SBS Australia (Special Broadcasting Service), państwowa stacja radiowo – telewizyjna przeprowadziła wywiad z prezydentem Syrii Baszar al-Asadem: “President Assad’s interview with SBS NEWS AUSTRALIA – YouTube”. Wywiad trwa ponad 23 minuty. https://www.youtube.com/watch?v=VynWkRJPoeY
Dziennikarz SBS: Panie prezydencie, mija już 5 lat, odkąd zaczął się kryzys w Syrii. Ocenia się, że zginęło w tej tragedii ponad 250 tysięcy osób. To humanitarna katastrofa. Jak głęboko tkwi Syria w tym kryzysie, jak daleko do końca kryzysu, jak pan ocenia obecną sytuację, czy widzi pan rozwiązanie?
Baszar al-Asad: Oczywiście, ze jest rozwiązanie. Rozwiązanie jest bardzo proste, ale niemożliwe. Jest proste, bo samo rozwiązanie jest oczywiste, ale niemożliwe do wykonania. Z jednej strony, rozwiązanie leży w samej Syrii i Syryjczykach, którzy będą omawiać konstytucję, zarządzanie i będzie prowadzony dialog polityczny. Równocześnie musimy walczyć z terrorystami i zwalczać terroryzm. Bez zwalczenia terroryzmu nie można wprowadzić żadnych prawdziwych rozwiązań. I jest to o tyle niemożliwe, że kraje, które pomagają terrorystom, czy to na Zachodzie, czy regionalnie jak Turcja, Arabia Saudyjska, Katar, nie chcą przestać wysyłać różnego rodzaju logistycznej pomocy terrorystom w Syrii. Więc dopiero, jak uda się nam powstrzymać konflikt i pomoc z zewnątrz dla terroru, Syria może zacząć dialog, rokowania i dyskusje na temat konstytucji i przyszłości Syrii – wtedy rozwiązanie jest blisko i w zasięgu ręki.
Asma al-Asad, żona prezydenta Syrii
SBS: Wiele raportów i informacji z Zachodu sugeruje, że powstanie Państwa Islamskiego jest nieuchronne. Czy uważa pan, że to prawda, że najważniejsze jest zdobycie tak ważnego miasta jak Rakka?
Asad: To nie są zawody. Rakka jest równie ważna dla nas jak Damaszek i każde inne miejsce w Syrii. Niebezpieczeństwo tych grup jest nie w tym, jaką część ziemi oni okupują. To nie jest wojna tradycyjna. Ważne jest, co mieści się w ludzkich umysłach i jak silna jest ideologia, która im została przekazana na terenie, na którym żyją. Indoktrynacja jest najbardziej niebezpiecznym wrogiem. Samo zdobycie Rakki nie jest takie trudne, literalnie, to tylko kwestia czasu. My zdążamy w tym kierunku, ale pytanie jest, co druga strona, co wrogowie mają zamiar zrobić i co mogą zrobić przy pomocy Turcji? Gdy chodzi o zdobycie terytorium Syrii, to może to potrwać tygodnie, miesiące, ale nie możemy lekceważyć poczynań Turcji. Lekceważenie zachowania Turcji jest lekceważeniem realiów.
SBS: Panie prezydencie, jak pan skomentuje ostatnie doniesienia, ze wasze wojsko starło się z waszym sojusznikiem, Hezbollah?
Asad: Walka między nami i Hezbollah? – Oni z nami nie walczą, oni popierają armię syryjską, walczą razem z nami przy wsparciu rosyjskich sił lotniczych. Razem zwalczamy wszystkie grupy terrorystyczne: ISIS, Al Nusra i inne grupy z nimi związane, jak Al Kaida która ma powiązania z Al Nusra i ISIS.
SBS: Krążą informacje, że były jakieś starcia między armią syryjską a Hezbollah. Czy te wieści są nieprawdziwe?
Asad: O nie, to nie są starcia, tylko różnica zdań. Informacja jest nieprawdziwa; najlepszym dowodem jest ostatnie spotkanie w Teheranie miedzy Rosją, Syrią i Hezbollah – jest rzetelna współpraca miedzy nimi w zwalczaniu terroryzmu.
SBS: Czy pan klasyfikuje grupy opozycyjne jako terrorystów?
