Holokaust bez żydowskich siepaczy byłby niemożliwy.
Karnawał pod hasłem “Holokaust”.
Biblia jest niewyczerpanym źródłem inspiracji, bezspornie sięgnęli naziści do biblii, jak przygotowywali holocaust, zresztą wielu spośród nich znało Torę a także Talmud.
Jak się robi holocaust znajdujemy w księdze Estery:
“13
I rzekła Ester: Jeźli się królowi podoba, niech będzie pozwolono i jutro Żydom, którzy są w Susan, aby uczynili według wyroku dzisiejszego, a dziesięć synów Hamanowych aby zawiesili na szubienicy.
14
I rozkazał król, aby tak było. A tak przybity był wyrok w Susan, i powieszono dziesięć synów Hamanowych.
15
A zgromadziwszy się Żydowie, którzy byli w Susan, i dnia czternastego miesiąca Adar, zabili w Susan trzysta mężów; wszakże na łupy ich nie ściągnęli ręki swojej.
16
Inni także Żydzi, którzy byli w krainach królewskich, i zebrawszy się zastawiali się za dusze swe; a póty mieli pokój od nieprzyjaciół swych. Bo zabili nieprzyjaciół swoich siedmdziesiąt i pięć tysięcy; wszakże na łupy ich nie ściągnęli ręki swo jej.”
Przy ówczesnej możliwościach technicznych i gęstości zaludnienia zamordowanie 75.000 ludzi było nie lada wyczynem i zasługuje na miano mordu masowego (holokaustu), dokonane przy tym w ciągu paru dni. Naturalnie należy sobie to wyobrazić jako prawdziwą ekscesywną rzeźnię na ludziach, gdzie każdy Żyd i Żydówka musiał własnoręcznie mordować, podcinać gardło mężczyznom, kobietom i dzieciom, żeby tę liczbę ofiar osiągnąć. Niektóre z dzieci powieszono na szubienicy. Naziści wykorzystali najsilniejszych Żydów do obsługi krematoriów i prac grabarskich jak ta i innych metod likwidacji ich współplemieńców.
Jak zareagowali Żydzi na to straszliwe wydarzenie, ten mord masowy ? Musieli być zaszokowani ?
“17
Poczęli dnia trzynastego miesiąca Adar, a przestali dnia czternastego tegoż miesiąca, a sprawowali tegoż dnia uczty i wesela.
18
Ale Żydzi, którzy byli w Susan, zebrali się dnia trzynastego i czternastego tegoż miesiąca; a odpoczęli piętnastego dnia tegoż miesiąca, i sprawowali dnia onego uczty i wesela.
19
Przetoż Żydzi mieszkający po wsiach, i po miasteczkach niemurowanych, obchodzą dzień czternasty miesiąca Adar z weselem, i z ucztami i z dobrą myślą, posyłając upominki jeden drugiemu.
20
Bo pisał Mardocheusz o tem, i rozesłał listy do wszystkich Żydów, którzy byli po wszystkich krainach króla Aswerusa, do bliskich i do dalekich.”
Ciekawa reakcja na własną masową zbrodnię, za wiele człowieczeństwa nie można w tym odkryć. I jak postanowili tę zbrodnię przetwarzać w swej społeczności ?
“21 Stanowiąc im, aby obchodzili dzień czternasty miesiąca Adar, i dzień piętnasty tegoż miesiąca na każdy rok, … aby obchodzili one dni z ucztami i z weselem, jeden drugiemu upominki, a ubogim dary po syłając.
…
26 Przetoż nazwali one dni Purym
”
Ustanowili przeto kapłani żydowscy te dni masowego mordu jako święto Purym. To święto jest najradośniejszym świętem żydowskim, podobnym nieco do halloween. W ten sposób święci się po żydowsku mord masowy, radośnie, szczególnie chętnie czynią to dzieci żydowskie.
Nie znam za bardzo tradycji niemieckiej, ale nie słyszałem dotąd, że oni w swym zwyrodnieniu święcą holcaust jako święto radości.
W każdym razie można rozpoznać łatwo tego ducha księgi Estery w Izraelu, szczególnie w objeściu z ludnością palestyńską, która gości tych przybyszów od dziesiątków lat.
