Politykę, jako najtrudniejszą ze sztuk, można porównać do gry w szachy heksagonalne, które mają znacznie większy stopień trudności, niż zwykłe. Prezydenta Putina i jego zespoły strategów, można uznać za arcymistrza światowego heksagonalnych szachów politycznych. Jego polityczni przeciwnicy z Zachodu, na czele z USraelem są co najwyżej przeciętnymi graczami w zwykłe szachy. Poniższa analiza systemowa została sporządzona blisko rok temu, jeszcze przed wydarzeniami w Syrii, zapoczątkowanymi wejściem Rosji ze wsparciem lotniczym armii syryjskiej w wojnie z: PI, Al.-Kaidą i innymi organizacjami stworzonymi i finansowanymi przez Zachód przy współudziale Turcji, Arabii Saudyjskiej, Kuwejtu, Kataru i innymi krajami. Pokazuje ona wielopłaszczyznową analizę i grę geopolityczną z punktu widzenia Rosji wobec Zachodu i konfliktu na Ukrainie. Tą ważną politycznie analizę sporządził Rościsław Iszczenko, rosyjski analityk strategiczny, przewodniczącego Centrum Analizy Systemowej i Prognoz. Została ona opublikowana przez Klub Wałdajski 11 lutego 2015 r. ( Podziękowania za przetłumaczenie Panu Bogusławowi Jeznachowi). Sposób działania Rosji można najtrafniej określić „złotą myślą” mędrca Sun Tzu: „Największym zwycięstwem jest to, które nie wymaga bitwy”.
Redakcja KIP
Czego chce Putin ?
Jakie to miłe, że „patrioci” nie potępili z miejsca Putina za to, że w styczniu i lutym w Donbasie nie doszło do całkowitego wycięcia wojsk ukraińskich, i że w Moskwie odbyły się jego konsultacje z Merkel i Hollande’m. Niemniej, nie zmienia to ich pragnienia, aby ostateczne rozstrzygnięcie nastąpiło szybko, możliwie wczoraj, a najbardziej radykalni są przekonani, że Putin i tak „podda Noworosję”. Bardziej umiarkowani obawiają się, że zrobi to jak tylko zostanie podpisany kolejny rozejm (o ile to nastąpi) wynikający z potrzeby przegrupowania i uzupełnienia w armii Noworosji (co jednak można zrobić i bez przerywania działań) po to, aby dostosować się do nowych okoliczności na płaszczyźnie międzynarodowej i przygotować do kolejnych walk dyplomatycznych.
W rzeczywistości, mimo całej uwagi jaką polityczni i/lub wojskowi dyletanci – te wszystkie Talleyrandy i Napoleony internetu – skupiają na sytuacji w Donbasie i w ogóle na Ukrainie, jest to tylko jeden punkt w globalnym froncie. Wynik wojny nie rozstrzyga się na donieckim lotnisku, ani nie na wzgórzach pod Debalcewem, tylko na Starym Placu i Placu Smoleńskim w Moskwie, oraz w biurach Paryża, Brukseli i Berlina. Dlaczego? Bo działania wojskowe to tylko jeden z wielu składników politycznego sporu.
Jest to oczywiście składnik najtwardszy i ostateczny, który niesie w sobie wielkie ryzyko, ale problem nie zaczyna się od wojny, ani na wojnie się nie kończy. Wojna to tylko pośredni etap, który oznacza niemożność osiągnięcia kompromisu. Jej celem jest stworzenie nowych warunków, w których kompromis będzie już możliwy, albo pokazanie, że nie jest on już potrzebny, bo jedna ze stron konfliktu przestanie istnieć. Kiedy przyjdzie czas na kompromis, kiedy skończą się walki i wojsko wróci do koszar, a generałowie zaczną pisać pamiętniki i gotowić się do kolejnej wojny, wtedy dopiero politycy i dyplomaci przy stole negocjacyjnym określają prawdziwy wynik konfrontacji.
Takie decyzje polityczne są potem bardzo często niezrozumiałe, ani dla wojska, ani dla ludności. Np. w czasie wojny austro-pruskiej 1866 roku, kanclerz Prus Otto von Bismarck (późniejszy kanclerz Rzeszy Niemieckiej), zlekceważył wciąż ponawiane prośby króla Wilhelma I (przyszłego kajzera) i żądania pruskich generałów, aby zająć Wiedeń, i absolutnie miał w tym rację. W ten sposób bowiem przyspieszył on zawarcie pokoju na pruskich warunkach a także zapewnił Austro-Węgry odtąd na zawsze (no, może tylko do ich rozpadu w 1918) zostały młodszym partnerem Prus, a potem Rzeszy.
Aby zrozumieć jak, kiedy, i na jakich warunkach mogą się zakończyć działania zbrojne, musimy wiedzieć czego chcą politycy i jak postrzegają oni warunki powojennego kompromisu. Stanie się wtedy jasne, dlaczego działania wojskowe przerodziły się w wojnę domową o niskiej intensywności, przerywaną od czasu do czasu rozejmami, tak jak to ma miejsce nie tylko na Ukrainie, ale również w Syrii.
Nie interesują nas, rzecz oczywista, poglądy polityków z Kijowa, bo oni o niczym nie decydują. Faktu, że Ukraina jest zarządzana z zewnątrz już się nawet nie ukrywa. I nie jest ważne, czy ministrami są tam Estończycy, czy Gruzini, bo i tak są to Amerykanie. Byłoby także błędem interesować się tym jak widzą przyszłość przywódcy Donieckiej czy Ługańskiej Republiki Ludowej (DRL i ŁRL). Republiki te istnieją tylko przy rosyjskim poparciu i tylko dopóty, dopóki Rosja je popiera. Interes Rosji musi być tam chroniony nawet przed ich własnymi niezależnymi decyzjami i inicjatywami. Stawka jest tam za duża, aby pozwolić np. Zacharczence lub Płotnickiemu, lub komukolwiek innemu na samowolne i niezależne decyzje.
Nie interesuje nas również stanowisko Unii Europejskiej. Od UE dużo zależało do lata ubiegłego roku, kiedy można było jeszcze zapobiec wojnie lub powstrzymać ją na samym początku. Potrzebne było wtedy twarde pryncypialne stanowisko przeciwko wojnie ze strony Unii. Mogłoby ono wtedy zablokować amerykańskie inicjatywy na rzecz wszczęcia działań wojennych i mogłoby zmienić Unię w ważnego, niezależnego gracza geopolitycznego. UE pominęła tę możliwość i zachowała się jak wierny wasal Stanów Zjednoczonych.
W rezultacie Europa stoi teraz na krawędzi wewnętrznej rewolty. W najbliższych latach ma ona wszelkie szanse doświadczyć tego samego losu, co Ukraina, tyle ze dużo głośniej, bardziej krwawo i z mniejszą szansą, że się szybko uspokoi – tj. że pojawi się ktoś ,kto to uspokoi i zaprowadzi porządek.
