Publikujemy niezwykle ważną wypowiedź Prezydenta Rosji Władimira Putina odnośnie planowanej rewizji granic ustalonych po II Wojnie Światowej. Następnie przedstawiamy realne zagrożenia prawno-polityczne dla Państwa Polskiego w obecnej rzeczywistości i wypowiedź Ministra Spraw Zagranicznych Rosji Siergieja Ławrowa o wiarołomstwie i cynizmie polityków Zachodu, do których nie można mieć żadnego zaufania.
Redakcja KIP
Putin porównał rewizję wyników II wojny światowej do puszki Pandory
© Sputnik. Aleksey Nikolskyi Polityka 09:12 02.09.2016Krótki link 10373241
Podczas dyskusji o rewizji wyników II wojny światowej należy rozpatrywać nie temat Kaliningradu, a wschodnich ziem Niemiec i Polski.
Może to jednak otworzyć puszkę Pandory – powiedział rosyjski prezydent Władimir Putin.
Jeśli ktoś zamierza rewidować wyniki II wojny światowej, spróbujmy omówić tę kwestię. Ale wówczas należy debatować nie na temat Kaliningradu, ale ogólnie o wschodnich ziemiach Niemiec, o Lwowie, który był częścią Polski itd. Są też Węgry, jest i Rumunia – powiedział Putin w wywiadzie dla agencji Bloomberg.
I dodał:
„Jeśli ktoś chce otworzyć tę puszkę Pandory i zacząć z nią pracować, proszę bardzo, niech zaczyna”.
Rozmowa odbyła się 1 września we Władywostoku.
Czytaj więcej: http://pl.sputniknews.com/polityka/20160902/3808606/putin-druga-wojna-swiatowa-puszka-pandory.html
Z jakiej strony jest realne zagrożenie dla polskiej państwowości w faktycznych, prawno-politycznych, uwarunkowaniach obecnej rzeczywistości.
„Polska” polityka zagraniczna III RP coraz bardziej konsekwentnie próbuje zakwestionować ustalenia Traktatu Poczdamskiego, dotyczące granic Polskich i nie tylko, po II Wojnie Światowej. Traktat ten zapewnił nie tylko Polsce – 71 lat pokoju. Dzięki temu Traktatowi Polska wróciła na stare ziemie piastowskie odzyskując Śląsk, Pomorze, Ziemię Lubuską, tereny obecnego Województwa Warmińsko Mazurskiego, z naturalną granicą z Niemcami, jaką stała się Odra i Nysa Łużycka, tak jak za Bolesława Chrobrego.
Kwestionowanie ustaleń tego traktatu będzie oznaczać powrót do granic ustalonych w Traktacie Wersalskim, czyli oddanie Ziem Zachodnich i Północnych Niemcom przy zachowaniu obecnego kształtu granicy wschodniej, kwestionowanego na Ukrainie i Litwie przez struktury popierane przez rzekomych sojuszników Polski .
W powyższym wywiadzie zaadresowanym przede wszystkim do „polskich” polityków, chociaż nie tylko, Prezydent Rosji Władimir Putin stwierdził we Władywostoku, cyt. “że rewizja wyników II wojny Światowej to otwieranie przysłowiowej Puszki Pandory”.
Niestety tą politykę popiera od wielu lat polskojęzyczny, episkopat Kościoła Katolickiego w Polsce – w różnych formach. W liście Biskupów Polskich do Biskupów Niemieckich z 1965 r usprawiedliwiają się wobec przedstawicieli Niemiec – agresora i ludobójcy, z granicy polskiej na Odrze i Nysie, przejęcia „poczdamskich terenów zachodnich”, tłumaczą się z faktu, że znaleźliśmy się w obozie zwycięskich aliantów, że przesunięcie granic to „Stało się to na międzyaliancki rozkaz zwycięskich mocarstw, wydany w Poczdamie 1945 r.”, litują się nad cierpieniem milionów uchodźców i przesiedleńców. I jakby tego było mało, pierwsi wybaczają i proszą o wybaczenie.
Tylko należy postawić fundamentalne pytanie za co mieliśmy prosić Niemców o wybaczenie ???
List ten nie został opublikowany przez Episkopat Polski w Polsce, dopiero po opublikowaniu tego listu przez Biskupów Niemieckich został przetłumaczony z języka niemieckiego na polski i opublikowany w tygodniku “FORUM”. To tłumaczenie było bardzo ostro atakowane przez Episkopat za to, że była różnica pomiędzy tłumaczeniem, a polskim oryginałem, polegająca na innym usytuowaniu jednego z przecinków (sic !!!). Polskich 100 kapłanów kościoła katolickiego z terenów ziem zachodnich i północnych, którzy opracowali i podpisali się pod apelem do Rządu Republiki Federalnej Niemiec o uznanie granicy na Odrze i Nysie Łużyckiej, na początku lat 60 ubiegłego stulecia, spotkały retorsje, szykany i prześladowania ze strony biskupów. Ten list w późniejszym okresie został zamieszczony m.in. w książce ks. Stanisława Bogdanowicza „Edmund Nowicki –Biskup Gdański”. Odnośny fragment tego listu przytaczamy poniżej:
„Polska granica na Odrze i Nysie jest, jak to dobrze rozumiemy, dla Niemców nad wyraz gorzkim owocem ostatniej wojny, masowego zniszczenia, podobnie jak jest nim cierpienie milionów uchodźców i przesiedleńców niemieckich. (Stało się to na międzyaliancki rozkaz zwycięskich mocarstw, wydany w Poczdamie 1945 r.). Większa część ludności opuściła te tereny ze strachu przed rosyjskim frontem i uciekła na Zachód. Dla naszej Ojczyzny, która wyszła z tego masowego mordowania nie jako zwycięskie, lecz krańcowo wyczerpane państwo, jest to sprawa egzystencji (nie zaś kwestia większego „obszaru życiowego”). Gorzej – chciano by 30-milionowy naród wcisnąć do korytarza jakiegoś „Generalnego Gubernatorstwa” z lat 1939 – 1945, bez terenów zachodnich, ale i bez terenów wschodnich, z których od roku 1945 miliony polskich ludzi musiały odpłynąć na „poczdamskie tereny zachodnie”. Dokąd zresztą mieli wtedy pójść, skoro tak zwane Generalne Gubernatorstwo razem ze stolicą Warszawą leżało w gruzach, w ruinach. Fale zniszczenia ostatniej wojny przeszły przez kraj nie tylko jeden raz, jak w Niemczech, lecz od 1914 r. wiele razy, to w jedną, to w drugą stronę, jak apokaliptyczni rycerze, pozostawiając za każdym razem ruiny, gruzy, nędzę, choroby, zarazy, łzy, śmierć oraz rosnące kompleksy odwetu i nienawiści.
