Ambasador Ukrainy w Polsce Andrij Deszczyca publicznie oskarżył Polaków o dokonanie ludobójstwa na Ukraińcach. Z kolei ukraiński doradca rządowy Ołeksij Kurinnyj związany z nacjonalistyczną Partią Swoboda zapowiedział rozpoczęcie w Radzie Najwyższej prac nad ustawą o roszczeniach terytorialnych wobec Polski.
Reagując na Facebooku na uchwałę polskiego parlamentu w sprawie oddania hołdu ofiarom ludobójstwa na Wołyniu ambasador Deszczyca napisał, że w odpowiedzi „ukraińscy politycy i parlamentarzyści słusznie będą udowadniać, że miało miejsce i ludobójstwo na Ukraińcach ze strony Polaków”.
Oskarżenie nas o ludobójstwo jest zawarte w tym jednym, ale jakże znamiennym słowie pana ambasadora: „słusznie”. Przy okazji zwracamy uwagę na jeszcze jedno malutkie słowo, które chyba wymknęło się panu ambasadorowi niechcący: „i”. Tym samym wbrew swoim intencjom przyznał faktycznie, że miało miejsce „i” ludobójstwo na Ukraińcach ze strony Polaków.”
Oskarżenie nas o ludobójstwo jest zawarte w tym jednym, ale jakże znamiennym słowie pana ambasadora: „słusznie”. Przy okazji zwracamy uwagę na jeszcze jedno malutkie słowo, które chyba wymknęło się panu ambasadorowi niechcący: „i”. Tym samym wbrew swoim intencjom przyznał faktycznie, że miało miejsce „i” ludobójstwo na Polakach.
Warto zauważyć, że kiedy o ludobójstwo czy „polskie obozy zagłady” oskarżają nas jacyś niedouczeni zachodni pismacy lub środowiska celowo starające się zrzucić na Polaków winę za niemieckie zbrodnie, MSZ RP reaguje natychmiast. Tym razem milczy. Dlaczego? Czy ukraińskiemu ambasadorowi wolno obrażać Naród Polski? Czy na przemilczaniu kłamstw i oszczerstw mamy budować nasze „dobre relacje” z Ukrainą?
Tymczasem znany kijowski adwokat, działacz społeczny i ekspert rządowy Ołeksij Kurinnyj związany z nacjonalistyczną Partią Swoboda zapowiedział, że rozpocznie pracę nad ustawą zawierającą roszczenia terytorialne wobec Polski.
Jeśli dokument ten zyska poparcie w Radzie Najwyższej to władze w Kijowie będą zobligowane wystąpić do Polski o „zwrot” terytorium dawnego „ukraińskiego” Księstwa Halicko – Wołyńskiego z XIII w. w postaci tzw. Zakerzonia, czyli Chełmszczyzny, Przemyśla, Jasła, Rzeszowa, Białej Podlaskiej, a być może nawet Lublina, jako „ukraińskich ziem etnicznych”.
Co ciekawe, Kurinnyj pochwalił się tym nie tylko na Facebooku. Jego wypowiedzi obszernie i z nieukrywaną złośliwością cytują portale rosyjskie, m.in. Politnavigator, Swobodnaja Pressa, Politobzor i inne.
„Nie ma problemu, żeby zarejestrować projekt ustawy o Chełmszczyźnie i wysiedleniu Ukraińców jako przestępstwie (Polski – red.) przeciwko ludzkości. Wystarczy mi 2 dni, żeby to napisać do 5 sierpnia, a następnie wnieść pod obrady parlamentu” – mówi ukraiński ekspert.
„Odpowiednie materiały mam” – zapewnia i powołuje się na dawne „mapy polskie i niemieckie”, które mają jakoby potwierdzać, że na tych ziemiach Polaków nie było, a jedynie „przymusowo spolonizowani i zasymilowani Ukraińcy”.
„Nadszedł czas, żeby to zacząć! Od 2010 r. się do tego szykowałem! Chodzi o Ukraińców Zakerzonia i ich prawo na samookreślenie od Polski!” – napisał Kurinnyj na swoim profilu na Facebooku, gdzie zresztą górną grafikę stanowi mapa z zaznaczoną granicą Ukrainy aż do linii Wisły.