W rzeczywistości Europa może dziś wybrać, czy chce pozostać narzędziem polityki USA, czy raczej przesunie się bliżej ku Rosji. Zależnie od tego, co wybierze, Europa może jeszcze wyjść z tego z niewielką szkodą, taką jak rozłam części swych peryferii i możliwa fragmentacja niektórych państw, albo może pogrążyć się zupełnie. Wnosząc po ociąganiu się europejskich elit przed otwartym zerwaniem z USA, upadek Europy jest niemal nie do uniknięcia.
To, co powinno nas jednak interesować, to opinie dwóch głównych graczy, którzy determinują front geopolityczny i którzy w rzeczywistości walczą o zwycięstwo w wojnie nowej generacji, czyli w sieciowej Trzeciej Wojnie Światowej. Tymi graczami są Stany Zjednoczone i Rosja.
Stanowisko USA jest jasne i przejrzyste. W drugiej połowie lat ‘90-ych Waszyngton przegapił swą jedyną okazję do bezkolizyjnego zreformowania gospodarki zimnowojennej, a przez to i do uniknięcia wzbierającego kryzysu w systemie, którego rozwój ma granice w postaci skończonej natury naszej planety i jej zasobów, w tym zasobów ludzkich, co stoi w sprzeczności z potrzebą nieustannego drukowania dolarów.
W następstwie tego Stany Zjednoczone mogły przedłużyć śmiertelne drgawki systemu tylko przez plądrowanie reszty świata. Na początku sięgnęły do krajów Trzeciego Świata. W drugiej kolejności dobrały się do swych potencjalnych rywali. W trzeciej kolejności doszły do sojuszników, a nawet najbliższych przyjaciół. Ten rabunek może trwać tylko tak długo, jak długo USA pozostają na świecie bezdyskusyjnym hegemonem. Stąd, kiedy Rosja upomniała się o swoje prawo podejmowania niezależnych decyzji politycznych – decyzji wagi regionalnej, nie globalnej – jej starcie z USA stało się nieuniknione. To starcie nie może zakończyć się kompromisowym pokojem.
Dla Stanów Zjednoczonych bowiem, kompromis z Rosją oznaczałby dobrowolne odrzucenie ich hegemonii co prowadziłoby do szybkiej katastrofy systemu – nie tylko kryzysu gospodarczego i politycznego, ale także do paraliżu instytucji państwowych i niezdolności rządu federalnego do dalszego funkcjonowania. Innymi słowy – do nieuniknionej dezintegracji państwa.
Jeśli jednak zwyciężą Stany Zjednoczone, wtedy systemowa katastrofa ogarnie Rosję. Wybuchnie „rebelia”, po której rosyjska klasa rządząca zostanie ukarana więzieniem i utratą majątku. Państwo zostanie rozkawałkowane, dużą część terytorium zagarną obcy, zniszczeniu może ulec armia.
A zatem wojna będzie trwać, dopóki jedna ze stron nie zwycięży. Każde porozumienie będzie traktowane jako czasowe zawieszenie broni, konieczne dla przegrupowania sił, zmobilizowania nowych rezerw i pozyskania nowych sojuszników.
Aby obraz sytuacji był pełny potrzebne jest nam tylko stanowisko Rosji. Ważne jest, aby zrozumieć co chce osiągnąć rosyjskie kierownictwo, a w szczególności prezydent Władimir Putin. Mówimy tu o kluczowej roli, jaką Putin odgrywa w organizacji rosyjskiej struktury władzy. Nie jest to system autorytarny, jak twierdzi wielu, tylko oparty na autorytecie, tzn. oparty nie na prawnej konsolidacji autokracji, tylko na władzy osoby, która system stworzyła i stojąc na jego czele zapewnia jego skuteczne działanie.
Przez 15 lat, jakie Putin jest u władzy, mimo trudnej sytuacji wewnętrznej i zewnętrznej, próbował on zmaksymalizować rolę rządu, zgromadzenia ustawodawczego a nawet władz lokalnych. Są to całkowicie logiczne kroki, które nadały systemowi kompletność, stabilność i kontynuację. Ponieważ żaden polityk nie może rządzić w nieskończoność, owa polityczna kontynuacja, bez względu na to, kto dojdzie potem do władzy, jest kluczem do stabilnego systemu.
Niestety, w pełni autonomiczna kontrola tj. zdolność do funkcjonowania bez nadzoru prezydenta nie została jeszcze osiągnięta. Putin pozostaje kluczowym składnikiem systemu ponieważ ludzie swoje zaufanie pokładają w nim osobiście. Znacznie mniej ufają systemowi, reprezentowanemu przez władze publiczne i poszczególne instytucje.
W ten sposób opinie i plany polityczne prezydenta Putina stały się czynnikiem decydującym w takich dziedzinach, jak rosyjska polityka zagraniczna. Jeżeli zdanie „bez Putina nie ma Rosji” jest przesadą, to zdanie „to, czego chce Putin, tego chce także Rosja” moim zdaniem całkiem prawidłowo odzwierciedla rzeczywistą sytuację.
Po pierwsze zauważmy, że człowiek, który przez 15 lat ostrożnie doprowadził Rosję do odrodzenia, zrobił to w warunkach hegemonii USA w światowej polityce wraz z dużymi możliwościami Waszyngtonu, aby wpływać na rosyjską politykę wewnętrzną. Musiał więc rozumieć naturę tej walki i przeniknąć przeciwnika. Inaczej nie utrzymałby się tak długo.
Poziom konfrontacji, na jaką Rosja pozwoliła sobie względem USA wzrastał bardzo powoli i do pewnego momentu doszedł całkiem niezauważony. Np. Rosja w ogóle nie zareagowała na pierwszą próbę kolorowej rewolucji na Ukrainie w latach 2000-2002 (sprawa Gongadze, skandal kasetowy i protesty pod hasłem „Ukraina bez Kuczmy”).
Rosja zajęła stanowisko przeciwne, ale nie interweniowała w zamachy, które miały miejsce od listopada 2003 do stycznia 2004 w Gruzji, oraz od listopada 2004 do stycznia 2005 na Ukrainie. Ale w roku 2008 w Osetii i Abchazji Rosja już posłała swoje wojska przeciw Gruzji, sojusznikowi USA. A w 2012, w Syrii, rosyjska flota zademonstrowała gotowość do konfrontacji z USA i ich sojusznikami z NATO.
W roku 2013 Rosja zaczęła podejmować kroki gospodarcze przeciw reżimowi Janukowycza, co przyczyniło się do podpisania przez niego nieszczęsnego porozumienia o stowarzyszeniu z UE.
Moskwa nie mogła była uratować Ukrainy przed zamachem stanu z uwagi na brak zasad, tchórzostwo i głupotę ukraińskich przywódców, i to nie tylko Janukowycza, ale ich wszystkich bez wyjątku. Po zbrojnym przewrocie w Kijowie w lutym 2014 roku Moskwa weszła w otwartą konfrontację z Waszyngtonem. Przedtem ich konflikty przeplatały się z okresami poprawy stosunków, ale na początku roku 2014 relacje między Rosją a Stanami Zjednoczonymi pogorszyły się raptownie i niemal od razu osiągnęły punkt, w którym wojna – gdyby chodziło o epokę przednuklearną – mogła być wypowiedziana automatycznie.
