Jak rozwalić Bliski Wschód, żeby Izrael odniósł z tego korzyść? Trzeba podzielić Irak na 3, a Syrię na 5 części. Na tym się jednak nie skończy…
Bardzo ciekawą analizę polityczną, co jest realizowane i co dalej zamierza się zrobić na Bliskim Wschodzie przedstawił Bogusław Jeznach na portalu Neon24.pl.(tekst poniżej )
Chociaż od ukazania się artykułu upłynęło dwa miesiące i mimo ewidentnych sukcesów armii syryjskiej i lotnictwa rosyjskiego, to w dniu 20 lutego (dzisiaj) w audycji Sygnały Dnia Programu I Polskiego Radia o godzinie 7.15 wypowiadający się dziennikarz Jarosław Kociszewski z Naczelnej Redakcji Publicystyki Międzynarodowej Polskiego Radia potwierdził w dużym stopniu taki plan. Stwierdził też, że „Gra toczy się o nowy znaczący podział Bliskiego Wschodu, to znaczy dwa duże kraje: Irak i Syria praktycznie przestały istnieć i podział wypracowany w czasie I wojny światowej przestał mieć znaczenie. W związku z tym, w tym momencie trwa gra o to, jak ten teren podzielić, biorąc pod uwagę naturalne dążenia grup etnicznych i religijnych w tej części świata (…) Państwo Islamskie jest bardziej objawem tego co się dzieje, niż rzeczywistą przyczyną ” . Dalej stwierdził, że Rosja wkraczając do Syrii zdobyła m.in. niezwykłą metodę nacisku na UE, bo steruje przepływem uchodźców, co pokazała kampania rosyjska lotnicza i naziemna Assada, więc jest w stanie wypchnąć w ciągu 48 spod Aleppo, 100 tysięcy uchodźców do granicy tureckiej.
Ta wypowiedź potwierdza dalekosiężne zamiary, które w jasny sposób przedstawił Bogusław Jeznach w poniższym tekście. Potwierdza to poprzedzająca znakomita analiza Bogdana Pietki na linku: https://www.klubinteligencjipolskiej.pl/2016/02/polska-w-sluzbie-interesow-usraela/ i inne towarzyszące teksty. Propaganda polskojęzycznych mediów, będąca jednym z instrumentów „zorkiestrowanej” propagandy Zachodu, coraz bardziej się zapętla we własnych kłamstwach myląc przyczynę ze skutkami.
Przykładem jest świadome insynuowane zniekształcenie, że ISIL i imigracja do Europy jest skutkiem wejścia Rosji do Syrii, a nie przyczyną. Syria dzięki lotnictwu Rosji i wsparciu przez Iran i Hezboolach odzyskuje szybko swoje terytoria niszcząc lub wypychając ze swojego terytorium płatnych bandytów różnych ugrupowań stworzonych przez Izrael i USA za pomocą Turcji, Arabii Saudyjskiej, Jordanii, Kuwejtu i skolonizowanych krajów Zachodniej Europy. Całość przedsięwzięcia wyczyszczenia krajów Bliskiego Wschodu i skierowania ich na multikulturowy podbój Europy miała na celu stworzenia Wielkiego Izraela, poprzez zamieszanie spowodowane na Starym Kontynencie. Rosja to uniemożliwia, zapobiegając rozprzestrzenieniu się tych band na islamskie tereny Kaukazu, Azji Środkowej i Rosji oraz chroniąc Europę, bez jej udziału. Potwierdza to, że i Komisja Europejska i władze krajów UE są tak naprawdę wrogami własnej ludności, powodując najpierw destabilizację na Bliskim Wschodzie i w Północnej Afryce, poprzez „kolorowe rewolucje” lub wojny, a następnie godząc się na przyjmowanie ogromnych rzesz imigrantów do własnych krajów.
