Po drugiej wojnie światowej globaliści organizują najpotężniejszą w Europie grupę władzy, tajnych nacisków.
To – Bilderberger Group, polityczna mafia powołana z inicjatywy Józefa Retingera, polskiego Syjonisty z Krakowa, przed wojną wiceszefa polskiego dystryktu żydowskiej loży B’nai B’rith, rozwiązanej w 1938 roku przez rząd polski; reaktywowanej przez syjo-masoński rząd PiS.
Tajni władcy świata i Europy musieli powołać taki nieformalny nad-rząd, gdyż oficjalny podział świata na „kapitalistyczny” i „komunistyczny”, a Europy na zachodnią i wschodnią – syjono-bolszewickie lenno uzgodnione w Jałcie, Teheranie , Poczdamie – stwarzał im administracyjno-polityczne przeszkody. Nieformalny Rząd Światowy – rzeczywista choć „bezosobowa” globalna władza powołała również po wojnie inne swoje agendy, mające zdolność przenikania niczym fale rentgenowskie przez granice państw, bloków polityczno – militarnych, formalnych organizacji międzynarodowych, takich jak Organizacja Narodów Zjednoczonych. Mieli już przedwojenne pierwowzory do takiego „promieniowania”: grupy nacisku zwane „Grupami Okrągłego Stołu”, brytyjski Królewski Instytut Spraw Międzynarodowych z jego duplikatem w Stanach Zjednoczonych i Kanadzie; Radę Polityki Zagranicznej /CFR/ w USA, Bank Rezerw Federalnych /USA/, Komisję Trójstronna założoną przez Rockefellera i polskojęzycznego Żyda z Przemyśla – Zbigniewa Brzezińskiego; „Komitet Trzystu”, Klub Rzymski, Instytut Atlantycki, terrorystyczną lożę „P-2″ /„Propaganda due’7 / założona we Włoszech, ale skupiająca przedstawicieli wszystkich wymienionych wyżej mafijnych grup. We wszystkich są piszczelowcy, jest Henry Kissinger, jeden z głównych rozgrywających w loży P-2, podobnie jak jego kumpel, amerykański generał Haig lub szef CIA A. Dulles.
Wymienione tu „grupy nacisku” globalnych spiskowców wykonują polecenia nieznanego jądra Rządu Światowego. Naszymi niemal „pewniakami” w tym rządzie są m.in. Kissinger, Brzeziński, Rockefeller, Rothschildowie pod własnymi nazwiskami lub nazwiskami niezliczonych ich mutacji plemiennych w ramach Trzynastu Rodów Iluminatów. W Rządzie Światowym znajdują się z całą pewnością najwybitniejsi przedstawiciele ortodoksyjnego judaizmu – dwóch, może trzech, którzy jeśli pojawiają się w świetle jupiterów, to w przysłowiowych „tylnych rzędach”.
Rola Józefa Retingera jako „ojca założyciela” Klubu Bilderberg dowodzi niedwuznacznie, iż grupa ta została powołana przez najwyższe kręgi judeomasonerii światowej w ramach realizacji ostatniego etapu podboju świata przez żydostwo sterujące wszystkimi dziedzinami życia międzynarodowego, od polityki, bankowości i ekonomii po wszechwładne media.
Kariera Retingera stanowi doskonałą ilustrację „inwestowania” przez światową żydomasonerię w wybranych swoich przedstawicieli. Kiedy padnie ich wybór na osobnika „X” lub „Y”, od tego czasu jego kariera pnie się w górę w tempie zawrotnym.
Jako półsierota był sponsorowany przez polskiego masona – hrabiego Władysława Zamojskiego. Dzięki temu wyjeżdża do Paryża na studia w słynnej Sorbonie, gdzie w ciągu dwóch lat „uzyskał” doktorat. Tam zostaje przyjacielem markiza de Castellane i jego żony Annie Gould – jednej z najbogatszych wtedy Żydówek w USA. Retinger wyjeżdża do Monachium, a potem do Londynu na studia w słynnej Szkole Ekonomii, skąd wychodzili i nadal wychodzą najważniejsi sternicy wszystkich dziedzin życia ekonomicznego, finansowego, politycznego, etc. Tuż po pierwszej wojnie światowej Retinger jako agent żydobolszewizmu wyjeżdża do zrewoltowanego Meksyku i zostaje /1919 r./ „doradcą” krwawego „prezydenta” Callesa, który utopił w morzu krwi i zniszczeń tamtejszy Kościół katolicki. Do czasu wybuchu drugiej wojny światowej staje się międzynarodowym graczem zza kulis, słynną „szarą eminencją”. To zarazem agent wszystkich możliwych wywiadów, ale tak naprawdę, to światowego wywiadu syjonizmu bez nazwy, bez orientacji na tęczy – przeciwny blok polityczno – ideowy.
Po wybuchu drugiej wojny światowej Retinger „przykleja się” w Paryżu do generała Władysława Sikorskiego. Wykorzystuje swoje koneksje w rządzie brytyjskim, w którym mason Churchill jest jego dobrym znajomym z okresu przedwojennego. Matka Churchilla była Żydówką, on sam członkiem loży masońskiej druidów. Retinger z pomocą Churchilla organizuje przerzut generała Sikorskiego do Londynu, stając się odtąd jego alter ego. Generał Sikorski publicznie nazywa Retingera „kuzynkiem diabła”, ale obyć się bez niego nie może, i nie tylko dlatego, że nie znał języka angielskiego. Retinger jest oficjalnym przedstawicielem brytyjskim do Żydobolszewii w 1942 roku; stale podróżuje z generałem Sikorskim w jego oficjalnych podróżach, m.in. do USA, ale zabraknie Retingera tylko w tej ostatniej podróży Generała: podróży na Bliski Wschód, w ramach której, w trakcie powrotu Sikorski ginie w „katastrofie” w Gibraltarze.
„Odwiecznym” marzeniem Retingera czyli takich samych jak on „jednoczycieli” państw, narodów i kontynentów, było doprowadzenie jeszcze w czasie trwania pierwszej wojny światowej, do ważnej konferencji pokojowej Austria – Rosja. To jego /ich/ marzenie było podporządkowane jego /ich/ nadrzędnej idei – zjednoczeniu Europy w ramach realizacji starej idei żydomasonerii od czasów Marksa, Heinego i innych luminarzy globalizacji świata. Retingera idea zjednoczenia Europy po drugiej wojnie światowej przejdzie potem w fazę jednoczenia Europy z Ameryką, a stąd już tylko krok do zjednoczenia tych dwóch filarów judeowładztwa z filarem trzecim – Rosją żydobolszewicką. To właśnie ta idea trzech terytorialnych filarów stanie się inspiracją do utworzenia Komisji Trójstronnej: Europa – Stany Zjednoczone – Azja z Japonią.
Dwie koncepcje „jednoczenia” Europy
W przebogatej apologetycznej literaturze dotyczącej historii jednoczenia powojennej Europy, nigdy i nigdzie nie znajdziemy wzmianki o tym, że Grupę Bilderberg żydomasoneria powołała po to, aby ubiec inicjatywę kół kościelnych: świeckiego katolicyzmu, zmierzających do pokojowego połączenia ekonomii dwóch niedawnych przeciwników w drugiej wojnie światowej – Niemiec i Francji. Z inicjatywą taką wyszedł tuż po wojnie Robert Schumann, późniejszy twórca Zjednoczenia Węgla i Stali – pierwocin Unii Europejskiej.
Obecnie trwa procedura beatyfikacyjna Roberta Schumanna. Nie jest naszą sprawą rozstrzygać, czy R. Schumann zasługuje na beatyfikację, jako globalista w obecnym rozumieniu tego słowa. W każdym razie trwa proces beatyfikacyjny, a my przypadkowo „weszliśmy w posiadanie” dokumentu, któremu patronuje w tym procesie tzw. „St. Benedict Institute„. To protokół Congregatio de Casus Sanctorum nr 1685-5/05 z 10 lutego 2006 roku. Postulatorem jest Bernard Ardura, a prefektem kongregacji na rzecz kanonizacji kardynał Saraiva Martins Josephus, zaś sekretarzem sprawującym pieczę nad procedurą – ks. Edwardus /Edward/ Nowak, arcybiskup tytularny.
We wspomnianym piśmie pozytywnie opiniującym projekt beatyfikacji, kardynał Saraiva Martins napisał w konkluzji:
Kongregacja zdecydowała urzędowo rozpatrzeć pozytywnie [postulat beatyfikacji].
Zjednoczeniowe prekursorstwo Roberta Schumanna, dyskretnie popierane przez Watykan papieża Piusa XII, było pozbawione współczesnych drapieżnych znamion globalizacyjnych. Miało wąski charakter konsolidacji ekonomicznej na wąskich choć bardzo ważnym odcinku, jakim był obrót węglem i produkcja stali – dwóch podstawowych surowców rozstrzygających o odbudowie zniszczonych Niemiec, i to zaledwie połowy Niemiec, przeciętych przez powojenny rozbiorowy pakt Stalin – Roosevelt.
Nazwiskiem Roberta Schumanna posługują się obecnie wszyscy czołowi globalizatorzy Europy spod znaku Unii Europejskiej, dla uzasadnienia rzekomych „chrześcijańskich korzeni” Unii, co ma zamknąć usta wszystkim chrześcijańsko – narodowym malkontentom, przeciwnikom tego antychrześcjańskiego Euro-kołchozu. Powtarzają do znudzenia: przecież prekursorem Unii Europejskiej był katolik Robert Schumann, a wy teraz występujecie przeciwko tej chrześcijańskiej idei?
Siła rażenia tego propagandowego oszustwa jest nie do przecenienia w pacyfikacji antyunijnych postaw narodów chrześcijańskiej /już tylko z nazwy/ Europy. Należy więc dokładniej przyjrzeć się samej postaci twórcy Zjednoczenia Węgla i Stali, a na tym tle tajnej wojnie wydanej tej inicjatywie przez żydomasoński globalizm. Zrobili oni wszystko co w ich mocy, aby przejąć inicjatywę Schumanna, rozmyć ją, odsunąć od wpływów Watykanu i przejść do budowania Unii Europejskiej od Atlantyku po Bug, a wkrótce zapewne po Ural. Do realizacji tego celu była im potrzebna międzynarodowa grupa nacisku, jak właśnie Grupa Bilderberg. Grupa ta nie była kontynuatorem idei Schumanna – współpracy Francji i Niemiec w ramach Zjednoczenia Węgla i Stali, a wprost przeciwnie – była koniem trojańskim wprowadzonym do tej inicjatywy celem jej przejęcia, marginalizacji i budowania międzynarodowego molocha unijnego – z jakże fatalnym obecnym skutkiem dla Polski.
Schumann był dwupaństwowcem. Urodził się w Cachnsen. Po wojnie francusko – pruskiej z 1871 roku Alzacja znalazła się w granicach Niemiec. W 1903 roku Robert ukończył studia w Luksemburgu i zamierzał kontynuować naukę w szkole cesarskiej w Metz. W 1912 roku uzyskał doktorat i został adwokatem.
Już w 1904 roku stał się członkiem katolickiej organizacji „Unitas”. Jej celem było wpajanie studentom chrześcijańskich cnót i służba nauce społecznej Kościoła. Rok później zorganizował w Berlinie oddział „Unitas”. Jako członek Związku Katolików Niemieckich płacił składki członkowskie nawet wtedy, gdy był już francuskim ministrem finansów.
W 1912 roku biskup Metz nominował Schumanna na przewodniczącego Związku Młodzieży Katolickiej w Metz – Robert miał wtedy 26 lat.
W tym czasie zorganizował dwie duże konferencje z jego wykładami. Pierwszą – o edukacji, wychowaniu, sieroctwie i dzieciach porzuconych. Podczas obydwu mówił o instytucjach publicznych na rzecz młodzieży.
W1918 roku został Francuzem, a rok później stał się członkiem parlamentu francuskiego z regionu Thionville – centrum rud żelaza położonego między Metz i Luksemburgiem.
Powstaje nieśmiałe pytanie: co go skłoniło, wtedy Niemca, do przyjęcia obywatelstwa francuskiego? W parlamencie francuskim stał się międzypartyjnym pośrednikiem – mediatorem z hasłem: „Przyszedłem służyć”. Od kogo przyszedł? Od siebie – dwupaństwowca formalnego i duchowego? A może ten z pochodzenia Żyd z Unii matki przyszedł „od swoich”?
W polityce wewnętrznej jako minister finansów dążył do stworzenia prawa finansowo-cywilnego dla obrony interesów Alzacji i Lotaryngii w łonie ateistycznej Trzeciej Republiki Francuskiej. Nam jednak wypada zapytać, dlaczego ta ateistyczna masońska Republika Francuska, całkowicie wtedy zdominowana przez najbardziej ateistyczną, antykatolicką masonerię – Grand Orient, pozwoliła na taki błyskawiczny awans Schumanna – katolika i niedawnego Niemca?
Schumann oczywiście popierał konkordat Lotaryngii z Watykanem, stając się być pośrednikiem między Francją i katolicką Alzacją i Lotaryngią.
Program jego działalności w czasach studenckich, zwany „Lex Schumanna” to właśnie symbioza katolicyzmu z laickim państwem francuskim. Ten program będzie potem przenosił na relacje całej Europy: koegzystencja katolicyzmu z laickim, w istocie ateistycznym środowisku Europy zachodniej.
W polityce zewnętrznej Schumann podążał śladem Aristide Brianda – tworzenie Unii Europejskiej jako rejonu „porządku i pokoju”. To nic nowego pośród haseł całkiem współczesnej UE, co właśnie gromko akcentują współcześni władcy. Briand zaproponował Niemca Stresemana na stanowisko ministra spraw zagranicznych Niemiec na rzecz przymierza francusko – niemieckiego, ale kandydatura Stresemana nie przeszła z powodu tradycyjnej wrogości obydwu narodów, zwłaszcza na pograniczach spornych terenów.