Może co poniektóry teraz lepiej zrozumie, skąd bierze się ta gotowość do ciemiężenia i mordowania Palestyńczyków i innych narodów świata. To nie muszą być geny, wystarczy takie religijne wychowanie i nasz ukochany papież Jan Paweł II, w końcu znawca księgi Estery, rekomenduje nam tę grupę: “To są nasi starsi bracia”. Cieszmy się przeto na jego starszych braci, którzy nam w piśmie świętym przekazują, jak należy się ze zbrodnią obejść.
Księga Estery jest częścią chrześcijańskiego pisma świętego, czasami mam wrażenie, że wielu nie bardzo wie w co właściwie wierzy.
Gdzieś pod koniec 19-tego wieku, bodajże we Francji wprowadziła tzw. “wolna” prasa to słowo do obiegu, wg. tej samej zasady, jak się wprowadza fałszywe pieniądze. Mniej więcej w czasach tzw. afery Dreyfussa.
Pojęcie jest już z tego względu fałszerstwem, albowiem Izraelici, pewna znikoma grupa Semitów, okradła absolutną większość Semitów z ich osobowości, n.p. Arabów, Palestyńczyków i wielu innych, którzy w pewnych regionach są nawet ich przeciwnikami.
Z tym fałszywym pieniądzem, który masowo wprowadzili Izraelici do obiegu medialnego, atakują Izraelici każde pojawienie się jakiejkolwiek krytyki odnośnie tego, w ekstremalnych przypadkach, patrz wyżej, szczególnie zbrodniczego plemienia. “Antysemityzm” stał się uniwersalną bronią przeciwko każdemu, który śmie zwrócić uwagę na zbrodniczą działalność band hebrajskich. Jest rzeczą zrozumiałą, że dotyczy to także krytyków z własnych szeregów, wystarczy wymienić Ezrę Pounda, którego kazano zamknąć w klatce dla zwierząt, albo Finkelsteina, a cóż dopiero kogoś, kto zaliczany jest do Gojów.
Nierzadko te już zwyczajowe zarzuty “antysemityzmu” mają wprost humorystyczny, czy absurdalny charakter, ale pomimo świadomego ośmieszania propagandowej techniki “antysemityzmu” bandy izraelickie dbają o to, żeby “kocioł był stale pod parą”. Poniższa historyjka należy to takich.
Nie od rzeczy byłoby w rozwinięciu tego tematu przypomnieć:
Antypolizm: “Nażymat’, nażymat’, nażymat’ !” 24.12.11, 15:30
Muszę przypomnieć zawziętym patriotom to znienawidzone hasło.
Już się trochę dziwiłem, że fazie przykręcania Polsce śruby w celu “zwrotu” majątków brakuje wyraźnie antysemityzmu, który przecież z Polską i Polakami tak nierozłącznie jest związany, w końcu Oświęcim był w Polsce i może zawsze w razie potrzeby zostać użyty jako broń szturmowa przeciw Polsce.
Nareszcie zadbała sieć terroru organizacji światowych o to, żeby ten brak usunąć
> http://pppolsku.blogspot.com
i słusznie. Jak to ci “Rosjanie” w przeszłych dziesiątkach lat w tym kraju też czynili:
“Nażymat’, nażymat’, nażymat’ !”
I jeśli komuś się nie podoba, to jest jeszcze wojna na ślinę.
> http://religia.onet.pl/publicystyka,6/wojna-na-sline,23845.html
i proszę Polaków więcej nie opluwać, bo będzie źle.
A w Izraelu
zgromadzili ich koachimy znowu 6 milionów, i znow czekają na wyrok jak przed 70 laty. I oni też zapomnieli, a gdzie tam, nawet nie śmieją zapytać, który z ich bankierów najwięcej zarobił na męczeństwie ich krewnych. Najważniejsze, że dostali za swoich kochanych krewnych parę srebrników pogłównego.
I cóż z tego, że Finkelstein im maluje na pyskach: “przemysł holocaustu”. Nie nauczyli się niczego poza padaniem na kolana przed złotym cielcem.
Holokaust bez żydowskich siepaczy byłby niemożliwy
Poniższy tekst został zaczerpnięty z komentarza w onecie, cytuję go bez jakichkolwiek zmian mając nadzieję, że autor nie wyraża sprzeciwu. 18.04.2013: jak podejrzewałem, zniknął cały temat.