Ludność wyrzucona ze swoich krajów przez wojny i terroryzm stworzonych przez Zachód uzbrojonych band, jest jedynie narzędziem użytym przez globalistyczne elity do trzymania w „szachu” ludności Europy i zmuszenia tych krajów do podpisania Transatlantyckiego Partnerstwa w dziedzinie Handlu i Inwestycji (TTIP). To tajnie negocjowane, bez udziału społeczeństw, porozumienie UE z USA, ma na celu takie skolonizowanie krajów wchodzących w skład Unii, przy którym rządy i ludność tych krajów nie będą miały już nic do powiedzenia, to będzie prawdziwy gułag. USA jest jedynie narzędziem globalnych korporacji. Wielka Brytania grożąc wyjściem z UE, jest także narzędziem globalnych korporacji wymuszającym zawarcie TTIP. To państwo spełniało i spełnia w UE rolę przysłowiowego “konia trojańskiego” banksterów, natomiast sprzymierzająca się z Wielką Brytanią Polska – jest jedynie “osłem trojańskim.”
Aby temu zapobiec, może dojść do sytuacji, że główny inspirator tej destabilizacji – Izrael, zostanie podzielony na Państwo Palestyńskie i Izrael właściwy, z odebraniem mu części terytoriów np. okupowanych przez to państwo syryjskich wzgórz Golan. Turcja może zostać ukarana wyodrębnieniem się państwa Kurdyjskiego – w największym stopniu kosztem obszaru Turcji. Arabia Saudyjska poprzez niskie ceny ropy, szybko topniejące rezerwy walutowe, z których finansuje werbowanie, szkolenie, opłacanie i zaopatrywanie w broń zbrojnych ludobójczych band: Daesz (ISIL), Al-Kaidy i wielu innych, może mieć duże problemy wewnętrzne, z rozpadem tego kraju włącznie. Będąca także elementem globalnej układanki upadła Ukraina, kwestią czasu zostanie podzielona na 2-3 państwa, z oddaniem części terytoriów Słowacji, Węgrom i Rumunii.
Taka rysuje się perspektywa uporządkowania stworzonego przez Zachód zamętu. Siła oddziaływania globalnego krajów BRICS, na czele z Rosją i Chinami, stale rośnie. Natomiast stale słabnie siła Zachodu na czele z anglosasami i Izraelem. Mimo nadmuchanego przez propagandę “balonu” ich możliwości, tak naprawdę ich potencjał rzeczywisty stanowi 1/3-1/2 faktycznego potencjału krajów BRICS.
Redakcja KIP
Bogusław Jeznach: Irak na trzy, Syrię na pięć
Ali Akbar Velayati, główny doradca Najwyższego Przywódcy Iranu ajatollaha Alego Chamenei, scharakteryzował plany USraela wobec Bliskiego Wschodu. Chodzi w nich o takie przenicowanie mapy tego regionu, aby państwa arabskie tzw. Żyznego Półksiężyca, a więc Syrię i Irak rozbić trwale na 5-8 małych i skłóconych państewek, z których żadne nie będzie w stanie zagrozić Izraelowi. „Amerykański plan stworzenia nowej mapy Bliskiego Wschodu ma na celu podział Iraku na trzy, a Syrii na pięć małych państewek ,aby zapewnić bezpieczeństwo reżimowi syjonistycznemu” – powiedział Velayati w sobotę. „Syria pozostaje jedynym państwem spośród sąsiadów Izraela, które nie uległo jego przemocy i nie podpisało kapitulanckiego pokoju ani nie zgodziło się na aneksję Wzgórz Golan. Jest złotym ogniwem łańcucha oporu, który chcą zniszczyć syjoniści i poddani im sojusznicy na Zachodzie”.
Łańcuch, o którym mówi Velayati to raczej cienka i przerywana linia, którą można poprowadzić od granicy szyickiego Iranu na zachód, przez szyickie południe Iraku, Bagdad, przez Syrię, Damaszek i na fenicki brzeg Libanu, kontrolowany przez szyicką milicję Hezbollah. To właśnie ten łańcuch najbardziej przeszkadza w planach opanowania Bliskiego Wschodu przez wyjątkowo „nieświęte przymierze” USraela, Turcji i naftowych monarchów z Półwyspu Arabskiego. Ten łańcuch z jednej strony (od wschodu) podtrzymuje Iran, a z drugiej – od zachodu i od niedawna – Rosja. Wejście Rosji do bezpośredniej gry na syryjskim froncie bardzo zamieszało w planach zachodnio-sunnickich.