Już na początku drugiej wojny światowej Schumann stał się jeńcem wojennym. O szczególnym z resztą statusie, jako były minister spraw zagranicznych i wicepremier Francji, wyjątkowo ulgowo traktowany przez Niemców za to, że poddała się bez wystrzału. W czerwcu zrezygnował z tych funkcji, kiedy Francja była pełna uciekinierów – przesiedleńców z przygranicznych terenów, wrócił do Thion- ville. W połowie września 1940 roku został pierwszym aresztowanym deputowanym pokonanej Francji. Przez siedem miesięcy przebywał w areszcie w dyskretnej izolacji. Jego adwokat Heinrich Welsch /po irlandzku „cudzoziemiec”!/ kazał dać mu lepsze warunki życia, a także zwrócić mu książki zarekwirowane w jego domu w Sey – Chazelles, miejscowości położnej w Luksemburgu.
Jak wspominał, dzięki temu mógł w celi przeczytać uważnie 24 tomy historii Ludwika von Pastora.
W kwietniu 1941 roku przewieziono go do Neustadt. Gauleiter tego regionu Joseph Bürckel usilnie zachęcał go do kolaboracji z Trzecią Rzeszą, oferując m.in. stanowisko prezesa sądu apelacyjnego w Zweibriicker, a także pracę jako swojego sekretarza prasowego. Schumann odmówił. Jako pretekst podał nieznajomość realiów:
Uważam, że nie jest to możliwe, ponieważ przez siedem miesięcy byłem w izolacji i nie znam bieżącej sytuacji.
W sierpniu Schumann rzekomo uciekł z tej „izolacji”. Z fałszywym paszportem na francuską wersję nazwiska matki, otrzymał azyl i zatrzymał się w opactwie benedyktynów.
Po wyzwoleniu Francji przez aliantów, w listopadzie 1944 roku wrócił do Lotaryngii i natychmiast zajął się planami Brianda i Stresemana. Od 1948 do 1953 roku był ministrem spraw zagranicznych Francji.
O projekcie unii europejskich państw zaczął mówić w znanej potem „Deklaracji Schumanna” z 9 maja 1950 roku, podporządkowanej realizacji planów Brianda i Stresemana. Akcentował potrzebę przyjaźni i współpracy z Niemcami na rzecz tworzenia Unii Europejskiej. Briand i Streseman byli prekursorami takiej unii już w 1930 roku. Nie było to realne na tle przygotowań Rządu Światowego do wojny światowej, finansowania Trzeciej Rzeszy przez konsorcja bankowo -przemysłowe. Schumann powrócił do unijnych idei dopiero w pierwszych latach po wojnie.
Dziś nazywa się go „Architektem Unii Europejskiej”. Przełamał starą tradycję klasycznych, oficjalnych traktatów międzypaństwowych, w rzeczywistości nic nie znaczących, ale ostentacyjnie niesprawiedliwych dla pokonanych, będących bowiem dyktatem zwycięzców, czego przykładem był Traktat „Pokojowy” w Wersalu.
I chociaż Schumann duchowo oscylował pomiędzy niemieckością ojca i francuskością /?/ swojej matki, parlamentarzyści IV Republiki darzyli go zaufaniem na przekór temu, że przez 32 lata był obywatelem Niemiec.
Mówił w parlamencie:
Jeżeli ja znajduje się w tym miejscu, to nie dlatego, że szukałem tej roli, ale tylko dlatego, że pochodzę z tego wschodniego rejonu. Muszę utrwalić tę granicę, aby zapewnić naszym dwóm narodom wspólne zgodne życie w pokoju.
Ciśnie się analogia np. do stosunków polsko-litewskich czy polsko-białoruskich lub polsko-ukraińskich. Czy byłoby możliwe, aby Polak z 32 letnim stażem obywatelstwa polskiego mógł nagle, jako np. deputowany litewski, białoruski czy ukraiński optować za jednością Wilna i Polski, Grodna, Lwowa i Polski? I nie zostać nazwanym „polskim nacjonalistą” w tamtych krajach?
W książce „Pour LEurope” /Dla EuropyI napisał:
Chrześcijaństwo uczy, że istnieje naturalna równowaga między wszystkimi dziećmi Boga i odkupienie przez Chrystusa bez różnicy koloru ciała, rasy, klas albo zawodów. Chrześcijaństwo dało pracy godność i dało obowiązek przestrzegania godności pracy.
Tak, to przecież elementarz społecznej nauki Kościoła katolickiego, tylko zastanówmy się, co z tego prawa robili i robią obecni gaulajterzy Unii Europejskiej, mający pełne gęby frazesów o katolickim prekursorstwie UE spod znaku Schumanna?
Albo:
Chrześcijaństwo dało pierwszeństwo wartościom duchowym, które człowieka uszlachetniają.
Unijni gaulajterzy zaciekle sprzeciwiali się i sprzeciwiają odniesieniom do chrześcijańskich korzeni Europy i m.in. dlatego narody odrzucają ich podstępną konstytucję, co jednak nie przeszkadza mafiozom UE szermować nazwiskiem Schumanna.
Albo:
Uniwersalne prawo miłości czyni wszystkich ludzi braćmi, sąsiadami i na tym prawie opiera się cały porządek społeczny świata chrześcijańskiego.
Czy któryś z prominentów UE odważyłby się powołać na tę myśl Schumanna? Zostałby chyba ukamienowany
Albo:
Ta rewolucja stała się rzeczywistością dzięki nieprzerwanemu natchnieniu Ewangelii, która dzięki spokojnej pracy ukształtuje następne pokolenia.
Ostatni premier IV Republiki i prezydent Parlamentu Europejskiego z lat 1984-1987 interpretował idee Roberta Schumanna już z użyciem frazesu o „egoizmie narodowym”:
Motywy jego działalności politycznej miały duchową istotę. Powściąganie egoizmów jest niezbędnym elementem chrześcijaństwa przeniesionym na poziom relacji międzynarodowych,
GRUPA BILDERBERGA
tzn. egoizm narodowy należy przełamać w dążeniu do wspólnego dobra.
To jeden z pierwszych tak wysoko postawionych unijnych globalistów podpierających się „ideami” Roberta Schumanna, zarazem odrzucający wszystko co przynajmniej werbalnie postulował Schumann. Zniszczyć „egoizmy narodowe” na rzecz wspólnego beznarodowego kołchozu, ot co! Wyszło szydło z worka. Ale w towarzystwie cnotliwego nazwiska Schumanna! Z użyciem frazesu: „element chrześcijaństwa”, więc nie grymaście, nie wydziwiajcie narodowi egoiści. Do szeregu! Naprzód, ku świetlanej przyszłości jednego wielkiego narodu europejskiego, budowanego po upadku „narodu radzieckiego”!
W poglądach i postawach Schumanna czuwał uniwersalny cenzor postaw w postaci ludzkiego sumienia. Zastąpili go teraz innym dyżurnym żandarmem: przyjaźnią, pokojem i jednością.
I tu zaczynają się podejrzane „schody”. Schumann przygotował swój „Pax Schumanna” wspólnie z fanatycznym żydomasonem i globalistą Jeann Monnte- tem, a to musi uruchamiać wszystkie dzwonki alarmowe!
Ten jego „Pax Schumanna” został nazwany „Bombą Schumanna”. Miała to być rzekoma bomba dlatego, że nigdy przedtem nie było takiego politycznego, pojednawczego, pokojowego gestu przedstawiciela zwycięzcy wobec pokonanych.
Akurat takie samo miłosierdzie postulował papież Benedykt XV w swoim Liście Apostolskim po zwycięstwie polskim nad bolszewikami pod Warszawą, pędzonymi precz w głąb Rosji. Ten watykański dokument znany jest pod tytułem „Cum de Poloniae Rebus”/ Do spraw polskich/, wysłany z Rzymu do Episkopatu Polski 8 września 1920 roku. W punkcie 4. papież Benedykt XV nalega, aby Polacy nie wymagali zbyt wiele od pokonanych bolszewików /!/; aby okazali chrześcijańską pokorę i powściągliwość, ewangeliczną miłość bliźniego.
Inaczej mówiąc – aby Polacy nie domagali się zwrotu tego, co żydobolszewicy przedtem oderwali od Polski.
Kto wie – może Schumann sugerował się posłaniem Benedykta XV?
Benedykt XV list ten przekazał przez nuncjusza w Warszawie Achille Rattiego, który w 1922 roku, dzięki pieniądzom Rothschildów wysłanym na przekupienie kardynałów w konklawe, stał się papieżem Piusem XI.
W książce „Kościół wraca do katakumb”, która ukaże się w połowie 2009 r., postaram się o poszerzoną analizę rzekomych „chrześcijańskich korzeni” Unii Europejskiej na przykładach wypowiedzi twórców Wspólnoty Węgla i Stali..
Niezależnie od autentyczności katolicyzmu Schumanna jako Żyda, internacjonalista Schumann oferuje całą francuską produkcje węgla i stali Niemiec i Francji pod „opieką” międzynarodowej władzy, międzynarodowych koncernów europejskich.
Tak, pod tym względem Robert Schumann był „ojcem założycielem” dzisiejszej Unii Europejskiej.
Był prorokiem nowego świata – powiedział o Schumannie w 1963 roku Jean Lacamet – przewodniczący „chrześcijańskich” demokratów Francji, w laudacji z okazji śmierci Schumanna. Lacamet dodawał: chciał świata bez epok i granic. On był wcieleniem aspiracji naszej chrześcijańskiej demokracji. Jeżeli to prawda, to prawda bardzo smutna i niepokojąca, chrześcijan: Schumann chciał rządu globalnego bez granic, bez państw, bez „nacjonalizmów”: świata bez epok i granic!
Uchowaj nas Boże od takiej chrześcijańskiej demokracji.
Przeciwnicy Schumanna zarzucali mu, że był „gaulajterem Schumannem”. Komuniści dodawali: „Schumann kłamie!” „On jest Szkopem”. I chyba wszyscy mieli trochę racji.
Czas wyjaśnić, że ten apokryf o Robercie Schumannie zaczerpnęliśmy z oficjalnej reklamówki wspomnianego St. Benedict Institute z siedzibą w Luksemburgu, natomiast wypis z dokumentu beatyfikacyjnego zawdzięczamy osobie, której nazwiska ze względów lojalności towarzyskiej wymienić nie możemy.
Możemy natomiast, aczkolwiek nie bez wewnętrznych oporów, także towarzyskich, poinformować czytelników książki, o czym nigdy się nie dowiedzą z innych źródeł, że wiceprezes tegoż St. Benedict Institute bawił w Warszawie w pierwszych dniach lipca 2008 roku na ślubie swojego syna z Polką /?/, ale złożył też wizytę generałowi Wojciechowi Jaruzelskiemu. Rozmowa trwała około 40 minut. Treści nie znamy, ale tym gorzej dla treści.
Z Warszawy pan wiceprzewodniczący St. Benedict Institute udał się do Lublina, gdzie podjął go pewien profesor KUL, „licencjonowany” ekumenista, następnie odwiedził pewnego arcy-ekumenistę lubelskiego, zaś z Lublina udał się wprost do Krakowa, bastionu polskiej katolewicy, aby spotkać się z pewnym byłym kamerdynerem i wybranymi członkami jego dworu.
Nas nurtuje tylko cel wizyty pana wiceprezesa u generała generałów stanu wojennego. To ci dopiero bomba! „Bomba Schumanna” to przy tej, zaledwie trzask kapiszona w dziecięcym pistoleciku.
Zadziwiające, że w laurce o Schumannie ani razu, ani słowem nie wspomina się o Józefie Retingerze, w końcu także „ojcu założycielu”, tym razem założycielu eurokołchozu od Atlantyku do Odry, od Odry do Bugu, jutro od Bugu po Ural. Retinger i jego wspólnicy postanowili wyeliminować inicjatywę Schumanna mającego poparcie Watykanu, toteż próbował on sam wkręcić się do Watykanu ze swoją „wizją” unii europejskiej , jeszcze wtedy pisanej małymi literami. Sekretarz Stanu kard. Pierro Gasparri przyjął go na audiencji, obiecał kontynuację rozmów w najbliższym czasie, gdy jednak ten „najbliższy czas” upłynął i Retinger znów zapukał do „spiżowej bramy”, zastał ją zamkniętą i już nigdy nie zdołał jej przekroczyć. Co się stało?
Szybko zrozumiał ten wytrawny intrygant, że Sekretariat Stanu poczynił stosowne rozpoznanie z kim ma do czynienia, wywiad watykański jest bowiem profesjonalnym wywiadem państwa watykańskiego, wspieranym m.in. przez braciszków z zakonu pasjonistów, których nieoficjalnie nazywa się „połączonym Mossadem i CIA” Stolicy Apostolskiej. Tak czy inaczej, Retinger musiał już zrezygnować z wyparcia Schumanna z tej – przyjmijmy to jako prawdę – chrześcijańskiej inicjatywy zjednoczenia ekonomicznego Francji i Niemiec. Co więcej, papież Pius XII w listopadzie 1954 roku przeniósł wieloletniego Sekretarza Stanu, arcybiskupa Montiniego do Mediolanu, co było jawnym zesłaniem, a przy tym na odchodne nie dał mu kapelusza kardynalskiego, co bywa niemal rutynową kolejnością rzeczy w takich przenosinach do tej czołowej diecezji Włoch. Po latach okazało się, że Montini – późniejszy papież Paweł VI, był oddanym agentem wpływu Kremla w Watykanie, co jako papież potwierdzał pośrednio w wielu swoich decyzjach osłaniających kremlowską tyranię. Pius XII zrozumiał, że agentura przeróżnych wpływowych obieżyświatów z gatunku Retingera już ryje pod Watykanem, a co gorsze, ma wsparcie /m.in./w arcybiskupie Montinim. Aż do swojej śmierci w 1958 roku Pius XII trzymał Montiniego na tym „zesłaniu”. To jeden z powodów szkalowania Piusa XII o rzekomą obojętność wobec „holokaustu” Żydów, co jest żydokomunistycznym kłamstwem.
