O wpływach atlantystów i geopolitycznych wyzwaniach, jakie stają przed Polską w związku z przejęciem władzy przez PiS, pisze w poniższym eseju Jafe Arnold, w tłumaczeniu Bogusława Jeznacha. Poniżej artykułu przytaczamy wybrane komentarze na temat tekstu z portalu neon 24. (red kip).
Kwestia polska raz jeszcze
Kiedy się opisze ogólny obraz poddaństwa Polski atlantystom, jego podstawowe wskaźniki i charakter polskiej oligarchii w ogóle, wtedy szczegóły ostatnich wydarzeń w Polsce lepiej wpasowują się w bardziej spójny obraz. Najważniejszymi z nich są oczywiście – wybór Andrzeja Dudy, dojście PiS-u do władzy, ostateczna klęska wyborcza post-socjalistycznej lewicy reprezentowanej przez Zlew, pojawienie się narodowców oraz powstanie nowej partii Zmiana o programie anty-atlantyckim.
W zachodnich kręgach analitycznych głównego nurtu ostatnie zmiany w polskim rządzie są opisane jako przesuniecie na prawo i przedstawiane jako ultranacjonalistyczny rewanż konserwatywnych sił antyunijnych, które wyniosły do władzy PiS. Media mainstreamowe w różnych krajach Europy podniosły histeryczny wrzask jak to nowy „ultranacjonalistyczny” rząd w Polsce zamierza storpedować integrację Polski z UE co odzwierciedla ogólny wzrost prawicowego ekstremizmu w Europie.
Taka perspektywa jest w dużym stopniu przesadą i dostrzega tylko jedno drzewo a nie las. Wprawdzie prawidłowo umieszcza PiS po prawej stronie liberalno-demokratycznego spectrum politycznego, ale nie rozpoznaje tego, że tzw. miękki eurosceptycyzm i konserwatywne wartości PiS-u nie tylko nie zmieniają jego zasadniczo atlantyckiej natury, ale są w rzeczywistości elementem spisku dla trwałego zaciemnienia elity atlantystów w Polsce. Tak samo jak PO tak i PiS jest podporzadkowany jastrzębiom z Waszyngtonu i nie ma wahań przy wspieraniu antyrosyjskiej polityki na poziomie międzynarodowym oraz entuzjastycznie wspiera siły faszystowskie na Ukrainie. Co więcej, konserwatywna twarz PiS-u, którą zwykle utożsamia się z katolickim fundamentalizmem i która werbalnie współgra z polskimi narodowcami, zmamiły, jak się wydaje tylu analityków ilu polskich wyborców.
W rzeczywistości tymczasowy triumf wyborczy PIS-u nie jest żadną siłą transformacyjną ani dramatycznym „w tył zwrot”, jak twierdzą niektórzy analitycy. Jak wykazał Bojan Stanisławski, polska scena polityczna jest prawdopodobnie jeszcze bardziej oligarchiczna, posępna, zrytualizowana i udawana niż amerykański system dwupartyjny. PiS jest w swej istocie zasadniczo tak samo atlantycki jak poprzednio rządząca PO. Od każdego z rządów PiS-u tak samo jak poprzednio od PO można oczekiwać antyrosyjskiej retoryki wojennej, samobójczych w swej istocie posunięć gospodarczych i dyplomatycznych, oraz wiernopoddańczego, neoliberalnego naśladowania kolonizatorów Polski.
Niuansem, który przejawia się jednak w tegorocznym zwycięstwie PiS-u nie jest „przesunięcie w prawo”, tylko raczej chyba starannie wyreżyserowane zwycięstwo PiS w celu dokooptowania i zneutralizowania rosnącego w siłę ruchu narodowego, który w odróżnieniu od samego PIS-u można rzeczywiście powiązać z elementami skrajnej prawicy na europejskiej scenie politycznej.
Przez ostatnie kilka lat inicjatywy prawdziwych nacjonalistów nabrały bowiem w Polsce więcej impetu niżby to pasowało na wpół kolonialnemu reżymowi w Polsce. Wzrost przypadków przemocy fizycznej wobec cudzoziemców i homoseksualistów, rosnąca popularność haseł odrzucających „dyktaturę Brukseli”, „islamizację Europy” oraz wołających o „Polskę dla Polaków”, wraz ze starszymi patriotycznymi sloganami, stopniowo wprowadziły do głównego nurtu polityki to, co przedtem było tylko marginalnym głosem antyunijnym. Jednakże, w odróżnieniu od innych nowych prawicowych sił w Europie, które mają bardziej wyraziste programy polityczne a nawet akcenty anty-atlantyckie, ta nowa fala polskiego nacjonalizmu przedstawia sobą bezkształtną masę, której uprzedzenia i sprzeczności obnażają ponurą rzeczywistość polityczną „atlantycznej” Polski i pomieszania samej kwestii polskiej jako takiej. Ludzie, grupy i zachowania mas, które można skojarzyć z tym nurtem nie mogą się połapać, czy problem leży po stronie obecnego Imperium Zła (USA), czy po stronie starego „Imperium Zła” (Rosji), czy może po stronie „mniejszego dyktatora” z Brukseli, czy też może raczej – o ile obecny polski system jest ogólnie zadowalający – problemem są tylko takie „niepożądane” grupy jak muzułmanie, Żydzi lub homoseksualiści. Polacy, jak się okazuje, są niepewni co do tego, czy bardziej „polskie” jest nienawidzieć i Rosji i Ukrainy, czy też może lepiej wspierać ukraińskich sprawców ich własnego ludobójstwa, ale na złość Rosji. A póki co zadowalają się przeżuwaniem wyświechtanych schematów, które de facto są już dawno zmonopolizowane przez ideologię rządzącego reżimu i deklarują katolicki fundamentalizm jako część „polskiej kultury” – teza, którą atlantyści historycznie upowszechnili dla podkreślenia polskiej „zachodniej” tożsamości. Zgodnie z tym, wynikiem był „marsz patriotów”, gdzie brak kierunku marszu obnażył wyraźne tendencje patologiczne, reakcyjne i infantylne. Jest oczywiste, że ruchowi temu brakuje autentycznie konstruktywnych propozycji. Niemniej, poprzez samą liczbę młodych ludzi i ich coraz bardziej agresywne reakcje, które też wskazują na wewnętrzny niepokój, ten wzrastający ruch okazał się być siłą, z którą należy się liczyć. Co więcej, jest to jedyna siła, która jeśli się jej nie dokooptuje przez reżim, może być przechwycona przez siły anty-atlantyckie lub przez spiralę chaosu i w końcu zaowocować jakąś formą wulgarnego lumpenfaszyzmu.