Na planach tym skorzystać miała bowiem także Turcja, najbardziej strategicznie położone państwo świata i najważniejszy dla Waszyngtonu członek NATO. Pełni ona w planach USraela trzy osobne role żandarma – dla Lewantu, dla Bałkanów i dla Kaukazu, a ponadto rolę bramkarza Bosforu wobec Rosji, rolę nadzorcy bliskowschodnich rurociągów, rolę strażnika źródeł wody (np. Tygrysu i Eufratu) dla całego regionu, a wreszcie rolę państwa frontowego w ewentualnej wielkiej wojnie z Iranem, w tym rolę państwa, które mogłoby wtedy także wchłonąć strategiczne, naftowe tereny Azerbejdżanu i Turkmenii, gdzie mieszkają ich bliscy, turkojęzyczni kuzyni. Ten krok, obliczony na dalszą perspektywę geopolityczną, byłby także przenicowaniem mapy Azji Środkowej, wymarzonym od dawna uderzeniem w miękkie podbrzusze Rosji i jej ostatecznym wyeliminowaniem z gry z mozliwością zmielenia na drobne.
Powróćmy jednak do Syrii i Iraku, gdzie obecnie rozgrywa zasadniczy, wojenny etap wielkiego planu. Już we wrześniu gen. Vincent Stewart, szef amerykańskiego wywiadu wojskowego (Defence Intelligence Agency, DIA) puścił farbę stwierdzeniem, że Irak i Syria „are unlikely to emerge intact from years of war and sectarian violence” (prawdopodobnie nie wyjdą cało z lat wojny i sekciarskiej przemocy). Stwierdził także, iż nie wierzy aby rząd w Bagdadzie „utrzymał kontrolę nad oddzielnymi regionami w oficjalnych granicach państwa”, i powiedział, że on sam „is wrestling with the idea that the Kurds will come back to a central government of Iraq” (zmaga się z myślą, że Kurdowie mieliby powrócić do centralnego rządu Iraku).
Opinie te powtórzył jak echo, również we wrześniu, szef drugiej wielkiej amerykańskiej centrali wywiadowczej CIA John Brennan, który powiedział, że „the borders of the Middle-Eastern countries have irreparably broken down as a result of war and sectarianism” (granice krajów Bliskiego Wschodu rozpadły się bezpowrotnie w wyniku wojen i podziałów religijnych). „I think the Middle East is going to be seeing change over the coming decade or two that is going to make it look unlike it did,” (Myślę, że Bliski Wschód doświadczy zmian w ciągu najbliższych kilkunastu lat, po których nie będzie już wyglądał tak jak przedtem) dorzucił Brennan stwierdzając, że już obecnie Syryjczycy i Irakijczycy identyfikują się raczej ze swą grupą wyznaniowo-etniczną niż ze swoim państwem.
Rzecznik irackiego MSZ Ahmad Dżamal gniewnie i natychmiast zareagował na te wypowiedzi. „Stanowczo odrzucamy wszelkie amerykańskie sugestie o możliwości rozpadu Iraku” (نحن نرفض بشدة أي اقتراح الأمريكي على تفكك محتمل للعراق ; nahnu narfudu biszhadt ‘ejj-aiqatirah al’amerikije il tafakkuk muhtamale lil-iraq) powiedział irańskiej agencji Fars. Po czym, zauważywszy że terroryści działający w Iraku pochodzą z blisko 80 różnych krajów świata dodał przytomnie: „Lepiej by Zachód powstrzymał napływ terrorystów ze swoich krajów zamiast powątpiewać w jedność Iraku” (ان الغربيين منع أفضل لتدفق الإرهابيين من بلادهم إلى العراق بدلا من التشكيك حول وحدة العراق; ‘inn al-gharbiina maen ‘afdal li-tadaffuq al.-irhabiina min biladihim ‘ilaa al-eiraq badalaan mina at-taszkiki haula-łahdati al-eiraqi). Bagdad od dawna zna tajny plan USraela rozbioru Iraku i konsekwentnie mu się sprzeciwia.
