Publikujemy fachowy tekst profesora Jerzego Żyżyńskiego napisany co prawda w styczniu br., ale który w dużym stopniu zachowuje swoją aktualność. (Redakcja KIP).
***
Według ostatnich informacji koncepcja podatku od sklepów wielkopowierzchniowych ma zostać zastąpiona podatkiem od obrotów, który progresywnie ma opodatkować obrót bez względu na formę prowadzenia handlu – w ten sposób obciążone mają zostać zarówno „normalne” sklepy, jak i handel internetowy.
Jednakże opodatkowanie obrotu kryje w sobie pewną niebezpieczną pułapkę. Obrót są to bowiem wpływy brutto lub należności brutto ze sprzedaży towarów czy usług dostarczonych przez dany podmiot gospodarczy. Jednakże wpływy ze sprzedaży to nie dochód, a pamiętajmy, że istotą podatku jest redystrybucja dochodów – ściśle biorąc jest to jedna strona tej redystrybucji, bo funkcję redystrybucyjną realizuje budżet państwa: państwo przejmuje część dochodów po to, by wygenerować dzięki tym środkom inne dochody – części członków społeczności, zatrudnionej w sferze budżetowej lub zawierającej z państwem różne kontrakty (wydatki budżetowe w sektorze przedsiębiorstw rynkowych).
Dochód to wpływy minus koszty: nabycia towarów u producenta i hurtownika, koszty personelu, energii, ochrony, transportu, reklamy itd. O tym, jak się ma dochód do obrotów mówi tzw. współczynnik rentowności obrotu brutto.
Współczynnik rentowności obrotu jest różny gałęziowo, terytorialnie, zmienny w czasie. Statystyki GUS podają (w Biuletynie Miesięcznym GUS) współczynniki rentowności obrotu w różnych gałęziach gospodarki. Na przykład w produkcji farmaceutyków wynosił w pierwszym kwartale 2015 r. 14,1%; w zaopatrywaniu w energię elektryczną, wodę i gaz w pierwszym półroczu 2015 r. 14,3%; w produkcji mebli w 2014 r. wynosił 5,8%, a w 2015 r. ponad 6%.
Ale w handlu detalicznym wynosił w pierwszym półroczu 2015 r. 1%, podczas gdy w pierwszym kwartale tego roku minus 0,1% (to oznacza stratę!); dla pierwszego półrocza 2014 r. wynosił 1,2%, podczas gdy dla trzech kwartałów 0,2% a dla całego roku 1,5%. Tymczasem w handlu hurtowym wskaźnik rentowności obrotu kształtował się znacznie lepiej: wynosił w 2014 r. 2,6%, a za trzy kwartały 2015 r 2,7%. Czy tak niska rentowność handlu detalicznego to kwestia ukrywania zysków? Trzeba by to udowodnić. Uważa się, że wielkie sieci międzynarodowe część zysków transferują w kosztach usług realizowanych na rzecz powiązanych podmiotów zagranicznych. Ale krajowe nie mają tej możliwości.
Warto zdawać sobie sprawę z tego, że rentowność obrotu w tych statystykach jest wartością średnią, są zatem firmy w wyższej i o niższej rentowności – w większości niższej – efekt skośności rozkładu. Oto znany niżej podpisanemu autentyczny przykład małego sklepu księgarskiego. Kilka lat temu jego obroty wyniosły 4,845 mln zł, zysk z działalności 114,9 tys. zł, straty 77,5 tys. zł, zysk brutto 37,4 tys. zł, zapłacono podatek dochodowy 7,1 tys. zł. A gdyby mieli zapłacić 1% podatku od przychodów, byłoby to 48,5 tys. zł – byliby zrujnowani, podatek wyższy od zysku. Nawet gdyby podatek wyniósł 0,5% to byłoby to ponad 24 tys. zł – do zapłacenia, ale znacznie wyższy od dotychczasowego podatku od zysków.
Co prawda teoretycznie dla przedsiębiorców sama wielkość stopy opodatkowania zysków nie ma wielkiego znaczenia, bo ważne jest co innego: co może on odpisać w ciężar kosztów, czyli jaka realnie jest ta nadwyżka, która jest podstawą wyznaczenia podatku, ale właśnie na tym polega wada (i błąd!) koncepcji opodatkowania przychodów, że zupełnie abstrahuje od kosztów. A to jest w gruncie rzeczy kwestia kluczowa. I przecież: jak firmy zaczną ciąć koszty, to na kim się to odbije? – Obawiam się, że na pracownikach.