Asad: Nie, z całą pewnością – nie. Jeśli mówimy o opozycji, która stosuje metody polityczne, to nie są to terroryści. Ale jeśli ktoś trzyma broń palną lub inną bron i terroryzuje ludzi, atakuje cywilów i publiczną, i prywatną własność – to jest terrorystą. A jeśli mówimy o opozycji w kraju, to musi to być opozycja syryjska złożona z Syryjczyków w Syrii, a nie atrapa opozycji, która działa jako pełnomocnik na rzecz innych państw jak Arabia Saudyjska lub inne państwo. To musi być opozycja syryjska z syryjskimi korzeniami. Zupełnie tak samo jak w waszym kraju. To jest dokładnie to samo.
SBS: Ostatnio wspomniał pan, że rozmowy na temat wstrzymania ognia dały Syrii jakiś cień nadziei. Jak długo potrwa ta nadzieja?
Asad: Tak, wstrzymanie ognia działa. Proszę nie zapominać jednak, że grupy terrorystyczne łamią warunki przerwania ognia właściwie każdego dnia. Ale równocześnie my mamy prawo reagować na łamanie warunków w przypadku, gdy terroryści atakują nasze siły. Właściwie można powiedzieć, że rozejm działa w większości miejsc, ale nie wszędzie.
SBS: Jest wiele informacji i opinii o tym, w jaki sposób zaczął się kryzys w Syrii. Niektórzy twierdzą, że to było graffiti antyrządowe, wymalowane przez dzieci, i wypisane antyrządowe hasła, które spowodowały brutalną reakcję rządu. Ja rozumiem, że pan nie uznaje tej opowieści, więc jakby pan w swoich słowach wyjaśnił, co było przyczyną i początkiem tego kryzysu?
Asad: Właściwie wiele różnych rzeczy się na to złożyło. Niektórzy myślą, że awantura się zaczęła, gdy ludzie demonstrowali, bo chcieli reform. Nie można temu zaprzeczyć, to prawda. Nie możemy powiedzieć, że każdy demonstrujący był terrorystą lub najemnikiem. Ale większość tych manifestantów – i ja nie mówię o tych prawdziwych – była opłacana przez Katar. Później Katar dostarczył im broń i tak się zaczęło Historia o tych dzieciach i graffiti to bzdura. Oczywiście zdarzają się różne pomyłki , jak się ostatnio zdarzyła w USA w ubiegłym roku, ale to nie jest powód, żeby użyć broni przeciwko policji i żołnierzom.
SBS: Mówi pan, że niektórzy z tych demonstrantów mieli poważne powody, żeby domagać się reform. Czy to była odpowiedź na brutalne zachowanie rządu?
Asad: Nie, my mieliśmy reformy w Syrii, które zaczęły się głównie w 2000 roku. Niektórzy uważali, że proces reform był zbyt szybki, inni, że zbyt powolny – to jest subiektywna, nie obiektywna ocena. Ale dowód na to, że nie chodziło o żadne reformy jest w tym: mimo, że myśmy wprowadzili żądane reformy pięć lat temu, to nic się nie zmieniło. Zmieniliśmy konstytucję, zmieniliśmy prawo, czego domagała się opozycja, zmieniliśmy wiele rzeczy na żądanie opozycji, ale nagonka na nas ciągle trwała. Więc nie chodziło o reformy; chodziło o pieniądze, które szły z Kataru.
Ci ludzie, którzy rzeczywiście domagali się reform, teraz nie demonstrują; oni współpracują z rządem i choć nie zgadzają się z linią rządu i nie popierają rządu – i to jest ich prawo – to zdecydowanie nie popierają terrorystów. To są Syryjczycy, którzy brali udział w procesie politycznym, tak jak normalna opozycja w każdym normalnym kraju; ale z terrorystami nie chcą mieć nic wspólnego.
SBS: Jak pan wytłumaczy fakt, że niektórzy ministrowie z pańskiego rządu uciekli z kraju, podając jako powód brutalne traktowanie w kraju?
Asad: Oni uciekli, bo ich o to poproszono. Niektórzy zostali ‚zaproszeni’ przez Arabię Saudyjską, inni przez Francję. Teraz należą do tak zwanej ‘opozycji’ – przeciwko Syrii – tego kraju, w którym mieszkają. Ale jest to opozycja tego kraju, a nie syryjska opozycja. Oni nie martwią się o Syrię im na Syrii nie zależy, więc nie będziemy się nimi przejmować.
