Polska traci sąsiadów, którzy byli do tej pory jej przyjaciółmi, a zyskuje sąsiadów, którzy mogą stać się zagrożeniem dla jej interesów. W taki sposób można podsumować ostatni rok wysiłków Warszawy na rzecz bezrefleksyjnego wsparcia Kijowa w jej wojnie z własnym narodem. Oczywiście wszystko dzieje się pod formą uzasadnienia pomocy dla kraju sąsiedzkiego, który walczy z najazdem rosyjskim. Problem tylko w tym, ze Ukraina i jej prezydent indywidualnie nadal robią interesy z „napastnikiem” a kraj nie wprowadził od miesięcy stanu wojny! Za to Warszawa już prawie nie robi interesów z Moskwą, będąc w awangardzie i „szpicy” atlantyckiej krucjaty w walce o wpływy na Ukrainie.
Jeszcze ponad 20 lat temu w Wyszehradzie spotkała się trójka państw tj. Polska, Węgry i Czechosłowacja w celu podjęcia wspólnych działań w sferze gospodarczej i politycznej. Był to naturalny ruch integracyjny państw, które posiadały kilkusetletnią wspólną (czasami trudną) historię, ale które widziały przede wszystkim we współpracy szansę na działanie i obronę swoich interesów w Europie. Jednym z celów tej Grupy było działanie na rzecz uniknięcia powstania nowych podziałów w Europie Środkowej. Co prawda wspomniana Grupa nie posiada agend instytucjonalnych, poza Funduszem Wyszehradzkim z siedzibą w Bratysławie, ale jej działania były pozytywnie odbierane w świecie. Polska była przez lata nieformalnym jej liderem, co nie było bez znaczenia dla pozycji Warszawy w tej części Europy.
Wieloletni wysiłek wydaje się został przekreślony widocznym jednoznacznym stosunkiem do konfliktu na Ukrainie i akcji Warszawy skierowanie przeciw Moskwie. Działania, jakie Polska podjęła w tym obszarze, bardziej wpisywały się w oczekiwania i interesy Waszyngtonu, niż w oczekiwania państw, stron Grupy Wyszehradzkiej. Pewien dystans do poczynań Warszawy nabrała Słowacja i Czechy, a Węgry zmieniły politykę w stosunku do Kijowa i Moskwy diametralnie. To, co budowano przez 20 lat z pewnymi sukcesami zostało zniweczone poprzez iluzoryczny „sojusz” z Kijowem, który to sojusz może się z czasem przekształcić w ostrą rywalizację na wielu płaszczyznach.
Do pewnego, negatywnego przełomu w kwestii pozycji Polski w Europie Środkowej doszło 29 stycznia br. w Sławkowie (historyczne Austerlitz). To właśnie w tym dniu premierzy Austrii, Czech i Słowacji podpisali deklarację o powołaniu Trójkąta Sławkowskiego, którego celem ma być intensyfikacja współpracy w zakresie problemów społecznych i infrastrukturalnych. Niezależnie od deklaracji wspomniana inicjatywa ma wyraźny element odcięcia się od dalszego zacieśniania współpracy w ramach Grupy Wyszehradzkiej, zwłaszcza jest nieoficjalnie skierowana przeciw Polsce. Nie ulega wątpliwości, iż do Trójkąta Sławkowskiego dołączą z czasem Węgry. Wszystkie wspomniane państwa są zdystansowane w angażowaniu się w poparcie dla polityki zaostrzania konfliktu z Rosją o Ukrainę, nie widząc w tym istotnych interesów a same straty.
Ta sytuacja stawia Polskę w sytuacji, gdzie jedyni pozostali sojusznicy w tej części kontynentu tj. Litwa zwalcza mniejszość polską, a drugi tj. Ukraina upada gospodarczo i politycznie. Oba wspomniane kraje mogą stać się w przyszłości katalizatorami nowych konfliktów. Warszawa, zamiast podtrzymywać współpracę z państwami stabilnymi, sama szuka sobie problemów i to w nie własnym interesie.
Fot. priscillaarchangel.com
Wypowiedz się
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.