Podatek od przychodów jest zatem pewną iluzją wynikającą z niedostrzeżenia tego, że realne warunki i zdolności do płacenia podatku (czyli posiadanie nadwyżki dochodów) – są bardzo zmienne i zróżnicowane. Pewnym postępem jest zaproponowanie progresji, czyli małego podatku przy niskich obrotach i wyższego przy wysokich. Ale czy rzeczywiście rentowność koreluje dodatnio z wielkością obrotu? Trzeba tę kwestię skrupulatnie zbadać, bo tu istotnym czynnikiem może być na przykład położenie przedsiębiorstwa (małe miasto, duże miasto, wieś), jak i czas (sezon, po sezonie). Czy Autorzy koncepcji oparli się na jakichś badaniach?
27-01-2015
Prof. dr hab. Jerzy Żyżyński
Witam,
ogromnie cenię prof. Żyżyńskiego, jednak ZUPEŁNIE SIĘ NIE ZGADZAM z powyższym artykułem. Niestety, autor rozpatruje kwestię podatku w wąskim paradygmacie obecnego systemu. Nie patrzy na całość ekonomii i przepływów pieniężnych. Nie wiem, jak inni, ale nasza Konfederacja na Rzecz Reform Ustrojowych (KoRReUs), współpracująca z Klubem Inteligencji Polskiej, proponuje zastąpienie podatkiem obrotowym (od przychodów) wielu innych podatków: docelowo i dochodowego (który jest karą za pracę i za gospodarność), i VAT (który jest głównym źródłem oszustw. To właśnie duże korporacje potrafią rozdmuchiwać koszty i wykazywać potem niemal zero zysku lub stratę – drogi Panie Profesorze, czy myśli Pan, że sieci zachodnie wielkopowierzchniowe “bawiłyby” się w biznes w Polsce przy zyskach oscylujących w okolicach zera? Tak, progresywność podatku obrotowego jak najbardziej, ale bardzo prosta: do ok. 0,75 mln złotych obrotu – zwolnienie z podatku, potem ok. 10% (potrzebne są tu szeroko zakrojone symulacje liczbowe), wreszcie może być trzecia grupa dużych firm o obrotach powyżej np. 750 mln zł, dla których ten podatek byłby o kilka punktów procentowych wyższy. Podatek obrotowy w miejsce PIT-u, VAT-u i CIT-u ma dużo zalet:
1. jest tańszy dla konsumenta
2. jest łatwo policzalny w każdej kalkulacji biznesowej i cenowej
3. jest tani w pobieraniu go (automatyczna opłata transakcyjna w banku lub opłata wynikająca z kasy fiskalnej przy płatnościach gotówką)
4. nagradza gospodarność, pracowitość i oszczędność (dziś im jestem gospodarniejszy, tym większy płacę podatek!!!)
5. upraszcza prowadzenie biznesu, bo nie trzeba żadnej skomplikowanej buchalterii, nie trzeba się zastanawiać, co można wpisać w koszty, a co nie itd.
6. Nie hamuje tworzenia miejsc pracy, bo nie są obłożone wysokimi kosztami podatku dochodowego.
Oczywiście, wprowadzenie takiego podatku to duża zmiana, która ma sens, gdy zreformuje się kompleksowo cały obszar architektury monetarno-podatkowej, łącznie z para-podatkami takimi jak ZUS, KRUS itp.:
– wprowadzi się pieniądz bez-odsetkowy,
– zlikwiduje się kreację pieniądza dłużnego (pustego pieniądza tworzonego w momencie tworzenia długu, czyli udzielania kredytów),
– wprowadzi dywidendą narodową (kwota zmienna zależna od wyniku gospodarki, związana z emisją pieniądza w ramach dostrajania wolumenu pieniądza do rozwoju, służąca wzmocnieniu rodzimych przedsiębiorstw), a także albo gwarantowaną emeryturę albo gwarantowany dochód podstawowy (finansowane z podatków i stałych przychodów państwa).
Najlepiej byłoby wprowadzić taki podatek obrotowy w całej gospodarce.