SBS: Pana główny sojusznik – Rosja namawia do powrotu do rokowań pokojowych. Czy uważa pan, że to dobry pomysł?
Asad: Ma pan na myśli Genewę?
SBS: Tak.
Asad: Oczywiście, popieramy każde negocjacje, gdy chodzi o Syrię – z Syryjczykami, ale w rzeczywistości te rozmowy jeszcze się nie zaczęły i nie ma teraz poważnej rozmowy Syria – Syria. W tej chwili mamy rozmowy z pośrednikiem. Popieramy w pryncypiach negocjacje z Syryjczykami. W każdych negocjacjach potrzebna jest metodologia i przyjęte pewne zasady, punkt odniesienia i warunki rozmów. Żeby te negocjacje przyniosły jakiś pożytek, muszą być zachowane pewne zasady.
SBS: Jedną ze spraw, która intryguje ludzi, gdy chodzi o kryzys w Syrii, jest pytanie: jak to się dzieje, że wasi sojusznicy są tak lojalni wobec Syrii?
Asad: Bo to nie jest sprawa prezydenta. To nie dotyczy osoby. To jest wielkie nieporozumienie i błędna interpretacja Zachodu, jak i część propagandy, że Rosja i Iran popierają Asada. To nie jest tak – chodzi o całą sytuację. Chaos w Syrii może spowodować efekt domina w całym regionie, i będzie to miało wpływ na Iran, Rosję, kraje sąsiednie, a właściwie też i Europę; więc kiedy nasi sojusznicy bronią Syrii, bronią stabilizacji w Europie, a także bronią swoich interesów. Ale w tym czasie bronią też naród syryjski i prawo syryjskiego narodu do obrony. Gdyby bronili tylko prezydenta bez poparcia narodu dla prezydenta, to ja bym nie przetrwał pięciu lat tylko dlatego, że Iran i Rosja mnie popierają. Więc to nie jest o prezydencie i o Asadzie. To jest dużo większa gra.
SBS: Czy ma pan bezpośredni lub pośredni kontakt z USA?
Asad: Nie, żadnego. Nie mam żadnego oficjalnego kontaktu. Mamy nieoficjalny – różnymi kanałami – ale jeśli ich zapytać, to będą zaprzeczać, my też będziemy zaprzeczać.
SBS: Jakie to są te kanały?
Asad: Biznesmeni, którzy jeżdżą po całym świecie i spotykają się z różnymi oficjelami, głównie w Europie; przekazują różne przesłania, w sumie nic poważnego, bo my nie wierzymy, że USA i amerykańska administracja traktuje Syrię poważnie i chce rozwiązania konfliktu.
SBS: Ostatnio 51 dyplomatów USA domagało się zwiększenia ataków wojskowych na Syrię. Czy to pana bardzo martwi i czy uważa pan, że jest zapowiedzią bardziej agresywnej polityki wobec Syrii?
Asad: Podżegacze wojenni w amerykańskiej administracji zawsze istnieli i istnieją. To nic nowego. Ale nie chodzi o to konkretne nawoływanie do agresji. Chodzi o amerykańska politykę w każdej administracji USA – różnica między obecną administracją a poprzednią polega na tym, że Bush wysłał amerykańskich żołnierzy. Obecna wysyła najemników. To jest stale ta sama zasada polityki amerykańskiej. To jest polityka militarystyczna, ale realizowana w różny sposób. Ten apel dyplomatów nie różni się niczym od tego, co dzieje się realnie. Nawołują do wojny, a w rzeczywistości już jest wojna.
Dziennikarz SBS: Wspomniał pan poprzedni rząd. Są opinie, że powodem dla pańskiego przetrwania jest fakt, że rząd Busha nie zgodził się wysłać żołnierzy na Bliski Wschód. Czy zgadza się pan ?