Za każdym razem Putin angażował się precyzyjnie tylko w taki poziom konfrontacji z USA, z którym Rosja mogła sobie poradzić. To, że teraz Rosja już nie ogranicza poziomu konfrontacji oznacza, że Putin uważa, iż w wojnie na sankcje, w wojnie nerwów, w wojnie informacyjnej, w wojnie domowej na Ukrainie i w wojnie ekonomicznej Rosja może zwyciężyć.
I to jest pierwszy ważny wniosek co do tego, czego chce prezydent Putin. On oczekuje, że wygra. A biorąc pod uwagę to, że postępuje bardzo metodycznie i stara się uprzedzić wszelkie niespodzianki, można być pewnym, że kiedy podjęto decyzję, aby nie ustąpić pod naciskiem USA, lecz zareagować, to kierownictwo rosyjskie miało w ręku podwójną, jeśli nie potrójną gwarancję wygranej.
Chciałbym wskazać, że decyzja o wejściu w konflikt z Waszyngtonem nie została podjęta w roku 2014, ani też w 2013. Wojna (z Gruzją) z 8 sierpnia 2008 roku była wyzwaniem, którego USA nie mogły pozostawić bez kary. Potem już tylko każdy następny etap konfrontacji podnosił stawkę. W latach 2008-2010 możliwości Stanów Zjednoczonych – nie tylko wojskowe czy gospodarcze, ale możliwości w ogóle – obniżyły się, podczas gdy potencjał Rosji wzrósł znacząco. Dlatego celem głównym stało się powolne podkręcanie stawki, a nie jej gwałtowne zwiększanie. Innymi słowy, otwartą konfrontację, w której odrzuca się wszelkie pozory i wszyscy wiedzą, że idzie na wojnę, trzeba odsuwać tak długo jak się da. A jeszcze lepiej, gdyby udało się jej w ogóle uniknąć.
Z każdym upływającym rokiem Ameryka słabła, a Rosja stawała się silniejsza. Był to proces naturalny i trudny do zatrzymania, i można było przewidzieć z dużą dozą pewności, że do lat 2020-2025 bez żadnej konfrontacji, okres hegemonii USA dobiegłby końca, a Stanom Zjednoczonym należałoby wtedy doradzić, aby zamiast myśleć jak rządzić światem, pomyślały raczej o tym, jak ustrzec się swej własnej wewnętrznej zapaści.
A zatem jasne jest i drugie pragnienie Putina: utrzymać pokój, lub choćby tylko pozory pokoju tak długo, jak to możliwe. Pokój jest dla Rosji korzystny, ponieważ w warunkach pokoju, bez ogromnych wydatków osiąga ona ten sam wynik polityczny, ale w dużo lepszej sytuacji geopolitycznej. Dlatego Rosja stale wyciąga gałązkę oliwną. Tak samo jak junta kijowska upadnie w Donbasie w warunkach pokoju, w warunkach światowego pokoju, tak i kompleks wojskowo-przemysłowy i globalny system finansowy stworzone przez USA są skazane na samozniszczenie. W ten sposób działania Rosji zgrabnie opisuje maksyma mędrca Sun Tzu: „Największym zwycięstwem jest to, które nie wymaga bitwy”.
Jest oczywiste, że w Waszyngtonie nie siedzą idioci, niezależnie od tego, co się wygaduje w rosyjskich programach TV typu talk show, albo wypisuje na blogach. Stany Zjednoczone dokładnie zdają sobie sprawę z tego, w jakiej są sytuacji. Co więcej, rozumieją także, iż Rosja nie ma planów aby je zniszczyć, i ze jest naprawdę gotowa współpracować jak równy z równym. Mimo to jednak, z uwagi na sytuację polityczną i społeczno-gospodarczą USA, taka współpraca jest dla nich nie do przyjęcia. Zapaść gospodarcza i wybuch społeczny nastąpią zanim Waszyngton – nawet z pomocą Moskwy i Pekinu – zdąży wprowadzić niezbędne reformy, zwłaszcza jeśli zważymy, że w tym samym czasie reformy takie musiałaby przeprowadzić także Unia Europejska. Ponadto, elita polityczna, jaka ukształtowała się w USA przez ostatnie 25 lat, przywykła do swego statusu właścicieli świata. Oni naprawdę nie pojmują, jak ktoś może im rzucić wyzwanie.
Dla elity rządzącej w Stanach Zjednoczonych (ale nie tyle dla klasy biznesu, ile dla biurokracji rządowej), przejście ze statusu państwa, które decyduje o losie ludów niższych na status takiego, które rozmawia z nimi na równym poziomie, jest nie do zniesienia. To prawdopodobnie tak, jakby w swoim czasie zaoferować Gladstone’owi lub Disraeliemu stanowisko premiera w królestwie Zulu za panowania Ceteshwayo kaMpande. Dlatego też, w odróżnieniu od Rosji, która potrzebuje pokoju, aby się rozwijać, USA uznają wojnę za niezbędną.
W zasadzie każda wojna jest walką o zasoby. Zwykle zwycięża ten, kto ma większe zasoby i ostatecznie może zmobilizować więcej żołnierzy, zbudować więcej czołgów, okrętów i samolotów. Nawet wtedy jednak, ci którzy są strategicznie w gorszej sytuacji mogą odwrócić swą sytuację poprzez taktyczne zwycięstwo na polu bitwy. Wśród takich przykładów są Aleksander Wielki i Fryderyk Wielki a także Hitler w kampanii lat 1939-40.
Mocarstwa atomowe nie mogą wejść w bezpośrednią konfrontację ze sobą. Baza ich zasobów ma więc podstawowe znaczenie. To właśnie dlatego Rosja i USA tak desperacko rywalizują o sojuszników przez ostatni rok. Rosja już wygrała tę rywalizację. USA mogą liczyć na sojuszników z EU, Kanadę, Australię i Japonię (nie zawsze bezwarunkowo), ale Rosja zjednała sobie poparcie BRICS, aby zdobyć silny przyczółek w Ameryce Łacińskiej i zaczęła wypierać USA w Azji i Afryce Północnej.
Nie jest to bynajmniej oczywiste, ale jeśli uwzględnimy głosy w ONZ, zakładając że brak oficjalnego poparcia dla USA oznacza jednak niezgodę i poparcie dla Rosji, to okaże się, że kraje idące wespół z Rosją kontrolują blisko 60% światowego PKB, mają ponad 2/3 ludności Ziemi i obejmują ponad ¾ jej powierzchni.
Pod tym względem USA miały dwie opcje taktyczne. Pierwsza wydawała się mieć w sobie większy potencjał i została przez nie zastosowana w pierwszych dniach kryzysu ukraińskiego.
Była to próba zmuszenia Rosji do wyboru pomiędzy sytuacją złą i jeszcze gorszą. Rosja miała być zmuszona do zaakceptowania faszystowskiego państwa u swoich granic a tym samym i do dramatycznego spadku swego międzynarodowego autorytetu oraz zaufania i poparcia ze strony swych sojuszników, a wkrótce potem byłaby narażona na wewnętrzne i zewnętrzne siły proamerykańskie bez żadnej szansy przeżycia. Lub też posłałaby swą armię na Ukrainę, zmiotła juntę zanim ta by się jeszcze na dobre tam zainstalowała i przywróciła konstytucyjny rząd Janukowycza. To jednak pociągnęłoby za sobą oskarżenie o zbrojną napaść na niepodległe państwo i stłumienie ludowej rewolucji. Ta sytuacja wywołałaby wielki opór części Ukraińców i potrzebę ciągłego zużywania znacznych zasobów wojskowych, politycznych, ekonomicznych i dyplomatycznych dla podtrzymania marionetkowego reżymu w Kijowie, ponieważ w takich warunkach żaden inny rząd niż marionetki nie byłby tam możliwy.