Dokładnie to własnie: zagospodarowanie tego ruchu – było zadaniem PiS-u. W oparciu o swój „konserwatywny” wizerunek i banalną niechęć do UE, ale stosując „strategię ciszy” przez unikanie spraw ostrzejszych, takich jak Ukraina, na które nacjonalistyczny tłum i tak nie ma rozwiazań, PiS zdobył głos przeciętnego polskiego nacjonalisty, którego poparcie dało mu ten maleńki margines przewagi nad PO. Resztki Polskiej Lewicy połączone w Zlew, oraz nowa partia Razem w ogóle nie potrafiły tego trendu zagospodarować. Żałosny stan polskiego ruchu związkowego i nieudolność lewicy w podjęciu podstawowych problemów polskiego atlantyzmu sprawiły , że jej wyświechtane socjaldemokratyczne frazesy nie znalazły posłuchu po raz ostatni.
Krok ku zneutralizowaniu narastających inicjatyw nacjonalistów poprzez zwycięstwo PiS-u wydaje się być wykalkulowanym planem polskiej oligarchii. Mając PiS u władzy, masy ‘nacjonalistów’ na dorocznym marszu niepodległości 11 listopada w Warszawie, pomimo przyciągnięcia dużo większej liczby zwolenników niż w latach poprzednich, okazały się zdezorientowane i wciągnięte tylko w zwykły rytauł. Po co maszerujący skandowali hasła przeciw rządowi PO, skoro tego rządu już nie było? Jak mogli domagać się likwidacji resztek lewicy skoro lewica została ostatecznie pokonana? Ponadto, łagodny Kulturkampf PiS-u w sprawach społecznych, takich jak małżeństwa homoseksualne i aborcja oraz bierny sprzeciw w akceptowaniu kwot imigracyjnych dla Polski najwidoczniej zaspokoiło to, co w innym wypadku stanowiłoby radykalne żadania opozycyjne ze strony mieszanki demonstrujących nacjonalistów różnych odcieni.
To, co się z tego wyłoniło jest pewnym paradoksem wynikającym z dialektyki sytuacji. Skoro PiS zaczął oswajać sobie wzbierającą falę „patriotyzmu”, na polskiej scenie politycznej pojawili się nowi gracze, którzy wykorzystując ten chybiony sentyment patriotyczny, a także kryzys na lewicy podjęli inicjatywę, aby poddać w wątpliwość sam paradygmat atlantyzmu w Polsce. Najważniejszym z nich jest Zmiana, nowa partia polityczna, która została z miejsca oczerniona przez oligarchiczne i zachodnie media w Polsce jako „rosyjska piąta kolumna”. Zdają sobie one bowiem sprawę z autentycznego zagrożenia, jakie Zmiana stanowi, obnażając i konstruktywnie stawiając opór wobec ideologicznego, politycznego i gospodarczego paradygmatu atlantystów w Polsce. Zmiana jest siłą wyraźnie synkretyczną która stara się przezwyciężyć tradycyjną dychotomię lewica-prawica i ma potencjał zjednoczenia najlepszych elementów z obu kierunków we wspólny front walki o sprawiedliwość społeczną, wyzwolenie narodowe i świat wielobiegunowy. Zmiana wydaje się być najbardziej obiecującą nową inicjatywą która usiłuje obnażyć i zwalczać obecny paradygmat wobec mas Polaków, którym brakuje reprezentatywnej opozycji na scenie politycznej i którym grozi kooptacja do szeregów fałszywych sił „patriotycznych” lub zobojętnienie w kontekście upadku lewicy. Zmiana nie jest przy tym jeszcze jedną partią populistyczną. Jej program polityczny czerpie z bogatej tradycji politycznego synkretyzmu w Polsce i stawia pytanie o polską tożsamość geopolityczną oraz jej rolę w świecie stosując krytyczną perspektywę prawicy i lewicy. Zmiana jest ponadto wspierana z wzajemnością przez rosnącą liczbę niezależnych serwisów informacyjnych, które coraz bardziej podważają dotychczasowy monopol informacyjny polskiej oligarchii władzy.
Kwestia polska raz jeszcze
Po to, aby lepiej zorientować ówże „odruch kolanowy”, reakcyjne siły w nacjonalistycznym tłumie czy powtarzane stare slogany z PRL i socjal-demokratyczne komunały lewicy, nowe inicjatywy i grupy, takie jak Zmiana działają jako katalizatory na rzecz transformacji dyskursu politycznego w Polsce. Ich wysiłki nie są tylko częścią globalnego synkretycznego projektu ideologicznego, ale są kluczowe w kwestionowaniu podstaw atlantyzmu w Polsce wśród zachodzących transpiracji politycznych. PiS jest tu celem doskonałym, bo jego pseudonarodowe pretensje łatwo jest obnażyć a przez to ujawnić zasadniczo atlantycki charakter polskiej oligarchii, zaciemniony przez liberalno-demokratyczny mit „konkurujących partii” oraz „konfliktu lewicy z prawicą”.
Polska geopolityka jest w kryzysie. Paradygmat atlantyzmu zredukował Polskę do roli przedmiotu a nie podmiotu geopolityki. To podporządkowanie ma negatywny wpływ na Polaków i zmieniło rzekomo niepodległą Polskę w psa do poszczucia w imię antypolskich interesów. Lecz co to są „polskie interesy”?
Kilkadziesiąt lat władzy atlantystów zdusiło potencjał do ponownego szukania, wyjaśnienia i odkrycia polskiej racji stanu, a także historycznej roli geopolitycznej Polski i jej tożsamości w wyłaniajacym się wielobiegunowym świecie. Paradygmat atlantyzmu jest pluciem w twarz rzeczywistości która mówi przecież, że polska państwowość i historyczna ścieżka polskiej tożsamości są o wiele bardziej złożone niż się je stale przedstawia. O ile łatwo jest przyjąć fakt, że Polska dziś pozostaje, albo raczej jest trzymana w obozie atlantystów, to można dowodzić, że jest to tymczasowy wynik bogatych, burzliwych, gwałtownych i niedokończonych dziejów narodu, który jako państwo pojawił się dopiero w roku 1945. Polska tożsamość, podobnie jak tozsamość innych państw powstałych w epoce II wojny światowej i ustanowionego po niej porządku, jest ciągle kwestią otwartą i płynną.
