bankami, bo to co sugeruję, niezbicie dowodzi faktowi, że banki dostaną to co chciały wg zawartej umowy, a że nie wygrały na późniejszej zmianie kursu, to trudno, to była kwestia ryzyka. I proszę przyjąć moje twierdzenie, że każde inne rozwiązanie będzie poddaniem się dyktaturze bankowej i tak to będzie oceniane przez społeczeństwo.
——————-
Jedynym rozwiązaniem problemu frankowiczów może być tylko przyjęcie twierdzenia, że bankowi należy się godziwie tylko tyle, ile to realnie wynika do zapłaty, wg rachunku i kalkulacji na dzień podpisania umowy. Odrzucamy loteryjną możliwość zmiany kursu waluty, jak i honorowo przyjmujemy, że stopa oprocentowania jest cały czas stała (a przecież malała). I wynikającą w tych założeniach z umowy kwotę franków należną wraz z odsetkami ‘’do oddania” – przeliczamy na złotówki po kursie z dnia tej umowy i by było uczciwie nawet z uwzględnieniem spreadu, który zażyczył sobie bank, a klient na to się zgodził.
Założenie jest takie – honorujemy to co obustronnie podpisano, niezależnie od wszystkiego innego.
Od tak ustalonej należnej bankowi kwoty do zapłaty w złotówkach, należy odjąć to co już wpłacono (w złotówkach) i tyle co pozostaje będzie solidną i uczciwą kwotą do dalszego uregulowania. Ale podkreślam, to ważne, chodzi tu o pozostającą tak obliczoną kwotę do zapłaty, a nie o kwotę nie spłaconego jeszcze kapitału (!!!).
I Bank w efekcie otrzyma dokładnie tyle – ile w uczciwym zamiarze
spodziewał sie dostać oferując kredyt. jego zarobek wyniesie dokładnie 100% kwoty, która w podpisanej umowie przewidziana była do oddania i którą to bank sobie zażyczył i spodziewał się dostać.
I w tym rozwiązaniu nie istnieje problem prawny kredytów denominowanych, nie istnieje problem rachunkowy przewalutowywania i naliczania odsetek ze zmieniającą się przecież stopą procentową, co zawsze będzie budzić wątpliwość. I wszystko jest jasne i oczywiste.
No i żaden bank, czy Prezes Związku Banków, jak i MF czy KNF, nie będzie mógł mówić, że ktoś tu na tym traci (bank czy Kraj), czy że grozi to bankructwem. Po prostu nie wygrano na loterii, a jednocześnie bank nie traci na obniżającym się oprocentowaniu.
I jest to rozwiązanie niepodważalne, najprostsze i najuczciwsze ze wszystkich.
I jeszcze jedno – nie będzie tego problemu o którym się mówi, że ludzie, który nie brali kredytów mieli by finansowo wspierać frankowiczów, na co, jak wskazują badania, nie ma zgody.
I w ten sposób nikt do nikogo nie będzie mógł mieć o nic pretensji.
A powoływanie się banków na przyjęcie strategicznego założenia, że nie zarobiły na zmianie kursu, będzie żałosne, i nie może być traktowane poważnie i jest nawet wątpliwe, czy ktoś taki argument przedstawi.
——————————————
Wojciech Sawicki
‘’p.o. Rzecznika Praw Kredytobiorcy’’
w.sawicki@op.pl, tel. 601361861
Wypowiedz się
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.