Tego dylematu Rosja uniknęła. Nie doszło do bezpośredniej inwazji. To Donbas walczy z Kijowem. To Amerykanie muszą przeznaczać skąpe zasoby na przegrany z góry marionetkowy reżym w Kijowie, podczas gdy Rosja pozostaje z boku wysuwając propozycje pokojowe.
Obecnie zatem Stany Zjednoczone wdrażają drugą opcję. Starą jak świat. To, czego nie da się utrzymać i co zagarnie wróg musi być maksymalnie zniszczone, tak aby zwycięstwo kosztowało wroga więcej niż porażka, ponieważ wszystkie jego zasoby będą musiały być zużyte, aby odbudować zniszczony teren. USA przestały więc pomagać Ukrainie czymkolwiek więcej iż retoryką, zachęcając zarazem Kijów, aby upowszechnił wojnę domową na cały kraj.
Ukraina musi płonąć nie tylko w Doniecku i Ługańsku, ale również w Kijowie i we Lwowie. Zadanie jest proste: zniszczyć na ile się da infrastrukturę społeczną i zostawić ludność na krawędzi biologicznego przetrwania. Wówczas ludność Ukrainy stanowić będą miliony głodujących, zdesperowanych i uzbrojonych ludzi, którzy będą się nawzajem zabijać o pożywienie. Jedynym sposobem na powstrzymanie tak masowego rozlewu krwi będzie zmasowana międzynarodowa interwencja wojskowa na Ukrainie (sama milicja nie wystarczy) i masowe zastrzyki pieniędzy na wyżywienie ludności i rekonstrukcję gospodarki zanim Ukraina zacznie żywic się sama.
Jest jasne, że wszystkie te koszty spadną na Rosję. Putin słusznie uważa, że w takim przypadku nie tylko budżet, ale i ogólnie zasoby publiczne, w tym wojskowe, zostaną nadmiernie wyeksploatowane i mogą okazać się niewystarczające. Dlatego celem jest nie pozwolić Ukrainie wybuchnąć zanim milicja nie opanuje sytuacji. Jest niezmiernie ważne, aby zminimalizować ofiary i zniszczenia a także uratować ile się da z gospodarki i infrastruktury wielkich miast, tak żeby ludność mogła jakoś przeżyć, a potem już Ukraińcy sami pozbędą się o faszystowskich zbirów.
I w tym momencie pojawia się Putinowi sojusznik w postaci UE. Ponieważ Stany Zjednoczone zawsze starały się w swojej walce z Rosją używać zasobów europejskich, UE, która już została osłabiona dochodzi do punktu wyczerpania i musi się zająć swoimi od dawna jątrzącymi się problemami.
Jeżeli teraz Europa ma na swej wschodniej granicy kompletnie zniszczoną Ukrainę, skąd miliony uzbrojonych ludzi będzie uciekać nie tylko do Rosji, ale także do UE, wnosząc ze sobą takie rozkoszne rozrywki jak przemyt narkotyków, szmuglowanie broni i amunicji oraz terroryzm, Unia nie przeżyje. Rosję natomiast ochroni bufor z ludowych republik Noworosji.
Ameryce Europa nie poskoczy, ale śmiertelnie boi się ona rozwalonej Ukrainy. Stąd, po raz pierwszy w tym konflikcie Hollande i Merkel próbują nie tyle sabotować żądania USA (nakładając sankcje ale nie posuwając się z nimi za daleko), ale także podejmując ograniczenie niezależną akcję w celu osiągniecia kompromisu – może nie pokoju, ale przynajmniej rozejmu na Ukrainie.
Jeśli Ukraina chwyci płomień, płonąć będzie szybko, a skoro UE stała się niepewnym partnerem, gotowym jeśli nie przejść zgoła do obozu rosyjskiego to przynajmniej trzymać się z boku, Waszyngton, wierny swej strategii, będzie zmuszony podpalić także Europę.
Jest jasne, że seria wojen domowych i między państwami na kontynencie tak pełnym różnego rodzaju broni i zamieszkałym przez pół miliarda ludzi będzie dużo gorsza niż wojna domowa na Ukrainie. Europę od Stanów oddziela Atlantyk. Może najwyżej tylko Wielka Brytania mogłaby mieć nadzieję, że uda się jej odczekać burzę za kanałem La Manche. Ale Rosja i UE mają bardzo długą granicę.
Na pewno nie jest w interesie Rosji mieć taki pożar od Atlantyku do Karpat w sytuacji, gdy tereny od Karpat do Dniepru wciąż jeszcze będą dymić. Stąd inny cel Putina: na ile się da uniknąć najgorszych skutków pożaru na Ukrainie i pożaru w Europie. Ponieważ jest niemożliwe, aby zupełnie zapobiec takim skutkom – bo jeśli USA chcą podłożyć ogień, to zrobią to – konieczne jest, aby móc go szybko ugasić i uratować zeń to, co najcenniejsze.
Aby zatem ochronić uprawnione interesy Rosji Putin uważa pokój za niezwykle ważny, bo to pokój umożliwi osiągnięcie tego celu z największym skutkiem przy minimum kosztu. Ponieważ jednak utrzymanie pokoju nie jest już możliwe, a rozejmy stają się coraz bardziej papierowe i kruche, Putin potrzebuje takiej wojny, która skończy się jak najszybciej.
Chcę jednak podkreślić, że o ile rok temu kompromis był do osiągnięcia na warunkach najbardziej dogodnych dla Zachodu (Rosja też by osiągnęła swój cel, ale później – niewielkie ustępstwo), teraz już nie jest on możliwy a warunki pogarszają się coraz bardziej. Niby wszystko pozostaje tak samo: pokój, niemal na każdych warunkach, jest wciąż dla Rosji korzystny. Tylko jedna rzecz się zmieniła, ale za to najważniejsza: opinia publiczna. Rosyjskie społeczeństwo łaknie zwycięstwa i odwetu. Jak już wskazałem wyżej władza w Rosji nie jest autorytarna, ale polega na autorytecie wodza. Dlatego opinia publiczna ma w Rosji znaczenie, w odróżnieniu od „tradycyjnych demokracji.
Putin może zachować swoją rolę jako filar systemu tylko tak długo jak długo ma poparcie większości ludności. Jeśli to poparcie straci, to i system straci stabilność, ponieważ w rosyjskiej elicie politycznej nie pojawiła się inna postać tego kalibru. Władza utrzymuje swój autorytet dopóty, dopóki ucieleśnia życzenia mas. Dlatego pokonanie faszyzmu na Ukrainie, nawet jeśli dyplomatyczne, musi być wyraźne i bezdyskusyjne, i tylko pod tym warunkiem możliwy jest kompromis z Rosją.