Wyjątkowe geopolityczne uwarunkowania Polski i jej bogaty historyczny dylemat co do jej tożsamości pomiędzy Wschodem i Zachodem tworzą dla Polski potencjalną rolę mostu pomiędzy centrum projektu euroazjatyckiego a Europą. W świecie multipolarnym Polska ma do odegrania rolę zwornika integracji europejskiej i euroazjatyckiej i uświadomienia sobie swej kontrowersyjnej, ale niezaprzeczalnej tożsamości w konstruktywny sposób. Ponadto, wyzwolenie Polski z ograniczeń hegemonii atlantyckiej zagroziłoby jednocześnie władzy atlantystów w krajach bałtyckich i wywołało wstrząsy u zachodniego sąsiada, co by ożywiło kontynentalny projekt europejski i naruszyło przyczółek atlantyzmu w Europie środkowo-wschodniej. W ten sposób Polska mogłaby również pociągnąć Grupę Wyszehradzką do projektu integracyjnego opartego na wspólnych wartościach, wspólnej historii i więzach ekonomicznych. Jeśli Polsce nie uda się odwrócić obecnej sytuacji i elita atlantystów będzie nadal wciągać Polskę w samobójczą krucjatę przeciw Rosji i jej sąsiadom, kolejny rozbiór polskich ziem w tej czy innej formie może znowu okazać się „rozwiązaniem” europejskich i euroazjatyckich napięć politycznych, co – jak pokazuje historia – stworzyłoby tylko nastepne problemy. I żaden ruch narodowców o gorących głowach nie byłby w stanie powstrzymać ani sprostać takiemu zagrożeniu.
Walka przeciw fałszowaniu i wykrzywianiu polskiej historii w służbie paradygmatu „drogi do Europy” staje się coraz bardziej istotna. Obecne powyborcze porządki PiS-u, rosnący czynnik „narodowy”, który wpływa na polską oligarchię i wymaga jej reakcji, klęski tradycyjnej lewicy i prawicy, coraz bardziej szkodliwe skutki polityki atlantyckiej, pojawienie się nowych projektów anty-atlantyckich wychodzących z „idei polskiej” na bazie synkretycznej ideologii, oraz rosnąca konfrontacja pomiędzy projektem atlantyckim a eurazjatyckim w Europie Wschodniej i na Bliskim Wschodzie, tworzą żyzną glebę dla wznowienia w Polsce politycznego dyskursu na temat „kwestii polskiej”. Analitycy muszą sobie uświadomić, że w sferze geopolitycznej ponownie staje „kwestia polska” i powinni ja włączyć w szersze rozumienie kryzysu UE, hegemonii atlantyzmu w Europie i zarysów wielobiegunowego świata, które coraz bardziej nabierają kształtów ustawiając takie państwo jak Polska w centrum krzyżujących się linii geopolitycznych podziałów. Kordon sanitarny wykazuje oznaki pogarszającej się choroby, której wyleczenie znów staje się przedmiotem dyskusji. „Wyleczenie” Polski staje się pilnie jednym z kamieni węgielnych po to, aby przemienić Europę i wykuć świat wielobiegunowy.
/tłum. BJ/
Oryginalny tekst angielski
Having established a general picture of the Atlanticist subjugation of Poland, its basic indices, and the nature of the Polish oligarchy as a whole, the details of recent political developments in Poland become can be integrated into a more coherent picture. The most significant of these, of course, include the election of Andrzej Duda as president, the ascent of the Law and Justice (PiS) party to power, the decisive electoral defeat of the post-socialist left represented by the United Left coalition, the apparent resurgence of nationalist movements, and the founding of the new anti-Atlanticist party, Zmiana.
In mainstream Western analytical circles, the recent change in government has been described as a “shift to the right” and has been presented as an “ultranationalist” revanche of anti-EU conservative forces that catapulted Law and Justice into power. Mainstream media in various European countries has whipped up hysterical fear of a new “ultranationalist” government in Poland hell-bent on stalling Poland’s EU integration and reflective of a general growth of “far-right extremism” across Europe.
This perspective is largely an exaggeration and sees a single tree rather than the forest. While it is correct in its placing of Law and Justice to the “right” on the liberal-democratic political spectrum, it fails to recognize that the so-called “soft Euroscepticism” and “conservative values” of Law and Justice not only do not alter its fundamentally Atlanticist nature, but are in fact a ploy in perpetuating the obscuring of Poland’s thoroughly Atlanticist elite. Just like Civic Platform, Law and Justice is subordinated to Washington’s hawks and takes no second guesses in supporting anti-Russian policies on the international level and enthusiastically aiding fascist forces in Ukraine. Moreover, Law and Justice’s conservative face, which is usually identified with Catholic fundamentalism and pays lip-service to Polish nationalism, seems to have deceived just as many analysts at it has Polish voters.
In reality, the temporary electoral triumph of Law and Justice is not the transformative force or dramatic about-face which some analysts have claimed it is. As Boyan Stanislavksi has pointed out, the Polish political arena is arguably even more oligarchical, bleak, ritualistic, and feigned than the American two-party system. Law and Justice is just as fundamentally Atlanticist at its core as the formerly ruling Civic Platform (PO). Anti-Russian warmongering, ultimately suicidal economic and diplomatic moves, and subservient neo-liberal mimicking of Poland’s colonizers can be expected from any PiS government just as predictably as from a PO one.
However, the nuance which manifests itself in this year’s Law and Justice victory is not a “shift to the right,” but rather a quite possibly carefully engineered victory of PiS for the purpose of co-opting and neutralizing a growing “nationalist” movement in Poland which, unlike PiS, can indeed be linked to the growth of “right-wing extremist” elements on the European political scene.