Drodzy Bracia niemieccy, nie bierzcie nam za złe wyliczanie tego, co wydarzyło się w ostatnim odcinku czasu naszego tysiąclecia. Ma to być nie tyle oskarżenie, co raczej własne usprawiedliwienie. (…)Tysiące Niemców, zarówno chrześcijan jak i komunistów, dzieliło w obozach koncentracyjnych los naszych polskich braci…
(…)W tym jak najbardziej chrześcijańskim, ale i bardzo ludzkim duchu, wyciągamy do Was, siedzących tu, na ławach kończącego się Soboru, nasze ręce oraz udzielamy wybaczenia i prosimy o nie.”
Polska i jej obywatele byli obiektem planowej eksterminacji hitlerowskich Niemiec zakładanej docelowo w skali 85 % osób narodowości polskiej i 50 – 75% innych narodów Słowiańskich. Na nasze szczęście nie udała się realizacja planów tajnych judeosatanistycznych organizacji Zachodu, wykorzystujących do tego Niemców, jako narzędzie spreparowane w okresie rządów Republiki Wejmarskiej, a następnie Hitlera. Tym nie mniej z szacunków Trybunału Zbrodni Wojennych w Norymberdze wynika, że w czasie II Wojny Światowej wymordowano 1/3 populacji II RP, która liczyła 36 milionów w chwili wybuchu wojny. Te obliczenia są najbliższe prawdy, a nie oficjalnie zadekretowane i powielane fałszerstwa historyczne, że to było 6 milionów obywateli polskich, w tym niecałe 3 mln. narodowości polskiej i nieco więcej niż 3 mln. narodowości żydowskiej. Dr Ludwik Staszyński były żołnierz AK w swojej dobrze udokumentowanej książce pt. „W szponach ludobójców i grabieżców. Polska pod niemiecką i sowiecką okupacją 1939 – 1945”udowadnia, że jest to liczba co najmniej 8,5 miliona zabitych obywateli polskich żyjących w granicach II RP, a ile więcej to trzeba zbadać. Autor podaje też, że straty materialne według obliczeń Biura Odszkodowań Wojennych wyniosły 38 % istniejącego potencjału. Według dr Staszyńskiego łączne odszkodowania agresora niemieckiego wobec Państwa i obywateli polskich obliczone przez to Biuro i prof. Klafkowskiego z Poznania w cenach z 1939 r. – w USD i złocie, wynoszą: po przeliczeniu na obecne ceny po uwzględnieniu inflacji dolara USA – około 5 BILIONÓW PLN (sic!!!) i według wzrostu wartości złota – około 10 BILIONÓW PLN (sic!!!). Polska była krajem najbardziej zniszczonym w I, a zwłaszcza II Wojnie Światowej, 3-4 krotnie bardziej niż Niemcy jako agresor. Te zaplanowane ludobójcze dla Słowian, a przede wszystkim wobec Polaków wojny, cofnęły nasz kraj znacznie w rozwoju w stosunku do krajów Zachodu.
Dlaczego zatem polskie rządy i polski episkopat nie domagają się wypłaty tych odszkodowań przede wszystkim od Niemiec, ale także od tych nacji i krajów, które tą wojnę i ludobójstwo na taką skalę zaplanowały, przygotowały i przeprowadziły ? Zbrodnie ludobójstwa nie ulegają przedawnieniu zgodnie z prawem międzynarodowym, a więc i odszkodowania też.
List Polskich Biskupów do Niemieckich i jego przytoczona treść, miały niestety negatywny wpływ na przebieg negocjacji Polsko – Niemieckich w sprawie uznania Polsko- Niemieckiej Granicy na Odrze i Nysie Łużyckiej przez Republikę Federalną Niemiec jak i spraw mniejszości Polskiej na terenie zjednoczonego państwa Niemieckiego.
Układ między PRL, a RFN potwierdzający granicę na Odrze i Nysie Łużyckiej został zawarty 7 grudnia 1970 roku w Warszawie. Zawarcie tego Układu było jednym z największych sukcesów Władysława Gomułki w polityce zagranicznej Polski, pomimo zamieszczenia w traktacie zapisu, że ostateczne uznanie granicy z Polską pozostawiono dla traktatu ze zjednoczonym Państwem Niemieckim. Traktat ten określano potocznie w świecie, jako układ Brandt – Gomułka, który Rada Państwa Ratyfikowała 26 maja 1972 roku.
Podpisanie tego układu nie byłoby możliwe, gdyby nie to, że ZSRR w układzie ZSRR -RFN z dnia 12 sierpnia 1970 r., wymógł wprowadzenie do tego traktatu potwierdzenia istniejącej Polskiej granicy zachodniej na Odrze i Nysie Łużyckiej oraz zobowiązanie się RFN do uznania nienaruszalności istniejących granic, jak i wysuwania jakichkolwiek roszczeń terytorialnych przez RFN jak i zjednoczone Niemcy w przyszłości.