Baszar al-Asad: A tak, oni są znani z tego, że stwarzają problemy. Nam się wygrażają już od lat 50-tych i tworzą coraz to nowe problemy, ale nie rozwiązują żadnego. Bush najechał na Irak. W kilka tygodni mógł zająć Irak, ale potem – co dalej… Nie chodzi o okupację, USA to potęga i potężna armia. Syria nie jest potęgą militarną. Więc co oni chcą osiągnąć? Jaki maja cel? Jak dotąd niczego nie osiągnęli. Ani w Libii, ani w Iraku, Jemenie czy w Syrii. Wszędzie stworzyli chaos. Tak, oni mogą stworzyć chaos. Mogą. Ale czy mogą rozwiązać problem? – Nie.
SBS: Czy ma pan jakieś preferencje co do osoby, która wygra w USA w nadchodzących wyborach?
Asad: Nie, my nigdy nie stawiamy zakładów, gdy chodzi o wybór prezydenta USA. Zazwyczaj to, co opowiadają w czasie kampanii wyborczej, całkowicie się różni od tego, co robią w praktyce, gdy wygrają wybory. Obama jest najlepszym przykładem. Więc możemy czekać tylko, jaką następną politykę będą realizować po wyborach, obojętnie kto wygra.
SBS: Czy wyobraża sobie pan sytuację, w której Syria może współpracować z Zachodem?
Asad: My nie mamy problemu z USA. Oni nie są naszym wrogiem; to nie my mamy problem. Oni nas nie okupują. Są różnice, które datują się od lat 70-tych, a może i wcześniej. Były okresy i czasy, gdy współpracowaliśmy z USA. Więc my nie jesteśmy przeciwko współpracy. Ale ta współpraca polega na dialogu, dyskusji i poszanowaniu wzajemnych interesów; a nie tylko interesów jednej strony. To wszystko. Nie, my nie mamy problemu.
SBS: Panie prezydencie! Wiem, że spędził pan wiele lat w Anglii. Co pan sądzi o obecnym wyjściu Anglii z Unii? I czy to może mieć jakiś wpływ na Syrię i kryzys w Syrii.
Asad: Trudno mi odpowiedzieć na to pytanie, bo to jest sprawa brytyjska; ja nie jestem ani Brytyjczykiem, ani Europejczykiem, ale wydaje mi się, że ten zaskakujący wynik ma wiele przyczyn; zarówno wewnętrznych, jak ekonomia, ale i zewnętrznych, jak terroryzm, sprawy bezpieczeństwa, uchodźstwo itp.
Ale dla nas jest to pewna wskazówka: ci sami doradcy, którzy nam doradzali, jak wyjść z kryzysu w Syrii i opowiadali, że “Asad must go and he is disconnected” (“Asad musi odejść – nie ma żadnego kontaktu z rzeczywistością”), udowodnili, że sami nie mają kontaktu z rzeczywistością, bo inaczej nie prosiliby się o to referendum. Ale myślę też, że to jest rewolta, protest ludzi przeciwko podrzędnym politykom; potrzebni są światli i wykwalifikowani politycy, którzy mogliby zarządzać ich państwem. Jeśliby w Anglii doszła do władzy administracja, której by się skojarzyło, że ten ogromny najazd uchodźców ma coś wspólnego z Syrią, to miałoby to pozytywny wpływ na nasz kraj, ale tak naprawdę to nie mam wielkiej nadziei i nie wiemy, co się stanie, gdy Cameron odejdzie.
SBS: Czy mogę pana zapytać? – Australia jest częścią koalicji, która walczy z państwem islamskim. Oczywiste, że w tym sensie mamy wspólny cel: zwalczanie terroryzmu. Czy aprobuje pan australijską pomoc?
Asad: Tak naprawdę, to my przyjmujemy każdą propozycję pomocy do walki z terroryzmem. Ale ta pomoc powinna być przede wszystkim autentyczna, nie na pokaz – tak jak na przykład to, co się dzieje w północnej Syrii, gdzie 60 państw nie było w stanie powstrzymać ekspansji ISIS. Tylko wtedy, gdy Rosja przyszła na pomoc, to ekspansja terrorystów została powstrzymana.
No więc taka pomoc powinna być po pierwsze, prawdziwa, a po drugie, powinna być uzgodniona z legalnym rządem Syrii, a nie tylko dlatego, że ktoś chce zwalczać terroryzm samopas i może latać po całym świecie.My mamy legalny rząd i jesteśmy państwem suwerennym. I tylko pod tym warunkiem możemy poprzeć każdą pomoc w zwalczaniu terroryzmu.