Nawet biograf Retingera – Pomian sam przyznawał, że Retinger nie miał wpływu na powstanie i rozwój Zjednoczenia Węgla i Stali Schumanna. Słynny „Pakt Schumanna” opublikowano 9 maja 1950 roku, w kwietniu następnego roku powstaje „Traktat Paryski”, w którym ustala się prawa i obowiązki Unii Europejskiej, a 25 maja 1957 roku Schumann poszerza te traktaty o „Traktat Rzymski”. W maju 1958 roku w ramach tych traktatów o Unii Europejskiej Schumann zostaje pierwszym prezydentem UE. Był to czytelny znak, że jedni chcą iść drogą Schumanna, a nie Klubu Bilderberg powołanego w maju 1954 roku w hotelu „Bilderberger” w Oosterbeck /Holandia/. Dyskretne zainteresowanie Watykanu ideą Schumanna dowodziło, że Stolica Apostolska chciała się odciąć od wpływów Kremla na tę zjednoczeniową inicjatywę, czego ważnym dowodem było raptowne zerwanie rozmów z Retingerem, a także przeniesienie abp Montiniego, sekretarza stanu do Mediolanu.
Ale nie tylko te przyczyny mogły złożyć się na promowanie projektu Schumanna przez Watykan, a nie politycznego gangu Bilderbergów. Pierwsza, to programowe promowanie przez Bilderbergów socjalizmu fabiańskiego. Rozumiano w Watykanie, że fabianizm i komunizm to jednojajowi bliźniacy od tego samego marksistowskiego, żydomasońskiego ojca. Fabianizm działał poprzez cichą i powolną rewolucję; kruszenie chrześcijaństwa poprzez umysły i instytucje, a komunizm – przez rewolucję siłową. Za rezerwą wobec Bilderbergów przemawiały także ważne względy geopolityczne: „Bilderterierzy” prowadzili politykę wrogą wobec prezydenta de Gaullea. Roger Mennevee, analityk stosunku Bilderbergów do polityki de Gaullea, pisał:
Wszystkie postaci we Francji, które mają związek z grupą Bilderberg, jak George Pompidou, Antoine Pinay, Pierre Flimlin, Guy Molett, byli zdecydowanymi przeciwnikami polityki atomowej de Gaullea. Celem Bilderbergu było zniszczenie suwerenności atomowej wszystkich wolnych krajów Europy, wciągnąć je pod kontrolę Grupy Bilderberg i uczynienie z nich państwa zależnego od rządu światowego. Musiały więc zniknąć siły atomowe Francji. Na tym tle rozumiemy walkę Retingera z Schumannem, jego ideą wspólnoty Francji i Niemiec.
To właśnie w tym geopolitycznym kontekście należy rozumieć „kosza”, jaki otrzymał Retinger w Watykanie.
To właśnie abp Montini, wtedy watykański sekretarz stanu umożliwił Retingerowi pierwszy kontakt z Watykanem. Montini skontaktował go z Geddą – osobistym lekarzem Piusa XII, ale na tym etapie skończyły się podchody Retingera.
Zbieżność czasowa była wymowna: Klub Bilderberg powstał w maju 1954 roku, a papież Pius XII przeniósł Montiniego do Mediolanu w listopadzie 1954 roku.
Retinger zabrał się do „jednoczenia” Europy na sposób masoński już w 1946 roku: 7 maja wygłosił na ten temat referat w brytyjskim Królewskim Instytucie Spraw Międzynarodowych. Potem udał się do Belgii, gdzie wspierał go w tym żydomason – Von Zeelland. We Francji Retinger „skaperował” do idei „ligi europejskiej” starego kolegę von Zellanda – Serruysä, jedną z najważniejszych osobistości gospodarczych ówczesnej Europy. Wsparł Retingera major Gubbins z brytyjskiego wywiadu. Montował siatkę z podobnych osobistości w Niemczech, a zwłaszcza w USA, gdzie pozyskał słynnego potentata przemysłowego, piszczelowa A. Harrimanna, który został szefem Współpracy Europejskiej. Retinger mówił we wspomnieniach spisanych przez Pomiana: W tym czasie obracałem się wśród bankierów przemysłowców, polityków i ludzi handlu, którzy wszyscy poparli moje idee. Rockefeller, Kuhn Leob i Adolf Berle jr – wszyscy zgadzali się, abyśmy powołali sekcji amerykańską. Foster Dulles zgodził się także: pojechał następnie do Moskwy, tam przekazał idee zjednoczeniowe Stalinowi i napisał do USA, że „Rosja” nie chce niezależnego pojednania europejskiego, ale zgodzi się na to pod warunkiem, że „Rosja będzie rządzić tym związkiem.
„Stany Zjednoczone”, czyli finansowi okupanci tego mocarstwa dali ogromne sumy na pomoc dla Europy, m.in. w ramach tzw. „Planu Marshalla”, lecz Kreml szybko zwietrzył niebezpieczeństwo tego planu, poprzez który Zachód mógłby penetrować gospodarczo, politycznie i wywiadowczo kraje podbite przez Bolszewię, toteż zabronił państwom bloku komunistycznego korzystania z tej pomoc. Zgodził się na marginalną pomoc głównie dla rolnictwa i pomoc żywnościową w postaci tzw. „paczek UNRRA”.
Kolejnym zwerbowanym do idei eurokołchozu był zięć Churchilla Duncan Sandys, z którym Retinger spotkał się w grudniu 1947 roku. Obaj zmienili nazwę istniejącej Organizacji Zjednoczonej Europy na Międzynarodowy Komitet Założycielski Unii Europejskiej z siedzibą w Holandii. Retinger odtąd przygotowuje grunt pod Kongres Europejski. Ma w tym trudności, bo jak przyznawał we wspomnieniach, oni chcieli zorganizować wielkie międzynarodowe spotkanie, ale niezależne od rządów i partii politycznych. Wiadomo – nadnarodowy twór niezależny od nikogo.
Żydomason Churchill już 22 marca 1943 roku nawoływał przez radio do powołania Rady Europy, mówiąc o „Rodzinnej Europie”. W 1946 roku w Zurychu otwarcie postulował zjednoczenie państw europejskich.
Wreszcie w maju 1948 roku spełniły się marzenia budowniczych eurokołchozu. W Hadze odbył się wspomniany pierwszy kongres. Retinger wspominał: wzięło w nim udział 18 byłych premierów i 28 byłych ministrów spraw zagranicznych. Przyłączyli się do nich królowa Holandii Beatrix oraz jej mąż książę Bernhard. Połączyła ich z Retingerem także prywatna komitywa.
To wystarczyło do powołania Grupy Bilderberg. Przygotowując się do swojej kluczowej roli w Klubie, w kwietniu 1952 roku Retinger zrezygnował z funkcji sekretarza Europejskiej Organizacji. Tymczasem Zjednoczenie Węgla i Stali rozwijało się dynamicznie i niezależnie od intryg Bilderbergów. Mówiąc dokładniej, Retinger nie był w stanie zdominować organizacji Schumanna, m.in. dlatego, że sprawy ekonomiczne były jego i sitwy słabą stroną. Umacniał się jednak potężny front presji na organizację Schumanna. Retinger pozyskał do tego premiera Włoch de Gaspery, który po sfałszowanych wyborach usunął króla. Gaspery wszystko załatwiał dla Retingera, lecz nagle w ostatniej chwili wycofał się! Wpływ Watykanu?
W zamian dołączyli do przyszłych Bilderbergów: angielski minister Hugh Gaitskel, Collin Gubbins, Anthoine Piny, Francuz Guy Mollet10.
Kolejni wpływowi ludzie w ekipie Retingera to Max Brauer – burmistrz Hamburga, Rudolf Muller /niemiecki wpływowy adwokat/; Grek Panajotis Pipinelis, Duńczyk Ole Biorn Kraft.
Wszyscy tu „skaperowani” w różnym czasie i różnych krajach, to przyszli założyciele Klubu Bilderberg.
We wrześniu 1952 roku wymienieni spotykają się w Paryżu. Nieobecny był tylko de Gaspery – domyślamy się dlaczego. Mieli też kłopoty z Antoine Pinym, premierem Francji, w gabinecie którego Schumann był ministrem spraw zagranicznych. Piny należał do Partii Republikanów, natomiast Guy Mollet to jawny socjalista czyli kryptokomunista, który w 1956 roku zostanie premierem. Po prostu Piny i Mollet nie mogli się pojawić razem na tym spotkaniu.
Następnemu spotkaniu organizacyjnemu przewodził John Coleman, szef koncernu komputerowego i współpracownik wywiadu wojskowego USA, późniejszy autor książek demaskujących spisek władców świata. Razem z Colemanem wszedł do komitetu organizacyjnego John Carnegie – dyrektor Instytutu Carnegie – kolejnej macki władców świata.
Spotkanie założycielskie w hotelu „Bilderberger” zrazu miało się nazywać „Ruchem Jedności”. Następnie zaproponowali nazwę: „Konferencja Ruchu Synarchicznego”, aż wreszcie stanęło na „Klubie Bilderberger” /Bilderberger Group/.
Teraz każdy, kto chce zrobić znaczącą karierę, musi zostać zaproszony na jakieś doroczne posiedzenie Klubu. Zaproszenie jest zaszczytem, ale nie oznacza, że zostaje się stałym członkiem. Stały skład tego gangu liczący około 120 mafiozów świata, to rdzeń grupy.
Zaszczyt i prestiż to jedno, ale ważniejsze są konsekwencje takiego zaproszenia. To wyraźne zapowiedzi awansu. Oto kilka przykładów:
Bill Clinton został w sierpniu 1991 roku zaproszony na posiedzenie Bilderberg Group, a już rok później był prezydentem USA.
Tony Blair został zaproszony w 1993 roku i już w lipcu następnego roku był szefem dominującej partii, a w 1997 roku premierem Anglii.
George Robertson zaproszony w 1998 roku, już w sierpniu roku następnego został Sekretarzem Generalnym NATO.
Romano Prodi zaproszony w 1999 roku, już w sierpniu tego roku został prezydentem Komisji Europejskiej i pełnił te obowiązki do stycznia 2005 roku, a w 2006 roku został premierem Włoch.
I niech ktoś powie, że Bilderberger Group nie mianuje prezydentów, premierów, szefów organizacji międzynarodowych, władz Unii Europejskiej, etc.
Z Bilderbergu wychodzą dyrektywy do przewrotów i wojen domowych. Na spotkanie w Toronto w 1996 roku zostali zaproszeni dwaj Turcy: Gazi Ercel – szef Banku Centralnego Turcji i Emre Gonensay – minister spraw zagranicznych Turcji. I oto „niespodziewanie” premier Turcji Meszt Yilmaz rezygnuje ze stanowiska trzy dni po powrocie tych dwóch z posiedzenia Bllderbergów: rząd upada wraz z koalicją rządzącą. Rezygnacja Yilmaza otworzyła drogę dla Necmeddina Erbakana, przywódcy islamskich fundamentalistów, co pozwoliło prowokować spory religijne i etniczne w tym rejonie „miękkiego podbrzusza” Rosji.
Na spotkaniu Bilderbergów w 2004 roku w Stresa /Portugalia/ chodziło o wzmocnienie ich wpływów w Portugalii. I dziwna rzecz: prowincjonalny polityk Pedro Lopez Santona – burmistrz Lizbony, nagle staje się prezydentem Portugali; potem premierem. Kariera olśniewająca! Wyjaśnia ją to, że wcześniej został zaproszony na to portugalskie „konklawe” mafiosów Rządu Światowego spod znaku „Bild-terierów”.
Taki sobie Żyd José M. Durao Barroso, dziś /2008/ jeden z liderów Unii Europejskiej; ze stanowiska premiera awansuje na prezydenta Komisji Europejskiej.
Gość Bilderbergu, parlamentarzysta Jose Socrates został przewodniczącym partii socjalistycznej. Przedtem Eduardo Ferro Rodrigues zrezygnował z tej funkci : z powodu 15 przypadków seksualnego molestowania. Autor wspomnianej książki Andreas von Rétyi dodaje: „to wszystko było zmontowane przez Bilderbergów”.
Bilderbergowie w lipcu 2004 roku wybierali Johna Edwardsa – rywala Johna Kerry’ego, kandydata na prezydenta USA. Chcieli przepchnąć Edwardsa, aby razem z Kerrym stał się drugim wiceprezydentem. Działo się to na posiedzeniu Bilderbergów w Stresa. Edwards nagle pojawił się na sali obrad w drugim dniu zjazdu i wygłosił przemówienie, które bardzo przypadło H. Kissingerowi. Ten po przemówieniu Edwardsa zatelefonował do Kerryego:
– John. Tu mówi Henry. Właśnie znaleźliśmy twojego zastępcę na stanowisku wiceprezydenta.
Poparcie dla Edwardsa nie zrodziło się w czasie obrad Klubu Bilderberg. Przedtem twardy rdzeń „Bilderterierów” w składzie: Kissinger, R. Perle, Molina, zdecydował się promować piszczelowca Kerryego. Edwards wygłosił przemówienie podczas debaty republikanów w Ralpha Reed w czerwcu 2004 roku, które tak podobało się zebranym, że postąpili wbrew własnym regułom i już w trakcie odczytu bili brawo. Przedtem Edwards pojechał do Brukseli, gdzie zapoznał bossów NATO ze swoimi koncepcjami politycznymi w ramach NATO. Trzeba wiedzieć, że w NATO członkami „Bilderterierów” byli: Joseph Luns /1971-1984/, Lord Carrington /1984-1988/, Manfred Wórner /1988-1994/, Willy Claes /1994-2004/, Javier Solana /1995-1999/, Lord Robertson /1999-2004/, Jaap G. de Hoop Scheffer /2004/.
Na tym wąskim wycinku z dziejów „Bilderterierów” można zrozumieć ich politykę w Zatoce Perskiej, Syrii, Iraku, Afganistanie, Bośni, Kosowie, Północnej Korei. Była to bowiem ich polityka.
Identyczna struktura władzy i podległości obowiązuje w masonerii. Zobrazował ją plastycznie w postaci piramidy stopni wspomniany John Coleman w książce „Conspirators Hierarchy: The Story of the „Committee 300″, wydanej w 1992 roku, o której jeszcze w innym miejscu naszej pracy.
Retinger powiedział do swojego zaufanego powiernika, masona Pomiana: W polityce są ważne tylko te rzeczy, które zostały wymyślone przez ważnych ludzi.