Bez względu zatem na to, czego sobie życzy prezydent Putin i jakie są interesy Rosji, biorąc pod uwagę ogólną równowagę sił, a także priorytety i możliwości głównych aktorów, wojna, która powinna była zakończyć się w zeszłym roku na Ukrainie, teraz niemal z pewnością rozleje się na Europe. Można tylko zgadywać, kto będzie bardziej skuteczny – czy Amerykanie ze swym kanistrem benzyny, czy Rosjanie ze swoją gaśnicą? Ale jedna rzecz jest absolutnie jasna: pokojowe inicjatywy rosyjskiego kierownictwa będą ograniczone nie ich życzeniami tylko ich rzeczywistymi możliwościami. Daremna jest walka czy to z życzeniami ludzi czy to z biegiem historii; ale kiedy jedne i drugie się schodzą, wtedy jedyna rzeczą, jaką może zrobić mądry polityk to zrozumieć pragnienia ludzi i kierunek procesu historycznego i postarać się je wesprzeć za wszelką cenę.
Opisane powyżej okoliczności sprawiają, że jest niezwykle mało prawdopodobne, aby projektanci niepodległego państwa Noworosja mogli doczekać spełnienia swoich marzeń. Biorąc pod uwagę skalę nadchodzącego pożaru określenie losu Ukrainy jako całości nie jest zbyt trudne, ale jednocześnie, nie spełni się on łatwo.
Jest zupełnie logiczne, że Rosjanie winni zapytać: skoro Rosjanie, których uratowaliśmy przed faszyzmem mieszkają w Noworosji, to dlaczego muszą żyć w odrębnym państwie? A jeśli chcą życ w odrębnym państwie, to dlaczego Rosja ma im odbudowywać miasta i fabryki? Na te pytania jest tylko jedna rozsądna odpowiedź: Noworosja powinna stać się częścią Rosji (zwłaszcza że ma dość bojowników, chociaż jej klasa rządząca jest wątpliwa). No, ale skoro część Ukrainy może przyłączyć się do Rosji, to dlaczego nie całość? Zwłaszcza że, według wszelkiego prawdopodobieństwa, do czasu gdy to pytanie pojawi się na stole, Unia Europejska nie będzie już dla Ukrainy alternatywą Unii Eurazjatyckiej.
W konsekwencji, decyzja o powrocie do Rosji będzie decyzją zjednoczonej i sfederalizowanej Ukrainy, a nie jakiegoś tworu o niejasnym statusie. Moim zdaniem jest za wcześnie, aby na nowo rysować mapy. Najprawdopodobniej konflikt na Ukrainie zakończy się jeszcze w tym roku. Ale jeśli Stany Zjednoczone zdołają rozciągnąć ten konflikt na UE (a spróbują), ostateczne rozstrzygnięcie kwestii terytorialnych zajmie przynajmniej kilka lat, a może i więcej.
W każdym scenariuszu na pokoju zawsze korzystamy. W warunkach pokoju, w miarę jak rosną zasoby Rosji, a nowi sojusznicy (dawni partnerzy USA) przechodzą na jej stronę, i w miarę jak Waszyngton ulega ciągłej marginalizacji, restrukturyzacja terytorialna staje się znacznie łatwiejsza i tymczasowo mniej istotna, zwłaszcza dla tych, którzy będą jej podlegać.
(tłum. Bogusław Jeznach)
Ameryko, won! (Napisy PL)
Z analizą można się zapoznać także w rosyjskim oryginale poniżej:
Чего хочет Путин?
Отрадно, что неслучившийся в январе-феврале полномасштабный разгром украинских войск на Донбассе и московские консультации с Меркель и Олландом не были молниеносно поставлены «патриотами» в вину Путину.
Впрочем, это не отменяет ни их желания, чтобы победа произошла уже вчера, ни уверенности самых радикальных в том, что Путин все равно «сдаст Новороссию» и опасений умеренных в том же, как только будет подписано очередное перемирие (если оно будет подписано) в связи с необходимостью не только произвести перегруппировку и пополнение армии Новороссии (с этим-то на самом деле можно было бы справиться и без отрыва от активных боевых действий), но и закрепить изменившуюся конфигурацию международного фронта, а также приготовиться к новым дипломатическим боям.
На самом деле, как бы много внимания ни уделяли дилетанты от политики и/или от боевых действий («талейраны» и «бонапарты» интернета) ситуации на Донбассе и на Украине в целом, это — только одна точка на линии глобального фронта, и судьба войны решается не в донецком аэропорту и не на высотах под Дебальцево. Она решается в кабинетах на Старой и Смоленской площади, в парижских, берлинских и брюссельских офисах. Потому что война — лишь один из многочисленных аргументов в политическом споре.
Далеко не всегда политические решения будут понятны населению и военным
Это самый жесткий, последний аргумент, использование которого сопряжено с большим риском, но не войной дело начинается и не войной заканчивается. Война — промежуточный этап, фиксирующий невозможность компромисса и призванный создать новые условия, в которых компромисс будет возможен или надобность в нем отпадет в связи с исчезновением одной из сторон конфликта. То есть по окончании боевых действий, когда войска отправятся в казармы, а генералы писать мемуары и готовиться к следующей войне, политики и дипломаты за столом переговоров подведут реальные итоги противостояния.
Далеко не всегда политические решения будут понятны населению и военным. Например, канцлер Пруссии (в будущем канцлер Германской империи Отто фон Бисмарк) в ходе Австро-прусско-итальянской войны 1866 года вопреки настойчивому желанию короля (будущего императора) Вильгельма I и требованиям прусского генералитета не позволил взять Вену и был абсолютно прав. Таким образом он ускорил достижение мира на условиях Пруссии, а также добился того, что Австро-Венгрия навсегда (до своей ликвидации в 1918 году) стала младшим партнером Пруссии, а затем Германской империи.
Именно для того, чтобы понять, как, когда и на каких условиях могут закончиться боевые действия, нам необходимо знать, чего же конкретно хотят политики, какими они видят условия послевоенного компромисса. Тогда же станут понятны и причины, по которым боевые действия приняли именно такой характер (вялотекущей гражданской войны с периодическими перемириями) не только на Украине, но и в Сирии.
Высказывания Ростислава Ищенко в специальном материале «Актуальных комментариев»8 лучших цитат недели
Нас, очевидно, не может интересовать мнение киевских политиков — они ничего не решают. Внешнее управление Украиной уже даже не скрывается и не важно, эстонские там министры или грузинские — все равно они американские. Было бы большой ошибкой также интересоваться видами на будущее руководителей ДНР и ЛНР. Республики существуют благодаря российской поддержке и до тех пор, пока Россия их поддерживает, следовательно, интересы России должны быть гарантированы (в том числе и от принятия самостоятельных решений и от инициативных действий). Слишком многое поставлено на карту, чтобы Захарченко, Плотницкий или кто-то другой что бы то ни было самостоятельно решал.