” ~Zapomniana historia niegdyś słynnej kolaboracji do ~trzecie pokolenie stalinowców wraca do korzeni:
Poniżej prezentuję przykłady żydowskiej kolaboracji z okupantem w czasie drugiej wojny światowej. Moim celem nie jest szkalowanie narodu żydowskiego, którego cierpienia w czasie wojny są niepodważalne, a jedynie pokazanie, że w czasie wojny każdy może być kolaborantem, również i ten który później jest ofiarą.
(…) Od wiosny 1942 r. kontaktowałem się bliżej z sekcją wywiadu ŻZW (Żydowski Związek Wojskowy – podziemna organizacja żydowskiego ruchu oporu – dop. red.). stąd moja dobra znajomość tego zagadnienia. Policja żydowska i Zarząd Gminy, zasłużyli sobie na miano zdrajców. (To były organy, które organizowały holokaust, uwaga prostopopolsku) Nikt i nic ich nie może obronić ani wytłumaczyć ich postępowania. Istniało ponadto szereg żydowskich placówek gestapowskich, podległych bezpośrednio kierownikowi referatu żydowskiego w gestapo – Karlowi Brandtowi, mieściły się one m.in. przy ul. Leszno 13 i Leszno 14. Sprawy te były już częściowo omawiane w różnych pracach wydanych przez ŻIH (Żydowski Instytut Historyczny) choć np. as „13” i „Żagwi” kpt. Dawid Sternfeld nie doczekał się jeszcze miejsca w pisanej historii. Bardzo mało napisano dotychczas o kierownictwie żydowskich „szopów”, czy o kierownikach różnych oddziałów w „szopach” niemieckich. Nikt dotąd prawie nie wspomniał o takim – zdawałoby się – niewiarygodnym fakcie, że działała wewnątrz getta dość duża grupa żydowskich szmalcowników. Czyhali oni na Polaków nielegalnie przedostających się z pomocą do getta, aby wymusić od nich okup. Tymi szmalcownikami byli głównie żydowscy szmuglerzy, wśród których dominowali tragarze, oraz – działający z nimi w zmowie – żydowscy policjanci.
Obstawiali oni gmachy Sądów, mury i różne przejścia do getta. Zdarzały się wypadki wydawania tych Polaków Niemcom, gdy nie mieli się oni czym wykupić. Np. Jan Nowakowski szmuglujący do getta na polecenie ojca prasę PPR (Polskiej Partii Robotniczej), żywność, czasem amunicję, został złapany przez policje żydowską i wydany Niemcom. Było to na początku kwietnia 1943 roku. Żandarm Niemiecki widząc, że jest to 14 letnie dziecko ulitował się, skrzyczał go i kopniakiem wyrzucił za bramę. Prawie nic nie wiadomo do dziś o „Żagwi”, za wyjątkiem tego, że istniała i że kilku zdrajców zastrzelono. Na tych kartach autor ograniczy się jedynie do opisu walki z „Żagwią” i z kolaborantami, prowadzonej przez ŻZW przy udziale oficerów OW-KB. Szczegóły tych wydarzeń są dotychczas nieznane zupełnie.
Kolaboracja i zdrada wśród Żydów, przybrała większe rozmiary z chwilą zamknięcia getta i powołania do życia żydowskiej policji porządkowej. Na o wiele wyższym szczeblu zdrady własnego narodu, stali żydowscy agenci gestapo, jedna ich siedziba znajdowała się przy Leszno 14, gdzie szefami byli Kohn i Heller (zausznicy Karla Brandta) a druga przy Leszno 13. Tą drugą placówką dowodził Gancweich i kpt. Dawid Sternfeld. Leszno 14 zakamuflowane było jako przedsiębiorstwo przemysłowe m.in. ich były tramwaje konne zwane konhellerkami, zaś Leszno 13 jako placówka policji przemysłowej występującej pod różnymi nazwami np. Urząd do Walki z Lichwą i Spekulacją, albo Urząd Kontroli Miar i Wag, Oddział Rzemiosła i Handlu, Biuro Kontroli Plakatów, Oddział Pracy Przymusowej a nawet Pogotowie Ratunkowe i inne. Według naszej obserwacji, specjalnie ożywioną, szeroką i szkodliwa działalność prowadziła ta ostatnia, zwana popularnie „trzynastką”. Spośród specjalnie dobranego elementu z „trzynastki”, i osobistych agentów Brandta, powstała w końcu 1940 roku organizacja „Żagiew”. Organizacja ta dostała zadanie penetrowania wszystkich przejawów życia w getcie, z agendami gminy włącznie. Miała obserwować szczególnie akcję zorganizowanego szmuglu, by w ten sposób rozpoznać źródła polskiej pomocy dla getta i tą drogą dojść do organizacji konspiracyjnych, wspierających getto. Autor był bodajże pierwszym, który zwrócił uwagę na działalność Sternfelda i „Żagwi”. (…)