SBS: Wielu młodych Australijczyków walczyło po stronie kurdyjskich buntowników lub Państwa Islamskiego i zginęło w walkach. Czy ma pan jakieś przesłanie do tych młodych ludzi, którzy są tak oburzeni tym, co się dzieje w Syrii, że są gotowi stanąć do walki na śmierć i życie?
Asad: Jeszcze raz powtarzam: jeśli przybywają różni obcokrajowcy bez zezwolenia władz syryjskich, to są nielegalnie na ziemi syryjskiej, obojętnie, czy chcą zwalczać terroryzm, czy co innego.
SBS: Panie prezydencie, australijscy politycy, podobnie jak inni politycy innych państw, przyjęli bardzo mocne stanowisko wobec Syrii i bardzo ostro oceniają pana rolę w obecnym kryzysie. Premier Australii określił pana jako tyrana – mordercę, który jest odpowiedzialny za wymordowanie niewinnych ludzi; australijski szef opozycji nazwał pana rzeźnikiem; ale z kolei oficjalną polityka Australii jest współpraca z panem w negocjacjach pokojowych. Jak pan wytłumaczy te dwa zupełnie sprzeczne stwierdzenia?
Asad: Wie pan, to jest typowy podwójny standard i hipokryzja Zachodu. Atakują nas politycznie i w tym samym czasie próbują z nami załatwiać różne sprawy na boku. Zwłaszcza gdy chodzi o bezpieczeństwo; nasyłają nam agentów, łącznie z pana rządem. Oni wszyscy robią to samo. Nie chcą drażnić USA, a właściwie powtarzają tylko to, co im Stany Zjednoczone nakazują. Co mogę powiedzieć, te stwierdzenia nie mają nic wspólnego z rzeczywistością. Ja zwalczam terroryzm, nasza armia walczy z terroryzmem; my zwalczamy terroryzm, nasze wszystkie instytucje są przeciwne terroryzmowi i jeśli ktoś nazywa walkę z terroryzmem – rzeźnią, to jest to zupełnie inny problem.
SBS: Australia ma zamiar przyjąć następnych 12 tysięcy syryjskich uchodźców; niektórzy już przybyli. Czy ma pan im coś do przekazania? Wielu z tych uchodźców mówi, że kocha Syrię i chce wrócić. Czy chciałby im pan coś przekazać? Nie tylko tym, którzy są w Australii, ale i w innych krajach?
Asad: Poruszył pan bardzo ważny problem. Większość tych uchodźców chce wrócić do Syrii. Więc każda tymczasowa pomoc humanitarna jest szalenie ważna i i przyjęta z wdzięcznością jako pomoc humanitarna, ale bardziej humanitarna i mniej kosztowna pomoc byłaby w stworzeniu takich warunków, które ułatwiłyby powrót do kraju. Przede wszystkim pomoc w stabilizacji Syrii, zamiast popierać terrorystów i dawać im parasol bezpieczeństwa.
Czego oni chcą? – Oni chcą, żeby kraje zachodnie podjęły zdecydowane kroki w ukróceniu Arabii Saudyjskiej i Kataru, Anglii i Francji, by te przestały organizować zamach na rząd syryjski i próbować go obalić. Przecież gdyby nie ta obca interwencja, to ci ludzie nigdy by Syrii nie opuścili. Większość z nich nie wyjechała, bo nie podobał im się rząd; musieli wyjechać, bo bardzo trudno teraz mieszkać w Syrii.
SBS: Czy ma pan nadzieję, że ci ludzie będą chcieli wrócić do Syrii i czy pomógłby im pan ułatwić ten powrót?
Asad: Absolutnie. Utrata ludności to strata ogromnego potencjału ludzkiego. Jak można odbudować kraj bez potencjału ludzkiego? Większość tych ludzi to osoby wykształcone, wykwalifikowane, mają własne biznesy w Syrii w każdej dziedzinie. Przecież to ogromna strata.
SBS: Międzynarodowa komisja sprawiedliwości twierdzi, że ma dowody i dokumentacje, ukazujące, iż pana rząd sankcjonował tortury i masowe zabójstwa. Biorąc pod uwagę te dokumenty, jak pan wytłumaczy, że żadne przestępstwa, pomyłki nie miały miejsca. Są też inne dokumenty niezależnej komisji, która stwierdziła celowe ataki na szpitale. Czy przyznaje pan, że popełnione różne błędy w czasie ataków na terrorystów spowodowały, iż cywilna ludność była poszkodowana?