Reakcją na ten Traktat żydo-komunistycznej i żydowskiej opozycji powiązanej ze strukturami założonymi przez Berię w PZPR i nie tylko, było wykorzystanie choroby Władysława Gomułki do ogłoszenia w dniu 12 grudnia zapowiedzi wprowadzenia wysokiej podwyżki cen na artykuły bytowe z dniem 1 stycznia 1971 r., której celem nie było rozwiązanie problemów ekonomicznych państwa i jego gospodarki, lecz doprowadzenie do fali strajków i niepokojów społecznych określanych dzisiaj jako “wydarzenia Grudniowe 1970 roku”.
Sprowokowanie tych wydarzeń miało na celu przede wszystkim podważenie wiarygodności Traktatu Brandt – Gomułka z 7 grudnia 1970, jak i też odegranie się na Polsce, Polakach i Władysławie Gomułce za uniemożliwienie powrotu do władzy żydokomuny rządzącej Polską w latach 1944-1956 i ich progenitury. Do powrotu żydokomuny do władzy miały doprowadzić wydarzenia Marcowe w Polsce w 1968 r. , wspierane także przez duchownych warszawskich, jak i intelektualistów związanych np. z Tygodnikiem Powszechnym i innymi tego rodzaju strukturami.
Wydarzenia marcowe z 1968 roku były też odwetem za zerwanie stosunków dyplomatycznych z Izraelem po wojnie Izraelsko Arabskiej w 1967 roku . Podobne wydarzenia były wywoływane przez syjonistyczną młodzież żydowską w innych państwach, na fali uniesienia spowodowanego zwycięstwem armii Izraelskiej nad armiami Państw Arabskich. Przykładem może być Francja, gdzie te wydarzenia były skierowane przeciwko Prezydentowi Francji Charlesowi de Gaulle, doprowadzając w efekcie do jego usunięcia, czy też w Czechosłowacji, gdzie udało się przeprowadzić przewrót jako efekt tzw. “Praskiej Wiosny”.
Pokłosiem wydarzeń grudniowych z 1970 roku po ratyfikacji przez Sejm układu Brandt- Gomułka, były między innymi następujące wydarzenia i decyzje prawno-polityczne:
- w dniach 23-25 lutego 1972 r. podczas obrad Bundestagu koalicja CDU-CSU ( obecnie wchodząca w skład obecnego rządu Państwa Niemieckiego) zakwestionowała ustalenia układów z 1970 roku zawartych z ZSRR i PRL oraz
wyroki Federalnego Trybunału Konstytucyjnego:
- z dnia 31 lipca 1973 roku w którym orzekł że „Rzesza Niemiecka nie upadła w 1945 roku” i że wobec tego RFN nie była podmiotem do zawarcia układu Brandt – Gomółka, i że obowiązkiem RFN jest odtworzenie Rzeszy Niemieckiej w jej prawnych granicach czyli stanu na dzień 31 grudnia 1937 roku;
- z dnia 7 lipca 1975 roku w którym orzekł, że również po zawarciu układów RFN Polską i ZSRR z 1970 roku tereny położone na wschód od Odry i Nysy nie zostały zwolnione z przynależności do Niemiec.
oraz wyrok Federalnego Trybunału Socjalnego:
- który dniu 30 września 1976 roku – po wydarzeniach czerwcowych w Polsce w 1976 roku w Polsce – orzekł co następuje „części obszarów Rzeszy Niemieckiej w granicach z dnia 31 grudnia 1937 roku nie należące do Republiki Federalnej Niemiec nie należą do zagranicy …, lecz do terytoriów poza zakresem obowiązywania umowy rentowej z 9 października 1975 roku”.
Te wyrok Federalnego Trybunału Socjalnego był efektem wydarzeń czerwcowych w Polsce wywołanych nie tyle podwyżką cen, co strachem żydokomuny i już neożydokomuny oraz neobanderowców tworzących tzw. opozycję w PRL przed skutecznym przyśpieszeniem rozwoju gospodarczego i w konsekwencji społecznego Polski. Wydarzenia te i inne działania frakcji żydowskiej w PZPR i stworzonej przez nią opozycji w postaci m.in. Komitetu Obrony Robotników, grupy “komandosów”, skutecznie zablokowały przygotowaną przez Premiera Jaroszewicz przebudowę struktur Polskiej gospodarki na wzór gospodarki austriackiej czy też japońskiej (za te zamierzenia ad personam odwdzięczono się Jaroszewiczowi już w III RP zamordowaniem Jego jak i współmałżonki).
Wydarzenia w Polsce z okresu lat 1980-1981 – powstania i działania I Solidarności, spowodowały w Republice Federalnej Niemiec przekonanie, zresztą uzasadnione, że teraz sobie z Polską i Polakami poradzą przy odbudowie Rzeszy w Granicach z dnia 31 grudnia 1937 roku, a prologiem do tego było reaktywowanie władz Wolnego Miasta Gdańska i ich nostryfikacji przy agendach niezależnie od wzmożonego finansowania antypolskich działań i ataków oraz propagowania powrotu do Niemiec terenów Pomorza, Śląska i Prus Wschodnich z Gdańskiem.