(…) Zauważyliśmy, że „Żagiew” prowadzi również przemyt żywności, a właściwie tylko go udaje, przy przerzucaniu bowiem ich transportów, zawsze widziało się w pobliżu policje granatową lub nawet patrol żandarmerii dla asekuracji, chcieli zatem wobec Żydów grać rolę grupy o charakterze przemytniczo-konspiracyjnym. Pozyskawszy tą drogą zaufanie niektórych naiwnych ludzi, usiłowali montować rzekomo jakąś organizacje wojskową. Zdradziły ich jednak kontakty ze Sternfeldem i z jednym z jego oficerów w stopniu podporucznika. Zdołali początkowo wciągnąć do tej organizacji kilkudziesięciu młodych ludzi. Tych nowo zwerbowanych ŻZW uprzedzał o prawdziwych celach „Żagwi” i dużo uczciwych – zdołano z niej wycofać. Ci , co pozostali na służbie – pomimo ostrzeżeń – ponieśli zasłużona karę. A „Żagiew” ilościowo rosła, dawała korzyści materialne.
Pierwsze uderzenie w „Żagiew” odbyło się na przełomie 1940/41 roku. Po zastrzeleniu, bądź zabiciu nożem kilku jej członków, organizacja rozleciała się i przestała przejawiać swą działalność. Drugi rzut „Żagwi”, przystąpił jednak do pracy wiosna 1941 roku, bowiem Niemcy żądali istnienia tej organizacji. Po rozpoznaniu ich działalności, ŻZW i kilku oficerów OW-KB przystąpiło w drugiej połowie 1941 roku do ponownego uderzenia, częściowo tylko skutecznego. Pojedynczych gorliwych żagwistów zlikwidowano w międzyczasie. W maju 1942 roku autor otrzymał rozkaz z Komendy Głównej włączenia się do końcowego etapu akcji likwidacyjnej „Żagwi”, do pracy wywiadowczej wewnątrz getta. Praca „Żagwi” przybrała wtedy bowiem dość niebezpieczne rozmiary. Wpadło wówczas i zostało aresztowanych kilku szeregowych członków ŻZW. Widać było, że żagwiści węszą coraz skuteczniej. Wpadł w końcu – późną wiosna 1942 roku – Kosieradzki, a z nim podręczny magazyn broni.
Ażeby nie demaskować się w oczach getta kontaktami z „trzynastką” lub Befehlstelle Karla Brandta (Żelazna 103), „Żagiew” udoskonaliła metody swej pracy. Agenci „Żagwi” zaczęli przekazywać meldunki i donosy swym mocodawcom nie w getcie, a w kilku punktach rozrzuconych w Warszawie. Znajdowały się one między innymi na Poczcie Głównej, w kawiarni Rival (Plac na Rozdrożu, w pobliżu Al. Szucha), oraz w sklepie z tekstyliami, mieszczącym się przy ul. Mazowieckiej 7, na I piętrze od frontu. Żydowscy agenci gestapo chodzili do pracy na tzw. placówki i w drodze powrotnej do getta składali tam swoje meldunki. Wielu z nich miało nawet specjalne przepustki, uprawniające do swobodnego poruszania się po terenie całej Generalnej Guberni, gdyż jako fachowcy byli używani do prac także w innych miastach, np. niejaki Meryn z Sosnowca czy Grajer były fryzjer i restaurator z Lublina, znany zausznik Hoeflego, ściągnięty przez niego do Warszawy w lipcu 1942 roku. Mieli oni wydane przez gestapo pozwolenia na broń, w okładkach koloru pąsowego oraz pistolety służbowe, co zostało stwierdzone już w końcu 1940 roku, przy likwidacji pierwszego rzutu „Żagwi”. Likwidacja drugiego rzutu trwała cały rok i chociaż przynosiła raz większe, raz mniejsze efekty, to jednak nie została zakończono. Likwidacje trzeciego rzutu przerwała latem 1942 roku wielka akcja likwidacyjna Hoeflego (22.07 do 13.09.1942)
