Rozwój nowoczesnych mediów nie tylko odebrał role gawędziarzom i bajarzom, ale wymieszał je w życiu publicznym z wszelkimi innymi komunikatami, programami. raportami i wypowiedziami. Wszystko zostało zalane słowami; prawda i fałsz, zło i dobro, ważne i nieważne; zagadane i przegadane, przy licznych dotkliwych przemilczeniach. Pływając w tej powodzi słów z trudem tu czy tam próbujemy gruntować na rzeczywistości realnej, ale nie zawsze się to udaje. Media starają się być wszystkim dla nas i zastąpić nam słowem i obrazem twardy, materialny grunt pod nogami. Wielu poddaje się bezkrytycznie tej sugestii, na ogół znacznie bardziej kolorowej i miłej, aniżeli szara, codzienna, realna rzeczywistość.
W procesie zalewu słowami życia publicznego następuje pewna marginalizacja znaczenia faktów, ich wagi społecznej, a zaraz za tym maleje nacisk na realizację konkretnych pozytywów i wymagań. Łatwo samemu ulec takiemu nastawieniu; poddało się mu wielu „działaczy” i całych ugrupowań – wbrew podstawowym wskazaniom ewangelicznym.
Parlament i polityka to prawie z definicji obszar panowania słów, mniej lub bardziej oderwanych od rzeczywistości. Obszar ścierania i zlewania się przeciwstawnych potoków słów. A to obfita woda na młyn mediów, które rozcieńczają ją, zabarwiają i rozlewają na różne sposoby. Rzadko tu mowa o realnych faktach; zwykle brakuje wymowy samych faktów, natomiast pełno słów i komentarzy. Uciekając od przykrej rzeczywistości i krzyczących faktów polityka najczęściej ucieka od konkretnej przeszłości ku „świetlanej” przyszłości. Tu zawsze łatwo obiecywać planować i zapowiadać.
Taka rzeka słów „poprawnych politycznie”, innych ogólnikowych pozytywów oraz eksponowanych negatywów, niesie mnóstwo kłamstw, fałszów i przemilczeń, wymieszanych z masą plew oraz ozdobionych z rzadka odpowiednio dobranymi faktami. A gdzie szukać prawdy; w opozycji, na prawicy ?
Na skrzyżowaniu ul. Marszałkowskiej i Alej Jerozolimskich w Warszawie stoi wielka tablica świetlana Pana Balcerowicza pokazująca jak szybko powiększa się zadłużenie Polski i jak gigantyczne jest już to zadłużenie. Wysokość oficjalnego długu publicznego rok temu wynosiła 970 miliardów zł., dziś już przekroczyła 1 bilion zł. Poniżej tablica podaje wartość „ukrytego długu publicznego” w wysokości ponad 3 bilionów zł. Oczywiście władze odpowiedzialne za tak straszliwe zadłużenie, nie dostrzegają tych liczb i nie widzą problemu. A tak zwana opozycja parlamentarna ? Ona dostrzegła, że jeden z prominentów pominął w oświadczeniu majątkowym zegarek na rękę wartości kilkunastu tysięcy zł. i to od tygodni jest przedmiotem awantury parlamentarnej i prasowej. Nie wiadomo, czy sprawdzali klejnoty dam, ale wykryli wadliwe rozliczenia przejazdów za kilkadziesiąt tyś. zł. i to jest dl nich kolejna wielka sprawa. A gigantyczne, niezrozumiałe zadłużenie państwa na biliony zł.– tego nie widzą i nie ma w tej sprawie żadnej interpelacji poselskiej. Czy rozumieją kluczowy, strategiczny problem polskiego górnictwa węglowego i włączają się w jego rozwiązanie ? A wielka głupota z elektrownią jądrową, jaką sami zainicjowali ? Kto docieka prawdy i dba o polską ziemię ?
Słyszeliśmy, jak przed wyborami partie polityczne przypomniały sobie o polskim terenie, objeżdżały miasta i gminy oraz zabiegały o poparcie w wyborach. Ale nic nie wiadomo co konkretnie w ciągu roku i w całej kadencji zdziałali dobrego dla społeczeństwa, kultury lokalnej i gospodarki rejonu – poszczególni partyjni i ich ugrupowanie. Czym się zasłużyli, czy tylko załatwiali własne interesy ?
