Ostatnie ćwierćwiecze stanowi w historii polski niewątpliwie okres największej aktywności w inicjowaniu i powstawaniu partii i ugrupowań politycznych. Zapewne można by się doliczyć ich grubo ponad setkę, a ich nazwy wyczerpały już chyba wszelkie kombinacje słów miłych polskiemu uchu. To jakieś zaczadzenie wolnością i demokracją. W tym zbiorze wyraźną większość stanowią ugrupowania t.zw. „prawicowe”, to jest „narodowe”, „patriotyczne”, „polskie”, „chrześcijańskie”, „demokratyczne” i t.p., na ogół mniej lub bardziej opozycyjne w stosunku do paratotalitarnego „układu okrągłostołowego”. Znaczną część stanowiły twory kanapowe i sezonowe, pomimo nawet najpiękniejszych haseł i intencji. Brak im było podstaw organizacyjnych i społecznych, nie mówiąc już o braku skuteczności działania. Za zrywem lokalnych, naiwnych nadziei i energii szło ich szybkie, bezowocne wyczerpanie i zniechęcenie.
Niewątpliwie część tych zbyt licznych ugrupowań i partii inicjowali dawniej i dziś obcy agenci w celu rozbicia szerokiego frontu narodowego. Były też poważniejsze, szlachetne inicjatywy które głosiły wprawdzie wolę zjednoczenia, zapraszając do siebie inne ugrupowania polityczne, ale prawie nie zdarzyło się, aby zgodnie z tym hasłem same zdeklarowały wolę przyłączenia się do innych. Trzeba też wspomnieć, że wśród wielu inicjatorów i odgórnych współzałożycieli partii i stronnictw politycznych istotną rolę odegrali tytularni profesorowie, wybitni naukowcy, ale mało doświadczeni w działalności społecznej i politycznej.
Gdzie dziś są te partie, stronnictwa i ugrupowania polityczne ? W parlamencie ich prawie nie było, nie ma i nie widać widoków na przyszłość. W ostatnich wyborach parlamentarnych w 2011 r. dopełniło formalności i uczestniczyło 18 politycznych komitetów wyborczych, a we wcześniejszych wyborach w 2007 r. nie wiele mniej. Aktualnie różnych partii, partyjek i stronnictw politycznych jest kilkadziesiąt. Dokąd zmierzają ? A co konkretnie udało się im dotychczas zdziałać dla dobra społeczeństwa, kultury, gospodarki, państwa ? Czy przynajmniej w poszczególnych rejonach została stworzona sprawna, dynamiczna i spójna struktura pracy organicznej społeczeństwa patriotycznego, jak przed pierwszą wojną światową ? Wydaje się, że niestety tego nie ma, że partie, zapatrzone na parlament krajowy i europejski, zapomniały o konkretnej działalności w terenie, tu i teraz, oraz o kontaktach z przyjaciółmi za granicą. Może omamiła ich iluzja owocności własnych pięknych haseł i programu.
Naturalnie, są wyjątkowe, pozytywne i twórcze ugrupowania do których ta krytyka nie odnosi się. Chwała im i dzięki za pozytywną działalność, tym bardziej że i im grożą ogólne niebezpieczeństwa, a nawet wypadki.
Skandalem „prawicowego partyjnictwa” było i jest nadal zbyt powierzchowne lub tylko pozorowane zakorzenienie w wierze świętej ojców oraz brak konkretnej, codziennej pracy społeczno-patriotycznej w terenie i roboczej współpracy z innymi partiami, stowarzyszeniami, organizacjami i instytucjami publicznymi.
Czy to tylko wrogie agentury pracują nad rozbiciem narodowym ? Znaczą rolę w niszczeniu narodowej solidarności, zaufania i współpracy społecznej pełnią kłamliwe, polskojęzyczne media. Wydaje się jednak, że bardzo dużą rolę odgrywają tu osobiste niezdrowe ambicje przywódców; chęć znaczenia i władzy, bez samokrytycyzmu, doświadczenia i poświecenia. To plaga indywidualizmu, bez ducha wspólnoty i współdziałania, negowana w nauce i praktyce efektywnego zarządzania, oderwana od cnót ewangelicznych.