Over the past several years, grassroots nationalist initiatives have gained more momentum than Poland’s semi-colonial regime is comfortable with. An increase in incidents of physical violence against foreigners, homosexuals, and the growing popularity of slogans denouncing “the dictatorship of Brussels,” the “Islamization of Europe,” and calling for a “Poland for Poles,” paired with patriotic clichés, have gradually brought what were formerly marginal anti-EU voices into the political mainstream. However, unlike other right-wing resurgences in Europe which have clearer political programs and even anti-Atlanticist undertones, the new wave of Polish nationalism represents an amorphous mass whose prejudices and contradictions expose the dire political situation of Atlanticist Poland in particular and the confusion of the “Polish question” itself. The individuals, groups and their mass followings which can be associated with this movement cannot seem to decide amongst themselves if the problem is the contemporary Evil Empire, the USA, the old “Evil Empire”, Russia and the “lesser dictator” in the form of Brussels, or if Poland’s contemporary system is overall satisfactory with the “problem” being mere “undesirable” groups such as Muslims, Jews, or homosexuals. They demonstrate an uncertainty as to whether or not it is more “Polish” to hate Russia and Ukraine or to support the Ukrainian perpetrators of their own people’s genocide to spite Russia. In the meanwhile, they are content with recycling old clichés which are in fact already monopolized by the ruling regime’s ideology and pay lip service to Catholic fundamentalism as “Polish culture,” a thesis which has historically been propagated by Atlanticism in stressing Poland’s “Western” identity. Accordingly, the result has been a “march of patriots” whose directionless marching displays decisively pathological, reactionary, and infantile tendencies. It goes without saying that this movement lacks any genuinely constructive proposals. Nevertheless, by the sheer number of the youthful forces and its accelerating aggressive outbursts (indicative of its own anxiety), this growing movement has proven to be a force worth reckoning with. Moreover, this is one force that if not co-opted by the regime, can be co-opted by anti-Atlanticist forces or spiral into chaos and ultimately produce some form of lumpen, vulgar fascism instead.
The co-option of this movement was precisely the task of PiS. Relying on its “conservative” image and banal anti-EU sentiments while employing a “strategy of silence” by avoiding to touch on the sharp issues, such as Ukraine, which the nationalist mobs themselves are incapable of resolving, PiS won the vote of the average Polish nationalist whose allegiance proved to be the minuscule percentage advantage over PO. The remnants of the Polish Left, conglomerated within the United Left alliance, and the new party Razem (Together), failed to address this trend at all. The pitiful condition of the Polish labor movement and the Left’s failure to address the fundamental problems of Polish Atlanticism caused their copy-and-paste social-democratic pleas to fall on deaf ears for the last time.
The move to neutralize expanding nationalist initiatives with the victory of PiS appears to have been a calculated plan of the Polish oligarchy. With PiS in power, the masses of “nationalists” at the annual independence day march in Warsaw on November 11 – despite managing to draw a significantly larger number of participants than in earlier years – found themselves disoriented and engaged in mere ritual. How could the march chant denunciations of a PO government when such a government no longer existed? How could participants demand the liquidation of the remainder of leftist forces when the left had been decisively defeated? Moreover, the mild Kulturkampf of PiS on social issues such as homosexual marriage and abortion as well as its opposition by inertia to accepting immigration quotas for Poland has seemingly satisfied what would otherwise be radical oppositional demands by the stirring nationalist pool.
What has emerged is somewhat of a paradox resultant of the dialectics of the situation. While PiS has appeared to coax the burgeoning “patriotic” wave, new actors on the Polish political scene have seized the initiative to utilize this misdirected patriotic sentiment, as well as the crisis of the left, to call the very Atlanticist paradigm in Poland into question. The most important of these is Zmiana (Change), a new political party that has been slandered by Poland’s oligarchical and Western-owned media as a “Russian Fifth Column” on account of the genuine threat which it poses in exposing and constructively opposing the Atlanticist ideological, political, and economic paradigm in Poland. Zmiana is a distinctly syncretic force which strives to overcome the traditional left-right dichotomy and has the potential to unify the best elements of the anti-Atlanticist left and right in a front for social justice, national liberation, and a multi-polar world. Zmiana is perhaps the most promising new initiative which has sought to expose and confront the current paradigm for the masses of Poles who lack a representative oppositional force in the political arena and are in danger of being co-opted in the wake of false “patriotic” forces or rendered irrelevant in the context of a collapsed left. Zmiana is not just another populist party. Its political program draws from a rich history of political syncretism in Poland and it seeks to put the question of Poland’s geopolitical identity and its role in the world back on the table using the critical perspectives of both left and right. Zmiana, moreover, is backed up and reciprocally reinforced by a growing number of independent news services that threaten to undermine the Polish oligarchy’s tight grip on information monopoly.
The Polish question once again
In aiming to better orientate the knee-jerk, reactionary forces seen in nationalist crowds or the recycling of old slogans from the Polish People’s Republic and social-democratic banalities on the left, new initiatives and groups such as Zmiana are acting as catalysts in transforming political discourse in Poland. Their efforts are not only part of a global syncretic ideological project, but are crucial in challenging the foundations of the Atlanticism in Poland in the midst of ongoing political transpirations. PiS forms the perfect target since its pseudo-nationalist pretensions can be exposed and thereby reveal the fundamentally Atlanticist nature of the Polish oligarchy obscured by the liberal-democratic myth of “competing parties” and “left vs. right.”
Polish geopolitics is in crisis. The Atlanticist paradigm has reduced Poland to an object of geopolitics instead of being a subject. And this subjugation of Poland has had negative consequences for the Polish people and has turned a supposedly finally independent Poland into an attack dog in the name of anti-Polish interests. But what are “Polish interests?”
Decades of Atlanticist rule have smothered the potential to re-investigate, clarify, and discover the Polish raison d’etat and Poland’s historical geopolitical role and identity in an emerging multi-polar world. The Atlanticist paradigm is a spit in the face of the reality that Polish statehood and the historical path of the Polish identity are vastly more complex than constantly presented. While one can easily accept the reality that Poland now stands, or alternately is held, within the camp of the Atlanticists, one could argue that this outcome is the temporary result of a rich, turbulent, violent, and undetermined history of a people who only emerged in the nation-state form in 1945. Poland’s identity, like other nation-state products of WWII-era agreements and the subsequently established order, is still in flux and open to question.