Polacy, Rodacy ! Czas się otrząsnąć z bełkotu i iluzji słów niosących ogrom fałszu. W ocenie stanu państwa, wartości ugrupowań politycznych oraz poszczególnych polityków, parlamentarzystów i kandydatów, czas odrzucić hasła, programy, dykcję i prezentację. Szkoda czasu na słowa i obietnice bez odpowiedzialności. W sprawach państwowych i społecznych muszą decydować tylko ujawnione konkretne fakty z przeszłości, pozytywne i negatywne. Niechaj przemówi prawda czynów, a nie słowa !
Młody kandydat do samorządu terytorialnego powinien się wylegitymować wcześniejszą przynależnością do organizacji młodzieżowej i osobistym zaangażowaniem w realizację jakiegoś dobra wspólnego, np. w społecznej organizacji pożytku społecznego. Byłoby też dobrze, gdyby wymienił formę zaangażowania społecznego i dokonania swoich rodziców
.
Kandydat do parlamentu powinien wykazać się wcześniejszą aktywną działalnością w organach samorządu terytorialnego oraz w jakiejś organizacji pożytku społecznego, a także w ugrupowaniu politycznym które reprezentuje. Powinien wykazać publicznie swoje osobiste, konkretne, pozytywne dokonania dla dobra wspólnego. Powinien posiadać pozytywną i stabilną pozycję zawodową i rodzinną, najlepiej własną rodzinę z dziećmi.
W naszej rzeczywistości każdy zdolny, patriotyczny i ofiarny obywatel, bezpartyjny czy partyjny, ma możliwość sam, a często razem z innymi, zaangażować się w realizację jakiegoś dobra wspólnego, tu gdzie jest i teraz, a nie kiedyś, w jakiejś bardziej korzystnej sytuacji. Jeśli tego nie podejmuje, oczekując że dopiero będąc w parlamencie wykaże się bardziej użytecznym, to w istocie dyskwalifikuje się i właściwie nie nadaje się nie tylko do parlamentu, ale do żadnej służby publicznej.
Radny czy parlamentarzysta kandydujący do ponownego wyboru powinien wykazać się publicznie osobistym zaangażowaniem i pozytywnymi dokonaniami, jak określone powyżej oraz dodatkowo wyliczyć i wskazać konkretne pozytywne dokonania zrealizowane w ciągu minionej kadencji osobiście i we współpracy z innymi. Powinien też przypomnieć swoją wcześniejszą deklarację przedwyborczą oraz skonfrontować ją z własnymi dokonaniami
.
Jeszcze szersze wymagania w zakresie dotychczasowej realizacji dobra wspólnego powinno spełniać każde ugrupowanie polityczne pragnące uczestniczyć w wyborach ze swymi kandydatami. Zarówno ugrupowania parlamentarne, jak i pozaparlamentarne muszą się wylegitymować konkretnymi pozytywnymi dokonaniami w polskim terenie, celem wykazania swoich powiązań społecznych, własnych zdolności organizacyjnych, kompetencji i ofiarności. Naturalnie ugrupowania większe i zasobniejsze oraz obecne dotychczas w parlamencie, powinny się bardziej obszernie i szczegółowo rozliczyć z dokonań w przeszłości, szczególnie w okresie ostatniej kadencji, zarówno na szczeblu krajowym jak i w poszczególnych rejonach.
Takie wykazane publicznie, pozytywne fakty-konkrety, skonfrontowane jeszcze z ujawnionymi i potępionymi negatywami, stanowią merytoryczną podstawę przedwyborczej oceny poszczególnych kandydatów i ugrupowań. Dopiero na to trzeba nałożyć bardzo ważne, deklarowane orientacje ideowe, światopoglądowe, polityczne i programowe, łatwiejsze do zweryfikowania na tle dotychczasowej konkretnej działalności kandydatów i całego ugrupowania
.
Nie dajmy się dalej mamić pustymi słowami najbardziej głośnych i sutych kampanii wyborczych. Zwykle osłaniają one jedynie interesy grupowe i brak pozytywnych realizacji dobra wspólnego, jakie jest celem prawdziwej i zdrowej polityki. Doszukujmy się prawdy czynów i wybierajmy prawych ludzi do czynu.
Rozwój nowoczesnych mediów nie tylko odebrał role gawędziarzom i bajarzom, ale wymieszał je w życiu publicznym z wszelkimi innymi komunikatami, programami. raportami i wypowiedziami. Wszystko zostało zalane słowami; prawda i fałsz, zło i dobro, ważne i nieważne; zagadane i przegadane, przy licznych dotkliwych przemilczeniach. Pływając w tej powodzi słów z trudem tu czy tam próbujemy gruntować na rzeczywistości realnej, ale nie zawsze się to udaje. Media starają się być wszystkim dla nas i zastąpić nam słowem i obrazem twardy, materialny grunt pod nogami. Wielu poddaje się bezkrytycznie tej sugestii, na ogół znacznie bardziej kolorowej i miłej, aniżeli szara, codzienna, realna rzeczywistość.