Na spotkaniu z byłym premierem Rządu Tymczasowego i Tymczasowego Rządu Jedności Narodowej Edwardem Osóbką Morawskim na Podyplomowym Studium Nauk Politycznych zorganizowanym przez Wydział Nauk Społeczno-Politycznych Uniwersytetu Gdańskiego przez profesora Sobocińskiego w 1983 r. prelegent zrelacjonował m.in. swoją rozmowę z Józefem Stalinem dotyczącą granic Polski. Meritum rozmowy dotyczyło włączenia do terytorium Polski Lwowa i strefy Królewieckiej. Stanowisko Józefa Stalina względem włączenia do Polski Lwowa było następujące: dogadajcie się Chruszczowem ( z pochodzenia Ukraińcem/ Rusinem – red KIP). W przypadku włączenia Królewca do Polski Zachodni Alianci jednoznacznie by zażądali pozostawienia Szczecina w składzie terytorium Niemiec. Włączenie Królewca i strefy Królewieckiej w skład terytorium Rosyjskiej Federacyjnej Republik było zabezpieczeniem Polskiej granicy zachodniej. Stalin powiedział, że prędzej czy później dojdzie do odbudowy i zjednoczenia Niemiec oraz próby ponownego włączenia Śląska, Pomorza i Prus Wschodnich w skład zjednoczonego państwa niemieckiego. Natomiast fakt przynależności Strefy królewieckiej do terytorium Rosyjskiej Federacyjnej Republiki Rosyjskiej jest zabezpieczeniem zachodnich granic Polski, ponieważ ich naruszenie będzie zagrożeniem naruszenia granic terytorium RFSRR .
Sprawa zmiany zachodnich granic Polski była wielokrotnie poruszana przez Kanclerza Kohla w rozmowach z ZSRR, podobnie jak i przez kanclerzy: Erharda i Adenauera.
Również Beria przygotowywał plan zjednoczenia Państwa Niemieckiego po śmierci Stalina wraz z włączeniem do zjednoczonych Niemiec polskich ziem zachodnich i północnych w zamian za wyjście z sojuszu NATO zjednoczonego Państwa Niemieckiego. Podjęta przez Berię próba legitymizacji tego planu poprzez Biuro Polityczne KPZR stanowiła bezpośrednią przyczynę jego odsunięcia od władzy i fizycznej oraz politycznej eksterminacji.
W PRL specjalnym pełnomocnikiem Berii w aparacie Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego był płk Światło, który stworzył niezależne od struktur aparatu UB, własne struktury oparte o żydokomunę, które we współpracy z CIA, BND i MOSAD-em i współorganizowały tzw. wystąpienia społeczne: 1956 – Poznań, 1968 – marzec, 1970 – grudzień, 1976 – Radom, 1980 – sierpień oraz oraz dały szkielet dla tzw. Komitetów Obywatelskich w 1989 roku, doskonale zakonspirowane i dysponujące własnymi środkami: finansowymi, jak i oddziaływania informacyjnego oraz siłowego. Siatki założonej przez płk Światło nie ma w archiwach Instytutu Pamięci Narodowej.
Po inicjatywie rozpoczęcia rozmów “okrągłego stołu” w Polsce, ministrowie rządu Republiki Federalnej Niemiec publicznie stwierdzali, że kwestia niemiecka dotyczy nie tylko RFN i NRD, ale również pozostałych terenów Rzeszy utraconych w 1945 roku. W nomenklaturze prawnej państwa Niemieckiego słowo Rzesza jest określeniem konstytucyjnym pozostałe przymiotniki mają charakter określenia przejściowych struktur państwowych.
Jest różnica pomiędzy terytorialnym zakresem określeń Republika Weimerska i III Rzesza. Granicę Republiki Weimarskiej określał Traktat Wersalski, Granice i Terytorium Rzesz w znaczeniu politycznym określała linia graniczna na dzień 31 lipca 1914 roku. Oznacza to że funkcjonuje docelowy model terytorialny do odtworzenia na terenie Kontynentu Europejskiego z terytorium Polski ograniczonym do obszaru Królestwa Kongresowego, a w najlepszym przypadku do Generalnej Guberni w granicach z 31 grudnia 1941 roku w horyzoncie czasowym około roku 2040. Nie można pominąć faktu że Państwo Niemieckie bez względu na poprzedzające tą nazwę przymiotniki, uzyskiwały kolejne elementy terytorialne drogą zakupów, przejmowania niewykupionych zastawów, darowizn albo traktatowego wyrzekania się praw.
Kolejnym krokiem zmierzającym do docelowego odzyskania terenów Rzeszy utraconych po 1945 w Horyzoncie czasowym 40 do 50 lat była tzw. „Msza Pojednania” – msza, którą odprawiono na podwórzu dzisiejszego Ośrodka Spotkań w Krzyżowej 12 listopada 1989. W nabożeństwie, odprawionym w języku polskim i niemieckim, udział wziął ówczesny premier Polski Tadeusz Mazowiecki oraz kanclerz Niemiec Helmut Kohl. W czasie przekazania znaku pokoju szefowie obu rządów objęli się, co uznano za symboliczny początek nowego rozdziału i współpracy między obydwoma krajami[1].Cała wizyta kanclerza miała także przełożenie na konkretne działania – podpisano 11 dwustronnych umów oraz wydano Wspólne oświadczenie, które było najobszerniejszą deklaracją polityczną od 1970 roku[1]. [ Za: https://pl.wikipedia.org/wiki/Msza_Pojednania ]
Protestant Helmut Kohl czynnie uznał, że uzyskanie aprobaty III RP na zjednoczenie państwa Niemieckiego wraz docelowym „odzyskanie od Polski terenów polskich ziem zachodnich i północnych warte jest mszy”, tak jak późniejszy Henryk (Walezy) król Francji, protestant także uznał, że „Paryż wart jest mszy” i przeszedł na katolicyzm, aby zostać królem Francji.
Powyższe informacje są bardzo istotne, jako że struktury Kościoła Katolickiego na ziemiach zachodnich i północnych utrwalały wśród wiernych przekonanie o tymczasowości ich pobytu na tych terenach i powrocie na tereny zabużańskie. Powodowali w ten sposób stan dekapitalizacji sfery majątkowej, określanej lapidarnie, że „od zakończenia II Wojny Światowej nie wbito na tych terenach gwoździa w ścianę”. Biskup Gdański Edmund Nowicki na jednej z wewnętrznych konferencji uzasadniał, że takie działanie kościoła miało na celu niedopuszczenia do rozpaczy i beznadziejności psychicznej osadników na tych terenach.