Poland’s unique geopolitical condition and its rich historical dilemma on its identity between East and West, offer the potential to position Poland as a bridge between the heart of the Eurasian project and Europe. In a multi-polar world, Poland has the potential to play a role bridging European and Eurasian integration and realizing its controversial yet undeniable identity in a constructive way. Moreover, the liberation of Poland from the confines of Atlanticist hegemony would simultaneously threaten the Atlanticist rule in the Baltic countries and send shockwaves through its Western neighbor, reinvigorating a European continental project and undermining Atlanticism’s beachhead in Central and Eastern Europe. In doing so, Poland could also pull in its wake the Visegrad group of the Central European states into an integration project based on common values, shared history, and economic ties. If Poland fails to re-address its situation and the Atlanticist elite continues to drive Poland into a suicidal crusade against Russia and its neighbors, yet another partition of Polish lands in one form or another could once again prove to be the “solution” to European and Eurasian political tensions which, as history shows, would only create further issues. No hotheaded nationalist movement would be able to stop or respond to such a debacle.
The battle against the falsification and distortion of Polish history in the service of the “road to Europe” paradigm is becoming increasingly relevant. The recent electoral sweep of PiS, the emerging “nationalist” factor influencing and demanding responses from the Polish oligarchy, the defeat of traditional left and right parties, the increasingly harmful effects of Atlanticist policies, the emergence of new anti-Atlanticist projects taking a stand for the “Polish idea” on the basis of a syncretic ideology, and the heightened confrontation between the Eurasian and Atlanticist projects in Eastern Europe and the Middle East, provide a fertile context for a new political discourse in Poland and the “Polish question.” Analysts ought to realize the re-emergence of the “Polish question” in the sphere of geopolitics and integrate it into a larger understanding of the crisis of the European Union, Atlanticist hegemony in Europe, and the contours of a multi-polar world that are increasingly drawing themselves out and putting a state such as Poland at the center of a number of geopolitical intersections. The cordon sanitaire is showing signs of a worsening sickness whose cure is once again up to debate. “Curing” Poland is urgently becoming one of the cornerstones to transforming Europe and forging a multi-polar world.
WYBRANE KOMENTARZE
- @wiedzajestwksiążkach 17:48:23
Upominanie się o Kukiz 15, i ugrupowanie Korwina-Mikke (a mają przecież eurodeputowanych) wydaje mi się całkiem nieuzasadnione.
Obie partie już własną rolę polityczną mają za sobą. Nawet jako opozycja rolę mogą mieć tylko niewyraźną, a ugrupowanie Korwina-Mikke jest już formacją schodzącą.
Natomiast Zmiana – jak tak dalej pójdzie – dokładnie to ideowo (wbrew jakimkolwiek ideologiom) – to ma realną szansę szybko wyrosnąć na jedną z trzech głównych sił politycznych.
miarka 08.01.2016 19:22:45
- Analiza jest całkiem niezła,
Niemniej jednak, uważam, że Zmiana jest kolejną formą utylizowania ruchów narodowych, a przynajmniej próbą; ich logo jest wiele mówiące. Takich prób ,,naprawiania” Polski – czyli pod hasłem naprawiania są to próby przerabiania na własne kopyto – jest multum, najbliższym przykładem, np. Nawigatorzy Jutra (za którymi stoi fundacja Jesteśmy Zmianą), również z wymownym logo, gdzie przeprowadzane są świetne wykłady na temat gospodarki pieniężnej, a przy okazji np. szkoli się polskich bibliotekarzy (??) i usiłuje wprowadzić trzynastomiesięczny kalendarz (ta część informacji została zdjęta ze strony Nawigatorów Jutra). Zmiana wydaje się być podobnym przedsięwzięciem; już sam fakt jej reklamy – małej partii, o której nie wszyscy w Polsce wiedzą, przez zagranicę daje wiele do myślenia, a przynajmniej powinien.
http://lotna.neon24.pl/post/114528,nie-chce-powtorki-z-historii
Nawet gdyby partia miała doskonale hasła i programy, to czy można wykluczyć jej infiltrowanie i przejęcie? Z dziesięciomilionową Solidarnością tak się stało, a obcych służb w Polsce nie brakuje.
Według mnie, jedno jest pewne: Polakom trzeba zafundować kontrolowaną zmianę, jeśli nie przez PiS, to przez Majdan, jeśli nie przez PiS, ani rewolucję, to przez jakąś inną Zmianę, po to, aby polityka narodowa i Polska racja stanu nie doszły w Polsce do głosu i nie dokonały zmian w Polsce korzystnych dla Polaków, a nie dla sępów, jastrzębi, kruków i wron, które biją się między sobą o co lepsze kąski.
Lotna 08.01.2016 19:26:23
- @miarka 19:22:45
A wtedy będzie to wyjście awaryjne w przypadku niepowodzenia planu A, B i może jeszcze kilku innych, dlatego powtarzam, nie dajmy się znowu wpuścić w maliny!
Dopóki Polacy nie zorganizują się oddolnie i nie stworzą z wielu środowiskowych formacji, w których każdy wie, kto jest kto, wielkiego ruchu ogólnonarodowego, dopóty żadna realna zmiana na lepsze w Polsce nie nastąpi, nie ma się co łudzić. A to jest proces, niestety, nikt nie uczy się demokracji, czyli odpowiedzialnego współrządzenia w pięć minut i nie są to wiece, marsze i manifestacje, a ciężka praca nad konkretnymi planami i metodami ich wdrożenia, jak np. prace Konfederacji na Rzecz Reform Ustrojowych.
Lotna 08.01.2016 19:47:11
- Tekst rzeczywiście ważny, szkoda tylko że nie napisany po ludzku, cóż…
Świat chce być nie “wielobiegunowy” ale dwubiegunowy, bo ussa wciąż będzie się upierać, że albo będzie uznawane za imperium, albo rozwali Ziemię na kawałki. No to pola do dyskusji tu nie ma, bo ussa może to faktycznie zrobić.
I do tego musi dostosować się Rosja, która w przeciwieństwie do wariatów obsługujących guziki atomowe w ussa świata rozwalić nie chce. Choć oczywiście też by mogła, bo ma ku temu nawet większe możliwości niż ussa.
Więc o ile ussa prowokuje i bada, ile jeszcze może o tyle Rosja cały czas zapobiega eskalacjom by uniknąć unicestwienia świata.