W procesie zalewu słowami życia publicznego następuje pewna marginalizacja znaczenia faktów, ich wagi społecznej, a zaraz za tym maleje nacisk na realizację konkretnych pozytywów i wymagań. Łatwo samemu ulec takiemu nastawieniu; poddało się mu wielu „działaczy” i całych ugrupowań – wbrew podstawowym wskazaniom ewangelicznym.
Parlament i polityka to prawie z definicji obszar panowania słów, mniej lub bardziej oderwanych od rzeczywistości. Obszar ścierania i zlewania się przeciwstawnych potoków słów. A to obfita woda na młyn mediów, które rozcieńczają ją, zabarwiają i rozlewają na różne sposoby. Rzadko tu mowa o realnych faktach; zwykle brakuje wymowy samych faktów, natomiast pełno słów i komentarzy. Uciekając od przykrej rzeczywistości i krzyczących faktów polityka najczęściej ucieka od konkretnej przeszłości ku „świetlanej” przyszłości. Tu zawsze łatwo obiecywać planować i zapowiadać.
Taka rzeka słów „poprawnych politycznie”, innych ogólnikowych pozytywów oraz eksponowanych negatywów, niesie mnóstwo kłamstw, fałszów i przemilczeń, wymieszanych z masą plew oraz ozdobionych z rzadka odpowiednio dobranymi faktami. A gdzie szukać prawdy; w opozycji, na prawicy ?
Na skrzyżowaniu ul. Marszałkowskiej i Alej Jerozolimskich w Warszawie stoi wielka tablica świetlana Pana Balcerowicza pokazująca jak szybko powiększa się zadłużenie Polski i jak gigantyczne jest już to zadłużenie. Wysokość oficjalnego długu publicznego rok temu wynosiła 970 miliardów zł., dziś już przekroczyła 1 bilion zł. Poniżej tablica podaje wartość „ukrytego długu publicznego” w wysokości ponad 3 bilionów zł. Oczywiście władze odpowiedzialne za tak straszliwe zadłużenie, nie dostrzegają tych liczb i nie widzą problemu. A tak zwana opozycja parlamentarna ? Ona dostrzegła, że jeden z prominentów pominął w oświadczeniu majątkowym zegarek na rękę wartości kilkunastu tysięcy zł. i to od tygodni jest przedmiotem awantury parlamentarnej i prasowej. Nie wiadomo, czy sprawdzali klejnoty dam, ale wykryli wadliwe rozliczenia przejazdów za kilkadziesiąt tyś. zł. i to jest dl nich kolejna wielka sprawa. A gigantyczne, niezrozumiałe zadłużenie państwa na biliony zł.– tego nie widzą i nie ma w tej sprawie żadnej interpelacji poselskiej. Czy rozumieją kluczowy, strategiczny problem polskiego górnictwa węglowego i włączają się w jego rozwiązanie ? A wielka głupota z elektrownią jądrową, jaką sami zainicjowali ? Kto docieka prawdy i dba o polską ziemię ?
Słyszeliśmy, jak przed wyborami partie polityczne przypomniały sobie o polskim terenie, objeżdżały miasta i gminy oraz zabiegały o poparcie w wyborach. Ale nic nie wiadomo co konkretnie w ciągu roku i w całej kadencji zdziałali dobrego dla społeczeństwa, kultury lokalnej i gospodarki rejonu – poszczególni partyjni i ich ugrupowanie. Czym się zasłużyli, czy tylko załatwiali własne interesy ?
Polacy, Rodacy ! Czas się otrząsnąć z bełkotu i iluzji słów niosących ogrom fałszu. W ocenie stanu państwa, wartości ugrupowań politycznych oraz poszczególnych polityków, parlamentarzystów i kandydatów, czas odrzucić hasła, programy, dykcję i prezentację. Szkoda czasu na słowa i obietnice bez odpowiedzialności. W sprawach państwowych i społecznych muszą decydować tylko ujawnione konkretne fakty z przeszłości, pozytywne i negatywne. Niechaj przemówi prawda czynów, a nie słowa
Młody kandydat do samorządu terytorialnego powinien się wylegitymować wcześniejszą przynależnością do organizacji młodzieżowej i osobistym zaangażowaniem w realizację jakiegoś dobra wspólnego, np. w społecznej organizacji pożytku społecznego. Byłoby też dobrze, gdyby wymienił formę zaangażowania społecznego i dokonania swoich rodziców.