Jaki był związek tych działań Kościoła Katolickiego w Polsce z otrzymywanymi środkami w różnych formach od Kościoła Katolickiego RFN i tegoż Państwa począwszy od II Soboru Watykańskiego w kuluarach którego ustalono pomiędzy Biskupami Polskimi i Niemieckimi wybór Papieża Polaka ( źródło: materiały STASI z 1963 roku z archiwaliów Instytutu Glaucka od nazwiska obecnego Prezydenta zjednoczonych Niemiec twórcy tego odpowiednika polskiego IPN) opublikowane przez Instytut Gaucka ?
O finansowym sposobie rozliczenia tych środków przekazał informację Prymas Glemp na początku lat 90-poprzedniego stulecia w wywiadzie telewizyjnym na lotnisku Okęcie wyemitowanym przez I program TVP, w którym cytował niektóre treści porozumienia zawarte z konferencją Episkopatu Niemieckiego, w tym, że połowa zadłużeń podlegała umorzeniu, a spłata pozostałej części miała być realizowana w formie rzeczowej przejęcia przez Episkopat Polski finansowania akcji misyjnych na terenach byłych Republik ZSRR, dotychczas finansowych przez władze niemieckie kościelne i świeckie.
W Traktacie z 14 listopada1990 roku o potwierdzeniu istniejącej granicy podpisanego w Warszawie przez Premiera RP Tadeusza Mazowieckiego i Ministra Spraw Zagranicznych Krzysztofa Skubiszewskiego, a ze strony Niemieckiej przez Wicekanclerza i Ministra Spraw Zagranicznych – Dietricha Genschera potwierdzono w preambule , że Niemcy zostali wypędzeni i wysiedleni, czego nie było w traktacie z 1970 roku, a z kolei pominięto odwołania do Traktatu Poczdamskiego, do którego było odwołanie w traktacie z 1970 roku. ( konsekwencje prawne i polityczne tego pominięcia są jednoznaczne, patrz list biskupów polskich do biskupów niemieckich). Stwierdzenie wypędzenia ludności cywilnej wywołuje uprawnienia do występowanie z określonymi żądaniami, jak i też jest stwierdzeniem, że Polacy nie byli lepsi od Niemców w okresie okupacji.
Kolejnym traktatem był ( wspomniany już) Traktat z 17 czerwca 1991 roku podpisany przez Premiera Krzysztofa Bieleckiego i Kanclerza Helmuta Kohla o dobrym sąsiedztwie i przyjaznej współpracy. W tym traktacie na ołtarzu żądań Niemieckich pozbawiono Polonię w państwie niemieckim praw mniejszości Narodowej, jakie przyznano obywatelom Polskim pochodzenia Niemieckiego na terenie Polski.
Państwo Niemieckie w żadnym z traktatów nie zobowiązywało się do zmiany zapisu art. 116 Konstytucji RFN stanowiącego o granicy Państwa Niemieckiego z dnia 31 grudnia 1937 r.
Niemcy po 1990 roku przyjęli wykładnię, że terytoria byłej III Rzeszy stanowiły “podarunek Stalina dla narodu polskiego”.
W 1995 roku nie doszło do zaproszenia przedstawicieli III RP na uroczyste obchody 50 rocznicy zwycięstwa nad III Rzeszą w Berlinie,
Niemcy to stanowisko Kanclerza Kohla uzasadniali następująco w oparciu o Polską retorykę rozliczeniową obowiązującą w III Rzeczpospolitej od 1989 roku, która jest kontynuacją retoryki tzw. “kręgów patriotycznych” z okresu PRL że:
-
w Berlinie nie walczyły formacje Wojska Polskiego, tylko żołnierze polskojęzycznych formacji Armii Czerwonej,
-
po 1989 roku pomniki i nagrobki żołnierzy poległych w walkach na wale Pomorskim, Kołobrzegu i innych miejscach bitew I i II Armii Wojska Polskiego były uszkadzane i niszczone przez Polaków w ramach akcji dekomunizacji.
Tym samym działania związane z:
- usuwaniem i profanacją pomników, zmianami nazw ulic upamiętniających żołnierzy Armii ZSRR którzy zginęli w walkach o wyzwolenie terenów polskich,
- równoległą zmianą nazw ulic i profanacją pomników upamiętniających I i II Armię Wojska Polskiego,
- są traktowane jako zaprzeczenie udziału polskich formacji wojskowych w wyzwalaniu spod okupacji III Rzeszy terenów Polski, jak i też w walkach na terenie Niemiec oraz udziału w zdobyciu Berlina. Tak fałszuje się historię, aby z biegiem lat wykazać, że Polska z czwartą co do wielości armią sojuszniczą nie była sojusznikiem koalicji z udziałem ZSRR – USA – Wielkiej Brytanii – Francji w latach 1939-1945.
Niestety przypomnieć należy, że mniejszość żydowska w II Rzeczpospolitej z Piłsudskim na czele, także kwestionowała powrót do Polski Śląska, Wielkopolski i Pomorza Gdańskiego.
Niemiecki Trybunał Konstytucyjny Republiki Federalnej Niemiec w Karlsruhe w 1972 roku zakwestionował Traktat Brandt – Gomułka o uznaniu Polsko Niemieckiej Granicy na Odrze i Nysie Łużyckiej, podpisany w grudniu 1970 roku. Gomułce nie udało się uregulować tych granic traktatowo i do dzisiaj nie są uregulowane.