Rozbicie Iraku przynajmniej na trzy wielkie dzielnice: szyicką na południu, sunnicką w środku i kurdyjską na północy to plan zainicjowany przez amerykańską agresję w roku 2003, od tego czasu konsekwentnie realizowany i już daleko zaawansowany. Secesja irackiego Kurdystanu jest już właściwie faktem po myśli i Turcji i USraela, o czym najlepiej świadczy fakt, że Daesz nawet nie próbował tej dzielnicy naruszyć. Dużym problemem jest natomiast dzielnica sunnicka, przez Daesz utrwalona zbyt daleko na północy (Mosul) ze szkodą dla jej południa (Bagdad) i w obecnej postaci nie mająca szans na samodzielne istnienie jako państwo. Globaliści skupiają się teraz głównie na tym, aby poprzez opanowanie sunnitami pustynnej prowincji Anbar na zachód od linii Eufratu, nie dopuścić do ciągłości linii kontaktu pomiędzy szyicką dzielnicą Iraku a Syrią, bo to by zapewniało most zaopatrzenia i wsparcia z Iranu oraz przeszkodziło w poprowadzeniu głównych rurociągów od Zatoki Perskiej do tureckich portów i dalej. Ten drugi aspekt nie jest jednak problemem zasadniczym, bo w razie niemożności jego przeprowadzenia rolę kurka z naftą i gazem może przejąć Izrael, co na razie jest dla wahabitów propagandowo niewygodne, ale może okazać się konieczne, zwłaszcza gdy w przypadku sukcesów Rosji wzrośnie polityczna niezależność Egiptu i rola Kanału Sueskiego. W świetle dzisiejszych realiów Moskwa byłaby z pewnością dużo bardziej skłonna przystać na taką korzyść dla Izraela niż dla Turcji. Jest to jednak temat na odrębne spekulacje a może i późniejszą analizę.
W porównaniu z Irakiem Syria jest o wiele bardziej skomplikowana. Plany jej rozbicia na dzielnice były już także przedmiotem wielu planów i spekulacji, ale tu sytuacja jest tak dynamiczna, że żaden z nich nie biegnie liniowo i nie jest bliski wykonania. Warunkiem podstawowym dla rozbicia Syrii jest odejście prezydenta Assada. Dlatego właśnie tak bardzo nalega na to Waszyngton (i wasalna Bruksela), a tak silnie sprzeciwia się temu Moskwa. Odejście Assada spowodowałoby szybkie oderwanie najbardziej zagrożonej wtedy dzielnicy alawickiej na syryjskim Pomorzu – z grubsza od brzegu morza po rzekę Asi (starożytny Orontes) – z naturalną stolicą w Latakii. Za jej plecami powstałoby zapewne dość ludne państwo sunnickie w Syrii północnej i środkowej (Hama, Homs itp.) być może ze stolicą w Aleppo, najprawdopodobniej silnie uzależnione od Turcji i szachujące Kurdów z południowej flanki, o czym za chwilę. Na południu Syrii, przy granicy z Jordanią bardzo możliwe jest powstanie malutkiego państewka Druzów, które mogłoby szukać oparcia o Izrael, gdzie już obecnie Żydzi mocno ich kokietują (a mają ich trochę u siebie) i usilnie przeciwstawiają reszcie Arabów, nawet rekrutując Druzów do armii Izraela. Nie jest jasny status Damaszku, ale możliwe jest tam odrębne państwo syryjskie, gdzie pomieściłyby się resztki szyitów i chrześcijan – bardzo skomplikowane i ryzykowne, wymagające przesiedleń, wywłaszczeń itp. Na pewno jednak, i to w pierwszej kolejności, powstałoby państewko kurdyjskie wzdłuż północnej dzielnicy z Turcją i w prowincji Hasaka. Pisałem o tym projekcie na moim blogu trzy dni temu, 19 grudnia w materiale pt. Haniebny projekt Kurdystanu.