Dodajmy, że oprócz działalności nacjonalistycznej i obsługi prawnej Partii Swoboda Kurinnyj jest też oficjalnym ekspertem ukraińskich władz, m.in. Narodowej Agencji Służby Państwowej, Państwowej Agencji Kinematografii oraz przygotowuje projekty ustaw mających reformować kraj.
Z kolei na oficjalnej stronie Swobody pojawiła się petycja do parlamentu Ukrainy o „okupacji Zachodniej Ukrainy przez Polskę” autorstwa działacza tej partii Jurija Czerkaszyna walczącego w Donbasie w batalionie „Sicz Zaporoska”.
Żąda się w niej m.in. „potępienia represji i terroru stosowanego przez hitlerowskich okupantów i ich sojuszników z polskiej policji przeciwko ukraińskiemu ruchowi narodowo – wyzwoleńczemu i cywilnej ludności Ukrainy na Wołyniu w latach 1943-44”. „W tych represjach przeciwko ludności ukraińskiej brali też udział polscy cywile” – pisze działacz Swobody.
Partia ta żąda również „oficjalnego uznania faktu przestępstw dokonanych przez sowieckie NKWD i jego sojuszników z Armii Krajowej przeciwko ukraińskiemu podziemiu i ludności cywilnej na Wołyniu w latach 1943-45”. Autor petycji oskarża też przedwojenne władze Polski o „państwowy terror” oraz „masowe tortury i zabójstwa” ukraińskich chłopów.
Partia Swoboda oburza się, że w Radzie Najwyższej odmówiono na razie zarejestrowania tej petycji, w związku z czym sama ją publikuje.
Podsumowując te wszystkie wydarzenia pozostaje stwierdzić, że ambasador Ukrainy, który oskarża Polaków o ludobójstwo jest kłamcą i oszczercą i nie powinien ani dnia dłużej być tolerowany na naszym terytorium przez polskie władze. Tymczasem od jego skandalicznej wypowiedzi mija już prawie tydzień i nie widać żadnej reakcji MSZ RP na te haniebne słowa.
Z kolei fakt, że ukraiński ekspert rządowy przygotowujący ustawę o roszczeniach terytorialnych wobec Polski i chcący przesunąć granicę aż do linii Wisły, jest obszernie cytowany przez rosyjską propagandę, powinien wzbudzić przede wszystkim czujność Służby Bezpieczeństwa Ukrainy.
Nie jest to bowiem jakiś zwykły nawiedzony nacjonalistyczny świr ukraiński, tylko człowiek wykształcony, prawnik, który doskonale rozumie, co robi i jakie skutki może wywołać jego działanie. Jeśli mimo wszystko ustawa ta pojawi się w ukraińskim parlamencie musi zostać przez nas potraktowana jako akt jednoznacznie wrogi wobec naszego kraju.
Przy okazji warto też może zastanowić się nad tym jak dotrzeć do umysłów milionów Ukraińców, szczególnie młodego pokolenia, które nie mając żadnej wiedzy historycznej masowo pada ofiarą neobanderowskiego kłamstwa i propagandy, dodatkowo wspieranej zresztą na poziomie oficjalnym przez ukraińskie władze.
Seminariami i dyskusjami historyków tego nie załatwimy. Nie udało się to przez 25 lat i nie uda się przez 25 kolejnych, gdyż ukraińskie władze po prostu prawdy nie chcą. Polityczna decyzja o budowie tożsamości na ludobójczym „etosie” OUN-UPA już dawno w Kijowie zapadła i nie jesteśmy w stanie tego „odkręcić”.
Może więc w tej sytuacji warto wykorzystać fakt, że co roku 1-1,5 mln Ukraińców występuje o pozwolenie na pracę w naszym kraju. Zwykłym rozporządzeniem Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej należałoby więc do składanego przez nich wniosku dołączyć standardowe oświadczenie, które każdy chcący u nas zarabiać obywatel Ukrainy powinien podpisać, jeśli chce takie pozwolenie otrzymać:
„Ja, niżej podpisany (…) jestem świadom, że w Rzeczypospolitej Polskiej organizacje OUN i UPA są uznawane za ludobójcze z powodu masowych zbrodni, których dopuściły się na cywilnej ludności polskiej w czasie II wojny światowej i po jej zakończeniu.