Stopień utajnienia ich obrad dokładnie pokrywa się z atmosferą obrad mafii, komunistycznych Biur Politycznych, narad w sztabach zbrodniczych reżimów, jak żydobolszewicki i hitlerowski.
„Christian Science Monitor” z 12 kwietnia 1965 roku tak definiował istotę Bilderberg Group:
Tych ludzi, rodzaj międzynarodowej mafii politycznej, nazywa się Bilderberg. Ich spotkanie w Williamsburgu jest koordynowane przez nowojorskie biuro prasowe. Ludzie z Bilderbergu dbają o swoją reputację, przeciętny obywatel nie lubi, żeby ludzie wpływowi zbierali się potajemnie, aby rozwiązywać problemy świata. Jeszcze bardziej drażni fakt, że na listach figurują wyłącznie socjaliści, przedsiębiorcy i bankowcy zagraniczni.
Ten rodzaj międzynarodowej mafii politycznej nie składa się tylko z członków Bilderberg Group. Jest ich kilka, lecz ich cel jest wspólny.
Grupy popierające administracje Bushów, takie jak CFR czy Komisja Trójstronna utworzona przez Brzezińskiego i Davida Rockefellera – i Grupa Bilderbergu przygotowały i zmierzają do wprowadzenia otwartej światowej dyktatury.
Tak oznajmił nie byle „oszołom”, tylko Johannes Koeppel, były pracownik niemieckiego Ministerstwa Obrony i doradca NATO.
O tym, że nie rządzą ci, którzy formalnie rządzą, żydomasoneria zadecydowała i wprowadzała to w życie już w XIX wieku. Sefardyjski Żyd amerykański Henry Pereira Mendes w jego książce – powieści z kluczem: „Looping Ahead” poszedł śladem słynnych „Protokołów Mędrców Syjonu” i skodyfikował zasady funkcjonowania powstających społeczeństw „demokratycznych”. Już na początku książki stwierdził:
Przywódcy, prezydenci, królowie, kongresmani, deputowani, generałowie nie są prawdziwymi przywódcami.
Celem jest budowanie „republik”:
/…/ rządy zostały obalone w wielu krajach i powstały republiki….
Bo republika to „demokracja”, „rządy ludu”, czyli oszukańcze łudzenie mas, że to one wybierają prezydentów, premierów, etc.:
Ziemia należeć będzie tylko w formie ograniczonej do tego, kto może zapłacić. Rząd będzie reprezentantem narodu /wybieranym przez nich m.in. przez piszczelowców „Bilderterierów” – H. P./, będzie miał najwyższe prawo i będzie praktycznie jedynym właścicielem.
Jest w tej „powieści” zapowiedź komunistycznej własności prywatnej:
Grunt wiejski będzie wyceniony przez przysięgłych prawników i właściciele będą musieli odstąpić go zarządowi miasta.
„Wolna” prasa?:
Jeżeli gazeta zostanie uznana za nieodpowiednią przez radę, dostanie ostrzeżenie. Jeżeli sytuacja się powtórzy, to zostanie zamknięta, a wydawcy ukarani więzieniem…
Książka miała charakter powieści, ale „proroczo” zapowiedziała los Rosji carskiej:
Odnośnie Rosji /…/ imperator i członkowie jego rządu zostali zatrzymani. Straż imperatora i policja poparły „Rozwiązanie”. Była cisza, kiedy przewożono więźniów ulicami Petersburga. Ktoś powiedział, że car powinien być zabity, tak jak Karol w Anglii, Ludwik we Francji i że muszą również umrzeć członkowie jego rządu, a jeśli rozpęta się bunt, to również część urzędników. Mianowano prezydenta republiki Rosji i tylko wtedy skończy się nihilizm.
Wszystko w tej „powieści” jest prorocze na wzór „Protokołów Mędrców Syjonu”, w tym czasie robiących karierę „medialną”. Mendes i autorzy /autor?/„Protokołów” piszą o organizowaniu przyszłych kryzysów politycznych, ekonomicznych, wojen i sprawdzało się to dokładnie. Na skutek realizacji tego programu Polska została straszliwą ofiarą drugiej wojny światowej i godzi się przypomnieć mechanizmy, które do tego doprowadziły. Wszystko zaczęło się w Stanach Zjednoczonych straszliwym kryzysem finansowym i ekonomicznym w 1929 roku. Detonatorem była sprzedaż papierów /bez-/ wartościowych i wycofanie kapitału brytyjskiego 24 października 1929 roku na giełdzie nowojorskiej. Bankierzy żydowscy Warburg i Baruch uniknęli kryzysu, bo to oni go sprokurowali i wraz z innymi wiedzieli, że on wkrótce nastąpi i uprzedzali swoich zaufanych akcjonariuszy. W marcu 1929 roku kryzys zaskakuje rolników i przemysłowców, produkcja spada gwałtownie. Ilość bezrobotnych w USA wzrasta z 400 tysięcy do 13 milionów w 1933 roku. Zauważyć należy, że właśnie w 1933 roku Hitler potężnie wspierany przez bankierów i przemysłowców amerykańskich dochodzi do władzy. Eksport amerykański spada o 70 proc., bankrutują 2294 małe i średnie banki. Dochód narodowy Stanów Zjednoczonych spadł o połowę.
I oto w wyborach prezydenckich z 8 listopada 1932 roku zostaje wybrany demokrata Franklin Delano Roosevelt. Pochodził z rodziny żydowskiej – hiszpańskich Żydów sefardyjskich, którzy wyemigrowali z Hiszpanii do Holandii w 1620 roku. Skończył Harvard, ożenił się z półżydówką Eeleonor. Już w 1910 roku zostaje senatorem, wstępuje do łoży masońskiej w Nowym Jorku. Startując do „demokratycznych” wyborów prezydenckich ma poparcie wielkiej żydowskiej finansjery: Barucha – 45 000 dolarów; Straussa – otrzymuje od niego 50 000 dolarów; Heartha – 25 000 dolarów; od Lehmanów -15 000 dolarów, od Warnera /film/, od dyplomatów, w tym od Edwarda Kennedy’ego – ojca przyszłego prezydenta. Sypią dziesiątkami tysięcy dolarów Żydzi z Partii Republikańskiej, co dowodzi, że obie te partie są bliźniaczymi atrapami „demokracji”. Dotują Roosevelta Du Pont, Rockefeler, Morgan, Feliks Warburg, Schiff, którzy wcześniej sfinansowali i wywołali rewolucję żydobolszewicką w Rosji, zapowiadaną już przez cytowanego Żyda Pereirę Mendesa. Wspólnie blokują sprzedaż złota, powołują instytucje federalne, solidarnie wykładając 580 milionów dolarów dla ożywienia przemysłu. Wprowadzają „New Deal” – „Nowy Plan” – nowe obowiązki rządu w gospodarce oraz interwencjonizm państwowy. W swojej książce „Looking forward” Roosevelt otwarcie powołuje się na tegoż Żyda Pereirę Mendesa. Zakładają „Brain Trust” – Trust mózgów/ /żydowskich/, a ich strategia polega na przetarciu dróg do opanowania rządu, a tam do preferowania socjalizmu w stylu fabiańskim. Już na 20 lat przed swoim wyborem Roosevelt propagował nacjonalizację i „uspołecznienie” dóbr rodem z powieści Mendesa. W politykę „New Deal” zaangażowali się niemal sami Żydzi: Feliks Franfurter, który za pośrednictwem piszczelowca Stimsona – sekretarza stanu do spraw wojny, nawiązał kontakt z Rooseveltem i Morgenthau. Innv super kasjer – Frankfurter rozdawał nominacje następnym ważniakom, bowiem już w latach 1914-1917 zorganizował na uniwersytecie Harvard klub socjalistów w którym umieścił około 300 swoich przyjaciół. Dwóch z nich to Beniamin Cohen – Żyd z Polski oraz Thomas Corcoran. Obaj zostali ulokowani wraz z Żydem Meyerem w „Reconstruction Finance Corporation”, skąd przeszli do ministerstwa skarbu. To oni – słudzy Frankfurtera opracowali przy pomocy profesora z uniwersytetu Columbia tekst owego „New Deal”.
W rolnictwie rządził już Żyd Morgenthau, który prekursorsko w stosunku do „Bilderterierów”, wprowadził programową redukcję produkcji bawełny, tytoniu, kukurydzy i innych płodów, do poziomu sprzed pierwszej wojny. W przemyśle podobnie – narzucili ograniczanie produkcji. Na tym tle rośnie potęga monopolu, której rząd nie śmie ograniczać. Po drugiej elekcji Roosevelt nadal utrzymuje zaprogramowaną stagnację gospodarczą. USA znów mają cztery miliony bezrobotnych. Wszystko zmierza do komunizacji Stanów Zjednoczonych. Szaleją strajki. Podobnie w Europie: w Niemczech strajk komunistów, bunt w Zagłębiu Ruhry, podobnie we Włoszech. Trzyma się Anglia, ale tylko dzięki kolonialnym darmowym towarom. Wszystko zmierza do faszyzacji Europy, tym samym do drugiej wojny światowej, której lokomotywą staje się na gruncie niemieckim firma „I.G. Farben”. Faszyzacja Niemiec i komunizacja reszty Europy Zachodniej to nic innego, jak budowanie dwóch bloków wojennych: faszyzmu i komunizmu z jednej strony (Pakt Ribbentrop – Mołotow to przypieczętuje), oraz bloku „szlachetnej”, „demokratycznej”, „miłującej pokój” reszty Europy Zachodniej.
Odbyło się już ponad 50 spotkań Bilderbergów w różnych częściach świata, ale nigdy jeszcze nie weszli tam niezależni dziennikarze, nigdy nie pojawiły się fotografie z wnętrza obrad. Daniel Estulin w książce „Die wahre geschichte der Bilderberg” /Verlag 2007/ zamieścił kilkadziesiąt zdjęć Bilderbergów, ale wyłącznie sprzed budynków, w których obradowali. Wejść pilnują uzbrojeni „goryle” głusi na wszelkie perswazje, na argumenty, że „świat” chce dowiedzieć się, o czym radzą.
Śmiertelnicy zainteresowani spiskami tego politycznego gangu zadają elementarne pytanie:
Jeżeli chcieli zjednoczenia Europy, a teraz zjednoczenia świata, to po co ta ich tajemniczość, ukrywanie wszystkiego? Przecież robili to dla dobra setek milionów obywateli Europy, a teraz dla świata.
We wrześniu 1971 roku kongresman USA John Richard Rarick16 zadał następujące pytanie podczas obrad Kongresu:
Słyszałem o międzynarodowej grupie składającej się z wyższych liderów rządów, międzynarodowej finansjery, ludzi handlu, przemysłu, mediów. Ta międzynarodowa elitarna grupa spotyka się co roku. Spotkanie w Chinach odbyło się w dniach 9-11 1971 roku, w Woodstock 23-25 kwietnia. Tematem obydwu spotkań była „rola gospodarki i problem niepokojów społecznych”, a także „możliwości handlu z USA i jego skutki.
Po tym wstępie kongresman Rarick, z wykształcenia prawnik powołał się na tzw. „Logan Act”20, mocą którego naród amerykański ma prawo wiedzieć, co się w jego imieniu mówi lub decyduje. Jeśli Henry Kissinger był na spotkaniach Bilderberg Group w Chinach i Woodstock jako Sekretarz Stanu, to naród amerykański ma prawo wiedzieć, o czym tam mówił jako Sekretarz Stanu, czyli oficjalny przedstawiciel Stanów Zjednoczonych.
Następnie Rarick zażądał udostępnienia Kongresowi tekstów wystąpień przedstawicieli USA na spotkaniach Bilderbergów.
Ten wytrawny i zdeterminowany parlamentarzysta i prawnik wiedział, w jakim żyje świecie i nie liczył na spełnienie jego żądań. Postawił sobie tylko zadanie nagłośnienia tajności narad tej politycznej mafii pod nazwą Bilderberg Group. Tekstów nie otrzymał ani on, ani inny kongresman poza tymi, którzy byli członkami Grupy, albo zostali zaproszeni na któreś z tych posiedzeń.
Tak więc kongresman Richard Rarick powołał się na „Logan Act” uchwalony w 1799 roku. Jest tam napisane, że prawo „Logan Act” zabrania prywatnemu obywatelowi zawierać traktaty, umowy z jakimkolwiek obcym rządem.
Oto istota „Logan Act”:
Jakikolwiek obywatel Stanów Zjednoczonych gdziekolwiek się znajduje i bez upoważnienia rządu USA bezpośrednio lub pośrednio z jakimkolwiek obcym rządem zawiera umowę, traktat, porozumienie; każdy kto koresponduje lub składa wizyty, albo też z jakimkolwiek przedstawicielem obcego rządu lub poprzez kontakt z pośrednikami, mając środki lub stosunki z jakimkolwiek rządem, funkcjonariuszem lub przedstawicielem – musi zgodnie z tutejszym prawem zostać skazany na nie mniej niż trzy lata więzienia.
Nigdy „Logan Act” nie został anulowany przez Kongres. Obowiązuje nadal permanentnie od ponad 200 lat. Numer tego „Logan Act”: 18953. Nosi on poszerzony tytuł: „Private Correspondence with Foreign Governments” – „Prywatne kontakty z obcymi rządami”.
Richard Rarick udowodnił w wystąpieniu przed Kongresem, że „Bildterierzy amerykańscy spełniają wszystkie warunki nielegalności ustalonej w „Logan Act”.
- Rarick okazał się przeciwnikiem nietuzinkowym, bo nieprzeciętnym uparciuchem, toteż rząd w końcu musiał mu jakoś odpowiedzieć. I odpowiedział:
Ministerstwo spraw zagranicznych USA nie zamierza uczynić nic konkretnego w tym zakresie, dopóki nie okaże się, że istnieje świadome, celowe działanie przeciwko prawu Logana.
Dalej poinformowano go, że są to spotkania „specyficzne”.
Na to Rarick w innym wystąpieniu w Kongresie:
Widocznie tajne rozmowy w kręgu Bilderbergu nie są dostatecznie „specyficzne”.