Фактически сегодня ЕС может выбирать – остаться ему в американской обойме или прислониться к России
Позиция ЕС нас тоже не интересует. От ЕС многое зависело до конца лета прошлого года, когда войну можно было предотвратить или остановить в самом начале. В тот момент жесткая, принципиальная антивоенная позиция Евросоюза была бы востребована, своевременна, позволила бы блокировать американские действия, направленные на разжигание войны, и сделала бы ЕС самостоятельным и важным геополитическим игроком. ЕС прошел мимо этой возможности и повел себя как верный вассал США. В результате сейчас Европа стоит на грани страшнейших внутренних потрясений, у нее есть все шансы в ближайшие годы повторить судьбу Украины, только с большим грохотом, с большими потоками крови и с меньшими перспективами, что в обозримом будущем все устаканится (кто-то придет и наведет порядок).
Фактически сегодня ЕС может выбирать — остаться ему в американской обойме или прислониться к России. В зависимости от этого выбора Европа может отделаться легким испугом (в виде отпадения части периферии и фрагментации некоторых стран), а может свалиться в коллапс. Судя по неготовности европейских элит открыто порвать с Америкой, коллапс, как было сказано выше, почти неизбежен.
По сути, нас должно интересовать мнение двух основных игроков, которые и определяют конфигурацию линии глобального фронта и которые, собственно, и сражаются за победу в войне нового поколения (Третьей мировой сетецентрической войне). Эти игроки США и Россия.
Позиция США понятна и прозрачна. Во второй половине 90-х годов ХХ века Вашингтоном была окончательно упущена возможность тихо реформировать экономику холодной войны и тем самым избежать неизбежного кризиса системы, развитие которой лимитировалось конечностью планеты Земля и всех ее ресурсов, включая человеческие, что входило в противоречие с потребностью бесконечно наращивать выпуск долларов и их количество в обращении.
Как только Россия заявила о своем праве принимать самостоятельные политические решения, ее столкновение с США стало неизбежным
После этого продлить агонию системы США могли только за счет ограбления остального мира — вначале стран третьего мира, затем потенциальных конкурентов, затем союзников, а затем и ближайших друзей. Такое ограбление могло продолжаться исключительно до тех пор, пока США являются мировым гегемоном, и эта гегемония никем не ставится под сомнение.
Именно поэтому, как только Россия заявила о своем праве принимать самостоятельные политические решения (пусть не глобального, а регионального значения), ее столкновение с США стало неизбежным. И это столкновение не может завершиться компромиссным миром.
Для США компромисс с Россией означает добровольный отказ от гегемонии, а это влечет за собой быструю системную катастрофу (не только экономический и политический кризис, но парализацию государственных институтов и неспособность государства выполнять свои функции, то есть его неизбежный развал).
Если же США побеждают, то системная катастрофа ждет уже Россию. После подобного «мятежа» ее правящий класс будет наказан ликвидациями, тюрьмами и конфискациями, государство фрагментировано, существенные территории аннексированы, военная мощь уничтожена.
Необходимо понять, чего желает достичь российское руководство, а конкретно президент России Владимир Путин
Так что война будет длиться до победы, а любые промежуточные соглашения следует рассматривать лишь как временное перемирие — необходимая передышка для подтягивания сил, мобилизации новых ресурсов и поиска (перевербовки) дополнительных союзников.
По сути, для полноты картины нам не хватает только позиции России. Необходимо понять, чего желает достичь российское руководство, а конкретно президент России Владимир Путин. Мы говорим о ключевой роли Путина в связи с организацией российской системы власти. Она не авторитарна, как утверждают многие, но авторитетна. То есть базируется не на законодательно закрепленном единовластии, а на авторитете одного человека, создавшего эту систему, заставляющего ее эффективно работать и стоящего во главе системы.
По сути, за пятнадцать лет правления Путин, несмотря на сложную внешнюю и внутреннюю ситуацию, пытался максимально усилить роль правительства, законодательного собрания и даже местных властей. Это вполне логичные действия, которые должны были придать системе законченность, устойчивость и преемственность. Поскольку ни один политик не правит вечно, обеспечение политической преемственности, независимо от того, кто конкретно приходит к власти, является ключевым признаком устойчивости системы.
Пока, к сожалению, достичь полной автономии управления (его способности функционировать без президентского надзора) не удалось. Путин продолжает оставаться ключевым звеном системы именно потому, что доверие населения концентрируется лично на нем, в то время, как самой системе (в лице органов государственной власти и отдельных ведомств) доверяют значительно меньше.
В этой ситуации мнение Владимира Путина, его политические планы приобретают решающее значение для формирования внешней политики России, и если фраза «нет Путина — нет России» действительно грешит преувеличением, то фраза «чего хочет Путин — того желает Россия», с моей точки зрения, отражает ситуацию достаточно точно.
Уровень конфронтационности, который Россия позволяла себе в отношении США, нарастал очень медленно
Для начала заметим, что человек, который пятнадцать лет аккуратно вел Россию к ее возрождению, вел в условиях американской гегемонии в мировой политике и значительных возможностей Вашингтона влиять на внутреннюю политику самой России, должен был хорошо понимать, какую борьбу и с кем он ведет. Иначе он бы столько не продержался.
Уровень конфронтационности, который Россия позволяла себе в отношении США, нарастал очень медленно, до какого-то момента незаметно. Россия вообще не прореагировала на первую попытку цветного переворота на Украине в 2000-2002 годах («кассетный скандал», «дело Гонгадзе» и акцию «Украина без Кучмы»).
Россия обозначила альтернативную позицию, но не стала активно вмешиваться в ходе переворотов ноября 2003 — января 2004 года в Грузии и ноября 2004 — января 2005 года на Украине. В 2008 году в Осетии и Абхазии Россия задействовала войска против американского союзника (Грузии). В 2012 году в Сирии российские корабли продемонстрировали готовность конфронтации с флотами США и их союзников по НАТО.
В 2013 году Россия начала превентивные экономические действия против режима Януковича, поспособствовав осознанию им пагубности подписания соглашения об ассоциации.
В каждый отдельный отрезок времени Путин позволял себе именно такой уровень конфронтации с Америкой, который Россия была способна выдержать
Москва не смогла спасти Украину от переворота — по причине подлости, трусости и глупости собственных руководителей Украины (не только Януковича, а всех поголовно), но после февральского вооруженного переворота 2014 года в Киеве вступила в открытую конфронтацию с Вашингтоном. Если до этого конфликты сменялись периодами улучшения отношений, то с начала 2014 года российско-американские отношения стремительно ухудшились и почти моментально достигли той точки, за которой в доядерную эру война объявлялась автоматически.
Таким образом в каждый отдельный отрезок времени Путин позволял себе именно такой уровень конфронтации с Америкой, который Россия была способна выдержать. Если сейчас Россия не ограничивает степень конфронтации, значит, Путин считает, что в войне санкций, войне нервов, войне информационной, в гражданской войне на Украине, в войне экономической Россия способна победить.
Это первый важный вывод о том, чего же хочет Путин, на что он рассчитывает. Он рассчитывает на победу. Причем с учетом того, насколько тщательно он готовит свои действия, как стремится предусмотреть любые неожиданности можно быть уверенными, что когда принималось решение не отступать под давлением США, а дать им ответ, у российского руководства имелись двойные, если не тройные гарантии победы.
