„Okazja! Współczesny stan zagrożenia tych krajów jest darem. Możemy traktować go jako promocję i ugrać to co chcemy, bezwzględnie wymuszając coś na obu krajach, których władze mają do polskiej historii zastrzeżenia.”. Jeśli wspomniana wypowiedź oburza czytającego, to myślę, że trafił pod właściwy adres.
Dla wszystkich tych, którym buzują emocje, że wypomina się „biednym” lub „małym” krajom zło, które czynią w obliczu śmiertelnego zagrożenia rosyjskiego mam sugestię. Włóżcie tę samą energię, którą inwestujecie w zwalczanie skutków, w zapobieganie przyczynom.
Jeśli tak bardzo wzrosło zagrożenie Republiki Litewskiej ze strony Rosji, a niepodległość Ukrainy jest zagrożona w sposób bezpośredni, to tamtejszy instynkt samozachowawczy powinien zadziałać natychmiast. Jeżeli zakładamy, że nie wszyscy Ukraińcy to „banderowcy”, neobanderowcy, a nacjonaliści ukraińscy nie zapanowali nad Ukraińcami (biorąc za dobrą monetę twierdzenia i zapowiedzi niektórych publicystów), to musi to mieć konkretny efekt.
Tym efektem powinno być działanie wielu grup społecznych na Ukrainie, jakie zaczną pacyfikować wszystkich tych, którzy pozwalają rosyjskiej propagandzie się nakręcać. Chodzi mniej więcej o takie nękanie, jak tutaj stosuje się w polowaniu na rzeczywistych, bądź rzekomych rosyjskich trolli.
Powinien się pojawić „ukraiński Marcin Rey”, wspierany ofiarnie przez wszelką prasę, od tej wobec Ukraińców stosującej retorykę wstydu i przez wielu z nich znienawidzonej, po tę która mieni się ukraińską patriotyczną. Jednym słowem szeroki front.
A przecież wspomniany bloger jest tylko przykładem wielu osób, które ściganie ruskich trolli oblekły w swoją pasję. Musiałaby się pojawić plejada odpowiednich ludzi do tych, którzy działają w Polsce. I to koniecznie! Po wielokroć bardziej! W końcu niepodległość Ukrainy jest zagrożona. W odróżnieniu od naszej, już, teraz, bezpośrednio.
Każdy kto zacznie zadrażniać Polaków kłamstwami, Polaków, którzy rozważają czy dać broń i już ofiarnie działają, często przez swoich reprezentantów z parlamentu – powinien zostać określony „ruskim trollem”. Tak czy nie? Tymczasem jest zgoła inaczej, wszyscy ci „patrioci” ukraińscy, którzy spotykają się na Nowym Świecie, w lokalizacji, której nigdy nie dosłużyli się polscy Kresowianie na swój instytut, zachowują się przecież charakterystycznie.
Normalnie obserwując nas w Polsce, (Nawet marsz pamięci 11 lipca 2014 był stamtąd kamerowany.) powinni wysyłać do siebie wiadomości, by zrobić coś z bałwanami w ich kraju, którzy nie pozwalają im z Polakami toczyć normalnej, skutecznej rozmowy. Wykonują robotę idealną dla rosyjskiej agentury.
Nie powinno być głośnych pretensji dotyczących polskiego odwetu na uroczystości w Sahryniu, gdy mówi się, że to nie czas na omawianie zbrodni na mieszkańcach 3 tys. polskich wsi. Nie powinna u nas w kraju robić publicznych fotek z banderowską flagą, młodzież o umysłach nieskażonych wrażliwością. Nie powinni wjeżdżać do nas inni ludzie, którzy demonstrują butnie znienawidzoną przez polskie ofiary UPA – flagę.
Oni wszyscy nakręcają rosyjską propagandę. Czyż nie? Co więcej, idąc retoryką wielu szanownych osób, z którymi nie zawsze się zgadzamy: Ci ludzie nakręcają rosyjską propagandę na terenie Rzeczypospolitej Polskiej. Oczywiście wszystko to, co teraz piszę, mogłoby być chybione w jednym wypadku.
Gdy tak naprawdę całe udowadnianie, w polskiej przestrzeni publicznej, iż: ruchy czerpiące z OUN i Bandery nie mają żadnych wpływów na rządzenie na Ukrainie – okazałyby się kłamstwem z premedytacją. A zatem wszystkie te opowiastki, jak ilustrowanie rzeczywistego poparcia na liczbie głosów oddanych na Tiahnyboka w wyborach prezydenckich objawiłyby się jako bujda. Bujda na resorach, np. z tym, że wypadnięcie Swobody z gry ma odniesienie do rzeczywistości.