I natychmiast skomentował to własne spostrzeżenie:
Może i tak, ale ich obrady są dostatecznie „specyficzne”, aby aresztować korespondentów dzienników, którzy chcą się dowiedzieć treści obrad.
Kongresman Rarick powołał się przy tym na przygody dwóch wścibskich dziennikarzy: Eugene Pasymosky’ego i Gilberta, którzy w artykule opublikowanym w 1968 roku w „Tempie University Free Press” napisali, że udało im się dotrzeć do tajnych tematów obrad na pierwszym założycielskim spotkaniu 1954 roku i napisali, że już tam i wtedy udzielało się wielu szefów NATO i Sojuszu Atlantyckiego, a ludzie z ich kręgów wyborczych nic nie wiedzieli, że oni tam byli i o czym mówili, zatem było to rażące naruszenie „Logan Act” w całej okazałości wyroku trzech lat więzienia! Nie wiedział o treści obrad nawet rząd państwa, które udzieliło im gościny na obrady.
Niezależna prasa i odważniejsi prywatni poszukiwacze nadal drążyli tę skałę tajemniczości.
Jacques Bordiot cytowany przez księdza Juana Antonio Cerverę w książce „Pajęczyna władzy” /wyd. polskie Nortom 1997/ oceniał:
/…/organizacja o charakterze polityczno-ekonomicznym ze strukturą ściśle hierarchiczną, pod kierownictwem anglosaskim.
„Observer” nr 7, lipiec-wrzesień 1969:
Tajemniczość ich zebrań dowodzi, że szukają jednej rzeczy: zapewnienia skuteczności dominowania nad narodami, ale symulując i pozwalając, aby odpowiedzialność za to spadła na rządy polityczne.
Przed Izbą Reprezentantów USA ponownie wystąpił ten sam kongresman Rarick ze stanu Luisiana, z takim oto tekstem :
/…/ przy końcu drugiej wojny światowej niektórzy ludzie zainteresowani sprawami zagranicznymi kontrolujący naszą gospodarkę i nasz rząd24 zdecydowali się utworzyć nowy porządek światowy pod osłoną Stanów Zjednoczonych i używając programów ONZ. Będzie bardziej zrozumiałe, jeśli powiem: wtajemniczeni, socjaliści, liberałowie nie chcą pokonać komunizmu, tylko dać do zrozumienia ZSRR, że jest ważną rzeczą, żeby się pogodzić.
Kongresman Rarick dotknął następnie sedna tej wojny z suwerennością wolnych narodów i wolnych państw:
/…/aby człowiek był „wolny”, co jest warunkiem funkcjonowania społeczeństwa, trzeba zniszczyć jego więzy: małżeństwo, rodzinę, przedsiębiorstwo, ojczyznę, itd. i je zsocjalizować.
Z tego powodu pakt synarchii w klauzuli nr 136 mówi: Nie ulega wątpliwościom, że socjalizm jest wiarą, doktryną i podstawową strukturą oligarchii i instaluje się wszędzie etapowo, tylko w przyspieszonym tempie w Stanach Zjednoczonych.
W posiedzeniu mafii Bilderbergów w Villa del Ester /Włochy/ wzięło udział 387 osób, w tym: z USA – 101; Wielkiej Brytanii – 62; Francji – 37, Włoch – 19. W delegacji USA aż 59 było członkami Rady Stosunków Zagranicznych – CFR, co dowodzi, że „Bildteriery” piszczelowcy, członkowie CFR, a zwłaszcza tzw. „Komitet 300″, to jeden konspiracyjny gang działający na trzech polach w trzech najważniejszych grupach Rządu Światowego. Wykażmy to na przykładzie choćby najważniejszych członków CFR, którzy wzięli udział w tym sabacie: Dean Acheson, John Bali z banku Lehmana, Bundy – prezydent Fundacji Wirda; Jacob Javis – senator, agent wpływu Kominternu; John Mc Cloy – szef Rady Administracyjnej CFR; David Rockefeller; Henry Kissinger – doradca Nixona w randze sekretarza stanu.
Od 22 do 25 kwietnia 1971 roku Bilderberg Group zebrał się w Woodstock /stan Vermont, USA/ w rezydencji Rockefellera. Dziennikarz z „Washington Observer” jakimś cudem ustalił, że wybitni żydomasoni – Kissinger oraz Justin Trudeau wtedy premier Kanady, czynili specjalne honory dwóm Żydom przybyłym na obrady, ale ich nazwiska i funkcje pozostały tajemnicą. Obydwu tych nieznanych tajemniczych Żydów poproszono do prowadzenia obrad /!/, przy czym było wiadomo, że obaj zostali zaproszeni przez Rockefellera, co dowodzi, że Żydzi z najwyższego kręgu dowodzenia tymi gangami zawsze pozostają anonimowi. Każdy z nich w ich środowiskach funkcjonuje jako konkretna osoba, ale nikt się nie domyśla ich rzeczywistej roli i władzy.
Jednym z tych tajemniczych Żydów nie mógł być światowy gigant syjonizmu 74-letni Etienne Dawignon z tej prostej przyczyny, że jest jednym z najbardziej wpływowych „szarych eminencji” Klubu, ponadto zostałby rozpoznany przez niemal wszystkich uczestników tego sabatu. Godzi się przybliżyć sylwetkę tego spiskowca przeciwko ludzkości, bo często jego nazwisko pojawia się na ustach szefów Unii Europejskiej, co jest kolejnym dowodem na to, kto w istocie zawiaduje tym mega-kołchozem.
Dawignon to szef wielu korporacji o zasięgu światowym i już to powinno wystarczyć za całą jego rekomendację. Obok Rothschildów ma decydujący wpływ na sprawy bankowe Europy i nie tylko Europy. Podobnie wsłuchują się w jego głos w sprawach energetyki i ropy. Urodził się w Belgii. W 1976 roku został prezesem Europejskiej Komisji do Spraw Energii Atomowej. W latach 1976 – 1984 zarządzał resortem przemysłu i energetyki UE. Do 2001 roku sprawował funkcję kierowniczą w największej belgijskiej kompanii finansowej. Jego politycznymi „plecami” są Kissinger i Dawid Rockefeller. Finansowo wspierają tego „społecznika” m.in. Fiat, Bank of Montreal. Dawignon nadzoruje strategię wielu europejskich stowarzyszeń, ośrodków politycznych i z niewielką tylko przesadą można go uznać za jednoosobową Radę Europy. Obsypany wieloma honorowymi doktoratami. Co najważniejsze, Dawignon posiada decydujący głos w jeszcze bardziej hermetycznym i elitarnym Centrum Studiów Politycznych Unii Europejskiej /Center for UE Policy Studies/. To tam, a nie w „komisjach” UE, nie w „Parlamencie UE”, nie w „Radzie Europy” zapadają strategiczne decyzje o eurokołchozie. Wymienione tu lokajskie formalne struktury UE są jedynie maszynkami do głosowania markujacymi „demokratyczność” decyzji.
Zgromadzenie Bilderbergów w Megeve /Francja/ w kwietniu 1974 roku było związane z tzw. „rewolucją goździków” w Portugalii: rewolucja wybuchła trzy dni po ich posiedzeniu.
Spotkanie w Tourguay /Anglia/ przebiegało w nerwowej atmosferze. Na zebranie przybyli: Helmut Schmidt, Margaret Thatcher, G. Agnelli /prezes Fiata, stały bywalec Bilderbergu/, Edmund de Rothschild i przedstawiciel prezydenta Cartera – Dawid Aaron. Szefem Klubu został wtedy Alec Douglac Home, były premier Anglii. Pokonał w tych zabiegach reprezentanta USA – Georga Balia. W zebraniu nie wziął udziału po raz pierwszy od 1954 roku książkę Bernhard, pogrążony wtedy w skandalu łapówkowym z firmą lotniczą Lockhed.
Obawiano się krachu finansowego:
Jeżeli będziemy działali w aktualnym tempie, to wspólnota atlantycka wejdzie w depresję w czwartym kwartale tego roku. Dawid Rockefeller, zesztywniały, słuchał przebiegu dyskusji oraz obaw Europejczyków i jego zwykle uśmiechnięta twarz zmieniała się w trupio bladą, wiadomo było, że zdolności manipulacyjne ludzi z Klubu Bilderberg zostały mocno ograniczone. Groźnym faktem było to, że porażka Rockefellera oznaczała na całej linii porażkę Stanów Zjednoczonych.
Na konferencji w Princeton /USA/ gang Bilderbergów zadecydował o wypromowaniu dolara na czołową walutę świata. Obrady przebiegały burzliwie, co samo w sobie stało się ewenementem. Szakale wzajemnie wymawiali sobie winy w nadchodzącym krachu. Mason z Grand Orient – Żyd Giscard d’Estaing próbował wykorzystać słabość dolara i wprowadzić nowy pieniądz europejski – ECU, jednak tę propozycję odrzucił Parlament Europejski.
Konferencja w Baaden /Austria/ w kwietniu 1979 roku była jeszcze bardziej nerwowa. Doszło do starcia lorda Rolle z bankiem Warburga. Lord Rolle w swoim wystąpieniu wspomniał o „imperiach politycznych” i sieci biurokratycznych kontroli utrudniających wymianę handlową. Przerwał mu orację Joseph Dallinger – bankowy związkowiec, który zarzucił magnatom finansowym z Międzynarodowego Funduszu Walutowego, że nie powinni pompować milionów dolarów w reżimy afrykańskich kacyków, ale wspierać rządy we wszystkich krajach. Po nich przemawiał T. Montbrial. Mówił z powagą o możliwości wybuchu wojny światowej. Potwierdzało to pośrednio późniejsze przemówienie ministra obrony Wielkiej Brytanii Harolda Browna. Była to aluzja pod adresem Związku Sowieckiego, któremu już montowano zamieszki solidarnościowe w Polsce i krajach demoludów wspólnie z CIA i Mossadem. Brown zagroził:
Jeżeli nasze interesy życiowe zostaną zagrożone, to użyjemy środków, aby temu zapobiec łącznie z użyciem broni.
Na szczęście, rozbiórka ZSRR odbyła się bezkrwawo, a stan wojenny w Polsce był chyba podstawowym warunkiem powodzenia tej kontrolowanej implozji ZSRR. Czy wspomniany przez nas przedstawiciel Instytutu św. Bernarda przybył z Luksemburga całkowicie „prywatnie” do generała Wojciecha Jaruzelskiego po to, aby zapewnić go, że postąpił właściwie i ma ciche wsparcie Zachodu? Na to wygląda, bo przecież w 2008 roku generał Jaruzelski zażądał obecności na swoim procesie takich ówczesnych świadków historii, znających prawdziwe kulisy stanu wojennego, jak Gorbaczow i M. Thatcher.
Całe to posiedzenie było skierowane przeciwko polityce prezydenta Cartera w sprawie układów w Camp Davis i traktatu egipsko-izraelskiego. Książe Saud, minister spraw zagranicznych Arabii Saudyjskiej, gość spotkania, a nie stały członek Bilderbergu, złożył protest przeciwko amerykańskiej interwencji na Bliskim Wschodzie, ale zgromadzeni szakale złaknieni arabskiej ropy brutalnie mu przerwali. Książę przerwał wystąpienie, wyszedł z sali i opuścił Baaden. Komentatorzy tego jarmarku wiedzieli doskonale o atmosferze wieszczącej trzecią wojnę światową z samych wystąpień członków tej mafii, takich jak np. żydowski senator z USA Jacob Javits, agent wpływu Kremla, czy sekretarz NATO Joseph Lans w jego wystąpieniu z 12 lipca 1979 roku. Obaj podgrzewali atmosferę wojennego zagrożenia. Ten ostatni powiedział:
Ze wszystkich stron zapalają się i gasną światełka na drodze do katastrofy.
Nerwowość, brutalne odnoszenie się do mniej ważnych członków oraz zaproszonych gości dowodziło pośrednio, że gang czuje się sprawcą spiętrzonych zagrożeń. Harold Brown już nie porządził długo. Na posiedzenie tzw. „Komitetu Wykonawczego” /Biura Politycznego?/ „Bilderterierów” zorganizowane w hotelu Savoy /zawsze zbierają się w hotelach pięciogwiazdkowych/ w Londynie, dotychczasowego szefa Klubu Douglasa Home zastąpili byłym prezydentem Niemiec Zachodnich Walterem Scheel’em. Zakładali, że Niemiec będzie lepiej monitorował losy wydarzeń w obliczu nachodzącej, nie wykluczone że militarnej konfrontacji z imperium sowieckim, a zwłaszcza współpracę z magnatami finansów światowych. Scheel był inicjatorem koalicji liberałów z socjaldemokratami, czyli komunistów niejawnych z jawnymi, wielkim zwolennikiem „otwarcia” na Wschód. Był tak oczarowany ministrem spraw zagranicznych ZSRR Andrejem Gromyką, że swojej córce dał na imię Andréa.
Na spotkaniu w hotelu „Sheraton” ustalili, że spotkają się w kwietniu 1980 roku w Aachen /NRF/ aby omówić przeszłe, obecne i przyszłe stosunki między Europą i Stanami Zjednoczonymi. Niemcom marzyło się zjednoczenie obydwu połówek kraju, obalenie muru berlińskiego. Żydzi amerykańscy popierali odchudzenie ZSRR, jednocześnie montowali wspólnie z J. Andropowem rozruchy „solidarnościowe”, cały wysiłek wkładając w pokojowy przebieg tej sterowanej ruchawki. Do tego był im potrzebny stan wojenny w Polsce, który zamrozi wybujałe nadzieje i nieobliczalność milionów polskich gojów. Idąc tym tropem ówczesnej tajnej geopolityki należałoby może uznać, że generał Wojciech Jaruzelski zasłużył na Pokojowa Nagrodę Nobla, a obecne włóczenie tego starca po sądach, to odwetowy sadyzm z domieszką tragifarsy?
Pojawiły się też kłopoty finansowe Grupy. W związku z tym powołali zespół roboczy pod nazwą „Amerykańscy przyjaciele Bilderberg”. Tłustymi czekami sypnęli: Rockefeller, firmy EON, IMB, Heinz, A. H. Dean /Wall Street, H. Hesja z FED/ Bank Rezerw Federalnych i J. Johnson z Fundacji Carnegie.