W związku z tym deklaruję, że w czasie mojego przebywania na terytorium RP – w celu zachowania porządku publicznego – powstrzymam się od jakichkolwiek form propagowania tych organizacji oraz głoszonej przez nie nazistowskiej ideologii pod sankcją wydalenia mnie z RP”.
Proste? Proste. Dzięki temu nie wymagającemu żadnych długich procedur rozwiązaniu nie tylko zapobiegniemy krzewieniu u nas naobanderowskiej propagandy, ale przede wszystkim do milionów Ukraińców dotrze w końcu – do zdecydowanej większości po raz pierwszy w życiu – że OUN i UPA to ludobójcy i że my – Polacy nie życzymy sobie tej zarazy w naszym kraju.
A już refleksje z tego nasi wschodni sąsiedzi wyciągną sobie potem sami.
PS. LOTNA: No cóż, taki przebieg wydarzeń był do przewidzenia, o czym pisałam wcześniej:
http://niepoprawni.pl/blog/lotna/braterska-milosc-oun-do-polski
http://niepoprawni.pl/blog/6496/ukraina-obluda-plynaca
Zostaliśmy oskarżeni o hitlerowskie obozy zagłady, czemużby nie o upowskie ludobójstwo?
A przyczyny? Również są znane:
http://lotna.neon24.pl/post/111690,zmijowe-plemie-wraca-na-ukraine
Od redakcji KIP: uzupełnienie z dnia 3 sierpnia br. o kolejnym zamierzeniu uchwaleniu przez neo-żydo-banderowski parlament Ukrainy:
Projekt uchwały ukraińskiego parlamentu o “ludobójstwie dokonanym przez państwo polskie na Ukraińcach”
• Nie opublikowano jeszcze tekstu projektu uchwały
• Polski Sejm przyjął uchwałę, że zbrodnie ukraińskich nacjonalistów w latach 40. to ludobójstwo
22 lipca polski Sejm przyjął uchwałę, która głosi, że ofiary zbrodni popełnionych w latach 40. przez ukraińskich nacjonalistów nie zostały należycie upamiętnione, a masowe mordy nie zostały nazwane, zgodnie z prawdą historyczną, ludobójstwem. Wyrażono w niej zarazem szacunek Ukraińcom, którzy ratowali Polaków.
Na mocy uchwały Sejm ustanowił 11 lipca Narodowym Dniem Pamięci Ofiar Ludobójstwa dokonanego przez ukraińskich nacjonalistów na obywatelach II RP. W uchwale oddano hołd “wszystkim obywatelom II Rzeczypospolitej bestialsko pomordowanym przez ukraińskich nacjonalistów”.
Uchwała spotkała się z negatywnym odbiorem na Ukrainie. Prezydent Petro Poroszenko wyraził wówczas opinię, że dokument będzie wykorzystywany do spekulacji politycznych. Poroszenko uznał także, że stosunkach między Ukrainą a Polską należy powrócić do głoszonego przez papieża Jana Pawła II przykazania “przebaczamy i prosimy o wybaczenie”.
Borys Tarasiuk, b. szef MSZ Ukrainy, a obecnie poseł, oświadczył wtedy, że w związku z przyjęciem uchwały rezygnuje z funkcji szefa międzyparlamentarnej grupy ds. współpracy z Polską. Oceniał jednocześnie, że uchwała oznacza, iż polskie władze “podkładają ładunek wybuchowy” w stosunkach między Kijowem a Warszawą i stwierdził, że jest to przejaw terytorialnych roszczeń Polski wobec Ukrainy.
Stanowisko ws. sejmowej uchwały zajęła wówczas także ukraińska dyplomacja. Wiceminister spraw zagranicznych Wołodymyr Prystajko oświadczył, że jest na nią jeszcze za wcześnie, a historia konfliktu polsko-ukraińskiego z lat drugiej wojny światowej wymaga dogłębnych badań. – Oczekuję, że nasi deputowani zareagują na decyzję polskich kolegów – mówił wiceminister.
Wypowiedz się
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.