Więc o ile Rosja jest biegunem naturalnym z racji potencjału zarówno militarnego jak i duchowego, o tyle ussa jest biegunem sztucznym, bazującym wyłącznie na stosowaniu siły. Widać, że ussa nie ma żadnego konceptu, jak ma świat wyglądać za lat sto czy więcej. I to jest problem.
Rozbiór Polski wcale nie byłby dla świata żadną tragedią, a dla większości Polaków także nie. Te wszystkie strachy, którymi operują macherzy odbywają się tylko w głowach Polaków, a rzeczywistość w swoich wersjach jest już dawno opracowana. I zdanie Polaków będzie się tu liczyć najmniej. Istotne będzie, co wyniknie z podziału Polski, ale na pewno nie to, co stanie się z Polakami.
Gdyby Polacy przypomnieli sobie, że są Słowianami i że tylko w sojuszu ze Słowianami maja szansę na przeżycie, mogli by zabiegać o wsparcie Rosji. Ale czy to byłoby dla Rosji korzystne, można wątpić. Rosja musiała by zmienić swoją politykę i brać pod uwagę także Polaków i w razie co ich bronić. Gdyby Polacy czuli z Rosją jedność, miało by to jakiś sens. ale tak brać sobie bandę zdrajców tylko po to, by uchronić parę osób czujących swoją słowiańską tożsamość to cena za wysoka. No więc jest jasne, że Polacy raczej przeznaczeni są na “przemiał”. Polacy mieli swoją historyczną szansę za PRL-u. I jej nie wykorzystali upierając się, że “wolność” da im zachód. Ówże zachód nie wie nawet, co to jest wolność, jako że u nich używa się tego słowa wyłącznie do realizowania interesów małej grupki i są to głównie aneksje i podboje.
Widzimy wszyscy na własne oczy, że rząd pełniący obowiązki rządu polskiego chce sprowadzić na polską wschodnią granicę oddziały NATO w celu przygotowania gruntu pod nową wojnę. Do wojny na swoim terenie Rosja nie dopuści, bo ma czym nie dopuszczać, nawet za cenę totalnej wojny, którą to wojnę Rosja by wygrała tak czy tak.
Więc wygląda to tak, że Polacy dobrowolnie oferują swoje ziemie – przekazane Polakom przez rząd ZSRR – pod nową wojnę i że ani ussa ani Rosja strat u siebie mieć nie będą, a Polskę zamienią w perzynę. I wówczas taki skażony promieniotwórczo teren będzie faktycznie jakiś czas odgradzał zachód od Wschodu. I Polakami nikt sobie głowy zawracać nie będzie, bo przecież sami tak chcieli.
Jeżeli biorąc na zdrowy rozum, Polska dla ussa w żadnym stopniu liczyć się nie może, bo i jak? – dowody mamy na co dzień od 25 lat – natomiast naturalnego sojusznika w postaci Rosji Polacy zdradzili i się go wyparli, no to cóż może taki kraj i naród czekać innego, niż totalna zagłada?
Sytuacja spowodowana jest brakiem świadomości narodowej u Polaków. Polacy nie czują więzi z ziemią, na jakiej żyją, a więc i nie mają żadnej motywacji by tej ziemi bronić. By tak było zadbał o to zachód wszczepiając od czasu zakończenia II. wojny Polakom fałszywą tożsamość. W czym pomagał niestrudzenie zachodowi kościół katolicki.
Więc nawet gdyby Polacy jakimś cudem znaleźli gdzieś jakiegoś prawdziwego sojusznika, to byłby to tylko dla tego kogoś kłopot, ponieważ Polacy mają szczątkową świadomość narodową, nie stanowią Polacy żadnej realnej siły i tym samym nie można na nich liczyć. A więc nie ma też potrzeby liczyć się z nimi, z Polakami.
Jest to jak widać skomplikowany proces, choć Polacy w uniesieniu bogoojczyźnianym będą twierdzić coś wręcz przeciwnego. Z tym, że takie polakowe twierdzenia są bez pokrycia.
Cały ten problem na pewno jakoś wypracuje. Gdzie znajdą się wówczas Polacy, trudno przewidzieć.
Najprostszą, narzucającą się wersją byłoby, gdyby Niemcy ponownie zajęli słowiańskie ziemie odebrane im przez ZSRR w wyniku II. wojny, wokół Warszawy pozostał by kikut Polski bez żadnego politycznego znaczenia, a obecnie polskie ziemie wschodnie przypadły by w udziale nie wiadomo komu, bo Rosji one do niczego nie potrzebne. No to może część przejęła by Białorus, a część Ukraina. A Ukraińcy do tego chętni i się z tym nie kryją sprzymierzając się z tymi, którzy w razie co by ich w tym wsparli.
A Polacy? A Polacy w najlepszym razie będą konspiracyjnie zbierać się w grupki, robić od czasu do czasu jakieś “powstania”, czyli mordować się wzajemnie własnymi rękami w walce o to, kto ma “słuszną rację”. O Polskę nie będzie im chodzić w ogóle. Polakom nigdy o Polskę jak widać nie chodziło. Gdyby Polakom chodziło o Polskę i Naród, nie ulegli by podszeptom zachodu, nie oddali by zachodowi kraju w lenno, nie wyjeżdżali by zarabiać pieniędzy na zachód, lecz pracowali by za miskę zupy w kraju, by Polskę utrzymać silną i zwartą.
Do takich przemyśleń mógłby inspirować zamieszczony tekst. I jest to tekst poważny. Choć trochę zawiły.
nana 08.01.2016 23:27:34
- Panie Bogusławie polecam.
Sędziom Trybunału Konstytucyjnego do sztambucha!!!…. Mam nadzieję, że wpis ten będzie moim ostatnim na temat Trybunału Konstytucyjnego i sporu wokół wyboru jego sędziów. Wygląda na to, że temperatura dyskursu spowodowanego przez trzech sędziów Trybunału, z prezesem Rzeplińskim na czele, uległa obniżeniu i całą sprawę będzie można rozwiązać wkrótce w sposób racjonalny. Temat ten chciałbym więc zakończyć z mojej strony refleksją natury ogólnej, która jednak ma równocześnie charakter fundamentalny a odnosi się do wytyczenia granic władzy sądowej w demokratycznym i praworządnym państwie.