Choć geostrategia Bilderbergu zrodziła się w Europie w umysłach Żydów europejskich, to jednak idea globalizacji jest rodem z międzynarodowego syjonizmu.
Doskonale wiedział o tym, że Żydzi europejscy, starannie unikali w początkowym okresie istnienia Klubu Bilderberg, odniesień tylko do europejskości tego gangu, aby nie zamykać mu horyzontów amerykańskich.
W dniach 14-18 maja 1998 roku „Bilderterierzy” zebrali się w „TurnberryHotef /Glasgow/. Tematy: stosunki atlantyckie w okresie przemian przy już odchudzonym ZSRR; sprawy NATO; kryzys w Azji; unia monetarna w Europie; nierównowaga militarna; organizacja multilateralna jako przyszły model władania gospodarką i zasobami świata; wspólny rynek USA – UE. Po prostu stare, coraz bardziej pilne i aktualne manewry o wymiarze światowym, przy czym nikt z nich nie zapytał, jakim prawem mówią o tym z pozycji właścicieli świata, kto ich do tego upoważnił, kto ich wybrał.
Ciekawostką była tam przygoda dziennikarza Campbella Thomasa. Koniecznie zapragnął dowiedzieć się czegoś więcej o tym jak zwykle tajemniczym spotkaniu.
Wykorzystując nieuwagę „goryli”, udało mu się wejść do recepcji hotelu. Kobiecy głos z głośnika natychmiast poinformował go – udającego klienta – że hotel jest pełen gości i brak miejsc. Już samo jego wejście do hotelu było swoistym wyczynem. W Internecie „hula” obszerny film sporządzony przez grupę „fanatycznych” tropicieli gangu Bilderberg. Na jednym z fragmentów widać ostrą sprzeczkę ochroniarzy z liderem tej grupy zbrojnym w przenośny megafon. Ochroniarze stoją na chodniku jezdni po stronie hotelu, ci po drugiej stronie, vis a vis ochroniarz, którzy każą im się wynosić, bo chodnik jest położony na terenie hotelu, na co odpowiedzieli, że to nieprawda, uprzednio sprawdzili to w urzędzie miasta i tam powiedziano im, że chodnik po drugiej stronie jest już terenem publicznym i wolno im tu stać aż do końca świata!
Oto dalszy bieg wydarzeń z intruzem Campbellem Thomasem. Natychmiast zjawiło się kilku drabów z ochrony i został aresztowany. Siedział osiem godzin w areszcie. Odebrali mu obuwie, pasek do spodni, nawet obrączkę ślubną, nie mówiąc o aparacie fotograficznym. Zarzucono mu zakłócenie porządku publicznego. W jaki sposób go zakłócił? Otrzymał odpowiedź, że przestraszył recepcjonistkę hotelu! Dziennikarz zapytał, jak mógł ją przestraszyć, skoro nie wiedział, że cały hotel jest zajęty, a on właśnie szukał wolnego pokoju? Przecież pracownica hotelu otrzymuje pensję za udzielanie informacji potencjalnym klientom!
Mniej szczęścia miał dziennikarz Jim Mc Beth – reporter dziennika „The Scotsman” /„Szkocja”/. On także chciał wejść do hotelu jakimś upatrzonym sposobem, ale został bezceremonialnie wypchnięty pośród szturchańców już sprzed budynku hotelu.
Zapomnieli albo nie znali „świętej” maksymy legendarnego Al Capone z Chicago, który nauczał swoich zbirów: „Nigdy nie zabijajcie i nie bijcie dziennikarzy, bo was zniszczą!” To już nieaktualne: w czasach Al Capone były jeszcze niektóre niezależne gazety, była jeszcze jakaś solidarność tego środowiska. Teraz jest to międzynarodowa korporacja lokajów, czyścibutów i moralnych prostytutek.
Jeden z najważniejszych dorocznych sabatów mafii Bilderbergów odbył się w Toronto w maju 1996 roku, w budynku Canadian Imperial Bank of Commerce.
Przedyskutowano tematy: jak przejąć kontrolę powietrza / „ochrona przed zanieczyszczeniami”/, wody i opieki medycznej. Ustalono metody przejęcia od rządu Kanady zarządzania dystrybucją energii elektrycznej, tak jakby Kanada była już formalną kolonią Rządu Światowego, bo takową już jest po upływie kilkunastu lat od tego czasu.
„Wyjęcie” spod kontroli rządu kanadyjskiego kluczowej dziedziny energetyki, stanowiło ważny wstęp do tworzenia pan-amerykańskiej unii USA – Meksyk – Kanada, w ramach powrotu do dwubiegunowego podziału świata na strefy wpływów. Dawniej był to podział USA – ZSRR. Po anihilacji ZSRR powstaje układ Ameryka – Eurazja, z Ameryką jako całym północnym kontynentem.
Torontańskie spotkanie było tak ważne, że do prasy światowej nie przedostała się najmniejsza wzmianka o tym mającym się odbyć konwentyklu władców Globu, ani potem jego choćby ogólnikowe omówienie. Z jednym tylko wyjątkiem. Wyłamało się z szeregu „Toronto Star”, które swoimi lokalnymi kanałami dokonało istnego cudu – zdobyło program spotkania. Obowiązywał nieformalny, szczególnie ważny zakaz rozpowszechniania informacji na temat tej konferencji i właśnie „Toronto Star” wyłamało się z zakazu. Nie wiemy z jakimi konsekwencjami za to nieposłuszeństwo. Dziennikarz gazety John Deverell poinformował czytelników, że w naradzie uczestniczyli z najważniejszych: jak zawsze Henry Kissinger, amerykański sekretarz stanu William Perry, premier Kanady Jean Chretien, a także królowe Hiszpanii i Holandii.
Rolę gospodarza spotkania pełnił magnat medialny Konrad Black, który po kilku latach wspominał w swojej biografii: Świat stanął przede mną otworem, a Kanada przestała być narzędziem. To dzięki Bilderbergowi nasza korporacja urosła do rangi międzynarodowej organizacji medialnej.
„Przełomowość” tego spędu miała polegać na tym, że po raz pierwszy jawnie i tak brutalnie dyskutowano podział dóbr globu, sposoby ich odebrania narodom i państwom, ich dystrybucję. Dóbr takich jak powietrze, woda, elektryczność, opieka medyczna. Kilku zaproszonych gości nie chciało pogodzić się z tym rozbiorem dóbr świata na globalistyczne kawałki, z czymś na podobieństwo paktu Hitler – Stalin z sierpnia 1939 roku, z tą różnicą, że tamci uzgodnili podział tylko Polski, a ci całego świata.
Nawet członek Komitetu Wykonawczego Grupy Bilderberg Jack Sheinkman zdradził mediom /BBC/, że postawił wiele kłopotliwych pytań. Dyskusja na temat wspólnej waluty europejskiej nikogo nie zaskoczyła, był to bowiem temat dyskutowany już wcześniej, natomiast dorzucił on coś, co bez reszty demaskuje ten gang spiskowców jako światowych terrorystów, którzy na zasadzie „Łapaj złodzieja!” wyprodukowali „światowy terroryzm islamski”. Sheinkman powiedział, że konferencja w Toronto dotyczyła „planów dla Jugosławii”. Trzy lata później NATO czyli Żydzi amerykańscy zaatakowali Jugosławię pod pretekstem „czystek etnicznych” rzekomo dokonywanych przez Serbów. Opracowano także program wspólnego rynku w Eurokołchozie unijnym. To, co miało przykuwać uwagę i oburzenie setek milionów Europejczyków dopiero trzy lata później, już zostało „zaklepane” na posiedzeniu „Bilder-terierów” w Kanadzie.
Henry Kissinger prowadził tam „panel” w sprawie Izraela. Zadaniem panelu było ustalenie, jak Stany Zjednoczone mają postępować na linii USA – Izrael, a w praktyce, jak Stany Zjednoczone mają traktować Palestyńczyków. Zadawano wiele „pytań”, co należy rozumieć – przy braku bliższej wiedzy na ten temat – jako serię nieśmiałych wątpliwości i zastrzeżeń do masakr Palestyńczyków, dokonywanych przez Izrael miliardami dolarów czyli sprzętem „amerykańskim”. Krytykowano „eksport” amerykańskich miejsc pracy poza ocean, co odbije się fatalnie na gospodarce i sile nabywczej amerykańskiego społeczeństwa. Uzupełnieniem tych hiobowych proroctw niech będzie podana latem 2008 roku analiza rynku USA dokonana przez ekonomistów, z której wynika, że tylko 12 proc. amerykańskiego Produktu Krajowego pochodzi z wytwarzania dóbr, a 88 proc. to wirtualne operacje lichwiarskie, a także handel, usługi, produkcja Hollywood i inne elementy tej bezproduktywnej karuzeli próżności.
Frontalnie zaatakowano Patricka Buchanana, prawdziwego konserwatystę, który jako kandydat na prezydenta krytykował praktyki „antyhandlowe”, czyli: wprowadzanie globalnej ekonomii na prawach „wolnego rynku”. Sheinkman zakończył swoje wystąpienie przypomnieniem, że przedwojenny Henry Ford płacił swoim pracownikom pięć dolarów dniówki, co było wtedy dużą sumą, bo jednocześnie wiedział, że za dobre płace będą mogli kupować także jego samochody!
Wystąpienie J. Sheinkmana podczas tego „przełomowego” zlotu „Bilderterierów” samo w sobie okazało się przełomowe. Przełamał on zmowę strachu i milczenia wokół tajemnic takich narad i zmowę potakiwania tym bulterierom w białych kołnierzykach. Stało się to zaraźliwe. Tuż po nim wyłamała się Alice Victor, o zgrozo, zastępca dyrektora Rockefeller Finantial Services. Podsumowała sama istotę funkcjonowania Bilderbergów mówiąc:
Być może Amerykanie są zainteresowani tym, co dzieje się w Bilderberg, ale to jest „pobożne życzenie”. Grupa powstała z założeniem przeprowadzania tajnych spotkań.
Czyż można się dziwić „dyskrecji światowych mediów” wobec tajemnic Bilderbergów, jeżeli szefem słynnej agencji Reuters jest członek Bilderberg Group – Peter nomen omen Job? Reuters jest czołową globalną pralnią mózgów, w tym polskich. Szefami gazet, telewizji, stacji radiowych są ludzie zatrudnieni przez magnatów medialnych, członków „Bilderterierów” lub ich gaulajterów.
Spotkanie w 1997 roku odbyło się w luksusowym hotelu kurortu wypoczynkowego Lake Lanier. Po raz pierwszy tłumnie powitała ich grupa protestujących Kanadyjczyków i Amerykanów. Ta protestacyjna zmora zaczęła odtąd trapić „Bilderterierów” w każdym następnym roku. Cyndee Parker, uczestniczka protestacji krzyczała do mikrofonu:
Losy polityki świata decydują się tutaj za zamkniętymi drzwiami /…/ Jeżeli to nie jest nic wielkiego, to dlaczego odbywa się za zamkniętymi drzwiami? Nie chcę, by polityka Stanów Zjednoczonych była dyskutowana /raczej ustalana – H. P./prywatnie przez przedstawicieli światowej finansjery .
Lokalny szeryf wspominał:
Autostrada była zamknięta z powodu „rutynowych czynności drogowych” na odcinku wiodącym do Lake Lanier. Poirytowani kierowcy stali w długich korkach ulicznych. Przypominam sobie, że nie miało to nic wspólnego z Bilderbergiem. Tak, na pewno! Myślą, że my wszyscy jesteśmy aż tak głupi?…
Myliłby się jednak ktoś, kto tylko w tym gangu widział przedstawicieli władców świata. Są oni misternie wpleceni we władze kilku innych bastionów Rządu Światowego, takich jak Skuli and Bones, jak Komitet 300, Komisja Trójstronna, Rada Polityki Pieniężnej i Rada Stosunków Zagranicznych, Bank Rezerw Federalnych i kilku innych. Do procedury mianowania posłusznych pudli na stanowiska w ich sieci jeszcze powrócimy.
W 1988 roku w dyskusji na temat wpływów Bilderberg Group, brytyjski producent filmowy William Wortsworth powiedział:
Kiedyś wyprodukowałem program telewizyjny na temat bezpieczeństwa używania fluoru w publicznych zasobach wody. Byłem postawiony w stan alarmu informacją, że woda w Plymuth może być fluoryzowana, ponieważ kilkoro dzieci w mieście ma kłopoty z zębami /…/ Jeżeli raz dodasz coś do wody, nie możesz kontrolować, ile kto sobie tego przyswoi. Tylko „siła ludu” może zatrzymać takie praktyki /…/ Dlaczego tolerujemy takie idiotyzmy? Kilkoro dzieci nie myje zębów i dlatego 250 tysięcy ludzi musi pić wodę zatrutą kwasem hexsa-fluoro-salicylowym, doskonałą trutką na szczury. Apatia wygrywa w takich przypadkach i lokalne elekcje są ich pełne /…/
Wychodzący w Somerset „Partman Paper” napisał: fałszywy liberalizm niszczy nasze przeszłe podstawy moralne. Pewne jest, że nasze dzisiejsze spotkanie Bilberberga w Ayrshire odbywa się w sekrecie, przy którym sekretne spotkania lóż wolnomularskich wyglądają jak dziecinna zabawa.
Gazeta „The Scotsman” uprzedziła mnie i odsłoniła rąbek tajemnicy pod nagłówkiem: Sekretne stowarzyszenie rządzące światem Promowali Unię Europejską na trzy lata przed jej powstaniem i planowali powstanie wspólnej waluty wspieranej przez rodziny Rockefellera i Rothschilda /…/
W 1999 roku jeden z multimiliarderów (Rockefeller – H. P.) zaangażowany w prace grupy, podziękował baronom mediów za utrzymanie w tajemnicy naszego projektu utrzymania porządku świata. Następnie stwierdził:
Niezależność międzynarodowej elity intelektualnej jest znacznie lepsza niż samo rządzące się narody, jak to działo się w przeszłości.
To mrożące krew w żyłach słowa dla nas, którzy ciągle kochamy demokrację i nasz kraj. Ale czy wielu nas jeszcze pozostało?