Za okres likwidacji czwartego rzutu „Żagwi” należy przyjąć czas od września 1942 do kwietnia 1943. Niedobitki „Żagwi” trudniące się szmalcownictwem, były likwidowane przez OW-KB nawet w czasie Powstania Warszawskiego, jak np. Bursztyn-Wisniewski, dyrektor szopu Hoffmana. Wypada dodać, że w tym okresie około 300 żagwistów i agentów gestapo mieszkało stale na terenie budynku gestapo w al. Szucha 11, skąd wychodzili „do pracy” w Warszawie, bądź na wyjazdy terenowe, gdzie pod szyldem prześladowanych Żydów wślizgiwali się do oddziałów partyzanckich dla ich rozpoznawania i wydawania; specjalizowali się oni w tropieniu Żydów w aryjskiej części Warszawy. Dostęp do nich i ich likwidacja były bardzo trudne. (…)
(…) Wykonywanie wyroków odbywało się na podstawie materiału dowodowego, zebranego przez sekcje śledczą i dostarczanego sądowi ŻZW. Sąd ŻZW składał się z wybitnych prawników, był całkowicie niezawisły i samodzielny w ramach narodowej odrębności. W ten sposób Żydzi samodzielnie, we własnym zakresie walczyli o morale getta i usuwali zło. Jeśli zapadł wyrok śmierci, podlegał on jednak zatwierdzeniu przez komendanta ŻZW i dopiero wówczas mógł być wykonany. (…)
(…) Chociaż akcje ŻZW i ŻOB (Żydowskiej Organizacji Bojowej) mobilizowały ludzi zdrowych moralnie, to jednak nie przełamały otępienia i zastraszenia ogółu społeczności getta. Bazując na takiej postawie Żydów „Żagiew”, nie została – niestety – rozbita doszczętnie. Wszelkiego rodzaju uderzenia ŻZW w tę organizację miały szczególne nasilenie po akcji styczniowej 1943 roku i trwały aż do samego powstania w getcie. W czasie powstania udało się żołnierzom ŻZW i ŻOB dopaść i zlikwidować jeszcze kilku zdrajców, lecz dużo ich zostało, czego dowodem m.in. były wydane Niemcom bunkry bojowców, w tym i Anielewicza, co potwierdzili mi sami Żydzi. „Praca” ocalałych żagwistów nie skończyła się z upadkiem powstania. Byli oni Niemcom nadal potrzebni. Tym razem do pomocy w wyłapywaniu Żydów ukrywających się nie tylko w Warszawie, ale i w całej Generalnej Guberni. Żagwiści byli też wykorzystywani przez gestapo, jako prowokatorzy, wdzierający się podstępnie w szeregi polskich organizacji podziemnych. To właśnie m.in. żagwiści i inni żydowscy szmalcownicy i zdrajcy, byli winni większości śmierci ukrywających się Żydów, a tym samym winni byli śmierci ukrywających ich Polaków.
Dni 21 lutego 1943 roku wykonano na kilku żydowskich gestapowcach wyroki śmierci, na Leonie Skosowskim („Lolek” – został wtedy ranny), Pawle Włodowskim, Areku Weintraubie, Chaimie Mangelu i Lidii Radziejowskiej. Dni 28 kwietnia 1943 roku na ul. Warmińskiej zlikwidowano Luftiga – Żyda, agenta gestapo, który pracował jako tłumacz w warsztacie kolejowym na Pradze.
Powszechnie znana afera Hotelu Polskiego (VII.1943), też jest dziełem żydowskich zdrajców (główny agent – naganiacz Leon Skosowski i Adam Żurawin – żyje w USA). Wpajali oni w swych współwyznawców przekonanie o specjalnym propagandowym, wypuszczeniu ich do krajów neutralnych. Działali na polecenie gestapo – Hahna i Brandta – ściągnęli około 2000 bogatych Żydów mających za ogromne pieniądze kupić paszporty zagraniczne. Niemcy ich ograbili i pomordowali (część wysłali do obozów), nielicznych wypuścili, w tym kilkudziesięciu swoich agentów dla działań propagandowych na rzecz Niemiec – patrz C. Arch. Sygn. 202/XV-2, tom 2, k.158, przechodzili ci Żydzi przez luksusowy obóz w Bergen Belsen i Vittel we Francji, oczekując na wymianę za towary z USA, byli internowani, ocaleli (a rząd polski na emigracji posyłał im pomoc!!)