A miała być to kontra na fakty. Sugerowano, iż w innych partiach zwolenników budowania na ideologii ludobójców z OUN-UPA nie ma. Jeśli to nie kłamstwo, to dlaczego mówienie o zbrodniach UPA miałoby Ukraińców zrażać, skoro ten ruch nie jest przecież powszechnie popierany? Jeśli są zwolennikami zażegnania historycznych sporów, to powinni je sami wyciągnąć. Wyciągnąć i powiedzieć:
Potępiamy tę zbrodnię, tak Moskale to ludobójstwo, UPA to zrobiła. Możecie sobie gadać do woli, ale koniec z wyciąganiem tej sprawy spod dywanu kiedy wam to pasuje, my się sami z Polakami rozliczymy. Możliwe to? Hmm, dobre pytanie.
Zamiast bowiem retoryki o nacjonaliście Tiahnyboku, który przegrał wybory prezydenckie (Czytaj neobanderia nie ma wpływu, to ruska propaganda.) mamy Poroszenkę, który ciepło się o ludobójcach wypowiada. Innym razem składa im kwiaty. A innym ogłasza oficjalne święto w dzień powstania UPA. O tym już się nie mówi w prasie, która zaległa w poparciu dla Majdanu. Milczenie jak na ubocie tropionym przez niszczyciel.
Zamiast tego mamy brednie, które świadczą, że Polaków chce się znieczulić na fakty, przeciwko którym nic nie można poradzić: Flaga czerwono-czarna nie jest przeciwko Polakom, symbolizuje dla Ukraińców niemal to co Myszka Miki lub Kaczor Donald na amerykańskich samolotach w czasie II wojny światowej przeciw Niemcom (Przepraszam wszystkich i za Donalda i za Kaczora. Staram się być neutralny).
„Sława Ukrajini!”, wraz z odzewem „Herojam sława!”, to już nie wbrew swojej historii „Sieg hail!”, ale „siemanko” i „czuwaj”, wypowiadane przez rozbawioną młodzież z okruchami popcornu wokół ust. Święto UPA, to święto maryjne i nikomu nie przyjdzie do głowy, że data wyboru może była celowa, tak jak data kulminacji rzezi 11 lipca przypadała prawosławne święto Piotra i Pawła? Nikomu nie przyjdzie do głowy, że to profanacja (Tutaj tekst o tym.), dokonana przez ludzi wciągniętych w tryby wyjątkowo toksycznego zła?
Przykładów tłumaczeń na siłę, przechodzących w czyste kłamstwa byłoby więcej. Wyciągam jeden wniosek. Być może jednak ci co zaczęli popierać Majdan widzą potężne wpływy nacjonalizmu, trudno im się przyznać do błędu i wyrzec nowych znajomości z miłymi oraz uśmiechającymi się ludźmi? Bo trochę głupio i nieprzyjemnie, czyż nie?
Łatwiej się oszukiwać, ryzykować racją stanu, tłumaczyć właśnie jej dobrem i wmawiać sobie, że to przecież „przeciw Ruskim” (którzy oczywiście nie przestaną się na nas łapczywie gapić, jako na swoją potencjalną kolonię, ale niestety nie tylko oni). I dlatego z drugiej strony zamiast dać cokolwiek od siebie, łatwiej jest obstawiać konkretnych Polaków swoimi ludźmi.
W kuluarach nie widać, iż się np. pochwali Powstanie Warszawskie i uroni łezkę, że się powie naiwnemu Polakowi o polskiej historii, jako o wspaniałej. Inne neobanderowskie gnomy takiego swojego kumpla z tego nie rozliczą, Niemcy się nie pogniewają. Tu dać medal, tam pochwalić i też psychicznie zobowiązać. To takie łatwe. Poruszałem ten temat w artykule „Polaków można usatysfakcjonować za grosze”.
To gra na psychice, bo głupio się sprzeciwić, jak ktoś jest miły, bo głupio jak ktoś jeszcze powie nam komplement, głupio, jak ktoś mówi, że Moskale to sukinsyny i wrogowie. Bo czy nas nie krzywdzili? Owszem to prawda i nie raz jeszcze mogą to próbować czynić. Głupio zmienić nastawianie, kiedy ta sama osoba pociesza nas, iż ci co nam uwagę zwracają, że błądzimy, to wszyscy, bez wyjątku ruskie trolle, albo pożyteczni idioci.
Wydaje mi się, że w sposób identyczny upominanie „Lietuvy”, iż jej poplecznicy mordowali Żydów, czy rażąco dyskryminują Polaków – siły zewnętrze przedstawiają jako skłócanie Polaków i „Lietuvisów”, w obliczu zagrożenia rosyjskiego. Niektórzy się na to łapią. Czy jednak, wobec sytuacji zagrożenia nie powinni się oni wstrzymać od kopania Wilniuków i dawania rosyjskiej propagandzie amunicji do strzału?