Twierdzi się, że Bilderberg wyreżyserował wyrzucenie Margaret Thatcher z Downing Strett, za jej opozycję wobec założenia superpaństwa europejskiego /…/ Mój Boże! Domostwa wydają się spać, a serca zostały uśpione!
Obywatel brytyjski Gerald Kell napisał do redaktora naczelnego „Daily Telegraph”:
Szanowny Panie. Nigdy nie byłem wolnym masonem i widzę obydwie strony medalu w dyskusji na temat nowych reguł ujawniania tajemnicy. Ale dlaczego mają one dotyczyć tylko Masonerii i organizacji pilnujących porządku publicznego? Lokalni politycy i partie polityczne powinny funkcjonować według tych samych reguł /…/ Od pewnego czasu krążą plotki na temat wpływów tajnej organizacji międzynarodowej, znanej jako Bilderberg. Mówi się, że prominenci polityczni biorą udział w tych spotkaniach i że to, co się tam odbywa nie trafia do gazet, bo włączone są bardzo wpływowe osobistości z mediów. Wygląda na to, że jest to szczególny przypadek, kiedy informacje powinny być ujawnione według nowych reguł w taki sposób, jak odnosi się do Masonerii.
Już wspomnieliśmy o zawrotnej karierze George Robertsona. Lim McLean w artykule zamieszczonym w „Scotland on Sudany” pisał:
Bilderberg jest w znacznej części odpowiedzialny za prawie wszystkie wydarzenia rozgrywające się przez ostanie 45 lata. Począwszy od upadku komunizmu, aż po powstanie wspólnej europejskiej jednostki monetarnej. W przeszłości, w konferencji uczestniczył Tony Blair, podobnie jak Bill Clinton i jak prawie wszyscy liczący się na świecie przywódcy.
Po tym „wstępie”, McLean przeszedł do przypadku G. Robertsona:
Lokalny chłopak, który uczynił Georgea Robertsona sekretarzem obrony i posłem z rejonu Hamilton Południe, jest dzisiaj obecny na konferencji. Obecny jest także przywódca torysów William Hague. Znajdują się pomiędzy bankierami i milionerami bez twarzy, którzy biorą udział w sesjach wymyślania nowego.
Poparł go dziennikarz Jim McBeth z cytowanego pisma „Scotsman”:
Ścigam tych chłopców /…/ od 15 lat. Oni kontrolują świat i poza wszelką kontrolą podejmują decyzje, które mają wpływ na to, co dzieje się na świecie.
Damien Mearns rekapitulował:
Wywołują wojny, zapaści waluty, podnoszą procenty i zadłużenia na domach. Robią to z pięciogwiazdkowych hoteli.
Daniel Estulin cytuje wypowiedź Jima Tuckera, która obrazowo rekapituluje dobalną butę i dominację „Biłd-terierów”:
„Być może, że Bóg stworzył Kosmos, za co dziękujemy, ale od dzisiaj to my jesteśmy sternikami Ziemi.”
Aktywnymi, stałymi członkami „Bilderterierów” są Donald Rumsfeld /minister obrony USA, współtwórca ataku na Irak/ oraz generał Sutherland z Irlandii Północnej, były komisarz UE, zarazem prezes grupy bankowej Goldman Sachs oraz British Petroleum. Otrzymali stanowiska w firmie energetycznej ABB. Obaj pracowali w tej firmie w czasie, kiedy ABB sprzedało Korei Północnej – jednemu : „państw zbójeckich”, dwa reaktory tzw. lekkiej wody. Ten handel z wrogiem nie przeszkadzał bossom British Petroleum, chociaż oficjalnie pomstowali na Koreę Północną jako na członka „osi zła”, „państwo zbójeckie”.
„Bilderterierzy” są twórcami brytyjskiego wywiadu MI-6 /MI-5 to kontrwywiad/, nadzorowanego nieformalnie przez Królewski Instytut Spraw Międzynarodowych. Agentem wywiadu brytyjskiego był „nasz” Józef Retinger – „ojciec założyciel” Unii Europejskiej. Jego zadaniem było pośredniczenie między oligarchami rządów europejskich, Związkiem Sowieckim i gangiem nieformalnych władców USA.
Sama idea powołania europejskiego nieformalnego „nadrządu” czyli Bilderberg Group, wyszła podobno nie od Retingera, tylko od Thomasa Bradera – szefa brytyjskiego oddziału CIA, co pośrednio by wyjaśniało, dlaczego pomysłodawcy skupieni wokół Retingera starannie unikali odniesień do granic europejskich. Brader należał do Królewskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych, przez 30 lat kierowanego przez Arnolda Toynbee, masona i brytyjskiego Żyda w jednej osobie.
- Agnelli, szef „Fiata” także akcentował wyłącznie przemysłowcy charakter Europy:
Naszym celem jest integracja europejska i tam gdzie politycy nie mogą osiągnąć porozumienia, my, przemysłowcy, mamy nadzieję osiągnąć te cele.
Cele Bilberberg Group
Cele te streszczają się w kilku strategicznych kierunkach działania, modyfikowanych doraźnie pod naporem bieżących okoliczności. Oto one, w wielkim skrócie zebrane przez Daniela Estulina w jego książce.
Cel generalny, nadrzędny: unifikacja świata pod jednym rządem.
Zadania praktyczne dla realizacji tego uniwersalnego celu:
Zniszczenie tożsamości narodowej każdego narodu od wewnątrz, aby na tym pustkowiu post-tożsamości narodowej, zaszczepić tożsamość globalną, czyili żadną.
Stworzenie scentralizowanego systemu nadzoru nad ludzkością. Ideologiczne ramy tego celu wykreował Zbigniew Brzeziński i wyłożył je jawnie w książce „Technotronic Era” /„Epoka technotroniki’. Jego wizja Nowego Porządku Świata – New Age, to społeczeństwo bez klasy średniej: właściciele i personel roboczy, czyli marksistowska klasa robotnicza. Klasa średnia, to średniej rangi wytwórcy, średniej rangi handlarze /sklepikarze/ drobny przemysł, zwłaszcza rodzinny. Po zniszczeniu klasy średniej /pośredniej/ – czego Brzeziński już nie powiedział, w środku każdego społeczeństwa beznarodowego powstanie próżnia socjalna, społeczna, kulturowa, materialna. Na szczycie zostają właściciele – gigantyczne międzynarodowe, stale się łączące ze sobą korporacje rządzone /w domyśle/, przez tajny nacyjno-polityczny odpowiednik starotestamentowego Sanhedrynu. „Bilder -terierzy” to jego sterownia, centrum dowodzenia.
Zerowy rozwój wszystkiego po niekontrolowanym lawinowym rozwoju społeczeństwa przemysłowego. Rozwój „zerowy” jest niezbędny do tego, aby zmniejszyć ogólny dobrobyt, bo gdzie dobrobyt tam rozwój. Zerowy rozwój to przede wszystkim – czego Brzeziński również nie artykułuje expressis verbis – zerowy przyrost naturalny, a jeżeli zerowy, to powolne wymieranie ludzkiej populacji. To mieści się dokładnie w programie „Bilder-terierów”: niszczyć resztki suwerenności narodów, aby osiągnąć sytuację ze słynnego „Roku 1984″ Orwella: zostają tylko właściciele i niewolnicy, globalny „Folwark zwierzęcy” – tytuł innej „powieści” Orwella. Oznacza to powrót do feudalizmu, epoki niewolnictwa. Koniec przedsiębiorczości to również prosta droga do końca dobrobytu. Energia elektryczna będzie potrzebna głównie dla komputerów, informatyki, zdalnego sterowania „Folwarkiem zwierzęcym” oraz przedsiębiorstwom o całkowicie zautomatyzowanej produkcji. Przedsiębiorstwa, które jakoś jeszcze przetrwają niszczycielski program „zero”, w ramach wielkich korporacji będą np. z USA i Kanady eksportowane do krajów biednych, jak np. Boliwia, gdzie masy robotnicze pracują niemal za darmo. Jednym z programów tej strategii jest tzw. NAFTA, a wkrótce będzie nim unia pan-amerykańska: USA – Kanada – Meksyk40.
Stymulowanie i podtrzymywanie stanu permanentnego niepokoju, konfliktów etnicznych, religijnych, ekonomicznych: niepewność materialnego bytu, masowe migracje ludności islamsko-arabskiej do Europy; lokalne wojny; polityka stałej konfrontacji Zachodu ze Wschodem na wszystkich płaszczyznach. Utrzymywanie ludzkości w stanie permanentnego stresu, niepewności losu. Taki stan będzie utrzymywać miliardy ludzi w obojętności na wyższe cele, w tym na aspiracje narodowe, religijne, potrzeby cywilizacyjne; nie będą zainteresowane braniem swojego losu we własne ręce.
Globalna kontrola wychowania i edukacji na wszystkich szczeblach i kierunkach, z rugowaniem odniesień do tradycji narodowej, religijnej, więzi rodzinnych, systemów wartości tradycyjnych. Człowiek ma być globalnym fantomem – robotem. Z potrzeb wyższych wystarczy mu: „Chleba i igrzysk!”. To w sumie fabianizm w radykalnej wersji, rdzeń „rewolucji kulturalnej” z 1968 roku, wykreowanej przez fabianistów-żydomasonów.
Kontrola polityki wewnętrznej i zewnętrznej regionów świata powstałych z niedawnych państw narodowych. Centrala dowodzenia będzie się mieścić w USA, które będą przewodzić zrobotyzowanej ludzkości. Realizując ten program, „Bilderteriery” już teraz mianują premierów, polityków, parlamentarzystów; kierują organizacjami samorządowymi i pozarządowymi. Unia Europejska jest niczym innym, jak tylko odnowionym związkiem socjalistycznych republik już nie sowieckich, tylko socjaldemokratycznych lub zwyczajnie socjalistycznych.
Wszelkie formy władzy państw ugrupowanych w „regiony”, zostają przekazane w gestię ONZ, która będzie /już jest/ bezwolną atrapą Rządu Światowego. Ludzie staną się obywatelami Zjednoczonego Świata, a każdy obywatel ma płacić podatki na działalność ONZ, która zmieni nawet nazwę, gdyż jak dotąd jest to formalnie organizacja narodów zjednoczonych, a narody muszą przecież zniknąć wraz ze zniesieniem instytucji suwerennych państw.
Gospodarczo-ekonomiczny sojusz pod nazwą NAFTA rozszerzy się na całą Amerykę Północną, przechodząc w nową jakość – jedno gigantyczne państwo. W dalszym etapie rozleje się to gigantyczne imperium na Amerykę Południową. To zresztą nic nowego. Prezydent Monroe już w 1823 roku podpisał tzw. „Monroe Doctrine”, w której Amerykę Południową uznaje się za kolonię Stanów Zjednoczonych, nie tylko naturalną strefę wpływów i nieograniczonej eksploatacji.
Obecna strategia paliwowa koncernów opiera się na ograniczaniu energii atomowej, energii odnawialnej, m.in. term podziemnych, bowiem według Johna Colemana /członka wywiadu brytyjskiego MI-6/, energia atomowa jest dużo tańsza od konwencjonalnej, toteż masowe przechodzenie państw i kontynentów na energię nuklearną mogłoby prowadzić do usamodzielniania się państw i narodów, wydobywania się ich z nędzy, z uzależnienia od władców globu.
Dodajmy, że modny dziś rurociąg gazowy po dnie Bałtyku jest ewidentnym uzależnieniem Unii Europejskiej, a w pierwszej kolejności Niemiec od Rosji, co mieści się w dalekosiężnej strategii gangu „Bilderterierów”. Będzie to uzależnienie wzajemne, obustronne, a więc jest podstępną formą budowania Eurazji postulowanej przez Brzezińskiego już w latach 80. ubiegłego wieku. Rurociąg idzie do Niemiec, stamtąd do czterech krajów Unii Europejskiej; a właśnie Niemcom H. Kissinger wyznaczył rolę „bulteriera” Unii Europejskiej.
Cała strategia „jaskiniowców” – podkreślamy to raz jeszcze, sprowadza się do obezwładniania narodów i likwidacji państw. Nadto, energia atomowa mogłaby łatwo a niepostrzeżenie zamienić się z formy pokojowej w bomby nuklearne któregoś z ambitnych państw „trzecich”. Ten „trzeci świat” w programie „Bilderterierów” ma być utrzymywany w permanentnym niewolnictwie i ubóstwie. Coleman:
Chaos gospodarczy wywołany w Argentynie wypróbowaną metodą nagłego upadku rządu argentyńskiego i rozruchów społecznych, został zaplanowany przez organizację „Kissinger Associates” przez Kissingera i Lorda Carringtonna. „Operacja argentyńska” była zaplanowana w Kolorado w ramach „Aspen Institut” kontrolowanego przez Rockefellera. Była to zarazem „nauczka” dla rządu argentyńskiego, który sprzedał znaczną część swojej technologii nuklearnej Meksykowi, co groziło w przyszłości uniezależnieniem Meksyku od dostaw energii elektrycznej. USA chce utrzymywać Meksyk w stanie nieformalnego niewolnictwa.
„Jaskiniowcy” – piszczelowcy „amerykańscy” chcąc przypodobać się i pomóc swoim kumplom z Bilberberg Group, nawiązali kontakty dyplomatyczne z czerwonymi Chinami. Bezwolny rząd Nixona przyjął ten kierunek za oficjalny program USA. Po latach Chiny otrzymały nagrodę za tę nieprzerwaną współpracę – Olimpiadę 2008 – propagandową formę promocji, ale też miliardowych zysków.
Najnowsza (2008) brutalna manipulacja cenami ropy, to jeden z wypróbowanych sposobów wywoływania chaosu. Na spotkaniu „Bilderterierów” w Szwecji 1973 r./ zadekretowali podniesienie ówczesnej ceny ropy z 3-4 na 12 dolarów za baryłkę. Potem powoli rosła do 35-40 dolarów. Cena ta jednak skoczyła w 2008 roku o około 350 procent – bez żadnego uzasadnienia w relacjach podaż – popyt – koszty, aby po zaprogramowanym krachu Wielkiej Lichwy cena baryłki spadła ze 150 do 50 dolarów. Daniel Estulin w swojej pracy, wśród powodów tego skoku cen ropy z 3 do 12 dolarów wymienia niebotyczne bogacenie się korporacji naftowych. Nie dodaje jednak, że ten skok napędził wtedy /już w latach 80./ dodatkowe miliardy dolarów na konta Związku Sowieckiego, światowego eksportera ropy.