Хочу отметить, что решение вступить в конфликт с Вашингтоном было принято не в 2014 году и не в 2013-м. Уже война 08.08.08 была вызовом, который США не могли оставить безнаказанным. После этого каждый следующий этап конфронтации вел лишь к увеличению ставок. Поскольку в 2008-2010 годах ресурсный (не только военный или экономический, но комплексный) потенциал США был значительно больше, чем сейчас, а потенциал России куда меньше, чем ныне, главной задачей было добиться плавного, а не взрывного повышения уровня ставок. То есть открытую конфронтацию, когда, как сейчас, маски сброшены и все понимают, что идет война, необходимо было оттянуть на как можно более долгий срок. А лучше вообще ее не допустить.
С каждым годом США слабели, Россия усиливалась. Процессы эти были объективны, остановить их было нельзя и можно было уверенно просчитать, что к 2020-2025 году без всякой конфронтации эволюционно с американской гегемонией будет покончено, а США будут думать не о том, как править миром, а о том, как спастись от внутренней катастрофы.
В условиях глобального мира неизбежно окончательное саморазрушение созданной США военно-политической и финансово-экономической глобальной системы
Таким образом, второе желание Путина — как можно дольше сохранять мир или видимость мира, поскольку именно мир объективно выгоден России, так как в состоянии мира, не неся огромных издержек, она получает тот же политический результат, но при значительно лучшей общей глобальной ситуации. Поэтому и сейчас Россия постоянно предлагает мир. Точно так же, как в условиях мира на Донбассе киевская хунта рухнет сама, в условиях глобального мира неизбежно окончательное саморазрушение созданной США военно-политической и финансово-экономической глобальной системы. Здесь действия России корректно описываются максимой Сунь Цзы: «Лучшая война та, которая не началась».
Очевидно, что в Вашингтоне работают не дураки, что бы по этому поводу ни говорили на российских ток-шоу и не писали блогеры. В США прекрасно понимают ситуацию, в которой оказались. Более того, они понимают, что Россия не планирует их ликвидацию и действительно готова сотрудничать на равных. Вот только социально-экономическая ситуация в США такова, что подобное сотрудничество для них неприемлемо — экономический крах и социальный взрыв наступают раньше, чем Вашингтон (даже при поддержке Москвы и Пекина) успеет провести необходимые реформы (тем более что одновременно реформировать надо будет и ЕС). Кроме того, за двадцать пять лет в США выросла политическая элита, которая привыкла к статусу хозяев мира. Они искренне не понимают, как кто-то может им перечить.
Для представителей правящего класса США (не столько даже бизнеса, сколько бюрократии) вдруг превратиться из вершителя судеб диких туземцев в равноправную договаривающуюся сторону нестерпимо. Это все равно, что предложить Гладстону или Дизраэли поработать премьер-министром у Кетчвайо в Зулуленде. То есть, в отличие от России, которой выгоден мир, для США война — неизбежность.
В принципе, любая война — борьба ресурсов. Как правило, выигрывает тот, у кого ресурсов больше, кто банально может мобилизовать больше солдат, построить больше танков, кораблей, самолетов. Впрочем, иногда удавалось стратегически проигранную войну выиграть тактически, непосредственно на поле боя. Такими были войны Александра Македонского, Фридриха Великого, а также кампании Гитлера в 1939-1940 годах.
Ядерные державы не могут столкнуться на поле боя. Поэтому вопрос ресурсной базы приобретает первостепенное значение. Именно поэтому весь прошлый год мы наблюдали отчаянную борьбу России и США за союзников. Россия ее выиграла. Если на стороне США выступает только ЕС, Канада, Австралия, Япония (и то не всегда и не безусловно), то России удалось мобилизовать в свою поддержку БРИКС, прочно закрепиться в Латинской Америке, начать вытеснение США из Азии и Северной Африки.
У США было два варианта тактических решений.
Конечно, это все не бросается в глаза, но если провести подсчет по результатам голосований в ООН, то выяснится, что вместе с Россией выступают (а не поддерживать официально США уже значит выступить в поддержку России) страны, совокупно контролирующие около 60% мирового ВВП, свыше 2/3 населения, свыше ¾ площади планетарной суши. То есть Россия смогла мобилизовать больше ресурсов.
В связи с этим у США было два варианта тактических решений. Первое давало надежду на успех и было задействовано США с первых дней украинского кризиса.
Это была попытка заставить Россию выбирать между плохим и худшим. Ей предлагалось либо смириться с существованием на своих границах нацистского государства и в таком случае резко утратить международный авторитет, доверие и поддержку союзников и через некоторое непродолжительное время оказаться под ударом внутренних и внешних проамериканских сил, без шанса выстоять. Либо отправить на Украину армию, быстро смести не успевшую укрепиться хунту, восстановить законное правительство Януковича, но быть обвиненной в агрессии против независимого государства и в подавлении народной революции, а также получить на Украине глухое недовольство и необходимость постоянно расходовать серьезные ресурсы (военные, политические, экономические, дипломатические) на поддержание марионеточного режима в Киеве (а другой там в таких условиях был невозможен).
Россия обошла это решение. Непосредственного вторжения не произошло. С Киевом воюет Донбасс. Теперь уже американцам необходимо бессмысленно закачивать в обреченный марионеточный киевский режим дефицитные ресурсы, а Россия может спокойно предлагать мир.
Задача – максимально разрушить системы жизнеобеспечения и поставить население за грань выживания
В связи с этим США задействуют второй вариант. Он стар как мир. Если ты не можешь удержать какую-то площадку, и ее неизбежно займет противник, то ее необходимо максимально разрушить, чтобы победа оказалась для противника хуже поражения, а все его ресурсы ушли на поддержание существования и попытки восстановления разрушенной тобой площадки. Поэтому США перестали помогать Украине чем-либо, кроме политической риторики, и подталкивают Киев к распространению гражданской войны на всю территорию страны.
Украинская площадка должна сгореть уже не только в Донецке и Луганске, но и в Киеве и во Львове. Задача — максимально разрушить системы жизнеобеспечения и поставить население за грань выживания. Тогда на территории Украины окажутся миллионы очень голодных, очень злых и до зубов вооруженных людей, ведущих междоусобную бойню за еду. И остановить эту бойню можно будет, только обеспечив избыточное (одних ополченцев не хватит) иностранное военное присутствие на территории Украины и огромные финансовые вливания на прокорм населения и восстановление экономики (чтобы с какого-то момента Украина смогла начать кормиться сама).
Понятно, что все эти расходы падают на Россию. Путин справедливо считает, что не только бюджет, но все государственные ресурсы, включая военные, будут в таком случае перенапряжены и могут не выдержать. Поэтому стоит задача не дать Украине загореться раньше, чем ополчение сможет быстро взять ситуацию под контроль. Необходимо минимизировать жертвы, разрушения, сохранить хоть какую-то экономику и системы жизнеобеспечения больших городов, чтобы население худо-бедно, но выживало, а не умирало, тогда и нацистских бандитов украинцы сами переловят.
Здесь у Путина появляется союзник в лице ЕС. Поскольку США пытались все время использовать в борьбе с Россией именно европейские ресурсы, ЕС, и без того бывший слабым звеном, окончательно выдохся, в нем начались давно назревшие центробежные процессы.