Kandydat do parlamentu powinien wykazać się wcześniejszą aktywną działalnością w organach samorządu terytorialnego oraz w jakiejś organizacji pożytku społecznego, a także w ugrupowaniu politycznym które reprezentuje. Powinien wykazać publicznie swoje osobiste, konkretne, pozytywne dokonania dla dobra wspólnego. Powinien posiadać pozytywną i stabilną pozycję zawodową i rodzinną, najlepiej własną rodzinę z dziećmi.
W naszej rzeczywistości każdy zdolny, patriotyczny i ofiarny obywatel, bezpartyjny czy partyjny, ma możliwość sam, a często razem z innymi, zaangażować się w realizację jakiegoś dobra wspólnego, tu gdzie jest i teraz, a nie kiedyś, w jakiejś bardziej korzystnej sytuacji. Jeśli tego nie podejmuje, oczekując że dopiero będąc w parlamencie wykaże się bardziej użytecznym, to w istocie dyskwalifikuje się i właściwie nie nadaje się nie tylko do parlamentu, ale do żadnej służby publicznej.
Radny czy parlamentarzysta kandydujący do ponownego wyboru powinien wykazać się publicznie osobistym zaangażowaniem i pozytywnymi dokonaniami, jak określone powyżej oraz dodatkowo wyliczyć i wskazać konkretne pozytywne dokonania zrealizowane w ciągu minionej kadencji osobiście i we współpracy z innymi. Powinien też przypomnieć swoją wcześniejszą deklarację przedwyborczą oraz skonfrontować ją z własnymi dokonaniami.
Jeszcze szersze wymagania w zakresie dotychczasowej realizacji dobra wspólnego powinno spełniać każde ugrupowanie polityczne pragnące uczestniczyć w wyborach ze swymi kandydatami. Zarówno ugrupowania parlamentarne, jak i pozaparlamentarne muszą się wylegitymować konkretnymi pozytywnymi dokonaniami w polskim terenie, celem wykazania swoich powiązań społecznych, własnych zdolności organizacyjnych, kompetencji i ofiarności. Naturalnie ugrupowania większe i zasobniejsze oraz obecne dotychczas w parlamencie, powinny się bardziej obszernie i szczegółowo rozliczyć z dokonań w przeszłości, szczególnie w okresie ostatniej kadencji, zarówno na szczeblu krajowym jak i w poszczególnych rejonach.
Takie wykazane publicznie, pozytywne fakty-konkrety, skonfrontowane jeszcze z ujawnionymi i potępionymi negatywami, stanowią merytoryczną podstawę przedwyborczej oceny poszczególnych kandydatów i ugrupowań. Dopiero na to trzeba nałożyć bardzo ważne, deklarowane orientacje ideowe, światopoglądowe, polityczne i programowe, łatwiejsze do zweryfikowania na tle dotychczasowej konkretnej działalności kandydatów i całego ugrupowania.
Nie dajmy się dalej mamić pustymi słowami najbardziej głośnych i sutych kampanii wyborczych. Zwykle osłaniają one jedynie interesy grupowe i brak pozytywnych realizacji dobra wspólnego, jakie jest celem prawdziwej i zdrowej polityki. Doszukujmy się prawdy czynów i wybierajmy prawych ludzi do czynu.
“…stoi wielka tablica świetlana Pana Balcerowicza pokazująca jak szybko powiększa się zadłużenie Polski i jak gigantyczne jest już to zadłużenie…” – trudno oprzeć się wrażeniu, że ten “geniusz inżynierii ekonomicznej” powiesił ów zegar jako znak triumfu nad umęczonym narodem. Jeśli bowiem za główne logo weźmiemy słowa “po czynach ich poznacie”, dojdziemy, po nitce do kłębka, że ten nikomu nieznany wcześniej “doktorek”, który zgodnie z zaleceniami Autora, nic szczególnego dla społeczeństwa nie dokonał i powołać może się na rodzinne korzenie służebnej roli w komunistycznej służbie, pod wodzą bankierów rotschyldowskich Sachsa-Sorosa staje się “zbawcą” ekonomicznym. Licznik długu powiesił główny jego “czynownik”, czyż nie są to “znaki naszych czasów”.