A może to biblijna plaga pomieszania ludziom języków, jak przy budowie wieży Babel, aby się nie mogli porozumieć i współdziałać tam, gdzie odsunęli Boga z pierwszego miejsca na dalsze ? (Często wstydzą się krzyża, a pobożność okazują tylko na rzadkich uroczystościach publicznych).
Niestety, zjawisko rozdrobnienia i zindywidualizowania różnych podmiotów oraz braku współpracy występuje nie tylko wśród organizacji politycznych. W szerokim zakresie dotyczy ono i innych sfer życia narodowego, w tym organizacji i stowarzyszeń społecznych, pozarządowych, pożytku i dobra wspólnego. I tak np. w jednej z dużych dzielnic Warszawy takich organizacji jest około 75; nie wszystkie są aktywne, ale też nie interesują się sobą i nie współpracują, pomimo wspólnych trudności organizacyjnych.
Podobna sytuacja dotyczy różnych organizacji, stowarzyszeń i ruchów o charakterze religijnym i społecznym, których jest w Polsce ponad 300, nie licząc wspólnot parafialnych i instytucji kościelnych. Wszystkie są związane z Kościołem, ale nie współpracują ze sobą w sprawach wspólnego świadectwa wiary, czy wspólnej obrony praw religijnych. Każda odrębnie podejmuje i realizuje swoje zamierzenia, chociaż większość celów i zasad jest wspólna i wspólne działania byłyby łatwiejsze i znacznie bardziej efektywne. Z bólem postrzegamy również podobne rozbieżności w formach działania niektórych diecezji i księży biskupów.
W obecnej sytuacji totalnego ataku na nasz naród, na Kościół katolicki i na Polskę, takie rozpanoszenie się indywidualizmu, rozdrobnienia i rozproszenia, bez ducha wspólnoty i współdziałania, bez budowania jedności, prowadzi do klęski. Nad tym pracują wrogowie, ale dlaczego się temu wszyscy poddają ? Z tak sypkiego piasku nie uda się skleić żadnej poważnej figury ani utworzyć znaczącej organizacji dla naszej obrony. To prawdziwa plaga pomieszania języków, lub mówiąc inaczej – pomieszania dobra ze złem, prawdy z fałszem, pomieszania ludziom w głowach. Może to kara Boża za liczne nieprawości, zaniedbania i bluźnierstwa rzekomych katolików.
Tu niewiele pomogą nowe partie i układy dla przezwyciężenia istniejącego zła. Zgodnie ze wskazaniami Bożej Matki, konieczna jest powszechna, publiczna pokuta i modlitwa; krucjata różańcowa oraz błaganie Ducha Świętego o nowy dar wspólnoty i języków; prawd powszechnie zrozumiałych.
Bardzo cennym materiałem uzupełniającym do powyższego tekstu jest prelekcja byłego agenta KGB Jurija Bezmienova pt.. “Jak Zniszczyć Państwo. Wykład T Schumana” – https://www.youtube.com/watch?v=jL4G9vQjVOA.
I choć akcentuje on iż techniki te stosowane są przez radzieckie KGB, należy zauważyć, że nie tylko. Kiedy sięgniemy do literatury Henryka Pająka “Chazarska dzicz panem świata”, odkryjemy ze zdumieniem, że prawdziwe źródła konfliktów ukryte są gdzie indziej i stamtąd tworzą scenariusze w określonych przez siebie celach, ciągle doskonaląc metody. Szczególnie polecam Rozdział III, gdzie znajdują się zeznania wybitnego trockisty Kristiana „Rakowskiego” , aresztowanego i sądzonego w Moskwie w 1938 roku. Tekst powstał z notatek dr. Landowskiego, lekarza NKWD z okresu procesów politycznych lat trzydziestych.