Европа не может противостоять США, но смертельно боится горящей Украины
Если сейчас на своей восточной границе Европа получит еще и полностью разрушенную Украину, откуда не только в Россию (которая будет закрыта буфером народных республик), но и в ЕС хлынут миллионы вооруженных людей (не считая таких прелестей, как наркотрафик, поставки оружия кому попало, экспорт терроризма и т.д.), Евросоюз просто не устоит.
Европа не может противостоять США, но смертельно боится горящей Украины. Поэтому впервые за все время конфликта Олланд и Меркель не просто пытаются саботировать требования США (вводя санкции и стараясь их не вводить), но и рискнули на минимально самостоятельные действия, попытавшись добиться хоть какого-то компромиссного не мира, но перемирия на Украине.
Украинская площадка, если вспыхнет, то прогорит быстро, а ЕС стал ненадежным партнером, готовым если не переметнуться в лагерь России, то занять нейтральную позицию. Вашингтон в рамках своей стратегии вынужден поджигать и Европу.
Пожар от Атлантики до Карпат (когда на территории от Карпат до Днепра еще будут тлеть головешки) России вовсе не нужен
Понятно, что комплекс гражданских и межгосударственных войн на континенте, под завязку набитом любым оружием, где проживает свыше полумиллиарда человек, — куда серьезнее, чем гражданская война на Украине. При этом США от Европы отделяет Атлантика. Даже Британия может надеяться отсидеться за Ла Маншем. А вот у России с ЕС очень протяженная граница.
Пожар от Атлантики до Карпат (когда на территории от Карпат до Днепра еще будут тлеть головешки) России вовсе не нужен. Поэтому еще одно желание Путина — по возможности купировать самые негативные последствия пожара Украины и пожара Европы, поскольку полностью их предотвратить не представляется возможным, если США захотят, то подожгут, надо иметь возможность быстро потушить и не дать сгореть самому ценному.
Таким образом, желая защитить законные интересы России, Путин желает мира, мира и еще раз мира, поскольку именно мир позволяет сделать это с наибольшим эффектом и наименьшими издержками. Ну а так как мир уже невозможен, а перемирия становятся все более виртуальными и хрупкими, Путину надо как можно более быстрое окончание войны.
Формально ничего не изменилось, мир практически на любых условиях все так же выгоден России
Но хочу подчеркнуть, что если год назад компромисс мог быть достигнут на максимально выгодных для Запада условиях (Россия все равно получала свое, только со временем, так чего же мелочиться), то сейчас это уже невозможно и с каждым разом условия будут становиться все хуже и хуже. Формально ничего не изменилось, мир практически на любых условиях все так же выгоден России. Поменялась лишь одна, но самая важная составляющая — общественное мнение. Российское общество жаждет победы и возмездия. Поскольку же, как я указывал выше, в России власть авторитетна, но не авторитарна, общественное мнение для нее (в отличие от стран «традиционной демократии») не пустой звук.
Путин является основным звеном (скрепляющим систему) лишь до тех пор, пока пользуется авторитетом у большинства населения. Если он поддержку населения потеряет, то, поскольку равновеликой фигуры российский политикум пока не выдвинул, система потеряет устойчивость. Ну а авторитетом власть пользуется лишь до тех пор, пока успешно воплощает в жизнь желания масс. Так что разгром украинского нацизма (пусть и дипломатический) должен быть очевиден и несомненен — только на этой основе сейчас для России возможен компромисс.
Таким образом, независимо от желаний Путина и интересов России, общий расклад сил, приоритеты и возможности сторон ведут к тому, что война, которая еще в прошлом году должна была закончиться в пределах Украины, уже почти неизбежно затронет Европу. И здесь можно лишь гадать, что окажется эффективнее — американский бензин или российский огнетушитель, но совершенно точно миротворчество российского руководства будет ограничено не его желаниями, а лишь реальными возможностями. Против воли народа и хода истории невозможно бороться даже по отдельности, а уж когда они совпадают, то единственное разумное решение опытного политика — понять, что хочет народ и куда движется исторический процесс, и всеми силами его поддержать.
С учетом масштаба грядущего пожара решение судьбы всей Украины не представляется чем-то запредельно сложным
Логика вышеописанных процессов делает крайне маловероятным удовлетворение пожеланий сторонников создания отдельного государства Новороссия. С учетом масштаба грядущего пожара решение судьбы всей Украины не представляется чем-то запредельно сложным. В то же время это будет дорогое удовольствие.
Логично, что у народа России возникнет вопрос: если в Новороссии живут русские, которых мы спасали от нацистов, то почему они должны жить в отдельном государстве? А если они хотят жить в отдельном государстве, то почему Россия должна им восстанавливать города и заводы? И на эти вопросы есть только один разумный ответ — включение Новороссии в состав России (тем более что воевать-то там есть кому, а вот с управленцами похуже будет). Ну а раз в состав России может войти часть Украины, то может и вся. Тем более что, скорее всего, к тому времени, как этот вопрос надо будет решать, ЕС в качестве альтернативы евроазиатскому выбору уже существовать не будет.
Логично, если решение о воссоединении будет принимать единая федеративная Украина, а не какие-то непонятные образования. Думаю, что сегодня кроить политическую карту еще рано. С войной на Украине очевидно к концу этого года покончить получится, но если США удастся перебросить пожар на ЕС (а они постараются), то до окончательного решения территориальных проблем пройдет как минимум пара лет, а то и больше.
Впрочем, и здесь нам выгоден мир. В условиях мира нарастание ресурсной базы России, переход на ее сторону новых союзников (бывших партнеров США) и маргинализация Вашингтона, территориальное переустройство, во-первых, значительно упрощается, а во-вторых, временно утрачивает принципиальное значение (особенно для тех, кого переустраивают).
ŚWIAT 27.05.2015 15:00
http://jeznach.neon24.pl/post/122902,czego-chce-putin
PS. Polecamy więc, zwłaszcza dla Dociekliwych i Samodzielnie Myślących, przeczytanie w tym temacie i przeanalizowanie, co najmniej zamieszczone na poniższych linkach teksty i połączenie wielu „puzli” w pełniejszy obraz. Zalecamy czytanie i analizowanie w podanej kolejności.
https://www.klubinteligencjipolskiej.pl/2015/12/czego-chce-putin/
https://www.klubinteligencjipolskiej.pl/2015/12/krzysztof-szotowicz-nwo-kolos-na-glinianych-nogach/
Wnikliwe przestudiowanie i przemyślenie zawartych treści zaoszczędzi czytania co najmniej kilku tysięcy stron, w tym zwłaszcza gazetowej „sieczki”, gdzie ważna prawda ukryta jest w mieszance wielkich kłamstw z mało ważną prawdą, która służy jedynie uwiarygodnieniu wielkich kłamstw.
Więc trzeba czytać i analizować, analizować, analizować… i wydobywać ważną prawdę na powierzchnię oraz … realizować według zasady australijskich Aborygenów: „Musisz stać się tą zmianą, którą chcesz widzieć w świecie.”
Redakcja KIP
Wypowiedz się
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.