Kanclerz Kohl “wielki Przyjaciel Polaków” podczas rozmów w sprawie traktatu zjednoczeniowego Niemiec zwanego Traktatem 2+4 uchylał się od uznania granicy Polsko- Niemieckiej na Odrze i Nysie. Dopiero twarde stanowisko Premier Wielkiej Brytanii Margaret Thatcher, że bez uznania Granicy Polsko-Niemieckiej na Odrze i Nysie nie nastąpi zjednoczenie Państwa Niemieckiego, spowodowało zmianę ( pozorną) stanowiska Kanclerza Kohla.
W sukurs kanclerzowi Niemiec Kohl przyszli członkowie prymasowskiej Rady Społecznej Prymasa Polski panowie: Tadeusz Mazowiecki – Premier III RP i Krzysztof Skubiszewski- Minister Spraw Zagranicznych. Obaj Panowie przeciwstawili się wprowadzeniu do Traktatu 2+4 zapisów dotyczących ustalenia wschodniej granicy Niemiec na jej aktualnym przebiegu argumentując to, że jest to sprawa polsko-niemiecka.
Zaznaczyć należy że po wynegocjowaniu traktatu “o dobrosąsiedzkich stosunkach …..” obejmującego sprawy przebiegu granicy polsko-niemieckiej przez Rząd Premiera Jana Krzysztofa Bieleckiego – Kanclerz Kohl bardzo długo się ociągał z podpisaniem tego Traktatu.
Tym samym panowie Mazowiecki i Skubiszewski powiązani z kierowniczymi kręgami Episkopatu Polski doprowadzili do tego, że Polsko-Niemiecka granica na Odrze i Nysie nie otrzymała gwarancji wielkiej Czwórki z Poczdamu, czyli Związku Radzieckiego, Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej, Wielkiej Brytanii i Francji.
Tymczasem dyplomacja III RP nieustannie prowadzi wojenne krucjaty przeciwko Rosji, która w tym zakresie zawsze broniła Polskiego Interesu. Jednocześnie ta sama dyplomacja wspomagała i wspomaga Litwę i Ukrainę, które popierają ruchy i działania kwestionujące przebieg granicy Polski z tymi państwami. Czy jest to tylko schizofrenia polityczna ?
Zamieszczamy poniżej, także wypowiedź Siergieja Ławrowa Ministra Spraw Zagranicznych Rosji, który „otwartym tekstem” mówi, że z politykami Zachodu ( a więc i Polski) nie można rozmawiać poważnie i mieć jakiekolwiek zaufanie, ponieważ nie dotrzymują umów i deklaracji oraz że “80 procent ludności (świata) żyje w krajach, które podzielają nasze podejście, i chce sprawiedliwości w sprawach międzynarodowych”.
Polecamy też teksty zamieszczone na naszej stronie o stanie umysłowym „elit” polskich i światowych:
- Ważne! Rozkład i degradacja „elity światowej”
- Zapanowało drobnomieszczaństwo intelektualne. Elity bronią świata, którego już nie ma.
- Torpedowanie niezwykłości, rzetelnej wiedzy i innowacyjności
Redakcja KIP
Siergiej Ławrow o odzyskaniu zaufania Rosji przez Zachód
Minister spraw zagranicznych Rosji Siergiej Ławrow powiedział w czwartek, że Rosja nie jest izolowana, a Zachód będzie musiał zabiegać o odzyskanie jej zaufania. Ocenił też, że budowie wielobiegunowego systemu światowego nie sprzyja postawa Zachodu, pragnącego utrzymać dominację.
Minister spraw zagranicznych Rosji Siergiej Ławrow /AFP
Minister mówił o tym w tradycyjnym wystąpieniu na inauguracji roku akademickiego w prestiżowym Moskiewskim Państwowym Instytucie Stosunków Międzynarodowych (MGIMO). Ławrow ukończył tę elitarną uczelnię w 1972 roku.
Ostra krytyka Zachodu
W jego wystąpieniu dominowała ostra krytyka Zachodu. Ławrow przeciwstawił podejście Rosji w stosunkach międzynarodowych, które – jak zapewnił – popiera większość ludności świata, z podejściem Zachodu. “80 procent ludności (świata) żyje w krajach, które podzielają nasze podejście, i chce sprawiedliwości w sprawach międzynarodowych” – oświadczył.
Według Ławrowa zachodzi “proces budowy policentrycznego, wielobiegunowego systemu międzynarodowego, zakładającego poszukiwanie kompromisów, wzajemne ustępstwa, szacunek i uwzględnianie wzajemnych interesów”. Jednak ten proces napotyka przeszkody, a wynikają one – jak przekonywał minister – “z pragnienia naszych zachodnich partnerów, by utrzymać globalną dominację”.
Nawiązując do sankcji nałożonych przez Zachód na Rosję zapewnił, że to USA “poprzez agresywną mniejszość w UE zmusiły Europę do pójścia tą drogą”, i że zmusiły do tego również Australię, Japonię i inne kraje.
“Jesteśmy gotowi do odnowienia normalnych, pełnowartościowych stosunków z UE i USA, ale wyłącznie na podstawie równoprawności, bez żadnych prób przekształcenia tych stosunków w grę do jednej bramki” – oświadczył Ławrow.
Sytuacja na Ukrainie
Szef dyplomacji powiedział, że Rosja nie widzi alternatywy dla porozumień mińskich, przy czym niewywiązywanie się z nich zarzucił władzom Ukrainy. Pytany przez studentów o ocenę, kiedy możliwe byłoby uznanie Krymu w składzie Rosji ocenił, że nie ma do tego przeszkód prawnych i że “ponowne przyłączenie” Krymu do Federacji Rosyjskiej odbyło się całkowicie zgodnie z prawem międzynarodowym.
Minister oskarżył zachodnich partnerów Rosji o naruszanie deklaracji politycznych dotyczących bezpieczeństwa w Europie, które złożyli w latach 90. Zapewnił, że wobec tego nie jest możliwe “prowadzenie interesów tak jak zwykle” z USA, UE “i tym bardziej z NATO”.