Przez ostatnie dwa-trzy miesiące mogliście państwo usłyszeć wzniosłe pouczania rożnych „autorytetów” adresowane go Sejmu i Prezydenta, niektóre z nich z tytułami profesorskimi, odwołujące się do trójpodziału władzy, niezależności Trybunału Konstytucyjnego i demokracji. Często osoby te robiły odniesienia do Sądu Najwyższego Stanów Zjednoczonych próbując wspierać swoje tezy o omnipotencji sądów konstytucyjnych. Większość z tych wypowiedzi była żenująco naiwna a niektóre wręcz sprowadzały się do liczenia schodów przed kolumnadą Sądu Najwyższego USA.
Myślę, że najlepszą wskazówką dla osób, które rzeczywiście chcą na poważnie kontemplować granice jurysdykcji (władzy) sądów konstytucyjnych jest odwołanie się do klasyka, jednego z „ojców założycieli” Stanów Zjednoczonych i współautora konstytucji tego kraju – Thomas’a Jefferson’a. Poniżej załączam polskie tłumaczenie (mojego autorstwa) fragmentu listu Jefferson’a do William’a Jarvis’a z roku 1820. Załączam też oryginalny tekst angielski, bo dla osób znających ten język czytanie tych niezwykle mądrych słów w oryginale jest naprawdę frajdą. A słowa te są najlepszą odpowiedzią dla aroganckich i butnych prawniczych „autorytetów”, z prezesem Rzeplińskim na czele, które chciałyby uczynić Trybunał Konstytucyjny wieżą z kości słoniowej stojący ponad Sejmem i Prezydentem RP.
Wydajesz się … uważać sędziów za ostatecznych arbitrów wszystkich kwestii konstytucyjnych; zaprawdę bardzo to niebezpieczna doktryna, i taka która poddałaby nas despotyzmowi oligarchii.
Nasi sędziowie są tak uczciwi jak inni ludzie, a nie bardziej. Mają, jak inni, te same skłonności do partii, władzy i przywilejów ich korporacji. Ich maksymą jest „dobre sądzenie jest poszerzaniem jurysdykcji” [zakresu władzy sądu], a ich władza jest tym bardziej niebezpieczna, że są oni wybierani dożywotnie, i nie są poddawani, jak inni funkcjonariusze są, kontroli wyborczej.
Konstytucja nie ustanowiła jednego takiego trybunału, wiedząc, że w jakiekolwiek ręce zostałoby to powierzone, zepsuci przez czas i osoby, jego członkowie staliby się despotami.
Dużo mądrzej uczyniła wszystkie władze równe sobie i suwerenne w sobie.
Jeśli ustawodawca omieszka ustanowić prawo o spisie powszechnym, o opłacania sędziów i innych urzędników rządu, o utworzenia organizacji zbrojnych, o naturalizacji, jak zapisano w Konstytucji, lub jeśli nie zbierze się w parlamencie, sędziowie nie mogą nakazać mu tego; jeśli Prezydent omieszka powołać sędziego, powołać innych funkcjonariuszy cywilnych lub wojskowych, wydać odpowiednie dokumenty, sędziowie nie mogą go zmusić …
Konstytucja , utrzymując trzy władze odrębne i niezależne, ogranicza uprawnienia sędziów do organów wymiaru sprawiedliwości, tak jak władzy rządowej i ustawodawczej do organów wykonawczych i ustawodawczych.
I w oryginale po angielsku:
You seem … to consider the judges as the ultimate arbiters of all constitutional questions; a very dangerous doctrine indeed, and one which would place us under the despotism of an oligarchy.
Our judges are as honest as other men, and not more so. They have, with others, the same passions for party, for power, and the privilege of their corps. Their maxim is “boni judicis est ampliare jurisdictionem,” and their power the more dangerous as they are in office for life, and not responsible, as the other functionaries are, to the elective control.
The Constitution has erected no such single tribunal, knowing that to whatever hands confided, with the corruptions of time and party, its members would become despots.
It has more wisely made all the departments co-equal and co-sovereign within themselves.
If the legislature fails to pass laws for a census, for paying the judges and other officers of government, for establishing a militia, for naturalization as prescribed by the Constitution, or if they fail to meet in congress, the judges cannot issue their mandamus to them; if the President fails to supply the place of a judge, to appoint other civil or military officers, to issue requisite commissions, the judges cannot force him. …
The Constitution, in keeping three departments distinct and independent, restrains the authority of the judges to judiciary organs, as it does the executive and legislative to executive and legislative organs.
autor: Robert Tomkowicz
Doktor nauk prawnych, adwokat i radca prawny (Barrister and Solicitor). Twitter: @RJTomkowicz. Ps….I pomyśleć, że 200 lat temu żył ktoś kto miał lepiej poukładane w głowie niż nasza cała elyta razem wzięta, a co najgorsze nie należał nigdy do Unii Wolności i nie czytał Gazety Wyborczej? Po co im to było ? Mieli ciepło, bogato i wygodnie, zachciało im się robić za ostatnią nadzieję czerwonych. ” Polska – jest podzielona, i poglądy prawne zależą od tego, kto (np. Rzepliński i inni prawnicy ) – jakie ma poglądy polityczne…. Nie ma niepolityczności – i tylko interesów prawa. Mamy do czynienia w Sejmie z chamstwem i z próbą wywołania destrukcji, która ma przesłonić reformy, realizowane przez rząd Prawa i Sprawiedliwości i wspierane prezydenta w ramach programu naprawy państwa i prawa polskiego … Ci wszyscy krzykacze nawołujący do rewolty przykrywają uzdrawiające reformy państwa. To Trybunał Konstytucyjny złamał konstytucję”.. A poza tym bez fetyszów i talizmanów. Sędzia jak każdy człowiek może się mylić . Może też stać się zwykłym przestępcą. O formacie intelektualnym i moralnym już nie wspominając : )
Kula Lis 65 09.01.2016 11:53:12
- Panie Bogusławie…
Wysłałem pani Premier…i nie tylko Jej! Wiadomość przekazana dalej ———-
Od: ….w@gmail.com>
Data: 9 stycznia 2016 15:03
Temat: Szanowna pani Premier Beata Szydło…
Do: kontakt , biuro@pis.org.pl, Jaroslaw.Kaczynski@sejm.pl, Patryk JAKI – Poseł na Sejm RP
Szanowna pani Premier Szydło, szanowny panie ministrze Kuchciński z MSWiA stanowczo żądam od polskich legalnych władz natychmiastowego aresztowania aktywistów KOD tego “legalnie działającego ruchu społecznego” i judaszy z PO. Dlaczego jeszcze nie siedzą za kratkami za sabotowanie polskiego sejmu i legalnego rządu, za plucie na Polskę i Polaków tu w kraju i za granicą. I zarzut najcięższy za próbę wywołania puczu i wojny domowej. Nigdy więcej nie może się powtórzyć III zbrodnicza RP. Nie może być żadnej tolerancji dla takich zachowań, ponieważ kto ma litościwe serce musi mieć twardą dupę, za przeproszeniem! Litość nad nimi to oznaka słabości rządzących, co w najbliższym czasie się srogo zemści tak nad Wami jak i na nas Was wybierających i popierających. Przypomina mi to dawny KOR, wiadomo przez kogo organizowany. To już anarchia do której świadomie lub nie w poczuciu tzw. tolerancji dopuszczacie. Gonić to bydło nie po to daliśmy Wam władzę absolutną by definitywnie posprzątać tą stajnie Augiasza. Z szacunkiem Wasz zaniepokojony obrotem sprawy oraz brakiem Waszej stanowczej reakcji wyborca z Rodziną, znajomymi.