Ilość Żydów – agentów gestapo była tak duża, że działalność ich zaczęła obejmować nie tylko dzielnicę aryjska Warszawy, ale i całą Generalną Gubernię. Stali się oni szczególnie niebezpieczni przez perfidne przybieranie maski ludzi prześladowanych i szukających pomocy u Polaków. Zdrajcy ci, szybko zaczęli zapełniać listy zdemaskowanych agentów gestapo, zestawiane przez Armie Krajową i inne polskie organizacje. Wyroki na nich zaczęły się sypać na terenie całej Generalnej Guberni.
Wiadomo nam było o działaniu zdrajców we wszystkich skupiskach żydowskich. Np. w Krakowie działali dwaj znani agenci gestapo – Żydzi – Zeligner i Forster. Forster zdołał nawet zmontować szeroko rozgałęzioną siatkę konfidentów.
Po likwidacji getta krakowskiego (23 marca 1943) pojawiły się jesienią 1943 roku w Krakowie, dwie zorganizowane grupy gestapo, rekrutujące się z Żydów. Specjalizowały się one w wykrywaniu ukrywających się Żydów w tzw. aryjskiej części miasta. Pierwsza taka zbrodnicza grupę stanowili: Diamand, Julek Appel, Natan Weissman i Stefania Brandstatter-Poklewska, a drugą: Forster, Marta Purec-Porzecka, Rosen, Goldberg, Loeffler, Kleinberger, Kerner, Pacanower, Rotkopf, Taubman, Weininger i wielu innych. Większość z nich – jako w końcu bezużytecznych – zlikwidowało gestapo.
W końcu sami Niemcy mieli ich dość i 24.05.1942 roku urządzili nocną rzeź kierownictwu „13”. Szefowie Gancweich i Sternfeld uratowali się ucieczką, ale zabici zostali ich najbliżsi współpracownicy: Lewin, Mendel, Gurwicz, kuzyn Gancweicha Szymonowicz. Po tym sprawa przycichła i żydowska policja nadal pełniła zdrajcą służbę. Dotarcie do takich z wyrokiem było bardzo trudne, dlatego przeważnie dożyli do 1943 roku. Mniej ważni zdrajcy szybciej doczekiwali się kary. Np. były bokserski mistrz Polski Rotholc – popularny „Szapsio” tak dokuczył ludziom swą pałką policjanta, że na prośbę samych Żydów dostał karę ciężkiej chłosty, która egzekwował na nim członek mojego oddziału Teodor Niewiadomski. W zestawieniu z nim, biedacy idący podczas akcji Hoeflego dobrowolnie na śmierć, też dla mirażu chwilowego szczęścia, tylko w postaci bochenka chleba i kilograma marmolady, stanowili razem obraz z najkoszmarniejszych snów. (…)
(…) Pora na wstęp zbilansować ilość zdrajców z getta warszawskiego. Było ich ca 10 000 osób. Z tego w policji żydowskiej było ca 2500. Specjalnych agentów Gestapo i „Żagwi” było ponad 1000 osób. W kolaboracyjnej Gminie Żydowskiej było ponad 6000 osób; z tego za szczególnie zdrajczych, biorących udział w specjalnym wyzysku i ekonomicznym wyniszczeniu narodu, w wyniszczaniu przesiedleńców i skazywaniu ich na śmierć głodową uważano co najmniej 2500 osób. Te 10 000 stanowiło w 1940/41 ca 2% ogółu społeczności getta; zaś w skali krajowej dochodziło do tego dziesiątki tysięcy ludzi, gdyż byli oni w każdym getcie. Wywodzili się oni ze sfer zamożnych, plutokracji, inteligencji, pracowników policji. Im mniejsze getto tym procent zdrajców większy. Nie ma możności ustalenia ich dokładnej liczby, skoro sami Żydzi i ŻIH ich ukrywają, skoro Kneset w 1950 roku uchwalił nie pociąganie ich do odpowiedzialności karnej. To jest niemoralne! (…)
Powyższy tekst jest fragmentem książki „Życie codzienne warszawskiego getta” autorstwa Tadeusza Bednarczyka. Autor (płk. WP) od stycznia 1940 r. kierował Wydziałem ds. Mniejszości Narodowych i Pomocy Żydom przy K.G. Organizacji Wojskowej. Był inicjatorem pierwszych zbrojnych grup w getcie warszawskim, osobiście przyczynił się do powstania Żydowskiego Związku Wojskowego zwalczającego siatki konfidentów i nazistowskich kolaborantów. W getcie po raz ostatni przebywał nocą z 30 kwietnia na 1 maja dostarczając amunicje walczącym powstańcom.”