“Jeśli chodzi o procesy, które teraz zachodzą na Ukrainie i wokół niej, to nasi partnerzy zachodni będą musieli wiele zrobić, by odzyskać zaufanie Federacji Rosyjskiej do siebie i odnowić przewidywalność w sprawach europejskich” – oświadczył.
Ławrow podkreślił, że Rosja jest krajem euroazjatyckim. Przyznał, że UE jest jej największym partnerem handlowym, ale też ocenił, iż Unia zaczyna tracić swoje pozycje, bowiem lokomotywą rozwoju gospodarczego świata na długo pozostanie region Azji i Pacyfiku. Ławrow akcentował znaczenie partnerstwa strategicznego Rosji z Chinami i zapowiedział kontynuowanie procesów integracyjnych na obszarze Eurazji.
PS od redakcji KIP. Prawdopodobnym efektem powyższego, złożonego z 3 elementów artykułu, była wypowiedź Jana Parysa, szefa gabinetu politycznego ministra spraw zagranicznych Polski Witolda Waszczykowskiego, który oświadczył na Forum Ekonomicznym w Krynicy-Zdrój, że Warszawa chce współpracować z Rosją i rozwijać więzi gospodarcze bez wstępnych warunków. Czyżby wracała normalność i następował powrót do rozumu ? Publikujemy poniżej tą wypowiedź.
MSZ Polski: Warszawa chce współpracować z Rosją bez wstępnych warunków
Jan Parys, szefem gabinetu politycznego ministra spraw zagranicznych Polski Witolda Waszczykowskiego, oświadczył, że Warszawa chce współpracować z Rosją i rozwijać więzi gospodarcze bez wstępnych warunków.
Panie Macierewicz!
Wybieramy się na Psków, czy od razu myślimy o Moskwie? — Opowiadamy się za współpracą z Rosją bez wstępnych warunków. Chcemy rozwijać współpracę gospodarczą na zasadach komercyjnych. Nigdy nie zamierzaliśmy ingerować w wewnętrzne sprawy Rosji i tego samego oczekujemy od strony rosyjskiej – powiedział Parys, jak poinformowała RIA Novosti.
Jego zdaniem, sytuacja, kiedy sąsiedzi ze sobą nie rozmawiają, jest nienormalnym zjawiskiem. — Wspólne sprawy, których jest bardzo wiele, nie powinny być obiektem jednostronnych działań – wyraził przekonanie polski dyplomata na Forum Ekonomicznym w Krynicy-Zdrój.
Czytaj więcej: http://pl.sputniknews.com/polska/20160911/3855753/polska-rosja-wspolpraca-jan-parys.html
nanna=nana
Prezydent Federacji Rosyjskiej Władimir Putin to wybitnie światły Człowiek.
Minister Spraw Zagranicznych Federacji Rosyjskiej Pan Siergiej Ławrow to wybitny Mąż Stanu.
Świat ma szczęście, że tacy mądrzy Ludzie żyją w dzisiejszych czasach!
Co do Niemców, to sięgając ponownie po nasze prasłowiańskie ziemie udławią się tym i to na zawsze.
U nich nie było żadnych wypędzonych. Niemcy wiedząc o zbrodniach dokonywanych przez nich na Słowianach sami uciekali bojąc się kary czy słusznej zemsty Armii Czerwonej i Wojsk Polskich.
Nie było żadnej zemsty na oprawcach niemieckich.
A to, co zachodnie szczekaczki opowiadają, by zniesławić imię Armii Czerwonej jest wyssane z brudnego, niemieckiego palca. Rozpowszechniali i rozpowszechniają on takie kalumnie wobec Armii Czerwonej, by zamaskować tym bestialstwa formacji niemieckich.
A durne polaczkowie jak to pożyteczni idioci, jeszcze to powielają. W nagrodę mają przywilej zmieniać pampersy niedołężnym esesmanom.
Polki zmuszone biedą zostawiają swoje dzieci pod opieką dziadków albo nawet osób obcych, by móc w Niemczech zarobić pracując jako “opiekunka starych ludzi”. Polega to na tym, że taka kobieta siedzi w mieszkaniu tego podopiecznego miesiąc bez przerwy, nie wychodząc praktycznie z domu. Niby to pracuje ona w jakichś tam godzinach, ale po tej “pracy” ma być dostępna na każde zawołanie. Dlatego Polki pracują miesiąc czy dwa, a potem mają miesiąc “urlopu” i jadą do domu, do rodziny.
Dlaczego Niemiec nie może zaopiekować się swoim niedołężnym rodzicem? Powód jest prosty. Oglądałam w niemieckiej tv program na ten temat i jedna z pań, posiadająca niedołężnego rodzica powiedziała, że ona “nie może przecież obniżyć swojego standardu życiowego”. No, wysoka to cywilizacja, że matka czy ojciec to balast podrzucany obcym ludziom pod opiekę.
Moi Rodzice już nie żyją, ale nie wyobrażam sobie, że ja się gdzieś urlopuję, a moja Matka zdana jest na opiekę obcych ludzi. Nawet o chlebie i wodzie trwałabym przy Niej, i nawet nie wyobrażam sobie, że mogło by być inaczej. Materializm, który zdominował ludzi w krajach zachodnich zniszczył w nich empatię, współczucie, poczucie więzi z rodzicami i odpowiedzialność za nich.