Asad: Pan mówi o dwóch różnych rzeczach. Pierwsza to ten raport, który miał zniesławić nasz rząd i był opłacony przez Katar; tylko i wyłącznie po to, by obwiniać syryjski rząd. I nie podali żadnego dowodu; kto robił te zdjęcia i kim były ofiary na zdjęciach, które nie były nawet podpisane itd. W ten sposób można podrobić każde oskarżenie w internecie. Więc ten raport w ogóle nie jest wiarygodny.
Druga rzecz to atak na szpitale i atak na cywilną ludność syryjską. Pytanie: dlaczego mielibyśmy atakować szpitale i zwykłych mieszkańców? Cały problem zaczął się od tego, że terroryści dostali się w sam środek Syrii. Zabijanie Syryjczyków bardzo byłoby terrorystom na rękę. Biorąc na bok wszystkie inne sprawy, w obecnej sytuacji żaden rząd nie atakowałby własnych mieszkańców, zabijając ludzi i atakując szpitale. Z każdego budynku można do zdjęcia zrobić szpital. Nie, to nie jest prawda, to są oszczercze pomówienia. My ciągle wysyłamy zastrzyki i szczepionki do szpitali. Dlaczego mielibyśmy ratować ludzi w szpitalach i mordować ludzi? – To przecież jest sprzeczne z logiką.
SBS: Panie prezydencie! Jako mężczyzna i jako ojciec – jakie zdarzenie w tym kryzysie wywarło na panu największe wrażenie?
Asad: Istotnie. Jesteśmy ludźmi. I ja jestem Syryjczykiem, i jak każdy Syryjczyk bardzo przeżywam tragedie rodaków i ich rodzin. My jesteśmy bardzo emocjonalni. Ale jestem urzędnikiem państwowym i pierwszym pytaniem, które sobie zadaje jako urzędnik, jest: co powinienem zrobić, by uchronić ludność Syrii przed cierpieniem? To najważniejsze. To paskudne uczucie jest dla mnie bodźcem, by zrobić więcej dla mieszkańców Syrii. To daje mi motywację, żeby starać się zrobić więcej dla tych ludzi, dla kraju.
SBS: Jaką ma pan wizję przyszłej Syrii? Jak pan sobie wyobraża Syrię za 2-3 lata?
Asad: Po kryzysie czy… Pierwsze, co nam się marzy, to żeby Syria była taka, jak była przedtem. To był jeden z najbezpieczniejszych krajów na świecie. Jeśli masz spokój i bezpieczeństwo, to możesz myśleć o innych sprawach i ambicjach. Bez tej stabilizacji nie można niczego konkretnego zaplanować.
Drugim pytaniem jest: jak postępować z nową generacją, która przeżyła wojnę, zabijanie i była świadkiem morderstw; która widziała ekstremizm albo była trenowana w ekstremizmie czy indoktrynowana przez Al Kaidę i podobne organizacje. To jest potężne wyzwanie.
A trzecia sprawa to jest pomoc uchodźcom w powrocie do kraju, bo nam bardzo potrzebny jest potencjał narodu do odbudowy kraju. Odbudowa kraju, infrastruktury jest bardzo łatwa. My potrafimy to zrobić.
Wielkie zadanie, które stoi przed nami to… nowe pokolenie.
SBS: Jakiej oceny historii życzyłby pan sobie?
Asad: Marzy mi się, by przejść do historii jako osoba, która oczyściła kraj z terroru i terroryzmu, i zewnętrznej interwencji. To mi się marzy. Wszystko inne pozostawiam narodowi syryjskiemu do oceny. To moje jedyne marzenie.
SBS: Panie prezydencie! Bardzo dziękuję za rozmowę z SBS Australia.
Asad: Dziękuję i ja.
Przetłumaczyła: Tiamat
Opublikowano za: http://zygumntbalas.neon24.pl/post/132519,co-sie-dzieje-w-syrii-05-07-2016
http://zygumntbalas.neon24.pl/post/132506,co-sie-dzieje-w-syrii-04-07-2016
Wypowiedz się
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.