Kwestia kurdyjska przez kilkadziesiąt lat tak już nabrzmiała, że w żadnym rozwiązaniu nie da się jej teraz pominąć. O ile jednak każde uczciwe podejście musiałoby uwzględniać całość kurdyjskiego problemu, a więc musiałoby być koncepcją utworzenia jednego Wielkiego Kurdystanu poprzez zespolenie dzielnic znajdujących się obecnie w Turcji (45%), Iraku (30%), Iranie (20%) i Syrii (5%), to dążeniem Ankary i Waszyngtonu jest takie wyślizganie Kurdów, żeby dostali tylko dwa kawałki – iracki i syryjski, o trzeci szarpali Iran, ale broń Boże, aby nie uszczknęli niczego z Turcji. W dodatku chodzi o dwa kawałki zupełnie odrębne i możliwie skłócone ze sobą. Kurdowie, jak chyba wszyscy górale, są swarliwi i tkwią we własnych, tradycyjnych waśniach i niechęciach, przez co jak dotąd nietrudno ich przeciw sobie rozgrywać. W irackich górach rządzi cyniczny klan Barzanich, starych lawirantów kolaborujących z Turcją i Zachodem przeciw Bagdadowi i Teheranowi. Ich ludzie mówią dialektem sorani (z zapisem w alfabecie arabskim), a ci z Turcji – dialektem kurmandżi albo zazaki (z zapisem alfabetem łacińskim, jak w całej Turcji). Kurdowie irańscy mówią dialektem sine albo gurani, uważanym za odrębny język i zapisywany alfabetem arabskim w wersji perskiej. Kurdowie z Syrii nie różnią się bardzo od tych z Turcji, także politycznie, i dlatego są zwalczani przez armię turecką. Plan jest taki, aby wzdłuż granicy, tam gdzie w swoim czasie Syria pozwoliła im się osiedlać, gdy uciekali z Turcji przed prześladowaniami, wykroić dla nich z grzbietu Syrii długą polędwicę pseudo-Kurdystanu i kazać im się nią zadowolić tak aby zapomnieli o swej ojczyźnie za granicą i nie rościli żadnych pretensji wobec Turcji. Rozwiązanie żadne, raczej jątrzące i odłożone „na święty nigdy”, ale globalistom takie właśnie odpowiada najbardziej:„kurt mutlu ve koyun canlı” (wilk syty i owca cała) – możnaby ująć to po turecku, a w wersji interpretacyjnej “Kurd zadowolony i Turcja ocalona”. O sprawie kurdyjskiej z pewnością będziemy słyszeć coraz częściej, bo nie da się jej zamieść pod turecki dywan, nawet ten najpiękniejszy – “hereke”.
Gdyby chodziło tylko o „nowy porządek” w Lewancie, głównie kosztem Arabów i Kurdów, świat zachodni z pewnością dałby się do tego przekonać i na taki plan by przystał, może nawet z ochotą. Uwalniając falę uchodźców do Europy Zachodniej (choć tylko w 1/3 pochodzi ona z krajów arabskich) USrael umiejętnie wytwarza w europejskiej opinii publicznej klimat sprzyjania interwencji na Bliskim Wschodzie, rozbudza wrogość wobec islamu i czyni sobie podatny grunt dla realizacji swoich imperialistycznych planów. Im więcej namąci, tym bliższe ich spełnienie.
Najważniejsze jest jednak to, że plan ten wcale się nie kończy na Bliskim Wschodzie. Już Velayati zwrócił także uwagę na fakt, że służby specjalne USraela tworzą różne formację dżihadystów w taki sposób, aby przede wszystkim walczyły one ze sobą i we wzajemnej walce zużywały rozbudzoną energię świata muzułmańskiego, wynikającą zresztą w dużej mierze także z jego demograficznego wigoru i ogromnych różnic majątkowych. Np. Afganistan, gdzie powstał rodzimy ruch talibów, dostał dodatkowo duży zastrzyk w postaci saudyjskiej al-Qaidy, a obecnie przenosi się tam również filia lewantyńskiego Daeszu, który z al-Qaidą ma ostro na pieńku. W Jemenie, do tradycyjnego konfliktu pomiędzy szyicką rewoltą Houthich, a inwazją koalicji wahhabickiej z Arabii Saudyjskiej, dodaje się także oddziały Daeszu jako trzecią siłę zbrojną. “To czego jesteśmy dziś świadkami – powiedział Velayati – włączając w to powstanie al-Qaidy w Afganistanie oraz Daeszu w Lewancie, ma na celu zdławienie islamskiego przebudzenia i zniszczenie prawdziwego łańcucha oporu narodów muzułmańskich poprzez utopienie go w terroryzmie i skompromitowanie w ten sposób islamu w oczach reszty świata”.
Afganistan i Jemen to nadal kraje muzułmańskie. Islamski dżihadyzm może stać się jednak w rękach globalistów wygodnym narzędziem do rozwalania od wewnątrz tych państw, gdzie muzułmanie stanowią znaczącą mniejszość – jak Rosja (Tatarzy, ludy północnego Kaukazu), Chiny (Ujgurowie), Indie (muzułmanie Hindustanu i Bengalu), RPA (Kapsztad) itp. Znajdzie się więc bat także na BRICS i kraje Szanghajskiej Organizacji Współpracy. Można także od wewnątrz podminować Europę, gdzie najważniejsze kraje mają już nowe wielomilionowe mniejszości muzułmańskie. Ktoś to wszystko dobrze obmyślił i sprytnie tym zarządza. Nazywa się to conflict management i stało się dziś najważniejszą sztuką geopolityki.