W Indiach było tak to urządzone – nie wiem, jak dziś – że kobieta po wychowaniu własnych dzieci wracała do domu rodzinnego, by opiekować się swoją matką (rodzicami) aż do jej śmierci. I potem dzieci tej kobiety też przejmowały tą tradycję. Mężczyzna mógł zająć się wówczas rozwojem duchowym, ale łożył na rodzinę. Więc nie były potrzebne żadne ubezpieczenia rentowe, ponieważ emeryt nie tyle potrzebuje pieniędzy, co opieki i żywności. Więc jeśli własna rodzina przejmuje nad takim starym człowiekiem opiekę dając mu także jedzenie, to emerytura nie jest temu staremu człowiekowi do niczego potrzebna.
Na co bowiem zużywa ją ów emeryt? – zużywa ją na zapłacenie za opiekę nad sobą oraz na żywność. Ale to przecież bez różnicy, czy młody człowiek zarabia więcej o tą emeryturę emeryta i za nią przejmuje obowiązek opieki nad emerytem -członkiem własnej rodziny, który tej opieki nie musi kupować u obcych, czy też emeryt ma pieniądze z emerytury i za nie opiekę kupuje. Przecież to lepiej mieszkać z własną rodziną a nie samotnie i lepiej być wspieranym na stare lata przez swoich, a nie kupować u obcych wsparcie i opiekę.
Te emerytury wymyślili sprytni Niemcy, protestanccy, jako że u nich jest powszechny mit poszanowania pracy, co jest całkowicie sprzeczne z poszanowaniem człowieka, jako że według ich wykładni człowiek jest dla pracy a nie odwrotnie.
Nie dziwota więc, że u Niemców syn czy córka robi karierę, a starzy rodzice są utrzymywani przy życiu tylko po to, by Niemcy mogli zachować pozory bycia ludźmi – humanitarnymi. Tymczasem stary człowiek to też człowiek i skazany na samotność i towarzystwo obcych ludzi za pieniądze wegetuje on w sumie czekając na śmierć.
Na łonie rodziny taki stary człowiek miałby swoją rolę do wypełnienia i nie byłby tylko biologicznym tworem, który należy z jednej strony zaopatrywać w pokarm, a z drugiej usuwać nie strawione resztki.
Optymalny jest dom wielopokoleniowy, w którym każdy ma swoje miejsce i swoją rolę do wypełnienia. Gdyby udało się to wprowadzić, znikło by wiele problemów nie tylko socjalnych, ale i mieszkaniowych.
Ale o czym to było na wstępie? a! o puszcze Pandory! No właśnie. Spójna polska rodzina byłaby opoką tak silną, że żaden Niemiec nie mógłby pluć nam w twarz. A tak to zatomizowani jako Naród zmuszeni jesteśmy wycierać tyłki gestapowcom, którzy chcieli nas wymordować.
Czy można to traktować jako przejaw odzyskania przez Polskę wolności w 1989 roku? – śmiem wątpić, bo według moich kryteriów to raczej Niemcy by wówczas do nas przyjeżdżali, choćby naprawić wyrządzone nam krzywdy.
No cóż, ale tak to jest, gdy pieniądz stał się ważniejszy niż człowiek…
Pani zachwyt nad Armią czerwoną mnie przeraża, czyż nie słyszała Pani o jej bezwzględności na polskich gospodarstwach gdzie gwałcono kobiety razem z inwentarzem?
No tak po co starym ludziom emerytury? To po co w ogóle pracowali przez całe życie dla idei i ku uciesze władzy?
Reszcie wypowiedzi mogę przyklepnąć.
dodam jeszcze, że ja rozumiem wypowiedź Prezydenta Putina tak, że jeśli Polacy nie zmuszą Rosji – sukcesorki ZSRR – do pójścia z zachodem na układy anulujące dzisiejsze, zachodnie granice Polski, to Rosja tego nie zrobi.
A więc Rosja ponownie wyciąga do Polaków rękę do zgody i to od Polaków zależy, czy Polska będzie istniała, czy tylko Królestwo Polskie. Ale by było śmieszniej, gdyby z obecnej Polski pozostało tylko coś w rodzaju niegdysiejszego Królestwa Polskiego, TO BĘDZIE TO tak czy siak POD PROTEKTORATEM ROSJI.
Inaczej nie będzie nawet możliwe i kraje zachodnie będą na to nalegać. Dla nich protektorat nad tym nowym/starym Królestwem Polskim byłby wielce kłopotliwy, a Rosja nie miałaby wyjścia :))))
Wystarczy dobrze przyjrzeć się mapce na początku artykułu, by to rozumieć.
Po co więc to zamieszanie? Lepiej jest dla Polaków prowadzić wspólną politykę z Rosją i po kłopocie.
Po szkodzie Polak też przecież mądry nie będzie. No to można nam wszystkim wiele zaoszczędzić kierując się elementarnym rozumem.
William Blake
A czy te stopy w dawnych czasach
Znaczyły górskie Anglii drogi?
I czy Baranek Boży hasał
Po naszej Anglii łąkach błogich?
Czy Pańskie Lico rozjaśniało
Nasze spowite mgłą wyżyny?
A Jeruzalem, czy tu stało
Gdzie szatan sklecił swoje młyny?
Mój łuk złocisty niech przyniosą
I moje strzały pożądania
I moją włócznię. O niebiosa!
Mój rydwan ognia niech tu stanie.
W bitewnym niech nie padnę szale
I niech w mym ręku miecz nie zaśnie
Aż zbudujemy Jeruzalem
Tu, na angielskiej ziemi właśnie.
(tłum. Maciej Froński)
No więc to londyńskie city stanowi sedno całego problemu. Matka Ziemia ma takie same czakry (centra energetyczne) jak człowiek, czy też raczej człowiek ma takie jak ma Matka Ziemia. Anglia stanowi czakrę serca. To by wyjaśniało wiele. Chore serce, chory człowiek. Chora Matka Ziemia.
Kiedyś ludzie mieli wiedzę na ten temat. Warto sobie przypomnieć. My też mamy w naszej pamięci kolektywnej zakodowane odwieczne prawdy.