Tekst zamieszczam, gdyż zachodzi obawa, że Gestapo onetu zlikwiduje ten tekst. Wg. mej wiedzy nierzadko musiało polskie podziemie dyscyplinować służby żydowskie/policjantów, z uwagi na ich nieludzką i godną nazstów brutalność. Przynajmniej znaczna część “ofiar” holokaustu, które się schorniły w Izraelu, to przestępcy wojenni i zbrodniarze holokaustu, którzy byli na usługach skazanego przez nich Eichmanna.
Hitlerowska przeszłość wielu mieszkańców Izraela jest znakomicie znana otoczeniu, ale pasażerowie tego kraiku są zastraszeni przez syjonistycznych bandytów.
2014-03-16 (niedziela) @ 08:18:23
Karnawał pod hasłem “Holokaust”
Mało kto z głęboko wierzących chrześcijan zauważył, że “starsi bracia” naszego ukochanego papieża mają dziś prawdziwą uciechę, czyli karnawał nazywany przez nich świętem Purim (Purim Mar 16, 2014 Jewish Mardi Gras). Jest to naturalnie niewybaczalne przeoczenie ze strony katolików a może i papieża Franciszka, bowiem jak nasz kochany papież nam przed 9 laty wyjaśnił, że w KL Oświęcim gwiazda Dawida jest mocniejsza niż krzyż Chrystusa i kazał zlikwidować tam ten krzyż poświęcony ofiarom mordu na Polakach w czasie II Wojny. Dla “wycieczek młodzieży żydowskiej do KL Auschwitz ” jest dziś szczególna okazja się tam zabawić na grobach naszych rodaków.
Jednakże jako wierni chrześcijanie radujmy się z nimi, że “starsi bracia” naszego ukochanego papieża popełnili mord masowy, według ich własnych źródeł : “zabili nieprzyjaciół swoich siedemdziesiąt i pięć tysięcy ” i to w bardzo krótkim czasie, czy można się dziwić, że stało się święto Purim wzorcem dla nazistów ?
Pan Mordka nie wybaczył by nam, a szczególnie obecnym w forum katolikom, pominięcie takiego wielkiego źródła do radości “starszych braci”, tym bardziej, że organizatorem tego mordu, takim Himmlerem, był właśnie jego imiennik Mordechaj. W tym miejscu należy złożyć panu Mordce gratulacje z okazji święta Purim, dobra mokra robota.
Co prawda naziści wzorowali się na “starszych braciach” organizując tzw. “holokaust”, na ideę święta Holokaustu (na wzór Purim) jednak nie wpadli, ale nic straconego, skoro ich wspólnicy objęli władzę na Ukrainie, może doczekamy się i tego.
A więc korzystajmy z okazji i święćmy jak należy razem z naszym kochanym papieżem ten karnawał jego “starszych braci” i przyprawmy czerwony nos klowna Chrystusowi na krzyżu, ha, ha, ha, weselmy się, jak zabawnie wygląda na krzyżu z tym czerwonym nosem, a my nie mniej. Dziś jest przecież największy dzień radości “starczy braci”, Gojów szabasowych i wszelkich innych renegatów.
“czy są lepsi służebnicy niż Izraelici do tej roboty, wyposażeni w torę, talmud i inne znakomite pomysły ? “, na to pytanie trudno odpowiedzieć inaczej jak “nie ma”.
Aż dziw, że ważnym “GW” nie okupanta nie znaleźliśmy żadnej wzmianki o dzisiejszym dniu karnawału, niestety nie mogliśmy jej tam umieścić, gdyż komentarze w “GW” nie są jedynie dopuszczalne po uprzednim zarejestrowaniu policyjnym, odtąd nasze komentarze do “GW”na są jedynie dostępne pod adresem
Uwaga! Linki odgrywają istotną rolę w tym tekście.
aktualizacja 16.04.2013
Opublikowano za: http://pppolsku.blogspot.com/2011/12/fb.html
Wypowiedz się
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.