Opublikowano za: http://jeznach.neon24.pl/post/128299,irak-na-trzy-syria-na-piec
PS. HORYZONTALNA I WERYKALNA SYNTEZA RZECZYWISTOŚCI GEOPOLITYCZNEJ, Z UDZIAŁEM POLSKI
Polecamy dla Dociekliwych i Samodzielnie Myślących przeczytanie w tym temacie i przeanalizowanie, co najmniej zamieszczone na poniższych linkach teksty o charakterze historycznym, geopolitycznym oraz powiązania tych zjawisk i procesów z Polską. Pozwoli to zrozumieć: kto rzeczywiście tworzy terroryzm, kolorowe rewolucje, wojny na Bliskim Wschodzie, exodus imigracji do Europy oraz działania organizujące i wpierające te zjawiska oraz procesy w każdym kraju europejskim, także w Polsce. Obraz, który się pojawi z połączenia wielu „puzli” w całość, będzie szokujący, zwłaszcza dla tych, którzy wierzą w kłamstwa polskojęzycznych mendiów ( jako instrumentu w “zorkiestrowanej” propagandzie globalistów NWO), polityków, edukacji na wszystkich szczeblach, pielęgnując własne lenistwo umysłowe i zwyczajne tchórzostwo. Zalecamy czytanie i analizowanie w podanej kolejności.
https://www.klubinteligencjipolskiej.pl/2016/02/wiwisekcja-wspolczesnego-zachodniego-spoleczenstwa/
https://www.klubinteligencjipolskiej.pl/2016/02/polska-w-sluzbie-interesow-usraela/
https://www.klubinteligencjipolskiej.pl/2015/09/kto-sponsoruje-dzihad-czyli-wahabici-w-natarciu/
https://www.klubinteligencjipolskiej.pl/2015/10/radykalny-islam-bron-w-rekach-zachodu/
https://www.klubinteligencjipolskiej.pl/2015/09/manipulacja-dzihadystami-kontrola-umyslu/
https://www.klubinteligencjipolskiej.pl/2015/11/francja-we-wlasnych-sidlach/
https://www.klubinteligencjipolskiej.pl/2016/01/barbarzynski-kalifat-daesz-a-cywilizowany-osmanski/
https://www.klubinteligencjipolskiej.pl/2016/01/bez-oslonek-turcja-zachod-i-iii-rp/
https://www.klubinteligencjipolskiej.pl/2016/02/bliski-koniec-uprzatania-syrii-z-najemnikow-zachodu/
https://www.klubinteligencjipolskiej.pl/2016/02/zygmunt-wrzodak-atak-na-syrie/
https://www.klubinteligencjipolskiej.pl/2016/01/przywodca-iranu-obnaza-oblude-zachodu/
https://www.klubinteligencjipolskiej.pl/2016/02/rozwalic-bliski-wschod-irak-na-trzy-syrie-na-piec/
https://www.klubinteligencjipolskiej.pl/2016/01/dyktat-rothschildow-czesc-3-precz-z-tymi-granicami/
https://www.klubinteligencjipolskiej.pl/2016/02/jagiellonska-iii-rp-w-wojnie-na-dwa-fronty/
https://www.klubinteligencjipolskiej.pl/2016/02/aleppo-a-sprawa-polska/
Wnikliwe przestudiowanie i przemyślenie zawartych treści zaoszczędzi czytania kilkudziesięciu tysięcy stron, w tym zwłaszcza gazetowej „sieczki”, gdzie ważna prawda ukryta jest w mieszance wielkich kłamstw z mało ważną prawdą, która służy jedynie uwiarygodnieniu wielkich kłamstw.
Więc trzeba czytać i analizować, analizować, analizować… i wydobywać ważną prawdę na powierzchnię oraz … realizować według zasady australijskich Aborygenów: „Musisz stać się tą zmianą, którą chcesz widzieć w świecie.”
Redakcja KIP
Wypowiedz się
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.