A kto jest w teorii bardziej narażony na rosyjską interwencję? Duża Polska z bardzo słabą armią? Czy mała „Lietuva”, która jej prawie nie ma i z dziwnych powodów pokazowo krzyczy. Krzyczy także ustami kobiety, która kończyła tę samą szkołę rosyjską co Putin. „Lietuva” krzyczy i robi interesy, tak samo, jak razem z Rosjanami wysysała siły życiowe z rafinerii Orlenu w Możejkach (No przecież elementarnie wbrew własnemu i polskiemu interesowi gospodarczemu).
Zadajmy sobie podstawowe pytanie i w przypadku „lietuvskim” i neobanderowskim: Kto zanieczyszcza wspólną atmosferę – ten co dokonuje przestępstwa, czy ten, który wobec braku odpowiedniej reakcji je nagłaśnia? Kto więc działa na korzyść Rosji? Mam nieodparte wrażenie, że trudną sytuację Ukrainy „Lietuva” traktuje jak promocję do kopania Polaków i głośnego nazywania ich prorosyjskimi.
Zwłaszcza, iż posługując się kilkoma faktami, które sami „Lietuvisi” z premedytacją nakręcili (Choćby sojusz AWPL z Sojuszem Rosjan po wprowadzeniu progu wyborczego i georgijewska wstążeczka Waldemara Tomaszewskiego, by wyjść po głosy rosyjskie.). Podobnie słyszymy, że Poroszenko nie zaprzestał „handelku z Rassiją”. Ale jest promocja, da się zrobić pewne rzeczy, bo Polaków zaknebluje się wojną na Ukrainie.
Jak było można to te same ukraińskie środowiska (m.in. z Poroszenką) o mało nie „wybuchnęły adrenaliną”, że w Polsce 11 lipca, będzie świętem ofiar UPA i słowo „ludobójstwo” ujrzy światło dzienne. Uparcie za pomocą swoich popleczników mogli działać wtedy w sejmie przeciw posłom, którzy chcieli uchwały. To łatwe mówić o „pisiorach”, kokietując posłów PO.
A jak oni sami dziś myślą? Czy nie mogą mieć podejścia: Teraz jesteśmy biedni, tłuczeni, to zagramy na sumieniach Polaków jak na skrzypcach. Wprowadzimy prawa, które ich opluwają, jeszcze sami swoich uciszać będą i mówić, że to dla dobra ich racji stanu (Sic!). A kto się nie zamknie ten ruski pachołek?
Nie ważne, że ich pradziadkowie spuścili skuteczny łomot Moskalom pod Warszawą, a nasi się do tego dużo słabiej garneli, stąd też mizerny efekt. Nie ważne, iż ci, których opluwamy w większości kochają Żołnierzy Wyklętych, a my robimy interesy z Rosją. Trzeba mówić, że ruskie trolle to oni! Nie ważne, że wielu z nich przez lata zajmowało się tymi sprawami i tak – to nam uwierzą?
Czy ktoś jest się w stanie nabrać na taką głupotę? I gdzie są w końcu pożyteczni idioci? Niestety rzeczywistość bywa zaskakująca. Powiem przewrotnie: Skoro oni traktują ten czas, niejako wbrew swojej sytuacji, by na nas wymuszać, jako super promocyjny, zastosujmy tę samą metodę.
Okaże się wtedy, jak jest naprawdę i gdzie ta zagrywka rosyjsko-niemiecka się kończy. Skorzystajmy i my z promocji! Bo jak pytali moi profesorowie, w odniesieniu do czasu, w jakim należało ze Stalinem targować granicę (Mowa o układzie Sikorski-Majski). Kiedy należało to ustalać, gdy czerwoni pędzili Niemców w kierunku Berlina, czy kiedy niemieckie czołgi mknęły pod Moskwę? To pytanie retoryczne.
Dziś nie walczymy o granicę z bronią w ręku, lecz o godność żyjących i zmarłych Polaków, zaś sytuacja nie jest jednak tak trudna, jak była wtedy. Pomyśleć, że niektórzy głoszą, iż ta Ukraina, która się teraz tworzy oraz świętuje rocznicę powstania UPA, jak tylko okrzepnie i będzie w lepszej sytuacji sama się z jej zbrodni rozliczy. Wtedy będzie dobry czas. Proszę Państwa ktoś tu, albo jest niespełna rozumu, albo traktuje wszystkich adresatów takiej retoryki, jako rozumu pozbawionych.
Aleksander Szycht
Opublikowano za: http://kresy24.pl/64078/najlepszy-czas-aby-walic-z-calych-sil-w-ukraine-i-republike-litewska-czy-to-kontrowersyjne/
Wypowiedz się
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.