W 1983 roku „Bilderzy” otrzymują od prezydenta Reagana /uchwałą Kongresu/, 50 miliardów dolarów na wsparcie komunistycznych reżimów Trzeciego Świata, ale nie bezpośrednio, tylko poprzez Międzynarodowy Fundusz Walutowy i Bank Światowy. Zgoda amerykańskiego rządu na ten finansowy krwotok została nazwana „Brady Plan”.
Bilberberg przeznaczył dotacje na reaganowskie „wojny gwiezdne” na długo przedtem, zanim stały się oficjalną geostrategiczną doktryną USA.
W 1990 roku „Bilderterier” Glen Cove z Nowego Jorku zażądał zwrotu amerykańskich długów dla międzynarodowych banków. Bush-senior musiał więc podpisać zgodę na podwyżkę budżetu czyli podatków, toteż w 1993 roku przegrał wybory prezydenckie, bo wyborcy nie chcieli nadal zaciskać podatkowego pasa. W 1992 roku Bush zaproponował powołanie armii ONZ do interwencji w wewnętrzną politykę państw suwerennych, kamuflujac tę propozycję potrzebą uśmierzania lokalnych konfliktów, czyli „rozwiązywania” problemów państw trzeciego świata, ale głównie z myślą o inwazji na Irak. Propozycja zyskała aprobatę dopiero w 2006 roku na posiedzeniu „Bilderterierów” w Ottawie.
W maju 1996 roku „Bilderteriery” zgodziły się na sprzedaż „Ontario Hydro” /elektrowni wodnej/ pięciu „niezależnym” przedsiębiorstwom, czyli kumplom swoich kumpli.
Bilderteriery” rozstrzygnęły następnie los Jugosławii i Kosowa. Postanowili stworzyć z Kosowa odrębne państwo bałkańskie jako warunek rozbicia integralności Jugosławii, a potem szczątkowej Serbii. Węgry otrzymały północą prowincję Jugosławii /Wojwodinę/, permanentne zarzewie konfliktów „mniejszościowych”, gdzie mieszka 350 tysięcy Węgrów. Jednocześnie poprzez rozbicie Jugosławii zamienili Bałkany w kocioł konfliktów etnicznych. „Bilderteriery” założyły „państwo” Kosowo za pieniądze podatników zachodnich i za krew Serbów; za bombardowania, zniszczenia i okupację Bałkanów pod szlachetnym pretekstem zapobiegania konfliktom z udziałem „sił pokojowych”. Niestety, w tych „siłach pokojowych” znalazło się także polskie „mięso armatnie”, wysłane tam przez polskojęzycznych syjonistów na czele z A. Kwaśniewskim i Kaczyńskimi.
Na spotkaniu w 2002 roku zapadł wyrok na Irak. Najazd miał nastąpić jesienią 2002 roku, ale jaskiniowcy przesunęli termin na marzec 2003.
Co do Azji, jaskiniowcy z Bilderbergu i „Grobowca” /piszczelowcy/ Rady Polityki Zagranicznej /CFR/ oraz Komitetu 300 zadecydowali o wprowadzeniu „wolnego handlu” w Azji, gdzie ma być jedna waluta i jedna unia polityczna pod kuratelą Japonii. Tak ma się w praktyce zrealizować trójczłonowy globalny podział wpływów na: Amerykę, /południową i Północną/, Eurazję i Japonię, przewidziany przez Z. Brzezińskiego m. in. w jego książce „Wielka szachownica”. Ten plan opóźnia się na skutek gwałtownego wzrostu potęgi gospodarczej Chin, ale jaskiniowcy poradzą sobie i z tym problemem. Może nawet sojuszem z Chinami według starej maksymy, że jeżeli nie możesz przeciwnika pokonać, to się z nim połącz.
Kanada zostanie wchłonięta w ramach połączenia USA z Kanadą i Meksykiem. Mówili o tym już w 1996 roku ale było to przedwczesne, ponadto zostało w 1997 roku nagłośnione przez „Toronto Star”. Przesunęli ten temat na 2007 rok.
Mord na Aldo Moro
Tym wątkiem wchodzimy na grunt bardzo grząski, bo w obszar międzynarodowej loży „P-2″, niby włoskiej, ale międzynarodowej. Jak wiadomo, premier Aldo Moro został porwany i zamordowany. Podczas procesu mającego ustalić zleceniodawców, Coleman w swojej „Consprrators Hierarchy – The Story of the Com- mitteeof 300″ wspomina zeznania przyjaciela Aldo Moro – Corrado Guerzoni złożone pod przysięgą przed sądem w Rzymie. Powiedział, że Aldo Moro zwierzał mu się w 1978 roku, iż agent brytyjskiego Królewskiego Instytutu spraw Międzynarodowych, zarazem minister spraw zagranicznych Stanów Zjednoczonych, groził mu śmiercią, jeżeli Moro nie zrezygnuje z planu stabilizacyjnego dla Włoch. John Coleman wyjaśniał w swojej książce, że premierowi Moro grozili także „inni” politycy i to jeszcze wyższej rangi. Jacy? Wdowa zeznała na procesie, że to konkretnie Henry Kissinger groził mężowi:
Jeżeli pan nie zmieni swojego politycznego kursu, to drogo pan za to zapłaci!
Coleman:
Przed sądem pytano Guerzoniego ponownie /…/ aby wskazał człowieka, o którym mówiła pani Moro. Guerzoni odpowiedział, że to był Kissinger, na którego on już przedtem wskazał ogólnikowo.
Los Aldo Moro i rola Kissingera w tym porwaniu i morderstwie Aldo Moro demaskuje bez reszty międzynarodówkę trockistowskiego terroryzmu przybierającego wciąż nowe maski. Kto by pomyślał: Kissinger, sztandarowa postać zachodniego kapitalizmu, zachodniej „demokracji” i to jego zlecenie ohydnego mordu na premierze państwa włoskiego, który odmówił pokory wobec jaskiniowcom globalnego syjonizmu! Premiera Aldo Moro zamordowali terroryści Czerwonych Brygad, co stało się niepodważalnym dowodem na to, że terroryzm destabilizujący Europę zachodnią tamtych dziesięcioleci, to nic innego jak syjonistyczny trockizm. Bo czymże były te „Czerwone Brygady/ Brigade Rosse’7? Mamy pod ręką „ściągawkę” – zapis w „Nowej Encyklopedii Powszechnej PWN”, 1.1, s. 846:
Czerwone Brygady, Brigade Rossę, włoska Tajna organizacja terrorystyczna o orientacji skrajnie lewicowej, zał. 1970 w Mediolanie przez R. Curzio i innych; powstanie Cz. B. było związane z okresem niepokojów społecznych 1968-1969 przeciwko państwu i ustrojowi, dążąc do rozbicia struktury władzy za pomocą terroru; dokonały serii porwań i zabójstw politycznych /m.in. 1970 Aldo Moro/, zamachów bombowych i napadów na banki; Cz. B liczyły ok. 500 stałych i kilka tysięcy zwolenników; rozbite w wyniku licznych aresztowań, w połowie lat 80. utraciły znaczenie; symbol – pięcioramienna czerwona gwiazda i karabin maszynowy.
Mamy oto nierozdzielny syndrom żydokomunizmu – wojującego niezniszczalnego trockizmu na linii: Bilderberg Group – Kissinger jako symbol tej organizacji i agent sowieckiego komunizmu; organizacja terrorystyczna powołana do siania chaosu za pomocą krwawych mordów pod nazwą „Brigade Rossę” z jej symbolem w postaci żydobolszewickiej czerwonej gwiazdy wplecionej w pistolet maszynowy.
Czy można oczekiwać lepszego dowodu na istnienie nieformalnego, zbrodniczego, terrorystycznego Rządu Światowego?
Fabianizm, tzw. szkoła frankfurdzka przygotowały „ducha” rozruchów studenckich „maj 1968″ w Europie, USA i nawet w PRL. Miały swoje zbrojne wersje w „Czerwonych Brygadach”. Na Sorbonie bito wykładowców, pisano na murach uczelni: „Zabrania się zabraniać”! W Stanach Zjednoczonych „dzieci kwiaty” odurzone narkotykami i wolną miłością, wśród których był późniejszy moralny, „rozporkowi prezydent USA Wiluś Clinton, pogrążyły wielkie miasta w niszczycielskim chaosie negacji dorobku powojennego pokolenia ich rodziców, odrzucania tradycji wtedy jeszcze jako tako chrześcijańskiej Ameryki. Działo się to trzy lata po zakończeniu Soboru Watykańskiego Drugiego, który był, wedle słów wybitnego uczestnika Soboru – „Rewolucją Francuską w Kościele”. Zbieżność czasowa i przestrzenna tych wydarzeń nie pozostawia złudzeń, iż mają one światowy rdzeń decyzyjny. Geostrategicznym celem „maja 68″ było przyspieszenie konfrontacji „Zachodu” ze Związkiem Sowieckim metodą pełzających rozruchów społecznych. Nie udało się, bowiem na przeszkodzie stał w Związku Sowieckim blok komunistów rosyjskich uwikłanych w trwającą już konfrontację z frakcją żydowską na modłę polskiej wojny „Żydów i Chamów”. Zapadła więc decyzja o rozbiórce tego niereformowalnego żydobolszewickiego molocha przez ekonomiczną destrukcję, wspierani przez syjonistyczną międzynarodówkę spod znaku CIA, Mossadu i KGB, któremu przewodził żydowski szef KGB Jurij Andropow i jego wierny uczeń polityczny M. Gorbaczow.
Czerwone Brygady były potajemnie dotowane przez CIA za pośrednictwem ambasadora USA Richarda Gardnera z administracji prezydenta Cartera. Carterem sterował członek Klubu Rzymskiego – agendy „Komitetu 300″ Bettino Craxi ówczesny sekretarz Włoskiej Partii Socjalistycznej i wpływowy członek NATCL Craxiemu udało się doszczętnie zdestabilizować politycznie Italię. Zdążył przeforsować we włoskim parlamencie rozwody i aborcję: zadać niszczące ciosy Kościołowi Katolickiemu.
Niezorientowane we wspólnocie syjonistycznego trockizmu w „kapitalizm.:” i socjal – komunizmie żydobolszewickim, tamto wspieranie terrorystycznej organizacji komunistycznej może się wydawać czymś nieprawdopodobnym. A jednak to prawda: CIA finansowała sowieckie terrorystyczne „Czerwone Brygady”, bowiem CIA i KGB wtedy już grały do jednej bramki, starannie udając przy tym, że są ideowymi i strategicznymi przeciwnikami.
Ksiądz Juan Antonio Cervera („Pajęczyna włądzy”) powołując się na I. Bakonniego w jego „Communismo Judaisto” dodaje, że to Nikita Chruszczow, a nie J. Andropow rozpoczął tajną współpracę CIA i KGB na rzecz demontażu ZSRR. Konfrontację rosyjskich „Żydów i Chamów” rozpoczął Stalin, która podzieliła judaizm pomiędzy USA i ZSRR, a hebrajczyk Nikita Chruszczow (nazwisko słowiańskie – prawdziwe Salomon Pearl Mutter) zmontował tajną oś łączącą żydowski imperializm w USA i ZSRR. Chruszczow musiał uwolnić Żydów z więzienia, gdzie ich wsadził Stalin i „destabilizować” komunizm, aby zadowolić nowojorskie żydostwo i doprowadzić do zjednoczenia (Cervera, s. 245).
W sierpniu 1974 roku w wyniku afery Watergate prezydent Nixon ustąpił z urzędu. Afera podsłuchowa została zmontowana na zasadzie koronkowej prowokacji politycznej. Chodziło o odsunięcie Nixona i wskazanie przyszłym prezydentom, że mają wystrzegać się mrzonek o samodzielności. W rezultacie Haig awansował na stanowisko ministra obrony. Nixon nie chciał zgodzić się na zwiększenie liczby amerykańskich żołnierzy w Wietnamie. Popełnił jeszcze gorszą niesubordynację – nie chciał hamować rozwoju gospodarczego USA, a to kolidowało z geostrategią „Bilderterierów”.
Na koniec dodajmy, że cytowany przez nas kilkakrotnie autor Daniel Estuin, po spotkaniu „Bilderterierów” w Stresa, został aresztowany. Nie wiemy z jakimi konsekwencjami.
http://www.eioba.pl/files/user31959/a196239/bilderberg-chart-wac5bcne.jpg
http://www.eioba.pl/files/user31959/a196239/bb-group-1.jpg
http://www.eioba.pl/files/user31959/a196239/grafika-wac5bcne.jpg
Opublikowano za: http://patriotsbook.hvs.pl/grupa-bilderberga/
PS. Należy połączyć analizę tego tekstu z przestudiowaniem artykułu pt. “W. Uszkujnik – Paradoksy historii. Tajna historia Rosji, Europy i świata.”, w tym zawartej w pdf książki – na linku: https://www.klubinteligencjipolskiej.pl/2015/08/uszkujnik-paradoksy-historii-tajna-historia-rosji-europy-i-swiata/
Zawarte w książce bardzo krwawe starcie między żydomasonerią pod przywództwem Lenina i Trockiego, a chazaro żydami rosyjskimi pod przywództwem Stalina i Kaganowicza, jest w istocie sporem między chazarami ( tzw. Żydami aszkenazyjskimi – język: jidysz) pochodzenia turecko-mongolskiego, a w dalszej przeszłości wywodzących się z Sumeru, a Żydami sefardyjskimi (maranowie) wywodzącymi się z Hiszpanii i Portugalii (język: ladino ).
(Wytłuszczenia, podkreślenia i kursywa w tekście – od redakcji)
Redakcja KIP
[…] https://www.klubinteligencjipolskiej.pl/2015/09/grupa-bilderberga-globalna-mafia-polityczna/ […]