Kula Lis 65 09.01.2016 15:12:20
- @Kula Lis 65 15:12:20
Tym jest właśnie wolność, że nawet szumowiny mogą demonstrować na ulicy, ale łamanie prawa powinien ścigać prokurator – oni nawołują do wojny domowej, do siłowego usunięcia legalnie wybranych władz, to jest tak ostatnio modna mowa nienawiści, na to wszystko znajdzie się paragraf. Niech chodzą do sądów, a nie wyciągają ludzi na ulice. Panowie prokuratorzy zapracujcie na swoje pensje. Zaraz zaraz czegoś tu nie rozumiem jak jest możliwe, że alimenty rosną do kwoty ponad 100 tyś? O ile mi wiadomo to alimenciarzy się zamyka…Sasiad miał 500 zł zaległych alimentów zamknęli go na 28 dni pytam co z Kijowskim? Na co czekacie? Czy wnuczek mordercy AKowców jest po za kontrolą? Ten KOD wygląda jak zjazd bezrobotnych ZOMO-wców. Chyba im się nudzi i chętnie by się wzięli do jedynej pracy jaką znają. Jedni uczą się , pracują, opiekują się potomstwem inni protestują żądając malowania drzew na zielono bo szarzyzna zimowa źle wpływa na ich samopoczucie psychiczne. Polacy którzy dążą do prawdziwej Niepodległości Polski i Wolnej Polski NIE POZWOLĄ wichrzycielom antypolakom z KOD którzy nie reagowali na plombowanie mediów za ich rządów przez 8 lat zniszczyć Polski. Wyjdziemy wreszcie na ulice całej Polski i obijemy im ryje. PiS nie cofać się ani kroku do tyłu, dalej reformy, dalej wszystko to o czym mówiliście w programie wyborczym, do przodu, Polacy popierają Rząd PiS i gdy zajdzie potrzeba rozprawią się z targowicą antypolską która nasłana jest przez szwabów i Sorosa na Polskę. Nie pozwolimy łajdakom odebrać naszej Ojczyzny i zniszczyć Polski. Dość tego! Zdelegalizować PO, Nowoczesną i KOD! Jest na to artykuł w Kodeksie Karnym, na wichrzycieli dążących do Zamachu Stanu. Wprowadzić w czyn. Polacy nie będa się biernie przyglądać jak czerwone szumowiny i bolszewickie szmaty niszczą nasz kraj!
Kula Lis 65 09.01.2016 16:22:37
- @Kula Lis 65 16:22:37
Cała impreza sponsorowana i podsycana przez grupę Sachs Soros. Soros, który jest mistrzem w przerabianiu nacji i narodów na neokolonię mobilnych niewolników. Nie podoba im się dyktatura większości a podobała im się dyktatura mniejszości. Nieustannie od 1989 roku w Polsce był DYKTAD jedynie słusznych jankesko – żydowsko – niemieckich , mediów i to się powinno skończyć bez względu na to kto obejmuje rządy w Polsce. Dziennikarze na usługach jankesów i żydów z folksdojczami, fałszowali rzeczywistość a i historię i za to brali po kilkadziesiąt tysięcy złotych na miesiąc podczas gdy uczciwy POLAK za ciężką i mozolną pracę otrzymywał 1.500 zł miesięcznie. To się musi zmienić bo w takim państwie gdzie jedni za przekazywanie spoleczeństwu nieprawdziwych informacji otrzymują krocie a uczciwie pracujący Polacy, OCHŁAPY, żyć się nie da ! A jutro jeszcze do kompletu marsz poparcia dla Izraela. https://web.facebook.com/MarszPoparciaDlaIzraela/
Co się qurwa w tej Polsce wyprawia. Czy w Izraelu organizowane są marsze poparcia Polski? pytam!
Kula Lis 65 09.01.2016 16:38:01
Trick PiSu
a właściwie jej zleceniodawców zza oceanu,
„W rzeczywistości tymczasowy triumf wyborczy PIS-u” , to można raczej określić jako :
Trick wyborczy, wyreżyserowany przu udziale całego demokratycznego POPiSu SLD, PSL, i.t.d. – http://pppolsku.blogspot.com/2011/10/onet-pkw-podaa-wyniki-wyborow-z-93-proc.html
„starannie wyreżyserowane zwycięstwo PiS”, „zywcięstwo” to nie jest, to jest tylko „wyreżyserowany” wynik wyborów, niewżne z jakim matactwem:
– https://www.youtube.com/watch?v=064s1GVUEBw
To samo utrzymuje Michalkiewicz, wydaje się, że komantarz odnośnie tej kolejnej „zmiany” istonie odpowiada zjawisku., uda się jednak niewielu o tym przekonać.
Najwyraźniej na Zachodzie nie zadowalają się pewne kręgi produkcją gadzinówek, ale zamawiają oceny znawców tematu a nie żadnych tzw. “ekspertów”.
Laznik 10.01.2016 22:43:53
Opublikowano za: http://jeznach.neon24.pl/post/128751,kwestia-polska-raz-jeszcze
Wypowiedz się
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.